Podczas tych wielu zim spędzonych w subtropikach często powtarzała mi się następująca historia:
Zabierałem odwiedzających mnie znajomych na różne wycieczki, gdzie można było zobaczyć niewiarygodne wręcz bogactwo kolorów i odcieni zarówno oceanu, jak i lądu czy otaczającej nas przyrody.
Ze zdumieniem obserwowałem, jak większość ludzi „ogląda” te cuda poprzez silnie przyciemnione szkło ich okularów przeciwsłonecznych!!
Pytani przez mnie dlaczego tak ograniczają własne doznania odpowiadali zazwyczaj:
- bo tak jest zdrowo
- bo zawsze tak robili
- bo jak zdejmą okulary, to natychmiast łzawią im oczy
Moje zalecenie w takiej sytuacji bardzo często brzmi: „zdejmuj te cholerne okulary i zobacz choć na chwilę jak naprawdę wygląda świat!!”
Wtedy ludzie zdejmują tę „ochronę wzroku” i zazwyczaj odkrywają wiele nowych wspaniałości i niuansów. Niektórzy niestety poprzez wieloletnie noszenie ciemnych szkieł na tyle upośledzili sobie oczy, że nie potrafią one dostosować się do jasnego światła i trzeba natychmiast znowu schować się za ten filtr.
Zanim pójdziemy dalej w naszych rozważaniach mam ważną uwagę. Rzeczywiście są sytuacje, kiedy użycie okularów przeciwsłonecznych ma swoje pełne uzasadnienie jak np. kiedy żeglujesz pod białymi żaglami, lub pilotujesz coś latającego. Wtedy są one niezbędnym elementem wyposażenia, inaczej szybko może się zrobić niebezpiecznie. Ale to są wyjątkowe okoliczności. W znakomitej większości tych pozostałych nasz organizm jest na tyle dobrze skonstruowany, aby poradzić sobie z warunkami otoczenia przynajmniej w klimacie umiarkowanym i subtropikalnym. Po co więc ograniczać sobie pełnię doznań? Po co ryzykować takie przyzwyczajenie się do „ochrony”, że potem nie będzie już możliwe obycie się bez niej?
Teraz ktoś z Was mógłby zapytać, dlaczego taka banalną sprawę uczyniłem tematem całego postu?
Zrobiłem to, bo te nieszczęsne okulary przeciwsłoneczne są tylko metaforą szerszego zjawiska, kiedy zakładamy sobie różne klapki i pancerze ochronne, bądź świadomie ograniczmy nasze postrzeganie bo tak „jest zdrowiej”?? Bo tak jest „bezpieczniej”?
Sam byłem pod tym względem wielkim „grzesznikiem”, aż wstyd sobie przypomnieć :-)
Całe szczęście w którymś momencie przekonałem się, że intensywność pięknych doznań w życiu jest dla mnie bardzo ważna i dlatego regularnie staram się wyśledzić, co to takiego mam na nosie a potem wołam sam do siebie „zdejm te cholerne okulary!!!” Abyście nie myśleli, że pisze do Was ktoś, kto jest pod tym względem lepszy od Was śpieszę donieść, że takie wołanie przydarzyło mi się też w ostatnich tygodniach :-)
Nie zawsze jest to łatwe, czasem nawet niezwykle trudno się przezwyciężyć, ale jak dotąd rezultaty bardzo mi się podobają :-)
Tak robię ja, oczywiście każde z Was powinno podejmować własne decyzje i nie będę namawiał nikogo do „złego” :-)
Dlatego zapraszam Was do napisania jak to wygląda u Was i podyskutowania na ten temat.
Uzupełnienie: Aby dyskusja nie zeszła na zbyt teoretyczne tory podałem kilka przykładów moich starych filtrów w jednym z komentarzy: http://alexba.eu/2011-03-08/rozwoj-kariera-praca/zdejm-te-okulary/#comment-102686
____________
Tutaj możesz pobrać wersję dźwiękową (kliknij na link prawym klawiszem myszy, a potem na “Zapisz element docelowy jako…”)
Osobiście to rodzajem okularów z którymi wciąż się zmagam jest pewien rodzaj 'różowych okularów’ – widzenie wielu spraw (moich przyszłych działań i ich efektów) w zbyt pozytywnym świetle. Po prostu jak zabieram się za jakiś projekt życiowy to wydaje mi się, że na pewno wszystko pójdzie jak z płatka i już za chwilę będę się cieszył rezultatami. A w rzeczywistości wiele spraw okazuje się być trudniejszymi, zajmować więcej czasu i wymagać większego wysiłku…
I z jakiegoś powodu nie jest łatwo na samym początku sobie powiedzieć „zdejm te okulary”..
Ja miałem długo na swoim nosie zbyt ciemne okulary. W przeciwieństwie do Dominika, który widział świat w zbyt różowych barwach ja widziałem nie tyle świat co własną osobę w barwach ciemnych. Tzn. w większości przypadków, zadań lub różnych okazji jakie przytrafiały mi się uważałem, że jestem za słaby, nie poradzę sobię, mam za mało doświadczenia/umiejętości. Te okulary upośledzały mnie. Paraliżowały mnie i moje działania( „… i tak mi się nie uda”). Teraz coraz częsciej doświdczam tego, że to nie prawda. Świat, który widzialem był zniekształcony. Myślę, że byłem zbyt surowy co do własnej osoby. Niewątpliwie jakiś tam wpływ miało „otoczenie”, które pokazywało mi że trzeba być przesadnie skromnym, pokornym, nie wychylać się bo można dostać po głowie Twoj blog Alex pokazał mi Świat z innej perspektywy, która bardziej mi się podoba. Posty „pozwól sobie na normalnośc”, „wszystko co jest dobre dla mnie przychodzi mi z łatwością”, „zasada Pareto”. Post o tym, że to co robisz dla innych nie musi być idealne, wystarczy, że wprowadzisz pozytywną zmianę w czyjes życie/działalność. Twoja postawa życiowa nastawiona na prawdziwość radość w życiu, uczynienie z niego dobrej zabawy ma na mnie pozytywny wpływ. Zmieniłem już część ze swoich starych nawyków, ale czuję że te ciemne okulary dalej w jakimś stopniu tkwią na mojej twarzy. Jeszcze dużo przede mną, ale straram się coraz bardziej wrzucać na luz, cieszyć się życiem.
„Okulary” nie tylko odcinają bodźce i spłycają obraz rzeczywistości ale też blokują informacje zwrotną i siłę oddziaływania na innych.
Filtr działa w obie strony.
Dosłownie nie widać co czujemy patrząc w źrenice dużo można się dowiedzieć i trudno okłamać kogoś patrząc mu prosto w oczy.
Blokując pewne informacje nie jesteśmy w stanie na nie odpowiedzieć a często są to bardzo subtelne sygnały od innych ludzi.
Witam-:)
Jak jest u mnie?Bardzo lubię swoje,dojrzałe…zmarszczki wokół oczu,jako efekt patrzenia na świat bez zbędnych filtrów!!!No,chyba ,że na plaży,wtedy są raczej niezbędne przy rozkosznej kąpieli słonecznej.Te,wokół ust,równie naturalnie dojrzałe,to efekt autentycznego uśmiechu,wyrażania radości z faktu bycia sobą.To taka mała dygresja nad przemijaniem…Uporczywie nasuwa mi się w tym momencie pewna,osobista refleksja,pozwólcie więc na jej szczere wyrażenie,być może dla wielu młodych ludzi będzie miała choćby śladowe skojarzenie.
Dawno temu,w czasie karmienia piersią swojego,pierworodnego syna zostałam zapytana przez wybitnie „okularową” kuzynkę:
-Co ty?
Nie szkoda ci piersi????
Na wiadomość o mojej ,drugiej,planowanej zresztą ciąży,zareagowała : -Jesteś jak królica???
Meritum: Sfrustowana kuzynka po wielu,wielu latach zadaje mi głupie pytanie:jak to robisz…,że jesteś w tak doskonałej formie,rozwijasz się/zazdrość o kolejne studia,udane dzieci itp/?Żeby było konkretniej wyznam,że w tym samym czasie,kiedy zostałam posądzona o króliczy popęd w rozmnażania się,kuzynka przypadkiem zaszła w kolejną ciążę,zakończoną poronieniem.Przykro mi,ale jestem więcej niż przekonana,że stała się ofiarą patrzenia na świat poprzez m o c n o filtrujące okulary,czego Wam absolutnie nie życzę!!!Bądżcie sobą i postrzegajcie świat w sposób naturalny,a nie zakłamany,warto!!! Pozdrawiam z życzeniami, abyście delektowali się autentycznym pięknem otaczającego Was świata.
…a ja myślę, że nie można „patrzeć bez okularów” – bez punktu odniesienia niczego nie jesteśmy w stanie określić/zdefiniować/zobaczyć.
…ważne jest aby zmieniać filtry…świadomie:-)
ale to tylko taka moja mała luźna refleksja po przeczytaniu odcinka… dzięki Alex.
Pozdrawiam wszystkich.
Dodam tylko, że przez nienoszenie okularów przeciwsłonecznych często mrużymy oczy i robią się nam potem bruzdy zwane zmarszczkami. Szczególnie szpetne dla kobiet, ale czy warto unikać ich za wszelką cenę, jeśli przez te cholerne okulary nasze postrzeganie świata ma być ograniczone?
>> Dlatego zapraszam Was do napisania
>> jak to wygląda u Was …
Ray Ban Aviator ….
A tak na powaznie, to czasami praktykuje zdejmowanie rozowych okularow przez ktore patrze na siebie …
Troche boli ale jest „odswiezajace” !!!
Pozdrawiam,
Mirek
Z jednym sie nie zgodze. Gdy „pilotujesz coś latającego” to ciemne okulary akurat przeszkadzaja. Pisze tutaj o prawdziwym samolocie a nie mo modelu RC. Ciemne okulary, a zwlaszcza polaryzowane bardzo ulatwiaja widzenie modelu samolotu RC z ziemi na tle nieba, ale gdy siedzi sie za sterami prawdziwego samolotu i spoglada poziomo (dookola) albo do dolu to ukulary wrecz utrudniaja widzenie. Zwlaszcza gdy jest jasno. Polaryzacja tez w niczym nie pomaga (sprawdzilem empirycznie). Chodzi o to, ze jak jest jasno to zrenice sie zmniejszaja poglebiajac glebie ostrosci wzroku i po prostu widac dokladniej. Ciemne okulary nawet super-duper (takie jak np MauiJim) nie dosc ze wprowadzaja dodatkowa bariere (znieksztalcenia i zmiany kolorow) to przez „pogorszenie warunkow oswietleniowych” wlasnie zmuszaja oko do wiekszego wysilku. A tam w powietrzu to jest wazne, aby widziec, bo dwa samoloty lecace na siebie daja bardzo malo czasu pilotom na reakcje. Ja do latania wlasnie zdejmuje okulary a zakladam tylko kontakty (korekta).
A w metaforycznym znaczeniu? Chyba jednak zawsze patrze przez „rozowe okulary” bo jestem niepoprawnym optymista :-)
Pozdrawiam z wiosennej Kaliforni.
Rys.
Alex,
Ja tylko w kwestii formalnej, która nie ma żadnego wpływu na jakość tego postu i treści w nim przekazane.
Czy „zdejm” jest właściwą formą? Do tej pory spotykałam się z formą „zdejmij”.
pozdrawiam serdecznie
Monika
Dominik
„Różowe okulary”, to dość rzadki wypadek w naszym społeczeństwie :-) Wiekszość ma czarne.
Marcin
Dobrze że sam rozpoznałeś te okulary i podjąłeś działania aby się ich pozbyć.
Piszesz też: „Niewątpliwie jakiś tam wpływ miało “otoczenie”, które pokazywało mi że trzeba być przesadnie skromnym, pokornym, nie wychylać się bo można dostać po głowie „
Ze mna w młodości było tak samo. Dlatego napisałem te posty, aby Czytelnicy nie musieli powtarzać mojej dość mozolnej drogi.
Powodzenia w dalszej drodze! :-)
Barnaba
Piszesz: „….ale też blokują informacje zwrotną i siłę oddziaływania na innych. „
Celna uwaga, warto zdac sobie z tego sprawę.
Irene
Cieszę się, że i Ty delektujesz się światem bez okularów :-)
Mario
Piszesz: „a ja myślę, że nie można “patrzeć bez okularów” – bez punktu odniesienia niczego nie jesteśmy w stanie określić/zdefiniować/zobaczyć. „
Jaki widzisz związek między zakładaniem sobie (lub nie) filtrów postrzegania, a posiadaniem punktu odniesienia?
Kasia P
Piszesz: „przez nienoszenie okularów przeciwsłonecznych często mrużymy oczy i robią się nam potem bruzdy zwane zmarszczkami. „
To prawda. Życie „bez filtrów” zazwyczaj pozostawia na nas ślady znacznie wyraźniejsze, niż gdybyśmy nosili na sobie różne warstwy ochronne.
Gdy patrzę w lustro to widzę pod moimi oczami wiele śladów nocy, które zamiast porządnie przespać to albo przepracowałem, albo przekochałem :-) Rezultatów i przeżyć tych dwóch ostatnich „czynności” nie zamieniłbym na gładką buzię :-)
Mirek Filipowicz
O tak, zdejmowanie różowego filtra z lustra boli :-) Na szczęście w zyciu jest tak jak w poście http://alexba.eu/2008-02-04/rozwoj-kariera-praca/nie-musisz-byc-doskonalym-aby-byc-kochanym/
RysiuM
Dziekuję za fachowe uzupełnienie z punktu widzenia prawdziwego pilota :-) Moje osobiste doświadczenia to żeglarstwo i pilotowanie RC, a widząc kilku pilotów maszyn sportowych latających w okularach dointerpretowałem to sobie :-)
Monika Góralska
Pytasz: „Czy „zdejm” jest właściwą formą? Do tej pory spotykałam się z formą „zdejmij”.”
Ja używam tych form zamiennie. Oficjalnie „zdejm” jest uważana za „niepoprawną” choć jest częściej używana w języku polskim :-) Na szczęście pisząc też „zdejm” jestem w doborowym towarzystwie, którego na pewno nie muszę się wstydzić, patrz http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=1665
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Alex,
Dziekuję za Twój punkt widzenia. Z podanego przez Ciebie linku, pozwolę sobie zacytować zdanie:
„Dziś, gdy w komputerowym korpusie językowym możemy łatwo sprawdzić, które formy są rzeczywiście w użyciu, przyszedł czas na rewizję starych rozstrzygnięć opartych na analogii.”
Czy Twoje stanowisko w tej sprawie oznacza większa swobodę w posługiwaniu sie językiem na tym blogu?
pozdrawiam serdecznie
Monika
Monika Góralska
To zależy :-) generalnie staram się tutaj posługiwać oprócz ogólnie uznanych norm wyczuciem językowym, które jest oczywiście subiektywne.
Jak nie jestem czegoś pewien to konsultuję słowniki
Dziekuję Alex, to wyjaśnia sprawę :-)
pozdrawiam w „żółtych” okularach
Monika
Jakoś bardzo „grzeczna” i ogólna dyskusja nam się zrobiła, niezupełnie w duchu tego blogu :-)
Może w takim razie podzielę się z Wami kilkoma moimi filtrami, częściowo z zamierzchłej przeszłości więc proszę się nie śmiać :-)
1) jak miałem 25 lat i poślubiłem moją ówczesną żonę, to jako zapalony (i napalony :-)) miłośnik kobiet, aby nie być „wiedzionym na pokuszenie” wyfiltrowałem sobie inne panie jako potencjalne partnerki seksualne. Zrobiłem to tak dobrze, że kiedy po kilku latach się rozstaliśmy miałem spory kłopot aby ten filtr usunąć :-) Dobrze że znalazła się taka, która w końcu rozbiła go młotkiem :-)
2) jak byłem młody to miałem filtr minimalnego (dość sporego) obwodu w biuście aby seksualnie zainteresować się kobietą – co za marnotrawstwo wielu sposobności!!!
3) jeszcze 15 lat temu miałem filtr, że inwestowanie w nieruchomości w Polsce jest zbyt ryzykowne – przepuściłem sporą ilość okazji
4) jeszcze 10 lat temu miałem filtr, że w Warszawie nie da się normalnie i ciekawie żyć :-)
5) kiedyś miałem filtr, że branża FMCG nie jest dla mnie interesującym klientem – co okazało się bzdurą
6) długo miałem filtr, że kobieta nie powinna być znacząco wyższa ode mnie. Praktyka pokazała, że poza dość niezwykłym dla mnie wspinaniem się na palce przy pocałunku na stojąco, reszta funkcjonuje bardzo dobrze, a tak naprawdę liczy się człowiek :-)
7) od kilkunastu lat, po różnych doświadczeniach praktycznych miałem dość autorytarnie ustawiony filtr maksymalnej różnicy wieku miedzy mną a kobieta z którą mam bliżej do czynienia. Ktoś mi potem słusznie wytknął, że to jest dokładnie taki sam autopilot, jaki często wyśmiewam w rozmowach i trzeba podchodzić indywidualnie do każdej osoby.
Tyle materiału z mojej strony. Jak się naśmiejecie do woli to proszę o Wasze przykłady, może być z tego pouczająca dyskusja, a nie teoretyczne ble-ble :-)
Pozdrawiam serdecznie
Alex
:-) Prawda Alex, że trochę życia w słowach nie przeszkadza ? :-)
– Najpierw miałam „różowe” okulary – wszystko jest piękne, nie ma złych ludzi, wszyscy mają dobre intencje i na pewno wszystko co zaplanuję się uda.
– Potem życie mnie trochę sponiewierało i miałam „ciemne” okulary – tylko na przyjaciół można liczyć, wszyscy robią pranie mózgu i na pewno nic się nie uda.
– Teraz patrzę przez optyczne ( korygujace wadę wzroku ) okulary, filtry zakładając w zależności od potrzeby. Jak szukam:
* pożytku – różowe
* zagrożeń – ciemne
* a optymizmu – żółte.
Jednak na co dzień – białe optyczne :-)
pozdrawiam serdecznie
Monika
Czesc,
Pierwszy raz wypowiadam sie na tym blogu, przeczytanie calego zajelo mi jakie poltora miesiaca. Pzy okazji pozdrowienia i podzienkowania dla Alexa i komentujacych :)
Nie jestem pewna czy dobrze zrozumialam przekaz tego postu, na poczatku myslalam, ze rozumiem, ale pozniej komentarze mnie zmylily :(
Czy chodzi o schemat:
okulary —> filtr —> przekonania ?
Dzieki,
Karolina J
Witam,
też jestem zwolennikiem i nosicielem różowo-optymistycznych okularów, zwłaszcza w odniesieniu do siebie samego i moich planów (ja nazywam to wiarą i nadzieją). Uważam nawet, że lepsza jest odrobina różu niż odrobina czerni – a moim zdaniem, w Polsce czerń jest znacznie bardziej popularna („to się nie uda”,”nie dam rady”).
Tylko wspomniany 'filtr’ i postrzeganie świata to nie dokońca to samo.
Można by też wspomnieć o filtrach, które mamy nakładane przez media (bodajże proporcja 1 normalny news i 2-3 tabloidowo-sensacyjne) to zaburza nasz obraz postrzegania rzeczywistości. Tak samo jak informacje nacechowane negatywnymi emocjami mają pierwszeństwo przed pozytywnymi (to nie fakt, a moje doświadczenie – gdyby tak nie było mielibyśmy więcej pozytywnych newsów).
A co do filtrów przytoczonych przez Alexa w komentarzach, to muszę się przyznać, że mam jeden zbyt krytyczny – polega on na pozostawieniu w tyle osób, które narzekają na życie, a nie chcą nic w nim zmienić „bo się nie da” (i unikają rad innych).
Alex,
„Jaki widzisz związek między zakładaniem sobie (lub nie) filtrów postrzegania, a posiadaniem punktu odniesienia?”
Zakładam, że punkt odniesienia tworzymy i modyfikujemy w czasie na podstawie obserwacji.
Ponieważ nie istnieje obserwacja obiektywna (którą można by nazwać tą bez okularów), a subiektywizm polega na tym,
że każdy z nas ma w użyciu inny filtr, zatem istnieje związek pomiędzy rodzajem filtru a punktem odniesienia (nie zawsze z jego istnieniem, ale chyba zawsze z jego położeniem). :-)
A na przykładzie:
Czuję się przygnębiony i zdołowany patrząc na ludzi sukcesu: „Im to się udało: są mądrzy, inteligentni, bogaci. Ja tak nie potrafię” – założony filtr „obserwacji gwiazd” odcinający resztę rynku ludzi sukcesu.
Zakładam filtr odcinający „obserwację gwiazd” na rzecz filtru umożliwiającego obserwację np. poważnie niepełnosprawnych fizycznie ludzi, którzy odnieśli sukces. Przesuwam zatem punkt odniesienia, co pozwala mi nabrać optymizmu: „Skoro oni pomimo ograniczeń zrobili takie rzeczy, to ja też to potrafię”.
Dość to wszystko relatywne i teoretyczne, nie wiem czy pasuje do idei bloga:-)
Równoważąc dodam, iż w przeszłości posiadałem ciekawe filtry:
– filtr nieomylności – projekty, które podejmuję się wykonać, właśnie ja zrealizuję najlepiej i powierzanie komukolwiek podwykonawstwa spowoduje katastrofę,
– filtr negatywnego postrzegania emocji – statystycznie kobiety są zbyt emocjonalne i ambiwalentne dlatego należy szczepić w nich pierwiastek konsekwencji i logiki.
… to moje przerabianie kobiet najbardziej mnie śmieszy.:-)
Pozdrawiam
mario
W takim razie, czy to ma znaczenia jaki kolor filtra mamy (rozowy/czarny/zolty itp) czy o sam fakt posiadania takiego filtra? I jeszcze czy kazdy filtr mozna tak po prostu „zdejmnac” :)wtedy kiedy go nie potrzebujemy i zalozyc kiedy jest potrzebny?
Z gory przepraszam jesli kogos irytuja moje pytania, ale staram sie zrozumiec.
Dziekuje
Karolina J
Obok masy innych błędnych przekonań uznawałam, że jeden typ mężczyzn, kompletnie nie nadaje się na męża. Mam na myśli tzw. „niegrzecznych chłopców” z bliznami po wypadkach motocyklowych, tatuażami, stadkiem wielbicielek, sportowym samochodem, noszących po trzydziestce tą samą skórzaną kurtkę, w której chodzili na koncerty jako siedemnastolatkowie itd. Taki egzemplarz jest moim mężem, co mi każdego dnia przypomina, jak bardzo moje oceny mogą być mylne. Decyzja o wejściu w ten związek wymagała ode mnie zdjęcia ciemnych okularów i dostrzeżenia, jak mi w nim dobrze, chociaż wszystko się działo tak szybko, że niektórzy podejrzewali, że zostałam oślepiona ;)
Hej Alex!
Napisałeś w komentarzu o filtrze na seksualność kobiet by „nie wiodły Cię na pokuszenie”.
Powiedz, czy Twoim zdaniem warto zakładać sobie jakiegoś rodzaju flirty dla „ułatwienia sobie życia” (jak Ty w tamtym przypadku)? Jeśli tak czy Ty masz na jakieś sytuacje teraz założone filtry? :)
Do RysiaM,
Pozwole sobie zwrocic kolegi uwage na nastepujace publikacje:
* by FAA: http://www.faa.gov/pilots/safety/pilotsafetybrochures/media/sunglasses.pdf
* by AOPA: http://www.aopa.org/asf/publications/sa15.pdf
Pozdrawiam,
Mirek
Karolina J
Witaj na naszym blogu :-)
Niekoniecznie chodzi o przedstawiony przez Ciebie schemat.
Bardziej o fakt, że z różnych powodów nakładamy sobie filtry na postrzeganie. Czasem chcemy się chronić, czasem z wygodnictwa. Te filtry uposledzają nasze doznania w najlepszym przypadku, a najgorszym powoduję, że nie widzimy ważnych szans lub zagrożeń życiowych.
Mario
Dziękuję za wyjaśnienie
Jesli chodzi o twoje filtry to ten z nieomylnoścą też mi się kiedyś zaplątał :-)
Karolina J
Nie przepraszaj, pytaj :-)
„Kolory” to uproszczenie stosowane przez Czytelników, którzy albo nie są dokładnie świadomi konkretnych filtrów, których używają, albo z różnych powodów nie chcą tego opisać tak dokładnie jak ja w jednym z poprzednich komentarzy. Nie dorabiajmy do tego ideologii, chodziło mi o rozpoznanie jakich filtrów uzywamy i jakie sa tego konsekwencje.
Magda
Dziekuję za super przykład takiego filtru!! Dokładnie o takie rzeczy mi chodzi, w ten sposób możemy wiele się od siebie nauczyć.
Paweł Kuriata
Pytasz: „zy Twoim zdaniem warto zakładać sobie jakiegoś rodzaju flirty dla “ułatwienia sobie życia” (jak Ty w tamtym przypadku)?
Gdyby tak było, to nie pisałbym tego postu :-) Są pewne sytuacje, kiedy założenie „okularów przeciwsłonecznych” jest konieczne lub przynajmniej wskazane, ale generalnie coraz bardziej skłaniam się do odbierania sygnałów ze świata bez filtrów.
Pytasz dalej: „Jeśli tak czy Ty masz na jakieś sytuacje teraz założone filtry? „
O tak, od pewnego czasu „przepycham się” z pewnym bardzo praktycznym i pożytecznym filtrem i chyba ostatecznie wyrzucę go na śmietnik :-) Od ładnych kilku lat moja otwartość do robienia różnych „pokopanych” rzeczy jest coraz większa i gotowość do różnych „nierozsądnych” eksperymentów też rośnie. Troche pisałem o tym w poście http://alexba.eu/2011-02-09/rozwoj-kariera-praca/nasza-osobista-wolnosc-2/
Niestety bliższych szczegółów akurat w tym wypadku nie chcę teraz ujawniać :-)
Mirek Filipowicz
Dziękuję za źródła wspierające moja tezę :-)
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Kiedys myslalem ze po 6 latach rzucic palic jest praktycznie niemozliwe.Mialem taki filtr ze wszystkie proby beda bezuzyteczne. Jednak przed dwuma laty mi sie udalo i co dziwne dosyc latwo.:)
A niedawno zdjalem filtr tego ze musza byc w swojej dziedzinie doskonaly aby znalezc b. dobra prace. (kiedys byl u Alexa post o tym ze nietrzeba byc doskonalym). Wyslalem CV do jednej z najlepszych firm w branzy w ktorej spelnialem tylko 1/3 wszystkich warunkow. Na samym wstepie wymienilem czego nie umiem aby jezeli te braki byly kluczowe to nie musieli czytac calego CV. Co dziwne, po kilkunastu rozmowach chciieli mnie przyjac i wyuczyc wszystkiego czego mi brakuje. Malo tego, zaproponowali mi wyplate taka jakbym spelnial juz 100proc ich wymagan. Szok.Z propozycji co prawda nieskorzystalem ale i tak to bylo ciekawe doswiadczenie.
Witajcie,
Jeżeli chodzi o dosłowne potraktowanie tematu, to zdecydowanie przychylam się do noszenia okularów. Moje oczy mają silną nadwrażliwość na światło. W bardzo słoneczny dzień po prostu zamykam oczy, a usiłując zobaczyć cokolwiek z pozycji „słońce w twarz”, a nie „słońce za plecami”, mrużę oczy, one łzawią, a ja widzę w efekcie bardzo niewiele. Sądzę, że lepiej założyć okulary, które pozwolą mi objąć wzrokiem pełne pole widzenia, niż zaledwie wąski skrawek przestrzeni, pozwalający jedynie na nie zderzenie się z innym przechodniem, ale uniemożliwiający zobaczenie czegoś ponad to (dygresja: wyczytałam, że pole widzenia człowieka obejmuje 210 stopni, podczas gdy kota 285, natomiast koń czy antylopa widzą obszar niemal 360 stopni – ciekawe :) ). Jeżeli więc decyduję, czy widzę wycinek rzeczywistości, czy też cały obszar w przyciemnionej kolorystyce (z podkreśleniem: przyciemniony nie znaczy czarny i ponury, pisaliście już o różowych okularach, można wybrać także inne barwy, ciepłe pomarańcze czy brązy – taki filtr sprawi, że świat zobaczę w sympatyczniejszej odsłonie i na taki filtr decyduję się z pełną świadomością).
Tyle z biologii :)
Natomiast rozpatrując metaforycznie filtrowanie rzeczywistości, przyznaję, ze na tym polu czeka mnie jeszcze sporo pracy. Filtruję ludzi biorąc pod uwagę to, jakie mają wykształcenie, jaką pracę, jak wyglądają, jak się wysławiają. Szanuję wszystkich: panią, która sprząta, pana, który podaje numerki w szatni, panią dyrektorkę, prezesa czy starszą sąsiadkę (itp., itd.). A jednak wiem, że odrzuciłabym propozycję randki ze strony szatniarza i to jest negatywne działanie filtra (patrz film „Buntownik z wyboru”). Są też pozytywne filtrowania: wyfiltrowałam blog Alex’a i czerpię z niego garściami :-)
Pozdrawiam,
Marysia
Witam wszystkich, pomimo, że Blog Alexa czytam regularnie już od dłuższego czasu i ta lektura już zaowocowała u mnie wieloma ciekawymi rezultatami, to dopiero teraz jakoś zebrało się na pierwszy komentarz:)
Co do moich okularów, pozwolę sobie przytoczyć kilka przykładów:)
Po przeprowadzce do Warszawy jak większość Krakusów miałem przeświadczenie, że to beznadziejne miasto:) Brak znajomych na początku spowodował, że przez ok 1,5 roku traktowałem to niemalże jak więzienie! Po zdaniu sobie sprawy, że sam sobie to zrobiłem, zdjąłem te okulary – co prawda Krakowa (subiektywnie jako lokalnemu patriocie) mi nie zastąpi, ale dziś uważam to za świetne miasto kiedy je opuszczę to zostanę z miłymi wspomnieniami:)
Kolejna kwestia – kiedyś byłem kompletnym pesymistą z powodu ciężkich czasów dzieciństwa, dołów finansowych rodziny które trzeba było dźwigać pomimo bardzo młodego wieku(dziś mam 24 lata, też nie za staro) miałem czarne okulary na wszystko. W pewnym momencie kryzysu uświadomiłem sobie, że tak naprawdę wszystko zależy ode mnie – i może brzmi to banalnie, ale nagle wszystko stało się prostsze:)
Jeśli chodzi o ten temat myślę, że podobnie jest z pewnymi z nietolerancją – żyjąc w bardzo małym środowisku towarzyskim mamy założone wiele filtrów myślowych(ale o tym było już w paru posta jak pamietam). No i stereotypy na temat określonych grup społecznych(u mnie było to bardzo zakorzenione) – myślę, że wsadzając wszystkich ludzi czarnych, grubych, w garniturach czy w dresach zakładamy na całą grupę filtr który wycina ich cechy indywidualne, sprowadzając je do takich samych figurek. I właśnie spowodu takich nałożonych okularów ludzie lubią skreślić kogoś jedynie po „rzuceniu okiem”
Napisałeś Alexie, że „jeszcze 10 lat temu miałem filtr, że w Warszawie nie da się normalnie i ciekawie żyć „.
Filtr filtrem, ale Warszawa chyba przez te 10 lat się zmieniła, czyż nie? Co Tobie kiedyś w tym mieście przeszkadzało albo czego tam brakowało, że tak je postrzegałeś? Jakie były powody, że założyłeś sobie filtr na Warszawę i że później go zdjąłeś?
Interesuje mnie Twoja i innych forumowiczów opinia na temat naszej stolicy. Jakie są według Was pozytywy i negatywy życia w W-wie?
Kusi mnie aby gdzieś wyjechać na jakiś czas, znaleźć pracę, poznać nowych ludzi, ogólnie zmienić środowisko i zastanawiam się nad Warszawą lub Wrocławiem. Nie mam wielkich wymagań, coś na zasadzie „work and travel” lub backpackers. Czy tak się da w tych miastach? Zawsze mi się wydawało, że w Polsce nie jest możliwy taki styl życia, to właśnie jeden z moich filtrów.
„Interesuje mnie Twoja i innych FORUMOWICZÓW opinia ……”
Oczywiście miałam na myśli BLOGOWICZÓW.
Witaj Moniko.Moim zdaniem prowincja istnieje tylko w umysłach…Masz natomiast rację,że w poszukiwaniu miejsca na życie warto dokonać tylko Tobie właściwego wyboru.Z życzeniami szczęścia i powodzenia w tej ekscytującej podróży jaką jest życie….Pozdrawiam.
Część Karolino J
Pytasz: „W takim razie, czy to ma znaczenia jaki kolor filtra mamy (rozowy/czarny/zolty itp) czy o sam fakt posiadania takiego filtra? I jeszcze czy kazdy filtr mozna tak po prostu “zdejmnac” wtedy kiedy go nie potrzebujemy i założyć kiedy jest potrzebny?”
Na co dzień jak wspominałam nie używam żadnych filtrów kolorowych. Realnie – szkła przezroczyste optyczne, metaforycznie – bez okularów :-)
Takie zakładanie kolorowych filtrów, przydało mi się wielokrotnie w podróży.
Kilka pojedynczych przykładów z życia:
Planując jakąkolwiek podróż jestem zafascynowana. Mam absolutnie spojrzenie przez „różowe” okulary na wyjazd.
Przeczytam przewodniki, porozmawiam z ludźmi, którzy tam byli, zaznaczę miejsca w których chcę być, zwyczaje ludzi które chcę poznać, przyrodę którą chcę obejrzeć. Pełen zapał :-)
Np. Ostatnio jak byliśmy w Egipcie, chciałam zobaczyć piramidy, popłynąć Nilem, odwiedzić Nubijczyków, potargować na suku, zapalić sziszę … miejsca nie starczy co chciałam ;-)
Zdając sobie sprawę z „różowości” wizji przyjmuję z lekkim ociąganiem „ciemny” filtr z rąk męża, wręczany delikatnie acz stanowczo i sprawdzamy:
Np. Czy mamy ważne paszporty, czy jest potrzebna wiza, jaka waluta jest chętniej wymieniana w danym kraju ( euro czy dolary ), która karta jest popularniejsza w bankomatach ( Visa, MasterCard ), jakie wziąć leki ( w przypadku Egiptu na tzw. ”zemstę faraona” ), jakie są tam temperatury w okresie gdy tam będę ( co zapakować ), jakie są zwyczaje ( np. bakszysz w krajach arabskich ), czy są potrzebne winiety na autostrady, jakie wykupić ubezpieczenie ….
Jeśli chodzi o „żółty” filtr przydał mi się też parę razy. Np. Jadąc do Chorwacji na Istrię, zgubiliśmy się na bezdrożach Słowacji. Mapa ( 2 letnia ) miała inne zdanie niż GPS ( aktualizowany przed wyjazdem ).Realnie nie mogliśmy, za pomocą tych dwóch narzędzi znaleść drogi na „odludziu”. Dojechaliśmy do najbliższej wsi i tam spytaliśmy po angielsku jedyną spotkaną ok. 80 letnią panią w chusteczce na głowie o drogę . Nie zrozumiała. Z „żółtym” filtrem, że poradzimy sobie ze słowackim za pomocą łapek, mapy, długopisu i kartki – dowiedzieliśmy się o prawidłowa drogę i trafiliśmy bez problemu.
Czy odpowiedziałam na Twoje pytania?
pozdrawiam serdecznie
Monika
Monika M. we wszystkich większych miastach w Polsce funkcjonuje wspomniany w poprzednim poście couchsurfing, zwykle przynajmniej raz w tygodniu odbywają się spotkania na których można poznać całą masę inspirujących ludzi, polecam! Dzięki tej opcji odważyłam się na przeprowadzkę za granicę i nie mam oporów przed zmianą miejsca zamieszkania na nowe, bo wiem, że wszędzie znajdę „swoich”.
i jeszcze jedno (przepraszam za post pod postem), naprawdę nie zastanawiaj się, tylko działaj. Zmiany są potrzebne i zawsze wnoszą wiele do naszego życia, nowych ludzi, nowe miejsca, nowe spojrzenie na świat!:)
Mój filtr? Hmmmm…. nabyłem go, czy raczej nabawiłem się, w szkole podstawowej i można go nazwać – „i tak nie dam rady”, czy też „jestem gorszy”. Choć życie pokazało, że nie jestem ani lepszy, ani gorszy od innych, tylko specyficzny (jak każdy), to tak długie filtrowanie obrazu wywołało jakaś zaćmę, którą odczuwam do dziś.
Pozdrawiam serdecznie!
Monika Góralska,
Myślę, że Alex nie takie filtry miał na myśli. Nie chodzi o to by bezmyślnie porywać się na różne przedsięwzięcia bez sprawdzenia co będziemy potrzebować by bezpiecznie je zrealizować.
Chodzi o to by pozbyć się tych filtrów, które powodują, że tracimy coś w życiu z powodu błędnych przeświadczeń. (Popraw mnie Alex jeśli się mylę.)
Na przykład ja uważałam, że nie warto się spotykać z młodszymi mężczyznami ponieważ nie mają wiele interesującego do powiedzenia, nie można się od nich wiele nauczyć. Ciężki błąd. Teraz to wiem :)
Uważałam też, że stabilna praca na etacie ze wszystkimi szykanami to jest to co mnie uszczęśliwi. Coraz bardziej czuję się ograniczona, widzę jak wiele czasu spędzam czyt. marnuję w takiej pracy, a mogłabym wykorzystać na zrobienie tylu ciekawych rzeczy. Nawet jakby moja pensja wzrosła dziesięciokrotnie to i tak będę się rozglądała za innymi możliwościami. Tylko, że ponieważ ta pensja nie jest tak wysoka będzie mi łatwiej pokonać strach przed rezygnacją z takiej stabilizacji. Nie ma tego złego :)
Kolejny filtr: ważny dla mnie był wygląd mężczyzn. Co ciekawsze gdyby mi ktoś powiedział, że zwracam na to uwagę to bym była oburzona! A jednak tak było. Teraz jak mi ten filtr spadł z oczu wyraźnie to widzę. A to powodowało, że iluś mężczyzn z ciekawą osobowością a nie spełniający jakiś kryteriów widocznych gołym okiem prawdopodobnie zostało przeze mnie zignorowanych. Co za strata! (No i co Alex tak samo głupie jak twój filtr na odpowiednio szerokie w pewnym miejscu kobiety. Więc ja się śmiać nie będę. Nie byłam lepsza :))
Na razie więcej grzechów nie pamiętam. Zaraz jak to nie?! Najcięższy: motocykle nie są dla kobiet. Dziewczyny potrzebują by na nich śmigać kierowcy, czyli muszą liczyć na innych. Jak ja to wymyśliłam? Nie mam pojęcia. Ale dopiero teraz :).
Kasiu P
Wiem, że istnieje coś takiego jak couchsurfing i być może z takiej opcji skorzystam zanim zdecyduję się na przeprowadzkę. W warszawie kiedyś byłam w celach turystycznych. Co innego jednak zwiedanie, a co innego życie tam.
Mam ciągle takie wrażenie, że w Warszawie nie poradzę sobie, wręcz wyląduję na ulicy. Nasłuchałam się i naczytałam o stolicy masę negatywnych opinii stąd te obawy.
Dziękuję
Monika
Małgorzata
To super, że odrzuciłaś już w swoim życiu tyle filtrów. Wiem, ze nie jest to takie proste ale wykonalne. Blog Alexa na pewno bardzo Ci w tym pomoże. Powodzenia :-)
Dzieki tej „bezmyślności” w moim słowniku nazywa sie to ” spontaniczna pasja ” zwiedziłam juz pół świata i mam zamiar zwiedzić jeszcze pozostałe pół :-).
pozdrowienia
Monika
Dzięki Alex, w trzech słowach, albo w czterech wyrażeniach, skupiłam się na swoim filtrze. Bardzo dobre pytania stawiasz.
Antek
Piszesz: „A niedawno zdjalem filtr tego ze musza byc w swojej dziedzinie doskonaly aby znalezc b. dobra prace. „
My czesto sami zakładamy na czym ta „doskonałość” ma polegać, a z punktu widzenia pracodawcy/potencjalnego partnera może to wyglądać całkiem inaczej.
Dlatego warto próbować :-)
Marysia
Piszesz: „wiem, że odrzuciłabym propozycję randki ze strony szatniarza i to jest negatywne działanie filtra „
Wiesz, to niekoniecznie jest taka czarno-biała decyzja. Jeżeli ten szatniarz robi to tymczasowo z jakiejś życiowej konieczności, to nie ma problemu (sam sprzedawałem kiedyś gazety na ulicach), ale jeśli jest to jego sposób na życie, to pojawia się pytanie ile tak naprawdę wspólnego świata możemy mieć.
Dawid M Krk
Witaj na naszym blogu :-)
Piszesz: „żyjąc w bardzo małym środowisku towarzyskim mamy założone wiele filtrów myślowych „
Tak, zbyt wąskie grono znajomych to niebezpieczna rzecz :-) Pisałem o tym między innymi w poście:
http://alexba.eu/2006-03-25/rozwoj-kariera-praca/twoje-kontakty-oaza-monokultura-czy-zroznicowanie/
Monika M
Pytasz: „Co Tobie kiedyś w tym mieście przeszkadzało albo czego tam brakowało, że tak je postrzegałeś? „
Odpowiedź na to byłaby dość długa i nie wniosła wiele do głównego tematu :-) Może ktoś ma ochote się na ten temat wypowiedzieć?
Ja do Warszawy sprowadziłem się z powodów podatkowych :-) pisałem o tym a poście „Alex goes back to Poland”. Jak już tu jestem, to staram się znaleźć różne „nisze”, które mi odpowiadają, co w milionowym mieście jest dość łatwe.
PiotrP
Piszesz: „to tak długie filtrowanie obrazu wywołało jakaś zaćmę, którą odczuwam do dziś „
Jak juz to widzisz, to nie możesz być całkiem ślepy :-)
Powodzenia w dalszym „leczeniu”
Małgorzata
Dziękuje za interesujące przykłady :-)
Nie mylisz się tez jesli chodzi o interpretacje intencji mojego postu, doprecyzuję tylko, że przed tymi przeświadczeniami jest jeszcze ograniczenie własnej percepcji, stąd nazwa „filtr”
Piszesz: „..ja uważałam, że nie warto się spotykać z młodszymi mężczyznami ponieważ nie mają wiele interesującego do powiedzenia, nie można się od nich wiele nauczyć „
To jest interesująca kwestia – jaka jest nasza otwartość na zawieranie znajomości z ludźmi bardzo różnymi od nas, szczególnie jeśli są to tzw. znajomości damsko-męskie. Można by na ten temat napisać specjalny post jeśli będzie zapotrzebowanie :-)
Romana
proszę bardzo :-)
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Dzień dobry!
Alex, jak dla mnie Twoje przykłady nie rozśmieszają. Są po prostu „przykładami” z życia. :)
Parę okularów bardzo ciemnych zdejmowałam przez ostatnie kilka tygodni. Dotarło do mnie, że:
1. trzeba być sobą mimo otaczających nas ludzi, którzy mogą narzucać jakiś styl życia, który nam nie odpowiada w gruncie rzeczy, ale często chcemy się dopasować by zdobyć „nowych”, „ciekawych” znajomych. Trzeba zrzucić ze swojego umysłu: chęć dopasowania się, co na dłuższą metę może być groźne dla naszego charakteru.
2. nie wszyscy ludzie myślą jak my, są inni.
3. kolejny punkt, mający powiązanie z 2.- mężczyźni wykreowani w naszych głowach nie istnieją! Zrzuciłam te okulary z największą radością, bo mogłam poznać wielu interesujących ludzi. Co ciekawsze.. poznawać możemy nieograniczoną ilość ludzi, o czym nie wiedziałam!
4. pozbyłam się jeszcze jednego filtru, który okazał się jednak niezbędny: filtr na chamstwo, zarozumiałość, brak szacunku, na czym ucierpiało paru moich kulturalnych znajomych.
I tu mam pytanie, bo mam z tym ostatnio problem. Jak odbudować, kupić ciemne okulary na niezbyt „przyjemnych” ludzi, których spotykamy prawie codziennie z racji studiów, pracy etc.?
Pozdrawiam :) Agnieszka.
Pozdrawiam
@Monika M
Ten strach też mi towarzyszył, dodatkowo potęgowało go moje otoczenie. Kilka miesięcy temu zdecydowałam się na wyjazd za granicę nie znając nikogo w danym mieście, mając oczywiście rozsądną sumę pieniędzy, która pozwoliła mi na utrzymanie się przez ok. 2 miesiące w razie, gdybym nie znalazła pracy. Pierwsze dwa dni nocowałam za pomocą couchsurfingu, na później zarezerwowałam hostel (nie chciałam pomieszkiwać u kogoś w nieskończoność, to nie jest komfortowa sytuacja i oczywiście nie temu służy cs), ale okazało się to zbędne, bo przez cs znalazłam moich obecnych lokatorów już po 1 dniu pobytu tutaj. Przez ten czas poznałam sporo ludzi (mimo tego, że jestem z natury osobą introwertyczną), którzy bardzo mnie zainspirowali. Ta decyzja pozwoliła mi lepiej sprawdzić swoje możliwości, dowiedzieć się więcej o sobie. Gdybym nie odważyła się na ten krok, pewnie żyłabym dalej swoim dawnym życiem. Mam nadzieję, że i Ty spróbujesz coś zmienić:) Trzymam kciuki! K.
Monika Góralska :)
W zrzuceniu dwóch wymienionych przeze mnie filtrów pomógł mi nie ten blog (sorry Alex! Mam nadzieję, że nie zraniłam Twoich uczuć ;)) ale ten młodszy mężczyzna :). Ale z całą pewnością dzięki autorowi tego blogu nauczyłam się i dowiedziałam wielu cennych rzeczy.
A jeszcze wszystkiego nie przeczytałam…
Pisząc bezmyślność miałam na myśli zaniechanie działań typu: sprawdzenia ważności paszportów. No brak takowych przekreśla nie jedną wyprawę :)
Alex:
„To jest interesująca kwestia – jaka jest nasza otwartość na zawieranie znajomości z ludźmi bardzo różnymi od nas, szczególnie jeśli są to tzw. znajomości damsko-męskie. Można by na ten temat napisać specjalny post jeśli będzie zapotrzebowanie”
Mimo iż moja otwartość jest już dość duża to jak najbardziej wyrażam takie zainteresowanie :)
Małgorzato,
Własnie pozbawiłaś mnie jednego filtru, który sobie uświadomiłam wczoraj po południu i napisałam w tej sprawie sms do Alexa.
To filtr na „czarne słowa”, negatywne, które budzą we mnie negatywne emocje. Dziękuję :-)
Jeśli chodzi o młodszych mężczyzn i kobiety i starszych i różnej narodowości i osobowości i języka, którym się posługują
i kultury … sorry znów sie rozpędziłam … to w zasadzie ze wszystkimi można porozmawiać i czegoś sie nauczyć.
„zaniechanie działań typu: sprawdzenia ważności paszportów. No brak takowych przekreśla nie jedną wyprawę” – tak :-) dlatego cieszę sie, że w takich sytuacjach mąż trzyma mnie mocno za nogi, bo pewnie ruszyłabym ze szczteczka do zębów :-)
Alex
Odpoczywasz, nudzisz sie czy masz ubaw? ;-)
pozdrowienia
Monika
Monika Góralska:
Ja cię pozbawiłam filtra??? Ja, mały żuczek? Niemożliwe! Nie wiem o czym ty piszesz. Poproszę o wyjaśnienia:)
Tak czy inaczej na zdrowie! :)
Dobrze, że chociaż o szczoteczce pamiętasz ;). Przynajmniej możesz się szeroko uśmiechać bez obawy. I wtedy nawet jak o czymś innym mniej ważnym zapomnisz uśmiech otwierający różne drzwi będzie jak znalazł :)
Alex,
Dziękuję za komentarz. Faktycznie, powinnam w takich sytacjach widzieć kontekst :)
Pozdrawiam,
M.
Witam Wszystkich,
według mnie, wiele filtrów zakładamy z
1.lenistwa,
2.strachu.
Jeśli chodzi o pierwszy powód przychodzi mi wiele przykładów do głowy,
– nigdy nie lubiłem pływać, więc przyjąłem filtr, że pływanie jest nudne. Kocham wszystkie sporty jakie kiedykolwiek miałem okazje uprawiać. Postanowiłem poświęcić czas na nauczenie się dobrze pływać i okazało się, że to świetna sprawa.
– zawsze wolno czytałem, ba bardzo wolno i przyjąłem postawę (a właściwie wytłumaczenie) no nie będę czytał książek bo nie mam do tego „talentu”. I tak straciłem 26 lat, później zacząłem słuchać audiobooków. Niestety audiobook znacznie ogranicza przekaz (jest poobcinany i często sugestywny), postanowiłem się nauczyć czytać szybko, kosztowało mnie to dużo pracy i ciągle nad tym pracuję ale przynajmniej zaczynam czuć przyjemność z czytania.
-Alex kładziesz duży nacisk na języki obce, ja przez 28 lat uważałem, że nie potrafię się nauczyć, więc się nie uczyłem, około dwa miesiące temu podjąłem decyzję o tym, że muszę się nauczyć i uczę się, idzie powoli ale ważne, że każdego dnia jestem dalej.
-Śmieszna sytuacja z zakupami. Kiedyś nie lubiłem spacerować, i tak na każde zakupy do marketu oddalonego od mojego bloku o jakieś 500m jeździłem autem a żeby to nie wyglądało śmiesznie wrzucałem sobie filtr w postaci (poszedłbym na piechotę, ale muszę kupić wodę, przecież nie będę dźwigał zgrzewki ze sklepu). Dzięki temu zawsze miałem dużo wody w domu, bo kupowałem ją nawet wtedy kiedy się cukier skończył;)
Mówiąc o strachu mam na myśli strach przed niepowodzeniem. I filtry w postaci wytłumaczenia sobie braku działania.
-przez 10 lat grałem w siatkówkę ze znajomymi, poziom gry był niski a ja byłem tam jednym z najlepszych zawodników („wśród tandety lśnić jak diament” jak to śpiewał Perfekt) 10 lat potrzebowałem do tego, żeby podjąć decyzję o zmianie drużyny (filtry: fajnie się tu gra, to są moi przyjaciele, już tyle lat tu jestem szkoda tego marnować itd.)a tak naprawdę bałem się, że okaże się być słabym zawodnikiem. No i po tych 10 latach poszedłem na trening trafiłem do drużyny z 4 ligi amatorskiej – teraz gram w pierwszej i jestem pierwszym atakującym, czeka mnie jeszcze dużo pracy żeby być najlepszym.
-kiedy jeszcze pracowałem w ubezpieczeniach, często dostawałem kontakty na wpływowych ludzi, i często odciągałem telefonowanie do nich (dzięki filtrowi – i tak się ze mną nie umówi).
Wiele filtrów niestety zakładają nam najbliżsi a co gorsze robią to zupełnie nieświadomie. Na przykład ciągłe powtarzanie dziecku, że czegoś nie jest w stanie zrobić, jak nic buduje w tym dziecku filtr powstrzymujący przed działaniem (bo przecież i tak mi się nie uda, więc po co próbować).
Myślę, że ważnym zadaniem dla mentora jest uświadamianie mentorowanego, o jego filtrach i pokazywanie mu, że są one nie potrzebne.
ps. Ciekawe ilu swoich filtrów jeszcze nie widzę:(
Pozdrawiam wszystkich
Seweryn
Seweryn, zgadzam się :)
Filtry takie sobie zakłądamy sami albo zakłąda nam je nasze najbliższe środowisko. Często też zakładamy kilka filtrów na raz – jeszcze bardziej się ograniczając. A często o nieprawdziwości różnych często wykorzystywanych przez nas filtrów dowiadujemy się całkiem przypadkiem.
Na przykład ja miałam taki filtr że aby zacząć podróżować za granicę trzeba mieć jakieś niewyorażalne góry kasy. Okazało się że jak tylko znalazł się powód podróży pojawiłą się i bardzo silna motywacja, udało się zorganizować podróż po tak tanich kosztach, że nigdy nie wyobrażałam sobie że tak można. Byłam tak zaślepiona celem samym w sobie, tak bardzo wytworzyłam w sobie wewnętrzne MUSZĘ że wszytsko inne stało się nieważne- wraz z filtrem na koszty podróżowania.
A środowisko? Cóż, na to nie mamy wpływu. Warto się zastanowić „co ograniczającego weszło mi w krew?” i na to później uważać. Za każdym razem kiedy pojawi się później filtr, zaświeci się czerwona żarówka. Miałam tak z odkłądaniem rzeczy, które pozornie są trudne. Rodzice (mieli swoje wady, mieli też niezastąpione zalety) niestety mieli ten ograniczający filtr „po co Ci to?, daj sobie spokój”. Zobaczyłam jak dużo sama czasu straciłam przez takie ograniczenie, ile energii i potencjału poszło w kanał. I teraz jak ktoś mi tak mówi mam wręcz odwrotnie, myślę sobie „tak? taki jesteś leniwy? ja Ci pokaże że się uda :)) „.
Warto słuchać samego siebie.
I co ciekawe zauważyłam – kiedy zdejmiesz już jeden taki filtr-zaczynasz poddawać w wątpliwość wiele innych rzeczy, które zwykle robisz odruchowo myśląc: „hm…a moż eto tesz jest nie do końca słuszne podejście”, i zaczynasz eksperymentować.
I to jest esencja życia :))
Pozdrawiam Was wszystkich i miłego przełamywania się!
Karo