Po tym, jak projekt „Biblioteczka” dość gładko wystartował (choć jej dotychczasowe praktyczne wykorzystanie jest nieco poniżej moich oczekiwań) czas na przygotowania do drugiego z moich trzech zamierzonych dla Was przedsięwzięć.
Tym projektem jest kolejna edycja Eksperymentu, polegającego na tym, że wybrana grupa ok. 6 osób otrzymuje bezpłatny dostęp do mojego fachowego know-how podczas intensywnego treningu w trzech dwudniowych sesjach. Poprzedni eksperyment był przeznaczony wyłącznie dla całkiem młodych ludzi, tym razem bez ustalania jakiś granic wiekowych chcę zebrać grupę osób które po prostu:
- są ciekawe świata a ich marzenia życiowe to coś więcej niż mieszkanie na kredyt w bloku i plazmowy telewizor
- znaczne zwiększenie ich skuteczności w komunikacji, prezentacji i negocjacjach ułatwi im osiąganie tych marzeń
- chętnie uczą się i próbują nowe rzeczy
- w jakiś sposób są niebanalni
- mają dość wysokie standardy etyczne
- obiecają, że w przyszłości zrobią coś dobrego dla innych ludzi (zasada „podaj dalej”)
Sam Eksperyment mógłby wystartować gdzieś wczesną wiosną, w międzyczasie podyskutujmy sobie nad jego formułą, zakresem i kryteriach doboru uczestników. Serdecznie zapraszam wszystkich zainteresowanych do wymiany poglądów i pomysłów.
PS: Dla Tych z Was, którzy nie byli z nami w 2007 podaję poniżej linki do dyskusji związanych z tamtym projektem
http://alexba.eu/2007-04-08/tematy-rozne/zaproszenie/
http://alexba.eu/2007-07-01/tematy-rozne/eksperyment-rozpoczety/
http://alexba.eu/2007-08-19/rozwoj-kariera-praca/nasz-eksperyment-cd/
http://alexba.eu/2007-09-03/rozwoj-kariera-praca/nasz-eksperyment-kontynuacja/
http://alexba.eu/2008-12-19/firmy-i-minifirmy/wprowadzanie-innowacji/
http://alexba.eu/2008-12-11/tematy-rozne/eksperyment-rezultaty1/
http://alexba.eu/2009-01-06/tematy-rozne/eksperyment-rezultaty2/
Wow! Aż chce się wracać do kraju! :) Przewiduję falę reemigracji. :)
Dobrej nocy,
Paulina
Alex,
Zachęcony bardzo pozytywnym wrażeniem jednego z uczestników poprzedniego eksperymentu, jestem bardzo ciekawy i chętny do wzięcia udziału w nowej edycji.
Witam!
Chętnych to na pewno będzie sporo i trzeba będzie przeprowadzić „rekrutację”.
Sam, z racji mojej wrodzonej nieśmiałości, miewam często problemy z komunikacją i z pełnym wykorzystaniem moich umiejętności. Może by więc dać szansę takim ludziom, którym nowo nabyte na szkoleniu umiejętności dałyby dużego „kopa” w życiu? :)
Pozdrawiam,
Bartek
Ja również bardzo chętnie uczestniczyłbym w szkoleniu. Czekam na więcej informacji na temat „rekrutacji” :)
To ja już się zgłaszam jako chętny i to bardzo :) Kiedy przewidujesz terminy takich „szkoleń”? :)
I ja się, oczywiście, piszę. Zastanawiam się tylko jak przeprowadzisz eliminacje grupki „chosen ones” :) z tej, zapewne, kilkudziesięcioosobowej grupy chętnych.
Witam!
A ja chciałbym zapytać, jaka jest dolna granica wiekowa? Z niecierpliwością oczekuję dalszych informacji! :)
@Alex: To jest naprawdę zadziwiające, że telewizor plazmowy może być obiektem marzeń :!:
@Aleksander Piechota: Moja rada: Nie pytaj „jaka jest dolna granica wiekowa?”, bo Alex nie lubi się powtarzać. Napisał „tym razem bez ustalania jakiś granic wiekowych” i tego się trzymaj. :-)
witam
jestem ciekawy tych standardów etycznych. Jak zamierzasz to sprawdzić?? Chodzi pewnie o to, żeby nie przekazywać metod szkoleniowych innym, tak??
Na pewno nie przepuszczę okazji, żeby uczestniczyć w tych szkoleniach :) .
pozdrawiam
Witam !
Cieszy mnie fakt że Alex organizuje takie spotkanie . Jestem pełn nadziej że uda wziąść w nim udział .
Witam,
Zgłaszam chęć udziału w szkoleniu/eksperymencie
Miłego dnia
Marzena
Witam
„podyskutujmy sobie nad jego formułą, zakresem i kryteriach doboru uczestników”
Proponuję dobór na podstawie tego, co dana osoba już robi samodzielnie i jakie ma plany. W ten sposób może udać się zgromadzić grupę osób o bardzo różnych zainteresowaniach, sprzyjającą poszerzaniu horyzontów jej uczestników.
Dla takiej grupy pierwsza część treningu mogłaby być wspólna (uniwersalna: komunikacja, negocjacje itp.) a druga bardziej dostosowana do potrzeb i planów danej osoby czyli konkretniejsze konsultacje. Druga część wymagałaby większego zaangażowania ze strony Alexa, ale dzięki temu może być ciekawiej – wzajemna inspiracja.
Alex, jaki zakładasz podział inicjatywy Ty – uczestnik?
Pozdrawiam
Tomek
Witam,
Alex oczywiście jestem zainteresowany, choć mam wrażenie że zakwalifikowanie na szkolenie będzie bardzo trudnę.
Jestem ciekaw jak będzie przebiegał proces rekrutacji.
Co do Biblioteczki to mam wrażenie że główną barierą jest jezyk. Myślę że jeśli znalazły by się tam pozycje w jezyku polskim to kolejka oczekujących była by bardzo długa.
Pozdrawiam
Krzysiek
Cześć.
Jak najbardziej jestem zainteresowany wzięciem udziału w eksperymencie.
>>są ciekawe świata a ich marzenia życiowe to coś więcej niż mieszkanie na kredyt w bloku i plazmowy telewizor
Zdecydowanie się kwalifikuję. Mam marzenia i to zdecydowanie inne niż wymieniłeś.
>>znaczne zwiększenie ich skuteczności w komunikacji, prezentacji i negocjacjach ułatwi im osiąganie tych marzeń
Od jakiegoś czasu pracuję nad sobą dość intensywnie. Jednak ciągle mam wrażenie (widząc częsty brak skuteczności), że jeszcze jest dużo do zrobienia.
>>chętnie uczą się i próbują nowe rzeczy
Już dawno zdałem sobie sprawę, że nauka jest moim nałogiem. A jeśli chodzi o eksperymenty, to wchodzę w ciemno, w ten i wszystkie Twoje następne.
No może z tym ciemno przesadziłem, czytam Twojego bloga już od dłuższego czasu, więc wiem czego mogę się spodziewać. Tak, czy siak uwielbiam eksperymentować.
>>w jakiś sposób są niebanalni
Jestem wizjonerem. Oczywiście przepaść dzieli mnie jeszcze od wielkich wizjonerów tego świata, ale fakt, że każdy krok, który podejmuję, czy to w życiu prywatnym, czy zawodowym stawiam tak, aby odnieść określony skutek nie tylko od razu, ale i za 5 -10 lat. W firmie przeforsowałem projekty, w które nikt poza mną nie wierzył, minęły 4 lata i okazało się, że wszystkie rzeczy funkcjonują tak jak chciałem.
Potrafię przyznawać się do błędów i wyciągać wnioski.
Już nawet na tym blogu, jakiś czas temu popełniłem pierwszego posta dotyczącego wychylania się w różnych sytuacjach, a którego już z dzisiejszego punktu widzenia się wstydzę.
>>mają dość wysokie standardy etyczne
Oczywiście to muszą oceniać inni. Jednak sam zawsze staram się ustawiać wysokie standardy. A przykład? Zdarzyło mi się szukać faceta, z którym robiłem pewna transakcję (prywatnie), aby oddać mu 10 tys. złotych, których zapomniał ode mnie wziąć. Podczas transakcji (u notariusza) był strasznie zestresowany i praktycznie uciekł zaraz po otrzymaniu pierwszej transzy pieniędzy.
Jakież było jego zdziwienie, jak po czymś takim obcy człowiek przyniósł mu kasę. Widok jego miny – bezcenny.
>>obiecają, że w przyszłości zrobią coś dobrego dla innych ludzi (zasada “podaj dalej”)
Obiecuję. Jak na razie zachęciłem kilka osób do czytania tego bloga.
W dzisiejszych czasach wydaje się to dość trudne, bo ludzie boją się prosić o pomoc. Oczywiście inicjatywa z mojej strony też się zdarza, ale przyznam, że mogłaby być częstsza.
Może mogłyby się wypowiedzieć tutaj osoby które były już na eksperymencie i powiedziały czego mogłobyć więcej a czego mniej?
Ja takze bardzo chcialabym wziasc udzial w eksperymencie, i wydaje mi sie ze Alex bedzie mial trudny orzech do zgryzienia wybierajac mala grupke niebanalnych osob-tyle jest tu ciekawych osobowosci. Co do biblioteczki przychylam sie do przedmowcy-jezyk moze stanowic bariere (czasem tylko psychiczna :D ), tym bardziej w perspektywie przeczytania 500 stronicowego tomiszcza w 14 dni. Mysle, ze warto byloby aby kazdy wystawiajacy recenzje dodal uwage (wiem, ze jednak zawsze subiektywna) o poziomie jezykowej trudnosci. Poza tym odnoszac sie do wpisu o tym kiedy trzeba zaczac i odwazyc sie dzialac-mysle, ze dla wielu osob myslacych 'jeszcze na tyle nie znam jezyka aby czytac Alexowe ksiazki’, wlasnie ta biblioteczka jest okazja aby wreszcie zaczac czytac. Na pewno w biblioteczce sa pozycje łatwiejsza jezykowo niz inne. Tym bardziej, ze nic tak nie poprawia umiejetnosci czytania w danym jezyku jak czytanie o tym co nas interesuje :)
Witam wszystkich serdecznie,
Choć jest to mój pierwszy komentarz na tym blogu, to bardzo chciałbym wziąć udział w rekrutacji do eksperymentu, o ile nie jest on przeznaczony tylko dla stałych i aktywnych bywalców tego miejsca.
Pozdrawiam
Maciek
Hmm
Blog śledzę od długiego czasu i z chęcią wezmę udział w eksperymencie.
Konieczność wyjazdu, gdzieś w Polskę na takie sesje treningowe nie stanowi większego problemu. Weekendy mam wolne :)
Tak więc jestem zwarty i gotowy :)
na rozdrożu życiowym bardzo chętnie spróbuję zmienić swoje życie i podejście
@artur: Nie sądzę, żeby Alex obawiał się „przekazywania metod szkoleniowych innym”. To tak, jakby znakomity aktor bał się występowania w teatrze, ponieważ ktoś może ukraść mu warsztat. Myślę, że chodzi raczej o to, iż Alex starannie dobiera sobie towarzystwo, w którym przebywa, więc wolałby nie poświęcać czasu na obcowanie z kłamczuchami, krętaczami i spóźnialskimi. :-)
@Helena: W Amazonie można sprawdzić, ile dana książka ma stron i jakich jest rozmiarów. Polecam ostatnie książki Setha Godina – nie dość, że inspirujące, to jeszcze krótkie i małe. :-)
TesTeq: Chcialam podreslic, ze nie ilosc a jakosc ma znaczenie :) w kontekscie trudnosci jezykowej. Mysle, ze uwaga o poziomie trudnosci/slownictwie czyli to czego nie mozna znalezc na Amazonie (oczywiscie oprocz probki ksiazki) jest przydatna. Taka subiektywna ocena czytelnika Biblioteczki (z ewentualna uwaga o wlasnym jezykowym zaawansowaniu) moze byc dobra wskazowka przy wyborze ksiazki przez kogos kto nie ocenia swoich umiejetnosci jako 'bieglej czy bardzo dobrej znajomosci’. Moje osobiste zdanie jest takie, ze warto stosowac tutaj metode malych kroczkow (czytamy ksiazki coraz trudniejsze, a satysfakcja z przeczytania ze zrozumieniem jest motywacja do wykonania kolejnych kroczkow ku coraz trudniejszym pozycjom).
@Helena: Większość amerykańskich książek pisana jest prostym językiem, ale oczywiście należy oczekiwać pewnej liczby nieznanych słów. Zalecałbym zatem stosowanie kryterium liczby stron. Początkującym zwracam uwagę na – wynikające z poprawności politycznej – naprzemienne stosowanie rodzajów (męski/żeński) nawet w tym samym zdaniu, co osobę nieprzygotowaną może zaskoczyć i utrudnić zrozumienie treści. Na przykład:
„Użytkownik biblioteki Alexa powinien terminowo zwracać wypożyczone książki. Powinna także dbać o zachowanie ich w należytym stanie.”
Alex,
ważne pytanie,
czy szkolenie będzie otwarte dla osób, które mają marzenia bardziej w sferze społeczno-politycznej a mniej biznesowej? Zdając sobie sprawę ze wstrętu jaki w Polsce budzi polityka, od razu zaznaczam, że nie mam tu na myśli działalności partyjnej, tylko w organizacji pozarządowej.
Witam
Alex
Bardzo ucieszyło mnie to, co przeczytałem. W czasie poprzedniego eksperymentu biegalem po angielskich dachach, co w dość sporym stopniu uniemożliwiło mi wysłanie zgłoszenia ;-] Od dłuższego czasu miałem nadzieję, że jeszcze powtórzy się okazja do zgłoszenia chęci udziału w takim przedsięwzięciu.
„w międzyczasie podyskutujmy sobie nad jego formułą, zakresem i kryteriach doboru uczestników.”
Bardzo chętnie nauczyłbym się na takim szkoleniu tego co opisywałeś jako umiejętność wyróżnienia się z tłumu bez zbytniego nadymania się i umiejętność negocjowania – tak w sytuacjach biznesowych jak i 'życiowych’.
Pisałeś też kiedyś o trudnych sytuacjach z innymi ludźmi,radzeniu sobie z emocjami i „specjalnym seminarium, podczas którego np. przez 2 doby jesteś bombardowany wyzwiskami, publicznie ośmieszany itp. To jest metoda bardzo hardcore, aczkolwiek niezwykle skuteczna.”
Myślę, że coś takiego też byłoby ciekawym doświadczeniem.
Jeśli chodzi o kryteria wyboru kandydatów to…mnie wybierz,mnie wybierz! ;-]
A tak na serio – myślę, że te, które podałeś w poście brzmią lepiej niz dobrze ;]
Uczetsniczyłam w poprzednim eksperymencie, gorąco polecam. Walczcie, jeżeli chcecie zobaczyć jak powinno wygladać prawdziwe szkolenie i zdobyć nietypowe umiejętności.
Witajcie
Właśnie włączyłem komputer i widzę, że mamy już całkiem ożywioną dyskusję.
Zacznijmy może od spraw organizacyjnych: Ten wątek roboczy jest wyłącznie po to, aby dyskutować na temat eksperymentu. Jeżeli ktoś ma coś do powiedzenia na inny temat to zapraszam do komentarzy pod odpowiednim postem (Helena, aluzju poniała? :-)) To samo dotyczy odpowiedzi do komentarzy nie na temat.
Jeżeli chodzi o sam eksperyment, to deal jest taki:
1) wezmą w nim osoby, które spełniają wymagania wymienione w poście (i oczywiście ja mam prawo decydować, kto się zakwalifikuje)
2) ja bezpłatnie stawiam do dyspozycji 6 dni mojego czasu na wiosnę i ew. w lecie, plus lokalizację i catering
3) tutaj w tym wątku wypracujemy sobie koncepcję co właściwie chcemy z tymi możliwościami zrobić. Oczekuję przy tym od potencjalnych uczestników inicjatywy i wzajemnej kooperacji. Czyli to od Was w dużej mierze zależy jak ten eksperyment będzie wyglądał
Parę odpowiedzi na poruszone przez Was pytania:
Aleksander Piechota- nie liczba w dowodzie będzie decydować, lecz dopasowanie do realizowanego projektu i grupy
Artur – poprzez standardy etyczne nie rozumiem nieprzekazywanie informacji dalej, lecz je właściwe używanie
Krzysiek – w tej dziedzinie nie stawiałem konkretnych wymagań, działalność w organizacjach pozarządowych nie dyskwalifikuje nikogo. Jako ciekawostkę, to po cichu i spokojnie leci sobie u mnie taki projekt pro bono wspierający takich ludzi
Zapraszam do dyskusji
Alex
Moim marzeniem jest być szczęśliwą i niekoniecznie wiąże się to z wielkimi pieniędzmi i bardzo wysoką pozycją zawodową. Bardziej uszczęśliwi mnie zadowolenie z tego co robie i jeśli będę to lubiła i z uśmiechem szła do pracy to będę szczęsliwa. Bardzo dużo muszę popracować nad skuteczną komunikacją z innymi i nie tylko na szczeblu zawodowym, prywatne życie szybciej mi się zawaliło z braku komunikacji i rozmów. Wciąż się dzielę, dwoję i troję dla innych a teraz w moim kryzysie poznaję swoich prawdziwych przyjaciół, którzy wyciągają pomocną dłoń nie wiedząc do końca jak pomóc ale sama ich obecność poprostu pomaga.
Witam wszystkich.
Tak sobię siedzę i myślę na temat tego eksperymentu i w zasadzie to zaciekawiła mnie inna kwestia. Skoro to eksperyment to czego po nim Aleksie oczekujesz? I oczywiście nie zakładam tutaj jakiś spiskowych intencji, tylko raczej moja ciekawość każe mi się o to spytać :)
Takie szkolenie to musi być strasznie fajna okazja do poszerzenia własnych horyzontów i uzmysłowienia sobie, że nasze ograniczenia siedzą w naszej głowie, a więc tak sobie myślę, że być może właśnie o to chodzi. Co innego szkolić „elity biznesu”, a co innego „zwykłych” choć ciekawych ludzi.
To fajnie, że chcesz poświęcić swój prywatny czas, czego nie da się nie docenić. Skoro jednak zachęcasz do dyskusji na temat samego szkolenia, to może wypowiem się w tonie „czego bym oczekiwał mając możliwośc na nie trafić”.
– nawiązywanie konatktów na płaszczyźnie biznesowej, czy zwykłego czit-czatu na np. jakimś niezobowiązującym spotkaniu (np. impreza firmowa itp.). Z jakiś powodów odnoszę wrażenie, że jest to podstawa prowadzenia jakichkolwiek interesów i zakładając, że nie jest się „szalonym naukowcem”, którego nikt nie rozumie, ale wszyscy słuchają, przyda się zawsze i wszędzie przez całe życie.
– mniej lub bardzie świadomie często pruszasz zasady elementarnego savoir-vivru. I tego ostatnio często brakuje i pewnie jest sens poświęcić temu chwilkę czy dwie.
– zarządzanie\motywowanie – grupą ludzi czy firmą. Dla każdego ambitnego człowieka może to być w pewnym momencie kluczowa kwestia w jego karierze, więc pewnie i temu warto się poświęcić.
– próba wskazania mocnych cech charakteru poszczególnych uczestników i być może udzielenia wskazówek, jak je można wykorzystać. Z drugiej strony też słabych cech i jak je można zwalczać.
Sam nie wiem. Nigdy nie byłem uczestnikiem takiego spotkania, więc tylko mogę zgadywać czy to co napisałem wpisuje się w twoją wizję. Błądzę po omacku. Ot, starałem się po prostu wybrać najbardziej ciekawiące mnie tematy.
Znów ciekawa inicjatywa Alex!
To co wciągu dnia wpadło mi w tym temacie:
Dwudniowe szkolenia/warsztaty mogłyby odbywać się co miesiąc, tak aby w między czasie uczestnicy mieli możliwość wykorzystania praktycznie tego co się nauczyli/dowiedzieli. Na drugim i trzecim szkoleniu przychodziliby z analizą „co nie poszło tak jak powinno, czego mi brakuje?”. Wtedy tylko pierwsze szkolenie mógłbyś zgrubsza zaplanować, pozostałe dwa na żywioł. Jak wiadomo żywioł to Twój wielki atut.
Wprowadziłbym coś do wymagań (ważny punkt selekcji). Aby były to osoby które już coś robią (tworzą firmę, wspierają instytucje, pracują nad projektem itd.). Chodzi o to, żeby potencjalni uczestnicy przyszli na szkolenie z gotowymi problemami, z analizą „Czego dziś mi brakuje? Co mnie blokuje? Jak te słabe strony mogę naprawić i gdzie ten zabieg popchnie mnie?”. Czy to w życiu zawodowym, prywatnym czy publicznym. Czyli każdy następnego dnia po szkoleniu działałby po nowemu i na następne szkolenie przychodziłby z podobną analizą nowych problemów. Na bieżąco widziałbyś postęp.
Każdemu nawet poleciłbym obrócić Alexa stwierdzenia i ubrać je w formę pytania (i sobie odpowiedzieć):
„są ciekawe świata a ich marzenia życiowe to coś więcej niż mieszkanie na kredyt w bloku i plazmowy telewizor”
(Co dowodzi, że jestem ciekaw świata? Jakie są moje marzenia?)
„znaczne zwiększenie ich skuteczności w komunikacji, prezentacji i negocjacjach ułatwi im osiąganie tych marzeń”
(Jak wygląda moja komunikacja (umiejętności prezentacji, negocjacji)? Co sprawia, że nie osiągnąłem tego co chciałem? W których obszarach muszę się poprawić, aby to osiągnąć?)
itd.
PS: Jakbym mógł jakoś pomóc przy realizacji tego eksperymentu, to daj znać.
Pozdrawiam optymistycznie,
Orest
Wow… Na blog Alexa trafilem 2 tygodnie temu, a tu taki news. Ile bym dal (z siebie) zeby moc znalezc sie na takim szkoleniu. To musi byc niezwykla przygoda i straszny kop do przodu. Czytajac relacje ludzi z poprzednich edycji Eksperymentu, tym bardziej chcialbym w nim wziac udzial.
A czego mozna oczekiwac od takiego kursu/szkolenia/spotkania? Zycia… i tyle wlasciwie. A wiec mniej teorii, a wiecej cwiczen, scenek, warsztatow dotyczacych komunikacji (nie tylko skutecznej, ale takze „wlasciwej” – czyli bez „tandetnych sztuczek negocjatora z filmu, czy ksiazki”), nowego spojrzenia na mozliwosci jakie mamy, skutecznego networkingu i przyjazni w biznesie.
Alex,
skoro chcesz się dzielić wiedzą poprzez efekt piramidy, to może powiększyć grono wtajemniczanych już na samym początku? Im większy kąt na wierzchołku trójkąta tym większa jego powierzchnia będzie ;)
Chętnie wystąpiłbym w roli 'wolnego słuchacza’, samemu zapewniając sobie wikt i opierunek a od Ciebie oczekując tylko możliwości wzięcia udziału.
@Alex W. Barszczewski:
Po przeanalizowaniu powyższych tematów dotyczących poprzedniego eksperymentu z jeszcze większą chęcią wziął bym udział w takim szkoleniu, gdziekolwiek ono miał by mieć miejsce (oczywiście w Polsce). Zakładam, że podobnie jak poprzedni eksperyment, ten będzie nastawiony na:
– nauczenie uczestników jak w ciągu minuty, nie “lansując się” i nie nadymając, prawie mimochodem mówiąc tylko i wyłącznie prawdę pokazać swoją wyjątkowość wśród tysięcy podobnych ludzi.
– przekazanie wiedzy dotyczącej skutecznej negocjacji. Czyli win-win wraz z budową długotrwałych relacji pomiędzy uczestnikami negocjacji.
– uświadomienie uczestnikom szkolenia własnej wyjątkowości i drzemiących w nich talentów.
– inne nie wymienione :)
Zgadza się?
Witam wszystkich,
Chciałbym odnieść się do tej wypowiedzi Alexa:
„w tym wątku wypracujemy sobie koncepcję co właściwie chcemy z tymi możliwościami zrobić. Oczekuję przy tym od potencjalnych uczestników inicjatywy i wzajemnej kooperacji”
Przyszedł mi do głowy pomysł, aby przy okazji tego eksperymentu, grupa uczestników podjęła się realizacji jakiegoś konkretnego projektu, w którym w praktyczny sposób nabyte umiejętności będzie mogła wykorzystać, rozwijać i pogłębiać. Oczywiście każdy uczestnik będzie miał możliwość wykorzystania wiedzy w swoim zakresie, w bieżącej pracy/życiu prywatnym. Natomiast takie rozwiązanie ma tą zaletę, że efekty będą mogły być łatwiej weryfikowane (przez grupę, Alexa jak i np. czytelników blogu).
Projekt rzecz jasna powinien być na tyle elastyczny, aby można było bez problemu „wpasować” w niego różne kwalifikacje uczestników, ich dyspozycyjność, lokalizację itp. Istotny musi być cel projektu – aby przynosił satysfakcję wszystkim zainteresowanym. Budżet początkowy nie może być duży (najlepszy start to „od zera”). To implikuje, aby łatwo i szybko można było znaleźć podmioty zainteresowane współpracą (firmy, instytucje, osoby publiczne itp). Największy nacisk w tym projekcie musi być położony na te rzeczy, których Alex będzie uczył (czyli w tym projekcie nie powinno się pracować „rękami” a językiem, czy raczej całym sobą :)
Pewien pomysł na taki projekt mam. Wysłałem już go Alexowi w prywatnej wiadomości. Jestem ciekaw jego opinii na ten temat – być może w tym eksperymencie udałoby się połączyć „przyjemne z pożytecznym”, tj. zrobić coś konstruktywnego w oparciu o nowo zdobytą wiedzę.
Pozdrawiam, Krzysiek
Hmmm… Rozwinęło się jak widzę :) Oj rekrutacja będzie chyba ciężka :))
Popieram to co Andrzej wyżej napisał, dorzuciłbym jednak coś od siebie – wyciąganie ewentualnych wad u ludzi i korygowanie ich. Bo sam na bazie moich doświadczeń z pisaniem choćby CV widzę choćby w moim wypadku – nieumiejętność selekcji danych ważne/nieważne. Kilka osób pomogło, teraz jest lepiej, ale nadal… To nie chodzi tylko o CV, ale o takie rzeczy jak rozmowa z kimś, potrafię czasami przeoczyć coś i to nie dlatego, że nie słucham, ale nie umiem sklasyfikować. Może problem też czasami z bierną percepcją… I wiele różnych rzeczy, których wręcz nie zauważam, bo nie wiem, że to co robię jest w jakiś sposób złe. To niestety być może kwestia po prostu „obycia w świecie”, czy wychowania w domu… Jeden wychwyci, drugi nie.
Swoją drogą tak a propos negocjacji, może komuś się to przyda… ostatnio mam przyjemność rozmawiać z pewną Iranką (b2b :) ) i muszę powiedzieć, że ten, póki co bardzo miły i uprzejmy ton wypowiedzi, aż powoduje, że jednak czuję lekki żal, że złożyłem wypowiedzenie, bo ten kontakt jest naprawdę niesamowity… :)
Trudno to opisać, może w skrócie – żywe zainteresowanie odbiorcą nie tylko na stopie biznesowej, ale również towarzyskiej. Może to złe słowo – ale nie wiem jak to określić :) Sympatyczność? Bardzo też dużą uwagę zwraca ona na okazywanie szacunku rozmówcy. Przykładowo różni się to tak, na przykładzie co należałoby zmienić, aby było w stylu tejże Pani:
a) wersja przed:
Witam Panie Witku,
Proszę o wycenę X Y Z. Do tego o termin wykonania. Potrzebuję pilną odpowiedź do jutra rana.
b) wersja po:
Witam Panie Witku,
Mam nadzieję, że ma Pan chwilkę? Czy mogę poprosić o wycenę X Y Z? Potrzebuję również termin wykonania. Prosiłbym o możliwie prędką odpowiedź, ponieważ muszę to podać dalej do jutra rana.
[i ewentualnie wtrącenie odnośnie samopoczucia, życia, itp – znając rozmówcę można zagaić temat, ja akurat opowiadam o Polsce, w zamian dostaję info o Iranie :) ]
Tak czy owak podsumowując – warto zwracać uwagę, czy to co się mówi, lub pisze nie jest zbyt „suche”… Czy sprawia się wrażenie na rozmówcy, że jest ważny? Teraz tak mnie to uderzyło, gdy nawiązałem kontakt z Sarą… Do wersji a) się przyzwyczaiłem chyba… Większość maili jaka przychodzi do mnie przychodzi jest w stylu a). Zwykle odpisuję bardziej sympatycznie, ale Sara jednak pod tym względem mnie bije na głowę ;) Fakt, Sara jeszcze potrafi wielokrotnie przepraszać za to, że jej połączenie telefoniczne zerwało i dopytywać wręcz, czy nie czuję się urażony – wręcz do przesady :)
Swoją drogą Iran z jej opisów jest dość inny od stereotypowego… Czytam sobie opowieści podróżników i faktycznie, obraz Iranu w mediach jest dość niemiły i groźny. Co nie pasuje do opowieści ludzi, którzy tam byli…
Krzysztof Olbiński pomysł ciekawy, tylko, że napisałeś ogólnikowo. Czyli uczestniczy zawiązują jakąś spółkę (niekoniecznie prawnie, chodzi o zamysł) i realizują jakiś projekt? Tylko kwestia ludzi, wtedy rekrutacja musiałaby by być „pod projekt”, a nie jak Alex pisał „dla wszystkich którzy…”. Jak dla mnie pomysł jest ciekawy, ale jakoś nie widzę połączenia różnych zainteresowań, różnych ludzi. Warte to jednak rozpatrzenia jako burza mózgów osób, które już będą „wyselekcjonowane” do Alexowego szkolenia :) Bo to powinno być uzgodnione przez nich, a nie odgórnie.
Michał Hubicki – dobrze, że przypominasz o tych „szkoleniach hardcore”, bo też mnie to interesuje. Sam się stykam z „niemiłymi” ludźmi od czasu do czasu, sam nie wiem jak można zareagować. Szczególnie, że obrywa mi się zwykle za kogoś innego. Szukałem kiedyś informacji w sieci jak można reagować, ale niestety… Zresztą to dość specyficzny przypadek, być może kiedyś się uda podyskutować, a to nie ten wątek raczej :)
Kilka luźnych uwag i odpowiedzi:
Ziemowit, pytasz „Skoro to eksperyment to czego po nim Aleksie oczekujesz?”
Oczekuję dobrej zabawy i zrobienia ogromnej pozytywnej różnicy w życiu kilku ludzi
W tym kontekście Twoje stwierdzenie „To fajnie, że chcesz poświęcić swój prywatny czas” jest nieadekwatne, bo co to za „poświęcenie”? :-)
Orest
Jeżeli nie mam jeszcze skrystalizowanych wyobrażeń o tym eksperymencie, to nie mogę bardziej „specyfikować” uczestników niż to co zrobiłem w poście
Karol
Piszesz”: Chętnie wystąpiłbym w roli ‘wolnego słuchacza’”
Niestety nie ma takiej opcji :-) Albo skaczesz do basenu, albo nie :-)
jeśli chodzi o Wasze pozostałe wypowiedzi, to z zainteresowaniem je śledzę, nie chcę jednak wpływać moimi komentarzami na ich kierunek. Zróbcie to między Wami :-)
Pozdrawiam serdecznie
Alex
witam
Alex i TesTeq – odnośnie standardów etycznych napisałem „Chodzi pewnie o to, żeby nie przekazywać metod szkoleniowych innym, tak??”, bo w jednym z podlinkowanych postów Alex napisał, że nie chce uczyć innych trenerów jak prowadzić szkolenia. To w kwestii wyjaśnienia co miałem na myśli.
A wracając do formy, to bardzo chętnie widziałbym właśnie coś na wygląd tego, co zaproponował Krzysztof Olbiński. Może zanim ktoś wymyśli jaki to miałby być projekt, to Alex dokona selekcji osób i na podstawie tego będzie można stworzyć ten projekt, tak żeby wykorzystać umiejętności każdego. Dlaczego mi się to podoba?
– bo zajdzie wtedy efekt synergii
– będzie to ciągłe assessment centre
– praca zespołowa to dzisiaj podstawa
Interesuje mnie jeszcze jakich konkretnych efektów Alex oczekujesz, bo na podstawie tego co napisałeś w poście nie mogę sobie sprecyzować twoich oczekiwań. Jakich efektów oczekujesz??
I jeszcze jedno sprecyzowanie: „w międzyczasie podyskutujmy sobie nad jego formułą, zakresem i kryteriach doboru uczestników”. Czy ten „międzyczas to teraz czy będzie na ten temat osobny post??:)
pozdrawiam
Witam wszystkich,
@ Andrzej:
Wydaje mi się, że zakres tematyczny niekoniecznie ma być kopią poprzedniego eksperymentu a tematy będą zależne od tego co ustalimy wcześniej. Co do negocjacji to podpisuję się ze swojej strony dwoma rękoma, ponieważ jest to ważna umiejętność a negocjujemy w mniej lub bardziej zauważalny sposób codziennie.
@Krzysztof
Pomysł z projektem jest ciekawy, ale bardziej potraktowałbym go jako równoległą część eksperymentu niż jego efekt. Jeżeli dobrze rozumiem, to efektem tego eksperymentu ma być zarówno nasz sukces jak i to, że wyciągniemy rękę dalej, pomagając innym. Dlatego realne efekty będą widoczne dopiero w perspektywie roku, dwóch… pięciu…
jeżeli chodzi o sam cykl spotkań, to sądzę że mógłby zawierać:
– Negocjacje – tak jak napisałem wcześniej negocjujemy codziennie nawet nie zdając sobie z tego często sprawy i jest to ważna umiejętność
– Mówca/słuchacz – czyli jak sprawić aby inni oraz sami my słyszeli a nie tylko słuchali oraz jak „otworzyć” ludzi tak aby zrozumieć ich interesy i problemy
– Ja – czyli co nam w duszy gra, jak uwierzyć i przełożyć myśli na działania
Dlaczego to?
Zanim czegokolwiek się podejmę, muszę wierzyć w siebie, w swoje dzialania i umiejetności, tak aby dobrze zrozumieć innych i w razie potrzeby móc nieco zmieniać rzeczywistość.
Pozdrawiam,
Krzysiek
Artur, mała dygresja o jeden z Twoich punktów: „- praca zespołowa to dzisiaj podstawa” – a kiedy nie była? Potęgą ludzkiego rozwoju było to, że ludzie potrafią RAZEM współdziałać. To jest wiadome od dawien dawna….
Alex, może wpłyń dalej… Zapowiedz jakieś konkretniejsze terminy, niż „od wiosny do lata”. Widzę, że chętnych dużo, konkretne daty i konkretne obligacje mogłyby (wiem, silne słowo, niech nikt nie odbierze tego źle) odrzucić osoby, którym i termin nie pasuje, i ludziom, którzy chcą, ale nie potrafią sprecyzować kiedy.
Wiem, że to twardo zabrzmiało, ale ja też (np. w drugiej połowie marca) będę miał mniej możliwości…
Alex, super, że ponownie wychodzisz z tą inicjatywą. Czy możemy polecać osoby, które wg nas „powinny” zostać uczestnikami eksperymentu? Chętnie oddałbym głos na dobrego znajomego, jednego z czytelników Twojego blogu.
Zastanawiałem się chwilę nad tym, jakich ludzi chciałbym zobaczyć na liście uczestników Twojego eksperymentu („co by mnie ucieszyło”). Chcesz zrobić pozytywną różnicę w życiu kilkorga ludzi — zakładam, że „jak największą” – więc największą różnicę IMO możesz zrobić u ludzi młodych (jeszcze nie całkiem ukształtowanych). Jednocześnie sądzę, że „warto” wybrać osoby, które mają wielkie ambicje. uważam, że powinniśmy robić dużo, aby uczyć ludzi wymiatania w swojej dziedzinie – jakakolwiek by ona nie była. Rozumiem, że Twoje szkolenie wydatnie w wymiataniu pomaga.
Podsumowując: Aleks, wybierztych, którzy chcą zrobić ze swoim życiem coś dużego (ja brałbym ludzi z konkretnym celem – „jeszcze nie wiem” w drugiej kolejności), są młodzi (max impact, bo zakładam że nieukształtowanym ludziom można bardziej pomóc – ale mogę się mylić, Twoje doświadczenie pewnie podpowie Ci u jakich ludzi impact jest największy – podziel się tym doświadczeniem proszę), „coś już robią” (inicjatywa!).
Plus pytanie z pierwszego akapitu – czy możemy polecać pewne konkretne osoby?
@Alex pisze: „To samo dotyczy odpowiedzi do komentarzy nie na temat.”
Przepraszam, zapomniałem się. Czy zatem u Ciebie zachęty do rozmowy na inny temat należy ignorować, czy odpowiadać pod właściwym wątkiem (ale wtedy jak moją odpowiedź znajdzie pytający)?
TesTeq
Normalnie nie ma z tym większego problemu (mam na myśli tematyczne meandrowanie – co widać na blogu :-)), ale ten wątek chcę utrzymać jako ściśle roboczy projektu „Eksperyment 2009”
Pozdrawiam
Alex
Artur
Pytasz: „Czy ten “międzyczas to teraz czy będzie na ten temat osobny post??:)”
To jest właśnie ten wątek, a „międzyczas” właśnie się zaczął :-)
Elsindel
Możesz polecać, choć większe znaczenie dla mnie będzie miało to, co dana osoba sama zaprezentuje. PS: Niezły blog zacząłeś, ten wpis uważam za bardzo ważny
Witold
Ja w drugiej połowie marca też będę zajęty, być może projektem numer 3 :-)
Pozdrawiam serdecznie
Alex
@Krzysztof Pszczoła:
Twoje propozycje są tym samym o co zapytałem ja ;)
Aleks na poprzedni eksperyment zaprosił do uczestników kilku gości – m.in. jeśli dobrze pamiętam młodego menadżera z Wrocławia, który w krótkim czasie dokonał ogromnego skoku jakościowego w swoim życiu. Myślę, że możliwość spotkania także z takimi osobami będzie bardzo rozwojowa. Może wspólne z nimi opracowanie studium przypadku?
Widzę, że Alex koniecznie chce, abyśmy tutaj wypracowali jakąś wizję samodzielnie. Z drugiej strony wydaje mi się, że ludzie nie mający takich doświadczeń wcale, lub mający jedynie mgliste o tym pojęcie trochę będą błądzić po omacku – sami nie wiedząc czego można po czymś takim oczekiwać (w moim przypadku są to tylko pewne wyobrażenia wynikające z lektury tego bloga).
I tak sobie przez to wpadłem na pomysł (może głupi, ale wychodzę z założenia, że jeśli jeden z 10 pomysłów okazuje się rozsądny to lepiej, niż gdy siedzimy cicho i nic nie mówimy), by przy okazji czegoś takiego spróbować nakręcić filmik pokazujący część scen (ale ułorzonych w logicznej kolejności), bo potem móc to póścić dalej by jego treść dalej inspirowała ludzi.
Orest napisał:
„Aby były to osoby które już coś robią (tworzą firmę, wspierają instytucje, pracują nad projektem itd.). ”
Myślę, że równie dużo osób znajduje się w przededniu takich przedsięwzięć, albo mają w czymś takim aktualnie przerwę i odcinanie ich „bo tak”, nie wydaje mi się całkowicie uzasadnione. Większość czytelników to w końcu ludzie młodzi, a w skali takiego szkolenia młodym człowiekiem można nazwać i czterdziestolatka, bo efekty takiego eksperymentu będą przydatne jeszcze i ze 30 i może wiecej lat (tak, nie wierzę w nasz system emerytalny stąd ta liczba).
Witam wszystkich serdecznie,
cieszy mnie iż po raz kolejny na blogu pojawia się inicjatywa eksperymentu, w którym będzie można otrzymać potężną dawkę wiedzy która na pewno zaprocentuje w przyszłości poprzez rozwój osobisty danego uczestnika tego przedsięwzięcia. Jeśli idzie o wizję oraz pomysł i cel szkolenia, moim zdaniem dobrymi elementami jakie warto umieścić byłaby:
-skuteczna i rzeczywista komunikacja interpersonalna zarówno na linii przełożony-podwładny jak i podwładny-przełożony, wszak ciężko czasem jest przekonać daną osobę stojącą „ponad nami” o słuszności swych poglądów, a także pokazać swoim podwładnym iż cel ku jakiemu zmierzamy wart jest wysiłku i własnego wkładu pracy. Ze skromnego doświadczenia jakie cały czas zdobywam uważam iż czasem ciężko szczególnie w początkowych etapach kariery prawidlowo taki proces komunikacji przeprowadzać.
-„szkolenie ekstremalne” o którym wspomniał wyżej Michał Hubicki; takie wzmocnienie poczucia własnej wartości i umiejętność reagowania w kontaktach z mniej przyjaznymi osobami może być dobrym elementem własnego rozwoju,
-metody radzenia sobie z nieprzewidywalnymi zdarzeniami i sposobami na radzenie sobie w nazwijmy to umownie „kryzysowych” sytuacjacj zawodowych,
i wiele, o wiele więcej, te luźne myśli spisywane są na szybko :).
Pozdrawiam weekendowo
PS. Zważywszy na bardzo długi staż w czytaniu tego bloga, będącego jednym z najlepszych zbiorów fachowej wiedzy w polskiej sieci, czas najwyższy ujawnić się wszystkim :). Jeśli ktoś poszukuje dokładnych informacji na mój temat zapraszam na podlinkowaną stronę, dodam tylko iż obecnie jestm na etapie zmiany miejsca zatrunienia i wkrótce zacznę zajmować się tym do czego od dłuższego czasu byłem przekonany a mianowicie wdrożeniami i zarządzaniem projektami :). Dlatego też w ramach odświeżenia najważniejszych informacji ostanimi czasy czytam raz jeszcze od deski do deski wsystkie posty począwszy od najstarszego i gorąco polecam to każdemu :D.
@Alex -> wspominasz o problemach ze zbyt małą liczbą chętnych do korzystania z biblioteczki, myśle że barierą może być fakt, iż część ludzi po prostu nie jest przekonana iż można za naprawdę znikome koszty wypożyczyć na dwa tygodnie wartościowe ksiązki. Zdaje się że kiedyś pisałeś o wykorzystywaniu otrzymywanych szans w życiu, może zbyt dużo osób nie dostrzega tej szansy ;).
Dla mnie z punktu widzenie potencjalnego uczestnika, istotne byłby:
Podobny poziom umiejętności komunikacyjnych, negocjacyjnych itp. Wśród uczestników., jednakże duża różnorodność w doświadczeniu zawodowym (różne branże i specjalizacje), koedukacyjność zespołu. Po prostu więcej można wynieść z przebywania w różnorodnym towarzystwie, niż w zespole gdzie wszyscy ze wszystkimi się zgadzają i mają podobne poglądy na zagadnienia.
Kolejna sprawa to konkretny pomysł na to, co chcemy wynieść z tego szkolenia, oraz to, co możemy do niego się wnieść (ciekawe, biznesowe bądź życiowe przypadki do wspólnego przerobienia na szkoleniu).
Pozdrawiam, Artur
Heh skupiliście nad kryteriami doboru a nie nad potencjałem. Jest sześć niestandardowych osób i jeden nauczyciel. Co można zmontować z taką klasą w sześć dni ??? Dodając, że są to bardzo zróżnicowani ludzie… Mamy potencjał – mamy wiedzę – brakuje celu. Poprawic swoje życie ? Niby fajnie i w ogóle, ale należałoby oddać to co się otrzymało przynajmniej w jakimś stopniu.
Osobiście uważam, że dobrym pomysłem byłoby jako praca domowa po każdym z opracowanych tematów wykorzystać nabyte kompetencje do pomocy – po pierwsze ćwiczymy to czego się nauczyliśmy, pomagamy komuś – a na końcu wiedza + działania = zmiana w naszym życiu (chodzi mi o złożenie tego wszystkiego do kupy tak żeby pomóc również sobie). Chcemy coś otrzymać to najpierw to dajmy.
Pozdrawiam
Trinki :)
Witajcie.
Dlaczego nikt nie wspomniał o Pawle Urbańskim i jego zdobyciu Góry Kościuszki?
Gratulacje się należą! W każdym razie:
Pawle, ja gratuluję!
Alex, proszę żebyś doprecyzował kryterium niebanalności. Szanując Twoje prawo do arbitralności przy podejmowaniu decyzji o doborze uczestników eksperymentu, proszę jednak, żebyś pomógł mi zrozumieć czym jest niebanalność w Twoim rozumieniu.
W świecie, w którym beznamiętne przeżuwanie medialnej papki i przedkładanie posiadania nad bycie jest normą, w którym rzadko która korporacja ma przemyślany stosunek do etyki a CSR jest zwykle co najwyżej narzędziem PR niebanalne jest już wyłamanie się z takiego funkcjonowania w świecie. W moim odczuciu osoby spełniające kryteria 1, 3, 5 i 6 już są niebanalne.
Co więcej, popraw mnie jeśli się mylę, ale poprzez eksperyment chcesz pomóc uczestnikom zabłyszczeć, dojrzeć i rozwinąć skrzydła. O ile jest to prawda, spodziewam się, że efekt eksperymentu byłby szybszy i bardziej zauważalny (choć może potencjalnie mniej trwały) gdyby przeprowadzić go na osobach na początku swojej drogi zawodowej, podobnie jak zrobiłeś to za pierwszym razem. Dlaczego nie pójdziesz tą drogą?
Będę wdzięczny za wyjaśnienia.
Tak czy owak, czekam na sygnał start do naboru do eksperymentu, bo wietrzę tu szansę na lepsze jutro :)
Pozdrawiam.
Ziemowit R:
Naprawdę z całego mojego akapitu odnośnie selekcji wyciągasz, że mój podstawowy argument to „bo tak”? :)
Pozdrawiam,
Orest
@Alex
Czy adres e-mailowy i wymagania odnośnie treści zgłoszenia są takie same jak 2 lata temu? Kiedy mija termin wysyłania zgłoszeń?
Witam
Jestem regularnym czytelnikiem tego blogu, chociaż do tej pory wypowiadałem się tylko raz. Twoja inicjatywa Alex bardzo mnie zaciekawiła i mam w związku z tym pytaniem. Czy propozycja szkolenia skierowana jest tylko do tych ludzi, którzy zawodowo zajmują się negocjacjami, coachingiem itd? Pytam jako programista/projektant IT, już nie początkujący, choć tuż po studiach.
Pozdrawiam
Michał Komorowski
Alex: wycofuję się z pytania „Dlaczego nie pójdziesz tą drogą?” dotyczącego wyboru do eksperymentu ludzi z doświadczeniem zawodowym. Twój post nie wspomina, że jest to jedno z kryteriów. Wszk piszesz wprost: „Poprzedni eksperyment był przeznaczony wyłącznie dla całkiem młodych ludzi, tym razem bez ustalania jakiś granic wiekowych chcę zebrać grupę osób”. No questions asked.
Zasugerowałem się dyskusją.
Pozdrawiam.
Dziękuję wszystkim, którym podoba się mój pomysł związany z projektem, w którym uczestnicy – po szkoleniach Alexa – będą mieli możliwość rozwinąć skrzydła w środowisku „real world”. Pojawiło się przy tym kilka „ale”, więc w tym miejscu postaram się przekonać Was (oraz Alexa :) ) do mojej idei.
Po pierwsze – Alex pisze „Jeżeli chodzi o sam eksperyment, to deal jest taki: … w tym wątku wypracujemy sobie koncepcję co właściwie chcemy z tymi możliwościami zrobić”. I jest to dla mnie zrozumiała droga – w stylu Kaizen. W poprzednim eksperymencie Alex był po prostu ciekawy, jak szkolenie wpłynie na życie młodych osób. Teraz, w oparciu o poprzednie wyniki, wypada dodać jakieś nowe elementy. I właśnie taki wspólny projekt uczestników może być krokiem do przodu.
A oto, dlaczego:
– sami świadomie tworzymy warunki do wykorzystania umiejętności, a nie liczymy tylko na losowe sprzyjanie prywatnych sytuacji w życiu uczestników
– „if you don’t know where you’re going, you’ll never get there” – teraz stawiamy sobie konkretny cel, co pozwoli na bieżąco monitorować jakość odnoszenego sukcesu (przy czym droga do zdobycia celu będzie nie mniej ważna od jego osiągnięcia)
– współpraca i kooperacja grupy ludzi daje większy efekt, niż suma poszczególnych działań (o czym wspomniał już Artur)
– dochodzi czynnik motywacyjny wewnątrz samej grupy – w pojedynkę często brakuje konsekwencji w dążeniach, a tu już na samym początku drogi pojedynczy uczestnik może liczyć na wsparcie pozostałej piątki
– z czasem poszczególni uczestnicy (jak i cała grupa) poszerzy sieć kontaktów bizesowym (jest to moim zdaniem jedna z największych korzyści)
– jak to zwykle bywa, udane realizowanie projektu przynosi jego wykonawcom osobistą satysfakcję i radość z samorealizacji
– zupełnie „przy okazji” zrealizowany projekt może przynieść wymierne korzyści wszystkim stronom (win-win) – również sprowadzając to do pieniędzy (bo czemu nie? :) )
Krzysztof Pszczoła proponuje potraktowanie projektu jako równoległą część eksperymentu, niż jego efekt. Moim zdaniem tak naprawdę efektem eksperymentu będzie… „efekt motyla” :) Zgadzam się na pewno z Krzysztofem, że „efektem tego eksperymentu ma być zarówno nasz sukces jak i to, że wyciągniemy rękę dalej”. Tymczasem nigdy nie wiadomo, czy ten eksperymentalny projekt nie przyczyni się właśnie do powyższego? :)
Co bowiem mamy – Alex wybiera grupę „top gun”, którą intensywnie szkoli na najwyższym, światowym poziomie. Skoro Alex wybrał – już na „dzień dobry” te osoby wyróżniają się w jakiś sposób ponad przeciętną. Następnie, poprzez szkolenia, daje każdemu z nich do ręki „pistolet”, który w świecie biznesu tylko czeka do strzału :) Wszyscy siłą rzeczy wchodzą w bliskie relacje między sobą. To jest wyśmienita okazja, aby taki dream team powiedział o sobie, jak w niedawnym hicie filmowym: „our operation is small but there is a lot of potential for aggressive expansion”.
Oczywiście pojawia się wiele trudności ze stworzeniem projektu. Uważam jednak, że jeśli za punkt wyjścia weźmiemy wytyczne Alexa dla potencjalnych kandydatów, to nie jest to niewykonalne zadanie. Skoro Alex odniósł się do marzeń, to sądzę, że na którymś planie marzenia wielu ludzi pokrywają się. W przypadku nas, takim marzeniem może być np. pozytywny wpływ na świat w globalnej skali. Bo dlaczego nie? :)
Znowu może pisałem „ogólnikowo” i nie na temat samego projektu, chciałem najpierw poznać Wasze zdanie na poruszone kwestie. Na przykład, wydzielenie dwóch mniejszych grup, każda ze swoim projektem. Ja na pewno wkrótce przedstawię konkretny pomysł na taki „eksperymentalny” projekt, ogólną wizję już mam.
Pozdrawiam,
Krzysiek
Alex,
przepraszam, wyraziłem się zbyt skrótowo. Jak najbardziej chcę skakać na głęboką wodę, pomyślałem tylko, że wśród takiego grona obiecujących ludzi może być za duży tłok do słupków startowych. Wpadłem więc na pomysł, że spróbuję się dostać tak trochę, jak śpiewa Kuba Sienkiewicz, „na krzywy ryj”.
Jeżeli ograniczenie liczby osób biorących udział nie jest krytyczne i może wynika z powodów czysto finansowych, dlatego chcę zaproponować układ, w którym sam sfinansowałbym swój udział. W ten sposób może mógłbyś powiększyć grupę szkoleniową, tym samym powiększając moje szanse na udział.
Rozumiem, oczywiście, że ograniczenie może też wynikać z powodów czysto ogranizacyjnych i, powiedzmy, wydajnościowych. Wiem, z doświadczeń mamy – nauczycielki, że w za dużej grupie trudniej się prowadzi zajęcia i mniejsze z niego efekty. W takim przypadku, nie zrażę się i spróbuję za zakwalifikować do Eksperymentu 2010, albo Eksperymentu 2012 – kiedy to Polska będzie mlekiem i miodem płynąca i wszyscy będą mieli szansę ;)
Krzysztof Olbiński pisze: „Co bowiem mamy – Alex wybiera grupę 'top gun’, którą intensywnie szkoli na najwyższym, światowym poziomie. Skoro Alex wybrał – już na 'dzień dobry’ te osoby wyróżniają się w jakiś sposób ponad przeciętną.”
Nie jestem pewien, czy intencje Aleksa polegają na wybraniu najlepszych („bogaci będą jeszcze bogatsi”), czy na wybraniu tych, w przypadku których szkolenie może przynieść największą pozytywną różnicę, może odmienić ich życie i sprawić, że uwierzą w swoje możliwości.
@TesTeq
I ja uważam, że najlepszy w przypadku tego eksperymentu to ten o największym potencjale, a nie „portfelu”. Alex pozostawił nam do dyskusji jednak nie tylko kwestię kryteriów doboru uczestników, ale też formuły i zakresu eksperymentu.
Myślę, że ciekawym pomysłem są zadania domowe, o których napisał Trinki.
Kiedyś na studiach prowadząca (przedmiot który prowadziła dotyczył umiejętności klinicznych, ale to chyba nie ma znaczenia) dawała nam różne dziwne zadania domowe typu: „Obserwujcie” (nie mówiła przy tym co i kiedy mamy obserwować). Jak się okazało zadania te były ciekawym dopełnieniem warsztatów. Zadania domowe między warsztatami mogą pomóc wykorzystać nabytą wiedzę w warunkach trochę kontrolowanych (dzielimy się wykonaniem zadania na kolejnych warsztatach licząc na feedback).
Zastanawia mnie jeszcze to jak Alex by chciał, aby wiedza zdobyta na jego warsztatach została wykorzystana. Chodzi mi o to, że mamy w życiu różne sfery:
praca, rodzina, działalność społeczna, życie towarzyskie itd. Wiem, że wszystkie sfery są powiązane (bo np. negocjacje przydadzą się w każdej z nich), jednak ciekawi mnie dla której ze sfer warsztaty Alexa mogą być najbardziej przydatne.
A zastanawiam się nad tym w kontekście tego, że Alex napisał, iż warsztaty są dla osób, które „obiecają, że w przyszłości zrobią coś dobrego dla innych ludzi (zasada “podaj dalej”)”. To ważny punkt w kryteriach, bo o bezinteresowność dziś trudno – zwłaszcza w biznesie (choć jak wiadomo biznes nie polega na bezinteresowności).
:)
pozdrawiam
Basia.
Witam serdecznie
Piękna propozycja, inicjatywa ta z kategorii „podaj dalej” :). Nie ukrywam, że bardzo chciałem wziąć udział w poprzednim szkoleniu, ale najwidoczniej nie ten czas i miejsce. Kiedy widzę taki post to się napawam nadzieją, że może i tym razem się uda :).
Bez względu na to czy uda mi się brać czynny w tym udział czy też nie, gratuluję pomysłu na kolejną edycję :).
Pozdrawiam bardzo serdecznie :)
Marcin
Alex,
Piszesz: „Sam Eksperyment mógłby wystartować gdzieś wczesną wiosną, w międzyczasie podyskutujmy sobie nad jego formułą, zakresem i kryteriami doboru uczestników.”
Jeśli chodzi o kryteria doboru uczestników, to proponuję, żeby była to Twoja subiektywna ocena możliwości uczynienia przez daną osobę zmiany w jej otoczeniu, tego jak rozległa i głęboka może ona być. Wydaje mi się, że właśnie taka jest idea Twojego bloga – zmiana postaw jak największej liczby osób na bardziej racjonalną i produktywną oraz inspiracja, co w konsekwencji prowadzi do zmiany jakości ich życia. Wydaje mi się, że podobnego potencjału powinieneś oczekiwać od uczestników eksperymentu. Ponadto myślę, że pożądane byłoby zróżnicowania między uczestnikami eksperymentu tak, aby mogli i musieli się w trakcie współpracy konfrontować z różnymi sposobami myślenia i podejścia do problemów.
Jeśli chodzi o zakres, to gdybym miał możliwość uczestniczenia w eksperymencie, niezależnie od jego formy, oczekiwałbym przede wszystkim poznania swoich słabych stron. Wydaje mi się, że jest to punkt wyjścia w pracy nad sobą. Niestety nasza psychika jest tak skonstruowana, że ciężko samemu wszystko wyłapać.
Po drugie, myślę, że wartościowe byłoby przedstawienie osobom biorącym udział w eksperymencie narzędzi do pracy nad tymi największymi słabościami. Ewentualnie po poznaniu tych cech, jeśli pokrywałyby się one u większości uczestników eksperymentu, mógłbyś przeprowadzić odpowiednie do nich ćwiczenia. Wydaje mi się, że po eksperymencie pożądana byłaby kotrola z Twojej strony tego, jak każdy z uczestników przyswaja sobie to, co chciałeś mu przekazać na szkoleniach. Chociaż pewnie i tak to robisz;)
Co do treningu negocjacyjnego – jestem sceptyczny. Wydaje mi się, że to jest narzędzie pracy, które może poprawić wyniki finansowe, natomiast niekoniecznie zmienia jakość życia. W każdym razie ja oczekuję czegoś głębszego:) Fajnym pomysłem jest przeprowadzenie projektu. To mogło by „zmusić” uczestników projektu do współpracy na codzień, a nietylko w trakcie warsztatów.
Oczywiście mam nadzieję, że uda mi się wziąć udział w Twoim eksperymencie, czekam na sygnał do wysyłania listów motywacyjnych:)
Pozdrawiam wszytskich,
Piotr Golędzinowski
Witajcie,
Tak jak w przypadku poprzedniego Eksperymentu rozgorzała tutaj dość interesująca dyskusja.
Kamil Rudnicki słusznie zaznaczył, że uczestnicy edycji 2007 mogą dostarczyć pewnych informacji z behind the scenes takiego spotkania z Alexem. Czuję się wywołany do odpowiedzi :-)
@Michał Hubicki – wspomniałeś o „hardocore trainings”. Generalnie całe szkolenie Alexa jest intensywnym treningiem, więc zalecam porządny wypoczynek już przed spotkaniem – dodatkowa energia i tak zostanie efektywnie spożytkowana ;-) Niemniej, profilem o którym wspomniał Michał (radzenie sobie w sytuacjach stresowych, będąc „pod ostrzałem”) nie zajmowaliśmy się podczas naszego szkolenia – Alex jednak pokazał nam fragment nagrania video z takiego treningu – przyznaję, że nawet przez ekran monitora można przekazać niemałe emocje. Poza tym, tak ekstremalne sytuacje zdarzają się nader rzadko – tym bardziej, że staramy się dobierać sobie sympatycznych ludzi, prawda? :)
@Andrzej Bonicki – spotkania ze swoimi biznesowymi przyjaciółmi, jakie udało się Alexowi zaaranżować miały na celu raczej nawiązanie wartościowych kontaktów przy dobrej kolacji, niż angażowanie ich w nasze szkolenie.
@Marcin Borowiec – tak jak napisał TesTeq w jednym z pierwszych komentarzy, „Alex nie lubi się powtarzać” – na razie dyskutujemy o formule takiego szkolenia – jeśli uważnie śledzisz nowe wpisy, to ani adres e-mailowy, ani „termin nadysłania zgłoszeń” nie powinny Ci umknąć :-)
Analizując wyniki poprzedniej „rekrutacji” i komentarze Alexa na tym blogu moglibyśmy (parafrazując tytułowy akronim jednej z powieści Niziurskiego) zdefiniować SPONAA, czyli Sposób Na Alexa w kontekście tego współzawodnictwa w ten sposób: zaangażowanie, jakość, dobre intencje, ciekawość, wiedza. To są cechy, które opisują lidera, a w końcu to właśnie ta pozycja nas najbardziej interesuje w naszym peletonie. Szkolenie, szczególnie z grupy topowych, czyli takich jakie oferuje Alex nie ma na celu zasiania ziaren tych cech w uczestnikach, ale podlanie młodych pędów nowoczesnymi, zdrowymi eliksirami, które wzmocnią wzrost i przyczynią się do wystartowania okresu 7 lat urodzaju.
Pozdrawiam serdecznie
Ludwik
witam
obawiam się, że ustalenie podczas dyskusji celów szkoleń jest niemożliwe. Jesteśmy zbyt dużą grupą (chociaż to dobrze, że aż tyle osób czyta tego bloga) i osobami o bardzo różnych doświadczeniach i oczekiwaniach, żeby wyciągnąć wspólne cele. Poza tym za każdym razem kiedy ktoś wymienia swoje oczekiwania gubi się to podczas innych dyskusji (chyba, że Alex wszystko sobie notuje i później na podstawie tego ustali cele szkoleń).
Myślę, że lepszym sposobem będzie jeżeli najpierw Alex wybierzesz osoby, które będą brać udział w szkoleniach i z tymi osobami ustalisz cele szkoleń. Żeby wykorzystać to, że każdy jest chętny pisać o swoich oczekiwaniach można na początku wybrać np. 4 osoby, ustalić cele, później na podstawie aktywności osób, które jeszcze się nie zakwalifikowały wybrać 2 pozostałych uczestników, a w międzyczasie można coś zmienić na podstawie wypowiedzi na blogu. Co o tym myślicie?
Co do kryteriów wyboru, to zdecydowanie zgadzam się, że powinien być to potencjał. Jak to sprawdzić? Można to zrobić dość prymitywnie – niech osoby chętne do wzięcia udziału w eksperymencie napiszą jak wdrożyli rozwiązania proponowane na tym blogu w swoje życie (bo użytek z eksperymentu zrobią ci, którzy potrafią się zmienić) + kryteria, o których napisał Alex w swoim poście. Myślę, że na podstawie tego co napiszemy Alex będzie mógł dokonać wstępnej selekcji. Później jeszcze porozmawiać na skypie z osobami, które zakwalifikowały się do następnej rundy, żeby potwierdzić to co napisały i wybrać grupę osób, które wezmą udział w eksperymencie. To wszystko oczywiście jest czasochłonne, więc wszystko zależy od tego ile czasu Alex zamierza spędzić nad selekcją.
I jeszcze chcę powiedzieć zdecydowane TAK za różnorodnością osób biorących udział w szkoleniach.
życzę spokojnej nocy
aha. Alex, nadal czekam na sprecyzowanie Twoich oczekiwań odnośnie eksperymentu :)
Pozwólcie, że późną porą ustosunkuję się do kilku zapytań, które w międzyczasie się pojawiły nie ingerując w Wasze dyskusje na temat pomysłu na nasz eksperyment.
Andrzej
Jeśli staram się przy okazji eksperymentu spotkać uczestników z jakimiś ciekawymi osobowościami, to raczej te ostatnie widzę jako „role models”
Ziemowit
Pomysł z filmikiem jest interesujący, niemniej jeśli chcesz przeprowadzić naprawdę dobry i daleko idący trening, to musisz uczestnikom zagwarantować, że to co się dzieje zostaje we własnym gronie. Oczywiście można coś nagrać i za zgodą zainteresowanych zachować i pokazywać dalej, jednak w wypadku tego eksperymentu nie robiłbym tego.
Robert
Pytasz: „żebyś doprecyzował kryterium niebanalności. „ Tutaj rzeczywiście chodzi o moje czysto subiektywne odczucie, nie posiadające zresztą dokładnej definicji.
Pytasz też: „gdyby przeprowadzić go na osobach na początku swojej drogi zawodowej, podobnie jak zrobiłeś to za pierwszym razem. Dlaczego nie pójdziesz tą drogą? „
Chociażby dlatego, że już raz to zrobiłem :-) Może Czytelnicy tego blogu stworzą nową, znacznie lepszą koncepcję, która mi nie przyszłaby do głowy.
Marcin
Jest o wiele za wcześnie zgłoszenia, o odpowiednim adresie poinformuję na blogu jak będzie na to odpowiednia pora.
Michał
Przeczytaj uważnie mój post. Tam są wszystkie ograniczenia, które istnieją w tej chwili.
Karol
Mówisz: „Jeżeli ograniczenie liczby osób biorących udział nie jest krytyczne i może wynika z powodów czysto finansowych, …..”
Ograniczenie liczby uczestników wynika wyłącznie z chęci dania każdemu z nich optymalnego treningu i możliwości interakcji z innymi.
Basia
Takie warsztaty z założenia powinny zrobić dużą różnicę we wszystkich dziedzinach życia, gdzie mamy interakcje z innymi ludźmi
Powiedziałaś też „biznes nie polega na bezinteresowności „. To jest pewne uproszczenie rzeczywistości
Artur
Piszesz: „obawiam się, że ustalenie podczas dyskusji celów szkoleń jest niemożliwe. „
Nie bądź takim pesymistą :-) W takiej dyskusji może powstać ciekawy projekt.
Oczywiście nie muszę niczego notować, od tego mam tę dyskusję, którą uważnie śledzę :-)
Podsunąłeś mi niezły pomysł „niech osoby chętne do wzięcia udziału w eksperymencie napiszą jak wdrożyli rozwiązania proponowane na tym blogu w swoje życie „ Brawo!!! No ale o „rekrutacji” porozmawiamy jak będziemy mieli projekt.
Jeśli chodzi o moje oczekiwania dotyczące eksperymentu, to opisałem je tak dokładnie jak mogłem :-) Precyzyjniejszych nie mam :-)
Sledzę z uwagą Wasze dyskusje na temat zawartości merytorycznej, tak jak napisałem nie chcę ich zakłócać moimi komentarzami.
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Czołem ;-]
@ Witold
Chyba nie ma uniwersalnej recepty ;] Jeśli chodzi o kontakty prywatne to w dużym stopniu pomaga mi stosowanie strategii z iterowanego dylematu więźnia – była kiedyś dyskutowana na blogu i myślę że to jedna z najciekawszych rzeczy jakie można tutaj znaleźć. No ale zostają jeszcze kwestie zawodowe, w których nie zawsze można odpowiedzieć natychmiast, i z właściwym natężeniem. Nabyta odporność by nie zaszkodziła w takich przypadkach ;-]
@Ludwik
Rzeczywiście, sytuacje gdzie jesteśmy obrzucani wyzwiskami i publicznie ośmieszani zdarzają się rzadko. Jednak o ile dobrze zrozumialem – celem tego typu jest znalezienie się w skrajnie nabuzowanych sytuaacjach, żeby we wszystkich innych, o mniejszym natężeniu, móc działać swobodnie. Jeżeli w kontrolowanych warunkach wyrobisz sobie pancerz który chroni Cię przed strzałami snajperskimi to możesz kichać na wszystkie mniejszego kalibru ;]
Ostatnio nawet rozmawiałem z moim ojcem na ten temat – w swoim zawodzie często spotyka się z ludźmi, znajdującymi się w stresujących sytuacjach, z których, jak wszędzie, pewien odsetek to frustraci. Powiedział, że poprzez takie bliskie spotkania trzeciego stopnia wyrobił sobie taką 'skorupę’, że teraz bardzo trudno podnieść mu ciśnienie za pomocą słów ;-] Po prostu zamiast dać się sprowokować podejmuje decyzje.Myślę że wyrobienie sobie takiej 'skorupy’ to podstawa – odbiera ludziom władzę negatywnego wpływania na Twoje zachowania.
Pracowałem i przebywałem już w różnych środowiskach i powiem Ci, przynajmniej z własnych obserwacji, że frustraci są wszędzie – w supermarketach, na placach budowy, w kościołach, restauracjach, autobusach i na uniwersytetach ;-] A co najgorsze, są niczym hiszpańska inkwizycja ;]
Na kontakt z takimi ludźmi narażeni jesteśmy nie tylko jako pracownicy, ale i jako klienci – wiele razy kusiło mnie, żeby spytac sfrutrowanego kelnera\kelnerkę czy pracują w lokalu za karę, raz nawet myślałem o zrobieniu dymu u przelożonego takiej osoby, ale ostatecznie postanowiłem zagłosować nogami i nie zostawiać więcej swoich pieniędzy w tamtym miejscu ;-]
A że wypracowanie 'skorupy’ może wiązać się z wysiłkiem,stresem i tymczasowym wstrząsem psychicznym – no cóż.. „no pain – no gain”, „get free… or die tryin” i co tam jeszcze Indianie nie mówią w takich przypadkach ;-]
pozdrawiam
Michał
„Takie warsztaty z założenia powinny zrobić dużą różnicę we wszystkich dziedzinach życia, gdzie mamy interakcje z innymi ludźmi”
W takim razie myślę, że wartościowe byłoby dokładne określenie swoich słabych i mocnych stron w kontaktach z innymi. Tu oczywiście bardzo ważny wydaje się feedback od innych uczestników i od Alexa.
Zgodnie z obietnicą przedstawiam swój pomysł na Eksperyment 2009 (to będzie wstęp).
Pomysł ma swój początek w moich marzeniach. Jednym z tych marzeń jest pozytywny wpływ na przyszłość świata :) W mojej głowie siedzi kilka takich pomysłów (niektóre z nich zgłosiłem w projekcie Google project10tothe100.com). W tym miejscu chciałbym przedstawić jeden z takich projektów.
Są to galerie biznesu i wideokonferencje 3D. Projekt polega na wybudowaniu, bądź adaptacji istniejących biurowców, w większości miast świata (od największych poczynając). Różnica pomiędzy tradycyjnymi biurowcami polega na tym, że galerie biznesu będą się składały ze zestandaryzowanych pokoi – stanowisk pracy. W pewnym zakresie taką możliwość oferują dziś tzw. Wirtualne Biura, jednak w mojej koncepcji zestandaryzowane pokoje są jednoosobowe, wyposażone w ergonomiczne meble: wygodny fotel, biurko, typowy sprzęt biurowy. Będzie tam można nawet uciąć sobie drzemkę. Ważnym elementem jest przechodzenie pokoju w stan relaksacji (ulubiona muzyka, przygaszone światła, aromaterapia).
Do standardu należeć będzie wyposażenie pokoi w sprzęt do trójwymiarowych wideokonferencji. Na pewno dla wygody użytkowników, nie będzie konieczności zakładania żadnych specjalnych okularów (tak jak w przypadku najnowszych telewizorów 3D Philipsa). Drugim ważnym elementem będzie dotykowy ekran roboczy (przykład zastosowania można zobaczyć w porannym przeglądzie prasy na TVN24) do wspólnej pracy – współdzielony pulpit. Posłuży on nie tylko do wspólnej pracy nad dokumentami elektronicznymi, ale również niecyfrowymi (papierowe dokumenty, odręczne diagramy, rysunki itp) – co zapewni wizualizer.
Rozwiązanie takie umożliwi wydajną pracę zespołową, wszelkiego rodzaju szkolenia, prezentacje, konferencje itp. W przypadku codziennej pracy teamu, każdy członek będzie dosłownie na wyciągnięcie ręki, na stopniu komunikacji maksymalnie zbliżonemu do spotkania face-to-face. Czyli coś, co oferuje np. Cisco TelePresence – ale nie tylko dla prezesów światowych graczy (jak to dziś ma miejsce), ale dla przykładu zwyczajnym programistom.
Istotnym elementem projektu jest to, iż stanowiska pracy będą mogły być elastycznie wykorzystane przez różnych dzierżawców, a więc efektywnie – w myśl zasady „zrób raz, wykorzystaj do woli”. Kolejna korzyść jest taka, że nie ma znaczenia fizyczna lokalizacja członków zespołu – w każdej galerii biznesu będą w pracy, jak codzień. Spotkania biznesowe z klientem to kwesta zestawienia nowego połączenia. Z jednej strony ograniczy to konieczność podróży służbowych, z drugiej strony poszerzy wolność wyboru fizycznego miejsca zamieszkania (w przypadku Polski, Warszawa nie będzie już mekką dla ludzi chcących pracować w wielkich firmach). Również przeprowadzka nie będzie musiała wiązać się ze zmianą pracy, jak to często ma miejsce. Firma po prostu wynajmuje powiedzmy 30 pokoi dla projektu i nie ma znaczenia, że jednego dnia ktoś pracuje z Gdańska, a drugiego z Paryża (pozostali członkowie zespołu mogą nawet o tym nie wiedzieć, jeśli nie liczyć spotkań przy kawie). Oczywiście nic nie zastąpi spotkań w realu, bo nie taki jest cel.
Galerie biznesu będą oczywiście zawierać punkty gastronomii, rozrywki, tradycyjne sale konferencyjne itp. Będzie również wersja „pudełkowa” pokoju do aranżacji w dotychczasowej siedzibie klienta lub w innych miejscach użyteczności publicznej (dworce, lotniska, itp).
Tak w skrócie przedstawia się moja wizja. Uderzyłem z nią mailowo do kilku polskich inwestorów (na ile pozwoliły mi moje kontakty) i światowych firm typu Google, Apple, Cisco itp. Ci pierwsi nie zdecydowali się na jakiekolwiek działania (choćby spotkanie, abym mógł przedstawić swoją koncepcę drogi do celu). W drugim przypadku nie dostałem żadnej odpowiedzi. Myślę, że to kwesta trafienia do właściwych ludzi (jestem np. ciekaw, co stało się z moim zgłoszeniem „other” na stronie kontaktowej Google).
Na szczęście nie brakuje ludzi, którzy uważają projekt za bardzo wartościowy i wierzą w jego realizację. Jednym z nich jest prezes iMindMap.com (chciałbym, aby w narzędzie wspierające mapy myśli były domyślnie wyposażone stanowiska pracy). Powiedziałem mu o swoich problemach z dotarciem do właściwych ludzi, firm czy instytucji tłumacząc to swoją „no-name position”. Odpowiedział mi tak:
„If you think you are working from a 'no name position’ then give up now. This is a crazy assumption. You must start believing in yourself. If you do not, then this will not become a reality and I cannot and would not want to be associated with you. If you believe in something strongly enough, then you need to continue moving forward towards your goal. You, like everyone, have genius within you – it is up to you if you want to release it, or keep it hidden under the premise that you are a 'no name’ individual. If you believe this you will get nowhere – you must have total belief and congruence in yourself if you mean to achieve success.”
Niedawno trafiłem na blog Alexa, który przeczytałem od deski do deski. Eksperyment 2009 uważam za szansę dla rozpoczęcia realizacji mojego marzenia. Dlatego właśnie przedstawiłem swoją propozycję na wykorzystanie przez uczestników nowo nabytych zdolności komunikacji, prezentacji i negocjacji w projekcie „real-life”. W moim przypadku udział w szkoleniach Alexa na pewno byłoby drogą do spełnienia marzenia.
Oczywiście „nie od razu Kraków zbudowano” – powyższy projekt jest gdzieś na horyzoncie, natomiast dla eksperymentu Alexa mam pomysł mniejszego kalibru. Nie wymaga specjalistycznej wiedzy z branży IT ani żadnej innej. Jego wykonanie wymaga właśnie jedynie zdolności komunikacji, prezentacji i negocjacji, czyli tych rozwijanych przez Alexa. Sam w sobie przyniesie korzyści wszystkim stronom, zaś dodatkowo byłby pierwszym krokiem w drodze do realizacji mojej wizji. Szczegóły na temat tego projektu napiszę następnym razem.
Pozdrawiam,
Krzysiek
Aleksie!
Jesteś niesamowity.. Dosłownie zamknąłem książkę, po której jestem na istnym dopingu (tak, tą od Ciebie ;-)), siadłem do komputera, sprawdzam Twój blog a tu taka niesamowita informacja! Na dodatek informujesz, że w planach masz dla Nas kolejne niespodzianki w tym roku..
Przez kilka minut siedziałem i byłem w szoku pod wpływem emocji kłębiących się w mojej głowie. Jestem niesamowitym szczęściarzem, iż udało mi się trafić na Twoją osobę w internecie (podziękowania dla Ludwika), która mówiąc w prost jest moim osobistym mentorem (jeśli można tak powiedzieć o osobie, z którą nie ma się bezpośredniego kontaktu). Wiedza, która nakarmiłeś mnie nie raz swoimi postami (od „lejka” aż po „bonbonierkę”) pozwoliła mi zmienić w życiu sposób myślenia i rozpocząć proces samorealizacji, wyeliminować z mojego otoczenia osoby trujące życie i pozostawić te najbardziej wartościowe, a przede wszystkim, na czym łapię się ostatnio coraz częściej, uruchomić ciekawość, która potrafi mnie zatrzymać analizującego coś nowego i pozwala cieszyć się tą chwilą. Zmieniłem swój charakter, ludzie zaczęli mnie inaczej postrzegać i dziwią się, że to przez „dobre książki” i „ciekawych ludzi”. Najważniejsze jednak było to, iż zobaczyłem, że to co widzę na codzień, ta szara rzeczywistość, to często bezmyślnie powtarzane schematy przez ludzi, którzy zostali tego nauczeni już w dzieciństwie, tak jak i ja. Wyjście z tej „klatki” jest obezwładniająco niesamowite. Nagle z problemów robią się wyzwania i możliwości. Niby wszystko jest takie samo a jednak ma całkiem inne znaczenie, które zamiast ograniczać i ściągać nas w dół, buduje w Nas siłę i dorabia skrzydła ;-D
Na dodatek, metoda „podaj dalej” razem z „the law of attraction” (kto nie wierzy, jego prawo ;-) wykonały w moim świecie (cytat za Ludwikiem) niesamowity „paradigm shift”.. Jestem Wam wszystkim, których spotkałem i których spotkam, ogromnie wdzięczny za pracę jaką wykonujecie odkrywając siebie samych i wskazując drogę Innym.
PS. Brakuje mi słów uznania ale musiałem to napisać; czuję się jakbym po 25 latach wyszedł z kopalni i zobaczył słońce nad zieloną doliną z przepiękną rzeką.. ;-)
PS2. Z całej tej sytuacji, jaka ma tu miejsce grzechem byłoby nie spróbować zastosować tego do własnego życia. Wręcz nasuwa mi się świeżo utrwalony w głowie cytat, wyrwany z kontekstu: „It’s not an opportunity, it’s an obligation”.
Krzysztof, ten pomysł jest bardzo ciekawy, dobrze, że go tutaj opisałeś, być może w ten sposób dotrzesz do kogoś kto mógłby Cię wspomóc. Jako projekt do zrealizowania przez ekipę „szkoleniową” ;) wydaje mi się za duży.
Inna rzecz, którą widzę, pobieżnie – koszta. Jeśli to będzie za drogie to mało kto na to pójdzie. A mówisz tutaj o dość zaawansowanych technologiach, dla „zwyczajnych” ludzi. Niestety, póki to rozwiązanie nie byłoby droższe o np. 25% od wynajęcia przestrzeni dla jednej ekipy – to widzę to po prostu jako trudne do zrealizowania, bo mało na coś takiego pójdzie. Musi to być tańsze od ewentualnych kosztów relokacji danego zespołu, bądź też musi być to tańsze od kosztów nowej rekrutacji danego zespołu.
Ale pomysł ciekawy, nawet bardzo! Tylko musi być „masowy i tani”. Coś jak GPS kiedyś, a dzisiaj.
Trafiłam tu przypadkiem zwanym Przyjacielem ;) To chyba wedle tej zasady „podaj dalej” :)
Uważa On iż takie doświadczenie mogłoby być dla mnie rozwojowe i ku mej radości nie potrafię temu zaprzeczyć.
Z tego co widze konkurencję będę miała niemałą, ale … „raz się żyje”, prawda?
Chciałabym napisac, ze jestem osobą niebanalną, ale to chyba nie do mnie należy taki osąd mojej osoby ;)
Mogę z pewnością napisać, ze staram się taką być ;)
Coś więcej o mnie…mam 24 lata, jeszcze mieszkam w Katowicach, uczę się, pracuję, staram się rozwijać… Wydaje mi się, ze jestem osobą otwartą i tolerancyjną. Wiele w życiu widziałam i chyba dzięki temu mam dla niego większy szacunek. Staram się otaczać wartościowymi osobami, które mogą i wnoszą coś w moje życie.
Od ponad roku mam nieukrywaną przyjemność koordynowania kilkunasto/dziesięcio osobową grupą wspaniałych ludzi, wraz z którymi uczestniczeniczymy w magicznym procesie poznawania i realizacji marzeń Dzieci z chorobami zagrażającymi Ich życiu (www.mammarzenie.org).
Podobnie jak i one mam całą głowę marzeń. Największym z nich jest wyprawa na Antarktydę, w celu przytulania pingwinów – nie wiem, skad to się wzieło, ale mam fobie na ich punkcie. W minionym roku pojechałam na spotkanie z nimi do Berlina, gdzie niestety 1 z nich mnie pogryzł, ale…wierzę, że to był jakiś złośliwiec ;)
Mam też mniejsze marzenia, dot. realizacji marzeń wszystkich naszych podopiecznych. Niestety Chorych dzieci jak tak wiele, ze to raczej to marzenie, z którego można cząstkami czerpać radość. Ale mimo wszystko, iskierki w oczach naszych Marzycieli pozwalają mieć nadzieję, na to że to co robimy jest warte każdego poświęcenia.
Nie wiem czy jestem gwarancją, tego że przekażę wszystko tak jakbyś chciał, ale mogę obiecać, że się postaram …
Pozdrawiam i kolorowych życzę.
P.
„Eksperymenty wykonuje się w celu potwierdzenia lub sfalsyfikowania określonej teorii”
No właśnie. W ferworze dyskusji chcialbym zapytać jaki jest cel tego eksperymentu ? A może eksperyment to złe słowo ? Pytam tak z ciekawości.
Marcin
Marcin
Skąd wziąłeś akurat taką definicję? :-)
W poprzednim komentarzu pisałem o postawionej sobie poprzeczce dla moich ambicji. W końcu przyszedł czas na przedstawienie szczegółów dotyczących pomysłu na projekt w środowisku „real-life” dla uczestników Eksperymentu 2009.
Zacznę od założeń, jakie postawiłem dla takiego projektu:
– realizacja powinna w maksymalnym stopniu opierać się o zdolności komunikacji, prezentacji i negocjacji
– z racji różnorodności uczestników, projekt powinien być „przezroczysty” dla ich kwalifikacji, umiejętności czy dotychczasowej wiedzy
– współpraca uczestników powinna dotyczyć „akcji”, a nie „miejsca” i „czasu” (nie licząc szkoleń Alexa:) )
– w związku z powyższym projekt powinien być możliwy do realizacji wielowątkowej bez dawania możliwości „zakleszczeniom”
– ponieważ jest to środowisko real-life, celem projektu powinno być w skrócie odniesienie sukcesu w biznesie (nie ma innego świata do testowania niż ten, który mamy :) )
– projekt nie może wymagać kosztów początkowych lub powinny być one marginalne
– projekt powinien szybko zarobiać na siebie w celu pokrywania ewentualnych bieżących kosztów (telekonferencje, spotkania biznesowe, itp).
– kolejne „kamienie milowe” powinny być łatwo i szybko realizowalne (szczególnie w początkowej fazie)
– niewykonanie jakiegoś elementu nie może stanowić zagrożenia dla innych elementów i całego projektu
– wykonanie dotychczasowych elementów powinno wspierać i ułatwiać wykonanie kolejnych (typowe podejście Agile)
– wyniki projektu powinny być na bieżąco widoczne dla zainteresowanych (zapewne będzie nim nie tylko Alex ale i czytelnicy blogu)
– w każdym etapie projektu, powinien on zbliżać do spełnienia osobistych marzeń poszczególnych uczestników
A teraz mój pomysł na implementację takiego projektu. Bazuje on na tzw. „guerilla marketing” czyli marketingu partyzanckim. Uprzedzam, że podam tylko bardzo ogólną koncepcję, aby pozostawić wiele jako niespodziankę dla „widzów” :) Podstawą wielu sukcesów jest przecież element zaskoczenia. Poza tym, nie obejdzie się na pewno bez burzy mózgów wybranych uczestników.
A zatem w wielkim skrócie:
1) na poczet Eksperymentu 2009 powstaje dedykowany blog, którego autorami wspisów będą uczestnicy wybrani przez Alexa
2) blog będzie miał swoje „logo” (ten punkt należy traktować tylko jako analogię w stosunku do mojej pełnej wizji – wyraz „logo” używam jako przenośnię)
3) pojedynczy element projektu będzie polegać na przekonaniu KOGOŚ do zastosowania tego „logo” u siebie
4) każde takie zastosowanie będzie publikowane na blogu
I to wszystko :) Pomysł banalnie prosty, a możliwości nieograniczone.
Kilka przykładów, kto może być tym KIMŚ z punktu 3: kolega mający swoją stronę interentową, lokalna gazeta, ogólnopolski portal, ulubiony serial telewizyjny, ulubiony piosenkarz w nowym teledysku, itd. A z grubszego kalibru np. Google (od czasu do czasu stosują swoje logo przy specjalnych okazjach) czy Madonna (umieszczenie naszego „logo” w animacjach podczas planowanego koncertu w Polsce). Tak naprawdę granicą jest tylko wyobraźnia i skuteczność negocjacji.
Tak jak wspomniałem, celowo nie pisałem tu o szczegółach. Póki co zaufajcie mi – konsultowałem ten pomysł z moim znajomym z branży marketingu i reklamy, który stwierdził, że pomysł jest świetny. Na dużo mniejszą skalę obecnie stosuje się tego typu rozwiązanie pod nazwą brand integration.
Zapomniałem dodać, w jaki sposób mnie ten projekt przybliżyłby do marzeń:
1) poszerzyłbym swoje kontakty biznesowe dla przyszłych projektów
2) zdobyłbym ugruntowaną pozycję integratora world-wide (a taki jest mój kierunek)
3) przy odpowiednim podejściu, projekt sam w sobie może przynieść całkiem niezłe zyski na kolejne inwestycje
Pozdrawiam,
Krzysiek
Krzysztof, nie sądzisz, że „logo dla loga” to trochę jak „sztuka dla sztuki”? Ja zaproponuję coś może lepszego, pomysł wręcz wpada sam z siebie… po przeczytaniu co napisała Patrycja :)
Pomysł z blogiem i logo… Dobre! Pozyskajmy na to „logo” sponsorów dla mammarzenie.org. Nie musi to być konkretnie ta fundacja, może to być jakaś inna. I don’t care. Ważne jest, aby sprzedawać coś konkretnego – w tym momencie jest to logo, znak, który będzie mówił, że dana firma jest sponsorem. Wydaje mi się to zacnym pomysłem.
Sprzedaż loga, które jest tylko logiem podchodzi mi pod słynne „proszę nakłonić mnie, abym kupił długopis” :)
Taka myśl, która mi do głowy wleciała tą późną porą :)
@Witold W. Wilk i @Krzysztof Olbiński:
Krótko, bo już po 2 w nocy, a rano wstać trzeba ;)
Pomysł by siła grupy służyła jakiemuś konkretnemu celowi jest jak najbardziej trafiony. Pomysł z blogiem, gdzie członkowie grupy będą składać relacje z wdrażania pomysłu – także jest wart zrealizowania. Jednakże sam kierunek w którym grupa pójdzie pozostawił bym samej grupie.
@Andrzej i @Witold
Pomysł na projekt opisałem tylko na poziomie fundamentów. Schodzenie w szczegóły w tym momencie mija się z celem – chociaż mogłoby wiele wyjaśnić (np. tę wątpliwą kwestię „sztuka dla sztuki”). Zgadzam się, że to grupa uczestników powinna ostatecznie opracować kierunek – w końcu to ona się „commituje” na wykonanie.
Zależało mi bardziej na rozwiązaniu problemu ze znalezieniem projektu, gdzie rekrutacja nie musiałaby by być “pod projekt” a tak, jak chciał Alex – „dla wszystkich, którzy…”. Dodatkowo, w mojej koncepcji udaje się połączyć różne zainteresowania różnych ludzi :)
Tak jak wspomniałem – gdyby udało mi się zakwalifikować, taki projekt przybliżyłby mnie do realizacji moich marzeń (tych wielkich), a z drugiej strony sam w sobie już spełniłby wiele mniejszych marzeń – i to nie tylko moich, a pozostałych uczestników.
Jeżeli chodzi o fundację mammarzenie.org i generalnie działalność „pro publico bono” to siedzi mi od dłuższego już czasu inny pomysł na projekt. Zacząłem go nawet realizować, ale utknąłem m. in. właśnie na kwestiach komunikacji i negocjacji. Ten projekt też mógłby być do wykonania w ramach eksperymentu, choć w tym przypadku zawiera już do wykonania np. portal internetowy, więc wiąże się to z pracami developerskimi. Ale ostatecznie można pomyśleć nad outsourcingiem takich prac.
Pozdrawiam,
Krzysiek
Interesujący projekt Krzysiek ale nie do końca rozumiem w jaki sposób będzie zarabiał na siebie. Przypuszczam, że źródłem dochodów mieliby być potencjalni użytkownicy logo. Ale w takim wypadku, w obecnej sytuacji ogólnej psychozy związanej z kryzysem może okazać się to bardzo trudne.
1. Projekt o.O
Prawdziwe efekty nie potrzebują żadnego projektu do udowadniania. Jeśli dobrze zrozumiałem Alexa to całe życie ma być ma być potwierdzeniem zmiany.
Gdyby chodziło mu o projekt to by wziął jedno zlecenie więcej. A tu raczej chodzi o pójście krok dalej. Mylę się ?
2. Forma …
Co jak co ale tu mamy specjalistę.
Osobiście nie uważam się za wróżkę ani specjalistę i uważam, że głębsze rzeczy wyjdą samoczynnie na drodze interakcji.
3. Zakres
Dlaczego nie zacząć tak jak poprzednie, jednak z ludźmi nie podpadającymi pod jeden schemat. Osoby ukierunkowane na rożne cele automatycznie będą musieć bardzo aktywnie reagować na wszystkie bodźce.
Jeśli każemy jakiemuś osiłkowi stawić czoła trzem dresom to dość łatwo jest przewidzieć reakcje.
Co będzie jeśli przed tym samym zadaniem postawimy babcie? Fail?
Nie koniecznie! Mnie szczególnie rozbawiła pani która wyskoczyła do takich z tekstem (+/-):
„Przepraszam bardzo ale słyszałam, że to niebezpieczna okolica. Czy mogła bym prosić o odprowadzenie? Wprawdzie nie mam pieniędzy ale gdyby mnie ktoś napadł mógłby mi złamać rękę.”
Po ogromnej konsternacji pani została odprowadzona ;).
Determinacja?
4. Kryteriach doboru uczestników
Może się mylę ale one jest już ustalone.
Pozdrowionka!
Hej,
Oto mój pierwszy komentarz na blogu, gdyż jestem czytelnikiem od bardzo niedawna.
Z wielką chęcią zgłaszam swoją kandydaturę.
Pozdrawiam.
Witam
Kilka dni przerwy od internetu,od bloga i o kilka dni za długo :d!!!
Jestem pod wrażeniem,bo nawet nie odpocząłem po szoku związanym z „biblioteczką” a tu…
Ciekaw jestem bardzo kto będzie w tej szczęsliwej „6”..
Juz wiem ,będą to szczesliwcy !!!
Drodzy Czytelnicy
Podkreślam jeszcze raz, że to nie czas na zgłaszanie Waszych kandydatur, wszystko jedno czy tutaj, czy też na mój prywatny adres mailowy :-)
Na razie dyskutujemy o formule tego eksperymentu, we właściwym momencie opublikuję zarówno adres jak i sposób „aplikowania”. Aplikacja otwarta będzie co najmniej 2 tygodnie, więc nie ma obaw, że ktoś z Was ją przeoczy.
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Witam serdecznie,
dla mnie cennym doświadczeniem byłoby zdobycie umiejętności budowania partnerskich relacji z każdym rozmówcą – czy to moim przełożonym, czy to „życzliwym” mi kolegą. Nauczenie się jak w takich sytuacjach radzić sobie z emocjami, aby nie załamać się tylko kompetentnie rozmawiać.
Pozdrawiam serdecznie
Joanna
Witaj Alex, witam wszystkich
To wspaniała wiadomość. Dużym krokiem w życiu bedzie wzięcie udziału w takim szkoleniu i bardzo bym chciałam wziąć w nim udział.
Zakres takiego eksperymentu może obejmować praktyczne sytuacje w kontaktach z innymi ludźmi, szczególnie przypadki trudne, które wykraczaja poza zakres naszej tolerancji a zdarzaja się w życiu codziennym. Uczestnicy szkolenia mogą „zagrać” taki trudny przypadek, zdarzenie sytuacyjne z własnego zycia i doświadczenia lub wymysleć przykład na zdarzenie które sprawia im trudnośc. W 6-cio osobowej grupie jest mozliwość zebrania takich sytuacji, które dla całej grupy będą stanowiły wartośc dodaną. Twoje Alex wieloletnie doswiadczenia będą tu drogowskazem.
Forma warsztatowa takich zajęć jest bardzo dynamicznym sposobem na pracę całego zespołu z liderem.
Takie spotkania mogą być organizowane ” na kanapie” ;-). Tzn. na zaproszenie jednego z uczestników szkolenia np. do własnego domu lub innego miejsca za które nikt nie będzie musiał płacić ( to jednoczesnie pierwsza forma punktu „podaj dalej” ). Catering może być np. z zewnątrz, a jego forma i treść uzgodniona przez cały zespół.
Pozdrawiam serdecznie
Monika
Witajcie,
to mój pierwszy post na tym blogu – jestem z Wami od kilku miesięcy (ostatnio codziennie) więc najwyższa pora na wyjście z ukrycia.
Przykrą cechą obecnego wątku jest to, że to nie jest układ win-win. Dyskusja trwa, ale ostatecznie wy(b|g)ranych zostanie tylko 6 osób. To tak jak by zebrać zespół i powiedzieć „Sześcioro z Was dostanie duże podwyżki i awans. A teraz ustalcie na jakich zasadach te podwyżki będą przyznawane.” Należy oczekiwać, że dalsze wypowiedzi takiej grupy będą mocno wyważone i każdy kto myśli o takiej „podwyżce” będzie formułać swoje wypowiedzi pod swoim kątem. Nie mówię że taka jest ta dyskusja, jednak może coś w tym jest …
Zastanawiam się, czy nie dałoby się odwrócić tego układu. Padały pomysły, że w wybranej grupie zajdzie synergia, pojawi się wzajemna motywacja, poszerzy się sieć kontaktów biznesowych. A gdyby rozszerzyć to na wszystkich zainteresowanych udziałem w eksperymencie? Nie chodzi mi o to, żeby zrobić szkolenie dla wszystkich :-), ale żebyśmy wzajemnie nawiązali kontakty między sobą i zobaczyli, co sami możemy dla siebie zrobić.
Jak by to miało wyglądać? Na razie mam dwa pomysły:
1. System wymiany wizytówek (niekoniecznie rozumianych w tradycyjny sposób), wraz z informacją, co kto z Nas potrafi a czego chciałby się nauczyć; do tego deklaracja, że pozostałe osoby z grupy mogą nawiązać z daną osobą kontakt i np. poprosić o niewielką i nieodpłatną pomoc/konsultację w ważnej dla nich rzeczy;
2. System cyklicznych spotkań w którymś z miast w Polsce – żebyśmy mogli się wzajemnie fizycznie poznać i zrobić coś w kierunku, w którym chcemy się rozwijać.
Pomysł nie jest oczywiście zamiast eksperymentu 2009, ale równolegle z nim.
Pozdrawiam
@Marcin K.: A czy tego, co proponujesz nie da się zrobić niezależnie od eksperymentu? Każdy z nas może przecież napisać: „Słuchajcie! Fajnie byłoby się spotkać i pogadać o naszych wrażeniach z czytania Alexa. Wpadnijmy na piwo do „Szwejka” 3-go marca o 18:00.”
@Marcin K Oba punkty o jakich wspomniałeś już mają miejsce w społeczności, jaka wytworzyła się wokół tego blogu. Spotkania (choć niecykliczne) odbywają się co jakiś czas – w Warszawie, we Wrocławiu – i na nich właśnie wymieniamy się wizytówkami a tym samym możliwością kontaktu.
Tak samo było w przypadku Biblioteczki – zanim została uruchomiona 'oficjalnie’ wraz z kilkoma czytelnikami zdarzało nam się wymieniać co ciekawsze książkowe pozycje :-)
Pozdrawiam serdecznie
Ludwik
Jeśli chodzi o wymianę wizytówek, to sądzę, że taki cel przyświecał powstaniu Galerii czytelników – http://alexba.eu/galeria-czytelnikow/ Być może do tej pory nie potrafiliśmy w pełni wykorzystać potencjału w niej tkwiącego. Blog ma wielu (stałych) czytelników, a swoje wizytówki zgłosiło tylko kilka osób. Przyznaję – sam tego nie zrobiłem, ale wkrótce się poprawię.
Nawiązując do reszty wypowiedzi Marcina K. – co sądzicie o pomyśle, aby zaprosić do eksperymentu jakąś telewizję? Nie chodzi mim o filmowanie szkoleń Alexa, ale opracowanie cyklicznego programu, którego ogólną tematyką byłyby poruszane na tym blogu kwestie. Formuła programu bazowałaby np. na realizacji eksperymentalnego projektu (to byłaby oś fabuły, coś łączącego kolejne odcinki). Sam w sobie taki program miałby zaś wartość edukacyjną. Każdy zainteresowany mógłby podzielić się mądrymi wskazówkami – np. o zabezpieczeniu finansowym, zasadzie Pareto czy uważnym kupowaniu mieszkania (patrz – najnowszy post Ewy). Program mógłby toczyć się w czasie rzeczywistym i mieć charakter interaktywny, otwarty dla wszystkich zainteresowanych.
Witam!
Przede wszystkim gratuluję Alexowi wytrwałości we wspieraniu innych. Znam go od dobrych paru lat i widzę, że pary mu nie brakuje. Brawo!
Problem ilości uczestników można próbować podchodząc do eksperymentu jak to szkolenia typu „train the trainer”. Kluczem do sukcesu byłoby dobranie takich uczestników szkolenia, którzy po jego zakończeniu będą chcieli i mogli przekazać maksymalną ilość zdobytych wiedzy i doświadczeń w kolejnych sesjach już jako trenerzy.
Powstaje tu ryzyko „głuchego telefonu”. Aby je zmniejszyć można na pierwszym (lub kolejnym cyklu) zakończyć szkolenie trenerów. Można wprowadzić mechanizm „autoryzacji” szkolenia. Niezależnie od przyjętego podejścia uważam, że lepiej mieć możliwość dowiedzenia się / spróbowania czegoś nowego i samodzielnej oceny przydatności tej wiedzy niż ograniczenie do niej dostępu.
Pozdrawiam,
Kuba
@Ludwik: gdzie można znaleźć informacje o takich przyszłych spotkaniach?
@TesTeq: piwo, czemu nie ;-) Choć bardziej myślałem o spotkaniu zamkniętym; przykładowo Alex nie jest skłonny do udostępniania szerszej publiczności swoich nagrań szkoleniowych, a być może zgodziłby się coś pożyczyć/pokazać, jeśli grupa byłaby ściśle określona, skupiona w jednym miejscu i pozbawiona sprzętu nagrywającego; Pomarzyć warto :-)
Witajcie,
Jestem za totalną różnorodnością osób biorących udział w szkoleniu, zaczynając
od wieku i temperamentu po kwalifikacje zawodowe i umiejętności „miękkie” kończąc.
W takim Towarzystwie naturalnie pojawiają się gradienty umiejetności,
„wystarczy tylko” znieść bariery dyfuzyjne by pojawiły sie wartkie przepływy ;)
Jako potencjalny uczestnik ;) proponuję, aby każdy przygotował sobie 2-3 sytuacje ze swojego życia (zawodowego) w których uważa że odniósł sukces, porażkę oraz przykład problemu/wyzwania.
Analiza z każdym z uczestników włączając Gospodarza ;) może być kluczem do zrozumienia oraz zwielokrotni czynnik edukacyjny warsztatów (poprzez personalizację).
Na razie tyle
Pozdrawiam
Wojtek
Alex napisał:
(…)bezpłatny dostęp do mojego fachowego know-how podczas intensywnego treningu w trzech dwudniowych sesjach. (…)
W moim odczuciu to unikalna oferta. Z radościa deklaruję chęć uczestnictwa oraz gotowośc wsparcia organizacyjnego i wszelkiej innej pomocy. Nie myslę o symetrii, ale biorąc jedno chętnie oddam inne,a całosć będę przekazywać dalej, bo takie myślenie jest mi bliskie:)
@Marcin K.
Przykrą cechą obecnego wątku jest to, że to nie jest układ win-win. Dyskusja trwa, ale ostatecznie wy(b|g)ranych zostanie tylko 6 osób. To tak jak by zebrać zespół i powiedzieć “Sześcioro z Was dostanie duże podwyżki i awans.
Ja bym powiedział, że w tym przypadku występuje zasada:
„Każdemu, kto ma, będzie dodane; a temu, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma.”
A czemu wychodzicie z założenia, że będzie wiele osób na jedno miejsce? Jak już Alex określi terminy, każdy będzie się musiał ustosunkować – być może wcale nie będzie tak dużo osób gotowych się stawić i uczestniczyć? „Do Santa Cruz wiedzie więcej dróg niż cztery”… :D Cóż takim pesymizmem powiało?
HMM..przepraszam za spam,
ale nie wiem gdzie napisać:
Czy jest ktoś z Bielska-Białej lub okolic i chciałby się spotkać na kawę:D?
oraz,
Naszła mnie kolejna myśl:
Może jakiś nowy temat poświęcony spotkaniom czytelników blogu,
może by to pomogło w integracji itd?
Chyba ,że istnieje już to przepraszam i poprosiłbym o linka :).
Pozdrawiam
Maciej, ja z Tychów jestem, a sądzę, że w śląskim jest parę osób prócz nas. W każdym razie wypadałoby mieć osobny wątek, bo tutaj się zamiesza za bardzo…
witajcie,
po dłuższej przerwie spowodowanej zawirowaniami rodzinnymi i chorobą włączam się do dyskusji.
Ja również uważam, że spotkania osobiste czytelników bloga mogłyby istotnie zwiększyć integrację tej społeczności,( ukłon m.in.w stronę Marcina K.) zapraszam chętnych do kontaktu :monikardz@op.pl, głównie w Lublinie, okazyjnie w Warszawie.
Ciekawe, jaki jest kolejny pomysł Alexa?:)
pozdrawiam
Monikardz
Mój kolejny pomysł opublikuję w najbliższej przyszłości (dwóm ważnym osobom już obiecałem, więc nie ma odwrotu :-))
Jeśli chodzi o Wasze spotkania, to mogę wieczorem zrobić specjalny wątek w Biblioteczce, w którym będziecie mogli się umawiać i ew. wymieniać (poprzez PM) mailami.
Tutaj lepiej nie podawać maili, bo są specjalne roboty które zbierają takie dane i potem masz sporo spamu. mam wyedytować Twój komentarz?
Jeszcze raz proszę o trzymanie się tematu głównego postu w tych komentarzach
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Alex, dzięki za info i zwrócenie uwagi
faktycznie jest jeden z moich adresów, jeśli możesz poproszę o przeedytowanie:)
niecierpliwie czekam na ten kolejny pomysł :)
pozdrawiam
mr
Ja chetnie zglosze ponownie chec uczestnictwa mimo ze ostatnim razem „nie dualo sie”.
Moze troche nie na temat ale znalazlem ostatnio ciekawy link z materialami z wykladow roznych uczelni, ktory moze sie przydac byc moze nawet jako pomysl na nadchodzacy projekt.
http://academicearth.org
W nawiązaniu do ostatniej mojej wypowiedzi polecam:
http://rozwojosobisty.wordpress.com/2009/01/11/wyuczona-bezradnosc-odc-1/
http://rozwojosobisty.wordpress.com/2009/01/25/wyuczona-bezradnosc-odc-2/
;)
Alex, trochę pytań:
1) Czy zamierzasz dostosować program do grupy , czy grupę do programu?
2) Jak bardzo zaawansowany program zamierzasz zaaplikować? Czy raczej będziesz sukcesywnie dostosowywał go do spotkań?
3) Czy i jak zamierzasz wyselekcjonować osoby zmotywowane do szkolenia (odsiać „testerów”)?
4) Sugeruję dla grupy lektury obowiązkowe pomiędzy spotkaniami z biblioteczki – pozwoli to fajnie połączyć teorię z praktyką. Grupa w ramach „zapłaty” mogłaby z przeczytanych książek z biblioteczki zrobić polskie streszczenia.
5) Wnioskuję o mp3 z niektórych sesji – anonimowość zapewniona.
Koledzy i koleżanki (witam serdecznie ! to mój pierwszy post),
Pomysł Alexa jest naprawdę świetny. Czytając kolejne wypowiedzi odnoszę wrażenie, że zamiast rozmawiać o tym co jest istotne, a więc pomysłach na to jak np. podzielić się z innymi owocami tego co zostanie przez Alexa zaoferowane, czy też komu i w jaki sposób będzie można przekazać wiedzę , tak aby „prezent” Alexa przyniósł owoce jeszcze większe niż nam się wydaje, dyskusja zmierza w dwóch głównych kierunkach: „wybierz mnie”, „i tak nie będzie sprawiedliwie…, ci co mają będą mieli jeszcze więcej”
Tu nie chodzi o sprawiedliwość, a raczej o to, że Alex ma do zaoferowania coś naprawdę cennego, nie tylko swoją wiedzę i doświadczenie, które umożliwi super karierę i wyjście poza „mieszkanie i plazmę”. Chyba nie o to chodzi? Myślę, że dobrym pomysłem jest propozycja aby ci, których Alex wybierze chcieli zdobytą wiedzą podzielić się z kolejną grupą ludzi. W ten sposób całe przedsięwzięcie nie skończy się na sześciu szczęśliwcach. Jeśli każdy kto zostanie wybrany podzieli się z co najmniej 6 kolejnymi osobami to cały eksperyment w drugim etapie ogarnie łącznie 42 osoby, które będą mogły wiedzą dzielić się dalej (i będą chciały !). A przecież nie musi się to zakończyć na drugim etapie. Prawdą jest to, że ten kto ma, będzie miał jeszcze więcej. Dając więcej z siebie, o wiele więcej dobra otrzymujemy, które możemy dalej pomnażać wypuszczając je dalej w świat.
Nie wiem co myśli Alex (może napisze?), ale przypuszczam że nie o to aby całość zakończyła się tylko na przeszkoleniu sześciu osób.
pozdrawiam
Wojtek Warzecha
@Wojciech Warzecha
Ja tu się nie zgodzę częściowo z tobą.
To nie jest akcja klonujemy Alexa jak w gwiezdnych wojnach, a mniej idealne klony lądują w nicości.
Moim zdaniem fajnie by było gdy po akcji zwiększyła się ilość postów gościnnych.
Inne efekty będą indywidualnie zależne od osoby docelowej. I możesz się zdziwić ale przemyślane zachowanie może zmienić więcej niż 6 osób.
„Myślę, że dobrym pomysłem jest propozycja aby ci, których Alex wybierze chcieli zdobytą wiedzą podzielić się z kolejną grupą ludzi.”
Jeśli chodzi tu o następną grupę 'Alexową’, to jest to dobry pomysł.
Większy problem widzę w tym, żeby ktoś wymyślił przedmiot eksperymentu.
Ja osobiście uważam, że program powinien zostać ustalony w sposób:
Pierwsze 2 dni: przekrój według Alexa (mniejszy bądź większy).
Międzyczas: ustalania kto z czym miał największy problem.
Następne dni: maglowanie solidne problematycznych spraw.
Tak na marginesie nie lepiej wybrać tematy do ciekawej grupy? Niż grupę do tematu.
Czyli inaczej niż to było czynione poprzednio.
Pozdrawiam.
Please, consider me as a candidate.
Witam wszystkich ;-)
Przeczytałam wszystkie wypowiedzi, ale odniosę się tylko do ostatniej, bo trochę zahacza o to, co w czasie czytania przychodziło mi do głowy.
Również wydaje mi się, że można najpierw wybrać grupę, a potem dostosować program. Ponieważ nie ma granic wiekowych uczestników i nie muszą to być młodzi, wybijający się i obiecujący „zawodnicy”, może kluczem niech będzie ważny etap w życiu. Czyli np.:
a) jestem w zasadzie na początku i wybieram się w jakimś kierunku,
b) zmiana – coś już mam, osiągnąłem/am , ale teraz chcę inaczej, w innym kierunku
W takich momentach nawet bardzo zdolni i niebanalni ludzie często nie mają dostępu do narzędzi, które pomogłyby im w szybkim rozwoju i osiągnięciu celu.
I zamiast być „purpurową krową”, albo chociaż popularną „milką” ;-) stają się zwykłą mućką, stapiają z tłem.
Przy takim doborze ludzi prawdopodobnie wyraźniej będzie widać efekty szkolenia.
Pozdrawiam serdecznie.
Ps: Jestem z Wami zaledwie od wczoraj. Ten blog jest tym, czego szukałam i czuję, że też jest wstępem do tego, co odnajdę. Alex – jestem pod głębokim wrażeniem tego, co tutaj stworzyłeś. Mam nadzieję, że będziemy mieli okazję poznać się osobiście. Tak samo jestem ciekawa wszystkich tu piszących. Fenomenalne miejsce.
Coś mnie naszło.
A gdyby tak wszystkie 'zgłoszenia’ zostały publicznie ocenione (po zakończeniu ich składania). Można też pokazać tylko te odrzucone. a zaakceptowanie (wraz z efektami) rozważyć po zakończeniu akcji. Mieli byśmy wtedy bezpośrednią relacje między cechami a efektami.
Powody za / przeciw / inne uwagi.
Myślę że mogło by to być 'znacząco’ pouczające dla wszystkich. A w efekcie eksperyment nauczył by ludzi jakie błędy robią.
Do Alexa należało by spisanie swoich myśli.
Pozdrawiam
Pojawiły się głosy, aby najwpierw wybrać osoby a później zastanowić się jak ma wyglądać projekt. To trochę tak, jakbyśmy zebrali Rysia z pod Żabki, bo on świetnie opowiada historie, Mariana z 3 piętra, bo ma złote rączki i Krysię (żonę Stefana), bo ona umie wszystkich zorganizować gdy ma wałek w ręce i dopiero zastanawiali się jaką firmę mogliby stworzyć. Lecz chyba nie tak powstają biznesy. Pierw koncept, później ludzie :)
Dalej ustaję, że Eksperyment mógłby służyć jako katapulta dla ambitnych ludzi. Na szkoleniach każdy przeszedłby przez mini-sesję coachingową (czy faktycznie chce zostać tam wystrzelony), nabywałby niezbędne umiejętności interpersonalne, garść motywacji, 5 szczypt kreatywności (burza mózgów wśród uczestników), aby w miarę ekspresowym czasie przenieść każdego z uczestników z miejsca A (w którym są, pierwsze szkolenie) do miejsca docelowego D (gdzie B i C to punkty pośredniczące, terminy pozostałych dwóch szkoleń w odstępach np. 3-miesięcznych). Ten punkt D każdy sam sobie wyznaczałby w zgłoszeniu, a B i C w trakcie szkolenia – na zasadzie zadania domowego lub burzy mózgów.
____
Marcinie K., poruszyłeś kwestię:
„Przykrą cechą obecnego wątku jest to, że to nie jest układ win-win. Dyskusja trwa, ale ostatecznie wy(b|g)ranych zostanie tylko 6.”
Odbieram to inaczej. Alex daje nam wiele swojego czasu, energii, wiedzy i doświadczenia. Zasadą blogu jest „podaj dalej”. Ten temat jest idealnym miejscem, aby odwdzięczyć się Alexowi czy „podać dalej” (przyszłym uczestnikom Eksperymentu) kawałek swojej pomysłowości.
Jeśli czujesz inaczej, to szkoda.
Pozdrawiam radośnie,
Orest
witam
Nie zgodzę się z Twoją koncepcją Orest. Cel już Alex określił. Na podstawie tego celu i odpowiednich kryteriów wybierze uczestników szkoleń. Prawdopodobnie będą to osoby, które mają potencjał i chcą przekazać wiedzę dalej.
Moi znajomi trenerzy zawsze kiedy mają przeprowadzić szkolenia pytają się mnie o osoby, które mają brać udział w treningach: o ich doświadczenie, na ilu szkoleniach byli itp. Treść treningu trzeba dostosować do jego uczestników.
Jestem za tym, żeby cele poszczególnych szkoleń były dostosowane do osób, które znajdą się w grupie szczęśliwców, bo wtedy zyskają one najwięcej dzięki tym treningom.
pozdrawiam
Na początek witam serdecznie na blogu wszystkich nowych Czytelników :-)
Nie wtrącając się do generalnej dyskusji pozwolę sobie na kilka uwag natury ogólnej na temat Eksperymentu 2009:
1) Nie jest moim zamiarem wyprodukowanie klonów Alexa B. :-) Chcę, aby uczestnicy Eksperymentu odnosili sukcesy i robili coś dobrego dla świata na swój indywidualny sposób (np. jako managerowie, działacze, koledzy, partnerzy, rodzice itp.) I w założeniu mają to długoterminowo zrobić jeszcze lepiej niż ja!
2) Treningi, aby były skuteczne muszą być bardzo otwarte i intensywne. To może oznaczać dość brutalne zderzenie pomiędzy wyobrażeniami uczestnika o jego umiejętnościach, a rzeczywistością. Takie zderzenie, aby nie powodowało niepotrzebnego stresu musi mieć miejsce w warunkach całkowicie bezpiecznych, też z zachowaniem poufności. Każdy uczestnik musi mieć pewność, że to, co robił w trakcie ćwiczeń pozostaje pomiędzy zespołem i nie wychodzi na zewnątrz, podobnie jak to jest w wypadku moich profesjonalnych klientów.
3) Każdy potencjalny uczestnik napisze do mnie „list motywacyjny”. Ze zrozumiałych względów muszę gwarantować kandydatom ten sam stopień poufności w jego traktowaniu, jaki stosuję wobec danych moich klientów.
Jeszcze kilka odpowiedzi na Wasze pytania:
Hanz
Ad1) Na razie oba te założenia są płynne. Prawdopodobnie najpierw pójdzie dobranie grupy do jakiegoś bardzo ogólnie założonego programu, a potem jego tuningowanie w zależności od potrzeb uczestników
Ad2) Tak zaawansowany jak to tylko będzie możliwe uwzględniając potrzeby i predyspozycje uczestników. Na pewno zaczniemy od skutecznego używania języka polskiego :-)
Ad 3) Tak. Sposób podam jak będziemy mieli pojęcie co właściwie chcemy zrobić
Ad 4) Znajomość pewnych pozycji będzie wymagana jako warunek początkowy, dobór będzie zależał od tego, co zdecydujemy się zrobić. Nie oczekuję od uczestników żadnej „zapłaty” poza zrobieniem w przyszłości czegoś dobrego dla innych ludzi (zasada „podaj dalej”)
Pozdrawiam serdecznie
Alex
5) Wnioskuję o mp3 z niektórych sesji – anonimowość zapewniona.
@Alex
… w warunkach całkowicie bezpiecznych, też z zachowaniem poufności.
Staram się trzymać zasady, że nie warto mieć 'przykrych’ tajemnic więc zdarza mi się zapominać, że coś nie powinno być upubliczniane.
Jednak biorąc pod uwagę twoje argumenty muszę się z tobą całkowicie zgodzić.
Wyjaśnię więc powód dla którego o tym wspomniałem.
Otóż wiele osób chcąc gdzieś pracować idzie na rozmowę czy wysyła CV.
Odpowiedz jaką otrzymuje jest tak/nie/brak odpowiedzi.
Mogło by się okazać wielkim plusem dla składających podanie gdyby mogli dostać odpowiedz dlaczego nie przeszli (jeśli już nie dostają). Dało by im to możliwość popracowania nad sobą w dobrym kierunku. Lub opublikowania tego tutaj (jeśli się na to zgadzasz).
Pozdrowionka.
Alexie, mili współczytelnicy,
Pomysł na rekrutację jest już chyba jasny. Alex dostaje listy motywacyjne i wg swojego uznania wybiera tych sześciu niebanalnych ludzi (zabrzmiało prawie jak „Dwunastu gniewnych ludzi” ;-)). I tyle – bardzo dobre rozwiązanie. Wszelkie wspomniane w komentarzach założenia odnośnie charakterystki grupy (np. jak największy rozrzut wiekowy, „doświadczeniowy” itd.) są zbędne. Podobnie jak wspólne ocenianie listów motywacyjnych i wybieranie „najlepszych” – po pierwsze, z powodów o których wspomniał już Alex , tych listów nie powinno się publikować. Po drugie, demokracja to w tym wypadku złe rozwiązanie.
Jednym słowem: przykucie uwagi Alexa jako podstawa decyzji o kwalifikacji – czy może istnieć bardziej precyzyjne kryterium? ;-).
pozdrawiam ;-)
Dodajmy, że przy podejmowaniu decyzji wydrukuję sobie cały ten wątek i będę go bardzo uważnie czytał
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Czyżby rekrutacja została otwarta ?
@Trinki: W obecnych czasach wszystko, co publikujesz w Internecie może zostać wykorzystane w każdym procesie rekrutacyjnym. Nie tylko u Aleksa.
Chodzi mi o przesłanie litu motywacyjnego czy to moment kiedy można je już przesyłać ? Czy mamy czekać na oficjalne info ?
TesTeq – zdaję sobię z tego sprawę dlatego staram się nie wypowiadać pod swoim imieniem i nazwiskiem – niepotrzebna mi inwigilacja osób, które te informacje mogą wykorzystać do niewiadomych celi.
Trinki
Taj jak już zapowiadałem, ogłoszę „rekrutację” w odpowiednim momencie i z odpowiednim wyprzedzeniem.
Nawiasem mówiąc, osoby które nie boją się wypowiadać w internecie używając imienia i nazwiska to dość szczególny i chyba elitarny „klub” :-)
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Witajcie,
po prześledzeniu całego wątku stwierdzam, że ogromną wartością takiego eksperymentu byłaby okazja do stanięcia przed lustrem, czyli przyjrzenia się, jak odbierają nas inne osoby i my sami, gdy nie mamy sposobu, by się od refleksji wykręcić ;). W zwyczajnych oraz szczególnie trudnych sytuacjach (np. takich, o których napisała Monika). Jak już ktoś wspomniał: konfrontacje wyobrażeń (zwłaszcza na temat swoich kompetencji interpersonalnych) z rzeczywistością. Plus intensywna praca, bez najmniejszej taryfy ulgowej, nad poprawą tych umiejętności, które mają kluczowe znaczenie, to znaczy – mogą przynieść największą pozytywną zmianę w życiu.
Osobiście widziałabym to jako okazję do wyćwiczenia dwóch cech:
odwagi – ujawniania swoich poglądów, przedstawiania planów/idei i robienia wszystkiego, co jest konieczne, by je zrealizować;
uwagi – umiejętności słuchania innych i służenia im wszelką pomocą, jakiej chcemy i potrafimy udzielić, w realizacji ich idei/planów/pomysłów.
Tak rozumiem ideę „podaj dalej” – pokazuj na własnym przykładzie, czym jest zaangażowane życie, czyń pozytywną zmianę w życiu własnym i innych.
Ten eksperyment w pewnym sensie już się toczy, a uczestniczymy w nim wszyscy: czytelnicy i czytelniczki tego bloga, w których życiu pojawiły się dzięki temu pozytywne zmiany. Co więcej: jego efekty już są podawane dalej.
Tak więc: wszyscy wygrali! Doświadczyłam tego i osobiście zaświadczam :)
Pozdrawiam,
Iwona
Witam
A może „rekrutacja” mogłby polegać na zaliczeniu ćwiczeń np. takich jak w tym artykule http://alexba.eu/2007-08-19/rozwoj-kariera-praca/nasz-eksperyment-cd/
Idea jest taka, że nawet jeżeli dostanie się garstka, to pozostali dzięki wykonanym ćwiczeniom zrobią krok w dobrym kierunku.
Sposród osób, które zaliczyły ćwiczenia wybierałbyś Alexie finalistów.
Pozdrawiam
Maciej
Trinki pisze: „TesTeq – zdaję sobię z tego sprawę dlatego staram się nie wypowiadać pod swoim imieniem i nazwiskiem – niepotrzebna mi inwigilacja osób, które te informacje mogą wykorzystać do niewiadomych celi.”
Jeśli popatrzysz na to z drugiej strony , to dojdziesz do wniosku, że publikując swoje mądre i wyważone opinie pod własnym imieniem i nazwiskiem budujesz swoją wszechświatową reputację.
Witam Serdecznie wszystkich,
Czytam wszystkie komentarze i zastanawiam się, czego oczekuje od szkolenia i dlaczego chciałbym w nim uczestniczyć?
Miałem przyjemność brać udział w wielu szkoleniach i tych lepszych i tych gorszych, niestety żadne z nich nie powaliło mnie na kolana. Może chciałbym się przekonać, że są rzeczy, informacje, umiejętności, które zmienią całkowicie moje postrzeganie rzeczywistości.
A może chciałbym poznać lepiej siebie, poznać swoje mocne strony i te słabe, nad którymi muszę popracować.
Mówiąc szczerze nie wiem, czego oczekiwać, nie wiem, co dostanę, ale jestem bardzo ciekawy i chcę się dowiedzieć.
Pozdrawiam
Krzysiek
Alexie, mili współczytelnicy,
Na początek jeden pomysł: niech każdy z wybranych 6 uczestników eksperymentu zostanie poproszony o prowadzenie ogólnodostępnego dziennika (w formie bloga). W dzienniku znaleźć by się miały notatki związane z tematyką poruszaną podczas eksperymentu, książkami czy innymi materiałami polecanymi przez Alexa, przemyślenia autora itd. Forma luźnych notatek miałaby jednak to do siebie, że mogą tam się znaleźć pojedyncze zdania, uwagi, pomysły czy odnośniki, a niekoniecznie cały przemyślany i opracowany tekst – ot, urok notatnika.
Oczywiście istnieje znacząca różnica pomiędzy „związane z tematyką poruszaną na zajęciach”, a „związane z tym, co się działo na zajęciach” – to drugie powinno bez dyskusji pozostać w kręgu 6 + Alex.
Taki dziennik/notatnik byłby przydatny i dla samych piszących i dla (przypadkowych bądź nie) czytelników.
Jeśli natomiast chodzi o pytania związane z oczekiwaniami potencjalnych uczestników odnośnie eksperymentu, czyli tak naprawdę pomysłami na program eksperymentu – no, tutaj (w tym wątku, na tym etapie) możemy właściwie operować jedynie na uogólnieniach: chciałbym poznać siebie, rozwinąć umiejętność komunikacji, poznać sztukę negocjacji (w przypadku negocjacji po nauki odsyłam do mongolskich sprzedawców w Karakorum – autentycznie, ich mistrzostwo widziałem na własne oczy ;-) ), nauczyć się planować itd.
Wszystko to sprowadza się do jednego pytania: „Jak polepszyć jakość swojego życia – prywatnie i zawodowo?” – i to jest właśnie moje oczekiwanie wobec eksperymentu. Ogólne , ale nie umiem zdobyć się na nic bardziej precyzyjnego ;-).
Co z fachowego know-how Alexa może pomóc udzielić odpowiedzi na to pytanie wie najlepiej sam Alex. Trudno mi więc również zgłaszać pomysły/uwagi odnośnie zakresu eksperymentu. To odrobinę tak, jakby pies dyskutował z Pawłowem ;-).
Robota spada więc tutaj na Alexa – uczestnicy mogą jedynie, chcąc się „odwdzięczyć”, obiecać, że dadzą z siebie wszystko już podczas samego eksperymentu.
Oczywiście sytuacja zmienia się diametralnie podczas/po pierwszym spotkaniu – wówczas program może (i będzie tak z pewnością) modyfikowany również na podstawie uwag/obserwacji/komentarzy uczestników.
pozdrawiam serdecznie
Alexie, mili współczytelnicy,
Jeszcze jeden pomysł, związany z zasadą „podaj dalej”. Może warto z uczestnikami eksperymentu zawrzeć dżentelmeńską umowę i już wyjaśniam na czym miałaby ona polegać ;-).
Oznaczmy Alexa jako 1 i każdy następny etap „podaj dalej” numerkiem wyżej. Osoby z 2 podając dalej (na prośbę Alexa) proszą osoby z 3 o maila co im to przekazane „coś” (oczywiście trudno sprecyzować co to ma być) dało. Maile (za zgodą osób z 3) są przekazywane dalej do Alexa. 3 podają do 4 i umowa jest dokładnie taka sama – maile znów wędrują do Alexa itd. Kiedy Alex przejdzie z etapu „ale fantastyczną lawinę „podaj dalej” wywołałem” do etapu „mogliby mi już przestać zapychać skrzynkę” to wysyła informację do osób z 2, że już nie chce dostawać tych maili. Taką decyzję może oczywiście podjąć osoba z dowolnego poziomu (2,3,4…) wobec osób, którym ona przekazała dalej.
Efekt mógłby być ciekawy. Tak jak w zasadzie Huygensa: każdy punkt, do którego dotarła fala jest źródłem nowej fali ;-)
pozdrawiam serdecznie
Byc moze oryginalnym podejsciem byloby gdybysmy postarali sie upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu.
Przy okazji szkolenia i poszerzania swoich umiejetnosci uczestnicy mogliby „probowac” wcielic nabyte zdolnosci w zycie poprzez realizacje projektu ktory wnosilby cos dobrego w zycie innych. Cos na zasadzie dzialalnosci Non-profit, gdzie uczestnicy mieliby okazje zmienic nasze otoczenie na lepsze praktykujac nowe umiejetnosci. W ten sposob zrobiliby cos pozytecznego dla dobra innych – zgodnie z zyczeniem Alexa i rozwineli swoje umiejetnosci. Byc moze mogloby to miec charakter spolecznosciowy zgodnie z zainteresowaniami Krzyska Nedzynskiego. Sam osobiscie jestem zainteresowany tego typu projektami i chetnie wzialbym udzial w takowym.
Jednym z mozliwych tematow moglo by byc „Efektywne wykorzystanie Social Networkingu” przy realizacji wytyczonych celow oraz umiejetne „sprzedawanie”/prezentowanie pomyslow.
Co myslicie ?
Witam wszystkim główkujących, chcąc dorzucić moją uwagę.
Jak wynika z rzeczy, które Alex pisze na blogu, rzeczy, które różnią kulturalnego, sympatycznego człowieka od bardzo przeciętnej jednostki to nie są wcale czyny heroiczne. Ot, kupienie komuś bombonierki w sklepie, albo jak kiedyś TesTeq pisał – umiejętność liczenia w bardzo prostym zakresie, czy doboru ubrania.
Jak to się ma do eksperymentu?
Popieram tezę, że nie co do kwintesencji przekazywanych uczestnikom tego szkolenia kwestii nie powinniśmy wpływać na Alexa. Myślę, że wie co robi. Natomiast ja mam plan, co można do niego dodać. Otóż, w ramach wspólnego np. wyjścia na miasto, można przećwiczyć te drobne rzeczy, o których wspomniałem – chociażby uśmiech do kasjerki czy coś w ten deseń. Ważne, żeby ćwiczyć to ten pierwszy raz przy boku Alexa. Nie chodzi o to, że ktoś się zacznie źle uśmiechać :), ale np. takie dostrzeganie kogoś, komu przydałaby się nasza pomoc to już wyższa szkoła jazdy. Sami przynacie, że czasami ciężko się rozejrzeć po ludziach i zobaczyć, że może ktoś z nich czeka na taki prosty gest?
Z pewnością nie jest to skill typu umiejętność negocjacji kontraktów na ośmiocyfrowe sumy, ale chyba w tym eksperymencie chodzi też o to, żeby z osób poddanych takiemu szkoleniu uczynić wrażliwszych ludzi. Myślę, że suma summarum mój pomysł może być dobrym dodatkiem do zaplanowanych zajęć.
Pozdrawiam,
Łukasz Kasza
Bez sensu jest planowanie jak ktoś ma przekazać to dalej. Każdy będzie miał swój osobisty sposób na to i uważam, że w tej kwestii wystarczy to iż Alex przekazuje nam coś pod warunkiem, że kiedyś my pomożemy innej osobie. Pomoc będzie w różnej formie i chyba nie o to chodzi aby konkretnie teraz to ustalać. Znajdziemy się w różnych życiowych sytuacjach, poznamy różnych ludzi i wtedy sami będziemy wiedzieli i pamiętali o „podaj dalej”.
Alex,
Ciągle brakuje mi słów uznania, dla tego, co robisz.. więc wybacz, że powiem jedynie „dziękuję za to wszystko”.
Wszyscy,
Co prawda jestem stałym bywalcem „Naszego” blogu Alexa, ale tylu ciekawych postów w jednym temacie dawno nie czytałem – wczoraj w nocy zacząłem, a dzisiaj skończyłem (oczywiście z przerwą na sen i takie tam… ). W każdym razie widzę, że pomysłów nie brakuje :-)
Co do szkolenia to przyznam się szczerze, że osobiście nie znam się na szkoleniach, ponieważ byłem tylko na jednym – na studiach (2003), z podstaw przedsiębiorczości (to nie było zdobywanie umiejętności, tylko czysta teoria, o której jeszcze przed tym szkoleniem miałem już wyrobione jasne pojęcie), ale powiem tak:
Po studiach w swojej karierze zawodowej miałem skok na „głęboką wodę”, gdzie momentalnie zaczęły wychodzić braki w szeroko pojętych umiejętnościach interpersonalnych, co na dłuższą metę okazało się nie do przejścia, tak w życiu zawodowym jak i osobistym.
A że uparcie chcę iść do przodu, tak więc następstwem powyższego dostrzeżenia braków, było to, że zacząłem się interesować samorozwojem i za cel obrałem sobie wydobywanie wszystkich tych braków z poziomu nieświadomej niekompetencji do świadomej niekompetencji, aby kiedyś przekształcić to w świadomą kompetencję, a więc już określone umiejętności(a z czasem, żeby stało się to nieświadomą kompetencją, no ale do pełnego urzeczywistnienia tego wszystkiego jeszcze długa droga).
Dlaczego piszę tutaj o tych poziomach kompetencji? Ponieważ z racji tego, że obecnie sam posiadam dużą stertę notatek(które dzielnie i zawzięcie tworzyłem i spisywałem przez ostatnie lata) na temat tego, czego nie umiem, a co powinienem umieć, a więc swoich świadomych niekompetencji, stwierdzam, że bez przetrenowania tego na konkretnych przykładach i bez pomocy odpowiednich narzędzi – przekłucie tej teorii w praktykę – owszem jest do zrobienia, ale będzie trwało latami… Dlaczego? Ponieważ w życiu jest tak, że zazwyczaj teoria daje więcej umiejętności, które istnieją tylko w teorii, a praktyka więcej umiejętności praktycznych… (może to jest tak dlatego, że człowiek jest tak stworzony, że przede wszystkim uczy się przez obserwowanie i powtarzanie pewnych zachowań).
Tak więc tym samym uważam, że po szkoleniu z miłą chęcią spodziewałbym się tego, aby główny nacisk był położony przede wszystkim na część praktyczna, a więc warsztaty, twarde i konkretne życiowe przykłady, odgrywanie konkretnych scenek i wszystko to, co wiąże się z bezpośrednią interakcją.
Tak więc minimum teorii, a mnóstwo praktyki, a wszystko to po to, aby na szkoleniu wykuć na gorąco żelazo naszego potencjału, w określone, trwałe umiejętności, które nie będą kolejną teorią, a znajdą bezpośrednie zastosowanie w życiu.
Co do samego tematu szkoleń…
Sadzę, że dużo osób chętnie widziałoby solidną lekcja z przywództwa, bo uważam, że naturalni liderzy, to zazwyczaj ludzie, którzy nie tylko w życiu zawodowym, ale i osobistym osiągają najwięcej sukcesów. I nie mam tu na myśli, jak być „dobrym liderem”, ale jak być „najlepszym liderem” – jednym z 10 najlepszych w Polsce! Dlatego sądzę, że to mógłby być jakgdyby dobry rdzeń szkolenia – na którym opierałoby się wszystko inne, a więc negocjacje, radzenie sobie w trudnych sytuacjach, wiedza, jak skutecznie radzić sobie poza strefą komfortu, perswazja, motywowanie innych, itp. ale dobranie odpowiednich proporcji tych umiejętności, to już sądzę, że powinno się pozostawić komuś, kto ma z tym do czynienia od ponad 20 lat ;-) I nie dlatego, że tak będzie wygodniej, ale dlatego, że podejrzewam, iż to byłby najlepsze z punktu widzenia uczestnika szkolenia.
Oczywiście uważam też, że przydałoby się zahartowanie i utrwalenie zdobytych umiejętności na szkoleniu – w realnym życiu. Do tego dobre byłoby zaangażowanie się w aktywną realizację określonego projektu. Dlatego również byłbym za realizacją projektu w czasie pomiędzy szkoleniami.
Przykładowy projekt jaki chętnie bym widział, to byłby projekt non-profit. Dlaczego? Z tego samego powodu, z którego Alex robi dla Nas szkolenie również non-profit (bo przecież profity dla każdego są oczywiste). Jeśli zgodzilibyśmy się na non-profit, to projekt w zależności od tego, co byłby ustalone, mógłby być w formie stowarzyszenia lub fundacji.
Dlaczego? Ponieważ przy względnie prostych i nie kosztownych procedurach zakładania tego typu organizacji uzyskalibyśmy osobowość prawną, a jej forma znacznie ułatwiłaby ewentualne pozyskiwanie środków finansowych lub prowadzenie takiego projektu.
Przykładowy projekt mógłby wyglądać tak:
Pierwszy etap:
Zgodnie z zasadą: „chcesz się nauczyć – sam nauczaj” – przeprowadzenie dosłownie kilku szkoleń (to pierwsza sprawa), dla pewnej grupy ludzi – studentów (to druga sprawa).
Może zacznę od drugiej sprawy, czyli od studentów.
Dlaczego docelowa grupa ludzi to studenci? Żeby odpowiedzieć na to pytanie spróbujmy wczuć się w typowego studenta…
Co przeciętny student chciałby w życiu robić? Jak poszerzać swoją wiedzę? Jak się rozwijać? Jaki obrać kierunek rozwoju? Jaką ścieżką pójść? Czego się trzymać, aby osiągnąć sukces i zadowolenie w dalszym życiu? Na te wszystkie pytania musi sobie odpowiedzieć zanim skończy naukę, więc szuka odpowiedzi wśród różnych materiałów, ludzi, gdzieś coś przeczyta, coś usłyszy, ale na pewno kieruje się jednym:
chce osiągnąć w życiu sukces, chociaż sam jeszcze nie wie jak to osiągnąć i co będzie warunkować jego sukces.
W każdym razie nie tyle chce się nauczyć kolejnej rzeczy, co jest „głodny pewnej wiedzy”, ale nie wiedzy akademickiej, której ma pod dostatkiem, a wiedzy, która coś aktywnie wnosi do jego życia, która się sprawdza i którą może zastosować od zaraz, a którą „My”, lub „Wy”(chodzi o ludzi po szkoleniu), przy pewnym nakładzie pracy własnej – bylibyśmy w stanie zapewnić. Oczywiście sądzę, że nie byłoby to szkolenie porównywalne do takiego, jakie prowadzi Alex, ale czy student potrzebuje szkolenia dla Top – menagerów? Na pewno by się bardzo ucieszył z takiego szkolenia :-) ale jednocześnie nie wiedziałby jak wykorzystać potencjał takiego szkolenia, bo albo jeszcze się uczy, albo nawet jeśli skończy naukę, to rzadko się zdarza, aby wystartował z pozycji Top – menagera. Więc to nie musiałyby być bardzo specjalistyczne szkolenia. Bardziej bym powiedział, że będzie potrzebował ogólnego nakreślenia kierunku w jakim może zmierzać, aby urzeczywistnić swój potencjał i danie mu podstawowych narzędzi, którymi mógłby się wspierać w dążeniu w tym kierunku.
A swoją drogą, wracając do drugiej sprawy, czyli dlaczego przeprowadzenie tylko kilku krótkich, jednodniowych szkoleń?
Ponieważ w pierwszej fazie tego projektu szkolenie studentów nie tyle byłoby celem samym w sobie. Owszem – byłoby ważne, ale tu priorytetem byłyby takie trzy sprawy:
Po pierwsze: dzięki przeprowadzeniu kilku szkoleń, utrwalenie w sobie tego, czego nauczyliśmy się na szkoleniu u Alexa;
Po drugie: w przypadku takich szkoleń mogłyby wyjść nasze braki, które moglibyśmy przekonsultować na następnym szkoleniu;
Po trzecie: jeśli ten etap przebiegłby pomyślnie (w co – z racji tego, że jest duże zapotrzebowanie na takie szkolenia – mocno wierzę) – pierwszy etap byłby równocześnie zbadaniem i ewentualnym przygotowanie gruntu pod drugi etap projektu.
Etap drugi.
Drugi etap projektu mógłby polegać na zorganizowaniu klubu/zrzeszenia studenckiego samorozwoju (docelowo ogólnopolskiego, ale to w dalszych etapach), który polegałby głównie na doskonaleniu umiejętności interpersonalnych przez studentów(ale nie tylko). Działał by w sposób taki, że starsi członkowie uczą młodszych tego, czego sami nauczyli się od swoich poprzedników ze szkoleń z poprzedniego roku plus to, czego sami dowiedzieli się na bieżąco. A więc znowu działałaby tu zasada „podaj dalej” i „chcesz się nauczyć – sam nauczaj”.
O drugim etapie na razie tylko te dwa zdania, ponieważ nie chciałbym odkrywać wszystkich kart, jeśli w ogóle nie byłoby zainteresowania takim projektem, a z drugiej strony jeśli byłoby zainteresowanie tym projektem, to wolałbym, żeby te dalsze etapy ustalać wspólnie.
Jednak wstępnie mogę powiedzieć, że wizja tego projektu polegałaby na zasianiu wśród m.in. studentów(ale nie tylko studentów) potrzeby samodoskonalenia swoich umiejętności interpersonalnych, tak, aby zdawali sobie sprawę z tego, że te umiejętności są bardzo ważne i cenne i że trzeba je doskonalić, bo warunkują szeroko pojęty sukces w życiu. (ehh… jak ja bym to wiedział w 2003… )
Tak więc misją tego projektu byłoby „samo – napędzające się” poszerzanie samoświadomości w PL.
Podsumowując: taki projekt mógłby robić dużo dobrej roboty i nieustannie sam się nakręcać. Wystarczyłoby tylko zacząć… a czemu My nie mielibyśmy tego zacząć? :>
Pozdrawiam serdecznie
J.
Dziękuję za wiele interesujących komentarzy i pomysłów. Jak zwykle nie będę jeszcze do nich się odnosił (aby nie wpływań na dyskusję), tylko doprecyzuję kilka moich założeń.
Po pierwsze w ramach eksperymentu nie będzie żadnej teorii na spotkaniach. Ten cenny czas będziemy wykorzystywać na te rzeczy, do których bezpośredni kontakt z trenerem jest niezbędny. Tak też z powodzeniem pracuję od lat z moimi klientami.
Po drugie, może być tak, że przed treningami uczestnicy będą musieli zapoznać się z kilkoma pozycjami, które naturalnie będą im udostępnione.
Mogę też poprosić o znajomość filmu „Pay it forward” („Podaj dalej”) aby uczestnicy wiedzieli do czego się zobowiązują :-)
Po trzecie, nie mam na razie koncepcji dotyczącej składu, nie sądzę jednak, abym ograniczył go do jednej grupy np. studentów. Wiele będzie zależało od przyjętej koncepcji.
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Witajcie. Już chciałem wpisać: „nie jestem w stanie zmienić całego świata…” ale przyszło mi do głowy, że oczywiście jestem. Każdy z nas jest. Trzeba posiadać wizję i wiarę w jej realizację – doskonałym przykładem są ludzie z Googla… w ciągu 10 lat ich produkt zmienił cały świat. Mam takie oczekiwanie, żeby dzięki wiedzy i doświadczeniu Alexa oraz indywidualnemu treningowi, każdy kto zostanie wybrany miał szansę zmienić Świat. Miejmy wysokie oczekiwania! Wtedy dotkniemy osiągniemy wysokie cele.
Jarek:
Podoba mi się Twoja koncepcja z kilkoma zastrzeżeniami, bo widzę, że to już wcześniej się pojawiło (więc nie bierz tego do siebie :) ).
Chodzi o „narzucanie” formy „podaj dalej” każdemu z uczestników. Są osoby, które nie lubią działać na forum a jedynie w małych grupkach: szkolenie przed grupą 200 studentów jest czymś innym niż rozmowa z 1, 2 czy 3 osobami przy stoliku w kawiarni (tę ostatnią formę sam preferuję).
Wszelkie prawne formy projektu „podaj dalej” byłyby pewnym ograniczeniem.
Stąd mam pomysł taki, że każdy z kandydatów (np. w oparciu o to co tutaj przeczytał; może się zainspiruje) sam w zgłoszeniu nakreślałby swoją formę „podaj dalej” jaką w trakcie lub/i po szkoleniu chciałby zrealizować. Mogłaby to być wytyczna dla Alexa, aby wybrać osoby chcące w podobny sposób „podawać dalej” (wtedy uczestnicy z własnej woli mogliby zakładać wspólne organizacja, działać razem) lub osoby mające różne pomysły na „podaj dalej”, a które Alexowi wydałyby się ciekawe. Tak więc tutaj ktoś, kto by chciał mógłby wpisać chęć poprowodzania szkoleń dla grup studentów, bądź np. zorganizowanie klubu w jednej czy kilku uczelniach w swoim mieście. Pełna dowolność formy „podaj dalej”.
Pozdrawiam serdecznie,
Orest
Hi.
Chciałbym zauważyć, że każdy post na tym blogu który wnosi coś do dyskusji jest stosowaniem zasady ”podaj dalej”.
Wydaje mi się, że w dyskusji pokutuje polskie przekonanie, że aby zacząć pracować należy mieć 2x magistra + 3x języki (biegle) + n kursów.
Jednak ktoś kto ma nawet 2 magistrów a nie jest zainteresowany tematem może okazać się dużo mniej wydajny w postawionym zadaniu.
Wyznaczanie tu sztucznych granic jest bezcelowe.
Jest bowiem duża szansa, że ktoś wykona to znacznie lepiej na swój unikalny sposób.
Choć wskazówki jak najbardziej mogą pomóc.
Pozdrowionka.
Alexie, mili współczytelnicy,
Być może sympatycznym założeniem (aczkowiek odrobinę abstrakcyjnym) byłoby przyjęcie podczas eksperymentu zasady wzajemności oddziaływań. Tzn. Alex dzieli się z uczestnikami eksperymentu swoim know-how, z kolei uczestnicy dzielą się z Alexem… no właśnie, czym? Najpewniej osobowością – stąd założenie, by uczestnicy eksperymentu byli ciekawi, niebanalni właśnie. Dodatkowo uczestnicy dzielą się tym „czymś” co mają do zaoferowania między sobą. Pomyślałem sobie, że warto, pisząc list motywacyjny i zastanawiając się nad swoim udziałem w eksperymencie, pomyśleć o tym, co jesteśmy w stanie zaoferować innym: Alexowi i pozostałym pięciu uczestnikom eksperymentu.
Jest ciekawe ćwiczenie (do wykonania pod koniec cyklu spotkań) związane właśnie z wzajemnością oddziaływań. Każdy uczestnik ma szklankę do połowy wypełnioną wodą. Podchodzi do pozostałych osób, mówi im co od nich otrzymał, przelewając do ich szklanki „proporcjonalną” ilość wody. Idealną sytuacją jest taka, gdy pod koniec uczestnik (a najlepiej wszyscy ;-) ) mają znów szklankę napełnioną do połowy – tzn. dali od siebie tyle samo co otrzymali.
pozdrawiam serdecznie ;-)
Orest
Ostatnio, po odcięciu od siebie kilku toksycznych osób jestem znacznie spokojniejszą i bardzie zdystansowaną do siebie osobą, niż byłem wcześniej, więc nie ma opcji, żebym na dzień dzisiejszy coś brał do siebie :-)
Piszesz, że nie wszyscy lubią działać na forum. Jest to dla mnie z różnych względów zrozumiałe, ale w takim razie tutaj trzeba by zadać pytanie, jak miałby się brak działania na forum do np. aktywnego przećwiczenia przywództwa w praktyce? Chodzi mi tu przede wszystkim o to, że pewne rzeczy mogą same z siebie się wykluczać: bo co byś np. powiedzał o liderze, który jednocześnie nie lubi działać na forum? Tak więc tutaj dużo byłoby zależne od tego, czego dotyczyłoby szkolenie oraz czego mógłby dotyczyć ewentualny wspólny projekt.
Co do projektu szkoleń przed grupką 200 studentów – dla mnie również brzmi to nieco strasznie… i czegoś takiego raczej bym nie widział. Bardziej widziałem to jako małe – maksymalnie 10 osobowe grupki, które mogłyby być początkowo szkolone przez dwoje, bądź troje wspierających się osób, które wcześniej brały udział w szkoleniu Alexa, i które wcześniej wspólnie ustaliły jakiś wspólny plan działania w celu realizacji projektu. A więc jeśli widziałbyś pracę nad takim projektem, to można powiedzieć, że właśnie mniej więcej dwie lub trzy osoby szkolone wychodziłyby na jedną osobę prowadzącą takie szkolenie :-) Bo szklenie byłoby raczej formą warsztatu, niż jakiegoś seminarium, lub wykładu dla 200 osób, bo przecież to w głównych zamierzeniach miałoby być podobne do „Toast masters” tylko że z umiejętności interpersonalnych, a nie kolejną studnią „wiedzy akademickiej”.
A swoją drogą to projekt – projektem i jaki by nie był wybrany, to warto go zrobić, żeby przećwiczyć zdobyte umiejętności, a sprawa „podaj dalej” to faktycznie osobna rzecz i najlepiej, aby była realizowana dodatkowo i całkowicie odrębnie poza jakimkolwiek projektem oraz jak najbardziej w sposób całkowicie indywidualny.
Pozdrawiam serdecznie
J.
Dzięki Jarek za opis swojej wizji. Bardzo ciekawa. Niech służy za kolejną bazę dla kolejnych pomysłów :)
Odświeżyłem sobie film „Pay it forward”. Może pomysłem byłoby wyjście do korzeni tej idei:
Think of an idea
to change out
world – and
put it into ACTION!
Byłoby pole dla kreatywności uczestników. Fakt, że pomysł „Podaj dalej” jest rewelacyjny i trudny do prześcignięcia… lecz nie ma rzeczy niemożliwych :)
PS: Wydaje mi się nawet, że mamy większe możliwości niż „podać dalej” tylko trzem osobom. Fakt, że ilość nie idzie w jakość i warto pamiętać, że zasada opierała się na pomocy innej osobie w czymś, z czym ta druga osoba nie umiała poradzić sobie sama.
Pozdrawiam zainspirowany,
Orest
Witam,
Oglądałem film i to kilka razy i generalnie sama idea jest dla mnie jak najbardziej w porządku aczkolwiek jestem zwolennikiem podawania dalej trochę w innej formie. Coś w stylu Alexa kupującego Pani w markecie czekoladki o ile dobrze pamiętam. Są to drobne rzeczy dla mnie a dla „obdarowanych” czasem wielkie. Nigdy też, może to błąd, nie mówiłem osobie której pomogłem aby pomagała dalej. Teraz naszła mnie taka refleksja biorąc pod uwagę czym się zajmuje to pomagam przynajmniej 10 razy w tygodniu, sporo się tego mogło uzbierać.
Pozdrawiam
Krzysiek
Witam,
Ciekawi mnie bardzo sposób rekrutacji do danego eksperymentu, czy bedzie mniał on miejsce poprzez internet? skype rozmowa może poprzez analize przez Alexa komentarzy danych osób?
Oswald
Nie mam jeszcze skrystalizowanej koncepcji „rekrutacji”. Wiem tylko, że chcę aby było to dla uczestników jeszcze większą wartością niż w wypadku pierwszej grupy, może stworzyło małą sieć wspierania się trwającą dłużej niż nasze spotkania w ramach eksperymentu. My Polacy w swojej masie jesteśmy dość słabi w tworzeniu takich rzeczy, może warto zrobić początek.
Pozdrawiam wszystkich z Berlina, gdzie dopinam sprawy związane z moją przeprowadzką
Alex
Witam serdecznie,
przed pierwszym Eksperymentem mogłem jedynie życzyć wszystkim uczestnikom jak największej ilości wrażeń, gdyż sam w myśl ustalonych zasad zgłaszać się nie powinienem.
W tym czasie sporo się zmieniło – mniej więcej kwalifikowałbym się w tamte kryteria, dzisiejsze „wymogi” mają zdecydowanie inną naturę, prawdopodobnie jeszcze większa ilość chętnych…
… ale w kwestii mojego poglądu na tematykę, nic się nie zmieniło (choć przeczytawszy Wasze posty, czuję, że jesteśmy niemal monotematyczni ;) ):
KOMUNIKACJA.
Nie rozgałęziajmy na komunikację przełożony-pracownik, pracownik-przełożony, producent-konsument czy kobieta-mężczyzna.
Tak naprawdę, to chyba sprowadza się do tego samego, ma ten sam „korzeń” – a dobre zbadanie tego korzenia to też nie byle jakie zadanie.
Oczywiście jest jeszcze wiele innych ciekawych zagadnień – np. motywowanie i inspirowanie (również w wydaniu auto-), które to ostatnio mniej lub bardziej udanie staram się zgłębiać. Takim tematem też w życiu bym nie pogardził.
Trzecia cecha, której oczekuję po eksperymencie – tak, świadomie używam słowa „oczekuję” (może to brzmi nietaktowanie, ale nie taki tego cel – prawie jak „wymagam”, ale z drugiej strony jestem pewien, że to „w standardzie”) – to ciekawy dobór uczestników. Mam nawet sporą nadzieję, na dużą różnorodność grupy (jak najwięcej różnych „kategorii”, jeśli wybaczycie mi to słowo; „płeć”,”wiek”,”wykształcenie”,”branża”,”pochodzenie (geograficznie)”, „doświadczenie”,”podejście do zagadnień o których były dyskusje”, itp.).
Miłego weekendu :-)
Witam,
Długo sie zastanawiałem co napisać w tym poście, aby być zauważonym i jak w inny sposób od wszystkich dokonać zgłoszenia i pokazać zainteresowanie inicjatywą.
Nie wiem, nic szczególnego nie wymyśliłem. To troche jak na egzaminie trema mocno upośledza. Natomiast czas ucieka i dzień „rekrutacji” jest coraz bliższy, już myślałem że się spóźniłem. Nie chciałbym tak się zgłaszać jak wszyscy, chętnych wielu , a przeważnie unikam „owczego pędu” – nikomu nie ubliżając.
Lubie wybierać w życiu łatwiejsze rozwiązania, to coś troche tak jak na zakorkowanej „zakopiance” w drodze na długi weekend. Wszyscy jadą w jednym kierunku i się męczą kilka godzin nim dojadą do celu, a później się męczą bo na miejscu jest tłoczno, długie kolejki w restaracjach, miejsc noclegowych brak. W takich sytacjach lubie jechać w przeciwnym kierunku, droga pusta, żadnych korków – jest łatwiej, ciesząc się z tego.
Jednak pojawia się czasem niepokój, zastanawiając się czy dobrze wybrałem, przecież wszyscy są na przeciwległym pasie ruchu. Być może dziwnie na mnie patrzą, jakiś strach że jestem inny…co oni myśla… itd…
Inna sprawa w czasach kryzysu jaki mamy obecnie, mocno nagłaśniany, zdecydowałem się na szaleńczy krok zdaniem wielu. Zrezygnowałem z pracy w korporacji na rzecz działań na własnych rachunek, probójąc odnaleść to czego mi brak, może się uda :). Czułem, że czasowo jest to dla mnie ostatni dzwonek.
„Aby dojść do źródła, trzeba płynąć pod prąd.”
serdecznie pozdrawiam
Szymon
Witam,
Trafiłam na bloga parę miesięcy temu- i czytając post za postem- czułam się jakby ktos zaczął prowadzić mnie za rękę przez kładkę nad wielką przepaścią….
Nie znaczy to iż nagle wszystkie drzwi dotąd zamknięte stanęły mi otworem.
O nie….
Mam 30 lat , pracuję w firmie, w której niemal wszyscy boją się walczyć o swoje bo z góry skazane to na porażkę- nikt nie wyraża swoich opinii głośno….
Stoję jednak obok, bo mówię co myślę i gdy trzeba walczę…. nawet jak ktoś próbuje mi udowodnić bym nie wychylała się przed szereg, bo rację ma ten kto nam płaci…
Absurdy codzienności.
Czytając posty na tym blogu zauważyłam jak wiele jest osób myślących podobnie do mnie i że ważne jest by mieć swoją ścieżkę.
Powoli wydeptać swój kierunek i nie isć po śladach innych prowadzących na manowce….
Fascynuje mnie budowa silnej marki – od zera.
Chcę i wiem, że mogę sama wiele osiągnąć, ucze się i czytam.
Do bloga wracam co jakiś czas, chłonę wypowiedzi, ładuję baterie….
Zasiadam codzień o 7 w firmie pijąc kawę i umacniam się w przekonaniu, że niedługo już będe wśród zagubionych ludzi- którzy błądząc szkodzą innym.
Którzy dają sobie narzucić chore sugestie, wtapiają się w pędzący tłum, goniąc pieniądz gubią swoje „ja”.
Dziękuję za tę stronę, jest drogowskazem na rozdrożu- choć wiem, iż kierunek muszę obrac sama.
Monika
@Monika: Bardzo ważna jest umiejętność rozróżnienia, z którym koniem warto się kopać (czytaj: o jakie sprawy walczyć). Może lepiej zmienić pracę zamiast zmieniać układy panujące w obecnym miejscu pracy?
Witam
Możne warto na szkoleniu rownież zwrócić uwagę, jak zachować swoją dobroć i nadal lubić ludzi mimo wszystko. Jak postępować, aby życie nas nie zepsuło, jak nie popaść w frustracje, jeśli czasem na naszej drodze pojawiają sie niesłuszne sprawy, które mocno bolą.
serdecznie pozdrawiam
Szymon
Hmmm…. Najpierw o samej rekrutacji. Marzy mi się, aby wszyscy ci, którzy chcą wziąć udział eksperymencie, wzięli w nim udział. :-)Jest około 140 zdeklarowanych- tak na oko. W rzeczywistości jest tych chętnych mniej – sami wiemy, że jak przychodzi co do czego, to wychodzi szydło z worka. Myślę, że po podaniu terminów / godzin, ta liczba zmniejszyłaby się. Takim zewnętrznym kryterium mogłaby być znajomość języka angielskiego, skoro może być konieczność zapoznania się z pewnymi książkami. Jestem ogromnie ciekawa jak poradzi sobie z tą rekrutacją Alex…
Temat zajęć? Oczywiście komunikacja:-) Szczerze mówiąc jestem otwarta na wszystkie zagadnienia z nią związane. Osobiście interesuje mnie wprowadzanie głównych wartości w życie, zaszczepianie ich i sprawianie, aby wzrastały. Oraz zjawisko integrowania ludzi. Chciałabym też nie tylko zdiagnozować własne braki / słabości w tej materii, ale przede wszystkim udoskonalać siebie, aby bardziej efektywnie komunikować się i rozumieć innych. Dzięki temu moje istnienie może być jeszcze więcej warte. Marzy mi się taki tytuł pierwszych zajęć: „Poznanie samego siebie kluczem do poznania drugiego człowieka”.
Nie wiem, czy jest jeszcze czas na myślenie o programie, skoro pierwszy dzień wiosny tuż, tuż, więc … Co dalej? Ktoś coś wie? Alex, jakieś decyzje zapadły?
Czy już napisałam, że bardzo, bardzo chciałabym wziąć udział w tym eksperymencie:-)))
Trzymam kciuki za zainteresowanych ( ,żeby zostali zakwalifikowani), za Alexa (, żeby sobie z tym jak najpiękniej potrafi poradził) i za siebie…
Powodzenia!
Justyna
Justyna,
Napisałaś, że jest około 140 zdeklarowanych. Jest już jakaś lista do wpisywania się. Jeśli jest, to gdzie? Jeśli nie ma, to napisz proszę w jaki sposób to oszacowałaś?
pozdr.
Mirek
Witam,
@Justyna
Myślę, że jeśli chodzi o rekrutacje i dobór osob, Alex sięgnie o wiele wyżej. I nie będzie tu wyznacznikiem egzamin z języka angielskiego. Tego typu egzaminy zdajemy na uczelniach, w korporacjach itd. Moim zdaniem chodzi o coś więcej. Alex nie zrekrutuje nas na zasadzie testu z jakiejś określonej wiedzy – byłoby zbyt proste, tak robi się wszędzie i nie zawsze tego typu wybór jest miarodajny. Uważam, że ważna jest osobowość, to co wyrażamy w komentarzach nie tylko pod tym postem.
serdecznie pozdrawiam
Szymon
Mirek, moje szacowania wynikły z ilości wpisów:-). Zupełnie się tym nie przejmuj, proszę. Taką sobie obrałam liczbę z wiarą, że to wcale nie tak dużo osób…:-)
Szymon, nie wątpię, że Alex znajdzie jakiś sposób i wierzę, że to będzie świetny sposób. Pewnie nas zaskoczy:-). Są dwie drogi weryfikacji – poprzez narzucenie pewnych wymagań… nazwijmy je zewnętrznymi ( znajomość języka, wykształcenie, wiek, etc.) lub wewnętrznych ( w skrócie: osobowość). Myślę, że wyraziłam się niezbyt precyzyjnie. Nie popieram wymagań zewnętrznych, ale porządkują one pewne rzeczy. Alex wybrał drogę najtrudniejszą ( do realizacji), ale najprawdziwszą ( najbliższą człowiekowi).
Wydaje mi się, że nie tylko chęci i predyspozycje są ważne, ale również wiedza. Gdybym była Parysem , wybrałabym Atenę. :-)))
Nie mam pojęcia, w jaki sposób można na podstawie wpisów na blogu wyrobić sobie zdanie o osobowości drugiego człowieka. Może Alexa wiedza i zdolności na to pozwalają i mam nadzieję, że takie wątpliwości go nie urażą. Zresztą nie wynikają z negowania jego zdolności, ale z mojej niewiedzy – nie mam pojęcia, w jaki sposób bym to rozwiązała. Tym bardziej jestem ciekawa jego rozwiązań. :-)))
Zatem, w jaki sposób przeegzaminować osobowość??? :-)))
Mnóstwo serdeczności,
Justyna
Witam,
@Justyna
Nielubimy nie trafionych inwestycji, a ten eksperyment to swego rodzaju inwestycja. Alex jest inwestorem. Więc możnaby powiedzieć, że może się kierować największą stopą zwrotu :).
Dziś cały dzień „chodzi” mi po głowie temat: parasola ochronnego jaki daje nam praca na etacie. Parasol ten zapewnia szef. Zawsze u niego można poszukać wsparcia, nie czujemy się samotni, a jeśli są problemy to szef na nie poradzi.
Zupełnie inaczej jest, jesli już działamy „na własną rękę”. Takiego parasola ochronnego nie ma, czasem w tym wszystkim czujemy się samotni. Może ktoś wie, gdzie na ten temat można coś cennego poczytać. Jak taki parasol sobie zapewnić, który napewno daje większy spokój ducha, jak nie czuć się w działaniach „na własną rękę” samotnym?
serdecznie pozdrawiam
Szymon
Szymon:
Nie trzeba samemu. Czytaj post: Nie rób tego sam – poszukaj mentora. Przy czym jeśli nie znajdziesz mentora to wystarczy osoba, która będzie Cię wspierać, zadawać pytanie „dlaczego?” i utwierdzać w przekonaniu, że warto, abyś poczyniał starania.
Pozdrawiam radośnie,
Orest
Witam po przerwie,
@Justyna
Komentarze to też komunikacja, ma znaczenie o czym mówimy, jak to mówimy, jak odnosimy się do innych, czy rozumiemy co inni starają się przekazać… Jeśli ktoś pojawiał się na forum od dłuższego czasu, to z większości „wymagań” może być wystarczająco dokładnie oceniony. Jeśli jeszcze poprosić czytelników o mail „Dlaczego Ja” to dostaje się sporo informacji.
Jeśli ktoś uzna, że raczej się nie nadaje, bo bo wcześniej nie pisał komentarzy, to jak zwykle przydaje się wychylić. Jak ktoś cierpi na kreatywność, to można coś nowego wymyślić odnośnie formy, zakresu itp. Jak nie, to 140 wiadomości, w którym co 5 sugeruje to samo aż prosi się o małe podsumowanie :)
@Szymon
Myślę, że dało by się lepszy temat znaleźć na to pytanie ;) Moim zdaniem najważniejsze co warto wiedzieć o „parasolu ochronnym”, to że na etacie, według mnie, wcale go nie ma :) Bez etatu po prostu wiesz, że nie ma parasola, bo czasem pada. Na etacie jesteś gdzie indziej jest zimno ale bez deszczu, więc wydaje się, że parasol jest. Do pierwszej ulewy.
Tak konkretniej to proponuje się zapoznać z ideą dochodu pasywnego np. książka „Bogaty Ojciec, Biedny Ojciec”. Myślę, że jeszcze http://alexba.eu/2006-09-25/rozwoj-kariera-praca/nie-rob-tego-sam-poszukaj-mentora/ i pozostałe z tej kategorii będą przydatne.
Pozdrawiam ze Szwecji,
Krzysiek
@ Krzysztof
Zatem jak długo i ile komentarzy powinno istnieć na tym blogu, aby mogły „posłużyć” do określenia „przydatności” uczestnika?
Może źle odebrałam twoją odpowiedź, dlatego upewniam się. Ten blog odkryłam niedawno i jest mi na nim dobrze – z każdym chciałabym porozmawiać!, ale czy ty sugerujesz, że za bardzo się wychylam? Myślisz, że nie powinnam aspirować do roli uczestnika, ponieważ jestem zbyt nowa?:-(
Justyna
Justyna, Krzysztof,
Moim zdaniem dywagacje o wyborach Alexa są dość niepotrzebne. Ilość czy jakość postów – skąd wiadomo czy sprawiają różnicę? Może Alex będzie dobierał ludzi względem jakiegoś specyficznego pomysłu, może „najbardziej potrzebującym”, może „najbardziej rokującym”, a może postanowi dobrać grupę złożoną z różnych „ekstremów”? Może postanowi wybrać najświeższych uczestników (np. Ciebie Justyno :) ), w końcu grunt to eksperyment :) Ja bym sugerował po prostu być sobą, miast myśleć jak tu zwiększyć liczbę własnych postów i szanse w uczestnictwie. To da lepsze efekty, niż „zbieranie punktów na siłę”. Ale wiecie… ja to truskawek nie posypuję cukrem :P
pozdrawiam poniedziałkowo
WW
Witold!
No to klapa – uwielbiam truskawki z cukrem. I do tego ze śmietaną. Zmilczę ilu procentową:-).
Masz rację, szkoda czasu na dywagacje:-).
Pozdrawiam słonecznie:-)
Justyna
Dlaczego klapa? Zostaje więcej cukru dla Ciebie! :D
WW
@Justyna
Wręcz przeciwnie. Chciałem jedynie powiedzieć, że wystarczy być sobą tak jak to powiedział Witold. Bo myślałem, że przejmujesz się trochę sposobem oceny. Nie ma co się przejmować, bo nawet kilka szczerych postów dobrze oddaje nasze postawy. Nawet jak jest się nowym, to nie trzeba się tym martwić. Pewnie, że można się starać więcej niż zwykle i to nie tylko mierzyć można liczbą postów ;)
Pozdrawiam,
Krzysiek
Justyna:
Na podstawie tylko tych ostatnich kilku Twoich komentarzy:
Jesteś osobą otwartą, bo:
„…ale z mojej niewiedzy – nie mam pojęcia, w jaki sposób bym to rozwiązała. Tym bardziej jestem ciekawa jego rozwiązań.”
„…z każdym chciałabym porozmawiać!”
Otwartą na wiedzę, na ludzi. Otwartość to cecha osobowości? :)
Sympatyczną, bo używasz wielu emotikonek oraz Twój styl pisania na to wskazuje.
I tak dalej, i tak dalej.
Da się wiele odczytać po komentarzach, po stylu pisania (po ich jakości, nie ilości). Zwłaszcza gdy ktoś dużo operuje pismem to potrafi takie rzeczy odczytywać. Aczkolwiek czasem bywa to zgubne.
Myślę tak jak Witek i Krzysiek – po prostu bądź sobą, pisz co sądzisz (przy różnych tematach)… a czas na rekrutację jeszcze będzie. A jeśli sama poznasz swoje oczekiwania co do Eksperymentu, to z pewnością zaplusuje to na Twoją korzyść. Nawet gdybyś była tą „siódmą osobą” to ta wiedza pozwoli Ci samemu zacząć działać.
Pozdrawiam radośnie,
Orest
Witam
@Krzysztof Kowalczyk i Orest Tabaka
Bardzo dziękuję :). Ja już czytałem te polecone posty wczesniej i zapomniałem o nich. Przeczytalem raz jeszcze i znów podniosły mnie na duchu :). Natomiast idąc za logiką, zapytam jak zasłużyć sobie na takiego Mentora?
serdecznie pozdrawiam
Szymon
Szymon:
Są tutaj dwa posty:
„Mentor – jak go szukać” i „Mentor – jak się zakwalifikować”
I tak po tych postach i po moich odczuciach (bo sam chętnie bym pomentorował) mam przeświadczenie, że trzeba być osobą, która zna swoją wartość, wie, że czegoś chce (nie do końca musi wiedzieć co konkretnie, choć dobrze by było) i jest chłonna wiedzy. Oczywiście Twoje „zasłużyć” jest nieadekwatne, bo to nie jest jak „spadająca łaska z nieba” – tu chodzi o dwustronną relację w której jest win-win. Mentorowany powinien mieć swój cel i tak go przedstawić mentorowi, aby mentor również miał korzyść z osiągnięcia sukcesu przez tego mentorowanego. Nie muszą i często nie są to korzyści finansowe, raczej samorealizacji. Mentor chce coś dobrego zrobić dla innych, podzielić się wiedzą. To o mentorach aktywnych.
A pasywnego mentora sobie sam wybierasz, czytając jego książki, blogi, artykuły, słuchając wystąpień, audycji, przemówień itd. Mentor nie musi nawet wiedzieć o Twoim istnieniu :) Ja mam 5 mentorów (w różnych dziedzinach) z czego tylko 2 wie o moim istnieniu :)
Pozdrawiam radośnie,
Orest
Witam,
@Orest Tabaka.
Bardzo dziękuję. Częściej powinienem sprawdzić i poszukać, zanim napisze z zapytaniem, czasem nad tym nie panuje :). Jeśli chodzi o mój obraz Mentora. To jest to soba która przed klikunastu laty założyła swoją działalność i ją rozwinęła, przekształcając w spółkę. A dzis jest to juz średniej wielkości firma. Ten obraz Mentora to obraz osoby – mnie, która ma w tym temacie niewielkie doświadczenie :).
serdecznie pozdrawiam
Szymon
Szymon:
Gdzie w tych obrazach korzyść dla mentora? To istotne, aby mentor chciał poświęcać dla Ciebie czas. Czasem może być to wyzwanie rzucone mentorowi:
„Chcę w 3 lata rozkręcić taką firmę, która wejdzie na giełdę mając XXX milionów kapitalizacji, XX procent rynku i XXX pracowników” :)
Z Twojego niewielkiego doświadczenia mogłyby wynikać: ambicja, mnóstwo energii, kreatywność itd.
Pozdrawiam radośnie,
Orest
Orest Tabaka
Nie pisałem o korzyści dla mentora, ponieważ uznałem to za oczywiste, że taka ma być :).
serdecznie pozdrawiam
Szymon
Szymon:
Dla Kolumba oczywistym było, że Ziemia jest okrągła… dla innych nie bardzo ;)
Nawet oczywistości warto czasem napisać.
Orest
Orest Tabaka
Przyznaję rację. Niestety, moja komunikacja z innymi nie zawsze jest oczywista, pomimo, że mi się wydaje oczywista. Mam tą swiadomość i pracuję nad tym, m.in. nad łatwością wysławiania się, ale nie zawsze jest na to czas.
serdecznie pozdrawiam
Szymon
Szymon:
Jak się dostaniesz na Eksperyment 2009 to Alex Cię w dwa dni tak przemagluje, że hooo… :D Oczywiście z korzyścią dla Ciebie.
Pozdrawiam radośnie,
Orest
Szymon@
To, co napisałeś o komunikacji, która dla ciebie jest „oczywista”, a dla innych już nie:-) może być związane z różnicami… Oczywistym :-) jest, że się różnimy, ale chciałam tu wspomnieć o jednej z różnic. Jak wiadomo, dzielimy się na wzrokowców, słuchowców i kinestetyków – warto wiedzieć kim sam jesteś i kim jest twój rozmówca, co bardzo ułatwia porozumienie. Mam przyjaciela, który jest rasowym wzrokowcem:-), a ja częściowo kinestetykiem. Zatem on przede wszystkim widzi, a ja czuję, co czasami bardzo utrudnia porozumienie:-). Wiedząc, że on jest wzrokowcem mogę łatwiej go zrozumieć i zastanowić się, a jaki sposób „dotrzeć” do niego:-). Polecam poczytanie na ten temat:-)
Gdybym mogła sprezentowałabym tobie „więcej czasu”, ale właściwie sam możesz sobie go sprezentować:-)))
Justyna
Justyna
Nawet gdybyś mogła mi sprezentować więcej czasu, nie mógłbym (Twojego czasu) przyjąć od Ciebie. Każdy ma swój czas i powinien go racjonalnie używać.
Dziękuję za wskazówki o różnicach. Napewno poczytam.
serdecznie pozdrawiam
Szymon
kiedy możemy spodziewać się następnych informacji o eksperymencie 2009?? :)
Podoba mi się pomysł stworzenia „sieci wspierania się”.
Nie wiem jak inni, ale mam problem w znalezieniu ludzi którzy myślą podobnie do mnie, chcą coś zrobić razem, nie wystarcza im wpajany masowo wzorzec „roślin na kanapie z wrośniętym w rękę pilotem”.
Zdecydowanie za mało znam ludzi, którzy potrafią po prostu usiąść i wymieniać poglądy – bez uprzedzeń i ze zrozumieniem. Chcę więcej.
Alex,
Odnośnie eksperymentu to mnie, z racji małego doświadczenia, interesowałyby chyba podstawowe rzeczy czyli:
– elevator speech,
– podstawy negocjacji,
– radzenie sobie w trudnych sytuacjach (czyli ten hardcorowy trening werbalny o którym kiedyś wspominałeś).
Pojawiły się też w komentarzach sugestie dotyczące warunku podaj dalej. Ja akurat nie uważam aby koniecznie trzeba było go wypełnić prawie, że natychmiast już w grupie treningowej. Wydaje mi się, że niekoniecznie trzeba go spełnić już następnego dnia po szkoleniu (co nie znaczy, że można to odkładać w nieskończoność) Zresztą najlepiej na ten temat mogą się wypowiedzieć uczestnicy poprzedniego eksperymentu opowiadając jak i kiedy udało im się go wypełnić.
Pozdrawiam serdecznie.
Grzegorz Kudybiński.
Witam,
A może ten eksperyment przeprowadzić w Krakowie :), jest tutaj wszystko tańsze niż w Warszawie. I może w między czasie pojawią sie inne aspekty, aby odbyło się w Krakowie. Przy okazji mógłbym coś pomóc :)
pozdrawiam
Szymon
Orest Tabaka napisałeś:
“Chcę w 3 lata rozkręcić taką firmę, która wejdzie na giełdę mając XXX milionów kapitalizacji, XX procent rynku i XXX pracowników”
Tylko problem w tym, że w chwili obecnej nie potrafie, tzn. nie wiem dokładnie czego chce, ba… można powiedzieć, że nie wiem od czego zacząć. Ponieważ jest to publiczne forum, pewnych, szczegółowych informacji o sobie nie chciałbym pisać. Chyba, że napisze anonimowo – przynajmniej dla czytelników.
Czyli aby ew. skorzystać z pomocy mentora musze wiedzieć czego chce, być zdecydowanym? A jak radzić sobie z problemem niepewności? Czy wybrałem właściwą scieżke?
Na blogu czytałem posty Alexa pt: „Co zrobić, kiedy się nie wie co chce się robić w życiu?:”. Dla mnie to za mało, zrobiło wrażenie jeśli sie przeczytało pierwszy, drugi raz, ale pożniej przestaje działać.
Co dalej…?
pozdrawiam
Szymon
@Szymon: w takim razie zamiast szukać mentora poszukaj coacha. Mentor to osoba, która przeszła ściężkę, którą chcesz pokonać. Jeżeli nie wiesz jaką ścieżką chcesz iść Mentor nie zda Ci się na wiele, bo każdy będzie równie dobry :).
Potrzebujesz najpierw poukładać swoje oczekiwania, a do tego coaching nadaje sie lepiej. Coach ma przeprowadzić Cię okresy niepewności, pomóc zważyć decyzję i ocenić z różnych perspektyw. Niekoniecznie musi znać dziedzinę, w którą chcesz się udać (czasem lepiej, żeby nie znał). A wnioskując, że sam nie wiesz gdzie chcesz iść to znajdź kogoś, kto pomoże Ci zebrać przemyślenia w spójną całość.
Pozdrawiam,
Mariusz
Szymon:
Chętnie Tobie odpiszę, lecz dopiero w najbliższych dniach.
Pozdrawiam,
Orest
Szymon:
Za Mariuszem – odpowiednim momencie będziesz wiedział, że potrzebujesz mentora i o jakim doświadczeniu, aby ruszyć momentalnie do przodu.
Co robić, gdy nie wiesz co robić? Eksperymentować, bawić się, szukać, testować… niemal wszystko co wpadnie do głowy (z zastrzeżeniem, aby nie zabić się fizycznie i ekonomicznie oraz nie popaść w sytuacje, które trudno odkręcić) :)
W kwestii Eksperymentu to mój pomysł obejmował pewną wizję tego co chcemy osiągnąć/kim się stać zakładającą, że już coś robimy (nawet małego). Nie wiem jakimi kategoriami będzie się kierował Alex, lecz domyślam się (a lubię się domyślać), że trzeba będzie coś już robić, nawet małego, z błędami. Nawet jeśli ta strategia nijak będzie wpływać na rekrutację, to da Tobie mnóstwo doświadczenia, pozwoli zferyfikować czego nie chcesz robić oraz naświetlić to co chciałbyś (choćby po części) robić :)
Pozdrawiam radośnie,
Orest
Orest Tabaka
Dziękuję bardzo. Jeśli chodzi o mnie, nie mam żadnego doświadczenia z mentorem, coach itd…Od kilku miesięcy czytam blog Alexa, ale zaczyna mi znowu czegoś brakować. Blog wpełni nie zaspokaja moich potrzeb. Czuje zastój u siebie. Na początku blog dał mi „kopa”, można powiedzieć, że lekko mi wywrócił świat do góry nogami :), uskrzydlał, teraz już troche mniej. Upatruje tu raczej problem w sobie, niż oczywiście w samym blogu.
Jeśli chodzi o mentora, coach (być może ze względu na moje małe doświadczenie w tej sferze) widziałbym tu osobę, która na „własnej skórze” doświadczyła zakładania działalności. Następnie rozwoju firmy, przeszła przez różne problemy np. pracownicze, problemy z klientami i cała masę innych spraw i problemów, trudnych sytuacji, które z tym się wiążą. Jakoś bardziej przemawia do mnie doświadczenie i praktyka niż sama teoria.
pozdrawiam
Szymon
Szymon,
z moich obserwacji wynika, że człowiek tak na 100% (czyli na zawsze i bardzo mocno) nie jest zadowolony nigdy. To jest w ogóle chyba największa zagadka naszego istnienia… Bo marzymy o czymś takim, ale nikt taki nie jest. Nie znam bloga, który dawałby „kopa” non-stop, który mi by się nie znudził i nie spowszechniał. To samo o relacjach z ludźmi – nawet jak jestem w głębokiej relacji to czuję jednak jej marność samej w sobie. Ogólnie widzę ten świat raczej jako marniutki, przy całej radości, którą daje. To znaczy, bywa piękny i w ogóle, ale jakby czuję, że jest coś dużo lepszego jeszcze.
Co do eksperymentu to mam nadzieję, że on ruszy niebawem, bo „wczesna wiosna” już za nami, a dobrze by było w czymś takim uczestniczyć albo zobaczyć rezultaty innych osób.
Pozdrawiam,
Łukasz
@Szymon: mam wrażenie, że mogło pojawić się mała nieścisłość w zrozumieniu tego co napisałem, tak na wszelki wypadek się upewniam.
Różnica między zadaniem mentora i coacha. Mentor ma pomagać w rozwiązaniu zadań praktycznych służąc swoim doświadczeniem i dzięki temu ostrzegać przed przeszkoadami na drodze, których Ty jeszcze nie widzisz. Coach ma za zadanie pomóc Ci zweryfikować na ile dobra dla Ciebie jest ścieżką, którą wybrałeś, przepracować z Tobą wątpliwości etc. Nie jest to teoria, to po prostu dwa różne „narzędzia”.
Czasem masz szczęście trafić na osobę, która może grać obie role. Rzadkość, ale można próbować.
Tutaj trochę więcej .
Na wszelki wypadek więcej odpowiedzi już na priv, bo mam wrażenie, że niekoniecznie trzymamy się tematu Eksperymentu.
Pozdrawiam
Witam wszystkich
Piszę po raz pierwszy tutaj, jeszcze się nie znamy (mam nadzieję, że to się zmieni) ;)
Blog ten znalazłam przypadkiem kilka dni temu i przeczytałam w ciągu dwóch dni wszystkie posty.
Cieszę się, że mogłam tu trafić, dziękuję Alexowi za to, że go tworzy i Wam wszystkim udzielającym się w komentarzach za to, że tu jesteście.
Co do eksperymentu 2009 mam następujące przemyślenia.
Sądzę, z powinien on skupić ludzi zdecydowanych na jakieś w swoim życiu zmiany, nie do końca zadowolonych z tego w czym tkwią aktualnie.
Nie chodzi mi bynajmniej jednak o narzekających na niełaskawy los i oczekujących pomocy
z zewnątrz, na zasadzie księżniczki na wieży oczekującej księcia, lecz:
– mających wizję tej zmiany, chcących się nią podzielić i ewentualnie poszukać wparcia i pomocy
w dopracowaniu szczegółów
– mających kilka wizji i niezdecydowanych, którą wybrać (być może okaże się, ze wszystkie, wszak nic
nie stoi na przeszkodzie, by działać na kilku frontach, no chyba że wykluczają się one nawzajem)
Podoba mi się pomysł Alexa z 13 lutego na temat powstania sieci wspierającej się na dłużej niż czas eksperymentu, jak również wypowiedź Tomasz Sterny z 7 kwietnia (zresztą w odpowiedzi na ów pomysł) o jego trudnościach ze znalezieniem ludzi podobnie myślących.
To prawda, że mamy z tym problem, może po prostu szukamy źle, lub, co gorsza, nie szukamy wcale.
Nie pytamy, nie rozpuszczamy wici, nie dzielimy się swoimi pomysłami.
W swej wypowiedzi Alex mówi o słabości Polaków odnośnie działania wspólnie, mimo, iż już za czasów szlachty mówiono „kupą mości panowie, kupy nikt nie ruszy”.
Sęk w tym, iż by znaczenie jakieś owa kupa miała i nie do ruszenia rzeczywiście była, każdy jej pojedynczy uczestnik musi być o własnej wartości przekonany.
Razem mogą się oni jedynie wspierać, a nie dopiero zaistnieć jako kupa.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich
Kasia
Alex,
Po spotkaniach z Tobą na powerwalkach dorzuciłbym jeszcze jedną rzecz:
– nauka precyzyjnego i klarownego wyrażania się w języku polskim.
Widzę jak wielką trudność mi sprawia przekazanie odpowiednich rzeczy w wypowiedzi mimo iż niby wiem o czym mam mówić i na co zwrócić uwagę w przekazie. Wiem, że taka zmiana zrobiłaby u mnie dużą różnicę.
Pozdrawiam serdecznie :)
Grzegorz Kudybiński.
Czy eksperyment bedzie opieral sie o jakas metode z zakresu NLP?
pozdrawiam
Szymon
Szymon
Generalnie nie, choć pewne rzeczy możesz opisać przy pomocy terminologii NLP
To bardziej będzie „Alexologia stosowana” jak nazywają to niektórzy moi klienci :-)
Pozdrawiam
Alex
Fajnie jest czytac Wasze prosby o ten udzial w doswiadczeniu,a nie boicie sie ,ze Wam tan cos utna?;)
A dlaczego ja nie chce tam jechac?Jestem sprzataczka z wyzszym wyksztalceniem na Zachodzie i czytam tego bloga,ktory stal sie moja lektura,zeby sie dowiedziec,czy powinnam pokochac to co robie czy zmiec.I bede bacznie obserwowac ,kto najglosniej krzyczy ,,Ja,Ja” i najwyzej wyciaga reke do gory.Ale wiecie co ,cos mi instynkt podpowiada,ze wcale nie ten najglosniejszy.Chyba moge sie wypowiedziec?Staram sie tez trzymac tematu.
Pozdrawiam
Joanna
Joanna:
Kto i co miałby „tam coś uciąć”?
Poza tym są osoby, które chcą coś w sobie i swoim życiu zmienić. Starając się o udział w Eksperymencie mogą się na niego dostać (50% szans). Niestarając mają 100% niepowodzenia. Dla Ciebie nie musi on być atrakcyjny… dla inny z pewnością jest. I tak jak Ty podejrzewam, że nie najgłośniejsi się dostaną a ci co będę najwłaściwszymi osobami… i warunek oczywisty, że się do niego zgłoszą w odpowiednim czasie :)
Pozdrawiam radośnie,
Orest
Orest Tabaka;
To taki maly zart.Ale z drugiej strony experyment kojarzy mi sie ,z czyms takim np;jednemu odetniemy ,a drugiemu dokleimy dwa ,i zobaczymy kto bedzie szczesliwszy.
Jestem tu nowa i tylko staram sie zrozumiec jak smakuje ,,maslo”.
Dlaczego warto wziasc w tym udzial?Wiem,ze uczac sie jezyka,najpierw trzeba chciec,a potem znalezc kogos kto go nauczy.I podejrzewam tylko,ze Alexs jest tym uczacym.I domyslam sie tylko ,ze on uczy ,,chcenia”.Czy dobrze to rozumie?Chyba sie zamotalam.Ale chyba to jest dopuszczalne?
Pozdrowienia wesolutkie
Joanna
Joanna:
„Eksperyment” bierze się z tego, że najpewniej będzie to dla Alexa nowa forma służenia ludziom. Ja myślę, że chcenie wypływać będzie już od uczestników (oraz każdego, kto zdecyduje się zgłosić). Nauka natomiast najpewniej pójdzie w kierunku zmiany nastawienia, przebudowę różnych podejść, wmontowywanie umiejętności itd.
Każdy tutaj kiedyś był nowy… jeśli zadajesz pytania to przygotuj się na to, że dostaniesz odpowiedź :)
Pozdrawiam radośnie,
Orest
Dzieki za odpowiedz.Im wiecej pytam tym wiecej wiem.Lubie wiedziec coraz wiecej.
Najbardziej sie obawiam chamskich odpowiedzi,ale Ty jestes mily,dzieki.
Joanno
Te Twoje posty są takie inne od innych tu publikowanych :) – wiesz odczytuje z nich, że potrzebujesz pomocy. Uwierz, że Ty też masz szanse na eksperyment. Myslę też, iż tutaj jest troszkę inaczej, że nie chodzi o to aby krzyczeć „wybierz mnie, tu jestem” jak ten mały pocieszny zwierzaczek z Shreka :).
Ja zgłaszając swoją cheć, zainteresowanie w eksperymencie, też nie chciałem się zgłosić w standardowy sposób, też jakoś wewnętrznie nie mogłem krzyczeć jeden przed drugiego „wybierz mnie”. Bardziej chciałem dać do zrozumienia w sposób mniej oczywisty moje zainteresowanie. Uważam, że osoba prowadzaca tego bloga czyli Alex, jest na tyle mądra, że jej nie potrzeba pisać oczywistego zgłoszenia w stylu „ja też jestem zainteresowany” :).
Mam takie przeczucie, że tu napewno jest inaczej. Ten blog jest dla ludzi, którzy pragną swojego rozwoju, zastanowienia się nad sobą, wewnętrznego wyciszenia i medytacji, ale w sposób jakby to nazwać hm… kameralny a nie komercyjny :). To bardzo ważne dla osiagnięcia wewnętrznego spokoju. Jesteś zapewne osobą młoda i całe życie przed Tobą :).
Jesli nie czytałaś jeszcze książki The Secret, mam prośbe kup (to nie jest duży wydatek) ją i przeczytaj, ale nie od deski do deski i zastanów się nad tym co czytasz. Jeśli ją już masz, przeczytaj pare stronic. W przegladarke też możesz wpisać the secret i znajdziesz film, obejrzyj pare odcinków. I wróć z optymizmem :). Czekamy :). Ja właśnie ostatnio nabyłem tę książke i bardzo Ci polecam. Nie chce wypisywać metafor w stylu „to działa” sprawdz sama. Odkrywam ocean nowej wiedzy dotyczący samorozwoju właśnie dzieki temu blogowi :).
serdecznie pozdrawiam
Szymon
@Joanna: A jeśli – polecany przez Szymona – „Sekret” nie przypadnie Ci do gustu, to wiedz, że to nic zdrożnego. Ja na przykład uważam tę książkę za szkodliwą.
Joanna
Jeśli uznasz film za tanią reklamę książki zrobioną z argumentacją przemawiającą do amerykańskich gospodyń domowych, to witaj w klubie :-) Pisałem kiedys o tym :-)
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Dołączę do głosów sprzeciwu. Miałem okazję obejrzeć film i głosy, jakoby „zmieniał on życie” wydają mi się grubo przesadzone. Alex, może kiedyś „przeanalizujesz” te filmowe argumenty na łamach bloga, tak, żeby mniej wprawni w ich wyłapywaniu (np. moja skromna osoba :) ), mogli baczniej zwrócić uwagę na ich występowanie?
Pozdrawiam,
Łukasz Kasza
,,Sekret,, mam juz za soba.Wrazenia po przeczytaniu/gdyby to bylo takie proste chciec i miec,to nie chce widziec ,co by sie dzialo na tym swiecie.Uwazam,ze ktos zrobil niezla kase na tej ksiazce,a drugi raz bym jej nie kupila.Ale mysle,ze wiekszy leb mial ten co ja reklamowal niz ten co ja pisal.
Szymonie/
Milo przeczytac o sobie ,,mloda osoba,, tak tez sie czuje ,ale nie jestem,ale wygladam ;).Jestem inna na tym forum,bo nie jestem menadzerem,a lubie byc inna od innych,lubie sluchac co maja inni do powiedzenia.Nie potrzebuje spokoju wewnetrznego bo to nuda.Lubie sie nakrecac pozytywnie na zycie.Podoba mi sie ten blog,bo jest pelen inteligentnych ludzi,ktorzy pisza tu to ,czego nigdy nie powiedza do sasiada albo i zony.Mozna ostro pofilozofowac i nikt nie powie ci ze jestes szurniety.
Pozdrowienia rowniez gorace
Joanna
Joanna pisze: „Jestem inna na tym forum,bo nie jestem menadzerem”
Myślę, że każdy jest tu inny, wielu czytelników nie jest menedżerami. Najważniejsze to umieć dostrzec możliwości czające się w zaułkach, obok których przechodzimy.
Jesli chodzo o film i książkę ktorą polecałem, mogę powiedzieć, że jak do tej pory zrobiły na mnie pozytywne wrażenie i nie wstydzę się tego pomimo, że inne osoby mówią, że jest szkodliwa, tania reklama itd czy też dla gospodyń domowych :).
Ponieważ ja dopiero rozpocząłem przygodę i jestem w stanie embrionalnym samorozwoju w porównania z niektórymi osobami z tego blogu :). Byż może za jakiś czas jak bardziej dojrzeje będe mówił o owym filmie i książce, że jest szkodliwa i tanią reklamą. Obecnie obie pozycje działaja na mnie pozytywnie.
Wnioskuję z tego, że nie można poprzestać tylko na tych pozycjach, że trzeba pójść dalej :). I będzie miło jesli odkryję na tyle dużo, że będę mógł powiedzieć że książka jest dla gospodyń domowych :).
serdecznie pozdrawiam
Szymon
Dla mnie „sekret” to tylko kolejna religia. Trudno w tych czasach wierzyć w „niepokalane poczęcie”, ale dlaczego nie uwierzyć w „siłę przyciągania” skoro nikt jeszcze rozsądnie nie wytłumaczył nawet prawa ciążenia…?
Obejrzałam, stwierdziłam, że parę rzeczy które kiedyś wyśniłam/wymarzyłam się ziściły (np. mieszkanie z basenem), ale nie znaczy to jeszcze, że „uwierzę” (bo i z jakiej racji) w celowe, ukierunkowane moimi myślami, działanie jakiejś dziwnej siły.
Tak jak mózg jest w stanie np. sam pozbyć się raka (efekt placebo bądź „wiary” w samouleczenie), tak samo koncentrując się na pewnych rzeczach jest je w stanie dostrzec bez problemu (co prawdopodobnie nie udałoby się bez tej koncentracji).
Dlaczego człowiek ciągle wybiera iluzję?
ech, znowu te mechanizmy obronne ;-)
Joanna:
Nie jesteś inna na tym blogu – jesteś jak każdy: sobą! To warte podkreślenia.
Co do „Secret” to ja widzę to tak: pozwala zacząć marzyć (odważnie) oraz podnieść swoją motywację. Za tym warto, aby od razu poszły czyny, inaczej szkoda czasu. Z drugiej strony wyobrażenie sobie co chcemy ułatwia zdobycie tego. To tak jak z zakupem samochodu: gdy wyobrazimy sobie, że chcemy markę X, model Y w kolorze Z to nagle się okazuje, że widzimy takich kilka czy kilkanaście jeżdżących tylko w naszym mieście, że w komisie też taki stoi… i w cenie, na którą możemy sobie pozwolić. Bez konkretnej wizji ciężko znaleźć sytuację jak to coś posiąść.
Pozdrawiam radośnie,
Orest
Witaj Joanno
Pozwól, że przyłączę się do dialogu :)
Piszesz:
„Nie potrzebuje spokoju wewnetrznego bo to nuda.Lubie sie nakrecac pozytywnie na zycie.”
Czy jedno wyklucza drugie? Spokoju wewnętrznego nie zależy mylić ze stagnacją. Wręcz przeciwnie, dla mnie jest to oznaka wewnętrzego poukładania, które daje ogromną siłę do działania i podejmowania rozsądnych decyzji.
„…ludzi,ktorzy pisza tu to ,czego nigdy nie powiedza do sasiada albo i zony.”
Dlaczego nie? :D
„Mozna ostro pofilozofowac i nikt nie powie ci ze jestes szurniety.”
Jakoś nie widzę tutaj filozofowania, tylko głównie dzielenie się konkretnymi doświadczeniami i spostrzeżeniami życiowymi. Zaleta jest taka, że możemy wyjść z dyskusją poza grono rodziny, sąsiadów i bliskich znajomych.
Pozdrawiam serdecznie
Tomek
TesTeq Says:
„Ja na przykład uważam tę książkę za szkodliwą.”
TesTeq, chciałbym poznać dlaczego uważasz tę książkę za szkodliwą. Jednocześnie boję się Twojej wypowiedzi :) na ten temat, aby nie załamała mi ona pozytywnego myślenia. Obecnie nie mam pomysłu czym owe pozytywne myślenie odbuduje. Chyba, że wiesz czym będe się mogł „uleczyć” po Twoim „łamaniu kregosłupa” :).
serdecznie pozdrawiam
Szymon
Szymon
Jeszcze dla wyjaśnienia: Mój negatywny komentarz dotyczący filmu „Sekret” nie miał nic wspólnego z Twoja osobą. Możesz mieć dowolne zdanie na ten temat.
Pozdrawiam
Alex
Alex
Tak, to bardzo cenne jest mieć możliwość swojego zdania :). Niemniej jednak ciekawość człowiek ma wrodzoną i chciałbym poznać drugą stronę medalu tego filmu/książki, ale czuje przed tym strach :). Ponieważ od jakiegoś czasu te pozycje dają mi dużo dobrego.
Napewno nie są to pozycje bardzo zaawansowane, jeszcze chwila a zgodzę się, że są one adresowane do amerykańskich gospodyń domowych :). Jeśli ktoś zaczyna to zaczyna od podstaw, a osoba która już dawno ma to za sobą i jest na wyższym poziomie tak właśnie powie.
I to co powiedziałeś, że masz negatywne zdanie o tych pozycjach, zachęca do dalszego samorozwoju :). I za tą opinie jestem bardzo wdzięczny :) – bo działa motywująco i zachęcająco.
serdecznie pozdrawiam
Szymon
Joanna pisze : Ale z drugiej strony experyment kojarzy mi sie ,z czyms takim np;jednemu odetniemy ,a drugiemu dokleimy dwa ,i zobaczymy kto bedzie szczesliwszy.
Właściwie… masz rację! Na tak intensywnym szkoleniu „odcinasz” sobie limiting beliefs (chociażby n/t swojej wartości rynkowej, która często jest mocno zaniżona!!), a potem „doklejasz” parę sensownych paradygmatów, sprawdzasz czy sprawiają, że jesteś „szczęśliwsza” i agile’owo optymalizujesz rezultaty.
Czyli Twoja wizja całkiem dobrze pasuje do realiów szkolenia przez Alexa :-)
Pozdrawiam serdecznie
Ludwik
Szymon XXX pisze: „TesTeq, chciałbym poznać dlaczego uważasz tę książkę za szkodliwą.”
Nie sądzę, żeby moja odpowiedź złamała Ci kręgosłup, ponieważ odnoszę wrażenie, że „Sekret” motywuje Cię do działania. Jednak dla wszystkich tych, którzy odczytają z tej książki jedynie jej główne przesłanie mówiące, że nasze myśli uruchamiają przenikającą wszechświat Siłę Przyciągania, która spuści na nas mannę z nieba bez naszego działania, książka ta nie wpłynie motywująco. Nie skłoni ich do działania.
Podsumowując: uważam, że „Sekret” zaniedbuje kwestię pracy, którą trzeba samodzielnie wykonać, żeby odnieść sukces, zrzucając gros odpowiedzialności na wszechświat z jego Siłą Przyciągania.
Siła Przyciągania działa, ale w inny sposób – gdy kierujemy nasze myśli w jakimś kierunku, to stajemy się wyczuleni na związane z tym okazje, które pojawiają się w naszym otoczeniu i zaczynamy je skutecznie wykorzystywać, co ułatwia nam osiągnięcie sukcesu.
TesTeq
Uff :), przetrwałem nie złamałeś mi kręgosłupa. Nie odbieram tej książki/filmu w taki sposób. Ale myśle, że są takie osoby, które czekają na manne z nieba :).
serdecznie pozdrawiam
Szymon
Witam serdecznie, dorzucę kilka słów odnośnie filmu „The Secret”.
Poza wieloma niespójnościami i brakami, film ma trzy niewątpliwe atuty o których nikt zdaje się że nie wspomniał, a mianowicie:
-pozytywne emocje bijące z samego przesłania, przyznam że ogląda się to całkiem sympatycznie,
-zmotywowanie do przestawienia się na pozytywne myślenie i postrzeganie świata (przypomina się tu stare powiedzenie „samospełniającej się przepowiedni” gdzie myslenie tylko o negatywnych stronach życia sprawia iż nie dostrzegamy niczego in plus),
-motywacja do działania, do zrobienia pierwszego kroku i zaplanowania działań długofalowch.
Oczywiście są pozycje na rynku które spełniają swoje zdanie o wiele lepiej, niemniej sam film nie jest na straconej pozycji. Co innego książka, to tylko odcinanie kuponow i wyciąganie dodatkowej kasy od ludzi, tutaj spece od marketingu popisali się doskonale.
Tyle ode mnie
Pozdrawiam wiosennie
Ja zdecydowanie będę się starał tym razem na eksperyment załapać – zobaczymy jak pozwolą różne sprawy, ale liczę że się uda – chociaż jak zwykle od Alexa wszystko tutaj zależy.
Osobiście staram się rozwinąć swoją działalność, ale jak na razie skutek jest mizerny i tak szukam co by tutaj robić zarobkowo w życiu, żeby przy okazji dawało to także przyjemność. Jak na razie zatrudniłem do tego swoją pasję – czyli komputery – lubię temat i tutaj się poruszam „ratując potrzebujących” za skromną opłatą. Przyjemność i dodatkowa kasa.
W międzyczasie czytam sobie to i owo i uczę się nowych rzeczy (już ktoś tutaj wpomniał, że nauka to jego nałóg – mój zresztą też – pod warunkiem, że uczę się czegoś, co jest albo przyjemne albo pożyteczne i da mi w przyszłości przyjemność :)
Ja zdecydowanie będę się starał tym razem na eksperyment załapać – zobaczymy jak pozwolą różne sprawy, ale liczę że się uda – chociaż jak zwykle od Alexa wszystko tutaj zależy.
Osobiście staram się rozwinąć swoją działalność, ale jak na razie skutek jest mizerny i tak szukam co by tutaj robić zarobkowo w życiu, żeby przy okazji dawało to także przyjemność. Jak na razie zatrudniłem do tego swoją pasję – czyli komputery – lubię temat i tutaj się poruszam „ratując potrzebujących” za skromną opłatą. Przyjemność i dodatkowa kasa.
W międzyczasie czytam sobie to i owo i uczę się nowych rzeczy (już ktoś tutaj wpomniał, że nauka to jego nałóg – mój zresztą też – pod warunkiem, że uczę się czegoś, co jest albo przyjemne albo pożyteczne i da mi w przyszłości przyjemność :)
Na blogu Setha Godina pojawił się opis jego ciekawego programu:
http://sethgodin.typepad.com/seths_blog/2009/06/learning-from-the-mba-program.html
Może zainspiruje on Ciebie Alexie oraz uczestników do jakiś ciekawych działań :)
Pozdrawiam radośnie,
Orest
A jak tam experyment?Bo w jakiś dziwny sposób rozpisaliśmy się o ,,sekrecie”.
Alexie,czy dowiemy się ,kto jest tym szczęśliwcem?
Pozdrowienia
Joanna
Orest
Dziękuję za link, blog Seth’a śledzę od ładnych paru lat na bieżąco :-)
W kwestii Top Gun mam własne wyobrażenia odpowiadające sytuacji w Polsce i moim możliwościom.
Joanna
Jak już chyba wspominałem, miałem niespodziewaną przerwę spowodowaną jakimś agresywnym wirusem i dopiero od wczoraj w miarę normalnie funkcjonuję. W związku z tym analiza zgłoszeń tez ulegnie pewnemu przesunięciu, bo zależy mi bardziej na dobraniu naprawdę dobrej grupy niż na czasie.
Dla uczestników
Od jednego z czytających ten blog prezesów dostałem niedawno propozycję zasponsorowania nam (bez jakichkolwiek zobowiązań z naszej strony) jednego modułu (sala w hotelu plus catering). To bardzo miłe, może znów zrobimy sobie roboczy weekend we Wrocławiu? :-)
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Wrocław? Koniecznie :)
Hmmmm…. tak z ciekawości pytam:-): czy Eksperyment odwołany? Czy coś przegapiłam? :-)
Justyna