Ostatnio zastanawiałem się nad formą i zakresem dyskusji, które prowadzimy na blogu, a szczególnie moim w nich udziałem.
Niektórzy z Was, zwłaszcza ci, którzy stosunkowo niedawno są na blogu czytając nasze rozmowy mogą czasem odnieść wrażenie pewnej szorstkości, a czasem wręcz arogancji z mojej strony. Warto więc może wyjaśnić, skąd się to bierze.
Zacznijmy od tego, że jest to od początku swego istnienia blog edukacyjny, którego głównymi celami są:
- stworzenie dla jak największego grona osób możliwości dowiedzenia się jak do wielu rzeczy w życiu podchodzi taki dość nietypowy facet, jakim jestem ja. Nie chodzi tutaj o masowanie mojego własnego ego, czy niepotrzebną mi autoreklamę (bo jak mówią Rosjanie „ciszej idziesz, dalej zajdziesz”), lecz o poznanie wielu alternatywnych metod jak dość do naprawdę wysokiej jakości życia i to bez „pleców”, kumoterstwa, wchodzenia komukolwiek w tyłek, niewolniczej pracy, czy działań niezgodnych z prawem
- danie możliwości bezpiecznego potrenowania sztuki polemiki, argumentacji i prezentacji własnych racji, oraz otrzymania bardzo indywidualnego, bezpośredniego i otwartego feedbacku kogoś, kto jest życzliwym, choć niełatwym sparring partnerem
Ten pierwszy punkt, jeżeli nie ma to być grzeczne i konformistyczne powtarzanie rzeczy usłyszanych w mediach lub wyczytanych w książkach, wymaga ode mnie zrobienia dwóch dość trudnych rzeczy:
- po pierwsze muszę przynajmniej bardzo oględnie opisać rezultaty, jakie długoterminowo mam stosując opisywane metody i postawy. Rezultaty i samopoczucie przy ich osiąganiu są dla mnie kluczowym kryterium oceny własnego postępowania i pozbawienie Czytelników tych informacji stawiałoby mnie w jednym rzędzie z akademickimi pseudoekspertami życiowymi, jakich wielu wokół nas. Z drugiej strony, jeśli napiszę na blogu, że w danym roku XXXX pracowałem bardzo intensywnie 40 dni, 90 dni siedziałem na Kanarach, 45 nad polskim morzem, 40 w fascynującej metropolii, a resztę czasu też spędziłem ciekawie i pożytecznie w towarzystwie interesujących osób, to wielu Czytelników zarzuci mi samochwalstwo, wywyższanie się i tym podobne rzeczy. A to nie o to chodzi!! Opis rezultatów powinien być integraną częścią opisu jakiejkolwiek metody! Jak proponujecie rozwiązać na otwartym, publicznym blogu? Podkreślam przy tym, że nie mam żadnego problemu z postawami jak w poście „Jak ja nie lubię Alexa” :-)
- po drugie muszę mówić o bardzo niekonwencjonalnych metodach i podejściach, które stosuję. Często są one rezultatem uważnej obserwacji, w miarę nieskrępowanego użycia własnego umysłu i mojej dużej gotowości do eksperymentowania w życiu. Bywa, że są one w sprzeczności do utartych i bardzo rozpowszechnionych „prawd” i „aksjomatów”, tego co mówią w mediach, na ambonie i uczelniach, a nawet, jakby to powiedział Goebbels „wbrew zdrowemu odczuwaniu Narodu”. Nic na to nie poradzę, jeśli coś działa to jest to dla mnie „prawda”, choć oczywiście nie twierdzę, że prawda uniwersalna i do zastosowania dla każdego. Zawsze jestem chętny do bliższych wyjaśnień, problem pojawia się wtedy, kiedy ktoś usiłuje mnie przekonać, że nie mam rezultatów, które mam :-) albo generalnie usiłuje mnie „nawrócić” na „zdrowy sposób myślenia” bez bliższego zapoznania się i zrozumienia (co nie musi oznaczać zgody) moich racji. Na to jest mi trochę szkoda mojego czasu. Co zrobimy z tą kwestią?
Przy realizacji drugiego celu blogu, pojawia sie pytanie jak to najlepiej zrobić, przy czy poprzez „najlepiej” rozumiem metodę, która da większości Czytelników najwięcej korzyści, bez wikłania mnie w długotrwałe i jałowe dyskusje na temat mojego charakteru lub podejścia :-) O co konkretnie chodzi?
Weźmy jako przykład coś z jednej z ostatnich dyskusji. Wszystko co zawarte jest w cudzysłowach jest za wyjątkiem kilku dodanych wytłuszczeń dokładną kopią wypowiedzi na blogu.
powiedziałem między innymi:
„Zauważasz: „..Dziewczynkom nie pozwala się z kolei na złość ..”I słusznie, bo złość szkodzi na urodę :-)A tak zupełnie serio, to po co odczuwać złość? Ja już nie pamiętam kiedy ostatnio mi się to zdarzyło. Ja czasem się niecierpliwię, czasem, choć bardzo rzadko przełączam się w tryb zimnej bezlitosnej agresji, ale złośc?Wyobraź sobie, jak zmieniłoby się Twoje życie i relacje z innymi, gdybyś nie odczuwała złości?No ale to jest już zupełnie inny temat „
trochę później odpowiedziałem na pytanie jednej z Czytelniczek, jak w sytuacjach zazwyczaj generujących złość mieć inne emocje (wytłuszczenia dodane teraz):
„Pytasz o sposoby i jak to zrobić?
- ogranicz interakcje z ludźmi, którzy mają tendencję do budzenia w tobie negatywnych emocji
- powymieniaj sobie własną reakcję na różne bodźce np, tak prosta technika jak visual swish (wygugluj, jest szeroko opisywana). Na na przykład na wiele bodźców, na które ludzie reagują złością reaguje ciekawością i zainteresowaniem. Możesz sobie wyobrazić, jaki to ma wpływ na moją skuteczność i jakość życia?”
aby po kilku komentarzach dostać coś takiego (wytłuszczenia moje):
„Alex, brałam udział w kilku szkoleniach NLP i stosuję z powodzeniem wiele technik, które tam poznałam. Visual switch pozwala mi pozbyć się albo przynajmniej złagodzić nieprzyjemne uczucia związane z pewnymi osobami lub wydarzeniami, ale nie wpadłam jeszcze na pomysł w jakiej formie to ćwiczenie przeprowadzić, żeby od tej pory czuć jedynie błogość i radość w dowolnych życiowych okolicznościach. :-)Piszesz, że zdarza Ci się odczuwać irytację czy frustrację i wydaje mi się, że może być tak, że Twoja irytacja oznacza to samo, co moja złość. Dla mnie to są uczucia z tej samej skali, tylko o różnym natężeniu. Kiedy piszę, że czułam złość to nie mam na myśli wściekłości, która mąci zmysły. „
I co mam teraz z czymś takim zrobić?
Mógłbym odpowiedzieć na to w dwóch równie prawdziwych wersjach:
_
Wersja light:
To dobrze, że już zaczęłaś wpływać na poprawę emocji w bardziej świadomy i skuteczny sposób. Możesz popróbować wykorzystać visual swish do dalszej zmiany odczuć, ale postaw sobie bardziej realistyczne cele niż odczuwanie w każdej sytuacji błogości i radości. Ja w moich wypowiedziach mówiłem o frustracji a nie irytacji. Podoba mi się, że w ostatnich dwóch zdaniach podkreślasz, że piszesz z Twojego własnego punktu widzenia.
Wersja full (taką zaserwowałbym płacącemu klientowi, z tym że w rzeczywistości nie miewają oni tak elementarnych problemów z komunikacją):
W Twojej ostatniej wypowiedzi jest kilka rzeczy, którymi koniecznie musimy się zająć, bo inaczej mogą Ci one znacząco zaszkodzić w rozmowach prywatnych i biznesowych.Po pierwsze chwaląc się przejściem kilku szkoleń NLP i używając określenia „visual switch” ryzykujesz zaliczeniem Cię do bardzo licznego grona pseudowyedukowanych Polaków, u których „gdzieś dzwoni, ale nie bardzo wiadomo gdzie”. Technika o której pisałem to „visual swish”. Jest co prawda taka technika „foreground, background switch” ale to nie o tym tutaj mówimy :-)Kiedy ja mówiłem „ Na na przykład na wiele bodźców, na które ludzie reagują złością reaguje ciekawością i zainteresowaniem”to nawiązując do mojej wypowiedzi piszesz: „..żeby od tej pory czuć jedynie błogość i radość w dowolnych życiowych okolicznościach.”To jest zupełnie inne ustawienie celów i jeżeli tak się wypowiadasz to albo nie słuchałaś/czytałaś uważnie, albo nie rozróżniasz znaczenia tych pojęć (bardzo niedobrze!!), albo robisz to manipulacyjnie. Tak czy inaczej bardzo zmniejsza to Twoją wiarygodność w oczach wielu rozmówców, zmień to jak najprędzej, bo zaszkodzi Ci to w oczach ludzi z górnej półki. A to są często osoby decydujące o Twojej dalszej karierze!!Podobnie kiedy powołujesz się na rzekomo moje słowa: „ Piszesz, że zdarza Ci się odczuwać irytację czy frustrację i wydaje mi się, że może być tak, że Twoja irytacja oznacza to samo, co moja złość.”W żadnym miejscu nie pisałem o mojej irytacji, więc odnoszenie się do niej jest absurdalne i bardzo podważa Twoją wiarygodność u rozmówcy, który po kilku takich wpadkach przestanie traktować Cię serio. Wkładanie w usta rozmówcy słów, których on nie powiedział pachnie manipulacją i bardzo pogarsza atmosferę rozmowy. To ujdzie Ci może w polskiej polityce, ale poważniejszych sprawach jest nie do przyjęcia.Nie używaj określenia „wydaje mi się że..” bo w ostrej rozmowie wystawiasz się na strzał „nie jest to jedyna rzecz, która ci się wydaje!!”Dobrym jest, że w ostatnich dwóch zdaniach podkreślasz, że piszesz z własnego punktu widzenia, ale po uprzednich wpadkach jesteś już „trafiona zatopiona”” i to Ci wiele nie pomoże
Teraz mam do Was, drodzy Czytelnicy dwa poważne pytania:
- Która wersja mojej odpowiedzi wnosi dla Was więcej wartości dodanej?
- Która wersję chcielibyście i jesteście gotowi ode mnie otrzymywać (to nie to samo pytanie co poprzednie:-))?
Prosze Was o chwilę zastanowienia i szczere wypowiedzi.
W wypadku, gdyby Wasza odpowiedź na ostatnie pytanie brzmiała „ta druga”, to czy jesteście gotowi zaakceptować kilka prostych warunków z mojej strony?
- jeśli chcesz cokolwiek skomentować, to przeczytaj uważnie tekst, do którego się odnosisz
- jeżeli jest w nim coś niejasnego to po prostu zapytaj, najlepiej używając pytania otwartego
- jeżeli napisałeś komentarz do jakiejś wypowiedzi to zanim go opublikujesz przeczytaj na spokojnie oba teksty i sprawdź, czy odnoszą się do tego samego.
- jeżeli komentujesz moją wypowiedź a ja poproszę Cię o jej ponowne przeczytanie, to nie jest to próba deprecjonowania Cię lub złośliwości, lecz szczerze pojęty feedback.
- Jeżeli ponowne przeczytanie tekstu nie rozjaśni Ci o co chodzi, to zapytaj wprost o to, co jest dla Ciebie niejasne. Nie jest wstydem pytać, wstydem jest udawać że się wie i rozumie
- możemy się wszyscy totalnie nie zgadzać w różnych kwestiach, to jest w porządku, ale nie atakujemy niemerytorycznie innych uczestników dyskusji
Możemy się umówić na takie zasady rozmowy?
Moim zdaniem znacznie podniosłoby to poziom naszych dyskusji i być może zachęciło wielu mających ciekawe rzeczy do powiedzenia Czytelników do wypowiadania się na blogu, a nie tylko w telefonicznych kontaktach ze mną. Skorzystamy na tym wszyscy.
Ten post jest kontynuacją tekstu „O czym tu pisać?” Tam wypowiedzieliście sie na temat zawartości naszych rozmów tutaj i uważni Czytelnicy na pewno zauważyli że zacząłem to już wprowadzać w życie. Teraz po tym „co” czas na „jak”
Zapraszam do wypowiedzi.
Drogi Alexie,
Powiem Ci szczerze, że jestem pod dużym wrażeniem feedbacku w wersji „full” i widzę ogromną wartość, jaką on wnosi. Z pewnością jest to większa wartość, niż informacja „light”. Odpowiadając na pytanie dwa mogę dodać, że mam dużą gotowość i otwartość na otrzymywanie właśnie takich informacji, jak ta w wersji „full”. Chciałem więc, korzystając z tej okazji, poprosić o taki właśnie otwarty feedback, na moją prośbę mailową, którą wysłałem Ci za pośrednictwem zakładki „napisz do mnie”.
Pozdrawiam i przy tej okazji również witam czytelników, gdyż jest to mój pierwszy komentarz na tych łamach :)
Lesław Sierocki
Cześć Alex
To mój pierwszy komentarz, więc pozwole sobie napisać krótko, że bardzo cenię ten blog i dziękuje Ci Alex za to, że go prowadzisz.
Moją odpowiedzią na oba postawione pytania jest wersja full, a zaproponowane przez Ciebie zasady są proste, rozsądne i potrzebne, w pełni je popieram.
Serdecznie pozdrawiam
Po chwili namysłu postanowiłem jeszcze dodać jedną myśl, a właściwie pytanie, nawiązujące do przedstawionej w notce sytuacji, aczkolwiek wiem, że tą wypowiedzią zmieniam już na samym początku wątek dyskusji, więc może ten komentarz mógłby być punktem wyjścia do innej notki? Jeżeli też już pojawiał się kiedyś na blogu taki temat to proszę o wskazanie linka, przeszukując dotychczas blogowe archiwum nie natknąłem się na rozwinięcie tego zagadnienia.
Otóż chodzi mi o to, że wiele osób ma rzeczywiście duże problemy komunikacyjne – słyszy rzeczy których nie powiedzieliśmy, wyciąga wnioski ze słów, które nie padły, a w konsekwencji działa w oparciu o fałszywe przesłanki. W przypadku przedstawionym wyżej sytuacja jest prosta do rozwiązania – mamy „podkładkę” w postaci zapisanych akapitów, możemy wkleić cytat, wyboldować odpowiedni fragment i pokazać niespójność. Jak sobie natomiast radzić, gdy analogiczna sytuacja dzieje się „na żywo”? Ja miewam dość często sytuacje (szczególnie z pewną bardzo bliską mi osobą, z którą „ograniczanie kontaktu” nie wchodzi w grę:) ), gdy wypowiadam pewne zdanie, staram się najlepiej jak potrafię przekazać pewną treść, po kilku chwilach zaś okazuje się, że druga strona usłyszała i zrozumiałą co innego, być może to „co chciała” (to co było zgodne z jej przekonaniami, z jej nastawieniem itd) i od tego momentu znajdujemy się już na spirali w dół w kierunku kłótni. W pewnym sensie od tego momentu „fakty” nie istnieją – jest tylko moje przekonanie, dotyczące tego co i jak wypowiedziałem, oraz przekonanie drugiej strony, że użyte słowo było inne, intonacja bardziej nieprzyjemna itd. Jak przerwać taki łańcuch, jak pokazywać komuś tak analitycznie i „na chłodno”, że odnosi się do czegoś, co de facto nie padło?
Alex. Ja jako czytelnik Twojego bloga chętnie widział bym odpowiedzi „Wersja full”.
Moje doświadczenie z komentowaniem postów jest takie, że często napiszę komentarz „na szybko”, bez zastanowienia. Następnie w odpowiedzi dostaję pytanie od Ciebie i już muszę myśleć ;)
Korzystając z okazji chciałbym zadać pytanie o rubrykę „website” w opcjach komentarzy. Czy mogę tam umieszczać dowolną stronę, czy też chciałbyś abyśmy kierowali się jakimiś zasadami?
Witaj Alex :-)
Ad 1.) Wersja druga więcej wnosi dla mnie więcej wartości dodanej niż pierwsza, ponieważ jest to dokładniejsza i bardziej przemawiająca do mnie analiza wypowiedzi. Moim zdaniem jest lepsza, bo jeśli ktoś popełnia błędy w komunikacji, to przy wersji light może ich wszystkich nie wychwycić i nie uzmysłowić sobie praktycznych konsekwencji. Poziom percepcji jest różny dla różnych osób, dlatego ważne jest aby komunikować się jasno, jednoznacznie i precyzyjnie. Ja chciałbym się tego nauczyć, bo mi tego brakuje w ludzkim świecie w porównaniu do świata maszyn, programowania, komputerów który jest bardzo precyzyjny (klasyczny program robi to dokładnie co napisał autor, tylko tyle i nic ponadto :-). Twoje analizy moich (i innych uczestniczek/ów dyskusji) wypowiedzi byłyby wartościowym szkoleniem z komunikacji dla mnie.
Ad 2.) Chciałbym nie otrzymywać żadnej, to byłoby dla mnie sukcesem :-) Ale jeśli już to wersję drugą, choć nie wiem czy jestem na to gotowy :-) Ale „no pain, no gain” :-)
Pozdrawiam
Tomek
I teraz z niepokojem czekam na feedback :-)
Korzyści płynące z pełnych dokładnych analiz wypowiedzi znacząco przewyższają tą odrobinę zawstydzenia z ewentualnej rozbieżności nas samych z naszą wizją siebie :-). Dlatego:
wersja full rzeczywiście wnosi znacznie więcej wartości dodanej.
wersje full jest tym co chciałbym słyszeć. Pozostawia znacznie mniej miejsca na niedomówienia :D
Pytania są dość tendencyjne i nie sądzę żeby ktokolwiek odpowiedział, że nie chce usłyszeć „full” wersji opinii, gdyż świadczyłoby to o tym, że nie znosi dobrze krytyki.
Wydaje mi się, że wersja pełna dobrze sprawdzi się jako komentarz do bloga. Ludzie siedzący za monitorem, pomimo podpisywania się często imieniem oraz nazwiskiem czują się w pewnym stopniu anonimowi i mniej się boja krytyki niż podczas spotkania face to face.
Witaj Alex.
Jestem co prawda dość świeżym czytelnikiem, lecz pomiędzy zagłębianiem się w lekturę coraz to dalszych czeluści archiwum – pozwolę sobie odpowiedzieć.
Oczywiście, wersja full ma znacznie większą wartość merytoryczną, a przecież wszyscy Twoi czytelnicy (lub przynajmiej taki jest target) chcą się rozwijać i zauważenie, wytknięcie błędów może bardzo pomóc.
Ciekawi mnie tylko jedna rzecz.Ciekawi i odrobine niepokoi. Jak sam zauważyłeś „taką zaserwowałbym płacącemu”. Wersja full wymaga znacznie więcej poświęconego czasu – a niektóre wpisy mają naprawdę dużo komentarzy. Więc – zaczniesz po prostu poświęcać znacznie więcej czasu na wypowiedzi bez żadnych skutków ubocznych? Czy też kosztem zmniejszenia ilości odpowiedzi w komentarzach? ;)
Może nadmiernie doszukuje się haczyka, taki nawyk. ;)
Alex,
odpowiadając na Twoje pytania, wybieram w obu przypadkach wersję „full”.
Czytam ten blog już ponad 2 lata i czasami się wypowiadam,angażując w to sporo czasu (nawet po kilka razy wracam do starszych postów), nie po to, żeby czuć się dobrze i miło, ale żeby czegoś się nauczyć. Nawet jeśli to boli.
pytanie 1. wersja full
pytanie 2. wersja full
pytanie 3. możemy się umówić na takie zasady rozmowy
Witam,
W odpowiedzi na Twoje pytania:
Uważam, że odpowiedź „full” wnosi więcej wartości dodanej. Szczerze odpowiadam, że nie chciałabym takiej odpowiedzi otrzymać, ale ze względu na jej wartość edukacyjną – jestem na to gotowa (a przynajmniej tak sądzę).
Warunki przyjmuję :-)
Alex, moja odpowiedź na pierwsze postawione pytanie brzmi: więcej wartości dodanej wnosi druga wersja Twojej odpowiedzi. Na drugie pytanie odpowiem, że jestem gotowa usłyszeć i zaakceptować wersję full feedbacku. Zgadzam się w pełni z tym, że taka komunikacja znacznie zwiększa jakość prowadzonych rozmów. Z doświadczenia wiem, że otrzymanie szczerego i prostolinijnego feedbacku pobudza mnie do myślenia. Stąd druga forma Twojej komunikacji jest dla mnie bardzo wartościowa (choć nie zawsze, musi być ona przyjemna co widać na przykładzie przytoczonym przez Ciebie). Sądzę, że wersja light stwarza dla pewne zagrożenie gdyż swoją formą daje odbiorcy możliwość pozostania w niezaburzonej strefie komfortu i pozostawia go nadal w stanie błogiej nieświadomosci. W skrócie mogłabym opisać pierwszą wersję odpowiedzi jako coś, co jednym uchem wleci, drugim wyleci a skutek i efekt będzie żaden (to jest tylko mój własny odbiór :-)). Myślę, że wersja full jest cenna jeszcze z innego powodu – osób komunikujących w taki sposób jak ty bądź podobny jest w moim otoczeniu niewiele, można policzyć je na palcach jednej ręki, kontakt z tymi właśnie osobami przyczyniał się do najistotniejszych zmian w moich schematach myślenia i postrzegania rzeczywistości; kontakt z tymi osobami uzmysłowił mi także istnienie wielu aspektów przy różnych sprawach o których wcześniej nie wiedziałam i pewnie sama bym się nie dowiedziała :D.
Pozdrawiam
Alex,
„Teraz mam do Was, drodzy Czytelnicy dwa poważne pytania:….”
Wersja full.
Olga
Z mojej strony wygląda to tak.
Są metody i rezultaty, które każdy może zrozumieć nie doświadczając ich wcześniej. Wystarczy wziąć przykład z akcji świątecznej. Jeżeli ktoś nigdy nie był naprawdę potrzebujący, zamkniętym w wąskim lejku, będzie mu trudno zrozumieć jak ważny jest wtedy jakikolwiek sygnał, że ktoś o nas myśli.
Ponadto są pewne sprawy, które po prostu trzeba doświadczyć samemu. Samemu się sparzyć i popełnić błędy. Czytanie o nich nie przynosi zbyt dużej wartości dodanej a na pewno generuje skojarzenia z lansem.
Czy mógłbyś być tak wspaniałym człowiekiem nie będąc kiedyś tak beznadziejnym?
Co zrobić aby czytając nasze rozmowy nie odnieść wrażenia pewnej szorstkości, a czasem wręcz arogancji z Twojej strony ?
Alex, gdy piszesz komentarz, po kliknięciu na Twoje nazwisko jestem przeniesiony na stronę główną. Może zamiast strony głównej podaj link do tego postu, lub innego, który ładnie wykłada skąd się ta forma dyskusji bierze?
Kolejną opcją jest dodanie linka do komentarza, odsyłającego do tego postu, tak, aby sposób Twojej komunikacji nie był zbytnim szokiem dla nowych. Dodanie linka jest szybsze niż ciągłe powtarzanie tych samych treści, coś jak FAQ
Piszesz: „po pierwsze muszę przynajmniej bardzo oględnie opisać rezultaty, jakie długoterminowo mam stosując opisywane metody i postawy.”
A co z kosztami i ograniczeniami?
Rozumiem, że biznesowa argumentacja to cecha i korzyść, ale czy taka sama powinna być na blogu edukacyjnym?
Piszesz: „Nic na to nie poradzę, jeśli coś działa to jest to dla mnie “prawda”, choć oczywiście nie twierdzę, że prawda uniwersalna i do zastosowania dla każdego.”
To może skupić się na tych metodach i rezultatach, które są naprawdę uniwersalne?
Lejek jest prawdą uniwersalną, ale czy jest nią Księżniczka?
Piszesz: „Zawsze jestem chętny do bliższych wyjaśnień, problem pojawia się wtedy, kiedy ktoś usiłuje mnie przekonać, że nie mam rezultatów, które mam :-) albo generalnie usiłuje mnie “nawrócić” na “zdrowy sposób myślenia” bez bliższego zapoznania się i zrozumienia (co nie musi oznaczać zgody) moich racji. Na to jest mi trochę szkoda mojego czasu. Co zrobimy z tą kwestią?”
Tu znów, może szybki link do wcześniej napisanego uniwersalnego tekstu? Dzięki temu każdy czytelnik będzie miał odpowiedź na swój komentarz, a dla Ciebie będzie to mniej pracochłonne.
A teraz czas na dwa poważne pytania:
Ad1) oczywiście wersja full ma więcej wartości dodanej, a najwięcej, gdy występują obie.
Ad2) jestem gotowy na wersję full, również, aby nauczyć się nieprzejmowania szorstkimi słowami.
Pozdrawiam, Artur
Alex, dziękuję, że zechciałeś tak obszernie zająć się moim przypadkiem.
Po pierwsze chciałam napisać, że doceniam edukacyjny wymiar Twojego bloga, a dyskusje z Tobą i pozostałymi czytelnikami dają mi wiele tematów do przemyśleń i szans rozwoju. Z większością rzeczy, które piszesz zgadzam się tak dalece, że to co napisałeś wydaje mi się wręcz banalne. Z tego względu wielu postów w ogóle nie komentuję, bo moje „uważam, że masz rację” nic by do dyskusji nie wniosło.
Jeśli chodzi o preferowany styl odpowiedzi, oczywiście wolę wersję full, gdyż przekazuje znacznie więcej informacji. W przeciwieństwie do niektórych z moich przedmówców, krytyczne uwagi, co do moich wypowiedzi nie sprawiają mi bólu. Jestem omylna, robię błędy, zdarza mi się nadinterpretować czyjeś wypowiedzi, mam jeszcze wiele do nauczenia się i zapewne tak będzie do końca życia. Nie umiem się komunikować w doskonały sposób i niestety o tym wiem i nie mam zamiaru udawać, że jest inaczej. Mimo Twoich cennych wskazówek nie jestem też w stanie natychmiast zmienić sposobu formułowania myśli. To nie złośliwość, to brak umiejętności, i może czasem zbytnia impulsywność.
Oczywiście pomyliłam nazwę techniki „visual swish”. Dziękuję, że zwróciłeś mi uwagę. Na szczęście nie wydaje mi się, żeby pomyłka w nazwie miała wpływ na jej skuteczność (chociaż może ma, jak uważasz?). Nie miałam też zamiaru przedstawiać się jako specjalistka od NLP. Tak jak napisałam byłam tylko na kilku kursach, nie zdobyłam żadnych certyfikatów, ale wiele technik z powodzeniem stosuję. Wybacz przesadę w zdaniu: „Visual switch pozwala mi pozbyć się albo przynajmniej złagodzić nieprzyjemne uczucia związane z pewnymi osobami lub wydarzeniami, ale nie wpadłam jeszcze na pomysł w jakiej formie to ćwiczenie przeprowadzić, żeby od tej pory czuć jedynie błogość i radość”. To nie miała być manipulacja Twoją wypowiedzią, ani stawianie sobie nierealnych celów. Po prostu pozbycie się złości we wszelkich sytuacjach do końca życia wydaje mi się w takim samym stopniu możliwe jak odczuwanie od teraz jedynie błogości i radości. Moja wypowiedź miała być żartobliwa i sądziłam, że to oczywiste, że nie należy jej odczytywać wprost. BTW od tamtej dyskusji zastanawiałam się jeszcze nad jej tematem i trochę zmodyfikowałam swój pogląd. Złość czasem w istocie może być uczuciem niepotrzebnym, nieproduktywnym czy niepożądanym, szczególnie jeśli ignoruje się jej informacyjną rolę i szybko przechodzi do działania. Ale tak samo może być ze wszystkimi uczuciami. Czy radość na wieść o tym, że przyjacielowi się nie powiodło jest Twoim zdaniem uczuciem produktywnym?
Odnośnie zaproponowanych przez Ciebie zasad dyskusji. Oczywiście są one znakomite jako cel do jakiego należy dążyć, ale ciekawa też jestem co zamierzasz zrobić, jeśli komuś nie uda się tego ideału osiągnąć? Bo mimo najszczerszych chęci, obawiam się, że jeszcze nie raz będę miała okazję odebrać zasłużoną krytykę. ;)
1.wersja full
2.wersja full
Twój post uświadomił mi, że bardzo często używam zwrotu „wydaje mi się, że…”. Być może pisałeś szerzej o wyrażeniach tego typu, ale przeglądając bloga na taki komentarz jeszcze nie natrafiłam. Pewność rzadko dotyczy mojej osoby. Wypływa to u mnie z przekonania, że druga strona może mieć racje, z otwartości na inne niż własne poglądy, z chęci poznania wielu punktów widzenia bez konieczności ich hierarchizowania. Tego zwrotu używam również w sytuacjach, w których nie dotarłam do źródeł, gdy czuję, że nie wykonałam wystarczającej pracy by coś sprawdzić – a takie sytuacje zdarzają mi się, niestety często. Czy „wydaje mi się” powinno być skreślone ze słownika osoby, która chce efektywnie komunikować? Jeśli tak, to chyba zamilknę niemalże całkowicie, a już teraz nie mówię ani zbyt wiele, ani zbyt często…
Pozdrawiam
Witajcie,
Odpowiedź na obydwa pytania jest taka sama. Wersja full moim zdaniem będzie lepsza. Wiem, że krytyka nie raz zaboli, ale może w ten sposób szybciej naucze się komunikować w jasny sposób nie zostawiając zbyt dużo miejsca do nadinterpretacji. Jedno pytanie jakie mi się nasuwa. Czy odpowiadanie w wersji full na wszystkie komentarze nie zabierze zbyt dużo cennego czasu Alexowi?
Pozdrawiam
Uważam, że skoro jest to blog edukacyjny, to wersja full jest dużo bardziej pomocna, by zobaczyć swoje i/lub cudze błędy w komunikacji. U mnie to wygląda tak, że niekiedy nawet szczere słowa nie docierają do mnie w rozmowie – śmieję się z siebie, że mam opóźnioną reakcję, bo dopiero po jakimś czasie od rozmowy, nazwijmy ją „uświadamiającą”, rozumiem jej prawdziwy sens i mija mi początkowe „otępienie”, które przypuszczam jest reakcją na pojawiającą się złość, jakieś poczucie ocenienia i generalnie trudność całej sytuacji. Fajnie jak można do takiej rozmowy wrócić, ale zdarza się, że traci się szansę. Dzięki słowu pisanemu na blogu łatwiej będzie przeanalizować całość sprawy i odpowiedzieć już po jej zreflektowaniu, rezygnując z nadinterpretacji. Liczę, że taki trening pomoże w sytuacji „na żywo” :)
Pojawia się w komentarzach motyw krytyki a ja proponuję przyjmowanie tego co pisze Alex jako ważnej i cennej informacji zwrotnej. Nie o nas, a o naszym sposobie komunikowania się. Wtedy to, co np. napisał Wojciech Migas („Wiem, że krytyka nie raz zaboli”) staje się nieaktualne i ustępuje miejsca np. takiemu myśleniu: „wiem, że dowiem się ważnych dla mnie rzeczy, dostanę wskazówki, jak lepiej i skuteczniej się komunikować”
Przy tym feedback według mnie nie zawsze jest krytyczny, jest także zwróceniem uwagi na to, co dobre i wartościowe, a nie tylko na to, co warto poprawić.
Pozdrawiam, Ewa
Oczywiście wersja full, wersja light jest dla mnie niezrozumiała. Poza tym wokół nas pojawią się same opinie typu light, które mało w noszą do naszego życia, a wręcz czasem szkodzą. Przypomina to sytuacje jak ktoś powie: „masz kiepską fryzurę” i nic więcej nie dopowie albo zrobimy tylko minę i powie „eee jest okej”. Człowiek myśli że chodzi o kolor i grzywkę a tu okazuje się, że po prostu z tyłu nas fryzjer krzywo obciął. Poza tym przypomina mi to post o Bliskich, gdzie może sie okazać ze wokół nas nie ma ludzi albo jest niewielu którym się chce komunikować z nami w „wersji full”. Poza tym tak jak w żywności, produkty light są nie zdrowe. Lepiej zjeść mniej wersji full niż zajadać sie pustymi i sztucznymi „lajtami”
Witam,
To moja pierwsza wypowiedź na tym blogu. Trafiłam tutaj niedawno tak więc jestem dopiero w trakcie studiowania starszych wpisów. Jednak już udało mi się dowiedzieć kilku ( delikatnie powiedziane :)ważnych rzeczy o sobie i błędach jakie popełniam (wahałam się tu czy nie użyć czasu przeszłego ale chyba jeszcze za wcześnie. W końcu złe nawyki nie tak łatwo wykorzenić). Zdecydowanie inaczej patrzę na to co mnie spotyka a w związku z tym inaczej reaguję na te zdarzenia co już podniosło mój komfort życia a to dopiero początek :). Nie stało by się to bez brutalnie szczerych wypowiedzi twoich Alex. Tak więc zdecydowanie wersja full. Nie zaglądam tu by ktoś mnie głaskał po głowie tylko by się czegoś nauczyć. Nawet jak się z pewnymi sprawami nie zgadzam to i tak poruszane tu tematy dają do myślenia. Co więcej kilka razy już się zdarzyło, że nawet kiedy w pierwszym odruchu reagowałam właśnie negowaniem tego o czym tu przeczytałam to z okazywało się ( może precyzyjniej dochodziłam do wniosku,zaczynałam rozumieć co chcesz przekazać), że jednak to ja nie miałam racji. Tak było na przykład gdy pierwszy raz przeczytałam o tym, że ty Alex nie odczuwasz złości. Zamiast tego destrukcyjnego uczucia odczuwasz hmm… ciekawość! To było dla mnie niewyobrażalne. O ile całkowicie zgadzam się z tym, że odczuwanie złości w niczym nie może pomóc to nie wydawało mi się możliwe by można było nad tym uczuciem panować, co więcej nie odczuwać. A jednak! Przekonałam się o tym kilka dni temu. Znalazłam się w sytuacji, na którą do tej pory zawsze reagowałam złością i awanturą. Tym razem było całkowicie inaczej. Ku swojemu ogromnemu zaskoczeniu na agresywne zachowanie mojego rozmówcy poczułam nie złość tylko właśnie ciekawość i zdumienie. I rzeczywiście ( może nie powinnam, może to nie było zbyt hmm etyczne? nie mniej na zimno kilkoma celnymi słowami „zniszczyłam” agresora. To daje olbrzymią wolność w kierowaniu swoim życiem! Dziękuję Alex.
Nie wiem wprawdzie jak dokładnie udało mi się tego dokonać. Może dzięki temu że cały czas mam w głowie zdanie: złość nie jest do niczego potrzebna! Nie jest!
Pozdrawiam serdecznie i dziękuje za pracę jaką wkładasz w prowadzenie tego bloga.
Oczywiście 2 x full version bez wątpienia.
Hej Alex,
W kwestii pierwszego pytania jest dla mnie oczywiste, że „wersja full” wnosi dla mnie więcej, przede wszystkim dlatego że jasno pokazuje iż wystąpiły pewne błędy oraz wytyka te je pozwalając nad nimi pracować. Moim zdaniem samemu ciężko jest samemu wpaść wskazane przez ciebie błędy (zwłaszcza te popełnione w komunikacji), gdyż zazwyczaj sami ich nie dostrzegamy i myślimy że postępujemy dobrze. Przez co (tak jak pisałeś) możemy wiele stracić podczas kontaktu z osobami bardziej „świadomymi” od nas. Dlatego ważne jest to żeby otwarcie wskazywać takie błędy i zachowania, a nie „zasypywać gruszki w popiele” tak jak to zrobiłeś moim zdaniem w „wersji light”.
Jeżeli chodzi natomiast o pytanie drugie, to ja jak najbardziej jestem gotowy na otrzymywanie tego pełnego feedback’u, chociaż przyznaję że trochę obawiam się otrzymania takich informacji drogą publiczną. Ale co tam, możliwe że jest to kolejny krok do zwalczania jaszczurki siedzącej w mojej głowie.
Jest jeszcze jedna rzecz która mnie trochę niepokoi. Komentarze w „wersji full” (z mojego punktu widzenia) wymagają więcej pracy i zaangażowania z Twojej strony. Ale wnioskując po twoich poprzednich postach jestem pewien, że na pewno gruntownie przemyślałeś tą sprawę oraz że wiesz co robisz;). Dlatego trzymam kciuki za „wersje full” w kolejnych Twoich komentarzach;)
Pozdrawiam
Darek
Alex, sądzę, że dobrze wiedziałeś, że ktoś kto odpowie na Twoje pytanie będzie za wersją full. Ja oczywiście jestem także za. Oznacza to również moją aprobatę na Twoje warunki.
A przy okazji ustalenia warunków i końca Roku, przyjmij proszę moje przeprosiny za jeden z moich postów – wiesz który….
Pozdrawiam
T.
Ewa W
Twoje sformułowanie/spojrzenie ma pozytywny wydźwięk. Faktycznie słowo krytyka tutaj średnio pasuje. Użyłem je chyba z przyzwyczajenia. Większość moich znajomych (ja kiedyś też) kojarzy słowo krytyka negatywnie, ale moim zdaniem tak nie powinno być. Jeśli krytyka jest konstruktywna (o taką mi chodziło) to oprócz pokazania, że popełniam błąd, dostaję radę jak ten błąd naprawić lub go uniknąć w przyszłości (czyli cytując Ciebie „ważnej i cennej informacji zwrotnej ”).
Chwilkę się zastanawiałem, gdy pisałem poprzedni post, ale jak się okazuje za krótko :)
Dzięki za zwrócenie uwagi, że w zależności od użytych sformułowań lub słów moja wypowiedź może mieć inny wydźwięk (negatywny) niż chciałem
Pozdrawiam
PS Teraz poświeciłem kilka minut więcej i jest od razu plus. Za pierwszym razem jak przeczytałem Twoją wypowiedź, gdzieś mi uciekł fragment „Przy tym feedback według mnie nie zawsze jest krytyczny, jest także zwróceniem uwagi na to, co dobre i wartościowe, a nie tylko na to, co warto poprawić.”
I znowu muszę się z Tobą zgodzić. Alex analizuje całą wypowiedź i pokazuje także jej dobre strony.
Niestety muszę jeszcze popracować nad sobą, w większym stopniu zwracam uwagę na pokazane błędy niż na pochwalenie za dobrze wykonana prace, w tym wypadku jasne i jednoznaczne komunikowanie się.
Pomysł niezły, żeby uporządkować reguły dyskusji. Proponuję umieszczenie odnośnika do tego wpisu nad formularzem do wpisywania komentarzy. :)
A dla mnie osobiście…
Ani ligt ani full…
Wersja ligt po przeczytaniu full – w odbiorze jest sztuczna.
W wersji full potencjał osoby, której Alex daje informację zwrotną, nie jest uruchomiony i doceniony. Więc wesja ligt – gdzie podkreśla się jej samodzielność w poradzeniu sobie z problemem – traci swoją autentyczność i nie przekonuje.
A sztuczność i manipulacje w komunikacji międczy ludźmi – to niestety mury i granice, to blokady uniemożliwiające zrozumieie samego siebie i rozumienie perspektwywy drugiej osoby.
Komunikacja – to nie tylko odniesienie się do samych faktów. Bo fakty mają takie znaczenie, jakie nadają im osoby wypowiadające komunikat, i takie, jakie nadaje mu odbiorca. Najczęściej tutaj występują trudności, bo poza intelektem przeżywamy też emocje i to one wielokrotnie warunkują to, w jaki sposób odbieramy komunikaty innych i co do nich mówimy. A emocji na tu i teraz, w konkretnej realnej sytuacji, nie możemy nie czuć. Tak jesteśmy skonstruowani jako ludzie – jesteśmy emocjonalni.
W codziennym życiu, pod presją czasu oraz innych okoliczności nie ma na ogół możliwości, aby przeprowadzać intelektualne analizy tego, co dzieje się w trakcie rozmowy z drugim człowiekiem. Wtedy zbieranie argumentów, że ktoś nie ma racji, a ja ją mam – nie jest na ogół możliwe, albo nie skutkuje porozumieniem w danej sprawie. Widać, że taka metoda walki na argumenty nie skutkuje też w rozstrzyganiu konfliktów w drodze sądowej – sprawy ciągną się latami i na ogół żadna ze stron nie jest zadowolona z decyzji sędziego. Cała energia, która poszła na zbieranie argumentów przeciwko drugiej stronie, punktowanie, udowadnianie jedynej własnej racji, idzie jak para w gwizdek. Woda wrze, słychać gwizd, ale z tego hałasu nic nie wynika. A na pewno nie wynika zadowolenie, satysfakcja, spokój.
Oczywiście wyraziłem tylko swoje zdanie. I zostawiam je dla siebie. Mam świadomość, że jeśli nie odpowiada mi styl dawania informacji zwrotnej w wykonaniu Alexa, to po prostu nie będę z jego doradztwa korzystał. I oczywiście nie przekonuję do mojego punktu widzenia tych osób, dla których wersja full Alexa wnosi coś konstruktywnego i twórczego.
@Alex:
masz racje i zgadzam sie jak najbardziej z postawionymi warunkami (zreszta nie do mnie one sie odnosza, bo takich partyzantek w dyskusji nie uprawiam).
Aczkolwiek wtrace swoje trzy grosze, jak zwykle.
Otoz,do pewnych ludzi nie trafi… bo za duzo punktow i ciut za skomplikowanie sformulowane. Ladnych pare paragrafow, a to dla przecietnego czytelnika-forumowicza internetowego duzo za duzo.
Przeczyta pierwszych pare linijek a dalej ustosunkuje sie do tego, co JEMU sie wydaje a nie do tego, co jest napisane.
W skrocie: zbyt wiele osob bierze osobiscie i personalnie do siebie wypowiedzi, ktore WCALE takie nie sa. IMHO jestes rzadkim przykladem rzeczowosci, neutralnosci i konkretu w swoich notkach i komentarzach – jednak nie wszyscy to tak odbieraja, bo po prostu sami widza swiat przez inne okulary (bardzo emocjonalne).
Na kazdym otwartym forum/portalu/serwisie/blogu zawsze znajdzie sie jakis procent ludzi, ktorzy kompletnie nie zrozumieja o co chodzi i beda tylko i wylacznie krytykowac i przeszkadzac.
Wydaje mi sie, ze nie warto poswiecac im uwagi – bo im wiecej, tym bardziej beda sie czuli zmotywowani do powielania swej dzialanosci.
No, ale to sa moje przemyslenia, ktore oczywiscie mozesz calkowicie zignorowac i ja sie nie obraze :))
Ot po prostu pisze z perspektywy osoby, ktora udziela sie w tzw. „Internecie” od lat 12-tu i wiele ludzkich reakcji widziala.
Krzysztof Lis
Linku albo nawet, skróconej wersji całego wpisu :) Zanim skomentujesz -> przeczytaj
Alexie,
preferuję wersję full :)
Proponowane zasady rozmowy odpowiadają mi.
Natomiast od siebie chciałbym dodać, że część problemów komunikacyjnych na tym blogu wynika moim zdaniem z niezgodnych definicji. U Ciebie prawie nie ma zupełnych synonimów – złość, irytacja, frustracja to wszystko słowa o różnych znaczeniach. Wiele osób nie stosuje rozróżnienia pomiędzy nimi, a jeśli stosuje, to definicje mogą odbiegać od Twoich i stąd bierze się część problemów.
Szczerze powiedziawszy nie spotkałem się z czymś takim jak powszechność i jednomyślność definicji w polszczyźnie (np. czarnoksiężnik i czarodziej mają moim zdaniem bardzo różne znaczenia i ten pierwszy zawiera w sobie negatywną ocenę moralną, gdy tymczasem wielekroć widziałem pozytywnych bohaterów określanych mianem „czarnoksiężnika”).
Myślę, że sporo problemów można by zażegnać gdyby definiować na bieżąco wprowadzane słowa (o ile akurat istotna jest subtelność w odróżnianiu znaczeń). Co o tym sądzisz?
pozdrawiam,
Jan Warchoł
Marek,
duzo napisaleś na temat wersji full i light. Rozumiem też, ze żadna z nich Ci nie odpowiada, co uzasadnileś.
Napisz proszę – jak zatem proponujesz, by brzmiala odpowiadź danej osobie (Twoja odpowiedż w danej konkretnej sytuacji) – podaj proszę konkretną odpowiedź, jak zrobil to Alex, taką ktora jest zgodna z tym, co napisaleś.
Bardzo jestem zainteresowana, żeby poznać, jak można jeszcze inaczej. Tzkiej wiedzy i umiejętności nigdy dosyć. :-)
Co do „Cała energia, która poszła na zbieranie argumentów przeciwko drugiej stronie, punktowanie, udowadnianie jedynej własnej racji[…]”, to rozumiem, że odnosisz się do tego postu, bo tu nie ma zbierania argumentów „przeciwko komuś”? Że to są takie Twoje niezwiązane z postem przemyślenia dotycce spraw sądowych?
Pozdrawiam, Ewa
futrzak,
„Otoz,do pewnych ludzi nie trafi… bo za duzo punktow i ciut za skomplikowanie sformulowane. Ladnych pare paragrafow, a to dla przecietnego czytelnika-forumowicza internetowego duzo za duzo.”
Jesteś pewna, że to adekwatne w odniesieniu Czytelników tego blogu? Co tu jest wedlug Ciebie „ciut za skomplikowane”, żeby nie rozumial tego Czytelnik tego blogu?
Pozdrawiam, Ewa
Witajcie,
całkiem niedawno temat tego jak dyskutuje się na tym blogu poruszyłem na spacerze z innym czytelnikiem i pozytywnie zaskoczył mnie wpis na ten temat.
Pragnę jednak zwrócić uwagę na pewną kwestię. Alex wychodzi z pytaniem: „jak chcemy dyskutować” i jest to pytanie otwarte. To, że większość napisze „wersja full” (ja oczywiście też za tym jestem!) nie oznacza, że jest to „lepsze” – po prostu takie cele sobie stawiamy (ma to swoje wielkie plusy, ale także i minusy!). Chciałbym zaapelować do niektórych użytkowników o przyjęcie podejścia: „nie udzielam konsultacji bez zlecenia”, a powiedzmy sobie szczerze, że taka wersja full odpowiedzi jest konsultacją i to konkretnej wartości! Z drugiej strony widzę na tej stronie często niemalże pouczanie w negatywnym tego słowa znaczeniu. Proszę sobie wyobrazić, że osoba pierwszy raz komentująca dostaję taką „wiązankę” dlatego, że pewnych spraw nie doprecyzowała w swoich wypowiedziach. To nie służy dobrej atmosferze komentarzy w tym miejscu, którą tworzymy wszyscy komentujący! Jeżeli ktoś zarzeka się, że taka wersja full mu odpowiada to oczywiście nie ma żadnych przeciwwskazań do udzielenia tego typu konsultacji, ale „strzelanie” i wytykanie komentującym ich błędów bez zgody na to jest według mnie nie na miejscu!
Oczywiście jest to moja prywatna opinia i nie każdy musi się z nią zgadzać. Podkreślam to by nie wyszło na to, że udzielam konsultacji bez zlecenia pisząc by tego nie robić! :-) Byłaby to hipokryzja w czystej postaci. :-)
Pozdrawiam,
P.K.
Czy aby na pewno wszyscy szczerze optowali za opcją full? Według mnie, jeśli chodzi o udzielanie feedbacku na tej stronie lub podczas sesji treningowych to moja opcja preferowana to full. Jeśli chodzi zaś o opcję light to wybieram ją jeśli wypowiedź ma miejsce face-2-face w gronie świadków.
P.S.
Dziękuję Alex za posta.
Pozdrawiam,
Bodzio
@Ewa:
przeczytaj jeszcze raz w calosci post Alexa a nastepnie moj komentarz. Wydawalo mi sie, ze wyjasnilam dosc przystepnie, co mialam na mysli.
„co jest za skomplikowane” – slowa po slowie Ci nie podam, bo nie jestem telepatka i nie czytam cudzych mysli. Natomiast widze po wypowiedziach komentujacych ze konkretne, rzeczowe i neutralne komentarze Alexa sa odbierane jako cos negatywnego i ludzie z nimi polemizuja z tego wlasnie powodu.
@Jan Warchol:
U Ciebie prawie nie ma zupełnych synonimów – złość, irytacja, frustracja to wszystko słowa o różnych znaczeniach. Wiele osób nie stosuje rozróżnienia pomiędzy nimi, a jeśli stosuje, to definicje mogą odbiegać od Twoich i stąd bierze się część problemów.
No dobrze, ale jesli ktos nie odroznia zlosci od frustracji i irytacji to czy Alex powinien zajmowac sie definicjami tychze slow czy moze Ci, co nie rozumieja, powinni siegnac po slownik jezyka polskiego albo chociaz zrobic search via google, zanim napisza komentarz?
Ewa W.
Skupiłem na pytaniach Alexa – głównym tematem postu, czyli jak chcemy dyskutować?
Oraz pytaniach szczegółowych:
„1.Która wersja mojej odpowiedzi wnosi dla Was więcej wartości dodanej?
2.Która wersję chcielibyście i jesteście gotowi ode mnie otrzymywać (to nie to samo pytanie co poprzednie:-))?”
Stąd moja odpowiedź, że żadna z tych wersji dla mnie nie jest otwierająca na dyskusję, na wyrażanie swojego zdania, na uwzględnianie zdania innych osób, na inną perspektywę, opinie i poglądy, na twórczą wymianę zdań.
Oczywiście zgodnie z tym, co napisałem o kumunikacji, uruchomiły się moje emocje i skojarzenia z własnego życia. Od razu zobaczyłem wielu klientów mojej Żony (jest prawnikiem) walczących latami w sądach, zbierających dowody przeciwko drugiej stronie, kierujących się osądami (bo to nie oni przecież, ale „ci inni”, „ci po drugiej stronie” są winni) i uznających tylko własną rację. Ale to oczywiście wątek poboczny, mój osobisty, więc z tej dygresji rezygnuję teraz, już mając do sytuacji dystans kilku godzin. :)
Ewo, odpowiedziałem na pytania Alexa, i to wszystko. Wygłaszanie tutaj komunikatów wg Marka byłoby nie na miejscu. Odpowiem więc jedynie zgłoszeniem swoich potrzeb, których żadna z dwóch wersji Alexa nie zaspokaja (stąd moja odpowiedź na nie). Otóż – w informacji zwrotnej, która miałaby mnie mobilizować do zmian, potrzebowałbym przede wszystkim empatii, zrozumienia dla moich błędów (nikt z nas nie wie wszystkiego na ten moment w którym jest), docenienia mojego udziału w dyskusji i dzielenia się własnymi doświadczeniami oraz wiedzą, ciepłego wsparcia i pokazania, że można inaczej oraz jak inaczej mogę zrobić to, co robię nie tak wg osoby, która mi informację zwrotną daje. Wiem, że tak można (znam takie osoby, które to potrafią) i że takie informacje zwrotne działają na mnie niezwykle motywująco. Ostra ktytyka, osądy, punktowanie, wytykanie tego, że ktoś jest niekompetentny, straszenie, że poprzez to ktoś go odrzuci, zdyskwalifikuje (przy czym ten ktoś jest hipotetyczny) – no nie, to mnie zniechęca i na to absolutnie gotów nie jestem. Nie dlatego, że nie umiem przyjmować krytyki i nie chcę jej doświadczać. Chcę. Tylko jak mam wybór, to wolę wzmocnienia pozytywne niż negatywne.
A ponieważ cenię sobie wolność i autonomię, to wyrażam otwarcie swoje zdanie. I jednocześnie informuję, że nie jest moim zamiarem p;rzekonywać innych do niego, podawać wzorców, pouczać itd.
Artur piszesz
„Piszesz: „Nic na to nie poradzę, jeśli coś działa to jest to dla mnie “prawda”, choć oczywiście nie twierdzę, że prawda uniwersalna i do zastosowania dla każdego.”
To może skupić się na tych metodach i rezultatach, które są naprawdę uniwersalne?
Lejek jest prawdą uniwersalną, ale czy jest nią Księżniczka?”
Mnie ta wypowiedź poważnie zdziwiła i to z kilku powodów. Na jakiej podstawie chcesz stwierdzić (albo aby Alex stwierdzał) czy jakiś temat jest prawdą uniwersalną czy nie? Ktoś inny stwierdzi, że Księżniczka jest prawdą uniwersalną, a lejek to jakieś wymysły, bo przecież trzeba mieć mieszkanie, samochód, dzieci…
A druga rzecz: po co chcesz komplikować, szukać prawd uniwersalnych? Aleksowi pewne wzorce zachowań sprawdziły się -> dla niego są prawdą. I on się tymi informacjami dzieli. Czytasz, zastanawiasz się i zawsze możesz stwierdzić, że do twego światopoglądu jednak to nie pasuje.
„Co zrobić aby czytając nasze rozmowy nie odnieść wrażenia pewnej szorstkości, a czasem wręcz arogancji z Twojej strony ?”
A czy ty osobiście potrzebujesz tego, aby inni czytając wymianę komentarzy między tobą a Alexem nie czuli (prawdziwej lub wyjmaginowanej) szorstkości w wypowiedziach (głównie tych Alexa)? Dla mnie np to nie ma znaczenia, co ktoś sobie o tym pomyśli, ponieważ Ja wiem z czego to wynika, czym jest i czemu służy.
Link do tego posta przy formularzu do wpisywania komentarzy i gdzieś w tzw sekcji FAQ jest bardzo dobrym pomysłem i według mnie wystarczającym, aby nowym osobom przybliżyć na wstępie temat, idee i zasady panujące na tym blogu.
Pozdrawiam,
Olga
futrzak,
Przeczytałam wszystko raz jeszcze zgodnie z Twoim zaleceniem. :-)
Generalnie z dużą ciekawością i uważnością czytam Twoje komentarze tutaj na blogi i według mnie wnoszą one wiele fajnych spostrzeżeń czy ważnych informacji. Tym razem jednak uderzył mnie sposób, w jaki wyraziłaś jednak w moim odbiorze umniejszającą opinię o Czytelnikach – forumowiczach. Nie wynika z Twojej wypowiedzi jednoznacznie, czy miałaś na myśli to miejsce (blog Alexa) czy w ogóle fora internetowe i stąd moje pytanie.
Natomiast co do Twojego „Wydawalo mi sie, ze wyjasnilam dosc przystepnie, co mialam na mysli.” – to natychmiast powędrowałam myślą (i wzrokiem), do tego, co Alex napisał w tym właśnie poście, a mianowicie „Nie używaj określenia „wydaje mi się że..” bo w ostrej rozmowie wystawiasz się na strzał „nie jest to jedyna rzecz, która ci się wydaje!!””.
I nie odbieraj tego proszę jako wycieczkę personalną czy nieżyczliwość, bo nie jest to tymże, a jedynie pokazaniem, jak czasem szybko zapominamy o wskazaniach otrzymanych chwilę wcześniej :-)
Pozdrawiam, Ewa
@Ewa:
nie odbieram personalnie :)
Jesliby ktos mi powiedzial „nie jest to jedyna rzecz, ktora ci sie wydaje!!” wtedy najpewniej otrzymalby nastepujaca riposte:
„Oczywiscie, ze to nie jedyna rzecz, ktora mi sie wydaje, bardzo wiele moich wypowiedzi sa to moje subiektywne sady i z jako takimi mozna polemizowac, ale raczej za pomoca argumentow a nie emocji i chwytow erystycznych”
Sposobow dyskusji jest wiele i przynajmniej ja nigdy w stu procentach nie trzymam sie scisle cudzych rad i instrukcji. Czasami zreszta celowo wystawiam sie na „strzal zza wegla” zeby po prostu sprawdzic, jak zachowa sie dyskutant i o co mu chodzi :) (aczkolwiek robienie takiego czegos odradzam w rozmowach biznesowych).
Co do meritum czyli tego, ze odebralas moja ocene czytelnikow/forumowiczow jako umniejszajaca.
Nie bylo to moja intencja.
Chodzilo mi o to, ze sa internauci, ktorzy zachowuja sie, jakby mieli ADD (Attention Deficit Disorder). Nie sa w stanie skupic sie na dluzszym tekscie czy jakimkolwiek innym przekazie. Czytaja szybko, powierzchownie i zdarza sie, ze po prostu przeocza wazne rzeczy, a potem pisza komentarz „na szybkiego” nieraz wszczynajac cale dlugie dyskusje odbiegajace od meritum.
Na tym forum ludzie tacy sie tez pojawiali i stad apel.
Ja tylko podziwiam Alexa za cierpliwosc :)
I moja powyzsza wypowiedz bynajmniej nie znaczy, ze oceniam takie OSOBY negatywnie. Osob nie znam, natomiast uwazam ze ich zachowanie sie jest nieco lekcewazajace w stosunku do autora. I tyle.
:-) „Full”, „light”, „special”, „only Alex” :-) – biorąc pod uwagę to, co w powyższych komentarzach, to właśnie tego typu mikro instrukcję powinno się teraz dołączać do każdego nicka albo na końcu każdego komentarza :-)
Skąd ten pomysł? Bo przy tej liczbie komentujących tu na blogu trudno będzie pewnie pamiętać, kto wyraził jakie życzenie – czy komentować tak czy inaczej, a może wcale, żeby „nie udzielać konsultacji bez zlecenia”, żeby jedna osoba nie czuła, że dostała za mało informacji zwrotnej, a inna – że za dużo, a jeszcze inna – że nie chciała wcale lub chciała ale w formie uwzględniającej jej aktualny stan ducha, albo chciała full ale tylko od Alexa…
A jak to się ma do realnego życia – sytuacji komunikacyjnych poza blogiem? Czy mamy możliwość takiego wyboru lub takich obwarowań w codziennych sytuacjach? Według mnie tylko w niewielu i to bardzo szczególnych przypadkach.
Korzystając z edukacyjnego blogu jako miejsca chronionego przez Autora i będącego platformą nie tylko wymiany poglądów, doswiadczeń a i bezpiecznego treningu komunikacyjnego – z racji wspomnianej „ochrony” i faktu, że można (wybór każdego) tu występować pod dowolnym nickiem czyli anonimowo – jest to unikalna według mnie okazja uczenia się, jak radzić sobie z każdą(nawet niewygodną)sytuacją komunikacyjną, bez ponoszenia realnych konsekwencji (czego raczej nie daje się uniknąć w pozablogowym życiu).
Czy nie warto zatem zaryzykować nawet czasem nieproszonego czy mało komfortowego feedbacku (który to feedback zachowuje podstawowe zasady przedstawione w poście Alexa)?
Piszę to pół-żartem, pół-serio i tak naprawdę zastanawiam się, jak sobie z tym finalnie w praktyce poradzi Autor bloga i postu zarazem. Baaardzo jestem tego ciekawa :-)
Pozdrawiam, Ewa
futrzak,
dziękuję Ci za wyjaśnienie, teraz Twój przekaz i wraz z nim Twoje intencje są dla mnie w pełni jasne i czytelne. :-)
Pozdrawiam, Ewa
ps. byłam na Twojej stronie – ładna biżuteria – w klimatach, które lubię.
Wszystkim bardzo dziekuję za interesujące wypowiedzi. Ze względu na niezwykle gorącą końcówkę roku dołączę się do rozmowy jutro.
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Kilka uwag.
Uważam – inaczej niż większość komentujących tego bloga – że pytanie hard vs. soft nie jest wcale postawione tendencyjnie. Zwolennicy bycia analitycznie chłostanymi przez Alexa zdają się wypierać oczywisty fakt, że krytyka – nawet słuszna i racjonalnie uzasadniona – zawsze budzi opór, zniechęcenie i zaniżenie samooceny. Wynika to z obiektywnych praw psychiki, a negowanie tego jest przejawem myślenia życzeniowego. Uważam, że kumulacja odpowiedzi Alexa w wersji „hard” zaburzyłaby miłą i partnerską atmosferę tego bloga, utrudniając skutecznie komunikację ze względu na opisany przeze mnie „nawis emocjonalny”, powodowany przez nieuchronny (i nieodzowny) krytycyzm.
I tu nasuwa mi się druga kwestia: czytając Twoją „hard” odpowiedź na post czytelniczki bloga uderzył mnie niejaki autorytaryzm Twojej wypowiedzi. Zdania takie jak cyt:. „jeśli chcesz cokolwiek skomentować, to przeczytaj uważnie (…) jeżeli jest w nim coś niejasnego to po prostu zapytaj” zawierają presupozycję, że to czytelnik jest stroną, która nie rozumie Twoich komunikatów (tym samym wykluczasz, że może zdarzać Ci wypowiadać się w niejasny sposób. Rozumiem, że jest to blog mentorski i autorski, na którym to Ty ustalasz zasady i kwestionowanie Twoich kompetencji czy też doświadczeń neguje zasadniczą ramę komunikacji. Nie chciałbym, żeby Twój wartościowy skądinąd blog nabrał tej, niekorzystnej moim zdaniem dla obiektywizmu, polaryzacji, w której Ty będziesz jedyną instancją z założenia zdolną do weryfikacji kompetencji innych.
Hej Paweł K,
Piszesz: „Zwolennicy bycia analitycznie chłostanymi przez Alexa zdają się wypierać oczywisty fakt, że krytyka – nawet słuszna i racjonalnie uzasadniona – zawsze budzi opór, zniechęcenie i zaniżenie samooceny.”
Zawsze? jesteś tak w 100% pewny, że zawsze?
Nie zauważasz, że są osoby które umieją bez emocji podejść do krytyki?
Sama krytyka jest tylko słowami, ciśnieniem powietrza czy znakami na papierze lub monitorze niczym więcej. Reakcja jest wynikiem jakości lub wersji oprogramowania z którego korzysta umysł.
Dalej piszesz: „Wynika to z obiektywnych praw psychiki, a negowanie tego jest przejawem myślenia życzeniowego.”
A dla mnie wynika to z umiejętności lub inaczej tego, jakimi prawami chcemy, aby nasz umysł się kierował. Wymaga to trochę treningu, ale jest osiągalne przez praktycznie każdego.
Pozdrawiam, Artur
Pawel K,
„Zwolennicy bycia analitycznie chłostanymi przez Alexa zdają się wypierać oczywisty fakt, że krytyka – nawet słuszna i racjonalnie uzasadniona – zawsze budzi opór, zniechęcenie i zaniżenie samooceny.”
Na jakiej podstawie tak twierdzisz? Znasz mnie i wszystkie osoby, które wypowiedziały się za opcją full i stwierdzasz, że zaniży to naszą/moją samoocenę? Może (podkreślam MOŻE) są wśród wypowiadających się osoby, które w tej chwili, tak jak ty to określiłeś, myślą życzeniowo, a gdy przeczytają taki komentarz pod swoim adresem, to nie poradzą sobie z tym tak jak teraz zakładają. Ale to jest 'może niektórzy’ i to nie uprawnia cię do takiego generalizowania. Są ludzie, którzy radzą sobie z takimi rzeczami albo chcą nauczyć się radzić i dlatego proszą o wersję full.
„…zawierają presupozycję, że to czytelnik jest stroną, która nie rozumie Twoich komunikatów (tym samym wykluczasz, że może zdarzać Ci wypowiadać się w niejasny sposób.”
A co według ciebie oznacza Alex’owe „jeżeli jest w nim coś niejasnego to po prostu zapytaj” ? Bo według mnie właśnie 'jeśli coś niejasne (mój komunikat jest dla ciebie niejasny) to dopytaj o tą niezrozumiałą rzecz – wyjaśnię inaczej/innymi słowami/bardziej szczegółowo’. Na dodatek, to nie są tylko deklaracje, ale coś co autor już robi. Jako przykład mogę podać moją wymianę zdań z Alexem pod poprzednim postem [no bo siłą rzeczy swoje lepiej pamiętam]
– czegoś nie rozumiem, dopytuję się
http://alexba.eu/2010-12-17/tematy-rozne/wkrotce-swieta/#comment-99039
– Alex odpowiada na pytanie, dodając dodatkowe informacje, które mi pomogły zrozumieć http://alexba.eu/2010-12-17/tematy-rozne/wkrotce-swieta/#comment-99058
-po mojej odpowiedzi, że dopiero uzupełnienie pomogło zrozumieć i skleić w logiczną całość Alex pisze
http://alexba.eu/2010-12-17/tematy-rozne/wkrotce-swieta/#comment-99119
cytuję „ciesze się, że dodatkowi Czytelnicy zrozumieli o co mi chodziło w tej akcji. Fakt, że miało to miejsce dopiero teraz jest wskazówką, że w przyszłości powinienem takie rzeczy pisać klarowniej. ”
Więc absolutnie nieprawdą jest,to co napisałeś „tym samym wykluczasz, że może zdarzać Ci wypowiadać się w niejasny sposób.” no i nieprawdą jest obaw opisany w ostatnim zdaniu w twojej odpowiedzi, ponieważ oparty jest na błędnym założeniu.
Dopiero teraz zauważyłam wypowiedź Ewy
http://alexba.eu/2010-12-29/tematy-rozne/jak-chcemy-dyskutowac/#comment-99131
i popieram ją rękoma i nogami. Mamy rzadką okazję otrzymania wartościowej części dość unikalnej metody i wiedzy szkoleniowej/treningowej, za którą klienci biznesowi płacą ciężkie (naprawdę ciężkie) pieniądze, bo jest za co. Wiem, że przez dłuuuuugi czas coachingi Alexa dla mnie będą poza moim finansowym zasięgiem. Więc nawet gdybym miała problem z poczuciem własnej wartości i odpowiedziami wersji full, to uważam, że te chwile dyskomfortu są warte tego.
Pozdrawiam,
Olga
Artur: pisząc „zawsze budzi” miałem na myśli fakt, że nie wierzę w racjonalność (i komunikację) bez emocji, choćby dlatego, że umysł jest całością i nie funkcjonuje bez włączenia do procesu rozumowania niższych pięter ontogenezy. Innymi słowy, uważam komponentę emocjonalną w reakcji na krytykę / otwarte wyrażanie opinii za niezbywalną, co nie znaczy, ze stopnia udziału tej komponenty w formułowaniu intelektualno-emocjonalnej odpowiedzi psychiki na krytykę nie można ćwiczeniami zredukować. Znajduje to potwierdzenie we współczesnej literaturze psychologicznej – zdaję sobie sprawę, że czytelnicy tego bloga dzięki pracy nad sobą i między innymi dzięki „hard feedback’owi” są w stanie wziąć w nawias znacznie większą część irracjonalnej części siebie, niemniej możliwość zanegowania udziału emocji w oddziaływaniu krytyki uważam raczej za pobożne życzenie niż fakt empiryczny. Z mojej obserwacji wynika ponadto, że ukrywanie, racjonalizowanie czy też inne formy kanalizowania emocji związanych z krytyką wcale tych emocji nie likwiduje – mogą one kumulować się i osiadać gdzieś w podświadomych kontenerach.
Artur,
do Twojego „są osoby które umieją bez emocji podejść do krytyki” ja dodałabym słowo jedno słowo i wyszłoby:
„są osoby które umieją bez destrukcyjnych / negatywnych emocji podejść do krytyki” :-)
Paweł K, Artur
Mnie jeszcze nie odpowiada określenie „chłostanie”, bo chłostanie według mnie z założenia niesie ból, a krytyka nie – jeśli krytykujemy konstruktywnie i jeśli krytykujemy wypowiedź, postawę, zachowanie etc, a nie człowieka.
Paweł K,
napisałeś: „nie wierzę w racjonalność (i komunikację) bez emocji” – to generalnie w ogóle nie jest kwestia wiary i to, czy w coś wierzysz, czy nie, nie ma wpływu na istnienie lub nieistnienie danego bytu. Potem napisałeś dużo mądrych słów o piętrach ontogenezy itd, ale do tego nie będę się odnosić, bo widać Ty jestes od tego specem, ja nie.
Niezależnie od tego, przyjmując, że zawsze komunikacji towarzyszą emocje – zakładasz nie wiem, na jakiej podstawie, że są to zawsze emocje negatywne – tak przynajmniej wynika dla mnie z Twojej wypowiedzi. A przecież tak nie jest – nawet w przypadku krytyki, jeśli towarzyszy jej świadomość, ze nikt nie chce Cię skrzywdzić, a pomóc.
Poza wszystkim, nawet jeśli pojawia się negatywna emocja, to ważne jest, czy pozwalamy tej emocji siać w nas spustoszenie czy nie. A na to z pewnością mamy wpływ.Takie przynajmniej jest moje doświadczenie, choć nie wiem, co na to podręczniki. :-)
Pozdrawiam, Ewa
Zgodzę się z Pawlem K w dużej mierze. Dlatego też uważam, jak już wspomniałem wcześniej, że takie chłostanie nie powinno występować bez zgody danej osoby na to! Jeżeli ktoś świadomie zgadza się na taką wersję full (moim zdaniem „hard” jak to określił Paweł lepiej oddaje sens tej wypowiedzi), ale nie można jej na pewno stosować wobec wszystkich, ponieważ koliduje to z „bądź miłym człowiekiem” i „nie udzielaj konsultacji bez zlecenia”.
@PawelK:
pisząc “zawsze budzi” miałem na myśli fakt, że nie wierzę w racjonalność (i komunikację) bez emocji, choćby dlatego, że umysł jest całością i nie funkcjonuje bez włączenia do procesu rozumowania niższych pięter ontogenezy.
Pawel, z calym szacunkiem, ale nie wiesz o czym piszesz.
Ontogeneza to inaczej rozwoj osobniczy, czesc nauki zajmująca się rozwojem organizmu – zespołem przemian zachodzących w ciągu życia organizmu – od momentu jego powstania w procesie rozmnażania do śmierci.
Co to sa nizsze pietra ontogenezy i na czym ma polegac ich wlaczenie do procesu rozumowania???
Co do emocji: owszem, sa one obecne zawsze w naszym zyciu, jednak nie zawsze ludzie zareaguja na krytyke w sposob negatywny.
Nie bede sie tutaj podpierac cytatami z doswiadczen psychologicznych, powiem tylko tyle: Ja sama bardzo rzadko reaguje negatywnie (obnizenie wlasnej samooceny, zle samopoczucie etc.) na rzeczowa i konkretna krytyke i znam tez kilka osob, ktore maja tak samo.
Wystarczy uswiadomic sobie, ze „krytyka” to po prostu czesc procesu uczenia sie. Nikt nie rodzi sie z gotowa wiedza na temat wszystkiego; przez cale zycie sie uczymy i popelniamy bledy, gdyby nie inni, ktorzy te bledy potrafia zauwazyc i powiedziec nam, co jest nie tak i jak mozna to poprawic, nigdy do niczego bysmy nie doszli…
Na krytyke negatywnie reaguja zwykle osoby, ktore sa niepewne, czuja sie unsecure, maja niskie poczucie wlasnej wartosci, maja problemy z przyznaniem sie do bledow. Czasami dotyczy to tez ludzi z wybujalym ego.
Paweł Kuriata,
„Dlatego też uważam, jak już wspomniałem wcześniej, że takie chłostanie nie powinno występować bez zgody danej osoby na to! ”
Ależ, jeśli autor blogu postanowi, że przyjmuje na tym blogu zasady komunikowania w wersji full, to każdy wypowiadający się właśnie poprzez zostawienie swojego komentarza na blogu z automatu daje zgodę na ewentualną krytyczną odpowiedź. Jak nie będą gotowi/nie będą chcieli otrzymywać takich odpowiedzi, to przecież ich nikt nie zmusza do wypowiadania się i narażania się na niechciany stres. Tak jak w jakiejkolwiek organizacji czy klubie – masz regulamin – jeśli ci zapisy w regulaminie nie pasują, to szukasz innego, bardziej odpowiadającego twym wymaganiom czy potrzebom.
Z jednej strony to na pewno zniechęci do wypowiadania się część osób, ale z drugiej, tak jak pisał Alex, może zachęcić do wypowiadania się na blogu tych, którzy jak na razie wolą dyskutować off-line, a od których można też wiele się dowiedzieć i nauczyć.
Pozdrawiam,
Olga
Olga, napisałaś:
„Ależ, jeśli autor blogu postanowi, że przyjmuje na tym blogu zasady komunikowania w wersji full, to każdy wypowiadający się właśnie poprzez zostawienie swojego komentarza na blogu z automatu daje zgodę na ewentualną krytyczną odpowiedź.”
Jeśli autor postanowi to w porządku, ale ja pisałem o wcześniejszych sytuacjach występujących tutaj – jak widać po tym poście autor nic nie postanowił (a przynajmniej ja tak to odczytuję)!
Alex napisał:
„Możemy się umówić na takie zasady rozmowy?”
A to świadczy jednoznacznie o tym, że takie zasady Alex chce wprowadzić, wychodzi z propozycją!
Paweł Kuriata,
„A to świadczy jednoznacznie o tym, że takie zasady Alex chce wprowadzić, wychodzi z propozycją!”
No ja pisałam o tym samym, 'jeśli postanowi..’.
„Jeśli autor postanowi to w porządku, ale ja pisałem o wcześniejszych sytuacjach występujących tutaj”
Ja nie przypominam sobie tych wcześniejszych sytuacji, podasz jakieś przykłady?
W swoim przedostatnim komentarzu piszesz o tych co się zgodzili na wersję full i tych co się nie zgodzili i o tym, że ci, co się nie zgodzili, nie powinni dostawać takich odpowiedzi. Do momentu napisania tego postu Alex nie dawał możliwości wybrania stylu jego komentarzy pod swoim czy czyimkolwiek adresem, więc nadal dla mnie jest niejasne w jaki sposób przedostatni twój komentarz odnosi się do którychkolwiek przypadków z przeszłości, skoro mówisz o grupach, które możemy rozróżnić dopiero teraz.
Przeczytałam po raz nie wiem który wersję full, jaką przedstawił Alex i nie rozumiem, na czym polega owo „chłostanie” i skąd tyle obaw, włącznie z tą o obniżenie poczucia własnej wartości czy demotywację do zmian. Naprawdę nie rozumiem! :-(
Taki komentarz jest konkretną, rzeczową informacją, która nie daje w moim przekonaniu żadnych podstaw do takich jak przedstawiane obaw czy lęku.
To tak samo, jak w następującej sytuacji „z życia wziętej”:
Mówię do pracownika, że w umowie, którą przygotował są określone błędy, ważne jest, żeby je poprawił, bo pozostawienie zapisów takimi jak teraz może skutkować negatywnymi konsekwencjami. Pracownik pyta, jaka wersja byłaby dla nas dobra i poprawia.
Jeśli moje: „umowa zawiera takie błędy i trzeba je tak poprawić, bo…”, a pracownik zamiast tego słyszy ” wewnętrznego krytyka” mówiącego mu, że się nie nadaje do danej pracy, to ja tutaj widzę problem. Niemniej ten problem leży poza moją z nim relacją.
Pamiętam, że ja kiedyś w różnych sytuacjach podobnie odbierałam krytyczne uwagi jako coś „przeciwko mnie” (teraz już rzadko, niemniej też jeszcze mi się zdarza) i zamiast reagować na to, co z zewnątrz to reagowałam na to co od wewnątrz. Wtedy podobnie zamiast zmieniać swoje podejście próbowałam „ustawiać otoczenie”, budować systemy zabezpieczń marnujac na to sporo energii i nie osiągajac rezultatów.
Od kiedy podjęłam pracę nad sobą (a nie nad otoczeniem) i zaczęłam naprawdę słuchać, poprawiłam oprogramowanie, to naprawdę bardzo wzrosła jakość mojego życia. I okazało się, że te zewnętrzne „falochrony” nie są potrzebne. To nie stało się za przyciśnięciem guzika, to wymagający proces. Ale pierwszym elementem zmiany było zaprzestanie szukania „winnych” i „krzywdzicieli” poza sobą, i uważne przyjrzenie się sobie, tego czy moje reakcje są adekwatne do sytuacji, kiedy nie są i na czym to polega. Potem podjęłam skuteczny proces sukcesywnej zmiany / ulepszania oprogramowania wewnętrznego. Warto, zachęcam. Ten blog sprzyja takim zmianom.
Co do tego, o czym napisała Olga – skoro wchodzimy na blog, gdzie widać, że dyskusje toczą się zarówno pomiędzy danym Czytelnikiem a Autorem blogu oraz także pomiędzy Czytelnikami, to oczywiste dla mnie jest, że publikacja mojego komentarza jest automatyczną zgodą na tę formułę. Nawet jeśli nie ma regulaminu.
Pozdrawiam w Nowy Rok,
Ewa
Witam wszystkich w Nowym Roku:)
Z mojej perspektywy ten post jest elementem, który złoży się na jeszcze większą wartość jaką daje czytanie i wypowiadanie się na tutejszym forum. Wątpię, że na jakimkolwiek innym polskim blogu zostało zadane pytanie tego typu.
Jednak z życiowej strony implementacja idei „full feedback wg. Alexologii Stosowanej” ;-) może być dość skomplikowana. Widzę dwa powody:
1) ograniczony czas Alexa – jak widać w poście powyżej, pełna informacja zwrotna jest dłuższa
2) przyjmowanie feedback’u
Jeżeli chodzi o drugi podpunkt, to z swojego doświadczenia wiem że wypowiadanie na forum może być dość stresujące. Komentowanie na tym blogu podlega tej samej zasadzie, bo jednak to co piszemy ocenia wiele osób – a w momencie, gdy ktoś w pewien sposób otwarcie pisze wprost że coś w naszym rozumowanie może być „nieprecyzyjne” – nie należy to do najprzyjemniejszego przeżycia.
Oczywiście mogę być w błędzie jeżeli chodzi o czasochłonność Full Feedbacku Alexowego – nie mam pojęcia jak długo teraz Ci zajmuje odpisywanie na komentarze.
Ja oczywiście pragnę, aby informacja zwrotna do tego co piszę na tym blogu była FULL – więc weź to w przyszłości pod uwagę Alexie, masz u mnie zezwolenie .. Dzięki:)
P.S. Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku :)
Ewa W.
Twoja informacja zwrotna w sytuacji „z życia wziętej” – dla mnie byłaby jak najbardziej do przyjęcia w takiej formie. Byłaby też twórcza. Opisujesz sytuację, pokazujesz konkretnie co trzeba zmienić, mówisz o konsekewencjach w przyszłości. Nie ma w tym dla mnie ani jednej blokady komunikacyjnej. :) Wcale się nie dziwię, że po takim komunikacie osoba, która dostaje taką informację zwrotną, jest zmotywowana do tego, aby zrobić to zgodnie z tym, co „dla nas dobre” (dla zespołu, i dla Ciebie jako Szefa, i dla niego jako pracowanika).
Nie ma w Twojej Ewo zacytowanej wypowiedzi ani osądów, ani własnych interpretacji i ocen tej osoby, ani pouczeń, czy straszenia. Tym ona się różni od wersji „full” nazwanej już tutaj „hard” Alexa. Chyba, że Alex ma inne cele gdy daje taką info zwrotną – nauczyć ludzi, jak sobie radzić z mało konstruktywną krytyką, osądami, czyimiś intepretacjami, zastraszaniem itd. Przy tak postawionym celu – mogę oczywiście słuchać takiej info zwrotnej i uczyć się nie słyszeć tych blokad, a skupić na tym, co w tym przekazie dla mnie jest konstruktywne.
Alex,
przeczytałem jeszcze raz Twoją informację zwrotną w wersji „full” – i nawet z dytansu widzę jednak, że nie chciałbym takiej otrzymać, bo nie wiedziałbym, co tak naprawdę mam w sobie zmienić i jak to zrobić. Jest tam za dużo treści, za dużo (dla mnie) Twoich uszczypliwych w brzmieniu dygresji, dużo uwag na poziomie ogólnym (np. że coś ujdzie Magdzie w polityce – w jakiej polityce, i dlaczego Magda ma o tym myśleć, gdy wypowiadała się na blogu Alexa w temacie emocji).
Tym razem zauważyłem dodatkowo coś jeszcze, co wzbudziło tym większy mój niepokój – czy na blogu edukacyjnym w temacie komunikacji nie mógłbyś znaleźć innych wzorców i cytatów niż odwoływanie się do tego, co by powiedział Goebbels? Jego działania były bardzo toksyczne, jest uznany za jednego z największych zbrodniarzy wojennych. Czy nie możemy wzrować się wobec tego na kimś innym? Wolałbym cytaty specjalistów, którzy mówią coś o emocjach, komunikacji. Wtedy na pewno by to coś wniosło w naszą wiedzę o przeżywaniu emocji, dawaniu informacji zwrotnej.
Marek,
Mój komunikat (w moim przekonaniu) jest tym samym co komunikat Alexa.
Alex mówi, co nie jest dobre (co szkodzi) – ja też, Alex pokazuje konsekwencje takiego błędnego działania – ja też . Te konsekwencje są oczywiście inne w przypadku umowy, a inne w przypadku konkretnej sytuacji komunikacyjnej.
Ja nie widzę tu różnicy poza „obiektem” czyli w moim przypadku umowy, a w Alexa – sposobu komunikowania się w konkretnej sytuacji.
Nie widzę też w wypowiedzi Alexa straszenia, o którym piszesz (powiedzenie o możliwych negatywnych konsekwencjach nie jest straszeniem).
Jeśli chodzi o pouczanie, na które wskazujesz – cóż słowo „pouczanie” ma dziwny negatywny wydźwięk. A to jest po prostu nauczanie / uczenie. :-) Ja w toku takiej rozmowy też „pouczam”, bo konkretnie mówię, jak to ma docelowo wyglądać, żeby było dobrze, bo ja wiem, a pracownik jeszcze nie wie, i dla mnie to jest edukacja, czyli coś bardzo pozytywnego.
Ja nie oceniam osoby, Alex też nie ocenia osoby – informuje On jedynie jak taka forma komunikacji może być postrzegana (a to według mnie istotna różnica) i jakie mogą być tego negatywne skutki.
Ja mówię co robić (wprowadzić takie a nie inne zmiany w zapisach), Alex mówi co robić: zaniechać stosowania takich a nie innych form.
W przypadku przytoczonym przez Alexa zaniechanie określonego działania jest wystarczające, by odnieść pozytywny skutek (stad nie ma potrzeby podawania innych rozwiązań w to miejsce), a w przypadku umowy konieczne jest wskazanie, jak zmienić zapis (zaniechanie zapisu nie rozwiązuje tu sprawy). :-)
Ja nie skupiam się na tym, co dobre w umowie, bo nie mam na to czasu – chodzi o szybką zmianę tego, co jest złe. Jeśli czegoś nie zmieniamy to to znaczy, że jest ok.
Alex daje więcej – mówi co jest dobre (w tym przypadku wskazuje na opieranie się na własnym doświadczeniu)
Po mojej rozmowie pracownik może uznać, że nie umie przygotowywać umów i bedzie to prawdą :-)- nie umie bowiem jeszcze samodzielnie przygotować kompletnej, dobrej umowy. Wszak się tego uczy.
Czytelnik tego edukacyjnego blogu też sie uczy (przynajmniej ja mam do tego takie nastawienie – nauczyc się jak najwięcej) :-).
Gdybym na dzień dobry pracownikowi powiedziała: „ta umowa jest zła i wymaga poprawy w kilku miejscach, bo bez tego możemy mieć poważne kłopoty, a mianowicie … tu wskazuję które zapisy są złe i dlaczego …. Popraw je w taki sposób, ze …” to także jest komunikat ok – umowa w której 1 punkt jest zły a 9 dobrych jest generalnie zła – zapowiada kłopoty i wymaga zmian :-)
A to bardzo przypomina Alexowe „W Twojej ostatniej wypowiedzi jest kilka rzeczy, którymi koniecznie musimy się zająć, bo inaczej mogą Ci one znacząco zaszkodzić w rozmowach prywatnych i biznesowych.”
Pozdrawiam, Ewa
Marek,
rozumiem emocje, ale chyba się troche zagalopowałeś pisząc (w nawiązaniu do Goebbelsowego “wbrew zdrowemu odczuwaniu Narodu”), do Alexa: „Czy nie możemy wzorować się wobec tego na kimś innym?”.
Nigdzie, w żadnym z postów i komentarzy Alex nie wskazuje, by wzorować się na zbrodniarzach wojennych!!! W tym poście też nie!!!
Pisaliśmy w tym samym czasie, stąd dopiero teraz mogę dopisać ten komentarz:-)
Pozdrawiam, Ewa
Ewa W.
Podaję wobec tego konkretne przykłady tego, co – być może poprzez same sformułowania i użyte słowa przez Alexa – jest dla mnie blokadą komunikacyjną.
1) straszenie
„jesteś już „trafiona zatopiona”” i to Ci wiele nie pomoże” – to jest wg mnie straszenie, i w dodatku nie wiadomo czym, bo co to oznacza konkretnie, jak taki ogólny komunikat mówi o konsekwencjach tego, w czym chcemy uzyskać zmianę tej osoby, do której go kierujemy?
2) pouczanie, posądzanie, straszenie:
„Wkładanie w usta rozmówcy słów, których on nie powiedział pachnie manipulacją i bardzo pogarsza atmosferę rozmowy. To ujdzie Ci może w polskiej polityce, ale poważniejszych sprawach jest nie do przyjęcia.
Jest to wg mnie kwestia języka, jakiego używamy – coś „pachnie manipulacją” to jest posądzenie, oskarżenie, osąd, a nie stwierdzenie faktu.
To, ze coś „bardzo pogarsza atmosferę rozmowy” – to pouczanie, oderwane od kontekstu (bo nie wiadomo jakiej rozmowy ta uwaga dotyczy, czy tej, czy wszystkich przez Magdę prowadzonych rozmów).
Poza tym to, co nazywam straszeniem – dla mnie mówienie komuś, czy coś mu „ujdzie” czy „nie ujdzie” to rodzaj straszenia. Wolałbym usłyszeć tu inny komunikat, np.: „Gdy powiesz to i to (tu konkret), to będzie ci łatwiej uzyskać zrozumienie rozmówcy i nawiązać z nim dialog”.
Ewa W.
Nie rozumiem Twojego Ewo wzburzenia i reakcji broniącej Alexa – przecież nie powiedziałem, że Alex podaje nam zbrodniarzy wojennych jako autorytety. Nie odnosiłem się też do całego blogu – napisałem konkretnie, że zaniepokoiło mnie tutaj, w tym temacie, czyli odwoływanie się Alexa do tego, co powiedziałby Goebbels… Przecież można by tu było zacytować wiele innych autorytetów. Skąd akurat Goebbels?…
Poza tym celem mojej wypowiedzi było zgłoszenie prośby, że skoro Alex już kogoś cytuje, to wolałbym, aby to były autorytety w poruszanych tematach komunikacji, emocji, udzielania informacji zwrotnej – bo o tym w tym poście mówimy.
Marek,
Przejdę punkt po punkcie:
– coś “pachnie manipulacją” = ma znamiona manipulacji – to jest informacja, że nie jest to dobre :-)
– coś “bardzo pogarsza atmosferę rozmowy” – dotyczy każdej rozmowy prowadzonej przez każdego i w każdych okolicznościach (jednoznacznie wynika to z tekstu) – to jest informacja, żeby tego nie robić :-)
– coś mu “ujdzie” czy “nie ujdzie” = czasem może mieć negatywne konsekwencje, a czasem nie, bo jeden zauważy i zlekceważy to, inny nie – to jest informacja o możliwych konsekwencjach :-)
– „Wolałbym usłyszeć tu inny komunikat, np.: “Gdy powiesz to i to (tu konkret)” – konkretem jest komunikat „zmień to” czyli zaniechaj takich praktyk = „nie rób tego” który znajduje się na początku wypowiedzi i odnosi do wszystkich opisanych pod tym sposobów komunikacji – to jest informacja :-)
– “jesteś już „trafiona zatopiona”” i to Ci wiele nie pomoże” = informacja, że mimo tego, jeśli nie wyeliminujesz wcześniej wskazanych błędów, to ten fakt nie przeważy szali na Twoja korzyść w rozmowie / dyskusji etc – to jest informacja :-)
To nie jest pouczanie, posądzanie, straszenie. W moim odczuciu nawet w najmniejszym stopniu nie . :-)
Wiele, wiele lat temu, kiedy uczyłam wspinaczki, instruktor mi mówił: „jak będziesz tak balansowała ciałem i stosowała takie chwyty, to prędzej czy później odpadniesz od ściany (mówił to dosadniej, ale nie będę cytowała) i w najlepszym wypadku sobie obijesz d… . – to była to czysta informacja wynikająca z masy doświadczenia, a nie straszenie. Kiedy mówił: „nigdy nie łaź sama i bez asekuracji, bo jak spadniesz to nawet nie będą wiedzieć, gdzie trupa szukać” to też nie być straszenie tylko czysta informacja, edukacja, lekcja. Bo trudno straszyć kogoś, kto się „bawi” we wspinaczkę, że się połamie lub zabije, jak będzie robił błędy – to wie każdy. :-) I jeśli mówił: „ruszasz się jakbyś nigdy żadnej przewieszki nie robiła”, to nie była ocena tylko informacja, że moja technika pokonywania przewieszonej skały jest co najmniej amatorska, czyli nieprofesjonalna, zła i grozi wypadkiem. To też nie było ani straszenie, ani ocenianie, ani pouczanie.
Forma mogła mi nie odpowiadać (nie przepadałam za nią – była obfita w „soczyste słowa” i „przerywniki” niecenzuralne), ale liczyła się TREŚĆ, KOMUNIKAT, bo właśnie ta treść sprawiła, że nadal żyję, chodzę i jestem w jednym kawałku. :-) I bardzo za tamte lekcje dziękuję. :-)
Pozdrawiam, Ewa
Marek,
Przywołałeś ową postać i dalej napisałeś “Czy nie możemy wzorować się wobec tego na kimś innym?” Z całym szacunkiem, ale to wyraźnie imputuje, że Alex podaje G za wzór.
Rozumiem teraz, że nie było to Twoim zamysłem, ja jednak nie wiem, co jest w czyim zamyśle, a widzę, co jest napisane. I do tego się odnoszę.
Pozdrawiam, Ewa
Witajcie w roku 2011 :-)
Cieszę się, że tak licznie odpowiadacie na postawione w poście pytania. Zależy mi na dalszym podniesieniu poziomu dyskusji na tym blogu, a nie znając większości z Was osobiście zdany jestem na Wasze wypowiedzi, są więc one bardzo cenne. Zdaję sobie sprawę, że tylko znikomy procent Czytelników wypowiada się na blogu, ale w tym wypadku podobnie jak w życiu milczący nie mają wpływu :-)
Pozwólcie, że teraz odniosę się tylko do tych wypowiedzi, gdzie powstały pytania lub konieczność bliższego wyjaśnienia.
Lesław Sierocki
Piszesz: „..wiele osób ma rzeczywiście duże problemy komunikacyjne – słyszy rzeczy których nie powiedzieliśmy, wyciąga wnioski ze słów, które nie padły, a w konsekwencji działa w oparciu o fałszywe przesłanki. „
Wspominałem o tym w poście o rozdzielczości w komunikacji. Może trzeba będzie ten temat rozwinąć, ale pozwól że nie tutaj.
Gryfon
Pytasz: „chciałbym zadać pytanie o rubrykę “website” w opcjach komentarzy. Czy mogę tam umieszczać dowolną stronę, czy też chciałbyś abyśmy kierowali się jakimiś zasadami? „
Generalnie wolę tam stronę domową lub blog komentującego itp.
Wrzucenie linku do strony komercyjnej podnosi znacznie ryzyko zaliczenia wypowiedzi do spamu.
Sebastian Bigos
Piszesz: „Pytania są dość tendencyjne ..”
Pozwolę sobie się z tym nie zgodzić, klarownie pytam Czytelników co chcą mieć.
Piotr
Piszesz: „Wersja full wymaga znacznie więcej poświęconego czasu – a niektóre wpisy mają naprawdę dużo komentarzy. Więc – zaczniesz po prostu poświęcać znacznie więcej czasu na wypowiedzi bez żadnych skutków ubocznych? „
Słuszna uwaga!! Nie zamierzam analizować każdej wypowiedzi, chce mieć możliwość użycia bardzo klarownego i bezpośredniego tonu jeśli zajdzie taka potrzeba.
Artur
Piszesz: „po kliknięciu na Twoje nazwisko jestem przeniesiony na stronę główną. Może zamiast strony głównej podaj link do tego postu, lub innego, który ładnie wykłada skąd się ta forma dyskusji bierze? „
Stosuję się do konwencji, która dotyczy wszystkich innych Komentujących. Nie zamierzam tego zmieniać
Dalej: „dodanie linka do komentarza, odsyłającego do tego postu, tak, aby sposób Twojej komunikacji nie był zbytnim szokiem dla nowych „
To dobry pomysł, zamierzam wstawić stronę z kwintesencja tej dyskusji i podlinkować „Pierwszy raz na blogu?” z prawej strony
Dalej: „A co z kosztami i ograniczeniami? :
Oczywiście o tym też trzeba wspomnieć, najlepiej wraz z możliwościami ich kompensacji lub work around :-)
Dalej: „To może skupić się na tych metodach i rezultatach, które są naprawdę uniwersalne?”
To byłby bardzo krótki i mało użyteczny blog :-) Poza tym bardzo sceptycznie podchodzę do różnych uniwersalnych recept, bo i przy nich pojawia się kwestia interpretacji i implementacji.
Wojciech Migas
Słusznie obawiasz się: „Czy odpowiadanie w wersji full na wszystkie komentarze nie zabierze zbyt dużo cennego czasu Alexowi? „
Dlatego wspomniałem już Piotrowi, że jest to opcja a nie reguła
Ewa W
Piszesz: „proponuję przyjmowanie tego co pisze Alex jako ważnej i cennej informacji zwrotnej. „
Popieram :-)
Małgorzata
Witaj na naszym blogu :-)
Piszesz: „Nawet jak się z pewnymi sprawami nie zgadzam to i tak poruszane tu tematy dają do myślenia. „
O to właśnie chodzi!!
Tadeo
Piszesz: „sądzę, że dobrze wiedziałeś, że ktoś kto odpowie na Twoje pytanie będzie za wersją full. „
Niekoniecznie. Gdybym wiedział darowałbym sobie ten post i całą dyskusję :-)
Piszesz: „ przyjmij proszę moje przeprosiny za jeden z moich postów – wiesz który…. „
Hmmmm… nie pamiętam nic, za co musiałbyś mnie przepraszać :-)
Marek
Piszesz: „Ani ligt ani full… „
To w takim razie jaka?
Tutaj w pełni popieram propozycje Ewy W abyś pokazał praktycznie jak w takim razie miałby wyglądać taki komentarz w przytoczonym konkretnym przykładzie. Najlepiej w dość zwięzły sposób u używając zrozumiałego języka :-)
Futrzak
Piszesz: „za duzo punktow i ciut za skomplikowanie sformulowane. Ladnych pare paragrafow, a to dla przecietnego czytelnika-forumowicza internetowego duzo za duzo. „
Jakoś mam lepsze zdanie o osobach czytających ten blog :-)
Tych, którzy będą „tylko i wylacznie krytykowac i przeszkadzac. „ po prostu wyprosimy :-)
Jan Warchoł
Piszesz: „ U Ciebie prawie nie ma zupełnych synonimów – złość, irytacja, frustracja to wszystko słowa o różnych znaczeniach. „
oczywiście, bo to są słowa o różnych znaczeniach dla każdego, kto choćby w elementarnym stopniu opanował język polski :-)
Jeśli ktoś ma z tym problem, to powinien po cichu jak najszybciej nadrobić tę lukę w edukacji.
Proponujesz: „sporo problemów można by zażegnać gdyby definiować na bieżąco wprowadzane słowa „
Staram sie wypowiadać możliwie prosto i używając nieskomplikowanego języka. W wypadku rozsądnych pytań służę wyjaśnieniami. To chyba maksimum tego, co gotów jestem zrobić.
Paweł Kuriata
Piszesz: „ wytykanie komentującym ich błędów bez zgody na to jest według mnie nie na miejscu! „
Dlatego całą ta dyskusja :-) Jeśli założymy, że w kwestiach merytorycznych zawsze możemy podyskutować (bez wycieczek osobistych) to dla mnie jest to OK. Będziemy tutaj mieli rozmowy jak w dobrym teamie managerskim.
Bodzio
Pytasz: „Czy aby na pewno wszyscy szczerze optowali za opcją full ?”
Tutaj nikt nie musi się wypowiadać, więc jesli już ktoś to robi to nie mam powodu zakładać, że czyni to nieszczerze.
Pawel K
Co to znaczy: „bycia analitycznie chłostanymi przez Alexa „
Z całym szacunkiem jest to chyba przesadzona analogia :-)
Dalej mamy troche pomieszanie :-)
Piszesz: „Zdania takie jak cyt:. “jeśli chcesz cokolwiek skomentować, to przeczytaj uważnie (…) jeżeli jest w nim coś niejasnego to po prostu zapytaj” zawierają presupozycję, że to czytelnik jest stroną, która nie rozumie Twoich komunikatów (tym samym wykluczasz, że może zdarzać Ci wypowiadać się w niejasny sposób. „
Gwarantuję Ci, że rozumiem moje własne wypowiedzi :-) Jedyna stroną, która ich może nie rozumieć jest więc odbiorca. Oczywiście ten fakt może wynikać z mojego błędu, dlatego pisze: „jeżeli jest w nim coś niejasnego to po prostu zapytaj” bo inaczej skąd mam wiedzieć o problemie?
Co cytowane przez Ciebie odpowiedzi mają wspólnego z autorytaryzmem niestety nie rozumiem :-(
Nie rozumiem co oznacza stwierdzenie” |kwestionowanie Twoich kompetencji czy też doświadczeń neguje zasadniczą ramę komunikacji. „
Dopóki rozmawiamy o faktach i osobistych doświadczeniach nie mam z tym najmiejszego problemu.
Artur, Olga
Teraz dopiero zobaczyłem, że ładnie to wytłumaczyliście Pawłowi K, dziekuję
Paweł Kuriata
Piszesz: „Jeżeli ktoś świadomie zgadza się na taką wersję full (moim zdaniem “hard” jak to określił Paweł lepiej oddaje sens tej wypowiedzi) „
Pozwól sobie powiedzieć, że to co nazywasz tutaj wersją „hard” jest zabawą dla małych dzieci w porównaniu z prawdziwym „hardcore” (jak np. trening managerów serwisów przemysłowych).
Dalej: „nie można jej na pewno stosować wobec wszystkich, ponieważ koliduje to z “bądź miłym człowiekiem” i “nie udzielaj konsultacji bez zlecenia”. „
Wygląda na to, że będzie obowiązywać założenie, że jeśli ktoś się wypowiada, to akceptuje fakt, że inni moga się z nim nie zgodzić, byle kulturalnie, merytorycznie i bez wycieczek osobistych.
Marek
Piszesz: „Chyba, że Alex ma inne cele gdy daje taką info zwrotną – nauczyć ludzi, jak sobie radzić z mało konstruktywną krytyką, osądami, czyimiś intepretacjami, zastraszaniem itd. „
proszę pokaż, gdzie ja na blogu stosuję takie rzeczy.
Dalej stwierdzasz: „nawet z dytansu widzę jednak, że nie chciałbym takiej otrzymać, bo nie wiedziałbym, co tak naprawdę mam w sobie zmienić i jak to zrobić. Jest tam za dużo treści, za dużo (dla mnie) Twoich uszczypliwych w brzmieniu dygresji, dużo uwag na poziomie ogólnym „
przyjmuje to tak jak napisałeś. W takim wypadku lepiej nie wypowiadaj się tutaj, bo zawsze będzie ryzyko otrzymania takiej odpowiedzi, co dla Ciebie jest niemiłe. Całe szczęście że jest tyle innych serwisów internecie!!
Dalej: „..czy na blogu edukacyjnym w temacie komunikacji nie mógłbyś znaleźć innych wzorców i cytatów niż odwoływanie się do tego, co by powiedział Goebbels? „
Wolałbyś cytaty z Kaczyńskiego lub Macierewicza? Też by sie pasujące znalazły! Tylko potem nie stawiaj mi zarzutów, że prowadzę blog polityczny :-)
Pozdrawiam
Alex
Marek
Widzę, że kilka osób pisze jednocześnie stąd te przesunięcia komentarzy :-)
Dziekuję za wyjaśnienie co określasz jako straszenie, posądzanie i pouczanie. Przy takiej interpretacji naprawdę sugeruję Ci poszukanie sobie innego miejsca w Sieci, bo tutaj będziesz nieszczęśliwy. To pisze całkiem serio i bez negatywnych emocji, potraktuj to jako szczerą i przyjazną wypowiedź. Inaczej będziemy tutaj wzajemnie marnować sobie sporo czasu, a przecież nie o to chodzi.
Ewa W
Dziękuję za cierpliwe i obszerne wyjaśnianie dość oczywistych kwestii. Nie wiem tylko czy po przekroczeniu pewnego progu nakład nie jest zbyt duży w stosunku do spodziewanych efektów.
Pozdrawiam
Alex
Ewa W.
Dla mnie Ewo komunikacja to język. Spróbuj zastosować te zwroty Alexa, ktore podałem jako przykłady tych, które mnie blokują w rozmowie, wobec swoich pracowników – sprawdzisz wtedy, jak działa dobór słów i sposób formułowania myśli.
To, w jaki sposób opisałaś swój przykład z życia zawodowego – nie wzbudziło we mnie oporu i to wyraziłem. Oraz opisałem, dlaczego tak to odebrałem.
Alex w tym poście pytał o to, czy taka forma udzielania informacji zwrotnej odpowiada czytelnikom – odpowiedziałem szerzej na to pytanie. Z mojej perspektywy oczywiście. Zwykłego odbiorcy, który zgłasza swoje potrzeby, w jaki sposób chciałby uzyskać informację zwrotną, aby ona była motywująca do zmian. Tylko tyle Ewo. Masz prawo do swojego zdania, ja mogę mieć inne oraz inaczej odbierać to, jaki ładunek nisą ze sobą czyjeś słowa i myśi.
A co do cytatu, który wzbudził mój niepokój, to już wyjaśniłem: „celem mojej wypowiedzi było zgłoszenie prośby, że skoro Alex już kogoś cytuje, to wolałbym, aby to były autorytety w poruszanych tematach komunikacji, emocji, udzielania informacji zwrotnej – bo o tym w tym poście mówimy.”
Nie wydaje mi się więc zasadne wyciąganie jednego zdania z kontekstu całej mojej wypowiedzi i wmawianie mi czegoś, czego nie wyraziłem.
Dokładnie brzemiało to tak: „Czy nie możemy wzrować się wobec tego na kimś innym? Wolałbym cytaty specjalistów, którzy mówią coś o emocjach, komunikacji. Wtedy na pewno by to coś wniosło w naszą wiedzę o przeżywaniu emocji, dawaniu informacji zwrotnej.”
Nie wspomnę już o tym, że to pytanie i całą moją wypowiedź w sprawie cytatu skierowałem bezpośrednio do Autora tego blogu.
Alex,
wysyłałem swój komentarz chyba równolegle – więc ukazał się później niż Twój.
Stąd brak wcześniej mojej reakcji na to, co napisałeś.
Wyjaśniłem na ile potrafię, jakie są moje potrzeby co do informacji zwrotnej, jaka by mnie motywowała do zmian. Podałem przykłady. Nie jestem specjalistą od komunikacji – moje odczucia są czysto intuicyjne. Pytałeś – odpowiedziałem. Najbardziej przejrzyście i szczerze jak umiem. Jeśli w odpowiedzi na moje zaangażowanie czasu i energii masz dla mnie jedynie taką informację, że mam szukać innego miejsca na dyskusję, to je znajdę oczywiście, choć niekoniecznie w Sieci. Piszesz „bo tutaj będziesz nieszczęśliwy” – to też brzmi jak wspomniane już przeze mnie „straszenie”. To tylko słowa, ale czyż nie komunikujemy się za pomocą słów i czyś one nie mają swojej wagi… :)
Alex, tak naprawdę nie czuję się wcale tutaj nieszczęśliwy – mam tylko swoje zdanie, które nie jest zgodne ze zdaniem Twoim, Ewy W. i paru innych czytelników być może też.
A jak naprawdę się czuję? Raczej zadowolony, ustatyfakcjonowany, bo różnice zdań pobudzają do myślenia, analizy, zgłębienia wiedzy, poszukania informacji. Dzięki temu postowi w ostatnich dniach przeczytałem dwie książki z biblioteki mojej Żony dotyczące komunikacji interpersonalnej, wraz z omówionymi blokadami komunikacyjnymi. Wiele się z nich nauczyłem i zobaczyłem, że moje intuicyjne odczucia były całkiem uzasadnione. :)
Przejrzałem też wszystkie wypowiedzi Magdy, które poddałeś analizie,i w ogóle całą dyskusję o przeżywaniu emocji. I tak naprawdę nie wiem, jaki jest cel Twojej dla niej informacji zwrotnej – czy chciałeś ją przekonać, że złości można nie odczuwać i zastąpić ją innymi emocjami? Dla mnnie merytoryczna treść jej wypowiedzi o emocjach jest spójna z moją wiedzą i bliższa mi niż Twoje zaprzeczanie odczuwaniu złości. Złościalbo innych jej odcieni – irytacji, wzburzenia, wkurzenia, wściekłości itd. Podobało mi się to, jak Magda zauważyła to, że może po prostu innych nazw dla tego uczucia używacie. To było moim zdaniem bardzo otwierające i z pełnym zrozumieniem dla Twojego przeżywania emocji niewygodnych.
Marek,
Piszesz do mnie: „Spróbuj zastosować te zwroty Alexa, ktore podałem jako przykłady tych, które mnie blokują w rozmowie, wobec swoich pracowników – sprawdzisz wtedy, jak działa dobór słów i sposób formułowania myśli.”
Kiedy trzeba – używam także takich i podobnych zwrotów i słów, jak zrobił to Alex. Czasem wyrazam się też ostrzej, dosadniej. I nie mamy żadnego problemu z komunikacją ani z poczuciem własnej wartości, a do tego jesteśmy skuteczni i działamy szybko. Nie tworzymy literatury pięknej, tylko skutecznie się komunikujemy. Pracuję , co pewnie ważne w tym kontekście – z dorosłymi ludźmi świadomymi swojej wartości, kompetencji, braków etc i chcącymi się rozwijać i uczyć, którzy są nastawieni na rozwiązywanie problemów i realizacje celów i to determinuje sposób komunikacji.
Co do drugiej kwestii – „wmawianie mi czegoś, czego nie wyraziłem”… Odbiorca czyta to co jest napisane a nie coś, co „miało być napisane” ani co „chciałem powiedzieć”. Nie przerzucaj zatem na mnie odpowiedzialności za sens tego, co napisałeś. Natomiast wyżej odpowiedziałam i teraz powtórzę innymi słowami – rozumiem, ze nie było to Twoja intencją, rozumiem, ze chciałeś powiedzieć coś innego, jednak ja odniosłam się nie do Twoich intencji, a do Twojego tekstu.
Co do tego, ze był to komentarz do Alexa – na tym blogu od kiedy pamiętam ludzie odnoszą się nie tylko do wszystkich komentarzy, komentarze pisane do Alexa nie są poza „zasięgiem” komentowania przez innych Czytelników. Chyba ze Alex to zmieni i ustali taka zasadę. Ja uważam, ze takie „zamykanie ust” komentującym nie będzie korzystne, ale to tylko moje zdanie, a blog jest Alexa i to On ustala zasady.
Pozdrawiam, Ewa
Alex
Winien jeszcze jestem odpowiedź co do uwagi a propos moich wypowiedzi co do cytatu z Goebbelsa…
Odpowiedziałeś mi:
„Dalej: „..czy na blogu edukacyjnym w temacie komunikacji nie mógłbyś znaleźć innych wzorców i cytatów niż odwoływanie się do tego, co by powiedział Goebbels? „
Wolałbyś cytaty z Kaczyńskiego lub Macierewicza? Też by sie pasujące znalazły! Tylko potem nie stawiaj mi zarzutów, że prowadzę blog polityczny.”
Wyjaśniałem to odpowiadając już Ewie W. – chodziło mi o cytaty osób, ktore są specjalistami w dziedzinie komunikacji, emocji, dawania informacji zwrotnej. O ile wiem, ani Kaczyński, ani Maciarewicz nimi nie są, więc nie bardzo wiem, czemu Twoja odpowiedź ma służyć.
A już na pewno nie wiem, czemu miałbym Ci stawiać jakieś zarzuty co do tego, że prowadzisz blog polityczny. Ten wniosek chyba nie wynika z moich wypowiedzi. :)
Marek
Po tym jak odrzuciłeś obydwie moje propozycje zawarte w głównym poście poprosiłem Cię o przykład, jak chciałbyś aby to było napisane.
Po paru ogólnikach odpisujesz: „Pytałeś – odpowiedziałem. Najbardziej przejrzyście i szczerze jak umiem. „
Niestety tutaj to nie wystarczy. Jak już wspomniałem, chcę dalej podnieść poziom dyskusji na tym blogu, aby choć odrobinę przypominał ten w poważniejszych przedsięwzięciach w realnym życiu. Wtedy wartość dodana dla Czytelników, a zwłaszcza Komentujących będzie największa, a ja będę miał poczucie, że mój czas spędzony na korespondencji z Wami jest sensownie spożytkowany. Pamiętajmy, że to ma być blog dla ludzi, którzy albo są managerami, albo chcą robić coś z powodzeniem na własną rękę.
Oznacza to niewątpliwie podniesienie progu umiejętności niezbędnych, aby tutaj dyskutować, ale przecież czytając te 6 punktów w poście trudno zarzucić mi, że wymagam czegoś nierozsądnego. Do tego dochodzi pewien minimalny stopień opanowania języka ojczystego i brak poważniejszego problemu opisanego w poście http://alexba.eu/2009-09-13/rozwoj-kariera-praca/przekaz-odbior/
W kilku z tych punktów mam z Tobą spory kłopot, tak duży zasugerowałem Ci poszukanie sobie innych miejsc w internecie. Wierz mi, robię takie rzeczy bardzo niechętnie, z drugiej strony jako manager tej strony muszę dbać o sensowną „alokację zasobów”. Dlatego zamiast prowadzić długie dyskusje co jest np. straszeniem, a co nie, wolę porozmawiać na bardziej istotne tematy, które mogą być ważne dla wielu Czytelników.
Teraz widzę, że piszesz też o tych wypowiedziach w głównym poście: „ I tak naprawdę nie wiem, jaki jest cel Twojej dla niej informacji zwrotnej – czy chciałeś ją przekonać, że złości można nie odczuwać i zastąpić ją innymi emocjami? „
Naprawdę nie pojąłeś, że moje wypowiedzi są przykładami dwóch możliwych form komentarza??? I cała reszta Twojej wypowiedzi w kontekście dyskusji którą tutaj prowadzimy nie ma sensu??
Pomijam już kwestie Twojej dyskusji z Ewą W.
Mój wniosek jest taki: zapraszam Cie do czytania tutaj wszystkiego na co masz ochotę, niemniej proszę abyś powstrzymał sie od wypowiadanie się na tym blogu. Nie jest to jakakolwiek forma oceniania Cie jako człowieka, lecz tylko kwestia dopasowania do specyficznego stylu komunikacji w tym małym miejscu w internecie. Są na pewno miejsca w Sieci i w życiu, gdzie będziesz pasował idealnie, dlatego nie ma sensu ciągnąć tego tutaj.
Wszystkiego najlepszego
Alex
Ewo W.
jeśli juz mówimy o interpretacjach, to zacytowałem Ci dwa razy, co konkretnie powiedziałem, a Ty mi zarzucasz, że to, co powiedziałem (napisałem) to intencje, których jakoby nie wyraziłem. Nie umiem tego lepiej wyjaśnić. Jedynie tym, że sama inaczej zinterpretowałaś to, co napisałem.
A co do mojego pytania skierowanego do Alexa. Gdy zaczęłaś się wypowiadać w jego imieniu – poirytowało mnie to. Gdy pisałaś o swoich doświadczeniach – odniosłem się do nich z pozytywnym komentarzem, bo były dla mnie cenne.
Co do „zamykania ust” – to widzę, że jest to na tym blogu przyjęte. Gdy zacząłem wczytywać się w różne posty i dyskusje, odkryłem, że kilka osób za ujawnianie swoich myśli, opinii, zdań, zostało stąd wyproszone. Ja jestem kolejną osobą, której Alex nie przyjmuje tu z serdecznością, więc nic tu po mnie.
Tylko to chciałem Ci Ewo W. powiedzieć, aby nie zostawiwać Twojej do mnie wypowiedzi bez echa.
Wybacz, jeśli więcej już tutaj się nie odezwę.
Pozdrawiam serdecznie,życząc dobrej komunikacji z ludźmi w tym Nowym Roku 2011, Marek
Alex – Odpowiedziałeś: „Nie zamierzam analizować każdej wypowiedzi, chce mieć możliwość użycia bardzo klarownego i bezpośredniego tonu jeśli zajdzie taka potrzeba.”
Kilka komentarzy niżej piszesz „Nie jest to jakakolwiek forma oceniania Cie jako człowieka, lecz tylko kwestia dopasowania do specyficznego stylu komunikacji w tym małym miejscu w internecie.” – i to jest idealny przykład, kiedy odpowiedź w wersji full mogłaby być stratą Twojego czasu. ;-)
W takim razie bez wahania oczywiście wersja full i mam nadzieję, że w miarę często będziesz znajdywał czas, chęć i potrzebę by takową stosować. :-)
Przy okazji (możesz to wymoderować oczywiście, to małe pytanie/sugestia): Rozważałeś wprowadzenie opcji informowania osób, które skomentowały dany post o kolejnych odpowiedziach? A zwłaszcza o kolejnych odpowiedziach od Ciebie? Opcja „informuj mnie o komentarzach w tym poście” i „informuj o odpowiedzi Alexa”.
Będę się starał, ale czasem łatwo zapomnieć sprawdzać codziennie komentarze.. ;)
Marek
Dziękuję za jeszcze jeden przykład.
Piszesz: „Gdy zacząłem wczytywać się w różne posty i dyskusje, odkryłem, że kilka osób za ujawnianie swoich myśli, opinii, zdań, zostało stąd wyproszone. „
No widzisz jakie proste :-)
Alex wyrzuca za odmienne poglądy!! :-)
Teraz widzisz, dlaczego Cię tutaj nie chcę?
A tak na poważnie, to zarówno w życiu jak i na blogu bardzo dobrze funkcjonuję z ludźmi, którzy maja kompletnie inne zapatrywania na wiele kwestii życiowych. Kluczem jest styl komunikacji i oczywiście pewne minimum umiejętności w tym zakresie.
Jak tego nie ma to trzeba się rozstać. Każda szanująca się uczelnia robi to podczas sesji egzaminacyjnej i nikt z tego powodu nie robi problemu.
W życiu, przynajmniej w wielu jego atrakcyjnych aspektach też mamy ciągły proces selekcji i problemy, które wyszły nam tutaj są częstszą przyczyną np. rozstania z pracownikiem, niż jego kompetencje fachowe. Nie ja to wymyśliłem, tak to po prostu działa, więc lepiej opanować praktyczne stosowanie tych 6 punktów.
Piotr Cichosz
Piszesz: „W takim razie bez wahania oczywiście wersja full „
Mówisz i masz :-)
Jeśli chodzi o Twoją propozycję „Rozważałeś wprowadzenie opcji informowania osób, które skomentowały dany post o kolejnych odpowiedziach? „ to nie rozważałem tego, gdyż nie prowadzimy zbyt wielu dyskusji równolegle. Myślisz, że wartość dodana warta byłaby sporego skomplikowania blogu?
Pozdrawiam
Alex
Marek,
Nie, nie – w taką grę nie gram!
W odniesieniu tematu G. napisałeś teraz: „Nie umiem tego lepiej wyjaśnić.” – jasne, to rozumiem – tak bywa.
A dalej napisałeś: „Jedynie tym, że sama inaczej zinterpretowałaś to, co napisałem.”
To, że nie rozumiesz na czym Twój błąd komunikacyjny polegał, że wywołał tak zdecydowaną moją reakcję, to nie powód, by – jak pisałam Ci wyżej – przerzucać na mnie odpowiedzialność za to.
Nie będę kontynuowała tego wątku, bo powtarzanie po raz n-ty tego samego nie ma sensu, a nie jest to w kontekście tego postu aż tak istotne, bym robiła obszerny wykład na ten temat.
Kolejna rzecz, którą napisałeś to: „Gdy zaczęłaś się wypowiadać w jego imieniu – poirytowało mnie to.”.
To jest przykład właśnie takiego używania przez Ciebie języka, które prowadzi (jak widać wyżej) do poważnych czasem nieporozumień.
O co chodzi tym razem?
Ja ZAWSZE WYPOWIADAM SIĘ WE WŁASNYM IMIENIU! I dlatego podpisuję się własnym imieniem i linkuję do własnej strony, na której są o mnie informacje. Jedyny przypadek odstępstwa to sytuacje – gdy ktoś / instytucja zatrudnia mnie w roli rzecznika prasowego lub gdy mam pisemne pełnomocnictwo od określonej osoby na jej reprezentowanie(co mi się zdarzało). Ale te przypadki – co oczywiste – nie mają tu zastosowania.
Wypowiedziałam się we własnym imieniu a jedynie moja wypowiedź dotyczyła komentarza, który Ty skierowałeś do Alexa. A to różnica – bardzo istotna różnica.
Pozdrawiam, Ewa
No i mamy komentarze „full wypas” :-)
OK, trochę uważania na to co piszemy przyda się każdemu z nas.
Ważne jest, abyśmy przyjaźnie odnosili się do każdego wypowiadającego się gościa, co zazwyczaj robimy, chyba że ktoś wykaże się recydywą w niestosowaniu 6 punktów :-)
Pozdrawiam
Alex
Ewa W.
winien jestem odpowiedź.
Napisałaś:
„Nigdzie, w żadnym z postów i komentarzy Alex nie wskazuje, by wzorować się na zbrodniarzach wojennych!!! W tym poście też nie!!!”
Wyjaśniłem to kilka razy, podając konkrentne cytaty z moich wypowiedzi.
Ze spokojem i konkretnie.
A tu znowu Twoja wypowiedź – że to ja coś robię nie tak, i nie rozumiem, na czym mój błąd komunikacyjny polegał. Hmmmm… Rzeczywiście dalsza dyskusja sensu wobec tego nie ma.
Nie ma bowiem w moich wypowiedziach żadnych uchybień komunikacyjnych.
Za to z Twojej strony – pojawia się zarzucanie mi błędów komunikacyjnych. I z tym się zdecydowanie nie zgadzam. Gdyż: 1) mówiłem wyłącznie o tym, że zaniepokoł mnie cytat Goebbelsa na blogu edukacyjnym; 2) nie odnosiłem się do całości blogu, gdyż nie miałem szans sprawdzić przy takiej ilości tekstów, czy gdzieś jeszcze tutaj Alex cytuje nazistów i zbrodniarzy wojennych.
Gdzie tu są błędy komunikacyjne?
Jeśli dokładnie analizujemy nasze wypowiedzi, to w Twojej wypowiedzi widzę komunikacyjne niedociągnięcia. Używasz słowa „nigdzie” – a jak to sprawdziłaś, że Alex nigdzie nie zacytował podobnych treści? A jeśli sprawdziłaś, to wykaż to konkretnie. Używanie słów „nigdzie”, „nigdy”, „zawsze” przenosi komunikowanie się na poziom ogólności – a to staje się też blokadą komunikacyjną, bo w ten sposób można się tylko przepychać siłowo, a nie dyskutować w celu dojśćia do porozumienia.
Po drugie, nie przerzucałem na Ciebie żadnej odpowiedzialności – to jest wyłącznie Twoja interpretacja i ocena moich wypowiedzi. A bierze ona się stąd, że sama niepotrzebnie wzięłaś odpowiedzialność za to, że Alex cytuje Goebbelsa i zaczęłaś go bronić, przenosząc sama siebie w poziom ogólności, odnosząc się do całego blogu i być może tego jeszcze, o czym poza blogiem rozmawiacie. Proszę, zanim kogoś oskarżysz, przeanalizuj spokojnie swoje reakcje. I wypowiadaj się, jak Ci już ochłoną emocje i przeczytasz dokładnie i ze zrozumieniem, co ktoś napisał. Właściwie uważam, że gdybyś zastosowała 6 punktów Alexa, o których on pisze wyżej, nie rozmawialibyśmy w taki sposób.
Alex,
oczywiście Ty prowadzisz ten blog, ja tylko jestem (byłem) tu gościem. Cenię wolność, autonomię, więc oczywiście nie będę się tu wypowiadał, skoro wbrew 6 punktom, o których piszesz wyżej, a do których stosowałem się rzetelnie wypowiadając się tutaj, i tak uważasz, że coś jest nie tak w moich wypowiedziach.
Przyjmuję Twój „szczerze pojęty feedback”, jako Twoją informację, Twoją opinię i zdanie oraz przede wszystkim polecenie Autora Blogu, abym się tu nie wypowiadał. Choć nadal nie jest dla mnie to zrozumiałe, jaki jest cel dawania tego typu informacji zwrotnych…
Dziękuję za wszelkie wypowiedzi w tematach, które poruszyłem. Więcej ze zrozumiałych (wyjaśnionych wyżej) względów, nie będę tu zabierał głosu.
Pozdrawiam serdecznie Ciebie Alex, Ewę W. i wszystkich Czytelników, także tych, którzy już tu głosu nie zabierają,
Marek
Alex piszesz
Sebastian Bigos
Piszesz: „Pytania są dość tendencyjne ..”
Pozwolę sobie się z tym nie zgodzić, klarownie pytam Czytelników co chcą mieć.
To była wypowiedź Andrzeja Lenkowskiego :(
Sebastian Bigos
Bardzo przepraszam za pomyłkę :-(
Marek,
Logika, logika i jeszcze raz logika.
„Używasz słowa “nigdzie” – a jak to sprawdziłaś, że Alex nigdzie nie zacytował podobnych treści? A jeśli sprawdziłaś, to wykaż to konkretnie.”
Jak według ciebie Ewa miała by wykazać, że NIGDZIE Alex nie cytował podobnych treści? Przepisać wszystkie zdania Autora wypowiedziane na tym blogu? Albo udowodnić metodą matematycznej indukcji?
I ważna uwaga: Ewa przeczytała przez te parę lat całego bloga ze wszystkimi komentarzami, przeczytała na pewno uważnie i ze zrozumieniem. Ty sam się przyznajesz, że tego nie zrobiłeś, bo zapewne czytasz go od stosunkowo niedawna. Więc, ma podstawy do wypowiadania się, że nigdy na tym blogu nie spotkała aby Alex cytował zbrodniarzy wojennych.
Pozdrawiam,
Olga
Olga,
Uwaga, uwaga:-): nie chodzi o cytowanie, a o podawanie za wzór. To istotna różnica.
Pozdrawiam, Ewa
ps. Jak będę miała więcej czasu i siły to być może przygotuję taką szczegółową analizę krok po kroku tej jednej wypowiedzi Marka, która spowodowała sporo zamieszania, żeby jasne było, gdzie powstały niezamierzone błędy i na czym one polegają. :-) Wszak lepiej uczyć się tutaj i na cudzych błędach niż w realu i na własnych.
Olga
wysłałem wkrótce po tym, co napisałaś swój komentarz, ale utknął w moderacji i do teraz nie pokazał się, więc trochę uzupełniłem wypowiedź i piszę raz jeszcze.
No właśnie, logika, logika, jeszcze raz logika…
Ja wypowiedziałem się na temat jednego cytatu z Goebbelsa w tym poście. Ewa W. sama z własnej woli, nie narzuconej przez moje sformułowania, przeniosła temat w sferę ogólności – całego blogu Alexa. Mnie chodziło tylko o ten tekst, ale jeśli ktoś przenosi poziom rozmowy na to, że coś “nigdy”, albo “zawsze” – to sam bierze odpowiedzialność za to, co mówi. Dlatego zapytałem, jak konkretnie Ewa W. może to wykazać, skoro tak twierdzi. Bo jeśli się coś twierdzi w tak autorytatywny sposób, wypadałoby to jakoś uargumentować.
Nadal nie widzę tu błędów komunikacyjnych z mojej strony. Nie rozumiem też, skąd bierze się oskarżanie mnie o to, że przerzucam odpowiedzialność za moje komunikaty. Za to “nigdzie” i dalszą wypowiedź bowiem ponosi odpowiedzialność wyłącznie Ewa W.
I co do logiki jeszcze – jeśli Alex w tym poście zacytował Goebbelsa (co jest faktem – i widnieje w poście głównym czarno na białym), to Twoje Olgo stwierdzenie, że “nigdy” na tym blogu Ewa W. nie spotkała się z tym, że Alex zacytował Goebbelsa, jest fałszem. Nie komunikacyjnym oczywiście, tylko logicznym.
Czytam ten blog od niedawna, ale czytałem go też parę lat temu. Ale nawet gdybym czytał go stale przez kilka lat, to i tak wypowiadałem się tylko o tym jednym cytacie tutaj. I w swoim własnym imieniu.
Nie zmienia to faktu, że po głębszym jeszcze zastanowieniu uważam, że skoro Autor bloga edukacyjnego pisze o tym, co by powiedział Goebbels, cytując go w swoim poście, w pewnym sensie ujawnia to, czym się inspiruje (a więc jakieś wzorce dla niego ważne – bo inaczej by takiej osoby nie cytował). Stąd było moje pytanie o to, czy w temacie komunikacji, emocji, dawania informacji zwrotnej, nie ma innych autorytetów, które tutaj można by cytować.
A teraz wybacz Olgo, ale szanuję nie tylko swoją wolność i autonomię, ale też Alexa, jako Autora tego Blogu. I zgodnie z jego poleceniem, nie będę się wobec tego więcej tu wypowiadał. A ponieważ nie mogę się już otwarcie tu wypowiadać, prosiłbym też o zaprzestanie wypowiedzi, które wymagałyby mojego ustosunkowania się czy wyjaśnienia czegoś. Bez rozmowy i możliwości odniesienia się – będzie to znowu łapanie za słowa, punktowanie, które niczemu nie służy, poza udowodnieniem sobie, że miało się rację.
Marek
Ile razy jeszcze muszę Cię stąd wypraszać? :-)
W omawianej kwestii przyjrzyjmy sie co zostało napisane (wytłuszczenia moje)
Ja napisałem w poście: „Bywa, że są one w sprzeczności do utartych i bardzo rozpowszechnionych “prawd” i “aksjomatów”, tego co mówią w mediach, na ambonie i uczelniach, a nawet, jakby to powiedział Goebbels “wbrew zdrowemu odczuwaniu Narodu” „
Na to Ty napisałeś: „czy na blogu edukacyjnym w temacie komunikacji nie mógłbyś znaleźć innych wzorców i cytatów niż odwoływanie się do tego, co by powiedział Goebbels? Jego działania były bardzo toksyczne, jest uznany za jednego z największych zbrodniarzy wojennych. Czy nie możemy wzrować się wobec tego na kimś innym? „
To już powinno wystarczyć do pożegnania się z Tobą, bo nie potrafiłeś ze zrozumieniem przeczytać mojego zdania w języku polskim. W szczególności faktu, że wypowiedź Goebbelsa stawiam w przeciwieństwie do moich poglądów i postaw!! Pewne minimum tych umiejętności muszę wymagać, jak ktoś chce dyskutować.
Na to Ewa W napisała Ci zgodnie z prawdą: „Nigdzie, w żadnym z postów i komentarzy Alex nie wskazuje, by wzorować się na zbrodniarzach wojennych!!! W tym poście też nie!!! „
Dalej masz kłopot z rozróżnieniem znaczenia „zacytował” i „podawał za wzór”
Potem jeszcze spekulujesz: „Nie zmienia to faktu, że po głębszym jeszcze zastanowieniu uważam, że skoro Autor bloga edukacyjnego pisze o tym, co by powiedział Goebbels, cytując go w swoim poście, w pewnym sensie ujawnia to, czym się inspiruje (a więc jakieś wzorce dla niego ważne – bo inaczej by takiej osoby nie cytował). „
Brawo!!!! Jakie jeszcze insynuacje chcesz tutaj opublikować?? To, oprócz wpadki logicznej na którą zwróciła Ci uwagę Olga jeszcze jeden przykład sposobu myślenia, z którym nie masz nic do szukania na tym blogu. Zrozumiałeś?
Olga, Ewa W
Rozumiem Wasz zapał edukacyjny, jeśli chcecie napiszcie w oparciu o to post gościnny :-) ale tutaj proszę dajcie już spokój, bo będzie to never ending story.
Pozdrawiam
Alex
Witam,
Olga: odpowiedź na post December 31, 2010 at 16:22:
„Znasz mnie i wszystkie osoby, które wypowiedziały się za opcją full i stwierdzasz, że zaniży to naszą/moją samoocenę?” – to jest pytanie retoryczne (mam nadzieję, że nie erystyczne?). Oczywistym jest, że nie mam wglądu w myślenie i emocje nikogo poza sobą ;) Tak jak napisałem poniżej Twojego posta, uważam komponentę emocjonalną za niezbywalną w funkcjonowaniu człowieka (jest to teza oczywista i niewymagająca uzasadnienia – bez emocji istnieją tylko algorytmy, maszyny i niższe zwierzęta) – a emocje z zasady nie poddają się pełnej kontroli. Zapewne możliwe jest w wyniku treningu wewnętrznego sprawienie, by bodźce z natury negatywne (krytyka, uzmysłowienie popełnionych błędów) i zaniżające samoocenę, słowem kwestionujące „Wielkie Jedyne Ja” wywoływały odczucia pozytywne. Moje doświadczenie i obserwacja ludzi w bezpośrednim i dalszym otoczeniu wykazuje jednak, że zwykle jest odwrotnie.
Chciałem jednie niewinnie podnieść, że zaproponowana przez Alexa formuła bloga oparta o bezpośrednią ocenę i przekaz bez ogródek potencjalnie zawężają krąg odbiorców (do tych potrafiących przyjąć krytykę z podniesionym czołem). Krytyka, otwarty przekaz i tak zwana prawda nie jest przyjemna w odbiorze, niezależnie od jej obiektywnej wartości. To jest elementarna szkoła komunikacji – wyważenie między merytoryką a opakowaniem (nomen omen) retorycznym przekazu i na to chciałem zwrócić uwagę.
Co do niejasności komunikatów – za jakość i zrozumiałość przekazu odpowiada w pierwszej kolejności jego nadawca. Czytając propozycję Alexa odniosłem jednak wrażenie (np. zalecenie kilkakrotnego czytania i zadawania pytań), że to odbiorca w głównej mierze jest podmiotem (nie)zrozumienia tekstu i „niejasności” (tak, nie jest to jedyna rzecz, która mi się wydaje ! ;). Zabrakło mi w tej propozycji uszczegółowającego (pod)punktu: „jeżeli zauważacie w moich wypowiedziach coś niejasnego, zwróćcie mi uwagę”…
Co do analitycznej chłosty – myślę że to dowcipna metafora i trafnie oddaje charakter „hard coachingu” – chłosta z definicji nie jest przyjemna, bo dotyka wrażliwych fragmentów osoby (chociaż zwykle jest „słuszna”). Jeśli ktoś zna ciekawsze i trafniejsze, czekam na propozycje :)
futrzak December 31, 2010 at 22:09: Faktycznie, oczywista pomyłka (chodziło o filogenezę), chociaz i ontogeneza tu pasuje (niższe piętra to dosłownie – struktury mózgu leżące pod korą mózgową, odpowiedzialne za generowanie emocji, kształtują się wcześniej w procesie rozwoju osobniczego i są również filogenetycznie starsze). Nie sądzę jednak, by to przejęzyczenie znaczyło aż „nie wiesz o czym piszesz” ;)
Zgadzam się, że nie każdy reaguje na krytykę w sposób negatywny. Tak jak jednak pisałem wcześniej, twierdzę, że u wielu (zapewne większości) ludzi generuje ona przykre emocje, co może utrudniać rzetelny odbiór istoty komunikatu. Swojej tezy nie potrafię udowodnić – nie mam grantu na przeprowadzenie stosownych badań ;), literatura na ten temat jest jednak obszerna (polecam choćby popularną „Psychologia i życie” Zimbardo lub jakikolwiek podręcznik z zakresu praktycznej komunikacji). Nie kwestionuję zalet informacji zwrotnej o błędach i wiem, że w pewnych okolicznościach za te informacje słono się płaci – zwracam jednak uwagę, że „otwarta komunikacja” w pewnych okolicznościach może stać się własną antytezą. Zalecam więc ostrożność i uwagę, przynajmniej w początkowym okresie funkcjonowania bloga w „hard formule”.
Alex: co do pytania o kwestionowanie Twoich kompetencji – aby w ogóle mogło dojść do komunikacji, musimy – spierając się na wielu gruntach – zgadzać się co do jakiegoś zbioru założeń (choćby nt. używaniu wspólnego języka, możliwości dojścia do porozumienia, istnieniu – różnie definiowanej, ale odkrywalnej prawdy, poszanowaniu godności rozmówcy, niestosowaniu manipulacji). Jeśli dobrze rozumiem ideę coachingu, w przypadku tej relacji dodatkowo należy przyjąć, że naszym rozmówcą jest osoba bardziej doświadczona i kompetentna?
I jeszcze jedno pytanie: zauważyłem, że w wypowiedziach w wątku pojawia się często sformułowanie „wartość dodana”. Czy mogę poznać uzasadnienie posługiwania się tym modnym terminem (wywodzącym się, jak sądzę z ekonomii i księgowości i oznaczającym „przyrost wartości”) w kontekście pisania o wartości po prostu (np. w określeniu „więcej wartości dodanej” wystarczyłoby moim zdaniem zwykłe „więcej wartości”) ?
pozdrawiam,
Pawel K
Napisałeś bardzo obszerny komentarz (dziekuję), pozwól że odniosę się do jego różnych części, nie tylko tych skierowanych bezpośrednio do mnie.
Mam nieco kłopotów z Twoim wyszukanym językiem, w którym sam się od czasu do czasu gubisz (patrz wpadka z ortogenezą). Może dałoby się wyrażać myśli w bardziej czytelny sposób, łatwiej zrozumiały nawet dla tak prostych dusz jak moja? :-)
Piszesz: „zaproponowana przez Alexa formuła bloga oparta o bezpośrednią ocenę i przekaz bez ogródek potencjalnie zawężają krąg odbiorców „
Przeczytaj proszę jeszcze raz wersje drugą i zobacz ile tam jest mojej oceny, a ile zwykłego zwrócenia uwagi na fakty i potencjalne ich konsekwencje w realnym życiu. Rozróżniasz te dwie rzeczy? To nie jest retoryczne pytanie!!!
Masz częściowo racje przypuszczając, że nowa formuła dyskusji zawęzi krąg odbiorców. Piszę „częściowo”, bo na pewno zawęzi to krąg dyskutujących do tych, którzy mają pewne minimum umiejętności językowych i logicznych a jest to zamierzone. Z samym czytaniem nie powinno być żadnego problemu :-)
Masz rację pisząc: „Krytyka, otwarty przekaz i tak zwana prawda nie jest przyjemna w odbiorze, niezależnie od jej obiektywnej wartości. „
Dlatego napisałem ten post i teraz z komentarzy wiem, że jest dość ludzi, którym taka forma dyskusji będzie odpowiadać.
Zgadzam się też z Tobą, kiedy piszesz: „za jakość i zrozumiałość przekazu odpowiada w pierwszej kolejności jego nadawca. „
Dlatego właśnie już w drugim punkcie zasad napisałem :”jeżeli jest w nim coś niejasnego to po prostu zapytaj, najlepiej używając pytania otwartego „
Inaczej nie mam żadnych szans aby dowiedzieć się, że powiedziałem coś niejasno, a pytanie pozwala natychmiast „poprawić” taką niedoskonałość mojej wypowiedzi.
Czym tak naprawdę różni sie Twoja propozycja „jeżeli zauważacie w moich wypowiedziach coś niejasnego, zwróćcie mi uwagę”… „ od mojej?Jaka jest jej przewaga?
Czy ja już przypadkiem tego nie pisałem w poprzedniej odpowiedzi Tobie? :-)
Twoja metafora chłosty jest moim zdaniem kompletnie nietrafiona, ale to jak podkreśliłem jest moje zdanie.
Pytasz o wartość dodaną? Proszę bardzo.
Wypowiadanie się na blogu, a nawet czytanie go wymaga od Czytelnika pewnej inwestycji czasu i energii. Moim celem jest aby w zamian otrzymywał on dodatkową wartość, której nie miałby bez tejże inwestycji. Tę wartość nazywam „wartością dodaną” i raczej z tego określenia nie zrezygnuję niezależnie od tego, co Ty o tym sądzisz :-)
Pozdrawiam
Alex
Witam
Wartością dodaną była również lektura, zwłaszcza ostatnich, komentarzy. Dużo się nauczyłem :)
Jak większość tutaj komentujących preferuję wersję full i zgadzam się na nią wobec mojej skromnej osoby – poprzez dalsze tu komentowanie.
To co mnie trochę zdziwiło to, że pojawiły się tutaj różne poglądy m.in. porównywanie komentarza full do „chłostania”.
Mamy (mam) niepowtarzalną okazję sprawdzić swoje zdolności w zakresie komunikacji, rozumienia tekstu etc. i nie widzę tu negatywnych punktów.
Rzeczowa, obiektywna krytyka to dla mnie bardzo pożądana rzecz. Dzięki niej się rozwijam.
@Paweł K
Drobny feedback – nie ma takiego słowa w języku polskim jak „merytoryka”. Choć jest, niestety używane.(patrz google)
Pozdrawiam serdecznie :)
Alex, Czy przycisk „poinformuj mnie o dalszych komentarzach/odpowiedziach Alexa” nie skomplikowałby za bardzo? Nie jestem dobry z usability, więc nie wiem. Powiem tylko, że sam skorzystałbym – przy kilku, kilkunastu ciekawych dla mnie w jakiś wyjątkowy sposób postach. Z doświadczenia wiem, iż niekiedy dyskusja w komentarzach potrafi się odrodzić po pół roku – gdy ktoś przegląda archiwum i postanowi skomentować, Ty odpowiedzieć itd. A do pół roku nawet najbardziej ciekawych postów nie będę sprawdzał ręcznie.. ;)
@Piotr Cichosz
Możesz zasubskrybować w swoim czytniku RSS feed komentarzy (http://alexba.eu/comments/feed/) wtedy z każdym komentarzem (niezależnie czy dany post zaznaczyłeś do śledzenia, czy nie) jesteś na bieżąco. Moim zdaniem jest to wystarczające rozwiązanie.
Jeśli nie korzystasz z RSS-ów (który pozwala na automatyczne śledzenie interesujących nas stron) to polecam, naprawdę ułatwia życie :-)
Pozdrawiam
Alex,
„Olga, Ewa W
Rozumiem Wasz zapał edukacyjny, [..]ale tutaj proszę dajcie już spokój, bo będzie to never ending story. ”
Wpadłam na ten pomysł dopiero po wysłaniu komentarza:) więc nie ma problemu.
Piotr Cichosz,
„A do pół roku nawet najbardziej ciekawych postów nie będę sprawdzał ręcznie.. ;)”
Ale tu po prawej stronie masz 'Najnowsze komentarze’ – więc jak ktoś po pół roku napisze komentarz pod jakimś postem – to ten post pojawi się na tej liście.
Olga
@Piotr Cichosz
„A do pół roku nawet najbardziej ciekawych postów nie będę sprawdzał ręcznie.. ;)”
Wrzuć sobie komentarze w RSS-a i problem rozwiązany :)
pzdr
Alex,
wersja full wnosi dużą wartość moim zdaniem, i o taką poproszę. Wartość ta dotyczy nie tylko kwestii merytorycznych, lecz także emocjonalnych – widzę dużą wartość dodaną w możliwości dokładnego przyjrzenia się swoim reakcjom na informację zwrotną i wyciągnięcia wniosków. Uważam, że warto wychwytywać i weryfikować swoje założenia, a posty Alexa i dyskusje pod nimi dają (mi) do tego cenne okazje. (Z czego wynikają równie cenne dla mnie efekty w postaci rozwoju świadomości na temat mojego funkcjonowania komunikacyjnego).
Pozdrawiam,
yves
Alex,
czytam ten blog od niedawna (kilku miesięcy), co nie znaczy, że nie zajrzałem też do innych postów i nie znalazłem w nich ciekawych informacji. Nie odważyłem się dotąd tu wypowiedzieć, bo czytałem w jaki sposób wyprosiłeś stąd kilka osób – i to mnie nie zachęcało do „wychylania się” i dostawania „chłosty” za to, że coś tu próbuję od siebie napisać i że to nie jest takie mądre i erudycyjnie logiczne jak Twoje wypowiedzi czy Ewy W. czy Olgi (bo wyraźnie te Osoby tu preferejesz – są jakby na innych prawach).
Niemniej jednak teraz odważyłem się. Dzięki Markowi i jego wypowiedziom. Wypowiadał się moim zdaniem w taki sposób, że do końca spokojnie i logicznie wyjaśniał o co mu chodziło, dawał sensowne i zrozumiałe argumenty. Poradził sobie z zarzutami Ewy W. dotyczącymi przerzucenia odpowiedzialności na niego za jej własną emocjonalną reakcję co do jego wypowiedzi o cytacie z Goebbelsa. Wykazał też po uwagach Olgi, że logiki w jego wypowiedziach nie brakowało.
Ale i tak nie pozwoliłeś mu tu się wypowiadać. Choć ani nikomu nie wytykał niekomptencji, ani nie oskarżał – czytał wszystko dokładnie, mówił od siebie, zadał Ci pytanie i wg mnie – tak jak to sam podkreślił – stosował się do 6 Twoich punktów.
Co mi się jeszcze podobało w wypowiedziach Marka – jego komunikowanie się było otwierające. Nie atakował nikogo na oślep, nie czepiał się słów, nie wyrywał zdań z kontekstu, nie punktował, nie ośmieszał. Chciał rozmawiać, dyskutować, zrozumieć innych, i być zrozumianym. Powtarzał tylko to, co powiedział i o co pytał, skoro nie do końca było to zrozumiane oraz inaczej interpretowane.
Piszesz Alex w komentarzu do Marka:
„Dalej masz kłopot z rozróżnieniem znaczenia „zacytował” i „podawał za wzór”. ”
Tylko zauważ, że on nie miał takiego problemu. Nic nie mówił o „podawaniu za wzór” Goebbelsa. Wyjaśnił o czym mówił w sposób jasny i wyraźny: „1) mówiłem wyłącznie o tym, że zaniepokoł mnie cytat Goebbelsa na blogu edukacyjnym; 2) nie odnosiłem się do całości blogu, gdyż nie miałem szans sprawdzić przy takiej ilości tekstów, czy gdzieś jeszcze tutaj Alex cytuje nazistów i zbrodniarzy wojennych.”
Według mnie cała „never ending story” rozpoczęła się po wypowiedziach Ewy W., gdyż zaczęła występować w Twojej obronie, że nie podajesz nigdzie na blogu za wzór zbrodniarzy hitlerowskich. W ten sposób zmieniła wątek dyskusji – na taki, czy Alex cytuje na tym blogu nazistów, czy nie.
Marek znowu potem wrócił do tego (i to nie raz), że chodziło mu tylko o ten jeden cytat tutaj i że tutaj wolałby cytaty innych autorytetów – takich z tej dziedziny, w której toczy się dyskusja, czyli komunikacji. O takie wzroce mu chodziło, o takie Cię zapytał – dla mnie to jest czytelne. Ale tutaj już nikt go nie słuchał, bo i tak znalazł się na liście do skreślenia przez Ciebie, więc tylko był wypunktowywany.
Marek
jeśli czytasz jeszcze komentarze do tego postu, bardzo Ci dziękuję. Za to, że miałem odwagę odezwać się teraz. I będę miał odwagę też więcej się tu nie odezwać.
Dziękuję, wiele się dzięki tej dyskusji od Ciebie nauczyłem. :)
Tak do tego podchodzę – postanowiłem napsać co myślę. Co tracę? Że mi Alex nie pozwoli tu zamieszczać moich komentarzy. Tylko tyle. Odejdę z klasą tak jak Marek, i tyle. Nie przejmując się zarzutami i tym, że nikt nie słucha tego, co mówię oraz że tu nie mogę mówić tak, jak czuję, chcę.
Alex,
czytam ten blog od niedawna (kilku miesięcy), co nie znaczy, że nie zajrzałem też do innych postów i nie znalazłem w nich ciekawych informacji. Nie odważyłem się dotąd tu wypowiedzieć, bo czytałem w jaki sposób wyprosiłeś stąd kilka osób – i to mnie nie zachęcało do „wychylania się” i dostawania „chłosty” za to, że coś tu próbuję od siebie napisać i że to nie jest takie mądre i erudycyjnie logiczne jak Twoje wypowiedzi czy Ewy W. czy Olgi (bo wyraźnie te Osoby tu preferejesz – są jakby na innych prawach).
Niemniej jednak teraz odważyłem się. Dzięki Markowi i jego wypowiedziom. Wypowiadał się moim zdaniem w taki sposób, że do końca spokojnie i logicznie wyjaśniał o co mu chodziło, dawał sensowne i zrozumiałe argumenty. Poradził sobie z zarzutami Ewy W. dotyczącymi przerzucenia odpowiedzialności na niego za jej własną emocjonalną reakcję co do jego wypowiedzi o cytacie z Goebbelsa. Wykazał też po uwagach Olgi, że logiki w jego wypowiedziach nie brakowało.
Ale i tak nie pozwoliłeś mu tu się wypowiadać. Choć ani nikomu nie wytykał niekomptencji, ani nie oskarżał – czytał wszystko dokładnie, mówił od siebie, zadał Ci pytanie i wg mnie – tak jak to sam podkreślił – stosował się do 6 Twoich punktów.
Co mi się jeszcze podobało w wypowiedziach Marka – jego komunikowanie się było otwierające. Nie atakował nikogo na oślep, nie czepiał się słów, nie wyrywał zdań z kontekstu, nie punktował, nie ośmieszał. Chciał rozmawiać, dyskutować, zrozumieć innych, i być zrozumianym. Powtarzał tylko to, co powiedział i o co pytał, skoro nie do końca było to zrozumiane oraz inaczej interpretowane.
Piszesz Alex w komentarzu do Marka:
„Dalej masz kłopot z rozróżnieniem znaczenia „zacytował” i „podawał za wzór”. ”
Tylko zauważ, że on nie miał takiego problemu. Nic nie mówił o „podawaniu za wzór” Goebbelsa. Wyjaśnił o czym mówił w sposób jasny i wyraźny: „1) mówiłem wyłącznie o tym, że zaniepokoł mnie cytat Goebbelsa na blogu edukacyjnym; 2) nie odnosiłem się do całości blogu, gdyż nie miałem szans sprawdzić przy takiej ilości tekstów, czy gdzieś jeszcze tutaj Alex cytuje nazistów i zbrodniarzy wojennych.”
Według mnie cała „never ending story” rozpoczęła się po wypowiedziach Ewy W., gdyż zaczęła występować w Twojej obronie, że nie podajesz nigdzie na blogu za wzór zbrodniarzy hitlerowskich. W ten sposób zmieniła wątek dyskusji – na taki, czy Alex cytuje na tym blogu nazistów, czy nie.
Marek znowu potem wrócił do tego (i to nie raz), że chodziło mu tylko o ten jeden cytat tutaj i że tutaj wolałby cytaty innych autorytetów – takich z tej dziedziny, w której toczy się dyskusja, czyli komunikacji. O takie wzroce mu chodziło, o takie Cię zapytał – dla mnie to jest czytelne. Ale tutaj już nikt go nie słuchał, bo i tak znalazł się na liście do skreślenia przez Ciebie, więc tylko był wypunktowywany.
Marek
jeśli czytasz jeszcze komentarze do tego postu, bardzo Ci dziękuję. Za to, że miałem odwagę odezwać się teraz. I będę miał odwagę też więcej się tu nie odezwać.
Dziękuję, wiele się dzięki tej dyskusji od Ciebie nauczyłem. :)
Tak do tego podchodzę – postanowiłem napsać co myślę. Co tracę? Że mi Alex nie pozwoli tu zamieszczać moich komentarzy. Tylko tyle. Odejdę z klasą tak jak Marek, i tyle. Nie przejmując się zarzutami i tym, że nikt nie słucha tego, co mówię oraz że tu nie mogę mówić tak, jak czuję, chcę.
Piotr Stanek
Piszesz: „Wartością dodaną była również lektura, zwłaszcza ostatnich, komentarzy. Dużo się nauczyłem „
Ja też :-)
Dalej: „To co mnie trochę zdziwiło to, że pojawiły się tutaj różne poglądy m.in. porównywanie komentarza full do “chłostania”. „
Widzisz, różni ludzie różnie podchodzą do takich rzeczy.
Większość nie ma problemu z niekulturalnym przerywaniem Ci w pół zdania, nie ma problemu z zastępowaniem niewiedzy chucpą, za to byle informację zwrotna nazywają krytyka lub chłostaniem :-)
Jak myślisz jaki to ma długoterminowy wpływ na ich karierę życiową? :-)
Piotr Cichosz
Czy podpowiedzi TomFromPoland, Olgi i Ghorana i pomogą Ci?
Ich zaleta jest to, że można je zastosować od natychmiast
Yves
Cieszę się, że w ten sposób potrafisz korzystać z naszych dyskusji
Witek Gajewski
Witaj na naszym blogu.
Piszesz: „Nie odważyłem się dotąd tu wypowiedzieć, bo czytałem w jaki sposób wyprosiłeś stąd kilka osób ….”
Musisz przyznać, że zrobiłem to kulturalnie i w cywilizowany sposób, nieprawdaż?
Stwierdzasz: „Ale i tak nie pozwoliłeś mu tu się wypowiadać”
Jak to? Zobacz ile razy go stąd wypraszałem a on dalej publikował swoje, łącznie z insynuowaniem mi, że inspiruję się ideologią nazistowską :-)
Jak tak dalej studiuję Twój komentarz, sposób wyrażania się i język, to nie mogę oprzeć się wrażeniu, że mam do czynienia z Markiem „w przebraniu”, ale to może być tylko moje wrażenie :-)
Jako iż zakomunikowałeś „I będę miał odwagę też więcej się tu nie odezwać. „ i „Odejdę z klasą tak jak Marek„ możemy na tym poprzestać
Pozdrawiam
Alex
Oh. Gapa ze mnie. Jak najbardziej jeśli rss oferuje również feed komentarzy to jest to wystarczające. Zawstydzony przepraszam za zamieszanie. ;)
Dzięki.
Alex,
pisałem o wypowiedziach Marka, nie ukrywając, że jego styl jest mi bliski oraz cytowałem go – nic więc dziwnego, że takie jest Twoje odczucie, że masz do czynienia z „Markiem w przebraniu”.
Z kolei komentarze, sposób wyrażania się i język, wyjmowanie zdań z kontekstu, wypunktowywanie błędów w wypowiedziach innych osób, odpowiadanie za Ciebie, w wykonaniu Ewy W. i Olgi – czyż też nie sprawiają wrażenia, że ma się do czynienia z „Alexem w przebraniu”?
Co do cytatu z Goebbelsa – to wybacz, ale odpowiedzialność za ten cytat, niezależnie w jakiej formie czy celu go użyłeś – ponosisz Ty jako Autor bloga. Zrzucanie za to odpowiedzialności na kogoś, kto napisał tylko, że to zauważył i że wolałby inne wzorce w Twoim artykule mówiącym o tym, jak dyskutować, nie zmienia faktu, że Goebbelsa zacytowałeś. Nie zmienia też tego faktu, że Goebbels – był nazistą i zbrodniarzem wojennym.
A co do kultury rozmowy, to jeśli ktoś kieruje swoją wypowiedź do kogoś, to wypada, aby ten ktoś odpowiedział. Podoba mi się, że Marek odpowiedział Ewie W., potem Oldze. To przecież kobiety do niego mówiły. :) Potem dopiero – stwierdził elegancko, że bierze pod uwagę Twoje sugestie: „szanuję nie tylko swoją wolność i autonomię, ale też Alexa, jako Autora tego Blogu. I zgodnie z jego poleceniem, nie będę się wobec tego więcej tu wypowiadał.”
Co do mojej pierwszej wypowiedzi tutaj. Oczywiście powitałeś mnie z klasą, i… wyprosiłeś z klasą. Tak jak Marka i inne osoby. W „białych rękawiczkach”. Pokazując, że Ci tu przeszkadzają, gdy nie przyklaskują Tobie, gdy mówią nie to, co dla Ciebie wygodne. Zadbanie o formę to oczywiście element kulturalnej rozmowy. Ale sama forma, słowa, to jeszcze nie wszystko. O tym, jaką klasę dany człowiek reprezentuje, świadczy jeszcze wiele innych rzeczy, których słowa nie oddają. Choćby uszanowanie godności drugiego człowieka, jego odmienności, jego uczuć i potrzeb. Ale nie chcę przedłużać i nowego wątku tu rozwijać.
Odpowiedziałem teraz – wyjaśniam – na Twoje Alex powitanie mnie tutaj. Zaproszenia i zachęty do rozmowy z Twojej strony oczywiście nie ma, więc to zrozumiałe, że na tym kończę. Szanuję bowiem Twoje preferencje co do innego stylu komunikacji oraz eliminacji z Twojego otoczenia tych, których wypowiedzi są dla Ciebie w jakiś sposób trudne i niewygodne. Szybka selekcja ludzi – i już nie masz powodów do przeżywania złości, irytacji, niechęci, ani do zaprzeczania, że takie emocje przeżywasz. Możesz cieszyć się tym, że znowu wszyscy tutaj brawo Ci biją i jest tak miło. Miodzio po prostu. :) Nie pozostaje nic innego, jak tylko Ci zazdrościć…
Choć… Nie jest to takie oczywiste. Chętnie bym zadał Ci pytanie, czy przypadkiem nie czujesz się samotny, jeśli wciąż eliminujesz ludzi, wciąż ich wymieniasz na innych, jak tylko coś zagraża Ci zepsuciem dobrego nastroju czy przeżywaniem negatywnych emocji? (to już świeża refleksja po Twoim nowym artykule…).
Witek Gajewski
Czy wiesz, że po Twoich zapewnieniach z pierwszej wypowiedzi tutaj „I będę miał odwagę też więcej się tu nie odezwać. „ i „Odejdę z klasą tak jak Marek„ założyłem się z kimś, że na tym nie poprzestaniesz? :-) :-)
Muszę się też uśmiechnąć czytając Twoje słowa: „Oczywiście powitałeś mnie z klasą, i… wyprosiłeś z klasą.” bo nawet najdokładniejsza analiza mojej wypowiedzi pokaże, że co najwyżej zaakceptowałem Twoją decyzję, aby Twój pierwszy komentarz na blogu był zarazem ostatnim, o wyproszeniu nie było mowy.
Całą resztę darujmy sobie…..
Pozdrawiam
Alex
Alex,
tak, wygrałeś… :) :)
Możesz czuć się usatysfakcjonowany.
Wygraniem zakładu. Wypunktowaniem kolejnej osoby tutaj.
Wyjąłeś zdanie z kontekstu całej mojej wypowiedzi, nadałeś mu znaczenie wygodne dla Ciebie, przerzuciłeś odpowiedzialność za Twoje wykluczenie mnie z grona dyskutantów, na mnie…
Brawo!!!!!!
Nie jestem mocny z psychologii, bo inne studia kończyłem (jestem informatykiem), ale Ty jesteś coachem i trenerem, to wiesz to lepiej ode mnie.
Czy to nie nazywa się przypadkiem PSYCHOMANIPULACJA?
A konkretnie? Czy to nie jest manipulacja, gdy komuś się coś wmawia, a nie daje mu szansy wyjaśnienia tego, o co mu chodziło?
Jeśli z pozycji siły i władzy (bo tu ją masz, jako Autor bloga), „zamyka mu się usta”?
I jednocześnie oskarża o coś, czego nie powiedział, dodając własną do tego, co powiedział, interpretację?
I podając ją jako jedyną słuszną?
A skąd Alex wiesz, że nie czekałem na zachętę z Twojej strony do wypowiedzi?
I że dopiero od Twojej reakcji na to, co piszę, nie uzależniałem swojego stąd odejścia?
Napisałem tylko o swojej gotowości do zaprzestania dalej dyskusji, ale nie o tym, kiedy to zrobię.
Być może zmieniłbym zdanie, jeśli zostałbym potraktowany z życzliwością.
Dałem Ci też sygnał refleksją i pytaniem z nowego Twojego postu, że przeczytałem co piszesz i zaciekawiło mnie…
I zrobiłem to ze zrozumieniem, a nawet współczuciem odnosząc się do tego, co mówisz.
Tak mi się jakoś smutno zrobiło, gdy zobaczyłem, że możesz czuć się samotny, ciągle eliminując z życia osoby, których zachowania są dla Ciebie niewygodne.
Ale to moje pytanie już pominąłeś milczeniem…
A teraz – to ja sam podejmuję autonomiczną decyzję, że nie odezwę się więcej. Naruszałbym bowiem wtedy wyraźnie Twoje granice, a to moim celem nie jest, aby przekraczać je nielegalnie.
Witek Gajewski
Uuuuuuups!
Znowu się założyłem :-)
Pozdrawiam
Alex
Alex,
Dla mnie wersja full jest bardziej przydatna. Sam też bym wolał otrzymywać taką wersję. Nie widzę tu problemu z „chłostaniem” jak to ktoś określił. Nawet jakbym odczuł którąś z Twoich wypowiedzi jako atak to zaraz potem zacząłbym się zastanawiać skąd się to uczucie wzięło i czy rzeczywiście jest na miejscu. Czytam twojego bloga od dawna, miałem także okazję Cię poznać w realu i wiem, że nie jesteś osobą która w jakiś tani sposób musiałaby podbudowywać własne ego więc gdyby z jakiś powodów odczuwał dyskomfort przy wersji full najpierw zapytałbym się dlaczego tak to odczuwam. Zaletą bloga jest to, że zawsze można na spokojnie wszystko przeanalizować i jak emocje opadną odpowiedzieć :)
Popieram pomysły które tu się pojawiły aby gdzieś z boku pojawił się link „Pierwszy raz na Blogu?” z klarownym wyjaśnieniem zasad panujących na blogu. Podobny link mógłby znaleźć się w okolicach formularzu odpowiedzi.
Pozdrawiam serdecznie.
Grzegorz.
Alex
Wygląda na to, iż po prawie 5 latach istnienia blogu dochodzi do konkretniejszego kształtowania się jego formy. Najpierw były różne dryfy tematyczne, aż przyszedł czas także na sposób dyskusji. Z ciekawością obserwuję cały proces rozwoju tego blogu.
Pamiętam jak sporadycznie padały pytania lub sugestie od czytelników odnośnie dyskusji, ale jak dotąd nie widziałeś w tym problemu. Jednak przyszedł czas na przyjrzenie się temu.
Dziwię się każdemu, kto nie chce skorzystać z rzetelnej i kulturalnej odp. w wersji full, na spokojnie, w postaci tekstowej na blogu. Rzadka okazja do rozwoju.
Powyższa dyskusja z niektórymi czytelnikami pokazała mi dobitniej, dlaczego z niektórymi ludzmi trudno dogadać się, bez względu na poziom szczegółowości dalszych analiz i wyjaśnień. Ciekawe z czego to wynika? Powodów jest chyba wiele, a znajomość odp. na to pytanie może być ważnym przełomem w dalszym rozwoju dla danej osoby.
Ciekawe co zmieni się przez kolejne 5 lat? – oprócz avatara ;)
Życzę dalszych, dobrych transformacji blogu i dużo energii do jego prowadzenia
Tomasz
Tomasz Ciamulski
Zawsze byłem zwolennikiem zostawiania Czytelnikom maksymalnej możliwej swobody wypowiedzi, stąd tez pewien „leseferyzm” tutaj jeśli chodzi o komentarze.
Ostatnio stwierdziłem, że cierpliwe i wielokrotne tłumaczenie tych samych spraw osobom, które nie chcą lub nie potrafią odnieść się prostej wypowiedzi pisanej w ich ojczystym języku jest zarówno marnotrawstwem mojego czasu, jak też zaniża poziom całego blogu o wiele bardziej, niż gotów byłbym to zaakceptować.
Stąd ta porządkująca sprawy dyskusja.
rezultaty mi sie podobają, zobacz choćby jaka dojrzałą i wyważona rozmowa prowadzona jest pod trudnym „Dylematem Malwiny”
Oby tak dalej!!
Dziękuję za życzenia i pozdrawiam serdecznie
Alex
Witam,
przeczytałam i tę dyskusję, i tę dotyczącą problemu Malwiny. Dla mnie te dwa tematy są inne, trudne do porównania. Historia Maliwiny – to samo życie, problemy bliskie wielu ludziom takim jak ja oraz inni czytelnicy (widać, ile piszą ludzie od siebie, o swoich doświadczeniach). Alex, jako autor blogu, zaczął dyskusję otwarcie, ze zrozumieniem dla tego, o czym mówi Malwina. Jako moderator dyskusji tutaj, narzucił jej więc pewien styl.
Temat z tego postu – jak dyskutować, jest zupełnie z innej półki. Nietrudno to zauważyć, że krytyczny feedback, który uzyskała Magda, trudno określić jako empatyczny i podobny do informacji zwrotnej, którą dostała Malwina…
Zauważyłam, że różny jest język, którego używa Alex, odpowiadając Magdzie, od tego, który stosuje w wypowiedzi danej Malwinie.
Nasuwa mi się taki wniosek, że informacja zwrotna bardzo zależy od nastawienia osoby, która ją daje, od jej emocji i tego, jak ocenia to, co ktoś mówi.
Tak sobie myślę, jak potoczyłaby się dyskusja dotycząca tematu Malwiny, gdyby Alex jej wypowiedź rozłożył na czynniki pierwsze tak jak Magdy, popodkreślał błędy komunikacyjne i w myśleniu, wykazał, że źle myśli i powinna niezwłocznie zacząć myśleć tak jak on, bo inaczej „zaszkodzi jej to w oczach ludzi z górnej półki”…
A teraz to nasuwa mi się pytanie – jaki feedback woleliby czytelnicy po przeczytaniu tych obydwu postów: czy taki jak otrzymała Magda, czy taki jak dostała Malwina?
Pozdrawiam, Paula
Witam,
Paulo feedback nie jest forma krytyki lecz formą pomocy w nauce bycia lepszym w różnych aspektach życia. Feedback nie zależy od nastawienia osoby, która go udziela.
Pod postem Malwiny moim zdaniem są przykłady rozwiązań, a nie typowy feedback. Aczkolwiek w niektórych miejscach można go zauważyć.
Krysia
Paula
Słusznie zauważasz, że obydwa tematy są całkowicie różne. Stąd się biorą różnice, porównaj to do chirurga, który raz rozcina pacjenta nożem, a innym razem pomaga podnieść się babci, która potknęła się na chodniku
Jeżeli sobie wyobrazisz te dwie sytuacje, to chyba zrozumiesz, że Twoje końcowe pytanie jest bezprzedmiotowe.
KrysiaS
Dziękuję za wyjaśnienia dla Pauliny
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Alex
dziękuję za indywidualną odpowiedź. :)
Widzę, że zdanie co do tego, że tematy są różne, mamy identyczne. Z tego wynikają też oczywiście różne dyskusje. Ale i z tego, że emocje z czym innym są związane, wobec tego różne. Inne też doświadczenia są opisywane.
Ale jakoś tak po kobiecemu czuję, że się z jakiegoś powodu (jakiego?) na tę Magdę uparłeś z tymi chirurgicznymi cięciami. :)
A takiego nastawienia nie miałeś pisząc post w odniesieniu do wypowiedzi Malwiny. Choć nie chciałabym jej obrazić, porównując tę reakcję empatycznego Alexa do Twojej metafory „podnoszenia babci, która potknęła się na chodniku”. :)
Pozdrawiam serdecznie,
Paula
Paula,
Malwina zwróciła się o pomoc w jej problemie. To bardzo jasno uzasadnia różnicę w komunikacji.
Czym innym jest feedback a czym innym odpowiedź czy reakcja na prośbę o pomoc. :-) Ja to przynajmniej – także po kobiecemu – tak odbieram.:-)
Pozdrawiam, Ewa
Ewa W.
tak, Malwina zwróciła się o pomoc w problemie, Magda nie – tu się z Tobą zgadzam. Wypowiedź Malwiny to prośba, o radę, wsparcie, też pewnie zrozumienie… Cały przebieg dyskusji przebiegał więc pod tym kątem – jak jej pomóc.
Ale w tym momencie zastanowiłam się nad tym, że Magda przecież o nic nie prosiła… Dostała feedback, choć o niego nie prosiła. Czyli – były to konsultacje bez zlecenia, jak by to Alex powiedział…
A co do feedbacku, czyli informacji zwrotnej, to może ona zostać udzielona również co do prośby kogoś o pomoc. Ważne moim zdaniem jest to, czemu taki feedback ma służyć i po co się go daje, jaki jest jego cel.
Pozdrawiam,
Paula
Paula
Zacznijmy od tego, że w poście nie ma feedbacku dla Magdy (bo zrobiłbym to we właściwym wątku)
lecz pytanie do Czytelników, w jakiej formie woleliby abym prowadził dyskusje z nimi. Tutaj nie wymieniałem tez Magdy z imienia, podałem jej wypowiedź tylko jako przykład. Od Ciebie oczekuję, że zrozumiesz tę różnice. Dasz radę?
Pozdrawiam
Alex
Alex,
jestem młodsza, i wiele doświadczeń przede mną, które już być może za Tobą, ale daję sobie z pewnością radę z rozumieniem tego, co piszesz.
Co nie oznacza, że na wszystko przytaknę, co napisałeś w tej odpowiedzi na mój komentarz. Dlaczego – zaraz wyjaśnię.
Sam piszesz na początku postu, że jednym z głównych celów tego blogu jest: „2.danie możliwości bezpiecznego potrenowania sztuki polemiki, argumentacji i prezentacji własnych racji, oraz otrzymania bardzo indywidualnego, bezpośredniego i otwartego feedbacku kogoś, kto jest życzliwym, choć niełatwym sparring partnerem.”
Tylko… Magda o ten „indywidualny, bezpośredni i życzliwy feedback” wcale nie prosiła, ani też nie miała wpływu na to, jaką wersję wolałaby dostać: light czy full. Może dlatego mnie to trochę zdziwiło, bo miałam takie doświadczenia dotąd ze szkoleń i coachingu, w których sama brałam udział, że trener pytał mi się, czy chcę otrzymać feedback w danym temacie. Szczególnie, gdy robił to wobec innych osób, grupy.
Napisałeś o celach tego postu, że nie był nim feedback – i z tym się zgadzam z Tobą, że co do sformułowania tematu, nie określiłeś rzeczywiście, że jest to wypowiedź skierowana do Magdy.
Jednak – gdy zaczynamy czytać post, znajdujemy tutaj przykład wypowiedzi jednej Czytelniczki, z dokładnymi i obszernymi cytatami i linkiem do tego postu, gdzie były są jej komentarze (a więc bez trudu rozpoznajemy tę osobę). Większość tego postu zajmuje Twoja informacja zwrotna dla niej, i wyłącznie dla niej (innych Czytelników nie cytujesz).
To są fakty i trudno mi zgodzić się wobec tego z tym, że jak piszesz wyżej, że „w poscie nie ma feedbacku dla Magdy”.
Po przeczytaniu wszystkiego, łącznie z wersją light i full Twojej odpowiedzi (czyli informacji zwrotnej o tym, co Magda powiedziała i jak Ty to ze swojego punktu widzenia oceniasz, oraz jakie dajesz jej rady), zadajesz owszem pytania ogólne i ukierunkowujesz całą dyskusję na inne tory. Co nie oznacza przecież, że „reprymenda” dla Magdy nie widnieje wyżej jako bogaty przykład, z Twoimi uwagami, opiniami, ocenami i przewidywaniami, jak to, co Magda robi nagannego wg Ciebie, może jej zaszkodzić…
Nie dociekam czym naraziła Ci się Magda – czy swoją otwartością mówienia o uczuciach, czy wiedzą o emocjach i jej osobistymi doświadczeniami, która nie zgadza się z Twoimi poglądami na temat przeżywania uczuć – ale niewątpliwie klimat tego postu nie jest wspierający, a raczej napastliwy. Ale to już moja prywatna ocena, mój odbiór tego, co przeczytałam. I z tym oczywiście zgadzać się nie musisz.
Pozdrawiam,
Paula
Paula
Ja swoje, a Ty swoje :-)
Zostawmy to, szkoda Twojego i mojego czasu
Pozdrawiam
Alex
Paula, myślę, że nie zrozumiałaś głównego przesłania i idei tego postu i stąd bierze się pewne obruszenie, któro można wyczuć po przeczytaniu Twoich wypowiedzi. Próbowałaś spojrzeć na całą sytuację jak na przykład dydaktyczny? Aleks poruszył w tym poście bardzo istotną kwestię – zaprezentował nam dwa możliwe modele komunikacyjne i zapytał czytelników, który z nich preferujemy. Stąd aby przybliżyć ideę i esencję tkwiącą w każdym z funkcjonujących modeli Aleks chciał posłużyć się przykładem (pamiętaj, że jest to blog praktyka), a po co szukać daleko, skoro na blogu wypowiedzi różnych ludzi jest pod dostatkiem? Pomyśl, że Aleks mógł przytoczyć praktycznie każdą wypowiedź, której kryterium doboru było niezrozumienie wypowiedzi po stronie odbiorcy, pewne błędy i luki logiczne w wypowiedzi dyskutanta mogące stwarzać wrażenie wypowiedzi manipulacyjnej. Chodziło w istocie o podanie za przykład takiej wypowiedzi, która pozwoli nam poznać dany model komunikacyjny w pełnej krasie łącznie z całym bogactwem inwentarza jaki on ze sobą niesie (z naciskiem na zaprezentowanie ewentualnych konsekwencji, abyśmy byli świadomi na co się decydujemy):D. W tym wypadku postać autora przytoczonej przez Alexa wypowiedzi jest zupełnie nieistotna. Pomyśl, że to mogła być wypowiedź Magdy, Twoja, czy moja, co zresztą nieszczególnie mnie martwi jeśli ktokolwiek mógłby z tego wyciągnąć jakąś naukę, łącznie ze mną samą. Zadziwia mnie też fakt, że skupiłaś się akurat na tym jakoby Aleks sprezentował tu komuś nieproszony feedback pomimo odmiennych deklaracji Alexa oraz tego, że sama zainteresowana (Magda) nie zgłosiła tu żadnych obiekcji. To jest mój odbiór całej sytuacji i może moja wypowiedź pozwoli spojrzeć Ci na ten temat z nieco innej perspektywy :)
Pozdrawiam
Alex,
rzeczywiście nie ma już o czym rozmawiać i szkoda czasu na dalszą polemikę – Ty wiesz swoje, ja wiem swoje. Tak jak powiedziałam – mój odbiór jest subiektywny, Ty nie musisz się z nim zgadzać.
Marta,
dziękuję za wypowiedź, na pewno pokazuje Twoją perspektywę odbioru tego, co napisał Alex w poscie. Masz prawo tak to rozumieć. W związku z tym nie będę też Cię przekonywac, że nie czujesz, o co mi chodzi. Bo też masz prawno do innego czucia.
Magda,
jeśli masz takie poczucie, że powiedziałam coś w Twoim imieniu albo co więcej – jako Twój rzecznik czy obrońca, to przepraszam. Nie taki był mój zamysł.
Twój odbiór tego feedbacku Alexa może być pozytywny, o czym być może, jak to zauważyła Marta, świadczy to, że obiekcji nie zgłaszałaś. To dla mnie tylko, jak to czytałam raz i drugi, było tu dużo niespójności z deklaracjami Alexa oraz ja to odebrałam jako formę jakiejś „nagonki” na Ciebie. I to mnie tylko zastanowiło – skąd tyle przykrych uwag tutaj akurat do Ciebie i jak one mogą wpływać na zmiany, gdy w takiej formie są przekazane.
Ale zostawmy ten temat, bo widzę, że mi się moje własne potrzeby tu uruchamiają, a post i dyskusja nie jest przecież o potrzebach jakiejś Pauli… :)
Piszę wypowiedź tutaj, bo tu lepiej pasuje, chociaż zainspirowana jest dyskusją pod postem 'Szybka selekcja – jak to robi Alex cz.1′
Monika Góralska napisała
„Jeszcze mała refleksja. Czytam ten blog i uczestniczę w dyskusjach od trzech lat. Czasem się z Tobą zgadzam, czasem nie zgadzam, czasem oburzam, czasem przyznaję Ci racje – różnie w zależności od tematu i naszych na daną sprawę poglądów.
Od pewnego czasu czytam wyłącznie POST. Dlaczego? Dlatego, że jak zaczynam czytać dyskusję to po kilku komentarzach muszę wrócić z powrotem do postu, bo nie wiem czego dotyczy dyskusja.
”
Ujęła w tych kilku zdaniach to, co chciałam napisać. Nie mam ochoty przedzierać się przez gąszcz komentarzy, z których tak naprawdę nic nie wynika, a na pewno nie na temat postu. A jak już przeczytałam komentarze pod tym postem, to stwierdziłam, że w zasadzie niepotrzebnie. Zastanawiam się nad przerzuceniem się na czytanie tylko komentarzy osób, które od dłuższego czasu kojarzę na tym blogu. Widzę, niestety, co raz mniej wypowiedzi tych osób. Nawet Ewa W, która bardzo chętnie i często wypowiadała się – w ostatnich postach praktycznie zniknęła.( Zdaję sobie sprawę, że może to być spowodowane nawałem innych spraw.)
Pozdrawiam,
Olga
Olga
Dziękuję za komentarz pod właściwym postem, to ostatnio rzadkość :-)
Jak widać zacząłem ostatnio zwracać większą uwagę na to, by Czytelnicy komentując postarali się przynajmniej o pewne minimum zrozumienia tekstu i trzymania się tematu. Pewna tolerancję chcę zachować, bo jest to przyjazne miejsce, też dla mniej wprawnych w komunikowaniu się.
Mam tez czasem wrażenie, że dla części Uczestników jest to jedno z nielicznych miejsc do porozmawiania z innymi ciekawymi ludźmi, stąd rodzenie się różnych dyskusji pobocznych. Dopóki logika wywodu i zrozumienie są OK to nie chciałbym tych dyskusji blokować. Wychodzę też naprzeciw tej potrzebie umożliwiając praktycznie każdemu opublikowanie postu gościnnego, pod warunkiem, że wnosi on wartość dodana dla Czytelników a Autor gotów jest poprowadzić dyskusję z nimi
Optymalnych proporcji tego wszystkiego nie da się wykoncypować teoretycznie, dlatego pozostaje metoda prób i błędów :-)
Obiecuję, że będę to bardziej monitorował
Pozdrawiam serdecznie
Alex
PS: Widze, że i Ewa W komentuje znowu :-)
Paula:
„Nie dociekam czym naraziła Ci się Magda – czy swoją otwartością mówienia o uczuciach, czy wiedzą o emocjach i jej osobistymi doświadczeniami…”
To nędzna manipulacja, czy rzeczywiście twierdzisz, że można narazić się autorowi tego bloga otwartością w mówieniu o uczuciach? Jeśli tak to dlaczego czytasz ten blog?
Nie atakuję Cię, ale szczerze dziwi mnie jak można stawiać tego typu hipotezy pod adresem autora jednocześnie czytając jego blog i wchodząc z nim w polemikę. Naprawdę nie rozumiem, a chciałbym zrozumieć!
Ponadto:
„ale niewątpliwie klimat tego postu nie jest wspierający, a raczej napastliwy.”
Tutaj częściowa zgoda z mojej strony. Wcześniej byłem przeciwko tego typu odpowiedzią bez wyraźnej zgody autora komentarza. Pragnę jednak zwrócić uwagę, że tego typu wytykanie błędów w komunikacji może nie być przyjemne, ale istnieje duże prawdopodobieństwo, że dzięki emocjom związanym z nauką skutecznej komunikacji ta w szybszym tempie się poprawi. To jak bicie po rączkach przy stole – stresujące, ale łatwiej wtedy się „pilnować”, prawda? :-)
Pozdrawiam,
Paweł.
Paweł Kuriata,
Napisałeś (boldowanie moje):
„“ale niewątpliwie klimat tego postu nie jest wspierający, a raczej napastliwy.”
Tutaj częściowa zgoda z mojej strony. Wcześniej byłem przeciwko tego typu odpowiedzią bez wyraźnej zgody autora komentarza. Pragnę jednak zwrócić uwagę, że tego typu wytykanie błędów w komunikacji może nie być przyjemne, ale istnieje duże prawdopodobieństwo, że dzięki emocjom związanym z nauką skutecznej komunikacji ta w szybszym tempie się poprawi. To jak bicie po rączkach przy stole – stresujące, ale łatwiej wtedy się “pilnować”, prawda?”
Czy pytanie o drogę może być napastliwe i niewspierające?
Czy od instrukcji obsługi telefonu oczekujesz wsparcia i rozważasz ją w kategoriach łagodności lub napastliwości???
A ten post jest PYTANIEM a nie feedbackiem. Jest też WSKAZANIEM / pytaniem o akceptację 6 ważnych ZASAD dyskusji na tym blogu.
Ty w swojej wypowiedzi połączyłeś (niesłusznie według mnie) dwie odrębne sprawy, czego efektem jest to, że odnosząc się do wypowiedzi klimacie postu (moim zdaniem świadczącej o niezrozumieniu postu) , mówisz informacji zwrotnej i „wytykaniu błędów”.
Pozdrawiam, Ewa
Alex,
Też zauważyłem ostatnio pojawienie się kilku osób których komentarze były w wspomnianym wcześniej tonie. Sądzę, że poza przyczynami wymienionymi wcześniej jeszcze jedną jest ta, że blog cieszy się coraz większą popularnością, a im więcej czytelników tym większa jest szansa, że trafią się także i mniej kompatybilni. Dla mnie istotną nauką z tego jest to jak zupełnie inaczej można widzieć świat i interpretować Twoje słowa. W moim odczuciu piszesz bardzo prosto i klarownie. Dlatego z pewnym zaskoczeniem przyjmuję, że dla mnie pewne oczywiste rzeczy są przez innych tak zupełnie inaczej odbierane z zupełnie innymi wnioskami (mam tu na myśli zwłaszcza te wypowiedzi które pojawiają się przy tematach relacji międzyludzkich i które zarzucają Ci natychmiastowe i bezduszne eliminowanie wszystkich którzy choć trochę się z Tobą nie zgadzają)
Olga,
Też lubię wypowiedzi Ewy W, a i Twoich mi trochę brakuje. Pojawiają się także i nowe osoby których komentarze czytam z przyjemnością. (np. futrzak)
Pozdrawiam serdecznie.
Grzegorz.
Alex,
„Mam tez czasem wrażenie, że dla części Uczestników jest to jedno z nielicznych miejsc do porozmawiania z innymi ciekawymi ludźmi, stąd rodzenie się różnych dyskusji pobocznych. Dopóki logika wywodu i zrozumienie są OK to nie chciałbym tych dyskusji blokować. ”
A i owszem, dla mnie również jest to miejsce (których praktycznie nie ma w internecie), gdzie można ciekawie porozmawiać z ciekawymi ludźmi. Zbaczanie z tematów również lubię, o ile da się coś tego zrozumieć i np odnieść się. A w takim, za przeproszeniem, 'ble ble w kółko i w dużej ilości’ ani jedno ani drugie nie jest niestety możliwe. Na dodatek gubią się ciekawe i zrozumiałe wypowiedzi i to najbardziej boli. :(
To tak, gwoli uszczegółowienia, o co mi chodziło :)
Grzegorz Kudybiński,
Dziękuję :)
Pozdrawiam,
Olga
Ewa:
„Ty w swojej wypowiedzi połączyłeś (niesłusznie według mnie) dwie odrębne sprawy, czego efektem jest to, że odnosząc się do wypowiedzi klimacie postu (moim zdaniem świadczącej o niezrozumieniu postu) , mówisz informacji zwrotnej i “wytykaniu błędów”. ”
To prawda, odniosłem się do komentarza Pauli dotyczącego charakteru wpisu, a sam poruszyłem temat feedbacku. Mogło to wprowadzić Cię i innych czytelników w błąd, to prawda.
Miałem na myśli charakter feedbacku, nie zaś wpisu, źle to zakomunikowałem.
Myślę jednak, że zrozumiałem idee tego wpisu… :)
Kolejna celna uwaga, dzięki. :-)
Paweł Kuriata,
Piszesz, że chcesz zrozumieć, więc wyjaśniam. Czy myślisz, że gdy czytałam ten post (blog został mi kiedyś polecony przez kolegę), to z góry zakładałam, że będę się zgadzać ze wszystkim, co pisze Autor, albo też przyjmowałam założenie, że się zgadzać nie będę? Moje hipotezy powstały na skutek czytania, w trakcie czytania i analizy tego, co czytam. Dość dokładnej i wnikliwej – zajrzałam bowiem też do całości dyskusji, z której zostały wyjęte i przytoczone wypowiedzi Magdy. Na tej podstawie wyrobiłam sobie swoje zdanie i je wyraziłam. Co nie oznacza, że do tego zdania nakłaniam i zmuszam innych do podpisywania się pod nim.
Z drugiej strony – rozumiem Twoją postawę, gdyż „wychylenie” się tutaj z czymś, co nie jest kompatybilne z tym, co twierdzi Alex, skutkuje natychmiastowym „Eject”. Trudno się więc dziwić, że innego rodzaju postawa, opinie czy poglądy mogą tu budzić zdziwienie tych osób, które uznają, że jedynie Alex ma patent na wiedzę w tematach, które porusza.
Zauważ, że ja piszę o swojej perspektywie – wyrażam inne zdanie, swoje (co zresztą tutaj na tym blogu Alex poleca na każdym kroku, po czym – co dla mnie jest pewną niekonsekwencją – gdy ktoś ma swoje zdanie i je otwarcie wyraża, jest poddawany selekcji). Chciałabym, abyś w taki sposób rozmawiał – mówiąc o tym, jak to widzisz ze swojej perspektywy, a nie formułując pomówienia typu „nędzna manipulacja”. Osądzasz tak moją wypowiedź, bo z tym się nie zgadzasz, co piszę. Czemu więc nie napiszesz tego w sposób nieoskarżający – w takim i takim temacie mam inne zdanie niż Ty Paula, i brzmi ono tak i tak. Wtedy nasza wymiana zdań mogłaby być twórcza – ja mogłabym się do czegoś przekonać, zmienić zdanie, a może i Ty coś byś zaczerpnął z tego, co ja mówię.
Napisałam, że nie dociekam, skąd wziął się w tym poście feedback akurat dany w stosunku do wypowiedzi Magdy. Wyjaśniłam, że to ja odbieram tę wersję light i full dla niej w wymowie jako napastliwe. To moja subiektywna ocena – podkreśliłam to kilka razy. Piszesz, że chcesz zrozumieć skąd się biorą moje odczucia. Wyjaśnię.
Otóż gdy czytałam tę dyskusję, łatwiej mi z moją wiedzą i doświadczeniem było zrozumieć to, co pisze o emocjach Magda niż to, co Alex. Zgadza się to bowiem w pełni z wiedzą, którą uzyskałam podczas studiów, zarówno psychologiczną, jak i w dziedzinie neurobiologii. Zgadza się też z moimi doświadczeniami – mam to szczęście, że mam świadomą i światłą mamę i nie wychowała mnie na osobę zaprzeczającą własnym emocjom, uciekającą od nich, tłumiącą uczucia (a niestety większość Polaków jest tak wychowana – „nie płacz”, „nie złość się”, „nie śmiej się” itd.). Według mnie Magda w sposób cierpliwy i klarowny na własnych przykładach, nie cytując encyklopedii ani innych źródeł, wyjaśniała tutaj, ŻE OD EMOCJI NIE MOŻNA UCIEC I ZASTĘPOWAĆ TYCH NIEPRZYJEMNYCH (NP. ZŁOŚCI) TYM PRZYJEMNYMI (NP. RADOŚCIĄ, ZADOWOLENIEM). Dla mnie to jest oczywiste, zrozumiałe i zgodne z tym, jak ze swoimi własnymi emocjami sama się obchodzę. Jednak Alex wciąż upierał się tutaj przy swoim, że można np. nie odczuwać złości, tylko zastąpić ją procesem myślowym – zaciekawieniem. Jakby nie do końca przeczytał to, o czym pisze Magda, albo nie próbował tego sobie przeanalizować. ZACIEKAWIENIE TO JUŻ KONKRETNE DZIAŁANIE – MOŻE BYŚ SKUTKIEM PORADZENIA SOBIE ZE ZŁOŚCIĄ ALBO INNĄ EMOCJĄ, KTÓRA JEST PIERWOTNA, ALE NIE MOŻE POWSTAĆ ZAMIAST EMOCJI, ZASTĄPIĆ JEJ.
I po takich dyskusjach, gdzie Magda swoje, a Alex swoje, powstaje potem post o tym, jak dyskutować. I Alex pokazuje w nim przykład Magdy jako trudnej partnerki w dyskusji, z którą nie wie co zrobić, więc musi dać jej „reprymendę”. Jest „trudna”, bo mówi coś, co obiektywnie trudne nie jest (dla mnie jest łatwe i zrozumiałe na przykład), a tylko jest trudne do przyjęcia przez Alexa. Alex wypunktowuje więc jej wypowiedzi, wytyka rzekome błędy w dyskutowaniu, wciąż uciekając jednak od głównego sensu jej wypowiedzi i od tego, że tak naprawdę to sam miał z tym problem, bo się nie zgadzał z tym, co ona pisała.
Jak więc widzisz, gdy czytałam sobie zarówno ten post, jak i komentarze, mogłam mieć takie odczucia, że Magda „naraziła” się Alexowi swoją wiedzą o emocjach oraz wyrażaniem jej wprost, wyjaśnianiem swojego doświadczania emocji na kilka sposobów. Napisałam to sądząc, że blog jest otwarty na tego typu dyskusje i w ten sposób możemy uczyć się od siebie nawzajem. Ale skoro nie jest to taka formuła i tutaj tylko można zgadzać się z Alexem albo pytać jego o zdanie, zgłaszając swój problem oraz przyjmując jako „prawdę ostateczną” to, co on twierdzi, to – nie będę się narzucać.
Gdyby nie Twoja wypowiedź skierowana bezpośrednio do mnie i zadane mi pytania, zaprzestałabym już tutaj komentarzy. Prosiłeś jednak o wyjaśnienie, więc wyjaśniłam, zgodnie z moją zasadą podaną w komentarzach do postu o szybkiej selekcji, że najpierw wyjaśniam, wyjaśniam, wyjaśniam, a dopiero potem, gdy wiem już na pewno, że gotowości do wzajemnego zrozumienia jednak nie ma, wtedy robię „Eject”.
Mam nadzieję, że traz lepiej rozumiesz moją wypowiedź.
Pozdrawiam, Paula
Paula,
widzę, że mieszasz mocno sposób komunikacji z samymi poglądami. Śledzę ten blog od lat i nigdy nie widziałem problemu w niezgadzaniu się w poglądach, nawet gdy były bardzo różne od poglądów Autora.
Piszesz, że Alex „wytyka rzekome błędy w dyskutowaniu, wciąż uciekając jednak od głównego sensu jej wypowiedzi”
Prawdę oddałoby następujące zdanie:
>wytyka błędy w dyskutowaniu, zanim przejdzie do głównego sensu wypowiedzi<
Jest to cecha "edukacyjnej" formuły blogu, za którą jestem Alexowi bardzo wdzięczny.
Co do samych poglądów – to co opisuje naprawdę działa w praktyce! Choć nie każdemu może pasować.
Pozdrawiam
Tomek
Tomek
Dziękuję, że próbowałeś jeszcze wytłumaczyć coś Pauli. Mnie już dawno opadły ręce, całe szczęście, iż w innym poście zadeklarowała ona zajmowanie się w przyszłości pracami i książkami uznanych autorów :-)
Pozdrawiam
Alex
Alex
W tym przypadku chodziło mi bardziej o post główny. Szczególnie tu warto zdementować wyraźnie istotne sprawy.
Uważam, że jest to wyjątkowo wartościowe miejsce w sieci i szkoda, żeby nowi czytelnicy odnosili mylne wrażenia po lektórze powyższych komentarzy.
Pozdrawiam serdecznie
Tomek
Tomasz Ciamulski
Dziękuję za wyjaśnienie, w pełni to rozumiem.
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Witam,
jestem koleżanką Pauli, i w jej imieniu ( w związku z tym, że jej komentarz znikał tajemniczo) przekazuję odpowiedź dla Tomasza Ciamulskiego:
Tomasz Ciamulski,
odpisuję teraz, po raz piąty czy szósty, gdyż to, co piszę, trafia ostatnio do moderacji, a potem nie ukazuje się.
Wyjaśniam, abyś nie wyciągnął błędnego wniosku, że nie odpowiedziałam. Zwykle podejmuję rozmowę, gdy ktoś chce ze mną rozmawiać. Albo kończę wątki, stwierdzając różnice zdań nie do pogodzenia, jak to było z Alexem…
Proszę weź pod uwagę, że ja odnoszę się nie do całości blogu, ani tym bardziej do całości Osoby Alexa – o tym pisałam już tyle, że gdy mówię to mówię o konkretnej sytuacji – w tym przypadku tej, która dotyczy „reprymendy” dla „niesfornej” Magdy, z którą Alex miał kłopot w dyskusji. I tu są różnice zdań między mną i Alexem.
Zauważ, że o tym tu tylko pisałam. Jest to odniesienie się do tego konkretnego tematu. Nie biorę więc za to odpowiedzialności, że ktoś może na tej podstawie stwierdzić, że dotyczy to blogu, Alexa i zinterpretować na swój sposób coś jeszcze oraz odnieść swoje własne, subiektywne, jak mówisz “mylne wrażenie”.
Nie neguję, że wiele z przekazywanych rad, przemyśleń Alexa ma sens i komuś skutkuje w jego życiu. Co nie znaczy, że zaprzeczanie przeżywanym emocjom i ucieczka od nich, wmawianie sobie, że nie przeżywa się złości, też skutkuje pozytywnie. Z mojej wiedzy i doświadczenia wynika bowiem, że nie tylko nie skutkuje, ale może być groźne w skutkach dla osoby, która tak się obchodzi ze swoim emocjami (stres, napięcia, błędnie podejmowane decyzje pod wpływem nieuświadomionej emocji itd.).
Wracam do swoich spraw.
Pozdrawiam,Paula
Ps. Błąd wkradł się w Twoją wypowiedź – lekturze pisze się przez “u” otwarte…
Aneta postanowiła funkcjonować jako przekaźnik Pauli, którą poprosiłem o zaprzestanie wypowiadania się na blogu.
Cała sprawa opisana jest tutaj: http://alexba.eu/2011-01-14/jak-to-robi-alex/szybka-selekcja-alex-cz-1/#comment-100477
To tak dla porządku.
Pozdrawiam
Alex
Alex
Napisałem wcześniej, że pytania są dość tendencyjne, co słusznie przypomniał Sebastian Bigos. Większość ludzi wybrała wersję „hard”, lecz może rzeczywiście nie świadczy to o tendencyjności pytań, lecz o poziomie bloga.
Wydaje mi się jednak, że chociaż kolejność pytań sugeruje odpowiedzi (nie twierdze, że specjalnie były tak ułożone). Napisze teraz co ja sobie pomyślałem czytając te pytania w tej kolejności w jakiej są:
1. Która wersja mojej odpowiedzi wnosi dla Was więcej wartości dodanej?
– Oczywiście wersja „hard”, wersja soft nie wnosi właściwie nic oprócz przyjemnego tonu dyskusji.
2. Która wersję chcielibyście i jesteście gotowi ode mnie otrzymywać (to nie to samo pytanie co poprzednie:-))?
– Hmmm, wersja „hard”.
Kiedyś czytałem o sposobie rozmawiania z klientem i jedna z sugestii dotyczyła strategii zadawania na początku pytań na które klient odpowie „tak”. Późniejsze „tak” na kluczowe pytanie przychodzi wtedy łatwiej.
Tak sobie to skojarzyłem z tymi pytaniami…