Ostatnio coraz częściej, przy różnych spotkaniach Czytelników, korespondencji, czy też dość przypadkowych rozmów kobiety w różnym wieku pytają mnie o radę w jednej z dwóch następujących kwestii:
„Znam sympatycznego faceta, z którym bardzo dobrze mi się rozmawia, ale znajomość utknęła na tym etapie. Chętnie dołożyłabym do tego element erotyczny, ale jak to zrobić, aby go ewentualnie do siebie nie zrazić, bo i dotychczasowa znajomość ma dla mnie sporą wartość”
„Znam sympatycznego faceta, z którym jestem na stopie koleżeńskiej i dobrze się ze sobą czujemy. Mam ochotę spróbować seksu z nim, ale jak mu to powiedzieć, aby:
- nie zepsuć sobie dotychczasowej znajomości
- nie być ostemplowana jako „dziwka””
Ponieważ te pytania coraz częściej powtarzają się, więc może zamiast za każdym razem tłumaczyć to samo lepiej jest napisać naprawdę kontrowersyjny post na blogu :-) Dawno takiego tu nie było :-)
Jednocześnie podkreślam: ten post jest dla Pań, Panowie czytają na własną odpowiedzialność, choć oczywiście też mogą się wypowiadać !
Zanim zaczniemy nasze rozważania, kilka ważnych założeń początkowych, abyśmy nie musieli tracić czasu i energii na tematy niezwiązane z głównym watkiem:
- Przedstawiony tutaj punkt widzenia jest całkowicie subiektywny i nie pretenduje do miana prawdy absolutnej. To powiedziawszy trzeba dodać, że model ten całkiem nieźle spisuje się w praktyce i to w różnych grupach wiekowych.
- Przedstawiona przez mnie klasyfikacja mężczyzn dotyczy wyłącznie ich nastawienia i doświadczenia w relacjach z kobietami. Nie ma ona nic wspólnego z ogólną oceną tych ludzi jako takich. Może się teoretycznie zdarzyć, że ktoś, kto znalazł się w bardzo mało atrakcyjnej grupie opisanej poniżej jest w innych dziedzinach życia wspaniałym człowiekiem. O tych innych dziedzinach nie będę się tutaj wypowiadał.
- Klasyfikacja dotyczy mężczyzn heteroseksualnych
Aby nie pisać mega postu rozbijmy temat na kilka części, dziś zacznijmy klasyfikację potencjalnych kochanków, rozwiniemy ją w następnym, a na koniec odpowiemy na pytanie co i jak można zrobić z przedstawicielem każdej grupy.
Obserwując przez wiele lat przedstawicieli mojej płci, oraz bardzo otwarcie rozmawiając z wieloma osobami płci pięknej widzę trzy bardzo wyraźne grupy jeśli chodzi o ich stosunek do kobiet i doświadczenia z nimi.
________________
Grupa 1
Faceci trzęsący portkami (FTP) – ze strachu na samą myśl bliższego kontaktu z kobietą, zwłaszcza jeśli nie odpowiada ona wizerunkowi troskliwej mamusi, albo potulnej gąski bez własnego zdania czy potrzeb.
- Zazwyczaj mają oni dość słabe poczucie własnej wartości jeśli chodzi o tę dziedzinę (w innych może być inaczej!!).
- Na temat kobiet mają bardzo niewiele własnych doświadczeń wychodzących poza powierzchowne i szablonowe interakcje.
- Swoją „wiedzę” na ten temat czerpią głównie z mediów, rozmów z podobnie „świadomymi” kolegami i własnej wyobraźni.
- Ich znajomość niuansów kobiecej psychiki (i ciała też) jest szczątkowa.
- Często zaludniają różne kursy typu „Uwodzenie kobiet”, bo nie zdają sobie sprawy, że tak naprawdę chodzi o coś znacznie więcej niż trochę NLP :-)
Jeżeli teraz myślicie, że piszę np. wyłącznie o młodych programistach :-) to jesteście w błędzie. Można spotkać wielu mężczyzn w wieku lat 40-50 – paru, którzy zatrzymali się na tym etapie. Jak to działa? Taki facet w młodości „przeleciał” kilka panienek, potem znalazł „wybrankę swojego życia” (Panowie sami wiecie, według jakich kryteriów odbywa się to w młodym wieku :-)), no i zaczął z nią „żyć”. Dużą częścią tego życia było dorabianie się obowiązkowego mieszkania na kredyt, mebli, samochodu i last but not least potomstwa. Ewentualny własny biznes też był absorbującym zajęciem. Pod takim ciężarem zadań komunikacji ze swoją partnerką było bardzo niewiele i to często tylko na bardzo prozaiczne tematy praktyczne. To powoduje, że bardzo wiele takich relacji degeneruje się do wspólnoty gospodarczej a partnerka w którymś momencie postrzegana jest jako domowa wersja Smoka Wawelskiego (bo też zieje ogniem) :-) I tak trwa to 20, albo i więcej lat. Potem taka osoba rzuca się na „rynek wtórny” bez doświadczenia i wiedzy, co pociąga za sobą poważne negatywne konsekwencje, o których opowiemy w ostatnim poście tej serii.
To bardzo smutny obraz, nieprawdaż?
Smutnym jest, że bardzo wielu mężczyzn w naszym kraju zalicza się do tej grupy, co potwierdzi prawie każda kobieta mająca jakieś doświadczenie „na rynku”. Całe szczęście, że nie jest to wyrok na całe życie, zwłaszcza jeśli delikwent dostrzeże problem i obudzi się odpowiednio wcześniej. No ale to już zupełnie inny temat specjalnie dla Panów.
W następnym odcinku będziemy kontynuować opis pozostałych grup, a teraz zapraszam do dyskusji i wymiany doświadczeń o tym, co napisałem.
UZUPEŁNIENIE: Do opisy FTP warto jeszcze koniecznie przeczytać ten komentarz
____________
Tutaj możesz pobrać wersję dźwiękową (kliknij na link prawym klawiszem myszy, a potem na “Zapisz element docelowy jako…”)
Alex piszesz:
Jeżeli teraz myślicie, że piszę np. wyłącznie o młodych programistach
you made my day :D. Naprawdę niezłe :D.
Interesujący temat, ale z kobietami jest tak samo… choć przeciętnej dziewczynie łatwiej zdobyć doświadczenie na „rynku”.
„Całe szczęście, że nie jest to wyrok na całe życie, zwłaszcza jeśli delikwent dostrzeże problem i obudzi się odpowiednio wcześniej. No ale to już zupełnie inny temat specjalnie dla Panów.”
Mam nadzieję Alex, że rozwiniesz ten temat ;)
mystical,
Piszesz, ze z kobietami jest tak samo – to znaczy co jest tak samo?
I dalej – co dokładnie masz na myśli pisząc: „choć przeciętnej dziewczynie łatwiej zdobyć doświadczenie na “rynku””
Rozwiń to proszę.
Bo jeśli chodzi o „chcę z tobą iść do łóżka”, to w naszym wychowaniu i stereotypowym podejściu, gdy wypowiada to mężczyzna – jest na ogół ok, gdy kobieta – bywa bardzo, bardzo różnie :-)
Po prostu nie jest dla mnie jasne, o czym piszesz, a chciałabym rozumieć.
Ewa
Ech, te stereotypy :-)
Alex, piszesz: „bardzo wielu mężczyzn w naszym kraju zalicza się do tej grupy”. Czy uważasz, że ten pogląd dotyczy tylko naszego kraju, czy można go uogólnić na nasz kręg kulturowy? Pytam, bo osobiście, poprzez powierzchowne kontakty, nie zauważam dużej różnicy (kraje niemieckojęzyczne USA), a interesuje mnie czy to tylko mylne wrażenie.
pozdrawiam
Paweł
Witam !
Odwołując się moich doświadczeń . Przeważająca większość kobiet nigdy nie odważy się zapytać faceta o sex . Tak zostały „zaprogramowane ” przez społeczeństwo .I nie ma w tym nic złego .
Jeżeli kobieta ma ochotę na faceta to nie powinna pytać tylko „działać” . np po miłym spektaklu w teatrze , lub kolacji starć się inicjować spotkania w kameralnych miejscach , u niego , u niej . itp zapewne coś powinno się wydarzyć :)
Post jest do kobiet natomiast problem mają faceci . którzy nie rozpoznają subtelnych komunikatów które przekazuje kobieta mająca chęć na coś więcej . I drugie oni sami ( faceci ) nie robią nic w tym kierunku .
Warto się edukować w kontekście relacji damsko-męskich o czym Alex również wielokrotnie wspominał .
Witam serdecznie!
Jeśli nie pierwszy to jeden z pierwszych moich komentarzy na stronie :) tym razem jednak z chęcią odniosę się do kilku kwestii.
@Alex:
1. Rozwiązanie problemu kobiet zbyt nieśmiałych by powiedzieć o tym czego pragną, rozpoczynasz od… wytykania nieśmiałości u facetów? Oczywiście, zauważam również syndrom jak go nazwałeś FTP, gdyż jest on rzeczywiście powszechny i warty omówienia, aczkolwiek marginalizowanie roli kobiet w relacjach damsko-męskich do całkowicie biernej i zrzucanie odpowiedzialności za ich niedogodności głównie na facetów to moim zdaniem nietrafiony pomysł.
2. Myślę, że argumentacja o podrywaniu głównie „troskliwych mamusi” jest nie całkiem prawidłowa. Napisałeś, jak zrozumiałem, że wynika to głównie ze strachu, a moim zdaniem głównie z upodobań. Sam zresztą później zauważyłeś, że opieranie się jedynie na wrażeniach wizualnych nie jest najlepszym pomysłem (całkiem słusznie zresztą), więc co złego w tym, że ktoś szuka w kobiecie również ciepła czy troskliwości?
3. Co złego w kursach „uwodzenia kobiet”? Od razu dodam, że nigdy w takowym nie brałem udziału i być może mam mylne wrażenie na ich temat, ale jeśli byłby przeprowadzony rzetelnie z naciskiem na omówione przez Ciebie problemy FTP takie jak pewność siebie, różnice w psychice kobiet i mężczyzn (znam wielu facetów którzy na prawdę wydają się nie mieć o tym pojęcia) czy budowanie śmiałości wobec kobiet to wydaje mi się, że jest to świetny pomysł.
@Ewa W:
?Bo jeśli chodzi o “chcę z tobą iść do łóżka”, to w naszym wychowaniu i stereotypowym podejściu, gdy wypowiada to mężczyzna – jest na ogół ok, gdy kobieta – bywa bardzo, bardzo różnie”
Stereotypy są podobne. Kobieta boi się wyjść na dziwkę, a facet na napaleńca myślącego o jednym. Moim zdaniem pobudka niemal identyczna… A prawda jest taka, że już przy minimalnej dawce wyczucia „będzie na ogól ok” :)
BartoszCz
Napisałeś: „Przeważająca większość kobiet nigdy nie odważy się zapytać faceta o sex . Tak zostały “zaprogramowane ” przez społeczeństwo .” i dalej: „Jeżeli kobieta ma ochotę na faceta to nie powinna pytać tylko “działać”” I tu wskazujesz, jak działać.
Zgadzam się, że kobieta „nie powinna pytać”, bo o cóż tu pytać (?!), skoro kobieta wie, na co ma chęć :-). I zgadzam się, ze powinna działać. Tylko trochę się różnimy w wizji „jak działać” (jednak przy założeniu, że warto w ogóle działać – to zależy z jakim facetem ma do czynienia – czasem lepiej odpuścić).
Działaniem jest też jasny komunikat dotyczący potrzeb i chęci. Gra w „domyśl się” czy „skuś się”, „zdobądź mnie” – mnie nie przekonuje. Nie jest według mnie dobra ani na etapie przed, ani w trakcie (nie dotyczy to tylko seksu – to czasem ustawia relację także w innych jej aspektach).
To jasne komunikowanie wymaga dojrzałości i otwartości ze strony kobiety, i … dojrzałego i otwartego mężczyzny.
Co do „zaprogramowania” – zgadzam się, że kobiety zostały tak „zaprogramowane”. Niestety. Nie wszystkie na szczęście i nie jest to – też na szczęście – nieodwracalne programowanie. Nie zgadzam się natomiast z tym, że „nie ma w tym nic złego”.
Program wgrany przez „społeczeństwo” opiera się na braku symetrii, na odebraniu kobiecie prawa do komunikowania wprost o swoich potrzebach czy chęciach w sferze seksu, czy „sięgania” po sex. A niekiedy ustawia ją w roli „zwierzyny łownej” albo „obiektu” do zdobywania.
Stawia to kobietę na nierównej pozycji, a to przeczy partnerstwu.
Jestem zwolenniczką – nazwijmy to – zmiany oprogramowania :-)na własne. To według mnie bardzo korzystne – m.in. upraszcza życie, oszczędza energię i przy okazji z automatu „selekcjonuje” facetów. :-)
Pozdrawiam, Ewa
Nigdy nie sadzilem ze kobiety maja problem z komunikacja dla faceta ze chca seksu. Zawsze sadzilem ze to jest niezwykle proste. Przeciez kobiety znacznie lepiej od mezczyzn znaja np. mowe ciala ktora mozno zasugerowac czego chca. Przeciez elementarnie mozno mezczyzne po spotkaniu zaprosic do mieszkania na „herbatke”. Jest rowniez duzo innych mozliwosci. Zreszta jak ktos niechce sie bawic w kotka-myszke to nawet gdy kobiety pytaja bezposrednio to ja nie widze w tym nic zlego i jest to dla mnie absolutnie normalne. Ale moze to dlatego ze ja raczej lubie takich kobiet majacych wlasne zdanie i potrzeby oraz nieodpowiadajacej jak napisal Alex wizurunkowi „potulnej gaski” (choc trzeba przyznac ze jako mlodemu programiscie nie zawsze starcza mi doswiadczenia i wyczucia aby „opanowac” taka kobiety ;] )
Zreszta,kazda dziewczyna ktora proponuje cos bezposrednio juz jest w moim mniemaniu wyjatkowa, poniewaz dziewczyny raczej rzadko tak robia. A wyjatkowosc to przeciez plus:)
Jednym slowem, zdziwilem sie ze kobiety maja problemy z tego typu komunikacja. Niewiedzialem:)
Antek
Witajcie
Miło mi, że nawet po tym cząstkowym poście (bo ciąg dalszy wkrótce nastąpi ) mamy już komentarze. Zadziwiające jest, że większość z nich pochodzi od mężczyzn, właśnie zastanawiam sie skąd się to bierze.
Sebastian Bigos
Ci „młodzi programiści” pojawili się też w własnego doświadczenia, bo wstyd przyznać, też taki kiedyś byłem :-)
Mystical
Po pierwsze czekam na doprecyzowanie Twojego stwierdzenia, o które poprosiła już Ewa W.
Jeśli chodzi o temat tego postu dla Panów, to napiszę go w pszyszłości.
TomFromPoland
Piszesz: „Ech, te stereotypy „
Co dokładnie chciałeś powiedzieć?
Pawełl
Pytasz: „Czy uważasz, że ten pogląd dotyczy tylko naszego kraju, czy można go uogólnić na nasz kręg kulturowy? Pytam, bo osobiście, poprzez powierzchowne kontakty, nie zauważam dużej różnicy (kraje niemieckojęzyczne USA), a interesuje mnie czy to tylko mylne wrażenie. „
W USA pomieszkiwałem głównie na jachcie z aktualnymi przyjaciółkami z Europy, więc tutaj nie mogę sie wypowiadać. W Niemczech, szczególnie w landach protestanckich czy też bezbożnym Berlinie :-) do spraw seksu podchodzi się generalnie luźniej, tam jest trochę inna problematyka, której omówienie wykraczałoby poza ramy tego postu.
BartoszCz
Piszesz: „Przeważająca większość kobiet nigdy nie odważy się zapytać faceta o sex . Tak zostały “zaprogramowane ” przez społeczeństwo .I nie ma w tym nic złego . „
Zacznę od końca. Uważam że takie programowanie to coś bardzo złego, bo ogranicza nieskrępowaną komunikację.
Co do tego „nigdy nie odważy się zapytać faceta o sex „ to musiałem się uśmiechnąć czytając te słowa.
Od wielu lat, jednym z pierwszych ustaleń z nową przyjaciółką jest u mnie uświadomienie jej, że może i powinna otwarcie komunikować swoje życzenia.
Zgadzam się z Twoim: „Warto się edukować w kontekście relacji damsko-męskich „, zwłaszcza w młodym wieku. Tylko jak pogodzić to z propagowanym przez otoczenie modelem życia (wczesny partner „na całe zycie”, mieszkanie na kredyt, potomstwo w bardzo młodym wieku)?
M-a-t-t-e-o
Piszesz: „Rozwiązanie problemu kobiet zbyt nieśmiałych by powiedzieć o tym czego pragną, …”
Nie gniewaj sie, to jest niezrozumienie problemu. Pisze o kobietach, które mają dość śmiałości (co widać choćby po poruszaniu tego tematu z obcym w gruncie rzeczy facetem czyli mną), ale maja problem z ryzykiem utraty dotychczasowej, przyjacielskiej relacji lub reputacji
Poza tym, problemem FTP (Facetów Trzęsących Portkami) jest nie tylko nieśmiałość, ale przede wszystkim ignorancja. To chyba dość jasno wynika z tego, co napisałem.
Ja nie pisałem o „podrywaniu troskliwych mamusi”. Przeczytaj proszę jeszcze raz pierwsze zdanie opisu FTP.
W kwestii kursów uwodzenia to zobacz co wyskakuje w Google jak wpiszesz „uwodzenie”:
http://www.google.pl/search?aq=f&sourceid=chrome&ie=UTF-8&q=uwodzenie
Dla mnie słowo „uwodzenie” ma negatywny posmak, bo jest w nim element manipulacji. A w tych sprawach to nie tylko nieetyczne, ale prowadzi długofalowo do kiepskich rezultatów i złej karmy.
Zamiast tego powinno się organizować zupełnie inne kursy :-)
Ewa W
Podoba mi się to Twoje: „bo o cóż tu pytać (?!), skoro kobieta wie, na co ma chęć „ :-)
Dalej piszesz: „Gra w “domyśl się” czy “skuś się”, “zdobądź mnie” – mnie nie przekonuje „
Jest tez ko9ntraproduktywna w stosunku do bardzo obiecującej grupy facetów, która opisze w jednym z następnych odcinków.
Co do reszty Twojego komentarza to w pełni się zgadzam
Antek
Piszesz: „Nigdy nie sądziłem ze kobiety maja problem z komunikacja dla faceta ze chca seksu „
No widzisz, nawet we współczesnej Polsce często mają. Ja sam byłem zaskoczony, kiedy np. dowiedziałem się że w pewnym gronie studenckim (i to nie na uczelni katolickiej!!) samo postawienie przez kobietę tematu do dyskusji spowodowało dwuznaczne komentarze.
Dalej piszesz: „nawet gdy kobiety pytaja bezposrednio to ja nie widze w tym nic zlego i jest to dla mnie absolutnie normalne. „
Brawo!! czyli jest jeszcze nadzieja w narodzie :-)
Przyznajesz: „choc trzeba przyznac ze jako mlodemu programiscie nie zawsze starcza mi doswiadczenia i wyczucia aby “opanowac” taka kobiety ;] „
Jako były „młody programista” zapewniam Cię, że jesteś już na dobrej drodze :-) Zastąp jeszcze pojecie „opanowania” kobiety „wspólnym doprowadzaniem się do rozkoszy wszelkiego rodzaju”, a już będzie dobrze I oczywiście zbieraj doświadczenia, najlepiej różnorakie, bo pewnych rzeczy w tym zakresie nie można nauczyć się ani z książek, ani nawet z tego blogu :-)
Powodzenia
Pozdrawiam wszystkich
Alex
Alex,
W komentarzu piszesz: „Tylko jak pogodzić to z propagowanym przez otoczenie modelem życia (wczesny partner „na całe zycie”, mieszkanie na kredyt, potomstwo w bardzo młodym wieku)?”
A jaki wiek jest optymalny dla decyzji o potomstwie?
pozdrawiam, Artur
Moim zdaniem nie powinno sie byc zbyt otwartym w tych sprawach i sie pytac bezposrednio, bo jest duze ryzyko, ze doprowadzi to do niezrecznej sytuacji. Nawet jesli facet bedzie mial ochote to bezposrednie pytanie moze go oniesmielic lub wybic z rownowagi (np. dlatego, ze nigdy nie byl w takiej sytuacji). Oczywiscie, beda i tacy co powiedza cos w rodzaju: „tak! gdzie, kiedy i jak to zrobimy”. Sugeruje stworzac sytuacje, ktore stawarzaja okazje do sexu, jesli po kilku takich facet nie reaguje znaczy, ze nie ma ochoty. Wszystko jasne i znajomosc zachowana.
Alex,
Zauwazylam, ze jak opisujesz typ faceta innego niz Ty, jestes bardziej krytyczny niz obiektywny. Rozumiem, ze mialo byc subiektywnie, ale jakos przeszkadza mi brak obiektywizmu.
Pozdrawiam,
Karolina J
@Alex
Chodziło mi o fragment: „Jeżeli teraz myślicie, że piszę np. wyłącznie o młodych programistach :-)” bo choć ten powszechny stereotyp nie wziął się z nikąd, to środowisko jest dość różnorodne, choć można wyróżnić pewne nadreprezentacje zachowań i postaw, jak gdzie indziej np. u nauczycieli czy bywalców siłownii :-)
Taka luźna dygresja, po prostu spodobał mi się ten fragment postu :-)
Pozdrawiam
Tomek
@Karolina
Alex uczciwie na samym początku zaznacza, ze opis jest subiektywny. Myślę, ze byłoby to z jego strony nieuczciwe gdyby twierdził, ze opis jest obiektywny wiedząc, ze tak nie jest. Tak robi niestety bardzo wiele osób, szczególnie w internecie, przez co szwankuje ich wiarygodność.
Odnoszę wrażenie, ze bardziej przeszkadza Ci, ze opis jest krytyczny, a nie, ze subiektywny.
Z drugiej strony: gdyby Alex przedstawił opis mniej krytyczny, wiedząc, ze powinien być bardziej krytyczny, również była by to z jego strony pewna nieuczciwość (o której wiedziałby zapewne tylko on sam).
W ten zamotany sposób chce tylko napisać, ze czytam z przyjemnością blog Alexa, za to pisze uczciwie, także tą niewygodną prawdę.
pozdrawiam
Paweł
@Karolina J
„Moim zdaniem nie powinno sie byc zbyt otwartym w tych sprawach i sie pytac bezposrednio, bo jest duze ryzyko, ze doprowadzi to do niezrecznej sytuacji.”
Myślę, że wolałbym niezręczną sytuację – którą przecież można zawsze wyjaśnić – niż…
„Sugeruje stworzac sytuacje, ktore stawarzaja okazje do sexu, jesli po kilku takich facet nie reaguje znaczy, ze nie ma ochoty. Wszystko jasne i znajomosc zachowana.”
… jak miałbym zgadywać czy dana sytuacja to już okazja czy jeszcze nie :) Bo jeśli ja bym odczytał jako okazję a to nie byłaby okazja to wtedy dopiero sytuacja mogłaby się stać niezręczna! :)
Moim zdaniem komunikacja pomiędzy dwoma osobami, z których jedna chce zbliżenia a nie wie jak to okazać (celowo nie piszę „powiedzieć”) opiera się nie tylko na słowach. Można mówić wprost, można też to okazać w inny sposób. Sporo przecież zależy od sytuacji. Dziwi mnie trochę to, że z założenia (przykłady rozterek kobiet podanych przez Alexa) to nie są dwie osoby które spotkały się godzinę temu. Tutaj już jest jakiś kontakt, jakaś zażyłość i głębsza znajomość. Myślę, że to powinno ułatwiać sprawę.
Natomiast ogólnie rzecz biorąc wcale mnie nie dziwią takie problemy ani u kobiet ani u mężczyzn (bo przecież też takie mamy – jako płeć). Człowiek się takich rzeczy musi nauczyć. Od rodziców, od otoczenia a w naszym społeczeństwie o seksie w zasadzie się nie rozmawia wcale, a jak już to za jakąś zasłoną wstydu, niedomówień, uogólnień albo językiem „technicznym” do tego stopnia, że ciężko zrozumieć o co chodzi (to widać szczególnie na przykładzie dzieci, nie wiem czy czytelnicy zdają sobie sprawę co słyszą kilkuletnie dzieci pytające o to skąd się wzięły: terminologia typu wagina, penis, jajeczko bywają na porządku dziennym a nie wydaje mi się, żeby taki np. 3-4 letni brzdąc rozumiał takie słowa).
Artur
„A jaki wiek jest optymalny dla decyzji o potomstwie?”
też kiedyś szukałem odpowiedzi na tak postawione pytanie i myślę, że w miarę uniwersalna wskazówkę znajdziesz tutaj:
http://alexba.eu/2008-02-22/rozwoj-kariera-praca/pieniadze-szczescie/#comment-54861
„Najpierw poznaj samego siebie, potem zbuduj jakąś bazę ekonomiczną a dopiero potem (ewentualnie) podejmuj długoterminowe zobowiązania” (Alex)
a żeby było bardziej związane z tematem postu – poznaj samego siebie to jest właśnie ten etap :-) i to zarówno dla Pań jak i Panów
moim zdaniem kluczem do poczucia i zrozumienia potrzeby posiadania potomstwa jest to niewinne słówko „ewentualnie”
owocnych przemyśleń :-)
wz
Karolina J
Napisałaś: „Moim zdaniem nie powinno sie byc zbyt otwartym w tych sprawach i sie pytac bezposrednio, bo jest duze ryzyko, ze doprowadzi to do niezrecznej sytuacji.”.
Tu są dwie kwestie – pierwsza to „nie powinno sie byc zbyt otwartym” . Zbyt otwartym? Co dokładnie przez to rozumiesz? Gdzie jest granica miedzy tą „właściwą”otwartością a „zbytnią” otwartością? Kto ustala tę „granicę otwartości”? Kto decyduje o tym, co się powinno, a czego nie powinno?
Druga kwestia – to „pytać bezpośrednio”. W ogóle po co pytać (jak napisałam wcześniej)- lepiej komunikować swoją potrzebę, chęć. I to zdecydowanie otwarcie.
Niezależnie od mojego zdania na temat pytania o sex, to jak można pytać inaczej niż bezpośrednio?
Co do pytania – mam jeszcze taką refleksję:
Zaczęłam się zastanwiać nad takim pytaniem, jak mogłoby ono brzmieć: 1/ Co powiesz na wspólny sex? 2/ Czy masz ochotę na sex ze mną? Takie pytania (1 i 2) stawiają nas w moim przekonaniu w pozycji podległej, podporządkowanej, „zależnej”. A jasny komunikat: „Mam ochotę na seks z Tobą”, to jasne wyrażanie potrzeby, decyzja dotycząca siebie. A mężczyzna podejmuje wtedy decyzję za siebie – odmawia lub decyduje się. :-)
Jak masz ochotę iść z kimś do kina, to pytasz „Czy chcesz ze mną pójść do kina?” Czy też może proponujesz „Chodźmy razem do kina” lub komunikujesz: „Mam ochotę iść z Tobą wieczorem do kina”??
Dlaczego komunikacja potrzeb w sferze seksu ma być inna niż komunikowanie innych potrzeb?
Pozdrawiam, Ewa
Ewa W
Chyba, za bardzo czepiasz sie slowek i tracisz z oczu sens mojej wypowiedzi. Rozumiem, ze dla Ciebie to moze zabawa, ale mnie drazni, ze glownie wytykasz innym (watpliwe) bledy wypowiedzi.
Otwartosc – mialam na mysli cos w rodzaju zawsze glosno mowie to co mysle. Kazdy indywidualnie decyduje o swoim stopniu otwartosci, ja mialam na mysli, zeby nie isc na calosc. common sens.
bezposrednim – odwrotnosc posrednosci (common sens), mialam na mysli uzywac sygnalow zamiast slow.
Przyklad z kinem jest nie trafny, poniewaz to nie jest az taka delikatna sprawa. Jesli zaproponujesz koledze kino, to nie ma obaw, zeby on zmienil o Tobie zdanie.
Pozdrawiam,
Karolina J
Alex – doskonały pomysł na poszerzenie trochę postrzegania pewnych kwestii i rozwiązanie problemów kobiet które nie wiedzą jak dać do zrozumienia to i owo :) No i sama nazwa FTP – nie wiem czy te „informatyczno/programistyczne” żarciki zamierzone czy tylko ja się doszukuję bo lubię tego typu humor?
To i jak dorzucę coś od siebie w tej materii. Wszystko poniżej to moje przemyślenia, często wynikające z moich doświadczeń, nie zaś jak czasem mogłoby się wydawać próba indoktrynacji i przekazania najprawdziwszej prawdy. I jeszcze jedno – nawet jeśli trochę dużo będzie negatywów – to jedyną oceną jaką mogłabym uczynić jest to czy to typ faceta dla mnie – nic więcej. Więc nie potępiam – po prostu usiłuję opisać :)
FTP – to często facet który nie dostrzega swojej niskiej wartości w relacjach damsko męskich ponieważ przenosi osiąga sukcesy w innych dziedzinach życia. Częste jest przekonanie że jeśli np. ma świetną pracę, odnosi sukcesy zawodowe, nie ma braków finansowych to jest w związku z tym atrakcyjnym facetem dla płaci przeciwnej. Taka ładna projekcja sukcesów w jednej dziedzinie na wartość w zupełnie innej. Warto zwrócić uwagę że zaskakujący jest fakt że bardzo wielu „mężczyzn sukcesu średniego szczebla” reprezentuje właśnie ten typ. Charakterystyczny jest też częsty brak zainteresowania psychiką kobiety jako taką – skutkuje to po prostu potężnym niezrozumieniem większości komunikatów jakie są przekazywane przez partnerki a co za tym idzie ograniczonym rozwojem – zarówno relacji jak i FTP.
FTP rzeczywiście na potencjalne partnerki wybierają kobiety w typie troskliwej mamusi – bo przypominam że matczyna troska o dziecko jest bezinteresowna, odbywa się w pełnym emocjonalno – praktycznym zakresie ( od komfortu psychicznego, wsparcia, poczucia miłości do dbania o to aby FTP był najedzony, ubrany i nieprzemęczony ), a to wszystko w pakiecie pt. bezwarunkowa ( czyli niezależnie od tego co FTP uczyni ona i tak profity wynikające z pakietu będą trwać w najlepsze ). Toteż znalezienie partnerki oferującej ten sam „standard obsługi” jest dla niego rozwiązaniem optymalnym. Duże korzyści – wkład własny dopasowany do jego chęci.
Moim zdaniem „znacznikiem” po jakim rozpoznać można FTP jest jego pewna roszczeniowość w relacji. Jakiejkolwiek – koleżeńskiej lub nie :) On chce = on ma, niezależnie od tego w jaki sposób dostanie to czego chce ( uwzględniając manipulacje, emocjonalne szantaże etc… ). Dlatego też zgodzę się ze ten typ często spotyka się na „szkoleniach z uwodzenia”. Ot po prostu szkoli człowiek swój arsenał sposobów w jakie można uzyskać to czego chce. I nie sugeruję tu wyrachowania – bo to nie jest przemyślane i wykalkulowane. To jest po prostu pewnego typu niedojrzałość emocjonalna.
Dlaczego w ogóle FTP trzęsie portkami? Ano dlatego że jest w kwestiach emocjonalnych ( i często łóżkowych ) bardzo ograniczony. I reaguje trochę jak dziecko które w momencie kiedy styka się z czymś nowym usilnie stara się przywrócić sytuację do pierwotnej odpowiadającej mu wersji – ze strachu. Ze strachu przed tym czego n ie zna, a co mogłoby przypadkiem naruszyć jego stabilny status QUO. I mechanizm dewaluacji czy negacji jest tu bardzo widoczny. Wyzwanie jest podejmowane tylko wtedy kiedy FTP ma pewność że mu sprosta :)
Cechy charakterystyczne łatwe do rozpoznania:
– niski poziom empatii ( np. w reakcji na łzy u kobiety której właśnie zrobił przykrość sztywne przytulenie i „no nie płacz” – skupienie się na zniwelowaniu skutków, brak zainteresowania przyczyną )
– skupienie na swoich potrzebach i przedkładanie ich nad potrzeby innych ( np. on chce iść do kina, ona do teatru, on pójdzie do kina – choćby bez niej )
– roszczeniowa postawa ( jeśli ona zrobi mu przykrość będzie to zapamiętane i użyte przeciwko niej, wielokrotnie, mimo wszelkich podjętych działań )
– superskuteczny mechanizm obronny przeciwko „zaglądaniu w głąb siebie” ( od uważania tego za głupie filozofowanie do argumentów w stylu „nie mam czasu myśleć o pierdołach” )
– zaburzone poczucie sprawiedliwości ( zły uczynek – ktoś ukraść Kali krowa, Kali ukraść komuś krowa – dobry uczynek – no w każdym razie na pewno nie taki zły :) )
Ja wiem – trochę się skupiłam na negatywach. Bo też jak ma się porównanie z innymi typami to te zalety trochę bledną. Niemniej jednak warto zauważyć że mężczyzna taki zapewnia ogromną dawkę stabilizacji – jeśli wszystko dzieje się na jego warunkach w takim wygodnym gniazdku spełniającym jego oczekiwania będzie trwał w przekonaniu że wszystko jest ok. Paradoksalnie FTP zrywa swoją relację z kobietą dopiero wtedy kiedy ona zaczyna zbyt konsekwentnie dążyć do zmian. W dodatku – często FTP zarabia całkiem nieźle toteż doskonale całkiem dobrze sprawdzają się relacje z kobietami które pragną w życiu być przede wszystkim żoną i matką, panią domu, strażniczką ogniska domowego. Wiele kobiet marzy o domu, płotku, samochodzie, dzieciach i raz w roku egzotycznych wakacjach. I to FTP jest w stanie zapewnić doskonale. Bezpieczeństwo i stabilizacja – to główne zalety związku z powyższym.
Co do samego tematu „JAK mu powiedzieć”. To właśnie JAK jest pytaniem. Bo przecież cały trik polega nie na tym CZY – bo to kobieta pokazuje na wiele sposobów, ale właśnie JAK :)
Niemniej jednak – ten posty był o FTP, a sposoby JAK mają się pojawić później więc powstrzymuję się od uwag :) Póki co :)
Buziaki
Koci
Ciekawa jestem jaka będzie Twoja Alex sugestia, jeśli chodzi o proponowanie kolegom przyjacielskiego seksu bez zobowiązań. Zdarzały mi się takie układy i czasem wyraźnie z mojej inicjatywy, ale nie jestem w stanie stwierdzić, czemu niektóre były udane, a inne kończyły się niezbyt miło – zbyt wiele zmiennych.
Jeśli jesteśmy zakochane i chodzi o głębszą relację, poważniejszy związek, założenie rodziny moim zdaniem kobieta nie powinna proponować mężczyźnie seksu wprost, a przynajmniej jest to mocno ryzykowne. Wierzę, że dobieraniem się w pary w bardzo silnym stopniu kieruje instynkt, większy niż emancypacja, równouprawnienie i inne skądinąd cenne wynalazki współczesnej cywilizacji. Nie ma sensu zawracanie rzeki kijem. To są siły natury, które w bardzo niewielkim stopniu jesteśmy w stanie kontrolować. Reguły tej gry są jasne, każdy gatunek ma własne rytuały i stosowanie się do nich znacznie uprasza sprawę (choć oczywiście sukcesu nie gwarantuje). U ludzi to mężczyzna zdobywa, a kobieta jest zdobywana. Kobieta i tak może zrobić bardzo wiele. Może pokazać, że jest dostępna, być miła, seksowna, prowokująca, może organizować czas i miejsce, żeby intymność miała okazję się zawiązać, ale robienie pierwszego kroku, werbalnie czy fizycznie to jednak IMHO spore ryzyko. Po pierwsze: można usłyszeć nieprzyjemną odmowę, nie każdy ma skórę krokodyla, a tego typu intymna propozycja czyni nas wrażliwymi na ciosy. Po drugie: nawet jeśli mężczyzna przystanie na seks i sam seks będzie fantastyczny, może się okazać, że jego motywacja jest o wiele płytsza niż nasza. Ciężko w takiej sytuacji wymagać np. wyłączności i łatwo można znaleźć się w roli pogotowia seksualnego, która jest bardzo nieprzyjemna, jeśli jesteśmy zakochane. Po trzecie: jeśli on nie robi pierwszego kroku najprawdopodobniej po prostu nie ma na to ochoty lub nie ma takiej możliwości, w danej chwili. Jakiś niewielki procent nie zrobi pierwszego kroku z powodu patologicznej nieśmiałości i tu może się pojawiać pokusa, żeby takim chłopakom pomóc i wykonać czarną robotę za nich. Ale patologiczna nieśmiałość zazwyczaj wynika z patologicznego poczucia niższości i nawet jeśli bezpośrednia propozycja go nie odstraszy, da to o sobie znać później. Typowe konsekwencje to nie mająca żadnego umocowania w rzeczywistości zazdrość i konfabulacje, podejrzenia, że zależy Ci tylko na jego pieniądzach, zahamowania w kontaktach seksualnych, aż do całkowitego unikania zbliżeń. Po czwarte, im bardziej nam zależy, tym bardziej trzeba uważać, żeby nie wejść w rolę strony, która jest jedynym motorem całego związku (wymieniona przez Alexa „troskliwa mamusia”). Trzeba mężczyźnie dać przestrzeń do wykazania się i obserwować jego zachowanie, zamiast rzucać się na łeb na szyję w zamian za odrobinę bliskości. Kiedy jesteśmy bardzo aktywne nie ma po prostu jak zweryfikować, czy druga strona w ogóle ma ochotę coś do związku wnieść, a po drugie zbyt duża aktywność jednej strony działa demobilizujący, a czasem wręcz odstraszająco na drugą stronę.
Seks to fantastyczna sprawa, ale niesie ze sobą również wiele ryzyk. O ile ryzyko uczuciowe jest podobne po stronie kobiety i mężczyzny to fizycznie kobieta ryzykuje o wiele więcej: może zajść w ciążę, może zostać pobita, może zostać zmuszona do zrobienia czegoś, na co nie ma ochoty. Dlatego ja osobiście namawiam, żeby dać spokój panom, którzy sami nie chcą zrobić pierwszego kroku i unikają wszelkich konwencjonalnych gestów uwodzenia (okazywanie zainteresowania, udzielanie pomocy, organizowanie randek, komplementy, prezenty, kwiaty itp.). Jesteśmy tego warte :) No chyba, że usychamy z miłości lub pożądania, nie możemy już dłużej czekać, ani zmienić obiektu zainteresowania i konieczne jest twarde zderzenie z rzeczywistością, żeby oprzytomnieć.
Tylko po co kobieta która wie czego chce, która chce sexu, ma tracić czas na FTP? na podchody do takiego faceta? PO CO!?
Ja czekam na kolejne grupy i jestem pewna, że jakiś typ takiej kobiecie będzie dorównywać.
Magda,
Jak Ty to ladnie opisalas, zgadzam sie w 100%.
Dzieki,
Karolina
@Ewa W
>>>>Dlaczego komunikacja potrzeb w sferze seksu ma być inna niż komunikowanie innych potrzeb?
Bo to są po prostu potrzeby innego typu i wymagają innego rodzaju zaangażowania. Bo żeby czerpać pełną przyjemność z seksu trzeba najpierw zostać uwiedzionym i oczarowanym przez partnera. Do masturbacji drugi człowiek nie jest niezbędny (chociaż może się przydać). W momencie, kiedy jest oczywiste, że obie osoby mają ochotę na wspólny seks, takie jasne wyrażenie potrzeb może być OK. Wypowiedziane w w celu wysondowania reakcji drugiej strony jest po prostu absurdalne. Mylisz się twierdząc, że jedyna możliwa reakcja na takie stwierdzenie to zgoda lub odmowa. Ja na podobny komunikat odpowiadam: „w takim razie spróbuj mnie uwieść”.
Artur
'A jaki wiek jest optymalny dla decyzji o potomstwie?’
też kiedyś szukałem odpowiedzi na tak postawione pytanie i myślę, że warto się zastanowić nad:
http://alexba.eu/2008-02-22/rozwoj-kariera-praca/pieniadze-szczescie/#comment-54861
„Jeśli chodzi o moje sugestie na start to powtarzam – istotna jest kolejność działań. Najpierw poznaj samego siebie, potem zbuduj jakąś bazę ekonomiczną a dopiero potem (ewentualnie) podejmuj długoterminowe zobowiązania” (Alex)
i skoro Twoje pytanie skupia się na tym optymalnym wieku to łatwiej to zrozumieć skupiając się na słówku „ewentualnie”
owocnych przemyśleń życzę
wracając do wątku i poruszanego tematu to jest to część pierwszego działania: 'poznawania samego siebie’ i to zarówno dotyczy Pań jak i Panów :-)
wz (byly FTP ;-)
„Dlatego ja osobiście namawiam, żeby dać spokój panom, którzy sami nie chcą zrobić pierwszego kroku i unikają wszelkich konwencjonalnych gestów uwodzenia (okazywanie zainteresowania, udzielanie pomocy, organizowanie randek, komplementy, prezenty, kwiaty itp.). Jesteśmy tego warte :) No chyba, że usychamy z miłości lub pożądania, nie możemy już dłużej czekać, ani zmienić obiektu zainteresowania i konieczne jest twarde zderzenie z rzeczywistością, żeby oprzytomnieć.”
W każdym słowie się z Tobą zgadzam, bardzo wartościowa wypowiedz.Sądzę, że mam za ładne nogi by dać się dotykać każdemu tylko dlatego, że mam ochotę.;)))
Karolina J
Napisałaś: „czepiasz sie slowek i tracisz z oczu sens mojej wypowiedzi” – hmmm, dopytuję, dociekam, chcę lepiej zrozumieć, wyrażam swoje zdanie…
Piszesz też: „dla Ciebie to moze zabawa” – czy cokolwiek z mojej wypowiedzi wskazywało na zabawę??? Bardzo poważnie traktuję temat, poważnie traktuję dyskutantów, a dopytywanie jest tego przejawem. Przykro mi, że odbierasz to jako wytykanie błędów, jakoś z tym będę żyć.:-)
Piszesz o otwartości, że: „mialam na mysli cos w rodzaju zawsze glosno mowie to co mysle.” No właśnie. Dlaczego o seksie i potrzebach w tej sferze nie mamy także mówić głośno i otwarcie tego, co czujemy, czego chcemy? Dlaczego mamy używać sygnałów, zamiast słów i jasnych komunikatów? Słowa są zdecydowanie bardziej czytelne niż sygnały, które mogą być niezauważane, albo źle interpretowane. Czyli to, o czym pisałam wcześniej – gra w „domyśl się”. Odpowiedź na moje „dlaczego” pośrednio dajesz w swojej wypowiedzi dotyczącej przykładu z kinem.
Ja rozumiem, że wiele osób podchodzi tak do tematu, jednak ja tego nie podzielam. A mianowicie piszesz: „Jesli zaproponujesz koledze kino, to nie ma obaw, zeby on zmienil o Tobie zdanie.” W domyśle: a jeśli zaproponujesz seks, to może zmienić o Tobie zdanie na gorsze.
Zatem o braku otwartości w komunikacji w sferze seksu decyduje obawa przed oceną, lęk przed odrzuceniem, strach przed „zametkowaniem” etc.
Tu powraca moje pytanie z poprzedniego komentarza: „Kto ustala tę “granicę otwartości”?”. Z tego wynika, że Strach/ Lęk/Obawa. :-(
Wiesz, jeśli mój kolega zmieni o mnie zdanie tylko dlatego, że jasno komunikuję swoje potrzeby w każdej sferze, w tym w delikatnej sferze seksu, to ja (oczywiście to tylko mój osobisty pogląd i zgodne z tym doświadczenia) się poważnie wtedy zastanawiam, czy jest sens dla mnie być w bliskiej relacji z takim człowiekiem, nawet w relacji koleżeńskiej.
Kiedy ja pokonałam swój wewnętrzny strach, obawę i własne domysły na temat, że ktoś mnie odrzuci, zmieni o mnie zdanie etc i zaczęłam jasno komunikować – okazało się to dla mnie bardzo dobrym pozytywnym doświadczeniem. Zdziwiłam się sama, że taki komunikat wprost skierowany do mężczyzny jest przyjmowany bardzo pozytywnie. Podstawą dla „zdobycia” tej odwagi było to, że zdałam sobie sprawę, iż nawet jeśli ktoś zmienia na mój temat zdanie, to tak czy inaczej ja pozostaję nadal taka sama (!).
Czyjeś zdanie nie odbiera mi mojej wartości. Pozwala natomiast poznać lepiej mojego rozmówcę, w tym przypadku kolegę czy przyjaciela.
Oczywiście każdy ma prawo do własnych wyborów i sposobu komunikowania swoich potrzeb.
Magda,
Zwróciłam uwagę na to: „Seks to […]niesie ze sobą również wiele ryzyk. […]fizycznie kobieta ryzykuje o wiele więcej: może zajść w ciążę, może zostać pobita, może zostać zmuszona do zrobienia czegoś, na co nie ma ochoty. Dlatego ja osobiście namawiam, żeby dać spokój panom, którzy sami nie chcą zrobić pierwszego kroku”
Wybacz, ale to bardzo „pokrętna” logika. Pobita, zgwałcona, zmuszona do czynności seksualnych, na które kobieta nie ma ochoty czy wreszcie ciąża – to wszystko zdarzyć się może niezależnie od tego, kto inicjuje seks (!) i czy o nim mówi wprost, czy „sugeruje” i stwarza klimaty. Zdarza się niestety i w małżeństwach. A w ciążę zachodzi się zwykle od współżycia bez zabezpieczeń, a nie od inicjowania seksu przez kobietę (naprawdę!).
Zaskoczyło mnie mocno, że o inicjowaniu seksu piszesz „czarna robota”: „tu może się pojawiać pokusa, żeby takim chłopakom pomóc i wykonać czarną robotę za nich. ???
Pozdrawiam, Ewa
Magda,
Pisałysmy w podobnym czasie, więc szybko odniosę się tylko do jednego zdania: „żeby czerpać pełną przyjemność z seksu trzeba najpierw zostać uwiedzionym i oczarowanym przez partnera.”
Gdzie to przeczytałaś???? Co powiesz na to, że Moje doświadczenia temu przeczą? Co powiesz na to, że nawet ofiara gwałtu niekiedy przeżywa rozkosz seksualną, choć bardzo się tego wstydzi ???
Pozdrawiam, Ewa
@Ewa W
Tak masz oczywiście rację, że ryzyka związane z seksem nie są ograniczone do sytuacji, kiedy to kobieta inicjuje seks. Niemniej jednak sytuacja, kiedy radośnie oznajmiamy „mam ochotę na seks z Tobą” osobie, której nie znamy zbyt dobrze, a ponadto nie mamy nawet przekonania, że jej na nas zależy, wystawia nas na większe ryzyko. Np. jak już będziecie sami w ciemnym pokoju i po wstępnych pieszczotach dojdzie do stosunku, mężczyzna może odmówić założenia prezerwatywy i mimo protestów dokończyć, co zaczął. Tak się skończyła jedna z moich przygód pt. „chodźmy do łóżka”. Jakimś trafem, żaden z panów, którzy mieli okazję wykazać się większą cierpliwością w zdobywaniu mojego zaufania, niczego takiego nie zrobił.
Ciąże zdarzają się, niestety, nawet pomimo stosowania zabezpieczeń, a kobieta nie zawsze ma wpływ na ich użycie (patrz wyżej).
>>>>Pobita, zgwałcona, zmuszona do czynności seksualnych, na które kobieta nie ma ochoty czy wreszcie ciąża – to wszystko zdarzyć się może niezależnie od tego, kto inicjuje seks (!)
Dlatego ja nie pisałam jedynie o inicjowaniu seksu, ale o wielu innych zachowaniach, które zwykle wykonują mężczyźni, którym zależy na jakiejś kobiecie. Gwarancji nie ma, ale zyskujesz trochę więcej danych do analizy.
>>>Zaskoczyło mnie mocno, że o inicjowaniu seksu piszesz „czarna robota”.
Wyobrażam sobie, że dla nieśmiałego faceta, inicjowanie seksu czy w ogóle „podrywanie” kobiet to czarna robota. To taki żart był.
Ewa W,
„hmmm, dopytuję, dociekam, chcę lepiej zrozumieć, wyrażam swoje zdanie…” – ja bym tu jeszcze dopisala krytykuje i sugeruje niekompetencje, niewiedze, ulosmosc myslenia wypowiadajacego.
„czy cokolwiek z mojej wypowiedzi wskazywało na zabawę???”- to jak czesto to robisz wskazuje na to, ze sprawia Ci to przyjemnosc.
„Bardzo poważnie traktuję temat, poważnie traktuję dyskutantów, a dopytywanie jest tego przejawem. Przykro mi, że odbierasz to jako wytykanie błędów, jakoś z tym będę żyć.:-)” – dopytywanie jest ok, wytykanie juz nie, ale jakos z tym zyjesz :)
Rozumiem, ze masz inne zdanie na ten temat i pewnie juz swoja wiedza i opinia rozwiazalas nie jeden problem. Ja jednak watpie w slusznosc Twoich opinii na ten temat. Moglabys sie ze mna podzielic, ile razy sie sparzylas na byciu otwarta i bezposrednia.
„Wiesz, jeśli mój kolega zmieni o mnie zdanie tylko dlatego, że jasno komunikuję swoje potrzeby w każdej sferze, w tym w delikatnej sferze seksu, to ja (oczywiście to tylko mój osobisty pogląd i zgodne z tym doświadczenia) się poważnie wtedy zastanawiam, czy jest sens dla mnie być w bliskiej relacji z takim człowiekiem, nawet w relacji koleżeńskiej.”
Temat „Jak mu to powiedziec” nie wyszedl ode mnie tylko od innych kobiet, ktore maja z tym problem. Chyba wlasnie w jednym zdaniu go rozwiazalas :)
Pozdrawiam,
Karolina J
>>>Gdzie to przeczytałaś???? Co powiesz na to, że Moje doświadczenia temu przeczą? Co powiesz na to, że nawet ofiara gwałtu niekiedy przeżywa rozkosz seksualną, choć bardzo się tego wstydzi ???
Nigdzie tego nie przeczytałam, takie jest moje doświadczenie. Pełna przyjemność z seksu to moim zdaniem znacznie więcej niż orgazm, jeśli to masz na myśli pisząc o pełnej przyjemności z seksu. To tylko jeden z elementów.
Drodzy Czytelnicy
Jestem w Berlinie i dopiero od 5 minut mam znowu dostęp do internetu. Teraz muszę lecieć na rozmowy biznesowe, wrócę do Was wieczorem.
Dziś system antyspamowy trochę przesadza i skierował do moderacji sporo komentarzy. Nie ma w tym mojego świadomego działania, przepraszam za ewentualną zwłokę.
Usłyszymy się wieczorem, w międzyczasie pamiętajcie, że to dopiero początek klasyfikacji :-)
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Magda,
Piszesz: Po czwarte, im bardziej nam zależy, tym bardziej trzeba uważać, żeby nie wejść w rolę strony, która jest jedynym motorem całego związku.
Chyba te zdanie aktualne jest rowniez dla mezczyzn:)
A tak wogole dosyc ciekawe zdanie na ten temat. Musze podtwierdzic ze niektozi mezczyzni naprawde strasza sie kobiet ktore zbyt bezposrednio mowia czego chca.Niewiem czego sie boja. Ja tam lubie bezposrednosc;)
Taka mala dygresja nie na temat,piszesz :”konwencjonalnych gestów uwodzenia (okazywanie zainteresowania, udzielanie pomocy, organizowanie randek, komplementy, prezenty, kwiaty itp.).” Dawno zauwazylem ze kwiaty,prezenty i udzielanie pomocy i nawet zbyt duzo komplimentow jest po prostu nieskuteczne. Jeszcze nigdy nie pomoglo przy uwodzeniu dziewczyny (no chyba ze podobales sie jej jeszcze przed rozpoczeciem uwodzenia).Zawsze mnie dziwilo ze dziewczyny sadza ze akurat te rzeczy sa skuteczne:) Tak zyskuje sie szacunek kobiety,jej przyjazn itp ale nie jej milosc.
Magda,
Piszesz otwarcie o swoim negatywnym doświadczeniu, z pewnością trudnym (doceniam), i potem że „Jakimś trafem, żaden z panów, którzy mieli okazję wykazać się większą cierpliwością w zdobywaniu mojego zaufania, niczego takiego nie zrobił.”. Być może przyporządkowałaś odpowiednio stopień poznania oraz „poziom starań” do określonego poziomu ryzyka. Ja wiem, że takie sytuacje mogą się zdarzać niezależnie od stopnia poznania, starań etc.
Ważne jest według mnie dla tej naszej dyskusji pewne doprecyzowanie, a mianowicie, Alex w poście przywołał dwie podobne sytuacje:
„Znam sympatycznego faceta, z którym bardzo dobrze mi się rozmawia, ale znajomość utknęła na tym etapie.[…]”
„Znam sympatycznego faceta, z którym jestem na stopie koleżeńskiej i dobrze się ze sobą czujemy. […]”
Ja nie odnoszę się do tego typu sytuacji.
Kiedy kogoś znamy, dobrze się czujemy w jego towarzystwie, a jednocześnie kiedy pojawia się w nas kobietach chęć, potrzeba intymności – jasno o tym mówimy. Niekoniecznie (w moim odczuciu) potrzebne jest przekonanie czy zapewnienie, że mu „na mnie zależy” (osobiście nie przepadam za tym określeniem), ale ważne jest, że mnie szanuje. I zdecydowanie jestem za zachowaniami bezpiecznymi w sferze seksu.
Pozostaję przy tym niezmiennie zwolenniczką jasnego komunikowania swoich potrzeb (nie zawsze tak było), w tym także potrzeby przejścia z relacji koleżeńskiej, do takiej, w której jest intymność. I moje doświadczenia w tym względzie potwierdzają, że można spokojnie tak komunikować, darując sobie rożne gry i podchody, oczekiwanie na pierwszy krok ze strony mężczyzny.
Tak sobie myślę, że komunikacja bezpośrednia jest ok w sferze seksu, nieodpowiedni może być partner do tej komunikacji. Czyli nie należy zmieniać komunikacji, tylko faceta. :-)
Karolina J,
Napisałaś:
„Ja jednak watpie w slusznosc Twoich opinii na ten temat.” – hmmm, Twoje niezbywalne prawo.
Ciekawe, że nie pytasz o to, ile razy skorzystalam na byciu otwartą i bezpośrednią, tylko piszesz:”Moglabys sie ze mna podzielic, ile razy sie sparzylas na byciu otwarta i bezposrednia.”?
Czemu to ma posłużyć, w czym pomóc?
Dla mnie jeśli się „sparzę” z powodu bycia otwartą i bezpośrednią, to nie oznacza, że otwartość i bezpośredniość jest zła. Oznacza to natomiast, że następnym razem powinnam lepiej dobierać sobie towarzystwo. :-)
Z tym, jak odbierasz moje komentarze i jakie odnosisz wrażenia nie będę dyskutować, bo nie mam na to wpływu.
Pozdrawiam, Ewa
Ana,
Piszesz: „Sądzę, że mam za ładne nogi by dać się dotykać każdemu tylko dlatego, że mam ochotę.;)))”
Jakieś nieporozumienie! A kto i gdzie mówi, że każdemu???? Tylko temu, któremu chcesz, żeby Cię dotykał!
Pozdrawiam, Ewa
Magda, speszę z korektą. To wazne – w moim zdaniu znalazło sie „nie” a nie powinno, czyli na końcu drugiego akapitu mojego komentarza powinno być:
„Znam sympatycznego faceta, z którym jestem na stopie koleżeńskiej i dobrze się ze sobą czujemy. […]”
Ja odnoszę się do tego typu sytuacji.
Teraz zauważylam ten błąd, speszę z korektą!
Ewa
Ewa W,
Dziekuje bardzo, ze wkoncu zauwazylas, ze mam prawo do wlasnych opinii (nawet jesli sie z nimi nie zgadzasz nie musisz ich kwestionowac).
„Ciekawe, że nie pytasz o to, ile razy skorzystalam na byciu otwartą i bezpośrednią, tylko piszesz:”Moglabys sie ze mna podzielic, ile razy sie sparzylas na byciu otwarta i bezposrednia.”?
Czemu to ma posłużyć, w czym pomóc?” – odpowiadasz pytaniem na pytanie. Zadalam je zeby sprawdzic jak twoja metoda dziala w praktyce.
P.S. Skrytykowalam, sposob w jaki komentujesz wypowiedzi innych, bo w tym wypadku nie jestes otwarta. Widac, ze Twoja pytania sugeruja powatpiewanie w sens czyjes wypowiedzi, a jednak nie mowisz tego bezposrednio. I nie moge uwierzyc, ze jestes taka otwarta w sprawach sexu, kiedy krytyki przez internet od anonimowej osoby nie potrafisz przyjac. Dla mnie sie to wszystko ze soba kloci.
Pozdrawiam,
Karolina J
W tym poście poruszyłeś Alex bardzo istotną kwestię, leżąca w dość delikatnej materii. Stąd dziękuję Ci za jego opublikowanie.
Bartosz piszesz: „Przeważająca większość kobiet nigdy nie odważy się zapytać faceta o sex . Tak zostały “zaprogramowane ” przez społeczeństwo .I nie ma w tym nic złego .”
Mam na ten temat zupełnie odmienne zdanie. Myślę, że jest w tym bardzo wiele złego. Takie zaprogramowanie prowadzi do cyklicznego wytłumiania swoich własnych potrzeb. Jeżeli ta przeważająca większość kobiet nie ma odwagi, aby ten o seks – może nie co zapytać, lecz go taktownie zaproponować, to oznacza to, że muszą być ku temu jakieś powody. Tym powodem może być właśnie wspomniane wyżej „zaprogramowanie społeczne” lub jakieś zahamowanie wewnętrzne, powstałe na innym gruncie. Efekt jest taki, że ostatecznie kobieta nie zakomunikowawszy swojej potrzeby mężczyźnie, drastycznie zmniejsza swoje szanse na to, że te zostaną one kiedykolwiek zaspokojone. To z gruntu jest już niezdrowa sytuacja.
Piszesz dalej: „Jeżeli kobieta ma ochotę na faceta to nie powinna pytać tylko “działać . np po miłym spektaklu w teatrze , lub kolacji starć się inicjować spotkania w kameralnych miejscach , u niego , u niej . itp zapewne coś powinno się wydarzyć”
Jeśli chodzi o samo działanie to zgadzam się w tym miejscu z Tobą, jeśli chodzi o przewidywane efekty działania, któro Ty wymieniłeś za przykład, to już nie do końca. Dlatego tu za najtrafniejsze stwierdzenie uważam to co napisała na ten temat Ewa W, a mianowicie:
„Działaniem jest też jasny komunikat dotyczący potrzeb i chęci. Gra w “domyśl się” czy “skuś się”, “zdobądź mnie” – mnie nie przekonuje.” – dziękuję Ci Ewo, trafiłaś w samo sedno dość rozpowszechnionego (z mojego punktu widzenia) zjawiska – mam na myśli występowanie wszelkich gier w „domyśl się”.
Dalej, Ewa W pisze: Dlaczego mamy używać sygnałów, zamiast słów i jasnych komunikatów? Słowa są zdecydowanie bardziej czytelne niż sygnały, które mogą być niezauważane, albo źle interpretowane.
W pełni się pod tym podpiszę! Na temat tych niezauważalnych sygnałów, mylnych interpretacji i utraconych za ich sprawą potencjalnych możliwościach, co nieco wiem… :-)
I jeszcze jeden cytat od Ewy W: „Wiesz, jeśli mój kolega zmieni o mnie zdanie tylko dlatego, że jasno komunikuję swoje potrzeby w każdej sferze, w tym w delikatnej sferze seksu, to ja (oczywiście to tylko mój osobisty pogląd i zgodne z tym doświadczenia) się poważnie wtedy zastanawiam, czy jest sens dla mnie być w bliskiej relacji z takim człowiekiem, nawet w relacji koleżeńskiej.”
Podobnie widzę tę kwestię, z tą drobną różnicą, że jestem na etapie nauki takiego podejścia w praktyce.
I na tym chyba poprzestanę – Ewa W napisała dziś tyle niezwykle, z mojej perspektywy, trafnych spostrzeżeń, że jednocześnie na chwilę obecną wyczerpała tym samym zasób moich własnych przemyśleń, o które mogłabym ewentualnie wzbogacić dyskusję :-). Może kolejna iteracja czytania komentarzy poskutkuje jakąś doraźną zmianą na tym polu :-)
Pozdrawiam serdecznie
Marta,
To miłe, że nie jestem odosobniona w swoich poglądach :-). A co do „z tą drobną różnicą, że jestem na etapie nauki takiego podejścia w praktyce” to życzę Ci postępów w procesie wdrozenia :-). Rezultaty są w moim przekonaniu warte wysiłku zmiany. Ja miałam na tę naukę sporo czasu, (wszak zbliżam się do półwiecza :-) ), czasami żałuję, że wcześniej nie dokonałam zmiany „oprogramowania”. Czasem jeszcze zdarza mi się zapominać odrobione lekcje:-). Wtedy jednak odczuwany wyraźny dyskomfort staje się moim „przypominaczem”.
Pozdrawiam, Ewa
@Ewa W
Napisałaś:
>>>Alex w poście przywołał dwie podobne sytuacje:
„Znam sympatycznego faceta, z którym bardzo dobrze mi się rozmawia, ale znajomość utknęła na tym etapie.[…]”
„Znam sympatycznego faceta, z którym jestem na stopie koleżeńskiej i dobrze się ze sobą czujemy. […]”
Zacytowałaś tylko części wypowiedzi Alexa. Ja rozumiem, że mówią one dwóch sprawach: 1) jedno z tych sforumułowań oznacza, że kobiecie zależy wyłącznie na seksie z danym mężczyzną, nie jest w nim zakochana, nie wiąże z nim innych planów; 2) drugie (to znaczy jeśli chodzi o kolejność to pierwsze) oznacza sytuację, kiedy kobieta zakochana w jakimś mężczyźnie chce dodać do ich przyjaźni element erotyczny, tym samym czyniąc z tego tzw. związek romantyczny.
W każdym razie takiego rozróżnienia ja użyłam w swojej wypowiedzi.
Nie wiem jak zaproponować koledze seks, żeby go nie zrazić, nie zepsuć sobie reputacji itd. I ciekawa jestem bardzo, co Aleks zasugeruje. Nie wiem, mimo, że w odróżnieniu od Ciebie, nie musiałam nigdy się pozbywać żadnych obaw ani lęków, albo przynajmniej bardziej mi się chciało niż się bałam. Nakłonienie mężczyzn do seksu nigdy nie stanowiło dla mnie dużej trudności, co nie znaczy, że nie dostałam nigdy kosza. Ale, i tu leży pies pogrzebany, jeśli moim celem był tylko seks, ewentualne odrzucenie moich awansów nie było dla mnie powodem do zmartwień. Partnerów do seksu jest na pęczki. Można to porównać do ukłucia (mojej próżności). Podsumowując, jeśli chodzi nam tylko o seks, nie będzie wielkim ryzkiem zaproponowanie seksu (przy zachowaniu oczywistej ostrożności).
Zupełnie inaczej się sprawy miały, kiedy byłam zakochana i oprócz seksu pragnęłam wejść w związek z jakimś mężczyzną. Chyba każdy wie jak boli złamane serce i jak silne emocje się z tym wiążą. Takie sytuacje odczuwałam raczej jak obcinanie kończyny, po kawałku. Zapewne nie wszystkie kobiety podzielają moje uczucia, ale myślę, że spora grupa jednak tak. I tym paniom szczerze odradzam inicjowanie czy nawet zgadzanie się na seks, jeśli nie mają przekonania, że ich ewentualny partner podziela ich uczucia. W takiej sytuacji wystawiają się na duże emocjonalne ryzyko, a dodatkowo ryzykują, że stracą szansę na głębszy związek z tym konkretnym mężczyzną.
@Antek
>>>>> Musze podtwierdzic ze niektozi mezczyzni naprawde strasza sie kobiet ktore zbyt bezposrednio mowia czego chca.Niewiem czego sie boja. Ja tam lubie bezposrednosc;)
Ja tam doskonale ich rozumiem, bo jako kobiecie zdarzały mi się nie raz tego typu bezpośrednie propozycje. Pewnie średnio jedną na pięć byłam skłonna rozważyć. W pozostałych przypadkach bywałam: przestraszona, zniesmaczona, osaczona, pełna politowania, zmieszana itd.
>>>>>>Zawsze mnie dziwilo ze dziewczyny sadza ze akurat te rzeczy sa skuteczne:) Tak zyskuje sie szacunek kobiety,jej przyjazn itp ale nie jej milosc.
Te gesty oczywiście nie sprawią, że dziewczyna się Tobie zakocha. Ale jeśli ona się Tobie podoba, możesz ją zaprosić na randkę, i jeśli ona się zgodzi, oznacza to najprawdopodobniej, że też chce Cię bliżej poznać. To gra, która ma ułatwić rozpoznanie sytuacji. Jeśli jej okażesz, że szanujesz jej potrzeby, ona poczuje się bezpieczniej i może zechce się przed Tobą odsłonić, a to jest pierwszy warunek intymności. Można to oczywiście zrobić na inne sposoby, to nie jest jedyna droga, ale to jest sprawdzony, zrozumiały dla wszystkich język.
Magda,
Nie jestem pewna, czy dobrze Cie zrozumiałam. A zrozumiałam następująco:
Gdy kobieta chce przeżyć przyjemność seksualną, mieć partnera do seksu, nie jest zakochana (zakładamy, ze jest to człowiek znajomy, do którego mamy zaufanie, wzajemny szacunek), nie ma planów „na życie” związanych z tym człowiekiem, a jedynie ewentualne plany na seksualne uniesienia (niekoniecznie jednorazowe), to wtedy nie jest problemem swobodne wprost komunikowanie swoich potrzeb (nawiasem mówiąc partnerów do seksu jest na pęczki, jak piszesz, niemniej partnerów do dobrego,bogatego w różnorodne doznania i bezpiecznego seksu – zdecydowanie mniej )
Drugi przypadek, to gdy jednak kobieta się zakochuje, snuje plany na wspólną przyszłość, to komunikacja wprost już nie jest właściwa, bo niesie ryzyko odtrącenia, oceny etc, zatem w to miejsce wchodzi sygnalizowanie, kokieteria, stwarzanie okazji na domyślanie się, oczekiwanie na aktywność z drugiej strony, różne gry. Czyli stosowanie metod obarczonych dużym ryzykiem niezrozumienia, złej interpretacji etc?.
Jeśli by tak to było jak zrozumiałam,to ja mam na coś takiego wewnętrzny sprzeciw. Dlaczego? Bo jestem zdania, że komunikowanie swoich potrzeb nie powinno być elementem „ narzędziem”, które się stosuje lub nie w zależności od celu nadrzędnego. Powinno być naszym naturalnym zachowaniem. I więcej nawet – jeśli na etapie poznawania, budowania relacji kobieta stawia się w pozycji oczekującej, a nie jasno komunikującej. Ten model komunikacji może stać się problemem, gdy już para będzie razem. I dotyczy to nie tylko komunikacji w sferze intymnej. Wiele kobiet „ustawia” się w związkach w roli oczekującej, zmuszającej partnera do domyślania się, nie komunikując wprost swoich potrzeb. Bywa też, że mężczyzną po jakimś czasie jest zdziwiony, ze wybrał kobietę oczekującą, a jest z kobietą jasno mówiącą o swoich potrzebach i nawet domagająca się ich realizacji. I znów jest problem.
Według mnie lepiej przeżyć nawet bolesne rozczarowanie / rozstanie komunikując swoje potrzeby, niż całe życie toczyć gry.
Przy okazji przypomniało mi się, jak kiedyś Maryla Rodowicz powiedziała, że miłość rodzi się w łóżku. To dalekie od stereotypu, ze jak się chce, żeby mężczyzna się z Tobą ożenił, to nie idź z nim do łóżka. Seks nie powinien być elementem manipulacji. Wiele małżeństw nie przetrwało, bo były zawierane jako „warunek dopuszczenia mężczyzny”.
Pozdrawiam, Ewa
@Ewa W
To jest naprawdę proste.
Chcesz seksu? Nie ma problemu, jeśli powiesz „chcę seksu”.
Chcesz poważnego związku, małżeństwa rodziny, a co za tym idzie np. miłości, szacunku, zaangażowania, wyłączności I SEKSU?
Wtedy ogłaszanie „mam ochotę na seks z Tobą” to tylko niewielka część prawdy i mówiąc tak nie jesteś uczciwa ani wobec siebie, ani wobec partnera.
Swoją drogą polecam ćwiczenie w wyrażaniu takich pragnień (o ile je masz), to jest IMHO wyższa szkoła jazdy w porównaniu do proponowania seksu i bardzo wiele kobiet nawet sama przed sobą wstydzi się do takich pragnień przyznać.
>>>Przy okazji przypomniało mi się, jak kiedyś Maryla Rodowicz powiedziała, że miłość rodzi się w łóżku. To dalekie od stereotypu, ze jak się chce, żeby mężczyzna się z Tobą ożenił, to nie idź z nim do łóżka. Seks nie powinien być elementem manipulacji. Wiele małżeństw nie przetrwało, bo były zawierane jako “warunek dopuszczenia mężczyzny”.
Zgadzam się z Marylą, udany seks to jest jeden z bardzo ważnych fundamentów małżeństwa. Nie piszę też nigdzie, żeby odmawiać sobie seksu do ślubu. Właśnie proponowanie seksu mężczyźnie, od którego chcemy o wiele więcej może oznaczać, że próbujemy nim manipulować przy pomocy seksu. Ale taką manipulację łatwo przejrzeć i właśnie m.in. dlatego ciężko tego typu układ zmienić w to, czego miał być namiastką.
Magda,
Nieuczciwe jest, gdy powiesz w drugim przypadku: chcę od Ciebie tylko seksu” (niezależnie od tego, jak to sformułujesz). :-)
Być może w niektórych kwestiach po prostu się różnimy. Także w potrzebach, bo ja np. nie mam potrzeby posiadania dzieci (i ich nie mam), małżeństwa (też go nie mam), a co do innych potrzeb – w większości przypadków jasno je komunikuję.:-) I na ogół to komunikowanie nie jest to dla mnie problemem.
Jasne komunikowanie swoich potrzeb w każdej sferze jest po prostu uczciwe, dobre i dojrzałe. Tak o tym myślę.
Pozdrawiam, Ewa
@Ewa W
>>>Jasne komunikowanie swoich potrzeb w każdej sferze jest po prostu uczciwe, dobre i dojrzałe. Tak o tym myślę.
Absolutnie się z tym zgadzam. Dlatego ograniczenie się do proponowania seksu, nawet bez słowa „wyłącznie”, jeśli marzymy o czymś zupełnie innym niż niezobowiązujące bzykanko, to kręcenie bata na własną dupę.
Witajcie już w nocy :-)
Widzę, że kiedy ja biegałem i załatwiałem sprawy w Berlinie tutaj toczyła się ożywiona dyskusja i właściwie jest już za późno, aby się w nia włączyć. Pozwólcie więc, że odniosę się tylko do tych wypowiedzi, które były skierowane do mnie, lub gdzie mam taka przemożną potrzebę :-)
Artur
Pytasz: „A jaki wiek jest optymalny dla decyzji o potomstwie? „
Nie mam na to uniwersalnej odpowiedzi.
W moim wypadku było to ok. 21 roku życia, kiedy zdecydowałem się, że posiadanie dzieci to nie jest dobry pomysł dla mnie. Dziś, wiele lat później całkowicie popieram tamtą decyzję :-)
Karolina J
Piszesz: „nie powinno sie byc zbyt otwartym w tych sprawach i sie pytac bezposrednio, bo jest duze ryzyko, ze doprowadzi to do niezrecznej sytuacji. Nawet jesli facet bedzie mial ochote to bezposrednie pytanie moze go oniesmielic lub wybic z rownowagi „
W wypadku FTP takie zagrożenie jest rzeczywiście bardzo duże :-) No ale co z tym zrobić to napisze w ostatnim odcinku
Stwierdzasz: „jak opisujesz typ faceta innego niz Ty, jestes bardziej krytyczny niz obiektywny. „
Po pierwsze zaznaczyłem, że post jest subiektywny :-)
Po drugie opisałem typ FTP specjalnie go nie krytykując. Jest różnica pomiędzy stwierdzeniem kilku smutnych faktów a krytyką, nieprawdaż?
Po trzecie ten facet nie jest tak całkiem inny, bo sam byłem kiedyś FTP, co w wielu miejscach dość otwarcie przyznaję
TomFromPoland
Dziekuję za wyjaśnienie
Ghoran
Piszesz: „Myślę, że wolałbym niezręczną sytuację – którą przecież można zawsze wyjaśnić – niż… „
Ja też :-)
Dalej: „Tutaj już jest jakiś kontakt, jakaś zażyłość i głębsza znajomość. Myślę, że to powinno ułatwiać sprawę. „
Paradoksalnie czesto utrudnia – w poczuciu co najmniej jednej ze stron jest już coś do stracenia
Co do reszty komentarza to zgadzam się z Twoim punktem widzenia
WitekZ
Dziękuję za ten cytat.
Ewa W
Pytasz: „Dlaczego komunikacja potrzeb w sferze seksu ma być inna niż komunikowanie innych potrzeb? „
Bo w naszym niby takim nowoczesnym i otwartym społeczeństwie jest ona stabuizowana :-)
Karolina J
Piszesz do Ewy W : „za bardzo czepiasz sie slowek i tracisz z oczu sens mojej wypowiedzi. „
To, co nazywasz czepianiem się słówek, to normalne doprecyzowanie wypowiedzi. W sytuacjach biznesowych jest standardowym postępowaniem i lepiej poćwiczyć taką precyzję tutaj, gdzie nie ma żadnego ryzyka. Dąsanie sie jest nieproduktywne :-)
Kocimiętka
Dziękuję za znakomity komentarz, który bardzo dobrze uzupełnia mój post. Pozwól, że link do niego wstawię w uzupełnieniu głównego tekstu, bo szkoda, aby ktoś go pominął.
Magda
Piszesz: „jaka będzie Twoja Alex sugestia, jeśli chodzi o proponowanie kolegom przyjacielskiego seksu bez zobowiązań. „
Poczekaj proszę do ostatniego odcinka :-)
Mam pewną wątpliwość w jednej sprawie zasadniczej, którą poruszasz pisząc: „Jeśli jesteśmy zakochane i chodzi o głębszą relację, poważniejszy związek, założenie rodziny moim zdaniem kobieta nie powinna proponować mężczyźnie seksu wprost, a przynajmniej jest to mocno ryzykowne. „
Jesteś pewna, że naprawdę możemy być zakochani w osobie, z którą nie uprawialiśmy seksu??? Czy w taki przypadku nie jesteśmy raczej zakochani w WYOBRAŻENIU tej osoby? Chyba napisze na ten temat kolejny kontrowersyjny post po którym podyskutujemy i na ten temat.
Zwróć tez prosze uwagę, że w opisanych przeze mnie przypadkach z żadnym z nich na istniejącym etapie nie wchodziło w grę zakochanie, inaczej na pewno wspomniałbym o tym.
Ana
Stwierdzasz: „po co kobieta która wie czego chce, która chce sexu, ma tracić czas na FTP? na podchody do takiego faceta? PO CO!? „
Bardzo słuszne spostrzeżenie :-) Poczekaj na ostatni odcinek :-)
Magda
Piszesz: “w takim razie spróbuj mnie uwieść”
Dla pewnej grupy facetów (ale nie FTP) bedzie to sygnał do poszukania sobie innej kobiety, któą się zainteresują. Napisze o tym w którymś z odcinków
Ewa W
Piszesz: „jeśli mój kolega zmieni o mnie zdanie tylko dlatego, że jasno komunikuję swoje potrzeby w każdej sferze, w tym w delikatnej sferze seksu, to ja (oczywiście to tylko mój osobisty pogląd i zgodne z tym doświadczenia) się poważnie wtedy zastanawiam, czy jest sens dla mnie być w bliskiej relacji z takim człowiekiem, nawet w relacji koleżeńskiej. „
Bardzo dobry wniosek, warto rozważenia
Dalej: „Kiedy ja pokonałam swój wewnętrzny strach, obawę i własne domysły na temat, że ktoś mnie odrzuci, zmieni o mnie zdanie etc i zaczęłam jasno komunikować …”
To jest zazwyczaj bardzo trudne, ale bez tego pokonania człowiek traci tyle ciekawych przeżyć i doświadczeń
Magda
Piszesz: „Np. jak już będziecie sami w ciemnym pokoju i po wstępnych pieszczotach dojdzie do stosunku, mężczyzna może odmówić założenia prezerwatywy i mimo protestów dokończyć, co zaczął. „
Za to w cywilizowanych krajach idzie się do więzienia, bo wyczerpuje to znamiona gwałtu. W mniej cywilizowanych trzeba pomóc sobie inaczej, nawet ryzykując trwałe uszkodzenie takiego delikwenta.
Antek
Piszesz: „Dawno zauwazylem ze kwiaty,prezenty i udzielanie pomocy i nawet zbyt duzo komplimentow jest po prostu nieskuteczne. „
Oczywiście, że tak jest, szczególnie w wypadku kobiet bardzo samodzielnych i pełnych poczucia własnej wartości. Mam nawet taki post w szkicowniku pod tytułem „Nie posyłaj jej kwiatów” :-)
Marta
Dziękuję za Twój obszerny komentarz i podzielenie się doświadczeniami.
Jeśli jesteś jak piszesz na etapie nauki, to życzę Ci dobrych postępów i wyników, które będą Ci się podobać :-)
Magda
W Twojej odpowiedzi Ewie W piszesz: „drugie (to znaczy jeśli chodzi o kolejność to pierwsze) oznacza sytuację, kiedy kobieta zakochana w jakimś mężczyźnie …”
Jak już wspomniałem wcześniej element zakochania NIE występuje (jeszcze) w żadnym z opisanych przeze mnie przypadków
Możesz też proszę na tym blogu nie używać słów typu „dupa” bez absolutnej konieczności?
Tyle na razie, jest już 2:40 w nocy a ja mam jutro (dziś) pełny program
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Witam,
Moim zdaniem podstawowy problem w opisanej sytuacji polega na tym, żeby zmienić charakter relacji łączącej dwie osoby – zachowując to co dotychczas nam się podobało. Podobny problem mógłby powstać gdybym np. zaproponowała koleżance, z którą uwielbiam zwiedzać muzea przeniesienie się do siłowni :-). Może byłoby fajnie, a może nic by z tego nie wyszło, a co gorsza straciłabym przyjemność zwiedzania wystaw…
Co do otwartości w komunikowaniu swoich pragnień – zgadzam się, że to bardzo ułatwia życie :-) – ale dla mnie nie w tym tkwi sedno problemu.
@Alex
>>>Jesteś pewna, że naprawdę możemy być zakochani w osobie, z którą nie uprawialiśmy seksu???
Jestem pewna, że ja mogę być zakochana w takiej osobie i wielokrotnie widziałam różne silne zauroczenia w wykonaniu innych kobiet i mężczyzn. Przy czym zakochanie to jeszcze nie miłość.
Jeśli „urojone” uczucie dotyczy tylko wyobrażenia danej osoby, tym bardziej błędne będzie proponować jej seks :D
>>>>Za to w cywilizowanych krajach idzie się do więzienia, bo wyczerpuje to znamiona gwałtu. W mniej cywilizowanych trzeba pomóc sobie inaczej, nawet ryzykując trwałe uszkodzenie takiego delikwenta.
Konsekwencje takiego wydarzenia mogą być różne, w różny sposób można się w trakcie i po nim zachować, co nie zmienia faktu, że takie rzeczy zdarzają się również w cywilizowanych krajach. W wzmiankowanej sytuacji znacznie bardziej prawdopodobne było, że to on mnie trwale uszkodzi.
Sorry, za „dupę”, nie chciałam tym słowem nikogo urazić.
@Alex
“w takim razie spróbuj mnie uwieść”
Dla pewnej grupy facetów (ale nie FTP) bedzie to sygnał do poszukania sobie innej kobiety, któą się zainteresują.
Wiem, i o to m.in. mi chodzi, żeby odfiltrować tych, którym chodzi tylko o seks, a nie o romans. To drugie bawi mnie o wiele bardziej i wiem, że jest wystarczająco wielu mężczyzn, którzy też to lubią, żebym nie musiała sobie zawracać głowy resztą.
>>Jak już wspomniałem wcześniej element zakochania NIE występuje (jeszcze) w żadnym z opisanych przeze mnie przypadków
Niestety wszystkie moje posty zostały opublikowane zanim to doprecyzowałeś. Sorry, za off-topic.
@Alex
>>>>Oczywiście, że tak jest, szczególnie w wypadku kobiet bardzo samodzielnych i pełnych poczucia własnej wartości. Mam nawet taki post w szkicowniku pod tytułem „Nie posyłaj jej kwiatów”
Bardzo jestem ciekawa cóż ma być celem tej skuteczności, że posyłanie kwiatów przeszkadza w przypadku kobiet bardzo samodzielnych i pełnych poczucia własnej wartości? ;) Czy takie kobiety źle się czują, kiedy dostają kwiaty? ;)
Magda piszesz:
„Bardzo jestem ciekawa cóż ma być celem tej skuteczności, że posyłanie kwiatów przeszkadza w przypadku kobiet bardzo samodzielnych i pełnych poczucia własnej wartości? Czy takie kobiety źle się czują, kiedy dostają kwiaty?”
Ja obstawiam że chodzi problem polega na posyłaniu :-). Kwiaty powinno wręczać się osobiście :D, a nie wysługiwać posłańcami.
Alex,
Sadze ze z tego postu o kwiatach (i temu podobnym) moze wyjsc naprawde kontrowersyjna rzecz:) Juz wyobrazam sobie te oburzone kobiety ktore twierdza ze sie mylisz:)
Magda, nie mialem na mysli ze nietrzeba zapraszac kobiet na randki, to jest ok.Ale lepiej zaprosic kobiete na np. wspinanie po skalkach alpinistycznych lub przejazdzke motorem. Wszedzie tam gdzie bedzie odrobina adrenaliny (kobiety z podwyszonym poziomem adrenaliny czesto pozwalaja na bardzo nieoczekiwane rzeczy) gdzie bedzie wesolo i bedzie mozno podtrzymywac lekki kontakt fizyczny. No ale to juz niepotrzebne detale. Po prostu mialem na mysli ze gdy zapraszalem kobiety na herbatke, do kina, kupowalem im kwiaty, dbalem o nie, np. podwozilem je tam gdzie trzeba i wtedy gdy trzeba, pomagalem w innych sprawach, robilem drobne upominki z okazji jakichs swiat i nie tylko, mowilem komplimenty itd to po prostu nie bylo skuteczne. Nie chce nikogo obrazic ale czesto skuteczniej szanowac swoj czas i niektore rzeczy olewac:) Oczywiscie kobieta musi wiedziec ze zawsze mozesz jej pomoc,ze jestes dzentelmenski i tak dalej, ale nie warto sie rozmieniac na drobne i np podwozic ja na zakupy. To sie naprawde niesprawdza. Romantyczna kolacja na poczatku znajomosci tez sie niesprawdza.No chyba ze w czasie tej kolacji bedzie wesoly a nie pol-oficialno-romantyczny nastroj. Juz nie mowie o kwiatach. Ja tam nie czytalem zadnych ksiazek psychologicznych na ten temat wiec nie wiem jak to fachowo wytlumaczyc ale po prostu kobieta otrzymujaca kwiaty w poczatkowej fazie znajomosci wstaje w pozycji :”przyjmujacej cala uwage i starania i oczekujacej na twoje ruchy.” a nie w pozycji osoby ktora w w procesie blizszego poznawania sie uczestniczy. No bo ona juz wszystko zrobila, ty jej darujesz kwiaty wiec ona jakby nie musi niczego zmieniac,mezczyzna juz jest jej. Mozesz sie ze mna niezgodzic ale taka pasywna postawa do niczego niedoprowadzi i moze jest przyjemna dla kobiety ale dla mezczyzny nie jest skuteczna. Moze wlasnie z tego powodu na fraze ;”w takim razie spróbuj mnie uwieść” zareagowalbym negatywnie. Nawet gdyby dla mnie nie chodzilo wylacznie o seks a chcialbym jak to ujelas „romansu”. Przykro mi to mowic ale czesto po prostu szkoda czasu na pokonywanie dasan kobiety, brniecie przez te wszystkie socialnie przyjete normy, zdobywanie jej w klasycznym tego slowa znaczeniu, domyslaniu sie co i kiedy ona miala na mysli itd.
No ale mezczyzni sa rozni i to tylko moje zdanie.
@Antek
Randka to szerokie pojęcie – nie musi się odbywać w restauracji. Z mojego punktu widzenia im więcej atrakcji tym lepiej. Mój obecny mąż na jedną z pierwszych randek zabrał mnie na strzelnicę. Kwiaty nie są obowiązkowe, podałam je tylko jako przykład. Nie sądzę, żeby którakolwiek kobieta uznała, że kwiaty na pierwszej randce oznaczają, że ma już faceta „w ręku”. Przynajmniej u mnie takie myśli nigdy się nie pojawiały. To oznacza po prostu: szanuję Cię, chcę Cię bliżej poznać i zależy mi na tyle, żeby zdobyć na taki gest. Nie ma potrzeby, żeby mężczyzna przyjmował rolę podnóżka i leciał z odsieczą na każde skinienie, to byłoby równie nieprzyjemne jak całkowity brak zainteresowania czymkolwiek innym poza seksem.
To co nazywasz tak protekcjonalnie „dąsami” to po prostu najczęściej uczucia kobiet, które mają pełne prawo czuć się niepewnie podczas pierwszych spotkań z mężczyzną, którego słabo znają, chociażby ze względu na jego przewagę fizyczną. Zapewne są kobiety, które są gotowe rozpocząć współżycie bez żadnych „dąsów”, nie zawracając sobie głowy zweryfikowaniem w żaden sposób zamiarów partnera, ani jego życiowej sytuacji, i nie ma przeszkód, żebyś Ty się do takich ograniczał. Ale nie wszystkie kobiety tak potrafią. Rozpoczęcie współżycia to ryzyko zranienia psychicznego i fizycznego bardzo realne i znane z doświadczenia większości kobiet. Jeśli będzie Ci z nim fantastycznie możesz się zakochać i zapragnąć więcej i wtedy bardzo przykro jest dowiedzieć się, że jemu chodziło tylko o seks, albo że ma dziewczynę tudzież żonę i dzieci, albo po prostu nie uznaje związków na wyłączność, bo lubi mieć otwarte opcje i że w międzyczasie miał jeszcze kilka innych kochanek. Niezależnie od stosowania antykoncepcji każda miesiączka spóźniona o kilka dni może oznaczać ciążę i konieczność trudnych wyborów. Last but not least, nie ma nigdy pewności jak zachowa się mężczyzna, jeśli w intymnej sytuacji kobieta zmieni zdanie i odmówi stosunku, albo poprosi, żeby go przerwać, bo np. będzie jej sprawiał ból. A jeśli dojdzie do gwałtu, pobicia to bardzo prawdopodobne, że usłyszy (np. od policjanta), że sama jest sobie winna, że nie powinna się zgadzać na seks a potem zmieniać zdania, że pewnie go zdradzała i dlatego tak się zachował, i tym podobne bzdury.
Magda,
dziekuje za Twoj komentarz,czesciowo sie z nim zgadzam a jezeli nie to przynajmniej twoja pozycja jest dla mnei zrozumiala. No moze nieliczac tego ze nazwalas moja wypowiedz protekcionalna:) naprawde nie wiem dlaczego:)
Dasami nie nazywalem uczuc kobiet, dasasy to dla mnie nie uczucia a sytuacja gdy czegos nie rozumiem, np gdy kobieta tych uczuc nie potrafi wytlumaczyc. Np. komunikacja kobiety :”podoba mi sie z toba spotykac ale chce cie najpierw lepiej poznac” jest dla mnie absolutnie zrozumiala i w porzadku. ale juz dasy sa gdy kobieta niekoniecznie potrafi tego klarownie wytlumaczyc, np tradycyjnie i konwencjonalnie nie wyraza absolutnie zadnej iniciatywy, mowi :”sprobuj mnie zdobyc” (nadal nie podoba mi sie to zdanie) itp. Nie wiem dlaczego ale takie zachowania mnie po prostu zniechecaja. Po prostu agituje za bardziej otwarta komunikacja:) Oczywiscie to niekoniecznie musi byc za kazdym razem takie bezposrednie :”czy chcesz ze mna seksu?” ale wedlug mnie to tez jest w porzadku.
Rozumiem Twoje obawy o seks z malo znajomym mezczyzna, ale temat postu jest wlasciwie o bardziej otwartej komunikacji w sferze intymnej. Bardziej otware komunikacja nieoznacza ze seks bedzie z malo znajoma osoba ktorej byc moze nieufasz. To moze byc np. stary znajomy, albo nawet nieznajomy ale jednak osoba o ktorej slyszalas wystarczajaco pozytywne opinie zeby jej wystarczajaco zaufac. Czy w takiej sytuacji Twoim zdaniem tez trzeba koniecznie zawsze przytrzymywac sie „tradycyjnego” postepowania?
Antek,
napisałeś: „Oczywiscie kobieta musi wiedzieć ze zawsze mozesz jej pomoc”
Ja bym to ze swojego doświadczenia lekko zmodyfikowała: Dobrze jest, jeżeli kobieta ma poczucie, że jeśli będziesz MÓGŁ jej pomóc, to zrobisz to. Ważne jest to „jeśli będziesz mógł”, bo to oznacza, że kobieta bierze pod uwagę:
– Że NIE WE WSZYSTKIM potrafisz jej pomóc, nie we wszystkim możesz i nie we wszystkim chcesz jej pomagać, i że są sytuacje i sprawy, kiedy powinna szukać tej pomocy w innym miejscu nie ma w tym nic złego, nie jest to wyrazem braku szacunku czy nieważności kobiety.
– Że ewentualna Twoja pomoc może być realizowana inaczej, niż kobieta sobie ją wyobraziła, czyli w taki sposób, jaki jest dostępny i możliwy dla mężczyzny (np. zamiast wnosić meble – zamówi tragarza, zamiast montować zlewozmywak zamówi hydraulika lub da kobiecie namiar na hydraulika, co nota bene ona sama może też zrobić, więc po co w to angażować mężczyznę:-)).
– Że nie jesteś „do jej dyspozycji”, bo masz swoje sprawy, swoje obowiązki, a także masz prawo nie mieć siły, ochoty, etc.
Tak jak kobieta NIE jest do dyspozycji mężczyzny, tak i mężczyzna NIE jest do dyspozycji kobiety. Co to oznacza ? Że kobieta dysponuje sobą zgodnie z własna wolą i mężczyzna dysponuje sobą zgodnie z własna wolą.
To czasem trudne założenia do realizacji w praktyce. Jeśli sobie je przypominamy, powtarzamy, to tym samym relacja ma właściwy porządek i odpowiednią „symetrię”. Przy tych założeniach podwożenie na zakupy jest zupełnie ok.:-) I niepodwożenie na zakupy jest też ok. :-) Nie jest to obowiązkiem, a dobrą wolą mężczyzny i że on nie musi, a robi tak właśnie, bo chce.
Sprawa poniekąd zamyka się we wzajemnym szacunku, uznaniu równych praw (w tym prawa do zmęczenia, nieumiejętności, braku potrzeby, czasem braku chęci także).
I w tym wszystkim przyszło mi do głowy takie pytanie (pewnie niektórych zbulwersuję):
Po co Ci mężczyzna / partner / kochanek/ mąż? Jakie Twoje potrzeby ma zaspokajać?
Według mnie po to, żeby mogła przeżywać z nim wspólnie przyjemne chwile (nie tylko te związane z intymnością), rozkoszować się doznaniami bliskości, intymności etc; do większości innych działań wystarczy fachowiec, przyjaciółka, grono znajomych, albo wystarczysz sobie sama (np. do zarabiania na siebie, do kupowania przyjemnych drobiazgów, do noszenia zakupów…). Na to pytanie „po co Ci mężczyzna, partner, kochanek, mąż etc warto sobie próbować odpowiedzieć. Każda kobieta może tu dać inną odpowiedź. Tak czy inaczej odpowiadanie sobie na to pytanie co jakiś czas może to być „porządkujące” relację. Wtedy i komunikacja będzie prostsza i obędzie się bez „gierek” i „fochów”. Nie wyklucza to obdarzania się uczuciem.
Pozdrawiam, Ewa
@Magda
>>>>Wiem, i o to m.in. mi chodzi, żeby odfiltrować tych, którym chodzi tylko o seks, a nie o romans. To drugie bawi mnie o wiele bardziej i wiem, że jest wystarczająco wielu mężczyzn, którzy też to lubią, żebym nie musiała sobie zawracać głowy resztą.
Magda, istnieje jeszcze grupa ludzi, którzy cenią sobie szczerość, bezpośredniość i nie mają czasu i ochotę na gierki, gdy mogą być tu i teraz sobą w 100% (wiem, że ktoś może odebrać to jako banał i frazes), pozwalając sobie na wszystko, na co mają ochotę od czytania poezji do przeklinania na środku rynku. Dlatego również tekst “w takim razie spróbuj mnie uwieść” nie jest filtrem tylko i wyłącznie na osoby pragnące seksu, ale również na takie, które szukają w relacjach partnerstwa oraz wielu innych fajnych rzeczy, niekoniecznie uwodzenia, którego nie jestem zwolennikiem.
Ewa W.
Chyba nie zauwazylem w twoim komentarzu ani jednego zdania z ktorym sie niezgadzam. Wlasnie to mialem na mysli i dziekuje za rozwiniecie jednej z mojej mysli.
Chcialbym podkreslic ze bardzo nie lubie gdy kobiety plączą obowiazek z dobra wola. No bo dla mnie sie raczej wydaje ze ja prawie nic nie musze, ale duzo moge:) Cieszy mnie ze sa kobiety ktore mysla podobnie:)
Tak miedzy innymi, choc to nie temat postu ale tez czesto spotykam sie z tym ze kobiecie wydaje sie ze mezczyzna musi sprawe rozwiazac w jakis konkretny sposob. Czesto spotykalem sie z dziwna i negatywna reakcja gdy podnosilem telefon i dzwonilem po fachowca pomimo tego ze sam potrafilbym rozwiazac problem. No ale tego rodzaju naciski ze mezczyzna wszystko musi robic sam spotykaja sie czesto nawet od strony kolegow. Np. jeszcze wczoraj spotkalem sie z pelnym niezrozumieniem i zdziwieniem kolegow gdy powiedzialem ze zawiozlem samochod na zmiane oleju silnikowego do serwisu i nie robilem tego sam pomimo ze mam dostep do garazu. Byli zdziwienie i nie mogli zrozumiec ze po prostu chcialem ten czas poswiecic na czytanie ksiazki i prace:)No bo jak to,placic w serwisie za tak prosta czynnosc ktora moze wykonac kazdy mezczyzna (zreszta kobieta chyba tez) …:)
Pozdrawiam,
Antek
@Michał Urban
Jak nic innego cenię sobie szczerość i bezpośredniość i ta właśnie moja odpowiedź, taka w moim mniemaniu jest, kiedy tak mówię jestem sobą w 100 procentach.
Może niektóre kobiety są gotowe i chętne do seksu po tym jak usłyszą „mam ochotę na seks z Tobą” od mężczyzny, którego do tej pory uważały jedynie za sympatycznego kolegę i są w stanie powiedzieć „super, ja też”, albo stwierdzić „nigdy w życiu”. Ja tak nie mam. Żebym w ogóle była w stanie stwierdzić czy naprawdę mam ochotę na seks z jakimś mężczyzną muszę zechcieć znaleźć się z nim w intymnej sytuacji, co już wymaga spełnienia kilku warunków, muszę poczuć się w tej sytuacji bezpiecznie i komfortowo i niestety może się zdarzyć, że zmienię zdanie nawet w trakcie, jeśli seks będzie dla mnie nieprzyjemny i nie da się nic na to poradzić. Nie potrafię tego stwierdzić zanim do takiej sytuacji dojdzie. Za dużo zmiennych. Mam naprawdę spore doświadczenie i po prostu znam siebie na tyle, żeby mieć taką pewność, że w tych sprawach nie ma nic pewnego. Co więcej, sądzę, że większość kobiet (a także niektórzy mężczyźni) mają podobnie.
To nawet zabawne, że kolejna osoba w tym wątku uważa, że kiedy mówię, że potrzebuję uwodzenia, żeby mieć z kimś ochotę na seks nie jestem szczera. Przecież to absurd. Niby dlaczego „prawidłowe” mogą być tylko dwie odpowiedzi, tak lub nie? Szczerość nie oznacza, że usłyszysz to, co akurat Tobie pasuje ;)
Każda kobieta odpowie inaczej na to ważne podane przez Ewę W pytanie „po co ci mężczyzna/parter…”, także mężczyźni dają bardzo różne odpowiedzi odnośnie kobiet.
Niestety wielu nie odpowie na to w podobny sposób. I chyba w tym właśnie tkwi klucz rozwiązania całej sprawy. Nie jak komuś coś powiedzieć, ale zauważyć jaka będzie odpowiedź na to pytanie? To nie zniesmaczenie bezpośredniością albo różne gierki psują relacje/chwilę (bądź w ogóle relację rozwiązują), tylko różne odpowiedzi każdej ze stron.
Tak na marginesie, podoba mi się gra słów w nazwie „FTP” ;) Wyjątkowo trafny opis.
Antek,
napisałeś: „Cieszy mnie ze sa kobiety ktore mysla podobnie:)”. Fajnie.
Dla prawdy spieszę jednak dodać, że mimo całej mojej świadomości, doswiadczania pozytywnych rezultatów takiego dojrzałego podejścia, czasem zdarza „wpadka” w kwestii mylenia dobrej woli z obowiązkiem w relacji z mężczyzną. Staram się jednak szybko wracać na właściwy tor. Zdarza mi się to w sytuacjach, gdy z czymś sobie nie radzę tak jak bym chciała, mam kiepski dzień i czuję się słabsza, kiedy potrzebuję odciążenia. I nie wiedzieć dlaczego wtedy włącza mi się „stare” myślenie np. „powinien się domyślić”. Nie jestem więc ideałem, niemniej od dawna pracuję nad swoimi „ułomnościami” :-)
Pozdrawiam, Ewa
@Antek
>>>Czy w takiej sytuacji Twoim zdaniem tez trzeba koniecznie zawsze przytrzymywac sie “tradycyjnego” postepowania?
Nie i pisałam o tym wyżej. Jeśli chodzi tylko seks, ufamy tej osobie nie widzę problemu, żeby jej to zaproponować czy też po prostu się do tego zabrać w sprzyjającym momencie.
Chociaż ja osobiście, po wszystkich doświadczeniach jakie mam za sobą, zakładam raczej, że jeśli jakiś mężczyzna miał okazję do tego, żeby przenieść związek w wymiar bardziej erotyczny, ale nie zrobił nic w tym kierunku, po prostu nie ma na to ochoty, ewentualnie ma problemy, które mu to uniemożliwiają.
Magda,
„kolejna osoba w tym wątku uważa, że kiedy mówię, że potrzebuję uwodzenia, żeby mieć z kimś ochotę na seks nie jestem szczera”.
Chyba trochę nie tak. Dla mnie jest oczywiste, że mówisz to szczerze, bo Ty wiesz najlepiej, co czujesz i czego oczekujesz.
Element nieszczerości ja przypisuję do samego uwodzenia.
Uwiedź mnie to dla mnie to samo, jak powiedzieć: „oczaruj mnie, pokaż mi się z najlepszej strony” zamiast powiedzieć: pokaz mi się prawdziwy. :-)
Już etymologicznie to słowo jest według mnie nacechowane pejoratywnie.:-)
Być może jedne kobiety chcą być uwodzone, inne adorowane, dla jeszcze innych podstawą jest zbudowanie wzajemnego zaufania i okazywany szacunek.
Pozdrawiam, Ewa
@Ewa W
>>>Być może jedne kobiety chcą być uwodzone, inne adorowane, dla jeszcze innych podstawą jest zbudowanie wzajemnego zaufania i okazywany szacunek.
A dla jeszcze innych wszystko na raz.
Uwiedź mnie to dla mnie to samo, jak powiedzieć: “oczaruj mnie, pokaż mi się z najlepszej strony” zamiast powiedzieć: pokaz mi się prawdziwy.
Dla mnie uwodzenie, nie ma pejoratywnego wydźwięku – to piękna, wspaniała umiejętność. Można ją źle wykorzystać, ale tak można zrobić ze wszystkim.
Trudno mi to wyrazić. Nie ma czegoś takiego jak całkowita prawda o jakimś człowieku i w pewnym sensie właśnie o to mi chodzi, żeby kogoś poznać od najlepszej strony. Idealna sytuacja jest taka, kiedy partnerzy nawzajem pozwalają sobie na to aby, ich „najlepsza strona” miała okazję się ujawniać. Szczerość, otwartość szczególnie asertywna jest moim zdaniem bardzo uwodząca. Nie chodzi o to, żeby ktoś udawał kogoś kim nie jest, ale właśnie, żeby pokazał jaki jest, co jest w nim zachwycającego i co go zachwyca we mnie.
Ewa W.,
Zbytnie dazenie do idealizmu i maksymalizmu to chyba tez wada:)
Zreszta Ewo nie musisz sie martwic, ze swoim terazniejszym sposobem komunikacji i bezposrednosci jestes bardzo interesujaca kobieta. Nieznam takich kobiet, gdyby nie roznica wieku i miejsc to bym juz zaprosil Cie na jakas randka aby blizej poznac taki fascynujacy fenomen:) To po prostu taki komplement, mam nadzieje ze nie wyda Ci sie on zbyt odwazny:)
Antek,
to co piszesz jest mi bardzo miłe :-)
Pozdrawiam, Ewa
Witajcie,
Zacznę od krótkiego wstępu. Przeczytałam blog Alexa a potem komentarze. I…ponownie wróciłam do blogu Alexa, bo coś mi się niezgadzało.
Alex nie pisze w poście o sytuacji, gdzie wyjście poza platoniczną znajomość związane jest z:
-planami stworzenia z tym mężczyzną relacji na wyłączności,
– rozpatrywania tego mężczyzny, jako przyszłego życiowego partnera,
– rozpatrywania tego mężczyny, jako przyszłego męża, ojca dzieci.
Jest tylko informacja, że od strony kobiet pojawiła się potrzeba/ chęć, spotkania się z tym mężczyzną w łóżku i pytanie- jak to zakomunikować, że uniknąć dwóch przytoczonych przez Alexa łatek/niekorzystnych zmian.
Odnosząc się do postu oraz do pewnych komentarzy:
– nie wiem, z czego wynikają, moim zdaniem fałszywe przesłanki, że tylko poznanie partnera, jego planów, jego sytuacji itp. daje większą pewność, że będzie właściwym partnerem do wspólnego życia, skoro:
1.ludzie rozstają się, znając się bardzo dobrze (w tym rownież rozwodzą się),
2. ludzie są ze sobą wiele lat a nawet dziesiatek lat, choć początki były szybkie i zupełnie się wtedy nie znali,
3. ludzie zmieniają partnerów, a nowy partner może być znany jak i mniej znany i nie zmienia to faktu, że są ze sobą szczęśliwi i cieszą się życiem w pełni,
4. ludzie są ze sobą wiele lat a nawet dziesiatki lat, nie znając się a nawet nie lubiąc a co tu mówić o miłości, itp
Wymienionie przeze mnie przykłady (jest ich z pewnością więcej, niż wymieniłam)występują wśród moich znajomych i bliskich, zatem mają miejsce w rzeczywistości.
Może to, moim zdaniem dowodzić następujących rzeczy:
– kwestia znania lub nie znania drugiej osoby nie daje nam żadnych gwarancji, co do wspólnego życia itp.
– założenia mówiące o tym, jak zaczyna się znajomość -spotykamy się w łożku, czy nie, nie dają również żadnych gwarancji, że znajomość będzie trwała lub nie,
– podejście kobiety do zagadanienia, jak i mężczyznym, jest równie ważne,
Próba odpowiedzi, jaka ma być komunikacja w tej konkretnej sytuacji, moim zdaniem określa następujące zdanie:
szczera i aktualna w danym czasie.
(aktualna w rozumieniu, co ja obecnie czuję lub nie, na co mam ochotę teraz, itp)
Tego, co będzie później w danej chwili nikt nie wie, bo to przyszłość a możliwości tej przyszłości jest bardzo wiele.
O tym, jak komunikujemy – to, co teraz chcemy, decydujemy my sami.
Jeśli powiedzenie jakie ma się potrzeby jest u niektórych obarczone strachem i ryzykiem i w rezultacie nie komunikują jej bo odpowiedź może być inna, niż osoba by chciała…to myślę,że warto zastanowić, co się za tym kryje…
Katarzyno – zapomniałaś dodać że taka komunikacja, a przynajmniej jej forma powinna być dopasowana do sytuacji i co ważniejsze moim zdaniem do odbiorcy. Choć sądzę że bierzesz to pod uwagę tylko nie wyraziłaś tego explicite, mam rację?
O ile znam mężczyzn do których można powiedzieć wprost „mam ochotę uprawiać z tobą dziki namiętny seks” i to w żaden sposób nie zmieni mojej z nimi relacji niezaleznie czy do seksu dojdzie czy nie, o tyle jednak jest co najmniej kilka typów mężczyzn i startowanie z jednego „szczerego i aktualnego szablonu” do wszystkich przynosi jak zwykle w takich sytuacjach więcej szkody niż pożytku.
Zatem postuluję może o cierpliwość – bo jak Alex napisał – rozgryziemy sobie kilka typów mężczyzn a potem pogadamy o tym jak takowym ewentualnie składać tego typu propozycje aby na tym nie stracić ( w sensie dotychczasowych pozytywnych relacji oraz „opinii” etc ).
Co do samej idei komunikowania w ogóle – zgadzam się z Ewą i Antkiem w całej rozciągłości. Akceptacja „może ale nie musi” i jasne określanie swoich potrzeb czy też chęci wiele ułatwia :)
Buzie
Koci
Czytam dalej komentarze i wyglada na to, ze wszyscy sa za „wykladaniem kawy na lawe” – co rozumiem, mam tak ze swoim partnerem z ktorym jestem kilka lat. Jednak z moich doswiadczen wynika, ze z ludzmi ktorymi nie jestesmy blisko takie podejscie moze sie zle skonczyc. Podam jeden przyklad na ktorym opieram swoja opinie. Jeden z dyrektorow w firmie w ktorej pracuje zaproponowal mi bezporednio i otwarcie zebym zaspokoila jego potrzeby seksualne. To byl dla mnie szok, bylismy na dobrej stopie kolezenskiej, wiedzialam ze ma zone i dzieci. Nie spodziewalam sie ze on mogl pomyslec o mnie w ten sposob, brak tak zwanego uwodzenia, zadnych sygalow. Poniewaz zdarzenie bylo w miejscu pracy i do tego wzamian mialam dostac podwyzke i bonus, zglosilam to do dyrektora. Sprawa zakonczyla sie polubownie w obecnosci dyrektora, prawnikow i osob zainteresowanych. Owy pracownik zostal przeniesiony na inne pietro budynku i nie moze ze mna rozmawiac. Dlatego zalecam ostroznosc na podstawie mojego doswiadczenie, oczywiscie nie uwazam, zeby to byla jedyna racja na swiecie, tylko moja i moze jakis innych osob.
Pozdrawiam,
Karolina J
Karolina J,
Czytałam wiele razy, bo miałam wrażenie, ze źle czytam….
Karolina, a gdyby nie miał zony i dzieci, gdyby Cię uwodził? To zupełnie drugorzędne w tej sprawie. Dlaczego? Bo ten tzw, dyrektor po prostu zaproponował ci wprost świadczenie usług seksualnych w zamian za konkretne korzyści. Prostytucję! A nie przejście z relacji koleżeńskiej na bardziej intymną!
To delikatnie mówiąc nadużycie stanowiska i wykorzystywanie zależności służbowej.
I całe szczęście, że jasno zakomunikował, o co mu chodzi, bo mogłaś stosownie do tego zareagować. Ode mnie dostałby w pysk a potem podjęłabym odpowiednie kroki formalne, jeśli nie prawne.
Sposób komunikowania był ok. To propozycja prostytucji była… nie będę używać brzydkich słów.., zwlaszcza w sytuacji zależnosci slużbowej!
Przyznasz jednak, że to kompletnie inna sytuacja od tych, o których dotyczy ten post i komentarze!
Pozdrawiam i życzę bardziej etycznych szefów.
Ewa
Alex, takie spostrzeżenie i pytanie zarazem :-)
A co niby, potencjalnej Pani przeszkadza po prostu powiedzieć to (o tym) czego chce?
Joasia,
tak dla doprecyzowania, a właściwie podkreślenia (bo to napisałam) – mnie chodzi o to, że to kobieta sama SOBIE (a nie drugiej osobie)powinna zadawać czasem takie pytanie. Mężczyzna sam sobie. I sami SOBIE (a nie wzajemnie) szczerze odpowiadać. I od tej odpowiedzi danej samej sobie uzależniać dalsze decyzje, komunikaty, wybory. :-) Ważne jest byśmy jako kobiety same dla siebie znały własne potrzeby i oczekiwania,nie te powierzchowne, ale te głębokie, prawdziwe, były ich świadome, nie oszukiwały się. :-) Tak ja to widzę.
Pozdrawiam, Ewa
Baca,
to jasno wynika z postu, moze go jeszcze raz przeczytaj :-):
Obawa przed tym,”aby go ewentualnie do siebie nie zrazić, bo i dotychczasowa znajomość ma dla mnie sporą wartość”, czyli przed utratą dotychczasowej wartości znajomości, gdyby człowiek po takiej propozycji przestał kontynuować znajomosc;
lub obawa,aby:
„nie zepsuć sobie dotychczasowej znajomości” czy też „nie być ostemplowana jako „dziwka””.
Pozdrawiam, Ewa
Hej Alex,
KOMENTARZ ZAWIERA WULGARYZMY, WSTAWIAM LINK, CELEM MODERACJI
http://alexba.eu
OCEŃ CZY CHCESZ GO, UMIESZCZAĆ
Na moje pytanie odpowiedziałeś mi:
„Pytasz: „A jaki wiek jest optymalny dla decyzji o potomstwie? „
Nie mam na to uniwersalnej odpowiedzi.
W moim wypadku było to ok. 21 roku życia, kiedy zdecydowałem się, że posiadanie dzieci to nie jest dobry pomysł dla mnie. Dziś, wiele lat później całkowicie popieram tamtą decyzję „
Mało precyzyjnie się wyraziłem, nie chodziło mi o wiek w którym podejmuje się decyzje, a o odpowiedni wiek do posiadania potomstwa, przy założeniu że się chce je mieć.
W innej dyskusji w Internecie, znalazłem ciekawą wypowiedź w temacie sexu:
„Problem polega na tym, że jesteśmy wychowani w określonej kulturze, gdzie wszystko, co jest związane z seksem jest brudne, złe, a co najmniej podejrzane. Stąd nie mówimy „źle” tylko „chujowo”, nie mówimy „popsuło się” tylko „spierdoliło się”, zaś malownicze słowo „kurwa” jest chyba ulubionym przerywnikiem w stanach napięcia emocjonalnego ;) Można się z tego śmiać, ale widzenie seksu na czystym poziomie jest na prawdę najwyższą szkołą jazdy, dla ogromnej większości z nas niestety niedostępną…”
Jesteśmy naszą przeszłością oraz produktem aktualnej sytuacji społecznej i politycznej.
Pozdrawiam, Artur
Ewa W,
Napisalam o tej sytuacji, bo pokazuje jak mozna bezposrednoscia wywolac u kogos szok i zaklopotanie. Tym bardziej jesli ten ktos nie jest wogole przygotowany na taka otwartosc.
Chce jeszcze tylko dodac, ze nie uwazam, zeby podejscie Twoje i innych wypowiadajacych sie bylo zle. Po prostu rozni ludzie. Ja mam swoje zdanie wyrobione na swoich doswiadczeniach.
Pozdrawiam,
Karolina J
Kocimiętka
dokładnie o to mi chodziło :)
dziękuje za dodanie tego.
Nie można generalizować.Otwarte mówienie kobiety o swoich potrzebach seksualnych nie wszystkim damom pasuje.A co jeśli on odmówi? Odmowa jest co najmniej tak bolesna jak ta dawana facetom.Oby się zdarzały jak najrzadziej. Natura ,normy nie są czymś złym.Chyba ,że ewidentnie szkodzą.Szkodą jest tu brak seksu danej delikwentki.Dlaczego nie potrafi go sobie zapewnić? Czy ma to od dłuższego czasu i zbiera się do amorów do kolegi zza biurka od miesiąca np. w pracy? Czy ma może ochotę na kolesia świeżo poznanego w klubie?Jeśli będą dla siebie ODPOWIEDNIO mili to co za problem? Trzeba tylko wyczuć swoje intencje. Nie można jednak pytać nieznajomego na ulicy czy ma ochotę na sex.A przepraszam można,bo wszystko można.Ale brak odpowiednich emocji i słów,stopniowego podnoszenia napięcia nie rokuje zbyt dobrze dla mężczyzny a tym bardziej dla kobiety.Rytuały seksualne mają nawet zwierzęta.Mamy iść na skróty?
Ewa W
Posted July 16, 2011 at 10:03 | Permalink
Baca,
to jasno wynika z postu, moze go jeszcze raz przeczytaj :-) :
Obawa przed tym,”aby go ewentualnie do siebie nie zrazić, bo i dotychczasowa znajomość ma dla mnie sporą wartość”, czyli przed utratą dotychczasowej wartości znajomości, gdyby człowiek po takiej propozycji przestał kontynuować znajomosc;
lub obawa,aby:
“nie zepsuć sobie dotychczasowej znajomości” czy też “nie być ostemplowana jako „dziwka””.
Mam rozumieć, iż uważasz że jakakolwiek relacja (w tym przypadku damsko-męska) ma jakąkolwiek wartość jeżeli obydwie strony nie informują jasno o tym co myślą i chcą?
@Baca
Pytasz:
„A co niby, potencjalnej Pani przeszkadza po prostu powiedzieć to (o tym) czego chce?”
Chyba nie trudno się domyślić, że dziewczyna, która ma wyartykułować do faceta swoje potrzeby seksualne po raz pierwszy wprost, bez owijania w bawełnę może mieć pewne obawy, że zostanie potraktowana jak „dziwka”, nieprawdaż. I to Ci napisała Ewa, a potem pytasz:
„Mam rozumieć, iż uważasz że jakakolwiek relacja (w tym przypadku damsko-męska) ma jakąkolwiek wartość jeżeli obydwie strony nie informują jasno o tym co myślą i chcą?”
Ja szczerze mówiąc Twojej „logiki” kompletnie nie rozumiem. Możesz wyjaśnić jaki ma związek obawa dziewczyny przed pokazaniem się w złym świetle u mężczyzny, a „wartością relacji damsko męskiej jeżeli obydwie strony nie informują jasno o tym co myślą i chcą”?
Pozdrawiam,
Paweł.
Paweł Kuriata
Posted July 17, 2011 at 23:33 | Permalink
@Baca
Pytasz:
“A co niby, potencjalnej Pani przeszkadza po prostu powiedzieć to (o tym) czego chce?”
Chyba nie trudno się domyślić, że dziewczyna, która ma wyartykułować do faceta swoje potrzeby seksualne po raz pierwszy wprost, bez owijania w bawełnę może mieć pewne obawy, że zostanie potraktowana jak “dziwka”, nieprawdaż. I to Ci napisała Ewa, a potem pytasz:
“Mam rozumieć, iż uważasz że jakakolwiek relacja (w tym przypadku damsko-męska) ma jakąkolwiek wartość jeżeli obydwie strony nie informują jasno o tym co myślą i chcą?”
Ja szczerze mówiąc Twojej “logiki” kompletnie nie rozumiem. Możesz wyjaśnić jaki ma związek obawa dziewczyny przed pokazaniem się w złym świetle u mężczyzny, a “wartością relacji damsko męskiej jeżeli obydwie strony nie informują jasno o tym co myślą i chcą”?
Teraz też napiszesz, że napisałem 2 różne rzeczy? :-)
Paweł Kuriata
Posted July 17, 2011 at 23:33 | Permalink
@Baca
Pytasz:
“A co niby, potencjalnej Pani przeszkadza po prostu powiedzieć to (o tym) czego chce?”
Chyba nie trudno się domyślić, że dziewczyna, która ma wyartykułować do faceta swoje potrzeby seksualne po raz pierwszy wprost, bez owijania w bawełnę może mieć pewne obawy, że zostanie potraktowana jak “dziwka”, nieprawdaż.
Może. Jak coś zakłada a nie zapyta, to ma po prostu „pecha” :-)
I to Ci napisała Ewa, a potem pytasz:
“Mam rozumieć, iż uważasz że jakakolwiek relacja (w tym przypadku damsko-męska) ma jakąkolwiek wartość jeżeli obydwie strony nie informują jasno o tym co myślą i chcą?”
Ja szczerze mówiąc Twojej “logiki” kompletnie nie rozumiem. Możesz wyjaśnić jaki ma związek obawa dziewczyny przed pokazaniem się w złym świetle u mężczyzny, a “wartością relacji damsko męskiej jeżeli obydwie strony nie informują jasno o tym co myślą i chcą”?
Osobiście, moja logika wygląda tak, że w przypadku postu alex-a i toczącej się tu dyskusji widzę że tego typu zachowania hipotetycznej dziewczyny utrudniają życie nie tylko jej, ale i drugiej stronie. Dla mnie, ponownie osobiście, współpraca i relacje z osobami szukającymi sobie sztucznych problemów są bezwartościowe i ich po prostu nie utrzymuję.
Baca,
ja jedynie zacytowałam fragment wypowiedzi z postu Alexa. Ta znajomość ma okreś,oną wartosć dla osoby wypowiadajacej się a cytowanej przez Alexa. :-)
„Mam rozumieć, iż uważasz że jakakolwiek relacja (w tym przypadku damsko-męska) ma jakąkolwiek wartość jeżeli obydwie strony nie informują jasno o tym co myślą i chcą?”
Informowanie się lub nie o tym, co te dwie osoby wzajemnie o sobie myślą i czego chcą nie ma tu chyba nic do rzeczy w kwestii wartości znajomości. Nie wiemy bowiem, jakie to są wartosci, a przyznasz, ze mogą być różne. Przyjaźń i koleżeństwo to także wielkie wartości. A nie zawsze mają coś wspólnego z seksem a nawet z płcią.
Pozdrawiam, Ewa
Pawel,
wskazujesz na sytuację: „pytać nieznajomego na ulicy czy ma ochotę na sex”.
Przypadki rozwazane przy okazji tego postu kompletnie nie przystają do tej kategorii.
Pozdrawiam, Ewa
@Ewa
„Informowanie się lub nie o tym, co te dwie osoby wzajemnie o sobie myślą i czego chcą nie ma tu chyba nic do rzeczy w kwestii wartości znajomości.”
A ja dokładnie uważam, że tu tkwi sedno „problemu” i jak dla mnie to właśnie to „informowanie się” stanowi o wartości znajomości.
Wyobraź sobie takie coś, chcesz czegoś od kogoś ale go o tym nie informujesz. Zechciało Ci się to coś np. o godzinie 2:42 :-). Masz tego kogoś od kogo chcesz to „coś” przy sobie. Jeżeli nie poinformujesz go/ją o tym, to moim zdaniem o godzinie 2:42 zaczął Ci się proces który będzie niepotrzebnie angażował Twoje myśli, czas, wpłynie na twoje reakcje i postrzeganie świata zewnętrznego. Jak dla mnie to tylko strata swojego życia :-). Napomknę jeszcze o kwestii, że będąc z kimś w bliskiej relacji (jak w poście) to w relacji „dajesz” tylko i wyłącznie siebie, więc jeżeli czegoś chcesz a tego nie robisz (nie zapytasz o to) to tylko oszukujesz siebie, bo starasz się ze strachu „nie być sobą”.
Baca,
Po pierwsze mam wrażenie ze mówimy o dwóch zupełnie innych przypadkach: Ty piszesz: „będąc z kimś w bliskiej relacji (jak w poście)” – jak w poście??? Kwestia pewnie różnego rozumienia przez nas pojęcia „bliska relacja”, bo w poście jest o koleżeńskiej relacji. I chęci przejścia na tę bliższą a dokładnie na intymną.
Druga rzecz – nie przekonuje mnie Twoje „w bliskiej relacji (jak w poście) to w relacji “dajesz” tylko i wyłącznie siebie” – w każdej relacji, niezależnie czy intymnej, czy koleżeńskiej, czy przyjacielskiej nie jest to według mnie prawdą. A przynajmniej jest wielkim (zbyt wielkim) uproszczeniem. Jeśli już rozpatrywać to w kategoriach dawania i brania (co jest ok.), to dajesz np. swój czas, swoje zainteresowanie, dajesz (bo tak chcesz i tak decydujesz w danej chwili) różne rzeczy ze swoich zasobów (na różnych poziomach), ale nie siebie.
Pozdrawiam, Ewa
Cześć :)
Moim zdaniem wszystko zależy kto do kogo kieruje pytanie. Jeżeli kobieta jest pewna swojej wartości i zapyta wprost o seks mężczyznę również pewnego siebie i znającego swoje potrzeby (a z jakim typem ma do czynienia może się w miarę szybko zorientować) to nawet jeżeli on jej odmówi to nie powinno to zmienić ich relacji (myślę że jak facet jest inteligentny to zrobi to na tyle taktownie żeby kobieta nie poczuła się w żaden sposób dotknięta). Jeżeli miało by to relację zmienić to chyba też otrzyma wartościową informację zwrotną, że nie ma co sobie taka osoba głowy zawracać. Mężczyznę opisanego przez Alexa jako FTP osobiście bym sobie z góry odpuściła – z moich doświadczeń taki oznacza same problemy.
Pozdrawiam serdecznie
Aska
Cześć Alex, to jest mój pierwszy post na Twoim blogu.
Jestem ciekaw, do którego typu mężczyzn się sam zakwalifikujesz ;) w tym poście chodzi oczywiście o kobiety preferujące „seryjną monogamię”? Czy doradzasz również paniom będącym w związkach, chcącym pogłębić znajomość z kolegami = „zajętymi” mężczyznami? Wydaje mi się, że ma to znaczenie, bo sam preferujesz seryjną monogamię na wyłączność. Powiedzmy, że jestem mężczyzną preferującym seryjną monogamię, ale obecnie z nikim się nie spotykam. Jeżeli chcę pogłębić znajomość z zajętą kobietą, łamię swoje zasady (kobieta uprawia sex ze swoim partnerem, co oznacza brak wyłączności). Tj. post skierowany jest, aby był spójny z Twoim światopoglądem, do wolnych osób, chcących pogłębić znajomość z wolnymi osobami. Idąc dalej, pytania Twoich czytelniczek należy rozumieć, jako zaproszenie do seryjnej monogamii? Z pewnością widziałeś film „W chmurach”. Jak zachowałbyś się na miejscu Clooneya? Czy postąpiłbyś tak jak on w kwestii, którą omawiamy?
Bardzo ciekawy post,ale szczerze powiem,że jeszcze bardziej ciekawe są komentarze(jako se uwazam autora bloga za osobe,delikatnie mówiąc liberalną:) a czytelników za osoby rzeczywiście chcące pochylić sie i zastanowic nad tematem w trakcie czytania postu,a nie slepo strzelac w komentarzach frazesami mając gotowa wypowiedz juz po przeczytaniu pierwszego akapitu)
Poniżej przedstawie mój tok myślenia w przypadkach jak z posta i co niektorych komentarzy(żaden atak,po prostu opisanie mojej reakcji),może którejś z Was on da powód do zastanowienia,kto wie,może nawet Alex zakwalifikuje mnie do którejś z kolejnych grup;)
Z tego co rozumiem mamy dobrze rozumiejących sie dorosłych ludzi,kobieta odczuwa pociąg fizyczny do mężczyzny-nie czuje(przynajmniej w tym momencie) potrzeby tworzenia z nim związku,chodzi o sex!(jeśli źle zrozumiałem zamysł Autora prośba Alex o wyprowadzenie z błedu). Dlatego tez nie rozumiem, skad sie pojawia w komentarzach temat milosci i zwiazku?!
Ja osobiscie raczej nie narzekam na brak zainteresowania swoja osoba(wcale nie staram sie tu byc nieskromny), ale czesto powstrzymuje sie przed wykonaniem tego „kolejnego kroku” wlasnie dlatego, ze czuje ze Dziewczyna bedzie go uwazala za poczatek zwiazku. A, mowiac dosadnie, dlaczego ja do jasnej anielki decydujac sie na seks musze byc od razu przekonany czy chce z Dziewczyna wchodzic w cos powazniejszego?(pomijam fakt „brania kota w worku”, jako ze przeciez wczesniej nie mialem okazji sprawdzic, czy seks z ta Osoba mi odpowiada). Wydaje mi sie, ze wielu facetow ma podobne przemyslenia, tj czy Dziewczyna rzeczywiscie uwaza, ze „chodzi Jej tylko o seks”. Bo potem wychodzi na to, ze Dziewczyna czuje sie zraniona-o co przeciez facetowi nie chodzilo, a dodatkowo naraza sie on na watpliwa przyjemnosc bycia obiektem analiz w stylu, ze „byl niedojrzaly i Kobiete wykorzystal”?!
I druga sprawa, znow obrazowo: Czy jesli seks byl pelen pasji i zaangazowania(bo chyba taki powinien byc), jesli rano zjedlismy razem sniadanie, posmialismy sie razem, moze ze dwa razy strzelilismy sie poduszka po glowie, dalem Jej klapsa gdy szla do lazienki:).. – czy to znaczy ze tak mozna tylko bedac w zwiazku? Czy „zeby nie robic nikomu nadzieji jedna osoba powinna wyjsc zaraz po przebudzeniu”?
Przy okazji, jako ze juz kilka razy widzialem na blogu wzmianki, niezawsze zgodne z prawda, o „szkolach uwodzenia”: niedawno dosc wnikliwie studiowalem temat, glownie chcac nauczyc sie kontrolowac „rozwoj wypadkow” w moich relacjach(bo moze na wejsciu to nie Dziewczyny chca zwiazku,ale ja wysylam sygnaly jakbym chcial:) ). W kazdym razie wiekszosc facetow, ktorzy sie w „podrywanie” angazują to wartosciowi i czuli mezczyzni, ktorzy podchodza do Kobiet jak pies do jeza:) Tam ucza sie „technik podrywu”, ktore jak powszechnie wiadomo „smierdza NLP”. Tak naprawde chodzi o cos innego – facet(a zwlaszcza taki umysl scisly jak programista) latwiej nauczy sie postepowac z kobietami, jesli dostanie skrypt/instrukcje obslugi i skupi sie na niej, a nie na stresujacej dla niego sytuacji. Sa „rozne techniki” i rozni „guru podrywu”, ale ci powazniejsi zawsze zmierzaja do tego, zeby uczen sam zrozumial, ze tak na prawde „sztuczki i teksty” nie sa potrzebne, kobiety nie gryza i wystarczy byc smialym i wszystko bedzie ok :) No, moze dodatkowo ucza jak sie dobrze ubrac i przystrzyc tu i tam, ale to chyba juz nie jest takie zle:)
@Ana
fajny dystans do samej siebie z tym „Sądzę, że mam za ładne nogi by dać się dotykać każdemu tylko dlatego, że mam ochotę”. Niezle sie usmialem w autobusie :)
(przepraszam za brak polskich fontow-czesc komentarza pisalem z telefonu)
@pawelc
Przyjęłam do wiadomości, że zakochanie i związek sobie sama dopowiedziałam. Moja zła interpretacja wynikła z tego, ze Aleks podał dwa przykłady i skoro w obu mowa tylko o koleżeńskim seksie nie bardzo rozumiem czym się od siebie różnią.
pawelc
„czesto powstrzymuje sie przed wykonaniem tego “kolejnego kroku” wlasnie dlatego, ze czuje ze Dziewczyna bedzie go uwazala za poczatek zwiazku.”
zalezy jakie ramy nadasz na poczatku
to wlasnie chyba jest to kulturowe zaprogramowanie i software pt odpowiedzialnosc, bycie dobrym, jedyna itp
„dlaczego ja do jasnej anielki decydujac sie na seks musze byc od razu przekonany czy chce z Dziewczyna wchodzic w cos powazniejszego?”
ale to sa Twoje przekonania, nic nie musisz, wrecz powinienes to odrzucic te przekonania bo inaczej wogole bedziesz tylko wzdychal
„Wydaje mi sie, ze wielu facetow ma podobne przemyslenia”
no wlasnie – a skad to wiesz, chodzi Ci o konkurentow czy sam sie przed soba usprawiedliwiasz?
„potem wychodzi na to, ze Dziewczyna czuje sie zraniona-o co przeciez facetowi nie chodzilo, a dodatkowo naraza sie on na watpliwa przyjemnosc bycia obiektem analiz w stylu, ze “byl niedojrzaly i Kobiete wykorzystal”?! ”
jesli bedzie zadowolona to moze czuc conajwyzej niedosyt, w ktorym momencie ma sie czuc zraniona? nastepnego dnia? po tygodniu? w trakcie? jak jej cos obiecasz i nie dotrzymasz slowa? dokladnie w ktorym?
a jesli bedzie niezadowolona to nie bedzie zraniona
a teraz sobie wyobraz niedojrzalego dobrze sie komunikujacego, flirtujacego, dobrego sprawnego kochanka – kto ocenia czy jest niedojrzaly? po czym to poznac? kto wydaje certyfikat?
wz
@WitekZ
moja wypowiedź była przytoczeniem wewnetrznego głosu, nad którym podjałem prace widząc jego „upośledzenie”, że tak ujmę :)
Niemniej jednak wydało mi się celowym podzielenie się nim, jako żywym przykładem, przedstawiającym tok myślenia faceta, z którym bohaterki posta mogą mieć do czynienia. Ale, tak jak piszę, „wydaje mi się, że wielu facetów ma podobne przemyślenia” – mogę się też mylić i być jedynym przypadkiem, którego wewnętrzny głos tak rozumuje :)
A w moim przypadku to było usprawiedliwianie bardziej niż strach przed konkurencją.
Co do reszty Twoich komentarzy w pełni się zgadzam.
Właśnie podczas czytania komentarzy w słuchawkach usłyszałem Kinny – Damn ( http://goo.gl/fK8vf ). Dzielę się z Wami bo jest bardzo na temat :)
W międzyczasie opublikowałem kolejny odcinek, tutaj pozwolę sobie odnieść się do kilku z Waszych komentarzy.
Magda
Chyba napiszę osobny post o zakochaniu, bo widzimy tę sprawę całkiem inaczej i może warto ekstra na ten temat podyskutować
Piszesz też: „mi chodzi, żeby odfiltrować tych, którym chodzi tylko o seks, a nie o romans. To drugie bawi mnie o wiele bardziej „
Dla mnie seks jest nieodzownym elementem romansu, widzisz to inaczej?
Pytasz: „Czy takie kobiety źle się czują, kiedy dostają kwiaty? „
To nie jest kwestia czucia się źle, tylko kompletnego nietrafienia w ich potrzeby. Naposze o tym kiedyś
Magda
Piszesz: „Rozpoczęcie współżycia to ryzyko zranienia psychicznego i fizycznego bardzo realne i znane z doświadczenia większości kobiet.
Myślisz, że u czującego faceta jest inaczej (abstrahując od zranienia fizycznego)?
Niestety masz racje pisząc: „nie ma nigdy pewności jak zachowa się mężczyzna, jeśli w intymnej sytuacji kobieta zmieni zdanie i odmówi stosunku, albo poprosi, żeby go przerwać, bo np. będzie jej sprawiał ból. „
Dlatego może warto zamieścić post o tym, jak w różnych sytuacjach można poważnie uszkodzić mężczyznę, który nie rozumie, że „nie” oznacza „nie”. Ja chętnie coś takiego opublikuje.
Michał Urban
Piszesz: „istnieje jeszcze grupa ludzi, którzy cenią sobie szczerość, bezpośredniość i nie mają czasu i ochotę na gierki, gdy mogą być tu i teraz sobą w 100% (wiem, że ktoś może odebrać to jako banał i frazes), pozwalając sobie na wszystko, na co mają ochotę od czytania poezji do przeklinania na środku rynku. Dlatego również tekst “w takim razie spróbuj mnie uwieść” nie jest filtrem tylko i wyłącznie na osoby pragnące seksu, ale również na takie, które szukają w relacjach partnerstwa oraz wielu innych fajnych rzeczy, niekoniecznie uwodzenia, którego nie jestem zwolennikiem. „
Podpisuję sie pod tym!
Ewa W
Piszesz o uwodzeniu: „Uwiedź mnie to dla mnie to samo, jak powiedzieć: “oczaruj mnie, pokaż mi się z najlepszej strony” zamiast powiedzieć: pokaz mi się prawdziwy. „
Dokładnie tak samo odbieram to słowo.
Kocimietka
Piszesz: „O ile znam mężczyzn do których można powiedzieć wprost “mam ochotę uprawiać z tobą dziki namiętny seks” i to w żaden sposób nie zmieni mojej z nimi relacji niezaleznie czy do seksu dojdzie czy nie, o tyle jednak jest co najmniej kilka typów mężczyzn i startowanie z jednego “szczerego i aktualnego szablonu” do wszystkich przynosi jak zwykle w takich sytuacjach więcej szkody niż pożytku. „
Dlatego własnie pisze tę serię :-) Poczekaj do ostatniego postu :-)
Artur
Piszesz: „Jesteśmy naszą przeszłością oraz produktem aktualnej sytuacji społecznej i politycznej. „
Gdybyś te wypowiedź poprzedził słowami „zaczynamy jako..” to zgodziłbym sie z Tobą. Tak nie musi zostać na zawsze.
Łukasz
Witaj na naszym blogu :-)
Jeszcze nie skończyłem opisywania klasyfikacji mężczyzn, poczekaj :-)
W tym poście nie chodzi o „kobiety preferujące seryjna monogamię”, inaczej bym o tym specjalnie wspomniał.
Na podstawie czego zakładasz: „sam preferujesz seryjną monogamię na wyłączność. „?
Na podstawie postu napisanego parę lat temu? Zwracam na to uwagę, bo to często spotykany błąd logiczny w rozumowaniu.
Piszesz też: „Powiedzmy, że jestem mężczyzną preferującym seryjną monogamię, ale obecnie z nikim się nie spotykam. Jeżeli chcę pogłębić znajomość z zajętą kobietą, łamię swoje zasady ..”
Twoje zasady, Twoja sprawa :-)
Jeśli chodzi o film z Clooneyem, to nigdy nie zjawiałbym się bez zaproszenia, a przynajmniej uzgodnienia tego u kobiety w domu.
Pawelc
Ciekawe spostrzeżenia :-)
Piszesz też: „Czy jesli seks byl pelen pasji i zaangazowania(bo chyba taki powinien byc), jesli rano zjedlismy razem sniadanie, posmialismy sie razem, moze ze dwa razy strzelilismy sie poduszka po glowie, dalem Jej klapsa gdy szla do lazienki:).. – czy to znaczy ze tak mozna tylko bedac w zwiazku? „
Oczywiście że nie :-) Patrząc na to, co po pewnym czasie dzieje się większości związków taki scenariusz jest bardziej prawdopodobny
Jesli chodzi o „szkoły uwodzenia” to wrzuc ten termin w Google i wyciągnij wnioski z tego, co sie pokaże.
Pozdrawiam wszystkich
Alex
@Alex
>>>Dla mnie seks jest nieodzownym elementem romansu, widzisz to inaczej?
Niedzownym, ale nie jedynym.
>>>Myślisz, że u czującego faceta jest inaczej (abstrahując od zranienia fizycznego)?
Nie, wcale tak nie myślę, o czym zresztą pisałam.
>>>Dlatego może warto zamieścić post o tym, jak w różnych sytuacjach można poważnie uszkodzić mężczyznę, który nie rozumie, że „nie” oznacza „nie”. Ja chętnie coś takiego opublikuje.
Poważne uszkodzenie mężczyzny niestety jeszcze nie oznacza, że będzie to skuteczna obrona, a ona jest ważniejsza w takiej sytuacji z mojego punktu widzenia. Moim zdaniem lepiej wzbudzić obrzydzenie wymiotując czy oddając mocz, czy też zbić go z tropu zachowując się jak osoba chora psychicznie niż rozpoczynać nierówną walkę. Ale nawet to można zrobić tylko, jeśli jesteśmy w miarę przytomne. Raz w życiu dostałam w twarz od mężczyzny. Po tym jednym ciosie upadłam i razem z chwilową utratą przytomności straciłam większość złudzeń, co do moich szans w bójce z mężczyzną. Samoobrona kobiet to temat na książkę nie notkę na blogu.
@Ewa W. i @Alex
Pisząc, że z kobietami jest tak samo, chodziło mi o to, że też jest dużo grupa dziewczyn, które „trzęsą portkami na myśl o bliższym kontakcie”. Oczywiście mają one inne powody, jak wstyd niedoskonałości ciała, czy też właśnie tak sobie cenią daną znajomość, że się boją ją narażać. Parafrazując Alexa:
* zazwyczaj mają one dość słabe poczucie własnej wartości w tej dziedzinie,
* na temat mężczyzn mają bardzo niewiele własnych doświadczeń (albo negatywne),
* swoją „wiedzę” na ten temat czerpią głównie z mediów i od koleżanek,
* …
Ostatnie akapity też można prawie dokładnie powtórzyć.
Mam nadzieję, żę wyjaśniłem. Wspaniałego dnia!
mystical,
Dziękuję za odniesienie się do pierwszej kwestii. Powtórzę zatem jeszcze moje drugie pytanie: „co dokładnie masz na myśli pisząc: “choć przeciętnej dziewczynie łatwiej zdobyć doświadczenie na “rynku””
Pozdrawiam, Ewa
Alex,
Dzięki za wpis. Właśnie wróciłem z wyjazdu i z przyjemnością czytam. Po majowo-czerwcowych wpisach w temacie praktycznych działań dobrze znów poczytać trochę Twoich przemyśleń. Jestem wielce ciekaw konkluzji, bowiem między wierszami dajesz do zrozumienia, że w tym temacie Twoja wiedza wynika ze sporego doświadczenia. :) Co prawda domyślam się, że będzie o praktycznych sposobach zmiany relacji ale może dyskusja się trochę rozwinie w kierunku zmiany relacji jako takiej.
Tutaj dyksujsja już się przetoczyła i wpis kierowany do kobiet wiec się nie rozpisuję tylko poczytam kolejną część.
Pozdrowienia
Robert
PS.
@mystical Na każde uogólnienie typu „przeciętna” przygotuj sobie dobre poparcie w twardych danych ;)
@Ewa W
To drugie już jest dość proste. Kobiecie o wiele prościej jest znaleźć przyjaciela od seksu, niż mężczyznie. Z mojego doświadczenia kobiety oczekują więcej, zaraz się chcą angażować, a najlepiej to zamknąć Cię w klatce… ;)
Znowu wyjeżdzam na pare dni, więc na wszystkie potencjalne pytania odpowiem po powrocie. Ciekaw jestem Twojego i Alexa zdania. Radosnego tygodnia.
mystical,
Dziekuję za odpowiedź.
Napisałeś: „Kobiecie o wiele prościej jest znaleźć przyjaciela od seksu, niż mężczyznie”.
Hmmm…. jakoś trudno mi sie z tym zgodzić. pomijam kwestie otwartości i swobody seksualnej. Łatwiej może znaleźć „żywą wersje wibratora”. Ale to nie to samo, co „przyjaciel od seksu”. Bo do dobrego i satysfakcjonującego (!) seksu i intymności potrzebne jest zdecydowanie więcej niż mężczyzna ze sprawnym instrumentem. Gdy do tego dołączysz choćby kulturę osobistą, higienę, szacunek, bezpieczeństwo 9psychiczne, emocjonalne i fizyczne), czułość etc, to przestaje być takie proste i oczywiste. A to przecież wciąż nie ma nic wspólnego z zawłaszczaniem, klatką i zobowiązaniami na całe życie :-)
Dalej piszesz: „Z mojego doświadczenia kobiety oczekują więcej, zaraz się chcą angażować, a najlepiej to zamknąć Cię w klatce…” Z pewnością wiele kobiet oczekuje więcej niz sprawny seksualnie mężczyzna, co wynika m.in. z tego co napisałam wyżej.
Nie mam powodu negować Twoich doświadczeń, bo je masz takie a nie inne. Pozostaje powiedzieć, że z pewnością nie każda kobieta chce żyć w klatce (nawet złotej) z mężczyzną. Tego akurat jestem pewna. :-)
Pozdrawiam, Ewa