W ostatnią niedzielę miałem pojechać z Międzyzdrojów do Poznania, aby poprowadzić dla klienta angielskojęzyczne warsztaty negocjacyjne. Ponieważ nie chciało mi się prowadzić samochodu to eksperymentalnie wybrałem pociąg TLK. Ten skład, który przyjechał, to sama w sobie historia warta opowiedzenia w kontekście 24 lat, jakie minęły od obalenia komuny, ale nie o tym będę pisał
Kiedy dość wymęczony gorącem i zatopiony w myślach o czekających mnie warsztatach dotarłem na peron i postawiłem tam moją walizkę, zauważyłem obok czekającą rodzinę. Składała się ona z nieco poddenerwowanej mamy mającej pod swoją pieczą młodego, około 12 letniego chłopaka na wózku inwalidzkim, drugiego biegającego wokoło dziewięcio- dziesięciolatka, potężną walizę, plecak i jeszcze jakiś pakunek.
Życzliwie zapytałem, jak zamierza z tym wszystkim dostać się do pociągu, otrzymując odpowiedź, że zarezerwowała cały przedział, bo ma z dziećmi ponad 16 godzin jazdy. Na pytanie, czy obsługa pociągu wie o takim potrzebującym asysty pasażerze i pomoże jej się dostać do środka (perony w Międzyzdrojach są bardzo niskie i trzeba wspinać się po wszystkich schodkach wagonu) dowiedziałem się, że nie, a podczas jazdy w drugą stronę konduktor wręcz odmówił im pomocy zasłaniając się bólem pleców!!!
Widząc tę bezradną kobietę na peronie, pozostawionej samej sobie z całym tym „bagażem” po raz pierwszy od bardzo dawna odczułem autentyczną agresję na te wszystkie rozmodlone, postsolidarnościowe, pseudopatriotyczne, czy pseudoliberalne rządy, które mając gęby pełne frazesów przez tyle lat po upadku komuny nie potrafiły doprowadzić do tego, aby młody niepełnosprawny Polak mógł podróżować w cywilizowany sposób po własnym kraju!! Nie zrozumcie mnie źle, ja nie mam pretensji o siebie, bo jestem zdrowy, mam odpowiednie zasoby finansowe, dużo doświadczenia, kontakty i poradzę sobie!! Chodzi właśnie o takich słabszych, często słabszych kompletnie nie z własnej winy!!
Po pierwszej fali wściekłości zacząłem działać. Najpierw spróbowałem na peronie „zrekrutować” mężczyzn, którzy byliby tylko odprowadzającymi, ale takowych akurat nie było. W tej sytuacji szybko zestawiłem „zespół wsparcia” z osób, które co prawda miały własne bagaże i rodziny, ale bez problemu zgodziły się pomóc. Czyż nie mamy w Polsce fantastycznych tzw. „zwykłych” ludzi!! Jak trzeba i ładnie się poprosi, to pomogą.
Kiedy pociąg przyjechał wstawiliśmy całą rodzinkę do środka i po zapewnieniu ze strony mamy, że wszystko w porządku pobiegłem do mojego wagonu.
Na tym właściwie historia mogłaby się zakończyć, ale wtedy nie byłaby warta wzmianki tutaj.
Wieczorem, leżąc w Poznaniu na łóżku w eleganckim hotelu myślałem o tamtej scenie na peronie i nagle przypomniałem sobie spokojne i inteligentne spojrzenie tego niepełnosprawnego chłopca, uświadomiłem jego położenie …. i zakląłem potężnie (też bardzo rzadko mi się zdarza)! Wsadziłem tego młodego człowieka po prostu do wagonu w sytuacji, kiedy być może mógłbym zrobić znacznie, znacznie więcej!! Wystarczyło pozostać z nimi podczas jazdy i porozmawiać trochę aby go poznać bliżej. Mam nieodparte wrażenie, że zasługiwał on na znacznie większą szansę, niż ta, która dotąd dana mu była w życiu, a ja przecież mogłem jej dostarczyć w bardzo różny sposób zależnie od konkretnej sytuacji!
Zamiast tego spieprzyłem sprawę ograniczając się do standardowego dobrego uczynku, a potem, zamiast przynajmniej spróbować zrobić coś więcej, siedziałem sobie w moim przedziale i czytałem :-(
Ta myśl towarzyszy mi od kilku dni…..
Świat jest mały i jeśli ktoś przypadkiem ma kontakt do tej opisanej powyżej rodziny, która 23.06 jechała pociągiem relacji Świnoujście – Przemyśl z Międzyzdrojów do chyba Rzeszowa, odjeżdżającym z Międzyzdrojów o 17:35 to proszę o pomoc w skorygowaniu tego zaniechania. Będę bardzo zobowiązany. Ten tekst na wszelki wypadek publikuje w 2 miejscach.
Alex, moze jest szansa abys dowiedzial sie jak sie nazywali bezposrednio u przewoznika TLK (to chyba ta sama firma co Intercity)? Jesli rezerwowali faktycznie przedzial, to musieli wypelnic wniosek gdzie podaje sie dane osobowe. Niby jest ochrona danych osobowych, ale zawsze mozna poprosic o powiadomienie tych osob ze chcesz sie z nimi skontaktowac.
„(…) a ja przecież mogłem jej dostarczyć w bardzo różny sposób zależnie od konkretnej sytuacji”
Też zdarza mi się taka „wpadka”. Człowiek siąknie we własnych myślach, sprawach, nie poświęcając swoich 15-30 minut drugiej, nieznanej osobie….
Polubiłem i udostępniłem info o wpisie na moim Facebooku.Tylko tyle w tej sprawie mogę zrobić.
Mam nadzieję, że wszystko skończy się pozytywnie. :)
Pozdrawiam serdecznie.
Grzegorz.
Alex, może tutaj zapytaj:
http://www.solisradius.pl/
– może znają tego chłopca. Znasz może jego imię ?
Tak na szybko wpisałem w googla wyszukiwanie jakieś fundacji albo stowarzyszenia dzieci niepełnosprawnych w Rzeszowie.
Często rodzice i dzieci integrują się w podobne grupy.
Trzymam kciucki za powodzenie akcji i wierzę, że się uda !!!
WhiteLightning
Może tak, na przeszkodzie stoi ochrona dawych osobowych
Matipl
Witaj w klubie…
Przynajmniej zauważamy takie wpadki
Grzegorz Kudybiński
Dziękuję za wsparcie
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Cześć,
to mój pierwszy post na blogu,wypadałoby się przywitać. Mam na imie Bartek, od kilku miesięcy nabijam Ci licznik odwiedzin bloga :) Miałem już przyjemność kontaktować się z Tobą. Twoją reakcje na moje kilka e-maili wziąłem sobie do serca jako: weź się w garść i zdecyduj czego chcesz.
Czy zawiodłeś ? W Twojej kategorii kontaktów z ludźmi to i owszem zawiodłeś. Jako otwarty, pomocny człowiek mógłbyś zrobić jeszcze parę bardzo fajnych spraw dla dzieciaka. Patrząc jednak na ogół społeczeństwa to wyróżniłeś się na samym wstępie zwracając uwagę na innych mimo sporej ilości spraw na głowie.
Jesteś na tyle inteligentnym facetem, że wyciągniesz wnioski z sytuacji i następnym razem zrobisz to lepiej.
Pozdrawiam
Bartek
Post porusza ciekawy temat. Czasami po wymianie standardowej uprzejmości pomijamy możliwość głębszej komunikacji i poznania drugiej osoby. Kto wie, jaka ta osoba jest. Pośpiech nie zawsze jest tego warty. Często można zostać interesująco zaskoczonym.
Alex,
piszesz: „…odczułem autentyczną agresję na te wszystkie (…) rządy…” Dodam tylko, że w swoim zdenerwowaniu nie jesteś osamotniony. Poirytowana jest też Najwyższa Izba Kontroli (jeden z ostatnich raportów pt.Inwestycje infrastrukturalne PKP PLK SA)
Piszesz dalej: „Czyż nie mamy w Polsce fantastycznych tzw. „zwykłych” ludzi!! Jak trzeba i ładnie się poprosi, to pomogą.”
Z mojego punktu widzenia fantastycznie byłoby, gdyby standardem zachowania było wyjście z inicjatywą pomocy,jak zrobiłeś Ty.Dziękuję za zwrócenie na to uwagi, bo zdarza mi się o tym zapominać w podobnych sytuacjach.
Podobnie jak Grzegorz, udostępniam info na facebooku.
Pozdrawiam,
Bartek K.
Alex, doskonale rozumiem to uczucie po fakcie niezrobienia czegoć, trochę żalu, trochę wstydu przed samym sobą, że człowiek nic więcej nie zrobił.
Ale od jakiegoś czasu mam inne spojrzenie na takie sytuacje. W Twoim poście nie znalazłam informacji o tym, że opisywana przez Ciebie rodzina potrzebowała jakiejkolwiek innej pomocy niż pomoc w wejściu do pociągu, a sama kobieta zapewniła Cię, że wszystko jest w porządku.
Piszesz:
„Mam nieodparte wrażenie, że zasługiwał on na znacznie większą szansę, niż ta, która dotąd dana mu była w życiu, a ja przecież mogłem jej dostarczyć w bardzo różny sposób zależnie od konkretnej sytuacji!”
Na jakiej podstawie oceniasz szanse dane przez życie temu chłopakowi? Nie chcę zostać opacznie zrozumiana – podziwiam Twoją i innych ludzi gotowość do bezinteresownej pomocy (samej mi jej często brakuje) i gdybyśmy wszyscy taką gotowość i odwagę mieli w sercu i umyśle, to świat były inny. Ale z drugiej strony – może ta rodzina i ten chłopak nie potrzebowali pomocy innej niż pomoc w wejściu do pociągu…? Może w pełni wykorzytywali wszystkie szanse dane im przez życie?
Inną sprawą jest po prostu rozmowa i zbliżenie się do drugiej osoby, o czym pisze tomntm i o czym piszesz tu:
„Wystarczyło pozostać z nimi podczas jazdy i porozmawiać trochę aby go poznać bliżej.”
Poznać bliżej – jak najbardziej tak.
Pozdrawiam serdecznie!
Gosia
Alex,
na facebooku są strony dla poszukujących innych, konkretnych osób. Wpisz w facebookową wyszukiwarkę „Spotted Rzeszów”. Są też strony dla innych miast, skąd mogła pochodzić ta rodzina. Być może odezwie się ktoś, kto ich zna.
PS. Świetna postawa!
Pozdrawiam,
Artur
Bartek Nemś
Witaj na naszym blogu :-)
Cieszę się, że wziąłeś sobie do serca te rady, oby jak najszybciej było widać rezultaty.
Co do zawodu, lub nie to jest zawsze kwestia indywidualnych standardów i tutaj nie porównuję się z tzw. ogółem społeczeństwa. Nie robię też tego w wielu innych aspektach.
Tomntn
Większość ludzi biegnie przez życie z klapkami na oczach…
Bartek K.
Dziękuję za wsparcie tej akcji.
Góralka
Piszesz: „może ta rodzina i ten chłopak nie potrzebowali pomocy innej niż pomoc w wejściu do pociągu…? „
Ja niekoniecznie miałem na myśli pomoc finansową
Dalej: „Może w pełni wykorzytywali wszystkie szanse dane im przez życie?”
Nawet gdyby tak było, to dodatkowych szans nigdy za wiele :-)
Artur Rogowski
Dziękuje za wskazówkę, spróbuję
Pozdrawiam wszystkich i przepraszam za opóźnienie w odpowiedzi. Napisałem ją w Wordzie i zapomniałem wstawić tutaj :-(
Alex
PS: Dostałem kilka interesujących maili od osób niepełnosprawnych i może urodzi się z tego jakiś pomysł….
Alex, przyznaję Ci rację, „dodatkowych szans nigdy za wiele :-)” :)
Gosia
Po sprawdzeniu na stronie pkp miasta w okolicy 16h tej podróży to:
Bochnia, Brzesko Okocim, Tarnów, Dębica, Ropczyce, Sędziszów Małopolski i Rzeszów (Główny).
W Rzeszowie ten pociąg powinien być po 19h jazdy.
Może to pomoże.
powodzenia
Witam :-),
Góralka napisałaś :„Może w pełni wykorzystywali wszystkie szanse dane im przez życie?”
Moim zdaniem nie wiemy czy wykorzystujemy wszystkie szanse, ponieważ nie zawsze wszystko widzimy i nie zawsze znajdzie się wokół nas ktoś kto nam podpowie.
Temat dotyczy osób niepełnosprawnych, a te w naszym kraju bardzo często są objęte wsparciem, pomocą systemową, opracowywaną odgórnie , a nie na potrzeby indywidualne.
W takim systemie opiekunowie, bo najczęściej muszą być, nie mają siły, czasu i możliwości, a nawet środków na inne działania niż zaproponowane.
Właśnie skończyłam 5 dniowe warsztaty dla szóstki osób niepełnosprawnych intelektualnie ( np. zespół Downa, i inne)z których czwórka ledwie mówiła , a o pisaniu zapomnijmy.
Doświadczenie dla mnie wspaniałe ( dla nich też). Wiem ,że można dla nich zrobić więcej np „wyrwać” ze schematycznych (mimo wszystko bardzo dobrych) działań, ponieważ są otwarci na nowe doświadczenia w granicach swoich możliwości. Te osoby, a przede wszystkim ich opiekunowie, którzy są na posterunku 24/7, chcą nowego, potrzebują „wyrwania” się z rutyny dnia codziennego.
Patrząc na nich można dojść do wniosku, że wykorzystują wszystkie szanse, ale jeśli dostaną nowe propozycje, nowe możliwości na pewno sprawdzą jak to się robi :-)
Dotyczy to nie tylko tej grupy, ale innych niepełnosprawnych dorosłych z którymi również pracowałam.
Dlatego odpowiedź Alexa „Nawet gdyby tak było, to dodatkowych szans nigdy za wiele ” jest bardzo trafna.
Patrząc z perspektywy czasu i moich doświadczeń szkoleniowych najbardziej „świeże” pomysły pochodzą od ludzi nie związanych z „branżą”.
Warto obejrzeć film „Nietykalni” i popatrzeć jak można „pomijać” niepełnosprawność.
Dodam ,że zazwyczaj pracuję pracownikami i kadra kierowniczą różnych firm.
Pozdrawiam optymistycznie :-)
KrysiaS
Tak, odpowiedź Alexa „dodatkowych szans nigdy za wiele” jest słuszna i się absolutnie zgadzam! Z tym, co piszesz, też się zgadzam! „Nietykalnych” widziałam. Właśnie o to „pomijanie niepełnosprawności” mi chodzi. Wiem, piszę to z perspektywy osoby, która w tej chwili jest w pełni sprawna fizycznie, ale w każdej chwili to się może przecież zmienić i moje poglądy też mogą się wtedy zmienić. Ale mam w sobie taki mały wewnętrzny sprzeciw wobec pomagania bez zlecenia… Chociaż sprzeciw to złe slowo. Ale mam też kontakt z osobami, które uznawane i traktowane są jako niepełnosprawne, ale na pytanie albo ofertę pomocy oburzają się, że one żadnej pomocy nie potrzebują, bo są w pełni samodzielne. To oczywiście inna sytuacja niż Alexowe „nie udzielać porad bez zlecenia” (cytuję z pamięci). Trudno mi w tej chwili więcej napisać, muszę to jeszcze przemyśleć.
Gosia
Dzień dobry,
Góralka :-)
„…ale na pytanie albo ofertę pomocy oburzają się, że one żadnej pomocy nie potrzebują, bo są w pełni samodzielne ”
Ja miałam na myśli wskazywanie nowych możliwości , nowych inicjatyw, których jest wiele. Są działania finansowane z UE o których np. dana osoba nie wie.
Co do samodzielności to tak zgadzam się z Twoim odczuciem. Przerobiłam to sama :-). Aby poprowadzić warsztaty w/g swojego projektu kilka razy wypraszałam z sali opiekunów, którzy próbowali „wyręcząc” w działaniu moich podopiecznych.
Zastanawiając się nad tytułem postu hmm… doszłam do wniosku, ze też nie zrobiłam wszystkiego na maksa, zabrakło z mojej winy pewnej rzeczy. Następnym razem wezmę to pod uwagę. Dodam, że jest to „coś” co nie wpłynęło na jakość szkolenia.
Słonecznej niedzieli
KrysiaS
Witaj Alex,
Wydaje mi się, że słusznie odczuwasz dyskomfort z powodu swojego braku czujności. Dla całej tej rodzinki byłoby niezwykle miłym gdybyś poświęcił im więcej swojej uwagi. Sama mam dziecko z Zespołem Aspergera – dla osób postronnych trochę „dziwny” dzieciak, bo zewnętrznie jest zwykłym chłopcem. Myślą pewnie – niegrzeczny i rozpuszczony dzieciak. Dla mnie w praktyce oznacza to codzienną walkę o jego normalność. Moi dalsi znajomi, którzy nie wiedzą o naszym problemie patrzą podejrzliwie nie rozumieją jego wypowiedzi, zachowań i często go po prostu traktują go jak powietrze. Dla mnie, jako matki niezwykle cenne jest, jeśli ktoś chce nawiązać z nim dialog, ponieważ traktuję to, jako element edukacyjny i wzbogacający jego świat. Myślę, więc że zarówno dla chłopca jak i dla matki byłoby to bardzo pozytywne doświadczenie. Przeważnie otoczenie nie wiedząc jak ma się zachować unika kontaktu z osobami niepełnosprawnymi. Jednocześnie obawiałabym się abyś nie wylał dziecka z kąpielą. O ile zwykłym może się wydawać rozmowa ze współpasażerem to nie do końca zwykłe jest szukanie ludzi po fakcie.
Ewa
Dzień dobry.
Hmm, wzruszyłam się. Siadłam dziś przed pracą na chwilkę do laptopa i otworzyłam bloga. Czytam go od jakiegoś czasu.
I dziś autentycznie się wzruszyłam. Widziałam oczyma wyobraźni całą tę sytuację. Peron, wózek, bagaże, ludzi, matkę i jej syna, który siedzi na wózku i drugiego, który beztrosko biega po peronie. Widzę całe to zamieszanie. I widzę faceta z walizką i to, że angażuje się w zapakowanie tej trójki do pociągu. Tak od siebie, przez nikogo nie proszony. I bezczelnie pomaga, i bezczelnie angażuje ludzi wokół do pomocy. Zamiast sobie spokojnie poczekać na pociąg…A na sam koniec – nie dość, że tym ludziom pomógł – to jeszcze niemal przeprasza, że zawiódł. I jakby tego było mało sprawił, że angażuje się mnóstwo ludzi do wyszukania tej trójki…I tak czuję, że coś z tego wyjdzie większego.
Jak najwięcej takich akcji i „zawiedzeń”.
:) Pozdrawiam Ania
KrysiaS
Dziekuje za Twoje przykłady.
Sugestia dotycząca obejrzenia filmu „Nietykalni” jest super, jeśli wśród Czytelników jest ktoś, kto go nie widział to polecam jak najszybciej nadrobić tę zaległość.
Ewa
Piszesz: „Jednocześnie obawiałabym się abyś nie wylał dziecka z kąpielą. O ile zwykłym może się wydawać rozmowa ze współpaeażerem to nie do końca zwykłe jest szukanie ludzi po fakcie.”
Ja dość często robię „niezwykłe” rzeczy i zazwyczaj ludziom to nie przeszkadza.
Anna Zahuta
Twoja wyobraźnia mniej więcej oddaje sytuację :-)
DO wszystkich
W międzyczasie otrzymałem trochę korespondencji od osób niepełnosprawnych ruchowo i urodził się mały pomysł, nad którym właśnie pracuję. Szczegóły wkrótce
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Dzien dobry,
czytam Twojego bloga od jakiegoś czasu, ale żaden inny wpis nie zmotywował mnie do pozostawienia komentarza. Dziś poczułam, że muszę coś napisać.
Jestem w ogromnym szoku Twojego podejścia. Ja jako nastolatka, ze względu na sytuacje rodzinną, dużo udzialałam się społecznie. Lubiłam pomagać innym a szczególnie niepełnosprawnym. Przebywanie w takim środkoisku (z własnej woli) przez wiele lat uczy wielu nawyków. Potem przyszły studia i te nawyki starałam się przekazywać dalej, mimo, że środkowisko było już inne. Wśród ludzi na studiach spotyka się wiele osobowości. Kolejno dostawałam policzki od innych słysząc przy tym od bliskich „Bo jesteś za dobra!” i co? I stałam się taka jak inni. To „dobro” gdzieś wywiało a lekko altruistyczne podejście, które mam akturalnie i tak wydawało mi sie „zbyt dobre”. Aż tu taki wpis. Dziękuję Alex, bo uświadomiłes mi jak bardzo straciłam swoja osobowość i stałam się przezroczysta. Nie potrafiłam bronić swoich poglądów a właśnie przypomniałam sobie, że to radość i wdzięczność innych potrafi uszczęsliwić!
Pozdrawiam,
Marta
Marta
Dziekuję za Twój komentarz. Zawsze możemy zrobić coś dobrego dla innych ludzi, nie muszą to być rzeczy wielkie :-)
W międzyczasie skrystalizował sie projekt warsztatów dla niepełnosprawnych, o czym możesz przeczytać w ostatnim poście http://alexba.eu/2013-07-04/tematy-rozne/bezplatne-warsztaty-dla-niepelnosprawnych/
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Alex. Myślę, że mógłbym dorzucić coś ciekawego do organizowanych przez Ciebie warsztatów. Próbowałem wysłać do Ciebie maila w tej sprawie, niestety otrzymałem zwrotkę z serwera.
Jeżeli jesteś zainteresowany moim pomysłem, napisz proszę do mnie na adres wskazany w formularzu do zamieszczania komentarzy.
pozdrawiam
Alex gość na konferencji na której wczoraj byłem powiedział, że jeśli w ostatnim czasie w pracy nie było rzeczy, które się nie udały to najprawdopodobniej jest dietę na ciepłej posadce i się nie rozwija. Porażka jest wpisana w rozwój. Może właśnie wyszedłes ze strefy komfortu