Mam dla Was kilka informacji dotyczących naszej Biblioteczki
Wstawiłem znowu dwie interesujące książki, szczegóły są jak zwykle tutaj.
Wprowadziłem też rozwiązanie umożliwiające Wam skorzystanie z nowych książek, zanim ja znajdę czas aby je przeczytać.
Nowa pozycja w Zasadach wygląda następująco:
_
Od dziś pojawia się nowa kategoria książek, oznaczona literami *PA* przed nazwiskiem autora.
Skąd sie to wzięło i co oznacza?
Otóż stwierdziłem, że ostatnio nie miałem zbyt dużo czasu na czytanie książek i w związku z tym nagromadziła mi się kupka pozycji, co do których mam uzasadnione przypuszczenie że są dobre. Nie chcę abyście czekali na nie niepotrzebnie długo tylko dlatego, że ja mam coś innego do roboty, dlatego ta kategoria.
*PA* oznacza „przed Alexem”, czyli zainteresowani Czytelnicy mogą poznawać różne nowości zanim ja znajdę czas aby to zrobić.
Reguły sa takie:
1) książki oznaczone *PA* wolałbym wypożyczać Czytelnikom, którzy poradzą sobie z przeczytaniem pozycji w ciągu tygodnia
2) pierwszy Czytelnik obiecuje napisać kilka zdań w „Opiniach o książce”
3) Kolejni Czytelnicy mogą się zapisywać, akceptując fakt, że mogę wskoczyć w kolejkę w dowolnym momencie i na dowolną ilość czasu
4) Generalnie każda książka z *PA* wypożyczana będzie z indywidualnym ustaleniem warunków, które mogą odbiegać od standardowych tak długo, jak długo pozycja będzie miała status PA
5) Po przeczytaniu książki przeze mnie będzie ona wstawiona do normalnego księgozbioru poprzez usuniecie prefixu *PA*
_
Wprowadziłem też małą zmianę w regulaminie :
_
Jeśli ktoś potrzebuje więcej niż jedną z pozycji na raz do konkretnej pracy zawodowej albo na studiach, to proszę o kontakt ze mną. W razie możliwości zrobimy jakiś wyjątek od zasady „1 książka na raz”, szczególnie wobec osób już korzystających ze zbioru
_
Potrzebuję tez ochotnika, który by raz na 6-8 tygodni „przejechał” po książkach i zrobił mi list,e pozycji, które są przetrzymywane ponad miarę. Znajdzie się ktoś? Proszę o info na priv.
A teraz parę słów dla tych Czytelników, którzy uważają mnie za przyjaciela i są gotowi usłyszeć coś ważnego. Pozostałych proszę o nieczytanie tekstu poniżej.
___________________________________________
Generalnie jestem bardzo zaskoczony, jak w gruncie rzeczy niewiele osób korzysta z Biblioteczki.
Dla nieświadomych i wahających się przypominam najważniejsze zasady:
- wypożyczanie jest bezpłatne, trzeba tylko na własny koszt odesłać książkę z powrotem priorytetem poleconym (ok 8-9 zł)
- ja nie zbieram Waszych adresów i nie molestuje Was w jakikolwiek sposób, chyba że ktoś rzeczywiście długo przetrzymuje książkę, wtedy dostaje ode mnie uprzejmego maila przypominającego
- aby korzystać z Biblioteczki trzeba tylko mieć choć jeden komentarz na blogu. Napisanie „Chcę korzystać z Biblioteczki” pod postem „Biblioteczka otwarta” całkowicie wystarczy :-)
Jeśli macie jakiekolwiek trudności techniczne z korzystaniem to napiszcie do mnie, chętnie pomogę.
Jeżeli sami nie macie takiej potrzeby/możliwości aby czytać, to powiedzcie o tym innym ludziom, którzy z tego mogliby skorzystać. Znakomita większość z pozycji to są naprawdę wartościowe książki i szkoda aby leżały u mnie na półce. Mam też przygotowane pewne fundusze, które gotów jestem wydać na więcej książek dla Was, ale muszę mieć dla kogo :-)
A teraz jeszcze trochę hard core, ale muszę Wam to powiedzieć. Jeżeli Waszą ambicją jest zarabianie 5-8 tysięcy złotych miesięcznie, to rzeczywiście nie musicie się specjalnie wysilać. Jeżeli jednak ktoś chciałby docelowo uczciwie zarabiać przeciętną polską płacę w ciągu jednego dnia albo i lepiej, to zapomnijcie o swoim polskim dyplomie i zacznijcie wreszcie swoja prawdziwą edukację! Tutaj macie dobry punkt startowy. I niekoniecznie musi przy tym chodzić o gromadzenie majątku, ale mielibyście wtedy mnóstwo czasu na inne, ważne dla Was rzeczy w życiu. Nie jest to warte świeczki?
Jedna z osób, z którymi na ten temat rozmawiałem wysnuła hipotezę, że może Wasza praktyczna znajomość angielskiego jest zbyt nikła. Trudno mi w to uwierzyć po spotkaniach z wieloma młodymi ludźmi, którzy z tym językiem nie mają żadnego problemu, ale jeśli tak jest to trzeba koniecznie zacząć coś z tym robić i to najlepiej teraz. Jeżeli ktoś potrzebuje wsparcia w tym zakresie, to niech do mnie napisze. Na pewno nie można tego tak zostawić, kto nie potrafi czytać po angielsku, ten w pewnych kręgach już dziś jest postrzegany jako półanalfabeta. Nie bierzcie przykładu z takich ludzi jak np. były minister, a przyszły (?) europoseł Zbigniew Z. który dopiero teraz uczy się angielskiego i paru innych, podobnych panów. Ich czas powoli, ale nieodwołalnie się kończy.
Odniosę się do tej „hipotezy” o słabej znajomości angielskiego. Moje obserwacje (i doświadczenie) potwierdzają to :) Stąd mam pewien pomysł, aby może zrobić taką listę pozycji w których poziom angielskiego jest bardzo podstawowy. Bardzo łatwo i przyjemnie czyta się np. „The Power of Less” (Leo Babauty) czy pozycje Paula McKenny (tych u Ciebie akurat nie ma) czy chociażby „Screw it, let’s do it” (Richarda Brandsona). Sam po tych pozycjach przeskoczyłem z poziomu maksymalnie 10 stron po angielsku jednego dnia do nawet 50 stron i kilku dłuższych postów dziennie. Znacznie lżej mi się czyta i więcej rozumiem.
PS: „(…) 5-8 tysięcy złotych miesięcznie…” – przy założeniu 2 razy na tydzień po 2-3 godziny… właśnie tak mam zamiar się nie wysilać ;)
Pozdrawiam radośnie,
Orest
Orest
Pomysł z oznakowywaniem książek jest bardzo dobry, tylko to musiałby robić ktoś o ograniczonej znajomości języka. Dla mnie wszystkie sa bardzo proste i łatwo napisane :-)
Dziękuję za zwrócenie uwagi na nieścisłość w moim poście. Pisząc „Jeżeli Waszą ambicją jest zarabianie 5-8 tysięcy złotych miesięcznie,” miałem oczywiście na myśli zarobek na tzw. etacie pracując 5 dni w tygodniu
Pozdrawiam serdecznie
Alex
PS: dobrze że napisałęś o Twoich postępach, bo to pokazuje jak szybko można się nauczyć czytać, jesli tylko się zacznie i dobiera niezbyt trudna lekturę
Alex:
W recenzjach do książek, które przeczytałem (z Biblioteczki) piszę o języku, właśnie z pozycji kogoś, kto słabo rozumie angielski. Dla przykładu od dwóch tygodni „przedzieram się” przez Outliers (Gadwella). Babaute, McKennę czyta się przyjemniej, bo używają mniejszą ilość słów, wystarczy kilka razy zajrzeć do słownika a później jest utrwalanie. Swoją drogą każdą pozycje tych dwóch autorów „połknąłem” w ok. tydzień.
W kwestii tych tysięcy to nie była to Twoja nieścisłość, tylko moje spostrzeżenie, że każdy ma inne potrzeby :) W moim przypadku ta potrzeba jest niezmierzona, bo zamyka się w taki stanie ducha „konto bez limitu”. W połączeniu z koncepcją „Power of Less” to może i te 5-8 tysięcy spełniałoby założenia „konta bez limitu” :)
Pozdrawiam radośnie,
Orest
PS: Jako przedsmak można poczytać posty z ZenHabits.net te napisane przez Leo.
Na wstępie chciałem się przywitać, bo do tej pory jedynie czytałem tego bloga, głos zabrałem tylko raz, pytając kiedyś w jednym z tematów… o książki właśnie :)
Myślę, że ten temat to dobre miejsce i czas, żeby przedstawić swoją sytuację. Ja jestem właśnie jedną z osób, której angielski sprawia problemy. Zdaję sobie z tego sprawę i zamierzam to wreszcie zmienić. Myślę, że publiczne przyznanie się do owego „braku” tylko przyspieszy ten proces :) Muszę przyznać, że słaba znajomość tego języka skutecznie hamuje rozwój. Wiele książek, które chciałbym przeczytać (czy to polecanych w Biblioteczce, czy też specjalistycznych – chciałbym poznać parę pozycji na temat projektowania stron www i nabycia wiedzy i umiejętności w tym kierunku) dostępnych jest tylko po angielsku. Także oferty pracy na wiele atrakcyjnych stanowisk wiążą się ze znajomością języka, szczególnie w szeroko rozumianym sektorze mediów. Jestem jeszcze studentem i obecnie szukam pracy – na poprzednich stanowiskach, gdzie pracowałem angielski nie był wymagany, ale teraz widzę, że aby się rozwijać, jest niezbędny.
Znajomość języka angielskiego to swoista cywilizacyjna konieczność i mam nadzieję i ambicję wreszcie się podszkolić, dlatego ten post był dla mnie dzisiaj rano swoistym „kopem”, za co wielkie dzięki, Alex :) Pytanie tylko, jak zacząć? Póki co nie mam wolnych funduszy na kursy czy korepetycje – w moim mieście jest jedno miejsce, w którym świetnie uczą, ale indywidualnie dosyć drogie, a nauka w małej grupie (taniej) możliwa dopiero od września. Ja nie jestem całkiem zielony, ale wolałbym zdobyć solidną wiedzę od podstaw. Wiem, że to kosztuje, ale jak się rozwijać do czasu znalezienia większej ilości wolnych środków na ten cel? Może jakieś proste książki właśnie?
Generalnie, bardzo się cieszę, że mogłem się tutaj wypowiedzieć. Jeszcze raz pozdrawiam wszystkich czytelników tego bloga i mam nadzieję, że niedługo zacznę czytać te wszystkie książki, rozpoczynając tym samym „swoją prawdziwą edukację” :)
Zgadzam się z Orestem, iż przyczyną może być niewiara w swój angielski. Ja sam mam trudności z czytaniem pozycji z biblioteczki, więc informacja o poziomie języka byłaby dla mnie bardzo pomocna. Obecnie jeszcze nie wypracowałem optymalnej metody, czy czytać „po łepkach” i łapać z kontekstu, czy dokładnie analizując każde zdanie (jak zaleca to Antimoon.com) ale wtedy zmieszczenie się w limicie czasowym z całą książką jest praktycznie niemożliwe. A trafiam na dość trudne dla mnie książki co mnie dodatkowo demotywuje :(
Choć muszę przyznać, że mimo tych trudności zauważam postępy co mnie cieszy, ale zawsze chciałoby się więcej i szybciej :-). Dziękuje Ci Alex, że mam taką możliwość :-)
Pozdrawiam
Tomek
@Mateusz
Spróbuj zapoznać się z metodą opisaną na Antimoon.com i po prostu znajdź sobie jakąś dziedzinę którą lubisz, o której czytanie sprawi Ci przyjemność. Choć takie podejście stwarza niebezpieczeństwo, że zaniedbasz inne obszary, ale z drugiej strony jeśli one Cię nie interesują to mała strata :-).
Polecam podcasty i czytanie stron www o interesujących nas tematach a reszta sama przyjdzie. Jest też inicjatywa Spotlight, jest o tyle fajna, że masz audio i tekst razem za free (podcasty często stosują zasadę tekst płatny np. ESL Pod, który polecam, mam trochę pdf’ów z niego i są naprawdę dobre). Najważniejsza jest systematyczność (mnie często jej brakuje :()
Pozdrawiam
Tomek
Zastanawiam się od kilku minut nad pomysłem oznakowania książek… Sam cel wydaje się praktyczny, ponieważ na pierwszy rzut oka może to ułatwić wybór czytelnikom. Już widzę piękne kolorki – zielone-proste, czerwone- trudniejsze, czarne- oj, trudna sprawa:-).
Jednak wydaje mi się to odkręceniem kota ogonem. Jest dostępna biblioteczka w języku angielskim i korzystaj z niej! Oczekiwanie, że zostaną książki oznakowane ( pomijam cała pracę nad tym i kryteria oznaczania) jest dla mnie niezbyt czystym podejściem. Chcesz czytać w języku angielski, to ucz się. To nie jest wina ksiąźki, że jest napisana w języku angielskim, więc odpuść jej:-) i czytaj to, co Ciebie interesuje. Wtedy każda taka książka wzbogaci, da radość i pozwoli na postęp w języku angielskim. Z punktu widzenia nauczania języka ryzykownym byłoby stwierdzenie „czytaj najpierw książki napisane prostym językiem”, ponieważ w wielu przypadkach te trudniejsze bardziej mobilizują i motywują do pracy nad poznaniem języka obcego.
Mateusz@ Sposobów nauki języka obcego jest wiele i jest to sprawa indywidualna. Najważniejsze są chęci, które u Ciebie wyczuwam:-) Zatem do dzieła. Nie są konieczne fundusze. Nie jesteś zupełnie zielony, więc polecam http://www.sharedtalk.com – tam znajdziesz kogoś do rozmowy. Nie wiem o Tobie nic, więc trudno doradzać, ale… Coś potrafisz??? :-) Polecam znaleźć kogoś, kto zna lepiej język od Ciebie i może udzielać Tobie lekcji w zamian za coś. Kiedyś w zamian za lekcje tenisa udzielałam lekcji angielskiego:-) Jestem przekonana, że masz to Coś w sobie:-)
Justyna
Witam wszystkich :)
właśnie kwestia znajomości języka blokuje wiele osób [m.in. mnie] przed skorzystaniem z biblioteczki. Pomysł z oznakowaniem poziomów trudności słownictwa wydaje się trafiony. Mnie przydałaby się jeszcze wskazówka od której pozycji zacząć [pozycji/książki w biblioteczce oczywiście ;) ].
Pracuję w zupełnie innej branży: projektowanie wnętrz – tu też są negocjacje z klientem [chociaż na innego rzędu kwoty niż te, które czasem są na blogu wspomniane ;) ], przekonywanie do swojego pomysłu itp. czasem pomysł jest dobry, ale nie umiem go sprzedać akurat temu klientowi, czasem trafiam na menadżerów, którzy umiejętności „miękkie” mają w małym paluszku, a ja muszę skupiać się całą siłą woli i wysilać wszystkie pokłady swojej inteligencji, żeby przynajmniej próbować dotrzymać kroku w zagrywkach ze mną :( Skok do głębokiej wody mam za sobą, parę przykrych doświadczeń w temacie negocjacji/ rozmów z klientem także, przydałoby się poznać trochę teorii i móc stanąć do rozmowy z klientem z lepszej pozycji niż dotychczas ;)
Moglibyście polecić mi dobrą i przystępną w formie książkę z podstawami negocjacji i prowadzenia rozmów biznesowych? Ew. drugą o pracy nad sobą? Ładnie proszę :)
Żaneta
skoro o języku mowa…
Nie wiem na ile taka wiedza może się Wam przydać, jednak zamieszczę tu informacje, z których kiedyś skorzystałam i wyszło mi na dobre:)
Swojego czasu czytałam, że nauczenie się 100 słówek pozwala nam zrozumieć 50% tego, co usłyszymy/ przeczytamy, zwiększenie ilości słówek do 1000 pozwoli nam zrozumieć już 70% (jakoś to matematycznie obliczyli).
A więc listy najczęściej stosowanych słówek w j.ang., podzielone na cztery partie:
http://esl.about.com/library/vocabulary/bl1000_list1.htm
http://esl.about.com/library/vocabulary/bl1000_list2.htm
http://esl.about.com/library/vocabulary/bl1000_list3.htm
http://esl.about.com/library/vocabulary/bl1000_list4.htm
Do tego polecam zapisanie się na darmowe kursy przez email – jak ktoś z Was jest zainteresowany, to chętnie służę adresem. Dodam, że są do dyspozycji dwa poziomy: podstawowy i zaawansowany. W przy każdej lekcji (codziennie) można odsłuchać 2 słówka i zdania z nimi ułożone. Na kurs zapisałam się na początku 2007 i jeszcze trwa…
A tak zupełnie prywatnie postanowiłam odświeżyć temat angielskiego – certyfikaty zakurzone w szufladach, a brak kontaktu z angielskim robi swoje…
Co do samego czytania w języku obcym, to uważam, że często jest to nasza wew. blokada. Kilka lat temu miałam przeprowadzić warsztat na uczelni, na mój temat nie było materiałów w j. polskim, dlatego siadłam do bazy EBSCO i wyszukałam amerykańskie badania. Pomimo, że temat był zawiły, z pogranicza psychologii i biologii, to ze słownikiem i wyczuciem kontekstu dałam radę:))
Pozdrawiam ciepło znad książki Diltsa.
Do Waszej dyskusji dołączę się później, teraz tylko ważna informacja: najbliższa wysyłka będzie jutro przed południem, wiec jeśli ktoś chce wypożyczyć książkę, która leży u mnie to proszę rezerwować dziś
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Mateusz:
Ja zaczynałem od tłumaczenia tekstów ulubionych piosenek i niemal uczenia się ich na pamięć w wersji angielskiej. Później trochę pracy z repetytorium, słuchanie podcastów no i pierwsze próby czytania książek. I poszło :)
Tomcio44:
Przeważnie czytam po „łebkach”, bo wiele z tego co czytam już gdzieś indziej wyczytałem, sam zauważyłem czy do takich wniosków sam doszedłem. Stąd rozumiejąc nawet co 2-3 wyraz wiem o czym jest tekst/dany rozdział. W sytuacji, gdy trafię na coś nowego (po przeleceniu po „łebkach”) to powtarzam fragment z większą uwagą i słownikiem w dłoni.
Justyna:
Mój pomysł ograniczał się do małej listy kilku/kilkunastu pozycji napisanych bardzo lekkim angielskim. Byłoby to ułatwienie dla tych, którzy mają znaczne problemy z angielskim (jak chociażby ja).
Żaneta:
Nie znam dokładnie takich pozycji o jakie prosisz. Rok temu czytałem „Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi” (Dale Carnegie) w wersji polskiej i tam było sporo przykładów jak rozmawiać z ludźmi by osiągnąć to co się chce przy obustronnej korzyści. Akurat ta pozycja nie znajduje się w Biblioteczce, lecz ja ją mam, w wersji angielskiej (po przekartkowaniu stwierdzam, że dość przystępny angielski).
Pozdrawiam radośnie,
Orest
Mateusz pisze: „Pytanie tylko, jak zacząć? Póki co nie mam wolnych funduszy na kursy czy korepetycje – w moim mieście jest jedno miejsce, w którym świetnie uczą, ale indywidualnie dosyć drogie, a nauka w małej grupie (taniej) możliwa dopiero od września. Ja nie jestem całkiem zielony, ale wolałbym zdobyć solidną wiedzę od podstaw.”
Zacznij dziś. Przeczytaj ten krótki artykuł http: // zenhabits . net/2007/02/top-20-motivation-hacks-15/ (usuń spacje antymoderacyjne :-) ). Jeśli trzeba użyj słownika. Potem przeczytaj kolejny artykuł. Codziennie kilka.
Ja poznałem podstawy angielskiego z piosenek Beatlesów. 80% tekstów zrozumiałem niemal od razu, ale 20% zawierało głębsze odwołania do różnych kultur. Nie warto się tym jednak przejmować, ponieważ większość osób i tak nie zna tych odwołań.
I nie oczekuj, że kursy nauczą cię języka, który spotkasz w Aleksowych książkach lub w rozmowie na ulicy czy na konferencji. Powiem szczerze, że kurs jest jakąś pomocą, ale ze względu na to, że zwykle grupy liczą więcej niż jedną osobę, poziom jest zawsze niedostosowany do Twoich potrzeb i możliwości.
Zacznij dziś.
@Orest: Ja zapomniałem, ale na szczęście Ty pamiętałeś o darmowych podcastach. To obecnie najlepsza – poza kontaktami osobistymi – metoda obcowania z angielskim.
Jak dla mnie świetne podcasty ma Pavlina. Obecnie chyba 22, ale na pewno dużo. Dla mnie praktycznie całkowicie zrozumiałe, być może dlatego, że to zawodowy mówca. Polecam.
Alex,
Z punktu widzenia osoby korzystającej taka dygresja – nie wiadomo czy książka jest w drodze, czy też nie ;) Np. ja teraz zarezerwowałem Michaelsona u Ciebie (przez forum i przez prv msg, a następnie po jakimś czasie dodatkowo upomniałem się e-mailem) i do końca nie wiem, czy już jest wysłana, czy też nie (liczyłem, że dotrze piątek-sobota, bo akurat miałem wolny czas, poczytałem coś innego, choć liczyłem akurat na nią). Przy pierwszej książce też tak było – długo docierała do mnie :( Teraz mija już drugi tydzień od rezerwacji… I 10 dzień od powrotu poprzedniej książki do Ciebie… A ja czuję głód wiedzy, grrrr! ;)
Po lekturze Girarda stwierdzam, że czytać na papierze dalej umiem :D I idzie mi to jeszcze szybciej niż czytając na ekranie. A dziś cały dzień poświęciłem na sprzedawanie się pewnej amerykańskiej firmie ;) Trochę w duchu jego myśli odnośnie szukania pracy. Ciekawe czy będą efekty…
Tak czy owak póki co problemem jest logistyka… Albo coś innego, tylko nie wiem jeszcze co :))
@Alex: Nie korzystam z biblioteki, a udzielam nieproszonej konsultacji (mam nadzieję, że będzie mi to wybaczone): proponowałbym (w związku z uwagami Witolda) wprowadzić sztywne terminy wysyłki książek – na przykład pierwszy i trzeci wtorek miesiąca.
Cieszę się, ze nie tylko rozwinęła się tutaj konstruktywna dyskusja, ale też kilku nowych Czytelników zapisało się do Biblioteczki :-)
A teraz po kolie:
Orest
Piszesz: „W połączeniu z koncepcją “Power of Less” to może i te 5-8 tysięcy spełniałoby założenia “konta bez limitu” „
Teraz wyobraź sobie zarabianie średniej krajowej w dzień albo i szybciej PLUS nastawienie „Power of Less” :-) Wychodzi piękne i względnie beztroskie życie :-)
Mateusz
Uznanie, że mamy problem to pierwszy krok do zmiany, wszystko jedno czy chodzi o restrukturyzacje całej firmy, wyjście z alkoholizmu czy…. nauczenie się angielskiego :-)
Myślę, że inni Czytelnicy podpowiedzieli Ci kilka możliwości, do tego pożycz sobie coś łatwego z biblioteczki i czytaj. Ja nauczyłem się niemieckiego czytając banalne kryminały w tym języku :-) W angielskim jest utrudnienie, bo jest duża rozbieżność pomiędzy tym co jest napisane, a tym jak to brzmi, ale pewnie sa metody na jej pokonanie. Np. ja mam kilka książek zarówno w wersji papierowej jak i audio. Są to co prawda cegły (jak np. „My Life” Clintona, czy „Leadership” Guillianiego) ale w razie czego służę.
Tomcio44
Proszę bardzo, Biblioteczka jest właśnie dla takich ludzi, którzy chcą się uczyć.
Żaneta
Niepotrzebnie się blokujesz. Nikt przecież nie będzie egzaminował Cie ze stopnia zrozumienia książki. A po kilku naprawdę będziesz czytać w miarę swobodnie.
Jeśli chodzi o całkowicie podstawowe książki, to możesz przeczytać obydwie pozycje W. Ury „Getting to Yes” i Getting past No”. Tę drugą mam nawet w oryginale, ale uznałem, że jest zbyt podstawowa aby wstawiać ją do biblioteczki. Właśnie patrząc na półkę znalazłem nawet obie w wersji po polsku :-) Jak mi obiecasz, że przeczytasz oryginał to mogę w drodze wyjątku podesłać Ci je wszystkie :-)
Aleksandra
Często nasze „kłopoty językowe” to wyuczona bezradność :-)
PS: Jak studiujesz Diltsa to jedna książka jest w Biblioteczce a w Berlinie mam kilka rzadkich pozycji
TesTeq
Piszesz:” nie oczekuj, że kursy nauczą cię języka, który spotkasz w Aleksowych książkach lub w rozmowie na ulicy czy na konferencji”
Ja pójdę jeszcze dalej uważając, że większość kursów jest mydleniem oczy i w najlepszym razie przekazywaniem uczestnikom informacji o języku, zamiast umiejętności jego praktycznego używania.
Witold
Zanim zaczniesz narzekać na logitykę to przeczytaj punkt 4a regulaminu a tam jest napisane:
„jeżeli ta książka znajduje się u mnie (Alex ) to od razu wyślij mi PM z Twoim adresem, abym wiedział, że jest sprawa wymagająca mojego działania „
Z całym szacunkiem, ale w mojej skrzynce PM-ów nie ma takiego z Twoim adresem i jeśli do jutra rana nie będzie to znowu wypadniesz z kolejki.
TesTeq
Ja wysyłam książki znacznie częściej, choć ze względu na bardzo urozmaicone życie przeplatane podróżami nie w jakiś sztywno ustalonych terminach.
W praktyce wygląda to tak:
1) dostaje PM z info że ktoś zamówił książkę, wyjmuje ją z półki i przyklejam Post-it note z nazwiskiem wypożyczającego
2) jak zbiorą się co najmniej 3 wysyłki to pakuje je, adresuje, dzwonie po zaprzyjaźnionego taksówkarza i wysyłam go na pocztę
3) dotąd zaznaczałem książkę jako wysłaną dopiero po otrzymaniu informacji od taksówkarza, co czasem było skomplikowane, bo w międzyczasie byłem w innym kraju zajęty innymi rzeczami. Od niedawna mam nowego, bardziej niezawodnego i mogę „odhaczyć” sprawę z chwila przekazania mu przesyłek
4) wszelkie nietrzymanie się procedury przez Czytelników powoduje zazwyczaj komplikacje u mnie i nie zawsze mam czas je rozwiązywać. Zrozumcie, że w moim zawodzie jestem wziętym coachem działającym w kilku krajach i osoba dość zajętą. Jeśli tutaj nie tylko udostępniam książki, lecz też przejmuję role bibliotekarza, to wypadałoby mi tego nie utrudniać, o czym zresztą większość korzystających pamięta.
Pozdrawiam serdecznie
Alex
PS: Warszawie jest oczywiście możliwość umówienia się ze mną i osobistego wyboru i odbioru książki. Właśnie opuściło mnie dwóch Kolegów, z których jeden zabrał nie tylko lekturę, ale tez paczkę niemieckiej szynki Szwarcwaldskiej do przetestowania (po dyskusji na temat jakości wędlin w obu krajach :-))
Alex,
dziękuję za informację:)
Kończę „od przewodnika do inspiratora”, potem niemiecka o postawach i ich zmianie, a następnie koncentruję się na Twojej biblioteczce:)
Aleksandra Mroczkowska
Ciekawe zestawienie słownictwa. Zainteresuję się tym bliżej.
Wcześniej ktoś polecał sharedtalk.com , właśnie się zapisałam :) Może coś z tego będzie.
Orest Tabaka
Dziękuję za sugestię, przejdę się do EMPiKu, może ta książka będzie to ją przejrzę.
Alex
To może ja poproszę najpierw w oryginale, a potem wypożyczę polskie tłumaczenia, to pozwoli mi skonfrontować ile byłam w stanie zrozumieć po angielsku, a i motywacja do przebrnięcia będzie większa. Jestem z Warszawy, mogłabym osobiście odebrać. Miałabym co robić w święta ;) Zapisałam się do biblioteczki.
„Jeżeli ktoś potrzebuje wsparcia w tym zakresie, to niech do mnie napisze.”
Ja się zastanawiam, o jakim wsparciu mówisz :) Lubię słuchać historii ludzi którzy nauczyli się płynnie używać angielskiego – a nie tych którym wydaje się, że wiedzą jak się trzeba uczyć. Myślę że inni też chętnie posłuchają.
Pozdrawiam :)
Żaneta
Już wstawiłem cały zestaw. Wejdź do biblioteczki i zarezerwuj go na siebie
Pozdrawiam
Alex
Dzięki wszystkim za rady, na pewno skorzystam :)
@tomcio44, @Justyna:
Dzięki serdeczne za linki. Jak pokazaliście, internet jest dzisiaj świetnym miejscem do nauki angielskiego i na starcie nawet kursy nie są potrzebne i jak dodał Alex nawet niewskazane. Justyna, masz rację, chęci jak najbardziej są ;) Zadbanie o „my english” to było takie moje postanowienie noworoczne, do tej pory niewiele z tego zrobiłem :) Myślę, że to się zmieni.
Ze mną jest tak, że sporo prostych tekstów pisanych (np. newsy i szybkie analizy na BBC) rozumiem, gorzej z rozumieniem ze słuchu i umiejętnością samodzielnego wypowiedzenia się i napisania czegoś po angielsku. Na pewno wypróbuję słuchania podcastów i czytania interesujących mnie rzeczy.
@TestTeq:
Lubię generalnie wiedzieć, co dzieje się na świecie, więc postanowiłem, że od jutra (a najlepiej od dziś do snu, od zaraz ;)) będę czytał jeden-dwa artykuły Times Online i internetowego wydania Guardiana. Jest też taka strona www. thenews. pl na której znajdują się newsy z Polski redagowane chyba przez PAP – podane po angielsku. Chyba też dobre miejsce, tym bardziej, jeżeli wie się, o czym dany tekst może traktować?
@Orest Tabaka:
Pomysł z tłumaczeniami tekstów piosenek wydaje się równie ciekawy, tym bardziej, że mam sporo do przetłumaczenia :) Na pewno wypróbuję z kilkoma ulubionymi płytami.
@Alex:
Chętnie zapoznałbym się z „Leadership”, tym bardziej, że postać Rudy’ego Giuilianiego mnie fascynuje, a tematyka interesuje :)
Cóż, w tej chwili na moim biurku leży sążnisty słownik Longmana z płytą CD który kupiłem jakieś pół roku temu w celu pomocy w nauce, oraz „Rozmówki angielskie” w oparciu o program SuperMemo – wypada tylko zacząć :) Zapisałem się również do Biblioteczki.
Pozdrawiam
jeżeli ktoś podaje w biblioteczce inny nick niż uzywa na blogu (co nie jest dobrym pomysłem, bo utrudnia pracę), to proszę o podanie dokładnego linka do konkretnego komentarza, anie całej dyskusji
Pozdrawiam
Alex
Mati55
W pierwszej chwili pomyślałem, że jeśli ktoś znalazłby jakiś bardzo dobry kurs (materiały) na który nie byłoby go stać to mu to kupię.
Mateusz
Szybka analiza zawartości półek wykazała że papierowa książka musi byc jeszcze w Berlinie :-(
Co zrobimy?
Pozdrawiam
Alex
Alex, aaa. Sądziłem, że może opowiesz jak Ty się nauczyłeś.
Ja ze swojej strony polecam SuperMemo, już tutaj wspomniane. Szkoda że nie wiedziałem o tym dawniej, jak zaczynałem.
Aha — i sharedtalk ma też „voice chat”, o każdej porze dnia można tam spotkać ludzi z całego świata, którzy są chętni do pogadania. Chociaż ten ich program nie działa zbyt dobrze, więc ja swoim rozmówcom proponuję od razu przejście na Skype.
Mati
To długa i czasami zabawna historia, ale chyba mało przyda się obecnym Czytelnikom. Kto z nich ma okazje być „tłumaczem” w fili obozu uchodźców, który ze szkolną znajomością języka z braku lepszych musiał symultanicznie tłumaczyć sprawy od urzędowych począwszy, poprzez policyjne po wizyty u ginekologa :-)
Z tego co czytam, to może zbytnio się nie przyda w edukacji, ale na pewno dostarczy niezłej rozrywki ;)
A moze połaczyć niezłą rozrywkę z edukacją poprzez zapodanie historii w odpowiedniej wersji językowej:-) Wyjdzie z tego niezła nauka prze zabawę:-)
TesTeq:
O podcastach z iTunes to od Ciebie się dowiedziałem rok temu. Przydały się, dziękuję :)
Alex:
Zapowiadałeś ostatnio, że będzie post o zarabianiu – myślę, że tam pociągniemy temat pieniędzy, bo mam z nimi pewien problem (w zasadzie go nie odczuwam, ale odczuję za jakiś czas). I nie chodzi bynajmniej o komercjalizację swoich działań :)
Do wszystkich odnośnie czytania:
Zasadniczo nic nie da przeczytanie dziesiątek książek, niezależnie od ich jakości, języka, autorstwa czy tematyki. Po samym przeczytaniu podświadomie coś zostanie, ale to za mało. Znam osobę, która więcej ode mnie przeczytała książek i bardzo ładnie umie mówić o wielu sprawach… a prawie nic z tego nie wykorzystuje w życiu. Warto czytać książki refleksyjnie i wykorzystywać wiedzę w życiu.
Z racji tego, że jest kilku Czytelników, którzy śledzą co i jak robię (bez fałszywej skromności :) ), to powiem, że w zeszłym roku przeczytałem ok. 20 książek (większość po polsku) i przeważnie z tych średnio-chudych. To daje ok. 11-13 stron na dobę, lecz to co zrobiło największą różnicę to bardzo częste przerywanie czytania (co akapit, stronę, rozdział) i zastanawianie się jak nową wiedzę wprowadzić w życie: np. przypominałem sobie jakieś sytuacje z przeszłości i w oparciu o nową wiedzę wyobrażałem sobie jak w danej sytuacji postąpić w przyszłości, czy też jak pewne moje podejścia do różnych spraw zmienić na efektywniejsze.
Najważniejszy wniosek: czytać refleksyjnie :)
Pozdrawiam radośnie,
Orest
Orest
Napisałeś:”Zasadniczo nic nie da przeczytanie dziesiątek książek, niezależnie od ich jakości, języka, autorstwa czy tematyki”
Czy nie chciałeś przypadkiem zacząć „Zasadniczo nic nie da SAMO przeczytanie dziesiątek książek…” ?
Pozdrawiam
Alex
@Alex:
Dziękuję, nie ma pośpiechu, w końcu mam co czytać na starcie :) Myślę, że przy okazji, kiedy ją przywieziesz do Warszawy mogę się przypomnieć. Wysłałem swoje dane na PM.
Pozdrawiam
Alex:
No tak. Twoja wersja tego zdania oddaje to co chciałem powiedzieć. Słowo „samym” pojawia się tylko w drugim zdaniu. Oj… klarowność wypowiedzi znów mi szwankuje :) Dzięki za zwrócenie uwagi.
Orest
Alex:
Na czym polega trudność? Na ogromie tej kolekcji ;)
Pytanie techniczne – kiedy książka jest w drodze do Ciebie, to liczyć ją jakby już tam była i pisać PM, czy może poczekać aż napiszesz, że dotarła?
Mikołaj
Do czego odnosi sie Twoje pierwsze pytanie?
Jeśli chodzi o pytanie techniczne, to jeśli piszesz mi, że wysłałeś książkę priorytetem poleconym to wierzę że tak jest. To jest blog ludzi z klasą !!
Oczywiście gdyby książka wbrew oczekiwaniom nie dotarła to będziemy jej szukać, dlatego warto zachowywać potwierdzenie odbioru
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Alex,
Biję się w piersi, wina po mojej stronie :) Dlaczego nie napisałem – to jest bardzo dobre pytanie, które sobie zadaję. Bo poważnie nie wiem :) Poza tym to nie jest pierwszy raz gdy pod względem regulaminu zawalam sprawę.. Recydywa karana podwójnie winna być – idę założyć worek pokutny ;)
PS. Poprawiony prv msg masz na swej skrzynce biblioteczkowej.
pozdrawiam serdecznie
WW
Witold
Nie zakładaj worka pokutnego tylko stosuj starą zasadę komputerowców RYFM (read your f…. manual :-))
Książka dziś wyjedzie do Ciebie
Miłej lektury
Alex
Mateusz pisze: „Chętnie zapoznałbym się z 'Leadership’, tym bardziej, że postać Rudy’ego Giuilianiego mnie fascynuje, a tematyka interesuje”
O to właśnie chodzi. Czytaj po angielsku o tym, co Cię fascynuje. To jest SMWE (Samonapędzający się, Multidyscyplinarny Wehikuł Edukacyjny). Studiowanie książek do nauki języka z trywialnymi czytankami na poziomie serwisów plotkarskich jest stratą czasu. Z nich nigdy nie dowiesz się, co to znaczy „cut to the chase”. :-)
Witam serdecznie,
mysle, ze kolejnym powodem braku „uzytkowania” biblioteki, jest fakt, ze czesc z zainteresowanych (w tym ja) mieszka za granica i niestety wysylka przebija cene ksiazki:(
Zrobilam sobie natomiast liste ksiazek tzw „liste Alexa”;), czyli liste ksiazek do przeczytania i systematycznie staram sie je zdobywac. A co do samego czytania po angielsku, to z wlasnego doswiadczenia wiem, ze nic tak dobrze nie dziala jak czytanie, czytanie i jeszcze raz czytanie! Na poczatku krotsze, prostsze teskty, potem z czasem trudniejsze. Ja zostalam rzucona od razu na gleboka wode i nacierpialam sie;), ale bylo warto i teraz czytam artykuly naukowe bez zadnych problemow. Moge polecic stronke BBC, jest tam sporo tekstow do czytania, sporo prostych wiadomosci ze swiata, rad dotyczacych konwersaji itp. Naprawde polecam http://www.bbc.co.uk/worldservice/learningenglish/
Zycze cierpliwosci i wytrwalosci, a w razie potrzeby sluze rada (przez maila).
Pozdrawiam serdecznie
Ania
Tutaj był pierwszy w historii tego blogu komentarz, który usunąłem po puszczeniu go przez moderację (staję się mało czujny :-))
Nie zamierzam wspierać działań komercyjnych a wykorzystywanie frekwencji tego blogu do list building uważam za grubo nie w porządku.
Autor może się tutaj już nie pokazywać
Alex
Grzegorz
Wrzuciłem z automatu Twój komentarz, ale teraz stwierdzam, że tego oryginalnego ebooka nie ma pod podanym adresem, a Twoje tłumaczenie wymaga uprzedniego zarejestrowania sie (po co?).
Proszę daj mi dobre wytłumaczenie tych faktów inaczej o 12:00 znikaja stąd wszystkie podane przez Ciebie linki. a Ty lądujesz nieodwracalnie na „kill list” tego bloga.
To nie jest miejsce na promowanie przedsięwzięć komercyjnych lub nawet pseudokomercyjnych
Alex
PS: Jak zobaczyłem na Twoja „Politykę prywatności” to powinienem odstrzelić Twój post od razu. Teraz potrzebujesz naprawdę dobrego powodu, aby to się nie stało
@TestTeq:
Dobra nazwa :) Wydaje się to zdecydowanie najlepszą metodą nauki, dlatego dzisiaj wydrukowałem kilka interesujących mnie artykułów z Timesa, Guardiana i Economista i od nich zacznę.
dzisiaj sprawdzam nowy sposób na powtórkę ang.:)
Mam do przeprowadzenia prezentację i dyskusję nt. usprawnień w jednym dziale (po polsku) i teraz przygotowując się m.in. do przekazania swoich pomysłów, mówię w j. angielskim. Dodaje skrzydeł:)
Alex:
Przepraszam, nie wyraziłem się dość jasno.
Napisałeś „Generalnie jestem bardzo zaskoczony, jak w gruncie rzeczy niewiele osób korzysta z Biblioteczki” i zastanawiałeś się, jakie mogą być tego powody. Być może powodem jest zagubienie potencjalnych czytelników wśród wielu tytułów. Szczególnie gdy ktoś nie wie czego szuka. Znam ludzi, którzy mając zbyt wiele do wyboru, nie decydują się w końcu na nic. Ale to tylko taka hipoteza.
Pozdrawiam
Wicher Mikołaj
Ja mam do przeczytania jeszcze parenaście pozycji w języku polskim, ale pomysł czytania w języku angielskim – jako nauki jezyka angielskiego uważam, za rewelacyjny, tak wiec najprawdopodobniej wkrótce lista użytkowników biblioteczki sie powiekszy i o mnie :-)
Pozdrawiam serdecznie
J.
Tomcio 44
Dziękuje za polecenie spotlightradio. Serwis ten wzbogaci mój proces nauki języka angielskiego.
Jeżeli chodzi o naukę w szkołach językowych, to w mojej skromnej opinii, ja trafiłem bardzo dobrze- jak na szkoły językowe. Zawsze uważałem, że jestem co najmniej słaby jeśli chodzi o naukę obcych języków.
Szkoła ta zmieniła to o 180 stopni:).
Ustosunkująć się do propozycji oznaczania książek, które były by odpowiednie dla osób na niezaawansowanym poziomie nauki jestem całkowicie za tym pomysłem.
Słaba ( na razie) znajomość j.angielskiego i krótki ( niewystarczający dla mnie ) czas na wypożyczenie książki to główne powody nie korzystania z tego wspaniałego przedsięwzięcia jakim jest ta biblioteczka.
pozdrawiam
Jak do tej pory w języku angielskim czytałem techniczne manuale, oprócz oczywiście różnego rodzaju czytanek z kursów i sporadycznych kontaktów biznesowych w tym języku.
Teraz z chęcią podejmę się, przeczytania, którejś z książek z biblioteczki Alexa. Początek może być trudny, ale wiem, że z każdą przeczytaną stroną będzie łatwiej.
Dzięki Alex, że mobilizujesz również do pracy nad językiem. Nasuneła mi się myśl, że jesteś społecznikiem w dobrym tego słowa znaczeniu, współczesna „siłaczka” ? :)
pozdrawiam
Szymon
Witam słonecznie!
W „temacie” nauki angielskiego. Półtorej roku temu nie odważyłbym się rezerwować książki z Alex’owej biblioteki. Ale właśnie wtedy postanowiłem się ostro zabrać za swoją znajomość tego języka i mimo tego, że pracuję nad nim samodzielnie widzę i słyszę ogromne postępy.
Serdecznie polecam prócz już wspomnianych:
http://www.voanews.com/specialenglish/index.cfm – kopalnia świetnych audycji, zarówno do słuchania, jak i czytania,
Na komputerze, przy którym na co dzień pracuję mam zainstalowane iTunes i podczas pracy słucham tylko podcastów lub audycji po angielsku.
Też miło się słucha:
http://www.daveramsey.com/?ectid=itunes
http://hbr.harvardbusiness.org/
http://zigziglar.libsyn.com/
I ta porcja akurat wystarcza na cały dzień :-)
Największą frajdę sprawia mi, ze rozumiem coraz więcej.
Czego wszystkim uczącym sie języka obcego życzę.
Kaziu
I jeszcze coś „na deser”. Polecam zainstalowanie w Mozilli dodatku „qtl – Language Translation”. Działą on w ten sposób, że podczas przeglądania stron www zaznaczasz słowo, którego znaczenia nie znasz, klikasz, i otrzymujesz jego tłumaczenie [nawet na nasz polski język :-)]
Kaziu
Zawartość biblioteczki jest imponująca, chciałbym z niej skorzystać. Nie mogłem odnaleźć swojego pierwszego komentarza, więc musi wystarczyć ten.
W nauce języków bardzo pomaga zwyczajne oglądanie filmów, bez dubbingu oczywiście
Swój poziom podciągnałem dzięki przejściu przez 100 odcinków serialu Stargate SG-1. Zwyczajnie w pewnym momencie zacząłem rozumieć wszystko. Jedno śniadanie/kolacja = jeden odcinek
Ówczesny współlokator oglądał pokemony :)
Naprawdę działa.
Można podłączyć napisu w języku oryginału, np. angielski film – angielskie napisy.
Teraz przerzuciłem się na niemiecki. Udało mi się zdobyć Die Simpson czyli Simpsonowie z niemieckim dubbingiem. Na razie ze zrozumieniem jest słabo, ale przede wszystkim z każdym dniem co raz lepiej.
Michał
Jeśli do nauki języka potrzebujesz DVD z niemieckim dubbingiem niemieckimi/angielskimi napisami to daj znać.
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Pomysl z zastosowaniem dvd z dubbingiem i podpisami do nauki jest swietny, sama tez w miare mozliwosci staram sie stosowac te metoda (ale zazwyczaj ciezko z dobrymi materialami innymi niz do nauki angielskiego). W zwiazku z z Twoja ostatnia uwaga Alex do Michala, moze mozliwe byloby wrzucenie do biblioteczki w jakims podkatalogu takich materialow? Mysle, ze na pewno kilka osob byloby bardzo zainteresowanych
pozdrawiam
Helena
Ja mam dość sporo dvd w wersji niemiecko-angielskiej (takie najłatwiej kupić w Niemczech) i ich katalog nie byłby dość duży. Nie jestem pewien, czy aż tyle osób chce uczyć się niemieckiego, że warto to robić tak „oficjalnie”. Jeśli się mylę, to proszę chętnych o ujawnienie się i wtedy zrobimy katalog, jeśli są to tylko jednostki to chętnie po prostu zdzwonimy sie i pożyczę Wam filmy, które będą Wam odpowiadać
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Alex, co do niemieckiego to ja się piszę – ale jeszcze nie teraz.
pozdrawiam serdecznie
WW
Witam wszystkich.
Czytam bloga od dawna i śledzę rozwój Biblioteczki od jej powstania, jednak dopiero teraz zdecydowałem się zabrać głos i zgłosić chęć skorzystania z szansy jaką daje nam Alex.
Na liście książek zdziwiła mnie jednak obecność kilku pozycji R. Kiyosakiego. Czytałem „Rich Dad, Poor Dad”, potem „Cashflow Quadrant…” – owszem przeczytałem z zaciekawieniem, jednak nie mogłem się pozbyć poczucia bycia manipulowanym w „amwayowskim” stylu. Alex, jakie jest Twoje zdanie na temat tych pozycji?
Pozdrawiam gorąco
Alexander
Witaj na naszym blogu :-)
Widzisz, ja mam zwyczaj zamawiania głośnych książek i wyrabiania sobie o nich własnej opinii (chyba że chodzi o prace magisterskie zajmujące się tematami typu „Polski laureat Nagrody Nobla w wieku 8 lat nasikał do wody święconej”)
Kiedy książki Kiyosakiego zaczęły być głośne w Ameryce byłem tam i oczywiście zacząłem je studiować. Tutaj na blogu wyraziłem sie już o nim dość krytycznie, niemniej zdaje sobie sprawę, że mogą być Czytelnicy, którzy podobnie do mnie zechcą sobie wyrobić własne zdanie. Poza tym nie są to pozycje całkowicie bezwartościowe, kilka koncepcji ma ręce i nogi. Dlatego własnie wylądowały w Biblioteczce.
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do korzystania ze zbiorów
Alex
Alex,
czy różni się dla Ciebie przeczytanie książki od przestudiowania jej?
Pozdrawiam,
Łukasz
Łukasz
Do czego zmierzasz tym pytaniem ? :-)
Mogę sobie wyobrazić pewną różnicę semantyczną (przestudiowanie – szczególnie dogłębna lektura pozycji), ale o co chodzi? :-)
Pozdrawiam
Alex
Alex,
zmierzam do tego, aby zaspokoić ciekawość, bo nie jest to pierwszy raz, kiedy użyleś słowa „studiować” wobec książek, a ja go w ogóle nie używam. Używam natomiast słowa „czytać” i stąd też pomysł, że może twoje „studiowanie” od mojego „czytania” się czymś zasadniczym różni. Jednak odpowiedź jest zgodna z tym, co zakładałem.
Pozdrawiam,
Łukasz Kasza
Witam wszystkich.
Wasza dyskusja właśnie przekonała mnie do przejrzenia biblioteczki. Jestem pozytywnie zaskoczony:). Do usłyszenia w komentarzach.
„Jeżeli jednak ktoś chciałby docelowo uczciwie zarabiać przeciętną polską płacę w ciągu jednego dnia albo i lepiej, to zapomnijcie o swoim polskim dyplomie”
A jaki dyplom bylby dobry? Wydaje mi sie, ze takie pieniadze mozna zarobic tylko jako wlasciciel wlasnej – dobrze prosperujacej – firmy, a nie na etacie…
PawełR, Ania
Witam na naszym blogu :-)
Aniu pisząc o polskim dyplomie miałem nie tyle na myśli sam papier, ile stojącą za nim praktyczną wiedzę i umiejętności.
Dobre pieniądze możesz też zarabiać jako freelancer, nie trzeba do tego mieć dużej firmy.
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Czy jest tu ktoś z Krakowa? Mam książkę z biblioteczki Alexa, która mógłbym przekazać osobiście. Wystarczy zostawić PM na forum biblioteczki, wtedy dogramy szczegóły. Dodatkowo byłoby miło osobiście poznać jakiegoś wiernego czytelnika (czytelniczkę?) bloga :)
Gracjan
Nie wystarczy zostawić PM na forum biblioteczki :-)
Mamy jasno opisaną procedurę i kto jej nie przestrzega traci prawo korzystania.
Rozumiem,że chcesz uprościć logistykę, ale porządek (rezerwacja) musi być :-)
Pozdrawiam
Alex
Alex
Właśnie pod „dogramy szczegóły” ukryłem przestrzeganie procedury :)
W każdym razie książkę przeczytałem i mogę zdecydowanie polecić. Jeśli ktoś ma ochotę, to:
1) czytać regulamin
2) zrobić rezerwację
3) PM do mnie :)
Macie czas do niedzieli, bo regulamin mówi, że w poniedziałek książka wraca do Alexa!
Gracjan
Alex,
Również jestem zdziwiony, że tak mało osób korzysta z biblioteczki. Toż to znakomita okazja aby nie tylko podszkolić angielski ale także zapoznać się z ciekawymi pozycjami praktycznie za bezcen. Ja sam korzystam intensywnie z biblioteczki i dzięki temu mogłem się zapoznać praktycznie bez kosztów choćby z pozycją Steva Pavliny (która mnie nawiasem mówiąc rozczarowała). Dzięki temu wręcz zaoszczędziłem nieco pieniędzy gdyż wcześniej rozważałem jej zakup. Teraz nie muszę się martwić o takie rzeczy. Co więcej dzięki inicjatywie Alexa mogę skoncentrować się na książkach o innej tematyce i w najbliższym czasie zamierzam zakupić pewne pozycje wiedząc, że książki poruszające tematykę rozwoju osobistego znajdę właśnie u Alexa.
Padło tu już trochę rad odnośnie efektywnej nauki angielskiego. Ja jeszcze dorzucę coś dla tych osób które wątpią w wystarczającą znajomość angielskiego. Jeżeli masz takie wątpliwości poświęć chwilę i zajrzyj na blogi takich osób jak: Steve Pavlina, Penelope Trunk, Seth Godin czy Leo Babauta jeżeli poradzisz sobie z wpisami na tych blogach to gwarantuję, że bez problemu poradzisz sobie także z większością książek z biblioteki Alexa.
Pozdrawiam serdecznie.
Grzegorz Kudybiński.
Mam 7 książek gotowych do wysyłki, więc wyekspediuje je jutro po południu.
Jeżeli ktoś jeszcze chce wypożyczyć coś z mojej półki to zapraszam.
Dziękuje Czytelnikom komentującym przeczytane książki. Widać z nich, że naprawdę mamy tu interesujące pozycje :-)
Korzystajcie!!!
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Pozwólcie na kilka prywatnych refleksji związanych z biblioteczką
Alexa.
1. Bardzo sposobał mi się zwyczaj zaginania rogów i zaznaczania
kolorowym zakreślaczem szczególnie interesujących
fragmentów. Kiedyś pewnie pomyślałbym, że to niszczenie książki,
ale teraz wiem, że to po prostu tworzenie własnego, unikalnego
egzemplarza. I… brakowało mi tej możliwości w czytaniu
egzemplarzy Alexa (co zrozumiałe, nie zawsze zakreśliłbym ten sam
fragment). Dodatkowo niektóre fragmenty wydały mi się tak dobre, że
chciałem mieć możliwość powracania do nich w
przyszłości. Początkowo przepisywałem, często obszerne, cytaty. Nie
trwało to długo, ponieważ sam zacząłem tworzyć swoją biblioteczkę –
niektóre z książek, które pożyczyłem od Alexa, mam już na
własność. Książki rzeczywiście nie są zbyt tanie, ale ustaliłem
sobie tempo jednej książki na miesiąc, co studencki budżet
spokojnie wytrzymuje (choć mam rozpisane książki na kilka
następnych miesięcy). W połączeniu z książkami wypożyczanymi z
biblioteczki Alexa da to całkiem przyzwoitą możliwość pochłaniania
tej literatury.
2. Dwa tygodnie temu w jednej z księgarni American Bookstore w Warszawie
kupiłem „Black swan” N. Taleba. Zauważyłem przy tym, że ten tytuł
był bardzo wyeksponowany: zaraz naprzeciwko wejścia, tuż obok
bestsellerów Dana Browna. Odrobinę się zdziwiłem, bo chyba (nie
jestem pewien, nie znam rynku księgarskiego) Taleb nie jest jakimś
przesadnie popularnym autorem. Kiedy wyszedłem z księgarni zacząłem
się zastanawiać, czy czasem rekomendacje w biblioteczce Alexa nie
miały wpływu na tę sytuację. Może nie bezpośrednio, ale na przykład
tak: czytalnicy blogu Alexa pytają w księgarni o książki z
biblioteczki, a księgarze – widząc zainteresowanie – wystawiają
książki na widocznych miejscach. Kiedy następnym razem będę w
Warszawie, to z ciekawości sprawdzę, czy więcej książek
rekomendowanych przez Alexa jest lepiej wyeksponowanych.
pozdrawiam serdecznie!
Piotrek
Piotr
Ciesze się, że parę książek było na tyle pożytecznych, że sam sobie je kupiłeś.
Zmniejszenie ryzyka przy zamawianiu nieznanych pozycji to było jedno z zamierzeń Biblioteczki.
Jeżeli chodzi o Twoją hipotezę: „czy czasem rekomendacje w biblioteczce Alexa nie
miały wpływu na tę sytuację.” to nie przywiązywałbym do mojej działalności aż takiej wagi, ale wszystko jest możliwe :-)
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Witaj Alexie, witajcie Czytelnicy!
Szukałem tej informacji, ale jakoś nieskutecznie…
Co się stało z Biblioteczką?
Pozdrawiam serdecznie
Kazik
Witaj
Ja również jestem ciekaw co stało się z tą bardzo ciekawą inicjatywą(mam pewne przypuszczenie że brakło chętnych?), dlatego chciałbym zapytać czy istnieje jeszcze jakakolwiek możliwość wypożyczenia od ciebie któregoś z egzemplarzy tej kolekcji.
Udał mi się przeczytać wszystkie twoje posty zamieszczone na tym blogu tak więc wykluczam możliwość, że przegapiłem wyjaśnienie/uaktualnienie na ten temat. Chyba że pojawił się to gdzieś w komentarzach bądź w notatkach.
Jeżeli znajdziesz chwilę czasu na odpowiedź będzie mi bardzo miło.
A przy okazji serdeczne podziękowania z wysiłek prowadzenia bloga oraz niezwykłą życzliwość w stosunku do czytelników. A także za chęć dzielenie się bogatą wiedzą i doświadczeniem.
Pozdrawiam
Tomasz M