Czas na wyjaśnienie pozostałych kwestii związanych z książką, o które pytaliście.
Zacznijmy od tego, co w ogóle chcę takim przedsięwzięciem osiągnąć. Z poprzedniego wpisu wiecie, że ma to być rodzaj praktycznego kursu, użytecznego dla większości ludzi, którzy chcą dobrze żyć i są tego świadomi, iż dobre relacje z innymi będą w tym odgrywać kluczową rolę. Jak ktoś zechce i odpowiednio wykorzysta zarówno książkę, jak i zapewnie pojawiające się na blogu związane z nią dyskusje, to jakby na odległość miał mnie do dyspozycji.
Mówiąc o pieniądzach, to te nigdy nie były celem pisania tejże książki, z czego wynika kilka poważnych konsekwencji:
- mogę pisać co tylko przyjdzie do głowy i uważam za słuszne, bez zważania, czy to się „sprzeda” szerokiej publiczności, czy tez nie
- nie mam deadlines, czy też „must include” w tym, co piszę
- jestem bardzo elastyczny co do sposobu rozpropagowania tej pozycji
Mimo tego braku zainteresowania kasą jest pewien „rachunek ekonomiczny” na który zważam:
- jeśli już ktoś po tę książkę sięgnie, to powinna ona być tak napisana, aby przy odrobinie własnej pracy każdy Czytelnik mógł z jej pomocą znacząco poprawić jakość życia sobie i bliskim. Nad tym intensywnie pracuje w chwili obecnej
- bardzo ważnym dla mnie jest tzw. zasięg, to znaczy chcę, aby książka dotarła do jak najszerszego grona osób.
Gdzieś tam w jakiejś Pipidówce na końcu świata jest taki mały Aleks (albo i Aleksandra) jak ja w tej pierwszej scenie z Prologu. Gdzieś w różnych miejscach takie trochę większe Alexy walczą o ekonomiczne przetrwanie tak jak ja w moich „gazeciarskich” czasach. Gdzieś indziej różne Alexy osiągnęły co prawda pewien sukces ekonomiczny, ale coś istotnego brakuje im do pełni szczęścia. Byłem w każdej z tych sytuacji i książka zawierać będzie narzędzia pomocne w wyjściu z każdej z nich, tylko trzeba zadbać, aby dotarła do zainteresowanych.
To można osiągnąć na różne sposoby. Pierwszy pomysł był taki, aby w postaci ebooka (pdf, epub, mobi) wydać ja na blogu do swobodnego pobierania, z dodatkową opcją zamówienia sobie wersji papierowej (print on demand) jeśli ktoś sobie zażyczy. Ta metoda ma nastepujące słabości
- efekt przekazywania dalej jest w Polsce dość słaby, moja postawa dzielenia się natychmiast wartościową informacją nie jest tak rozpowszechniona. Widać to było choćby w jednej z ostatnich dyskusji, gdzie część Czytelników przyznała iż korzystają z tego co piszę tutaj, niemniej nie opowiadają o tym znajomym, po części z powodów czysto światopoglądowych. To jest w porządku i mają do tego pełne prawo, jest to jednak czynnik, który muszę wziąć pod uwagę,
- dla części ludzi, to co nic nie kosztuje zdaje się mieć mniejsza wartość :-)
- spora część „grupy docelowej” jest tak „zarąbana” walką z przeciwnościami losu, że nie ma czasu na surfowanie w internecie, ale może np. znaleźć czas na urlopie, w łóżku szpitalnym, wannie itp.
Tak pojawił się pomysł, aby spróbować zrobić to tak, jak drzewa owocowe :-) dać innym możliwość zarobienia a przy okazji dotrzeć tam, gdzie internetowo nie dałbym rady.
Dlatego chwilowa koncepcja, to książka drukowana, niezbyt obszerna, w cenie pozwalającej pokryć jej koszty wydrukowania i dającej rozsądny zarobek dystrybutorom. Do tego w dzisiejszych czasach wersje elektroniczne, wraz z czytaną przeze mnie wersją audio są dość oczywiste i w którymś momencie muszą się pojawić. Trzeba tylko pamiętać, aby zrobić to tak, aby tym sprzedającym papier nie popsuć interesu, bo to oni z założenia sprawią, że pozycja wyląduje w sporej ilości księgarń. Nie mam na to jeszcze gotowego rozwiązania.
Jeśli chodzi o wydawcę, to kontaktowali się ze mną (z własnej inicjatywy) przedstawiciele dwóch firm, w tym jednej uprzednio znanej i poważanej przeze mnie. Rozmawialiśmy dość luźno przed wakacjami, ja stałem na stanowisku, że najpierw będę miał produkt, potem porozmawiamy konkretnie. Produkt się tworzy i jeszcze chwilkę to potrwa. Potem trzeba będzie się spotkać, powymieniać wyobrażeniami i zobaczyć, czy taka współpraca przyniesie znaczące win-win dla obydwu stron. Sprawa na razie jest otwarta, bo ewentualne wydanie książki z własnych pieniędzy też nie stanowi dla mnie problemu nie do przeskoczenia (jak już tyle mojego czasu zainwestuję w jej napisanie, co jest znacznie trudniejsze :-)), nie mówiąc już o możliwościach znalezienia sponsorów korporacyjnych, gdzie mam przecież znakomita reputację.
Tak więc te decyzje dopiero zapadną, na razie koncentruje się na pisaniu.
Teraz odniosę się jeszcze do poszczególnych zapytań, w dość dowolnej kolejności:
„Mam nadzieje, że będzie sporo innych/nowych kwestii/historii niż poruszone na blogu… „
Na pewno będą też rzeczy nie poruszane dotychczas, ale to nie ilość decyduje o sukcesie, tylko jak dobrze robisz rzeczy, które są dla niego krytyczne. Książka będzie Cie prowadzić poprzez proces nabywania umiejętności, które da się nauczyć przez zwykłe czytanie. To jest zresztą najwieksze wyzwanie dla mnie.
„Mam nadzieję, że dzięki książce łatwiej będzie zarażać innych ludzi Twoimi ideami. „
Lepiej będzie, jeśli będziesz miał własne, wspaniałe idee i nimi zarażał innych :-) Zrób to lepiej ode mnie!!!
„warto pamiętać, że człowiek uczy się (niestety) na własnych błedach, a i to tylko taki, który ze swego życia potrafi wyciągać wnioski. „
Całkowita racja. Książka powinna ułatwić popełnianie niektórych błędów, a wielu wypadkach zmniejszyć płaconą za nie cenę.
„… napisany w podobnym stylu co wpisy na blogu – bardzo przyjemnie się go czyta (czuć pewnego rodzaju lekkość). „
Ha, ha ha, gdybyś widział, z jaka trudnością siadam te kilka godzin na t…. aby napisać coś dłuższego niż post na blogu :-) Zwłaszcza kiedy życie woła wokoło „używaj mnie!!” No ale punkt krytyczny jest już chyba przekroczony (w dobrym kierunku :-))
„Alex, czy to będzie bardziej książka o Twoich doświadczeniach życiowych czy wskazówki dotyczące lepszych metod komunikowania się z ludźmi, w formie podobnej jak tutaj na blogu? „
To nie będzie autobiografia, choć oczywiście oparta na bardzo wielu doświadczeniach życiowych moich i nie tylko. Jak już wspomniałem w poprzednim poście będzie to bardziej taki substytut Alexa jako wsparcie w ulepszeniu Twoich relacji z innymi ludźmi
„Chociaż, jako typowego introwertyka, na myśl o motywowaniu się do utrzymywania relacji z ludźmi przeszywa mnie dreszcz niepokoju. „
„Typowy introwertyk” to jest etykietka, która sobie z wygodnictwa przyczepiłeś!!! Nie czekaj na książkę tylko marsz do ludzi i zacznij z nimi różne, na poczatek niezobowiązujące relacje. Dopiero jak się nie da to poczekaj na książkę :-)
„Kogo jak, nie Ciebie powinienem słuchać i uczyć się od „
Nikogo nie słuchaj bezkrytycznie. Ja tez popełniam błędy, do tego jestem często leniwym hedonistą. Staraj się zawsze wyrobić sobie własny osąd, kiedy tylko jest na to czas.
„Odnoszę wrażenie, że będzie to książka, którą czyta się “na jeden raz” od deski do deski, a potem jeszcze kilkukrotnie się do niej wraca. „
Każdy może z książki korzystać jak chce. W założeniu myślę raczej o czymś w rodzaju bardzo praktycznego kursu na odległość, ale to tylko moje założenie.
„Jeżeli utrzymałeś choć trochę ten styl pisania, opowiadanie historyjek – książka będzie naprawdę ciekawa.
Widzę coś co wciąga dużo bardziej niż poradnik “38 rad jak żyć”. „
W książce będą praktyczne przykłady z życia, ale bardziej istotne będą zadania do wykonania, aby opanować pewne dość nieuchwytne kompetencje i postawy.
„po tym prologu, ciężko będzie mi o tej książce nie myśleć „
No to lepiej zrób sobie przerwę i zajmij się życiem :-) Jak będę gotowy, to na pewno dam znać :-)
„Z pierwszego akapitu prologu bije taka szczerość, że w ciemno kupuję tę książkę. „
Szczery to jestem i na tym blogu, co nie wszystkim najwyraźniej się podoba :-) Tego nie zamierzam zmieniać
Specjalnie dla Czytelnika podpisanego Ziutek, który napisał:
„O ile nepotymu nie widze o tyle bez wypracowanych zagranica ustawek w duzych firmach nie widzialbym Pana w pl to tak jak niedawno mlody czlowiek ktory sie pytal jak byc takim jak Alex i bogatym, ten mlody czlowiek nie wie ze nie bedzie robil prania mozgu w korpo za 20tys. bo nikt go nie zna i nie poleca, a jedynie moze ktos do niego za 30zl przyjdzie czasem w weekend i bedzie sie stowarzyszal w zbiorowiskach coachow ktore rozdaja sobie certyfikaty
a ebooka jak bedzie przeczytam chyba glownie dlatego ze chce zobaczyc jak Alex bedzie przedstawial sie jako pelny werwy i lekko bezczelny pewny siebie amant kobiet
Ech ciekawe ile ludzi musi ciezko pracowac wytwarzajac produkty i uslugi zeby taki coach mogl podmotytowac szefa duzej firmy….”
W jednym z już napisanych rozdziałów książki zalecam „Nigdy nie wypowiadaj się o rzeczach, o których nie masz zielonego pojęcia”
Twój tekst jest przykładem, przed czym ostrzegam. Dobrze że przynajmniej zrobiłeś to anonimowo, bo inaczej byłby wstyd dla Ciebie i Twoich Rodziców
„A mnie ciekawi czy ktoś kto uważnie obserwuje Twój blog (i przeczytał wszystkie lub prawie wszystkie posty) nie dojdzie po przeczytaniu książki do wniosku, że już to zna z bloga. „
Nawet gdyby tak było, to sama wiedza niewiele mu da, akurat w sprawach relacji. Pewnych postaw i podejść trzeba się nauczyć praktycznie, a do tego książka powinna być dobrym przewodnikiem.
„Mam tylko nadzieję, że nie wyjdzie coś podobnego do kiosakiego, bo tego gościa akurat nie trawię… „
Gdyby „wyszedł” podobny zasięg jak u Kyosakiego to bym się nie obraził :-) Ale w innych sprawach nie zamierzam go naśladować :-)
„Ja także chętnie przeczytam tą książkę. Trafiłem na ten blog z forum modelarzy RC, który prowadziłeś. Zafascynowała mnie wtedy twoja filozofia patrzenia na świat, mocno odmienna od tej z którą miałem do czynienia dotychczas (np. zakaz reklam na forum, bezinteresowna pomoc, otwartość i przyjazne podejście do drugiego człowieka, a jednocześnie ostra i natychmiastowa reakcja na łamanie zasad). „
Cieszy mnie to, jak też fakt, że nawet po latach inni Koledzy z powodzeniem prowadzę je dalej w tym samym duchu.
Tyle na razie Waszych pytań.
Z innych ciekawostek, to od czasu do czasu daję różnym ludziom poczytać istniejące już kawałki, aby sprawdzić, czy gdzieś totalnie nie błądzę. Jak na razie wszyscy mówią „pisz dalej!!!”
Wczoraj w Berlinie „na żywca” przetłumaczyłem kawałek klientowi przy obiedzie. Wyraził ubolewanie, że pisze tę książkę po polsku , a nie po niemiecku. Zgodziliśmy się, że szczególnie dla ludzi wychowanych w byłych wschodnich Niemczech wiele spraw ma takie samo zastosowanie :-)
Jeśli macie jakiekolwiek pomysłu, idee, inspiracje związane z tematem tego postu to zapraszam serdecznie do komentarzy
Witaj Alex :-)
Co sądzisz o pomyśle sprezentowania pewnej puli bibliotekom, szczególnie wiejskim i w małych miasteczkach?
Jeśli byłoby to np. finansowane przez crowdfunding, to jestem gotowy wspomóc taki projekt finansowo (w podziękowaniu za Twoją pracę).
Generalnie pewnie sam zakupię trzy egzemplarze: jeden dla siebie, drugi dla bratanic jak podrosną :-), a trzeci do lokalnej biblioteki.
Uważam, że pomysł z książką za świetny, nawet jeśli miałby to być tylko wygładzony zbiór postów z tego bloga (a tak nie jest jak wiemy).
Książka to jednak książka, jest w niej coś magicznego :-)
Pozdrawiam
Cześć Alex i cześć Czytelnicy :)
Bloga czytam już od ładnych paru lat (wtedy byłam jeszcze uczennicą gimnazjum), ale wypowiadam się tutaj po raz pierwszy. Naprawdę sporo mi pomogłeś Alex w życiu. Mimo, że moja sytuacja rodzinna mogłaby człowiekowi nieźle napsocić w życiu, w dużej mierze dzięki Twoim postom, uważam, że moje życie jest jednak całkiem ciekawe (a mi też głównie o to chodzi :) ). To tylko tak na marginesie w ramach podziękowania. Dziękuję :)
A pytanie w sumie krótkie: masz zamiar wydać także wersję niemiecką swojej książki? Z chęcią bym poczytała :)
Pozdrawiam,
Asia
@Tomek,
spodobał mi się Twój pomysł z przekazaniem książki do biblioteki.
Podejrzewam więc, że i u mnie na jednym egzemplarzu się nie skończy :)
Pozdrawiam,
Artur Rogowski
Czemu „na zachodzie” wyprzedaże są bardziej atrakcyjne ? Bo większość kupuje po cenie 100 i dlatego potem sklep może pozwolić sobie na spory rabat…
Tak samo z tą książką, powinno się jej dużo sprzedać w „optymalnej cenie”, aby potem móc np:
– wysłać ją do bibliotek w małych miejscowościach, wsiach
– bibliotek w liceach
– bibliotek na uczelniach wyższych
Czyli kilkanaście(kilkadziesiąt?) tysięcy miejsc gdzie warto, aby Twoja pozycja się pojawiła…
Ja np. miesięcznik Harvard Business Review poznałem przez to, że był na półce w bibliotece uczelni wyższej którą ukończyłem…
Reasumując: uważam, że cena 100 powinna być na tyle optymalna, aby móc z tego sfinansować powyższe akcje…
Alex,
pierwsze, co przyszło mi na myśl po przeczytaniu końcówki tego postu: przetłumaczenie tej książki na niemiecki mogłoby być znakomitym pomysłem! Dotarłbyś do nowej, bardzo licznej grupy młodych ludzi, którzy mogliby skorzystać z Twojego doświadczenia i przewodnictwa, a nie mogą poprzez blog.
A druga myśl: ciekawe, jakby sobie Google translator poradził z przełożeniem postów na blogu na niemiecki. Czy wystarczająco dobrze, by lektura przyniosła korzyść niemieckojęzycznym czytelnikom?
I trzecia: czy mógłbyś (lub planujesz w książce) opisać główne różnice, jakie dzielą młodych menedżerów, z którymi pracujesz w Polsce i w Niemczech? (oczywiście podobieństwa też byłyby mile widziane).
Pozdrawiam,
yves
@yves:
„A druga myśl: ciekawe, jakby sobie Google translator poradził z przełożeniem postów na blogu na niemiecki. Czy wystarczająco dobrze, by lektura przyniosła korzyść niemieckojęzycznym czytelnikom?”
Od lat korzystam regularnie z Google translator i muszę przyznać, że bardzo się rozwija to nie ma szans aby przez to narzędzie tłumaczyć całe posty… Tym bardziej w tak egzotycznym języku jakim jest polski.
Generalnie to google translate z oczywistych względów lepiej tłumaczy z hiszpańskiego/niemieckiego na angielski, niż na przykład z angielskiego na polski. A nawet jeśli Alex pisałby w języku angielskim to przetłumaczenie tego w google translate na niemiecki w najlepszym wypadku osiągnęłoby wynik taki, w którym z trudem idzie zrozumieć większość zdań i ogólny sens wypowiedzi, ale na dłuższą metę byłoby to bardzo irytujące dla Czytelników.
Alex, powiem Ci szczerze, że od lat jestem „zajarany” tym blogiem i ogólnie tym co przekazujesz. Zwerbowałem już na tego bloga kilka osób, które także pochwalają Twoje rady i z ciekawością próbują wdrażać je do swojego życia. Jestem małym graczem w branży, więc nie mogę tak naprawdę rozmawiać z Tobą o wydaniu Twojego tytułu, ale wzięcie udziału choć w małym stopniu w jakimś aspekcie wydawania książki byłoby moim małym marzeniem. ;-)
Powodzenia w pisaniu. I aby Ci motywacji i chęci nie brakło.
Pozdrawiam,
Paweł Kuriata.
Cześć Alex,
świetny pomysł z tą książka. Z powodu braku czasu z prędkościa światla przeleciałem przez komentarze i ostatnie Twoje posty, więc nie wiem czy się nie powtarzam, ale myśle, że wersję elektroniczną
„wal za darmo bezpośrednio z bloga” – może uda się dogadać z wydawcą na taki myk ;)- nie wiem nie znam się – to tylko idea ;), która przeleciała mi przez głowę podczas ekspresowego czytania bloga. Uważam, że ksiażka w twardej okładce będzie znakomitym prezentem dla każdego. Chyba kiedyś praktykowal to Paulo Coelho, iż zachęcał do ściagania jego ksiażek przez torrenty i inne P2P , okazało się to super posunięciem marketingowym ;). Komu sie spodoba, kupi tak czy siak, mało tego bedzię miał bardzo prosty sposób obdarowania innego czymś ważnym bez żadnych zobowiazań i podtekstów ani oczekiwań, że ktoś coś z tym zrobi. Rok wydania książki będzie bardzo prosty jeśli chodzi o Św. Mikołaja. Istnieje tak dużo ludzi, którym potrzeba takiej pigułki, która otwiera wszystkie zmysły na raz na otaczający ich ekosystem :). Dodam, że to moj pierwszy post :), a bloga czytam od 2 lat :). Z niecierpliwościa czekam na książkę w jakiej formnie by nie byla, czytam na raz :)
Rozważ proszę udostępnianie bezpłatnie „za like”/”za tweet”. Są do tego narzędzia, ludzie będą pobierać i jednocześnie się tym dzielić ze znajomymi. Moim zdaniem świetna metoda na załatwienie możliwie dużego zasięgu publikacji.
Krzysztof Lis,
co do sprzedawania ksiazki “za like”/”za tweet”(bo to nie jest bezpłatne rozdawanie – ludzie płacą „likiem”), to jestem przekonana, ze to zły pomysł dla tej książki. I zgadzam sie, ze dla wielu to co darmowe jest mniej wartosciowe. Do tego wersja papierowa pozwala na korzystanie z niej w inny sposób niż pdf, etc. A do tego jeśli ktos chce za darmo i internecie – ma bloga, z którego takze wiele sie mozna nauczyc.
Natomiast mozna rozważyc po wydrukowaniu juz ksiazki upublicznianie “za like”/”za tweet” fragmentów tej ksiażki, bez cwiczeń o któreych Alex wspomina. Mozna dawać ludziom zadania z nagrodami (w nagrode wersja drukowana) i wiele, wiele innych form promocji.
Tak czy inaczej najpierw trzeba ja napisać, potem wydać, potem dystrybuować w mało absorbujacy a skuteczny sposób, promujac w tym czasie, a nawet wcześniej (co sam autor juz robi rozbudzajac w nas apetyt na tę ksiazke).
Podoba mi sie pomysł dotarcia z ksiazka do bibliotek, szczególnie tych w róznych zakamarkach kraju. I to też mozna zrobic w ciekawy marketingowo i PRowo sposób. :-)
Pozdrawiam, Ewa
Alex no kocham Cię :) :) :) Pisz, pisz, pisz proszę :) bo Cię doczekać nie mogę :) Ta wiadomość mnie naprawdę uradowała !!! bo ostatnio zaczęłam rzadziej tu zaglądać…….. Powodzenia :)
Marcin,
z wydawcą nie trzeba dogadywać żadnych myków. ;) Bo książkę można spokojnie wydać i dystrybuować bez wydawcy, z zachowaniem sobie pełni autorskich praw majątkowych i z pełną kontrolą nad ceną. Wszystko zależy od tego, czy Alex może sobie pozwolić na samodzielne sfinansowanie kosztów druku, bez udziału wydawcy, a także czy jest w stanie dogadać się bezpośrednio z dystrybutorem, samodzielnie załatwić korektora i samodzielnie wypromować książkę. To są rzeczy do zrobienia, jeśli ktoś chce. Nie ma żadnego powodu, żeby wydawca przejmował „kontrolę” biznesową nad dziełem, choć wielu autorów wybiera taką opcję sprzedawania swojej pracy, a później narzeka :P Przy dystrybucji można też rozważyć opcję sprzedaży książki poprzez sklepy internetowe np. za pośrednictwem Allegro. W takim wypadku Alex potrzebowałby jedynie osoby (grupy osób) do fizycznej obsługi i realizacji transakcji kupna.
Pozdrawiam
Agnieszka M.
Czyli jednak książka będzie płatna?lCzy to już przesądzone? Jeśli tak to w jakim przedziale będzie kształtowała się cena?
ale marudzicie ksiazka ma byc platna bo za prace jest placa :) to chyba powina byc pierwsza mysl w ksiazce bo tak wielu ludzi w kraju ma sie za nic i wstydzi sie brac i placic za prace
20zl to sniadanie skromne dla 2 osob ….
ktos napisal ze jak ktos lubi to kupi – jasne tylko ze cala polska tak mysli a potem okazuje sie ze naklad to 1000sztuk i nie mozna sprzedac bo sami zlodzieje w kraju :( z ebookami jeszcze gorzej
imho najpierw wydac w papierze a po 1-2 latach ebook chyba ze autor ocieka pieniedzmi jak alex i poprostu wyda to za darmo a tak naprawde bedzie to ruch marketingowy ktory i tak nie pogorszy jego zycia
co do wydawania ksiazek polecam doswiadczenia tima ferrisa.
Wykwintny, ci dla których 20 zł ma wartość skromnego śniadanka raczej nie będą potrzebowali tej książki ;) Decyzja i tak należy do Alexa, jako autora pracy. Jednak dla wielu potencjalnych czytelników tej książki 20 zł wcale nie byłoby sumą zbyt niską. Dużo zależy też od tego, jak Alex określił grupę docelową.
Pozdrawiam
Agnieszka
Troszeczkę „zanurkowałem” po powrocie z Gypsy Time (nie tylko w sprawy sprzataniowo-organizacyjne, ale też i nowe interesujące zadania), nareszcie jest chwila czasu, aby Wam odpowiedzieć
Tomek
„Co sądzisz o pomyśle sprezentowania pewnej puli bibliotekom, szczególnie wiejskim i w małych miasteczkach? „
To bardzo dobry pomysł, dziękuję też za propozycję wsparcia. Moim pierwszym priorytetem, jest napisanie czegoś pożytecznego :-) następnym dość „ekonomiczne” wydanie, aby można było też robić takie rzeczy jak zaproponowałeś.
W międzyczasie dostaję na maila podobne deklaracje od emigrantów mieszkających poza Polską i czytających ten blog, za co serdecznie dziękuję. To dal mnie dodatkowy bodziec, aby zrobić coś dobrego.
Asia R
Ciesze się, że moje pisanie było Ci pomocne jeszcze w gimnazjum, bo właściwie byłaś wtedy poza głównym „targetem” blogu :-)
Na razie nie zamierzam wydawać tej książki po niemiecku, najpierw zróbmy coś porządnego po polski i zadbajmy, aby jak najwięcej osób z tego skorzystało. Jeżeli to przedsięwzięcie zakończy się powodzeniem, to wtedy zobaczymy dalej.
Artur Rogowski
Dziękuję za deklarację:-)
MaciejD
Twoje rozważania są słuszne, niemniej jak zwykle diabeł tkwi w szegółach.
Yves
Jak już wspomniałem poprzednio, pierwszym priorytetem jest wersja polska i maksymalnie dobre jej wykorzystanie (w sensie rozpowszechnienia).
W tym co pisze precyzja użycia języka jest dość ważna, obawiam się że automatyczna translacja nie poradziła by sobie.
Nie gniewaj się, trzecie pytanie pozostawię bez odpowiedzi, bo nie mam w tej chwili zasobów, aby się nim zająć.
Paweł Kuriata
Wyobraź sobie, że dostałem kiedyś maila od pewnego managera, który był u mnie na szkoleniu (po angielsku). Napisał on, że regularnie czytuje blog korzystając własnie z Google translator :-)
Marcin
Dziekuję za pomysły. Musimy uwzględnić, że moja sytuacja wyjściowa jest całkowicie różna on Coelho, kiedy propagował swoje książki w opisany przez Ciebie sposób.
Krzysztof Lis
Proponujesz: „Rozważ proszę udostępnianie bezpłatnie “za like”/”za tweet”. „
To mi się osobiście niezbyt podoba, bo w moim odczuciu byłaby to forma „żebrania” o uwagę, a na to ta książka będzie (mam nadzieję :-)) zbyt wartościowa. Jeżeli już, to wolę rozwiązania jak w naszym ostatnim wspólnym wyjściu do teatru: informuje o akcji, kto może kupuje sobie bilet, kto nie ma kasy dostaje bilet ode mnie a wszyscy są zaproszeni na lunch. „No strings attached”. To jest po mojemu
Ewa W
Dziekuję za Twoje propozycje.
Kinga F.
Odkąd piszę blog jest to pierwsze wyznanie tego typu :-) Dziękuję :-)
Agnieszka M.
Całkowicie się z Tobą zgadzam, choć doceniam też rolę odpowiedniej współpracy z dobrym wydawcą na zasadach, które jemu pozwolą zarobić, a mnie zrealizować cele, o których pisze w ostatnich postach
Rafał
Pytasz: „lCzy to już przesądzone? Jeśli tak to w jakim przedziale będzie kształtowała się cena? „
Pyanie pierwsze – tak
pytanie 2 – nie mam pojęcia w tej chwili :-)
Wykwintny
Będę Ci zobowiązany, jęsli na przyszłośc piszac tutaj będziesz się trzymał elementarnych zasad polskiej ortografii dotyczących pisania tzw. imion własnych (bo Twoje jako jedyne napisałeś dużą literą :-))
dalej: „ sami zlodzieje w kraju „
Jakoś mam o tym kraju lepsze mniemanie niż Ty :-) choć widziałem uz, że ktoś na chomikuj udostepniał nagrania audycji radiowej z moim udziałem, które bezproblemowo i całkowicie za darmo można sobie sciągnąc tu na blogu :-)
piszesz: „chyba ze autor ocieka pieniedzmi jak alex „
Ja muszę zarabiac pieniądze podobnie jak prawdopodobnie i Ty. Może robie to odrobinę bardziej efektywnie niż większość, ale to nie jest sztuka tajemna. Pewne narzędzia do tego bedą tez w książce
Pozdrawiam wszystkich
Alex
Do Wykwintny
Ja nie marudze ja tylko pytam.
Świetny pomysł z książką i czekam z niecierpliwością ;-)
Alex, a nie myślałeś o jakieś formie przedsprzedaży ?
Np. za przedpłatę/darowiznę można by było otrzymać pierwsze egzemplarze, chociażby z autografem autora ;-)
Nie wiem, jakie byłoby zainteresowanie i czy byłoby to „po Twojemu”, ale być może w ten sposób zyskałbyś budżet na sfinansowanie innych akcji np. związanych z udostępnianiem książki za darmo do bibliotek, czy rozdania części z nich osobom, których na nie nie będzie stać.
Wspierając akcję w ten sposób moglibyśmy pomóc Ci w realizacji tego celu oraz wyrazić swoje dziękuję, za to co dla nas robisz.