Normalnie wolę na tym blogu pisać własne przemyślenia, niemniej sądzę, że dla tego należy zrobić wyjątek.
Guy Kawasaki napisał doskonały post na ten temat, który bezwzględnie warto przeczytać i przemyśleć.
Moim skromnym zdaniem rozważania te są bardzo trafne i dość dobrze oddają podstawowe problemy, dlaczego tego typu zamierzenia w Unii nie bardzo mogą wystartować. Jeśli przyglądam się, czym zajmują się politycy (i większość ludzi) w krajach, gdzie mam bliższy wgląd (Niemcy, Polska), bądź co można przeczytać na ten temat w mediach o Francji, czy Włoszech, to szkoda mi Europy za 10-20 lat. Nie oznacza to oczywiście natychmiastowej katastrofy (upadek Cesarstwa Rzymskiego też trwał sporo czasu), jednak trend jest bardzo wyraźny i wielu z dzisiejszych 20-latków może w wieku średnim obudzić się z przysłowiową ręką w nocniku. Ciekawe ile z tych ludzi w ogóle myśli w takich kategoriach podejmując dziś ważne decyzje życiowe? Znam takie osoby, ale jest ich stosunkowo niewiele.
Aby zakończyć optymistycznie, jest taki region w Polsce, który mimo tych niesprzyjających okoliczności robi wiele, aby stać się zarówno żywym centrum przyciągającym ludzi z inicjatywą a jednocześnie taką nowoczesną oazą technologiczną.
Zagadka dla szacownych Czytelników: Gdzie to jest?
Update: przypomniał mi się post Loic De Meur na temat powstawania europejskiej konkurencji Google. Warto przeczytać, szczególnie ten fragment jest wymowny:
„A galaxy of actors who compete to get the subventions and don’t get much noticed for their latest web innovations ”
czyli krótko transfer publicznych pieniędzy (zebranych od podatników) do kilku wybranych wielkich firm.
Tak się to robi po europejsku, a szczególnie po francusku. Wnioski niech sobie wyciagnie każdy dla siebie.
oczywiscie Wroclaw, wspomne tylko o niedawno zakonczonych Futuralliach (www.futurallia2006.com) ktorego nota bene organizatorami sa Francuzi czy planowanym Europejskim Instytucie Technologicznym (http://www.eit.pwr.wroc.pl/), ubieganiu sie o Expo 2012 i wiele wiele innych.
Piotrku
Dokładnie tak :-) Trzymajcie tylko Francuzów na dystans, a wszystko będzie dobrze :-)
Jako łodzianin z przekonania powiem: niestety masz na myśli Wrocław.
Na całe szczęście w przypadku IT lokalizacja ma coraz mniejsze znaczenie.
Sam wiem, że można współpracować np. firmami z Warszawy, Sopotu /łączymy siły/, przy produkcji softu dla Anglików mieszkając i pracując np. w Łodzi.
Tak ot, z upodobania do tej lokalizacji :)
Marceli
To prawda, co piszesz i jest to jeden z plusów dzisiejszych czasów. Z drugiej strony mimo wszystko osobiste kontakty są do wielu spraw nie do zastąpienia i wtedy lokalizacja ma znaczenie (inaczej jedzie sie dlugo, aby porozmawiać parę godzin)
Witaj Alex
Właśnie się zorientowałem że „zblogowałem” ten sam wpis na blogu Guya. Niestety, również nie miałem pozytywnych odczuć na ten temat – myślisz że którykolwiek polski polityk czytuje Kawasakiego? :-)
H.
Hubert
o ile dobrze sobie przypominam z okresu wyborów, to czołowi kandydaci poszczególnych partii nie grzeszyli nadmierną znajomością językow obcych, więc czego od nich wymagasz? :-)
Zgodnie z duchem dzisiejszych czasów to nie na polityków trzeba się oglądać, lecz samemu podejmować właściwe i wyedukowane decyzje. No i na wszelki wypadek intensywnie uczyć sie języków :-)