Witajcie po małej przerwie. Jak już wspominałem, spowodowana ona była kilkoma bardzo absorbującymi zleceniami, paroma innymi „niespodziankami” oraz koniecznością złożenia w moim berlińskim urzędzie skarbowym zeznania za 2006 (tak, tak, za 2006!!!)
Uważni Czytelnicy mojego blogu stwierdzą teraz, że i tak się poprawiłem, bo w zeszłym roku oddałem je dopiero w połowie marca (nawiasem mówiąc bez jakichkolwiek negatywnych konsekwencji dla mnie). W tym roku znów musiałem się gimnastykować, jak legalnie zapłacić jak najmniej podatków, co jest zdecydowaną wadą używanego tutaj progresywnego systemu podatkowego. Dopóki ktoś zarabia stosunkowo niewiele, to ze względu na dość wysokie progi płaci się nie za dużo, ale potem zaczynają się schody. Jeśli kogoś interesuje jak wygląda tutaj podatek dochodowy (płacony przez pracujących na własny rachunek – u pracowników jest trochę bardziej skomplikowanie, choć pewnie efektywne stawki powinny być takie same) to tutaj jest link do Kalkulatora Podatków udostępnionego na stronie niemieckiego Ministerstwa Finansów.
Jeśli ktoś chciałby popróbować jaki podatek dochodowy zapłaciłby u naszych zachodnich sąsiadów to wystarczy w pierwszym polu podać wysokość rocznego dochodu (po odjęciu wszelkich kosztów) a w drugiej linijce podać, czy rozliczasz się sam, czy też z żoną. Potem naciskamy „Berechnen” i już mamy wynik :-)
Dla leniwych podaję parę wartości dla osoby stanu wolnego według schematu: dochód roczny w Euro, wysokość podatku dochodowego, stawka procentowa
7.000 Euro, 0 Euro 0% – wolne od podatku
10.000 Euro, 398,00 Euro 3,98%
15.000 Euro 1.626,81 Euro 10,84%
20.000 Euro 2.850,00 Euro 15,03%
27.000 Euro 5.939,96 Euro 19,03% – czyli tak jak liniowy w Polsce
35.000 Euro 7.868,19 Euro 22,48%
40.000 Euro 9.730,26 Euro 24,32%
50.000 Euro 13.816,28 Euro 27,63%
70.000 Euro 22.667,73 Euro 32,38%
100.000 Euro 35.960,73 Euro 35,96%
150.000 Euro 58.115,73 Euro 38.74%
Tak to wygląda w Niemczech, może kogoś takie dane zainteresują
Jutro mam przed sobą długą podróż, podczas której napiszą coś na zupełnie inny temat :-)
Hello,
Te stawki wygladaja rzeczywiscie lepiej niz polskie. Pare lat temu mialem propozycje pracy w Sztokholmie i probowalem sobie przeliczyc tamtejsze zarobki na polskie warunki i porownac kwoty netto, czyli kase 'na reke’.
Okazalo sie, ze zarabiajac w Polsce te same pieniadze (skorygowane oczywiscie o wskaznik „kosztow utrzymania”, czyli nominalnie byla to kwota znacznie mniejsza niz w Szwecji), zaplacilbym o ok. 3-5 punktow % wyzszy podatek w Polsce, niz w kraju uznawanym powszechnie za najbardziej socjalnie skrzywiona gospodarke swiata… :)
Ciekawe, prawda?
Sobie i wszystkim „ucisnionym” zycze przynajmniej zniesienia w Polsce „podatku Belki”, czyli haraczu od zyskow kapitalowych – wtedy bez zalu bedzie mozna wyplacac dywidendy albo grac na gieldzie. Jakos Panstwo nie ma ochoty uczestniczyc w stratach inwestorow podczas bessy, a od kazdej zarobionej zlotowki pare % jednak chce miec.
No, ale dosc juz narzekania – w koncu musi byc na podwyzki w sektorze publicznym :)
Dwie rzeczy sa pewne – smierc i podatki, wiec lepiej skupic sie na istotnym powiekszaniu „licznika”, niz reagowac alergicznie na „mianownik”, skoro nie mamy na niego wplywu… Tak chyba nawet rekomendowal Alex w poscie o „kregach”.
Pozdrawiam serdecznie,
Kuba Jedrzejek
Kuba
Stawki wyglądają dobrze dopóki nie zaczniesz zarabiać trochę więcej (patrz przykłady). Dodatkową zaletą jest niski PITA Factor tej całej czynności, zwłaszcza jeśli masz dobrego doradcę podatkowego.
Wbrew temu co piszesz ja reaguję alergicznie na konieczność płacenia podatków wyższych niż absolutne minimum, to jest zrozumiałe bo to przecież moje uczciwie zarobione pieniądze. Całe szczęście niemieckie prawo podatkowe należy do najbardziej skomplikowanych na świecie, co fachowcowi pozwala ciągle na znalezienie jakichś legalnych możliwości :-)
Mieszkając w Polsce prawdopodobnie płaciłbym niższe podatki, lecz z tego co słyszałem o rodzimej skarbówce oznaczałoby to znacznie większy PITA. Gdyby to ostatnie się zmieniło to prawdopodobnie mnóstwo ludzi takich ja ja (i to nie tylko Polaków) przeniosłoby swoje interesy na wschód od Odry
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Alex,
O ile mnie pamiec nie myli, w Polsce najwyzsza stawka podatku doch. od osob fizycznych to 40%, czego w przytoczonych przez Ciebie wyliczeniach dosc zamozny Niemiec nie osiaga nawet przy dochodzie 150 000 EUR rocznie…
U nas natomiast jest tak:
– 30% juz od 12 500 EUR rocznie
– 40% juz od 24 500 EUR rocznie
czyli ca. 2-3 razy wiecej niz w Niemczech przy analogicznych dochodach.
Oczywiscie jako „jednoosobowe przedsiebiorstwo” placilbys w Polsce 19%, co byloby faktycznie korzystniejsze, ale nie-przedsiebiorca Kowalski znacznie mocniej zagryza zeby wypelniajac rocznego PITa (Factor, chcialoby sie dodac… :) niz nie-przedsiebiorca Schmied.
A przy okazji – czy nie uwasz, ze polska nazwa formularza zeznania podatkowego jest dosc trafna? Pain In The + rozne symbole… :) Wlasnie sprawdzilem – w 2006 r bylo takich roznych formularzy 50 szt. W 2007 r juz tylko 19 szt. Moze sie jednak przeprowadzisz nad Wisle? :)
Pozdrawiam,
Kuba
Kuba
Nawet nie rozważam bycie pracownikiem najemnym, stąd moje ograniczenie się do stawki 19%
Tą ostatnią stawkę płaciłbym bez zmrużenia oka i z pocałowaniem w rękę jeśli tylko nie wiązałoby się to z koniecznością pilnowania tak wielu spraw i terminów, przy jednocześnie ogólnym wrogim i nieufnym nastawieniu polskiej skarbówki (przeprowadziłem na ten temat dość dokładne rozpoznanie)
W Berlinie z urzędem podatkowym miałem w ostatnich latach do czynienia tylko raz w zeszłym roku, kiedy osobiście dostarczałem tam bardzo spóźnione zeznanie podatkowe (gdybym jak zazwyczaj po podpisaniu wysłał je do doradcy a on do urzędu to niepotrzebnie nadwyrężyłoby to cierpliwość fiskusa :-)), poza tym kilka przelewów i sprawa jest załatwiona. Nikomu nie muszę udowadniać, że nie jestem przestępcą. Moje życie jest zbyt cenne, aby spędzać je w urzędach!!
Tak więc na razie pozostanę tu gdzie jestem odwiedzając kraj tylko od czasu do czasu.
Pozdrawiam serdecznie
Alex
A ja dopiero wysłałem kwestionariusz do E&Y, które mnie rozliczy za rok 2006 :-)
Dopiero w grudniu dostałem rozliczenie za 2005, które musiałem odsyłać do mojego Finanzamt w Heidelbergu.
Rozliczanie podatków to jedna z najbardziej nielubianych przeze mnie rzeczy. Szczególnie, że muszę się rozliczać w kilku krajach. Ostatnio są to 3 kraje.
Co do niemieckiego systemu podatkowego i stawek, to uważam że jak przystało na Państwo socjalne urząd finansowy jest tam bardzo pazerny. Jak bywasz w Niemczech to wiesz też, jak prasa rozpisywała się tam o sportowcach którzy nie chcą płacić podatków w swoim kraju.
Pamiętajmy ponadto, że podatki płacone od zarobków to tylko kropla w morzu tego co faktycznie płacimy. Chociażby VAT. Jak mieszkałem w USA, to np. w Pensylwani miałem 0% VAT na ubrania, a 20 mil obok w innym stanie 0% na elektronikę. Żyć nie umierać! Nie to co w Europie, gdzie VAT jest bardzo wysoki.
W Niemczech najbardziej dobijały mnie opłaty radiowotelewizyjne, które wynosiły około 250EUR. I za co? Za to, że za publiczne pieniądze Państwo ma narzędzie propagady. Wiemy jak to wyglada w Polsce. Każda partia się bije o dostęp do rady. Niemcy sa mistrzami w ściąganiu tego typu opłat, bo w odróżnieniu od Polski stosuje sie tam praktyki rozbienia zdjęć z zewnątrz, aby udowodnić że ktoś korzystał z telewizora. Nie można im też poskąpić pomysłowości. Przykładem jest wprowadzenie opłaty od komputera, który przecież może służyć do obioru radia i telewizji.
Pozdrawiam
Rafał
Rafał
To jesteś w tym roku lepszy :-)
Wyobrażasz sobie jak z takimi terminami wyglądalibyśmy w RP?
Zgadzam się co do pazerności fiskusa, nikt z nas nie lubi płacenia podatków. Pokazując parę przykładów pokazałem tylko, że jest to „pazerność” bardzo względna.
Każdy może wyciągnąć własne wnioski odpowiednie do sytuacji i aktualnych zarobków.
To, że bardzo dobrze zarabiający sportowcy nie chcą płacić tu podatków wynika właśnie z systemu progresywnego (najwyższa stawka 40%)
VAT, nawet po ostatniej podwyżce jest niższy niż w Polsce i wynosi 19%
Nie rozumiem Twojego problemu z opłatami za abonament. Po pierwsze z tym ściąganiem go nie jest tak jak piszesz („Niemcy sa mistrzami w ściąganiu tego typu opłat, bo w odróżnieniu od Polski stosuje sie tam praktyki robienia zdjęć z zewnątrz, aby udowodnić że ktoś korzystał z telewizora” – skąd wziąłeś taki przypadek ??). Nie chcę tutaj publicznie podawać przykładów, że w praktyce jest nieco inaczej :-)
Z tą tubą propagandową państwa to spora przesada. Generalnie w publicznej telewizji jest sporo programów na poziomie i ciekawych dyskusji na najprzeróżniejsze tematy. Rzeczy jakie widziałem w TVP byłyby tutaj nie do pomyślenia.
W takim Berlinie masz bez dodatkowych opłat telewizję cyfrową z 28 programami odbieranymi za pomocą kilkucentymetrowej anteny i taniej przystawki do telewizora albo komputera. Ktoś za tę infrastrukturę musi płacić.
Pozdrawiam serdecznie
Alex
co do przykładu w ściąganiu opłat to konkretnego Ci nie podam, ale mam tę informacje od stryja, który mieszka już w Niemczech 20lat. Być może różnie jest w różnych landach. Wiem tylko, że średnio co 2-3 miesiące dostawałem listy z pogróżkami od urzędu zajmującego się ściąganiem podatku. GEZ groził mi karami za niepłacenie, tyle że akurat w moim przypadku Niemcy wykazywali niezły bałagan w papierach (dziwne…prawda?). W wynajmowanym przeze mnie mieszkaniu opłaty te płacił właściciel (taka była umowa). Po prostu GEZ dostawał „cynk” z urzędu meldunkowego i zaczynała się lawina listów, chociaż sam tam dzwoniłem i wyjaśniałem. Właściciel lokalu też.
Co do tuby propagandowej, to oczywiście że to nie to samo co w latach świetności PRL-u, ale może na tym polega trick. Pewne przekazy robi się teraz bardziej subtelnie. Nie twierdzę, że niektóre dyskusje nie są ciekawe. Moja krytyka wynika być może z faktu, że za oglądaniem telewizji nie przepadam. Jak chcę zobaczyć dobry film, to wolę na komputerze lub odtwarzaczu DVD. Uważam Internet za lepsze źródło informacji.
Co do VAT, to 19% procent to nadal dużo wiecej niż tyle ile płacisz w USA (pomijając zerowy podatek na niektóre towary w zależności od stanu).
pozdrawiam
Rafał
Mam wrażenie, że dajecie się nabrać na numer stosowany w większości współczesnych krajów kręgu euroatlantyckiego, polegający na oddzieleniu podatku dochodowego od „społecznego”, czyli „ZUS-u”. Jest to taki sam podatek, jak dochodowy, tak samo nieunikniony i przymusowy. Podobnie jest np. we Francji, gdzie dochodowy jest dość niski, a „społeczny” spory. W porównaniach podaje się jedynie dochodowy i Francja wygląda na raj podatkowy.
Dodatkowo „ZUS” w większości tych krajów jest podzielony na część pracodawcy i część pracownika, aby bardziej zatrzeć obraz tego, ile tak naprawdę płacimy. W Polsce podatek ZUS (pracodawcy+pracownika) przekracza bazową stawkę dochodowego ponad dwukrotnie, o czym nie wspomina przy oficjalnych porównaniach.
W Polsce i Hiszpanii prowadzący działalność gosp. płacą haracz w wysokości ok. 250 Euro miesięcznie (ZUS) za sam przywilej prowadzenia owej działalności. W mojej opinii ma to na celu zaoranie rynku na korzyść dużych firm oraz ograniczenie zdrowego zjawiska, jakim jest samozatrudnienie. Dlatego Polska i Hiszpania nie mają szans na rozwój podobny do irlandzkiego, gdzie przy minimalnym wysiłku odwiecznie biedny kraj w kilkanaście lat stał się przodującą gospodarką światową.
Jak to jest w Niemczech? Ciekaw jestem, ile wynoszą opłaty na rozmaite „fundusze socjalne” i inne obciążenia związane z zatrudnieniem.
Odrobina rozrywki – podatek dochodowy, Irlandia 2007:
Dla zatrudnionych:
do 17600 Euro -> 0%
17600 Euro – 34000 Euro -> 20%
ponad 34000 Euro -> 41%
PRSI (ZUS) pracownika: 6% (4% przy dochodach poniżej 480 Euro/tyg)
PRSI (ZUS) pracodawcy: 10,75% (8,5% przy dochodach poniżej 365 Euro/tyg)
Razem PRSI (ZUS) : do 16,75%
Dla samozatrudnionych:
do 8800 Euro -> 0%
8800 Euro – 34000 Euro -> 20%
ponad 34000 Euro -> 41%
PRSI (ZUS) samozatrudnionego: 5% (3% przy dochodach poniżej 480 Euro/tyg), liczone od DOCHODU (!).
Minimalna wpłata PRSI: 253 Euro rocznie (W Polsce ok 3000 Euro rocznie!)
Termin rozliczenia dla zatrudnionych na etacie skrócono dwa lata temu. Teraz mamy 5 lat na rozliczenie roczne (dawniej było 10 lat). Jest to bardziej zrozumiałe, gdy weźmiemy pod uwagę, że system zaliczek jest tak skonstruowany, że pod koniec roku bardzo rzadko zalegamy urzędowi z podatkiem, raczej to on nam coś ma zwrócić. Irlandczycy często nie wiedzą albo zapominają o zwrotach i odliczeniach, dlatego w kasie państwa leżą grube miliony nadpłaconego podatku. Dlatego właśnie skrócono okres rozliczenia, aby państwo mogło położyć łapę na tych pieniądzach już po 5 latach (zamiast 10).
Termin rozliczenia (i płatności) podatku dochodowego dla samozatrudnionych: 31 października następnego roku.
Dodatkowe informacje: VAT 21%, podatek korporacyjny 12,5%, podatek od dochodów kapitałowych 20%.
Dane, które podałem mogą nie być w 100% precyzyjne, ale dają w miarę jasny obraz obciążeń podatkowych.
Dla tych, którym te liczby nie są dość klarowne: W Irlandii 17600 Euro rocznie zarobione na etacie jest wolne od podatku, płaci się tylko PRSI (ZUS), w niskiej stawce.
17600 Euro to ok. 5000 zł miesięcznie. Przy takich podatkach większość Polaków mieszkających w Polsce zarabiających tak, jak teraz zarabiają, nie płaciłaby podatku.
Pozostaje teraz tylko czekać na Drugą Irlandię.. lub jakiś inny cud ;)
Ze względu na możliwość upychania w koszty różnych wydatków (amortyzacja i eksploatacja samochodu, sprzęt komputerowy, telekomunikacja, podróże, pączki na tłusty czwartek :-) ) rzeczywista stawka podatku w przypadku samozatrudnienia jest w Polsce znacznie niższa niż 19% (bo to jest 19% od dochodu, a nie od przychodu).
No i ZUS ma wartość stałą, minimalną, niezależną od przychodu i dochodu.
Warto o tym pamiętać.
Polski system daje olbrzymie przywileje samozatrudnionym w stosunku do pracowników najemnych.
shaft Says: „17600 Euro to ok. 5000 zł miesięcznie. Przy takich podatkach większość Polaków mieszkających w Polsce zarabiających tak, jak teraz zarabiają, nie płaciłaby podatku.
Pozostaje teraz tylko czekać na Drugą Irlandię… lub jakiś inny cud”
Pozwolę sobie nie zgodzić się w dwóch kwestiach:
1) Myślę, że w wielu branżach (a napewno w informatycznej i budowlanej) wyciągnięcie miesięcznie netto 5000.- zł nie jest już dla dobrego fachowca w Polsce problemem. Nie warto więc w tym celu wyjeżdżać do Irlandii.
2) Nie czekajmy na cud – sami go sobie stwórzmy!
Witajcie z Wrocławia :-)
Rafał
Zawsze mówię, że Berlin to nie jest typowe niemieckie miasto :-)
Pewnych akcji, które być może zdarzają się w Niemczech Zachodnich (jak te z fotografowaniem telewizorów przez okno) nie mogę sobie u nas wyobrazić. To trochę jak z wprowadzonym ostatnio zakazem palenia w lokalach (za wyjątkiem specjalnych pomieszczeń). Ostatnio byłem w takiej popularnej kawiarni w centrum i tam to specjalne „akwarium” dla palaczy było puste, kilka osób po prostu paliło na sali głównej :-)
Shaft
Masz rację, pracownicy najemni są wszędzie „strzyżeni” prawie do skóry. Dlatego nigdy takim nie byłem :-)
Jeśli chodzi o osoby prowadzące działalność gospodarczą, to poza jednym stosunkowo niewielkim ubezpieczeniem nikt specjalnie nie interesuje się, czy i jak zabezpieczasz się na starość. bądź jaki wariant zabezpieczenia na wypadek choroby stosujesz. Stosowane praktyki mogą różnić się od kraju związkowego, do kraju związkowego. Jak chcecie, to mogę dokładnie dowiedzieć się po powrocie.
Podkreślam, że Berlin jest „special”, co ma swoje wady i zalety (np. po przeprowadzce i oficjalnym przemeldowaniu się mój nowy urząd podatkowy nie mógł znaleźć mnie w bazie danych i pytał mojego doradcy, czy ja w ogóle istnieję :-))
Dziękuję za interesujące dane dotyczące irlandzkiego systemu podatkowego. Widać, że jest on dobry dla ludzi, którzy nie zarabiają zbyt wiele. 41% powyżej 34000 euro rocznie jest brutalne, tę granicę stosunkowo łatwo jest przekroczyć.
Podatek korporacyjny 12,5% jest bardzo atrakcyjny, o ile nie ma tam jakiś ukrytych komplikacji.
TesTeq
Każdą u podanych wyżej stawek wylicza się od dochodu, czyli przychód minus koszty jego uzyskania. I możliwości wrzucania różnych rzeczy w koszty masz we wszystkich krajach, w których mieszkałem. Te przywileje dla samozatrudnionych występują nie tylko w Polsce, dlatego dziwią się, że tyle osób wybiera karierę „najemnika”. No ale to jest osobista decyzja każdego z nas.
Pozdrawiam serdecznie
Alex
TesTeq
„Pozwolę sobie nie zgodzić się w dwóch kwestiach:
1) Myślę, że w wielu branżach (a napewno w informatycznej i budowlanej) wyciągnięcie miesięcznie netto 5000.- zł nie jest już dla dobrego fachowca w Polsce problemem. Nie warto więc w tym celu wyjeżdżać do Irlandii.”
Tzn. z czym się nie zgadzasz? Z faktem, że większość Polaków zarabia poniżej 5000 zł?
„Nie warto„? Wyjazd za granicę nie jest zsyłką, chyba, że tak się go chce widzieć. Oglądając świat z innej perspektywy geograficznej można sporo się nauczyć – a że również przy tym nieźle zarobić, to chyba dobrze?.. :)
Podatek 19% jest bardzo dobry, uważam, że to główna przyczyna obecnego wzrostu gospodarczego w Polsce. Zabawne, że wprowadził go rząd Millera, jeśli pamiętam. Natomiast zaporowa stawka ZUS sprawia, że próg wejścia jest dla wielu za wysoki. Znam wielu ludzi w Polsce, którzy teraz prowadzą dobrze prosperujące firmy, a w pierwszych latach mieli działalność zarejestrowaną na rodzica albo wspólnika, samemu nie figurując w żadnych papierach. To jest chore i jest z kolei jednym z podstawowych powodów, dla których Polska nie była „Drugą Irlandią” jeszcze zanim ta stała się „Celtyckim Tygrysem”.
Alex
Stawka 41% boli.. pomyśleć, że obniżają ją stopniowo bodaj z 60% ;)
Co do PITA – działalności nie trzeba nawet rejestrować (powinno się, ale nic się nie stanie, gdy tego nie zrobisz w pierwszym roku, chyba, że wejdziesz w VAT). Trzeba po prostu zacząć wystawiać (i zbierać) rachunki i rozliczyć się do października następnego roku. Prawie wszystko załatwia się przez internet lub telefon. W Polsce nie wierzą mi, że nowy adres zamieszkania podaje się dzwoniąc do urzędu – żadnych papierków!
Byłem na spotkaniu dla przyszłych przedsiębiorców organizowanym przez tutejszą skarbówkę. Spotkanie-szkolenie odbyło się po polsku, z przerwą na kawę, delicje i michałki(!). Później urzędnicy odpowiadali na pytania (przez tłumacza). Często nie rozumieli pytań, np. „gdzie można kupić zeszyt książki przychodów i rozchodów i jak prowadzić w nim rachunki?”. Jak to gdzie?.. Należy wziąć jakikolwiek zeszyt czy notes i zapisywać tak, żeby dało się potem odczytać :)
Irlandzcy urzędnicy rozdawali na końcu z uśmiechem wizytówki, prosząc o kontakt emailowy lub telefoniczny gdy tylko pojawią się jakieś nowe pytania. Aż się chce płacić podatki ;)
Upss.. znacznik CITE nie zadziałał i cytowana wypowiedź zlała się z moją wypowiedzią.. Proszę Gospodarza o interwencję, jeśli można ;)
Shaft
Już poprawione :-) Swoją drogą ciekawe dlaczego system automatycznie wrzucił tamten komentarz do moderacji????
Wracając do meritum, to byłem wczoraj zbyt zmęczony podróżą, aby zwrócić uwagę TesTeq że dla dobrego specjalisty osiągnięcie 5000 zł (ok. 1430 euro) jako stawka miesięczna nie powinno być ani specjalnym problemem, ani tym bardziej powodem do dumy i to w dowolnym kraju Unii wliczając Polskę :-) Jakby powiedzieli Amerykanie „you should do much better than that” :-) Oczywiście niekoniecznie mówimy tutaj o tzw. etacie :-)
Też zgodzę się z Tobą, że nie tylko warto popróbować życia w różnych krajach, lecz wręcz uważam to za niezbędny element edukacji życiowej młodego człowieka, o czym pisałem już kilkakrotnie.
Stawka ZUS w Polsce powoduje, że sporo osób „rozpędza się” w szarej strefie i dopiero po rozkręceniu interesu zaczyna działać oficjalnie. Znam sporo takich przypadków. Po rozkręceniu jakiejkolwiek działalności wartej kontynuacji (z biznesowego punktu widzenia) stawka liniowa na ZUS (ok. 800 zł o ile jestem dobrze poinformowany) to pryszcz niewart zawracania sobie głowy.
Liniówka 19% normalnie zrobiłaby z Polski lokalny raj podatkowy, gdyby nie brak pewności prawnej i zdecydowanie negatywne i upierdliwe nastawienie aparatu skarbowego. Z tego co słyszę, to bardzo łatwo w Polsce niechcący stać się „przestępcą skarbowym”, a tego żaden szanujący się przedsiębiorca nie chce. Można robić w biznesie różne rzeczy, ale z lokalnym fiskusem trzeba żyć w zgodzie i płacić to, co według prawa absolutnie musisz.
W Niemczech przemeldowując się trzeba odwiedzić lokalny urząd dzielnicy (kiedyś wystarczyło wypełnienie kwitka na dowolnym posterunku policji). Wszystko inne (przeniesienie numery telefonu, internet, prąd, urząd podatkowy, prawa wyborcze do władz lokalnych itp. załatwiało się przez telefon, mailem albo wręcz „z automatu”. To że fiskus nie mógł mnie znaleźć i poprosił o przesłanie kopii potwierdzenia o zameldowaniu (które odkąd mieszkam w Berlinie do niczego nie było mi potrzebne) jest rzadkim wyjątkiem, pewnie ktoś wpisując w komputer pokopał pisownię mojego niełatwego dla Niemców nazwiska :-)
Bezpośrednich doświadczeń z urzędnikami skarbówki prawie nie mam, bo zaangażowanie dobrego doradcy podatkowego jest standardową procedurą przy wprowadzaniu się do nowego kraju, a ten przejmuje na siebie wszystko.
Niemniej powinno być właśnie tak, jak opisujesz
Pozdrawiam serdecznie rozpoczynając dłuuuugi dzień
Alex
Gwoli ścisłości – ja nie neguję wszystkich pozytywnych aspektów pracy za granicą. Stwierdziłem jedynie, że wyjazd informatyka do Irlandii tylko dlatego, że w Polsce nie może znaleźć pracy za 5000,- netto to chybiona motywacja. Ale niech jedzie – być może będąc za granicą zobaczy nowy wspaniały świat, który odblokuje jego przedsiębiorczość i poczucie własnej wartości.
shaft Says: „Tzn. z czym się nie zgadzasz? Z faktem, że większość Polaków zarabia poniżej 5000 zł?”
Nie neguję faktu, że tak jest, natomiast nie zgadzam się z tym stanem rzeczy. :-)
A najbardziej nie zgadzam się z „czekaniem na cud”. Nikomu w kontrakcie na życie nie zapewniono „cudów” – dostajemy w prezencie jedynie okazje, które należy wykorzystywać.
Witajcie,
Na początku potraktowałem ten post po prostu jak zwykły news.
Potem z ciekawości (dysponując odrobiną wolnego czasu ;) ) przeczytałem komentarze…
…i olśniło mnie ;)
Są to bodaj pierwsze wypowiedzi, z których jasno wynika że opłaca się być „samo zatrudnionym” w Polsce (zazwyczaj w sieci można znaleźć same narzekanie itd.) i to nie jest „takie straszne”. Tak więc, właściwie … dlaczego nie ja? ;) Jedyne co mnie martwi to kompletny bark obycia w kwestiach tak pięknie poruszanych tutaj czyli podatki, procenty, papierki itd.
W związku z tym zwracam się do Was – osób z doświadczeniem – z ogromną prośbą. Alex może użyczył byś miejsca na specjalny topik związany z zakładaniem i prowadzeniem własnej działalności? Co ty na to? W takim miejscu każdy przedsiębiorca mógłby też napisać z własnego doświadczenia na co zwracać uwagę przy rejestracji i prowadzeniu (np. słyszałem, żeby lepiej nie „uczestniczyć” w badaniach GUSu ponieważ zabiera do b. dużo czasu i innych zasobów).
Informacje zawarte na tym blogu na pewno były by przydatne oraz przede wszystkim wiarygodne. Osobiście bardzo bym się cieszył z takiego „gotowca”.
Może Paweł Urbański po powrocie z Afryki dał by się namówić na takipost – jak to było w jego przypadku? (Paweł co Ty na to?)
Co Wy na to? ;)
Pozdrawiam
p.s czy ktoś z Was będąc zatrudnionym w korporacji przechodził na samozatrudnienie?
@Shoovi: Tak łatwo, jak w innych krajach, to w Polsce nie jest, ale zawsze może być gorzej (w czasach, kiedy żyły dinozaury, przed założeniem jednoosobowej firmy trzeba było zdać egzamin czeladniczy, no chyba, że miało się ukończone studia w odpowiednim kierunku, to wystarczył kurs z prowadzenia działalności we właściwej Izbie Rzemieślniczej).
Moje rady:
1) Formalności związane z rejestracją firmy wciąż (?) wymagają wizyt w kilku urzędach (Gmina, Urząd Skarbowy, WUS, ZUS), ale potem już tylko co miesiąc przelew do ZUSu i rozliczenia z Urzędem Skarbowym.
2) Nie słyszałem, żeby GUS jakoś uciążliwie ścigał małe firmy.
3) Jeśli możesz, rozkręcaj firmę „po godzinach”, pracując jeszcze w korporacji. Nie rzucaj się od razu na głęboką wodę bez zaplecza finansowego.
@Alex: Mam nadzieję, że odpowiadając Shoovi nie nadużywam Twojej gościnności.
Shoovi
Bycie samozatrudnionym opłaca się pod warunkiem, że generujesz przy tym przychody co najmniej kilkakrotnie większe (przynajmniej na godzinę Twojej pracy) od tego, co otrzymywałbyś na etacie. Inaczej nie ma to przecież sensu!!
Nie dla każdego jest to dobre rozwiązanie, bo wymaga nieco innego podejścia niż funkcjonowanie jako pracownik najemny.
Wbrew temu, co uważa wielu niezorientowanych w rozpoczęciu interesu najbardziej przeszkadzają nie formalności (bo możesz stosunkowo tanio zatrudnić fachowców), nie brak kapitału (bo możesz wybrać takie dziedziny, które umożliwiają bootstrapping) lecz właśnie niewłaściwa postawa i trudności komunikacyjne. A o tym właśnie piszę na tym blogu :-)
Jeśli chodzi o specjalny temat, to może namówię Kubą do napisania gościnnego postu na temat udanego przejścia od pracy w korporacji do prowadzenia (z powodzeniem!!) własnej firmy.
TesTeq
Bardzo ważną rzeczą na tym blogu jest podawanie sprawdzonych wiadomości. Na podstawie jakich osobistych doświadczeń wypowiadałeś się w ostatnim komentarzu?
Pozdrawiam serdecznie
Alex
@Alex: Już zaspakajam :-) :
1) Działalność jedno- i wieloosobową prowadzę od czasów dinozaurów (czyli zacząłem przed 1989).
2) GUS mnie ściga średnio raz na 10 lat.
3) W międzyczasie pracowałem na pełnym etacie w Wielkiej Korporacji (był to międzyczas pozwalający przekonfigurować moją własną działalność, a jednocześnie zdobyć bezcenną wiedzę z zakresu działania Wielkich Korporacji).
TesTeq
Moje wątpliwości biorą się stąd, że GUS to ogólnie przyjęty skrót Głównego Urzędu Statystycznego. Na czym polega to nękanie Cię przez tę instytucję?
Pozdrawiam
Alex
@Alex: GUS pozyskuje swoje dane statystyczne nie tylko od organów administracji państwowej i samorządowej, ale i od przedsiębiorstw. Generalnie duże firmy muszą często wysyłać jakieś sprawozdania, a małe bardzo, bardzo rzadko. Kiedyś GUS przysłał mi ankietę dotyczącą struktury przychodów mojej firmy za ostatni rok – nic specjalnie uciążliwego. Po prostu zostałem wylosowany do tego badania. Tutaj jest coś o tym napisane:
http://www.vat.pl/gus_sprawozdawczosc_ksiegowosc_1704.php
Tu znalazłem to co mnie DZISIAJ bardzo interesuje.Mianowicie link do obliczenia podatku w Niemczech. Bo byłem u mojego doradcy podatkowego po odbiór zeznania podatkowego za 2007 rok i ….ech ,co tu gadać, wyliczył mi 4500Euro do zapłaty !Według tego kalkulatora( o którym to linku mowa powyżej ), wychodzi trochę inaczej, korzystniej dla mnie.
Ale interesuje mnie coś jeszcze, jak rozlicza się prywatny samochód do celów firmowych.Za ostatni rok wykazałem ponad 46 tys. przejechanych kilometrów. Czyli razy 30 centów za kilometr… to juz ładna sumka. A on zaliczył mi niecałe 20 tys., bo coś tam, itd, itp…
Może coś wiesz ALEX na ten temat?
Ostatnie 3 m-ce spędziłem w Berlinie, i od czasu do czasu chodziłem do ALEX-a na Alexanderplatz.
Pozdrawiam.
Cekawy blog
Niewiarygodne, ale prawdziwe :-)
właśnie wysłałem do mojego doradcy podatkowego ostatnie (prawie :-)) materiały do zeznania za rok 2007. Ja widzicie poprawiam się coraz bardziej :-)
Dwa lata temu dostarczyłem je prawie pełny rok kalendarzowy po normalnym terminie, ostatnio w styczniu a teraz w listopadzie!!! Mój doradca nie mógł uwierzyć własnym oczom!!
Nawiasem mówiąc, właśnie to zeznanie i kilka innych spraw do domknięcia spowodowały moją ostatnią absencję na blogu. Teraz trzeba odespać zaległości i od jutra widzimy się częściej, tym bardziej że ostatnio pojawia się coraz więcej interesujących wypowiedzi, do których warto się odnieść
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Czy wiesz, że w Polsce fiskus jest bezwzględny wobec ludzi, którzy tracą najbliższą rodzinę? Jeśli spóźnią się o choćby jeden dzień ze zgłoszeniem spadku (termin 1 miesiąc od uprawomocnienia się wyroku sądowego), tracą prawo do zwolnienia z podatku (w przypadku dziedziczenia nieruchomości jest to kilkadziesiąt tysięcy złotych). Żeby było jeszcze żałośniej, po roku są wzywani w sprawie wykroczenia polegającego na nieterminowym złożeniu zeznania podatkowego i nakładana jest na nich grzywna w wysokości kilkuset złotych. Wszystko w majestacie prawa.
TesTeq
Spójrz na to pozytywnie. W Polsce przynajmniej fiskus mówi „jeśli złożysz w odpowiednim terminie zeznanie podatkowe, to możesz zatrzymać cały spadek”.
W innych krajach fiskus od razu ustawia się w kolejce po pieniądze. To robi różnicę!
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Dzięki, Alex. Od razu mi lepiej. :-)
Witam serdecznie!
Z zainteresowaniem przejrzałem sobie artykuł Alexa i całą dyskusję. Jak widzę Alex jest świetnie zorientowany w niemieckich niuansach podatkowych. Miałbym do Ciebie prośbę-pytanie: będę pracował na zasadzie samozatrudnienia dla polskiej firmy, która chce wprowadzić swoje produkty między innymi do Niemiec. Punkt ciężkości przypadnie na Niemcy. W Niemczech jestem zameldowany i jakiś czas byłem zatrudniony na umowie o pracę w niemieckiej spółce. Noszę się jednakże z zamiarem założenia działalności w Polsce (mimo wszystko 19% przy moich dochodach będzie atrakcyjniejsze), wymeldowania z Niemiec (tak czy inaczej mam stały meldunek w Polsce). Pomieszkiwać w DE i tak będę i tu mam dylemat: czy może mieć miejsce sytuacja, że niemiecki fiskus i tak będzie się ode mnie domagał zapłacenia podatków (gdyby jakiś trafem wpadł na moją osobę)? Mimo, że firma jest zarejestrowana w Polsce i wykonuje usługi dla innej polskiej firmy. Nie wiem też jak jest interpretowana zasada pobytu powyżej 180 dni. Na zasadzie ciągłości? Bo jeżeli co weekend będę w Polsce to chyba nie ma problemu?
Bardzo dziękuję za radę i informację.
Andrzej
Widzę, że i dla Ciebie polskie 19% PIT okazało sie atrakcyjne :-)
Nie chcę zastępować dobrego doradcy podatkowego, co najmniej powinieneś przestudiować polsko-niemiecką umowe o unikaniu podwójnego opodatkowania, szczególnie te część o rezydencji podatkowej.
Nie mam tego tekstu teraz przed soba, ale generalnie jest tam kilka kryteriów, z których 183 dni są pierwszym, ale nie jedynym. Na przykład, jak juz nic innego nie można ustalić, to liczy sie obywatelstwo podatnika :-) Zorganizuj sobie tekst (powinien być w internecie na stronach MF) i postudiuj.
Te 183 dni nie muszą być w jednym kawałku, liczy się suma w ciągu roku.
Pamiętaj też, że od 1.01 masz w Niemczech obowiązek ubezpieczenia zdrowotnego dla samozatrudnionych, a to jest tez dość drogie.
Pozdrawiam
Alex
Witam Alex,
bardzo Ci dziękuję za radę. Spróbuję dotrzeć do tego tesktu i go sobie poczytam.
Pozdrawiam serdecznie
witam. mam mnóstwo pytań, dotyczących samozatrudnienia w niemczech, jako osoba do opieki nad osobami starczymi. z tego co sie orientuję wystarczy 5 lat legalnej prac w niemczech by na starość móc ubiegać sie o emeryturę, moje pytanie dotyczy miesięcznych kosztów wynikających z konieczności opłacenia ubezpieczenia zdrowotnego, składek emerytalnych itp./ moje kolejne pytanie dotyczy tego czy istnieją jakieś uregulowania prawne mówiące jaki musi być minimalny przychód mojej firmy?? bardzo prosze o odpowiedz, z góry dziękuje !
Witam wszystkich!
Z ciekawością zaczęłam czytać blog alex-a. Sama mieszkałam bardzo długo w DE, mam tam stałe zameldowanie. Od 4 lat pracuję w PL i jestem trochę zdziwiona, że opisywane są jedynie warunki fiskalne różnych krajów, a nie brane zostaje pod uwagę, ile de facto kosztuje mnie 'życie’ w danym państwie (np. podstawowe opłaty jak mieszkanie, nawet chociażby za rachunki telefonu komórkowego – w Niemczech wszędzie dostępna jest 'flat-rate’, w PL płacę orbitalne rachunki… lub chociażby cena podstawowych artykułów spożywczych jak chleb, mleko…). Rozumiem że dązymy do tego aby jak najwięcej czerpać zysków z naszych zarobków, niezależnie ile zarobimy. Jeśli jednak zarabiamy w danym Państwie, to powinniśmy patrzeć na „zyski” w relacji zarobek/wydatki. Coraz bardziej jestem tego zdania, że porównując zarobki I WYDATKI w PL i w DE, życie 'kosztuje’ bardzo podobnie! z tą różnicą że w DE życie jest napewno bardziej spokojne i 'poukładane’ niż w PL!! ;-))
Pozdrawiam
Keda
Witaj na naszym blogu. Tak z ciekawości, to gdzie nauczyłaś się pisać imiona własne z małej litery?
Jeśli chodzi o podatki, to w międzyczasie (z tego własnie powodu) mieszkam w Polsce i chętnie płacę 19% liniowego.
Zgadzam się, że odczuwalne koszty życia w PL i DE są zblizone, pewne rzeczy są droższe tam, pewne tańsze.
Pozdrawiam
Alex
PS: W międzyczasie i w PL mamy flat rate w komórkach, ja np płacę ok 160 PLN za bardzo dobry telefon, wszystkie rozmowy, sms-y i mms-y w kraju wliczone, 90 min rozmów z całym światem wliczone plus 2GB transferu.