W którymś z komentarzy jeden z Czytelników zapytał mnie jak zostaje się trenerem. Ponieważ ten temat powraca dość często, to zajmijmy się nim na chwilę
Odpowiedź będzie oczywiście zależała od sprecyzowania jakim trenerem chcesz zostać.
Generalnie, jeśli chodzi o tzw. umiejętności miękkie to wyróżniam 3 rodzaje Kolegów (i Koleżanek) po fachu:
1) trenerzy, którzy tłuką masówkę w licznych „szkoleniach” finansowanych z Unii Europejskiej. Przy dofinansowaniu w wysokości 60-80% wszyscy są szczęśliwi i nikt specjalnie nie przejmuje się konkretnymi i praktycznymi rezultatami tych „treningów” (OK, konduktorzy w Eurocity stali się bardziej mili :-).
Do tej samej grupy zaliczają się „eksperci”, którzy (biorąc za to niemałe pieniędze) ekipie negocjującej na bieżąco wielomilionowe interesy kazali kiedyś porównywać przeciwników do lisków, piesków i podobnych zwierzątek!!! :-) Tego kiedyś dowiedziałem się od moich uczestników
Jak zostać takim trenerem? Zapewne trzeba mieć troche tupetu i jakieś studia a co do reszty to może opowiem to w postaci historyjki:
Kiedyś, w dużym i pustym domu mieszkały dwie babcie. Ponieważ było im tam smutno i czuły się samotne postanowiły sprowadzić sobie istotę płci męskiej. Mężczyzna nie wchodził w rachubę, bo to istota zbyt skomplikowana w utrzymaniu, więc kupiły sobie wielkiego kocura. Kocur w pozytywny sposób wpłynął na atmosferę w domu, był taki miły, chetnie się łasił i tak przyjemnie mruczał. Jedyną wadą był fakt, że co wieczór wymykał się on na ulicę i po całych nocach słychać było jego „podboje”. Wkrótce okolica zaroiła się od małych kotów i coraz więcej było skarg sąsiadów. Rad nie rad, babcie postanowiły kocura wykastrować, licząc że to rozwiąże problem i tak też zrobiły.
Dwa tygodnie później pewna znajoma zadzwoniła do babci i zapytała, czy ich pupil siedzi wreszcie w domu. Na to babcia: „ależ skądże, znowu co noc wychodzi na ulice, tylko że teraz jako trener i coach!!” :-) :-)
2) trenerzy, którzy w ramach różnych, często znanych miedzynarodowych firm prowadzą różne, zazwyczaj licencjonowane programy szkoleniowe. Tutaj nie chcę się szczegółowo wypowiadać, bo poza krótkim epizodem (podczas którego stwierdziłem, że sam potrafię lepiej) nie mam osobistych doświadczeń i nie jest to mój sposób pracy. Z tego co wiem, istnieją całe firmy żyjące z prowadzenia kursów trenerskich, wydawania różnych certyfikatów itp. Jak już wspomniałem, nie jest to mój świat, więc decydując się na tę drogę zdani jesteście na siebie samych. Jedyną radą jaką mogę Wam dać, to sprawdźcie jakie honorarium dzienne kasuje taki chcący was uczyć trener na wolnym rynku (poza szkoleniem Was). Jeśli ktoś potem będzie potrzebował danych porównawczych, to proszę o maila.
3) wreszcie ostatnia grupa trenerów, a mianowicie ci, którzy mają na rynku reputację osób, które przyjdą, zrobią i będą z tego konkretne rezultaty. Ich dalsza egzystencja zaleśna jest właśnie od ich konkretnych wyników
Tacy ludzie nie muszą się ogłaszać, są podawani przez zaangażowanych managerów z rąk do rąk i nikt specjalnie nie usiłuje negocjować z nimi warunków współpracy. Wiadomo, że praktyczne rezultaty końcowe znacznie przewyższą wszelkie poniesione koszty i to się dla tych klientów liczy. Taki trener może dobierać sobie klientów i zadania, których się podejmuje, ma też znaczący wpływ na sposób ich realizacji. Dla mnie jest to wymarzona forma działania i tutaj jestem kompetentny, aby to opisać. Problem polega na tym, że jeśli chcesz zostać takim trenerem, to jest tego dość dużo. Chciałem już wcześniej opisać to w cyklu”Droga samuraja”, ale chwilowo brak mi czasu. Obiecuję że wrócę do tego tematu podczas mojej kreatywnej przerwy w drugiej połowie listopada i w grudniu.
PS: Myślę że zainteresowani potraktują punkt pierwszy z pewnym przymrużeniem oka. My trenerzy musimy umieć znieść kontrowersyjny feedback, nieprawdaż :-)
Alex, a która forma trenowania jest z Twoich informacji najbardziej dochodowa ?
Artur
to zależy dla kogo? Dla właściciela firmy zapewne ten wariant pierwszy lub drugi. Dla trenera ta ostatnia forma, bo z jednej strony masz minimalne koszty marketingowe i administracyjne, a z drugiej przynosząc topowe rezultaty możesz oczekiwać topowych honorariów, które klienci chętnie płacą (bo ich korzyści są i tak dużo większe)
Dzięki za tak szybki wpis na ten temat:) Nie jest to do końca to, o co mi chodziło, ale przynajmniej teraz wiem jacy rodzaje trenerów istnieją:)
Załóżmy, że interesuje mnie trzeci typ, czyli to, czym Ty się zajmujesz. Cenię sobię niezależność i możliwość dość swobodnego planowania mojego czasu. W oczywisty sposób kusząca jest też możliwość zarabiania na życie tym, co się lubi robić, i mieć jeszcze czas, żeby tym życiem cieszyć się również poza pracą.
W związku z powyższym chciałbym Cię poprosić, żebyś bardziej szczegółowo opisał jak to wyglądało u Ciebie. Pisałeś, że wcześniej prowadziłeś firmę IT, jednak postawnowiłeś zająć się trenowaniem. Jakich umiejętności to wymaga? Nie uczą tego przecież w szkole :)
Cz typy 1, 2 i 3 są rywalizują między sobą?
Typ 3 – oczywiście najbardziej logicznie brzmiący, jest jednak dość orginalny, dyskretny i czy nie jest tak, że właśnie przez to, że nie daje zatrudnienie trenerów typu 3-go żadnych papierków czy dyplomów do powieszeni na ścianie, czy też do umieszczenia na WWW firmy, to w związku z tym nawet dość duże firmy mogą mieć pewne opory- początkowo przed wybraniem tego typu „pomocy”.
Poza tym, chyba dość dziwne byłoby moim zdaniem założenie, że będe trenerem i to od razu typu 3-go. A doświadczenie i reputacja?
Marcin
Zarabianie na życie tym, co lubisz robić to w moim odczuciu jeden z bardzo ważnych czynników jakości życia. Opis, jak dokładnie wyglądało to u mnie nie za bardzo Ci pomoże, bo idąc tą drogą popełniłem wiele błędów, dzisiaj wiem znacznie lepiej jak to zrobić. Dlatego chcę napisać ten cykl „Droga samuraja”. Sęk w tym, że trzeba zrobić to odpowiedzialnie i pożądnie, a na to chwilowo nie mam czasu i „zdolności przerobowych”. Obiecuję, że wrócę do tego tematu najpóźniej w trakcie mojej kreatywnej przerwy w grudniu.
Bartek
Jeśli chodzi o twoje pierwsze pytanie, to osobiście nie odczuwam specjalnie jakiejś konkurencji :-)
Uczestnicy moich szkoleń ostatnio wymogli na mnie wydawanie dyplomów :-) bo okazało się, że w pewnych sytuacjach rekrutacyjnych był to spory plus, więc to też się zmieniło :-)
Największym „oporem” w moim przypadku są długie okresy oczekiwania na wolne terminy, tylko w tym tygodniu musiałem z tego powodu odmówić w dwóch bardzo interesujących przypadkach.
Jeśli chodzi przyjęcie od samego początku tej trzeciej ścieżki kariery jako trener, to nie jest to niemożliwe, choć wymaga bardzo dużego zaangażowania, bardzo intensywnego przygotowania i najlepiej jakiegoś dobrego mentora, który może takiego człowieka wprowadzić.
Pozdrawiam
Alex
Po pierwsze – Witam bo to mój pierwszy post na tym jakże ciekawym blogu (ale zapewne nie ostatni).
Po drugie – mam wrażenie, że zostanie trenerem typu 3 to tak naprawdę przede wszystkim kwestia szczęścia. Wydaje mi się, że takimi specjalistami zostają ludzie z doświadczeniem w danej dziedzinie, którzy niekoniecznie od początku chcieli być trenerami. Nie bardzo widzę możliwości kształcenia się i rozpoczynania celowo kariery takiego trenera. Przykładowo, najlepszym trenerem w dziedzinie dajmy na to sprzedaży, będzie człowiek który sam osiągał duże wyniki w sprzedaży i który potrafi się podzielić (!) swoją wiedzą i doświadczeniem. Nie widzę natomiast możliwości zostania trenerem od sprzedaży (przepraszam nie wiem czy to ma jakąś fachową nazwę :) ) przez osobę, która zną ją tylko z teorii, licznych książek czy szkoleń… choćby nie wiem jak świetnie była wyszkolona w teorii :)
No i pozostaje jeszcze kwestia wiarygodności i reputacji trenera. To chyba dość oczywiste i zrozumiałe (przynajmniej moim zdaniem), że firma chętniej zatrudni trenera, który ma doświadczenie w sprzedaży oraz trenerstwie, a nie takiego, który może sie pochwalić jedynie ukończonymi szkołami, kursami itd.
(Przeczytałam jeszcze raz komentarze i doszłam do wniosku że mój jest w istocie rozwinięciem myśli Bartka Paciorka :) )
Iga
Witaj na tym blogu :-)
Ten rodzaj szczęścia, o którym piszesz występuje wtedy, kiedy sposobność spotyka się z przygotowaniem :-)
Oczywiście, że doświadczenie jest w takim przypadku niezmiernie istotne. Sam znałem takiego trenera, który regularnie uprawiał „płodozmian” czyli po parę lat był na zmianę trenerem i praktykiem. Ja to też w pewien sposób robię, choć moja praktyka to nie jest full time job, lecz różne interesy i projekty.
„Trenerów” sprzedaży wyposażonych tylko w wiedzę teoretyczną rzeczywiście jest sporo :-) co niestety negatywnie nastawia wiele firm i osób do treningów w ogóle.
Co do reszty, to jak obiecałem napiszę to w trakcie mojej corocznej kreatywnej przerwy.
Pozdrawiam
Alex
Iga w zrozumiały sposób podała to, o co mi chodziło…
Dlatego właśnie trzeba pracować nad komunikacją z otoczeniem ;-)
Przynajmniej ja….
Pozdrawiam !
@Alex przyznam, że
ten cykl zapowiada się interesująco. Jeśli chodzi o mentorów wydaje mi się, że temat tak naprawdę jest zaledwie muśnięty, rozgrzebany dlatego może wzbudzać tak wiele obiekcji i kontrowersji (vide uwaga Twojej Czytelniczki, że zbyt agresywnie to napisałeś, czy też chociażby moje problemy ze zrozumieniem tego, co chciałeś przekazać).
Pozdrawiam
waltharius
Walth
W takich przypadkach zapytaj, a ja postaram się odpowiedzieć :-) Widzisz pisanie ” w ciemno” dla bliżej nieznanego odbiorcy i to przy pewnym braku czasu wymusza zasygnalizowanie tylko pewnych spraw a potem dopiero reakcję na ewentualny odzew.
Jesli uważasz temat mentorowania za zaledwie rozgrzebany, to co dokładnie chciałbyś wiedzieć?
Pozdrawiam
Alex
A co sądzisz Alex o ludziach, którzy nie są stricte trenerami, ale np. od czasu do czasu dzielą się swoją wiedzą? To są to trenerzy, czy tylko entuzjaści? :)
Paweł
Ten post dotyczył bardziej osób, które robią to zawodowo. Nie chcę szufladkować innych ludzi, którzy robią to dorywczo.
Czytając posta „Jak można zostać trenerem” po raz kolejny wróciłem do rozmowy podczas Twojego pobytu w Warszawie. Proponowałeś mi, abym rozpoczął zdobywanie menadżerskiego doświadczenie w swoim dziale jako Kierownik Projektu. Ja odpowiadałem, że nie jest to jednak do końca to co chciałbym robić. Teraz po głębszych przemyśleniach wiem dlaczego. Powodem jest analogia prowadzenie biznesu przez moich przełożonych z modelem trenerskim opisanym w powyższym poście. Jest tobranie wszystkich zleceń, co polega na „masówce” która odbija się na jakości pracy konsultantów zaangażowanych w projekt.
Przy wyszukiwaniu klienta na wdrożenie pakietu ERP, sprzedawcy koncentrują się wyłącznie na dogadaniu umowy, zakresu wdrożenia, harmonogramu współpracy. Nie ma żadnych dyskusji o celach wdrożenia, jakie są oczekiwania klienta, czy dany klient „wie” czym jest pakiet ERP. Większość polskich firm traktuje ERP jako „lek” na bieżące problemy. Nie znając swoich procesów, nie mając wizji długofalowej działalności a nawet nie analizując zaszytych rozwiązań biznesowych w poszczególnych pakietach decyduje się na wdrożenie zapominając o elementarnej rzeczy – przygotowaniu swojej organizacji na tak dużą zmianę.
Efektem tego jest praca konsultanta z zespołem wdrożeniowym, który nie wie jak wyglądają poszczególne fazy projektu. Koncentruje się na pobocznych procesach istotnych z punktu widzenia jego stanowiska pracy, zamiast spojrzeć globalnie na główne procesy przedsiębiorstwa.
A wystarczyłoby poszukać świadomych klientów którzy wiedzą, czego chcą zamiast angażować zasoby w „drogę przez mękę”.
Z tego powodu nie bardzo mam ochotę zbierać doświadczenia w takim środowisku.
Artur
PS. Decyzję czy ten post będzie interesujący dla czytelników blogu pozostawiam Tobie
Artur
jest takie japońskie przysłowie „trzeba przebrnąć przez brudy i błota aby stanąć na skraju krynicznego zdroju” :-)
Ja zarówno w moim poprzednim życiu (IT) jak i teraz nie zaczynałem od „idealnych” klientów. teraz łatwo mi to robiś i starannie dobierać z kim chcę współpracować, niemniej na początku były właśnie takie „różne” doświadczenia.
Nikt nie odbierze Ci prawa do decyzji czy:
1) czekać/szukać idealnych klientów/warunków, albo
2) uczyć się i zdobywać doświadczenia na tym, co jest pod ręką.
W tym drugim przypadku zawsze można to potraktować jako trening sytuacji specjalnych, nikt nie każe Ci tego robić całe życie.
Pozdrawiam serdecznie
Alex
1. „Przy wyszukiwaniu klienta na wdrożenie pakietu ERP, sprzedawcy koncentrują się wyłącznie na dogadaniu umowy, zakresu wdrożenia, harmonogramu współpracy. Nie ma żadnych dyskusji o celach wdrożenia, jakie są oczekiwania klienta, czy dany klient „wie” czym jest pakiet ERP. ”
Zaiste zadziwiajace wobec tego jest, ze takich sprzedawcow firma posiada – jesli praktycznie przy sprzedazy lodow jest istotna analiza potrzeb klientow, co wydawac by sie moglo, ze przy tego typu systemie tym bardziej …
czym to sie rozni od sprzedazy eskimosowi lodowki .. na pierwszy rzut oka wydaje sie, ze niczym …
2. Twoja kategoryzacja Alexie budzi we mnie ambiwalentne odczucia .. nie moge sie pozbyc uczucia, ze nastapila w tych 3 typach swiadoma/podswiadoma (?) kategoryzacja ….
ale o tym napisze szerzej jak wroce ze swojego pierwszego w zyciu przeprowadzonego szkolenia :)
Moniko
Realia sprzedaży w branży ERP wyglądają nieco inaczej niż w mediach i nie dziwi mnie to, co napisał Artur :-) Jak byłem w branży w latach osiemdziesiątych, to nie było to inaczej.
Jeśli chodzi o moją kategoryzację trenerów, to w ostatnim zdaniu mojego postu poprosiłem o potraktowanie jej z pewnym przymrużeniem oka (no może coś jest w tym opisie tej pierwszej grupy :-))
Zyczę Ci pomyślnego szkolenia, to będzie ciekawe doświadczenie zobaczyć trening z drugiej strony :-) W jakim zakresie szkolisz?
Wszystkich Czytelników przepraszam za nieco zmniejszoną aktywność na blogu, mam akurat okres bardzo intensywnej pracy z bardzo dobrymi ludźmi, a to wymaga totalnej koncentracji od rana do wieczora.
Pozdrawiam wszystkich
Alex
Witam,
Jestem absolwentka PW wydzialu Inzynierii Chemicznej i Procesowej oraz podyplomowych studiow zw zakresie: ’ Environmental Managment, Legislation and Waste’. Pracowalam w Polsce jako doradca techniczny, inzynier sprzedazy w branzy chemicznej, teraz od dwoch latpracuje jako inzynier chemii procesowej/ environmental engineer.
Od stycznia uczestniczylam w szkoleniu prowadzonym przez Irish Management Institute, ktory w kolejnych sesjach poruszal nastepujace zagadnienia: zarzadzanie wlasnym czasem, zwiekszanie wlasnej efektywnosci, inteligencja emocjonalna jako zostac team leader, w jaki sposob rozwiazywac problemy I podejmowac decyzje, jak skutecznie negocjowac, jako prowadzic skuteczna prezentacje .. etc
Podczas szkolen duzo sie nauczylam. Mysle, ze swietnie sprawdzilabym sie jako trener. Czuje ludzi. W kregu znajomych uwazana jestem za malego psychologa, ludzie chetnie do mnie przychodza po rade, czy po prostu na herbatke … wychodza jak to mowia z podladowanymi akumulatorami.
Szczerze mowiac nie wiem jak sie do tego wszystkiego zabrac. Myslalam o jakims kursie na trenera. Co myslisz o rocznym studium NLP??? Szkola droga 10 000 zl, ale czy na pewno jest to czego szukam??? Czy rzeczywiscie bede w stanie poprowadzic dobre szkolenia …
Prosze napisz co o tym myslisz?
Zuzanna
Zuzanno
Witaj na naszym blogu!! :-)
Zadałaś mi kilka pytań, na które trudno jest jednoznacznie odpowiedzieć tylko na podstawie tego, co napisałaś.
Piszesz „Mysle, ze swietnie sprawdzilabym sie jako trener”. Jaki rodzaj pracy trenerskiej masz dokładnie na myśli? W której z wymienionych w głównym poście grup chcesz się znaleźć? Zalecana ścieżka będzie zależała od odpowiedzi na to pytanie.
Wspomniałaś o „jakimś kursie na trenera”. Czego taki kurs miałby Cię nauczyć? Jako ciekawostkę mogę Ci powiedzieć, że ja nigdy na kursie „na trenera” nie byłem, na samym początku obejrzałem parę razy jak robili to inni i natychmiast zacząłem na moich treningach uważnie badać, jak mógłbym zrobić to jeszcze lepiej. Rezultat podoba się zarówno mnie, jak i moim klientom. Oczywiście, jeśli zamierzasz zostać trenerem typowych „wspieranych przez EU działań szkoleniowych”, to inna historia, bo na dobrym kursie nauczą Cię szablonowych działań stosowanych na takich imprezach.
Roczne studium NLP? Hmmmm, jeśli chcesz być trenerem NLP to pewnie nie ma innej drogi :-) W innych wypadkach do czego ma Ci to być potrzebne? Sam zrobiłem dawno temu przyzwoitego Practitionera w USA i dziś tylko sporadycznie używam paru rzeczy w coachingu. Inwestować cały rok i sporo pieniędzy w NLP? W większości przypadków można to porównać do studiowania informatyki, aby pisać na laptopie dobre powieści kryminalne :-) Piszę to mimo (a może właśnie dlatego) iż kiedyś przez lata byłem entuzjastą NLP.
Pytasz:”Czy rzeczywiscie bede w stanie poprowadzic dobre szkolenia …”
Sprawdź to!!!! Zastanów się w jakim temacie masz komuś cokolwiek do powiedzenia i zacznij szkolić, choćby za darmo (studentów, uczniów itp.) Wtedy zobaczysz, czy to Ci się podoba i jak Ci to idzie (biorąc dużą poprawkę na bycie początkującym). Jeśli nie masz takiego tematu, to jak najszybciej go znajdź, bo inaczej dołączysz do ogromnej rzeszy „trenerów” marnujących czas innym ludziom, a tego z pewnością nie chcesz.
Tak, czy inaczej życzą Ci powodzenia w szukaniu własnej drogi!
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Bardzo dziekuje za szybka odpowiedz. To prawda, ze trudno jest jednoznacznie odpowiedz na postawione przeze mnie pytania. Trudno tak ‘troszke w ciemno doradzac komus’. Z tym sie w pelni zgadzam. Choc z drugiej strony ciekawa bylam, co napiszesz? Czy mam realne szanse zaistniec ‘gaszczu oferowanych szkolen’.
Pytasz do ktorej grupy szkoleniowcow, wymienionych w glownym poscie chcialabym nalezec. Moim marzeniem byloby z czasem przyznalezec do grupy trenerow, którzy ‘mają na rynku reputację osób, które przyjdą, zrobią i będą z tego konkretne rezultaty’.
Pytanie jak do tego dojsc???
Radzisz, aby zaczac szkolic chocby za darmo. Chyba to jest tak naprawde jedyna droga dla mnie.
Mysle, ze uprzednio powinnam sama sie troszke doksztalcic. Chcialabym sie zajac tematem negocjacji ..i naprawde byc w tym dobrym. Mozesz podac jakies pozycje, ktore Twoim zdanie warto przeczytac???? Dopiero gdy poczuje sie ekspertem rusze, aby szkolic.
Jedna rzecz mnie zastanawia. Na poczatku oczywiscie nie bedzie mowy, abym zalozyla wlasna dzialnosc gospodarcza ( za duze koszty), tym bardziej, ze nie wiem czy rzeczywiscie bede dobra.
Moja znajoma, ktora ma bardzo szerokie kontakty z firmami developerskimi, stwierdzila ze moglabym mi pomoc ruszyc z pierwszymi szkoleniami …….Pytanie czy moge takie uslugi swiadczyc na zasadzie umowy zlecania, lub umowy o dzielo???
Czy mozesz rozwinac ten temat??? Jak od strony urzedowej podejsc do tych spraw??
Witam serdecznie!
Zuzanna napisała „Czy mam realne szanse zaistniec ‘gaszczu oferowanych szkolen’.” Moim zdaniem zdecydowanie masz i choć sam nie mam pod tym względem dużego doświadczenia to wydaje mi się, że wystarczy przeczytać sam post o marzeniach, a w komentarzach jedną z odpowiedzi Alexa (w której to opisuje swoją sytuację wyjściową) aby dojść do wniosku, że można osiągnąć to co się sobie założyło (oczywiście nie oznacza to, że będzie to proste i możliwe bez wysiłku) Więc odpowiadając na Twoje pytanie myślę, że jak najbardziej jest to możliwe. A jak? Tu nie czuję się na tyle kompetentny aby dać odpowiedź aczkolwiek po dłuższej lekturze bloga można dojść do wniosku, że należy po prostu dostarczać odpowiednich rezultatów i wartości dodatniej innym a wtedy i odpowiedni klienci się znajdą :)
Przy okazji chciałbym Cię prosić o kontakt (tablisx at tlen.pl) Sam przez jakiś czas studiowałem na ICHiPie i przy okazji miałbym parę pytań.
Pozdrawiam kolorowo. :)
Zuzanno
Z Twojego poprzedniego komentarza wynika, że masz już doświadczenia w pracy z ludźmi. W takim przypadku po pierwsze naprawdę zacząłbym szkolić w czymkolwiek, o czym masz pojęcie, a po drugie zastanawiałbym się, jaki „produkt szkoleniowy” mogę stworzyć w oparciu o moją wiedzę i doświadczenie, oraz czego mi ewentualnie brakuje. To pierwsze, to jak już wspomniałem robiłbym nawet za darmo, bo chodzi o zdobycie praktyki.
Na Twoim miejscu nie zaczynałbym od negocjacji jako tematu szkoleń, chyba że w dotychczasowej działalności zawodowej negocjowałaś dużo i na wysokim poziomie. Tutaj trzeba tyle umiejętności z różnych zakresów, że lepiej zostaw to sobie na później. Dlaczego nie zacząć jak najszybciej od prostych szkoleń np. z podstaw skutecznej komunikacji?
Piszesz:”Na poczatku oczywiscie nie bedzie mowy, abym zalozyla wlasna dzialnosc gospodarcza ( za duze koszty) „.
Jakie koszty masz na myśli? Co to znaczy „za dużo”? Pytam, bo akurat jeśli chodzi o koszty to ta branża ma najmniejszy problem (oczywiście o ile nie stworzyłaś jakiegoś molocha).
W sprawie uwarunkowań prawnych w Polsce zapytaj lepiej kogoś, kto się tym profesjonalnie zajmuje. Ja działam w Niemczech, a dla moich polskich klientów jest to import usług, gdzie funkcjonuje to znowu nieco inaczej.
Grzegorz
Wiele rzeczy jest możliwe, choć wymagają one, szczególnie na początku, bardzo dużego zaangażowania. Poziom szkoleń jest generalnie ciągle dość niski (napiszę o tym post), co nieco ułatwia start nowicjuszom. Ale trzeba wystartować i ciągle nad sobą pracować (w praktyce proszę!!!!)
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Witam,
Bardzo dziękuję, za odpowiedź. Sobota popołudnie, za oknem deszcz …typowa irlandzka pogoda. W taką pogodę świetnie się czyta i odpisuję na listy.
Bardzo Ci dziękuję za wskazówkę odnośnie tematów szkoleń. Zacznę od odstaw skutecznej komunikacji. Póki co mam zamiar wciągną się w temat. Poczytać tak dużo ile się da, a z czasem przygotować jaką nowatorską prezentację, na podstawie tego co już udało mi się samemu doświadczyć.
Wiesz zgadzam się z Tobą, jeśli chodzi o temat negocjacji to mam troszkę doświadczenia, nie jestem ‘żółto dziobem’, ale chyba nie czuję się na tyle dobra, aby zacząć szkolić innych. Potrzeba mi więcej doświadczenia jak i wiedzy teoretycznej.
Wracając do tematu skutecznej komunikacji, zastanawiam się jaką listę książek poleciłbyś mi?? Pozdrawiam i do następnego kliknięcia
Witam,
Alex, przeczytałem właśnie wpisy na Twoim blogu dotyczące tematu „Jak można zostać trenerem”. Przeczytałem je z tym większym zainteresowaniem, że zajmuje się od 7 lat zawodowo negocjacjami handlowymi (i to na nierzadko poważne, milionowe kwoty). Nieśmiało twierdze, że jestem w tym dobry – zdaję jednak sobie sprawę, że nie mogę tak pracować wiecznie (70 tyś km rocznie samochodem i zarwane noce to już powoli ponad moje siły) dlatego myślę o tym aby teraz zacząć „sprzedawać” to czego się sam nauczyłem. Nie mam jednak pomimo lektury powyższych wpisów klarownej koncepcji jak się do tego zabrać.
Nie czuję się na siłach początkowo zacząć prowadzić szkolenia samodzielnie a jednocześnie nie wyobrażam sobie aby któraś firma organizująca treningi rozpoczęła ze mną współpracę bo im powiem, że jestem dobry i umiem szkolićJ.
Doradź mi proszę jak się zabrać do rzeczy – w moim przypadku to de facto przekwalifikowanie zawodowe.
Zastanawiam się też nad zrobieniem dodatkowych studiów w trybie zaocznym; nazwijmy je kierunkowych dla takiego typu pracy (obecnie nie mam żadnego przygotowania „na papierze” – jestem z wykształcenia elektronikiem) – czy sądzisz że to będzie sensowne posunięcie? Jeżeli tak to jaki profil wybrać – może psychologia??
Pozdrawiam,
Albert
Albert
Jeśli masz za sobą 7 lat negocjowania na duże kwoty (zwłaszcza jeśli nie negocjowałeś z pozycji monopolisty :-)) to moim skromnym zdaniem studia psychologiczne nie będą Ci do niczego potrzebne, chyba, że masz jakieś plany, gdzie posiadanie takiego dyplom byłby koniecznym warunkiem formalnym.
Dlaczego uważasz, że firma szkoleniowa nie miałaby z Tobą zacząć współpracy? Im brakuje praktyków, zamiast tego często wysyłają żółtodziobów (w różnym wieku) , którzy po przeczytaniu paru książek są „ekspertami” :-)
Jeśli chcesz, to napisz do mnie na alex.barszczewski (at) gmail.com to możemy się umówić na rozmowę telefoniczną. Mając więcej informacji będzie mi łatwiej kompetentnie Ci doradzić.
Pozdrawiam serdecznie
Alex
@Alber
Pozwolę sobie wtrącić 0,03 PLN. (lojalnie uprzedzam, ja nie z tej ligii ;) – ot, rzucam przydatna być może obserwację ).
Sam jestem elektronikiem (’wierzący, niepraktykujący’) i z moich obserwacji wynika, że tenże kierunek studenci / absolwenci łączą często ze studiami ściśle biznesowymi. Wg. mnie robienie papierka z psychologii 'dla papierka’ nie ma większego sensu – dla patrzących na papierki nadal będziesz „inżynierkiem z ambicjami”. Z dowolnymi studiami „okołomenedżerskimi” będziesz z „specem z technicznym bonusem i ponadprzeciętną znajomością psychologii”. To oczywiście dla papierkowców.
Dla pragmatyków znaczenie będzie miało raczej to, o czym sam pisałeś.
Witajcie,
Ja wiem, ze sporo zostalo juz powiedziane na temat – 'Jak zostac trenerem’. Pytanie tylko jak zaczac? Zalozmy, ze za dwa tygodnie czeka Was pierwsze szkolenie. Po wielu trudach udalo sie zebrac grupe studentow, uczniow, przed ktorym to mamy debiutowac.
Moje pytanie co robicie???? Planujecie wasza prezentacje minuta po minucie? Czy zdajecie sie na zywiol?? Liczac, ze w trakcie samo wszystko wyjdzie.
pozdrawiam
Zuzanno
Przede wszystkim pamiętaj, że robisz to nie dla pieniędzy, nie dla własnego ego, lecz dla tej grupy ludzi, która zainwestuje bezcenny czas ich życia (są młodzi i zdrowi, mogliby robić tyle innych rzeczy), żeby wysłuchać co masz do powiedzenia. Wczuj sią w ich sytuację i zastanów czym możesz zrobić dla nich największą pozytywną różnicę
Pozdrawiam
Alex
Alex,
dziękuję za otwieranie umysłu, poszerzanie horyzontu i utwierdzanie w przekonaniu że chcieć to móc. Dziękuję za myślenie w kategorii „największej pozytywnej różnicy”.
Każdy taki post i mądre komentrze forumowiczów powodują że się zbieram do działania, ale….. wracam do aktualnego biznesu i korporacji.
Ten pierwszy ZDECYDOWANY krok to dla mnie krok w ciemność i nie wiem czy w razie porażki łatwo jest wrocić do „bezpieczeństwa” stałej posady z dobrym wynagrodzeniem. Testowanie wymaga rownież ogromnego zaangażowania.
Widzę, że jest sporo osób zainteresowanych przebranżowieniem i usamodzielnieniem się. Myślę że cykl „Droga Samuraja” Twojego autorstwa pomoże nam lepiej wyobrazić sobie realia, wymienić doświadczenia i „oswajać obawy” przed wyruszeniem w nową drogę.
Gorąco pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na cykl doświadczonego przewodnika
Aneta
Aneto
Tak naprawdę to każde z Was otwiera sobie umysł, ja mogą co najwyżej być tego katalizatorem.
„Krok w ciemność” to nie jest dobry pomysł. To normalne, że każdy się czegoś takiego boi. Pomyśl o człowieku, który który przyszedłby na świat mając umysł dziesięciolatka, ale doświadczenie niemowlęcia. Pierwszej nocy z paniką stwierdziłby, że powoli ale nieuchronnie traci przytomność!!! Człowiek dorosły wie, że codzienna utrata przytomności (sen) na 5-9 godzin jest konieczna i tak naprawdę oznacza regenerację organizmu, ale nie mając tej wiedzy i przekonania, że obudzimy się następnego dnia możemy łatwo spanikować. Podobnie wygląda to przy przejściu z trybu myślenia pracownika na etacie na tryb wolnego (w wielu znaczeniach tego słowa) strzelca.
Po powrocie większości moich Czytelników z wakacji podejmę parę interesujących wątków, to obiecuję, choć trochę dużo zrobiło się tym możliwych projektów :-)
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Witaj Alex,
bardzo ciekawi mnie dlaczego teraz nie jesteś już entuzjastą NLP. Przyznam się, że na chwilę obecną staram się inwestować czas i pieniądze w siebie i m.in. chciałem ukończyć kurs trenerski NLP, jednak zanim uzbieram odpowiednią kwotę zwracam wolę wiedzieć, że ta decyzja będzie dobra :)
Tak więc proszę o odpowiedź (jeśli to możliwe także na adres mejlowy – nie bardzo wiem czy kiedy Twoja odp. się tutaj pojawi dostanę jakąś informację z linkiem.
Pozdrawiam
Roman Torkowski
Roman
NLP jest ciekawą dziedziną, którą kiedyś interesowałem się bardzo intensywnie. Odkąd pracuję jako coach i trener biznesu stwierdziłem, że w dzisiejszych realiach ważniejsze są całkiem inne umiejętności, zwłaszcza tam, gdzie nie chodzi o zmanipulowanie partnera (czyli w całym poważniejszym biznesie). Oczywiście że NLP może być pomocne w nabywaniu wartościowych technik poprzez np. modelowanie, niemniej do tego, co naprawdę potrzebujesz są prostsze i szybsze drogi (kłania się Pareto :-))
Dobrze jest wiedzieć o takich rzeczach jak kotwice (anchors), raz na rok muszę użyć SWISH aby wymienić komuś niekorzystną reakcję na jakiś bodziec i to wszystko. Czy to usprawiedliwia inwestowanie mnóstwa czasu i pieniędzy w osiągnięcie stopnia trener NLP to musisz sobie sam odpowiedzieć. Ja poprzestałem na bardzo dobrym, zrobionym w USA practitionerze, a potem skoncentrowałem się na innych zagadnieniach.
Bycie trenerem NLP jest korzystne, jeśli nie chcesz robić szkoleń biznesowych, lecz tylko otwarte dla prywatnych ludzi. Pokażesz im parę prostych sztuczek i wszyscy już mówią „wow, ja też tak chcę!!!” i zapisują Ci się na następny kurs w nadziei na sukces w życiu.
Konkludując, NLP jest przydatną rzeczą, ale w wielu wypadkach nieoptymalną metodą osiągania sukcesu w życiu (nie mówię teraz o terapii!!). To trochę tak, jakbyś chcąc być dobrym kochankiem studiował przez rok anatomię i ćwiczył mięśnie brzucha i pośladków :-) Niby przydatne, ale w gruncie rzeczy chodzi przecież o coś innego :-)
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Witam serdecznie
Jak większość trafiłem tu przez przypadek. Od jakiegoś czasu zacząłem przeglądać oferty na stanowisko trenera sprzedaży (Pracuję w dziale sprzedaży od 8 lat). Niestety, odzew na aplikacje składane z mojej strony był zerowy ze względu na wymagania stawiane przyszłemu trenerowi (zawsze nie spełniałem jednego warunku tj. minimum rok doświadczenia na stanowisku trenera, które gdzieś trzeba zdobyć). W związku z powyższym zacząłem szukać pomysłów „Jak zostać trenerem” i trafiłem na Twój Blog z czego jestem bardzo zadowolony. Przeczytałem kilka artykułów oraz komentarzy zawartych w Blogu i stwierdzam, że będę jego częstym bywalcem. Ogólnie rzecz biorąc jestem osobą, która nosi spory bagaż doświadczenia życiowego i zawodowego oraz ma doskonały kontakt z ludźmi. Od pewnego czasu moim marzeniem jest objęcie stanowiska trenera sprzedaży i rozwijanie się w tym kierunku, co dawałoby mi mnóstwo satysfakcji (mam pewne doświadczenia w tym kierunku, jednak nie na tym stanowisku). Zdaję sobie sprawę, że czeka mnie ogrom pracy, ale jestem zdeterminowany i wierzę bardzo mocno, że mi się uda osiągnąć cel, który sięga dużo wyżej. Można powiedzieć, że dopiero teraz wiem co tak naprawdę chcę w życiu robić, a nie jestem na początku mojej życiowej drogi. Pytanie jakie mam do Ciebie to jak zdobyć wymagany staż oraz doświadczenie, które teoretycznie posiadam (przynajmniej tak mi się wydaje). Utrudnieniem jest fakt, że posiadam rodzinę na utrzymaniu. Przepraszam, ale muszę kończyć.
Pozdrawiam
Janusz
Janusz
Witaj na naszym blogu :-)
To bardzo dziwne, że nie możesz znaleźć firmy, która po 8 latach praktyki w sprzedaży nie zatrudni Cię jako trenera. Na rynku jest taki boom, że wiele firm angażuje „trenerów”, których jedynym kryterium przydatności zdaje się być wyczuwalny puls :-)
Próbowałeś robić to na zasadzie wolontariatu? Pisałem o tym w poście
http://alexba.eu/2007-09-21/rozwoj-kariera-praca/kariera-zawodowa-wolontariat/
Zdaję sobie sprawę, że mając rodzinę musisz mieć jakieś dochody, wiąc może na początek forma mieszana?
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Witam ponownie
Poczytałem sobie o wolontariacie i uważam, że jest to świetna forma zdobycia doświadczenia. Na pewno spróbuję wykorzystać 3 punkty Marty Zielińskiej, które pomogą mi się dalej rozwijać w obranym kierunku. Po analizie Twojej odpowiedzi doszedłem do wniosku, że osoby rekrutujące najprawdopodobniej w ogóle nie przeczytały mojego listu motywacyjnego, tylko po powierzchownym przeanalizowaniu CV, w którym nie było ujętego (gdyż takiego nigdy nie piastowałem), a wymaganego min. rocznego stażu pracy na stanowisku trenera sprzedaży, wyrzuciły moją aplikację do kosza. Ogólnie rzecz biorąc mam doświadczenie w szkoleniu osób bezrobotnych oraz w szkoleniu przedstawicieli pracując na stanowisku managerskim, co ująłem w liście motywacyjnym. Nawet miałem ostatnio telefon z odpowiedzią, że nie mogą mnie zaprosić na rekrutację ponieważ nie pracowałem jako trener sprzedaży (argumenty z mojej strony niewiele dały), więc nie jestem do końca przekonany czy wolontariat w moim przypadku coś da, ale jednocześnie spowodowało to impuls do dalszych poszkiwań (dzięki temu znalazłem się na Twoim Blogu). W poszukiwaniu pracy na stanowisku trenera opierałem się na dostępnych ogłoszeniach w Gazecie Wyborczej oraz na stronach internetowych. Może mój zakres poszukiwań pracy w charakterze trenera był zbyt ograniczony? A może po prostu zabrakło mi szczęścia? Pomyślałem także, że znacznie mogłoby mi pomóc znalezienie mentora, który mógłby mnie ukierunkować i dzięki któremu mógłbym się prawidłowo rozwijać. No i gorąca prośba – jeśli mógłbym uczestniczyć w jakimś spotkaniu lub szkoleniu, które będziesz prowadzić to będę szczerze zobowiązany.
Pozdrawiam serdecznie
Janusz
Janusz
Pierwsza zasada to nie rozmawiaj z ludźmi, których jedynym uprawnieniem jest odrzucenie Twojej kandydatury. Rozmawiaj z decydentami a nie gońcami.
Szkolenia, które prowadzę to prawie bez wyjątku tzw. szkolenia zamknięte dla konkretnych zespołów w firmach moich klientów (jedynym wyjątkiem był mój eksperyment). tam oczywiście nie zabieram osób trzecich.
Zapraszam na nasze spotkania z Czytelnikami, które od czasu do czasu odbywają się jak jestem w Polsce
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Witam Cię Alex
Dzięki za zaproszenie, na pewno skorzystam. Na bieżąco będę śledził Twój Blog. A co do rozmów z decydentami to rozumiem, że miałeś na myśli dotarcie do np. szefa działu szkoleniowego danej firmy, która zamieszcza w gazecie lub/i w internecie ogłoszenie rekrutacyjne na stanowisko trenera? Zastanawiam się czy jeśli nawet udałoby mi się dotrzeć do takiej osoby czy nie będzie kazała mi po prostu odpowiedzieć na ogłoszenie zgodnie z procedurą, czyli wysłać e-mailem CV i List motywacyjny, a jeśli uznają, że mogę się nadać zaproszą mnie na rozmowę (to tylko moje przemyślenie, w każdym razie spróbuję).
Pozdrawiam
Janusz
Janusz
Mniej więcej o to mi chodziło – znajdź człowieka, który będzie potrzebował rezultatów Twojej pracy, a nie zgodności z procedurami.
Idź na rozmowę z nastawieniem, że nie chodzi o to, czy się dla nich nadajesz, lecz o ustalenie, czy w obie strony pasujecie do siebie :-)
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Witam. Pierwszy Kontakt z tym postem, ale przeczytałem wszystkie wypowiedzi bardzo dokładnie.
Jak wiekszość ludzi ktorzy tu trafili, dażę do bycia zawodowym trenerem, bardziej z pasji do prowadzenia zajec, niż jeżeli dla pieniędzy. Jestem bardzo ciekawy czy ktoś to wogóle przyczyta z racji braku ciagłości, ale wierze ze tak. Wiec wracac internauci bo temat jeszcze sie nie wyczerpał :)
Mam 23 lata i zaraz wychodze do pracy :) Nie chcialem tytaj dociekac jak zostac trenerem ale chcialem podzielic sie swoim doswiadczeniem.
Zawsze lubiłem być na forum, straszny ze mnie gaduła. Dokładnie w poprzedni weekend zostałem poprszony przez moja przyjaciółkę Ewę do poprowadzenia zajec J. Angielskiego w leceum. Dosyć spory stres, ale szybko minał, gdyz nawiazalem kontakt z grupą w 5 min, i uczyło nam sie wysmienicie przez 2 godziny lekcyjne. Wszyscy mnie sluchali, poniewaz zaczalem zajecia od zupelnie innej strony niz zwyczajny nauczyciel. Po angielsku potrafie mowic, biegle, ale pisac bardzo slabo. Wszyscy zainteresowali sie w jaki sposob mozna przelamac barery jezykowe, prowadzilismy dyskusje, wyłapywalem ambitnych jak i mniej zorientowanych. Klasa zapytala sie mnie czy bede ich uczył stale, odpowiedzialem ze tak, skłamałem. Nastepnego dnia mialem z nimi sprawdzian, Zrobilismy go wspolnie, kazdy robil po jednym zadaniu, zaczalem od tych slabszych. i Wydaje mi sie ze popelnilem blad. na koniec zajec przyznałem sie ze nie ucze angielskiego, ze niczego nie ucze, a pani Ewa to moja kolezanka. Po tym zdaniu Straciłem reputacje, glupio im było ze dali sie oszukac, i ze tak naprawde nikt by nawet na mnei nie spojrzal gdybym powiedzial to na samym poczatku.
Moja rada. Nie przygotowujcie grupy mentalnie ze to wasz debiut, podejdzcie do sprawy jak profesjonalisci, a zyskacie pewnosc siebie ktora dziala cuda, i poparcie grupy które jest kluczem do sukcesu. (sory za błedy) Pozdrawiam.
Witam od kilku miesięcy interesuję się zdobyciem zawodu trenera.Na początku chciałem zostać trenerem NLP lecz czytając zawartość kilku stron internetowych „najlepszych trenerów” NLP stwierdziłem że chyba jedynym zródłem utrzymania w/w nie jest praktyczne wykorzystywanie tej jakże wspaniałej i pomocnej w poprawieniu jakości życia wiedzy.Lecz „szkolenie” kolejnych osób za co biorą słone pieniądze.Więc postanowiłem zostać najzwyklejszym w świecie trenerem biznesu bo takie kursy kosztują co najmniej 1/3 tego co NLP a program jest jasno przedstawiony i uzyskuje się konkretne kwalifikacje.Dlatego też zwracam się z prośbą o poleceni konkretnej instytucji szkolącej.Pozdrawiam
Witam Aleks,
w związku z interesującym postem, który napisałeś już jakiś czas temu o zostaniu trenerem chciałabym zadać Ci kilka pytań :) Wspominałeś o cyklu „Droga samuraja” który miałby opisywać nieodzowny proces, przez który musi przejść człowiek chcąc zostać trenerem takiej kasy jak Ty :). Chciałam odświeżyć wątek i zapytać czy powrócisz jeszcze kiedyś do tego tematu. Nie ukrywam, że bardzo chciałabym poznać choć pobieżnie drogę prowadzącą do tak atrakcyjnego zajęcia jakie masz przyjemność uprawiać zawodowo. Odkąd zaczęłam czytać Twojego bloga moje postrzeganie świata i nastawienie do życia i ludzi zmieniło się diametralnie. Dotąd sądziłam (na podstawie własnych doświadczeń empirycznych i postępowania sporej rzeszy ludzi dookoła mnie), że takie rzeczy jakie Ty opisujesz na blogu są niemożliwe! Stąd moje zainteresowanie zawodem, który uprawiasz stało się od tamtego czasu ogromne. Dotychczas udało mi się poznać do tej pory jedną osobę, która trenowała przez spory okres swojego życia ludzi z zakresu komunikacji międzyludzkiej. Poznałam także dwie osoby ze świata biznesu które pomimo wcale już nie tak młodego wieku tryskały wręcz energią i i prawdziwą charyzmą – były to naprawdę nieprzeciętne osoby, przynajmniej w moich oczach. Muszę przyznać że po tych spotkaniach zawód trenera wydał mi się szalenie atrakcyjny. Mimo wszystko moje doświadczenia z ludźmi mającymi tak wysokie kompetencje w zakresie komunikacji są i tak bardzo ubogie. Stąd też, jeśli będziesz miał kiedyś czas i ochotę Aleksie aby powrócić do wątku „Drogi samuraja” i podjąć go na nowo to będzie mi niezmiernie miło czytać taki post. Podobnie zresztą czekam na obiecany kiedyś czytelnikom post zatytułowany „Od fuck buddies do związku 24/7” – Aleks, nie porzucaj takich wątków! Robisz tylko czytelnikom takim jak niepotrzebnie smaka ;)
Pozdrawiam serdecznie
Marta
Jeszcze tylko mały update: przepraszam za literówki, a w szczególności za fragment: „(…)który musi przejść człowiek chcąc zostać trenerem takiej kasy jak Ty :) „. Oczywiście chciałam napisać „klasy” a nie „kasy”. Ależ niefortunnie mi to wyszło :)
Pozdrawiam
Fajniusi
Wybacz opóźnienie w mojej odpowiedzi.
Piszesz o szkoleniach NLP: „stwierdziłem że chyba jedynym zródłem utrzymania w/w nie jest praktyczne wykorzystywanie tej jakże wspaniałej i pomocnej w poprawieniu jakości życia wiedzy.Lecz “szkolenie” kolejnych osób za co biorą słone pieniądze. „
Coś w tym jest :-)
Niestety nie znam żadnej instytucji szkolącej, którą mógłbym polecić, ja obeszłem sie bez oficjalnych kursów.
Marta
Napisałaś: „Dotąd sądziłam (na podstawie własnych doświadczeń empirycznych i postępowania sporej rzeszy ludzi dookoła mnie), że takie rzeczy jakie Ty opisujesz na blogu są niemożliwe! „
Zdaję sobie sprawę, że wiele osób tak myśli. Własnie dlatego opisuję różne rzeczy, aby pobudzić jak najwięcej osób do działania, aby pomyśleli „jeśli taki Alex może, to dlaczego ja miałbym zadowalać się byle jakim życiem??”
Ze mną było kiedyś podobnie, też musiałem poznać innych ludzi, aby uwierzyć, co da się zrobić . Nawiasem mówiąc na blogu opisuję tylko część możliwości, częściowo z chęci zachowania prywatności, częściowo dlatego, iż bardzo wielu Czytelników po prostu by mi nie uwierzyło :-) Ci z Was, z którymi miałem np. przyjemność robić Power Walks na Gran Canarii wiedzą co mam na myśli :-)
Jeśli chodzi o wspominane przez Ciebie tematy, to z pewnością je podejmę, choć nie chcę teraz obiecywać kiedy. Mam obecnie okres interesujących projektów i delektowania się życiem a to jest duża konkurencja do siedzenia przy komputerze i pisania. Może zaktywizuje sie pod tym względem jak za jakiś miesiąc przeniosę się do mojej letniej siedziby nad polskim morzem.
Pozdrawiam serdecznie
Alex
ciekawe, ciekawe,
a mi czytając te kwieciste wypowiedzi-przyszedł do głowy pewien kwiat- narcyz
to moje „pierwsze wrażenie”, które wywarł na mnie autor… wypowiedzi
nie chciałabym mieć mentora, który tak bardzo jest przekonany o swojej wielkości, że popada w takie zadufanie.. pycha też nie jest mu obca, mami zainteresowanych opowieściami o samuraju, ktory chwilowo chyba trenuje w Japonii, bo nie w domku nad morzem
nie ma trenerów doskonałych
trener też powinien uczyć się od innych
może róża koło narcyza wcale nie będzie gorsza?
a taki fiołek-malutki, subtelny, ale tak pachnący, że oczaruje i przyciągnie wszystkich?
ale to taka mała wstawka…
Angel
Poczułaś sie lepiej? :-)
Ja tak.
Pozdrawiam
Alex