Niedawno natknąłem się na niewiarygodną dyskusję w polskim internecie wywołaną akcją mającą na celu skłonienie internautów do zaprzestania korzystania z plug-ins blokujących wyświetlanie reklam. Normalnie nie pisałbym o czymś takim na moim blogu, ale ostatnio ujawniło się u nas sporo młodszych Czytelników, więc parę przemyśleń może być dla nich przydatnych.
Pierwsza rzecz, to proszenie użytkowników (“klientów”), aby zaniechali robienia czegoś, co ci ostatni uważają za korzystne dla siebie. Już pisaliśmy kiedyś, że tak naprawdę znakomita większość z nas działa z egoistycznych pobudek i tego typu apele raczej przynoszą skutek odwrotny do zamierzonego. Ja np. dzięki całej tej dyskusji jestem od wczoraj entuzjastycznym użytkownikiem Adblock Plus i paru mniej technicznie sprawnych znajomych poprosiło mnie o zainstalowanie takiej wtyczki :-) Jaki piękny przykład niezamierzonego marketingu wirusowego :-)
Zamierzeniom autorów akcji nie pomogło określanie użytkowników Adblock “złodziejami” “kradnącymi” za stron cenne zawartości bez oglądanie przynoszących dochód reklam (w sytuacji, kiedy nie ma takiego warunku pokazanego przy wejściu na stronę). To jest znacznie poniżej poziomu “jak mały Kazio wyobraża sobie marketing” i mam nadzieją, że nikt z Was nie wpadnie w życiu na podobny pomysł. Metoda “na wyskomlenie” jest bardzo nieskuteczna, o pozyskiwaniu “klientów” przez ich obrażanie już w ogóle nie mówiąc. I to nie tylko w biznesie, ale też i w życiu prywatnym!
Jeśli chodzi o ogólny wpływ adblocków na biznes internetowy, to omówienie go pozostawiam specjalistom z branży mediowej (może Moniko napiszesz coś na ten temat?). Tutaj zajmę się jeszcze tylko wyrażaną powszechnie obawą, iż wraz z rozpowszechnieniem tych dodatków znikną dostępne za darmo wartościowe treści w internecie.
Osobiście jakoś się tego nie obawiam bo:
- dla dużych portali i firm znajdą się na pewno inne modele biznesowe, jako adaptacja do nowej sytuacji. Tak było, jest i będzie, nie tylko zresztą w biznesie internetowym
- coraz więcej osób rozumie, że własny dobry serwis internetowy to przede wszystkim sposób budowania reputacji na rynku, która może przełożyć się na dochody w realnym życiu, które będą znacznie większe, niż te parę (w gruncie rzeczy) groszy, jakie przyniosłaby im reklama. Jako przykład Wykop kasuje za tydzień linku sponsorowanego 200 PLN, nawet Guy Kawasaki zarobił na reklamach w zeszłym roku zaledwie 4000 USD. Co to jest?? Ci ludzie dalej będą publikować swoją wiedzę nie patrząc na przychody z reklamy.
- jeśli ktoś naprawdę nie ma pieniędzy, mając pomysł na użyteczny serwis, to przy dzisiejszych cenach hostingu (zwłaszcza w USA) bez problemu może znaleźć dobrą duszę, która mu to zasponsoruje. Aby zacząć zarabiać lepiej pójść ścieżką z poprzedniego punktu.
- Są ludzie, dla których te, jak już wspomniałem niewielkie pieniądze z reklam są całkowicie bez znaczenia i będą oni kontynuować zamieszczanie interesujących treści wyłącznie pro publico bono. Dla niektórych z nich wstawianie obcych reklam byłoby antyreklamą dla nich samych, bo może powstać wrażenie, że jeśli potrzebują takich dodatkowych wpływów, to nie mogą być zbyt dobrzy (i odpowiednio opłacani) w ich głównej działalności. Ci autorzy dalej więc będą robić to za darmo.
Ja więc korzystam od 24 godzin z Adblock i śpię spokojnie. A Wy?
PS: Gdyby ktoś chciał pośledzić te dyskusje to są one tutaj: 1, 2, 3,
Czytam Pana już od dłuższego czasu a robię to dlatego, że to co ma Pan do napisania, Pańskie zdanie na wiele tematów, jest dla mnie bardzo interesujące. Lubię czytać ludzi, którzy dzielą się konkretną wiedzą, inteligentnymi przemyśleniami i potrafią prowadzić rzeczową dyskusję. Doceniam to.
W Intrnecie siedze od ponad 13 lat i doskonale pamiętam czasy „free”. Dziś to minęło. Dziś wszystko kosztuje. „Free” jest złudne i zaczyna doskonale pasować do powiedzenia, że „nic kosztuje nic”. Oczywiście są ciągle projekty, które faktycznie nic nie kosztują będąc jednocześnie bardzo wartościowymi – Linux, ale są to wyjątki potwierdzające regułę.
„Free” się skończyło. Zostało zastąpione reklamami. Wiele osób patrząc na reklamy, widzi jedynie upierdliwe bannery, sky-scrapery, poltergeisty i inne cuda, których jedynym zadaniem jest utrudnienie nam życia. Niestety ludzie Ci nie zauważają faktu, że oglądając te reklamy „płacą” za coś, za co nie muszą płacić ciężko zarobionymi pieniedzmi. Myślę, że gdyby nagle wszystkie reklamy zniknęły, a zamiast tego musielibyśmy płacić za to co teraz jest bezpłatne, Te same osoby, które tak narzekają na pop-upy, błagałyby o ich powrót. O przetrzebieniu Internetu z ciekawych serwisów nie wspomnę… Do czego zmierzam…
Zablokował Pan sobie wyświetlanie reklam i „śpi Pan spokojnie” – bo przecież reklamy co noc wychodziły z Pańskiego monitora i co 5 minut z uporem godnym lepszej sprawy rozbudzały Pana nie dając pospać… Cieszy mnie Pański spokojny sen, ale nie mogę nie zauważyć jednej rzeczy… Otóż jeśli ktoś prowadzi ciekawy blog – np. taki jak Pański, to uwaga czytelnika i tak zwrócona jest na treść. Jeśli jednak właściciel takiego bloga zarabia na reklamach, to jest szansa, że dbając o poziom swojego blogu, umieścił tam reklamy adekwatne do jego zawartości – a więc coś co może mnie zainteresować. Jeśli zdecydował się na umieszczenie reklam, to znaczy, że liczy na pieniądze a to z kolei oznacza, że są dla niego istotne i być może poświęca coś więcej niż swój wolny czas, po to, żeby napisać to co mnie tak interesuje. Zgodnie z powiedzeniem „Dobrze mówi, dać mu wódki”, można napisać: „Dobrze pisze, dać mu kasy”. Ludzie narzekają, że kupują książki czy gazety, które potem okazują się niewiele warte. Tutaj mamy okazję docenić autora, wyrazić swoje wsparcie, pomóc zarobić osobie, która wg nas pisze ciekawie, zapłacić nie wydając ani grosza, zapłacić PO przeczytaniu zgodnie z naszą oceną… Jedyne co musimy zrobić to kliknąć w reklamę.
Najwyraźniej jednak reklamy to tylko i wyłącznie utrudnienie dla strudzonych życiem Internautów. Blokując reklamy, „wyłączacie” sobie możliwość, wynagrodzenia osoby bądź firmy, która robi / pisze / pokazuje coś co Was przecież interesuje! Jeśli Was nie interesuje to nie wchodzicie tam i nie oglądacie tych reklam. Ale jeśli Was to interesuje to czy kliknięcie na reklamę to na prawdę tak dużo? Czy jest to aż tak trudne że lepiej byłoby płacić za tą treść?
To nie jest „skomlenie” o wsparcie finansowe dla autora jakiegoś bloga, to nie jest „żebranie”… To jest umożliwienie „zapłacenia” za coś z czego korzystacie bez wyciągania portfela.
Tylko małe sprostowanie – Adblock i Adblock Plus to rozszerzenia a nie wtyczki – wtyczką jest na przykład flash czy java.
Oczywiście też korzystam z Adblocków – sami są sobie winni – jak wyskakuje mi wielgachna reklama, której nie idzie się pozbyć (może pod IE się da) to co mam zrobić jak chcę przeczytać coś pod spodem?
Reklamy były akceptowane do czasu, gdy nie zaczęły atakować ze wszystkich stron… w pewnym momencie miarka się przebrała. Jeśli wchodzę na portal a tam tekst mi ucieka bo najpierw reklama to naturalnym jest rezygnacja z serwisu albo blokada reklamy. Jeśli reklamy były by wyświetlane OBOK/POD interesującą treścią nie było by żadnego problemu… chcę klikam/oglądam… ale jeśli wchodzę na stronę i wyskakuje okno z reklamą na cały ekran a z głośników atakuje bzdurna muzyka.. krzyżyk do zamknięcia reklamy jest gdzieś wtopiony w tło, żebym przypadkiem go za szybko nie zauważył to ja to… blokuję ;) .. naturalna reakcja obronna atakowanego organizmu ;)
Pozdrawiam.
Roman.
Słyszałem o tym apelu. Muszę przyznać, że wywołał on ma mojej twarzy niemały uśmiech.
Prośba o niezamykanie reklam jest wręcz zabawna, porównać można by ją do nakazania komuś oglądania reklam w telewizji podczas przerwy w oglądanym filmie (Pomijam tutaj kwestie że telewizja jest płatna – abonament. W końcu abonament ten jest tak niski że można by go pominąć).
Moim zdaniem jest to wręcz żałosne wołanie: „Dajcie nam pieniądze bo inaczej nie potrafimy inaczej zarobić”. Jeśli ktoś zakłada publikację materiałów, które są potencjalnie ciekawe dla pewnej grupy ludzi a zarobek oparł tylko i wyłącznie na przypuszczeniu, że do części ludzi ta reklama trafi i w nią klikną to popełnił błąd.
Zablokowanie reklamy można utożsamić z niewykazaniem zainteresowania, czyli dokładnie z tym czego obawiał się reklamodawca zakładając, że ja jednak się zainteresuję.
Maruder, sugerujesz, że moim obowiązkiem jest klikanie w te reklamy jako swego rodzaju odwdzięczenie się za możliwość oglądania interesujących mnie treści.
A ja twierdzę, że jeśli ktoś założył, że to właśnie ma być forma płatności i przyjął złe założenie i niech wprowadzi jawne opłaty za przeglądanie jego strony. Nie widzę w tym żadnego problemu.
Jednym słowem podzielam zdanie Alexa, model opierający się o reklamy to zły model biznesowy.
Bo to biznes, to ryzyko, które może się opłacić a jak widać w niektórych przypadkach nie powiodło się i stąd ten lament podobny do nagabywania nachalnej Cyganki na ulicy oferującej swoje usługi w dziedzinie wróżb, których nie chcę i nie potrzebuję.
Michał, „Obowiązkiem” – nigdy, w żadnym przypadku… Zwykłą życzliwością…
Maruder
Witam serdecznie na naszym blogu i dziękuję za obszerną wypowiedź.
Czy możemy na początku umówić się, że będziemy zwracać się do siebie po imieniu (dotyczy to wszystkich Czytelników)? Pozwolisz, że ja też będę się tak do Ciebie zwracał? W przeciwnym raze przeedytuję tę odpowiedź
Zgadzam się z Tobą, że wszystko coś kosztuje, też w internecie (Linux też :-). Powstaje tylko pytanie, kto za to płaci i w jaki sposób.
Są strony (jak na przykład ta na której teraz dyskutujemy), których koszty z założenia mają być ponoszone przez właściciela, bo istnieją one dla innych celów, niż zarabianie pieniędzy. Jeśli właściciel ma tę odrobinę środków, to nie będzie bawił się we wstawianie reklam, bo po pierwsze nie ma potrzeby, a po drugie byłoby to w bardzo kiepskim stylu. Wyobrażasz sobie mój blog z bannerami, albo adwords Google?
We wszystkich innych przypadkach mamy do czynienia z typową sytuacją, kiedy właściciel witryny ma prawo opublikować na niej co tylko chce ( w ramach obowiązującego prawa), a odwiedzający wyświetlić te elementy, na które ma ochotę (o ile nie zawarł wcześniej konkretnej umowy, która stanowi inaczej). Takie są realia, czy nam się to podoba, czy nie i nie zmienisz tego w znaczącym stopniu) apelując do tych ostatnich.
Jeśli chodzi o zawartość stron, to nie będziemy teraz chyba rozważać, jak wielu zleceniodawców, którzy z racji zawodu powinni wiedzieć lepiej pomyliło “impressions” i “click-through-rate” z “conversion rate” , ale sądząc po wyglądzie wielu serwisów to musiało być ich sporo :-)
Faktem jest, że szczególnie w polskim internecie namnożyło się ostatnio mnóstwo natarczywych reklam (szczególnie tych zakrywających tekst – wyższa CTR dzięki pomyłkom zdezorientowanych czytelników, kto przyglądałby się CR takich “interesantów”?) i chyba właśnie (też dzięki rozpowszechnieniu Firefoxa i dostępności rozszerzeń) osiągamy ten “Tipping Point”, kiedy nagle użytkownicy lawinowo zaczynają się przed tym bronić. Ostatnie kilka dni w polskim internecie są chyba tego dość dobrym świadectwem (polecam lekturę doskonałej książki M. Gladwell “The Tipping Point” – chętnym mogę pożyczyć).
Przysłowiowe mleko właśnie się rozlewa i każdy kto jak piszesz “ zdecydował się na umieszczenie reklam, to znaczy, że liczy na pieniądze a to z kolei oznacza, że są dla niego istotne i być może poświęca coś więcej niż swój wolny czas “ dobrze zrobi, jeśli zamiast apelować (bezskutecznie) o czytanie reklam, przemyśli nieco swój model biznesowy. Możliwości jest kilka, ale to musielibyśmy już zacząć odrębny post.
PS: jako ciekawostkę opiszę jak to było ze mną. Unikałem serwisów, w których pojawiały się te beznadziejne, agresywne reklamy. Od wczoraj mam Adblock i oczywiście jak już go zainstalowałem, to wycinam wszystko, co nie jest normalną zawartością merytoryczną strony, którą odwiedzam. To sie w wojskowości nazywa “collateral damage” i obawiam się, że wielu użytkowników tak robi.
Oczywiście zawsze jestem gotów albo płacić za naprawdę dobrą zawartość, na przykład poprzez przycisk “Donate”
Tomasz
Dziękuję za zwrócenie mi uwagi. Komputerowo funkcjonuję w języku angielskim i plugin to dla mnie była… wtyczka :-)
Roman
Opisujesz dokładnie ten tipping point: mamy wystarczający poziom frustracji spowodowanej nachalnymi reklamami i proste narzędzie aby sobie z tym poradzić
Michał
Piszesz: “podzielam zdanie Alexa, model opierający się o reklamy to zły model biznesowy. “ gwoli sprecyzowania, miałem na myśli małe serwisy, nie np. Google :-)
Tu ma Pan też dyskusję z soboty:
http://poradnikwebmastera.blox.pl/2007/02/A-ja-ide-pod-prad.html
Dalej twierdzę, że zabijanie reklam zabije wiele bezpłatnych usług. Twierdzę także, że opinia „dla dużych portali i firm znajdą się na pewno inne modele biznesowe, jako adaptacja do nowej sytuacji” to pobożne życzenia, zaś sponsorzy są rozwiązaniem doraźnym, a nie systemowym.
Niestety, póki co nie wymyślono lepszego rozwiązania niż model reklamowy. Jak się zmieni, to bardzo się ucieszę, a póki co, zachęcam do nieblokowania.
Moja główna teza jest taka: masz prawo wybrać swój sposób działania w Internecie, ale miej też świadomość ekonomicznych konsekwencji swojego postępowania.
Ważne: nie mam nic wspólnego z twórcami kampanii NoAdBlock.
No to pieknie – wiecie co…? – siedze w necie od kilku lat i nie pomyślałem nigdy o czymś takim jak AdBlock – nie miałem zielonego pojecia o ich istnieniu! Nic nie twierdze – reklamy mi po prostu nie przeszkadzaja – niech sobie będą… co se mają nie być. Zwisa mi i powiewa czasem klikne czasem nie :P
Ale jak tak czytam to wszytsko… to sie zaczynam zastanawiać ile osób po tej akcji zainstaluje sobie adblocka?
Wimmer
Możemy też darować sobie to „panowanie”? :-)
Czytałem też tę dyskusję. Rozumiem Twoje tezy i sposób myślenia, to jest logiczne i rzeczywiście jeśli większość użytkowników zacznie stosować skuteczny Adblock to wiele bezpłatnych serwisów może zniknąć. Z drugiej strony natura nie znosi próżni i z pewnością na ich miejsce pojawią się rozwiązania, które tę lukę zapełnią. W moich czasach komputerowych (lata 80) też było nie do pomyślenie, aby rozdawać za darmo poważniejsze oprogramowanie, dzis mamy open software na którym pracuje coraz więcej ludzi i o dziwo są firmy robiące na tym interes.
Obawiam się, że zachęty do nieblokowania odniosą odwrotny rezultat, bo zwrócą coraz większej ilości ludzi uwagę na to, że takie blokowanie jest możliwe. W tym kontekście autorzy akcji strzelili sobie sami w jedną stopę. Wyzywanie potem użytkowników od złodziei i grożenie im sankcjami prawnymi (!!!) oznaczało ponowne przeładowanie pistoletu i strzelenie sobie w drugą :-) Dla klarowności, nie mam teraz na myśli dyskusji na Twoim blogu, tylko tę wcześniejszą.
Nawiasem mówiąc, jak ktoś przeżył klarowność i czytelność wielu serwisów pozbawionych reklam, to nigdy dobrowolnie z tego nie zrezygnuje :-)
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Niestety, ale jeśli widzę okienko logowania i informacje o płatności, to serwis momentalnie dla mnie traci wiarygodność. Dużo inaczej traktuję serwisy, które mają dużo (czasem oczywistej) treści i subtelny tekst w stopce (na przykład) „Jeśli chcesz pomóc w rozwoju strony, kliknij w reklamę”
Niestety coraz częściej ludzie traktują swoje życie, przemyślenia i umiejętność wykrystalizowania swojej opinii jako produkt do sprzedaży – np. blogi z reklamami.
Dobrze Alex, że Ty nie serwujesz agresywnej reklamy :)
Precelik
Dokładnie tak samo było ze mną :-)
Dlatego mówię, że autorzy akcji strzelili sobie w stopę. Gdyby przeczytali choć pobieżnie „The Anathomy of Buzz” to by się wcześniej zastanowili, jaki to „buzz” wygenerują :-)
Teraz coraz więcej poczytnych blogów podłapuje temat i zakład, w którym kierunku pójdzie większość internautów uświadomionych o możliwościach łatwego blokowania reklamy?
No cóż, ignorancja czasem się mści niezależnie od dobrych intencji…..
Jak dla mnie to po pierwsze: „Pierwsza rzecz, […]” o której wspomniał w swoim poście Alex bezdyskusyjnie wyznacza bezsensowność całej „akcji”. Po drugie: domniemanie o tym, że jakoby moim obowiązkiem było klikanie w reklamy zamieszczone na stronie www, tylko dlatego, ze one tam są i nikt nie zażądał ode mnie opłat za przeglądanie zawartości tejże strony jest zwykłym wmawianiem zdrowemu choroby :). I po trzecie: jedna rzecz jest w porządku w całej tej akcji, to nie to „co chcą osiągną” ( inicjatorzy akcji ) bo to fantastyka, ale to co zaproponowali na stronie „zablokuj blokujących”, rozdają tam skrypty do instalowania na stronach, które odmawiają dostępu do strony odwiedzającym blokującym reklamy. I to jest ok! Jeśli ktoś chce otrzymać ode mnie za przeglądane przeze mnie treść wynagrodzenie za swoją pracę w formie wyświetlenia mi pewnej ilości materiałów reklamowych to bardzo proszę, może się zgodzę a może nie, ale sprawa będzie jasna. Tak więc popieram blokowanie blokujących! Obawiam się jednak, że dla ogromnej większości witryn taki manewr będzie przysłowiowym strzałem w stopę :).
Paweł
Co to znaczy:”Dobrze Alex, że Ty nie serwujesz agresywnej reklamy ”
Gdzie ja serwuję jakąkolwiek reklamę ??? :-)
Alex, kupuję formę :-)
Dopisałem małe resume:
http://poradnikwebmastera.blox.pl/2007/02/Bo-kultura-nie-zabrania.html
Alex
No jak to? A ten poster na topie sidebara, ukazujący uśmiechniętego i zadowolonego z życia człowieka to co to jest jak nie reklama ? ;)
Wimmer
Właśnie przeczytałem. Zgodzisz się, że na tym blogu dyskusja odbywa się (jak zwykle) bardzo kulturalnie. Bardziej też zajmujemy się tą akcją z marketingowego punktu widzenia (bo to się może niektórym Czytelnikom przydać w przyszłości), analizując jej błędy, nieracjonalność pewnych oczekiwań oraz ich możliwe następstwa.
Loby
To jest reklama , czy dowód rzeczowy? :-)
Wimmer (Paweł)
Mimo najlepszych chąci nie udało mi się wstawić komentarza do powyższego postu na Twoim blogu (:-(
Dlatego pozwolę sobie wstawić go tutaj:
…………………………………………………………………
Paweł
Masz rację, że „Nie da się, moim skromnym zdaniem, utrzymać pozycji „chcę mieć wszystko, w najlepszym gatunku i za darmo””. Całe szczęście, że w wielu wypadkach zamiast „wszystko” zadowoleni będziemy z „wystarczająco dużo”, a zamiast „w najlepszym gatunku” z ” w wystarczająco dobrym gatunku” :-) Znasz to powiedzenie „good enough” :-)
Dlaczego cała akcja była strzeleniem sobie przez autorów w stopę, ponownym przeładowaniem broni i strzeleniem sobie w drugą pisałem już na moim blogu i nie będę się teraz powtarzał.
Pozdrawiam
Alex
Alex: znam, ale to nie zmienia istoty problemu. Good enough też wymaga wsparcia finansowego. Uparcie wraca problem zaplecza ekonomicznego, niezależnie od skali i jakości przedsiewzięcia. Alternatywą jest płacenie za usługi – za dużo jest ważnych dla mnie miejsc, bym akceptował ich komercjalizację. Jeśli tak się stanie, po prostu z nich zrezygnuję. A tego nie chcę.
Wimmer
Mówimy najwyraźniej o różnych aspektach tego zagadnienia. Czas pokaże, co z tego wyniknie.
Dla zainteresowanych: ukazal się bardzo ciekawy wpis na temat tej sprawy z punktu widzenia prawnika http://prawo.vagla.pl/node/7022
oraz http://olgierd.bblog.pl/wpis,noadblock,2069.html
Polecam!
Alex
Moim zdaniem jedyny problem z reklamami i równocześnie punkt sporny w tej sprawie to zbytnia nachalność reklam. Dlatego też flashowe reklamy wycinam niemiłosiernie, na walkę z pozostałymi jestem zbyt leniwy. ;)
Ciastek
ja byłem zbyt leniwy na jakąkolwiek walkę z reklamami, aż dzięki akcji NoAdBlock dowiedziałem się jakie to łatwe :-)
Witam!
Widzę że echo mojej dyskusji ciągle jest słyszalne dlatego spróbuję się do tego odnieść.
1.Nieprawdą jest że w którymkolwiek byłem ZA reklamami wyskakującymi, zajmującymi cały ekran i innymi mniej lub bardziej uniemożliwiającymi oglądanie strony. Na stronie http://www.noadblock.pl w zakładce “Po co są reklamy” starałem się to dokładnie wyjaśnić.
2. Przyznałem się w ten sam dzień na grupie pl.comp.www że w niektórych momentach puściły mi nerwy, po kolejnej obeldze, po kolejnym ubliżaniu mi, po kolejnym emailu z wyzwiskami, po kolejnym zapisaniu mojego adresu na jakąś listę dyskusyjną, po kolejnym obrazie iso odebranym z email czy po próbie nabicia mi transferu poprzez ciągłe ściąganie z serwera najcięższego obrazka. W pewnym momencie się złamałem i zamiast ustalonego słowa “pasożyt” zacząłem używać “ukradł” ale nigdy tego nie robiłem w stosunku do żadnej osoby, hipotetycznie mówiłem. Prawdą jest również, że w całym tym zamieszaniu popełniliśmy dwie gafy, pierwsza to logo a druga to podstawy prawne, które były na naszej stronie przez kilka godzin. Podstawy te dostałem od pewnej kancelarii prawnej ale nie przeczytałem całego listu od niej, do czego się one odnoszą. Mój błąd – za szybko to wkleiłem.
Postanowiłem starać się nie wypowiadać więcej na ten temat, co miałem do powiedzenia powiedziałem na stronie www, nigdy, prze nigdy nie marzyłem nawet, że aż tylu ważnych i znanych osobistości będzie chciało się do mojej opinii odnieść i do niektórych sytuacji nie byłem przygotowany.
Pozdrawiam i dziękuję za dyskusję
Mateusz Frankiewicz
Mateusz
Widzę że i u mnie zamieściłeś ten wyjaśniający komentarz. Plusem jest to, że tutaj nikt nie będzie Cię wyzywał :-)
Nie proszony o to powstrzymam się od udzielania Ci konkretnych porad, myślę że po uważnym i beznamiętnym przeczytaniu wszelkich rzeczowych komentarzy na Wykopie, u Pawła, tutaj, czy też u VaGla jesteś bogatszy o doświadczenie (doświadczenie=popełnione błędy*wyciągnięte wnioski), które zaprocentuje Ci w przyszłości.
Pozdrawiam
Alex
Zabawne jak gorąca dyskusja rozgorzała na ten temat, biorąc pod uwagę, że Mateusz nie jest za nachalnymi reklamami, a (moim zdaniem) większość głosów „przeciw” jest w rzeczywistości przeciw nachalnym reklamom. Konflikt danych?
Osobiście nigdy nie blokowałem reklam choć o samym wspomnianym programie już dawno słyszałem. Zwyczajnie nie czułem takiej potrzeby gdyż reklamy jakoś specjalnie nigdy nie dały mi w kość… Prawdopodobnie nadal ich nie będę blokował (chyba, że jednak w którymś momencie naprawdę zrobią się one dla mnie zbyt nieznośnie) aczkolwiek cała ta wrzawa w jakimś stopniu zaszczepiła we mnie małą chęć wypróbowania takiego rozwiązania (tylko tak aby zobaczyć jak to to działa)
Ja nie korzystam z niczego takiego. Korzystam z Opery blokujacej pop-upy i mam wylaczonego flasha. I to wystarcza – bo najbardziej nachalna reklama jest we Flashu. Google AdSense mi nie przeszkadza ani inne takie rzeczy – co nie zmnienia jest skutecznosc reklamy w moim przypadku jest zerowa – i tak w nic nie klikam :)
Pozdrawiam i dziekuje za swietnego bloga :)
A ja się włącze do dyskusji podając linka z wypowiedzią, z którą sie w zupełności zgadzam:)
http://diary.e-gandalf.net/2007/02/03/drm-i-reklamy-blokowac-czy-nie/
Czy moralność może mieć w tej kwestii zastosowanie? Czy mam czuć wyrzuty sumienia, gdy czytam zawartość stron? Jeśli ktoś zdecydował się działać w sieci to musi liczyć się z jej istotą.
Internet jako zjawisko jest dla mnie jednym z największych cudów współczesnego świata właśnie dlatego, że mogę z nim wiązać ideał wolności. Jest dokładnie taki jak jego twórca, a człowiek potrafi być potworem i potrafi być wspaniały. Choć czasem trudno to jednak musimy zaakceptować to, że „każdy kij ma dwa końce”.
Zatem, pomijając wszystko inne, tego typu przedsięwzięcia (najmniejsza linia oporu) wg. mnie zabijają ludzką kreatywność, potencjalną możliwość stworzenia czegoś nowego, czegoś niebywałego. Rynek nie lubi próżni, tak jak pisał Alex, znajdzie się ktoś kto rozpozna tu nowe możliwości. I to jest piękne – władzy nie posiadają tu ci, którzy umocowali pewne zasady, którymi z kolei wszyscy inni mają się kierować i płacić za ich naruszenie. Podziw budzą ci, którzy potrafią przełamać te bariery i zaprząc do tego swój umysł.
Ja podobnie jak Paweł K. omijam witryny, które z góry każą mi płacić za coś czego wcześniej nie widziałem. Inaczej natomiast jest wtedy, gdy twórca udowodni mi swój potencjał i to, że warto go wynagrodzić za jego pracę. Ale najpierw musi mnie jakoś przyciągnąć :)
pozdr.
Mnie problem tzw. „reklam” dopadł już bardzo dawno. Na tle współczesnej przeciętności można mnie uznać za zaawansowanego użytkownika. Jeszcze za czasów wyłączności IE i powstawania Mozilli, z reklamami i adblockami radziłem sobie odpowiednio modyfikując własny plik hosts, aby link z reklamami zawracał na mój własny komputer. Tyle że reklamy umieszczone bezpośrednio na danym serwisie były w ten sposób nie do ruszenia. W każdym razie z lwią ich częścią można sobie było poradzić.
Później przyszedł sposób bardziej zaawansowany, czyli serwer cacheujący squid. Dodatkowy soft na komputerze, skonfigurowany jako osobisty proxy. Tutaj dało się zrobić znacznie więcej. Kto mnie poprosił o przysługę w uczynieniu internetu bardziej poręcznym, temu pomagałem. Teraz problem przekroczył masę krytyczną, i powstał adblock. wg. mnie genialne rozwiązanie. bardzo użyteczny jest też RIP (Remove It Permanently), który pozwala na dodatkowe przefiltrowanie każdej ładowanej strony i usunięcie jej szkodliwego fragmentu.
Wobec bezczelności współczesnej treści reklamowej stałem się egoistą.
Ale selektywnym. Tam gdzie reklamy nadmiernie nie mrugają, zajmują odpowiednie miejsce, tam nie ingeruję bo nie widzę takiej potrzeby.
Ja uważam że cała ta akcja jest prowokacją – pytanie tylko z czyjej strony. Przecież Firefox ma około 20% rynku przeglądarek, zapewne nie wszyscy użytkownicy tej przeglądarki korzystają z rozszerzenia Adblock – tak więc myślę że straty spowodowane przez te rozszerzenie są stosunkowo nie duże. Nie jestem specjalistą od reklamy ale wątpie w skuteczność reklamy w postaci animacji flash zasłaniającej część tekstu (tak jak na wielu polskich portalach).
Marcin
Ciekawy link, dziękuję.
Zoidberg
Byłbym ostrożny z takimi szacunkami (Firefox 20%). Według np. moich statystyk serwera było tak w kwietniu 2006. W styczniu 2007 na tym blogu mieliśmy: Firefox 46,6%, IE 27,6%.
Reklama zasłaniająca tekst powoduje na ogół zwiększony współczynnik CTR (poprzez zdezorientowanie użytkownika, który próbuje ją wyłączyć), co zazwyczaj nie przekłada się na tak cenną CR, ale jeśli portal ma umowę na ilość CTR to kasują swoje i nic ich nie obchodzi. Piszę to jako zainteresowany amator, jeśli chcecie, to będąc w Warszawie mogę spytać kogoś naprawdę kompetentnego.
Pozdrawiam i wracam do moich podatków :-(
Alex
PS: Właśnie natknałem się na interesujący zbiór linków do dyskusji na temat tego watka http://del.icio.us/thion/noadblock?setcount=25
http://www.michalkiewicz.pl/
Jako model biznesowy typu pay pall :D „wesprzyj dzialanosc”
kokosow z tego nie ma ale jak widac i felietonista moze zarobic :)
Taki przyklad dobrowolnego wsparcia tworzacych :)
Aż sobie zajrzałem na ranking.pl ( http://www.ranking.pl/index.php?page=Ranks:RanksPage&stat=2|AL ) wyszło im, że ok 27% internautów uzywa Firefoxa. Należę do takich i ja, ale choc mam Firefoxa ustawionego jako domyślna przegladarkę to głównie (w 95-97% :) ) korzystam z Opery. Ośmieliłbym się zaliczyc siebie do grupy „świadomych uzytkowników” przegladarek, choć nie do zaawansowanych. Wtyczki i rozszerzenia to dla mnie może nie czarna, ale pewnie.. szara magia, choc z Internetem mam do czynienia regularnie od 2000 roku. Myślę, że ogromna wiekszośc internautów w ogóle nie wie co to jest wtyczka i nie skorzysta z niej jeśli nie wyświetli mu się informacja (jak np. w Firefoxie przy wejściu na strone z flashem czy javą), podobnie z rozszerzeniami. Komu by się chciało cos instalować, konfigurować itd. itp. – tylko zapaleńcom! Nie rozumiem więc za bardzo tego spazmatycznego apelu i zgadzam się, że to samobój.
Nie znaczy to, że niektóre reklamy mi przeszkadzają – omijam strony z takimi no i tyle (czasem piszę liściki z odpowiednim komentarzem – to gdy na stronie jest cos co mnie zaciekawiło bardziej a jakies g.. mi przeszkadza bo mam problemy z jego skutecznym odsunięciem na bok lub wyłączeniem jednym skutecznym kliknieciem). Natomiast nie przyszłoby mi do głowy obrażać się na twórcę czy administratora strony za reklamy – toz to normalna praktyka w publikowaniu czegokolwiek. Jedni zamieszczaja reklamy inni nie a jeszcze inni zamieszczaja stopki pod reklamami i niewiele (a czasem prawie nic) wiecej.
Dla mnie straszne jest traktowanie całego świata w kategoriach pieniężnych. Jakim cudem wytłumaczyć nieświadomym niczego pospolitym wyznawcom religii pod tytułem „ekonomia”, że Internet wcale nie zniknie, jeśli znikną z niego reklamy, że może oprócz pieniędzy jest jeszcze masa innych powodów, dla których Ziemia się kręci (choć przecież nikt jej za to nie zapłacił :) ).
Kategorycznie sprzeciwiam się stanowisku, że autor strony (czy jakiegokolwiek innego dzieła) ma prawo wbijać mi przed oczy dokładnie to, co sam zaplanował – obojętne mi jest przy tym, czy przez moją modyfikację tych treści taki autor zbankrutuje, czy też może zmądrzeje. Czy rzeczywiście zmiana kolorystyki z zajebiście różowej na nieco bardziej czytelną, połączona z powyrzucaniem utrudniających czytanie elementów NAWET w przypadku, gdy istnieje jakiś regulamin który zabrania takich zmian to już coś moralnie nagannego?
Prawda jest taka, że autor nie jest w stanie przewidzieć, gdzie i w jakim celu będzie jego utwór wykorzystany – jeśli chodzi o strony internetowe, to są już nawet telefony komórkowe mogące przeglądać strony, są osoby niewidome, które nie mają żadnych szans przeglądać stron zalanych reklamami (wszelakie screen-readery czytają je bowiem skrupulatnie), są też wreszcie ludzie, którzy nie cierpią rozmiarów czcionek przewidzianych dla krasnoludków, a przy próbie użycia „Ctrl” i „+” tekst rozjeżdża się niemiłosiernie i wciąż nie nadaje się do czytania bez jego oczyszczenia z błędów tym zaindukowanych.
Polecam przeprowadzić pewien test. Jestem w stanie w ciągu kilku sekund bezbłędnie poznać, czy ktoś widzi Internet pierwszy raz na oczy, czy też aktywnie przegląda strony od wielu lat. Wystarczy otwarcie jakiegoś artykułu i prośba o przeczytanie pierwszego zdania ze strony, jakie „pod oczy podejdzie”. Człowiek niedoświadczony zacznie od… właśnie od tekstu reklam – te bowiem mrugają, piszczą i kwiczą, przyciągając uwagę. Natomiast wyjadacz internetowy bezbłędnie i bezwiednie (sic!) ominie wzrokiem te wszystkie paskudztwa i przeczyta pierwszy akapit właściwej treści. Jeśli więc omijamy reklamy odruchowo, to po co mają zajmować na ekranie miejsce?
Dobra reklama to taka, której nie wyrzucimy z własnej, nieprzymuszonej woli, a nie z pobudek ideologicznych. Nie mieszajmy ideologii z pieniędzmi, dawno im już nie po drodze. Przykładowo Google ze swoim słynnym „don’t be evil” musiało już się pożegnać circa rok temu w imię tygodnia dobroci dla Chińskich władz :)
To tylko kwestia gustu, a jak dla mnie np. AdSense to tylko głupi automat, dający się zastąpić dużo sprytniejszymi wynalazkami, które przy okazji nie zajmują miejsca na stronie.
Jedyną reklamą, jakiej nie mam ochoty wyrzucić, jest właściwa treść strony – jeśli stoi na odpowiednim poziomie, jest szansa, że trafi do mnie argument pt. „zrzuć się na serwer, skoro i Tobie on służy”, „każdy grosz się liczy” itp. Wszelkie niechciane przeze mnie obrazki (a nawet tekst, który w jakikolwiek sposób rozprasza moją uwagę) uważam za próbę manipulacji moją świadomością i walczę z tym na tyle, na ile cierpliwość pozwala. Wychodzenie do WC podczas przerwy na reklamy w czasie filmu nie uważam za coś niemoralnego (w przeciwieństwie do bodajże MPAA z Jackiem Valenti na czele :) ).
Jeśli chodzi o techniczne sprawy, to oprócz AdBlockPlus’a polecam też zestaw rozszerzeń (według nowej nomenklatury mozillowej – „dodatków”) Greasemonkey+Platypus – te bowiem umożliwiają przeorganizowanie strony w bardzo zaawansowany sposób NIE WYMAGAJĄ przy tym umiejętności programowania. Nie jest to może szczyt osiągnięć „intuicyjności” obsługi, ale zapoznanie się z w/w wynalazkami zwraca się tysiąckrotnie, zwłaszcza komuś, kto przegląda mnóstwo stron każdego dnia. Gwoli ścisłości: Platypus to nakładka na Greasemonkey, dająca właśnie możliwość „wyklikania” programu, dzięki temu unikamy tego strasznego tematu, jakim jest własnoręczne jego tworzenie :)
Czytam komentarze i doszedłem do wypowiedzi Pawła „Dużo inaczej traktuję serwisy, które mają dużo (czasem oczywistej) treści i subtelny tekst w stopce (na przykład) “Jeśli chcesz pomóc w rozwoju strony, kliknij w reklamę”” no i od razu zjechałem w dół. Pawle, takie praktyki to samobóstwo. Po pierwsze, jest zabronione przez niektóre systemy (w tym najpopularniejszy AdSense), po drugie psuje skuteczność reklamy online i spdek zaufania do niej.
Reklama online jest i będzie, w dobie reklamy kontekstowej, aż dziw, że niektórzy koniecznie chcą je blokować. Jeśli jednak chcą, nie blokują. Ja na części swoich serwisów umożliwiam użytkownikom po zalogowaniu wybór, jeśli zapłacisz, masz wyłączone reklamy, jeśli nie chcesz płacić, oglądaj reklamy.
Mam znajomego, który również żyje z serwisów, na których ma reklamy (głównie AdSense), ale jest oczywiście „lepszy” i blokuje reklamy na swoim kompie. Doszło do tego, że nie może oglądać reklam na własnych serwisach. Do tego przez zbieg okoliczności i testowanie dzisiątek narzędzi do blokowania reklam, nie jest w stanie szybko wyłączyć wszystkich blokerów. Ostatnio prosi mnie abym podsyłał mu screeny coby reklamy mógł obejrzeć (jak wyglądają), toż to absurd.
Spokojnie, nic w przyrodzie nie ginie a tym bardziej reklama. Ta nakladka likwidująca reklamy nie jest jeszcze zjawiskiem masowym wśród internautów i nikt nie wie czy będzie, przy ciągle zwiększającej się ich masie.
Tak samo wydaje mi się, że w nie jednej agencji reklamowej są już burze mózgów jak tej sytuacji zaradzić, zresztą rozwiązania są proste do przewidzenia.
Reklama byla, jest i będzie, w końcu net jest swoistym odbiciem naszego dnia powszedniego.
Tak sobie czytam całą tą dyskusję i wnioski, które mi się nasuwają wcale nie są ciekawe.
Osobiście nie cierpię reklamy, która utrudnia mi dotarcie do treści strony albo takiej, która prubuje otwierać 10 nowych okien. Jednak poza domyślnym blokowaniem niechcianych okien w Operze nie stosuję innych programów.
Korzystam za to z czegoś innego – omijam strony z takimi reklamami szerokim łukiem.
Inne typy reklamy, (google) wplecione w stronę lub siedzące sobie obok toleruję. Da się to przeżyć. Prawie nigdy jednak ich nie czytam.
Kolejna sprawa – moim zdaniem jeżeli reklamy zniknęły by ze stron to zostałyby te wartościowe. Zrobiłoby się nieco bardziej „luźno”. Obecny zalew treści reklamowych w internecie może denerwować.
Jednak najmniej ciekawy wniosek do którego doszedłem jest taki, że sam korzystam z reklamy (jako właściciel sklepu internetowego) – na razie jest to bardzo skromna ilość w postaci kulturalnych bannerów ale chcę umieścić reklamę na stronie w bardziej centralnym miejscu (np. pomiędzy akapitami tekstu).
Wyszedł więc paradoks – chcę się reklamować a jednocześnie nie widzieć reklamy (jak w którejś wypowiedzi wyżej).
Jednak jako przeciwnik natrętnych reklam podejrzewam, że nie skusiłbym się na taką ogromną reklame, którą ciężko wyłączyć i w dodatku zakrywa całą stronę.
Jednym arkumentem byłyby wyniki sprzedaży – jeżeli by się opłaciło to jak najbardziej. Oczywiście musiałoby się to też przełożyć na ogólne zadowolenie klientów a nie tylko cyferki na koncie.
Podsumowując – uważam, że każdy niech robi jak chce a cała reszta musi się jakoś cały czas inteligentnie dostosowywać do zmieniającej się sytuacji. Marudzić nie ma co bo to za dużo czasu zajmuje – lepiej pomyśleć nad czymś bardziej dochodowym ;)
Taka teraz mi myśl do głowy przyszła: wydaje mi się że specjaliści od reklamy nie mają pomysłu na reklamę w internecie pomimo że ten w swojej komercyjnej formie jest już z nami od kilku dobrych lat. Wiele pomysłów na reklamowanie się w internecie doprowadziło do patologii: reklamy na stronach wyewoluowały do animacji flash które trudno jest zamknąć, reklamy w emailach doprowadziły do powstania spamu. A przecież w prawdziwych gazetach nikt nie wyrywa stron z reklamami, nikt nie niszczy billboardów.
Tak, ale reklam w wielu gazetach przybywa – fakt – niektóre z moich ulubionych miesięczników, które reklam miały niewiele umarły sobie ale lepiej tak, niż teraz połowa zawartości miałaby być reklamą.
Zresztą bilboardów przybywa i całej rej reklamy. Co do spamu też go przybywa.
Przybywa też masa nowych kompletnie nieświadomych użytkowników (przysłowiowe dzieci neostrady), którzy nie widzieli internetu bez reklam i jest to dla nich normalnością, w związku z czym nieco może łagodniej podchodzą do tematu niż my, których to razi prawie na każdym kroku (z wyjątkiem pewnych osób, które jednak patrzą na to z innego punktu widzenia i w zasadzie ich rozumiem).
Dsp32bit
To jest moim skromnym zdaniem dobry model do wspierania amatorskiej działalności, niekoniecznie na poważniejsze przedsięwzięcie biznesowe. Nawiasem mówiąc, z tego co wyczytałem, to autorowi tamtego serwisu próbowano zarzucić “żebractwo w miejscu publicznym” :-) :-)
Nutaro
Myślę, że w miarę rozpanoszenia się nachalnych reklam u coraz większej ilości ludzi budzić się będzie (zaspokajana np. Adblockiem) potrzeba zrobienia z tym porządku. Szczególnie silna będzie ona u ludzi, których czas i uwaga są cenne, a to dla pewnych reklamodawców wartościowa grupa docelowa.
m—s
Myślę, że autor strony może (w granicach prawa) dowolnie kształtować jej zawartość, a Ty dowolnie ignorować jej fragmenty :-) Oczywiście, jeśli przed wejściem na stronę pojawiałby się jakiś regulamin, to pewnie należałoby go uszanować, lub nie wchodzić dalej. Nikt nam przecież łaski nie robi.
Podane przez Ciebie sposoby na zindywidualizowanie sposobu oglądania stron są ciekawe, choć myślę, że bardziej dla zaawansowanych technicznie userów, nie dla zwykłych, takich jak np. ja.
Bullseye
Myślę, że tendencja do blokowania wszystkiego bierze się z łatwości zrobienia tego i zwykłego ludzkiego poczucia kontroli :-) Jak już mam adblocka, to czemu nie wyłączyć reklam w ogóle? Jeśli autor strony ma dla mnie cenne wiadomości to zawsze może (a nawet powinien) przekazać mi je w “części redakcyjnej”
Twoja propozycja “płać, albo reklamy” jest fair, użytkownik może sobie wybrać, względnie “za karę” zignorować Cię kompletnie.
Wojciech
Rzeczywiście zrobiłoby się nieco luźniej :-) Pytanie czy to byłoby dobrze, czy źle jest kwestią otwartą.
Myślę, że masz rację z tym unikaniem natrętnych reklam. Jak już wspomniałem, mają one trochę wyższy CTR bo czytelnicy szukają jak ją wyłączyć, ale jeśli ktoś na serio zanalizowałby ich skuteczność w sensie skłonienia odbiorcy do konkretnego pożądanego działania (CR) to sprawa wyglądałaby kiepsko, o utracie image u konsumenta nie wspominając.
Ciekawy jest ten aspekt “dzieci neostrady” o którym wspominasz. Może rzeczywiście to najmłodsze pokolenie tak bezkrytycznie daje się zasypywać reklamą i do nich skierowana jest ta strategia? Przy okazji porozmawiam z kimś, kto na tematyce zna się o niebo lepiej niż ja i jeśli mi będzie wolno, to podzielę się z Wami tym, co się dowiem.
Jeśli by tak było (dzieciaki patrzą z wytrzeszczonymi oczami, reszta filtruje), to internet jako medium może mieć problem podobny do Polsatu jakieś dwa lata temu: duży zasięg (widownia), przy jej kiepskim i mało atrakcyjnym dla wielu reklamodawców profilu demograficznym
No ale to już inna historia. Pogadam z jakimś prawdziwym ekspertem, to powiem Wam więcej.
Pozdrawiam
Alex
Nie wyrabiam…
stopień nasycenia treści merytorycznej treściami reklamowymi przekroczył już
dawno punkt przegięcia. Był też przyczyną dla której przesiadłem się na Firefox’a
począwszy od wersji 1.07 – właściwie była to przyczyna pośrednia, bezpośrednią
była właśnie cudowna wtyczka AdBlock. Pracuję na kilku systemach (Mandriva 2007, XP a ostatnio Vista no i MacBook) i wszędzie mam „ufortyfikowanego” (wszystkie subskrypcje, fliterg, whitelist) adblocka. Serwery reklamowe GG były swego czasu ubijane na firewallu, dopóki nie przesiadłem się na Mirandę (GG, tlen, jabber, ICQ w jednym). Od kiedy to mamy obowiązek oglądania reklam? W telewizji są one owszem, więcej niż pożyteczne – można skoczyć po coś do picia lub do toalety – ale w trakcie czytania np. takiego bloga? Zwłaszcza że poziom 90% reklam jest tragiczny i często bardziej szkodzi prezentowanym dobrom niż je promuje. Naprawdę dobry produkt czy usługa, na którą istnieje *faktyczne* zapotrzebowanie nigdy i nigdzie reklamy potrzebować nie będzie. Sam go/ją znajdę – jeżeli tylko będę potrzebował. Kupując on-line molestuję do znudzenia serwisy aukcyjne i porównujące ceny aż znajdę najlepszą ofertę. Nikt – i nic nie wciśnie mi kitu. A jeżeli chce umieścić treści płatne, odwołuję się np. do mikropłatności, gdzie zarabiam ja i daję zarobić też serwisowi pośredniczącemu i np. operatorowi sieci
komórkowej. Model 1+2 – lepiej niż w polskich rodzinach, pazerny więc nie jestem.
A jeżeli chodzi o wymierną wycenę treści – zawsze znajdzie się miejsce na całkowicie nienachalny, malutki przycisk „paypal donate”, którego to pełną funkcjonalnością możemy się od jakiegoś czasu cieszyć. I jak wyżej zarabiam ja i zarabia paypal – za stworzenie rewelacyjnej, nowoczesnej i przemyślanej usługi finansowej. Myślenie ma kolosalną przyszłość. Autorzy aukcji NoAdBlock prezentują sobą jednak myślenie kojarzące mi się jedynie ze sławetnymi „byznesmenami” w białych skarpetkach z początków lat 90 szczęśliwie już minionego millenium.
Pozostaje mieć nadzieję że chociaż czteropasiaste dresiki zrzucili.
Witam po przerwie,
AdBlocka jeszcze nie zainstalowałam, ale skoro zajrzałam i się dowiedziałam (hahaha), to zastanowię się nad tym poważnie. W reklamy nie klikam niemal nigdy – chyab że wyjątkowo mnie jakaś zainteresuje. Nie cierpię organicznie tych, które mają ukrytą opcję zamykania i zajmują całą stronę lub wymuszają kliknięcie – to jest strzał w stopę ze strony twórców. Chętnie kliknę w „donate” (niedrogie) na dobrej stronie, nie mam nic przeciwko reklamie grzecznie wiszącej obok tekstu, ale odpowiedzią na niewybredny atak może być tylko obrona – łzawe żebractwo nic tu nie pomoże. Jeśli twórcy reklam nie chcą przyczyniać się do sukcesu AdBlocka, powinni przemyśleć swoją strategię. Np. umieszczać reklamy obok tekstu i zapomnieć o wymuszeniach.
Pozdrawiam!
A ja śpię spokojnie i czekam na czasy kiedy ludzie będą szkolić innych menadżerów pro publico bono – ale czekaj, z czego wtedy Ty będziesz się utrzymywał?
Jak byłem mały, mama opowiadała mi wierszyk, który leciał mniej więcej tak: „(…)szewc szyje buty, aby murarz miał w czym chodzić. Murarz buduje dom lekarzowi, aby ten miał gdzie spać,…(…)”.
Tomku
Przesłanie Twojej wypowiedzi nie jest dla mnie całkowicie jasne, szczególnie w kontekście głównego tematu mojego postu :-)
Chcialbym wyrazic swoje zdanie na temat wyskakujacych reklam. Mysle, ze glupim jest ten kto mysli, ze proszac o klikanie na jego reklamy osiagnie jakis sukces marketingowy. To bardziej przypomina zebry niz promowanie czegokolwiek. Poza tym najprawdopodobniej jesli juz ktos kliknie na te reklame to dlatego ze nie trafil w krzyzyk co zdarza sie dosc czesto, szczegolnie ze sie ruszaja.
Tak wogole to nie mam zbyt dobrego komputera i te reklamy zapychaja mi pamiec. Od kilku dni jestem uzytkownikiem adblocka i jestem bardzo zadowolony.
Witam,
Już wszyscy prawie napisali wszystko. Ale nie mogę się powstrzymać przed jeszce jednym komenarze. Do pewnego momentu nachalność reklam była na pewnym ustabilizowanym poziomie. Nawet dla mnie, który z polskim internetem jest od jego samiutkiego początku – była dla mnie do zaakceptowania. Jakoś przeżywałem pop-py, reklamy „layerowe” itp – czyli te, które niegdyś uznałem za najbardziej nieznośne. Jeddnak, kiedy pewnego dnia moje głośniki zaryczały jakimś kretyńskim tekstem (celowo całkowicie przesterowanym) – nie wytrzymałem. Nie będę za każdym razem wyłączał muzyki (legalnej) aby móc wejść na portal z którym umowy na ogłuszanie nie zawarłem. Zainstalowałem add-blocka. Twórcy reklam przekroczyli pewną niepisaną granicę nieingerowania w życie prywatne wszystkich domowników na raz.
Od teraz – nie mam wyboru. Nie wiem gdzie się spodziewać reklamy, która celowo mnie próbuje ogłuszyć. Blokuję wszystko. I jestem gotów płacić za informacje, jestem gotów zrezygnować z pozornej darmowości treści w sieci. Przynajmniej będę miał wybór – płacę – wymagam.
Zbyszku
Witaj na naszym blogu :-)
Adblock Plus jest moim wielkim przyjacielem podczas surfowania (mój czas jest zbyt cenny na ręczne usuwanie z ekranu niepożądanych elementów).
Dla niewtajemniczonych:
Wolność od reklam to zainstalowanie bezpłatnej i bardzo dobrej przeglądarki Firefox (do ściągnięcia tutaj)
Potem wystarczy zainstalować równie bezpłatny Adblock Plus, zaabonować aktualne filtry i ……. mamy spokój :-)
Ta droga odzyskania tego kawałka osobistej suwerenności jest tak prosta, że dziwię się dlaczego większość internautów jej nie stosuje.
Dodatkowo do dostępnych mi filtrów dokleiłem następujące, polskie „źródełka” spamu (jeśli ktoś ma aktualniejszą listę to proszę o wklejenie):
http://www.box.net/static/flash/widget_player.swf
http://www.megaupload.com/flashobject2.js
*www.googleadservices.com/*
http://www.adtiger.de/ad*
http://reklama.onet.pl/*
http://pagead2.googlesyndication.com/*
http://i.interia.pl/*
http://adv.*
http://adserv*
http://adsearch.wp.pl/*
http://ads.*
http://ad2.*
http://ad.*
http://*/banner/*
http://*/ads/*
http://*/ad/*
*/adbanner/*
*/advertisements/*
http://*.adserver.example.com/*
http://*.tradedoubler.com/*
http://*.stat.pl/*
http://*.gemius.pl/*
http://*.doubleclick.net/*
http://*.fastclick.net/*
http://*.clickad.*
http://*.adocean.pl/*
http://www.spectrum.wroc.pl/pageImg/images/inside_19.gif
http://clubzone.pl/bannery/video_clubzone.swf
http://www.e-wawa.pl/template/bg/bg.gif
http://box.net
i co z tą listą trzeba zrobić, żeby zaczęła działać ?
pozdrawiam, Artur
Znaleziony i zmodyfikowany filtr reklam:
/ban*er/
/(advert|click|gemius|view.atdmt.com)/
/(588|468|234|160|120)x(600|400|120|90|60)/
/ad*
*stat*
Moim zdaniem używanie adblocka ma również wymiar czysto praktyczny. Na łączach bezprzewodowych płaci się za przesłane dane. Multimedialne reklamy połykają część limitu. Zgadzam się również że blokowanie to odruch obronny. Założeniem reklamy miało być zachęcenie a nie wstręt do produktu/usługi. Sam używam adblocka i noscripta. Dla przykładu jedyne reklamy które zablokowałem przy tym filtrze była reklama banku na ich własnej stronce. Nie ma sensu blokowanie wszelakich treści reklamowych bo czas na to poświęcony można spożytkować inaczej. Reklamy były, są i może kiedyś nie będą decydować o naszym wyborze.
Podobno lepiej późno niż wcale ;-)
Pamiętajcie proszę, że reklamy w Internecie kupuje się powszechnie w modelu Pay-Per-Click, więc klikanie w nie przez osoby niezainteresowane faktycznie treścią reklamy, a jedynie poczuwające się do „obowiązku” wobec autora strony generuje zbędne koszty dla reklamodawcy, z dużym prawdopodobieństwem nie dając konwersji (czyli w uproszczeniu przychodu). Jeżeli tylko reklamodawca właściwie mierzy efektywność swoich działań, to szybko zorientuje się, że ma w danej witrynie grupę lojalnych „klikaczy”, którzy nie przynoszą mu żadnych zysków.
Nie chodzi więc o to, żeby „naklikać” :-)
A AdBlock Plus’a polecam, bo chociaż zajmuję się zawodowo reklamą w Internecie, to jakoś dziwnie nie boję się tego typu dodatków i sam z niego korzystam.