W którymś z krytycznych komentarzy zarzucono mi, że żyję w „swoim świecie”, który nie ma wiele wspólnego z „polskimi warunkami”
Aby było zabawniej, ta osoba miała bardzo wiele racji, choć na pewno ta różnica nie jest kwestią geografii :-)
Dla wyjaśnienia przyjrzyjmy się pewnej pozornie teoretycznej, a jednocześnie niezmiernie istotnej kwestii, a mianowicie pojęciu„rzeczywistości”, co jest nieco trudne z powodu ułomności naszego ojczystego języka. Przy czym z góry proszę Czytelników, którzy studiowali filozofię o wyrozumiałość dla wszystkich uproszczeń i unikania fachowych terminów – ten blog jest przeznaczony dla szerokiego grona ludzi.
Ze względu na wspomnianą ułomność polskiego podeprzyjmy się na chwile językiem niemieckim, który jest znacznie bardziej precyzyjny.
W języku sąsiadów zza Odry mamy dwa słowa odnoszące się do tego, co uważamy za „rzeczywistość”:
- Realität czyli to, istnieje obiektywnie i niezależnie od nas, nazwijmy ją umownie „rzeczywistość_ob”
- Wirklichkeit – słowo pochodzące od „wirken” czyli oddziaływać. Czyli jest to ta rzeczywistość, która na nas „oddziałuje”, ta, którą w jakikolwiek sposób odczuwamy Ze względu na konstrukcję naszego układu nerwowego, to co odczuwamy jest praktycznie zawsze subiektywne, do czego jeszcze wrócimy. Nazwijmy ja „rzeczywistość_sub”, to jest ta rzeczywistość, która na Was działa.
Dlaczego zajmujemy się takimi pozornie bardzo teoretycznymi rozważaniami?
Jest kilka powodów:
- Nieumiejętność rozróżnienia tych dwóch pojęć powoduje, że w życiu codziennym niepotrzebnie intensywnie koncentrujemy się na badaniu rzeczywistości_ob. O ile takie badanie w ramach due diligence są jak najbardziej uzasadnione w sytuacjach biznesowych, czy w obliczu naprawdę poważnych decyzji prywatnych, o tyle w większości spraw codziennych jest to strzelanie z armaty do wróbla. Często w ten sposób wprowadzamy do naszej rzeczywistości_sub elementy całkowicie tam niepotrzebne i często ją psujące. Nasz czas i energię możemy spożytkować w lepszy i przyjemniejszy sposób.
- Nieumiejętność rozróżnienia tych dwóch pojęć powoduje, iż uzurpujemy sobie prawo do wygłaszania „obiektywnych” opinii i osądów, czym ośmieszamy się w oczach nieco bardziej wykształconych ludzi! To zdecydowanie szkodzi naszej reputacji i lepiej takich stwierdzeń unikać.
- Nieumiejętność rozróżnienia tych dwóch pojęć powoduje, że łatwo stajemy się niewolnikami naszej rzeczywistości_sub uznając ją za gdzieś tam istniejącą i niezależną od nas rzeczywistość_ob. To jest bardzo poważny problem unieszczęśliwiający wielu nawet inteligentnych i wykształconych ludzi, bo przecież tę rzeczywistość_sub, która na nas oddziałuje możemy sobie zmienić!
Jak mamy możliwości zmiany rzeczywistości_sub? Ponieważ jest to ta rzeczywistość, która na nas oddziałuje, to możemy:
- starać się usunąć elementy, których oddziaływanie na nas jest niekorzystne. Może to oznaczać np. selekcję ludzi, z którymi się zadajemy (http://alexba.eu/2011-01-14/jak-to-robi-alex/szybka-selekcja-alex-cz-1/) albo miejsca pracy (http://alexba.eu/2010-11-14/goscinne-posty/smutna-historia/ )
- nauczyć się innej reakcji na bodźce otoczenia, co automatycznie zmieni naszą odczuwalną rzeczywistość. Pisałem o tym wielokrotnie i część Czytelników mi nie wierzyła, iż np. na wiele form ataków werbalnych nie reaguję złością lecz ciekawością. Nawiasem mówiąc w ich subiektywnej rzeczywistości_sub było to niemożliwe i osoby te błędnie pomyślały, że jest to rzeczywistość_ob obowiązująca dla wszystkich :-)
- wystawić się próbnie na działanie bodźców, z którymi dotychczas nie mieliśmy do czynienia. Oczywiście w myśl starej rosyjskiej zasady „wsio wzmożno, tolko ostorożno” :-)
W konteście kontaktów międzyludzkich wspominałem o tym np. w poście http://alexba.eu/2006-03-25/rozwoj-kariera-praca/twoje-kontakty-oaza-monokultura-czy-zroznicowanie/
Ja wykorzystuję wszystkie z opisanych powyżej sposobów od lat, co mimo kiepskiej sytuacji wyjściowej doprowadziło do takiej jakości życia, że nie mogę o niej pisać otwarcie na blogu, bo część ludzi nie uwierzy, część zrobi się bardzo agresywna, a niektórzy napiszą „bo ty żyjesz w innej rzeczywistości” :-) Przy tym nie ma żadnych „obiektywnych” przeszkód, aby w rozsądnym okresie czasu większość z Was zrobiła to nawet lepiej ode mnie!!! Jesteście młodsi, macie więcej czasu i nie musicie powtarzać moich błędów.
To jest chyba post dość trudny i jak na ten blog o dużym stopniu abstrakcji, więc jeśli macie jakiekolwiek pytania i uwagi, to oczywiście chętnie odpowiem.
PS: Wiele osób jest nieszczęśliwych ze swoją rzeczywistością i zmienia ją czasowo oglądając telewizję (nawet polską!!) lub nadużywając alkoholu i narkotyków. A są przecież lepsze metody!!
____________
Tutaj możesz pobrać wersję dźwiękową (kliknij na link prawym klawiszem myszy, a potem na “Zapisz element docelowy jako…”)
Pamiętam 2007/2008 rok kiedy jeszcze mieszkałem swego czasu we Wrocławiu na stancji. W tym czasie zdałem sobie sprawę, że tak naprawdę to co nazywam często w rozmowie, cytuję: „obiektywnie patrząc” było tak naprawdę najczęściej moim subiektywnym zdaniem. Na szczęście w kilku rozmowach, mój przyjaciel zdał mi sprawę że popełniam błąd w interpretowaniu rzeczywistości (za co jestem mu teraz wdzięczny). Jak to ma się do dzisiaj w moim życiu? A podam przykład.
Obecnie mieszkam też na stancji w Krakowie, na początku tego okresu często były małe „wojenki” o nieumyte garnki i sztućce.
W momencie gdy jeden z lokatorów pytał mnie czy ta nieumyta łóżeczka jest moja, ja mu na to odpowiadałem: a bo ja wiem, nie pamiętam – najprawdopodobniej nie moja, daję 75% że nie moja. Na co on reagował złością. Rezultatem była mała kłótnia, więc po prostu umyłem wszystko co było w zlewie nawet te nie moje rzeczy.
Nie powiedziałem czy nieumyta łyżeczka była moja czy też nie moja – nauczony właśnie doświadczeniem z Wrocławia. Troche prosty przykład, ale nie mówię czegoś jeżeli nie jestem pewny. Fajnie potraktowany ten temat interpretowania rzeczywistości był opisany w książce z biblioteczki Alexa pt. „Simpleology” (zresztą napisałem małe streszczenie książki w dziale na forum biblioteczka alexba eu).
Tyle ode mnie, mam nadzieję że w temacie.
Pozdrawiam Serdecznie,
Kamil
Pomyliłem daty, zamiast 2007/2008 powinno być 2008/2009 ;-) … jak widać nawet przypadkiem tez mozna zrobic gafy, dlatego warto być ostrożnym przy odróżnianiu rzeczywistosci_ob od rzeczywistosci_sub.
Super wpis! Ile to razy zdarzają mi się próby wytłumaczenia tej zależności innym osobom. Nie zawsze starcza umiejętności by przebić się przez mur niezrozumienia. Teraz będę miał gdzie je odsyłać :)
Musze przyznać, że powoli widzę zmianę w mojej świadomości i nawyków. Jako ćwiczenie na adaptację rad, testuję rozwiązanie i opisuję je na moim blogu – opatrując dodatkowo własnymi spostrzeżeniami. Działa to niesamowicie! Nauka poprzez próbę nauki innych daje najlepsze rezultaty. Dodatkowo, jak ktoś nie wie o co mi chodzi, lub dlaczego tak postępuję, mogę zawsze odesłać go na mój blog :)
Jeszcze na koniec muszę przyznać, że bardzo mi przypadło do gustu odsyłanie do starszych wpisów. Założę się, że przybywa wielu nowych czytelników i większość nawet nie pomyśli o tych ciekawych zasobach w archiwum Twojego bloga :)
PS. Mała sugestia, która pomoże w odświeżeniu tych wpisów dla wyszukiwarek. Wystarczy dodać w sekcji head strony wpisów znacznik meta z atrybutami name=”robots” content=”index,follow”.
Pozdrawiam!
Konrad
Alex nie jesteś sam :). Mam bardzo zbliżone podejście do twojego i odzywam się bardzo rzadko właśnie z tego powodu, bo co mam pisać „mam tak samo jak ty” ? :)
Wiele razy usłyszałem już że żyję w „swoim świecie”, który nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością i że kiedyś będę tego żałował :). A jeszcze częściej słyszę, że mam wszystko w d…, że niczym się nie przejmuję, że to nie sprawiedliwe itd., a to po-prostu efekt ciągłego wdrażania „nauczyć się innej reakcji na bodźce otoczenia, co automatycznie zmieni naszą odczuwalną rzeczywistość.”
W każdym razie ;) ja jestem zadowolony – jedyny mój problem to taki, że czasami aż za bardzo i z byle powodu :P
Więc ja mam pytanie;).
Nie jestem pewna, czy dobrze zrozumiałam pierwszy myślnik pod fragmentem „Dlaczego zajmujemy się takimi pozornie bardzo teoretycznymi rozważaniami?
Jest kilka powodów:”.
Wydaje mi się, że ciężko byłoby nie poświęcać uwagi „rzeczywistości_ob”. Jak wiemy każdy inny człowiek ma swój własny punkt widzenia, albo swoją „rzeczywistość_sub” (która równocześnie dla nas jest „rzeczywistością_ob”). Jeśli chcemy tworzyć jakiekolwiek związki, bliższe czy dalsze z innymi ludźmi, to chyba niemożliwe byłoby zupełne niepoświęcanie uwagi spojrzeniu na świat drugiego człowieka. W ogóle średnio wyobrażam sobie funkcjonowanie w tym świecie, kierując się i biorąc pod uwagę tylko i wyłącznie swój punkt widzenia. Chyba że źle zrozumiałam ten fragment, jeśli tak to pokaż mi błąd w moim rozumowaniu.
I zdefiniuj proszę „badanie rzeczywistości_ob”. Masz na myśli koncentrowanie się na przykład na z góry narzuconych opiniach lub wzorcach zachowania, z którymi się nie zgadzamy i wszczepianie ich wbrew sobie do swojego sposobu postępowania, „bo tak wypada/bo tak trzeba/bo ktoś tak powiedział”?
Z resztą Twojej wypowiedzi całkowicie się zgadzam:).
I proszę, pisz o swojej „jakości życia”. Ja na przykład bardzo chętnie bym o niej poczytała;).
pozdrawiam
Malwina.
Fajny model mentalny :) skąd to wziąłeś Alex? (i.e. jakie są źródła?) chętnie poczytałbym więcej o tym, zwłaszcza od strony wyników badań naukowych jeśli jakieś są.
Mam wrażenie, że jako ludzie jesteśmy ogólnie bardzo sceptyczni i ostrożni wobec czegoś, czego sami nie przeżyliśmy. To jest silne zwłaszcza wtedy, gdy jakieś wydarzenie u nas doprowadziło do stanu A, a ktoś inny deklaruje, że u niego to doprowadziło do innego stanu B.
„No jak to, przecież u mnie było A – ten gość nie wie, co mówi!”
Odruchowo dokonuje się projekcji A na wszystkich ludzi (czyli wiara, że skoro u mnie A (rzeczywistość_SUB), to u innych też (…_OB)).
Dotyczy to przeżyć, opinii, preferencji…
Kluczowe moim zdaniem jest to spostrzeżenie: w większości sytuacji życiowych ważniejsze jest SUB, a nie OB, i lepiej skupić się na małych kroczkach w poprawianiu SUB, bo OB trudno zbadać (tym zajmują się głównie naukowcy i jest to koszmarnie skomplikowane zadanie; do tego świat się szybko zmienia i niektóre jego aspekty, jak szeroko rozumiany biznes czy 'innowacja’, słabo poddają się badaniom naukowym).
Trudność polega też na tym, że ponieważ ludzie są generalnie risk-averse / loss-averse (unikają ryzyka i strat), to mało próbują różnych rzeczy w życiu (patrz posty Aleksa o próbowaniu wielu rzeczy w życiu itp.), co powoduje, że trudniej im sobie wyobrazić, jakie są możliwe stany emocjonalne i przeżycia – bo po prostu większość nie praktykuje poszerzania swoich doświadczeń.
Do tego dochodzi pesymizm: ludzie o nastawieniu raczej pesymistycznym mniej eksperymentują, rzadziej próbują przebijać się przez trudności (łatwiej się poddają), co powoduje jeszcze silniejsze przekonaniem, że rzeczywistość_SUB jest jedna jedyna możliwa i niezmienna.
Czasami przydałaby się świadomość, że jako zwierzęta jesteśmy zbudowani tak, żeby przeżyć – a nie żeby było nam najlepiej, jak może być w danej sytuacji – i bez oszukiwania biologii, próbowania, przełamywania strachu / strefy komfortu / comfort zone, otwarcia na nowe doświadczenia spędzimy życie w małej klitce. A do tej świadomości odwaga i nadzieja, żeby próbować.
Alex jakie znasz metody służące do wzbudzenia u ludzi odwagi do próbowania wykraczania poza swoje r_SUB i nadziei, że to ma sens i może być fajniej? Zdaję sobie sprawę, że pytam o coś w stylu „jak zrobić z kogoś optymistę-eksperymentatora nie zrażającego się porażkami”, czyli proszę o bardzo dużo – ale uważam, że to jest kluczowa zmiana, która dałaby wielu ludziom gigantycznego kopa w życiu :D
Bardzo ciekawy mocno-filozoficzny wpis i faktycznie trudna tematyka. Przyznam się szczerze, że czytałam go dwa razy. Sądzę, że rzeczywistość_sub jest kreowana przez nas samych i to my mamy wpływ na jej kształt. Niektórym się wydaje,że to co odczuwają w ich rzeczywistości jest spowodowane zachowaniem drugiego człowieka. Według mnie rzeczywistość jest wynikiem naszego myślenia i działania. Jeżeli ktoś ma tendencje do widzenia wszystkiego w ciemnych barwach, to taką też rzeczywistość dla siebie kreuje i w takiej żyje. Aleksie, świetne porady. Lubię eksperymentować w życiu, podejmuję wyzwania, których sie trochę obawiam, naprzekór sobie (słabościom),jeżeli wiem, że mnie rozwiną, do pierwszego punktu też staram sie stosować. Drugi jest dla mnie inspiratorem. Zmienić własne myślenie i reagowanie w danej sytuacji – chyba największe wyzwanie, jakie może postawić sobie człowiek (dla mnie szalenie ważne).
Gabi,
napisałaś: „Niektórym się wydaje,że to co odczuwają w ich rzeczywistości jest spowodowane zachowaniem drugiego człowieka.”
Ja mam przekonanie, że tak też bywa – że są sytuacje, gdy nasze odczucia i przeżycia są „spowodowane” działaniem innego człowieka. Pytanie tylko, czy tak musi być? Moja odpowiedź brzmi: Nie, nie musi. To od nas zależy, czy pozwolimy na to czy nie. I tutaj wracamy m.in. do tematu wczesnej selekcji.:-)
Drugi człowiek ma najczęściej wpływ na nasze odczucia lub jest źródłem naszych przeżyć wówczas, gdy my mu damy takie przyzwolenie, pozwolimy na to (poza skrajnymi sytuacjami, ale tymi się tu nie zajmujemy) – mówię zarówno o przyzwoleniu zewnętrznym, jak i naszym wewnętrznym.
Alex,
ten post przypomniał mi o małym Kaziu – „niewolniku rzeczywistość-sub”, który – jak napisałeś – „Nie znając innego pożywiania nasz Kazio, mimo że ta monotonna dieta “wychodziła mu uszami”, cierpliwie przeżuwał kawałki chleba , przy każdym posiłku każdego dnia mówiąc sobie “Takie jest życie i to trzeba jeść. W końcu wszyscy tak żyją”.”.
:-)
http://alexba.eu/2009-05-05/rozwoj-kariera-praca/zadowolenie-byle-czym/. rzeczywistość-sub
Pozdrawiam, Ewa
Kolejny dowód na to, że znajomość innych języków rozszerza naszą świadomość w znacznie większym zakresie, niż tylko komunikacyjnie.
Rzeczywistość to ciekawe słowo, które często słyszę, wśród znajomych. Mówi się o „szarej rzeczywistości”, nie wpadając oczywiście na to, że to my sami nakładamy ten szary filtr na nasz projektor. Niektórzy mówią o „powrocie do rzeczywistości”, np. gdy wracają z wakacji do pracy, szkoły czy na uczelnię. I w tym znaczeniu znowu jest to jakaś zła, brutalna rzeczywistość.
Alex, to o czym mówisz przypomniało mi o idei Byron Katie, która wyróżnia trzy rodzaje biznesów- 1)swój, 2)innych oraz 3)natury/Boga/rzeczywistości. Nie mamy wpływu na to czy ktoś nas skrytykuje, ani też na to czy spadnie jutro deszcz- mamy jednak możliwość bycia odpowiedzialnymi za siebie. Odpowiedzialność z kolei pochodzi od odpowiadania. Będąc z biznesie drugiej osoby jak i w biznesie Boga („on mnie zdenerwował”, „mam doła, bo pada deszcz”, itp) jedynie reagujemy. Będąc we własnym biznesie dokonujemy najlepszego możliwego wyboru- świadomie odpowiadamy rzeczywistości_ob, tworząc jednocześnie swoją niepowtarzalną rzeczywistość_sub.
Dziękuję za istnienie w rzeczywistości_ob tego bloga, bo przez to moja rzeczywistośc_sub jest bogatsza :)
Pewna pani psycholog, do której kiedyś chodziłem, ciągłe mówiła „w moim świecie jest tak, że…”, „w twoim świecie”, „w świecie Franka/Zosi”. Na początku brzmiało to jak wstęp do schizofrenii, ale z czasem zrozumiałem, że naprawdę każdy człowiek ma własny świat i zacząłem zauważać, że praktycznie nie ma jednego, obiektywnego świata dla wszystkich, bo ludzie bardzo różnią się między sobą doświadczeniami, założeniami, hierarchiami wartości. To bardzo ułatwia życie, gdy z jakichś względów trafimy na (lub zupełnie świadomie wybierzemy jako towarzystwo) osoby, których światy są zupełnie inne od naszego. A chyba warto czasem wyściubić nos i nie ograniczać się tylko do tego, co jest nam doskonale znane. :)
A propos komentarza M.D. jeszcze przypomniał mi się cytat z pewnej książki, którą większość zapewne zna ze szkoły: „Granica” Zofii Nałkowskiej.
„Są tacy ludzie, którzy sami sobie niejako aranżują świat i im właśnie wszystko się udaje, choć można by mniemać, że działają pośród fikcji.”
:)
Bardzo interesujący post. Zgadzam się z obserwacją, że brak rozróżniania pomiędzy rz_ob a rz_sub rodzi wiele niejasności i problemów w życiu codziennym.
Kilka rzeczy jest dla mnie nie jasnych, Alex jeżeli mógłbym prosić o doprecyzowanie.
Piszesz:
„życiu codziennym niepotrzebnie intensywnie koncentrujemy się na badaniu rzeczywistości_ob”
i dalej
„wprowadzamy do naszej rzeczywistości_sub elementy całkowicie tam niepotrzebne”
Co masz na myśli przez zbyt intensywne badanie rz_ob? Czy masz może na myśli zbyt słabe badanie rz_sub? Jak zbyt intensywne badanie rz_ob sprawia, że w rz_sub pojawiają się „niepotrzebne elementy”?
Druga rzecz:
„nauczyć się innej reakcji na bodźce otoczenia, co automatycznie zmieni naszą odczuwalną rzeczywistość. Pisałem o tym wielokrotnie”
Zgadzam się, jest to również moim zdaniem słuszna i realizowalna idea. Zauważyłem, że dużą różnicę wprowadza rozumienie zjawisk. Jednak brak mi „narzędzi”, dzięki którym mógłbym skutecznie skierować „słonia” (emocje) na właściwą ścieżkę. Czy mogę prosić o wskazówkę, gdzie (w których tematach) mogę znaleźć coś więcej na ten temat?
Ewo, zgadzam sie z Tobą w pełni. Chodziło mi dokładnie o przyzwolenie drugiemu człowiekowi na określone traktowanie (czyli de facto w taki sposób my mamy wpływ na naszą rzeczywistość). Bardzo trafnie ujęłaś to w swoim komentarzu, czego ja nie doprecyzowałam.
Pozdrawiam,
Gabi
Nie przypuszczalem ze mam tak duza sile oddzialywania bo to przeciez ostania moja wypowiedz jest katalizatorem dzisiejszego wpisu :)
Poprzedni wpis zostal potraktowany w meritum przez Alexa w sposob jaki propaguje a wiec sprowadzić mnie próbuje do swoich regul, do czego ma prawo. Ja niestety nie bede odnajdywał odpowiednich watków i wpisywal sie jako 125 osoba, nie bylbym uczciwym wobec siebie i Ciebie bo nie przeczytam tylu komentarzy i tego jak na nie odpowiedziałes a pewnie sa tam rzeczy dla mnie bo i jak mniemam nie jestem pierwszym ktory krytycznie patrzy na rozne sprawy. Ciesze sie jednak bo w „moim swiecie” brak odpowiedzi tam gdzie zadane bylo pytanie oznacza ze …. :) no wlasnie ja wiem i Pan wie i niech tak zostanie.
Post o „rzeczywistosciach” jest bardzo fajny. Dla mnie swiat jest jednak inny :) Pan rowniez „uzurpuje(my) sobie prawo do wygłaszania „obiektywnych” opinii i osądów”
Bo czysz nie ocenia i nie opiniuje Pan swiata tak jak Pan go widzi, jedyna roznica jest taka ze ma Pan sile. A sila oddzialywania i sila autorytetu to potega w czasach gdy autorytet ginie. Ciesze ze wiekszosci ta sila idzie na plus dla nowego wychowania ludzkich zachowan i norm spolecznych. Jednoczesnie tak samo jak w poprzednim poscie musze ostrzec mlodych ze swiat poza blogiem jest zgola inny, nawet dziwie sie ze musze to pisac, kazdy z nich juz to wie, po jednym dniu w pracy, szkole, uczelni, sklepie, ulicy.
Kochani nie ma nic obiektywnego. Oby kazdy z nas byl tak bogaty wewnetrznei i portfelowo by mogl pracowac kuluralnie z innymi za tysiace euro dziennie i jezdzic na drinki pod palemke. Tego wam zycze, tylko kto wtedy bedzie robil nam steki za 15zl …. chinczyk?
„Nieumiejętność rozróżnienia tych dwóch pojęć powoduje, iż uzurpujemy sobie prawo do wygłaszania „obiektywnych” opinii i osądów, czym ośmieszamy się w oczach nieco bardziej wykształconych ludzi! To zdecydowanie szkodzi naszej reputacji i lepiej takich stwierdzeń unikać.”
To znaczy jakich stwierdzeń unikać? Czego mamy właściwie unikać?
I co to znaczy, że ośmieszamy się wtedy w oczach bardziej wykstzałconych ludzi?
Kim są ci ludzie?
I jakiej reputacji ma to szkodzić? W czyich oczach?
Dla mnie to wszystko, co piszesz Alex, to jakieś ogólniki, które może coś konkretnego wyrażają, ale nie wiem co. Stąd moje pytania.
Kamil Przeorski
Tak, tak, przekonanie o własnej obiektywności jest jedna z niebezpiecznych iluzji, których lepiej się pozbyć
Konrad
Proszę bardzo :-)
M.D.
Piszesz: „ ja jestem zadowolony – jedyny mój problem to taki, że czasami aż za bardzo i z byle powodu „
Teraz zrób tak, aby mieć tez duże powody do zadowolenia :-)
Malwina
Trochę to skomplikowane :-)
Masz rację pisząc : „Jeśli chcemy tworzyć jakiekolwiek związki, bliższe czy dalsze z innymi ludźmi, to chyba niemożliwe byłoby zupełne niepoświęcanie uwagi spojrzeniu na świat drugiego człowieka. „
Ale ja nie o tym pisałem :-) Zwracałem uwagę na „niepotrzebnie intensywne koncentrowanie się” a to jest coś zupełnie innego od „zupełnego niepoświęcania”
Poprzez badanie rzeczywistości_ob mam na myśli próbę dociekania „jak jest naprawdę” w sytuacjach, kiedy nie jest to konieczne i wystarczyłoby delektowanie się rzeczywistością_sub.
Mam w tej chwili taki przykład, który szczególnie dla młodszych Czytelników może być nieco kontrowersyjny i nie jestem pewien, czy powinienem go przytaczać 19-letniej kobiecie.
Ale weźmy hipotetycznie taką sytuację: mężczyzna spędza upojny weekend z kobietą (świadomie pisze weekend a nie 5 minut!!!).
Zakładając, że kwestie uniknięcia niezamierzonych komplikacji (ciąża itp.) zostały załatwione, ten facet może:
a) delektować się subiektywnie odczuwaną rzeczywistością_sub
albo
b) dociekać, jak jest „naprawdę” (rzeczywistość_ob). Biorąc pod uwagę, że badacze angielscy doszukali sie 237 powodów, dla których kobiety robią to z mężczyznami (http://www.amazon.com/Why-Women-Have-Sex-Everything/dp/0312662653/ref=sr_1_1?ie=UTF8&qid=1295561511&sr=8-1) może to być długotrwałe i absorbujące zajęcie :-) Jeśli na szali nie leżą poważne decyzje życiowe tez dość bezsensowne :-)
Abstrahując od tego przykładu warto zacytować dialog księcia ze swoim ojcem, królem z książki „The Magus” Fowlesa:
„”I must know the truth, the truth beyond magic.”
„There is no truth beyond magic,” said the king. „
Całą, dającą wiele do myślenia historię znajdziecie w internecie tutaj : http://www.markschenk.com/various/prince_magician.html
Jakub Petrykowski
Nie jestem pewien, czy możemy określać to modelem mentalnym. Raczej jest to zbiór różnych obserwacji i wniosków.
Głównym źródłem jest moje życie: doświadczenia, rozmowy, przemyślenia i książki, które przeczytałem ( i wypróbowałem)
Jakiego rodzaju badania naukowe możesz sobie wyobrazić w aspekcie poruszanego tematu?
Co do reszty Twojego komentarza generalnie się zgadzam.
Nawiązując do twojego pytania: „jakie znasz metody służące do wzbudzenia u ludzi odwagi do próbowania wykraczania poza swoje r_SUB i nadziei, że to ma sens i może być fajniej? „ to poza paroma manipulacyjnymi, których nie stosuję, po prostu używam własnego przykładu jak ktoś bardzo chce :-) Pozwalam danej osobie zanurzyć sie nieco w moje życie i zobaczyć jak wyglądają rezultaty.
Miałem dziś intensywny dzień, pozwólcie, że na pozostałe komentarze odpowiem później
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Aneta,
Powiem, jak ja to odbieram na przykładzie:
Jaś – młody po studiach szuka pracy i składa oferty i nie dostaje pracy, a dostają jego koledzy, bo mają znajomości , to w Jasia rzeczywistości_sub pracę znajdują tylko ludzie, którzy mają znajomości.
Jeśli teraz Jaś przyjedzie do np. innego miasta i znajdzie się w gronie innych ludzi, którzy po studiach dostali pracę bez znajomości, nie mając koneksji, lub (co gorsza) znajdzie się w gronie potencjalnych pracodawców, którzy zatrudniają nie po znajomości i Jaś powie im swoją rzeczywistość_sub, że „pracę dostaje się tylko po znajomości „ – czyli wypowie to jako rzeczywistość_ob, to być może narazi się na śmieszność lub np. na odrzucenie lub sobie zaszkodzi (wizerunek).
Gdyby Jaś powiedział o swojej rzeczywiostosci_sub bez przenoszenia jej na rz_ob, czyli: „w miejscowosci w której mieszkam pracę dostali tylko Ci, którzy mieli znajomości” – byłoby ok.
Co gorsza – taki Jaś żyje w przekonaniu, że naprawdę nie da się inaczej znaleźć pracy i czuje się przegrany, a na wszystkich, którzy pracę mają patrzy jak na tych, co mają znajomości. I nie szuka w efekcie innych sposobów na znalezienie pracy (wyjazd do innego miasta, zrobienie stażu absolwenckiego etc), tylko rozglada się za znajomościami.
To może sztuczny przykład, niemniej podobnie to np. :
– „kobiety po 40-ce nie uprawiają seksu” (opinia na podstawie rzeczywistości_sub, wynikajaca z osobistego doswiadczenia lub obserwacji swojego otoczenia – wygłoszona o rzeczywistości _ob)
– „mężczyźni na stanowiskach prezesów są niedostępni, wyniośli i gburowaci” (opinia na podstawie rzeczywistości_sub, wynikająca z osobistego doświadczenia lub obserwacji swojego otoczenia – wygłoszona o rzeczywistości _ob)
Osoba wygłaszająca takie opinie o rzeczywistości_ob na podstawie rzeczywistości_sub może sobie zepsuć opinię, z opiniami takiej osoby inni mogą się nie liczyć , może być jej trudno zbudować autorytet etc.
Pytasz: „ośmieszamy się wtedy w oczach bardziej wykształconych ludzi?” – raczej w oczach tych (ja bym tak określiła) bardziej świadomych istnienia rzeczywistości_sub i rzeczywistości_ob.
Tak ja to widzę.:-) niemniej mogę sie mylić.
Pozdrawiam, Ewa
Mi się trochę „mózg buntuje” podczas próby dokładnego zrozumienia różnic w definicji Alexa, definicji rzeczywistości obiektywnej i subiektywnej. To pewnie przez ten wysoki poziom abstrakcji :) Czy można uprościć ten model sprowadzając go bardziej w świat materialny i wtedy stwierdzić, że rzeczywistość_sub to m.in:
1) znani nam ludzie i relacje które nas z nimi łączą
2) otoczenia i miejsca w których z wyboru przebywamy
3) działania których się podejmujemy
4) nasze myśli i wnioski jakie z myślenia wyciągamy
A w takim wypadku, rzeczywistością_ob mogłyby być:
1) ludzie których nie było dane nam spotkać
2) świat jako taki, cały wszechświat
3) działania obcych nam ludzi
4) przemyślenia innych ludzi
Nie jestem jednak pewien czy w poszukiwaniu zrozumienia wybrałem dobrą drogę, i czy można tak dokładnie nazywać składniki tych rzeczywistości?
pozdrawiam :)
Adam
Już dawno zauważyłem, że np poczucie szczęścia nie zależy od obiektywnych czynników (jak np. jakość pracy, ilość pieniędzy, ludzie z którymi się spotykamy). Oczywiście można powiedzieć, że jestem nieszczęśliwy ponieważ mam fatalną pracę w dodatku pracuję z okropnymi ludźmi (czyli jestem nieszczęśliwy z powodów obiektywnych). A teraz zastanów się:
– ilu znasz ludzi, którzy narzekają na swoją pracę ale nie podjęli poszukiwania nowej
– ilu znasz ludzi, którzy mają Twoim zdaniem świetną pracę (lepszą od Twojej) a mimo to mówią, że jest beznadziejna
– ilu znasz ludzi, którzy notorycznie trafiają na „beznadziejnych, niemiłych ludzi” ?
A może jest tak, że to nie praca jest do niczego ani ludzie, tylko dana osoba tak to postrzega?
Czyli (o ile Alex pisał o tym samym co ja :) ) praca, ludzie z którymi się spotykam itd – należą do rzeczywistości_sub. Rzeczywistość ob to raczej fakt, że woda wrze w 100C, albo że pędząc 100km/h przez miasto z dużym prawdopodobieństwem narażamy się na urazy albo śmierć. Trzeba o takich rzeczach pamiętać i się do nich dostosować ale nie mają one wielkiego znaczenia jeśli chodzi o naszą jakość życia.
Na koniec naszła mnie jedna myśl – znam wielu ludzi którzy są nieszczęśliwi z powodów, na które mają wpływ ale nie robią ruchów by coś zmienić (np. praca) natomiast podnoszą wielki bunt i oburzenie z powodów obiektywnych. Łatwo np. buntować się, że wielkie banki zarabiają krocie na nas biednych ale co to zmienia w naszym życiu? Może chodzi o to, że pokazujemy, że mamy własne zdanie a nie musimy podejmować wysiłku, żeby coś zmienić (ponieważ nikt nie zapyta przecież dlaczego nie idziemy na wojnę z np. Bank of America? a o zmiane pracy mógłby się dopytywać)
Rzeczywistosc obiektywna i subiektywna. Pierwsza to z reguly domena nauk scislych (science), druga to nasz wlasny oglad rzeczywistosci, to jak ją odbieramy (zalezna od danego czlowieka).
Zawsze tak bylo i tak bedzie. Niby nic wielkiego, ale jak odroznic jedno od drugiego, zwlaszcza w sferze ludzkich dzialan i ich interpretacji?
;)))
Pierwszej nic nie ruszy – to sa prawa fizyki i inne.
Druga jest w naszej glowie. Od nas zalezy, jakie okulary zalozymy zeby ogladac codzienna rzeczywistosc wokol nas…
I mozna ja zmieniac w zasadzie dowolnie….wszystko zalezy od punktu widzenia :)
Wiele informacji, też należy traktować ze zdrową dawką sceptycyzmu. Na przykład z mediów, które koncentrują się bardziej na konkurowaniu o naszą uwagę, zamiast podawać obiektywne informacje. W ten sposób wpływają na nasze postrzeganie. Wtedy realne ludzie i miejsca, mogą stać się nierealne.
Zaskakujące jest uczucie, kiedy rzeczywistość, którą uważamy za ob spotyka się z tą prawdziwą ob, co często może mieć miejsce np. podczas podróży do innych krajów, na temat których miejść i ludzi mamy wyrobioną „własną” opinię.
Dziękuję za tego posta:)
Bardzo dobry i jednocześnie bardzo ważny post. Myślę że od niego powinni zacząć wszyscy którzy zaczynają „przygodę” z Blogiem Alexa. Ten tekst to takie „a, b, c” w Alexowym abecadle.
Alex
Piszesz: „Czytelników, którzy studiowali filozofię o wyrozumiałość dla wszystkich uproszczeń i unikania fachowych terminów…”
Ja jako absolwent filozofii całkowicie Ci wybaczam Alex.:) Dla większości czytelników tego blogu to co piszesz jest dużo bardziej wartościowe niż wszelkie mądrości zapisane w starych zakurzonych księgach. A tą wartością jest praktyczność wiedzy.
Pozdrawiam wszystkich!
Świetnie, że opisujesz tą… hm, dualność rzeczywistości. Myślę, że sprawę aż nadmiernie uprościłeś, choć nie do końca jestem pewien co miałeś na myśli. Jednak postaram się trochę to rozszerzyć. Może niektórym rozjaśnię o co chodziło, lub sam otrzymam sprostowanie co do mojego myślenia.
Niektórzy określają te dwie rzeczywistości jako „strefę wpływu”. Znaczy to ni mniej ni więcej, tylko to, na co mamy wpływ, a na co nie mamy. Nie mamy wpływu na przykład na sytuację na drogach, więc znajduje się ona poza naszą strefą wpływu. Natomiast mamy wpływ na relacje z ludźmi i w dużej mierze relacje te zależą również od naszej reakcji. Z drugiej strony zatem: rzeczywistość_ob jest to to, czego zmienić nie potrafimy (spóźniający się pociąg, wypadek na drodze), rzeczywistość_sub, to wszystko to, co możemy zmienić naszymi działaniami (np. relacje z ludźmi, ale nie tylko).
Jednak możemy również reagować na rzeczywistość_ob w sposób, który pozwoli nam osiągnąć pewne zadowolenie z życia. Zamienić negatywne bodźce (opóźniony pociąg) na pozytywne.
Alex co prawda nie podpowiedział nam jak sobie z tym radzić, ale same uświadomienie sobie problemu, daje do myślenia.
Czepiając się tego spóźnionego pociągu: Wyobraź sobie ostatnie śnieżyce, stoisz na odkrytym peronie i słyszysz zapowiedź o 2-godzinnym opóźnieniu. Możesz stać na tym peronie i wzywać bogów o pomstę, podbijając w ten sposób negatywne bodźce, ale możesz pójść pozwiedzać okolice stacji, wykorzystać dodatkowe dwie godziny na spóźniony obiad, poczytać książkę, porozmawiać z ciekawymi ludźmi, którzy akurat są w Twojej sytuacji – wykorzystasz dobrze czas i może poznasz ciekawego rozmówcę.
Alex, myślę w dobrym kierunku, czy zszedłem zupełnie na manowce? :)
Futrzak,
Zastanawiam się w tej chwili nad tym, co napisałaś w o rzeczywistości obiektywnej: „Pierwszej nic nie ruszy – to sa prawa fizyki i inne.” Chyba nie tylko – przynajmniej odnoszę wrazenie, ze nie o takie jej rozumienie chodziło Alexowi, a wnioskuje na podstawie tego, co napisał: „Realität czyli to, istnieje obiektywnie i niezależnie od nas, nazwijmy ją umownie „rzeczywistość_ob”” . Niezależnie od nas żyją też niektórzy (wielu) ludzie, niezależny od nas jest sposób, w jaki żyją, jakie podejmują decyzje etc . To nie tylko prawa fizyki i inne prawa. Stąd trudno mi zgodzić się z tym, co napisałaś, bo jest zawężające i zmienia sporo w rozumieniu postu. Alex Malwinie dał przykład, z weekdowym delektowaniem się seksem z kobietą. Ten przykład jest w sprzeczności z tym, co Ty podajesz jako rzeczywistość obiektywną.
Dalej „nasz własny ogląd rzeczywistości” , na który wskazujesz, to coś w moim przekonaniu zupełnie innego (acz współwystępującego) niż „rzeczywistość sub” wskazana przez Alexa, o której on pisze: „na nas „oddziałuje””, „którą w jakikolwiek sposób odczuwamy”. Czymś innym jest bowiem „ogląd rzeczywistości_sub”, „odczuwanie rzeczywistosci_sub”, a czymś innym sama „rzeczywistość _sub”.
Mogę zmieniać zarówno ogląd swojej rzeczywistości_sub”, jak i sposób odczuwania tejże, a nie zmieniać samej rzeczywistość_sub”. Oczywiście mogę też ją zmieniać. :-)
Pozdrawiam, Ewa
Ewa W.
Dziękuję za odpowiedź oraz zilustrowanie przykładami tego, o co pytałam.
Dla mnie Twoje przykłady pokazują przede wszystkim to, że ulegamy stereotypom. W zależności od tego, w jakim środowisku przebywamy i jakie ono preferuje wzorce oraz formułuje tezy, możemy być poddani wpływowi tego, co twierdzi większość, czy uznane przez Jasia autorytety. Gdy Jaś przyjmuje to bez autorefleksji, a potem zmienia środowisko, to tezy, które wydawały mu się obiektywne (a które przejął od poprzedniej grupy wpływu czy autorytetów) czyli ta rzeczywistość_sub, pojawia się w kontrowersji z nowymi tezami, które dla innej grupy ludzi bądź jednostek wydają się obiektywne – czyli są rzeczywistością_ob. Wtedy według mnie Jaś może zobaczyć, że świat dla tych ludzi wygląda tak, jak go widzą, poprzez swoje doświadczenia, wiedzę, poglądy, opinie. Podobnie, jak widzieli go tamci ludzie, tyle, że mieli inne doświadczenia i wiedzę. I może wnioskować – że nie ma tak naprawdę rzeczywistości obiektywnej, jeśli poruszamy się wśród ludzkich poglądów, hipotez, interpretacji, opinii. Możemy coś sobie tylko ponazywać jako rzeczywistość_sub albo rzeczywistość_ob. Tylko to nic jeszcze nie wyjaśnia, ani nie pomaga w zrozumieniu tego, co dzieje się w Jasia myślach, co w myślach innych i jak to pogodzić, gdy racje się ścierają. Bo każda racja jest subiektywna – jest stanowiskiem, jakie ktoś zajmuje wobec jakiegoś tematu. Obiektywne mogą być tylko fakty – np. to, że Jaś przeniósł się do miasta A z miasta B, że w mieście A jest 10 wyższych uczelni, a w mieście B nie było żadnej, że w mieście A Jaś mógł wybierać wśród 50 ofert interesującej go pracy, a w mieście B był na trzech spotkaniach itd.
Więc problem Jasia to nie jest problem, że jego rzeczywistość_sub stworzona na podstawie doświadczeń w mieście B jest gorsza od rzeczywistosci_ob, którą mu oferują ludzie z doświadczeniami z miasta A. Jego problem – to umiejętność zobaczenia tego, że ze stereotypami ma do czynienia i w mieście A i w mieście B. I w swoich myślach oraz wygłaszanych tezach. I w myślach innych oraz głoszonych przez nich poglądach. I te dwie perspektywy się różnią oczywiście. Ale żadna z nich nie jest obiektywna. Więc warto, aby Jaś zbytnio nie usztywniał się przy swoim zdaniu i nie kierował się tym, co narzucają mu inni jako swoją rzeczywistość_ob. Ważne, aby wiedział, czego chce i o co mu chodzi. Ważne też, aby umiał weryfikować swoją rzeczywistość_sub i nie narzucał jej innym jako prawdy obiektywnej. Ważne też, aby wiedział, że inni (nawet ci wykształceni) mogą swoje hipotezy zmieniać, i też popełniać błędy, więc też nie jest wskazane, aby wpatrywał się w ich poglądy jak w prawdę objawioną.
Czyli co może ten Jaś zrobić, aby w tym wszystkim się nie pogubić? Zobaczyć, że Ci z miasta A, może bardziej wykształceni i żyjący bardziej świadomie, też tworzą swoją rzeczywistość_sub. I że jego rzeczywistość_ob stworzona na podstawie doświadczeń z miasta B nie jest obiektywna, ani ich, stworzona na podstawie doświadczeń z życia w mieście A też nie jest obiektywna. Więc nie ma sensu narzucać innym swojej wersji rzeczywistości, ani bezwzględnie ufać tej, którą przedstawia ktoś jako wg niego obiektywną. Natomiast jest sens rozmawiać, dyskutować, zgłębiać wiedzę, poszukiwać informacji, weryfikować własne hipotezy, poszerzać horyzonty poprzez wysłuchanie argumentów innych, i znaleźć też swoje. Wtedy Jaś ma szansę świadomie podejmować własne decyzje, nie ulegając innym, ani nie przekonując ich do swojej racji.
Hej Alex,
A może warto dodać jeszcze jedną rzeczywistości, tą której doświadczamy podczas snu.
Zadziwiające jest, że śniąc reagujemy emocjonalnie podobnie jak na jawie, mimo iż to się nie dzieje naprawdę, lub inaczej: wydarza się tylko w naszym umyśle.
To pokazuje jak siła drzemie w samych myślach, jednakże to nie one są problemem, ale to, co my z nimi zrobimy, a może po prostu wszystko jest snem i po prostu mało rzeczywiste ?
Nie wiem, jedno jest pewne, nic nie jest stałe, wszystko się zmienia, a co powstało musi odejść.
A wiele moich znajomych urządza się na naszej planecie tak jakby miało tu żyć wiecznie ;)
Piszesz, żeby unikać. Bardzo dobra strategia, jednakże przy odrobinie wprawy proponuję coś innego.
Jeżeli pojawia negatywna emocja np. gniew, to podążając za nim podtrzymujemy go przy życiu, to on zaczyna kierować naszym poczynaniami, gniew jest szczególnie ciekawy, ponieważ to on wyzwala działania, których normalny człowiek bez jego obecności by nie zrobił.
Tak, więc oprócz unikania, możemy stosować zasadę nieoceniania myśli, nie podążania i generalne bardzo uważne obserwowanie, co w głowie się pojawia.
Po pewnym czasie takie emocje nie będą przychodzić bo po co skoro nikt się nimi nie interesuje? Lub inaczej ich miejsce wypełnią inne i po prostu nie będzie dla nich miejsca.
Po prostu pozwolić wydarzać się rzeczom, ani chwytać ani odpychać
Nie wiem czy to nie jest trochę poza tematem postu. Jednakże jest pewien potencjalny koszt przyjemnego, wygodnego życia. Jest nim przywiązanie, prędzej czy później wygeneruje ono strach przed tym, że ktoś lub coś (choroba, śmierć) może nam to wszystko zabrać. My tu się tak ładnie urządziliśmy jest tyle rzeczy które lubimy, co najmniej tyle samo których unikamy bo nie lubimy a tu nagle trzeba to zostawić
Powyższe napisałem z dużym skrótem myślowym, ponieważ nie mam pewności czy jesteś za tym wątkiem pod tym postem.
Pozdrawiam, Artur
Alex,
piszesz, że trzeba „nauczyć się innej reakcji na bodźce otoczenia, co automatycznie zmieni naszą odczuwalną rzeczywistość. Pisałem o tym wielokrotnie i część Czytelników mi nie wierzyła, iż np. na wiele form ataków werbalnych nie reaguję złością lecz ciekawością. Nawiasem mówiąc w ich subiektywnej rzeczywistości_sub było to niemożliwe i osoby te błędnie pomyślały, że jest to rzeczywistość_ob obowiązująca dla wszystkich.”
To dla mnie nie jest jasne. Bo to, że Czytelnicy Twojego bloga dyskutując o emocjach odwołują się do wiedzy o nich, nie oznacza, że te osoby (a było ich kilka) błędnie pomyślały i stworzyły sobie własną rzeczywistość_ob według własnych dywagacji i wysnutych z palca hipotez. Dyskusje tutaj, a śledziłam je z uwagą, bo to ciekawy temat, dotyczyły tego, czy można zastąpić np. złość innymi emocjami – i z mojej wiedzy również wynika, że nie można. Nie jest to moja rzeczywistość_sub, bo nie są to moje hipotezy, tylko wiedza o emocjach zaczerpnięta z psychologii i neurobiologii. Emocje są pierwotne w stosunku do naszych reakcji, czyli na przykład zaciekawienia.
Aneta,
Piszesz:
„Dyskusje tutaj, a śledziłam je z uwagą, bo to ciekawy temat, dotyczyły tego, czy można zastąpić np. złość innymi emocjami – i z mojej wiedzy również wynika, że nie można.”.
A jednak ja mam przekonanie (uzasadnione) co do tego, ze Alex ma rację pisząc: „na wiele form ataków werbalnych nie reaguję złością lecz ciekawością. Nawiasem mówiąc w ich subiektywnej rzeczywistości_sub było to niemożliwe i osoby te błędnie pomyślały, że jest to rzeczywistość_ob obowiązująca dla wszystkich.”.
Tak, to jest rzeczywistość_sub, która jest wygłaszana jako rzeczywistość_ob.
Skąd to przekonanie a właściwie pewność? Dzięki temu, że z zainteresowaniem śledzę różne publikacje, informacje etc z zakresu psychologii, wiem, że emocje dzielą się na pierwotne lub wtórne. Złość najczęściej jest emocją wtórną, a więc „zastępczą”.
Złość zatem jako emocja jest reakcją. A reakcje można zmienić. Skoro jest wtórna – to znaczy że w miejsce złości może pojawić się zupełnie inna emocja / zamiast reakcji w postaci emocji złości – inna reakcja.
Dodatkowo, ponieważ zawsze jest jakiś bodziec, który wywołuje określone emocje, to na ten bodziec reagujemy w sposób wyuczony, zgodny z naszymi wewnętrznymi głęboko niekiedy ukrytymi przekonaniami. Bo fakty czy zdarzenia (w tym atak werbalny ze strony jakiejś osoby) same w sobie są wolne od wszelkich emocji (!).
Spokojnie więc przyjmuję z pełnym przekonaniem, że można:
a/ nie odczuwać złości,
b/ reagować na fakty zamiast złością – ciekawością.
A kiedy tak się dzieje? Gdy określony bodziec uruchomi w nas „inny program” – np. program pt. „ciekawość”.
Pozdrawiam, Ewa
Aneta – jeszcze szybkie uzupełnienie i wyjaśnienie do mojego poprzedniego komentarza: napisałaś w kontekście dyskusji o emocjach ”czy można zastąpić np. złość innymi emocjami
„.
Alex nie mówił o zastępowaniu emocji złości „innymi emocjami”, ale o zastąpieniu emocji złości ciekawością (a ona nie jest inną emocją tylko reakcją).
To ważne w kontekście mojego ostatniego komentarza, a przy okazji życzliwie zwracam uwagę na potrzebę uważności przy czytaniu tego, co Alex napisał. :-)
Pozdrawiam, Ewa
Ewa W.,
zachęcam do lektury np. „Inteligencji emocjonalnej” Daniela Golemana. Tam emocje zarówno pierwotne, jak i wtórne, oraz jak przebiegają sygnały w naszym mózgu i ciele, genialnie i w prosty sposób są opisane. Nie muszę nawet zachęcać do studiowania podręczników akademickich. Bo język naukowy czasem bywa trudny i zagmatwany.
Ja nie mam czasu na robienie tutaj wykładu o emocjach, a szczególnie nie mam czasu ani ochoty na to, aby przekonywać kogoś do mojego zdania i bawić się z Tobą w przepychankę słowną. Dziękuję, takich gier nie lubię.
Jeśli uważasz, że złość w danej sytuacji można zastąpić reakcją, czyli ciekwością – stosuj to sobie w swoim w życiu. Ja nic do tego nie mam, jeśli Ty to potrafisz i chcesz to robić.
Ja zostanę przy swoim zdaniu, gdyż wiem, że tego nie można zrobić.
Dobranoc, Aneta
Aneta, napisałaś kilka rzeczy, do których się odniosę:
„zachęcam do lektury np. “Inteligencji emocjonalnej” Daniela Golemana.” – dziękuje za rekomendację, jest spóźniona, tę lekurą mam za sobą już od dawna, czasem do niej wracam, choć nie jest dla mnie „biblią” jeśli chodzi o psychologię.
„Ja nie mam czasu na robienie tutaj wykładu o emocjach,” – tsłusznie, bo nie jest miejsce na takie wykłady :-), poza wszystkim akurat ja sama dobieram sobie wykładowców. :-)
„ nie mam czasu ani ochoty na to, aby przekonywać kogoś do mojego zdania” – nie ma przecież takiej koniecznosci, możemy się różnić.
„ bawić się z Tobą w przepychankę słowną. Dziękuję, takich gier nie lubię.” – co chcesz przez to powiedzieć?
„Jeśli uważasz, że złość w danej sytuacji można zastąpić reakcją, czyli ciekwością – stosuj to sobie w swoim w życiu. Ja nic do tego nie mam, jeśli Ty to potrafisz i chcesz to robić.” – oczywiście, że nic do tego nie masz, bo to przecież dotyczy mojego życia. :-) Cieszę się, ze masz tego świadomość.
„Ja zostanę przy swoim zdaniu, gdyż wiem, że tego nie można zrobić.” – ok., zostajesz w swojej rzeczywistości_sub – masz do tego pełne prawo.
Pozdrawiam, Ewa
Czas odnieść się do Waszych pozostałych komentarzy.
Gabi
Piszesz: „Bardzo ciekawy mocno-filozoficzny wpis i faktycznie trudna tematyka „
Tematyka jest rzeczywiście niełatwa i zastanawiałem się, czy to dobry pomysł pisanie o niej tutaj. Ale jak widać z komentarzy, przynajmniej część Czytelników pobudziła ona do interesujących rozważań, a to już znak, że warto. Obiecuję, że wrócę też do prostszych tematów :-)
Dalej piszesz: „Według mnie rzeczywistość jest wynikiem naszego myślenia i działania. „
To jest moim zdaniem niepełne, bo nawet w rzeczywistości_sub mogą pojawić się elementy oddziałujące na Ciebie a nie będące wynikiem Twego myślenia i działania. Pomyśl, to znajdziesz przykłady. No chyba, że przyjmiemy japońskie podejście do odpowiedzialności za to, co nam się wydarza :-)
Ewa W
Mały Kazio mylił własną rzeczywistość_sub z rzeczywistością_ob.
Przypomniała mi się inna historia, która będzie bardzo dobrą metaforą do następnego postu na podobny temat.
Michał Grześkowiak
Piszesz: „znajomość innych języków rozszerza naszą świadomość w znacznie większym zakresie, niż tylko komunikacyjnie. „
Bez wątpienia!!! Między innymi dlatego od dawna zachęcam młodych ludzi do pomieszkania w innym, najlepiej jakimś w miarę przyzwoitym kraju i zanurzenia się w lokalnej kulturze. Rozszerzenie świadomości może być kolosalne!!
Equus
Ta pani psycholog zrobiła dobrą robotę. Uwaga, to jest chyba pierwsze miejsca na blogu, gdzie chwalę psychologów!! :-)
Piszesz: „A chyba warto czasem wyściubić nos i nie ograniczać się tylko do tego, co jest nam doskonale znane. „
To pokrywa się z tym, co napisałem w poście. Pamietajcie tylko aby robić to ostrożnie, bo częściowo będziecie poruszać sie po wodach bez mapy.
Rafał
Pytasz: „Co masz na myśli przez zbyt intensywne badanie rz_ob? „
Zobacz proszę co odpisałem Malwinie. To powinno wyjaśnić co miałem na mysli
Pytasz też o narzędzia do zmienienia sobie reakcji na bodźce otoczenia. Może na początek poczytasz serię postów „Trudne sytuacje z innym człowiekiem”, a przynajmniej post http://alexba.eu/2006-06-21/rozwoj-kariera-praca/trudne-sytuacje-z-innym-czlowiekiem-cz2/
To może być niezły początek dalszych poszukiwań i prób.
Meril
Piszesz: „Poprzedni wpis zostal potraktowany w meritum przez Alexa w sposob jaki propaguje a wiec sprowadzić mnie próbuje do swoich regul, do czego ma prawo. „
Meril, ja nie próbuję :-) Każdemu może zdarzyć się zapostowanie totalnie off topic, ale jeśli ktoś po nie tylko zwróceniu uwagi, ale wręcz wskazaniu właściwej tematycznie dyskusji pisze: „nie bede odnajdywał odpowiednich watków i wpisywal sie jako 125 osoba, nie bylbym uczciwym wobec siebie i Ciebie bo nie przeczytam tylu komentarzy i tego jak na nie odpowiedziałes a pewnie sa tam rzeczy dla mnie bo i jak mniemam nie jestem pierwszym ktory krytycznie patrzy na rozne sprawy. „ to na tym kończy swoją bytność na tym blogu i to co najmniej z 2 powodów :-)
W pozostałej części komentarza niestety trudno mi wyłowić o co właściwie chodzi, więc się nie będę do tego odnosił.
Aneta
Po swoim „wyczynie” w innej dyskusji Aneta nie będzie już miała sposobności wypowiadania się, ale może niektórych z Was interesuje, co jeszcze dziś rano chciałem jej napisać.
Dla przypomnienia do mojej wypowiedzi: „“Nieumiejętność rozróżnienia tych dwóch pojęć powoduje, iż uzurpujemy sobie prawo do wygłaszania „obiektywnych” opinii i osądów, czym ośmieszamy się w oczach nieco bardziej wykształconych ludzi! To zdecydowanie szkodzi naszej reputacji i lepiej takich stwierdzeń unikać.” „
Aneta napisała: „To znaczy jakich stwierdzeń unikać? Czego mamy właściwie unikać?
I co to znaczy, że ośmieszamy się wtedy w oczach bardziej wykstzałconych ludzi?
Kim są ci ludzie?
I jakiej reputacji ma to szkodzić? W czyich oczach? „
Moja odpowiedź:
Aneto, czyżbyś chciała poćwiczyć sobie stosowanie Metamodelu? :-)
To trochę tak, jakbym dziecku powiedział: „Przechodzenie przez ulicę bez rozglądania sie na boki jest niebezpieczne” a ono zasypałaby mnie pytaniami typu: „przez jaką ulicę? W którym miejscu? O jakiej porze roku i dnia? Na czym polega niebezpieczeństwo?” :-)
Jeżeli, jak piszesz, moja wypowiedź to ogólniki, które nie wiesz co wyrażają, to nie potrafię Ci pomóc.
Ewa W
Piszesz: „Pytasz: „ośmieszamy się wtedy w oczach bardziej wykształconych ludzi?” – raczej w oczach tych (ja bym tak określiła) bardziej świadomych istnienia rzeczywistości_sub i rzeczywistości_ob. „
Człowieka, który nie jest świadom istnienia obydwu rzeczywistości raczej trudno jest zaliczyć do „bardziej wykształconych”. Wykształcenie, to jak sama nazwa wskazuje trochę więcej, niż bycie wąskim specjalistą w jakiejś pojedynczej dziedzinie.
Adam Kubiczek
Przykro mi, że definiując obie rzeczywistości doprowadziłem Twój mózg do buntu, bo to oznacza, że niewystarczająco jasno napisałem o co mi chodzi.
Weźmy taki przykład:
Masz dość skromne dochody. Poznałeś interesująca, dobrze zarabiającą kobietę i zacząłeś się z nią spotykać. Po kilku tygodniach oznajmia Ci ona, że nie chce kontynuować znajomości i prosi o zawieszenie wszelkich kontaktów.
Twoja rzeczywistość_sub: „ona szuka lepszej „partii” finansowej. Poza tym może nie jestem dla niej wystarczająco dobry w łóżku”
Rzeczywistość_ob: mąż kobiety, o którym nic nie wiedziałeś wrócił z wielomiesięcznej delegacji i zaczął coś podejrzewać :-)
I nie piszcie mi, że to abstrakcyjny przykład :-) :-)
Teraz już wiesz?
Futrzak
Pytasz: „Niby nic wielkiego, ale jak odroznic jedno od drugiego, zwlaszcza w sferze ludzkich dzialan i ich interpretacji? „
Ja roboczo zakładam, że prawie cała moja rzeczywistość jest subiektywna. To daje mi dużą wiarę w możliwość jej kształtowania. A wiara jak wiadomo, czyni cuda :-)
Tomn.tm
Piszesz: „Zaskakujące jest uczucie, kiedy rzeczywistość, którą uważamy za ob spotyka się z tą prawdziwą ob, co często może mieć miejsce np. podczas podróży do innych krajów, na temat których miejść i ludzi mamy wyrobioną “własną” opinię. „
O tak, wiele osób ma taką sprefabrykowaną opinię o innych krajach i kulturach!!
Ja sam nie byłem lepszy, ostatni (mam nadzieję) incydent mojej głupoty tego rodzaju zakończył się około roku 1996 :-)
Marcin
proszę bardzo :-)
Tomek L
Dziękuję za miłe słowa :-)
Piszesz: „Myślę że od niego powinni zacząć wszyscy którzy zaczynają “przygodę” z Blogiem Alexa. Ten tekst to takie “a, b, c” w Alexowym abecadle. „
Myślę, że ten tekst jak na początek może dla wielu okazać się zbyt teoretycznym.
Grzegorz
Obawiam się, że zszedłeś na manowce :-)
Piszesz: „rzeczywistość_sub, to wszystko to, co możemy zmienić naszymi działaniami „
Jeżeli weźmiesz jajko i rozbijesz je faktycznie o podłogę to zmienisz rzeczywistość_ob :-)
Artur
Piszesz: „A może warto dodać jeszcze jedną rzeczywistości, tą której doświadczamy podczas snu. „
Tutaj zahaczamy już o lucid dreaming, z czym kiedyś eksperymentowałem. Jest to jednak zdecydowanie poza zakresem tej dyskusji.
Jeszcze jedno. Piszesz:”Jednakże jest pewien potencjalny koszt przyjemnego, wygodnego życia. Jest nim przywiązanie, prędzej czy później wygeneruje ono strach przed tym, że ktoś lub coś (choroba, śmierć) może nam to wszystko zabrać. „
Niekoniecznie. Przyjemne i wygodne życie w zestawieniu ze świadomością, że wszytko się kiedyś kończy może spowodować jeszcze intensywniejsze delektowanie się tymże życiem. Tak jest np. u mnie.
Ewa W
Dziękuję za (niestety bezskuteczne) próby wyjaśnienia Anecie o co chodzi. Może przyda się to komus innemu.
Pozdrawiamk wszystkich
Alex
@Ewa:
ja nie widze sprzecznosci.
Rzeczywistosc obiektywna = niezalezna od podmiotu poznajacego (ludzie, ktorych nie znamy a ktorzy gdzies tam sobie zyja sa niezalezni od nas)
Rzeczywistosc obiektywną stara sie mniej lub bardziej owocnie opisywac nauka. Ludzie i ich zachowania tez sa przedmiotem nauki.
Rzeczywistosci subiektywna = zalezna od podmiotu poznajacego.
Przy czym ta ostatnia nie wyklucza wzajemnych interakcji i sprzezenia zwrotnego.
„Czymś innym jest bowiem „ogląd rzeczywistości_sub”, “odczuwanie rzeczywistosci_sub”, a czymś innym sama „rzeczywistość _sub”.
Mogę zmieniać zarówno ogląd swojej rzeczywistości_sub”, jak i sposób odczuwania tejże, a nie zmieniać samej rzeczywistość_sub”. Oczywiście mogę też ją zmieniać”.
Nie wydaje mi sie. Tylko jesli uprzedmiotowisz samo pojecie. W praktyce nie wyobrazam sobie czegos takiego jak „oglad mojej rzeczywistosci subiektywnej”. Zeby tego dokonac, musialabys „wyjsc sama ze siebie” i spojrzec na rzeczywistosc – oraz SAMA SIEBIE oczami kogos zupelnie innego. A to nie jest mozliwe.
@Alex:
zgadzam sie calkowicie :)
Futrzak,
Zacznę od tego: Napisałaś, że nie widzisz sprzeczności (w odniesieniu do naszej dyskusji o pojęciach) – i tu przyznaję Ci słuszność, ponieważ ja nieprawidłowo użyłam słowa: zamiast „sprzeczność”, powinnam była napisać „niezgodność”. :-)
Reszta nie jest dla mnie już taka oczywista z tego co piszesz, poważnie się nad tym zastanawiam. Dzięki temu, co napisałaś, dokonałam też pewnej korekty w swoim toku myślenia:-), a to dla mnie ważne. J
Napisałam: “Czymś innym jest bowiem „ogląd rzeczywistości_sub”, “odczuwanie rzeczywistosci_sub”, a czymś innym sama „rzeczywistość _sub”.
Ty napisałaś w pierwszym komentarzu o rzeczywistości_sub : „Druga jest w naszej glowie. Od nas zalezy, jakie okulary zalozymy zeby ogladac codzienna rzeczywistosc wokol nas…
I mozna ja zmieniac w zasadzie dowolnie….wszystko zalezy od punktu widzenia”
A zatem: „żeby ją [rzecziwistosc sub] oglądać” = robić ogląd => że jest i ogląd, i sama rzeczywistość i nie jest to tym samym. Jeśli jest inaczej, gdzie popełniam błąd?
Na samą rzeczywistość_sub składa się mój jej ogląd, odczuwanie, doświadczenia, etc.
Wcześniej napisałam też: ”Mogę zmieniać zarówno ogląd swojej rzeczywistości_sub”, jak i sposób odczuwania tejże, a nie zmieniać samej rzeczywistość_sub”.”. Tu nastąpiła owa korekta. :-) Teraz patrzę, że jednak nie miałam racji, bo są to „rzeczy zależne”, czyli jeśli zmienię ogląd (owa zmiana okularów?) to ulegnie zmianie sama rzeczywistość_sub, jeśli zmienię jej odczuwanie (np. zmieniając swoją reakcje na określone bodźce), to rzeczywistość_sub też ulegnie zmianie. Czyli jeśli zmieniam którykolwiek z tych „elementów” – ogład, odczuwanie czy doświadczenie to w ślad za tym zmienia się sama rzeczywistość_sub.
Co do Twojego: „W praktyce nie wyobrazam sobie czegos takiego jak “oglad mojej rzeczywistosci subiektywnej”” to jednak ja sobie wyobrażam,nie mam pewnosci czy mysiałabym wyjść ze swojej skóry. Jeszcze sobie o tym pomyślę. :-)
Jednak w ślad za zmianą oglądu będzie się zmieniała sama rzeczywistość_sub. Wcześniej niesłusznie pisałam, że ona może pozostać constans.
Pozdrawiam, Ewa
Dzięki Alex za odpowiedź – ten prosty przykład w zasadzie rozwiał moje wątpliwości co do różnic pomiędzy rzeczywistość_ob a rzeczywistością_sub. Świetnie także dopasowuje się do opisanych w poście przyczyn z powodu których poruszyłeś temat, jak i wymienionych możliwości zmian. Po prostu – cały post stał się dla mnie teraz jasny, a podjęty temat – łatwiejszy do ogarnięcia :)
pozdrawiam :)
Adam
Alex piszesz:
„Niekoniecznie. Przyjemne i wygodne życie w zestawieniu ze świadomością, że wszytko się kiedyś kończy może spowodować jeszcze intensywniejsze delektowanie się tymże życiem. Tak jest np. u mnie.”
A jak ocenił byś powiedzmy w skali od 1 do 10 Twoją gotowość na dobrowolne pożegnanie się z tym delektowaniem?
Pozdrawiam, Artur
Artur
Po co Ci odpowiedź na to pytanie?? Jaki jest jego sens?
Pozdrawiam
Alex
Dzięki za wyjaśnienie, Alex. Przykład podałeś dobry, bo chyba wyczułam już o co chodzi.
Poruszony temat jest na pewno bardzo istotny, przynajmniej dla mnie. Zdecydowanie do przemyślenia i zwrócenia większej uwagi na to, aby nie przesadzać z żadną z tych rzeczywistości ani ich ze sobą nie mylić.
pozdrawiam
Malwina
Hej Alex,
piszesz: „Artur
Po co Ci odpowiedź na to pytanie?? Jaki jest jego sens?”
zapomnijmy, ze je zadałem.
pozdrawiam, Artur
Alex, lubię trudne tematy i ten mnie bardzo zainteresował. Myślałam dzisiaj o czynnikach w rzeczywistości_sub, które nie są wynikiem naszego działania. To, jednak, w jaki sposób działają one na nas, zależy od nas, od naszego podejścia do nich. Zastanawia mnie to, czy jednak te czynniki nie pochodzą z rzeczywistości_ob? Przez moją rzeczywistość_sub rozumiem postrzeganie rzeczywistości przefiltrowane przez moje myśli. Nie wiem, czy dobrze to zrozumiałam. Pozdrawiam i myślę dalej ;)
Gabi
Alex, to o czym napisałeś jest jak najbardziej prawdziwe i zgadzam się z tym w 100%. Sam stosuję od dawna ( z różnym powodzeniem ) – jednakże warto by dopisać na końcu, że samo przeczytanie ze zrozumieniem tekstu nie wiele da jak nie zaczniemy intensywnie trenować, aby „zautomatyzować” nasze działania.
Na marginesie, w PS napisałeś „Wiele osób jest nieszczęśliwych ze swoją rzeczywistością i zmienia ją czasowo oglądając telewizję (nawet polską!!)….” – nie oglądam ostatnio telewizji zwłaszcza polskiej gdyż oddziałuje na mnie wyjątkowo negatywnie. Swoją drogą to tez może być ciekawy temat do poruszenia w przyszłości.
Malwina
Przesłanie mojego postu było jeszcze jedno, choć przy nieumiejętnym zastosowaniu nieco ryzykowne:
„W sprawach, które nie są szczególnie ważne życiowo nie przejmuj się za bardzo rzeczywistością_ob. Jeśli rzeczywistość_sub jest dla Ciebie miła delektuj się!!
Podkreślam jeszcze raz – w sprawach, które nie są szczególnie ważne życiowo!!!
Artur
poprosiłem Cię o dodatkowe wyjaśnienia, bo odpowiedź wymagałaby intensywnego zastanowienia się
Gabi
Piszesz: „ Przez moją rzeczywistość_sub rozumiem postrzeganie rzeczywistości przefiltrowane przez moje myśli. „
Niekoniecznie. Chyba każdy z nas „filtruje” rzeczywistość_ob nie tylko poprzez mysli (zastanawianie się nad tym) lecz też w wyniku nieuświadomionych programów i wzorców.
Tadeo
Piszesz: „warto by dopisać na końcu, że samo przeczytanie ze zrozumieniem tekstu nie wiele da jak nie zaczniemy intensywnie trenować, aby “zautomatyzować” nasze działania. „
Pierwsza część tego zdania jest bardzo słuszna i chyba wystarczająco często powtarzam to na blogu :-)
Słowa „zautomatyzować” używałbym ostrożnie, bo w niektórych kontekstach chodzi dokładnie o coś odwrotnego.
Co do telewizji pełna zgoda :-)
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Hej Alex,
Piszesz: “poprosiłem Cię o dodatkowe wyjaśnienia, bo odpowiedź wymagałaby intensywnego zastanowienia się”
Tak więc już piszę dodatkowe wyjaśnienia.
Jestem zainteresowany jak jedna sprawa wygląda z Twojej strony. Zacznijmy od do-precyzowań.
W komentarzu do mnie piszesz: “Piszesz: „A może warto dodać jeszcze jedną rzeczywistości, tą której doświadczamy podczas snu. „
Tutaj zahaczamy już o lucid dreaming, z czym kiedyś eksperymentowałem. Jest to jednak zdecydowanie poza zakresem tej dyskusji.”
Otóż mi chodzi o coś kompletnie innego, o fakt, że umysł podczas snu płata nam fantastyczne figle, to jest śniąc wydaje nam się, ze to prawda. Czemu nieoczekiwać od niego dokładnie tego samego podczas jawy? Sprzedaje nam on ładne koncepcje, podążając za nimi dalej śnimy tracą to co dzieje się naprawdę. Tkwimy w ciągłym rozproszeniu podążając za oczekiwaniami lub lękami, oczekiwaniami że wydarzy się coś przyjemnego lub lękiem przed tym co przykre. Następnie kurczowe trzymanie się tych zjawisk jako czegoś trwałego znowu doświadczamy zjawisk pożądania lub niechęci. Nie ma opcji żeby takie uczucia niegenerowały dyskomfortu, wątpliwości czy nawet cierpienia.
Lub ujmując to samo takim starym wschodnim przysłowiem: j”eśli masz jednego kozła, twoje cierpienie będzie tak duże jak ten kozioł,. Jeśli jesteś właścicielem jaka, twoje cierpienie będzie tak duże jak ten jak.”
W miejsce nazw zwierząt możemy wstawić dobra materialne, ale również te wszystkie przyjemności do których jesteśmy tak przywiązani jak zima w ciepłych krajach, czy jak film to tylko western.
Wystarczająco doprecyzowałem co stoi za moim pytaniem o Twoją gotowość na dobrowolne pożegnanie się z delektowaniem ?
Czy możemy to traktować jak koszt (być może w Twoim przypadku znikomy) takiej strategii ?
pozdrawiam, Artur
Artur
Dziękuję za wyjaśnienia, choć nie jestem od nich wiele „mądrzejszy”. Z koncepcją pytania, czy być może nasze marzenia senne są „prawdziwe” a jawę tylko „śnimy” spotkałem się, niemniej z praktycznego punktu widzenia nie rozważam jej tutaj, bo chodzi mi o coś innego.
Przytoczone przez Ciebie wschodnie przysłowie przytacza tylko „ból’ z posiadania czegoś, całkowicie pomijając korzyści i przyjemności z tego płynące. Jest więc bardzo jednostronne, cokolwiek byśmy tam nie wstawili.
Ja dla siebie operuję pojęciem ceny, jesli w porównaniu z „przyjemnością” jest wystarczająco niska i mogę ją zapłacić, to nie ma problemu.
Ostatniego pytania niestety nie rozumiem, może potraktujesz to jako feedback?
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Hej Alex,
Dziękuję za wyjaśnienia, ja po nich jestem mądrzejszy.
Piszesz: „Ostatniego pytania niestety nie rozumiem, może potraktujesz to jako feedback?”
Bardzo dobry plan, tak właśnie zrobię, nie ma sensu dalej wchodzić w ten temat.
pozdrawiam, Artur
Alex,
Dzięki za ten post. To co napisałeś wydaje się dla mnie oczywistością. Tylko, że… ja przez większość czasu pracy zadaję się z ludźmi żyjącymi poza Polską, a wróciłem do Polski po kilkuletnim epizodzie emigracyjnym. Czyli trochę jestem nietutejszy.
Wiem, iż nad Wisłą takie opisane przez Ciebie – wybacz to określenie – banały zachowania mogą nawet zostać okrzyczane herezją.
Trzymaj się chłopie!
Cieszę się, że głosisz to co głosisz. Myślę (tak zupełnie subiektywnie ;-) ), że cegiełka po cegiełce zmieniasz naszą kosmatą rzeczywistość.
Na przykładzie rodziców mojej „księżniczki” (swoją drogą cudowni dobrzy ludzie), chcę opisać rzeczywistość ob, jej ojciec, od dawna marzy o podróży samolotem. Gdy był odwiedzić nas w Wawie, oglądał samoloty na Okęciu ciesząc się jak małe dziecko. Natomiast jego żonie szkoda jest wydać pieniądze na ten cel. Stać ich na to, aby wyjechać (choć nie są to osoby zamożne). Gdy zapytałem ich podczas spaceru w Dolinie Kościeliskiej, dlaczego nie wyjadą. Mąż odpowiedział, że bardzo by chciał, ale małżonka nie. Małżonka natomiast wynajdywała coraz to więcej powodów dlaczego nie pojedzie, a to siostra mojej „księżniczki” ma niedługo ślub, więc trzeba pomóc finansowo, a to później będą dzieci, więc trzeba odkładać itd. Dla niej rzeczywistość sub nie pozwala na realizację tego celu. W przypadku męża nie pozwala natomiast sprzeciw żony. Ja dodałbym tu jeszcze rzeczywistość zewn – to jest mój twór :) Jak tylko będzie mnie na to stać i odkuje się finansowo wspólnie z Agą, zafunduje im wyjazd wręczając bilety lotnicze na wycieczkę. Jak wtedy nazwać tą rzeczywistość z ich punktu widzenia? :)
Swoją drogą dziękuje Alex za ten post! Nie jestem typem filozofa, ale po raz kolejny wnosi on nowe spojrzenie na otaczającą mnie rzeczywistość.
Zachęcasz także młodych do wyjazdu za granicę, byłem już w kilku krajach europejskich i w USA kilka razy, ale zawsze cel był zarobkowy (fundusze na studia w stolicy).
Od dłuższego czasu, zastanawiamy się z Agą nad wspólnym wyjazdem do Australii na dłuższy czas (rok, dwa może i dłużej gdyby nam się tam spodobało). Aby móc zaczerpnąć życia z innej perspektywy. Poza tym bardzo lubimy ciepło :) Nie jesteśmy już tacy młodzi przynajmniej teoretycznie bliżej nam do 30-stki niż 25. Choć w praktyce młodzieniaszki z nas. Jesteśmy posiadaczami „cudownego” instrumentu finansowego jakim jest kredyt mieszkaniowy i to nas trochę hamuje , ale wynajem pokrywa koszty kredytu oraz czynszu posiadamy kredyt na kilkanaście tysięcy złotych oraz zadłużenie w ZUS – to już moja wina :( Teraz pracuje nad szybkim spłaceniem zobowiązań, co napewno ułatwi nam sprzedaż portalu, który prowadzę. Choć, też jest jeden aspekt, który nadal mnie trzyma, ubiegam się o dotację unijną na rozwój projektu, jeśli ją otrzymam środki, mogę zrealizować swój cel, który zarazem jest moją pasją. Jeśli nie, decyzja wydaje się oczywista.
Co byś radził w takiej sytuacji? :)
Witam wszystkich :)
Po lekturze tego postu, który uważam za bardzo dobry, oraz niektórych komentarzy osób, które zostały poproszone o zaprzestanie wypowiadania się, naszła mnie taka myśl.
Otóż, przez to że niektórzy nie rozróżniają rzeczywistości_sub. i rzeczywistości_ob. powoduje różnego rodzaju problemy w komunikacji międzyludzkiej. Dotyczy to przede wszystkim, gdy chcemy coś od kogoś,
bądź oczekujemy pewnej pożądanej reakcji tylko z powodu, że uważamy to za element „naszej” rzeczywistości_ob. A tak naprawdę, to nasza rzeczywistość_sub.
Dalej, podczas np. dyskusji powstaje problem bo ktoś ma inną rzeczywistość_sub, która jest w sprzeczności z naszą rzeczywistością_sub. Opierając się na założeniu, że rzeczywistość_ob jest tą „naszą jedyną właściwą” powstaje problem w skutecznej komunikacji.
Pytanie, czy dostatecznie jasno przekazałem swoją myśl ?
Uważam, że taka niewiedza może powodować problemy w komunikacji.Oczywiście, nie dotyczy to poważnych spraw i biznesu.
pozdrawiam serdecznie
Piotr
Alex
Pytałeś „Jakiego rodzaju badania naukowe możesz sobie wyobrazić w aspekcie poruszanego tematu?”
Tego rodzaju tematami zajmują się m.in. psychologia poznawcza czy psychologia emocji (a pewnie tez wiele innych dziedzin psychologii, neurobiologii i innych).
Ciekawie byłoby na przykład zobaczyć wyniki badań dotyczących przekonań ludzi o 'pewności’ ich opinii/wiedzy.
Jakiś banalnie prosty przykład: „na ile jesteś pewien (0..100%), że Twoja mama/tata/brat/siostra/małżone kocha Cię tak bardzo, że w razie potrzeby sprzedałby wszystko co ma, aby ratować Twoje życie?”
To jest ciekawe o tyle, że naprawdę wierzymy w mnóstwo rzeczy, które nie mają miejsca – rutynowo przypisujemy innym ludziom intencje i cechy, których nie mają (patrz dziedzina cognitive biases, dobre intro jest na wikipedii: http://en.wikipedia.org/wiki/List_of_cognitive_biases). Ten mechanizm jednak czemuś służy i zazwyczaj nie jest problemem, że mylimy się co do rzeczywistości_ob :)
Inny temat to ogólnie pojęte źródła poczucia szczęścia, nieszczęścia, stresu. Badań na ten temat jest dość sporo, ale trudno mi dotrzeć do fajnych przekrojowych źródeł, więc często pytam o więcej :)
Wiadomo na przykład (tzn. są na to rzetelne badania naukowe), że ludzie błędnie pamiętają swoją przeszłość emocjonalną (świetna książka 'Stumbling on Happiness’ Dana Gilberta, moje podsumowanie tu: http://blog.petrykowski.net/2010/06/stumbling-on-happiness-by-daniel-gilbert.html). Przejawia się to na przykład w ten sposób, że kiedy wspominamy jak się czuliśmy w przeszłośći w jakiejś sytuacji, to nieświadomie na nasze spojrzenie (rzeczywistość_sub :) wpływa to, jak obecnie się czujemy.
Poza tym jesteśmy jako ludzie kiepscy w wyobrażaniiu sobie, jak będziemy się czuli w przyszłości w sytuacji, której jeszcze nie przeżyliśmy. Kiepscy nie w tym sensie, że sobie nic nie wyobrażamy – przeciwnie, nasz umysł podpowiada nam non stop i bez wysiłku co dla nas będzie dobre lub złe – tylko regularnie w przewidywalny sposób się myli :)
Wszystko to generalnie dzieje się na styku świata subiektywnego i obiektywnego, o których piszesz. Są sytuacje, gdy dbanie wyłącznie o _sub świetnie się sprawdza, ale czasami dobrze jest wiedzieć, że nasz umysł płata nam figle, które mogą mieć poważne konsekwencje.
Przykład, ponownie, z tej znakomitej książki: dobrym sposobem na przewidzenie, jak będziemy się czuli w jakiejś konkretnej karierze, co nam się będzie podobało a co nie, to zapytać wielu ludzi, którzy obecnie pracują w rozważanym przez nas zawodzie / pozycji. To jest znacznie lepszy predyktor naszych potencjalnych odczuć niż (bzdurne) wyobrażenia, jakie podsuwa nasz nam mózg :) Innymi słowy – pytajmy ludzi o ich rzeczywistość_sub, bo to podpowie nam jaka może niedługo być nasza :)
Jakub Petrykowski,
przytoczyłeś w ostatnim akapicie cytat z ksiażki. Nie dałeś go w cudzysłów i w zwiazku z tym, nie wiem, czy cały akapit jest cytatem, czy są tam też Twoje przemyslenia.
Niezależnie od tego odniosę sie do tego tekstu:
„dobrym sposobem na przewidzenie, jak będziemy się czuli w jakiejś konkretnej karierze, co nam się będzie podobało a co nie, to zapytać wielu ludzi, którzy obecnie pracują w rozważanym przez nas zawodzie / pozycji. To jest znacznie lepszy predyktor naszych potencjalnych odczuć niż (bzdurne) wyobrażenia, jakie podsuwa nasz nam mózg”.
Mój mózg nie podpowiada mi bzdurnych wyobrażeń. I z tym tekstem się nie zgadzam. Jeśli ja zastanawiam się, jak się będę czuła w pracy na stanowisku księgowej i zapytam o to samopoczucie 10 księgowych szczęśliwych z wykonywania tego zawodu, bo jest ich wymarzonym, zgodnym z ich osobowością, wiedzą, etc, to wcale nie jest żaden „znacznie lepszy predyktor naszych potencjalnych odczuć” od moich wyobrażeń o odczuciach. Ja jestem – wbrew temu co piszesz – w stanie wyobrazić sobie swoje odczucia na takim stanowisku i w takim miejscu. Przy tym „potencjalnych odczuć” jest wiele, a tych, które mogą stać się moim udziałem – znacznie mniejsza gama.
Gdy spytam 5 sfrustrowanych niezadowolonych z pracy nauczycieli o to jak się czują wykonując te pracę, to otrzymam inny obraz, niż wtedy gdy zapytam 5 zadowolonych. I co to ma ze mną wspólnego? Tyle tylko, ze w przyszłości mogę się czuć zarówno dobrze jak i źle.
A jeśli całe to dopytywanie o odczucia ma na celu tylko stworzenie listy potencjalnych odczuć, spośród których mogę wybrać – to wybacz, ale mój mózg nie potrzebuje takich testów, bo sama bez tego jestem sobie w stanie taka „bazę” potencjalnych odczuć stworzyć, tylko niczego to nie wnosi tak naprawdę. Istotne jest to, co z tej „bazy” będzie docelowo „moje” a to robota dla mojego mózgu. Na szczęście sprawnego.
Pozdrawiam. Ewa
Ewa W.
Nigdzie nic nie cytuję, dlatego nie ma tam nigdzie cudzysłowu. Przytaczam przykłady z pamięci.
Możesz wierzyć, że Twój umysł nie podpowiada Ci bzdurnych wyobrażeń na temat tego, co Cię u(nie)szczęśliwi i możesz wierzyć, że wiesz, jak będziesz się czuła w sytuacji, w której jeszcze nie byłaś. Twoje prawo. Dan Gilbert i inni naukowcy, których wyniki badań przedstawia on w tej książce, są jednak sceptyczni wobec Twojej wiary, ponieważ zrobili szeroko zakrojone eksperymenty na ten temat :)
Jednym z ciekawych wyników ekonomii behawioralnej oraz chyba też niektórych wyników opisanych przez Gilberta (ale nie pamiętam których!) jest to, że nawet gdy powie się ludziom, zeby uważali na jakiś cognitive bias w konkretnej sytuacji, to nawet z tą świadomością popełniają dokładnie taki sam błąd.
Nasz mózg jest sprawny, ale nie jest racjonalny i nie jest doskonały.
Twój przykład z różnicami między sfrustrowanymi nauczycielami oraz lubiącymi swoją pracę nauczycielami jest adekwatny — nigdzie nie napisałem, że wystarczy zapytać DOWOLNE kilka osób, by wiedzieć DOKŁADNIE, jak się samemu będzie czuło. Napisałem „wielu”, celowo niedokładnie, bo idea ktorą zapamiętałem jest taka, że ludzie są do siebie bardziej podobni niż myślimy pod wieloma względami, i w podobnych sytuacjach wbrew pozorom dość podobne rzeczy ich cieszą (np. radość z postępów uczniów) i martwią (np. konieczność siedzenia godzinami nad sprawdzianami).
Być może istnieją jednostki o nieprawdopodobnej w skali ludzkiej samowiedzy oraz niezachwianej umiejętności wyobrażania sobie swojego poziomu szczęścia. O takich jednostkach Gilbert w książce nie wspomina – może jest ich mało, może nie odkryto ich w badaniach, nie wiem. Zawsze można wierzyć, że jest się wyjątkowym i ma się więcej dyscypliny / zdolności przewidywania / … niż inni, 'przeciętni’ ludzie. Ja w to nie wierzę ani wobec siebie, ani wobec nikogo, kto mi coś takiego deklaruje :)
Pytanie wielu osób nie jest też po to, żeby wziąć SUMĘ wszystkiego co mówią i uznać „będę miał każde z tych odczuć”.
Napisałaś „sama jestem sobie w stanie taką bazę potencjalnych odczuć stworzyć” — no konkretnie to możesz przeżyć to, co sobie wyobrażasz, co oczywiście jest najlepszą metodą, ale nie jest to już przewidywanie przyszłości, a realizowanie jej. Jeśli znasz inną pewną metodę na przewidzenie w jaki sposób będziesz się czuć w sytuacjach, w których jeszcze nie byłaś, to chętnie posłucham!
Ponownie, polecam Ci książkę Gilberta. Jest pełna wiedzy i humoru.
Na marginesie, Twoje kąśliwe zakończenie „na szczęście sprawnego [mózgu]” jest nie na miejscu.
Co Cię w ogóle tak ugryzło w moim całkiem beznamiętnym komentarzu, że z taką stanowczością deklarujesz: „nie!! ja nie potrzebuję nic takiego! mój mózg jest sprawny!”? :)
Napisałeś Jakub:
„dobrym sposobem na przewidzenie, jak będziemy się czuli w jakiejś konkretnej karierze, co nam się będzie podobało a co nie, to zapytać wielu ludzi, którzy obecnie pracują w rozważanym przez nas zawodzie / pozycji. To jest znacznie lepszy predyktor naszych potencjalnych odczuć niż (bzdurne) wyobrażenia, jakie podsuwa nasz nam mózg”.
Wyjaśnij mi jeszcze raz proszę co mi da opinia innych? Jeśli zapytam kogoś o to czy lubi matematykę (a powiedzmy nigdy jej nie doświadczyłem) to co mi taka opinia da? Trafię na kogoś kto nie lubi to powie, że jest do bani, a trafię na kogoś kto jest dobry to ją wyniesie na piedestały. Nie widzę, aby którakolwiek z tychże wypowiedzi posunęła mnie do przodu. Jak więc to ma cel?
Ja uważam, że intuicja powinna nam w miarę dobrze podpowiedzieć czego nie lubimy robić. Wiadomo, że ta wiedza nigdzie nie będzie pełna, ale z drugiej strony wiemy mniej więcej (lub możemy się dowiedzieć prosząc o opis bez opinii) co w danej pracy się robi. Jeśli nie możemy usiedzieć na miejscu, jesteśmy bardzo energiczni to nie pasujemy do pracy księgowego, bo nie jest ona zgodna z naszą osobowością.
Za to co chcemy robić możemy zawsze sprawdzić mniej lub bardziej poprzez testowanie.
Pozdrawiam,
Paweł.
Paweł
Ogólnie rzecz biorąc zgadzam się całkowicie z Twoim ostatnim stwierdzeniem:
„Za to co chcemy robić możemy zawsze sprawdzić mniej lub bardziej poprzez testowanie”
Też w to wierzę, problem polega na tym, że testowanie zupełnie nowych rzeczy zazwyczaj jest trudne emocjonalnie i organizacyjnie. Na przykład trudno przetestować „jakby to było być prawnikiem”, nie robiąc studiów prawniczych.
Myślę, że wielu czytelników tego bloga dobrze kojarzy sugestie Aleksa, aby próbować różnych rzeczy w życiu i patrzeć, co nam odpowiada (byle ostrożnie i bez długoterminowych negatywnych konsekwencji) — to jest jasne!
Ale co robimy wtedy, gdy czegoś nie testujemy? Wyobrażamy sobie „jakby to było”.
Co nie jest jasne dla wielu ludzi to to, że nasz umysł na temat praktycznie KAŻDEGO zajęcia / nowej sytuacji COŚ nam podpowwiada. „eee to nie będzie fajne”, „o tak to byłoby super”. „Super byłoby mieć to auto”, „super byłoby podróżować kilka miesięcy w roku, zwłaszcza po Afryce”, „na pewno nie podobałoby mi się w Chinach”, …
To jest odwrotność testowania i o precyzji takiego wyobrażania napisałem.
Piszesz: „Ja uważam, że intuicja powinna nam w miarę dobrze podpowiedzieć czego nie lubimy robić.” Właśnie takie przekonanie autor ksiązki podważa — za pomocą argumentów naukowych, które przedstawia poprzez obrazowe anegdoty. Można nie wierzyć w metodologię (rzetelnie wyjaśnioną na pierwszych stronach książki), można bardziej wierzyć w swoją intuicję… co kto lubi :) Ja Wam piszę, co na ten temat mówi jakiś psycholog z dorobkiem w obszarze badań nad szczęściem, emocjami i psychologią poznawczą.
Jeśli chodzi o Twój przykład z „lubieniem matematyki” — zauważ, że użyłem słów „jak będziemy się czuli w jakiejś konkretnej karierze, co nam się będzie podobało a co nie” [w tej karierze]
To nie to samo co „lubić” jakąś dziedzinę całościowo, zwłaszcza tak szeroką jak matematyka! Matematycy robią w życiu bardzo różne rzeczy. Tak samo ja bardzo lubię informatykę czy psychologię, ale jest mnóstwo konkretnych zajęć / ról w tych dziedzinach, które w ogóle mnie nie interesują lub które próbowałem wykonywać, ale mnie męczyły/nudziły.
Lubić / nie lubić jakąś dziedzinę/zajęcie to pojęcie bardzo ogólne i oczywiście zależne od preferencji i doświadczeń indywidualnych – masz rację (być może to też miała na myśli Ewa). Natomiast *reakcje emocjonalne* na różne typowe sytuacje i aspekty jakiegoś dobrze sprecyzowanego zajęcia są według psychologów często takie same dla znakomitej większości ludzi.
Mówimy tu więc raczej o byciu „analitykiem finansowym w dużym banku” lub „nauczycielem akademickim wykładającym kilka podstawowych przedmiotów”, a nie o „zajmowaniu się matematyką”.
Przykładowo, jeśli zapytasz grupę (dobrych) programistów o to, co lubią a czego nie lubią W SWOJEJ CODZIENNEJ PRACY — ale nie „czy lubisz swoją pracę”/”czy lubisz programowanie” — czyli zadasz im pytanie otwarte i zrobisz z nimi solidny wywiad (po kilkanaście minut na osobę), to odkryjesz *na przykład*:
– lubią oni ciekawe problemy i sytuacje, w których daje im się wolną rękę w ich rozwiązywaniu
– nie znoszą, gdy zlecający im zadania menadżerowie co chwila zmieniają wymagania, nie przemyślą swoich decyzji projektowych, co powoduje konieczność albo ciągłego zaczynania tworzenia kodu od początku, albo wypuszczenia produktu nie spełniającego wymagań klienta
– nie lubią powtarzalnych, prostych, mechanicznych czynności – najchętniej je automatyzują lub zrzucają na innych (często młodszych stażem programistów)
– lubią, gdy uczą się jakiejś zupełnie nowej technologii, mieć pod ręką kogoś doświadczeongo, kto pomoże im przejść w miarę bezboleśnie przez typowe problemy konfiguracyjne / rookie – żeby nie marnować czasu na szukanie w sieci banalnych problemów typu „coś mi się nie kompiluje” — i odwrotnie, gdy są pozbawieni takiego wsparcia, to szybko się frustrują i mają poczucie straconego czasu
Tego typu wywiad z kilkoma osobami może dać bardzo duże pojęcie o tym, jakie emocje, frustracje, radości i smutki będą towarzyszyć i nam, jeśli zabierzemy się za programowanie – nawet jeśli nigdy nie programowaliśmy.
Kwestie indywidualnych upodobań – ale one często stanową jedynie niewielki procent całości przeżyć wynikających z jakiegoś zajęcia / postawienia się w jakiejś roli.
Kolejna sprawa — pytasz, używając słowa „opinia” („… co mi da opinia innych?”). Dość istotne jest, aby pytać ludzi o fakty wrażenia/emocje — nie o opinie „dlaczego tak się czują”. Przede wszystkim dobrze jest rozumieć, jakie sytuacje powodują jakie odczucia plus ewentualnie co z nimi te osoby robią – natomiast opinie, na przykład „to jest dobre dla mnie” albo „to wina tej konkretnej firmy” traktowałbym znacznie ostrożniej. Wyjaśnienia dlaczego jest tak, jak jest, często są odbiciem niemal wyłącznie rzeczywistości_sub, a nie _ob — lepiej poprzestać na faktach i odczuciach, bo to jest najważniejsze :)
Czy lęk wysokości to sfera mojej rzeczywistości sub ?
Czy jest to może zbyt daleko idąca interpretacja
pozdrawiam serdecznie :)