Opowiem Wam małą historię.
Tej zimy znalazłem w Playa del Ingles bardzo dobry Steak House i jako miłośnik tego rodzaju jedzenia kilkakrotnie tam gościłem. W styczniu przeniesiono tam wielki grill na węgiel drzewny z kuchni na główna salę i kiedy byłem tam przedostatnio, to po bardzo udanym posiłku podszedłem do kucharza i w moim kulawym hiszpańskim podziękowałem mu za perfekcyjne przygotowanie steków dla mnie i moich gości. Potem jeszcze trochę przyjacielsko pogadaliśmy i pożegnaliśmy się.
W środę wpadłem znowu do nich i podchodząc do grilla zapytałem „Cześć Carmelo, co dobrego mi dziś zgrilujesz?”
Na to on „Alejandro, może zjesz solidnego T-bone?”. Tutaj małe wyjaśnienie, to co na wyspie nazywają „chuleton” i tłumaczą jako T-bone to tak naprawdę według mnie rib steak, ale tak czy inaczej jest to potężny kawał smakowitej argentyńskiej wołowiny.
Pożartowałem trochę, że jest to stek do popełniania samobójstwa, ale zamówiłem go medio-rojo, czyli medium-rare :-)
Ponieważ nawet jak dla mnie wielkość była rekordowa, to zrobiłem poniższe zdjęcie (a Carmelo ma naprawdę wielkie dłonie :-))
Ku mojemu zdziwieniu na moim talerzu wylądowało potem coś takiego:
Nie trzeba być uważnym obserwatorem, aby zauważyć, że temu stekowi nagle „dorósł” całkiem normalny kawał polędwicy, który normalnie wystarczyłby na samodzielne danie. W ten sposób dostałem „skonstruowany” porterhouse steak, czego nie było ani w karcie, ani na rachunku, który przyszło mi tego dnia zapłacić :-)
Niektórzy z Was, mogą teraz się zapytać, po co to całe gadanie, cóż takiego w tym, że jakiś kucharz w restauracji sprezentował mi mięso za 10-12 euro?
Otóż piszę o tym, bo jest to typowy przykład bardzo wielu uprzejmości i prezentów otrzymywanych od innych ludzi, których często właściwie ledwo znam. Przy czym nie zawsze chodzi tu o drobiazgi jak ten powyższy, czy mieszkanie w jednym z 3 najlepszych apartamentów w bardzo sympatycznym, kameralnym hotelu za superpromocyjną cenę.
W moim życiu otrzymywałem już różne oznaki sympatii warte wiele tysięcy euro czy dolarów i to nie jako część jakiegoś dealu biznesowego!
A to robi już bardzo dużą różnicę w jakości życia i to nie tylko poprzez lepsze samopoczucie!!
Moja rada dla Was: Bądźcie mili dla innych ludzi i to wszystkich bez wyjątku, dopóki jakieś jednostki nie pokażą Wam jednoznacznie, że na to nie zasługują!!
Koniecznie przeczytajcie uważnie ten stary post http://alexba.eu/2006-04-03/rozwoj-kariera-praca/twoje-kontakty-czy-jestes-milym-czlowiekiem/ i od dziś zacznijcie stosować wspomniane tam zalecenia. Podkreślam słowo „stosować” bo sama teoria Wam nie pomoże.
Dodatkowo dostrzeżcie i wyraźcie uznanie, jeśli ktoś robi coś dla Was i robi to naprawdę dobrze. I to bez różnicy, czy jest to konsultant, któremu płacicie tysiące za godzinę, czy pokojówka sprzątająca wasz pokój. Szczególnie zróbcie to w wypadku tej pokojówki!!! Chodzi o wyrobienie sobie pewnej postawy.
Jak się da, to rzucajcie promień słońca w życie innego człowieka, a da się to zrobić znacznie częściej niż przypuszczacie.
Generalnie warto też stosować to podejście.
Dlaczego o tym piszę?
Konsekwentne stosowanie powyższych rad zrobi długoterminowo w Waszym życiu znacznie większą różnicę, niż większość z Was może sobie teraz wyobrazić. Mówię to zarówno z własnego bogatego doświadczenia, jak i wielu obserwacji.
Wypróbujcie i zobaczycie!
Jeżeli macie pytania lub uwagi to zapraszam do komentarzy.
Nic dodać- trafiłeś w samo sedno! W 99% przypadków jest to zachowanie budujące relacje na zupełnie innym poziomie.
1% to osoby, które robią to perfidnie z wyrachowania ale to jest w granicach błędu statystycznego.
Najtrudniejsze jest samo przejście z myślenia „zrobię komuś dobrze bo mi się odwdzięczy”, na „zrobię komuś dobrze bo fajnie jest dawać”.
i to jest w tym najfajniejsze!
Trochę ciężko tak nagle zmienić podejście, do osób z którymi już się wcześniej widzieliśmy. Tzn chodzi mi o sytuacje, że w tej knajpie po 2 miesiącach nagle przychodzisz i stajesz się taki jaki w opisie :) Ale dobra, to napisałem wcześniej proszę wymazać – to był bulszit, niekonstytuowane i bezsensowne tłumaczenie sobie złego nawyku (bycia duchem – czyli osoby która ani nie jest narzekającym np. klientem ani takim pozytywnym) tym tokiem myślenia stoi się w miejscu. Ok od tego momentu zaczynam właściwy post: okej podejmuje wyzwanie!:) Dziś mogłem np. młodej bardzo ciekawej dziewczynie pracującej w bibliotece powiedzieć że zauważyłem że ma nową fryzurę i że bardzo do niej pasuje :)) Ale cóż zamarłem i nic nie powiedziałem, tylko dziękuje i do widzenia ehh. A kuriozum jest takie, że wysłałem jej kiedyś 2 razy anonimowo list ze słodyczami i komplementami czyli zastosowałem „rzucajcie promień słońca w życie innego człowieka” :)
Hej, gdybyś użył innego przykładu, to pewnie bym się nawet nie zastanowił… ale żeby uprzejmość mogła załatwić nam kawał dobrze przyrządzonego mięsa – tego bym się nie spodziewał! Zastosuję się do zasad zatem… :-)
Alexie,
Aż zgłodniałem :). Bardzo lubię rzucać promień słońca w życie innych ludzi, i nie ukrywam, że sprawia mi to sporą przyjemność oraz wprawia w lepsze samopoczucie!
Ale czy nigdy nie zdarzyło Ci się Alexie, że takie miłe zachowanie zostało odebrane jako,przykładowo, zbytnie spoufalanie się? Zdarzało mi się parę razy odebrać dziwne spojrzenie adresata mojej życzliwości, więcej, spojrzenia ludzi wokół…
Pozdrawiam,
Karol
Ja jestem promieniem słońca (A przynajmniej staram się), uśmiech działa cuda. Kiedy jeszcze pracowałem na kasie w spożywczym zawsze uśmiechałem się do ludzi i zagadywałem. Efekt? Miałem problem, bo duża cześć klientów wolała postać w dłuższej kolejce byle się do mnie dopchać, ale za to rzadko mi się zdarzała sytuacja gdy nie miałem drobnych (A jest to zmora kasjerów z całego świata).
Teraz pracuję już gdzie indziej, ale ludzie mnie pamiętają i zawsze uśmiechają się jak widzą mnie na ulicy.
Teraz pracuję w sporej firmie telekomunikacyjnej. Nie płacą dużo więc żywię się kebabami, zawsze jak wchodziłem i zamawiałem to uśmiechałem się przyjaźnie do wielkookiej piękności (Chyba Turczynka ale nie znam się) do tego podstawowe słowa takie jak proszę i dziękuję sprawiły, że kiedyś do zamówienia dostałem mandarynkę, ale nie tak na talerz dostałem ją z pięknym uśmiechem do ręki. Niby nic, zwykła mandarynka, ale sam fakt jej dostania poprawił mi humor na cały dzień.
Morał?
rozprzestrzeniajmy pozytywne emocje! Wrócą jak bumerang!
Hej!
To co napisałeś to jak najbardziej prawda, ale inaczej to wygląda w Polsce, w praktyce. Polacy mają tą dziwną tendencję do użalania się nad sobą, miewania złego humoru. My tutaj zebrani na tym blogu czytając takie wartościowe wpisu jak m.in. Twoje, próbujemy/jesteśmy przygotowani na różne sytuacje i panujemy nad emocjami.
Piszę to ponieważ coraz trudniej jest nam znaleźć osobę, która za uśmiech i mały żart jest w stanie się odwdzięczyć, poczuć choć trochę radości. Takie żenujące nastawienie do wszystkich się niestety czasem udziela. Nie mam pojęcia z czego to się bierze, ale bardzo poważnie umie to na mnie oddziaływać.
Coraz rzadziej wychodzę się z kimś spotkać, ograniczam spotkania z osobami, które wiecznie wszystkich dołują dookoła. To bywa frustrujące!
Także Polacy, rodacy do dzieła! Wystarczy wymusić na sobie uśmiech na twarzy – to wystarczy żeby się lepiej poczuć. Przestańmy się przejmować pierdołami, cieszmy się z takich drobiazgów jak świetnie przygotowany posiłek. Niektórzy w wirze obowiązków zapomnieli, że nie zanosi się na to, aby ktokolwiek miał żyć wiecznie.
No cóż, tego można się nauczyć, nawet w zaawansowanym wieku ale są światy gdzie ludzie rodzą się , dorastają i potem żyją w otoczeniu pozytywnych wzajemnych relacji. Mają to już we krwi. Czymś normalnym jest powiedzenie dzień dobry w lokalnym narzeczu gdy rano wychodzisz na korytarz i spotykasz tam obcych sobie ludzi idących na śniadanie. A ja w naszym ukochanym kraju codziennie rano w pracy jadę windą z parteru na 3 piętro i naprawdę bardzo rzadko zdarzy się, że ktoś powie dzień dobry wchodząc do windy. I czego im brakuje? To są przecież młodzi, wykształceni ludzie. Wiem jedno – z pewnością nigdy NIE czytali tego blogu.
Pozdrawiam i smacznego.
T.
Piotr S.
Dobra uwaga z tym “zrobię komuś dobrze bo fajnie jest dawać”
Maciej
Piszesz: „że w tej knajpie po 2 miesiącach nagle przychodzisz i stajesz się taki jaki w opisie „
A właściwie czemu nie?
Michał Pasternak
Wziąłem ten przykład, bo akurat jest całkiem świeży i bardzo miło mnie zaskoczył.
Karol H.
Pytasz: „czy nigdy nie zdarzyło Ci się Alexie, że takie miłe zachowanie zostało odebrane jako,przykładowo, zbytnie spoufalanie się? „
Wiesz, jakoś od dawna nie :-) Może to jest kwestia wprawy, że potrafisz to robić tak naturalnie i sympatycznie, że większość ludzi nie ma z tym problemu.
Michał
Piszesz: „rozprzestrzeniajmy pozytywne emocje! Wrócą jak bumerang! „
Dobre hasło, podpisuje się pod nim :-)
Wiktor
Piszesz: „inaczej to wygląda w Polsce, w praktyce. „
Gdyby tak było, to nie pisałbym tego postu tylko zalecił Czytelnikom natychmiastową emigrację :-)
Oczywiście mamy w Polsce trochę ludzi mówiąc delikatnie dziwnych, ale jest coraz więcej tych „fajnych”
Tadeo
Piszesz: „są światy gdzie ludzie rodzą się , dorastają i potem żyją w otoczeniu pozytywnych wzajemnych relacji. „
Tak jest jak mówisz, ale nie oznacza to, że gdzieś indziej jest całkowita pustynia.
O tych ludziach, którzy nie mówią „dzień dobry” piszesz „wykształceni”??? Ja bym ich określił jako „nieokrzesani” :-)
Co Ty na to, aby dawać sobą dobry przykład?
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Alex – pewnie, że tak. Pisałem, że to był taki „bezsensowny” wywód :)
Michał pisał o pracy w handlu i bycia miłym sprzedawcą. Sam pracowałem w tej branży i zawsze mnie klienci mocno chwalili, za te miłe, ciekawe i zaangażowane podejście do nich. Zastanawia mnie, czemu w życiu prywatnym często się tak krępuje? Jako sprzedawca potrafiłem zagaić rozmową każdego klienta – człowieka, jako klient sklepu, biblioteki itp często mam z tym problem. Ale np. wystarczy że druga strona przełamie się (uśmiechnie, coś powie) i moja bariera pryska :)) Muszę nad tym pracować :)
ps. apropos relacji w handlu (i nie tylko) przed świętami pojechałem do jednego marketu agd rtv kupić mp3 na prezent. Stoje przy regale, panie sprzedawca idzie, ja patrzę na nią sugestywnym wzrokiem że potrzeuje porady, ona zerka na mnie i idzie dalej :)) Dopiero podchodzę do niej i proszę o pomoc – czyli wyjecie z gabloty towaru i włączenie (2 minuty i transakcja, idealny klient:)) Myślę, że zostałem olany, bo nie wyglądałem w tamtym dniu atrakcyjnie. Byłem nieogolony, ubrany „na szybko” itp. Sprzedawca za pewne z tego powodu mnie olał:)) – jest to stary błąd w handlu, gdzie ocenia się klienta po wyglądzie. W jednej książce jest piękny przykład rolnika co przyszedł w gumowcach (za gotówkę co się potem okazało) kupić nowy samochód. Zadaje pytania, chce porozmawiać a sprzedawca go zlewa. Jakie było jego zdziwienie gdy farmer wyjął gotówkę i powiedział ze chce dzisiaj kupić samochód :)) Jakby powyższy sprzedawcy byli mili dla każdego (+ zaangażowani – bo to ich obowiązek w pracy!) to było dla wszystkich lepiej.
Witam,
lubię być miła, lubię się chwalić i lubię chwalić innych.
Niestety w dzieciństwie zamiast w/w postaw wpaja się nam bycie grzecznym, a dla mnie to nie to samo.Bycie grzecznym to postawa najczęściej „wymuszona” , pod presją kary lub złej oceny np.z zachowania w szkole.
Bycie miłym w/g mnie wypływa ze środka nas , jest odzwierciedleniem naszego stanu wewnętrznego. Pokazuje, że jesteśmy szczęśliwi, kochamy siebie i akceptujemy.Jest nam samym ze sobą dobrze. Dużo łatwiej przychodzi nam wtedy dostrzegać dobro w innych ludziach. Jeżeli mówimy dobrze o sobie, umiemy się pochwalić to potrafimy z przyjemnością pochwalić i docenić działania innych. :-)
Działamy wtedy motywująco na osobę dla której jesteśmy mili i może się okazać, że własnie ten impuls docenienia rozpoczyna proces „powstawania” nowego, miłego człowieka. To właśnie często obserwuję w swojej pracy.
Bycie miłym, myślę, że jest łatwe, ponieważ ludzie zawsze lgną do miłych osób.
Pielęgnujemy wtedy w sobie postawę „promienia słonecznego”, który przecież nigdy nie gaśnie.
A co z tymi, którzy nie lubią miłych ludzi.
No cóż dalej jestem miła , ale nie serdeczna.Po dłuższym kontakcie z taką osoba może okazać się,że zapragnie ona się zmienić, ja jednak zachowuję dystans.
Co robić z całkowicie niemiłymi hmm szybka selekcja.
Krótka recepta (moja). Naucz się być szczęśliwym, będziesz miły, bo dobro jest zawsze obok szczęścia.
Pozdrawiam
Krysia
Witam,
Nie chcę wszystkiego komplikować, ale ja mam ambiwalentne odczucia gdy słyszę słowo “miły”. Może dlatego że angielskie “nice” nic tak naprawdę nie znaczy i trochę to przekładam na język polski.
Osobiście jestem na etapie oduczania się bycia zbyt miłą. Albo raczej do “bycia miłą” dodaję “bycie stanowczą”. Zauważyłam, że gdy jestem zbyt miła ludzie nie traktują mnie poważnie albo uważają, że na więcej mogą sobie pozwolić w różnych sytuacjach. Tak zdarzyło się w pracy, odkąd stałam się bardziej powściągliwa i zdystansowana, nagle wszyscy wokół są ujmująco uprzejmi i grzeczni. Wcześniej różnie bywało. Oczywiście wolę kiedy są grzeczni.
Krysia ładnie tu rozróżnia wyuczoną kurtuazję od prawdziwie pozytywnej natury. Tylko jak rozróżnić czy ktoś ma tylko dobre maniery czy ktoś taki “miły” jest?
W którymś z polskich filmów, zdaje się “Zero”, poznajemy miłego starszego pana, który (ku przerażeniu widza!) okazuje się później potworem. Dla niego akurat bycie grzecznym to kamuflaż. Czasami bycie miłym jeszcze nic nie mówi o człowieku, poza tym że człowiek ten posiada ogładę i kulturę osobistą w miejscach publicznych.
Z innej beczki, czy nie istnieje takie ryzyko, że człowiek tak bardzo chce być miły, że staje się klakierem lub pochlebcą, lub osobą bez charakteru bojącą się zaprezentować odmienne zdanie?
Dorota
Dorota – „Czasami bycie miłym jeszcze nic nie mówi o człowieku, poza tym że człowiek ten posiada ogładę i kulturę osobistą w miejscach publicznych” – za to bycie niemiłym w 100% mówi o człowieku i robi na samym początku złe pierwsze wrażenie a potem inne problemy :) Chodzi o to, żeby być miłym na co dzień do różnych osób które spotykamy żyjąc na tym świecie. A sytuacje typu, że w pracy jesteś miła i np. ktoś to wykorzystuje to Alex już dobrze o tym pisał. Nawet w tym poście jest mowa: „dopóki jakieś jednostki nie pokażą Wam jednoznacznie, że na to nie zasługują!!”. De facto „specyficzni ludzie” z którymi „musimy” (jak to piszę Alex: w początkach naszej kariery często nie mamy innego wyjścia) przebywać/pracować nie powinni mieć wpływu na komunikacje z innymi. A niestety życie pokazuje że np. kasjer w markecie potem musi brać na siebie to że ktoś miał problem w relacjach z pracy albo życiu prywatnym… A powinniśmy innym „dawać promień słońca” a nie odreagowywać na nich. ps. Dorota po prostu eliminuj ludzi dla których jesteś miła a oni de facto na to nie zasługują.
Witam, od dłuższego czasu czytam bloga, dziś uznałam iż czas najwyższy zacząć brać udział w dyskusjach :-)
Dla ludzi pracujących w usługach należy być najmilszym, znam to z autopsji ;-)
Lubię być miła dla otaczających mnie osób, świetna jest świadomość tego, iż mój uśmiech potrafi czasem poprawić komuś humor.
Na szczęście widzę podobne zachowanie wśród większości moich rówieśników, co jest nadzieją, że zmierzamy w dobrą stronę :)
Pozdrawiam i dziękuję za bloga, który sporo pozytywnych rzeczy wniósł w moje życie!
Witajcie
Zgadzam się z powyższym. Warto być miłym z natury. Po czasie widzimy efekty, które przyczyniają się do naszego dobrego samopoczucia na okrągło i miłych niespodzianek.
Pozdrawiam
Piękny post – ciepły i pożywny;-)
Przypomina mi książkę „Love is the Killer App” Tim’a Sanders’a i skrót NSPS: Nice and Smart People Succeed. Tak, o ile takimi są, a nie bywają…, bo warto.
Dorota, Maciej,
odnoszę wrażenie, że czasem ludzie mylą bycie miłym i życzliwym z: „nadskakujący”, „przymilny”, „chcący się przypodobać”. Przy takich „zastępnikach” rzeczywiście stosunkowo łatwo stać się klakierem czy pochlebcą. :-)
Pozdrawiam, Ewa
Maciej: “za to bycie niemiłym w 100% mówi o człowieku i robi na samym początku złe pierwsze wrażenie”.
No tak, przyznaję. Trafnie napisane:)
“Dorota po prostu eliminuj ludzi dla których jesteś miła a oni de facto na to nie zasługują.” To było moje postanowienie noworoczne (rok temu) i jakość mojego życia poprawiła się odkąd nie zmuszam się do bycia miłą za wszelką cenę. Cenę czasami płaciłam ja. Przecież miłej osobie można „wejść na głowę”.
Pozdrawiam
Jak wszystko, także bycie miłym ma 2 strony medalu. Z jednej strony warto być życzliwym dla innych ludzi, bo tak naprawdę, robimy nie tylko innym ludziom, ale także sobie przyjemność. Osoba, z którą miło porozmawiamy, odpłaci nam zapewne uśmiechem. To sprzężenie zwrotne. Zdarza sie jednak, tak jak pisze Dorota, że czasami bycie miłym jest odbierane, nie wiedzieć czemu, jako bycie naiwnym…
Zaintrygowało mnie to zdjęcie mięsa :P
Wegetarianie chyba mają „czystszy” organizm.
Co do zasady zgadzam się w całej rozciągłości.
Co do tego konkretnego przykładu: czy nie martwi Cię, że mięso, którym obdarował Cię kucharz prawdopodobnie obciążyło konto nie jego a właściciela lokalu?
Pracuję intensywnie nad materiałami dla klientów, więc teraz tylko krótko się wypowiem.
Michał
Pytasz: „czy nie martwi Cię, że mięso, którym obdarował Cię kucharz prawdopodobnie obciążyło konto nie jego a właściciela lokalu?”
Ani trochę :-)
Z następujących powodów:
1) W każdej szanującej się firmie obsługującej indywidualnego klienta pracownicy mają jakiś „budżet” na zadowolenie klienta
2) Carmelo nie zrobił tego chyłkiem, lecz całkiem oficjalnie
3) W najbliższych dniach idę z ekipą 4 osób na steki, jak myślisz, gdzie ich zaprowadzę. Potem to samo z kolacją na 3, a za 2 tygodnie też na 3 osoby. A argentyńskie steki możesz tutaj dostać w większości restauracji :-)
Wszystko jasne?
Pozdrawiam
Alex
Sytuacja, którą opisałeś także i mi się często zdarza (chodzi o drobne podarki, a nie te na wiele tysięcy euro).
Oczywiście, że warto być miłym – chociaż ja nigdy nie liczę na „coś ekstra”. Oczywiście, że warto być miłym dla Pani sprzątaczki i trochę mnie martwi, że mówisz aby robić to dla „wyrobienia sobie pewnej postawy”. Moim zdaniem, każdy człowiek zasługuje na szacunek – dopóki go u nas nie straci… Dla mnie najmilszym wynagrodzeniem za to, że ja jestem miły jest to, że ten ktoś będzie miły dla mnie, że ktoś odwzajemni uśmiech, że ktoś odwzajemni dobre słowo.
Chyba rozumiem co chciałeś powiedzieć Alexie, ale wydaje mi się, że niektórzy mogą to źle odebrać. Dużo jest miłych ludzi „bo czegoś chcą”. A miłym warto być „bo tak” i nie oczekiwać czegoś w zamian.
No cóż czasami bycie miłym może spowodować także kłopoty. No może nie tyle bycie miłym a raczej właśnie to, że niektórzy ludzie będą chcieli się odwdzięczyć. Hmm… Jak to możliwe? Wystarczy pracować w miejscu narażonym na korupcję. W takim wypadku nawet szczery podarunek wręczony jako podziękowanie za miłą obsługę jest traktowany jako łapówka i trzeba gęsto się tłumaczyć. Pół biedy kiedy są to kwiaty od starszej pani. Gorzej jak buteleczka whisky od wdzięcznego pana zza wschodniej granicy :)( Ci to mają gest i wyczucie ;)).
Dodam tylko, że jak mi się zdarza pracować z klientem nie robię nic ponadto jak sama chciałabym być obsługiwana.
Dorota napisała:
„Z innej beczki, czy nie istnieje takie ryzyko, że człowiek tak bardzo chce być miły, że staje się klakierem lub pochlebcą, lub osobą bez charakteru bojącą się zaprezentować odmienne zdanie?”
Nie chciałabym się wypowiadać za Alexa, ale wydaje mi się (wiem, wiem, ale tu naprawdę mi się wydaje :)), że nie chodzi o to by być miłym za wszelką cenę. Po prostu traktować ludzi z życzliwością, co przecież nie oznacza, że trzeba się z nimi we wszystkim zgadzać.
Alex, daję przykład, wierz mi – codziennie.
I co? I nic – przynajmniej ja czuję się dobrze.
Ci nieokrzesani – jak ich nazwałeś – widać nie mieli dobrych wzorców w domu, na uczelni, nikt im o tym nie mówił jak wypada się zachować. Muszą sami do tego „dojrzeć”.
Co do meritum – warto być miłym, ja myślę tak – warto, ale nie dla korzyści materialnych (bonus, kotlet itd) ale dla własnego dobrego samopoczucia. Nic nie może się równać z tym jak po skończonym dniu kładziesz się spać i możesz przypomnieć sobie te fajne chwile gdy komuś coś bezinteresownie dałeś – nawet uśmiech.
A najważniejsze jest, aby nie oczekiwać nic w zamian. Sprawdźcie sami :)
Zgadzam się w 100 % z tym co napisał Alex. Szczególnie z fragmentem mówiącym o selekcji ludzi, którzy niestety nie zasługują na 'promień słońca’ od nas bo kilka razy w przeszłości reagowali w sposób dający nam jednoznaczną (odmawiającą) odowiedź. Sam kilka razy spotkałem się ze zdziwieniem i podejrzliwym zmieszaniem ze strony osoby, którą CAŁKOWICIE SZCZERZE pochwaliłem za wygląd lub postępowanie.
Czytając komentarz Doroty przebrzmiewa mi w głowie słowo asertywność ale sytuacja jest trochę zbyt ogólnie opisana, żebym mógł powiedzieć coś więcej na ten temat.
Pozdrawiam :)
Witam!
A ja znam człowieka, który raczej nie ma zwyczaju odpowiadania na dzień dobry (nie ma tu znaczenia czy dzień dobry mówi dziecko, czy osoba dorosła). Ba, zdarza mu się często z pewnym oporem podnosić głowę znad swojego biurka, aby w ogóle na kogoś spojrzeć. Pewnego razu byłem świadkiem, jak dziecko, które najwyraźniej nie mogło zrozumieć jego lekceważącej postawy postanowiło tyle razy powtarzać „dzień dobry”, aż dorosły mu wreszcie odpowie. Nie odpowiedział ani za pierwszym ani nawet za trzecim razem. Głowę znad biurka podniósł za czwartym, a na dzień dobry odpowiedział dopiero za piątym razem. I co myśleć o takim człowieku?
Chciałbym też zapytać, jak osoba dorosła powinna reagować w takiej sytuacji? W jaki sposób pokazać takiemu człowiekowi (np. w żartobliwy sposób), że to, co robi niekoniecznie jest w porządku?
Pozdrawiam.
Alex – czy pojawił się już wcześniej komentarz (albo wpis) na temat dawania jedynie zajawek postów w kanałach RSS, zamiast podawania kompletnych wpisów?
Chciałbym wiedzieć, czy masz jakieś konkretnie ugruntowane stanowisko na ten temat (czy skracanie ma jakieś solide podstawy).
Jeżeli tak, to oszczędzę sobie czasu i nie będę się rozpisywał. W przeciwnym razie chętnie zacznę lobbować na rzecz zmiany stanu obecnego. :-)
miałam ostatnie 20 euro, relax w ciele i duszy, hotel z all inklusive i 2 dni do odlotu.
Dziewczyny na kawie, ja postanowiłam sama 15 minut spędzić by przejść się po uliczkach wyspy Kos – weszłam do sklepiku gdzie było wszystko i nic. I tu postanowilam kupić drobiazgi dla bliskich. Sprzedawca rozmawial przez telefon, ja spokojnie oglądałam drobiazgi, zwisającego na wysokość moich oczu pajączka delikatnie odwiesiłam na zewnątrz, bo sklepik był maleńki, czas się zatrzymał, wybrałam rzeczy za te 20 euro, położyłam wyspiarzowi na ladę, a on spokojnie po odłożeniu słuchawki spakował je i wręczył razem z 15 euro reszty, gdzie ceny wyraźnie na metkach:)
Ja: why?
On: why not?
To było bardzo, bardzo miłe – chciałam się podzielić i życzyć nam wszystkim dużo tak miłego wzajemnego.
Myślicie, że coaching uczy bycia miłym?
Ja jestem coachem, to dlatego pytam.
Pewnie, że warto być miłym, życzliwym i serdecznym dla innych, przede wszystkim dla samej przyjemności bycia miłą osobą. A że czasami wyemitowana w ten sposób pozytywna energia do nas wraca (że tak metaforycznie powiem), to tym przyjemniej. A wręcz może to nawet prowadzić do różnego rodzaju korzyści materialnych (jak w przypadku tego niezwykle apetycznego kawałka mięsa) – czegóż chcieć więcej?
Zawsze trudno mi jednak zrozumieć osoby, które nazwałabym „bezinteresownie niemiłymi”, takie, które z pogardą odnoszą się do innych, nie odpowiadają na powitania (jak opisał powyżej Otto), czy wręcz odpowiadają jawną agresją na życzliwe im zachowania. Tzn. mogę sobie to jakoś wytłumaczyć (frustracje, brak kultury, niegatywne doświadczenia z przeszłości), ale nie widzę żadnego sensu w takim utrudnianiu sobie (i innym) życia. Bo przecież ludziom miłym żyje się po prostu łatwiej (i radośniej).
Otto-O2
„W jaki sposób pokazać takiemu człowiekowi (np. w żartobliwy sposób), że to, co robi niekoniecznie jest w porządku?”
He, może szkoda energii i czasu? Ja tutaj zastosowałabym Alexowe „nie udzielaj konsultacji bez zlecenia”.
Jeśli można – omijać takich ludzi.:-)A jeśli nie można – po określonym czasie przestałabym mówić owo „dzień dobry” i zrezygnowała z jakichkolwiek prób kontaktu poza absolutnie koniecznymi.
Mam takie doświadczenie za sobą w odniesieniu do jednego z sąsiadów. Nie mówił dzień dobry przechodząc obok mnie, to ja zaczęłam mówić, mimo że jestem kobietą i to starszą.
Nie odpowiadał. X prób niczego nie zmieniło – przestałam mówić. Szkoda mojej energii na długi proces wychowawczy w odniesieniu do obcej i przypadkowej osoby. A co sobie ten ktoś tak naprawdę o tym i o mnie myśli (czy nie myśli) – jest mi obojętne.
Pozdrawiam, Ewa
Maciej
Stereotypowanie ludzi to jedna z bardzo rozpowszechnionych przywar. Nawet nawet na tym blogu można to czasem zobaczyć :-)
KrysiaS
Bardzo dobrze wyróżniasz „bycie grzecznym” od bycia miłym”
To drugie rzeczywiście wypływa z naszego wnętrza i może być ciekawym wskaźnikiem co sie w takim człowieku dzieje.
W tym kontekście nie zamieniłbym sie z wieloma tzw. „ludźmi” sukcesu” sądząc tylko po tym objawie.
Dorota
Piszesz:”ja mam ambiwalentne odczucia gdy słyszę słowo “miły”. „
Wiele osób tak ma i to nie jest wpływ innego języka, tylko wychowania w społeczeństwie.
Dalej: „Osobiście jestem na etapie oduczania się bycia zbyt miłą „
Co to znaczy zbyt miły? Bycie miłym nie wyklucza umiejętności skutecznego bronienia się w wypadku agresji lub nadużycia. U mnie sporo osób „przejechało się” na tym, że generalnie jestem bardzo miły i uczynny i nikomu do głowy nie przyszło do jakiej eskalacji jestem zdolny, gdy ktoś mnie atakuje.
Piszesz dalej: „Tak zdarzyło się w pracy, odkąd stałam się bardziej powściągliwa i zdystansowana, nagle wszyscy wokół są ujmująco uprzejmi i grzeczni. „
Dla mnie byłby to poważny sygnał ostrzegawczy, że z tym miejscem pracy jest coś nie tak.
Wspominasz: „W którymś z polskich filmów, zdaje się “Zero”, poznajemy miłego starszego pana, który (ku przerażeniu widza!) okazuje się później potworem. Dla niego akurat bycie grzecznym to kamuflaż. „
Ach to polskie kino!! Ludzie się naoglądają takiego sh… i potem mają „pojęcie” jak działa świat!!
Kto ogląda polskie filmy jest sam sobie winien! Mnóstwo stereotypów, uproszczeń i czyichś chorych wizji jak coś rzekomo funkcjonuje. No ale to jest inny temat.
Pytasz: „czy nie istnieje takie ryzyko, że człowiek tak bardzo chce być miły, że staje się klakierem lub pochlebcą, „
W kombinacji brak charakteru bycie miłym za wszelką cene tak. W kombinacji mocny charakter bycie miłym raczej nie.
Gabi
Piszesz: „Zdarza sie jednak, tak jak pisze Dorota, że czasami bycie miłym jest odbierane, nie wiedzieć czemu, jako bycie naiwnym… „
Zdarza się rzeczywiście. Ja pozwalam takim osobom rozpędzić się po czym wjeżdżają w betonowa ściane :-)
Krzysiek S
Piszesz: „warto być miłym dla Pani sprzątaczki i trochę mnie martwi, że mówisz aby robić to dla “wyrobienia sobie pewnej postawy”. Moim zdaniem, każdy człowiek zasługuje na szacunek „
Dlaczego Cie to martwi?? Zwracam uwagę, aby być miłym szczególnie dla takich ludzi, bo wiele osób tego nie robi podświadomie czując się „wyższymi”. Moje zdanie nie umniejsza zasługiwania na szacunek u tej pani sprzątaczki
Małgorzata
Piszesz: „Po prostu traktować ludzi z życzliwością, co przecież nie oznacza, że trzeba się z nimi we wszystkim zgadzać. „
Oczywiście, bycie miłym nie oznacza, że się z kimś musisz zgadzać. To dwie różne rzeczy.
Tadeo
Piszesz: „warto być miłym, ja myślę tak – warto, ale nie dla korzyści materialnych (bonus, kotlet itd) ale dla własnego dobrego samopoczucia. „
Oczywiście!! Ja nie jestem miłym w oczekiwaniu na jakieś korzyści :-)
Marek
Piszesz: „Sam kilka razy spotkałem się ze zdziwieniem i podejrzliwym zmieszaniem ze strony osoby, którą CAŁKOWICIE SZCZERZE pochwaliłem za wygląd lub postępowanie. „
To są często dzikusy, które otrzymały to tradycyjne polskie wychowanie, z którym walczę. Nawiasem mówiąc, też taki kiedyś (ale to już bardzo dawno) byłem :-)
Otto-O2
Pytasz: „W jaki sposób pokazać takiemu człowiekowi (np. w żartobliwy sposób), że to, co robi niekoniecznie jest w porządku? „
A po co chcesz to robić? Niech sobie tak żyje, ale poza Twoją rzeczywistością. Znasz moją zasadę „nie udzielaj konsultacji bez zlecenia”?
Mariusz D.
Na przyszłość zadaj sobie prosze trud znalezienia bardziej pasującego wątku.
Całkiem krótko: parę osób robiło sobie „własne” serwisy z moich tekstów, a poza tym w komentarzach jest co najmniej tak samo wiele wartości jak w poście, dlatego zapraszam na strone
Ola
Dziekuję za bardzo miły i budujący przykład. To jest nauka dla mnie – zrobić nieoczekiwanie coś dobrego, a jesli beneficjent zapyta „dlaczego?” odpowiedzieć „dlaczego nie?”
Anna Meyer
Piszesz: „Zawsze trudno mi jednak zrozumieć osoby, które nazwałabym “bezinteresownie niemiłymi”, takie, które z pogardą odnoszą się do innych, nie odpowiadają na powitania (jak opisał powyżej Otto), czy wręcz odpowiadają jawną agresją na życzliwe im zachowania. „
Ja mam własną teorię (poparta obserwacjami) na ten temat i napisze wkrótce post, po którym pewnie będzie znowu awantura :-)
Ewa W
Piszesz: „ X prób niczego nie zmieniło – przestałam mówić. Szkoda mojej energii na długi proces wychowawczy w odniesieniu do obcej i przypadkowej osoby. „
Moja mama mówiła „nie ucz świni spiewać. Nic z tego nie wyjdzie, najwyżej świnia się zdenerwuje”
Mądra rada, którą polecam :-)
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Alexie:
chodziło mi o to, że niektórzy mogą to chyba odebrać w taki sposób, że będą mili w sposób interesowny (czyli kiedy będą czegoś chcieli), a pozostałe przypadki to będzie tylko ćwiczenie do „bycia miłym”.
Wiem, że najprawdopodobniej nie o to chodziło, ale tak odebrałem te słowa.
Ja po prostu traktuję ludzi, tak jak sam chciałbym być traktowany.
Dodam, że nie chodzi mi bardziej o przekazanie, że niektórzy mogą to tak odebrać, a jesteś dla kilku osób tutaj dyskutujących jednak pewnym autorytetem.
Z tego co zauważyłem, to Tobie daleko od bycia interesownym :)
Alex piszesz: „Oczywiście!! Ja nie jestem miłym w oczekiwaniu na jakieś korzyści”
Jeśli chodzi o Ciebie to w to nie wątpię, ale ktoś inny może to zrozumieć opatrznie. Taka osoba po kilku próbach bycia miłym nie zobaczy oczekiwanej reakcji otoczenia i zwątpi w to co robi.
Pozdr.
t.
Tadeo,
w poscie Alexa nigdzie nie ma zachęty do bycia miłym ze względu na konkretne korzyści (materialne). :-) Jest za to informacja, że bycie miłym robi wielką różnicę w życiu. Dla mnie to dwa zupełnie inne komunikaty. :-)
Jeśli ktoś będzie miły, żeby odnosić korzyści materialne i się „sparzy”, to wtedy może zacznie się zastanawiać, czy naprawdę o konkretne materialne korzyści chodziło autorowi postu i zacznie uważniej czytać. :-) I z tego też będzie miał korzyść i pewnie pozytywną zmianę w życiu. :-)
Pozdrawiam, Ewa
Ewa W
Post Alexa niesie przesłanie – bądź miły dla innych a inni będą mili dla ciebie. A czasem możesz otrzymać namacalne dowody sympatii – w tym przypadku smaczne dowody :)
Ja nie mam nic przeciwko byciu miłym i to wystarczy. Chyba mnie źle zrozumiałaś.
Pozdrawiam
T.
Witam,
Bycie miłym wobec reszty społeczeństwa przynosi nam korzyści, czy tego chcemy, czy nie. I nie jest to nic złego. Oczywiście czym innym jest popadanie w skrajność i manipulowanie innymi. Jednak używanie „języka miłości” (tak sobie pozwolę go nazwać), w celu wywierania wpływu na rozmówcy czasem jest bardzo przydatne w kwestiach zawodowych i osobistych. I nie traktuję tutaj wywierania wpływu jako coś złego, bo myślę tutaj o byciu miłym i uczciwym jednocześnie.
Bycie miłym dla innych jest gwarantem szczęśliwego życia. Uśmiech bardzo ułatwia kontakt z innymi i rozluźnia atmosferę.
Mam tego przykłady w życiu codziennym.
Alex, odpisałeś Markowi „To są często dzikusy, które otrzymały to tradycyjne polskie wychowanie, z którym walczę.”
Alex wybacz to chyba duuuża nadinterpretacja – dlaczego polskie tradycyjne wychowanie ma być gorsze od np. angielskiego? Czy to co polskie musi być be? Ludzie są tylko ludźmi bez względu na narodowość i płeć. I chyba sam masz bogate doświadczenia w tej materii.
T
Krzysiek S
Te kwestię chyba wyjaśniłem w mojej odpowiedzi Tobie :-)
Tadeo
Proszę przeczytaj uważnie cały mój komentarz, do którego się odnosisz
Pozdrawiam
Alex
Alex, przeczytałem i ta czy inna polska tradycja nie ma tu nic do rzeczy, jak ktoś nie otrzymał odpowiedniego wychowania to bez względu na kraj będzie zawsze – jak to nazwałeś – nieokrzesany.
Takie jest moje prywatne zdanie. Masz inne ? OK nie będę polemizował.
Dobranoc
T
Zgadzam się, że warto być miłym i wprost mówić, co lubimy, co nam sprawia przyjemność, czego chcemy i o czym marzymy. Ostatnio pan do którego uprzejmie zagadałam przy półce z pieczywem, zrezygnował z kupna ostatniego bochenka mojego ulubionego razowca (miał go już w koszyku), żebym ja mogła go sobie kupić. :)
Cześć!
Odkąd czytam blog Alexa, staram się być miłym i rzucać promień słońca na innych ludzi. Niesamowite jak bardzo poprawia to również i mi nastrój. W niedzielę wracając z Berlina do Glasgow na lotnisku popijałem kawę w kawiarence. Na brzegu ławek należących do baru usiadł pewien starszy pan, który najwyraźniej z braku innych wolnych miejsc postanowił odpocząć chwilę. Miałem mandarynki, poczęstowałem go, sądząc iż nie jest zbyt zamożny. Ucieszył się, podziękował. Od słowa do słowa, okazało się że ów Pan jest całkiem poważną postacią na Uniwersytecie z Glasgow gdzie studiuję. Dostałem zaproszenie na herbatę i pogawędkę (wracał z Polski – szykuje się ciekawa rozmowa).
Nigdy nie wiadomo kogo się spotka, pozory mylą a co najważniejsze to wszystko wynikało z wciąż przyswajanej przeze mnie chęci bycia bezinteresownym i serdecznym.
Tak więc w 100% się zgadzam z Alexem
oraz serdecznie Was pozdrawiam
Łukasz
W tej kawiarni chyba też mnie lubią :-)
http://blip.pl/s/293051259
to miały być 3 gałki :-)
Dziś znowu byłem u Carmelo
Tym razem zamówiłem entrecote i znowu dostałem ewidentnie „custom cut” :-)
To teraz ja opowiem krótką historię:
Byłem dziś w Urzędzie Miasta w Krakowie wyrobić sobie dowód osobity. Pani, u której składałem wniosek, a której parę osób, z którymi czekałem w kolejce powiedziało, że do miłych nie należy, obsłużyła mnie w bardzo miły sposób, pod koniec nawet sobię ucieliśmy krótką pogawędkę i pożartowaliśmy nt tego dlaczego w środku zimy chodzę w krótkich spodenkach (przyjechałem na rowerze).
Wygląda na to, że umiejętności, o których pisał Alex w poście:
http://alexba.eu/2006-04-03/rozwoj-kariera-praca/twoje-kontakty-czy-jestes-milym-czlowiekiem/
oraz pozytywne nastawienie w stosunku do ludzi może zdziałać małe cuda :-)
Od razu, gdy wyszedłem z urzędu pomyślałem sobie o poście i że podzielę się tym małym miłym doświadczeniem na forum bloga :-)
Pozdrawiam,
Alek
Może trochę odświeżę pulę komentarzy pod tym postem. Sam jakiś czas temu musiałem wyrobić sobie nowe tablice rejestracyjne. Byłem umówiony na godzinę 11, jednak zjawiłem się około godziny 10:30. Podszedłem do okienka i rozpocząłem moje pytanie od uśmiechu by po nim zapytać już werbalnie o możliwość załatwienia moich spraw. Pani w okienku okazała się być zupełnym przeciwieństwem stereotypowego urzędnika i w naprawdę miłej atmosferze pomogła mi wypełnić wszystkie formalności. Z urzędu wyszedłem dokładnie o godzinie, o której powinienem był się tam zjawić, oczywiście z nowymi tablicami.
People, be nice! :)