W ostatnich dniach prowadziliśmy bardzo rozbudowane dyskusje w komentarzach (42 wypowiedzi tylko do postu „Kto nie ma problemów”) i chyba już czas na napisanie nowego tematu.
Tydzień temu po raz kolejny oglądałem stary film „Groundhog Day” („Dzień Świstaka”). Gorąco polecam obejrzenie go (najlepiej w oryginalnej wersji językowej, aby nie być ograniczonym niedoskonałością tłumaczenia), bo wbrew temu, jak jest on opisywany, wcale nie jest to komedia (choć jest tam parę zabawnych scen), lecz film o znacznie głębszym znaczeniu życiowym. W bardzo dużym skrócie, główny bohater jest inteligentnym, ale aroganckim człowiekiem o dość nieprzyjemnym i nieco cynicznym podejściu do otoczenia. W pewnym momencie zaczyna on na nowo przeżywać jeden i ten sam dzień, pamiętając wszystko, co wydarzyło się w poprzednich wcieleniach tych 24 godzin, podczas, gdy dla całego otoczenia jest to zawsze po raz pierwszy. Po stwierdzeniu tego faktu, bohater najpierw jest zirytowany, a potem dostrzega plusy takiej sytuacji. Swoją coraz lepszą wiedzę o tymże dniu i pewność, że inni następnego dnia „zapomną” o jego wyczynach wykorzystuje on najpierw do jeszcze bardziej chamskiego zachowywania się, potem do zdobycia pieniędzy a w końcu do różnych seksualnych podbojów. Finalnie postanawia tymi samymi metodami zdobyć producentkę programu, który prowadzi, stosując w kolejnych „iteracjach” coraz lepszy „matching”, jeśli wolno mi użyć tego NLP-owskiego terminu. Mimo czynienia pewnych postępów skutki są dość mizerne, a na kontynuację brakuje czasu, bo każdego ranka ten sam dzień zaczyna się od nowa. Zdesperowany bohater próbuje przerwać te zaklęty krąg popełniając na różne sposoby samobójstwo, co oczywiście nie przynosi pożądanego rezultatu bo …. budzi się on ponownie tego samego ranka.
W końcu robi coś, co w jego dotychczasowym życiu było mu dość obce: zaczyna uczyć sią najprzeróżniejszych rzeczy, a jednocześnie stara się poprawić jakość tego dnia nie dla siebie, lecz po prostu dla innych ludzi. I to z czasem doprowadza do szczęśliwego zakończenia – nie tylko spędza noc ze swoją ukochaną (i to mniej czy bardziej z jej inicjatywy!!), ale też niespodziewanie budzi się u jej boku następnego dnia i jest to wreszcie nowy dzień!! Zaklęty krąg został przerwany!!
Powyższe jest oczywiście tylko bardzo dużym skrótem i naprawdę zalecam zainwestowanie tych paru złotych w wypożyczalni i 2 godzin Waszego życia na obejrzenie tego filmu w świadomy sposób i parę refleksji nad sobą. Ja po raz pierwszy zobaczyłem ten film już dawno temu, ale byłem zszokowany, bo wyłączając próby fizycznego samobójstwa i napad na samochód z pieniędzmi, była to w pewnym sensie historia sporej części mojego życia. I tak samo jak w filmie dramatyczne zmiany na lepsze zaszły dopiero wtedy, kiedy zacząłem po prostu pracować nad sobą i robić dobre rzeczy dla świata i ludzi.
Jak się popatrzy uważnie, to widać, że wielu ludzi na tej planecie przeżywa swój „dzień świstaka”. Zobaczcie sami, w jak wielu wypadkach ich „życie” polega na powtarzaniu tego samego dnia z niewieloma tylko „urozmaiceniami” oraz świadomością, że jutro rano obudzą się stojąc przed praktycznie takimi samymi wyzwaniami, jak te z którymi obudzili się dziś. Tak wcale nie musi być, o czym wiem co najmniej z jednego, za to własnego przykładu :-)
Oczywiście, że mogą być osoby, dla których taki permanentny „replay” jest szczytem marzeń i dlatego każdy powinien wyciągnąć własne wnioski. Tak czy inaczej film warto obejrzeć i pomyśleć.
PS: Ten Dzień Świstaka można też rozważać w aspekcie makro (całe cykle naszego życia), ale do tego wrócimy, jeśli to będzie Was interesować
Najnowsze komentarze