Blog Alexa – "Żyj dobrze, dostatnio i na luzie" - Blog o tym, jak żyć dobrze, dostatnio i na luzie
  • Strona główna
  • Blog
  • Najważniejsze posty
  • Archiwum newslettera
Strona główna
Blog
Najważniejsze posty
Archiwum newslettera
  • Strona główna
  • Blog
  • Najważniejsze posty
  • Archiwum newslettera
Blog Alexa – "Żyj dobrze, dostatnio i na luzie" - Blog o tym, jak żyć dobrze, dostatnio i na luzie
Tematy różne

Parę nowości

Jak widać z mojej nieco zmniejszonej aktywności na blogu zaliczam właśnie kolejne „pracoholiczne” dwa tygodnie będąc zajętym od rana do bardzo późnych godzin nocnych (treningi plus spotkania biznesowe wieczorami). Rezultatem są bardzo ciekawe kontakty z interesującymi ludźmi i zapełniający się już do końca roku kalendarz, z drugiej jednak strony o pierwszej w nocy po tak intensywnych dniach jest już nieco trudno napisać coś dobrego. Stąd też proszę o zrozumienie, że jeszcze kilka dni poczekamy na nowe posty merytoryczne (a nazbierało się kilka pomysłów moich i Waszych). W międzyczasie porozmawiajmy o kilku aktualnych sprawach związanych z blogiem.

Pierwsza, to galeria Czytelników, o którą prosiło kilku z Was. Zrobimy ją w formie statycznej strony, na której możemy zamieścić nadesłane przez Was zdjęcia oraz ewentualne dane kontaktowe. Proszę Was o sugestie jakiej wielkości zdjęcia i jakiego rodzaju dane kontaktowe powinny się tam znaleźć (naturalnie jako możliwość, nie obowiązek)

Jak już zauważyliście, zmieniliśmy software blogu na najnowszą wersję, wkrótce wprowadzimy kilka dodatkowych, postulowanych przez Was zmian, a potem przeniesiemy się na lepszy serwer. W związku z tym nie możemy w najbliższym czasie całkowicie wykluczyć ewentualnych kłopotów i jeśli zauważycie jakiekolwiek utrudnienia w użytkowaniu tego serwisu, to proszę o wiadomość na alex.barszczewski (at) gmx.com

Dla zainteresowanych moim eksperymentem, do teraz mamy 19 zgłoszeń od rożnych, na ogół bardzo ciekawych ludzi. Ostateczny termin ich nadsyłania upływa 15 maja.

Komentarze (56) →
Alex W. Barszczewski, 2007-04-18
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Motywacja i zarządzanie

Gorący kartofel

Zastanawiacie się nad tym tytułem?

Słowo „kartofel” zdaje się mieć ostatnio w Polsce znaczenie polityczne, niemniej tutaj raczej będziemy go używali do załatwiania spraw w firmie.
Dość często dzwoni do mnie któryś ze znajomych i pyta co zrobić w sytuacji, kiedy jakaś osoba w ich firmie blokuje ważną decyzję. W tym blokowaniu często nie chodzi nawet o względy merytoryczne (co byłoby OK), lecz raczej o pokazanie „kto tu rządzi”, albo zwykłe lenistwo i niechęć decydowania (są i tacy managerowie). Co teraz zrobić w sytuacji, kiedy ta blokująca osoba nie jest naszym podwładnym, albo co gorsza chodzi o naszego przełożonego? Dla wielu tego typu ludzi coś takiego jak dobro firmy jest często abstrakcyjnym pojęciem, które pojawia się najwyżej wtedy, kiedy trzeba „zmotywować” (czytaj zmanipulować) pracownika. Tak nie powinno być, ale ciągle zdarzają sie tego typu dowody błędów rekrutacyjnych i to czasem na zdumiewająco wysokich stanowiskach.
Tutaj właśnie przydaje się tzw. gorący kartofel – coś, co nikt nie chce trzymać we własnych rękach. W firmie takim niepożądanym „towarem”, którego nikt nie chce być „właścicielem” są konkretne straty finansowe. Oznacza to, że jeśli ktoś z powyżej wspomnianych powodów rzuca Ci kłody pod nogi to:

  • w pierwszej kolejności trzeba przeliczyć efekty decyzji, bądź zaniechania tej osoby na konkretne pieniądze i tutaj potrzebujemy kwotę w złotówkach, a nie tylko ogólne stwierdzeni typu „dużo”. Tę kwotę, w razie potrzeby, musimy być w stanie uzasadnić więc nie bierzcie jej „z powietrza”. Ta liczba musi mieć, jak się mówi, ręce i nogi.
  • okaż zrozumienie dla decyzji osoby blokującej (zrozumienie a nie zgodę, to bardzo ważne). Nie przeskakuj tego punktu!!
  • delikatnie zwróć uwagę na fakt, że spowoduje to konkretne straty dla firmy i okaż zatroskanie co będzie, jeśli zwierzchnicy zaczną szukać osoby za nie odpowiedzialnej. Ważne jest, aby było to zatroskanie, pod żadnym pozorem nie powinno to sprawiać wrażenia groźby lub próby wywarcia nacisku. W wypadku, kiedy druga strona zapyta „chcesz mi grozić?” należy stanowczo zaprzeczyć (bo przecież nie chcemy nikomu grozić, chodzi nam o dobro osoby, z którą rozmawiamy).
  • pozwól „dojrzeć” myślom, które zasiałeś w głowie drugiej strony :-)

Ten prosty sposób postępowania spowodował już w wielu wypadkach „cudowne” skłonienie blokującego do „modyfikacji” jego decyzji i dobrze użyty jest bardzo skuteczny. Ze względu na delikatność zagadnienia (chcemy aby ktoś porzucił swoją dotychczasową strategie) wymaga on pewnego wyczucia, które dość trudno przedstawić na piśmie. Bądźcie więc ostrożni w jego stosowaniu i na początek lepiej może mylcie się po stronie „za mało” niż „za dużo”.

Pozostało jeszcze pytanie, czy lepiej zrobić to w formie pisemnej czy ustnej.

Jeśli macie z daną osobą w miarę dobrą relację, to lepiej zrobić to ustnie, bo nie zostawia to śladów. Po prostu załatwiasz co chcesz i po sprawie.

Jeśli nie masz dobrej relacji i w dodatku obawiasz się, że w przyszłości to Ty możesz zostać obwiniony za spowodowanie strat, które wyliczyłeś, to lepiej zrób to np. w formie e-maila, którego kopię sobie zachowasz. To zostawia wyraźny ślad na wypadek, gdyby w przyszłości ktoś chciał dochodzić jak naprawdę było. Pamiętaj, że ten mail ma być zatroskaniem a nie groźbą, inaczej wdajesz się w całkowicie niepotrzebną wojnę.

Życzę Wam powodzenia w używaniu tego sposobu (a najlepiej, gdybyście nigdy nie musieli go stosować), jeśli macie pytania bądź uwagi to zapraszam do komentarzy

Komentarze (23) →
Alex W. Barszczewski, 2007-04-11
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Zaproszenie

Jednym z zajęć, którym się zajmuję to trening negocjatorów biznesowych w dużych firmach. Profesjonalne negocjacje tego typu odbiegają dziś znacznie od stereotypu, który rozpowszechniony jest w społeczeństwie i na którym ciągle jeszcze robią spore pieniądze oderwani od praktyki szkoleniowcy. W obliczu wielokrotnego robienia interesu z tymi samymi partnerami nie możemy przecież stosować propagowanych przez nich różnych tanich chwytów manipulacyjnych, bo z mocnym partnerem zrobimy to może raz, ale potem możemy tę relację zapomnieć. Zresztą, jak wielokrotnie pokazuję na moich szkoleniach naprawdę niebezpieczni (w sensie skuteczności) negocjatorzy to wcale nie te typy o pokerowych twarzach stosujące książkowe triki, lecz ci ciepli, sympatyczni i empatyczni ludzie, którzy z uśmiechem na ustach umiejętnie poprowadzą drugą stronę tam, gdzie chcą.
Takie negocjacje, to jakby powiedział Saddam „matka wszelkiej komunikacji”. Wymagają one bardzo uważnego słuchania, umiejętności zadawania pytań, kombinowania, argumentacji i odporności na wszelkie, nie zawsze czyste zagrywki drugiej strony.
Nie tak dawno prowadziłem całą serię takich szkoleń dla ludzi, którzy sprzedają w Polsce produkty całkiem sporych koncernów i pomyślałem sobie, co by było, gdyby dać takie umiejętności odpowiednim młodym ludziom. Na ile powiększyłoby to ich szanse osiągnięcia sukcesu w życiu i to niezależnie co to słowo w konkretnym przypadku oznacza? Nie chodzi o to, aby w ciągu kilku dni wytrenować wytrawnych profesjonalistów (bo do tego trzeba praktyki), ale o danie kilku osobom umiejętności i wiedzy, które w decydujący sposób mogą pomóc im dalej. Stąd moja propozycja przeprowadzenia w Warszawie takiego 2 dniowego treningu dla max. 5 osób najlepiej gdzieś pomiędzy 27-30.06 (mój kalendarz nie bardzo pozwala na wcześniejszy termin).

Jakie są moje warunki:

  • eksperyment przeznaczony jest dla studentów wyższych lat studiów i młodych pracowników rozpoczynających karierę zawodową
  • chcę, aby uczestnikiem był ktoś robiący coś dobrego dla innych ludzi (nie musi to być na dużą skalę)
  • chcę, aby był to ktoś, kogo znam przynajmniej z aktywności na tym blogu
  • cała impreza jest oczywiście za darmo, uczestnik musi tylko dojechać i zapewnić sobie nocleg. W razie konieczności możemy też coś zaimprowizować z noclegiem, ale bez komfortów :-)
  • muszę być przekonany, że uczestnik wykorzysta zdobyte umiejętności w etycznych celach
  • uczestnik musi być przygotowany na pełne 2 dni bardzo intensywnego treningu typu „top gun” :-) Takie szkolenie to normalnie duża kwota pieniędzy, więc jak już coś takiego robię hobbystycznie, to chcę widzieć konkretne rezultaty
  • uczestnik będzie oczywiście mógł wykorzystywać wszystko czego się nauczył, zachowa jednak dla siebie metody treningu jakich używaliśmy (nie bójcie się, po prostu nie chcę uczyć innych trenerów, jak się to robi :-))
  • jeśli nam się spodoba, to zawsze możemy zrobić follow up
  • uczestnik zobowiąże się do zrobienia w przyszłości czegoś dobrego dla innego człowieka (zasada „podaj dalej„)
  • dopisane 9.04.07 – młodzi managerowie z mniejszych firm, które nie stać na zaangażowanie dobrego trenera mogą też się ubiegać
  • dopisane 9.04.07 – jeśli nie zażyczycie sobie inaczej, to zarówno Wasze aplikacje jak i udział w eksperymencie pozostaną naszą tajemnicą

Jeśli chciałbyś/chciałabyś wziąć udział w tym eksperymencie to proszę o napisanie do mnie wiadomości na adres alex.barszczewski (at) gmx.com ze słowem EKSPERYMENT w temacie i uzasadnieniem, dlaczego akurat Ty miałbyś się w nim znaleźć.

Wszelkie pytania proszę z kolei umieszczać w komentarzach.

Zapraszam wszystkich zainteresowanych

PS: Umówmy się, że termin zgłoszeń trwa najpóźniej do 15 maja, albo do zebrania kompletu odpowiednich kandydatów

PPS: dopisane 9.04.07 – teraz uświadomiłem sobie, że jeden z naszych Kolegów ma spore biuro w Warszawie. Jeśli moglibyśmy z niego skorzystać, to liczba osób może wynieść 6, co dałoby optymalną wielkość grupy.

Komentarze (62) →
Alex W. Barszczewski, 2007-04-08
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne, Wasz człowiek w Berlinie

Wesołych Świąt !!

Wszystkim Czytelnikom tego blogu życzę wesołych i pogodnych Świąt !!

Przy okazji przesyłam wirtualnie największe na świecie Jajko Wielkanocne (rekord w księdze Guinessa), które aktualnie stoi na berlińskim Dworcu Głównym i przy którym teraz odbywa się impreza świąteczna dla dzieci.

Wasz człowiek w Berlinie :-)

Komentarze (10) →
Alex W. Barszczewski, 2007-04-07
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Rozwój osobisty i kariera

Jak maksymalizować wspólny rezultat

W komentarzach do postu „Optymalna strategia postępowania z innymi ludźmi” pojawiła się dyskusja świadcząca, iż najwyraźniej niewystarczająco opisałem co mam na myśli poprzez maksymalizację wspólnego rezultatu. Tak więc porozmawiajmy chwilę o tym.

Poprzez maksymalizację wspólnego rezultatu rozumiem takie działania, które prowadzą do tego, że suma mojego wyniku i wyniku partnera jest największa z możliwych (a przynajmniej do tego zbliżona).

Przyjrzyjmy się teraz, z jakiego rodzaju transakcjami (grami) mamy do czynienia w życiu.

  • gra o sumie zerowej – mówimy o niej wtedy, kiedy każdy zysk jednej strony okupiony jest stratą z drugiej. W przytaczanym przez jednego z Czytelników prostym przykładzie z jabłkami, które ktoś sprzedaje a druga osoba kupuje mamy właśnie taką sytuację: jeśli podwyższę cenę, aby zarobić więcej druga strona będzie musiała o tyle samo wydać więcej. Tego typu gry często dotyczą różnych spraw życia codziennego i wielu ludzi próbuje, z pożałowania godnym wynikiem, stosować je wszędzie nie zdając sobie sprawy że istnieją inne możliwości.
    Zrozumiałe, że w wypadku gry o sumie zerowej trudno jest mówić o maksymalizacji wspólnego rezultatu, bo ta suma jest z definicji niezmienna, czyli mój rezultat+twój rezultat=stała wielkość.
    Mając do czynienia z grą o sumie zerowej staram się w miarę możliwości być po prostu fair wobec partnera i zwłaszcza przy transakcjach powtarzających się z tą samą osobą staram się płacić cenę przyzwoitą, niekoniecznie najniższą z możliwych. Ten drugi też musi z czegoś żyć! Kiedy np, ekipa z Polski, która wzorowo przeprowadziła mnie w Berlinie podała mi cenę, to negocjowaliśmy tak długo, aż zgodzili się przyjąć sumę dwukrotnie wyższą od tej, którą początkowo chcieli. Innym przykładem są ciągłe dyskusje z przesympatycznym taksówkarzem, który wozi mnie po Warszawie. Często zamawiam go na jakąś godzinę, po czym okazuje się, że moje rozmowy się przeciągają a on czeka nie włączając o umówionej porze licznika. Takiego czegoś nie mogę akceptować i mamy zawsze dyskusje na ten temat :-) Generalną moją zasadą w takich przypadkach jest:”pilnuj swojego interesu i jednocześnie bądź hojnym człowiekiem”
  • gra o sumie niezerowej – to taka sytuacja, kiedy dodatkowa korzyść jednego z partnerów nie jest związana ze stratą drugiego. Wbrew powszechnemu mniemaniu jest to dość częsty przypadek zarówno w życiu prywatnym, jak i w biznesie. Tutaj mamy bardzo szerokie pole do popisu, aby kreatywnie zwiększać zarówno „zysk” własny, jak i tej drugiej osoby. Właśnie wtedy możemy też stanąć przed wyborem, czy będziemy maksymalizować tylko swoją korzyść, czy też sumę korzyści obydwu stron. Odpowiedź nie jest trywialna, bo jeśli mogę powiększać moją „korzyść” nie robiąc tego na koszt drugiej strony, to dlaczego mam w ogóle myśleć o korzyści partnera? No cóż, tutaj rozchodzą się drogi prymitywnego egoizmu i nazwijmy to egoizmu „oświeconego”. Ten drugi rozpoznaje, że długoterminowo jest nam najlepiej, jeśli i naszemu otoczeniu dobrze się powodzi. Stąd też stosowana przeze mnie strategia prowadzi zazwyczaj do wyboru tej drugiej alternatywy, co długofalowo przynosi mi bardzo dobre wyniki. Tak traktowana druga strona chętnie robi ze mną ponowny „interes”, co z kolei oszczędza mi szeroko rozumianych kosztów akwizycji, oraz często „zaraża się” moją postawą, co ponownie podnosi wspólny rezultat. Do tego tacy zadowoleni partnerzy chętnie polecają cię dalej. W ten sposób funkcjonuję już od 1992 roku w bardzo konkurencyjnej branży nie wydając praktycznie pieniędzy na marketing, a zamiast tego używając je do poprawy jakości mojego życia :-)
    Dokładnie tak samo działa to w relacjach życia prywatnego, co w razie potrzeby chętnie omówię w dalszej dyskusji.

Teraz małe zadanie domowe dla Czytelników: przeanalizujcie, jaki procent waszych „transakcji życiowych” to gry o sumie niezerowej i co możecie zrobić, aby było ich w Waszym życiu więcej.

Komentarze (10) →
Alex W. Barszczewski, 2007-04-06
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Spotkanie z Czytelnikami we Wrocławiu

Rzut oka na mój kalendarz pokazuje, że w kwietniu będę 2 tygodnie we Wrocławiu. W związku z tym jeśli chcecie moglibyśmy się tam spotkać osobiście na przykład w niedzielę 15.04 po południu w Radissonie. Teoretycznie 14.04 byłby też OK.

Proszę Was o wypowiedzi, czy jesteście zainteresowani i kiedy byłoby dla Was najkorzystniej, gdyż mam w tym czasie też parę prywatnych spotkań do zaplanowania.

Komentarze (25) →
Alex W. Barszczewski, 2007-04-04
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Rozwój osobisty i kariera

Co z tego co umiem wykorzystuję na codzień

W jednym z komentarzy Mariusz zadał mi następujące pytanie: „na ile człowiek, który posiada taką wiedzę o zachowaniu innych ludzi jak na przykład ty potrafi na nich wciąż patrzeć poprzez serce, nie jak na roboty, których działania można przewidzieć. Chodzi mi o to, czy łatwo jest uniknąć pułapki nieustannego postrzegania poprzez pryzmat wiedzy jaką się posiada. Czy rozpoznaje się tę granicę pomiędzy “tresowaniem” innych a współpracą?”

Takie i podobne pytania powtarzają się dość często w moich kontaktach z innymi ludźmi (ostatnio wczoraj na szkoleniu :-)), więc napiszę, jak to jest naprawdę.

Najprościej moglibyśmy odpowiedzieć pytaniem: „Czy jeśli ktoś ma czarny pas w karate, to oznacza, że on chodzi po ulicach i ciągle bije się z innymi ludźmi?” Taka odpowiedź mogłaby nie zadowolić części Czytelników, więc spójrzmy na to bliżej
Po pierwsze, zastanówmy się jakie to są konkretne umiejętności:

  • Umiejętność szybkiego, elastycznego i skutecznego operowania językiem mówionym. Taka umiejętność przydaje się w każdej sytuacji, bo możesz dokładniej i precyzyjniej wyrazić to, co chcesz komuś przekazać. Samo w sobie jest to chyba zaleta, przynajmniej z mojego punktu widzenia. Nikt nie musi się niczego domyślać, jesteś w stanie wszystko precyzyjnie wyrazić (UWAGA!! Ten blog jest często pisany na kolanie i jako taki często nie jest wzorcem tego rodzaju wypowiedzi :-))
  • Umiejętność bardzo precyzyjnego postrzegania . To pewnie Mariusz miał na myśli pisząc pierwszą część swojego pytanie :-)
    Otóż umiejętność ta, jak każda inna może, ale nie musi być używana w codziennych kontaktach. W praktyce wygląda to tak, że nie stosuję jej do „analizy” rozmówcy w prywatnych rozmowach, podchodząc do nich całkowicie na luzie. Naturalnie jest rzeczą nieuniknioną, że zauważasz mimochodem więcej rzeczy niż przeciętny człowiek, niemniej masz swobodny wybór, aby tych spostrzeżeń nie brać pod uwagę, zachowując tylko „czujniki” na wypadek, gdyby nagle zaczęło się dziać coś naprawdę złego. Czyli masz pewien potencjał, ale nie wykorzystujesz go gdy nie ma potrzeby.
  • Umiejętność skutecznego wpływania na stan wewnętrzny drugiego człowieka. To jest bardzo duża pokusa dla wielu ludzi i są całe zastępy chętnych do nauczania rzeczy typu „uwodzenie przy pomocy NLP” dla, wybaczcie mi dosadność tego określenia, różnego autoramentu cieniasów bez ikry. Jak już kiedyś wspominałem, tego typu umiejętności wykorzystuję niezwykle rzadko, bo w normalnym życiu, jeśli popracowałeś trochę na sobą, nie ma takiej potrzeby. Tak więc czasem demonstruję na szkoleniu, jak łatwo jest uzyskać kontrolę nad drugim człowiekiem, ale to jest wszystko. Podkreślam, w znakomitej większości sytuacji życiowych nie ma konieczności wytaczania takich armat, a szacunek do samego siebie wyklucza używanie takich „skrótów”.

Tak więc, jak widzicie, pomijając kwestię sprawnego używania języka wolę w normalnych kontaktach międzyludzkich działać „unplugged” :-)

Komentarze (32) →
Alex W. Barszczewski, 2007-04-03
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Kilka spraw bieżących cz.2 :-)

Poniższy tekst napisałem w nocy jako komentarz, ale ponieważ zawiera parę istotnych stwierdzeń pozwalam sobie zrobić z niego post, bo za miesiąc i więcej post będzie trudniej przeoczyć.

Patrząc z czystej ciekawości kto do mnie linkuje natrafiłem na takie forum
Tam ze zdziwieniem przeczytałem następującą opinię:
„Mój podziw dla Alexa systematycznie opada. Nie lubię, kiedy ktoś kasuje komentarze albo zręcznie omija niewygodne pytania.”
Do komentarzy wrócimy za chwilę, przyjrzyjmy się temu omijaniu niewygodnych pytań :-)

W dalszej części dyskusji czytamy:
„Zdaje się, że kiedyś w komentarzach zapytałeś go, czy ma rodzinę. Nie doszukałam się odpoeiedzi. Odpowiedział na wszystko, tylko nie na to.”

Nie mogąc sobie przypomnieć aby ktoś wprost o to mnie pytał przeszukałem cały mój blog i znalazłem „coś” tutaj:
Ciekawe, czy bez użycia wyszukiwarki znajdziecie na stronie to, co można ewentualnie wyinterpretować jako pytanie o rodzinę (dla mnie brzmiało raczej jako retoryczne)?
Zobaczcie w jakim to jest kontekście i o co głównie w całej dyskusji chodziło.

Niezależnie od tych faktów w dyskusji na tamtym forum pojawiła się taka konkluzja:
„Jasne, ale to wymaga powiedzenia wprost, a nie milczenia, co oznacza, że liczysz, ze ktoś zapomni. A ludzie aż tak głupi nie są. Wtedy było to wątek jakiś rodzinny i Ty zapytałeś, czy ma rodzinę, skoro tak twierdzi. Wtedy też skojarzyło mi się to z Kiyosakim, który mówi o edukowaniu dzieci, a sam ich nie ma. Sprawa jest dla mnie oczywista”

Widzicie jak szybko to idzie i jak łatwo wpaść w „oczywistość” :-)
Uważnym Czytelnikom taki błąd interpretacji nie przydarzy się, bo czytali post „Wiedza i domysły”

Jaki z tego wniosek?
Jeśli ktoś wplata gdzieś w wątek zajmujący się czymś innym pytanie, które jest dla niego ważne, a autor nie odpowiada, to można założyć, że ten ostatni je po prostu przeoczył (przy mojej ilości zajęć można to chyba zrozumieć). W takim wypadku zalecam powtórzenie tego pytania, a nie zakładanie że ktoś po cichu próbuje się wymigać. To nie ta liga!! :-)
Abyśmy się dobrze zrozumieli – przytaczam ten przypadek wyłącznie w celach edukacyjnych, sam uśmiechnąłem się tylko czytając logikę wywodu Autorki popełniającej bardzo powszechny błąd tzw. projekcji.

Jeśli już jesteśmy przy komentarzach, to warto napisać jak jest. Generalnie nie usuwam żadnych komentarzy, które ukazały się na stronie. Na tym blogu są tylko dwa możliwe stany:

  1. ktoś ma prawo pisania tutaj
  2. ktoś takiego prawa nie ma

Ten drugi przypadek jest dość wyjątkowy i po prawie roku działalności blogu obejmuje następujące osoby:

  • 1 osobę, która na uprzejmą mailową prośbę o większą rzeczowość wypowiedzi i uprzednie czytanie komentowanych postów odpowiedziała wycieczkami osobistymi
  • 1 osobę, która bardzo nieelegancko potraktowała Pawła. Zrobiła to zresztą z niewiedzy i po otrzymaniu od niej maila z wyjaśnieniami może ją odwieszę Właśnie odwiesiłem mu prawo pisania na blogu :-)
  • 3 osoby, które próbowały po prostu wrzucić na blog parę przekleństw (i nic poza tym) – tu banuję z automatu i bez dyskusji
  • 1 osobę, która próbowała wrzucić linki do pornografii (i nic innego) – to też banuję z automatu i bez dyskusji
  • 2 osoby, które jako nicka użyły nazw produktów, bądź serwisów internetowych (nie życzę sobie tego) i na moją uprzejmą prośbę zareagowały nie zawsze eleganckimi pretensjami

I to chyba wszystko. Pominąwszy przypadki, kiedy ktoś poprosił mnie o to w mailu (z powodu błędów ortograficznych, bądź niezręczności stylistycznych) i jeden przypadek zamiany „@” na „(at)”, nie zmieniam treści komentarzy napisanych przez kogoś innego. Jedyna sytuacja, w której teoretycznie byłoby to możliwe (ale się jeszcze nigdy nie zdarzyło) to naruszenie obowiązującego prawa, bądź czyichś dóbr osobistych. To jest przecież OK :-)
Teraz wszystko jasne? :-)

Komentarze (39) →
Alex W. Barszczewski, 2007-03-31
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Relacje z innymi ludźmi, Rozwój osobisty i kariera

Optymalna strategia postępowania z innymi ludźmi

W jednej z poprzednich dyskusji padło zdanie o traktowaniu osób niepełnosprawnych na specjalnych warunkach. Ja napisałem tam “A co by było, gdybyśmy wszystkich współbliźnich traktowali “na specjalnych warunkach”, przynajmniej do momentu, kiedy udowodniliby nam, że nie warto? Bycie miłym, uczynnym człowiekiem jest w sumie dość proste ”

Piotr na to stwierdził: „Tak by było wspaniale, ale do tego potrzeba szczęśliwych ludzi (szczęśliwego społeczeństwa), bez kompleksów, otwartych na innych.”

Pozwoliłem sobie się z tym nie zgodzić i obiecałem rozwinąć temat, co niniejszym czynię.

Otóż ja, pominąwszy bardzo rzadkie przypadki otwartej wrogości wobec mnie od samego początku znajomości, generalnie traktuję wszystkich „na specjalnych warunkach”, będąc w stosunku do nich miłym i uczynnym. I wcale nie potrzeba do tego szczęśliwego społeczeństwa, funkcjonuje to nawet w Polsce :-) Stosuję to podejście od bardzo dawna zarówno w życiu prywatnym, jak i w biznesie, w obydwu przypadkach z bardzo dobrymi rezultatami
Oczywiście ludzie są różni i niektórzy z nich w odpowiedzi na moje przyjazne i kooperacyjne zachowanie czasami próbują wykorzystać taką sytuację i grać niekooperacyjnie, bądź wręcz szkodliwie dla mnie. W takim przypadku najłatwiejsze byłoby „odstrzelenie” takich osobników poprzez zerwanie z nimi wszelkich kontaktów. Problem polega na tym, że zwłaszcza na początku kariery nie zawsze możemy sobie na to pozwolić i często się zdarza, że musimy wielokrotnie robić „interesy” z osobami, których zachowań nie możemy dokładnie przewidzieć.

Tutaj przydaje się teoria gier, a zwłaszcza tzw. dylemat więźnia. Wpis na ten temat w polskiej wikipedii jest dość słaby, więc do bliższych studiów zdecydowanie polecam angielską. Tam odsyłam zainteresowanych (chyba że będziecie mieli jakieś pytania, to zapraszam do komentarzy), a sam opowiem co ja z tego stosuję w życiu.

W praktyce mamy do czynienia z tzw. iterowanym dylematem więźnia, czyli „rozgrywamy” coś wielokrotnie z tym samym człowiekiem, nie będąc za każdym razem pewnym, czy zachowa się on przyjaźnie i kooperacyjnie. Zdajemy sobie przy tym sprawę, że wynik poprzednich rund (a więc postępowanie każdego z partnerów) może mieć wpływ na ich zachowanie w rundzie obecnej. Taką sytuację możemy znaleźć w szerokiej gamie kontaktów międzyludzkich, od wspólnego chodzenia na podryw począwszy, poprzez współdziałanie z kolegą w pracy, na długoletnich relacjach pomiędzy sprzedawcą firmy X a kupcem firmy Y skończywszy.

Jaką strategię przyjąć, aby mimo tej niepewności długofalowo zapewnić sobie maksymalnie dobry rezultat całkowity takiej interakcji ?

W latach osiemdziesiątych ogłoszono światowy konkurs na najlepszą strategię w tego rodzaju zagadnieniu i spośród wielu nadesłanych rozwiązań zdecydowanie wygrała propozycja A.Rapoporta zwana Tit-for-Tat. Kiedy o niej przeczytałem przeformułowałem ja i zaadoptowałem nieco do normalnych warunków życiowych (poczytajcie jak mało użyteczny jest opis oryginalnej). Jej praktyczne zastosowanie, aczkolwiek nie gwarantowało w każdym przypadku maksymalnego sukcesu, okazało się dla mnie niezwykle korzystne, zwłaszcza w początkach mojej kariery, kiedy podobnie jak Wy musiałem mieć do czynienia z bardzo różnymi ludźmi.

Oto ona:

  • Bądź przyjazny – każdą relacją z innym człowiekiem rozpoczynaj od bycia uczynnym i kooperatywnym
  • Broń się natychmiast – jeśli druga strona w dowolnym momencie gra niekooperatywnie, to natychmiast, nie zwlekając, również przełączasz się na niekooperatywne zachowanie. To „natychmiast” jest bardzo istotne , bo zarówno we wzmiankowanym konkursie, jak i w realnym życiu strony tolerujące dłużej niekooperatywność partnera przegrywały
  • Bądź wielkoduszny – jeśli partner, który poprzednio grał niekooperacyjnie nagle zaczyna grać kooperacyjnie to natychmiast zaczynasz też grać kooperacyjnie. Chodzi o to, aby po takiej pozytywnej zmianie zachowania partnera nie „mścić” się na nim za poprzednie rundy. Taka pamiętliwość przyczyniała się do pogorszenia wyniku końcowego w konkursie i potwierdzam to moimi obserwacjami życiowymi.
  • Maksymalizuj wspólny rezultat – dąż do takich rozwiązań, w których wspólny rezultat obydwu partnerów jest największy, a nie takich, kiedy tylko Twój. W mojej osobistej praktyce oznaczało to i oznacza konsekwentne stosowanie zasady win-win or no deal.
  • Bądź przewidywalny – w tym konkretnym przypadku oznacza, aby Twoi partnerzy nie mieli żadnych wątpliwości jak się zachowasz w następstwie ich działań. To znaczy muszą być z jednej strony pewni, że dopóki zachowują się kooperatywnie, to Ty też tak będziesz się zachowywał, z drugiej tak samo pewni Twojego kontrataku, jeśli zagrają niekooperatywnie.

Te pięć prostych zasad bardzo pomogło mi pokonać drogą od klepiącego biedę nieudacznika do dzisiejszej, dość komfortowej sytuacji życiowej i jestem przekonany, że wielu z Was może skorzystać na jej przemyśleniu i implementacji.

Jak zwykle jest to Wasze życie i każdy z Was powinien sam wyciągnąć własne wnioski.

Zapraszam do dyskusji i zadawania pytań w komentarzach

PS:Kontynuacja tematu znajduje się w następującym poście

Komentarze (60) →
Alex W. Barszczewski, 2007-03-30
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Rozwój osobisty i kariera

Jak pokonują wyzwania ludzie, którzy mają ich znacznie więcej

Wyjątkowo w tym poście nie chodzi o moje osobiste doświadczenia. Mimo wielu wyzwań i problemów, z którymi miałem do czynienia w życiu były to w gruncie rzeczy różne „drobiazgi” natury ekonomicznej, bądź emocjonalnej, z którymi można było sobie poradzić po prostu używając zdrowego ciała i umysłu. Na naszym blogu pojawił się Kolega, który ma do pokonania znacznie większe wyzwania niż większość z nas, a jednocześnie robi to w stylu, którego wielu z nas mogłoby mu pozazdrościć. Ponieważ jego wypowiedzi w poście o podrywaniu wywołały takie duże zainteresowanie, to otwieram ten wątek specjalnie po to, abyście mogli tutaj zapytać jak robi to Paweł Urbański, nasz Czytelnik, któremu brak wzroku nie przeszkodził w spektakularnych osiągnięciach.

Zapraszam Was do zadawania Pawłowi pytań w komentarzach, na które jeśli zrozumiałem jego intencje chętnie on odpowie

Komentarze (70) →
Alex W. Barszczewski, 2007-03-27
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Page 49 of 67« First...102030«4748495051»60...Last »
Alex W. Barszczewski: Avatar
Alex W. Barszczewski
Konsultant, Autor, Miłośnik dobrego życia
O mnie

E-mail


Archiwum newslettera

Książka
Alex W. Barszczewski: Ksiazka
Sukces w Relacjach Międzyludzkich

Subskrybuj blog

  • Subskrybuj posty
  • Subskrybuj komentarze

Ostatnie Posty

  • Czym warto się zająć jeśli chcesz poradzić sobie z lękowym stylem przywiązania
  • Pieniądze w związku – jak podchodzić do różnicy zarobków
  • Jak zbudować firmę na trudnym rynku i prawie bez kasy ?
  • Twoja wartość na rynku pracy – jak ją podnieść aby zarabiać więcej i pracować mniej
  • Zazdrość – jak poradzić sobie z zazdrością w relacji

Najnowsze komentarze

  • Nie masz prawa (prawie) do niczego cz.6  (87)
    • Roma: Wyobraźcie sobie odwrotną...
    • Kamil Szympruch: Witam wszystkich....
    • Maciek: Witam serdecznie, Osobiście...
    • Ewa W: Małgorzata, dzięki za dobre...
    • Paweł Kuriata: @Alex Dopuszczam jak...
  • Nie masz prawa (prawie) do niczego cz.5  (83)
    • Małgosia S.: Małgorzata- Bardzo...
    • Agnieszka L: Alex, miałam na myśli...
    • Małgorzata: Małgosia S. Oczywiście,...
    • sniezka: Witek, właśnie chodzi mi o...
    • Witek Zbijewski: snieżka nie mam...
  • List od Czytelniczki Mxx  (20)
    • Mags: ad napisał: „Zapomnia...
    • Tomasz: Mxx: a ja taką jeszcze mała...
    • gonia: Tak to dobra rada, żeby nie...
    • Ewa W: Mxx, piszesz: „Chciała...
    • KrzysiekP: Witam. Może nie będę się...
  • Do czego przydaje się ten blog  (35)
    • Emilia Ornat: Ten blog dodaje mi...
    • KatarzynaAnna: Dzień dobry wszystkim,...
    • Elżbieta: Witam, Czytam bloga (i...
    • Monika Góralska: Witam, Kilka postów...
    • Grzesiek: Tego bloga czytam ponieważ...
  • Nie masz prawa (prawie) do niczego cz.4  (45)
    • Alex W. Barszczewski: Katarzyna...
    • Katarzyna Skawran: Podoba mi się twój...
    • Arek S.: Alex, Odpowiedziałeś Maćkowi...
    • Aleksandra Mroczkowska: Rzeczywiście...
  • Listy Czytelników – nowa kategoria na blogu  (1)
    • Tomek: Świetny pomysł Alex! Już...
  • Co zrobić, kiedy się nie wie co chce się robić w życiu?  (673)
    • Paulina: Witam. Mamy rok 2012,dopiero...
  • Optymalna strategia postępowania z innymi ludźmi  (60)
    • Piotr Cieślak: Alex :))) Jest rok...
  • Rzucaj promień słońca w życie innych ludzi  (73)
    • Stella: Prosta sprawa, a taka piękna...
  • Stabilizacja w Twoim życiu – szczęście, czy pułapka  (14)
    • Witek Zbijewski: noveeck:...
  • Nie masz prawa (prawie) do niczego cz.3  (26)
    • Aleksandra Mroczkowska: Alex, u mnie...

Kategorie

  • Artykuły (2)
  • Dla przyjaciół z HR (13)
  • Dostatnie życie na luzie (10)
  • Dyskusja Czytelników (1)
  • Firmy i minifirmy (15)
  • Gościnne posty (26)
  • Internet, media i marketing (23)
  • Jak to robi Alex (34)
  • Jak zmieniać ludzi wokół nas (11)
  • Książka "Sukces w relacjach…" (19)
  • Linki do postów innych autorów (1)
  • Listy Czytelników (3)
  • Motywacja i zarządzanie (17)
  • Pro publico bono (2)
  • Przed ukazaniem się.. (8)
  • Relacje z innymi ludźmi (44)
  • Rozważania o szkoleniach (11)
  • Rozwój osobisty i kariera (236)
  • Sukces Czytelników (1)
  • Tematy różne (394)
  • Video (1)
  • Wasz człowiek w Berlinie (7)
  • Wykorzystaj potencjał (11)
  • Zapraszam do wersji audio (16)
  • Zdrowe życie (7)

Archiwa

Szukaj na blogu

Polityka prywatności
Regulamin newslettera
Copyright - Alex W. Barszczewski - 2025