Ten post jest kontynuacją tematu zapoczątkowanego 10.12
Zajmiemy się w nim bardzo ważną kwestią, a mianowicie koniecznym doświadczeniem.
Z mojego punktu widzenia możemy tutaj wyodrębnić jego trzy rodzaje , które będą nam potrzebne, jeśli chcemy zostać bardzo dobrym trenerem:
- doświadczenie w komunikowaniu i uczeniu innych ludzi
- doświadczenie w konkretnej dziedzinie biznesu, w której mamy zamiar szkolić
- last but not least doświadczenie życiowe
Jest rzeczą oczywistą, że dla człowieka w młodym wieku każdy z tych powyższych punktów będzie stanowił spore wyzwanie, zastanówmy się więc co z tym możemy zrobić.
Najprościej jest zdobyć to pierwsze doświadczenie w komunikowaniu i uczeniu innych ludzi, zwłaszcza jeśli jesteście na studiach (dowolnych). W najlepszym przypadku istnieje na Waszej uczelni jakieś stowarzyszenie, które daje członkom możliwość zdobycia tego rodzaju doówiadczeń. O tym, że i w Polsce takie organizacje istnieją w chwili obecnej dowiedziałem się z komentarza Jarka. Poszukajcie czegoś takiego w Waszym mieście, ten wysiłek może się opłacić. Przy wyborze takiej organizacji ważne jest, aby prowadzący ją ludzie w miarę możliwości naprawdę coś umieli. Istotne jest też, abyście nie byli poddawani przy tym żadnej nachalnej indoktrynacji, albo żeby z metod, które ktoś Was uczy nie robiono uniwersalnego panaceum na wszystko, badź wręcz religii (częsty grzech np.NLP-owców, ale nie tylko). Jest OK, jeśli ktoś ma wyraziste poglądy na wiele spraw, powinien jednak akceptować fakt, że mogą być inne drogi. To trochę tak, jak na tym blogu :-)
Piszę o tym, bo zdarzało mi się dawniej miewać na szkoleniach ludzi tak zawężonych w sposobie myślenia, że trudno było z nich coś zrobić.
Jeśli na uczelni nie ma takiej organizacji to co stoi na przeszkodzie, aby takową stworzyć? Nie musi to być nic dużego i skomplikowanego, wystarczy kilka osób, które umówią się, że będą się spotykać i nad takimi umiejętnościami pracować. Do tego najlepiej zapraszać od czasu do czasu kogoś z większym doświadczeniem, co nie powinno być większym problemem. Na przykład ludzie mojego pokroju chętnie wspierają takie oddolne inicjatywy (oczywiście za darmo), musi to tylko być coś, gdzie uczestnicy na serio chcą coś ze sobą zrobić.
Działanie we wszelkiego rodzaju innych organizacjach studenckich może być też doskonałą szkołą. W ramach pewnego dużego projektu szkolenia managementu miałem niedawno na treningu młodego człowieka, który, mimo że cała grupa była naprawdę dobra, wyróżniał się łatwością, z jaką radził sobie z różnymi trudnymi sytuacjami. Zapytany o to, gdzie się tego nauczył odpowiedział: ” Wiesz, prowadziłem na studiach pewną organizację studencką. Tam nie miałem w ręku żadnych metod nacisku i aby zmobilizować innych musiałem po prostu ich przekonać”. Muszę przyznać, że rezultaty tego były imponujące!!
Podobne doświadczenia możecie też zbierać uczestnicząc w dowolnym sensownym przedsięwzięciu grupy ludzi, niekoniecznie studentów.
Jak widać z powyższego, zdobycie podstaw praktycznego doświadczenia w komunikacji nie jest rzeczą aż tak trudną, o ile ktoś tego rzeczywiście chce i nie mieszka na jakimś totalnym pustkowiu.
Na zakończenie tego odcinka jeszcze pamiętajcie, aby niezależnie od tego, jak to robicie, ćwiczyć kontakty z różnymi ludzmi dbając o odpowiednią ich dywersyfikację.
O zdobywaniu doświadczenia biznesowego powiemy sobie jutro….
PS: Kontynuacja tematu jest tutaj
–> Alex W. Barszczewski
Ja chciałbym bardzo oftopikowo. Mam ponad dwadzieścia lat i szukam tylko rady/informacji/motywacji/nowych zastosowań. Jak organizujesz swój czas? Jakie stosujesz narzędzia, żeby sprawniej funkcjonować. Co jest warte polecenia dla początkujących. Chodzi mi o zastosowania typu: 1) czytanie audiobooków w drodze na lotnisko, wcześniej stworzonymi za pomocą lektora angielskiego, niemieckiego, hiszpańskiego czy polskiego 2) sposób konfiguracji i oprogramowanie maszyn na których pracujesz (komputery stacjonarne i laptopy) 3) ew. telefon, PDA 4) biurko, tablica korkowa – tego typu sprawy. Czyli jak wykradasz czas?
Paterson
Muszę Cię rozczarować, bo moim najważniejszym narzędziem do organizacji czasu jest….. Zasada Pareto, o czym pisałem w jednym z poprzednich postów. Nie ma (moim zdaniem oczywiście) lepszej metody, niż bezlitosna eliminacja/outsourcing wszelkich działań, przy których Twoje zaangażowanie nie robi wystarczająco dużej różnicy. Wiąśe się to też z podjąciem decyzji, czy na tej planecie chcesz zarobić maksymalnie dużo pieniędzy, czy też maksymalnie dobrze spędzić tutaj swój czas (według Twoich osobistych kryteriów – dla niektórych oznacza to najwyraźniej to samo :-)). Tak więc podstawowa rada dla początkujących to: „Skoncentruj Twoje działania na tych rzeczach, które robią w Twoim życiu największą różnicę”. Zdarza się czasem, że mam duże spietrzenie różnych prac (jak jesienią tego roku), ale staram się tego unikać, bo bardzo zależy mi na najwyższej jakości tego, co dostarczam moim klientom. Tak więc jak to mowią Niemcy „klasa zamiast masówki”
Jeśli chodzi o Twoje pozostałe pytania, to prosze bardzo:
1) słucham audiobooków od czasu do czasu. Wykupiłem abonament na http://www.audible.com i za niewielką opłatę abonamentową ściągam raz w miesiącu jedną dowolną pozycję książkową (dostępne są w różnych językach jak angielski, niemiecki, hiszpański i chyba francuski) i jedno czasopismo w formie audio. Te słucham sobie kiedy mam czas i z różnych powodów nie chce mi się czytać. Jeśli chodzi o sprawność zdobywania informacji, to w moim przypadku czytanie jest o wiele efektywniejsze, co marginalizuje znaczenie audiobooków.
2)osobiście używam 2 laptopy o dużej wydajności (ze względu na mój mobilny tryb życia komputery stacjonarne nie są dla mnie przydatne). Oprogramowanie to Win XP, Open Office (ze względu na dobrą integrację generatora plików pdf), Outlook, Firefox, Nokia Suite itp.
3) Używam dość normalnego telefonu (chyba Nokia 6230i), głownie do telefonowania, jako podróżny backup mojego kalendarza i budzik :-)
Od lat nie kupuję PDA, bo uproszczenie mojego życia i biznesów uczyniły posiadanie go całkowicie zbędnym. W każdej mojej lokalizacji mam oczywiście biurko :-) choć tak naprawdę najbardziej cenię sobie atrakcyjność klimatyczną i widokową miejsca, w którym mogę postawić moj laptop (patrz np. zdjęcie tutaj :-))
Wracając do Twojego ostatniego pytania, to w moim wypadku jest niewłaściwie sformułowane. Jest wręcz odwrotnie, staram się, aby działania, które z mojego punktu widzenia są bezużyteczne bądź mało skuteczne, nie wykradały mi mojego bezcennego czasu :-)
Ale, skoro już jesteśmy przy temacie, to czy stosujesz jakiś konkretny system organizacji czasu i zarządzania zadaniami? Wystarcza Ci sama zasada Pareto? Jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić :)
Bellois
Pozwól, że ten temat omówię w osobnym poście.
szkoda, że wcięło mi dwa ostatnie komentarze. ps: fajna fotka ; )
Paterson
piszesz:”szkoda, że wcięło mi dwa ostatnie komentarze”. Bardzo mi przykro z tego powodu. Do systemu zaden nie dotarł, więc być może zrobił Ci się timeout sesji i ten antyspamowy plugin nie przepuścił nic dalej? Ostrzeżenie o tym jest w formularzu komentarza i najlepiej przed wysłaniem każdej wypowiedzi skopiować ją na wszelki wypadek do Schowka. Może uda Ci się te komentarze napisać jeszcze raz?
PS: Jeśli podoba Ci się moje chwilowe biuro, to poniżej masz widok z innego zimowego miejsca pracy:
Przede wszystkim nie chcę mówić nie na temat. Będę już pamiętał o ctr-c. Zasady Pareto nie znam – ale nadrobię zaległości. Ciekawi mnie czy jest to uniwersalna metoda, czy taka, która działa tylko na niektórych. „zimowe miejsce pracy” ; ) niesamowite. Na szczęście w tych moich komentarzach, które uciekły nie było nic sensownego. pozdrawiam
Paterson
piszesz:”Na szczęście w tych moich komentarzach, które uciekły nie było nic sensownego. ”
Szkoda, że masz takie zdanie o sobie. na pewno tak uważasz?
Tak mi się wydaje. Postaram się przedstawić moje zdanie, jak napiszesz (może kiedyś) notkę na ten poruszony przez mnie temat. Też mam dosyć ruchliwy tryb życia, więc dlatego pytam.
Paterson
Jeśli chodzi o Twoje ostatnie pytanie, to Zasada Pareto w ten, czy inny sposób sprawdza się w większości przypadków życiowych. Na pozostałe pytania już chyba odpowiedziałem wcześniej.
Sprawa wieku pojawiła się już w komentarzach do poprzedniej części tego postu, ale z kolei ta część związana jest z doświadczeniem – pozwólcie więc, że poniższy komentarz znajdzie się tutaj, a dotyczyć będzie ostatniej kropki, spośród tych trzech, które w poście wymienił Alex.
Z mojej perspektywy (bądź co bądź młodego człowieka, kończącego dopiero studia) jest mi trudno wyobrazić sobie dobrego trenera młodszego niż 35-40 lat. Tzn. być może są tacy, ale wówczas musieli żyć rzeczywiście bardzo intensywnie. Ten związek doświadczenia z wiekiem wydaje się być jednak dość istotny.
Nie chodzi oczywiście o formalną granicę, a o oszacowanie ile czasu potrzeba na zdobycie bogatego, niebanalnego życiowego doświadczenia. Bycie młodym trenerem to chyba trochę tak, jak pisanie książek podróżniczych o dalekich, egzotycznych krajach, podczas gdy nigdy nie wyjechało się za granicę, a o dalekich krajach się wyłącznie słucha albo czyta.
Jeśli za te 15-20 lat dojdę do wniosku, że chciałbym być trenerem i że będę potrafił to robić, to chciałbym przedtem na pewno zrobić kilka niebanalnych rzeczy (kolejność przypadkowa):
• rozkręcić kilka biznesów, z niektórymi z nich odnieść spektakularny sukces, z innymi zbankrutować – bym mógł powiedzieć coś istotnego i tym odnoszącym sukcesy i tym bankrutującym.
• odwiedzić kilka naprawdę egzotycznych zakątków świata – jeśli ktoś przeszedł przez dżunglę czy wszedł na kilka tysięcy metrów, to prawdopodobnie trudno postawić go w “realu” przed sytuacją, która by go przerastała – ważne jest przeżycie przygody ;-)
• przeczytać masę książek, przy czym główną motywacją ma być wykorzystanie tej wiedzy przeze mnie dla mnie i dla mniej lub bardziej przypadkowych przechodniów – nie myśleć o robieniu w przyszłości biznesu związanego z tą wiedzą. Jak rozumiem – to ma przyjść samo ;-).
• perfekcyjnie opanować te języki obce, które uznam za potrzebne – tak, żeby mieć bezproblemowy dostęp do całej masy różnorodnych ludzi i by komunikacja nie stanowiła tutaj problemu.
Gdyby się głębiej zastanowić, takich rzeczy jest prawdopodobnie więcej. W każdym razie na wszystkie potrzeba czasu i raczej nie jest to kwestia roku czy dwóch. Czas wydaje mi się więc warunkiem koniecznym zostania dobrym trenerem.
Pozdrawiam serdecznie!
Na początek… gratuluje super bloga.
A odnośnie tematu: „Chcę być trenerem” to mam dwa pytania:
1. czy żeby być trenerem (umiejetności miękkich) trzeba zdać jakiś papierek czy wystarczy własna praca, twórcze myślenie i zamiłowanie do szkoleń?
2. co jeśli chciała bym być trenerem NLP? Z tego co wiem, to trzeba mieć do tego certyfikat Ale czy trzeba ukończyć któreś z tych drogich szkoleń czy mozna podejść do jakiegoś egzaminu?
3. dalej odnośnie NLP – czy możesz doradzić jakieś tańsze szkolenia NLP niż te za 5tys. w górę?
Z góry dzięki za odpowiedź :)