Blog Alexa – "Żyj dobrze, dostatnio i na luzie" - Blog o tym, jak żyć dobrze, dostatnio i na luzie
  • Strona główna
  • Blog
  • Najważniejsze posty
  • Archiwum newslettera
Strona główna
Blog
Najważniejsze posty
Archiwum newslettera
  • Strona główna
  • Blog
  • Najważniejsze posty
  • Archiwum newslettera
Blog Alexa – "Żyj dobrze, dostatnio i na luzie" - Blog o tym, jak żyć dobrze, dostatnio i na luzie
Rozwój osobisty i kariera

Podejście do autorytetów cz. 2

Po naszej pierwszej dyskusji o autorytetach, dziś parę praktycznych rad dotyczących postępowania z nimi.

Pierwsza to podejście, które od dawna sam stosuję, a jego ładny opis wyczytałem ostatnio u Feynmana:

Jeżeli jakiś autorytet coś Ci zaleca to:

  1. Zobacz z jakich założeń wyszedł. Porównaj z własną sytuacją
  2. Zobacz do jakich wniosków doszedł
  3. Sprawdź, czy droga z 1 do 2 jest dla Ciebie w miarę logiczna, bez luk i sprzeczności

Co zrobić, jeśli punkt 3 nie doprowadza do jakiegoś logicznego wyjaśnienia?

Widzę następujące możliwości:

  • Może masz jakieś poważne luki w wiedzy, które  powodują iż nie rozumiesz tego przejścia. Zapytaj eksperta o szczegóły. Jeśli będzie twierdził, że to bardzo skomplikowane, to poproś go o wersję „for Dummies”. Istotę bardzo wielu skomplikowanych rzeczy można wyjaśnić w stosunkowo prosty sposób, jeśli samemu się ją dobrze rozumie. Tego zrozumienia możemy oczekiwać od eksperta.
  • ” Ekspert” powtarza „prawdy” gdzieś wyczytane lub zasłyszane, lub co gorsza próbuje nam wmówić coś, co jest bardziej w jego interesie. Najlżejsze podejrzenie takiego przypadku powinno powodować dokładne „wiercenie” w argumentacji rozmówcy, w miarę możliwości warto skonsultować innego specjalistę.

Naturalnie zdarzają się sytuacje, kiedy musimy po prostu zaufać specjalistom (nie stosuję powyższej procedury np. podczas lotu Berlin – Las Palmas :-)), ale w bardzo wielu przypadkach życia codziennego takie postępowanie jakie opisałem powyżej uchroniło mnie przed skutkami czyjejś niekompetencji.

Przy dopytywanie się eksperta ważne jest aby z jednej strony robić to bez uniżoności, a z drugiej stosując odpowiednią mieszankę szacunku, zainteresowania i nieustępliwości. Jeżeli mimo stosowania tej mieszanki ekspert okazuje nam zniecierpliwienie lub urazę to może to być rezultatem jego problemów z poczuciem własnej wartości (jak ten człowiek śmie mnie pytać???) lub rozdzielczością w odbiorze. Nie oznacza to automatycznie, że jego pierwotna opinia była fałszywa, niemniej u mnie zapala całą serię lampek alarmowych.

Innym istotnym kryterium jest obserwacja rezultatów osiąganych przez naszego specjalistę

  • Jeżeli ktoś chce nam doradzać jak ulepszyć nasze życie, to sprawdźmy (ale dokładnie!!), jakie wyniki osiąga nasz „guru”. Sprawdźmy przy okazji zawsze obecne skutki uboczne i odpowiedzmy sobie na pytanie, czy to dla nas ma sens.
  • Jeżeli ktoś chce nas uczyć lepszych metod wykonywania czegoś (szczególnie jeśli robi to za pieniądze), to niech nam pokaże jak to on robi. Ta demonstracja, przy realistycznych założeniach,  powinna wypaść przekonywająco, inaczej „Huston, we have a problem” :-)
  • Pośrednim, ale niezłym testem wartości eksperta są kwoty, jakie wolny rynek gotów jest płacić za jego działania. W Polsce mamy sporo kolesiostwa i nepotyzmu, dlatego to kryterium nie jest takie niezawodne, ale czasem się przydaje. Ktoś mnie kiedyś pytał, czy warto zapisać się na jakiś kurs „Jak zostać trenerem?” na co zaleciłem sprawdzenie (nie zapytanie!), ile prowadzący zarabiają na wolnym rynku jako trenerzy.

Na zakończenie pewne osobiste wyznanie.
Jeżeli mam trochę czasu i nie chodzi o sprawy życia i śmierci (fizycznej lub ekonomicznej) to często zamiast angażować eksperta, staram się sam wykombinować jakieś rozwiązanie. To dobrze robi na elastyczność i kreatywność umysłu, a przy okazji uczę się nowych rzeczy.
Nie jest to odosobnione podejście. Jake Nickell (rocznik 1980), współzałożyciel  i CEO threadless.com na swoim blogu pisze:
„I was never afraid to figure things out on my own.  Things may not have been done as well as an “expert” could do them but they got the job done.”

Dziękuję easyfly za ten ostatni link.

Komentarze (29) →
Alex W. Barszczewski, 2009-11-20
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Rozwój osobisty i kariera

Podejście do autorytetów cz. 1

Wczoraj obejrzałem w TVN program „Teraz My” z udziałem byłego ministra Balickiego i minister Kopacz. Dyskusja dotyczyła kwestii kupienia przez rząd szczepionki na „świńską grypę”. Nie jestem ekspertem od epidemii, więc nie będę się tutaj wypowiadał kto merytorycznie miał rację (choć z pewnością nie zaszczepię się na grypę, która jest słabsza od sezonowej, do tego szczepionką zrobioną na „łapu capu”). Interesujące było, jak pan Balicki dość mętnymi argumentami, stosując chwilami oklepaną metodę zdartej płyty argumentował jak ta szczepionka jest potrzebna i bezpieczna. W pewnym momencie autorzy programu (brawo za pomysł!!!) położyli na stół przygotowany zestaw do szczepienia na świńską grypę proponując Balickiemu, aby się zaszczepił w trakcie programu. Gdybym był na miejscu tego pana i był rzeczywiście przekonany do tego co on mówił, to natychmiast podwinąłbym rękaw i poprosił panią Minister (też jest lekarzem) o zaszczepienie mnie.  Co zrobił pan Balicki? Zaczął wykręcać się, że szczepienie to musi być w gabinecie i i że tam zaprasza aby zaszczepić się na grypę sezonową (nie świńską!!). Nie wiem czy to był to rezultat wewnętrznego braku przekonania do „zalet i bezpieczeństwa” szczepionki, czy tez inne, ale od tego momentu stracił on dla mnie wiarygodność!! Nagranie dyskusji znalazłem tutaj, zobaczcie cz.1 w okolicach 7:40
Dlaczego o tym piszę? Bo wynikają z tego dla nas dwa ważne wnioski:

  • Jeżeli ktoś podaje się, albo  nawet jest uznawany za wielki autorytet, to  nie powinno to stanowić dla nas przeszkody w powiedzeniu mu „Sprawdzam!”. Kiedyś społeczeństwo wychowywano w nabożnym wręcz nastawieniu do „tych lepszych”, co w wielu sytuacjach widać nawet dzisiaj. Im prędzej pozbędziemy się tego programu tym lepiej. Święte Księgi Chrześcijaństwa, Judaizmu i Islamu mówią „jest jeden Bóg” i to jest maksymalna ilość, którą powinniśmy (w zależności od przekonań religijnych) akceptować. Wszystkie inne postacie przed nami, niezależnie od ich przebrania i zachowania to są po prostu ludzie, ludzie w gruncie rzeczy tacy jak my. Oczywiście są jednostki wybitne, które osiągnęły coś ponadprzeciętnego, ale to nie jest żaden powód aby traktować ich jak bogów, zwłaszcza poza ścisłą dziedziną ich specjalizacji (np. dobry aktor zachwalający lokatę bankowa lub picie mleka :-)) W sprawach ważnych zawsze powinniśmy zdobyć się na sprawdzenie (w brzydkim slangu korporacyjnym nazywa się to czelendżowanie :-)) czy to, co twierdzi autorytet (profesor, ekspert, celebryta) trzyma się kupy. Bardzo skutecznym tego sposobem jest, jak pokazali autorzy powyższego programu, wyzwanie zaczynające się od „Pokaż….„
  • Jeżeli sami uważamy się za autorytet w jakiejś dziedzinie (warto takim zostać, patrz „Jedyny na liście„), to bądźmy gotowi na to, że każdy nasz rozmówca może powiedzieć „Sprawdzam!„. To jest sygnał, że mamy do czynienia z myślącym człowiekiem i nie powinno nas to obruszać. Najlepiej całe nasze wystąpienie poprowadzić tak, jakby co chwila ktoś chciał nas sprawdzić. Ja  np. przez 90% czasu moich szkoleń pokazuje praktyczne działanie tego, czego uczę i to bardzo podnosi wiarygodność moich słów. Ważne jest też, abyśmy znali granice naszych kompetencji i jak ktoś kiedyś powiedział, nie pluli wyżej niż mamy brodę. Inaczej łatwo stać się wydmuszką pozbawioną wiarygodności.

Nawiasem mówiąc, ciekaw jestem na ile jesteście wyczuleni na objawy tej poddańczości i nabożnego nastawienia do ludzi wokół Was? Mała samoanaliza może być tutaj bardzo przydatna.

Komentarze (38) →
Alex W. Barszczewski, 2009-11-10
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Komu wierzyć i na jakie rzeczy patrzeć?

Jak widać z mojej aktywności na blogu robię sobie teraz wakacje. Oznacza to, że oprócz nadrabiania niedoborów aktywności fizycznej zacząłem wreszcie czytać tę sporą kupkę książek, które od pewnego czasu czekały na stole jak wyrzut mojego intelektualnego sumienia. Jedną z nich właśnie przeczytałem przedwczoraj, a dziś znalazłem w „Dzienniku” „recenzję” na jej temat, która spowodowała, że piszę ten post.

Chodzi o niedawno wydaną książkę Malcolma Gladwell’a „Outliers”. Pozycję tę bardzo przyjemnie się czyta, zdecydowanie polecam, a poza tym jest tam trochę ciekawych spostrzeżeń, które chcę wkrótce podjąć na blogu.

Tym bardziej byłem bardzo zaskoczony, kiedy rano natknąłem się w internetowym wydaniu „Dziennika” w dziale „Opinie” na tekst, którego Autorka wyraża zupełnie opinie, które delikatnie mówiąc budzą moje zdziwienie. Po chwili zdumionego przecierania oczami i pytania się, czy Autorka rzeczywiście przeczytała tę książkę (bo jest napisana tak prostym angielskim, że nie sądzę, aby ktoś po prostu mógł jej nie zrozumieć) postanowiłem napisać post o tym, jak rozpoznać wątpliwe źródło informacji. Tysiące ludzi czytają przecież gazety, jeśli nie papierowe, to przynajmniej w internecie i ryzyko poddania się fałszywym wpływom jest bardzo duże.

A więc do rzeczy :-)

Artykuł zaczyna się od zdania:”Gladwell: Filozof sosu do spaghetti”

To trochę tak, jak gdyby ktoś powiedział: „Alex: filozof lejka„, jest to merytorycznie bezwartościowe stwierdzenie nastawione na wywołanie określonych uprzedzeń czytelnika

Dalej jest początek właściwego tekstu „W internecie krąży 18-minutowy filmik, na którym pewien mężczyzna o fryzurze na Einsteina i rysach Mulata opowiada w stanie natchnienia o idealnym spaghetti.”

Tu są dwie rzeczy, na które warto zwrócić uwagę.

  • jeśli ktoś chce się wypowiadać merytorycznie o jakiejś idei i zaczyna od opisu wyglądu, rasy, koloru skóry lub pochodzenia osoby, która ją przedstawia to powinno to włączyć u Was wszystkie możliwe lampki alarmowe. Prawdopodobnie jego argumenty merytoryczne są kiepskie i osoba ta próbuje nadrobić ich słabość „ostemplowaniem” tego drugiego człowieka. Ta „technika” jest ciągle jeszcze dość popularna w Polsce u ludzi ze wspomnianymi powyżej lukami w rzeczowej argumentacji, nie dajcie się na to nabrać i nigdy sami tego nie stosujcie.
  • „opowiadanie w stanie natchnienia o idealnym spaghetti” w tym konkretnym wypadku dotyczy wystąpienia Gladwell’a na konferencji TED. Obejrzyjcie sami i przy minimalnej znajomości języka stwierdzicie, że wystąpienie poświęcone jest Howardowi Moskowitz’owi założycielowi i prezesowi firmy Moskowitz Jacobs Inc. który kiedyś zrewolucjonizował podejście amerykańskiego przemysłu spożywczego. Ten nieszczęsny sos do spaghetti był użyty jako jeden z przykładów pracy którą on wykonał i dokładnego sposobu myślenia przy poszukiwaniu rozwiązania. Wszystko lekko i przystępnie podane, typowy Gladwell. Wystąpienie trwa ok 15 minut, zobaczcie, wyciągnijcie własne wnioski

Taki wstęp powinien już wystarczyć do podważenia wiarygodności autorki, ale spójrzmy dalej.

Pierwsza uwaga o „Outliers” to „W najnowszym dziele przedstawia natomiast tezę, którą streścić można słowami: sam talent nie zapewnia sukcesu – ciężka praca i szczęście również mają ogromne znaczenie. ” jest słuszna, tyle że mało użyteczna, bo praktycznie każdą książkę non-fiction, która jest w miarę składnie napisana  można do takiej objętości „streścić” i w ten sposób „udowodnić” jej banalność, ale co z tego wynika??

Dalej mamy : „dostrzeżenie miałkości i efekciarstwa w rewelacjach„

Popatrzmy na użyte słownictwo. Zacznijmy od końca, Gladwell w żadnym momencie nie pisze o swoich spostrzeżeniach jako o rewelacjach (przynajmniej ja czytając tę książkę nie doszukałem się takiego określenia), raczej dzieli się swoimi danymi i interpretacjami. Użycie słowa „rewelacje” to manipulacja, aby bardziej (poprzez kontrast) podkreślić jego „miałkość i efekciarstwo” cokolwiek by to miało znaczyć.

Dalej mamy powołanie się na zewnętrzny autorytet Michiko Kakutani (krytyka literackiego) która mówi: „Gladwell ma do powiedzenia niewiele więcej, niż wynika ze zdrowego rozsądku”

Abstrahując od faktu, że dla mnie istotniejsza jest rekomendacja jednego z praktyków biznesu (po przeczytaniu której zamówiłem tę książkę), to wynikanie pewnych myśli ze zdrowego rozsądku wcale nie musi być słabością. Cały ten blog można skwitować stwierdzeniem, że nie ma tutaj tajemnych rzeczy, tylko kilka zdroworozsądkowych rozważań :-) Czy to przekreśla jego użyteczność? Książka non-fiction czy blog nie są po to, aby dawać „rewelacyjne” rozwiązania, ale by dostarczać danych i inspiracji do szukania własnych przemyśleń.

Potem mamy znowu to nieszczęsne spaghetti: „W swoim popisowym numerze Gladwell opowiada o wnioskach płynących z obserwacji natury ludzkiej, jak ludzie wybierają swój ulubiony sos do spaghetti……„
Jestem ciekaw na jakiej podstawie autorka twierdzi, że te 15 minut na TED to popisowy numer Gladwell’a? Ile jego innych wystąpień widziała na żywo, bądź w internecie? Jakie jest kryterium oceny „popisowości”? Jak ktoś używa takiego określenia, to trzeba koniecznie zadać takie pytania sprawdzające :-)

Z kolejnym stwierdzeniem zgadzam się w 80%: „Nie sądzę, żeby w polskich mediach znalazł się ktokolwiek, kto umiałby z taką lekkością, a zarazem w sposób tak zaskakujący i przemyślany udowodnić dowolnie postawioną tezę„. Te 20% to pytanie, skąd autorka wie (bo pisze o tym z przekonaniem), że ten człowiek potrafi udowodnić dowolnie postawioną tezę? Taką tezą może przecież być stwierdzenie, że człowiek rozmnaża się przez pączkowanie :-)

Nie jest dla mnie jasne, do czego odnosi się śródtytuł „Jak zarobić 200 milionów?” Książka nie jest odpowiedzią na takie pytanie i nie pretenduje do tego.
Następnie: „Także w najnowszej książce, dowodząc prawdy oczywistej, że geniusz jest zależny od okoliczności….”

Hmmmm…. takiego dowodu tam nie znalazłem :-)  Znalazłem dane i przemyślenia wskazujące, że spektakularny sukces w życiu nie zależy wyłącznie od inteligencji i nakładu pracy, lecz też od okoliczności, ale to chyba różnica. Może czytaliśmy różne książki?

Potem autorka ewidentnie się wykłada pisząc: „W rezultacie nawet banalna teza, zaczerpnięta chyba z piosenki Leonarda Cohena: „Bogaci się bogacą, a biedni biednieją” …………….. brzmi jak objawienie. ”

W moim egzemplarzu (ISBN 978-0-141-03624-3) na stronie 30 Gladwell powołuje się na tzw. „Efekt Mateusza” cytując z Ewangelii św. Mateusza wiersz 29 brzmiący: „Każdemu bowiem, kto ma, będzie (więcej) dodane i będzie miał w nadmiarze. A temu, kto nie ma, i to, co ma, będzie zabrane.”

Ktoś, kto rzeczywiście przeczytał tę książkę powinien o tym wiedzieć, a nie spekulować z Cohenem :-)

To właściwie powinno wystarczyć, pozwólcie mi na parę dodatkowych uwag.
Interesujące jest stwierdzenie: „Stany Zjednoczone to kraj, w którym dzieci już od podstawówki uczone są publicznego przemawiania. W szkole średniej nie klecą rozprawek o „problemie domu w życiu bohatera”, ale perswazyjne eseje. „

To bardzo cenna uwaga. Gdyby tak było w Polsce, to miałbym znacznie ułatwione zadanie na wielu szkoleniach. Serio!!

„Na studiach zaś piszą po dwa teksty tygodniowo, a nie jedną, za to gęsto opatrzoną przypisami pracę na koniec roku. „

Ja mój blog też tak piszę :-) Mam nadzieję, że Wam to odpowiada :-)

Jest jeszcze parę stereotypów typu każdy dom na przedmieściach w USA ma sztuczny kominek i bibliotekę pełną książek różnych guru od rozwoju i sukcesu, albo rzeczą najdroższą rzeczą każdego Amerykanina jest kariera i pieniądze, albo, cytuję „jest krainą nie miłości do sukcesu, ale dzikiej, bałwochwalczej, związanej z nim namiętności „ :-)

To przypomina mi nieco literaturę Karola Maya („Winnetou” itp.), który pisał powieści o Dzikim Zachodzie nie postawiwszy tam uprzednio własnej nogi.

Osobom budującym sobie obraz świata na podstawie takich „źródeł” serdecznie współczuję.

O porównaniach do Coelho nie będę się wypowiadał z racji słabej znajomości twórczości tego ostatniego

Przeszkadzają mi zwroty typu „Także dlatego, że będąc tanim efekciarzem…” To są wycieczki osobiste, zazwyczaj wynikające z braku merytorycznych argumentów, a może nawet z braku znajomości książki, o której się pisze :-)

Jeszcze raz podkreślam, dyskwalifikujcie takich dyskutantów a sami nigdy tego nie róbcie.

Uff… zrobił się trochę długi post :-) Najlepiej sami przyjrzyjcie się wszystkim linkowanym źródłom, jeszcze lepiej przeczytajcie „Outliers” w oryginale i wyróbcie sobie własne zdanie, niezależnie od tego co napisałem. To bardzo pouczające ćwiczenie, które sam sobie ciągle jeszcze aplikuję.

Na zakończenie mam pytanie do Was. To jest na tym blogu dość nietypowy post, zarówno jeśli chodzi o tematykę, jak i obszerność. Napisałem go, bo pomyślałem, że abstrahując od samej książki, której dotyczy może to być niezły materiał do przestudiowania w następujących celach:

  • jak rozpoznać tanie metody manipulacji i nierzetelnego/źle przygotowanego dyskutanta
  • jak przygotować argumentację lub tezy tak, aby jakiś Alexopodobny (albo przez niego wyszkolony)  nie miał do czego strzelać :-)

Czy chcecie od czasu do czasu kilka takich rzeczy?

Komentarze (89) →
Alex W. Barszczewski, 2008-12-06
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Alex W. Barszczewski: Avatar
Alex W. Barszczewski
Konsultant, Autor, Miłośnik dobrego życia
O mnie

E-mail


Archiwum newslettera

Książka
Alex W. Barszczewski: Ksiazka
Sukces w Relacjach Międzyludzkich

Subskrybuj blog

  • Subskrybuj posty
  • Subskrybuj komentarze

Ostatnie Posty

  • Czym warto się zająć jeśli chcesz poradzić sobie z lękowym stylem przywiązania
  • Pieniądze w związku – jak podchodzić do różnicy zarobków
  • Jak zbudować firmę na trudnym rynku i prawie bez kasy ?
  • Twoja wartość na rynku pracy – jak ją podnieść aby zarabiać więcej i pracować mniej
  • Zazdrość – jak poradzić sobie z zazdrością w relacji

Najnowsze komentarze

  • Ile razy trzeba Ci powtarzać  (58)
    • Ewa W: Magdalena, piszesz:...
    • Magdalena: Ewo, Dziękuję za...
    • Ewa W: Magdalena, do Twojego...
    • Alex W. Barszczewski: Karol Ja mam...
    • Karol: Drodzy, Alexie, Przepraszam...
  • List od Czytelniczki Mxx  (20)
    • Diana Cz.: Chyba nikt jeszcze o tym...
  • Formalne studia – kiedy i dlaczego warto?  (163)
    • Aleksander Piechota: Znalazłem...
  • Co zrobić, kiedy się nie wie co chce się robić w życiu?  (673)
    • anja: Witam, Gratuluje wspaniałego...
    • Sokole Oko: Golden, Myślę, że...
    • golden: Witam Alexa i wszystkich...
  • Parę informacji o Biblioteczce  (74)
    • Kazik: Witaj Alexie, witajcie...
  • Przestań wiosłować (na chwilę)!  (61)
    • Magdalena: W teorii wszystko wydaje...
    • Ewa W: Artur, dzięki, Masz rację...
    • Witek Zbijewski: Magdaleno Oczywiście...
    • Magdalena: Ewo W., Dziękuję za pomoc...
    • Artur: Hej Ewo, Piszesz: „zgodnie z...
  • Król jest nagi, czyli co robią firmy szkoleniowe aby ich nie wybrać cz. 1  (29)
    • Katarzyna: Sokole Oko Dziękuje za...
    • Sokole Oko: Katarzyna Latek-Olaszek,...
    • Katarzyna: KrysiaS „Przeta...
    • KrysiaS: Sokole Oko, ankiety o...
    • Sokole Oko: KrysiaS, Bardzo dziękuję...
  • Upierdliwy klient wewnętrzny działu IT cz.2  (26)
    • Ewa W: aw3k To wprawdzie kompletnie...
    • aw3k: Mógłbyś napisać krótką...
    • Witek Zbijewski: Łukasz – a...
  • Do czego przydaje się ten blog  (35)
    • Beata: Witaj Alex, Twój blog był dla...
  • List od Czytelnika  (19)
    • Witek Zbijewski: myślę, że KrysiaS...
    • Mateusz B,: Naszła mnie jedna myśl,...
  • Naucz się być zuchwałym!  (147)
    • Stella: Z uwagą przeczytałam wszystko...
  • Nie masz prawa (prawie) do niczego cz.6  (87)
    • Piotr Stanek: Witajcie Podzielę się z...
  • Dla Pań (i nie tylko)  (6)
    • Ewa W: Darek, dzięki za link....

Kategorie

  • Artykuły (2)
  • Dla przyjaciół z HR (13)
  • Dostatnie życie na luzie (10)
  • Dyskusja Czytelników (1)
  • Firmy i minifirmy (15)
  • Gościnne posty (26)
  • Internet, media i marketing (23)
  • Jak to robi Alex (34)
  • Jak zmieniać ludzi wokół nas (11)
  • Książka "Sukces w relacjach…" (19)
  • Linki do postów innych autorów (1)
  • Listy Czytelników (3)
  • Motywacja i zarządzanie (17)
  • Pro publico bono (2)
  • Przed ukazaniem się.. (8)
  • Relacje z innymi ludźmi (44)
  • Rozważania o szkoleniach (11)
  • Rozwój osobisty i kariera (236)
  • Sukces Czytelników (1)
  • Tematy różne (394)
  • Video (1)
  • Wasz człowiek w Berlinie (7)
  • Wykorzystaj potencjał (11)
  • Zapraszam do wersji audio (16)
  • Zdrowe życie (7)

Archiwa

Szukaj na blogu

Polityka prywatności
Regulamin newslettera
Copyright - Alex W. Barszczewski - 2025