Ten post chodził mi po głowie już od kilku miesięcy, jako rezultat wielu różnorakich interakcji z ludźmi.
Tak na szybko, jeśli mówimy o podejściu do szans życiowych to mogę wyróżnić następujące grupy:
- Ci najbardziej proaktywni, którzy przychodzą do mnie, składnie opisują swoją sytuację i pytają „Alex, gdzie w moim położeniu są szanse, których nie widzę?”. Po dyskusji sami wybierają się na poszukiwanie tychże szans. Osobą pytaną oczywiście nie muszę być ja :-)
- Ludzie, którym wystarczy pokazać pewne drzwi, których nie widzieli, a oni powiedzą „dziękuję za wskazówkę” i zabiorą się za ich otwieranie
- Ludzie, którym pewne drzwi trzeba otworzyć, a oni potem sami przez nie przejdą i pójdą dalej, korzystając ewentualnie z dorywczych rad/pomocy
- Ludzie, których przez takie już otwarte drzwi trzeba przeprowadzać za rączkę, a potem ciągle „motywować” do dalszego działania
- Ludzie, których teoretycznie należałoby przepchać przez takie drzwi, bo nie mają energii, aby przez nie przejść. Piszę „teoretycznie”, bo takim przepychanie się nie zajmuję
- Ludzie, którzy powiedzą „może tam są takie drzwi, ale na pewno nie dla mnie bo..” + 100 powodów dlaczego nie
- Ludzie, którym jak pokazujesz oczywiste i otwarte drzwi, to polemizują z Tobą twierdząc, że wcale ich tam nie ma, bo życie jest całkiem inne
Chyba Wam nie muszę teraz pisać, jak takie postawy wpływają długoterminowo na jakość naszego życia!
Droga Czytelniczko, drogi Czytelniku, zrób sobie prywatną, za to brutalnie szczerą ewaluację Twojej postawy w tym względzie. Jeśli jesteś gdziekolwiek indziej, niż w grupie pierwszej, to w swoim własnym dobrze pojętym interesie zastanów się, jak najszybciej możesz przenieść się wyżej na liście, którą napisałem! To może być jednym z mądrzejszych pociągnięć w Twoim życiu. W moim było!!!
Życzę dobrych przemyśleń i zapraszam do dyskusji w komentarzach.
Alex, bardzo dobry post i ważne spostrzeżenia a także ważny materiał do przemyśleń. Dziękuję.
Taka mi teraz tylko „na szybko” przeszła myśl, że może być i tak (mówię na podstawie obserwacji siebie i swojego doświadczenia), że w różnych obszarach życia możemy być na różnym poziomie – w jednych na pierwszym, w innych na piątym :-). Warto to obserwować i zmieniać.
I też tak, że dany poziom (nawet wysoki) niekoniecznie jest constans – raz osiągnięty nie musi być stały, bo są okoliczności w nas i na zewnątrz nas, które na nas rzutują tak, że czasem spadamy w dół tej listy, a czasem mamy tę gotowość, siłę i wewnętrzną „umiejętność” bycia na samej górze. I to jest chyba bardzo ludzkie, wszak nie jesteśmy cyborgami, niezmienni, zupełnie niepodlegający słabościom czy zawsze w takiej samej gotowości. I tak sobie myślę, że czasem i to trzeba umieć przyjąć, co nie znaczy godzenia się na bycie na samym dole listy :-)
Pozdrawiam, Ewa
Hej Alex!
Zgadzam się z powyższym podziałem :)
Zastanawia mnie jednak, dlaczego po za grupą pierwszą nie uwzględniasz również drugiej. Czy dobra, szybka wskazówka od mentora nie jest niekiedy więcej warta, niż dłuższy okres poszukiwań?
Pozdrawiam serdecznie :)
Michał
Ewa W
Piszesz: „że w różnych obszarach życia możemy być na różnym poziomie ”
Oczywiście, że tak jest!!
Zwróć uwagę, że ja nie specyfikowałem obszaru, bo szanse życiowe dotyczą wszystkich z nich :-)
Michał
Co dokładnie masz na myśli pisząc: „dlaczego po za grupą pierwszą nie uwzględniasz również drugiej.”
Wyjaśnij proszę
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Myślę, że w przypadku gdy posiadamy mentora albo inne osoby będące cennym źródłem informacji, oraz posiadających większe doświadczenie od nas w danym temacie, warto skorzystać z dobrowolnych wskazówk z ich strony, zamiast tracić często bardzo dużą ilość czasu na niepotrzebne poszukiwania.
W ten sposób zrozumiałem sens drugiej grupy :)
Lubię eksperymentować, ale to podejście wydaje mi się równie pragmatyczne – szybciej potrafi nas doprowadzić do celu.
Rozważne połączenie pierwszej i drugiej grupy może być nie głupim rozwiązaniem :)
Chyba że miałeś na myśli nauczyciela i zaradnego ucznia sugerującego się w działaniu wskazówkami.
Jakie jest Twoje zdanie na ten temat?
Michał
Piszesz: „warto skorzystać z dobrowolnych wskazówk z ich strony, zamiast tracić często bardzo dużą ilość czasu na niepotrzebne poszukiwania.”
To prawda. Nie jest jednak lepiej proaktywnie pytać różnych rozsądnych ludzi o niezauważone szanse?
To jest rozwiązanie z pkt.1
Nawiasem mówiąc punkt 2 nie wyklucza zapytania się potem o radę :-)
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Czesc Alex,
Widze ze ten post jest niejako rozwinieciem postu „pytaj bez strachu”.
Fajnie i konkretnie podzielies ludzi na grupy. Ciekawe jest tez to co zauwazyla Ewa, a na co ja nie zwrocilem uwagi – ze podzial ten ma zastosowanie w wielu dziedzinach naszego zycia. Ja do tej pory glownie stosowalem go w zyciu zawodowym.
Dziekuje!
„There are known knowns; there are things we know that we know.
There are known unknowns; that is to say, there are things that we now know we don’t know.
But there are also unknown unknowns – there are things we do not know we don’t know.”
Chodzi mi o ostatni przypadek.
Czasami zdajemy sobie sprawę, że coś tutaj może być, czego nie wiemy i wtedy pytamy.
Może się jednak zdarzyć, że przypadkiem przeoczymy miejsce, w którym powinniśmy zapytać. To miałem głównie na myśli. Czyli owszem, inicjatywa jest najważniejsza, jednak okazjonalne nakierowanie przez innych też może być pomocne – w końcu jesteśmy tylko ludźmi i zdarza nam się przeoczyć wiele sytuacji nieświadomie :)
Pozdrawiam,
Michał
Cześć,
Akurat takiego postu teraz potrzebowałem!
Wczoraj dyskutowałem z kolegą, dlaczego ludzie z którymi się stykamy zachowują się inaczej, niż my byśmy się na ich miejscu zachowali. Wystartowaliśmy ostatnio projekt, który polega na przeszkoleniu pewnej ilości osób. Projekt kierowany do tych, którzy chcą znaleźć lepszą pracę. Po tym szkoleniu uczestnicy uzyskają umiejętności, które są obecnie poszukiwane na rynku pracy. Wszystko za darmo. Potrzebne jest tylko ich zaangażowanie i chęć do nauki. Mało tego: chcemy pomóc im później tą pracę znaleźć!
Teraz jak czytam ten post, to widzę, że celowaliśmy w grupę trzecią. To znaczy chcieliśmy znaleźć takie osoby, przed którymi „pewne drzwi trzeba otworzyć”, jak to ładnie Alex napisałeś.
Zgłosiło się w sumie 30 osób. Po tygodniu – dwóch tylko ok. 10 osób wykazuje aktywność i chęć do zmiany w swoim życiu. Pozostałe osoby, jak sobie teraz uświadomiłem, należą do grupy 4 i 5.
Teraz zastanawiam się, czy warto te osoby „motywować” do działania, czy po prostu dać sobie spokój? Czy tłumaczyć im, dać być może ten post do przeczytania, czy po prostu poszukać nowych osób na ich miejsce, które będą w grupach 1 – 3? Muszę przemyśleć…
Pozdrawiam,
Wojtek
Witam,
dziękuję za post ze względu na treść i za czas w którym się pojawił.
Jakiś czas temu przeanalizowałam swoje szanse życiowe od czasów studiów, oczywiście
te,które sama zauważyłam. Wyniki… to tajemnica :-).
Teraz pracuję nad usuwaniem ograniczeń jakie powodują umykanie innych szans.
Wojtek G.
Sytuację, którą opisujesz znam z doświadczenia szkoleniowca. Czasami zastanawiam się czy warto … . Teraz częściej robię swoje najlepiej jak potrafię, a co dana osoba z tym zrobi to jej sprawa.
Pozdrawiam serdecznie
KrysiaS
Alex,
tak, tak, zwróciłam na to uwagę,o czym piszesz w komentarzu. Tym bardziej skłania mnie to do wielu refleksji. I właśnie z takim rozumieniem Twojego postu wiąże się ostatni akapit mojego komentarza. :-)Zauważenie, uznanie, a nawet zgodzenie się ze swoją słabością, zaakceptowanie siebie z tym, że bycie na określonym poziomie nie jest czymś stałym, jest bardzo ważne, bo pozwala na dalszy świadomy rozwój, bez „samobiczowania” i „podstawiania sobie nogi”. :-)
Pozdrawiam, Ewa
Alexie,
bardzo ważny post. Warto od czasu do czasu się zatrzymać i pomyśleć jak jest u nas z tym wykorzystywaniem szans. Czy szukamy rozwiązań czy wymówek?
Kiedyś było u mnie baaardzo słabiutko w wielu obszarach. Teraz z coraz większą odwagą odkrywam światy za drzwiami. Czasami z pomocą, czasami sama.
Z tym postem bardzo silnie wiążą się w moim odczuciu post o tym, że „Nigdy nie jest za późno” i nasze błędne przekonania o tym, że coś jest niemożliwe.
No strach – największy wróg odkrywania nowych możliwości.
Ewo,
jak zwykle znakomicie uzupełniasz to co napisał Alex. Myślę sobie, że uznanie tego, że nie jest się idealnym i ma się prawo do błędów dopiero pozwala na rozwój i cieszeniem się z życia takiego jakie jest.
Pozdrawiam, Małgorzata
Trochę ten podział ludzi, ze względu na życiowe szanse koajrzy mi się z podziałem na klasy. Przy czym ludzie z grupy 1 – to klasa „A”, tzw. VIPY. W życiu bywa różnie i nie zawsze wszystko jest zależne od nas. Podoba mi się jak uzupełniła to Ewa. Zdarza się, że jesteśmy na różnych poziomach i stajemy przed kilkoma drzwiami na raz i co wtedy? :) Też otwierałam już parę drzwi i ciąglę to robię. Czasem, ktoś mi je pomógł otworzyć, czasem same się otwierały jak w supermarkecie, czasem trzeba je było mocno pchnąć, korzystając z rad doradców. Ale myślę sobie z perspektywy czasu, że za tymi drzwiami, które otworzyłam własnoręcznie i z przekonaniem, przynosiły najwięcej niespodzianek. Przyznam, że tym momencie też stoję przed kolejnym takim wyborem… :)
Pozdrawiam Ania
Alex,
dzięki za ten post. BArdzo dobrze pogrupowałeś ludzi, przy czym ja bym się zgodził z poprzednio wypowiadającym się Michałem, że grupa 2 jest już o włos od grupy 1.
Poniżej odstępy są wyższe.
Niestety twój ostatni paragraf odbieram jako skierowany jedynie do grupy 2 – pokazujesz tym postem drzwi, ale nic więcej. Pozostałe grupy, które właśnie powinny się przenieśc wyżej niezbyt skorzystają, bo właśnie nei zrobiłeś nic więcej niż pokazanie drzwi.
Ja niestety jeszcze w grupie 2 nie jestem. Czytam z pasją Twojego bloga, ale często nie potrafię skorzystać ze wskazówek w nim zawartych, bo właśnie nie jestem w grupie 2.
Czy mogę liczyć na jakieś rady, jak się wspiąc po drabinie tych grup?
Cześć Alex :)
Bardzo trafnie opisałeś ten „zakres” nastawień, jakie można spotkać u ludzi próbujących coś zmienić w sobie. Sam zaobserwowałem, że niestety częściej dominują deklaracje, niż realna gotowość do zmian. Oczywiście nie jest tak tragicznie, szczególnie że jak ktoś przychodzi do coacha i jest gotowy mu zapłacić to raczej dlatego, że jednak coś tam chce ze sobą zrobić. Często jednak ta gotowość jest niepełna i wymaga doszlifowania. Może Panie Alexie zechciałby Pan stworzyć dla nas jakiś mały wpisik odnośnie tego, co można i co warto robić, aby wzbudzać w ludziach te pozytywne motywacje i chęci do zmian?
Alex, wydaje mi się, że jest jeszcze grup „0”. Widząca istniejąca szanse, korzystając z nich oraz aktywnie poszukując nowych drzwi.
Maciej,
pytanie, na ile rzeczywiście to są sytuacje jak piszesz „coś tam chce ze sobą zrobić” i „Często jednak ta gotowość jest niepełna i wymaga doszlifowania.”, a na ile żeby to coach czy doradca „przestawił go bezboleśnie” w inne miejsce w życiu. :-)I płacą za to, żeby ktoś to za nich zrobił.???
Czyli co kryje się faktycznie pod tym „coś tam”.
Hej,
Anna Zahuta,
Nie zgadzam się z tym co napisałaś, ponieważ odebrałem grupy Alexa w trochę inny sposób.
Piszesz:
„koajrzy mi się z podziałem na klasy. Przy czym ludzie z grupy 1 – to klasa “A”, tzw. VIPY.”
Nie chodzi o podział ludzi „na klasy”, ani na „VIP-ów” – sugeruje to niebezpieczne stwierdzenie, że są ludzie lepsi albo gorsi od nas. Co najwyżej ludzie sami w sobie mogą mieć bardziej produktywne, lub mniej, podejście do podejmowanych w ich życiu decyzji.
Dziękuję Alex za ten post i listę, ponieważ jest prosta (zgodnie z zasadą KISS) i daje możliwość szybkiej konfrontacji nas z rzeczywistością :)
Pozdrawiam,
Konrad Dudek
Alex,
fajny post, krótki i zwięzły. Chyba lubię listy. Z wrodzonej przekory tylko jedna uwaga ad. 5. Wydaje mi się, że czasem takie właśnie przepchnięcie może być fantastyczną pomocą dla osoby z potencjałem, ale z jakichś powodów pozbawionej odwagi, by przejść przez drzwi. To jak z wrzuceniem do wody z dużej wysokości – ktoś może się bać, ale jak mu pomożesz, okazać się świetnym pływakiem. Chyba, że tego typu przypadki mieścisz w punkcie 3?
Pozdrawiam serdecznie,
Bartosz
Lukasz
To jest może niekoniecznie rozwinięcie, choć oba dotycza dość podobnej kwestii.
W każdej dziedzinie życia mamy szanse i potencjalne drzwi, więc warto się zastanowić nie tylko nad sprawami zawodowymi.
Michał
Piszesz: „Czasami zdajemy sobie sprawę, że coś tutaj może być, czego nie wiemy i wtedy pytamy.
Może się jednak zdarzyć, że przypadkiem przeoczymy miejsce, w którym powinniśmy zapytać.”
Dlatego warto standardowo założyć, że przeoczamy i pytać na wszelki wypadek :-)
Wojciech G.
Aby uniknąć takiej sytuacji, u nowych klientów robię najpierw małe spotkanie zapoznawcze z uczestnikami, gdzie obie strony wzajemnie muszą się zakwalifikować.
W życiu prywatnym po prostu pokazuję różne rzeczy i jeśli dana osoba potem jest zmotywowana, to dobrze, jeśli nie to tez dobrze, ale beze mnie :-)
KrysiaS
Proszę bardzo :-)
Powodzenia w usuwaniu…..
Ewa W
Dopóki ta akceptacja nie przerodzi się w całkowitą „zlewkę” (co mi się zdarzało), to jest to OK. :-)
Małgorzata
Piszesz: „Teraz z coraz większą odwagą odkrywam światy za drzwiami. „
Pamiętaj o 3 zasadach eksperymentowania :-)
http://alexba.eu/2012-12-03/rozwoj-kariera-praca/3-zasady-eksperymentowania-dla-pokolenia-y-i-nie-tylko/
Anna Zahuta
Piszesz: „Trochę ten podział ludzi, ze względu na życiowe szanse koajrzy mi się z podziałem na klasy. Przy czym ludzie z grupy 1 – to klasa “A”, tzw. VIPY”
To niekoniecznie było moja intencją. Bardziej zależy mi na daniu każdemu Czytelnikowi narzędzia do samoewaluacji w tym względzie.
Powodzenia w Twoich wyborach :-)
Michał
Piszesz: „Niestety twój ostatni paragraf odbieram jako skierowany jedynie do grupy 2 – pokazujesz tym postem drzwi, ale nic więcej. Pozostałe grupy, które właśnie powinny się przenieśc wyżej niezbyt skorzystają, bo właśnie nei zrobiłeś nic więcej niż pokazanie drzwi.”
To jest maksimum, jakie w rozsądny sposób mogę zrobić na blogu :-)
Piszesz: „Czytam z pasją Twojego bloga, ale często nie potrafię skorzystać ze wskazówek w nim zawartych”
Na czym dokładnie polega problem?
Maciej
Piszesz:” Może Panie Alexie zechciałby Pan stworzyć dla nas jakiś mały wpisik odnośnie tego, co można i co warto robić, aby wzbudzać w ludziach te pozytywne motywacje i chęci do zmian?”
Nie „panujemy” sobie tutaj :-)
Wracając do pytania, to tak średnio chcę się nad tym zastanawiać. Jeśli ktoś nie jest zmotywowany, to pozwólmy mu funkcjonować w życiu tak jak dotąd, chyba że ma to negatywny wpływ na nasze.
Wolę zajmować się kwestią „tuningowania” nas samych, tych, którzy chcą.
Marcin
Aktywne poszukiwanie nowych drzwi, to też proaktywne pytanie o nie innych ludzi, czyli grupa pierwsza :-)
Konrad Dudek
Dobrze uchwyciłeś moje intencje :-)
Dziękuję za miłę słowa
Bartosz
Piszesz: „Wydaje mi się, że czasem takie właśnie przepchnięcie może być fantastyczną pomocą dla osoby z potencjałem…”
Nie robię tego, bo jakie mam prawo twierdzić, że wiem lepiej co komuś jest potrzebne?
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Alex,
Nie jestem pewna, czy sie dobrze rozumiemy.
Napisałeś: „Dopóki ta akceptacja nie przerodzi się w całkowitą „zlewkę” (co mi się zdarzało)” – rozumiem jako: zdarzało Ci się tak dalece godzić ze swoja słabością, że zlewałeś to i nic z tym nie robiłeś. jeśli tak, to rzeczywiście nie jest to najlepsza strategia.
Mnie chodzi o inną sytuację – ja piszę: „Zauważenie, uznanie, a nawet zgodzenie się ze swoją słabością, […] pozwala na dalszy świadomy rozwój” a wcześniej „co nie znaczy godzenia się na bycie na samym dole listy”. :-)
Nie ma według mnie ludzi idealnych, którzy we wszystkim i zawsze (łącznie rozumiane) są zawsze na szczycie formy. :-)Ważne, co z tym robimy, na ile się staramy, nawet jeśli efekty nie zawsze są zauważane przez innych. Krok po kroku można dokonać pozytywnej zmiany.
Alex,
czytam Twoje publikacje od kilku miesięcy z dużym zainteresowaniem, a komentarze pod nimi z jeszcze większym. Zdecydowałam się po raz pierwszy zabrać głos, bo uznałam, że poznałam Cię Alexie i Twoich komentatorów na tyle, że mogę coś wnieść do dyskusji.
Nigdy, przenigdy w życiu nie znalazłam się w grupie od czwartej w dół. W pewnych ekstremalnych momentach życia poszukiwałam mentorów, od których mogłabym uzyskać wskazówki do działania. Kiedy już w swoim mniemaniu trafiłam na takiego kogoś, szybko okazywało się, że to ja jemu, lub jej pomagam, a nie odwrotnie. Zainspirowałam do dalszego działania, ktoś zobaczył swoje możliwości po dyskusjach ze mną, a ja zostawałam ze swoimi problemami i rozwiązywałam je znów sama. Faktem jest, że skutecznie. Ale ja też chciałabym mieś kogoś takiego, kto pokaże mi te drzwi do otwarcia, a nie ciągle ich szukać samej. Chcę do grupy 1 lub 2. Być może krócej bym cierpiała w tych poszukiwaniach. Zdaję sobie sprawę, ze gdzieś popełniam błędy w wyborze takich osób, ale nie wiem gdzie i jak to zmienić.
Po głębszym zastanowieniu się nad powyższym moim wpisem , doszłam do wniosku, że znam jednak kilka osób, które pomogły mi zobaczyć problem z innej strony i pokazały inne drzwi. Jestem im za to wdzięczna. Co nie zmienia tego, że po przejściu przez nie już bez ich pomocy, to ja jestem dla nich teraz mentorem. No i całą zabawę muszę zaczynać od początku.
Dzień dobry,
Konrad Dudek,
fajne jest w tym blogu to, że są tak różne przemyślenia i komentarze, dające pole do kostruktywnej i aktywnej dyskusji i nie musimy się ze sobą zgadzać :).
Alex,
te „narzędzia do samoewaluacji”, które podajesz, są lub będą już niedługo efektywnie wykorzystywane. :)
Pozdrawiam i dziękuję Ania
Fajny podział i z pewnością uzasadniony :-)
Szkoda tylko, że po części wynika nie z błędów w postawie a po prostu z charakteru danego człowieka.
Zawsze będą ludzie aktywni, którym wystarczy odwrócić głowę w odpowiednim kierunku i zawsze będą tacy, których trzeba niemal przemocą wypchnąć przez „odpowiednie” drzwi.
W dodatku nigdy tak do końca nie wiadomo, czy rzeczywiście okażą się one dla niego odpowiednie :-)
Ale to fajnie, że jesteśmy tacy różni. Przynajmniej jest ciekawie!