Gdyby wszystko było możliwe, to co chciałbyś robić za 7 lat?
Takie pytanie zadaję od dawna bardzo wielu młodym, wykształconym ludziom, z którymi miałem możliwość porozmawiania przy różnych okazjach.
W ciągu tych lat otrzymywałem zróżnicowane odpowiedzi, choć generalnie można w nich dopatrzeć się kilku trendów, o których warto powiedzieć:
- znakomita większość pytanych ma niezwykle mgliste wyobrażenie, o swoich pragnieniach. Najczęściej powtarzane odpowiedzi to „mieć własne mieszkanie, założyć rodzinę i mieć lepszą pracę„, przy czym zapytanie o bliższe szczegóły (np. w jakim kraju ma być to mieszkanie i dlaczego akurat tam) prowadzi do dość zunifikowanych odpowiedzi typu „w Polsce, bo przecież to mój kraj„. Tak samo pytanie „po co ci dzieci” wywoływało często konsternację „jak to po co????” :-)
- większość ludzi na jednoznaczne pytanie „co chcesz robić” odpowiadała jakie przedmioty materialne chcieliby posiadać!! Pojawia się pytanie, czy ich umiejętność doznawania uzależnione jest od tego, kto ma tytuł własności???
- spora część zapytanych pozostawała „realistami” „marząc” o stosunkowo nieznacznym poprawieniu swojej aktualnej sytuacji życiowej: „trochę więcej zarabiać, mieć trochę lepszego szefa” i to było wszystko!!!. To z mojego punktu widzenia jest bardzo smutne, bo oznacza, iż takim osobom wyamputowano marzenia!!
- część odpowiedzi dotyczyła posiadania dużej sumy pieniędzy (przy czym „duża” było pojęciem względnym). Na pytanie o szczegóły, co chcieliby z tymi pieniędzmi robić często otrzymywałem odpowiedź „wydawać” :-) Jak myślicie, jak długo wydawanie pieniędzy może zastąpić prawdziwe zadowolenie w życiu?
- słuchając wielu marzeń nie mogę oprzeć się wrażeniu, że za parę lat będziemy mieli w Polsce wysyp małych restauracji, hoteli i gospodarstw agroturystycznych prowadzonych przez byłych managerów. Czy Ci ludzie zdają sobie sprawę „jak to się je”?
- część zapytanych przyznała, że nigdy poważnie się nad czymś takim nie zastanawiała, żyjąc z dnia na dzień i po prostu reagując na to, co przynosi życie. To też wygląda na objaw wewnętrznej rezygnacji, nieprawdaż?
Jak, drogi Czytelniku, brzmi Twoja odpowiedź na pytanie postawione na samym początku?
Naturalnie nie musisz pisać tutaj swojej odpowiedzi, niemniej zastanów się nad tym pytaniem przynajmniej dla samego siebie. Odpowiedź wcale nie musi być precyzyjna (zbyt duża precyzja przy tak sporym okresie czasu może ograniczać naszą zdolność postrzegania innych sposobności), ale bądź świadom, o czym tak naprawdę marzysz. Może osiągnięcie tego wcale nie jest takie trudne jak uważasz.
Jeśli nie marzysz o niczym, to zastanów się skąd się wzięło Twoje nastawienie i jaką cenę możesz za to zapłacić (podpowiem – ludzie bez marzeń często dają się zredukować przez bliźnich do roli mrówek robotnic, czego naprawdę nikomu nie życzę)
Jeśli interesuje Was, jaka była moja odpowiedź, kiedy po raz pierwszy zadałem sobie to pytanie (ok. 1995) to proszę bardzo. Warto zaznaczyć, że wtedy moja sytuacja nie była zbyt różowa (złamane serce, długi, inne komplikacje):
- przede wszystkim chciałem doprowadzić do sytuacji, aby być uwolnionym od konieczności pracy zarobkowej. Czas jest jedynym dobrem, którego podaż jest rzeczywiście ograniczona (nie da się też wziąć go na kredyt) i wolę spędzać jak największą część mojego życia na robieniu tego, co naprawdę chcę.
- chciałem mieć wokół siebie sympatycznych, otwartych i ciepłych ludzi i mieć z nimi różnorakie i intensywne relacje.
- chciałem robić rzeczy, które z jednej strony przyczyniałyby się do mojego rozwoju, a z drugiej wnosiły coś pozytywnego w życie innych ludzi. Przez rozwój rozumiem rozszerzenie mojej wiedzy oraz umiejętności zrozumienia, robienia i odczuwania różnych rzeczy.
- nigdy nie lubiłem zimy, więc chciałem spędzać te ciemne miesiące na słoneczku w bardziej przyjaznym klimacie
- chciałem dużo żeglować wśród tropikalnych wysp, ze słońcem, piaszczystymi plażami, palmami, niebieską wodą i oczywiście z inteligentną i namiętna kobietą jako załogą.
Ku mojemu zdziwieniu już w roku 2000 byłem mniej więcej tam gdzie chciałem. Co prawda fine tunning jeśli chodzi o dobór załogi trwał trochę dłużej (ale było to interesujące zajęcie :-)), a i samo mieszkanie na jachcie znudziło mi się (w sumie mieszkałem pod żaglami 2 lata), niemniej ogólne rezultaty przekonały mnie ostatecznie, że trzeba mieć dość odważne marzenia i starać się je konsekwentnie realizować.
Co powiecie na to twierdzenie, jak i na liczne, zawarte w tekście pytania?
Alex, dziękuję za ten wpis :) Mam wrazenie, ze cały czas piszesz dokladnie o tym o czym właśnie myślę (lub niedawno się zastanawiałem). Rzeczywiście, muszę się zastanowić głębiej nad tym co chciałbym robić tak naprawdę za te 7-10 lat. Bo ogólnie mógłbym powiedzieć, że chciałbym być szczęśiwy, ale… no właśnie, robienie czego za te kilka lat będzie sprawiało mi radość? Pare rzeczy mógłbym wymienić, ale wydaje mi się, że to nie wszystko. Dlatego też, jak już pisałem, muszę nad tym trochę porozmyślać. Szczególnie, że chyba właśnie jestem w takim momencie życia, gdzie to najbardziej mi się przyda, bo właśnie szukam swojej drogi ;) Chociaż nigdy marzeń mi nie brakowało, muszę chyba tylko je troche posegregować, wybrać te najistotniejsze no i zacząć sukcesywnie realizować ;)
P.S. Dziś znów (kiedyś już to robiłem) przeczytałem wpis „O mnie” pod Twoim zdjęciem i szczególnie zwróciłem uwagę na tą część: „Jestem człowiekiem, który od wielu lat stara się połączyć wrodzoną ciekawość świata,…”. A to pewne zdanie, które napisałem jakiś czas temu o sobie: „Mam wrodzoną ciekawość świata, od dziecka lubie wiedzieć co, jak i dlaczego…” :)
Pozdrawiam
Maciek
Na dalsze przemyślenia mam dla Ciebie cytat:
„You are
never given a wish
without also being given the
power to make it true.
You may
have to work for it,
however”
Richard Bach, „Illusions”
Dobrych przemyśleń
Alex
Wydaje mi się, że zamiast marzyć o przyszłości, lepiej postawić sobie cele. Marzenia odgrywają istotną rolę w naszym życiu, jednak to stawianie sobie kolejnych celów, pozwala nam zbliżyć się do marzeń.
Wydaje mi się że wiele osób marzy, jednak na tym poprzestają, zamiast wyznaczyć sobie kolejne szczyty do zdobycia. Tak jak piszesz, najważniejsze jest jednak zadanie sobie pytania „ale po co mi to?”
Jeżeli chodzi o sferę zawodową, to za 7 lat chciałbym kreować politykę personalną w dużej organizacji. Po co? Aby mieć satysfakcję i radość z tego, że to co stworzyłem rozwija innych i pomaga im w realizacji swoich marzeń i celów.
Uważam również, (w nawiązaniu do pierwszego zdania”gdyby wszystko było możliwe…”) że wszelkie ograniczenia występują głównie w naszej głowie i dopiero uświadomienie sobie tego pozwala nam lepiej się spełniać.
Pozdrawiam serdecznie,
Krzysiek
Krzysztof
Zgadzam się z Tobą za wyjątkiem pierwszego akapitu.
Moim zdaniem postawienie sobie (ewentualnie :-)) celów jest następnym krokiem. Cele bez marzeń często prowadzą do szarej, nieciekawej egzystencji.
Jeśli już, to najlepiej jest wyznaczać je sobie jako SMART Goals, ale najpierw marzenia powinny dać Ci uzasadnienie po co w ogóle te cele chcesz osiągnąć
Pozdrawiam serdecznie
Alex
„nie mogę oprzeć się wrażeniu, że za parę lat będziemy mieli w Polsce wysyp małych restauracji, hoteli i gospodarstw agroturystycznych prowadzonych przez byłych managerów.”
POTWIERDZAM :) W moim ex-korporacyjnym otoczeniu to jest najbardziej powszechna lista. O ile pamietam, to sam udzielilem takiej odpowiedzi na sesji 'rozgrzewkowej’ podczas Twojego szkolenia :) Pitiful…
Jesli chodzi o marzenia, to mam problem polegajacy na tym, ze wizje stanu oczekiwanego zmieniaja sie u mnie chyba zbyt czesto… Jest to moze kwestia braku konsekwencji albo zbyt precyzyjnej definicji „marzenia”. Czuje jednak, ze chodzi tutaj raczej o robienie ciagle czegos nowego. Czy zatem „marzenie roznorodnosci w zyciu” spelnia warunek „SMART” marzenia?
Pozdrawiam,
Kuba
Zacznę od tego, że podobnie jak Krzysiek uważam, że wszystko jest możliwe, kwestia determinacji i czasu, jaki należy poświęcić, aby to „wszystko” osiągnąć. Oczywiście najpierw musimy określić, czym dla nas jest owe „wszystko”.
Co chciałbym robić za 7 lat?
To co dzisiaj – cieszyć się z dzisiejszego dnia, poszerzać horyzonty umysłu, zdobywać nową wiedzę, zawierać nowe znajomości i wychodzić na przeciw wielu fascynującym problemom, które czekają na rozwiązanie :)
A tak bardziej konkretnie: skutecznie prowadzić własną firmę, głównie dlatego, że jest do dla mnie rodzaj wyzwania, które zamierzam podjąć w najbliższych latach.
Nawiasem mówiąc: bardzo ciekawy wpis, daje do myślenia i motywuje do działania, dzięki :)
Pozdrawiam
Łukasz Tomaszkiewicz :: luktom
Witam.
Chciałbym zachęcić wszystkich do rozszerzenia tego hmmm… 'zadania’? Otóż po przemyśleniu swoich celów/wizji swojego życia za lat 7, polecam gorąco zwiększyć perspektywę do lat 30/40. Oczywistym jest, że jakiekolwiek dłuższe precyzyjne planowanie w takiej perspektywie nie jest do końca celowe (ograniczanie własnych horyzontów o czym wspomniał Alex), ale chociażby określenie wizji siebie samego pozwala na wyciągnięcie ciekawych wniosków. Własny przykład: doszedłem do wniosku, że chciałbym działać w lokalnej społeczności/samorządzie. Mimo, iż pragnienie dość ogólne, to ma wpływ już na teraźniejszość – takie działania wymagają m.in. zdolności interpersonalnych, których rozwojem mogę zająć się od razu, nie czekając na przysłowiową emeryturę. Stosując taki schemat myślenia o innych marzeniach można znaleźć co najmniej kilka dziedzin rozwoju, które równocześnie pomogą nam w osiąganiu bliższych czasowo założeń, a przy okazji pozwalają nam rozszerzać lejek swojego życia.
Co do tempa realizacji marzeń – wydaje mi się, że świetnie podsumowuje to poniższy cytat:
„W dużym stopniu przeceniamy to, co możemy osiągnąć w ciągu roku. Lecz w równie wielkiej mierze nie doceniamy tego, czego możemy dokonać w ciągu pięciu lat.”
Nie zgodziłbym się natomiast ze stwierdzeniem 'To też wygląda na objaw wewnętrznej rezygnacji’. Ja upatrywałbym to raczej w tempie naszych czasów, które sprawia, że często nie ma czasu pomyśleć, a w decydującym stopniu w nie wyrobionym nawyku stawiania sobie celów. IMHO myślenia nastawionego na realizacje jakiś postanowień trzeba się uczyć samemu – szkoła niestety do tego nie przygotowuje. Wspomniana przez Alexa rezygnacja wymaga jakiegokolwiek zastanowienia nad swoją sytuacją – osoby zdobywające się na niego są zapewne znaczną częścią przyszłej rzeszy restauratorów/hotelarzy:)
Pozdrawiam!
Adam Chudzik
Łukasz
Witaj na naszym blogu :-)
Zgodzisz się, że zamiast stwierdzenia „wszystko jest jest możliwe” (do osiągnięcia) lepiej napisać „bardzo wiele jest możliwe”? Inaczej już jeden negatywny przykład pozbawi nas wiarygodności.
Adam
Moim zdaniem rozszerzenie tego horyzontu czasowego do 30/40 lat jest trochę niebezpieczne (poza kwestią źródeł utrzymania na starość). W międzyczasie tak wiele może się zmienić!! My się zmienimy (mam nadzieje !!) Dlaczego czekać tak długo? Jak naprawdę chcesz coś robić to zacznij jak najszybciej :-) Tutaj podsunąłeś mi nowy temat, dziękuję :-)
Ten cytat z amerykańskiej książki znam, moje obserwacje wykazują, że w Polsce większość ludzi nie docenia zarówno tego, co można osiągnąć w ciągu roku, jak i tego co można w ciągu 5 lat. Dobrze że poruszyłeś tę kwestię!
Jeśli ktoś nie ma czasu pomyśleć i taki stan trwa dłużej, to jest to objaw pewnej rezygnacji wobec wyzwań dnia dzisiejszego. Sam przerabiałem to wielokrotnie w przeszłości :-)
To jest dobry postulat, aby realizacji postanowień uczyć się intensywnie samemu. Wiele osób wykazuje w tym temacie zadziwiającą nieporadność (znów muszę przyznać, że kiedyś nie byłem pod tym względem lepszy)
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Jeszcze do wszystkich
Warto zastanowić się na ile sposób sformułowania marzeń pomaga nam oceniać różne szanse, które trafiają się w życiu
Pozdrawiam
Alex
Za 7 lat:
– mieć na tyle rozwinięta firmę żeby 70% było robione dla idei, a nie dla zarobku :)
– więcej czasu dla siebie i bliskich
– mieć możliwość przyczynienia sie do poprawy ogólnego bytu w Polsce i nie tylko
– rodzina, dzieci… dom z ogródkiem itd.
W gruncie rzeczy teraz jestem szczęśliwy i nawet jak bedę mial troche mniej to nie zaszkodzi. Jak to było w jednym opowiadaniu o amerykańskim turyście i rabinie:
„Amerykanin dostrzegając, że w domu rabina jest tylko pare książęk, 1 garnek, 1 kubek, … zapytał:
– rabinie, gdzie są twoje rzeczy?
– a twoje – odpowiedział rabin
– moje? ja tu jestem tylko przejazdem
– ja też” (przytoczone z pamięci)
„nie mogę oprzeć się wrażeniu, że za parę lat będziemy mieli w Polsce wysyp małych restauracji, hoteli i gospodarstw agroturystycznych prowadzonych przez byłych managerów.”
POTWIERDZAM :) W moim ex-korporacyjnym otoczeniu to jest najbardziej powszechna lista. Dodalbym ew. hodowle psow lub innych zwierzat, chyba ze podciagniemy to pod agroturystyke :) O ile pamietam, to sam udzielilem odpowiedzi „restauracja” na sesji 'rozgrzewkowej’ podczas Twojego szkolenia :) Well…
Jesli chodzi o marzenia, to mam problem („sposobnosc”? :) polegajacy na tym, ze wizje stanu oczekiwanego zmieniaja sie u mnie chyba zbyt czesto… Jest to moze kwestia braku konsekwencji albo zbyt precyzyjnej definicji „marzenia”. Czuje jednak, ze chodzi tutaj raczej o robienie ciagle czegos nowego. Czy zatem „marzenie roznorodnosci w zyciu” spelnia warunek marzenia, ktore wlasciwie ukierunkuje moje dzialania? Mam tutaj uzasadniona watpliwosc.
Jest to zwiazane ze sposobem formulowania marzen, o czym piszesz, Alex. Poddam pod dyskusje nastepujacy akronim, ktory wymyslilem na poczekaniu – „DREAM”, czyli:
– _D_eliverable
– _R_easonable / Rational
– _E_xciting
– _A_spirational
– _M_y Own
Zastanawiam sie jeszcze nad dodaniem na koncu „S”, czyli _S_ensual – co sie czuje, raczej niz co sie ma – mamy wtedy DREAMS :)
Co Wy na to? Na ile mozna by cos takiego potraktowac jako wskazowke do formulowania marzen, analogiczna do okreslenia „SMART” w odniesieniu do celow?
Pozdrawiam serdecznie,
Kuba
PS> „A” w rozumieniu podobnym do: http://en.wikipedia.org/wiki/Aspirational_brand
Alex
Zgadzam się, że może być to czysta gdybologia, ale dlatego właśnie należy właściwie do tego podejść. Przykład: osoba powiedzmy 2_ letnia zastanowia się tylko w perspektywie 7 lat i okaże się, że głównym jej marzeniem jest prężna firma. Będąc osobą młodą kwestie zdrowia może w swoich przemyśleniach całkowicie pominąć (w końcu 'Ślachetne zdrowie, | Nikt się nie dowie, | Jako smakujesz, | Aż się zepsujesz…’). Tymczasem wybiegnięcie w daleką przyszłość i zapytanie o wizję siebie (’chciałbym być krzepkim, ruchliwym 60-latkiem’), powinno uruchomić ciąg przemyśleń jak dany stan osiągnąć, zaczynając działanie tak jak postulujesz – już dzisiaj, czego efektem może być uprawianie joggingu. Albo przytoczony w moim poprzednim poście przykład – punktem wyjścia był w nim 'chciałbym być osobą znaną i szanowaną w swojej społeczności’. Pytanie jak to osiągnąć skierowało mnie ku idei aktywnej działalności – co przy krótszej perspektywie umknęło mi. Podsumowując, próba zobaczenia obrazu siebie na starość, jest dobrym (i to warto podkreślić) uzupełnieniem dla marzeń z krótszego przedziału czasowego, pozwalającym odkryć/brać pod uwagę elementy naszego życia (i przewartościowywać je), które za 30/40 lat mogą być dla nas decydujące.
Pozdrawiam!
Adam Chudzik
Andrzej
podoba mi się ta historia o Amerykaninie i rabinie :-) Ja też jestem zwolennikiem „lightowego” podróżowania przez życie. Pamiętacie ten cytat „większość ludzi idzie przez życie wlokąc za sobą swoje meble” :-)?
Kuba
Hodowla psów to nowość, ktoś był oryginalny :-)
Zmieniająca się wizja stanu oczekiwanego to nic złego, oznacza to tylko, że w miarę dowiadywania się nowych rzeczy zaczynasz mieć inne potrzeby. Tak jest u wielu ludzi (może nawet wszystkich), dlatego tak ostrzegałem przed lejkiem i przedwczesną stabilizacją.
Różnorodność – tutaj powinieneś doprecyzować sobie jakiego rodzaju różnorodność (i w jakich dziedzinach) masz na myśli. Jeśli ktoś ma na myśli totalną różnorodność to nie powinien np. wchodzić w tradycyjny związek małżeński.
Teraz pobawię się w advocatus diaboli jeśli chodzi o Twój akronim:
Deliverable, Reasonable, Rational – niekoniecznie. Jestem tym kim jestem, bo parę moich marzeń było całkowicie nierozsądnych i nieracjonalnych!! Kiedyś może o tym napiszę
Exciting – zdecydowanie TAK!!! Tego właśnie brakuje marzeniom wielu ludzi!!
Aspirational – zgoda
My own – też zgoda
Sensual – bardzo ważne!!! Jakość naszego życia determinuje to co odczuwamy, po co więc dochodzić do tego tak okrężną drogą, jak wielu „zbieraczy przedmiotów statusu”
W sumie, za wyjątkiem pierwszych dwóch punktów bardzo mi się to podoba
Adam
Dziękuję za wyjaśnienie. Teraz dokładnie rozumiem co miałeś na myśli i zgadzam się w 100%
Mogę tego krzepkiego 60 latka wykorzystywać jako przykład?
Pozdrawiam serdecznie
Alex
PS: Zapowiada się bardzo interesująca dyskusja. Może ktoś wrzuci ją na Wykop, mnie nie bardzo wypada?
Zastanawiałem się gdzie umieścić mój komentarz – pod tym topikiem czy pod wpisem o odpowiedzialności?
Dla mnie Marzenia są powiązane z odpowiedzialnością.
Dlaczego? Czasem bardzo łatwo ograniczyć się (tak ograniczyć – świadomie używam tego słowa) Celami, które wynikły z naszych marzeń. Ustalenie planu 7 letniego albo co gorsze (jak dla mnie) 40letniego w tak dynamicznie zmieniającej się rzeczywistości, może choć nie musi doprowadzić co ambitniejsze jednostki do szaleńczego pędu do wyznaczonego targetu, nawet jeśli tenże już dawno się zdewaluował. W takim pędzie często cel uświęca środki.
Osobiście jestem zwolennikiem pytania „co chcę robić teraz?” choć często łatwiej odpowiedzieć mi na pytanie „czego nie chcę robić?”.
Alex,
Myślę, że to iż Twoi „respondenci” ;) nie potrafili jasno odpowiedzieć na zadane pytanie nie musi świadczyć iż są wyzuci z Marzeń. Może po prostu nigdy się nad tym nie zastanawiali?
Shoovi
Napisałeś:”Czasem bardzo łatwo ograniczyć się …. ….. Celami, które wynikły z naszych marzeń. Ustalenie planu 7 letniego albo co gorsze (jak dla mnie) 40letniego w tak dynamicznie zmieniającej się rzeczywistości, może choć nie musi doprowadzić co ambitniejsze jednostki do szaleńczego pędu do wyznaczonego targetu, nawet jeśli tenże już dawno się zdewaluował.”
Tutaj z Tobą się zgadzam!! Dlatego nie pisałem o celach (a nawet w którymś momencie dyskusji zwróciłem uwagę na tę różnicę) a o marzeniach. Zobacz na przykładzie moich co jaką ich formę miałem na myśli.
Jeśli rozmówcy nie potrafili powiedzieć nic konkretnego o swoich marzeniach (w ich ojczystym języku!!!) to oznacza iż te marzenia były równie niekonkretne, nieprawdaż? Nasza komunikacja jest odbiciem naszego myślenia.
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Helo,
Ale trafilem, hi hi – 66% rozwiniec akronimu „pasuje” :)
„Deliverable” i „Rational” mozna 'zalatwic’ na etapie formulowania SMART celow dla realizacji kolejnych etapow dochodzenia do marzen. Faktycznie moga to byc czynniki zawezajace potencjalne mozliwosci. Co w zamian? Czego brakuje?
Oto kolejne propozycje:
_D_efying gravity LUB _D_aring
_R_ighteous (http://www.thefreedictionary.com/righteous)
Przez 4 dni bede mial ograniczony dostep do sieci – ciekawe, czy uznacie to „cwiczenie” za interesujace, a jesli tak, to co zastane czytajac Bloga po powrocie :)
Pozdrawiam serdecznie,
Kuba
Witam
nie do końca zgadzam się z Waszą „metodologią” marzenia. Czemu marzenia dotyczą np. dokładnego (w miarę dokładnego) okresu, czyli tych 7, 30, 40 lat? Trochę podchodzi mi to już pod stawianie sobie celi, a moim zdaniem ogranicza to w pewnym stopniu „rozmach” marzeń. Myślę, że marzenia nie powinny być przez nic ograniczane.
Możliwe, że mylę tutaj pojęcia wizji i marzeń.
Pochwalę się też swoimi marzeniami, bo jedno z nich jest nieco odmienne od innych.
1. Chcę być najlepszym koszykarzem na świecie
2. Ponieważ 1. jest już praktycznie nierealne mam następne marzenie, ale w żadnym razie nie jest to marzenie w jakiś sposób gorsze, mniej ważne. Chcę prowadzić firmę zajmującą się najnowszymi technologiami (elektronika, telekomunikacja, internet i co nam jeszcze świat [a może moja firma :) ] przyniesie). Chcę, aby ta firma była najbardziej innowacyjną
Pozdrawiam wszystkich
Helo,
Ale trafilem, hi hi – 66% rozwiniec akronimu „pasuje” :)
„Deliverable” i „Rational” mozna 'zalatwic’ na etapie formulowania SMART celow dla realizacji kolejnych etapow dochodzenia do marzen. Faktycznie moga to byc czynniki zawezajace potencjalne mozliwosci. Co w zamian? Czego brakuje?
Oto kolejne propozycje:
_D_efying gravity LUB _D_aring
_R_ighteous (http://www.thefreedictionary.com/righteous)
Przez 4 dni bede mial ograniczony dostep do sieci – ciekawe, czy uznacie to „cwiczenie” za interesujace, a jesli tak, to co zastane czytajac Bloga po powrocie :)
Pozdrawiam serdecznie,
Kuba J
Artur
Ja mogę Ci odpowiedzieć, dlaczego akurat używam tego okresu 7 lat. Wiele (w tym też i moje osobiste doświadczenie),, na to wskazuje , że w ciągu tego okresu każdy człowiek może całkowicie zmienić swoje dotychczasowe życie i z powodzeniem wystartować nowe. Tak naprawdę można i w 5 lat (sam tak zrobiłem), ale to wiąże się już z pewnym stresem i sporym wysiłkiem, jeśli ta zmiana ma być naprawdę radykalna. Siedem lat to taki komfortowy okres do przestawienia się nawet o 360 stopni jeśli nasze dotychczasowe życie nas nie zadowala.
Na ile Twoje marzenie nr.1 pomaga Ci nawigować w życiu (przyjmować, bądź odrzucać różne sposobności)?
Pozdrawiam
Alex
Snucie życiowych marzeń nie jest zjawiskiem popularnym (przynajmniej w Polsce), więc nawet jeśli ktoś by się nad tym poważnie zastanowił, to często może to być zbyt wysoki poziom abstrakcji.
Moim zdaniem (częściowo zgodnym z tym, co napisał Shoovi powyżej) można w takim przypadku podejść do sprawy od innej strony:
„czego nie chcę w życiu robić?”
lub
„czy to, co robię teraz jest właśnie tym, co chcę robić za lat kilka?”
Jeśli odpowiedź na drugie pytania brzmi „nie” albo pytanie pierwsze owocuje klarownymi odpowiedziami, to jest już dobry początek do tego, żeby określić „co chcemy robić, żeby nie robić tego, czego robić nie chcemy” :)
Artur, Ad.2 nie mogę się oprzeć pokusie aby rzec „witaj w klubie” :)
Dodam, że marzeniem moim jest aby zatrudniać nie w pełni sprawnych, młodych inżynierów – w takiej firmie ;)
Czy możesz się ze mną skontaktować webmaster [_małpka_] easyfly.pl
Alex
Czasami od nagromadzenia marzeń ciężko je posortować wg. wartości, umysł czasem się przytyka – mimo to zgadzam się z tym co napisałeś. „Język powinien wypowiedzieć to co pomyśli głowa” ;)
ps. miałeś być „na mieście” ;)
Alex,
„Bardzo wiele jest możliwe” wg. mnie może rodzić okazję do robienia wymówek.
Co prawda w wielu wypadkach pewne rzeczy nie są _już_ możliwe do spełnienia (np. raczej nie polecę na Marsa, bo NASA nie zdąży za mojego życia mnie tam wysłać), co nie znaczy, że to jest niemożliwe dla innych lub dla całej ludzkości.
Przykładowo: bardzo wielu marzyło o lataniu, wielu uznało, że owszem, bardzo wiele mogą zrobić, ale latanie jest niemożliwe – i dali sobie z tym spokój.
A jednak inni im podobni stwierdzili, że „wszystko jest możliwe” i tym sposobem ludzkość zaczęła latać.
Dlatego myślę, że „wszystko” jest o wiele bardziej motywujące, pod warunkiem, że określimy, czy aby już nie jest za późno na wykonanie danego celu.
Jako przykład podam córeczkę znajomej: dziewczyna od małego uprawia ćwiczenia i jest dzięki temu bardzo elastyczna, tak więc spokojnie za kilka lat będzie mogła starać się o miejsce w reprezentacji olimpijskiej.
Dla mnie jest już za późno na tego typu pomysły (pomijamy fakt, że nie chciałbym tego :]), jednak gdyby kilkanaście lat temu ktoś się mnie zapytał, czy możliwe jest abym dostał się do reprezentacji, powiedziałbym, że tak :)
Pozdrawiam
Łukasz Tomaszkiewicz :: luktom
Witaj Alex! :)
Kolejny ciekawy wpis. Zgadzam się z Tobą, że warto wiedzieć mniej więcej, jak miałaby wyglądać nasza sytuacja za siedem lat.
Doszedłem nieco wcześniej przed Twoim wpisem do wniosku, że ciekawym eksperymentem będzie zapisywać swoje marzenia co jakiś określony czas, na przykład co rok. Dzięki temu będę mógł za pewien czas powrócić do tych poprzednich marzeń i wyciągnąć różne konstruktywne wnioski na temat tego, co się zmieniło i w jakim kierunku.
Pierwszy wpis tego typu opublikowałem na moim blogu w zeszłym miesiącu. Jego główne hasło to: `Chciałbym bawić się coraz to nowszymi zabawkami w coraz to nowszych piaskownicach.’, co pokrótce znaczy dla mnie robienie nowych, ciekawych rzeczy w nowych, interesujących miejscach. Jest na tyle ogólnikowe, że oddaje moją naturę człowieka, który nadal chciałby robić wszystko naraz. ;)
Ciekawe, co będę o tym myślał za kilka, kilkanaście lat…
Pozdrawiam!
Dzień dobry!
Alex pisałes:
„znakomita większość pytanych ma niezwykle mgliste wyobrażenie, o swoich pragnieniach. Najczęściej powtarzane odpowiedzi to “mieć własne mieszkanie, założyć rodzinę i mieć lepszą pracę“, przy czym zapytanie o bliższe szczegóły (np. w jakim kraju ma być to mieszkanie i dlaczego akurat tam) prowadzi do dość zunifikowanych odpowiedzi typu “w Polsce, bo przecież to mój kraj“. Tak samo pytanie “po co ci dzieci” wywoływało często konsternację “jak to po co????”
Myślę, że (jak zresztą widać po zróżnicowanych odpowiedziach) marzenia to sprawa bardzo względna. Każda osoba ma inne wyobrażenie o pojęciu szczęścia. Marzenia przecież służą temu by żyć w efekcie (jeśli do tej pory nie czujemy się szczęśliwi) w zgodzie z samym sobą, robiąc to co najbardziej lubimy.itd…Z innej strony marzenia służą pogłębianiu szczęścia, czyli np. samorealizacji, rozwoju, odczuwania satysfajckcji itp..
Osobiście nie dziwię się tej „większości”. Dlaczego większość? Sami wiemy jakie są realia w Polsce. Trudno wybić się ponad tłumy niezadowolonych z pracy ludzi. Często potrzeba wielu znajomości by móc cokolwiek osiągnąć. Może pesymistyczna myśl w tej chwili, ale próbuję wytłumaczyć sobie tak „pospolite” marzenia. Zresztą nie wiem czy te „marzenia” można nazywać w ogóle marzeniami… Jak pisałam jednak na początku. To zależy od nas (ważne: ile mamy ambicji) jakie cele sobie stawiamy i co chcemy robić, kim chcemy być.
Odnośnie mieszkania-jedno z moich marzeń ;) mieć możliwość okresowego mieszkania w Hiszpanii w Tossa de Mar, w jednej z małych uliczek oraz we Włoszech na Cyprze (na wzgórzu), też w jednej z małych uliczek, porastanych bluszczem. Dlaczego? Bo jest ciepło, pięknie zielono ze wszystkich stron, egzotyczne rośliny, i są sjesty
Pisałeś również: „część odpowiedzi dotyczyła posiadania dużej sumy pieniędzy (przy czym “duża” było pojęciem względnym). Na pytanie o szczegóły, co chcieliby z tymi pieniędzmi robić często otrzymywałem odpowiedź “wydawać” Jak myślicie, jak długo wydawanie pieniędzy może zastąpić prawdziwe zadowolenie w życiu? „
Bardzo krótko lub wcale. Nawiążę do kolejnego marzenia: mieć „tylko tyle” pieniędzy by wystarczyło na poznanie ciekawszych kultur i obejrzenie większości cudów całego globu ziemskiego
Pozdrawiam serdecznie
Shoovi
Właśnie wróciłem z czterogodzinnej przechadzki po słonecznym dziś Berlinie :-)
Jeśli chodzi o tych ludzi, to ich marzenia musiały być nie tylko nieposortowane, ale też niezwykle mgliste
Łukasz
Obawiam się, że mówimy o dwóch różnych rzeczach: ja o marzeniach pojedynczej osoby, Ty o marzeniach całej ludzkości.
Z punktu widzenia pojedynczej osoby lepiej jest zakładać że „wiele jest możliwe”, niż „wszystko”, inaczej można łatwo wpakować sią w działania, w których osiągalny rezultat nie stoi w żadnej rozsądnej proporcji do poniesionych (ogromnych) nakładów.
Michał
Chęć robienia wielu rzeczy na raz nie jest mi obca :-)
Agnieszka
Piszesz:”Sami wiemy jakie są realia w Polsce. Trudno wybić się ponad tłumy niezadowolonych z pracy ludzi.”
Jak myślisz, jakie były realia końca lat siedemdziesiątych, kiedy to miałem całkowicie niedorzeczne marzenie żeglowania wśród tropikalnych wysp??? Jak patrzę na większość „realistycznie” wówczas nastawionych rówieśników, to, z całym szacunkiem, cieszę się, że miałem wtedy tak „pokopane w głowie” :-)
O znajomościach pisaliśmy już na samym początku blogu, trzeba je sobie samemu wyrobić.
Okresowe mieszkanie na wyspach to dobry pomysł, sam tak robie co zimę :-) Powodzenia w realizacji!!
Jeśli chodzi o pieniądze, to dobrze jest też mieć trochę rezerwy na nieprzewidziane wypadki i…….. sposobności :-)
Pozdrawiam serdecznie
Alex
“nie mogę oprzeć się wrażeniu, że za parę lat będziemy mieli w Polsce wysyp małych restauracji, hoteli i gospodarstw agroturystycznych prowadzonych przez byłych managerów.”
NIe bardzo rozumiem te stwierdzenie, Aleź poproszę o rozwinięcie
Artur Jaworski
“nie mogę oprzeć się wrażeniu, że za parę lat będziemy mieli w Polsce wysyp małych restauracji, hoteli i gospodarstw agroturystycznych prowadzonych przez byłych managerów.”
Nie bardzo rozumiem te stwierdzenie, więc mam prośbę Alex o rozwinięcie.
PS. Polecem wykonać przegląd marzeń, przed wyborem partnera życiowego. Łatwiej będzie dopasować go naszego obrazu samego siebie, niż ten obraz dopasowywać do partnera
pozdrawiam, Artur
Wykop: http://www.wykop.pl/link/22803/nasze-marzenia
U mnie to proste. Za 10 lat widzialbym sie w branzy rozrywkowej jako taki typowy burak co o wszystkim decyduje :) Mam tu na mysli wytwornie fonograficzna ;)
Witam serdecznie!
Agnieszka stwierdziła: ,,Sami wiemy jakie są realia w Polsce. Trudno wybić się ponad tłumy niezadowolonych z pracy ludzi. Często potrzeba wielu znajomości by móc cokolwiek osiągnąć. Może pesymistyczna myśl w tej chwili, ale próbuję wytłumaczyć sobie tak „pospolite” marzenia.”
Ja takie podejście określam w kliku słowach – NIE CHCE MI SIĘ ! Takiego typu tłumaczenia jak podała Agnieszka dla mnie są zwykłym usprawiedliwieniem własnego wygodnictwa. Ogromna rzesza społeczeństwa zadowala się byle jaką pracą-oby tylko była, a później narzeka jak mi źle i trudno (domena naszego narodu) i jakie to trzeba mieć znajomości by do czegoś dojść. Jestem zdania, że jeśli naprawdę czegoś pragniemy to zdobędziemy to.
Artur trafnie zauważył: ,, Polecam wykonać przegląd marzeń, przed wyborem partnera życiowego. Łatwiej będzie dopasować go do naszego obrazu samego siebie, niż ten obraz dopasowywać do partnera”. Przypomniała mi się w tym miejscu pewna definicja miłości i udanego związku wg której miłość to nie patrzenie NA siebie tylko PRZED siebie. Trafne stwierdzenie :)
Mada
Rzeczywiście napisałam o tych „realiach”. Osobiście też uważam że na pewno „bardzo wiele jest możliwe” jeśli tak jak napisałaś tego naprawdę pragniemy i mamy ambicje. Nie mam wielkiego doświadczenia zawodowego, ale po moich obserwacjach stwierdzam że większość ludzi wykonuje pracę z koniczności(zaznaczam to są tylko moje obserwacje!) Możliwe że akurat obracasz się tylko w towarzystwie ludzi zadowolonych z pracy, którzy mieli możliwości i wybór. Z pewnością wiele osób „olewa” sprawę, nie zapominajmy jednak że są różne sytuacje w życiu, które z różnych powodów nie pozwalają na kształcenie się/ wykonywanie wymarzonego zawodu.
Pisałałaś „Ogromna rzesza społeczeństwa zadowala się byle jaką pracą-oby tylko była, a później narzeka jak mi źle i trudno …” Powtarzam. Trzeba brać pod uwagę, że naprawdę bardzo różne sytuacje mają często miejsce w naszym życiu.
Pozdrawiam wszystkich :)
alex
jak napisałem, marzenie nt koszykówki jest przeze mnie już jedynie wspominane z łezką w oku (nie za fajnie jak na 20 latka :/ ). Dlatego nie podejmuję decyzji podporządkowanych temu marzeniu. Zupełnie inaczej jest z 2 marzeniem. Podporządkowałem mu wybór kierunku i miejsca studiów. W tym roku chciałem zacząć 2 kierunek, ale wstąpiłem do organizacji, co moim zdaniem dużo bardziej mi pomoże w realizacji tego marzenia.
Wracając do marzeń ogólnie. Myślę, że są one wspaniałą rzeczą, która pozwala ludzkości rozwijać. Moim zdaniem są one też pewnym miernikiem (zbytnio nie trzymając się definicji) ambicji danej osoby. A z ambicją w Polsce niestety nie jest zbyt dobrze. Jako że sam jestem studentem, to oczywiście dużo czasu spędzam z innymi towarzyszami studentami. Poziom ambicji=0. Mało kto walczy o wyższą ocenę, większość idzie na łatwiznę. Gdy to spostrzegłem bardzo się zawiodłem na uczelni, na której studiuję (jedna z najlepszych w kraju), ponieważ byłem pewny, że ludzie których tam spotkam będą inni od tych których do tąd poznałem, że będziemy się na wzajem motywować. No ale cóż, znowu zostałem praktycznie sam. A może uda mi się to jakoś zmienić…
i tym optymistycznym akcentem, żegnam Państwo :)
Artur,
Proszę nie daj się zapędzić w ślepą uliczkę studiowania, ponieważ ocena to często wynik słabo definiowalnych procesów myślowych jakiegoś profesora…
Liczy się to co Ty sam wiesz i czujesz. Często jest TO nie do ogarnięcia przez oceniającego.
Wielu z „elity” mego roku po zakończeniu edukacji po prostu się pogubiło i teraz pracują „gdzieś na zmywaku” (od razu zaznaczam, że to przenośnia – sam często pracowałem dorywczo :)
Kilka tematów wcześniej ktoś przytaczał skrót historii założyciela Oracle’a. Myślę, że wielu jego rówieśników mogło uważać go za mało ambitnego. Jak bardzo się pomylili nie? :)
Pozdrosy i dobranoce pędzę do spania ;)
wojtek
Witam
Artur Stępniak, a propos:
„Jako że sam jestem studentem, to oczywiście dużo czasu spędzam z innymi towarzyszami studentami. Poziom ambicji=0. Mało kto walczy o wyższą ocenę, większość idzie na łatwiznę. ”
Nasunęła mi się krótka historia. Siedzimy na uczelni przed ważnym zaliczeniem. Powtarzam co tylko mogę, ostatnie chwile, a kolega na to z cyniczno-wyśmiewającym uśmieszkiem:
– No Aga, przestań się uczyć.
-…….
-Nie mogę na to patrzeć…Już wszystko umiesz.
-……
-Czemu się nadal uczysz?
-A co Ci to przeszkadza?!?!? (zapytałam w końcu lekko poddenerwowanym tonem, i wzrokiem pełnym zdziwienia)
-……………………………..
Nie muszę mówić, że wyniki były takie jak można było się spodziewać :)
„Gdy to spostrzegłem bardzo się zawiodłem na uczelni, na której studiuję..”
Nie tylko na Twojej ;)
Pozdrawiam serdecznie
Kuba Jędrzejek miał kłopoty z umieszczeniem komentarza i poprosił mnie o wstawienie go (przepraszam Kuba – mieliśmy wczoraj trzy takie sytuacje i pracujemy nad tym):
———————————————————————————-
Helo,
Ale trafilem, hi hi – 66% rozwiniec akronimu „pasuje” :)
„Deliverable” i „Rational” mozna 'zalatwic’ na etapie formulowania SMART celow dla realizacji kolejnych etapow dochodzenia do marzen. Faktycznie moga to byc czynniki zawezajace potencjalne mozliwosci. Co w zamian? Czego brakuje?
Oto kolejne propozycje:
_D_efying gravity LUB _D_aring
_R_ighteous (http://www.thefreedictionary.com/righteous)
Przez 4 dni bede mial ograniczony dostep do sieci – ciekawe, czy uznacie to „cwiczenie” za interesujace, a jesli tak, to co zastane czytajac Bloga po powrocie :)
Pozdrawiam serdecznie,
Kuba
Kuba
Widzę, że Twój kreatywny duch Cię nie opuszcza :-)
Daring podoba mi się bardzo
Righteous jest OK
Ciekawe co inni o tym sądzą?
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Artur
To bardzo proste :-) Bardzo wielu managerów, z którymi rozmawiałem wyraziło chęć robienia takich rzeczy w stosunkowo nieodległej przyszłości.
Sugestia z ustaleniem marzeń z potencjalnym partnerem życiowym jest bardzo dobra
Inez
Dziękuję za wstawienie na Wykop. Jak na razie tylko 7 osób uznało naszą dyskusję za wartościową :-) Tyle na temat Web 2.0 jeśli chodzi o takie zagadnienia.
Paweł
Jak to jest, że używasz określenia „burak” w stosunku do Twojego wymarzonego zajęcia? :-)
Mada
Piszesz:”Ogromna rzesza społeczeństwa zadowala się byle jaką pracą-oby tylko była, a później narzeka jak mi źle i trudno (domena naszego narodu) i jakie to trzeba mieć znajomości by do czegoś dojść ”
Niestety coś w tym jest i zamierzam na ten temat napisać post, bo zalążki takiej postawy są w każdym z nas
Agnieszko
Masz rację, że bywają różne sytuacje, ale i w nich zależy od tego, co z nimi zrobimy.
Najtrudniej jeśli ktoś jest fizycznie poważnie chory, ale wszystko inne rozgrywa się w naszej głowie.
Kiedyś byłem zakompleksionym, nic nie wiedzącym o świecie człowiekiem, który mieszkał w piwnicy i sprzedawał gazety na ulicach, do tego w kraju gdzie nie za bardzo lubiano Polaków i w okresie dekoniunktury gospodarczej. I oczywiście bez Internetu!!Czy większość tych narzekających ma naprawdę gorszą pozycję wyjściową?? Bo jeśli nie, to nie akceptuję wytłumaczenia, że ktoś nie ma warunków. aby się kształcić!
Artur
O kłopotach i wartości polskich uczelni już dyskutowaliśmy. Przykry jest fakt, iż ta sytuacja skłania wielu studentów (a może po prostu takich przyjęli) do zaniżenia swoich celów życiowych. Same oceny nie mają z tym wiele wspólnego, wystarczy że spojrzę w mój stary indeks :-)
Wojtek (Shoovi)
To dość częsta sytuacja, że przodujący studenci po opuszczeniu uczelni gubią się w życiu ….. ze względu na brak życiowej edukacji. No ale to już inny temat
Agnieszka
Podałaś typowy przykład, jak ludzie, którym nie zależy starają się ściągnąć nas do ich poziomu. Na to nie możemy pozwolić i najlepiej poszukać sobie lepszego otoczenia.
Pozdrawiam wszystkich
Alex
Alex
Czy mógłbyś rozwinąć swoją myśl dotyczącą wpływu sposobu sformułowania marzenia na życie? Nie jestem pewien, czy dobrze ją zrozumiałem.
Co do przykładu – jasne, że możesz z niego korzystać, niepotrzebnie pytasz.
Kuba Jedrzejek
Skrót po poprawieniu dwóch pierwszych liter bardzo mi sie podoba (choć mam pewne wątpliwości co do /Righteous/ – wydaje mi się, że jednak można 'lepiej spożytkować’ tą literę:). Szczególnie /My Own/ wydaje mi się godny podkreślenia.
Artur Stępniak
Odnośnie dokładnego ustalania przedziału czasowego dla marzeń – tak jak wynikło z twojego marzenia o koszykówce, niektóre marzenia (dotyczące zdrowia/fizyczności) muszą być w ten sposób ograniczone. Przykład: marzenie 'chcę skakać na spadochronie’. Mając 70 lat jest prawdopodobne, że każdy skok będzie oznaczał dla mnie jakiś uraz, dlatego dodanie np. 'w ciągu 10 lat…’:
1. skraca czas oczekiwana na spełnienie marzenia z nieskończoności (’chcę [w domyśle:] kiedyś…’) do tych 10 lat – a to już znaczna różnica:)
2. daje mi więcej czasu na cieszenie się z tego marzenia i daje szansę spełnienia większej ich ilości
Wracając jeszcze do twojego marzenia z koszykówka, to skierowało mnie ono na nowy wątek tego tematu – chodzi mi o recycling marzeń. Czy zamiast po prostu porzucać nierealne marzenie, nie lepiej spróbować wycisnąć z niego wszelkie soki i wypić je ze szklanki? Zastanowienie się nad marzeniem, nad tym, co decyduje, że chcemy spełnić właśnie je, może pozwolić nam na określenie jego części składowych. Powołując się na ww. koszykówkę – co Cię w niej pociąga? Wizja sławy, chęć rywalizacji, osiągnięcie sprawności fizycznej na doskonałym poziomie? Określiwszy to, może udałoby się znaleźć marzenie, które w jakiejś części będzie spełniało te same warunki. Co o tym sądzicie? Czy ktoś z was próbował już czegoś takiego w praktyce?
Pozdrawiam wszystkich!
Adam Chudzik
Marzenia to słowo, które w polskim języku prawie nie występuje. Mało kto mówi otwarcie o tym o czym marzy…
Często zdarza mi się słyszeć, jak ludzie mówią, gdybym wygrał w totolotka to kupiłbym sobie…no dobrze, jak sobie to wszystko kupisz to co potem? Zwłaszcza, że wygrana w totka jest tak mało prawdopodobna… , nie wiem po co ludzie zaprzątają sobie tym głowę…
Ludzie nie potrafią marzyć, a nawet jeśli to wielkie marzenia pozostają tylko w ich wyobraźni i nie mają szans realizacji. Moi rodzice często mi powtarzali… ”zejdź na ziemię”, co w początkowej fazie mnie dołowało, potem złościło i w efekcie motywowało, jak to ja nie mogę, nie potrafię? I moja marzenia stawały się coraz bardziej realne…mogę powiedzieć, że powolutku spełnia się mój sen…lecz ostatnio bardzo bliska mi osoba stwierdziła, że po co mam pisać biznes plan na konkurs, szkoda tracić energii, i tak ci się nie uda! Podziałało to na mnie jak płachta na byka i zamierzam ten konkurs wygrać, bo nikt mi nie będzie mówił, że nie będę prowadził własnej firmy…
Ja kocham amerykański slogan „American Dream”, mimo że w Ameryce jest wielu sceptyków, to każdy obywatel tego kraju wie, że można być biednym i zostać kimś wielkim. W tamtym kraju jak komuś się uda zrealizować marzenia, staje się wzorem dla innych. Niestety w naszym kraju o to ciężko…bo nawet nasza władza tępi ludzi przedsiębiorczych(bo są w układzie, szarej sieci albo po prostu są wykształciuchami), więc i społeczeństwo robi to samo.
U mnie najpierw pojawiły się marzenia, było i jest ich wiele, ale zawsze pozostaje niezmieniony trzon. Marzę o tym, żeby żyć jako wolny i niezależny człowiek, który może korzystać z wszystkich wygód tego świata, w każdym momencie mógł pojawić się w dowolnym miejscu na świecie, o tym, aby moja firma była najlepsza w swojej branży (i nie mówię tu o restauracji, ale o agencji marketingu partyzanckiego, bo to jest to chce robić w życiu), abym mógł czasem pomieszkać w miejscu, gdzie są palmy, piasek, wieczne słońce i ocean szumi, abym mógł w pełni używać swojego umysłu i chwalić się swoimi pomysłami, no i na koniec, do 35 roku życia muszę jeździć czarnym Lamborghini, bo ten samochód to kwintesencja włoskiego piękna.
Po to mamy wyobraźnię, aby marzyć, wszystko co człowiek stworzył, powstało najpierw tam, więc warto mieć duże marzenia, nawet na wyrost, bo jeśli zrealizuje się tylko część to i tak wygramy.
Shoovi i Alex
Jak najbardziej zgadzam się z wami, że ważniejsze jest to co faktycznie się umie. Tyle że niektórzy wykładowcy na prawdę dają oceny adekwatne do wiedzy, a nawet jeśli nie, ja często chcę udowodnić że zasługuję na tą wyższą ocenę.
Adam
Myślę, że właśnie przez to 2 marzenie wyciskam wszystkie soki z tego 1, chociaż dopiero przez twoją wypowiedź sobie to uświadomiłem. Moim zdaniem ludzie robią to podświadomie. To co mnie pociąga (bez żadnych erotycznych czy szowinistycznych podtekstów) w obu tych marzeniach to wyzwanie i chęć bycia najlepszym.
Pozdrawiam i życzę wszystkim ciekawych wypowiedzi, które zmuszą mnie i innych do przemyśLEŃ
Alex wrote:
„Artur
To bardzo proste Bardzo wielu managerów, z którymi rozmawiałem wyraziło chęć robienia takich rzeczy w stosunkowo nieodległej przyszłości.”
A czym to jest spowodowane, akurat ten profil własnego biznesu jest najbardziej popularny u tych menagerów. Czy jest to najprostszy sposób, aby sytuację bieżącą zamienić na bardziej spokojną ?
Czy te sklepy i restauracje są wynikiem braku szukania marzeń w przeszłości, czy to są ich aktualne marzenia, które poprostu zaczynją wcielać w czyn ?
pozdrawiam, Artur
Adam
Na ogół (piszę „na ogół” bo nie zawsze tak jest) istnieje dość silna korelacja pomiędzy klarownością naszego sposobem myślenia i klarownością naszych wypowiedzi. Jeśli teraz ktoś wypowiadając się o swoich marzeniach robi to niezwykle mętnie (w szczerej i otwartej rozmowie), to prawdopodobnie są one równie „mętne” w jego głowie. Takie marzenia zazwyczaj nie dodają nam znaczącej siły napędowej.
David
Pragnienie wygrania w totolotka jest częstym substytutem marzeń, stosowanym przez ludzi, którzy tak naprawdę nie mają pojęcia co chcieliby robić. Posiadanie pieniędzy w ilości znacznie przekraczającej pewien poziom zabezpieczenia finansowego niczego nie załatwia, jeśli komuś brak rzeczywistej koncepcji na szczęśliwe i spełnione życie.
Piszesz o bliskiej Ci osobie, która podcina Ci skrzydła – na czym w takim razie polega bliskość tego człowieka?
Wspominasz też, że społeczeństwo robo to władza. Obawiam się, że jest odwrotnie, to takie społeczeństwo wybrało sobie pasującą władzę (poprzez głosowanie, lub niepójście do głosowania).
Cała nadzieja że generacja Czytelników tego blogu jest już nieco inna :-)
Podobają mi się Twoje marzenia, to o Lamborghini spełnij jak najszybciej, najlepiej wypożyczając ten pojazd na kilka tygodni. Łatwo może się okazać, że to samochód, jak samochód i w sumie po pierwszych uniesieniach to prawie wszystko jedno (chyba że spełnieniem Twojego życia jest jeżdżenie w kółko pojazdem mechanicznym i robienie wrażenia na innych:-)
Artur Jaworski
Tak dalece nie badałem motywacji moich rozmówców, po prostu zapamiętałem powtarzające się wątki. Nie chcę też spekulować skąd się to wzięło, lepiej byłoby zapytać samych zainteresowanych.
Pozdrawiam
Alex
Witam. Dyskusja bardzo interesująca. Przyznam,że przeczytałam w całości. W początkach mojej edukacji szkolnej był taki wierszyk, ty Alex powinieneś go pamiętać, ,,Dyzio Marzyciel”. Oczywiście interpretacja tego wiersza polegała na tym,że należało Dyzia wyśmiać itd. System kształcenia szkolnego skłania się przede wszystkim do produkcji bezwolnego społeczeństwa. Takim łatwiej kierować. Powoduje to, że większość nie wie co ma ze sobą zrobić w życiu. Z pokolenia na pokolenie duplikuje się model ciężkiej, znojnej pracy a nie pracy nad sobą, umysłem i uczuciami. Cieszy mnie to, że wielu młodych ludzi interesuje się własnym rozwojem. To znaczy, że następne pokolenie ma szansę być bardziej świadome swojego życia. Mam nadzieję, że swoje przemyślenia będą przkazywać swoim dzieciom. Pozdrawiam Małgorzata.
Witam
Mała dygresja ;) Alex, zauważyłam jak bardzo zręcznie „bronisz” się przed niesłusznymi opiniami na temat tego co napisałeś… Nic, tylko obserwować (czytać) i uczyć się :D
Pozdrawiam
Agnieszko
Co dokładnie masz na myśli? :-)
Pozdrawiam
Alex
@ Adam Chudzik:
Dziekuje za komentarz :) Jak lepiej spozytkowalbys „R”? Uznalem, ze fajnie byloby, gdyby marzenia wiekszej liczby ludzi zakladaly, przynajmniej przy okazji, cos dobrego dla innych, a chociaz 'nie szkodzily’. Stad w poszukiwaniach odpowiedniego sformulowania wybralem „Righteous”, bo reszta literek bardzo mi juz na tym etapie pasowala. Zdrowy egoizm jest jak najbardziej OK – Alex pisal o tym jakis czas temu – ale mam wrazenie, ze bez poswiecania sie mozna wymarzyc sobie cos dobrego dla wiekszej liczby osob i tez nie byloby zle :)
Nie znam szczegolow historii Google’a, ale zapewne autorzy piszac swoj algorytm nie marzyli w pierwszym rzedzie o tym, zeby zostac jednym z najbardziej rentownych IPO w historii NASDAQ. Bardziej chodzilo im o „przyblizenie ludziom na swiecie zasobow internetu” lub „zrobmy cos, za co internauci beda nas uwielbiac” lub „niech kazdy w koncu moze znalezc, czego szuka” itd.
I troche z innej beczki:
W postach pojawia sie kilka wzmianek o marzeniach typu „miec najlepsza firme w swojej branzy”. Tez tak chce. Mam jednak wrazenie, ze takie marzenia najlepiej formulowac wlasnie w „altruistyczny” sposob. Wtedy oprocz „czego JA chce”, moga wskazac nam wlasciwa droge, na koncu ktorej nabiora rzeczywistej 'komercyjnej’ wartosci. Nie jestem fanem ksiazkowego formulowania „misji” i „wizji” firmy, bo to jest korporacyjny bullshit (widzialem jak sie takie rzeczy odbywaja…), ale nasze marzenie, sformulowane na podobnej zasadzie, to moim zdaniem bardzo mocny argument do osiagniecia sukcesu z wlasnym biznesem. Za 2-3 lata bede wiedzial, czy mialem racje :)
Pozdrawiam,
Kuba
Dobry wieczór
Na przykład temat z odpowiedzialnością, pod koniec, gdy pewien czytelnik stwierdził ze zdziwieniem że się tłumaczysz :)
Pozdrawiam
Kuba
Piszesz:”miec najlepsza firme w swojej branzy”
W wielu wypadkach jest lepsza droga i ten temat już dyskutowaliśmy :-) To wymaga trochą więcej myślenia i inwencji na początku, za to potem żyje się łatwiej.
Agnieszka
ja po prostu byłem ciekaw, jak Kolega doszedł do takiego wniosku. Nawiasem mówiąc nadal nie odpowiedział :-)
Dziś jestem cały dzień w podróży, po drodze napiszę kolejny post o marzeniach….
Pozdrawiam serdecznie
Alex
dobry i ciekawy temat Alex – W tej dyskusji nasuwają mi się dwie ostatnie, ciekawe rozmowy które przeprowadziłem z moimi znajomymi.
1)
Mój kolega wrócił po dwóch latach z Anglii i zdziwiło mnie to jak odebrał tamtejsze realia chociażby w urzędach. Powiedział, że w tamtejszych urzędach wszyscy są barrrdzo uprzejmi i pomocni- wszystko można „załatwić” od razu- więc gdzie oni mieli nauczyć się jak sobie radzić??Wielu młodych, zdolnych ludzi z którymi się spotkał nie miało praktycznie żadnych marzeń, bo nie robiąc praktycznie nic, mieli zapewniony byt dzięki państwu. Więc czy dobrobyt w państwie może poniekąd ograniczać zdolność do realizacji a nawet tworzenia wizji- marzeń??
Wydaje mi się, że jest w tym dużo prawdy, chociaż jutro ruszam do boju z urzędami :) i mogę zmienić zdanie :))
2)
Druga myśl nasunęła mi się po rozmowie z moją znajomą studiującą prawo na jednej z czołowych uczelni w Polsce. Stwierdziła, że jest już wykończona tą ciągłą walką i tym, że studentów traktuje się tam jak G****.
W takim razie wątpię, że cena(zszargane nerwy, obniżona samoocena) jaką płaci się za zdobywanie wiedzy na najlepszych uczelniach w Polsce jest ceną adekwatną do tego co wyniesiemy z takiej edukacji. Obawiam się, że wykładowcy często nie potrafią uczyć studentów na partnerskich zasadach a jest to możliwe!
Pozdrawiam
Marek Gazda
Agnieszko,
Po tekście, o ile pamiętam był :)
To był żart, dotyczący sposobu w jaki Alex rozpoczął temat. Niestety jeżeli próbujesz przedstawiać jakieś poglądy w sposób wyrazisty, napotykasz się często z opinią np. osoby zarozumiałej, dominującej , narzucającej etc. Często więc, dochodzi do mimowolnego (choć w zasadzie świadomego ) tłumaczenia, że to co za chwile przekażemy nie jest żadną, absulutną prawdą, jak zresztą napisał Alex.
Ludzie są na ogół konformistami i nie potrafią wobec szerszej publiki (szczególnie w realu), wyraziście formułować swoich myśli. Wynika to ze strachu przed tym by społeczeństwo nie straciło dobrego o nich mniemania. Nie lubimy przecież ostracyzmu, nieprawdaż? Lepiej jest się nie wychylać i być letnim.
Wyraziste opinie często „uderzają” w ego odbiorcy. Oczywiście, nie chodzi tu o atak ze strony mówiącego. Chodzi o to, że osoba żyjąca nazwijmy to w „zakłamaniu”, gdzieś przez skórę, uszytą z wyobrażeń, projekcji i racjonalizacji na własny temat, odczuwa jednak prawdę przekazu :) (w tym miejscu muszę dodać – nie chcę by zabrzmiało to zbyt górnolotnie – „prawda przekazu” ;) ). Na styku powstaje konflikt – z jednej strony wieża budowana od lat, z drugiej cichy szept płynącego strumienia, który zaczyna wymywać cegiełki z fundamentów wieży. Wieża jest zła. Przecież taka piękna się wybudowałam. Ten strumień jest be. Trzeba go zniszczyć, zagraża moim podstawom. Zaatakujmy więc strumień.
W tym miejscu wyraziciel jasnych poglądów spotyka się z atakiem. Po n-doświadczeniach uczy się więc uspokajać ego odbiorców podkreślając na wstępie, że – “Zacznę od przedstawienia mojego osobistego punktu widzenia, który oczywiście nie pretenduje do bycia prawdą absolutną.” :) :) :)
To było mrugnięcie okiem do wszystkich, którzy jasno potrafią formułować swoje poglądy (nawet, jeśli nie są one populistyczne) i biorą za nie odpowiedzialność (w sensie – wiem co właśnie mówię i liczę się z negatywnymi (dla mnie)konsekwencjami mojej wypowiedzi).
:)
Alex
W temacie odpowiedzialności – nie mam czasu rozwinąć skrzydeł :) . Tu poczułem się sprowokowany i odpowiedziałem Agnieszce ad hoc.
Siedzę w pracy i staram się wyczyścić zaległości u pracodawcy, którego opuszczam.
Może ktoś ma pomysł na to, jak skutecznie zmotywować się do zrobienia rzeczy, których się nie lubi a dokończyć trzeba ?
Pozdrawiam – Marcin
Witam :)
Marcinie, oto pomysł:
Głównie chodzi o skonstruowanie planu. Załóż sobie, że po zrobieniu spraw w określonym przedziale czasowym (których nie lubisz) będziesz mógł zrobić coś co bardzo lubisz :)
Pozdrawiam wszystkich
Marku
Jeśli żyjesz w kraju o względnym dobrobycie, to zazwyczaj realizacja marzeń jest łatwiejsza. Jak to wygląda z samym generowaniem takowych musiałbym się zastanowić
O „jakości” studiów w Polsce i jej „kadrze dydaktycznej” dyskutowaliśmy już wielokrotnie i ciągle jeszcze dziwę się, jak wielu ludzi dobrowolnie poddaje się takiemu traktowaniu.
Marku
Zaznaczenie, że pewne rzeczy są tylko moim punktem widzenia nie jest z mojej strony kwestią tłumaczenia się, uspokajania ego rozmówcy czy tym podobnych rzeczy. Bardziej jest to świadomość odpowiedzialności za to, co piszę. Wiele osób darzy dużym zaufaniem to co piszę i właśnie dla nich istotne jest przypominanie, że pewne rzeczy nie są absolutne, albo, że pewne rozwiązania nie są optymalne dla każdego. Nie chcę nikomu mówić jak ma żyć i postępować, wystarczy że pokażę z jakich opcji korzystam. Trzeba jednak w takich wypadkach podkreślić, że to są tylko możliwości, być może jedne z wielu. Teraz rozumiesz o co mi chodzi i co mną kieruje kiedy zaczynam od: „mojego osobistego punktu widzenia, który oczywiście nie pretenduje do bycia prawdą absolutną „?
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Wyglada na to, ze temat naplynal do mnie w odpowiednim momencie, bo mam od ok. miesiaca poczucie siedzenia na mieliznie …. przebywanie zawodowo (zreszta prywatnie tez) z ludzmi, ktorzy wiekszosc swoich wypowiedzi zaczynaja od „nie”, na dluzsza mete mi szkodzi i zatruwa, wiec po co ?
Alexie,
dawno nie trafilam na tak dobrze i syntetycznie ujete marzenia „o malej gastronomii”. Jeszcze kilka lat temu bylo to ucielesnienie marzen wiekszosci znanych mi 30. latkow, teraz jakos najwyrazniej im przeszlo :)
Planowanie w perspektywie 7 letniej jest dla mnie utrudnione, szczegolnie teraz, gdy rzeczywistosc prywatna zmienia sie dynamicznie ;) wyglada na to, ze statek pod pelnymi zaglami bedzie wplywal na wzburzone wody, wiec trzeba mocno trzymac ster i kontrolnie patrzec na kompas (czy cokolwiek innego co wskazuje kierunek ;) ), aczkolwiek …
– restauracja nigdy mnie nie „krecila”
– byl pomysl zalozenia winnicy w kotlinie klodzkiej
– wlasnie „przerabialam” temat hodowli zwierzat – ot farma z kilkoma gatunkami np. kilka rodowodowych psow i kotow + swinki morskie ;D (zdecydowanym jednak minusem jest znaczne ograniczenie mojej mobilnosci wiec raczej odpada)
– jednym z dluzej mnie zajmujacych marzen byla kariera instruktora kick – boxingu, ale niestety, moje sciegna nie podzielily tych planow ;D
itd. itd.
Podsumowujac, teraz potrzebuje chwili czasu by nie czuc sie jak Alicja w krainie czarow w rozmowie z kotem:
Alicja (do kota): „którą drogą mam pójść?”
Kot: „To zależy dokąd chcesz dojść”
Alicja: „nie dbam o to!”
Kot: „No to nie ma znaczenia, którą droga pójdziesz”
Monika
Moje rozmowy „after hours” z uczestnikami szkoleń cięgle jeszcze wykazują silną tendencję do „ucieczki” o której wspominałem w głównym poście :-)
Zwróć uwagę, że piszę o marzeniach w perspektywie 7 lat a nie o planowaniu, właśnie ze względu na dynamicznie zmieniającą się rzeczywistość (nie tylko Tobie prywatnie). Mimo tego warto mieć przynajmniej jakiś z grubsza określony kierunek.
Jeśli wpływasz na burzliwe wody, to przede wszystkim zawczasu zarefuj żagle!! Później może to być nie tylko znacznie utrudnione, lecz wręcz niebezpieczne.
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Masz racje, zagle zostana zwiniete, kapoki na grzbietach i dobrze oznaczona droga ewakuacyjna do szalup, aczkolwiek z drugiej strony szampan tez chlodzi sie w lodowce a torba z kremami do opalania lezy przygotowana, by skorzystac z niej gdy znajdziemy sie na spokojnych, slonecznych wodach :D
Monika
Nie zwijaj żagli, tylko je zarefuj (dopasuj zawczasu powierzchnię do spodziewanej siły wiatru). Zwinięcie żagli pozbawi Cię napędu, a to też jest bardzo niekorzystne, bo utracisz zdolności manewrowania.
Jeśli jeszcze myślisz o szampanie to nie jest tak źle :-)
Powodzenia
Alex
Witam po krótkiej przerwie wywołanej małym wypadkiem. Wracam do zdrowia, mogę już pisać, zatem nadrabiam zaległości.
Do niedawna nie miałem sprecyzowanych marzeń, a przepełniało mnie tylko niezadowolenie z obecnej sytuacji. Z czasem z mało określonych postulatów wewnętrznych narodziły się marzenia, którymi podzielę się z Wami:
-Chcę mieć drugie dziecko. Dlaczego? Bo lubię być ojcem, bo dobrze czuję się w tej roli. Póki co jest to niemożliwe ze względów finansowych.
-Chcę, by inni zarabiali na mnie (i moją rodzinę). Dlaczego to ja mam pracować u kogoś, przecież lepsza dla mnie będzie odwrotna sytuacja
-Chcę latać! Tak, to jest to, co chcę robić w wolnych chwilach, a tych chcę mieć dużo, bardzo dużo. :)
-Chcę mieszkać w Norwegi. To nasze wspólne, małżeńskie marzenie.
Jak już pisałem podejmuję pewne kroki w celu realizacji tych marzeń. Szkoda, że tak późno.
Piotrze
Może warto zacząć od przetestowania tych marzeń? :-)
Pozdrawiam
Alex
Ja też zapytany jakiś czas temu o marzenia odpowiedziałbym pewnie restauracja / klub :P Ale tak naprawdę to nie byłoby to moje prawdziwe marzenie, a raczej pewna zachcianka pod wpływem chwili (bardzo lubię czytać o jedzeniu i ciekawych miejscach w których można jeść bądź dobrze się bawić i najczęściej wtedy sobie myślę, że chciałbym stworzyć takie ciekawe / kultowe miejsce z klimatem :P)
Jeżeli chodzi o zadane pytanie to kiedyś chyba już pisałem tutaj (ewentualnie wspominałem na warszawskim spotkaniu) moją wizję przyszłości czyli wygrzewanie się w ciepłym klimacie, grę w Go, robienie zdjęć i tworzenie gier komputerowych. W zasadzie to mógłbym się wypunktować w taki sposób:
chciałbym
– móc sobie pozwolić nawet na półroczny urlop w miejscach takich jak Trynidad i Tobago tudzież inne Karaiby… :)
– móc robić dobre zdjęcia w ciekawych miejscach i interesującym osobom
– grać dobrze w GO… :P
– być primadonną (taką pozytywną jak Alex a nie taką przy współpracy z którą trzeba robić specjalny interfejs komunikacyjny) Przy czym interesowały by mnie dziedziny związane z technologiami (procesy biomedyczne, bioinformatyka, systemy wbudowane, ogólnie web design oraz programowanie gier) W chwili obecnej nie wiem jeszcze dokładnie na której z tych dziedzin się skoncentruję ale wstępne zarysy już mam… :)
– z bycia primadonną wynikałby jeszcze jeden fakt a dokładniej chciałbym aby to klienci i ciekawe projekty mnie szukały a nie ja ich… :)
– mieć u swego boku namiętną i interesującą partnerkę… :)
– aby bliskie mi osoby były szczęśliwe (a przynajmniej zadowolone z życia)
Tak mniej więcej to by wyglądało.
Pozdrawiam serdecznie :)
Za 7 lat chciałbym pracować na Uniwersytecie w Wiedniu, zajmując się pewnymi działami matematyki, dodatkowowo mieć w Polsce swój zespół badawczo-programistyczny, który będzie pracował nad komercyjnym programem wspomagającym analizy finansowe. To dobry uniwersystet i blisko do Polski. Wierzę, że będzie to ciekawa działalność przynosząca duże dochody.
Wiatm
Moim zdaniem marzenia często są mylone z planami, do których możemy przystąpić z pewną konsekwencją juz dziś.
Marzenie powinno być rzeczą nieosiągalną na dzień dzisiejszy tyle, że możliwą do zrealizowania w przyszłości, powinno dawać nam największą w naszymmniemaniu przyjemność i radość dla nas.Dlatego rodzina, dom, firma to raczej nie są marzenia z mojego punktu widzenia, to są raczej plany do zrealizowania. Owocem tych planów w przyszłości, ich pochodną,mogą być dopiero dopiero nasze marzenia.
Przenosząc się w przyszłość, mając już zrealizowane plany, co jest wówczas
najbardziej potrzebne? Czas.
Patrząc od mojej strony, to wolny czas obecnie jest moim największym marzeniem, więc teraz sam pracuję nad tym aby w przyszłości mi go nie brakowało i staram się przystąpić do realizacji nowych planów których owocem będzie WOLNY CZAS.
pozdrawiam
Tak sie zastanawiam? Co mozna, co powinno jeszcze tu byc dodane. Kilka lat temu moim marzeniem bylo miec rodzine, dom i robic kariere. Wyszlam za maz, kariere mozna powiedziec, ze zaczelam robic… tylko wciaz problem z tym domem. W Polsce nie ma mnie juz ponad dwa lata .. Przechodze teraz kryzys zawodowy ..nic mi sie nie chce robic, nie czuje spelnienia w obecnej pracy .. i tak sie zastanawiam moze pownnam wziasc pol roku urlopu i rozejrzec sie co sie dzieje dookola mnie …. a zycie tak pedzi ..I wiecie co napisze. Moim marzeeniem jest w koncu miec ’ wszystkie rzeczy w jednym domu i w jednej no ewnetualnie w dwoch garderobach’.
Witajcie
Dziękuję za ciekawe wypowiedzi :-)
Piotrek, dla wielu rodzina, dom , firma to zdecydowanie marzenia, bo w danym momencie zdają się być nierealne (weź np. mnie mieszkającego w piwnicy i żyjącego ze sprzedaży gazet).
Myślę, że nie jest tak krytyczną rzeczą rozróżnienie co jest marzeniem, a co planem, ważne abyśmy w ogóle mieli jakiś pożądany kierunek w życiu, bo i tego brakuje wielu ludziom.
Wolny czas (w sensie swobody dysponowania nim) to rzeczywiście ważna rzecz, pomijana w wielu wyobrażeniach o życiu.
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Zuzanna
Dziękuję za tak otwartą wypowiedź.
Widzę, że już podjęłaś odpowiednie działania, aby z obecnego kryzysu i chwila przerwy z pewnością dobrze Ci zrobi. Pamiętaj, że ważne jest abyśmy istotne decyzje życiowe podejmowali w możliwie dobrym stanie wewnętrznym, to ba spory wpływ na ich jakość.
Piszesz, że Twoim marzeniem jest mieć „wszystkie rzeczy w jednym domu”. Jesteś tego pewna? Moje rzeczy rozlokowane są w czterech krajach na dwóch kontynentach i jakoś specjalnie mi to nie przeszkadza. Jeśli wiąże się to z możliwością intensywnego życia na kilka sposobów wedle uznania, to co jest w tym złego?
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Alexie,
Wiesz, ja rozumiem ze Wam mezczyznom, moze nie przeszkadzac brak ulubionego krawatu lub marynarki ..Gorsza sprawa jest z nami kobietami. Ostatnio, bo w czerwcu mialam przed znaczynym gronem przedstawic moj projekt dotyczacy Biofules… zaplanowalam wszystko. No prawie wszystko. Okazalo sie, ze buty ktore idealnie pasowaly do stroju zostaly w Warszawie .. powiesz, ze przciez mozna kupic drugie:))) Teoretycznie tak. Wiesz, tak mi sie wydaje, ze zupelnie nie chodzi tu o buty, czy krawaty ..to chyba tesknota za krajem ..bo przeciez zaczynaja mnie denerwowac zupelnie drobne rzeczy.
Ale sie rozpisalam ..chyba troszke nie na temat, bo mialo byc o marzeniach.
Marzenia sa marzeniami dopoki nie sa zrealizowane .. po ich zrealizowaniu czlowiek zaczyna marzyc o czyms innym…
Dzis dostalam oferte pracy w Danii to tak a propos mojego kryzysu zawodowego …
Zuzanno
Wierz mi, że czasem brak pasującego elementu w zestawie garderoby jest dla mężczyzny tak samo kłopotliwy, zwłaszcza kiedy podróżujesz „light”. Właśnie dlatego w każdej lokalizacji mam taki „zestaw awaryjny” :-)
Jak coś umiesz, to kryzys zawodowy jest zazwyczaj pojęciem względnym :-)
Powodzenia w Danii!!
pozdrawiam serdecznie
Alex
Co chciałabym robić za 7 lat? Wiem. Mam marzenie. Nie wiem czy na moje sily, ale chce sprobowac. I powiem cos, co nie wiem czy jest do konca normalne i wlasciwe. Nie chce nikomu mowic o moich marzeniach, nie chce sie sie nimi z nikim dzielic, bo boje sie, ze jak je wypowiem.. to mi uciekna. i sie nie spelnią. A przeciez moglabym kogos poprosic o rade, pomoc. Ale jakos tak..wole trzymac wszystko w sobie, zyc z tym we wlasnym swiecie. Chyba sie troche boje zderzenia z rzeczywistoscia.. Zyje tym marzeniem. Moim marzeniem. Wiem, ze nikt mi go nie odbierze. Ale..co bedzie jak sie nie uda? Innej drogi dla siebie nie widze.. Ale nie wolno sie poddawac :)
Hmm, poza tym mysle, ze marzenia sa potrzebne kazdemu z nas. Dla mnie jest to najlepsza ucieczka od przytlaczajacej szarosci dnia. Warto marzyc. I spelniac marzenia :) Pozniej beda kolejne i kolejne.. az ostatnim oddechem bedziemy mogli ukoronowac wspaniale zycie przesycone nasza wyobraznia.
Pozdrawiam
Kacha
Piszesz:”Dla mnie jest to najlepsza ucieczka od przytlaczajacej szarosci dnia”
Co to jest „przytłaczająca szarość dnia”?
Zacznij coś naprawdę robić a będziesz miała dni:
-zachwycające
-piękne
-ekscytujące
-zatrważające
-wyczerpujące
-denerwujące itp.
ale na pewno nie szare :-)
Ruszenie się i podjęcie zdecydowanych działań to najlepsze lekarstwo na szarzyznę dnia codziennego!!
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Tak wiele mówi się o „materializowaniu marzeń” czy też Law of Attraction.
Zgadzam się, że aby gdzieś dojść, to najpierw trzeba to sobie wyobrazić i tego zapragnąć. „Przyszłość istnieje najpierw w wyobraźni, potem w woli, a dopiero na końcu w rzeczywistości” – to mój ulubiony cytat z tej kategorii.
Zauważyłem jednak, że ludzie którzy mowią i piszą o marzeniach i stawiania sobie mega-ambitnych celów, bardzo rzadko wspominają, że do ich realizacji potrzebna jest praca, dyscyplina, wytrwałość i zaangażowanie. I jeszcze odrobina szczęścia.
A zapominając o tej mniej atrakcyjnej części procesu realizacji marzen – tworzy się na czytelnikach wrazenie, że to była bułka z masłem.
Ciekaw jestem Alex jak wyglądało te 5 lat między 1995 a 2000. Czy wyciągnąłes sie z długów praktykując semi-retirement?
Mirek
Mam nadzieję, że ja nigdzie nie napisałem, że marzenia to wszystko co potrzeba :-)
Oczywiście etap realizacji jest konieczny i nie zawsze jest to przysłowiowa bułka z masłem.
Wracając do Twojego pytania, to miedzy 1995 a 2000 bardzo dużo pracowałem, spędziłem bardzo wiele czasu w podróży, hotelach, salach seminaryjnych, u klientów.
Jeśli chodzi o kolejność, to było to tak:
1) niewesoła sytuacja
2) decyzje o których pisałem w głównym poście
3) dużo pracy
4) wyjście z kłopotów i pójście do przodu
5) retirement
6) retirement mi się znudził
7) semiretirement
Pozdrawiam serdecznie
Alex
PS: Niezłą podróż sobie zafundowałeś, gratuluję. Czy jesteś na tej bardziej pogodnej części wyspy?
dziekuje bardzo za odpowiedzi
Uff :)
dobrze zatem wiedziec, ze jestem na dobrym tropie. Teraz moj czas na wytężoną pracę. Dobrze, że następne w kolejce jest juz „wyjscie z klopotow” :)
Jestem na polnocnym Fidzi – Vanua Levu. Jest pogodnie nie tylko w kategoriach klimatycznych :) Ale atmosfera zbyt senna jak dla mnie. Lokalni mieszkancy tylko piją kavę i oglądają rugby :)
Witam Wszystkich!
Alex-ie, proszę Cię o radę. Jestem zagorzałym czytelnikiem Twojego bloga. Czytam po raz kolejny ten temat. Po raz pierwszy czytałem go kilka miesięcy temu. Od tego czasu trochę przemeblowałem swoje życie. Ruszyłem się z miejsca i zacząłem w miarę konsekwentnie robić to, co przybliży mnie do realizacji moich odleglejszych marzeń. Mianowicie, rozpocząłem edukację na własną rękę. Podobnie jak Ty, Alex-ie zacząłem stosunkowo późno. Rozwijam się i jest to przyjemny etap mojego życia, ale widzę wokół siebie ludzi, w moim wieku, którzy już osiagnęli to, do czego ja dopiero dążę. W czasie, kiedy oni osiągali swoje cele, ja nie robiłem nic. Zmarnowałem kilka lat ze swojego życia. Dlatego czuję, że jestem daleko w tyle za nimi i mam z tego powodu też potężne kompleksy. Mam wielką motywację i szacuję, że już za kilkanaście miesięcy, dzięki swojej konsekwentnej i ciężkiej pracy osiągnę znaczną część z tego, o czym marzę. Przypuszczam też, że kiedy osiągnę to, do czego dążę, to kompleksy znikną. Ale jak przetrwać w spokoju, ten czas nadrabiania straconego czasu?
Pozdrawiam – Mateusz.
Mateusz pisze: „Ale jak przetrwać w spokoju, ten czas nadrabiania straconego czasu?”
To nie wyścig. Nie ma mowy o nadrabianiu. To, co było, minęło bezpowrotnie. Zajmij się jak najlepszym wykorzystaniem tego, co jest – dnia dzisiejszego.
Alex: „Gdyby wszystko było możliwe, to co chciałbyś robić za 7 lat?”
Jak dla mnie pytanie trochę źle sformułowane jeżeli chodzi o marzenia. Wiele z moich marzeń nie stanowi stanu samego w sobie a raczej są chwilą (np. wejście na Mount Everest). Odpowiadając ściśle na Twoje pytanie: chciałabym mieć mieszkanie, satysfakcjonującą pracować i jakby udało się spotkać odpowiednią osobę to wyjść za mąż i mieć dziecko (choć nie wiem czy za 7 lat będę na to emocjonalnie gotowa). Ale generalnie przez te 7 lat chciałabym zrealizować inne swoje marzenia (np. wspomniany Everest ;) ) i gdyby wszystko było możliwe to najlepiej jakby spełniło się ich jak najwięcej (bo marzeń to ja mam sporo), bo nigdy nie wiadomo co przyniesie drugi dzień.
Jednakże osobiście uważam, że marzenia są bezterminowe. Do niektórych rzeczy trzeba po prostu dojrzeć czy zaczekać na odpowiedni moment, gdy jest ono na wyciągnięcie ręki i odważyć się by po nie sięgnąć. Jak już się czegoś bardzo chce to powinno się do tego konsekwentnie dążyć cały czas i na co dzień podejmować decyzje, które pomogą nam w ich realizacji. A to czy spełnią się one za 2, 7 czy 40 lat to jakie to ma znaczenie w ogólnym rozrachunku?
Kacha: a ja gdzieś słyszałam, że marzenia trzeba wypowiadać i się nimi dzielić, bo wtedy cały świat pomoże Ci w ich spełnieniu. Kiedyś zastanowiłam się nad tym i podpisuję się pod tym stwierdzeniem. :)
Gabi,
Problem z bezterminowymi marzeniami jest taki, że rzadko się spełniają.
Jeśli chcesz by pozostały do końca życia tylko marzeniami to ok. (myślę, że dla przeciętnego człowieka przyjemniej jest marzyć o wspinaczce na Everest niż to faktycznie zrobić ;-) ).
Jeśli chcesz by marzenie stało się prawdą spróbuj zacząć od tego by określić sobie datę. To powinno wymusić przygotowanie planu działań do osiągnięcia celu, a od tego już krok to ich realizacji.
Jako PS polecam opis „sprytnych” celów http://pl.wikipedia.org/wiki/S.M.A.R.T._(zarz%C4%85dzanie)
Pozdrawiam,
Kuba
Gabi
Napisałaś:”Jak dla mnie pytanie trochę źle sformułowane jeżeli chodzi o marzenia.”
Gratuluję pewności z jaką to twierdzisz :-)
Świadomie zadałem pytanie „„Gdyby wszystko było możliwe, to co chciałbyś robić za 7 lat?””
Wielu ludzi w takich sytuacjach używa czasownika „mieć” albo „osiągnąć”.
Problem w tym, że radość i satysfakcja z „mieć” jest dość krótkotrwałą (bo to co mamy stosunkowo szybko nam powszednieje)
Podobnie jest z „osiągnąć”, to jest w gruncie rzeczy punkt w Twoim życiu, któy błyskawicznie staje się przeszłością.
„Robić” dotyczy czegoś bardziej ciągłego, dlatego użyłem tego słowa.
Wyjaśniłem to wystarczająco jasno?
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Kuba – to zależy jak do tego podchodzisz. Ja w swoje marzenia wierzę i choć nie mam teraz ustalonej daty nie oznacza to, że do końca zostaną „tylko” marzeniami. Widzisz akurat z Everestem jest tak, że czytam sporo literatury na ten temat czy oglądam filmy, poza tym staram się regularnie wzmacniać swoją wytrzymałość. I cóż więcej jak na razie mogę zrobić? W swoim życiu mam jeszcze inne priorytety (w tym właśnie marzenia), więc daty nie są mi potrzebne. Kilka marzeń już spełniłam i zdziwiłbyś się ile było podejmowanych całkiem spontanicznie wręcz pod wpływem chwili. Owszem by zdobyć Everest nie zorganizuję sobie tego ot tak po prostu, więc zgodzę się, że plan jest niezbędny i w swojej głowie mam od dawna nakreślony szkic działania. Ale teraz nie jestem na to gotowa ani nie mam na to czasu. Nie mam za to zamiaru wpaść w pułapkę czasu… wierzę, że w pewnym momencie po prostu nadarzy się okazja a ja będę już wtedy gotowa. :)
Alex – no teraz rozumiem o co Ci chodziło. :) Jednakże jako, że wszystko jest rzeczą względną to nawet Twoje marzenia (te z 1995) też odnoszą się do słowa „mieć” tylko są inaczej ujęte…
„- przede wszystkim chciałem doprowadzić do sytuacji, aby być uwolnionym od konieczności pracy zarobkowej.” = chcesz mieć życie wolne od konieczności pracy zarobkowej
„- chciałem robić rzeczy, które z jednej strony przyczyniałyby się do mojego rozwoju, a z drugiej wnosiły coś pozytywnego w życie innych ludzi.” – robić wyklucza „miecie” niejako z definicji ;)
„- chciałem mieć wokół siebie sympatycznych, otwartych i ciepłych ludzi i mieć z nimi różnorakie i intensywne relacje.” – dwa „miecia” w jednym zdaniu
„- nigdy nie lubiłem zimy, więc chciałem spędzać te ciemne miesiące na słoneczku w bardziej przyjaznym klimacie” = chciałbym mieć możliwość spędzania zim na słoneczku…
„- chciałem dużo żeglować wśród tropikalnych wysp, ze słońcem, piaszczystymi plażami, palmami, niebieską wodą i oczywiście z inteligentną i namiętna kobietą jako załogą.” = chciałbym mieć możliwość dużo żeglować…
Tak więc to, że Twoje marzenia są inaczej ujęte oznacza, że mogą Ci szybko spowszednieć??
Gabi, przeczytałam Twoją wypowiedź i jednak nie zgadzam się z Tobą, że marzenia Alexa odnosiły się do słowa „mieć”. Większość z nas marzy o posiadaniu czegoś, a wtedy marzenia stają się jasnym celem i wydaje nam się, że płyniemy we właściwym dla nas kierunku. Zdobywamy kolejne rzeczy, zaczynamy posiadać i wielu z nas daje to radość. Jednak nie wszystkim.
Rozmowy o marzeniach najczęściej zaczynają się od słów „chciałbym / -łbym mieć…” i „chciałbym / -łbym osiągnąć..”. Jednak dla mnie osobiście własna wiedza o sobie, o własnych potrzebach i marzeniach to rodzaj wtajemniczenia. Wymaga ono poznania siebie i świata… najogólniej pisząc. Wtajemniczenie we własne marzenia zaczyna się dla mnie od umiejętności odpowiedzi na pytania „co chciałabym robić w przyszłości”, „co chciałabym przeżyć”, „co chciałabym zobaczyć”… Kiedy się zaczyna myśleć tymi „wtajemniczonymi kategoriami” to zupełnie nie ma znaczenia stan posiadania.
Marzenia to sprawa indywidualna, sprawa gustów, nie należy ich krytykować, ale chciałabym, żeby w ludzkich marzeniach mniej było chęci posiadania, a więcej pragnienia przeżywania. Spełniać własne marzenia… To jest to! i tu, nieco na przekór Alexowi napiszę:-), że wszystko jest możliwe. Właśnie to jest najpiękniejsze w marzeniach, że wszystko jest możliwe i że prawdziwe marzenia nie tolerują żadnych okresów warunkowych.
Ktoś kiedyś napisał, że z marzeniami jest jak z gwiazdami – są piękne, nieosiągalne, ale wyznaczają nam kierunek i sens życia. Myślę, że nie powinno nigdy zbraknąć nam wiary i odwagi, że sięgniemy gwiazd. Bo jak uczy przekład wielu, rzeczy niemożliwe stają się możliwe…:-)
Pozdrawiam melancholijnie…, a wszystko przez chmurną pogodę:-)
Justyna
Gabi
Język polski jest dość elastyczny co widać w Twoim „naciągnięciach” typu
„chciałbym mieć możliwość spędzania zim na słoneczku…”
Aby to doprecyzować zwróć uwagę, że bez konieczności takiego naciągania większość moich wypowiedzi dotyczy tego co robie lub ewentualnie odczuwam i to nie jakoś coś punktowego w czasie, lecz bardziej jako pewne kontinuum, coś trwającego.
Justyna
Napisałaś :” …chciałabym, żeby w ludzkich marzeniach mniej było chęci posiadania, a więcej pragnienia przeżywania.”
To będzie w interesie jakości życia tych ludzi :-)
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Witam gorąco!
W pracy przeczytałam takie hasało:,,Kiedy płyniesz statkiem nie wiedząc gdzie chcesz zacumować,żaden wiatr nie będzie dla Ciebie korzystny.”
Pozdrawiam
Joanna
Jako ,że nie pływałam, nie mam pojęcia jak brzmi słowo ,,zaparkować” po żeglarskiemu. :)Sorki.
Joanna
Po przyjeździe na studia i po zaczęciu się rutyny w czasie nudnych zajęć, chyba zacząłem tracić marzenia, kiedyś chciałem wygrać IphO(międzynarodową Olimpiadę Fizyczną) – zostałem finalistą krajowej; chciałem też dostać Nobla z fizyki. Porzuciłem to, i nie poszedłem na uniwersytet.
Z powodu nie do końca przemyślanej decyzji poszedłem na politechnikę. Jeszcze zanim zacząłem pracę w wakacje(taką dla mrówek) to chciałem stworzyć firmę, która zajmowała by się wydobywaniem surowców z kosmosu(roboty wydobywałyby surowce i z nich tworzyły kolejne roboty) i zakładaniem portów kosmicznych(firma analogiczna do firmy Elona Muska). Ale chciałem jakiś pierwszy konkretny etap stworzyć, to postanowiłem, że stworzę coś, co przekroczy granicę kosmosu.
Za bardzo nie wiedziałem od czego zacząć.Wybrałem wydział i kierunek(intuicyjne hmm) i zacząłem go uzasadniać… I wydział jest bardzo nudny, ale dołączyłem do koła naukowego, w którym jest sekcja, który ma ten sam cel co ja. A teraz jestem w fazie całkowitego nicniechcenia. I teraz trzeba walczyć. Tylko trzeba chcieć.
Dzięki za ten temat, bo tak się zastanawiam, czy to dalej jest możliwe.