Blog Alexa – "Żyj dobrze, dostatnio i na luzie" - Blog o tym, jak żyć dobrze, dostatnio i na luzie
  • Strona główna
  • Blog
  • Najważniejsze posty
  • Archiwum newslettera
Strona główna
Blog
Najważniejsze posty
Archiwum newslettera
  • Strona główna
  • Blog
  • Najważniejsze posty
  • Archiwum newslettera
Blog Alexa – "Żyj dobrze, dostatnio i na luzie" - Blog o tym, jak żyć dobrze, dostatnio i na luzie
Tematy różne

Porozmawiajmy o “dbałości o zasięg”

Dziś pozwolę sobie na tekst, który być może niektórym z Was się nie spodoba, ale ponieważ nazwa grupy brzmi “Bez ściemy…” to nawet jeśli chwilami spowoduję dyskomfort u niektórych z Was, to trzeba go napisać, bo może się przydać :)

Jako przykład wezmę licznych przedstawicieli branży nieruchomościowej, ale to samo dotyczy wielu innych takich jak np. ubezpieczenia, szkolenia, zdrowie, suplementy itp.

Zacznijmy od wyznania, że zazwyczaj bardzo lubię rozmowy z przedstawicielami tejże branży. Przeważnie są to mili, wygadani i inteligentni ludzie, bez tych cech trudno się w niej zresztą utrzymać na dłuższą metę. Dlatego, jeśli otrzymuję od kogoś z nich zaproszenie go grona znajomych, to zazwyczaj od razu je przyjmuję. Zdumiewa mnie to, co przeważnie dzieje się potem :(

Zazwyczaj rozgrywa się jeden z następujących scenariuszy:

  • Najczęściej nie dzieje się nic… nic… nic… Zastanawiam się wtedy, po co ktoś zaprosił mnie do grona znajomych??? Żeby sobie podbić licznik znajomości??? To rozumiałbym u jakiegoś nastolatka, ale u profesjonalisty żyjącego z budowania kontaktów???
  • Drugi przypadek jest jeszcze gorszy :) Niezwłocznie po mojej akceptacji zaproszenia, dostaję od takiej osoby propozycję polubienia jej strony firmowej. Hmmmm… Nie wymagam już, abyśmy najpierw polubili siebie jako ludzie, co byłoby dość logiczne, ale może warto byłoby przynajmniej poznać się jako ludzie? Co dokładnie myśli sobie osoba robiąca coś takiego??? W rezultacie od natychmiast wprowadzam politykę, że jeśli ktoś tak zaczyna, to będzie niezwłocznie usuwany z grona znajomych. W poważnym życiu biznesowym w realu dzieje się dokładnie tak samo, czy nam się to podoba, czy nie.

Innym tematem jest zalew ofert nieruchomościowych, które na ogólniedostępnym FB zamieszcza wielu pośredników. Próbowałem to powstrzymać wpływając na algorytm FB “pokazuj mnie wiadomości podobnych do tej”, ale ta powódź jest nie do powstrzymania w ten sposób. Zdesperowany, od dziś w takich przypadkach będę wybierał “Przestań obserwować użytkownika…” nawet, jeśli na zdjęciach profilowych widzę sympatycznych ludzi, z którymi pewnie chętnie nawiązałbym normalną bliższą znajomość.

Wystarczy tych negatywów, prawda :)
Aby post zawierał też coś, co można wykorzystać w praktyce, pozwolę sobie na kolejne wyznanie:

Faktycznie mając bardzo szeroki krąg znajomych, którzy mi ufają, jestem potencjalnie dobrym źródłem klientów :)

Jednakże, jeśli ja lub ktoś, kto mnie zna potrzebowałby usługi nieruchomościowca, to:

  • Na Mazowszu lub w Wielkopolsce kieruję do Krzysiek Kowalkowski
  • W południowo-wschodniej Polsce kieruję do Anna Berg
  • Jeśli miałbym taką sprawę gdziekolwiek indziej to zadzwonię do którejś z powyższych osób z prośbą o rekomendowanie kogoś dobrego

I teraz ciekawe:

  • Żadna z tych 2 osób nigdy nie przysłała mi prośby o polubienie strony firmowej, ba nawet nie wiem czy takową mają :)
  • Żadna z tych osób nie zaśmieca mi walla ofertami nieruchomości
  • W żadnym z tych przypadków nie mam w tym rekomendowaniu osobistego interesu, po prostu polecam dobrym potencjalnym klientom dobrych partnerów.
  • W obydwu przypadkach miałem przyjemność poznać tych ludzi osobiście i dość regularnie się spotykamy, aby porozmawiać o życiu i podejściu do biznesu. Miałem dzięki temu okazję wyrobić sobie zdanie o ich kwalifikacjach, podejściu i filozofii działania. Spodobało mi się to, czego się o nich dowiedziałem.
  • Każda z tych dwóch osób poznała mnie w różnych okolicznościach. Jedna na imprezie branżowej, gdzie miałem wystąpienie dla ponad 500 osób. Po nim, bardzo wielu uczestników robiło sobie ze mną zdjęcia i poprosiło o wizytówkę. Z nich wszystkich tylko jedna, jedyna osoba, właśnie ta którą polecam, utrzymuje ze mną normalny, ludzki kontakt :) Druga przeczytała w internecie o jednym z bezpłatnych spotkań przy kawie, które od czasu do czasu organizuję (najbliższe 16.11). Tam, z kamerą tuningowaliśmy też jej kazus biznesowy, spotkaliśmy się potem kilkakrotnie na kawie i dziś jesteśmy znajomymi w realu, którzy wzajemnie się cenią i szanują. Takie możliwości teoretycznie stoją do dyspozycji wszystkim 2700 znajomym, plus 2500 obserwującym, których mam na FB :) Ale ja się nikomu nie narzucam :) Mi wystarczy, jak widzę rezultaty tego co zalecam nie tylko u siebie, ale u młodych przedsiębiorców, którzy z tego korzystają.

To, co napisałem powyżej dotyczy nie tylko tej jednej branży, lecz też wielu innych, nieruchomości to tylko przykład. Tak samo znany Wam Alex Barszczewski jest na pewno tylko jedną z takich licznych potencjalnych, kompletnie niewykorzystanych sposobności. Wielu innych po prostu nie zadaje sobie trudu, aby o tym publicznie mówić. Jeśli ktokolwiek z Was ma wrażenie, że pracuje dużo, a rezultaty są marne, to zachęcam do zastanowienia się, na ile sama/sam przyczyniasz się do takiego stanu rzeczy. To w Polsce robi mniejszość… dlatego w tym kraju dość łatwo się pozytywnie wyróżnić. Czego Wam życzę!

Mam nadzieję, że ten szczery post przynajmniej niektórych z Was skłoni do zastanowienia się na własną strategią rozwoju biznesu i zdobywania klientów. Mógłbym napisać go jeszcze dosadniej, ale to zostawię sobie na rozmowy na żywo :)

PS: Czy wiecie, że już prawie 180 osób próbowało zapisać się do grupy dyskusyjnej Bez ściemy o dobrym życiu i biznesie nie odpowiadając na trzy proste pytania! I tylko kilka z nich napisało do mnie że ma z tym problem techniczny, po czym dołączyłem je do grupy? 7 osób odpowiedziało na pytania, ale ich “zdjęcia profilowe” to np rower, sylwetka z tyłu itp. Ja wiem, że większość grup stara się mieć możliwie wielu członków i coś takiego nie stanowiłoby przeszkody, ale u mnie dbamy o pewien poziom. Do tego należy też możliwość zobaczenia, z kim dyskutujemy. Szanujmy się nawzajem!

PPS: Jeśli ktoś tego jeszcze nie zrobił, a chce mieć na bieżąco informacje o moich postach, filmach, podcastach i działaniach na żywo, to polecam zapisanie się na moją listę mailingową: http://bit.ly/Alexba

PPPS: Dyskusja na ten temat odbyła się na facebooku
https://www.facebook.com/groups/430626737516740/permalink/528934194352660/

Komentarze (1) →
Alex W. Barszczewski, 2019-10-30
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Relacje z innymi ludźmi, Tematy różne

Moje działania w społecznościówkach cz. 2

Otrzymałem dziś na PM wiadomość od młodej osoby, która na wiele rzeczy wymienionych przeze mnie w poprzednim poście ma odmienny punkt widzenia. Za jej zgodą pozwalam sobie przytoczyć anonimowo jego treść, odnosząc się do każdej z wypowiedzi, jak mówi nazwa naszej grupy, bez ściemy. Zrobi się z tego dłuższy tekst, niemniej mam wrażenie, że to może przydać się Czytelnikom. Proszę Was potem o wypowiedzi na ten temat, czy warto takie rzeczy pisać, bo mógłbym w tym czasie robić coś innego.

„Właśnie przeczytałam twój post „Po co działam w społecznościówkach?”
I mam nieco odmienną opinię na temat braku kontaktu do Ciebie po wysłaniu zaproszenia”.

Super, że spontanicznie się nią dzielisz, to już jest duży plus.

„Jestem młodą osobą, wychowaną w polsce przez pokoleniem lat 60, co niestety skutkuje załamanym poczuciem własnej wartości i prawdopodobnie jeszcze kilkoma latami terapii, zanim będę jednostką zdrowo podchodzącą do życia i otaczającego mnie świata.”

Nie będziemy się licytować, ale wierz mi, w tej materii nie wolałabyś być wychowywana przez pokolenie urodzone w trakcie wojny. To byli często dobrzy ludzie, ale trzeba było do nich stosować słynne „wybacz im bo nie wiedzą co czynią”

U mnie obyło się bez terapii, ale do 28 roku życia byłam dość zakompleksionym introwertykiem, co jest bardzo ważne zarówno w zrozumieniu podobnych problemów innych ludzi, jak też strategii pozwalających wyjść z takiego stanu.

„Wiem, że też miałeś pod górkę, czytałam Twoją książkę i bloga, za to od kilku ładnych lat żyjesz pełnią życia. A nasza perspektywa zależy w dużej mierze od miejsca w którym jesteśmy. Ergo, nasze perspektywy się różnią.”

Masz rację, że nasze perspektywy się różną. Z tym że to nie jest tak, że ja mam inną perspektywę niż Ty, tylko moja perspektywa jest szersza. Szersza, bo nigdy nie zapomniałem, jak to było kiedyś. Ta pamięć motywuje mnie do robienia rzeczy pro bono, aby ludzie w podobnej sytuacji nie musieli sami wszystkiego tak boleśnie odkrywać.

„Napisałeś, że z Twojego face widać, że jesteś normalnym facetem nie tworzącym wizerunku. Nope. Nie zgadzam się. Norma, to pojęcie bardzo wzgledne. Twój styl życia jest normalny dla Ciebie. True. Normalny dla każdego? Nie true. Wizerunek ma się zawsze. Jeśli nie tworzysz go swiadomie, to tworzy się sam. Ja widzę na fb starszego gościa, który często zmienia miasta, cały czas chodzi do wypasionych knajp i kawiarni. Prowadzi warsztaty, pisze książki i mówi na konferencjach. I robi wuchtę rzeczy pro bono. Plus ma młodszą żonę z którą wzajemnie chętnie chodzą na randki. Duże propsy.”

Nie twierdziłem, że mój styl życia jest normalny dla każdego :) Pisząc o wizerunku, miałem na myśli, że nie tworzę sztucznego obrazu mojej osoby, może niedostatecznie to podkreśliłem w poprzednim poście. Wiele znajomości internetowych, poznając mnie w realu stwierdza, że czują się jakby znali mnie od lat :) To chyba znak, że te obrazy są mniej więcej spójne :)

„Starszy gość”, faktycznie :) Nawet Karolina czasem nazywa mnie swoim ulubionym zabytkiem :) :)
Jeśli prześledzisz moje posty, to głównie przebywam w kawiarniach, które przy całej mojej sympatii trudno uznać za „wypasione”. Jak np. w Krakowie, gdzie ostatnio przeważnie pracuję w ciągu dnia w Coffee Street. W lokalu przeważają studenci, kawa americano kosztuje 9,50, a jak masz taką kartę klienta to dostajesz do niej niezłe ciastko marchewkowe albo rogalik za darmo. Podobnie jest w Warszawie z Ach Cafe.
Jeśli wspominam o takich lokalach, jak np. Voila Restaurant, to robię to, aby dać wskazówki osobom, które chcą partnera/partnerkę/klienta zaprosić do miejsca, gdzie będzie to całościowo miłe przeżycie. Wcale nie jest łatwo znaleźć takie restauracje, a tego typu informacjami dzielę się całkowicie bezinteresownie.
Piszę o randkach z żoną, aby zainspirować Panów do tego, aby częściej zabierali swoje partnerki na miły wieczór w lokalu, teatrze, koncercie itp. To nie musi kosztować wiele pieniędzy, a mam wrażenie, że w większości związków zdarza się o wiele za rzadko. Moje posty o konkretnych sztukach itp. mają na celu zmniejszyć „ryzyko”, że zaproszą wybrankę w miejsce, gdzie nie będzie to miły wieczór.

„Jest to styl życia, który w dużej mierze sama chciałabym mieć. Może poza żoną. I z odrobiną domku w lesie nad czystym jeziorem. Sprawia to wrażenie, że masz lepsze życie, i niestety, że jesteś lepszy.”

Jak sama napisałaś, słowo „lepsze” jest względne i zależy od osobistych potrzeb i preferencji. Nikogo nie namawiam do naśladownictwa, niemniej pokazuję istotne rzeczy dla tych, którzy chcieliby podobnie. Czy ja jestem lepszy? Jak każdy człowiek zapewne jestem lepszy w niektórych dziedzinach, w innych większość ludzi jest lepsza ode mnie. Dlatego warto komunikować i wchodzić w relacje.

„Wspominałeś, że raz chętnie spotkasz się z nieznajomym, ale drugie spotkanie, to już zupełnie inna bajka. My spotkaliśmy się raz. Na drugie spotkanie nie za bardzo miałeś czas a jak do Ciebie zadzwoniłam z pytaniem o warsztat to nie byłeś w stanie się zadeklarować. Dla „normalnej” osoby opwinno być to neutralne. Jednak przy zmiażdżonym poczuciu własnej wartości czrny wniosek sam się nasuwa. Że nie jestem osobą której przemyślenia i perspektywa mogą być dla Ciebie interesujące.”

Jeśli z jakichkolwiek powodów nie miałem czasu, to należy to uszanować, ja robię podobnie, jeśli jestem po drugiej stronie (dziś mam taki przypadek, co mnie zresztą dziwi). Jak było z tym pytaniem o warsztat, to nie pamiętam dokładnie, może było tam zbyt mało konkretu, a może wstrzeliłaś się w dość niedobry, paromiesięczny okres, kiedy miałem spory problem medyczny. Tak czy inaczej nie miało to nic wspólnego z Twoją wartością jako człowieka, musimy nauczyć się rozróżniać takie rzeczy.

„A skoro moje wiadomość miały by Cię nudzić i marnować czas, to lepiej tego unikać. Przecież jesteś bardzo zajętym czlowiekiem, co chwila wrzucasz na face info, że coś robisz.”

Jak jestem faktycznie zajęty, to nie ma mnie na FB :) Jeśli coś tutaj piszę, to albo, aby podzielić się wskazówkami jak powyżej, albo… dać ogarniętym nieznajomym sposobność spotkania się ze mną :) Działa :)

„Być może jest więcej ludzi, którzy potrzebują trochę odwagi by nawiązać kontak. Tak po prostu. Mi dał ją Twój post. Jeśli zamysł był taki, cześciej do Cb pisano, to udało się :-)”

Jak widzisz, nic złego się nie stało :) Akurat mam dziś czas i chciałem napisać coś na grupę dyskusyjną. W zeszłym tygodniu pewnie musiałabyś poczekać na odpowiedź i byłaby ona zapewne bardziej lakoniczna. No ale takie jest życie :)

Moi drodzy, zapraszam do szczerej dyskusji, jak widać, Wasze odpowiedzi mogą pociągnąć ją dalej w kierunku, który jest dla Was ważny. A mi pokażą, że jest sens odpowiadać tutaj tak obszernie.

Pozdrawiam wszystkich :)

PS: Dyskusja na ten temat odbyła się na facebooku
https://www.facebook.com/groups/430626737516740/permalink/519771515268928/

Komentarze (0) →
Alex W. Barszczewski, 2019-10-25
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Relacje z innymi ludźmi, Tematy różne

Jak wspierać osobę, którą kochasz

Dzisiaj porozmawiamy sobie głównie o wsparciu w przedsięwzięciach biznesowych, ale tak naprawdę można to rozciągnąć na inne dziedziny życia i nie tylko partnerów lecz np. dzieci. No ale wróćmy do głównego tematu.

Wiele osób, działając nawet w dobrej wierze popełnia tu poważne błędy, które potem mszczą się na wszystkich zainteresowanych.

Zacznijmy od tego, że na potrzeby naszej dyskusji generalnie możemy wszelkie wsparcie podzielić na dwa zakresy

  1. Wsparcie materialne wszelkiego rodzaju, takie .jak np. pieniądze, finansowanie mieszkania, lokalu czy różnych aspektów działalności
  2. Wsparcie w kierunku rozwoju osobistego, a szczególnie poczucia własnej wartości.

Jeśli chodzi o to ostatnie, to większość ludzi w Polsce ma je zbyt niskie w wyniku:

  • Błędów rodzica
  • Wychowania szkolnego
  • Wpływu mediów
  • Emocjonalnego kalectwa sporej części otaczającego nas społeczeństwa

To jest bardzo poważny problem, znacznie ograniczający jakość życia zarówno takiej osoby, jak i jego/jej partnera. Na dłuższą metę nie pomogą tu nawet duże pieniądze, ciuchy, samochody itp.

Sęk w tym, że autentyczne poczucie własnej wartości uzyskujemy przez konkretne rezultaty tego, co robimy i sukcesy, które osiągamy. A tutaj, wspieranie partnera w zakresie materialnym, czy robienie czegoś za niego działa na szkodę takiego poczucia i mamy prawdziwy dylemat.

Wiele osób chyba nie zdaje sobie sprawy z tego, że wyręczając partnera w zbyt wielu istotnych sprawach pozbawiamy go tego poczucie osobistego sukcesu, co w długofalowym związku jest na pewno szkodliwe i paradoksalnie może prowadzić do różnych negatywnych reakcji. Nie róbcie tego!

Bazując na moich wieloletnich osobistych doświadczeniach i takiż obserwacjach bardzo wielu innych ludzi mam dla Was następujące zalecenia:

  1. W zakresie finansowym NIE pomagajcie, poza jakimiś drobiazgami, tymi ostatnimi najlepiej w formie pożyczki. Ja wiem, że w obliczu wielu osób kupujących dzieciom mieszkania, płacącym za studia, czy fundujących partnerom wyposażenie biznesu, to brzmi jak herezja, ale długofalowe doświadczenie pokazuje, że jeśli chodzi osiągnięcie prawdziwego szczęścia w życiu, to wyświadczacie takim osobom przysłowiową niedźwiedzią przysługę. Ten temat możemy szerzej rozwinąć przy okazji.
  2. Jeżeli macie wiedzę wartościową z punktu widzenia partnera, to chętnie udostępnijcie mu ją w takim zakresie, w jakim jest on gotowy ją przyjąć i wykorzystać. Nie narzucajcie mu czegokolwiek, pamiętając o jednej z Zasad Alexa z książki „Sukces w relacjach” – nie udzielaj konsultacji bez zlecenia. Wasza wiedza i pomysły dostarczane „na żądanie” będą mile widzianym wsparciem i nie powinny zaszkodzić budowaniu poczucia własnej wartości przez partnera.
  3. Bądźcie wspierającymi partnerami w każdym zakresie życia i nie pozostawiajcie żadnych wątpliwości, że wasze uczucia wobec partnera nie mają żadnego związku z jego sukcesami, czy potknięciami biznesowymi.

Jak to dobrze zrobicie, to zobaczycie jak bardzo pozytywnie wpłynie to na cały Wasz związek i to w bardzo wielu dziedzinach!

Oto praktyczny przykład z mojego życia:

Karolina Gorczyca – Barszczewska po zdaniu egzaminu adwokackiego zrobiła rzecz uważaną za biznesowe samobójstwo: Bez rodziny prawniczej, dużych pieniędzy czy znanego nazwiska wystartowała w Krakowie z samodzielną kancelarią adwokacką. Była zbyt dumna, aby ustawić się po dotację na rozpoczęcie działalności, czy skorzystać z moich pieniędzy, a ja byłem na tyle świadomy, aby to zaakceptować. Moje wsparcie materialne polegało na pożyczeniu jej na początek rutera, drukarki i monitora. Całe wyposażenie biura kupiła za swoje skromne oszczędności, sprytnie wyszukując kilka bankrutujących firm i organizując tani transport.

Jedyne, z czego skorzystała, to z mojej wiedzy jak naprawdę rozmawiać z klientami, budować z nimi relacje i zdobywać zaufanie. Jak spowodować, aby ci klienci stali się de facto “sprzedawcami” jej usług. OK, to jest dość specyficzna wiedza, o której w praktyce nie ma pojęcia wielu „konferencyjnych guru”, coachów i nauczycieli akademickich :) Ale taką wiedzą dzielę się za darmo z różnymi osobami, przy różnych okazjach, nie tylko w ramach projektów “Top Gun”, więc nie trzeba być ze mną w związku, aby z tego skorzystać :)

Jaki jest tego rezultat?

Mam obecnie bardzo zadowoloną z życia i siebie Partnerkę, która od trzech lat ma niezależnie ode mnie własny, dobrze prosperujący biznes, klientów w całej Polsce i kilku innych krajach, którzy „sami się znajdują”, a do tego dość czasu i chęci, abyśmy razem delektowali się życiem. Nie mówiąc już o tym, że może mnie teraz bezproblemowo zapraszać na różne wycieczki, co chyba sprawia jej dużą satysfakcję :) Do tego wszyscy jej długoletni znajomi nie mogą wyjść z podziwu, jak bardzo wzrosło jej zdrowe poczucie własnej wartości :) Zdecydowanie warto było!!!

To jeszcze nie koniec historii, ale wyszlibyśmy już znacznie poza ramy tego postu :)

Zapraszam do dyskusji, ciekaw jestem Waszego zdania.

PS: Na Charmsy Biznesu mówiłem znacznie szerzej o tym, jak budować biznes z partnerką, aby optymalnie wpływało to na związek i wspólne delektowanie się życiem. Jak wykuruję sobie gardło, to może nagram podcast na ten temat.

PPS: Dyskusja na ten temat odbyła się na facebooku
https://www.facebook.com/groups/430626737516740/permalink/512680375978042/

Komentarze (0) →
Alex W. Barszczewski, 2019-10-18
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Jak podnieść jakość życia?

Jak wiecie, chętnie rozmawiam szczerze z bardzo różnymi osobami i często jestem pytany, jak ja to robię, że w sumie mimo dość zaawansowanego wieku jestem zazwyczaj pełen pozytywnej energii i radości życia.

Robiąc wiele rzeczy intuicyjnie, trudno mi było jasno odpowiedzieć na te pytania, bo wiele bardzo dobrych dla mnie spraw po prostu zdaje się „wychodzić” same z siebie :)
Po zastanowieniu się niektóre elementy tej „recepty” były dla mnie jasne, takie jak:

  • Bądź otwarty na ludzi i staraj się zrozumieć również tych różnych od ciebie.
  • W ogóle interesuj się innymi ludźmi! Ten brak zainteresowania jest problemem większości Polaków.
  • Staraj się wnosić coś pozytywnego w życie innych. To może być drobiazg, jak uśmiech nieznajomej osoby, a może duża sprawa, zmieniająca czyjeś życie.
  • Bądź ciekawy jak dziecko wielu rzeczy i zagadnień.
  • Przejmij 100% odpowiedzialności za to, co ci się przydarza. To jest oczywiście czysto robocze założenie, bo wydaje się, że nie na wszystko mamy wpływ, niemniej jest ono bardzo użyteczne.
  • Odcinaj się zdecydowanie od toksycznych ludzi, organizacji i ideologii.

To wszystko prawda, ale wyraźnie brakowało jeszcze jednego składnika, który był istotny a jednocześnie dla mnie trudny do określenia słowami.

Dziś, popijając sobie kawę na tarasie, uświadomiłem sobie, że jest on w gruncie rzeczy bardzo prosty i jeżeli jestem całkiem szczery, łatwy do opisania:

Staram się, aby przez większość czasu robić głównie te rzeczy, które lubię, najlepiej w ilościach, które mi nie szkodzą :)

I to bez patrzenia na to, co inni powiedzą, czy nadmiernych kompromisów „bo tak trzeba”!

Zastanówcie się, co by było, gdyby każde z Was zrobiło z tej ostatniej zasady priorytet i stojąc przed dowolną większą aktywnością zadało sobie pytanie: „Czy to jest coś, co lubię robić?” I doprowadziło do tego, że jeśli odpowiedź brzmi „NIE”, to znajdziecie sposób, aby się od tego średnioterminowo jakoś uwolnić, a przynajmniej (na razie) zminimalizować :)

Jak wyglądałaby jakość Waszego życia?

Wiele osób zapewne uważa, że takie życie to mrzonka, no cóż, kiedyś też tak myślałem :) Okazuje się jednak, że przy odpowiednim nastawieniu można krok po kroku do takiego życia się zbliżać, co widzę wyraźnie nie tylko na swoim przykładzie.

Istotną kwestią pozostaje sfinansowanie takiego luzackiego stylu. Tutaj mamy dwa oczywiste kierunki działania:

  • Rezygnacja z wydatków, które masują nasze ego, ale niekoniecznie jakość życia. To jest najtrudniejsze zadanie, zwłaszcza, jeśli ktoś, jak większość, jest pod nadmiernym wpływem społeczeństwa, mediów i niewłaściwego otoczenia.
  • Optymalizacja zarabiania pieniędzy, przez przynoszenie coraz większej wartości dodanej klientom i robienie tego w coraz krótszym czasie i bez zbędnych nakładów i kosztów ogólnych.

Ten drugi punkt może zdawać się trudnym, szczególnie jak ktoś dopiero zaczyna karierę, niemniej nasze eksperymenty z Karoliną (Projekt Kancelaria 2.0) pokazują, że nawet na początku i to w bardzo konkurencyjnej branży da się dużo zrobić. Trzeba tylko działać mądrze.

Zwróćcie uwagę, że w tych wszystkich powyższych elementach NIE MA tak popularnych u różnych guru zaleceń jak:

  • Pracuj ciężko,
  • Pracuj dużo,
  • Planuj długoterminowo,
  • Zbieraj certyfikaty,
  • Zaliczaj kolejne studia,
  • Buduj dochód pasywny (!),
  • Itp. :)

Ciekawe, czy to, co napisałem będzie przyczynkiem do dyskusji?
Moja wypowiedź jest oczywiście subiektywna, choć jestem przekonany, że jeśli ktoś naprawdę uświadomi sobie co lubi robić (a nie co powinien lubić) i inteligentnie zastosuje powyższe, to może stosunkowo szybko bardzo podnieść odczuwaną jakość swojego życia.

Czego Wam wszystkim życzę

PS: Dyskusja na ten temat odbyła się na facebooku
https://www.facebook.com/groups/430626737516740/permalink/477827216130025/

Komentarze (0) →
Alex W. Barszczewski, 2019-09-17
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Co się liczy w życiu?

Kilka dni temu Polish Market opublikował spontaniczne zdjęcie mojej skromnej osoby trzymającej ostatni numer, w którym zamieszczono wywiad ze mną.

Wiele osób gratulowało mi i to jest bardzo miłe, dziękuję :) Warto jednak wiedzieć, że te gratulacje bardziej należały się redaktorowi, który zamiast brać jakiegoś celebrytę, znalazł faceta, który faktycznie ma wieloletnie praktyczne doświadczenie w pracy z kobietami na najwyższych stanowiskach i mógł się w miarę kompetentnie wypowiedzieć. To wcale nie jest takie oczywiste w pracy mediów i ja to cenię!

Chcecie mi pogratulować, to pogratulujcie poufnych działań z klientami, które prowadzą do skutecznych rozwiązań mimo:

  • Bardzo skomplikowanej sytuacji,
  • Sprzecznych interesów biorących udział stron,
  • Poważnych ograniczeń wszelkiego rodzaju (proceduralne, zasoby, zakres wpływów itp.),
  • Niedoboru informacji,
  • Czasem zabagnionej sytuacji wyjściowej,

Albo pogratulujcie mi niekomercyjnych spotkań jeden na jeden z dobrymi ludźmi w różnym wieku, którzy po godzinie, czy dwóch rozmowy ze mną wychodzą nie tylko ze świadomością, że mają skrzydła o których istnieniu wcześniej nie wiedzieli, ale też bardzo konkretne wskazówki jak je zacząć używać :) Ludzi, którzy wołają „WOW!!!” nie dlatego, że spojrzeli na mnie, ale na siebie, tylko trochę uważniej i pod innym kątem!

Życzę Wam, aby i Wam można było gratulować z któregoś z powyższych powodów. A najlepiej z obydwu! To bardzo pomaga osiągnąć długofalowy sukces w życiu, mierzony jego jakością wychodzącą znacznie poza aspekty materialne, bo te ostatnie, przy użyciu naszego mózgu, można dość prosto ogarnąć.

Nawiasem mówiąc, ludzie znani z celebryckich wypowiedzi w mediach, wymuskanych zdjęć itp. bardzo rzadko robią coś, co zasługuje na gratulacje z któregoś ze wspominanych powodów. Nie idźcie tą ścieżką.

Pozwólcie, że pożegnam się dziś z Wami jednym z moich ulubionych cytatów z książki Richarda Bach’a „Illusions” (wytłuszczenie moje):

“Learning is finding out what you already know.
Doing is demonstrating that you know it.
Teaching is reminding others that they know just as well as you.
You are all learners, doers, teachers.”

PS: Dyskusja na ten temat odbyła się na facebooku:
https://www.facebook.com/groups/430626737516740/permalink/466505633928850/

Komentarze (0) →
Alex W. Barszczewski, 2019-09-17
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Twoja wartość rynkowa cz.1

Natrafiłem ostatnio na mój post napisany na blogu 13 (!!!!) lat temu. Widzę, że temat nadal nie stracił on aktualności, mimo iż minęła praktycznie cała epoka. Pozwolę sobie poruszyć go tutaj, pisząc większość tekstu na nowo, bo przyda się wielu z Was. Szczególnie tym z Was, którzy chcą iść przez życie z podniesioną głową, bez konieczności robienia nieetycznych rzeczy, czy np. układów z politykami, lub nielubianą rodziną.

Zobaczmy najpierw, od jakich czynników zależy nasza wartość rynkowa na szeroko rozumianym rynku (wszystko jedno, czy jako pracownik najemny, czy jako wolny przedsiębiorca).

Uwaga, w rozważaniach świadomie pomijam tzw. obiektywną sytuację rynkową w naszej specjalności, bo ona z definicji jest równa dla wszystkich graczy!

Nasza wartość rynkowa = To co umiemy x Jak dobrze potrafimy to sprzedać x Liczba i jakość naszych kontaktów

Powiedzmy sobie najpierw, co rozumiem pod każdym z tych elementów:

  • Wartość rynkowa – to symboliczna liczba, pokazująca nam jak dalece wykorzystujemy możliwości istniejące na danym rynku. Zaraz zobaczycie na przykładzie, co mam na myśli.
  • To co umiemy – to nasza faktyczna zdolność robienia znaczącej pozytywnej różnicy u naszych klientów. Nie ma to wiele wspólnego z zasobem zebranej przez nas wiedzy teoretycznej, certyfikatów, kursów itp. Poza kilkoma regulowanymi branżami, gdzie pewne papiery są konieczne (lekarz, adwokat), większość klientów z górnej półki ma w nosie takie rzeczy, liczy się to co naprawdę umiesz zrobić!
  • Jak dobrze potrafimy to sprzedać – można rozumieć na dwa sposoby. Jeden z nich to tzw. twarda sprzedaż, kiedy budujemy całe „lejki sprzedażowe”, wyskakujemy z każdego medium społecznościowego i nie tylko, zasypujemy ludzi mailami i ofertami itp. Nic przeciwko temu, tylko to nie jest mój sposób, wolę całkowicie inny. Taki, w którym potrafisz błyskawicznie zdobyć zaufanie klienta zarówno co do tego, co potrafisz, jak i do tego, że będziesz działać w jego najlepszym interesie. To jest sposób, w którym to klienci nie tylko sami kupują nasze usługi, ale też „sprzedają” nas innym. Tu między innym potrzebujemy umiejętności bardzo precyzyjnego używania języka, przekonującej argumentacji, w sumie rzeczy dość prostych i nie wymagających wielkich studiów.
  • Liczba i jakość naszych kontaktów – kto o nas wie i kogo znamy. Tak naprawdę to ten współczynnik też powinien być iloczynem, bo nawet jak znamy dużo ludzi, ale pod wieloma względami podobnych do nas i spoza kręgu potencjalnych klientów, to niewiele nam to w biznesie pomoże. Podkreślam, że mówimy teraz o wartości rynkowej, w życiu prywatnym dobrze jest mieć bardzo zróżnicowanych znajomych, z większością których prawdopodobnie nigdy nie będziemy robić interesów.

Zobaczmy teraz jak wygląda ten współczynnik wartości rynkowej wśród bardzo wielu ludzi po trzydziestce, których znam ze spotkań. Załóżmy, że każdy z czynników oceniam w skali 0-10, gdzie 0 oznacza brak umiejętności. To, co piszę poniżej, to oczywiście duża generalizacja, każdy może sobie policzyć własne wielkości. Najlepiej z pomocą jeszcze kogoś, bo często sami widzimy się w zbyt optymistycznym świetle :) Ja czasem pokazuję rzeczywistość na Spotkaniach Przy Kawie, albo na Top Gun :)

  • Umiejętności zawodowe – dałbym 7-8 bo przeważnie są to dobrze wykształceni ludzie z pewnym doświadczeniem zawodowym
  • Umiejętności sprzedania się – 2 (tak, tak, w szkole tego nie uczą, większość szkoleń zajmuje się głównie „naukowymi” sposobami klasyfikacji ludzi, a obiegowe metody i podejścia są często wręcz szkodliwe)
  • Kontakty – 1 (!!!) Większość ludzi ma dość ograniczony krąg znajomych, do tego wśród osób stosunkowo podobnych do nich samych. Kiepsko jest szczególnie z wartościowymi znajomościami, z osobami znacznie powyżej

Jaki współczynnik wartości rynkowej to daje:

7x2x1=14 (na 1000 możliwych!!!)

Mamy już odpowiedź na pytanie, dlaczego tak wielu ludzi albo narzeka na niskie zarobki, albo przy przyzwoitych zarobkach musi bardzo dużo pracować. Nic dziwnego, przy tak słabym wykorzystaniu potencjału rynku!

Wiele proaktywnych osób jest niezadowolonych ze swojej sytuacji i słusznie stara się tę wartość podnieść. Niestety przeważnie pracując nad tym, co najlepiej robili dotychczas, czyli podnosząc swoje kwalifikacje zawodowe. Abyśmy się dobrze zrozumieli, nie ma w tym nic złego. Ja sam przeznaczam codziennie pewną ilość czasu na dalsze kształcenie się. Niemniej zgodnie z zasadą Pareto można by część zaangażowanych w to zasobów przesunąć w kierunku poprawienia pozostałych dwóch czynników i przy ich niskim stanie wyjściowym osiągnąć szybką poprawę. Zobaczmy co stało by się z naszym przykładem po poprawie umiejętności sprzedania się z 2 na 3, a kontaktów z 1 na 2, co przy niskich wartościach początkowych tych zakresów powinno w sumie być bardzo proste:

7x3x2=42 czyli wzrost o 300%

Dla porównania zobaczmy co stało by się, gdybyśmy zamiast pracować nad sprzedażą i kontaktami podnieśli nasze umiejętności zawodowe o 2 punkty:

9x2x1=18 czyli wzrost o zaledwie niecałe 29%

Daje Wam to do myślenia? Co jest racjonalne, nawet jeśli tzw. „mądrość ludu i mediów” twierdzi coś innego?

Podzielcie się proszę w komentarzach Waszymi przemyśleniami i wnioskami.

Mam w głowie drugą cześć tego postu, ale napiszę go, jeśli będziecie faktyczne zainteresowani :)

PS: Dyskusja na ten temat odbyła się na facebooku:
https://www.facebook.com/groups/430626737516740/permalink/463402010905879/

Komentarze (0) →
Alex W. Barszczewski, 2019-09-17
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Przygotuj się na nowy świat

Zdarzyło mi się ostatnio rozmawiać z różnymi zaangażowanymi rodzicami dzieci w różnym wieku i jeden z tematów powracał jak bumerang:
„Jak przygotować nie tylko siebie, ale też i nasze dzieci na to, że za kilka lat będziemy gospodarczo żyli w zupełnie innym świecie?”

Ten „inny świat” to będzie świat w którym:

  • Bardzo wiele prac wykonywanych przez ludzi zostanie przejętych przez sztuczną inteligencję i automatyzację,
  • Wynikający z tego wzrost produktywności raczej doprowadzi do gwałtownego wzrostu bezrobocia i nierówności społecznych, niż do powszechnego dobrobytu i „płacy za niepracowanie”,
  • Ten ostatni punkt, plus rezultaty zmiany klimatu spowodują wzrost migracji, też u nas, oraz wzrost niepokojów społecznych,
  • Biorąc pod uwagę, czym głównie zajmuje się u nas większość społeczeństwa i ekipy rządzące, jest duże ryzyko, że nasz kraj znów zostanie gospodarczo zmarginalizowany, podobnie jak to było ponad 30 lat temu, z wszystkimi tego konsekwencjami.

Mnóstwo ludzi, zapatrzona w polską przepychankę polityczną, albo nie zdaje sobie sprawy z nadchodzących zmian, albo zakłada, że jakoś to będzie. „Jakoś” na pewno, tylko czy takie jakoś ma być esencją życia? Tak naprawdę, nie ma żadnych gwarancji powodzenia, ale przynajmniej warto popracować nad tym, aby w tym nowym świecie mieć większe szanse, oraz umiejętności aby takie szanse stwarzać i wykorzystywać.

Mnie jest stosunkowo łatwo mówić, bo przy moim zaawansowanym wieku i różnych zasobach, pewnie mogę dojechać do mety życia rozpędem. Większość z Was jest jednak znacząco młodsza, a na pewno macie, podobnie jak ja, kochane osoby, które statystycznie biorąc, będę przez dziesięciolecia musiały radzić sobie w szybko zmieniającym się świecie. Nie chcą wpaść pod koła zmian, lepiej siebie i je przygotować!

PS: Dyskusja na ten temat odbyła się na facebooku:
https://www.facebook.com/groups/430626737516740/permalink/435605057018908/

Komentarze (0) →
Alex W. Barszczewski, 2019-09-17
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Poznawanie innych ludzi – poradnik dla osób wrażliwych

Jeśli ktoś przerobił chociaż część ćwiczeń z mojej książki, to ma już w ręku kilka praktycznych umiejętności aby znacznie poprawiać nasze relacje z praktycznie wszystkimi ludźmi z naszego kręgu kulturowego, posługującymi się tym samym językiem. Nie powinniśmy jednak z tego wnioskować, że z każdym z otaczających nas ludzi takie relacje warto nawiązywać, nie mówiąc już o inwestowaniu naszego czasu i zasobów w pracę nad nimi. Dlatego, szczególnie dla tych, którzy jej nie znają zamieszczam ten tekst.

Wokół nas coraz bardziej rozpowszechnia się chamstwo, prymitywizm myślenia i braku szacunku dla kogokolwiek, wychodzi to nawet u naszych „elit” politycznych i osób z tytułami profesorskimi. Nie bardzo chcę tracić czas na ludzi i sprawy, które za kilka lat nie będą miały dla nas żadnego znaczenia, a może nawet nie mają już teraz. Poprzestańmy na tym, że od ludzi zarażonych takimi chorobami trzeba od razu odgradzać się kordonem sanitarnym – niezależnie od ich tytułów naukowych i stanowisk, które zajmują.

W dzisiejszym tekście mam na myśli fakt, że otaczający nas ludzie są bardzo różni i nawet szanując każdego z nich, z bardzo wieloma nie jest nam po drodze zarówno w kwestii celów życiowych, jak też postawy, komunikacji, a nawet zasad etycznych.
Pozostawienie takich osób na zewnątrz naszego życia oszczędza nam wielu kłopotów i niepotrzebnych wydatków – zarówno w sensie materialnym (pieniądze), jak i niematerialnym (czas, emocje).

Jeżeli uświadomimy sobie, ile miliardów ludzi żyje na tym świecie, to łatwo zrozumiemy, że nie ma konieczności, abyśmy zadawali się z osobnikami, którzy mają na nas negatywny wpływ i ewidentnie pogarszają jakość naszego życia.

Czytając powyższe zdania, można odnieść wrażenie, że jestem na zimno kalkulującym człowiekiem, który dla czystej wygody eliminuje ze swojego otoczenia ludzi, którzy mu nie pasują. Pomijając fakt, że chęć wygodnego życia sama w sobie byłaby w tym wypadku wystarczającym uzasadnieniem, to u mnie (zapewne też i u wielu z Was) jest jeszcze jeden aspekt, który koniecznie trzeba uwzględnić.

Znając siebie dość dobrze wiem, że – obok bycia czasem skuteczną maszyną do rozwiązywania problemów – jestem też, a może nawet przede wszystkim, bardzo wrażliwym człowiekiem i że ta wrażliwość umożliwia mi bardzo wiele rzeczy zarówno prywatnie, jak i zawodowo. Wiem, że bez niej nie byłbym dziś tak daleko jak jestem! Nie miałbym też w moim życiu tak wspaniałych osób z moją żoną na czele! Jeśli, jak większość ludzi macie w sobie tę wrażliwość, to koniecznią pielęgnujcie!

Z drugiej strony, jak wspomniałem wyżej, wszyscy żyjemy w realnym otoczeniu, w którym pojawiają się różni ludzie – nie zawsze w stosunku do nas mili czy dobrze nastawieni. W takiej sytuacji bardzo wrażliwa osoba ma następujące możliwe rozwiązania:

  • wyhodować sobie grubą skórę – czyli stać się jak większość ludzi, tracąc mój bardzo poważny atut w życiu,
  • zabarykadować się przed złym światem w gronie najbliższej rodziny i przyjaciół – to prowadzi do monokultury i życia wśród ludzi podobnych do nas, co znacznie ogranicza możliwości wszechstronnego rozwoju,
  • wytworzyć sobie zdejmowalny pancerz, który zakładamy wychodząc na zewnątrz, a zdejmujemy w domu – jest to niewygodne i może prowadzić nawet do różnych zaburzeń osobowości,
  • robić tak jak ja – łatwo dopuszczać bliżej do siebie bardzo różnych ludzi, ale szybko i bez ceregieli eliminować ze swojego życia tych, którzy po bliższym poznaniu nam nie pasują; podkreślenia wymaga „szybko i bez ceregieli” – w naszej kulturze mamy tendencję do zbyt dużej pobłażliwości i cierpliwości w stosunku do niemiłych lub nieodpowiednich dla nas zachowań innych.

Taka przedstawiona w ostatnim punkcie selekcja ma następujące zalety:

  • nie wymaga stępiania w sobie wrażliwości,
  • nie wymusza ciągłego przestawiania się – można być cały czas tym samym człowiekiem z sercem na dłoni,
  • umożliwia swobodny dalszy rozwój subtelności odczuwania i postrzegania, co jest niezwykle przydatne w bardzo szerokim zakresie zagadnień – od seksu począwszy, a na trudnych negocjacjach biznesowych skończywszy, bez tego byłbym o wiele uboższym człowiekiem,
  • pozwala mieć do czynienia z samymi miłymi ludźmi i to zarówno prywatnie, jak i w biznesie – to ostatnie uważam za duże osiągnięcie, bo nie każdy może uczciwie coś takiego stwierdzić, a ja tak mam od wielu lat :)
  • pozwala wchodzić w bliskie kontakty z bardzo szeroką gamą różnych ludzi, od których wciąż można uczyć się czegoś nowego – robiąc to zyskujemy coraz więcej doświadczenia i wprawy w nawiązywaniu bliskich kontaktów, a to zmniejsza potencjalne uzależnienie od jakiejś konkretnej osoby w dowolnym zakresie życia.

Takie podejście, obok bardzo dużych zalet, może przynieść też negatywne skutki uboczne, o których trzeba wspomnieć. Najbardziej typowe to:

  • możliwość bycia uznanym za dziwoląga lub dyskwalifikacja u niektórych ludzi – jak już wspomniałem, przyznawanie się do takiego podejścia i praktykowanie go jest w naszej kulturze dość nietypowe i niektórzy ludzie nie potrafią tego przyjąć; ja nie mam z tym problemu, bo to zwalnia miejsce dla tych wielu innych osób, dla których jest to całkowicie w porządku,
  • ryzyko przedwczesnego zdyskwalifikowania jakiegoś nieoszlifowanego diamentu – to ryzyko akceptuję, zwłaszcza jeśli w życiu wciąż znajduję (metaforycznie ujmując) diamenty, które błyszczą bez konieczności ich szlifowania,
  • interpretacja naszego starannego dobierania sobie otoczenia jako wyraz braku dojrzałości – najwyraźniej w opinii pewnych „ekspertów” dojrzałość polega na męczeniu się z ludźmi, których jakiś zbieg okoliczności akurat postawił na naszej drodze i uleganiu ich negatywnej energii; osobiście wolę dobrą jakość życia, bo wtedy nie tylko jest mi lepiej, ale też mogę dawać więcej innym!

Oczywiście to, co napisałem powyżej, jest moim osobistym sposobem działania i efektem osobistego doświadczenia, co nie musi oznaczać, że jedynym lub najlepszym z możliwych. Nie zmienia to faktu, że dla mnie (i sporej grupy osób, które znam) funkcjonuje to znakomicie i to przez wiele lat. Dlatego zachęcam Was co najmniej do poważnego rozważenia tego, co napisałem powyżej, a najlepiej wypróbowania w praktyce.

Przy tym wszystkim należy pamiętać, aby tą selekcją nie pozbawić się różnorodności w kręgu naszych znajomych, o czym porozmawiamy przy okazji.

Jak wygląda wasz punkt widzenia i co ważniejsze, Wasza praktyka życiowa?

UPDATE: Bycie wrażliwym nie wyklucza umiejętności zdecydowanego działania w obronie własnej lub bliskich. Ja np. przy całej łagodności nie mam problemu, aby w razie konieczności wyrządzić atakującemu bardzo duże szkody. Na szczęście zdarza się to mniej więcej raz na 10 lat :)

PS: Dyskusja na ten temat odbyła się na facebooku:
https://www.facebook.com/groups/430626737516740/permalink/457889954790418/

Komentarze (0) →
Alex W. Barszczewski, 2019-08-26
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Bądź przytomny w tym co robisz!

Ci z Was, którzy znają mnie osobiście w tzw. życiu codziennym, znają mnie zapewne jako bardzo (a czasami nawet nadmiernie) wyluzowanego faceta, którego najczęstsze odzywki wobec przejawów różnych niedoskonałości innych ludzi to „nie ma problemu”, albo „nic poważnego się nie stało”.

Moja komunikacja zmienia się bardzo, jeśli zawodowo mam zlecenie przygotowania kogoś do poważniejszego zadania, albo kiedy w przypadku kontaktów prywatnych mam „licence to kill”, bo ktoś chce grać w życiu w znacznie wyższej lidze niż dotąd. Wtedy bezlitośnie punktuję wszelkie słabości, zwłaszcza te, z których druga strona nie zdaje sobie sprawy. Nie ma w tym z mojej strony ani odrobiny złośliwości, czy złej woli, po prostu znacznie taniej jest zobaczyć coś bardzo wyraźnie w sparringu ze mną, niż płacić konkretną cenę w życiu. Szczególnie, jeśli te błędy to w gruncie rzeczy drobiazgi, które bez problemu można skorygować!

Pokazuję to szczególnie wyraźnie na warsztatach Top Gun, ostatnio na spotkaniu przy kawie też na kilku ochotnikach :) Kilka osób było zaskoczonych, jak kogoś z wieloletnim doświadczeniem można szybko i skutecznie tuningować, zmieniając tylko kilka niewielkich rzeczy w ich komunikacji, ale wszyscy zainteresowani byli za to wdzięczni :)

Dziś, tylko dla chętnych powiem kilka dość ostrych zdań „prosto z mostu”, pozostałych proszę o zaprzestanie czytania w tym miejscu, bo może być nieprzyjemnie :)

Na pewno chcesz czytać dalej? Proszę bardzo :)

Próg wejścia do grupy jest bardzo łatwy do przeskoczenia, trzeba odpowiedzieć na trzy proste pytania i mieć własne zdjęcie profilowe, bo to miejsce dla dorosłych osób :) Trzeba powiedzieć co oczekujesz od udziału w grupie, co chcesz do niej wnieść, oraz czy przeczytałeś regulamin i masz zdjęcie profilowe przedstawiające Ciebie. Nic niezwykłego, prawda? A jednak dla ponad 70, na oko bardzo sympatycznych osób które wykazały chęć dołączenia, jakakolwiek odpowiedź na pytania okazała się nie do przeskoczenia. 11 osób nie zrozumiało, że w miejscu na poziomie zdjęcie profilowe tyłem, z twarzą o wielkości kilku pixeli, czy wręcz przedstawiające kota lub małe dziecko nie jest akceptowalne, jeśli mamy traktować się poważnie.

W normalnym życiu i ważnych sprawach, takie rzeczy spowodowałyby „odstrzelenie” takiego człowieka i tak też faktycznie się dzieje, z czego wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy. Potem narzekają na pecha i niesprawiedliwość w życiu :)

U nas w grupie takie zgłoszenie po prostu sobie czeka w „zamrażarce”, aż ktoś zauważy, że coś jest nie tak i albo to skoryguje w FB, albo skontaktuje się ze mną. Na razie zdarzyło się to tylko kilka razy, czyli pozostałym zgłaszającym się w gruncie rzeczy nie zależy. Ciekawe jaka będzie ich reakcja, jeśli w którymś momencie zdecydowalibyśmy się zrobić z tego grupę zamkniętą?

Trochę podobnie jest ze spotkaniami przy kawie ze mną. To kolejny aspekt mojej działalności pro bono, czysto teoretycznie każdy Uczestnik ma przez 3-4 godziny dostęp do tej samej wiedzy i umiejętności co moi klienci, którzy płacą za to czterocyfrowe honoraria godzinowe. Niezły prezent, ale przy z założenia kameralnej grupie, trzeba się zakwalifikować. I tu znowu sprawa powinna teoretycznie być bardzo prosta :) W opisie wydarzenia napisałem między innymi takie rzeczy:

„Zanim się zgłosisz, proszę doczytaj do końca, bo tym razem zgłoszenia będą przyjmowane nieco inaczej”

„jeśli macie ochotę wziąć udział 18.07 od 18-21 to napiszcie do mnie na adres kontakt@alexba.eu koniecznie ze słowem Pepe w temacie wiadomości i kilkoma słowami o czym chcielibyście porozmawiać”

„Obiecuję zestawić z nich w miarę zróżnicowaną, ciekawą grupę, podobnie jak ostatnio”

Jak myślicie, ilu chętnych najwyraźniej nie poradziło sobie ze zrozumieniem powyższych zdań w języku ojczystym???

  • Słowo kluczowe w temacie wiadomości pozwala mi szybko wyfiltrować zgłoszenia z całej obszernej korespondencji, którą otrzymuję. Jeśli w zgłoszeniu go nie ma, to albo ktoś nie zrozumiał, że ma być, albo nie szanuje mojego czasu. Jak wpływa to na szanse bycia zaproszonym?
  • Zgłoszenie zawierające oprócz podpisu tylko tekst „Zgłaszam chęć udziału” też, w obliczu mojej prośby, ma bardzo kiepskie szanse, nieprawdaż?
  • Jeśli piszę o tym, że chce zestawić ciekawą grupę, to należy to potraktować poważnie. Jeśli ktoś zgłasza siebie i inne osoby o których nic nie wiem, to chyba tego nie zrozumiał.

Jeśli ktoś teraz poczuł się dotkniętym, to nie przepraszam, bo uprzedzałem wcześniej :)

Pokazuję tutaj tylko przejawy bardzo powszechnego zjawiska, które ogromnej liczbie fajnych ludzi przeszkadza w osiągnięciu dobrego życia o wiele bardziej, niż ewentualny brak jakiś dyplomów, certyfikatów itp. Jeżeli jesteście zainteresowani, to chętnie o tym porozmawiamy.

Miłego dnia :)

PS: Dyskusja na ten temat odbyła się na facebooku:
https://www.facebook.com/groups/430626737516740/permalink/462259487686798/

Komentarze (0) →
Alex W. Barszczewski, 2019-08-26
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Nie musisz być perfekcyjnym człowiekiem! Twój partner/partnerka też nie musi być perfekcyjnym człowiekiem!

Niestosowanie powyższych, dla mnie dość oczywistych stwierdzeń, powoduje, że bardzo wiele osób nie doświadcza radości pełnej i głębokiej relacji z drugim człowiekiem, często też godząc się na trwanie w kiepskim związku tylko dlatego, bo sami uważają że ich wady dyskwalifikują ich w oczach innych ludzi i muszą zadowolić się tym, co „się akurat trafiło”.

Konsumowanie mediów wszelkiego rodzaju, zarówno komercyjnych, jak i społecznościowych raczej w tym nie pomaga, pokazując arbitralne wzorce jacy „powinniśmy” być, czy jak „powinien” wyglądać związek dwojga ludzi. Wszystko jest albo takie perfekcyjne i wymuskane, albo różne chamskie i prymitywne zachowania pokazywane są jako „normalne”. To pierwsze często powoduje u wielu z nas niskie poczucie własnej wartości i kompleksy, całkiem niepotrzebnie! To drugie, zwłaszcza u kobiet, obniża poprzeczkę tego, co gotowe są tolerować w związku, bo „przecież takie jest życie”, choć i mężczyźni nie są od tego wolni.

Wiem o czym piszę, bo wszystko to w różnych okresach życia sam przerabiałem! Ale tak nie musi być!

Pierwszym krokiem zmiany jest uświadomienie sobie, że nie szukam perfekcyjnego człowieka, lecz człowieka, który w miarę możliwości perfekcyjnie pasuje do mnie!

Analogicznie, nie muszę być perfekcyjnym człowiekiem, aby ktoś naprawdę chciał ze mną być, wystarczy że będę w miarę perfekcyjnie pasował do tego partnera.

Ta pozornie niewielka zmiana uwalnia nas od tyranii dążenia do ogólnej doskonałości i podobnie podświadomego oczekiwania doskonałości od partnera według jakiś obcych kryteriów.

To natychmiast powoduje, że jesteśmy bardziej wyluzowani, bardziej sobą, a to zwiększa szanse poznania kogoś odpowiedniego!

Oczywiście, nie należy rezygnować z rozwoju jako człowiek, ale można to robić bez spinania się, delektując się życiem. Ja przerabiałem takie okresy kilkakrotnie w życiu, też na przestrzeni ostatnich kilku lat, pod niektórymi względami stając się znacznie lepszym i dojrzalszym człowiekiem. Widzę też, że jeszcze sporo przede mną, ale nie przeszkadza mi to w delektowaniu się życiem tu i teraz.

Podobnie, jeśli przestaniemy sprawdzać potencjalnych partnerów według „listy kontrolnej” ułożonej przez innych ludzi, to mamy większe szanse trafienia na osobę, która nam pasuje. Na początek warto być w wielu różnych związkach, aby uświadomić sobie czego tak naprawdę potrzebujemy, a co nie jest dla nas takie ważne. Warto mieć tylko kilka kryteriów dyskwalifikujących, które są dla nas absolutnie nieakceptowalne, a całą resztę przetestować w praktyce, uważając, aby w miarę możliwości nie ranić innych ludzi i nie tworzyć faktów trudnych do odwrócenia. To pierwsze wcale nie jest takie łatwe, sam nie jestem dumny z niektórych cierpień, które zdarzało mi się zadać po drodze, choć nigdy nie było to moim zamiarem :(

Wracając do kryteriów wykluczających mogę podać na przykład moje, o których pisałem w książce:

  • niestabilność emocjonalna,
  • stabilność emocjonalna w jakimś destrukcyjnym i/lub autodestrukcyjnym stanie ducha,
  • chęć czynienia zła i szkodzenia innym,
  • uzależnienie od alkoholu i narkotyków,
  • powiązania z jakąkolwiek działalnością przestępczą,
  • kompletny brak etyki w postępowaniu.

Dziś, szczególnie dla kobiet, dodałbym jeszcze jedno, a mianowicie:

  • Jakiekolwiek ślady skłonności do przemocy fizycznej lub psychicznej! Omijajcie takich facetów szerokim łukiem, chyba że macie skłonności masochistyczne.

Jeśli nie występuje żaden z powyższych punktów, to już generalnie można sprawdzić, jak pasujemy do siebie :)

Wiele osób z nieco starszej generacji może w tym momencie się obruszyć, że zachęcam do intensywnego próbowania, ale jak inaczej mamy poznać siebie na tyle, aby wiedzieć co dla nas jest ważne. Jak mamy rozwinąć nasze umiejętności w relacji z drugim człowiekiem, aby być w stanie dać mu to, czego potrzebuje? Podkreślam, że zachęcam do próbowania relacji a nie one-night-stands!

Na dzisiaj tyle. Jeśli temat Was interesuje, to podyskutujmy w komentarzach. W następnym odcinku mogę opisać Wam, jak prawie niechcący znalazłem idealnie pasującą partnerkę, mimo, że na pierwszy rzut oka taka opcja nie wchodziła w ogóle w rachubę :)

PS: Dyskusja na ten temat odbyła się na facebooku:
https://www.facebook.com/groups/430626737516740/permalink/456899841556096/

Komentarze (1) →
Alex W. Barszczewski, 2019-08-25
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Page 7 of 67« First...«56789»102030...Last »
Alex W. Barszczewski: Avatar
Alex W. Barszczewski
Konsultant, Autor, Miłośnik dobrego życia
O mnie

E-mail


Archiwum newslettera

Książka
Alex W. Barszczewski: Ksiazka
Sukces w Relacjach Międzyludzkich

Subskrybuj blog

  • Subskrybuj posty
  • Subskrybuj komentarze

Ostatnie Posty

  • Czym warto się zająć jeśli chcesz poradzić sobie z lękowym stylem przywiązania
  • Pieniądze w związku – jak podchodzić do różnicy zarobków
  • Jak zbudować firmę na trudnym rynku i prawie bez kasy ?
  • Twoja wartość na rynku pracy – jak ją podnieść aby zarabiać więcej i pracować mniej
  • Zazdrość – jak poradzić sobie z zazdrością w relacji

Najnowsze komentarze

  • Nie masz prawa (prawie) do niczego cz.6  (87)
    • Roma: Wyobraźcie sobie odwrotną...
    • Kamil Szympruch: Witam wszystkich....
    • Maciek: Witam serdecznie, Osobiście...
    • Ewa W: Małgorzata, dzięki za dobre...
    • Paweł Kuriata: @Alex Dopuszczam jak...
  • Nie masz prawa (prawie) do niczego cz.5  (83)
    • Małgosia S.: Małgorzata- Bardzo...
    • Agnieszka L: Alex, miałam na myśli...
    • Małgorzata: Małgosia S. Oczywiście,...
    • sniezka: Witek, właśnie chodzi mi o...
    • Witek Zbijewski: snieżka nie mam...
  • List od Czytelniczki Mxx  (20)
    • Mags: ad napisał: „Zapomnia...
    • Tomasz: Mxx: a ja taką jeszcze mała...
    • gonia: Tak to dobra rada, żeby nie...
    • Ewa W: Mxx, piszesz: „Chciała...
    • KrzysiekP: Witam. Może nie będę się...
  • Do czego przydaje się ten blog  (35)
    • Emilia Ornat: Ten blog dodaje mi...
    • KatarzynaAnna: Dzień dobry wszystkim,...
    • Elżbieta: Witam, Czytam bloga (i...
    • Monika Góralska: Witam, Kilka postów...
    • Grzesiek: Tego bloga czytam ponieważ...
  • Nie masz prawa (prawie) do niczego cz.4  (45)
    • Alex W. Barszczewski: Katarzyna...
    • Katarzyna Skawran: Podoba mi się twój...
    • Arek S.: Alex, Odpowiedziałeś Maćkowi...
    • Aleksandra Mroczkowska: Rzeczywiście...
  • Listy Czytelników – nowa kategoria na blogu  (1)
    • Tomek: Świetny pomysł Alex! Już...
  • Co zrobić, kiedy się nie wie co chce się robić w życiu?  (673)
    • Paulina: Witam. Mamy rok 2012,dopiero...
  • Optymalna strategia postępowania z innymi ludźmi  (60)
    • Piotr Cieślak: Alex :))) Jest rok...
  • Rzucaj promień słońca w życie innych ludzi  (73)
    • Stella: Prosta sprawa, a taka piękna...
  • Stabilizacja w Twoim życiu – szczęście, czy pułapka  (14)
    • Witek Zbijewski: noveeck:...
  • Nie masz prawa (prawie) do niczego cz.3  (26)
    • Aleksandra Mroczkowska: Alex, u mnie...

Kategorie

  • Artykuły (2)
  • Dla przyjaciół z HR (13)
  • Dostatnie życie na luzie (10)
  • Dyskusja Czytelników (1)
  • Firmy i minifirmy (15)
  • Gościnne posty (26)
  • Internet, media i marketing (23)
  • Jak to robi Alex (34)
  • Jak zmieniać ludzi wokół nas (11)
  • Książka "Sukces w relacjach…" (19)
  • Linki do postów innych autorów (1)
  • Listy Czytelników (3)
  • Motywacja i zarządzanie (17)
  • Pro publico bono (2)
  • Przed ukazaniem się.. (8)
  • Relacje z innymi ludźmi (44)
  • Rozważania o szkoleniach (11)
  • Rozwój osobisty i kariera (236)
  • Sukces Czytelników (1)
  • Tematy różne (394)
  • Video (1)
  • Wasz człowiek w Berlinie (7)
  • Wykorzystaj potencjał (11)
  • Zapraszam do wersji audio (16)
  • Zdrowe życie (7)

Archiwa

Szukaj na blogu

Polityka prywatności
Regulamin newslettera
Copyright - Alex W. Barszczewski - 2025