Obserwując wielu ambitnych i zdolnych ludzi nie mogę się nadziwić, jak wielu z nich za wszelką cenę chce odkrywać wszystko samemu, płacąc oczywiście za wszelkie błędy jak też niepotrzebnie wydłużając czas dochodzenia do pewnej wiedzy i umiejętności. Pisałem już o tym ze zdziwieniem w poście „Syndrom Zosi Samosi„.
Myślę sobie, że może bliższe wytłumaczenie jak działa prawdziwy mentoring pomoże choć niektórym uświadomić sobie, że nie taki diabeł straszny. Jeśli w rezultacie choć kilku Czytelników poszuka sobie potem odpowiedniego mentora i dzięki temu odniesie sukces w życiu (według swoich własnych kryteriów), to pisanie tego małego cyklu będzie warte zachodu.
Zacznijmy może od definicji, co rozumiem używając słowa mentor. Mentor to osoba, która w danej dziedzinie (a najlepiej w szerokim ich zakresie) ma dużo wieksze doświadczenie od mentorowanego i gotowa jest się tym doświadczeniem ze swoim podopiecznym dzielić.
Do tego taki człowiek powinien posiadać wartościowe kontakty (pamiętacie „Twoja wartość rynkowa„) i być skłonnym do udostępnienia ich mentorowanemu.
Najciekawsze jest to, że dzielenie się może odbywać się całkowicie za darmo!
Jakimi motywami kierują się tacy ludzie?
Po pierwsze są to często ludzie, którzy posiadają, bądź zarabiają swoją działalnością wystarczającą ilość pieniędzy i nie zależy im na dalszej maksymalizacji w tym kierunku. Zamiast tego na przykład:
1) lubią brać udział w ciekawych i sensownych projektach
2) spłacają dług wobec świata, bo kiedyś im też ktoś znacząco pomógł (powiemy o tym za chwilę)
3) lubią mieć odczucie, że w jakiś sposób zmieniają ten świat na lepsze
Jak widać w takich przypadkach chodzi ewidentnie o dawanie prezentów, o ich przyjmowaniu dyskutowaliśmy w poście „Otrzymywanie prezentów”
Dla przykładu ja osobiście mentorując kogoś hobbystycznie (nie mylmy tego z moją działalnością zawodową) chętnie robię to za dwa zobowiązania mentorowanego, a mianowicie, że tak wszystko, co się nauczy będzie wykorzystywał w etycznych celach, oraz że tak samo pomoże komuś w przyszłości, a przynajmniej zrobi coś dobrego dla innego człowieka.
Niewielkie ryzyko, nieprawdaż?
Nastąpnym razem napiszemy sobie, jakie cechy powinien mieć dobry mentor i jak sie u takiego zakwalifikować.
Na ile interesuje Was ten temat?
Mnie interesuje :) Ja powiem co mnie z reguły zniechęca do posiadania „mentora” – często taka osoba wpada w ton „ja wiem lepiej, rób jak każę” :) A to przecież porażka z psychologicznego punktu widzenia, prawda?
To tak jak z pracą – lepsze efekty osiągamy pracując dla przyjemności niż z przymusu. Także tutaj wg mnie istnieje taka mentalna blokada. I tak ktoś, kto ma wiele do zaoferowania, zamiast zachęcać do działania, skłania do ucieczki :)
Ja osobiście nie mam mentora jako takiego, ale często daję się „wkręcić” przez różnych ludzi do robienia wielu ciekawych rzeczy. Nie tylko w sensie materialnym, ale także takich, które służą rozwojowi :) Kiedyś chyba nawet coś na ten temat (inspirowania innych) napisałem :)
Gdy w przyszłości będę mentorem, wtedy będę miał wiedzę aby wypowiedzieć się na temat jego właściwych predyspozycji. Na razie przyjmę założenie, że osoba określająca się mianem mentora wiec co mówi, jest profesjonalna i nie podszywa się pod te określenie. Wolę się skupić na sposobie w jaki osoba trenowana powinna reagować na nauki.
Przede wszystkim należy nauczyć się nie kwestionować argumentów od osoby nauczającej. Starać się przyjmować je bez emocji i po prostu przemyśleć. Z własnego doświadczenia wiem, ze wszystko co słyszymy odnosimy do własnej mapy świata (która często nas ograniczona) i trudno jest zmusić się chociaż do przemyślenia nowo mówionych nam rzeczy, które diametralnie odbiegają od naszych dotychczasowych doświadczeń.
Człowiek boi się tego co nowe. Agresywnie, automatycznie atakuje wszystko, co diametralnie odbiega od dotychczasowego postrzegania świata, nie próbując nawet dokonać chłodnej kalkulacji tego co słyszy.
Ja już się nauczyłem, naprawdę warto.
Artur Jaworski
Witam!
Z własnego podwórka wiem, że „posiadanie” a raczej dla mnie bycie prowadzonym przez mentora to najlepsze rozwiązanie dla kogoś kto chce w miarę szybko zrealizować cele, które sobie postawił. Mam mentora- coach’a nad sobą od 2 lat i mogę powiedzieć, że zdecydowanie skraca mi się czas w realizacji siebie dzięki tej współpracy.
Oczywiście trzeba być świadomym z jakim celem się przychodzi do mentora to znaczy co faktycznie i konkretnie chcemy osiągnąć i stale monitorować ten proces. Ważne jest również to, by trafić do mentora z górnej półki to znaczy eksperta, który poza tym, że jest osobą doświadczoną to sam również pracuje nad sobą w tej relacji.
Zgadzam się z Pawłem :-), że na szczęście roboczo w życiu przydarzają nam się osoby, które stanowią dla nas mentorów w jakimś węższym zakresie czy sprawie. Dobrze być otwartym i oprócz programowego rozwoju z indywidualnym mentorem korzystać z tego, co dają nam inni….
W wielu przypadkach moze i jest tak jak pisze Paweł K., lecz niemozemy tego kojazyc globalnie. To jest kwestia człowieka, ktory potrafi mentorowac do tego stopnia, ze nazuca swoj tok, ale rowniez umie sluchac i dawac wolna reke. Chocby po to zeby z ciekawosci zobaczyc jaki bedzie efekt, a z drugiej dac sie przejechac drugiej osobie ;)
Z drugiej strony skoro decydujemy sie poddać komuś swoje „życie”, żeby w jakiś sposób nas ukierunkował, musimy nastawić się na takie ewentualności, że „on wie lepiej”, w koncu on jest mentorem. Z czystej ciekawosci w wolnej chwili mozemy sobie zrealizować swoją wizję i w razie ewentualnego sukcesu podzielić się spostrzezeniami.
@Paweł Komarnicki – znaczy się nie trafiłeś na mentora :) Osoba, która w ten sposób się zachowuje mentorem nie jest. Ja mam takiego „szefa” u siebie w pracy i zjadł mi tyle nerwów, że przez 3 tygodnie straciłem cały zapał jaki miałem do tej pracy.
A wracając do tematu. Interesujące, tylko czy da się n ten temat napisać coś więcej niż banały typu: Mentor jest Ci potrzebny. Dobry mentor to: i tu lista, że cierpliwy, doświadczony, umie z motywować, konstruktywnie skrytykować itd?
Ja bym raczej zapytał, jak wyciągać potrzebne info od takich ludzi, jak ten mój „przełożony”? Mentorem nie jest i nie będzie, ale ja *muszę* wyciągnąć od niego niezbędną wiedzą, bo *muszę* się nauczyć tego co on.
Chyba, że nie do końca zrozumiałem ideę tego wpisu. Jeśli tak to przepraszam za zaśmiecanie i czynienie zamieszania.
Pozdrawiam
walth
Witam,
Alex’ie czy, któryś z poruszanych przez Ciebie tematów nie był interesujący? :> No właśnie tak więc pisz, pisz i jeszcze raz pisz oczywiście w wolnych chwilach ;-)
Pozdrawiam
To bardzo ważny i wartościowy temat!
Sam mam coś na wzór takiego mentora od jakiś 3-4 lat- który udostępnia mi swoje kontakty, służy radą, chociaż czasem podstępnie blefując sam odemnie wyciąga informacje ;-) udając, że on już wie, a ja mam tylko potwierdzić lub wyrazić swoją opinię- ale to też świetna nauka jest.
o może nie robi tego w 100% bezinteresownie-
” znajdz nowe kontakty, poszerzaj biznes, ale w tym niezapomniej o mnie” – tak to on określa, ale bezsprzeczny jest fakt, że stosunek korzyści wynosi 10:1 dla mnie, chociaż byćmoże wraz z moim rozwojem i korzyści dla niego rosną.
Nasze zakresy działalności są w pewnym sensie komplemantarne-uzupełniają się;
ja coś produkuje i sprzedaje, a jego firma może to wozić do moich klientów, często poleconych przez mentora- a napewno przez niego z jego wieloletnim doświadczeniem ocenionych.
Dziękuje Alex za kolejny ważny dla mnie temat!
Bartek
Jeszcze mała dygresja luźno związana z tematem;
nie potrafie tego odnaleźć, przeczytałem to dziś rano w jakiejś gazecie lub internecie- ale nie potrafie odnaleźć ponownie źródła;
Ponoć osoby dużo pijące szybciej awansują i lepiej zarabiają od swoich kolegów abstynentów- jest to ponoć wynikiem ich szerszych kontaktów towarzyskich i zazwyczaj idącą w parze z alkoholem otwartością.
Troche śmieszne, troche dające do myślenia, ale chyba prawdziwe stwierdzenie….
Wyglada na to, ze ja przez ostatnie kilka lat swojej pracy zawodowej nie trafilam na mentora – bezposredni przelozenie z reguly pilnie strzegli swoich kontaktow zawodowych, a wiedza i umiejetnosci jakie posiadali stanowily ich wartosc rynkowa, co w ich mniemaniu oznaczalo, ze podzielenie sie swoim dorobkiem z kimkolwiek oznaczac bedzie zagrozenie ich bytu.
Krotko mowiac w krolestwie slepcow jednooki jest krolem …
A co do dzielenia sie swoja wiedza … coz z moich obserwacji wynika, ze Ci, ktorym chcialam udostepnic swoja wiedze i umiejetnosci, rzadko (naprawde nie wiem dlaczego) decydowali sie z tego korzystac …. widac kierunek „Zosi Samosi” wydaje sie byc o wiele bardziej interesujacy ….
Dobrym przykladem sa nastepcy w pracy z ktorej sie odchodzi …. ja z reguly zostawiam tym co trzeba kontakt do siebie … na wszelki wypadek, gdyby byly jakies pytania to jestem ….
Jak latwo sie domyslec, praktycznie nikt nigdy nie korzysta z tej opcji … coz … pewnie mozna powiedziec, ze tak swietnie przekazalam wszystko … :P
Paweł
Generalnie mentor nie powinien tak się zachowywać, choć jest to kwestia wzajemnej umowy obydwu zainteresowanych stron.
Ja zazwyczaj mówię podopieczemu: „rób co chcesz, to Ty będziesz żył z konsekwencjami” Jesteśmy przecież dorośli :-)
Artur
Ciekaw jestem co rozumiesz pisząc „nie kwestionować argumentów”. W zdrowym układzie mentorskim dyskusja zawsze jest możliwa i pożądana, bo nie obracamy się w zakresie dogmatów, lecz realnego życia. Oczywiście jeśli mentorowany kwestionuje wszystko to jest to sygnał złego dobrania się takiej pary. Inna sprawa, to to, że często podejścia ludzi, którzy coś osiągnęli zdają sie bardzo dziwnymi dla innych. To normalne, czasami właśnie ta „dziwność” jest jednym z powodów sukcesu mentora.
Masz rację z tą mapą świata, którą każdy z nas nosi w sobie i na bieżąco uzupełnia. Dobrze jest właśnie od czasu do czasu przetestować nawigację przy użyciu innej mapy, to ciekawe i zazwyczaj wzbogacające doświadczenie.
Wipi24
Nic dodać nic ująć :-) Dziekuję za tę uzupełniającą wypowiedź
Roman
Dobry mentor raczej nie będzie ukierunkowywał Cię na swoją wizję, raczej jeśli spodoba mu się Twoja, to bedzie Cię wspierał w jej urzeczywistnieniu. To przecież Twoje życie. Moim zdaniem tylko kiepscy mentorzy (podobnie jak i rodzice) nie spełniwszy się sami usilują nadrobić to osobami podopiecznych, czy też dzieci.
Waltharius
Gwarantuję Ci, że da się napisać wiącej niż ogólnie znane banały :-) Co najmniej mogę uczciwie napisać jak wygląda to z mojego osobistego doświadczenia. Daj mi tylko trochę czasu, bo chwilowo bardzo dużo zajmuję się sprawami zawodowymi.
Mam do Ciebie prośbę, jeśli piszesz kulturalnie i choć odrobinę na temat, to nigdy tutaj nie przepraszaj :-)
Michał
Dziękują za miłe słowa :-) Właśnie takie pytanie o zdanie zapewnia że nadal tak pozostanie :-)
Bartek
Można powiedzieć, że nikt z nas nie robi tego całkowicie bezinteresownie. Ja np. wymagam tej deklaracji „podaj dalej„, co przyczynia się do realizacji mojego małego programu ulepszania życia na tej planecie. Ważne jest, aby od poczatku takie sprawy były jasno powiedziane i aby obie strony takie porozumienie akceptowały.
Jeśli mentorowanie Cię jest dla Twojego mentora korzystne, a Ty zaakceptowałeś warunki to wszystko jest w porzadku.
Szerokie kontakty to ważny element w rozwoju, nie musi to być przy alkoholu :-) Zobacz do postów związanych z wartością rynkową
Monika
Tak, tak, Zosia Samosia rulez!! I dobrze, w ten sposób potencjalna konkurencja eliminuje się bardzo wcześnie :-)
A tak serio, to daje to wyjątkowe dodatkowe możliwości tym nielicznym, którzy z mentoringu korzystają
Do wszystkich
Jestem teraz po całych dniach bez dostępu do internetu (intensywne szkolenia i wiele rozmów). Aby nie powstrzymywać dyskusji do wieczora, kiedy siadam przy komputerze, uruchomiłem opcje automatycznej akceptacji wpisów tych czytelników, którzy opublikowali już jakikolwiek komentarz. mam nadzieję że nie otwiera to furtki jakimś spambotom.
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Wlasnie poszukuje prawdziwego mentora. Niestety w zachodniej korporacji, w ktorej pracuje nie udalo mi sie znalezc osoby – mentora. Szkoda, bo to pozwoliloby mi szybciej rozwinac skrzydla na sciezce zawodowej. A tak jak pisze Monika „Zosia samosia”, a raczej „Zos samos” i codzienna mozolna wspinaczka. Dlatego z wielka ochota przeczytam post jak szukac dobrego mentora. Jak sie zakwalifikowac i przede wszystkim gdzie szukac?
W sprawach zawodowych, pewnej konkretnej dziedziny w której intensywnie rozwijam się, miałem mentora, który pokazywał mi kierunek i pomagał w problemach typu „walić głową w mur”. Ostatnio rozbroił mnie zdaniem, że w tej chwili „jego wiedza nie jest dużo szersza od mojej” :D Czas zmienić na „lepszego”? ;)
@Alex przyznam, że zaintrygowałeś mnie, więc czekać będę na ten wpis o mentorach i znajdowaniu mentora. Jakoś nie umiem sobie tego wyobrazić, ale wynika to na pewno z mojego małego doświadczenia. Ja zazwyczaj stram się uczyć od każdej napotkanej osoby, jeśli tylko jest coś, co mogę się od niej nauczyć. Jestem jednak zwolennikiem, że najlepiej się uczę na własych błędach, co wcale mi nie przeszkadza czerpać z doświadczenia innych, po to tylko, aby te moje błędy były jak najmniej dla mnie (i innych) bolesne :)
Mentora nigdy nie szukałem, bo uważałem, że:
„Gdy uczeń jest gotowy, pojawia się nauczyciel” – chińskie przysłowie :) Według mnie coś w nim jest, często, kiedy potrzebowałem zdobyć jakąś wiedzę pojawiała sie ku temu sposobność, nie koniecznie pod postacią nauczyciela.
W każdym razie na pewno z zainteresowaniem przeczytam Twój wpis i przesieję go przez sito mojego podejścia do życia :)
Pozdrawiam
walth
MENTOR; MENTOR; MENTOR – tak, tak i jeszcze raz tak.
Nie ma nic lepszego od doświadczonego nauczyciela, który zainspiruje nas do działania, zmobilizuje i zachęci. Ja patrząc w stecz – zauważam jak duża rolę odegrało kilka osób, które dobrze znam i te o których jedynie czytałem, ale ich życie strasznie mnie fascynowało i dopingowało do działania, dodawało siły. Jednak kiedyś byłem za głupi aby niektóre rzeczy zrozumieć – nareszcie się to zmieniło.
Moja rada – jeśli nie masz MENTORA, to zacznij jak najszybciej szykać!!!
Ktoś chce zostać moim nowym Mentorem?
Alex, muszę Cię wreszcie zaprosić na kawę, w końcu mieszkamy niedaleko siebie. Mam nadzieje, że w najbliższym czasie to nastąpi.
> (Mateusz)
wlasnie wyobrazilem sobie cos lepszego od „doświadczonego nauczyciela” :) jest to ni mniej ni wiecej „doswiadczona nauczycielka” :D
Witajcie
Dziekuję Wam za interesujące wypowiedzi. Zaraz napiszę pierwszy post o szukaniu mentora, później o kwalifikowaniu się u takiego
Pozdrawiam
Alex
Alex,
serdeczne dzięki za kolejny interesujący temat.
Jestem wielką fanką idei mentoringu, a że dobrze mi się pracuje z ludźmi, zazwyczaj mentora szukam. Moja ostatnia próba skończyła się rozczarowaniem, obecnie zaś nie udało mi się jeszcze znaleźć właściwej osoby. Wiem jednak (bo kilka razy miałam szczęście pracować z niezwykłymi osobami), jak bardzo współpraca z mentorem jest owocna i pomocna. Dlatego wiążę duże nadzieje zawodowe (trenerstwo) ze znalezieniem właściwej osoby. Nie jest to w tym generalnie zabieganym środowisku łatwe, ale nie tracę nadziei, że się uda.
pozdrawiam serdecznie,
yves
Yves
Właściwy mentor to zazwyczaj bardzo dobre wsparcie, warto się wysilić, aby takiego znaleźć.
Czas dobrego mentora będzie bardzo cenny, choć niekoniecznie musi on być zabiegany. :-)
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Arcyciekawy temat z mojego punktu widzenia – nawet nie zdawałem sobie jeszcze chwile temu sprawy, ze ktokolwiek o tym rozmawia po polsku :)
SUPER! :)
Wydaje mi się, ze dla kazdego kto powaznie mysli o samorozwoju znalezienie mentora jest konieczne!
Niedawno czytalem „kilka słów” na ten temat – dzielę się z Wami, tymi które spośród nich wynotowałem:
By jak najwiecej skorzystac z relacji z mentorem, najpierw sam musisz nim byc!
Cztery kluczowe pytania, na ktore powinienes odpowiedziec, wybierajac swojego protegowanego. Czy jest to osoba, ktora bedzie:
– szanowac twój czas?
– działać zgodnie z twoimi zaleceniami?
– doceniac twoja pomoc?
– przekazywac tę pomoc innym?
Strach często szkodzi rozwojowi relacji między mentorem a jego podopiecznym.
Czy moj protegowany mnie przerosnie?
:)
Nie chcę napisać, ze jeden mentor to za mało, ale w dzisiejszych czasach, gdy wszystko pędzi niesamowicie do przodu, całkiem na rzeczy jest współpraca z kilkoma mentorami – nie kazdy przeciez zna sie rownie dobrze na wszystkim.:)
Jeden mentor od holizmu i kilku z redukcjonistycznym podejsciem – do spraw ktore nas szczegolnie interesuja – to moim zdaniem optymalne rozwiazanie.
Ancora imparo! Pozdrawiam!
Limbiczny
Napisałeś:”By jak najwiecej skorzystac z relacji z mentorem, najpierw sam musisz nim byc!”
To dość oryginalne stwierdzenie, możesz je bliżej uzasadnić?
Tak samo jak:”Strach często szkodzi rozwojowi relacji między mentorem a jego podopiecznym. Czy moj protegowany mnie przerosnie?”
Wiesz, nigdy nie obawiałem się, że moj podopieczny mnie przerośnie, cokolwiek by to miało znaczyć. Mentoring jest po to, aby odniósł on sukces, im większy tym lepiej :-)
Pozdrawiam
Alex
Ciesze się bardzo, że to Pana zainteresowało :)
Słowa pochodzą z książki „Zarzadzanie karierą” – seria „Menadzer skuteczny” – Wydawnictwo Studio Emka – przepiszę kawałek, utrwali mi się :)
W jednym z rozdziałów Jim Billington przedstawia:
Może wydać się niedorzecznym odwroceniem sytuacji, gdy o byciu mentorem myslimy w tradycyjnych kategoriach wyciagania pomocnej ręki ku młodym i niedoswiadczonym, jednak według autorow ksiazki Mentoring (Mentorstwo) Floyda Wickmana i Terri Sjodin najlepsi protegowani to ci, ktorzy sami byli lub sa dla kogos mentorami. Relacja miedzy mentorem a protegowanym moze przyniesc bezcenne korzysci obu stronom, przy czym, przynajmniej na poczatku, wymaga ona wiekszego zaangazowania i poswiecenia ze strony mentora. Dlatego bedziesz lepszym protegowanym, gdy sam przekonasz sie, co to znaczy byc mentorem. Autorzy proponuja cztery kluczowe pytania, na ktore powinienes odpowiedziec wybierajac swojego protegowanego. […] (cytowane przeze mnie kilka postow wczesniej – Limbiczny)
Są to rygorystyczne wymagania, ale podkreślają one kwestię zasadniczą. Mentor ma coś do przekazania. Protegowany musi cenić poświęcony mu czas, docenić to, co dostaje, i chętnie dzielić się więdzą mentora z innymi.
Strach często szkodzi rozwojowi relacji między mentorem a jego podopiecznym.
Czy mój protegowany mnie przerośnie? Czy z powodu obaw i niepewności mój mentor zatrzyma dla siebie kluczowe informacje? Dobry protegowany rozumie i docenia koszt, ponoszony przez mentora w związku z dzieleniem się swoją wiedzą, a także wie, jak ułatwić proces przekazywania tej wiedzy, by mentor nie czuł się zagrożony. Najlepszym sposobem, by się tego nauczyć, jest samemu stać się mentorem. Twoim protegowanym nie musi być młodsza osoba z twojej firmy – moze nim zostać ktoś z twojej branzy, kto pracuje w innej firmie, tegoroczny absolwent twojej uczelni lub jakiś młody człowiek, którego spotkałeś podczas pracy w wolontariacie. (np. taki Limbiczny :) )
Gdy już doświadczysz na własnej skórze, co to znaczy być mentorem, będziesz mógł wykorzystać zdobyte doświadczenie, ustalając kryteria wyboru swojego mentora.
Wickman i Sjodin proponują 21 kroków do zidentyfikowania i „zwerbowania” właściwej dla siebie osoby. Obejmują one wszystkie konieczne działania, od zbadania środowiska kandydata(w tej chwili jestem w stanie jedynie ocenić Pana środowisko wirtualne – Limbiczny), poprzez nawiązanie pierwszego kontaktu(to już mi się udało – zwycięstwo – Limbiczny), aż po zwrócenie się z prośbą, by został on naszym mentorem(Panie Alexie – ja pierwszy samozwańczy Pana protegowany – Limbiczny – zwracam się z uprzejmą prośbą: zostanie Pan moim Mentorem?).
Cały proces wydaje się być dość sztywno zaplanowany, ale przynosi pożadany skutek. Taki sposob myslenia sekwencyjnego pomaga ustalic swoje priorytety.
Pozdrawiam serdecznie!
Limbiczny – Konrad Kokurewicz – twórca dobrych pomysłów
Konrad
Dziękuję za informacje. Przy okazji mała prośba abyś w miarę możliwości używał cudzysłowu przy cytatach, będzie łatwiej odróżnić co jest Twoim zdaniem, a co odwołaniem się do źródła.
Podana przez Ciebie metoda zapewne daje rezultaty, aczkolwiek jak dla mnie jest zbyt zawiła i właśnie zbyt sekwencyjna.
Osobiście robię to inaczej, ale o tym może jutro.
PS: Wracając do twojej prośby, to jako mentor nie mam chwilowo „free slots”, co oczywiście może się zmienić.
Alex,
wysilam się, wysilam. Nawet nie wiesz, jak inspirujący jest dla mnie Twój blog :)
Np. zrezygnowałam na razie z myśli o starcie w biznesie (jako trenerka) – bez doświadczenia w biznesie nie zdam się tam na wiele (lubię konkurować tam, gdzie jestem dobra, nie tam, gdzie jest wielu lepszych ode mnie). Wracam do świata moich NGOs i psychologii, gdyż wyszło mi z przemyśleń, że tu się mogę jeszcze z duża frajdą rozwijać – i wtedy będę miała do zaoferowania także biznesmen(k)om coś ciekawego, czego może inni nie mają :)
W 100% podpisuje się pod tym, co napisał Alex.Cokolwiek robisz, staraj się nie robić tego sam.
Osiąganie ambitnych celów, samemu kosztuje bardzo wiele czasu i energii.
Przy każdym projekcie, jaki robiłem i obserwowałem, liczył się zespół, ponieważ każdy jego członek wnosi wkład niedostępny innym. (Mentor-podopieczny to również właśnie taki zespół),
Pozwala to, osiągać bardzo ambitne cele w „rozsądnym” czasie i przy użyciu „rozsądnych” środków.
W przypadku, gdy cel = rozwój, mentor wydaje się najwłaściwszy; chociaż czasem ciężko go znaleźć.
Pozdrawiam Mariusz
Witam,
Przypomnial mi sie film Pay it Forward. Oczekujesz od osob ktore mentorowane bycie mentorem.
Staram sie byc mentorem dla studentow chetnych i spragnionych wiedzy tak samo jak moich kilku mentorow ktorych zycie postawilo na mojej drodze. Mialem to szczescie ze spotykalem dobrych mentorow, czesto z moimi mentorami utrzymuje kontakty przyjacielskie dlugo po ustaniu tej relacji. Sa to ludzie ktorych dobry los postanowil na mojej drodze. Wlasnie taka niepisana postawa Pay it Forward jest automatycznie przyjmowana przez osoby mentorowane.
Sam zawsze lubie miec kolo siebie osoby od ktorych sie moge nauczyc rzeczy ktore mnie interesuja. Pomaga to isc nieustannie do przodu.
Jedna z najwiekszych satysfakcji w zyciu jaka mozna osiagnac to swiadomosc ze pomaga sie innym osiagnac ta satysfakcje (w moim przypadku pomagajac studentom zrozumiec dane zagadnienie z wielu stron, przeanlizowac pod wieloma wzgledami) i tak naprawde rozgryzc dany problem na wiele innych sposobow. Dla mnie jako naukowca swiadomosc ze w kims zaszczepie bakcyla badan naukowych i wgryzie sie w dany temat do tego stopnia ze jest w stanie opublikowac artykul z moja drobna pomoca naprawde to wielki zastrzyk motywacyjny dla mnie.
Mentorowi sukces osoby ktora mentoruje pomaga rownie mocno.
Szkoda ze polskie spoleczenstwo jest na tyle biedne ze nie mozna sobie pozwolic na czeste przyjmowanie rol mentora czy osoby mentorowanej bez koniecznosci martwienia sie o pieniadze.
Najwazniejsze cechy mentora to wiedza/umiejetnosci w danej dzialce i bezinteresownosc w dzieleniu sie nia.
pozdrowienia,
Radek
Posiadanie mentora, to chyba jedna z najbardziej wartościowych rzeczy, jakie może nas spotkać. Dżungla życia jest ciekawa, ale przez każdą dżunglę lepiej (i chyba nawet bardziej ciekawie) przejść z przewodnikiem.
Wydaje mi się, że jest sporo osób, które mogą być takim mentorem i do których nawet nie trzeba jakoś specjalnie uderzać, aby nim zostali. Jedyne co trzeba zrobić, to być w odpowiednim czasie w odpowiednim miejscu (choć mam wrażenie że nie polega to na przysłowiowym farcie, ale na rozejrzeniu się wokoło).
Ja spotkałam w życiu dwóch mistrzów, którzy bezinteresownie pomagali mi na pewnych etapach życia. Co ciekawe – mam wrażenie, że to oni mnie wyłapali z tłumu, co oznacza, że tacy ludzie mają po prostu potrzebę mentorowania :D
Inna sprawa, że w dziedzinie, w której się obecnie rozwijam brakuje mi takiego mentora – wierzę natomiast, że jest tylko kwestią czasu, kiedy się ktoś taki znajdzie :)
Aaa i zgadzam się z tym co napisał Alex – że w zdrowym układzie mentorskim dyskusja jest pożądana. Nie chciałabym pracować z mentorem, który tylko narzuca swoje zdanie i patrzy z góry. Zresztą wydaje mi się, że dyskusja może być rozwijająca także dla guru :)
pozdrawiam
Basia.