Dziś dotarła do mnie najnowsza książka Setha Godina „the dip”
Na samym początki jest w niej kilka stwierdzeń, które warto zacytować w kontekście naszych dyskusji:
„Ktokolwiek będzie miał zamiar zatrudnić cię, kupić od ciebie, polecić cię, głosować na ciebie lub zrobić cokolwiek chcesz aby zrobił będzie się zastanawiał, czy jesteś najlepszym wyborem”
To prawda, czyż sami tak nie robimy?
i dalej, a propos bycia najlepszym na świecie dla takich ludzi (czyli oczko niżej on postulatu bycia jedynym w swoim rodzaju):
„Najlepszy jako: najlepszy dla nich, właśnie teraz, w oparciu o to, w co wierzą i co wiedzą. Na świecie w znaczeniu: w ich świecie, świecie do którego mają dostęp”
Myślę, że jeśli zastąpimy w powyższych cytatach słowo „najlepszy” przez „jedyny w swoim rodzaju” to będziemy mieli niezłe uzupełnienie naszych uprzednich rozważań.
Nawiasem mówiąc sama książka nieco mnie rozczarowała. Mały format i tylko 76 stron tekstu (za prawie 13 USD), do tego jak dla mnie za mało konkretnego „mięsa” w podstawowym temacie, a mianowicie kiedy jest mądrze zaprzestać działań w obliczu trudności, a kiedy nie. To co autor napisał można by zawrzeć w dłuższym poście na blogu, albo artykule.
Z drugiej strony, jak tak patrzę na książkę składającą się tylko z ok 90000 znaków, to napisanie jej nie zdaje się to być tak czasochłonnym przedsięwzięciem :-) Może jednak zabiorę się kiedyś za tę, którą mam w głowie (tę dla facetów :-))
Jasne, że tak. Jedziesz z koksem ;)
Po dłuższej przerwie z przyjemnością odzywam się na Twoim inspirującym blogu. Mam potrzebę wypowiedzenia się w kilku tematach.
Odnośnie książek Seta Godina to mam podobne odczucia do Twoich. Ostatnio czytalem „Purple Cow”. Z książki zostalo mi to, że zacząłem się zastanawiać, czy moje produkty są wystarczająco fioletowe i czy nie przegiąłem. Do teraz nie wiem czy jego książki są puste czy genialne – na pewno sa fioletowe.
Sądze, że to co piszesz nie jest ściśle związane z pozycjonowaniem, a bardziej z tworzeniem unikalnego produktu. Pozycjonowanie jest bardziej komunikatem „marketingowym” manipulującym zawartością w głowie klienta. Niektórzy to świetnie robią w życiu zawodowym i prywatnym. Umiejetnosci tych drugich mnie szczególnie zadziwiają. Ale mogę się mylić. Już raz źle zrozumiałem Twój model z odwróconym lejkiem.
Ciekawy jest również temat tych proporcji 70/30 czy 30/70. Gdzie wrzucić tą pracę koncepcyjną. Skłonny jesteś swój model pracy opisać 30/70. Ja w pewnym stopniu pracuję podobnie do Ciebie, ale mój model bym opisał 80/20 Dlaczego ? Ponieważ mnie taka praca przed niezapisaną kartką dość męczy, pomimo, że kocham to co robię. Nawet wczoraj, dla odreagowania, dyskutowałem ze znajomym o moim fryzjerze co od wielu lat strzyże te same głowy, w tym samym lokalu, za niezłą kasę (800 zł dziennie), a jego glówny wysiłek to stanie na nogach. Sądzę, że istota tkwi w tym, że twórcza praca wymaga solidnego wypoczynku, który powinien być jej składnikiem. Inspiracją do takiego wniosku był Twój pobyt na Karaibach.
Ostatni wątek, który mnie zaintrygował to ów bankier co koncentruje się na pieniądzach. Znam bliżej kilka osób, którzy są bogaci. Siła tych co znam polega na tym, że koncentrują się na ciągłym pomnażaniu kapitału. Próbują iść tam gdzie jest duży zysk i trudno im zmienić trasę. Ale w swoim marszu wychodzą od zauważalnych trendów rynkowych, nie od siebie. Mam wrażenie, że głębsza analiza własnych potrzeb ich nie interesuje. Natomiast Ty w swoim modelu pracy proponujesz uzupełnianie trendów rynkowych własnymi talentami, w połączeniu z zaspakajaniem własnych potrzeb. W moim odczuciu to jest świetny i efektywny sposób na życie. Wymaga jednak sporej samoświadomości i dobrego kontaktu z sobą.
Krzysztof
Witaj po przerwie :-)
No cóż, przeczytałem chyba wszystkie książki Setha (zaczynając od „Guerilla Marketing”, którą napisał jeszcze z Levinsonem) i choć podzielam jego poglądy w sprawie marketingu, to z żalem stwierdzam, że „zawartość impulsowa” jego książek ostatnio nieco spadła. A może to jest tylko moje osobiste odczucie?
Piszesz: „Sądze, że to co piszesz nie jest ściśle związane z pozycjonowaniem, a bardziej z tworzeniem unikalnego produktu.”
To jest tak, że ja proces pozycjonowania rozpoczynam już w momencie tworzenia produktu – to jest najbardziej obiecująca strategia i tak się właściwie dzisiaj robi, przynajmniej w firmach, które znam. Potem oczywiście trzeba wszystko odpowiednio zakomunikować rynkowi (podkreślam że napisałem „zakomunikować” a nie „zmanipulować”, bo to ostatnie byłoby długoterminowo samobójczym podejściem, przynajmniej w kontaktach B2B).
Pracę koncepcyjną wrzuć tam, gdzie sam czujesz że przynależy :-) Każdy z nas robi to przecież inaczej i ma inne przy tym odczucie. Dla mnie jest to przyjemne hobby :-)
Nigdzie nie napisałem, że dla mojego bankiera najważniejsze są pieniądze. Gdyby tak było, to nie zajmowałbym się w moim czasie wolnym dawaniem mu kopów w ……. :-) Pisząc w innym komentarzu o patrzeniu na konto miałem na myśli jego patrzenie na moje konto, gdzie może się przekonać o słuszności mojego, czasem dość niezwykłego podejścia do biznesu :-)
Jeśli ktoś koncentruje się na ciągłym powiększaniu kapitału, to często wynika to z braku lepszej koncepcji na życie (sam tak kiedyś miałem), ale to oczywiście jest indywidualną sprawą każdego i nie nam być tutaj sędziami. Wychodzenie od zauważalnych trendów rynkowych nie jest też złą rzeczą, choć dobrze jest antycypować też te dopiero nadchodzące. Ja właśnie staram się przewidzieć, gdzie w najbliższej przyszłości rynek może mieć poważne wyzwanie i jak mogę się do tego przyczynić, aby je przynajmniej w jakimś stopniu złagodzić. Tak było np. w latach 2002-2003, kiedy mówiłem, że po wejściu Polski do Unii będzie bardzo duży problem ze zdobyciem i utrzymaniem pracowników w branży IT i zacząłem prace nad programem umożliwiającym przynajmniej częściowe złagodzenie go w sytuacji, kiedy firma nie może konkurować z zagranicą poziomem płac. Dzisiaj zbieram przy jego pomocy całkiem przyzwoite plony i mam już zapytania o mutację dla innych branż, bo jak widzimy „zaraza” emigracji osiągnęła też inne gałęzie gospodarki.
Jako ciekawostka, widzę już następną komplikację dla managementu dobrych firm za jakieś 2-5 lat i zastanawiam się, jakie remedium na to można stworzyć :-)
Tyle o moim podejściu, które jak każde ma wady i zalety, niemniej mnie podobają się jego rezultaty
Pozdrawiam serdecznie
Alex
PS: Hadret, dziękuję za zachętę :-)
Twoje listy sa bardzo inspirujace, bardziej niz ksiazka Setha (przeczytalem tylko jedną). Twoj sposob podejscia do biznesu i życia wydaje mi się mądry. Czy moglbys napisac czy znasz w swoim otoczeniu osoby, ktorym w jakims stopniu udało się jak Tobie zharmonizować pracę z ludźmi, z efektywnym poszukiwaniem nowych koncepcji i niezbednym do tego intensywnym wypoczynkiem. Czy swoj sukces osiagnales w oparciu o predyspozycje osobiste, czy podobny styl zycia jest zwiazany z „pewna moda”. Obecnie jestem na etapie prowadzenia intensywnych szkolen unijnych z zakresu rozwoju dzialalnosci eksportowej. Chcialbym by moje szkolenia oprocz wiedzy technicznej byly rownie inspirujace jak Twoje mysli.
Krzysztof
Dobrze że piszesz „ktorym w jakims stopniu udało się jak Tobie zharmonizować pracę z ludźmi, z efektywnym poszukiwaniem nowych koncepcji i niezbednym do tego intensywnym wypoczynkiem”. Klucz tkwi w określenie „w jakimś stopniu”. Myślę, że u większości ludzi (mnie w to włączając) jest to „work in progress” :-) Czyli ciągle zdarzają się rzeczy i sytuacje, które można by rozwiązać lepiej. Po tym zastrzeżeniu mogę potwierdzić, że znam ludzi którzy dokonali takiej harmonizacji, choć czasem w sposób całkowicie odmienny od mojego. Ta odmienność jest rezultatem unikalności naszych potrzeb i sytuacji, a co za tym idzie wynikających z nich rozwiązań.
Pytasz o źródła mojego sukcesu, może najpierw zdefiniujmy co to jest. Jak już kiedyś chyba wspominałem moja osobista definicja sukcesu brzmi „w każdej sytuacji mogę sobie pozwolić na bycie sobą”. Do tego sukcesu nie trzeba specjalnych predyspozycji :-) jak to zrobić piszę dość otwarcie na tym blogu, wystarczy uważnie czytać moje wypowiedzi :-)
Jeśli chcesz prowadzić inspirujące szkolenia to zacznij od prowadzenia inspirującego życia i to na wielu możliwych płaszczyznach. Wtedy wiele rzeczy przyjdzie prawie samoczynnie :-)
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Czy jako ignorantka mogę prosić o wyjaśnienie terminu 'pozycjonowanie’ i jakiś brief nt. B2B? Bo ine nadążam za rozmową, a jest ciekawa.
Alex, pisz, pisz, ja też chętnie przeczytam! :)
P
To dobrze, że jeśli cokolwiek jest niejasne to pytasz . Termin „pozycjonowanie” pochodzi z marketingu i jeśli znasz angielski to dość dobre wyjaśnienie masz tutaj. W dużym uproszczeniu chodzi o to, jak (zwłaszcza w porównaniu z ewentualną konkurencją) postrzega Cię (Twoje usługi/produkty) Twoja grupa docelowa.
B2B oznacza business-to-business, czyli Twoim klientem jest inny firma a nie konsument (wtedy byłoby B2C). Na przykład jakiś dostawca sprzedaje swój produkt sieci hipermarketów (B2B), która potem sprzedaje go w sklepie (B2C)
Pozdrawiam i zachęcam do pytań
Alex
Alex
Zastanawialem sie nad Twoja definicja sukcesu: “w każdej sytuacji mogę sobie pozwolić na bycie sobą”. Czy moglbys do niej dodac jeszcze kilka slow. Jezeli o tym pisales to napisz gdzie.
Odnosnie metody sprzedazy „na wyskamlanie”, to pomyslalem sobie, ze grzeczne i „serdeczne” podejscie do partnera oslabia pozycje sprzedawcy. Czy jesli ktos ma takie cechy w sobie, czy nie powinien ich roztropnie wykorzystywac w poczatkowej fazie rozmow B2B? Czy moglbys napisac kilka slow o Consultative Selling (sprzedaż doradcza?).
Pozdrawiam Krzysztof
Krzysztof
Z tą definicją to jest bardzo proste. W żadnej sytuacji (prywatnej lub zawodowej) nie musisz udawać kogoś, kim nie jesteś, nie musisz się „upiększać” (w szerokim tego słowa znaczeniu) po prostu wystarczy kiedy jesteś sobą. Masz dość zasobów (znowu w bardzo szerokim tego słowa znaczeniu), że możesz się nie przejmować ludźmi, którzy Cię nie akceptują, bo zawsze jest wystarczająco wielu, którzy chcą Cię dokładnie takim, jaki jesteś.
Napisałeś:”ze grzeczne i “serdeczne” podejscie do partnera oslabia pozycje sprzedawcy. ”
Po pierwsze nie bardzo rozumiem, dlaczego napisałeś słowo „serdeczne” w cudzysłowie?
Po drugie, to niekoniecznie tak musi być. Ja na przykład generalnie podchodzę do innych ludzi (też klientów) w miły i serdeczny sposób. To nie przeszkadza mi w przejmowaniu przywództwa w rozmowie i to często już po paru chwilach :-) Przy czym w tym przywództwie nie chodzi o pokazanie kto jest lepszy, czy też wykorzystanie go do jakiś nieetycznych celów, lecz o sprawne i skuteczne ukierunkowanie działań na pożądany przez obydwie strony rezultat.
Na moich treningach z negocjacji też uczę uczestników, że najniebezpieczniejsi przeciwnicy to nie aroganckie du…i o kamiennych twarzach (np. francuska szkoła negocjacji biznesowych), lecz ci ciepli i sympatyczni ludzie, którzy z uśmiechem wyciągną od Ciebie wszystko czego potrzebują :-)
O Consultative Selling, a szczególnie o dość specyficznym jego zastosowaniu w warunkach polskich można by napisać całą książkę. Za to raczej się nie zabiorę, w końcu klienci korzystający z moich usług powinni mieć jakąś przewagę nad resztą :-)
Pozdrawiam serdecznie
Alex
„Serdecznie” napisalem w cudzyslowie nieswiadomie, ale wiem dlaczego.
Grzecznosc jest spolecznym konwenansem ulatwiajacym ludziom zycie razem. Natomiast slowo „serdecznie”, tak jak go chcialem uzyc, ma w sobie pewna ilosc ludzkiej intymnosci, czyli najcenniejsze ludzkie swiatelko, ktore warto chronic dla siebie i najblizszych. Nie wszyscy ta emocje maja, wielu ludzi zachowuje sie jakby mieli, ale jej nie maja (nie jest to zadne udawanie, po prostu tacy sa). Ci drudzy sa bardzo silni w relacjach spoleczno – zawodowych. Ci pierwsi w intymnych.
Jezeli to nie jest przedmiotem Twoich projektow, czy moglbys napisac jaka byc powinna wspolczesna rola dzialu HR w firmach.
Krzysztof
Właśnie się pakuję przed kolejnym wyjazdem, więc pozwól, że na razie krótko odpowiem.
Zahaczyłem o ten cudzysłów, bo udawanie w życiu biznesowym, cza też prywatnym jest długoterminowo skutecznym przepisem na niepowodzenia.
Mam też trochę odmienne podejście do serdeczności. Dlaczego miałbym ją ograniczać tylko do siebie i najbliższych? Nie bardzo pasuje mi postfeudalne myślenie typu „mój klan a potem reszta świata”, mimo że jest ono bardzo rozpowszechnione. O tym warto napisać cały post.
Nie bardzo też mogę się zgodzić z Twoim podziałem ludzi, skąd wiesz tak dokładnie co się dzieje w innym człowieku?
O HR to temat rzeka, też możemy do tego wrócić
Teraz będę offline przez ładnych parę godzin
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Nie moge przedstawic mojej mapy charakterow – to za obszerny temat. Od dawna interesuje sie psychologia, ale najwiecej daly mi rozmowy z ludzmi.
Wydaje mi się, że szczera serdecznosc w biznesie sie nie oplaca, chyba że dla rownowagi kontrolowana jest mózgiem. Ale czy wtedy pozostaje szczera. Sadze, ze grzecznosc i dluga lista interesow obu stron w glowie to dobre podejscie do negocjacji. Absolutnie zgadzam się z Toba, ze „najniebezpieczniejsi przeciwnicy to nie aroganckie du…i o kamiennych twarzach (np. francuska szkoła negocjacji biznesowych), lecz ci ciepli i sympatyczni ludzie, którzy z uśmiechem wyciągną od Ciebie wszystko czego potrzebują.”. Francuski styl negocjacji wydaje sie byc uczciwy.
Z otwartosia w biznesie generalnie warto uwazac. Firmy niemieckie zrzeszaja sie w przeroznych klanach, organizacjach i dobrze na tym wychodza. Sam zachecam polskie firmy do tworzenia klastrow eksportowych. Polacy sa otwarci.
Krzysztof
Piszesz „Wydaje mi się, że szczera serdecznosc w biznesie sie nie oplaca,”
Wyobraź sobie, że ja nie pracuję inaczej( ze szczerą serdecznością) i dobrze na tym wychodzę!!! To kwestia doboru odpowiednich klientów, co przy zastosowaniu podejścia o którym ciągle piszę na blogu jest możliwe. Mózgu używam wtedy nie do wyrachowania, lecz po prostu do zwiększenia skuteczności tego co robie .
„Sadze, ze grzecznosc i dluga lista interesow obu stron w głowie to dobre podejscie do negocjacji.” – tutaj się z Tobą całkowicie zgadzam, z tym że nie wyklucza to serdecznego podejścia (dopóki druga strona nie próbuje tego nadużywać). Czy wyobrażasz sobie negocjacje, w których jedna strona nie zgadza się na pewną propozycję, bo byłaby ona niekorzystna dla proponującego? Ja miewam takie przypadki,
Francuski styl negocjacji nie jest uczciwy, tylko chamski, często obliczony na onieśmielenie drugiej strony i rozwiązania win-loose. Jest to powód dla którego z taką przyjemnością szkolę firmy kopiące ich w tyłek :-)
Proszę wyjaśnij co chciałeś powiedzieć w ostatnim akapicie Twojego komentarza
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Alex
Zazwyczaj ludzie szczerzy i serdeczni sa jak dzieci – uwazaja, ze druga strona ma to samo w glowie. Stad moja zacheta do grzecznosci, a przestroga przed szczeroscia. Oczywiscie tak jest do pierwszej wpadki, po ktorej sie zamykaja i staja czujni. Oczywiscie, ze mozna dobierac klientow. Ale firmy, raczej mniejsze, z ktorymi wspolpracuje, nie zawsze maja taka pozycje.
Moje podejscie wynika po czesci z faktu, ze aktualnie prowadze warsztaty z zarzadzania ryzykiem w eksporcie. Czesto eksporterzy nabieraja sie na serdeczna szczerosc partnerow, drinki i usciski rak i traca ciezarowki lub kontenery. Ty uczysz biznesu etycznego, ale handel, od tysiecy lat, jest szkola oszukanstwa.
Sugerujesz, ze Polacy sa zamknieci. Nie do konca tak jest. Firmy niemieckie od lat sa w roznych organizacjach. Te organizacje bronia interesow wlascicieli firm. Teraz to przyjmuje inne formy, poniewaz przedsiebiorcy niemieccy zdobyli doswiadczenie. W latach 70, 80 tych francuskie male i srednie firmy nie mogly ekspotowac. Ich towary byly sprzedawane za posrednictwem menadzerow duzych koncernow. Nasze firmy, ucza sie handlu sami i generalnie sa otwarci.
Pozdrawiam Krzysztof
Krzysztof
Ja jestem BARDZO małą firmą, co nie przeszkadza mi niezwykle starannie dobierać sobie klientów. Właśnie o tym są te trzy ostatnie posty: Jeśli jesteś całą „listą” u Twoich klientów, to możesz zdecydować z kim pracujesz.
Piszesz o znikających kontenerach i ciężarówkach, tak samo jak o handlu jako szkole oszustwa. Takie wypadki się zdarzają, szczególnie w stosunkowo małych interesach, co nie zmienia postaci rzeczy, że naprawdę dobry biznes robi się (i robiło) na zupełnie innych zasadach. I pierwszą z tych zasad jest obopólne zaufanie!! Jak wyobrażasz sobie np. jakiegoś giganta FMCG oszukującego sieć hipermarketów? To byłaby prawdopodobnie dość jednorazowa akcja. Jak chcesz skutecznie robić u klienta Category Management, jeśli nie ma on pełnego zaufania do Twoich kompetencji i Twojej przyzwoitości?
Naturalnie że żyjemy w świecie gdzie istnieją różne podejścia i naiwnością byłoby zakładać, że zawsze trafimy na ludzi na poziomie. Nie zmienia to faktu, że uwzględniając Pierwsze Twierdzenie Alexa :-) naprawdę warto robić takie interesy, gdzie np. umowa na piśmie jest właściwie niepotrzebna. Tak jest w przypadku zarówno moim, jak paru znanych mi osób, a które robią znacznie większe rzeczy ode mnie. Dla ścisłości – procedury niektórych firm wymagają pisemnej umowy, więc czasem coś się spisuje :-)
Co dokładnie masz na myśli twierdząc, że sugeruję, iż Polacy są zamknięci i co ma to wspólnego z dyskutowanym przez nas tematem?
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Alex
Tak tylko u podstaw Twojego dzialania w biznesie stoi dlugoletnie prowadzenie prywatnej firmy oraz setki (ponad tysiac) przeczytanych ksiazek biznesowych, dostepnych w Amazon.com Wiekszosc polskich biznesmenow i wiekszych firm polskich swoja przygode w biznesie rozpoczelo niedawno lub dopiero zaczyna. W polskich ksiegarniach mozna kupic zaledwie ulamek procenta dobrych ksiazek dostepnych w Amazon.com Ksiegarnia Bankowa oferuje spory zestaw ksiazek po angielsku, ale ceny sa „zaporowe”. Wezmy przyklad:ACCESSING CAPITAL MARKETS THROUGH SECURITIZATION – cena 410 zl = 140$, a w Amazon. com – $59.85 Czy moglbys w kilku slowach doradzic jak wybierac i kupowac ksiazki w Amazon.com, z dostawa do Polski.
Piszesz: „naprawdę dobry biznes robi się (i robiło) na zupełnie innych zasadach. I pierwszą z tych zasad jest obopólne zaufanie!! Jak wyobrażasz sobie np. jakiegoś giganta FMCG oszukującego sieć hipermarketów? To byłaby prawdopodobnie dość jednorazowa akcja.” Absolutna racja. Ale z drugiej strony latwo mi sobie wyobrazic jak duza siec robi w jajo malych dostawcow. (W koncu po to sie przejmuje dystrybucje by dyktowac warunki.) Czesto z przyczyn rynkowych nie jest to jednorazowa akcja. Sa rozne punkty widzenia i dlatego sadze, ze nasz dialog jest konstruktywny.
W swoim poscie napisales, ze „Dlaczego miałbym ją ograniczać tylko do siebie i najbliższych? (chodzi o serdecznosc). Nie bardzo pasuje mi postfeudalne myślenie typu “mój klan a potem reszta świata”, mimo że jest ono bardzo rozpowszechnione. O tym warto napisać cały post.” Ja go zle zrozumialem – ze chodzi o pewne cechy Polakow. Dlatego podkreslalem otwartosc Polakow.
Pozdrawiam Krzysztof
Alex
Postapie niekonwencjonalnie i sam odpowiem na wlasny list. Odpowiedz jest dosc prosta, podpowiadales wyraznie, dziwie sie, ze od razu na to nie wpadlem.
Trzeba pomyslec nad nowym „fioletowym” produktem i nie handlowac z supermarketami. Znajome 2 firmy robia jeszcze inaczej i sprzedaja do supermarketow w innych krajach: w Niemczech i Czechach.
Jesli masz sugestie jak najtaniej kupowac ksiazki z Amazon.com to napisz. Ja glownie zamawiam w Onepress.pl Niezly wydawca.
Dziekuje za rozmowe – Krzysztof
Krzysztof
Widzę, że ja cały dzień prowadziłem we Wrocławiu rozmowy z fascynującymi ludźmi a Czytelnicy musieli sobie sami odpowiadać na własne komentarze :-)
Już to nadrabiam!!
Ja kupuję książki najczęściej w niemieckim Amazonie albo w księgarni (niemieckojęzyczne). Niemiecki Amazon jest nieco droższy od amerykańskiego, za to wysyłka w obrębie Niemiec i chyba Austrii jest bezpłatna niezależnie od wielkości zamówienia. Kiedyś testowałem amerykański, gdzie książki są tańsze, ale jednocześnie trzeba płacić porto do Europy. W moim wypadku wychodzi prawie na to samo, tym, bardziej że ja jako firma zarejestrowana w Niemczech mogę dodatkowo odliczyć sobie lokalny VAT.
Jak to wygląda w konkretnym przypadku najlepiej sprawdzić online.
Piszesz:”Ale z drugiej strony latwo mi sobie wyobrazic jak duza siec robi w jajo malych dostawcow.”
Zgadza się, dlatego warto zrobić wszystko, aby nie znaleźć się w życiu w takiej niekorzystnej sytuacji. To bardzo źle wpływa nie tylko na biznes, ale też na poczucie własnej wartości.
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Alex
Dzieki za info o Amazonie. Cenne jest rowniez Twoje spostrzezenie, ze niekorzystna sytuacja wobec klientow zle wplywa na poczucie wlasnej wartosci.
Pozdrawiam Krzysztof
Alex
A propos książki – może Cię to zainsteresuje: http://lifelearningtoday.com/2007/05/21/how-to-write-a-book-in-60-days-or-less/ :)
Pozdrawiam serdecznie
Ludwik