Od kilku dni planowałem, że właśnie w niedzielę, po zakończeniu ostatnich z serii bardzo wymagających i absorbujących zajęć, wreszcie znowu napiszę jakiś pogodny i optymistyczny post na blogu.
Z oczywistych względów jest inaczej i pozwólcie, że teraz podzielę się z Wami kilkoma moimi spontanicznymi przemyśleniami
- Jeśli ginie ponad 90 osób, to jest to zawsze wielka osobista tragedia dla bardzo dużej grupy ludzi. Łączmy się z nimi we współczuciu, niezależnie od tego, kogo ta tragedia bezpośrednio dotknęła. W obliczu śmierci nie ma ważnych i mniej ważnych.
- Niezależnie od naszej osobistej oceny ich działania, ci którzy zginęli, to byli ludzie czynu, bo nie zajmuje się takich stanowisk siedząc w domu i oglądając telewizję. I ci ludzie zginęli biorąc udział w czymś, co uważali za bardzo istotne, co dla tego rodzaju osobowości ma znaczenie i nadaje ich śmierci większy sens, niż np. zejście ze świata po długiej chorobie. Wiem, że to niewielka pociecha, ale każdy z Was, który ma podobnie aktywne podejście do życia i otaczającego nas świata zapewne zrozumie o co mi chodzi.
- Ta katastrofa jeszcze raz w pełni podkreśla rozważania, które prawie cztery lata temu opisałem w poście „Memento mori”
- Głębokim niesmakiem napełniają mnie pierwsze próby wykorzystania tej tragedii do zbicia kapitału politycznego, albo co gorsza zarobienia pieniędzy (patrz http://zlozkondolencje.pl/payment.php znalezione przez VaGla ). W tym drugim przypadku, gdyby odpowiednie służby namierzyły autorów tego pomysłu uznałbym to za dobre wykorzystanie moich podatków.
- Kiedyś może dowiemy się kto naprawdę podjął decyzję lądowania na krótkim (1600m) pasie kiepsko wyposażonego lotniska (brak ILS) przy widoczności pionowej rzędu 70m. Wtedy trzeba będzie wyciągnąć dalsze wnioski
Zapraszam każdego, kto chciałby podzielić się swoimi odczuciami i przemyśleniami do komentarzy
Na pewno katastrofa samolotu jest tragedią – głównie dla rodzin i bliskich ofiar, bo Polska jest na takie okoliczności przygotowana (chodzi mi o procedury) i jej funkcjonowanie nie jest chyba zagrożone, pomimo tego że zginęło wiele ważnych osób.
Na ocenianie przyczyn katastrofy jeszcze nie czas. Zwłaszcza, że my – zwykli obywatele wiemy na ten temat tyle ile podadzą nam media.
Uczciimy w duchu pamięć ofiar – po prostu, bez zbędnego patosu.
Wczorajsze wydarzenia pogrążyły w smutku i zadumie wszystkich Polaków. Jest to nieopisana tragedia i zgodzę się z wszystkim tym, co napisał Alex. Jednak chciałbym zwrócić uwagę na niezwykle istotną kwestię, o której w ogóle się nie mówi.
Jak to możliwe, że w ok. 38 milionowym kraju prezydent wraz z pierwszą dama, dużą częścią kancelarii, generałami wszystkich wojsk oraz wiele innych ważnych, mądrych i potrzebnych Polsce osobistości leci tym samym samolotem! Znane mi są firmy, zatrudniające ok. 2 tysięcy pracowników (funkcjonujące również na terenie Polski), gdzie dwóch członków zarządu nie może lecieć jednocześnie tym samym samolotem, ze względu na duże ryzyko. Dlaczego musimy uczyć się na takich błędach? Dlaczego robi się aferę, kiedy prezydent i premier lecą do Brukseli osobnymi samolotami?
Alex, czy dowiemy się kto podjął taką decyzję? Zapewne nie. Domślam się, że nie była to pochopna i brawurowa decyzja pilotów, a raczej była podjęta w wyniku presji.
@Paweł
„Jednak chciałbym zwrócić uwagę na niezwykle istotną kwestię, o której w ogóle się nie mówi.”
Tu się mylisz. Prawie wszyscy z którymi rozmawiałem na ten temat o tym wspominają. Najbardziej niepokojąca jest obecność najwyższych rangą wojskowych.
Pełna zgoda.
Co do ostatniego punktu, to tak na prawdę wiadomo „kto podjął decyzję lądowania” – taka decyzja zawsze (!) leży w kompetencjach pierwszego pilota i tylko jego. Takie są po prostu procedury – jakiś czas temu z ciekawości rozmawiałem o tym z kolegą pilotem, na chwilę obecną samolotów cargo.
Jak wczoraj dowiedziałem się o tej tragedii i okolicznościach w jakich się wydarzyła, to przypomniała mi się katastrofa z lasu kabackiego: http://noten.pl/y-HYtIP0V_BwA również przy lądowaniu, również polski samolot, również wielka tragedia…
@Wojciech
Nieprecyzyjnie się wyraziłem – nie w ogóle, a nie wiele się o tym mówi. Wśród wszystkich komentarzy, których miałem okazję wysłuchać lub obejrzeć tylko przedstawicile USA byli zaskoczeni, że tak podróżują polscy przedstawicie władz.
Kolejnym dowodem na to, że problem nie jest zauważany jest wrzawa jaka została wywołana przez media, kiedy jakiś czas temu kiedy nasz samolot latał dwukrotnie do Brukseli raz z prezydentem, a kilka godzin później z premierem.
W kwestii formalnej.
Ten samolot lądował na lotnisku wojskowym – tam pas ma 2500m: http://en.wikipedia.org/wiki/Smolensk_(air_base)
@Paweł Gułaś
Ponad dwa lata temu była katastrofa C-295 CASA, zginęło wtedy również sporo oficerów, którzy nie powinni byli podróżować razem. Niestety nikt tego nie analizuje i nie wyciąga wniosków.
@Darek Ludera
W przypadku lotów cargo na pokładzie nie ma przełożonych pilota, tym razem samolot był pasażerski.
„Niezależnie od naszej osobistej oceny ich działania, ci którzy zginęli, to byli ludzie czynu, bo nie zajmuje się takich stanowisk siedząc w domu i oglądając telewizję.”
Niestety Panie Alexie to nie Niemcy
tutaj zona polityka moze zostac prezesem Banku, gosc ktory nie zna pojec podstawowych z ekonomi prezesem ZUS-u, corka lobbysty prezesem Lotto. To „dziki kraj” jak powiedzial jeden z dzikich ktorzy go rozkradali i po dzialaniach premiera widac ze dalej bedzie rozkradal.
Tak wiec zgineli ludzie, nalezy im sie spokoj i szacunek jak kazdemu innemu czlowiekowi. Ale to nie byla elita polski, to notable klocacy sie o stolki, posady i pensje.
Bardzo mi przykro ze musze ta prawde pisac.
@Leszek „Makdaam” Jakubowski
Kto więc wg Ciebie jest 'przełożonym’ pierwszego pilota (kapitana) w samolotach pasażerskich?
Alex, masz rację śmierć tylu ludzi i w dodatku tak ważnych dla funkcjonowania państwa polskiego to jest tragedia. Tragedia na której co niektórzy próbują sie dorobić (http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,35798,7753810,Na_Allegro_juz_trwa_handel_koszulkami_z_flagami.html )
Osobiście natomiast mam szczerze dość patosu w polskie telewizji, który zamiast koncentrować się na konsekwencjach polityczno-gospodarczych tego co się stało, beznamiętnie po raz kolejny wymienia nazwiska zmarłych. Nasza armia i polityka monetarna są właściwie wybebeszone a jedyne co można zobaczyć to zdjęcia ofiar oraz kolejne znicze przed Pałacem prezydenckim. My żyjemy i o ile pamięć o ofiarach tej tragedii żyje w nas o tyle powinniśmy się skoncentrować na tym co dalej. Świat nie stanął w miejscu i my też musimy iść.
@Paweł
„Nieprecyzyjnie się wyraziłem – nie w ogóle, a nie wiele się o tym mówi. Wśród wszystkich komentarzy, których miałem okazję wysłuchać lub obejrzeć tylko przedstawicile USA byli zaskoczeni, że tak podróżują polscy przedstawicie władz.”
To prawda. Mainstreamowe media zachowują się tak jak opisała to Karolina.
„Kolejnym dowodem na to, że problem nie jest zauważany jest wrzawa jaka została wywołana przez media, kiedy jakiś czas temu kiedy nasz samolot latał dwukrotnie do Brukseli raz z prezydentem, a kilka godzin później z premierem.”
No tak, zaoszczędziliśmy sobie…
Pilot (kapitan) miał 36 lat i przelatanych 1900 h, gdzie w lotnictwie cywilnym stosowne uprawnienia dostaje się dopiero przy 1500 h. 4-krotne podejście to opinia swiadkow, wiec nalezy poczekac na odczyty BlackBox’ow.
Karolina Kuczko
„My żyjemy i o ile pamięć o ofiarach tej tragedii żyje w nas o tyle powinniśmy się skoncentrować na tym co dalej. Świat nie stanął w miejscu i my też musimy iść.”
Wpełni się z Tobą zgadzam.
Małgorzata
Darek pisze: Kto więc wg Ciebie jest ‘przełożonym’ pierwszego pilota (kapitana) w samolotach pasażerskich?
O ile mnie pamięć nie myli, ten samolot był samolotem pasażerskim z definicji (woził pasażerów) – ale należał do wojska/rządu, a pilotował go zapewne pilot wojskowy. Proszę poprawić mnie, jeśli się mylę. Tak było do tej pory, wszak to nie był czarter LOT-u… Cytuję Konstytucję RP:
„Art. 134. – 1. Prezydent Rzeczypospolitej jest najwyższym zwierzchnikiem Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej.”. Wojskowy pilot *nie może* odmówić bezpośredniego rozkazu prezydenta, ponieważ może być postawiony przed sądem za niesubordynację (patrz niżej). Jednak nie wiemy jaka była sytuacja i mogą być tylko domysły – na ich bazie nie snujmy wniosków.
http://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/artykuly/98813,nie_bedzie_sledztwa_ws_pilota_ktory_odmowil_ladowania_w_tbilisi.html
A sytuacja w Gruzji była o wiele bardziej niemożliwa niż „prosta mgła”. I znów – domysły, domysły.
Co się wydarzyło konkretnie – dowiemy się wkrótce. Nie wyprzedajmy faktów. Jedyne co jest, to wielka tragedia. Mnie wczoraj zatkało.
Moje przemyślenie – dopóki kurz nie opadnie, to się nie dowiemy, czy stosunki polsko-rosyjskie cofną się, czy też nie. Oby nie. To trochę ironiczne… Wręcz niemożliwe. Brzmi to może niesmacznie, ale „Polski prezydent ginący w rosyjskim samolocie, na rosyjskiej ziemi”… Życiowa ironia… Do tego w Katyniu, który jakby nie było był miejscem kaźni Polaków – i kolejni oficerowie tam giną… Symbolika jest niesamowita… Sam nie wiem co o tym myśleć. Dwóch kontrahentów z Rosji wczoraj dzwoniło do mnie nawet z kondolencjami… Zszokowani tym co się stało… Że do tego jeszcze w Katyniu, gdzie czekiści rozstrzeliwali Polaków. Normalni Rosjanie, którzy usłyszeli w TV co się stało. Dziwny weekend, naprawdę dziwny. Oby z tego coś dobrego wynikło… Bo wystarczająco złego już się stało.
pozdrawiam
WW
Poruszyła mnie ta tragedia. Śledziłam wszystkie informacje od pierwszej chwili.
Moim „sposobem” jej przeżywania jest oddawanie się codziennym obowiązkom i normalnym zadaniom, a jedynie zostawienie w sobie takiej szczególnej przestrzeni ciszy i zadumy. Na szersze komentarze i rozmowy pewnie dla mnie jeszcze za wcześnie.
Co mnie porusza i szczególnie zajmuje…
– osobista tragedia rodzin i bliskich
– brak procedur, które pozwalałyby – w obliczu zagrożeń „typowych” i związanych z terroryzmem – na to, by w jednym samolocie znalazło się tyle osób ważnych dla funkcjonowania państwa (rozmawiałam z przyjacielem zza oceanu, który powiedział, że w jego banku zgodnie z procedurami na pokładzie jednego samolotu nie mogą się znaleźć dwie osoby ważne dla danego departamentu, nie mówiąc o zarządzie banku, a tutaj…)
– razi mnie, że czas tragedii (dzień wypadku) był tak przegadany – dla mnie taka tragedia przynajmniej w pierwszym etapie wymaga obiektywnego informowania o zdarzeniach i ciszy na przeżywanie i obrazu. Bez zbędnych komentarzy, prób przewidywania zmian, bez przygotowywania gruntu na przyszłe działania etc.
– sposób komentowania tragedii i niektóre działania mediów zupełnie dla mnie nietaktowne, a coś „rozgrywające”, gdy wczoraj dzwoniono do rożnych ludzi (polityków) z pytaniami co najmniej niestosownymi na ten czas i tę okoliczność
– cały czas na skrzynkę mailową (z racji mojego zawodu) spływają oświadczenia i kondolencje ze świata i z kraju, które pokazują, jak Prezydent był postrzegany; to pokazuje mi, jak często w wielu mediach przekazy pomijały lub umniejszały ten obraz, w imię interesów politycznych czy partyjnych, a szkoda… Obecne teraz w mediach obrazy Prezydenta (zdjęcia, filmy), pokazują go tak, jak tego wcześniej właściwie nie robiono – ciepłego, otwartego, wiernego określonym wartościom, serdecznego człowieka, męża stanu, a nie tylko polityka konserwatywnego i zaciętego etc.
Pozdrawiam, Ewa
korekta:
oczywiscie powyżej w moim komentarzu powinno byc: „brak procedur, które nie pozwalałyby […]”.
Ewa W
Błędy zostały popełnione. Przez kogo, w jakim zakresie – czas pokaże. Zdarzyło się coś, czego nie przewidzieli nawet twórcy filmów katastroficznych. W tym momencie zajmuje mnie to, co ta katastrofa oznacza dla mnie osobiście w kontekście planów, marzeń, celów…Nie mogę się też oprzeć patrzeniu na całą sytuację w wymiarze symbolicznym o specjalnym znaczeniu. (Może to taka moja „narodowa” przypadłość?). Zdecydowanie drażni mnie widoczna na każdym kroku w mediach ostentacja i patos (nawet w sposobie mówienia dziennikarzy). Tak, jakby mówili: „Teraz w końcu mamy swoje 5 minut!Cały świat patrzy na nas!” Może jestem przewrażliwiona…
W każdym razie, dzięki Alex właśnie za ten brak patosu i konkret.
Trudno mi dziś o uśmiech…
Witam. Tak jak wszyscy powyżej uważam, że była to wielka tragedia. Popieram myśl o tym, że Polacy dopiero jak dostaną mocno w tyłek to myślą o błędach. Chciałem jeszcze dodać, że w Mongolii L.Kaczyński miał opóźniony odlot po awarii tego właśnie samolociku. Miał 20 lat. Potrzebna była modernizacja, no ale cóż, upgradu nie było. Mimowolnie nasuwa się też niechęć do Ruskich, szczególnie, że Putin i Tusk tak się lubią. No, ale tak jak powiedział Andrzej za mało mamy wiarygodnych informacjii, żeby się nad tym sensownie zastanawiać. Pozdrawiam.
„Każdego z Nas dotykają tragedie, są jednak wypadki które dotyczą Nas wszystkich.
Ta okropna śmierć napawa mnie wielkim smutkiem. Trudno jest mi pogodzić się z tak wielką tragedia, z tym, że już nigdy ich nie zobaczę. Pozostaną jedynie wspomnienia.
Wyrazy głębokiego współczucia dla wszystkich bliskich tragicznie zmarłych.
To jedna z tych tragedii, która powoduje, że słowa nie są w stanie oddać skali katastrofy. Ani nadwane cała dobę informacje, ani uczestnictwo w publicznej żałobie nie uświadamiają skali tego tragicznego wydarzenia. Myślę, że konsekwencje, które po nim nastąpią będą odczuwalne w najbliższych latatch. Doszła kolejna smutna rocznica, którą Naród będzie celebrował … To prawda, czas nie stoi w miejscu, ale w bierzącym tygodniu płynie inaczej – wolniej …
Nie byłam wsrod tych którzy klaskali, ale nie byłam też w szeregach krzykaczy. Żyłam tu i teraz.. budowałam swój świat. Dziś trzepoczą we mnie mysli, symbolika zatyka krtań, poszukiwanie prawdy, myśli, i mgła..
Współczuje bliskim, współczuje sobie..
Zmienia się mój świat.
@Darek Ludera
Na zwykłym liniowcu też nie ma przełożonych. W tym przypadku ktokolwiek z biura prezydenta mógł wywrzeć presję na pilocie. Spóźnienie się na obchody mogłoby mieć wpływ na wizerunek (vide ostatnie spóźnienie się Putina). Nie czas na spekulacje, nie mamy na razie dostępu do nagrań z rejestratora rozmów.
anonim_sdca,
„to notable klocacy sie o stolki, posady i pensje”.
Co upoważnia Cię do takiego autorytatywnego stwierdzenia odnoszącego się w równej mierze do wszystkich 96 ofiar? Przejrzyj może raz jeszcze uważnie listę ofiar i przemyśl to raz jeszcze…
Czy naprawdę aż tak dobrze znasz tych ludzi np. przedstawicieli rodzin katyńskich, aktora, tłumacza, wszystkich innych którzy tam zginęli?
Masz prawo do swoich poglądów, sympatii politycznych i antypatii, do własnej oceny sytuacji gospodarczej i ekonomicznej kraju, ale takie uogólnienia (jak każde uogólnienia) są krzywdzące.
Ewa W
Bardzo żal mi wszystkich, którzy zginęli, współczuję ich rodziną, to straszne… Szczególny smutek, bo bardzo osobisty odczuwam po stracie Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i Marii Kaczyńskiej – wspaniali i ciepli ludzie, niszczeni przez media, koszmarne, szukające pożywki na każdym kroku bestie… Dziś rano zobaczyłem w TVN filmy o prezydenckiej parze, które przedstawiały ich codzienny obraz, gdzie oni te filmy trzymali do tej pory?????????????????????
Czy naprawdę nie dostrzegacie całej symboliki tego wydarzenia? Prezydent Polski lecąc do KATYNIA ginie wraz z przedstawicielami WSZYSTKICH opcji politycznych na ROSYJSKIEJ ziemi, w wigilię NIEDZIELI MIŁOSIERDZIA (święta, które zostało ustanowione dzięki wielkiej POLSKIEJ świętej siostrze Faustynie i Janowi Pawłowi II, który też umarł tego dnia)?
Leszek Kołakowski, który bynajmniej nie był chrześcijaninem pisał, że człowiek bez wiary w najbardziej nieprawdopodobnych zbiegach okoliczności widzi jedynie przypadek.
I nie chodzi o to aby zaprzestać badania naturalnych przyczyn tej tragedii i wyciągania z niej wniosków. Jest jednak coś więcej co narzuca się z całą mocą, drugie, głębsze dno wydarzeń, które obserwujemy. Istnieje coś takiego jak rzeczywistość duchowa, indywidualna i narodowa. Wczoraj ta duchowa rzeczywistość dała o sobie znać w bardzo widoczny sposób.
Wiem, że nie można jej komuś wykazać empirycznie, udowodnić logicznie. Można jej jednak doświadczyć jeśli się na nią otworzysz. Czas jest bardzo sprzyjający po temu. Być może właśnie zaczynają się wielkie narodowe rekolekcje, czas by stać się trochę lepszym dla siebie i dla innych.
A chyba o to właśnie chodzi w blogu o rozwoju osobistym?
@Karolina Kuczko
Nasza Armia i polityka monetarna nie są wcale wybebeszone, straciliśmy Liderów przez duże L, ale na szczeście żyjemy w kraju o w miare poukładanej strukturze – są odpowiednie procedury, są wreszcie ludzie, którzy przejmą ich obowiązki..
„Osobiście natomiast mam szczerze dość patosu w polskie telewizji, który zamiast koncentrować się na konsekwencjach polityczno-gospodarczych tego co się stało, beznamiętnie po raz kolejny wymienia nazwiska zmarłych.”
Takie zastanowienie jest przecież obecne we wszystkich stacjach, może nie w takiej ilości jakbyś tego chciała ale nie wiem czy teraz jest czas i miejsce na tego typu dywagacje – osobiście myślę, że na to jeszcze przyjdzie czas.
Może wydawać się, że polskie stacje tv były pełne, jak to nazwałaś patosu, nie wyobrażam sobie jednak jak miała by wyglądać ich ramówka w takich dniach. Podziwiam szefów stacji tv i radiowych, wydawców portali że zrezygnowali całkowicie z reklam w tym trudnym czasie. Wczoraj (w niedziele) o 21 tvn przestał już nadawać informacyjną ramówke tvn24, zamiast tego leciały filmy również bez reklam. Zapewne od dzisiaj od rana ramówki zbliżą się już do normalnych „rozrywkowych” ramówek.
Najważniejsze jest teraz to, żeby ta tragedia nie poszła na marne, żeby przyczyniła się do rzeczywistej poprawy stosunków z Rosją (może przyszły Prezydent powinien udać się z pierwsza wizytą właśnie do Rosji???) Może ofiara tych wybitnych ludzi zwróci też uwagę Świata na to co stało się w Katyniu 70 lat temu..
Niewątpliwe i niesamowite jest to, że na naszych oczach dzieje się historia, za kilkanascie/kilkadziesiat lat dzieci będą się o tym uczyć z podręczników…
Wsiadając dziś do samolotu na Malcie legitymowałem się na bramce polskim paszportem. Stojący za mną Amerykanin zobaczywszy to podszedł do mnie i złożył mi kondolencje z powodu katastrofy.
Andrzej Gomułka
Napisałeś :”Uczcimy w duchu pamięć ofiar – po prostu, bez zbędnego patosu. ”
Dokładnie taka jest też moja intencja.
Paweł Gułaś
Uważasz, że: „Wczorajsze wydarzenia pogrążyły w smutku i zadumie wszystkich Polaków.”
Niekoniecznie, o czym dowodzi choćby przykład inicjatorów tego oszustwa z księgą kondolencyjną. Nawiasem mówiąc, firma telekomunikacyjna, która udostępniła ten numer sms stałą się pomocnikiem hien cmentarnych i bardzo chciałbym się dowiedzieć która to była.
Darek Ludera
Ja znam procedury i uprawnienia pierwszego pilota. Z tym, że pomiędzy procedurami a rzeczywistością niestety ciągle są u nas spore różnice.
Dariusz Sznajder
Oparłem się na dostępnych relacjach prasowych
anonim_sdca
Piszesz: „Niestety Panie Alexie to nie Niemcy ”
Co Ty wiesz na temat Niemiec i co w ogóle taki wpis robi w tym wątku???
Zgadzam się z Twoją wypowiedzią: „…zgineli ludzie, nalezy im sie spokoj i szacunek jak kazdemu innemu czlowiekowi. ”
W moim poście nie używałem słowa „elita”, nazwę naszego kraju pisz proszę z dużej litery, albo nie pojawiaj się tutaj wcale.
Przykro mi, że musze zwracać Ci na to uwagę
Karolina Kuczko
Piszesz: „Osobiście natomiast mam szczerze dość patosu w polskie telewizji, …”
Myślę, że tego patosu potrzebuje spora część polskiego społeczeństwa, zwłaszcza starsze pokolenia.
Ewa W
Dziękuję za Twój punkt widzenia i informacje
Anet.
Jak juz wspominałem, ten patos to po części odpowiedź na potrzeby audytorium, a po cześci pewnie niezdolność do innego komunikowania przeżyć przez pracowników mediów.
Marysiu
Piszesz: „…że konsekwencje, które po nim nastąpią będą odczuwalne w najbliższych latatch ”
Z całym szacunkiem dla ofiar katastrofy i ich roli w społeczeństwie naród jako taki stosunkowo szybko wróci do normalnego życia. Jest nas ponad 38 milionów i po oddaniu hołdu tragicznie zmarłym (a nie jak twierdzi telewizja – poległym) najdalej za kilka miesięcy życie będzie toczyło się normalnym torem.
Marzena J-S
Jeśli to nie jest zbyt osobiste, to napisz proszę o zmianach Twojego Świata
Leszek :Makdaam: Jakubowski
Mogło być tak, jak przypuszczasz.
Jacenty
Podobnie jak Tobie żal mi ofiar, współczuję bardzo bliskim, dla których cierpienia będą znacznie dłuższe.
Nie wypowiadam się kategorycznie o ludziach, których nie miałem okazji znać osobiście.
Każdy z nas ma jaśniejsze i ciemniejsze strony, odpowiednie pokazanie ich w mediach może wykreować praktycznie dowolny obraz jednej i tej samej osoby. Możemy sobie na ten temat kiedyś podyskutować, ale może nie w tym wątku
Pozdrawiam wszystkich
Alex
Krzysiek
Twój komentarz pojawił się, kiedy długo pisałem mój.
Mówisz: „Być może właśnie zaczynają się wielkie narodowe rekolekcje, czas by stać się trochę lepszym dla siebie i dla innych.”
Z całym szacunkiem, jestem w tym przypadku bardzo sceptyczny. Pamiętasz atmosferę po śmierci Jana Pawła II i co z niej zostało po kilku miesiącach?
Zamiast liczyć na takie wydarzenia lepiej zacząć od siebie w dowolnym momencie i ewentualnie zarażać innych właściwą postawą
Pozdrawiam
Alex
Witam wszystkich,
Podoba mi się ostatni komentarz Aleksa „lepiej zacząć od siebie w dowolnym momencie i ewentualnie zarażać innych właściwą postawą”. Myślę, że właśnie to powinniśmy robić zamiast liczyć i oglądać się na innych. Dodam również, że nie zawsze zgadzałem się z prezydentem czy też niektórymi politykami, którzy byli na pokładzie tego samolotu, co nie zmienia faktu, że jako człowiek, tak zwyczajnie po ludzku bardzo mi szkoda tych ludzi – sam wiem co to znaczy stracić kogoś nagle. Widzieć kogoś rano, a wieczorem być postawionym przed faktem, że już kogoś nie zobaczę. Mimo wszystko jest we mnie dużo nadziei. Musze wam powiedzieć, że patrze z wielkim zaciekawieniem i pozytywnym zaskoczeniem na to co dzieje się w Rosji. Fakt, że dwukrotnie wyemitowano w rosyjskiej TV film „Katyń” daje mi wiele do myślenia. Mam też nadzieję, że to co w najbliższych tygodniach będzie się działo w polskiej polityce będzie okraszone większą dozą wspólnego szacunku (pomimo różnic światopoglądowych).
Marzena J-S napisałaś, że Twoje życie się zmienia. Czy zmienia się moje?. Na pewno tak, na pewno dziś mam w sobie dużo refleksji nad tym co wokół mnie, co we mnie. Życzę wam wszystkim i sobie mądrych przemyśleń i refleksji w tych dniach i oby te przemyślenia miały na nas wszystkich długotrwały pozytywny efekt.
Zakończę pięknymi słowami:”..Jeszcze Polska nie zginęła..”
Pozdrawiam
Marcin
W takich momentach uswiadamiamy sobie kruchość ludzkiego życia. Zginęły ważne osoby dla zycia naszego kraju ale przede wszystkim zginęli ludzie na których powrót ktoś czekał mąż, zona, dzieci, wnuki tam byli niezastapieni.
Szacunek dla ich pamięci
Monika
Dzieki Alex, za twoj ostatni wpis odnoszacy sie do niektorych wypowiedzi – bez tego nie zdecydowalbym sie tu wypisac moich przemyslen. Nie pisuje u Ciebie czesto, ale zdaje sobie sprawe, ze w przemysleniach jestesmy w wielu dziedzinach kompatybilni.
Dowiedzialem sie o katastrofie w wiele godzin pozniej (9 godzin przesuniecia czasowego) dzieki czemu zostalem nakarmiony juz w miare sprawdzona infomacja. Podziele sie wiec moimi przemysleniami (z gory przepraszam, za taki dlugi tekst):
1. Beda sam swiezo upiecznym pilotem IFR rozumiem jak trudne warunki musialy panowac w kabinie pilotow. Niestety nie podano jeszcze szczegolow dotyczacych podejscia (chocby z ktorej strony pasa, jaka procedure IFR wykorzystano, dokladne warunki meteorlologiczne itp) ale choc nie bylo to z pewnoscia podejscie latwe, to powinno bylo byc byc rutynowe – jak kazde. Chyba ze wystepowaly dodatkowe czynniki zewnetrzne: techniczne lub psychofizyczne – tego jeszcze nie podano. W kazdym razie, nie byla to jedna przyczyna, ale jak zawsze jest to lancuch wydarzen. Na rzetelne informacje trzeba jeszce dlugo poczekac. Spekulujac teraz mozna tylko uczynic krzywde niewinnym osobom.
2. Wiadomosci Dziennika wygladaja jak nigdy dotad, ale nidy przedtem tez takie wydarzenie nie mialo miejsca w historii Trzeciej Rzeczpospolitej. Nie wieszajmy psow na dziennikarzach, ktorzy staraja sie przekazac cos, czego nigdy jeszcze nie bylo – tu nie ma rutyny. Wg mnie robia to z prawdziwa klasa (z bardzo nielicznymi wyjatkami). Rozumiem, ze zamieszanie i zdezorientowanie w srodkach przekazu mozna porownac do tego, jakie mialo miejsce w USA 11 Wrzesnia, gdy walily sie wieze WTC, a nikt nie wiedzial dlaczego. Jednak porownujac wystapienia wtedy dziennikarzy w USA z obecnymi dostepnymi mi prezentacjami telewizyjnymi w Polsce uwazam, ze mimo calej przewagi technologicznej Alerykanie po prostu nie dorosli do klasy i kultury ponad tysiacletniej histori naszego kraju.
3. „Wszyscy Polacy”, „Caly Swiat” i tego podobne ogolniki latwo daje sie wypowiadac, dlatego tez trzeba to prawidlowo interpretowac. Tak naprawde „wszyscy” nie ozanacza 100% populacji, ale tylko najbardziej widoczna grupe. Kazdy jest inny, kazdy odczuwa inaczej, na swoj sposob. Sa wiec tez niestety i tacy, co widza to jako okazje do wyciagniecia prywatnych korzysci dla siebie (to powinno byc nielegalne). Idealista jest ten, kto w to nie wierzy. Znam osoby, ktore zastaly gleboko dotkniete wiadomoscia i plakaly przed telewizorem, znam takich, co powiedzieli „acha” i poszli na „stand-up comedy show”. Niektorzy wyniosa z wydarzenia jakies przemyslenia, dla innych nic sie nie zmieni. Bardzo jestem ciekaw, jak bedzie wygladala kampania wyborcza na nastepnego Prezydenta RP. Wybory musza sie odbyc za mniej niz dwa i pol miesiaca, a to stosunkowo malo czasu dla ludzi-wyborcow, zeby zapomniec o obecnej tragedii. Ciekaw jestem jak kandydaci pogodza „polityke” z „kultura osobista”.
4. Piszesz: „Zamiast liczyc na takie wydarzenia lepiej zaczac od siebie w dowolnym momencie i ewentualnie zarazac innych wlasciwa postawa.” Czasami jednak wstrzasajace wydarzenia ulatwiaja podjecie decyzji, z ktora nosilo sie od dawna. Dla mnie smierc Jana Pawla II byla okazja do calkowitego odstawienia C2H5OH. Niby male nic, ale poznalem, ze strasznie mi to ulatwilo zycie (zawodowe i osobiste). Niektorzy potrzebuja konkretnego kopa.
5. Jest jeden uboczny, edukacyjny skutek tej katastrofy. Wielu ludzi na swiecie (rowniez w USA) po raz pierwszy dowiedzialo sie, co to jest Katyn, co sie tam stalo 70 lat temu i jakie znaczenie ma to dla Polakow. Choc nie wierze, ze zmieni to cokolwiek w mentalnosci tych ludzi. Niestety.
Jak co wolny weekend wykąpałam się, włączyłam wiadomości, poszłam szykować śniadanie, z uśmiechem na twarzy patrzyłam jak wstaje nowy dzień i po dłuższej chwili usłyszałam w tle, że przerywamy, ponieważ mamy do przekazania ważny komunikat.
Przez ten czas praktycznie nie wyłączałam radia i tv, co mi się dotąd nie zdarzało. Wiele można zarzucać mediom (sama czasami ze złością akcentowałam niektóre sytuacje, słowa, pytania), wskazywać na działania niegodne, jednak media to też ludzie i z mojej perspektywy taka eskalacja była potrzebna, jest potrzebna do tego, by każdy mógł przejść przez fazy poradzenia sobie z tą trudną sytuacją. Poza tym m.in. dzięki mediom, relacjonującym na bieżąco te wydarzenia (np. obrazy z różnych zakątków Polski) miałam poczucie, że wszyscy jesteśmy razem złączeni w bólu, przeżywamy coś trudnego, ważnego – każde z osobna i wszyscy razem.
Przez ten weekend nic nie było takie, jakie miało być. Nie mogłam się skupić na tym, co sobie zaplanowałam, a może po prostu nie chciałam przez to, co we mnie głęboko siedziało.
Wykorzystałam ten czas na refleksje, przemyślenia, stworzenia sobie przestrzeni do odczuwania, tym bardziej że tego dnia nie tylko te wiadomości do mnie dotarły…
Pozdrawiam,
AM
Przy okazji tej tragedii widzę, np. w mediach, sporo zakłamania i prób utargowania czegoś dla siebie, poprzez granie na uczuciach wyborców. Cóż… w naszym kraju jest wielu polityków bez klasy. :(
Żal mi tych ludzi, wszystkich, bez wyjątku. Także obsługi samolotu, o której niestety wiele osób zdaje się zapominać – młodych ludzi, którzy osierocili rodziny, którzy mieli plany, marzenia… :(
Myśl o śmierci sprawia, że bardzo chcę żyć, że mam odwagę marzyć i realizować marzenia… kolejnej szansy nie będzie.
Mam świadomość, że ten komentarz będzie trochę nie na temat, ale gdyby ktoś chciał poczytać na temat technicznych aspektów tej tragedii to polecam ten blog: http://zulusmjz.blog.interia.pl/
PS. Alex, gdyby ten komentarz był wg Ciebie nie na miejscu, to po prostu go wyrzuć tudzież nie publikuj.
Po pierwszej zadumie zacząłem kojarzyć różne fakty i przyznam, że w tym przypadku mój świat lekko zadrżał. Oprócz osobistej tragedii wielu ludzi mamy niezwykły zbieg okoliczności, z których najważniejsze to: powód wyprawy, skład osobowy, rozmiar tragedii, miejsce, czas. Jakoś trudno jest mi uwierzyć w zupełny przypadek (po prostu kolejny wypadek) czy tylko „błąd pilota”. Zazwyczaj jestem daleki od interpretacji irracjonalnych, ale w tym przypadku mam problem z powracającymi myślami natury metafizycznej.
Zginęło kilka osób, którzy działali autentycznie i intensywnie w interesie Polski. Wbrew pozorom, nie mamy takich ludzi zbyt wielu i ich zastąpienie to nie jest tylko sprawa profesjonalnych kompetencji. Trochę się tego obawiam. W przeciągu najbliższych tygodni możemy dowiedzieć się sporo o życiu politycznym, ale trzeba uważnie obserwować.
Szczególne kondolencje dla bliski ofiar tej tragedii.
Tomek
W piątek poprzedzający katastrofę TU 154 miałem do przebycia samochodem około 800 km. W drodze do Gdańska byłem świadkiem tragicznego wypadku samochodowego- czołowego zderzenia Renault Laguna z ciągnikiem siodłowym. Razem z nieznanym mi kierowcą podjęliśmy akcję reanimacyjną kobiety kierującej renault. Niestety jej obrażenia były tak poważne, że zmarła na naszych rękach po 5 minutach reanimacji.
Z podróży wróciłem bardzo późno i od razu poszedłem spać. W sobotę, jak zwykle rano wyszedłem po bułki. Mając jeszcze w pamięci tę umierającą kobietę usłyszałem pierwsze wiadomości o katastrofie samolotu prezydenckiego.
Te dwa wydarzenia, w których ludzie nagle tracą życie, w zasadzie zupełnie nie mogąc temu przeciwdziałać spowodowały, że wyjątkowo mocno utwierdziło się we mnie przekonanie, aby wszystko to, co chciałbym w życiu zrobić zaczynać od razu, gdy pojawią się ku temu środki/możliwości/zasoby.
Te ostatnie nie zawsze pojawiają się w odpowiednim momencie, mam więc dodatkową motywację, aby dołożyć wysiłków, by się pojawiły.
Witam wszystkich,
Myślę, że w każdym z nas coś pękło widząc taką katastrofe. Trudno nie oprzeć się pokusie różnych dziwnych spekulacji, bo właściwie czy taka katastrofa zdarza się często? Raczej nie… No i fakt, że dotyka ona nas bezpośrednio-wszystkich POLAKÓW.
Jest jeden aspekt, w którym można prowadzić szeroką polemikę, a chodzi tutaj o pilota, i to jaką podjął decyzje. Nie możemy tutaj zapominać o tym, że prezydent oczywiście jest zwiezrchnikiem sił zbrojnych ale tylko na czas wojny. A takiej oczywiście nie ma. Z drugiej strony trzeba popatrzeć na to, że oprócz prezydenta leciał również generał sił powietrznych i to on jest bezpośrednim przełożonym pilota wojskowego…
Nie zagłebiając sie w te szczegóły warto również spojrzeć na aspekt wizerunku rezydenta stworzonego przez innych polityków oraz media. Po tej katastrofie obraz ten zmienił się diametralnie. Mieszkam i pracuje w Londynie, dostałem kilka kondolencji od ludzi różnych narodowości co bardzo mnie wewnętrznie wzruszyło ale też i podbudowało. Po pierwsze to, że MY Polacy wcale nie jesteśmy aż tak negatywnie postrzegani za granicą, co niektóre media próbują nam sprzedać. A po drugie to fakt, że nasz prezydent mógł być odbierany z zupełnie innej perspektywy niż sami go postrzegaliśmy. Tu wraca niestety temat mediów, czyli co potrafią one z nami zrobić.
Najserdeczniejsz wyrazy współczucia dla bliskich ofiar katastrofy pod Smoleńskiem…
Pozdrawiam
Igor
Zgadzam się; życie wróci na normalne tory, ale konsekwencje sobotniej tragedii będą odczuwalne w najblższych latach. Zmieni się np. scena polityczna. I nie mam tu na myśli tego, iż grono posłów i senatorów, a także innych przedstawicieli świata polityki, będzie we wzajemnych relacjach nastawione na dialog, mniej bojowe w dyskusjach, bardziej względem siebie i nas śledzących ich działania serdeczne. Owszem, mam nadzieję, że znajdą się i tacy, którzy zmienią postawę, ale zdaję sobie sprawę, że – jeśli już – będą należeć do mniejszości. Zmieni się natomiast w moim przekonaniu obraz polskiej prawicy. Bracia Kaczyńscy byli w minionych latach jej siłą napędową. Teraz pozostał jeden z nich… Trudno jest mi wyobrazić sobie powrót Jarosława Kaczyńskiego do walki politycznej. Wielu z Wielkich tej strony politycznej nigdy już do świata polityki nie wróci. Sądzę, że zmienił się układ sił. Co więcej, nie sposób teraz orzec, jak potoczyłyby się prezydenckie wybory, gdyby nie doszło do katastrofy w Smoleńsku. Owszem, typowano centrum, ale rankingi swoją drogą, a wyniki mogą jednak zaskoczyć. Przypuszczam także, że kolejne rocznice wydarzeń z 10 kwietnia bierzącego roku, będą wzniosłe i wpiszą się w kanon świąt narodowych.
I jeszcze jeden, rozpatrywany od przedwczoraj, aspekt tragedii: relacje polsko-rosyjskie. Bardzo zastanawiające, w jakim kierunku będą zmierzać, a to wskarzą kolejne lata własnie.
Aha, ostatnia sprawa: pamięć o zbrodni Katyńskiej. Za nieodżałowaną cenę usłyszał o niej świat. Nie doszukiwałabym się tutaj jednak działań metafizycznych i przesadnej symboliki. W moich oczach to nieszczęśliwe zdarzenie, którego przyczyny być może wkrótce zostaną podane do publicznej wiadomości. Być może jednak sprawa będzie wyjaśniana przez dłuższy czas. Czas pokaże.
Na wiadomość o tej tragicznej w skutkach katastrofie, trudno nie było się zatrzymać, zastanowić i zwyczajnie po ludzku – wzruszyć. Takie chwile uświadamiają nam jak kruche i ulotne jest ludzkie życie.
Tomaszu Ciamulski, a mi właśnie metafizyka nie daje tutaj spokoju, i skoncentrowałym się na zjawisku synchroniczności, polegające na łączeniu się wydarzeń w grupy – bo jak wyjaśnić fakt, że miał on miejsce w rocznicę mordu oficerów w Katyniu. Jednak wszelkie dewagacje tu zbyteczne.
Wyrazy współczucia dla rodzin.
@Wioletta pytasz:
„(…) bo jak wyjaśnić fakt, że miał on miejsce w rocznicę mordu oficerów w Katyniu”
Dokładnie tak samo jak t, że była to rocznica rozwiązania zespołu The Beatles czy rocznica wynalezienia agrafki.
Nie chcę być cynikiem ale wszelkie zbiegi okoliczności to tylko zbiegi okoliczności a nie metafizyka. Co nie zmienia faktu, że faktycznie zdarzenie to sprawiło, że o Katyniu usłyszano w miejscach gdzie nie było na to szans do tej pory.
[*] ;( ….
Przykro, że się wydarzyło, co się wydarzyło, ale mam nieodparte wrażenie, że ktoś powinien za tę katastrofę dostać Nagrodę Darwina. Kluczowe pytanie: czy rzeczywiście kapitan samolotu podejmował sam decyzję, co do lądowania? Może nie wszyscy pamiętają sytuację sprzed kilkunastu miesięcy, kiedy pilot podjął decyzję o lądowaniu prezydenckiego samolotu na innym lotnisku (pogoda!), a LK groził mu, że jeśli coś takiego nastąpi jeszcze raz, to go wyrzuci z roboty. Tamten kapitan, to Kapitan – potrafił oprzeć się naciskom i bezpieczeństwo pasażerów postawił ponad własne bezpieczeństwo zawodowe. Może ten, który zginął, nie miał tyle doświadczenia (wiek!) i soft skills, żeby wytrzymać presję. (Zastanawiająco wiele stanowisk jest w Polsce obsadzanych wg zasady „bierny, mierny, ale wierny”.) Podzielam zdanie Alexa, że próba lądowania w takich warunkach na lotnisku bez ILS to czyste szaleństwo. Może czarna skrzynka coś wyjaśni (nagrania rozmów w kabinie), jeśli nie, to winę na 100% zwalą na pilota. W trwałą poprawę stosunków z Rosją nie wierzę, boję się natomiast, że dojdzie do ostrej walki o schedę po nieobecnych i Polska dodatkowo na tym straci. BTW: nie macie wrażenia, że historia coś często się powtarza: awaria transportowca CASA pod Mirosławcem kilka lat temu: na pokładzie przełożeni pilota, zła pogoda, brak ILS (nie działał). Czytałem raport z przyczyn tamtego wypadku: to nie był błąd człowieka, to była seria KILKUNASTU błędów ludzkich. Kłania się Kochanowski: „nową przypowieść Polak sobie kupi, że i przed szkodą i po szkodzie głupi”. Może w końcu „elity” (cudzysłów zamierzony) czegoś się nauczą? Choćby tego, że nadmuchane ego nie jest pozytywną cechą i nie zawsze ma się rację, nawet będąc prezydentem RP, a pewne decyzje trzeba zostawić fachowcom, choćby były niewygodne.
Dużo już postów i komentarzy przeczytałem o tej tragedii, obserwując reakcje i przemyślenia internautów.
Także tutaj.
Sam, ograniczyłem się do 1 lub 2 krótkich komentarzy, że w obliczu takiej tragedii słowa są dla mnie zbędne. Łączę się w bólu z rodzinami, bliskimi ofiar, ponieważ ta tragedia oznacza (jak to zauważyłeś Alex) wielki ból dla nich – bardzo dużej grupy ludzi.
Spodobały mi się słowa z pewnego wywiadu (link: http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,7766250,Mitologizowanie_tej_tragedii_jest_bardzo_niebezpieczne.html)
cytat:
Nie wolno popadać w przesadę. Nikt nie mówił wcześniej o Lechu Kaczyńskim w kategoriach „wielki mąż stanu”. W obliczu tej tragedii te słowa przychodzą do głowy wielu ludziom. Dlaczego tylko nikt wcześniej nie zauważył tego, że to był mąż stanu? Czy jesteśmy hipokrytami? To są ważne pytania, które każdy z osobna musi sobie zadać.
@anonim_sdca
Dziękuję Ci, za wyłożenie mi tej zatrważającej prawdy, której sobie przed przeczytaniem tego komentarzu nie uświadomiłem.
Ciekawe czy znasz z pamięci nazwiska osób zasiadających na wymienionych przez Ciebie stanowiskach, że znasz tak doskonale mechanizmy, dzięki którym działa polityka i zasiadanie na wysokich urzędach.
Jestem trochę zniesmaczona i dość zaniepokojona, widać, że tylko ja, tym bardziej…
Autor bloga pisze:
„W obliczu śmierci nie ma ważnych i mniej ważnych”
W kolejnym podpunkcie:
„nadaje ich śmierci większy sens, niż np. zejście
ze świata po długiej chorobie.
Jak widać,są jednak mniej oraz bardziej sensowne „style umierania”
Rozumiem, że blog promuje aktywność, przewagę ukierunkowanego działania nad bezcelowyym, ruch i bynajmniej nie siedzenie przed tv, czy długotrwałe chorowanie, czy to jednak wszystko wyjaśnia?
Sandra,
mam wrazenie, ze Twój niepokój wynika z nieuważnego przeczytania. Autor tego blogu napisał:
„I ci ludzie zginęli biorąc udział w czymś, co uważali za bardzo istotne, co dla tego rodzaju osobowości ma znaczenie i nadaje ich śmierci większy sens, niż np. zejście ze świata po długiej chorobie.” – dla tego typu osobowości, a nie dla autora postu. Ja tak to czytam.
To według mnie czyni istotną róznicę. W kontekście tego Twój komentarz „Rozumiem, że blog promuje aktywność, przewagę ukierunkowanego działania nad bezcelowyym, ruch i bynajmniej nie siedzenie przed tv, czy długotrwałe chorowanie” wydaje mi się nieuzasadniony.
Pozdrawiam, Ewa
Sandra
Doprecyzujmy
Pierwszy cytat „W obliczu śmierci nie ma ważnych i mniej ważnych” należałoby uzupełnić słowem „ludzi”
Czyli przedwczesna śmierć Prezydenta jest dla mnie równie poruszająca jak np. śmierć człowieka przejechanego na pasach. Nie mniej i nie bardziej.
Napisałaś: „Jak widać,są jednak mniej oraz bardziej sensowne “style umierania””
Jeżeli Twoje słowo „style” zastąpimy słowem „okoliczności” to dla ludzi czynu, w tym i dla mnie zdecydowanie tak!!!
Śmierć podczas robienie czegoś, co jest dla mnie ważne miałaby dla mnie większy sens, niż jakakolwiek inna i nie jestem w tym poglądzie odosobniony.
Proszę wyjaśnij co dokładnie chciałaś powiedzieć pisząc: „Rozumiem, że blog promuje aktywność, przewagę ukierunkowanego działania nad bezcelowyym, ruch i bynajmniej nie siedzenie przed tv, czy długotrwałe chorowanie, czy to jednak wszystko wyjaśnia?”
Pozdrawiam
Alex
Zginęli ludzie, smutek i żal pozostał. Zginęli razem wielcy i mali (nie mam na myśli pełnionych funkcji lecz to, jacy byli w życiu), udowadniając Twoją Alex tezę, że wszyscy ludzie są równi. Szczerze współczuję rodzinom i bliskim wszystkich tragicznie zmarłych, których dotknęła ta tragedia.
Właśnie usłyszałem podaną wiadomość o miejscu pochówku Prezydenta Kaczyńskiego i jego małżonki – Wawel, Krypta Piłsudskiego.
Muszę przyznać, że jestem kompletnie zaskoczony tą decyzją. Jestem Polakiem i jestem z tego dumny. Cenię i szanuję narodowe wartości, kulturę mojego narodu i jego największe symbole. Wawel jest dla mnie miejscem szczególnym, gdzie spoczywają prochy największych Polaków – ludzi, którzy wyrastali ponad przeciętność polskiej historii. Nie uważam Prezydenta Lecha Kaczyńskiego ani Pani Marii Kaczyńskiej za osoby, które można zaliczyć do grona takich właśnie osób.
Rozumiem, że nie należy o tych, co odeszli mówić źle, ale nie zgadzam się z wybielaniem rzeczywistości. Katyń, który był celem wizyty Prezydenta i wszystkich tragicznie zmarłych, jest przykładem takiej przez lata wybielanej historii. Tak nie powinno być – fakty to fakty. Tak jak mam prawo do prawdy o Katyniu, tak również chciałbym słyszeć prawdę o Prezydencie mojej ojczyzny.
Mam szacunek do każdego Prezydenta Rzeczypospolitej, niezależnie od tego jaka jest moja opinia o jego polityce. Mam również szacunek do Prezydenta Kaczyńskiego pomimo często kontrowersyjnej postawy w wielu kwestiach. Wyróżnianie tego właśnie Prezydenta w tak szczególny sposób, jakim jest spoczynek w wawelskiej krypcie, uważam jednak za zbyt pochopne i niezasłużone.
Przeglądając opinie internautów natknąłem się na wpis, z którym całkowicie się zgadzam:
„Niefortunna i nieprzemyślana decyzja – dzielił Polaków za życia i będzie dzielił także po śmierci”.
Ta tragedia na pewno nikogo nie pozostawiła obojętnym choć emocje i forma ich przeżywania to juz inna kwestia i zapewne część z tych masowych zachowań to taki element mody akurat akutalnego zapotrzebowania z zewnątrz ale nie oceniam tego. Szkoda że faktycznie dużo fajnych infomacji o prezydenckiej parze dopiero teraz jest odpowiednio pokazanych a moze byly wczesniej ale informacje te byly zagluszone przez ogolnie przyjety wizerunek. Ja osobiscie po uslyszeniu o tej tragedii pierwsze co odczulem to nie smutek a realną złość. Jakoś tak podświadomie od kilku dobrych miesięcy mialem poczucie ze jeden z rządowych samolotów predzej czy pozniej spadnie. – to byla taka pierwsza reakcja. Tak sie składa ze moj bliski przyjaciel jest wysokiej rangi oficerem w sztabie lotnictwa (jeden z zabitych to jego przyjaciel) i niestety jedną z przyczyn są pieniądze i nawet nie chodzi o nowy samolot. Piloci z długim starzem, dobrze wyszkoleni sa żle opłacani i odchodza do cywilnych lini, zostaja mlodzi ludzie ktorzy mimo wszystko nie maja takiego doswiadczenie a i podatność na presje jest zdecydowanie wieksza i to niestety jest juz zjawisko powszechne. Jest za wczesnie aby mówić o bledzie pilota bo duzo bedzie zalezalo od informacji na temat zgodnosci wskazan przyrzadow i informacji jakie zostaly podane z wiezy ale nie można wykluczyć brawury – co bylo np faktyczną przyczyna wypadku Casy. Ciekawa sprawa to rozbieżnosci jakie sie juz pojawiaja w śledztwie, kontroler twierdzi ze bylo jedno podejscie do ladowania, media mowia o 4 a nasz prokurator potwierdzil 2. Moim zdaniem prawdziwych przyczyn jako spoleczeństwo zapewne publicznie nie poznamy tylko wersje dla cywili- co jest norma w przypadku wojskowych wypadkow lotniczych -armia musi dbać o swoja marke a tu dodatkowo mamy jeszcze strone rosyjska ktora moze byc czesciowo winna.
Szczere wyrazy współczucia dla rodzin i przyjaciół zabitych i pozostaje tylko nadzieja że faktycznie zostana wyciągniete wnioski na przyszłość. Mam tylko nadzieje ze na pogrzeb w Krakowie nasze elity nie polecą jednym samolotem.
Robert,
„Wawel jest dla mnie miejscem szczególnym, gdzie spoczywają prochy największych Polaków – ludzi, którzy wyrastali ponad przeciętność polskiej historii.”
Podzielam Twoją opinię.
Jestem szczerze zdziwiona planowanym miejscem pochówku z kilku powodów, m. in. dlatego, że:
– Para Prezydencka była mocno związana z Warszawą, szczególnie z warszawskim Żoliborzem,
– Lech Kaczyński był przed prezydenturą Polski prezydentem Warszawy,
– Rodzina i bliscy są tutaj, w Warszawie 9Sopot byłby dla mnie też zrozumiały, bo tam lubili jeździć, przebywać),
– Warszawa jest stolicą tego kraju i jest cmentarz na Powązkach z aleją zasłużonych – więc jest godne miejsce pochówku
– W Warszawie ludzie masowo teraz oddawali i oddają im hołd m.in. paląc znicze przed Pałacem Prezydenckim.
Pochówek w Warszawie byłby bardzo naturalny, nie budzący dodatkowych niepotrzebnych emocji. Pochówek w krypcie na Wawelu jest przesadą, budzi niepotrzebne kontrowersje. Ja czuję niesmak. Tak, też mam wrażenie, że ten fakt może podzielić Polaków.
Ewa
„Polityka grobów” Adama Szostkiewicza dla dopełnienia:
http://www.polityka.pl/kraj/opinie/1505114,1,pochowek-prezydenckiej-pary-na-wawelu.read
Ewa
Historia sama dokona weryfikacji. Emocje towarzyszą wielu poczynaniom, czas obecny jest pod wpływem presji konkretnego zdarzenia. Konsekwencją jest na pewno podniesienie rangi wydarzenia za jakiś pewien czas. Historii nie da się oszukać.
wioletta,
„Emocje towarzyszą wielu poczynaniom” – tak, właśnie dlatego nie należy podejmować decyzji o nieodwracalnych skutkach.
Ewa
Calkowicie zgadzam sie ze slowami Roberta dotyczacymi pochowku pary prezydenckej w krypcie na Wawelu. Decyzja jest niesiona na fali emocji, ktore towarzysza katastrofie. Trudno mowic o wyjatkowych zaslugach prezydenta Kaczynskiego dla narodu. Jedynym powodem podobnej decyzji jest tragiczna smierc. I to wlasnie dlatego historia zapamieta jego osobe. Czy naprawde potrzebujemy czasu na weryfikacje dzisiejszych decyzji?
Alex
Co dokładnie masz na myśli mówiąc, że śmierć w trakcie robienia czegoś ważnego dla Ciebie ma dla Ciebie większy sens niż inna? Czy okoliczności umierania mają w ogóle znaczenie w tym kontekście? Co z ludźmi, których dorobek życia przekracza wielokrotnie dorobek nas wszystkich, a którzy umierają leżąc w chorobie, lub nurkując na wakacjach, bo tak się akurat złożyło? Wydaje mi się że jest wielu ludzi czynu, którzy przez całe życie robią same wartościowe dla nich, przemyślane rzeczy, a którzy umierają w mało z czynem i aktywnością związanych okolicznościach i według mnie to wcale nie umniejsza sensu ich śmierci.
Jeśli miałeś co innego na myśli, a ja opacznie zrozumiałem, to wytłumacz proszę jaśniej, bo ja się prawdę powiedziawszy trochę przestraszyłem takiego poglądu.
Wiktor
Ja napisałem :”Śmierć podczas robienie czegoś, co jest dla mnie ważne miałaby dla mnie większy sens, niż jakakolwiek inna i nie jestem w tym poglądzie odosobniony” więc wyraźnie pisałem o moim osobistym poglądzie, który jak wiem z rozmów dzieli sporo ludzi aktywnie robiących coś w życiu. Nie pretenduje to do bycia prawdą absolutną.
Piszesz :”Wydaje mi się że jest wielu ludzi czynu, którzy przez całe życie robią same wartościowe dla nich, przemyślane rzeczy, a którzy umierają w mało z czynem i aktywnością związanych okolicznościach i według mnie to wcale nie umniejsza sensu ich śmierci”
Możesz to proszę rozwinąć?
A propos pogrzebu na Wawelu:
Nie był to pomysł tragicznie zmarłych w katastrofie, a to im oddajemy cześć i pamięć podczas dni żałoby.
Poprzestańmy więc na tym.
Intencjami pomysłodawców możemy zająć się później, kiedy życie będzie musiało toczyć się dalej i od nas będzie zależeć w jakim kraju będziemy żyli.
Alex
Polemika i protesty co do miejsca pochówku jest szkodliwa, nawet jeśli decyzja została podjęta pod wpływem emocji. Czy naprawdę to jest aż tak istotne, żeby tak szybko się dzielić i spierać w momencie, gdy cały świat patrzy na nas uważnie???
Media na całym swiecie nie tylko piszą o sprawie Katynia. Niektórzy zainteresowali się szerzej naszą historią. W norweskiej gazecie BergensTidende z 13.04 opisano historię Polski od Xw, wskazując problematyczne czasy (potop, rozbiory), szwindle typu pakt Ribbentrop-Mołotow, jak i wielkie zwycięstwa oraz zasługi np. Jan III Sobieski.
To ważany moment dla nas!
Tomasz
Też uważam, że oczy całego świata skierowane są na Polskę. Decyzja o pochówku została podjęta, bojkot nic nie zmieni i moje osobiste zdanie już jest nie istotne.
Norweska prasa rozpisuje się o Katyniu, ale czy norwescy czytelnicy są tą częścią historii Polski zainteresowani – niekoniecznie, mam wrażenie, że to dla nich, aż za dużo.
Wioletta
Ewo emocje człowieka, ludzi w sytuacjach rządowych to nie tylko chęć pochowania godnie tzw „elity”, to również wytworzenie sytuacji o działaniu psychologicznym na społeczeństwo, ale i również na Europę i cały świat. Wawel to miejsce mistyczne, aureola najlepszych w naszym Państwie – generalnie miejsce – kultu historycznego. W ten właśnie sposób podnosimy rangę, prestiż wobec innych krajów, ukazując z naszej strony ważność wydarzenia zaistniałego. Wiedząc o fakcie popełnienia wielkiego błędu aby tak wielkie osobistości kraju zabierać na pokład jednego samolotu , pochowanie na Wawelu czyni pewien sens zadośćuczynienia, formę rekompensaty za popełniony błąd. W ten sposób chcemy ukazać Prezydenta jako osobę honorową i bez skazy nie debatując jaką stanowił wartość – mniejszą lub większą. Ewo, historia oceni to skrupulatnie, bez obecnych emocji. Dziękuję uprzejmie, że raczyłaś odpowiedziec na moj skromny tekst. Z poważaniem wioletta ze Świnoujścia
Ja zgadzam się z Alexem, śmierć Prezydenta i innych osób pełniących odpowiedzialne role w Państwie nabrała większego sensu w tych okoliczościach.
Prezydent Polski umiera, powiedzmy sobie szczerze, że wywołało to znacznie inne reakcje niż śmierć papieża, która nie była takim zaskoczeniem dla Polaków. Oczywiście ma na to wielki wpływ sama osoba, ale także okoliczność.
Prezydent, generałowie sił zbrojnych, prezes NBP – wszyscy ludzie, którzy mieli duży wpływ na to jak wygląda życie w Polsce w jednej chwilii tragicznie umierają.
Z szacunku nawet do urzędu prezydenta każdy powinien potraktować tą śmierć poważnie i uświadomić sobie, że pisze się historia, że to może mieć duży pływ na naszą przyszłość i przyszłość kolejnych pokoleń.
Okoliczność w tym wypadku ma znaczenie.
Pozdrawiam.
Alex
„Intencjami pomysłodawców możemy zająć się później, kiedy życie będzie musiało toczyć się dalej i od nas będzie zależeć w jakim kraju będziemy żyli” to akurat Twoje słowa a moj dodatek: ale jednocześnie pamiętajmy o następnym pokoleniu, które dopiero tak naprawdę oceni cały fakt i zdarzenie bez obecnych emocji:) Sytuacja Państwa mało stabilnego dokonuje pewnych weryfikacji, pewnych emocji. Poczekajmy spokojnie bez uniesień na dalszy ciąg polskich wydarzeń. Śmierć Prezydenta stanowi nauczkę dla naszego Państwa jakich i których sytuacji unikać. Jednocześnie obecnie mamy polepszenie stosunków z Rosją – nic nie dzieje się bez przyczyny, bez jakiegoś powodu. Być może właśnie na czas obecny jest bardzo potrzebny sojusz z Rosją – w końcu jesteśmy od nich zależni / gaz/. Polityka to szeroki zakres nie tylko wiedzy ale przede wszystkim działań. Pozdrawiam Cię serdecznie wioletta
Alex
OK, czyli Tobie chodziło o samego siebie, tak? O to, że Twoja własna śmierć w Twoim odczuciu miałaby większy sens gdyby zdarzyła się w trakcie robienia przez Ciebie czegoś, co jest dla Ciebie ważne? Czy też chodziło Ci o Ciebie samego ale też i pogląd bardziej ogólny, dotyczący innych?
Co do tego co ja miałem na myśli, a o co pytasz – po prostu zrozumiałem Cię chyba zbyt dosłownie, podam na przykładzie: Profesor fizyki z dorobkiem – umiera w chorobie lub stojąc przy tablicy i kończąc rozwiązywanie ważnego problemu zawodowego. Ja zrozumiałem Twoją wypowiedź tak, jakby jego śmierć w trakcie rozwiązywania problemu była ważniejsza – bo umarł robiąc coś, co jest dla niego ważne. Dlatego się zbulwersowałem, bo pomyślałem od razu o tych ludziach, którzy całe życie robią rzeczy dla nich ważne, ba nawet nie tylko dla nich samych ważne ale na przykład dla ludzkości jako takiej, zaś umierają tak zwyczajnie, w fotelu, w łóżku w chorobie itd. Umierają nie w trakcie robienia tych ważnych rzeczy. I dla mnie to wcale nie umniejsza smutku jaki po sobie zostawiają, nie umniejsza sensu ich odejścia.
Mam też taką refleksję po naszej wymianie zdań, po przeczytaniu komentarzy innych osób oraz po obserwacji swojego najbliższego otoczenia – widzę, że ta tragedia spowodowała, iż wiele osób wpada w zadumę, taką korzystną dla samych siebie i często dla innych. To krzepi.
Żałobna spirala absurdu. Nie wiem ilu z was pamięta o tragedii w kopalni Halemba. Ilu o zgodnie Jana Pawła II, ilu będzie pamiętać o tragedii lotniczej z Prezydentem za rok. Czy śmierć można podzielić na ważną lub mniej ważna w zależności od jej okoliczności? Miałem okazję śledzić wydarzenia po śmierci Jana Pawła II. Mieszkam przy ulicy jego imienia i w dniu śmierci na całej długości ulicy ( jest naprawdę długa) z każdej strony zapłonęły znicze. Ludzie stali w ciszy i skupieniu. Po roku zniczy w rocznice śmierci było o połowę mniej, w tym roku kilka lampek. Halemba o niej już nikt nie pamięta. Uczniowie, którzy zginęli tragicznie w wypadku autokaru. Pasażerowie samolotu Kościuszko którzy przez ponad 20 minut byli świadomi tego, że zginą, człowiek którego potrąciło śmiertelnie auto na przejściu dla pieszych. Górnik którego zabiła detonacja starego ładunku w ścianie. Dziewczynka, którą zabiła beztroska i głupota kolegów z klasy. Każda z tych osób miła rodzinę, przyjaciół, plany na przyszłość. Różniły się tylko tym, że jedni byli pokazywani w telewizji i piastowali stanowiska a drudzy byli znani tylko wąskiemu gronu ludzi.
Która z tych śmierci jest bardziej sensowna ?
Czy trzeba umrzeć w dużej grupie żeby śmierć miała sens ?
Według mnie, żadna tragiczna śmierć nie ma sensu. A to jaki będzie miała rozgłos zależy tylko od tego ile zyskają na niej ludzie … (niekoniecznie materialnie)
Tragiczna śmierć Prezydenta nie upoważnia nas do gloryfikowania jego zasług. Powinien być oceniony przez historię. Tak samo Jan Paweł II który zmarł po wielu latach ciężkiej pracy i wszyscy byli na ten moment przygotowani bo nie była to śmierć tragiczna i niespodziewana.
Przeżyjmy tą tragedię w ciszy i pomyślmy o tym, że każdy może odejść w najmniej spodziewanym momencie i nie popadajmy w zbiorową histerię i naśladownictwo często złych i banalnych działań.
Poniżej link do według mnie ciekawego tekstu po tragedii w Halembie: http://www.pardon.pl/artykul/302/zalobna_spirala_absurdu/.
Pozwólcie, że podzielę się z Wami dzisiejszą refleksją:
Chyba nikt nie planuje czasu swojej śmierci, nie ma wpływu na moment smierci (poza sytuacjami skrajnymi). Nikt z tych, którzy odchodzą, nie ma wplywu na to, co stanie się po ich śmierci, ale moze minimalizować negatywne skutki odejścia dla najbliższych (zadbanie o ich np. bezpieczeństwo materialne).
Mamy natomiast realny wpływ na to, co robimy z własnym życiem – jak żyjemy, jak sie rozwijamy, co robimy, jakie podejmujemy wybory, co wnosimy do życia innych.
W moim odczuciu to czas, by przyjrzeć się sszczególnie uważnie własnemu życiu i skupić się nad nadaniem mu jeszcze większej wartosci – dla nas i dla innych.
Pozdrawiam, Ewa
Wszystko pięknie… tylko czy ktoś z Was zastanawiał się ile osób zginęło w tym czasie w Iraku? lub w Afganistanie? Wszak Ci którzy zginęli pod Smoleńskiem popierali udział polskich żołnierzy w okupacji tych państw. Ale o tym sza…
A ja zapytam jakie wnioski wyciągacie dla siebie? O czym myślicie w te dni?
O śmierci w naszym kraju przeważnie rozmawia się, gdy do niej dojdzie. A wiąże się z nią(i pochówkiem) wiele działań. Jeżeli ktoś organizował pogrzeb bliskiej osoby-wie. Rozmawialiście z bliskimi o działaniach na wypadek własnej śmierci? Moje wymagania może teraz przerażają moich bliskich, ale oczekiwania są jasne i określone.
I mam jeszcze refleksję dotyczącą postępowania w zgodzie ze swoim sumieniem i branie odpowiedzialności za swoje decyzje.
Dziś pracujący na lotnisku w Smoleńsku żałują, że go po prostu nie zamknęli. Tłumaczą się takim potrzaskiem decyzyjnym.
Chciałabym zawsze postępować zgodnie z własnym sumieniem, nawet gdyby ktoś nieświadomy reszty miał mnie za to oskarżyć.
Pytasz o czym myślimy w tych dniach Meg? Tak jak każdy Polak – jestesmy pokryci smutkiem, żałobą, w pewnym stopniu nostalgią. Ale pamietajmy,życie toczy się dalej a ta tragiczna śmierć jest tragedią -ale ona nas dotyczy w takim stopniu w jakim ją sami chcemy odczuć. My jednak jesteśmy po drugiej stronie, żyjemy – po prostu zyjemy.
Peter na całym świecie giną ludzie w różnych okolicznościach. Głowy Państwa wraz z delegacją rządową nie giną codziennie – złe porównanie. Może inaczej: Chylimy czoła nad ludźmi którzy giną w lepszej lub gorszej idei. Współczujemy jako śmierć ludzi. Jako normalni obywatele współczujemy jako ludzie a nie jako politycy.Dwa aspekty śmierci, w dwóch różnych sytuacjach i na dwóch różnych szczeblach elity. Na mój grób Prezydenci nie przyjadą – ponieważ nie stanowię elity rządowej – to proste. Pozdrawiam
Czy trzeba umrzeć w dużej grupie żeby śmierć miała sens ? To Twoje pytanie odp: Peter to nie tego typu interpretacja. Pozdrawiam wioletta
Przepraszam Piotr – patrz odp. Peter
Pozdrawiam wioletta
Wioletta: Odnośnie śmierci w dużej grupie – Przyjmijmy hipotetyczną sytuację, że Prezydent leci śmigłowcem z kilkoma osobami i dochodzi do tragedii, lecz nie w Katyniu tylko w dowolnym innym miejscu na świecie nie związanym z historią Polski. Jakie były by reakcje mediów i społeczeństwa ?
Niedawno przeczytałam pożyczone od Ciebie „Sway”, gdzie opisany jest ciąg wydarzeń, który doprowadził do katastrofy samolotu. Nie mogę przestać myśleć, że w tym wypadku było tak samo – zaważyły powody nie mające tak naprawdę związku z technicznym manewrem lądowania. Gdyby nie obawa, że wywoła to konflikt dyplomatyczny Rosjanie zamknęliby lotnisko, bo warunki były naprawdę trudne. Gdyby nie fakt, że prezydent Kaczyński miał kiedyś pretensje do pilota, który odmówił lądowania w Gruzji, może pilot TU-154 realniej oceniłby możliwości itd. W niektórych sprawach trzeba emocje trzymać na wodzy.
Piotr witam Cię serdecznie i oczywiście odpowiadam na Twoje nie tylko pytanie ale również na stwierdzenie. 15 kwietnia wyraźnie określiłam swoje zdanie tak? Piotr reakcje ludzi zawsze będą podobne, ponieważ Katyń to historia. Ponieważ zadałeś mi konkretne pytanie dotyczące dowolnego miejsca katastrofy, stwierdzam – reakcje mediów prawdopodobnie będą podobne: żałoba państwowa, pochowanie Prezydenta wedle decyzji Rządu/ na co nie mamy wpływu/. Piotr pamiętajmy, że zawsze umiera głowa Państwa tak? W tym przypadku które podałeś jako teoretyczne -jedynie zajmiemy inne stanowisko co do wydarzeń, okoliczności. Pozdrawiam : wioletta
Alex utworzyłeś blog emocjonalnie zdopingowany charakterologią wydarzeń. Świetny pomysł i jednocześnie łączący ludzi. Inne zdania, wysuwane teorie itp. nie dzielą nas jako społeczeństwo a stwarzają możliwości rozmów. Tworzymy zbiór negocjacyjny. Pozdrawiam wioletta
Do tego co medialnego zamieszania jest taki idealnie pasujący fragment Modlitwy Św. Tomasza z Akwinu:
„(…) Panie Zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek.”
Całość jest warta do przeczytania.
Pozdrawiam, Artur Jaworski
Mniemanie- takie słowo nie istnieje, poza tym czasy Tomasza z Akwinu sa jedynie slowami, gdzie niewiele osob to zrozumie. Artur pamietaj, ze wszedles na blog ludzi mlodych,nie musza znac Tomasza z Akwinu. Ludzie młodzi maja swoje insygnia przekazu – postarajmy sie je zrozumiec:)
wioletta, napisałaś:
„czasy Tomasza z Akwinu sa jedynie slowami, gdzie niewiele osob to zrozumie” – czy jesteś pewna tego, co tu napisałaś? Powinnam się obrazić, gdybym potraktowała to poważnie. Nie wypowiadaj proszę takich opinii na temat ludzi, których nie znasz. :)
„wszedles na blog ludzi mlodych,nie musza znac Tomasza z Akwinu” – nie bardzo rozumiem… Artur nie robi tu klasówki z Tomasza z Akwinu, tylko go cytuje w konkretnych okolicznościach i rekomenduje do przeczytania.
Masz rację, że młodzi nie muszą znać Tomasza z Akwinu. Starzy tez nie muszą. To nie zmienia faktu, że „kilka” rzeczy warto w życiu przeczytać, poznać i nad kilkoma się zastanowić.
Poza wszystkim ten blog – jak widać – czytają nie tylko bardzo młodzi ludzie, a także ci urodzeni wcześniej niż w 70. roku.
Artur Jaworski,
dziękuje za przypomnienie „Tomasza”. To dobry i mądry tekst odnoszący się do wszystkich obszarów życia.
Pozdrawiam, Ewa
wioletta,
jeszcze dopowiem:
Mylisz się bardzo twierdząc: „Mniemanie- takie słowo nie istnieje”. To, że czegoś nie znasz lub o czymś nie wiesz, nie spotkałaś, nie używasz, to nie oznacza, że tego nie ma. Dobrze o tym pamiętać, bo to pozwala się rozwijać. Sprawdź w słowniku. Nawet w internecie…
Ewa W
Artur Jaworski
Tez znam ten cytat i dlatego powiedziawszy to, co powiedziałem, mówiąc kolokwialnie, zamknąłem się do końca żałoby
Pozdrawiam
Alex
Ewa W
Bardzo dziękuje za odpowiedź Wiolecie, podpisuję się pod nią w 100%.
Ponadto piszesz:
„Masz rację, że młodzi nie muszą znać Tomasza z Akwinu. Starzy tez nie muszą.”
Nie muszą też, osoby niewyznające żadnej hierarchicznej religii a jednak mogą to robić. Tak przy okazji w tekstach konkurencyjnych systemów religijnych jest również wiele wartościowych zdań, które jak sympatycznie zauważyłaś tworzą te „kilka” rzeczy, które warto poznać i się nad nimi zastanowić
Pozdrawiam, Artur
Ewo, język polski jest na tyle bogaty, że możemy swobodnie nim manewrować i jednocześnie słowo „mniemanie” ma na pewno inne tzw: ujęcie słowa w innym znaczeniu. Ale akurat nie te słowa stanowią o formie i przesłaniu tego bloga:) Przekaz Tomasza z Akwinu, który znam doskonale, niestety jest bardzo malo znany przez ludzi. Dlaczego? zadajmy sobie pytanie dlaczego?
wioletto,
ponieważ nie jest to post o języku ani o literaturze, nie będę wchodziła tu w dalszą polemikę. :-) Może przy innej okazji.
Pozdrawiam, Ewa
W zasadzie nie chciałam się wypowiadać na ten temat. Dla mnie osobiście ta katastrofa miała wymiar tragedii ludzkiej i rodzin tych osób, a nie straty dla narodu.
Przeraził mnie jednak poziom hipokryzji mediów i zachowania „stadne” ludzi.
Ale nie zupełnie o tym chciałam napisać, chciałam napisać co mnie złamało. Ta dziewczyna stewardessa – studentka MEL Politechniki Warszawskiej. Jest w moim wieku, była Miss Politechniki , mijałyśmy się na uczelni. Okazało się, że była narzeczoną najlepszego przyjaciela mojej koleżanki. I dopiero wtedy zobaczyłam prawdziwy wymiar tragedii tych rodzin/bliskich. Moja koleżanka nie mogła się pozbierać. A co najważniejsze – miała serdecznie dosyć tej żałoby i medialnej szopki. Tym ludziom po prostu nie dali spokojnie pożegnać się z bliskimi, przeżyć tą tragedię. Po prostu co chwilę rozdrapywali im ranę, która ma problemy z gojeniem się.
Olga
Witajcie
Do mnie informacja przez parę dobrych dni docierała z oddali, ponieważ akurat w Portugalii bywałam. Dzień katastrofy był dla nas szokiem, czymś niewiarygodnym. Całkiem uwierzyłam mając w ręku portugalską gazetę. Z jednej strony żałuję, że nie mogłam być w Polsce.. z drugiej jednak cieszę się, że ominęła mnie fala mediów, niepotrzebnego rozgłosu. Irytowały mnie nawet informacje o bardzo długich kolejkach do pałacu prezydenckiego. Myślę, że w tłumie znalazło się wielu obłudnych jednostek, w których niby nagle obudził się patriotyzm i chęć oddania czci zmarłemu prezydentowi.
Z innej beczki: bardzo sceptycznie podchodzę do tematu tragedii samolotu, winy pilota, mgły itp. Co bardziej bystre umysły zauważą, że zeznania świadków, wypowiedzi ludzi na wysokich stanowiskach, różne fakty są ciągle zmieniane. W telewizji ani razu nie pokazano filmu z katastrofy (jej przebiegu), ani zdjęć, mimo, że na miejscu było sporo reporterów. Myślę, że cały „wypadek” pozostanie jeszcze dość długo wielką zagadką.
Pozdrawiam
Agnieszko-dziennikarze czekali na przylot samolotu, a nie czaili się w podmokłym lesie z nadzieja, że coś ciekawego sfilmują.
Musimy poczekać na raport-może nawet rok.
Opowieść ambasadora Jerzego Bahra wiele wyjaśnia-to była jedna z pierwszych osób na miejscu.
Zgadzam się z Olgą.
Sam uznałem, że lepiej milczeć niż mówić (vide powołany cytat św. Tomasza z Akwinu)
Olga napisałaś o 1 ze stewardess i do tego chcę się pośrednio odnieść. 4/5 dni po katastrofie przejrzałem stojąc w kolejce strony gazety z ofiarami, wzrok zatrzymał się przy stewardesach i podanym wieku. Po chwili doszło do mnie, że one są(były) młodsze ode mnie…
Byłam w Krakowie….przed chwilką wróciłam – chciałam się z Wami podzielić swoimi odczuciami- ale nie dzisiaj, nie dzisiaj. To zbyt wielkie – jak orszak królewski, jak wielkie postanowienie Polaków jak wielkie …PANSTWO POLSKIE. Wielka zmiana dla stosunków z moja ukochana Rosją. teraz stanowi to wartośc dla Państwa polskiego ale stanowi również moją radość, moja rodzina przebywa w Rosji i być może mam szanse tam lecieć bez wizy:) wioletta
Nie doszukujmy się afer bo na dzień dzisiejszy już tworzy się obraz wymysłow/ zresztą tego nikt nie wie do końca?/ Wierzę z całego serca jako osoba związana z Syberia i historią Rosji – jako osoba i „skąd moja rodzina” – To Rosja, jako osoba prywatna chce tą swoją rodzinę poznać bez wizy….ot tak normalnie jako rodzinę:) Mam nadzieję, ze w koncu ten fakt mi sie uda
Wracając do kwestii Rosji – ich zachowanie podczas tego okresu było przykładne i nie pozostało to niezauważone.
Może rzeczywiście dojdzie do pewnego zbliżenia między tymi narodami?
Dziś przeczytałem o akcji http://9maja.pl/main.php
Moi przodkowie zawsze tłukli się z „Moskalami”, rodzice zostali wysiedleni ze Lwowa, od dziecka znałem historię Katynia i to co wyprawiali radzieccy żołnierze podczas wyzwolenia. Ale może wystarczy już tego? Mamy rok 2010!
Niemcy z Francuzami mieli podobnie pogmatwaną historię, potrafili sobie wybaczyć.
Witajcie,
z uwaga przesledzilam wszystkie komentarze pod postem dotyczącym katastrofy, która miala miejsce 10 kwietnia 2010 r. Dowiadujac sie o smierci Prezydenta, Pierwszej Damy i wielu prominentnych osobistosci, nie przeczuwalam, ze az tak gleboko przezyje te tragedie…a jednak…jeszcze 2 miesiace temu bylam na spotkaniu z panem Sebastianem Karpiniukiem…Mysle, ze takie wydarzenia tylko potwierdzaja nam to, jak kruche jest nasze zycie. Jednakze, w calym tym zgielku naplywajacych z radia, tv i Internetu informacji zabraklo mi tej nutki refleksji, pochylenia glowy nad smiercia tylu osob, zwyklego okazania im szacunku, chociazby jakis czas po tym, jak emocje juz opadly. Mozemy sobie prowadzic teraz dysputy na temat przyczyn tej katastrofy, na temat tego kto zawinil, kto powinien a kto nie znajdowac sie na pokladzie. To juz nie ma znaczenia. Myslalam, ze choc raz moi rodacy nie zamienia sie nagle w obliczu tych tragicznych wydarzen w ekspertow od wypadkow lotniczych, jasnowidzow, doradcow politycznych itd., ze choc raz nie odegramy roli ” narodu znajacego sie na wszystkim”. Od tego mamy przeciez ekspertow. Okazalo sie byc inaczej. No coz, widocznie taka nasza natura. Zastanawia mnie tylko jedno w kontekscie pochowku Pana Prezydenta na Wawelu. Skoro tak zaciekle Polacy potrafia pikietowac w obronie praw zmarlych, dlaczego nie robia tego samego w obronie praw zyjacych? Zmarlym nalezy sie spokoj, i pikietowanie w sprawie pochowku wprawdzie osob publicznych, lecz calkowicie nam obcych, jest moim zdaniem, co najmniej niesmaczne. Upominajmy sie o prawa zyjacych, w ktorych zyciu mozemy jeszcze wprowadzic zmiany na lepsze, a zmarlym zapalmy znicz i zachowajmy ich w pamieci. L. Kaczynski byl moim Prezydentem i zawsze bede go nosic w pamieci jako czlowieka wyksztalconego i prawdziwego patriote.
Serdecznie pozdrawiam.
@ Renia
Reniu, napisałaś tak:
„Zastanawia mnie tylko jedno w kontekscie pochowku Pana Prezydenta na Wawelu. Skoro tak zaciekle Polacy potrafia pikietowac w obronie praw zmarlych, dlaczego nie robia tego samego w obronie praw zyjacych? Zmarlym nalezy sie spokoj, i pikietowanie w sprawie pochowku wprawdzie osob publicznych, lecz calkowicie nam obcych, jest moim zdaniem, co najmniej niesmaczne.”
Co znaczy dla Ciebie „pikietowanie w obronie praw zmarłych” oraz „pikietowanie w sprawie pochowku” ?
Wyjaśnij proszę dokładnie, co miałaś na myśli i jakie reakcje ludzi budzą Twój niesmak
Pozdrawiam
R
@ Robert
Robercie, piszac ” pikietowanie w obronie praw zmarlych” oraz ” pikietowanie w sprawie pochowku” mialam na mysli cale to zamieszanie zwiazane z miejscem, gdzie spoczac miala Para Prezydencka, gdyz wzbudzilo to wiele zametu w naszym pseudo-obywatelskim spoleczenstwie. Nie wiem, czy zauwazyles, ale decyzja o pochowku Pary Prezydenckiej na Wawelu wzbudzila wiele nieuzasadnionych, moim zdaniem, kontrowersji w naszym narodzie ;-) moim zdaniem, kazdy ma prawo do wypowiadania sie na dany temat ( mamy w koncu swobode wypowiedzi), ale robienie transparentow ze zdjeciem B. Chrobrego oraz L. Kaczynskiego i wymachiwanie nimi jest dla mnie po prostu smieszne i zenujace. Jako narod, nie mielismy na owa decyzje zadnego wplywu, wiec nie widze sensu urzadzania calej tej ” szopki”. Uwazam, ze skoro juz ktos dysponuje nadmiernym zasobem energii moze ja spozytkowac w duzo pozyteczniejszy sposob, chociazby walczac o prawa pacjentow czy tez udzielajac sie w organizacjach ekologicznych. A jesli ktos chcial w ten sposob zwizualizowac swoj patriotyzm, najlepiej to zrobi, biorac udzial w najblizszych wyborach. No ale to tylko moje skromne zdanie; i jak wiemy, punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia. Mam nadzieje, ze te wyjasnienia uczynily moj punkt siedzenia bardziej widocznym:)
Serdecznie pozdrawiam ;-)
Serdecznie
Reniu uważasz, że jako naród nie mamy wpływu? A może pokazanie odmiennego zdania jest równie ważne jak bezpośredni wpływ? Może ktoś się zastanowi nad tym?
Problem wg mnie był w tym, że brakło osoby, który miałaby odwagę powiedzieć-to moja propozycja z tego i tego powodu. Tylko jakieś przerzucanie odpowiedzialności się odbyło.
I w ogóle to uważam, że ktoś zrobił mocno na złość zmarłemu. Choć może chciał go wywyższyć.
A protesty w obronie żyjących i inne konkretne działania na szczęście są prowadzone na znacznie większą skalę.
Renia
Napisałaś :” … takie wydarzenia tylko potwierdzaja nam to, jak kruche jest nasze zycie. ”
Masz racje, trzeba o tym pamiętać, zwłaszcza kiedy decydujemy co zrobimy z naszym czasem na Ziemi.
Dalej niestety musimy popolemizować.
Stwierdzasz: „Jednakze, w calym tym zgielku naplywajacych z radia, tv i Internetu informacji zabraklo mi tej nutki refleksji, pochylenia glowy nad smiercia tylu osob, zwyklego okazania im szacunku, ”
Jesteś pewna, że dobrze patrzyłaś? Rozmawiałaś z różnymi ludźmi?
Mam też odmienne zdanie jeśli chodzi o: „Myslalam, ze choc raz moi rodacy nie zamienia sie nagle w obliczu tych tragicznych wydarzen w ekspertow od wypadkow lotniczych, jasnowidzow, doradcow politycznych itd., ze choc raz nie odegramy roli ” narodu znajacego sie na wszystkim”. Od tego mamy przeciez ekspertow. ”
Ja uważam to za pozytywne, że ludzie zastanawiają się nad różnymi rzeczami wykraczającymi poza ich specjalność. To szerzy edukację w społeczeństwie i jest moim zdaniem OK dopóki takie osoby nie udają autorytetów w swoich wypowiedziach.
O decyzji pochowania Pary Prezydenckiej na Wawelu zauważasz słusznie „Jako narod, nie mielismy na owa decyzje zadnego wplywu, ”
O to właśnie chodziło!!!!
Czasy feudalne w cywilizowanym świecie skończyły się i my, jako Naród jesteśmy właścicielami tego kraju, bo my też ten kraj utrzymujemy, a nie jego poddanymi jak chciałoby wielu ludzi z poprzedniej epoki. Kto nie wierzy niech zajrzy do Konstytucji Art.1 i Art. 4 punkt 1
http://www.sejm.gov.pl/prawo/konst/polski/kon1.htm
Jeżeli ktoś, nie wybrany przez Naród pokazuje Narodowi „kto tu rządzi”, to ja osobiście się cieszę, że ludzie nie pozwolą traktować się jak poddanych, którzy nie mają nic do powiedzenia w sprawach dla nich ważnych. Czy forma i czas były właściwe, to jest inna sprawa, ale do tematu warto powrócić najpóźniej przy urnie wyborczej.
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Reniu,
„Jako narod, nie mielismy na owa decyzje zadnego wplywu, wiec nie widze sensu urzadzania calej tej ” szopki””
Tak, niestety jako Naród nie mieliśmy żadnego wpływu i stąd wzięły się reakcje oburzonych ludzi. Takie reakcje przeczą moim zdaniem Twojej tezie o pseudo-obywatelskim społeczeństwie, gdyż bardzo duża grupa Polaków zareagowała sprzeciwem wobec takiej i tak podjętej decyzji.
Tak się stało moim zdaniem dlatego, że to wyłącznie Naród ma prawo do wskazania ludzi, którzy wyrośli ponad przeciętność polskiej historii. W tym konkretnie przypadku mówiąc wprost, Narodowi oznajmiono, kto powinien być czczony w sposób tak szczególny. Był już w Polsce czas, kiedy pomniki ludziom stawiano „z nadania”. Czy jako Naród powinniśmy taki stan rzeczy zakceptować ?
Powtórzę ponownie dla pełnej jasności – szanuję każdego demokratycznie wybranego prezydenta i narodowe wartości (patrz mój wcześniejszy post) a mój sprzeciw dotyczy wyłącznie niewspółmiernej do zasług gloryfikacji poprzez pochówek Prezydenta wraz z żoną w miejscu wyjątkowym dla Polaków – na Wawelu.
Czy nie sądzisz Reniu, że dużo właściwszą decyzją byłoby pochowanie Prezydenta np. w Świątyni Opatrzności Bożej (tam, gdzie spoczął Prezydent Kaczorowski) ? Z jakiego powodu to miejsce było „za mało znaczące” dla pochówku Prezydenta Kaczyńskiego ?
Czy Twoim zdaniem rozsądna i wyważona decyzja w tak trudnych dla Narodu chwilach nie byłaby tą najlepszą ? Jak Ci się wydaje, dlaczego wybrano rozwiązanie, które już w momencie ogłaszania zostało wsparte prośbą o zrozumienie i zgodę w Narodzie ?
Urządzanie „szopki” to skutek podjętej decyzji. Co ciekawe, nikt nie ma odwagi się do niej przyznać.
Odnośnie twojej wypowiedzi Alexie, „czy forma i czas były właściwe”, powiem tak – moim zdaniem ludzie tak bardzo nie mogli uwierzyć w to, co się dzieje, że mieli nadzieję na zmianę podjętej decyzji i dlatego natychmiast i w taki sposób zareagowali.
Zgadzam się natomiast zdecydowanie z Twoim postulatem, że do tematu owej decyzji warto powrócić wyciągając wnioski przy wyborczej urnie.
Pozdrawiam raz jeszcze
Robert
Czy uważacie, że powinno być referendum w sprawie pochówku? Dla mnie byłby to zbyteczne. Wybrałam swoich przedstawicieli, rozumiem i akceptuję zasady demokracji (choć znam tez jej wady-ale wiadomo na razie nic lepszego nie wymyślono). Ich jawna decyzja byłaby wystarczająca.
Ale z tym pochówkiem to ogólnie łatwo nie było, czytałam, że było sporo problemów po drodze…zanim wypłynął Wawel.
Witam,
A ja mam pytanie otwarte, być może kontrowersyjne: co wg Was powoduje, że miejsce pochówku ma jakiekolwiek znaczenie?
Patrząc z punktu widzenia katolickiego chyba musi być ziemia poświęcona. Z czysto świeckiego natomiast mam wrażenie, że uzasadnia się wagę miejsca słowami naładowanymi bardziej emocjami niż treścią, np. typu „uczczenie pamięci w odpowiedni sposób” (czyjej pamięci i dla kogo rzeczywiście się to robi? w jaki sposób miejsce pochówku ma na to wplyw? jak funkcjonuje [i jeszcze raz: u kogo zachodzi ten proces i dla kogo tak naprawdę to się dzieje?] proces „czczenia pamięci” i co przesądza o tym, że na Wawelu jest lepszy od zwykłego pogrzebu?) i innych podobnych.
Jeżeli po odpowiedzi na te pytania wyjdzie, że potrzeby żywych uzasadnia się potrzebami zmarłych(którym teraz jest już wszystko jedno) to jak dla mnie w ten sposób uzasadniane pikiety i kłótnie są objawem bardziej potrzeby pokrzyczenia sobie i zrobienia zbiegowiska niż obrony jakichś szlachetnych wartości i pobudek.
pozdrawiam
Cortex
@ Cortex
A propos znaczenia i roli, jaką pełnił Wawel przez wieki proponuję lekturę np. Wikipedii: http://pl.wikipedia.org/wiki/Wawel
Nie potrafię odpowiedzieć na Twoje pytanie jednoznacznie, ponieważ dla zmarłego miejsce może mieć czasem znaczenie (przykładowo, gdy ktoś bardzo pragnął za życia, aby pochowano go tu czy tam). Jak mi się wydaje dla większości jednak nie ma znaczenia gdyż domniemamy, że zostaniemy pochowani zgodnie z tradycją naszą i naszych najbliższych. Dla mnie np. taka świadomość jest wystarczająca :)
Żywi moim zdaniem patrzą na tę kwestię bardziej radykalnie. Chcą zachowac pamięć o zmarłych, uczcić ich dokonania lub zwyczajnie poprzez pamięć czy uhonorowanie ceremonii pogrzebu podziękować za to, co zrobili za życia, złożyć hołd, okazać szacunek. To czysto ludzkie odruchy. Takie zachowania jak pamięć przodków wyróżniają nas ludzi spośród innych stworzeń na Ziemi :)
Ale wracając do Wawelu …
Problem z mojego punktu widzenia jest wówczas, kiedy ktoś próbuje w takim przypadku stosować zasadę brzmiącą: cel uświęca środki. Dla mnie owe środki w połączeniu z celem są nieakceptowalne.
Zwróć również uwagę, że na ulicach protestowali w większości (choć nie wyłącznie) ludzie młodzi. Nie było ich zresztą zbyt wielu. Zdecydowana większość przejawiła swój sprzeciw w dużo łagodniejszej formie, np. ja, wypowiadając swoje zdanie na blogu.
Pozdrowienia
R
Cortex,
„Jeżeli po odpowiedzi na te pytania wyjdzie, że potrzeby żywych uzasadnia się potrzebami zmarłych(którym teraz jest już wszystko jedno) to jak dla mnie w ten sposób uzasadniane pikiety i kłótnie są objawem bardziej potrzeby pokrzyczenia sobie i zrobienia zbiegowiska niż obrony jakichś szlachetnych wartości i pobudek.”
Nie jest dla mnie czytelne, co chcesz przekazać w tym akapicie. Czy możesz sprecyzować, o co chodzi? Co chcesz powiedzieć?
Alex zapytałeś jak zmieniło się moje życie.
„Nie byłam wsrod tych którzy klaskali, ale nie byłam też w szeregach krzykaczy.”
Kiedyś polityka ograniczała się do wyborów. Teraz poddaje wszystko wiekszej analizie. Rozumiem odpowiedzialność świadomych wyborów.
„Żyłam tu i teraz.. budowałam swój świat. ”
Zdałam sobie sprawę jak wszystko szybko przemija. Odczuwam to bardzo dokładnie. Od dwóch tygodni mocno zwalniam, nie biegnę. Widzę późną wiosnę.. :) to też olbrzymia zmiana.
„Dziś trzepoczą we mnie mysli, symbolika zatyka krtań, poszukiwanie prawdy, myśli, i mgła..”
Od 12 lat nie mam telewizora. Słuchałam radia, czytałam gazety, czytałam wiadomości w Internecie. To również ulega zmianie po Smoleńsku. Odrzucam media które przekazywały sprzeczne informacje. Które kreowały pewną załobę inną niż widziałam na mieście, oraz te które porównywały załobę narodową z załobą rodzin osób, które zginęły. Zauważyłam w tym czasie tyle błędów w mediach (najbardziej popularne polskie portale) ze od czasu Smoleńska przestałam je czytać. O Smoleńsku czytałam na niezaleznych portalach polskich,oraz na portalach ukraińskich na forach. Przeglądając zdjęcia ciał uświadomiłam sobie filtr polskich mediów. Przeraża mnie bezsilność osób prowadzących śledztwo w sprawie katastrofy, ciągłe zapewnienia ze coś zostanie sprawdzone (np. filmy ze strzałami, analiza filmów – analiza dźwięku i obrazu – jest już w internecie /amatorska rzecz jasna/, natomiast śledztwa brak). Błędy popełniane przez Polską stronę po wypadku ( zabezpieczenie danych, transport ciał, zabezpieczenie skrzynek itd..) przygnębiają mnie ale z drugiej strony pokazują jakość polityki i otwierają na siłę moje oczy.
„Współczuje bliskim, współczuje sobie..”
Zawsze miałam kłopot z tym ze po czyjeś smierci (nagłą śmierc jakiegoś dziecka, górnika, marynarza, śmierc osob w wypadkach) zastanawiałam się „co czuli” Ci którzy umierali i Ci którzy zostali.
W przypadku odczuc związanych ze Smoleńskiem od początku odczuwałam strach. Zarówno kiedy mysle o pilotach jak i pasazerach.
Kiedy mysle o tym jak krązyli nad lotniskiem, zastanawiam się o czym mysleli, czy zadawali sobie pytanie dlaczego krążą 2,3,4 raz? O czym mogli mysleć kiedy pilot zdecydował o lądowaniu. Co czuli?
Kiedy oglądnełam pierwszy film w internecie, w którym słychać polskie słowa ten strach był jeszcze silniejszy. Strach i bicie się myśli.
Teraz czekam na rosyjski raport, potem na odpowiedź polskiej strony. Czekam na analizę czarnych skrzynek, na analizę filmów z sieci, czekam..
I czuję jakbym stała w takiej mgle gdzie wczystko co widzę moze być fałszem lub prawdą.
„Zmienia się mój świat.”
Dla mnie miejsce pochowku powinno być wygodne dla rodziny chcącej zapalic znicze.
Pozdrawiam
Marzena J-Ś