Blog Alexa – "Żyj dobrze, dostatnio i na luzie" - Blog o tym, jak żyć dobrze, dostatnio i na luzie
  • Strona główna
  • Blog
  • Najważniejsze posty
  • Archiwum newslettera
Strona główna
Blog
Najważniejsze posty
Archiwum newslettera
  • Strona główna
  • Blog
  • Najważniejsze posty
  • Archiwum newslettera
Blog Alexa – "Żyj dobrze, dostatnio i na luzie" - Blog o tym, jak żyć dobrze, dostatnio i na luzie
Relacje z innymi ludźmi

Zanim zatelefonujesz …

Wyobraź sobie następującą sytuację:

Pracujesz nad czymś, co wymaga dość intensywnego skupienia się i właśnie wprowadziłeś się w odpowiedni stan umysłu, a tu nagle dzwoni telefon. Dzwoni ktoś, kogo dobrze znasz, nie chcesz być nieuprzejmym więc szybko odbierasz

Ty: „Witaj/dzień dobry/ cześć X…..”

X: „Cześć, co słychać?”

Ty: „Wiesz, jestem teraz zajęty” – maksymalnie ograniczasz Twoją wypowiedź, aby jak najszybciej wrócić do swojego toku rozumowania

X: „A co takiego robisz/ a czym jesteś zajęty?”

albo

X: „wiesz, chciałem porozmawiać z Tobą o temacie ABC”

Ty zastanawiasz się, co się stało z inteligencją X-a i postanawiasz na przyszłość w podobnej sytuacji nie odbierać telefonów od niego

Inny scenariusz

Masz poważny, osobisty problem Z (np. ktoś poważnie chory w rodzinie itp.), który bardzo Cię obciąża. Aby funkcjonować normalnie w innych, niezmiernie istotnych sprawach jakoś odsunąłeś go chwilowo na bok, tak aby nie zajmował pokaźnej części Twojego umysłu. Dzwoni telefon, widzisz, że znajoma osoba (inaczej prawie zawsze się przedstawiam)

Ty: „Witaj/dzień dobry/ cześć X…..”

X: „Cześć, co słychać?”

Ty: „pracuję nad tematem QQQ/ relaksuję się”

X: „ A co nowego jeśli chodzi o problem Z?”

Twój umysł został właśnie ponownie wrzucony w problem Z, a tak bardzo chciałeś choć na chwilę utrzymać go wolnym dla innych spraw.

Jeszcze jeden przykład:

Jesteś ekstremalnie zajęty a tu dzwoni telefon. Widzisz, że to ktoś z grona bliższych Ci osób. Więc odbierasz i tylko mówisz szybko „Oddzwonię za 5 minut/ pół godziny itp.” po czym przerywasz połączenie.

Po obiecanym czasie dosłownie wyszarpujesz sobie chwilkę, aby zadzwonić do X, bo może ta osoba miała coś ważnego.

Ty: „Teraz mam małą chwilkę, co mogę dla Ciebie zrobić?”

X: „Dlaczego nie mogłeś odebrać wcześniej/ co porabiasz?”

Jak myślisz, jakie są szanse, że X w przyszłości zostanie „spuszczony na drzewo”?

Widzicie, że często dzwoniąc do innych ludzi niechcący popełniamy takie niezręczności, które całkiem niepotrzebnie psują nam relacje z ważnymi dla nas osobami?

Co robić, aby takie wpadki się nie zdarzały?

Jeżeli ja dzwonię do kogoś i nie jest to rozmowa, na którą uprzednio umówiliśmy się, względnie jakaś awaryjna informacja typu „uciekaj, zaraz na Twój dom spadnie meteoryt” :-) to najpierw próbuję oszacować, jak długo będzie ona trwałą.

  • Jeżeli mogę to zrobić, bo chodzi o konkretną sprawę to po zgłoszeniu się drugiej strony, po moim przedstawieniu się i pozdrowieniu (dopasowanym do rozmówcy) mówię „masz minutę/ 5 minut/ czas na jedno pytanie itp.?”
  • jeśli nie mogę, lub nie chcę szacować niezbędnego czasu (bo na przykład chcę pogawędzić z kolegą, lub poświntuszyć z przyjaciółką :-)) to pytam „masz chwileczkę?”

Zwrócicie uwagę, że nie pytam „czy mogę przeszkodzić”, bo moim telefonem najprawdopodobniej już w czymś przeszkodziłem :-) Poza tym nie chcę aby kontakty ze mną kojarzyły się z przeszkadzaniem.

Z podobnego powodu nie pytam „czy możesz poświęcić mi trochę czasu”, bo nie chcę aby ktokolwiek dla mnie cokolwiek „poświęcał”.

Nie zaczynam też pytaniem „ile masz czasu?”, bo to jako wstęp może zabrzmieć dla drugiej strony jak przesłuchanie, a tego na pewno nie chcemy. Teoretycznie do tego ostatniego pytania moglibyśmy dołączyć wyjaśnienie o co nam chodzi, ale jeśli akurat w czymś bardzo przeszkadzamy, to nie pomoże to sytuacji.

Nawiasem mówiąc, pewna, skądinąd sympatyczna osoba którą znam, wychodzi z założenia, że „ma prawo wiedzieć” i lubi na początku rozmowy zadawać różne nieco „inkwizytorskie” pytania, czym często skutecznie zamraża atmosferę rozmów ze mną i znacznie ogranicza ich ilość.

Wróćmy teraz do naszej rozmowy:

  • Jeśli na któreś z zalecanych pytań odpowiedź brzmi inaczej niż „tak”, „dla Ciebie zawsze” albo „oczywiście” to jedyną moją reakcją jest pytanie „kiedy mogę zadzwonić?”. Jeśli druga strona zada potem pytanie o co chodzi, to oznacza to, że ma na jego zadanie czas i oczywiście krótko odpowiadam. Ważne jest, że to osoba do której dzwonię podejmuje decyzję.
  • Jeśli osoba sygnalizuje, że ma czas to kontynuuję, w miarę możliwości starając się zmieścić w zadeklarowanym, lub umówionym czasie.

W dalszej części rozmowy, nie wypytuję o problemy danej osoby, a jeśli wspomina ona o nich sama, to pytam „czy chcesz o tym teraz porozmawiać ?” i jeśli odpowiedź jest „nie”, to bezwzględnie stosuję się do tego.

Myślę, że powyższe proste zalecenia przydadzą się, tym bardziej, że przykłady wziąłem z kontaktów z Wami w ostatnich kilku tygodniach :-)

Zapraszam do dyskusji w komentarzach

Komentarze (46) →
Alex W. Barszczewski, 2012-11-24
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Po spotkaniu we Wrocławiu

Wreszcie na tyle się zorganizowałem, że mam czas na nieco chaotyczne podzielenie się z Wami moimi wrażeniami i wnioskami na przyszłość.

Pierwszym jest to, iż było to dla mnie bardzo ciekawe i sympatyczne przeżycie, nawet mimo faktu, że odbyło się to w małym „okienku” pomiędzy innymi działaniami, które absorbowały wiele mojej energii.

Byłem bardzo ciekaw, co wyniknie kiedy spotka się ponad setka ludzi, z których znakomita większość nie zna się wzajemnie. O ile nie miałem wątpliwości, że wśród Czytelników nie będzie problemów z integracją, o tyle łatwość i gładkość Waszego wzajemnego poznawania się znacznie przerosła moje oczekiwania! To było dla mnie bardzo budujące, bo zazwyczaj w naszym kraju ludzie są nieco zahamowani w stosunku do „obcych” i muszą pomagać sobie alkoholem. Dotyczy to też niestety wielu osób z tzw. górnej półki i pokazuje na jak kruchych podstawach osobowościowych zbudowane jest wiele karier.

Będąc z Wami widziałem jak doskonale sami się poznajecie, bawicie, dyskutujecie zarówno bez jakichkolwiek „środków dopingujących” jak i mojego udziału :-) :-)

Jeżeli w Polsce jest więcej takich młodych osób jak Wy, to dobrze rokuje to na przyszłość, nie pozwólcie tylko starszym generacjom ( w tym niestety głównie ramolom z mojej i powyżej :-( ) „spieprzyć” sobie tego sympatycznego kraju i życia w nim!!!

Wchodząc w taką dobrą grupę miałem oczywiście znacznie podwyższoną poprzeczkę, aby wnieść do niej wartość dodaną, z Waszych wypowiedzi wynika, że przeskoczyłem ją, co mnie bardzo cieszy :-) :-)

Dobrze, że mimo tak dużej grupy bezproblemowo mogliśmy zrobić sesję Q&A, to było też i dla mnie bardzo interesujące, bo mogłem podyskutować z ciekawymi ludźmi „na żywo”, co bardzo lubię. Dzięki wyposażeniu Hotelu Śląsk mogliśmy też zrobić parę pożytecznych ćwiczeń z kamerą i pokazać je wszystkim na dużym ekranie. Takie wyposażenie warto mieć na wszystkich przyszłych spotkaniach w dużym gronie. Dziękuję ochotnikom do takich ćwiczeń, to nie jest łatwo wyjść i próbować takie rzeczy przed setką ludzi!!

Jeśli nam wszystkim tak się podobało, to może rzeczywiście warto robić to częściej niż raz na kilka lat :-) Ja czas znajdę, jest tylko parę punktów do przemyślenia:

  • Wielkość imprezy. Osobiście jestem zwolennikiem spotkań bardziej kameralnych, ale z drugiej strony jeśli ktoś z Czytelników chce wpaść i konstruktywnie porozmawiać lub się czegoś nauczyć, to niechętnie go odsyłam. Zdaję sobie sprawę, że zwłaszcza po Wrocławiu, jeśli zapowiemy jakieś spotkanie to będzie mnóstwo chętnych i co zrobić z taką „klęską urodzaju”? W Hotelu Śląsk mieliśmy salę ustawioną na 120 osób i to było raczej maksimum, z którym można bez większych nakładów i komplikacji zrobić taką imprezę w ten sposób, aby była efektywna dla uczestników. Co z tym fantem zrobimy na przyszłość?
  • Pasuje mi formuła, kiedy ja oprócz mojej osoby :-) zapewniam salę i napoje (kawa, herbata), a udział dla uczestników jest bezpłatny, ewentualnie płacą za swój posiłek jeśli chcą coś zamówić. Pomysł Hotelu Śląsk, aby zaproponować dwa smaczne zestawy w bardzo dobrej cenie uważam za bardzo dobry i powinniśmy załatwić coś takiego, jeśli spotkamy się w innym miejscu. Taka formuła ogranicza moje koszty imprezy do ceny jednego normalnego biletu na Kanary i z powrotem, a to jest OK dla mnie i nie stanowi istotnej przeszkody jeśli „fun factor” będzie taki jak we Wrocławiu. Oczywiście zawsze można znaleźć sponsora takiego spotkania, ale jeśli to możliwe, to wolę robić to we własnym zakresie. Jeśli będziemy spotykać się we Wrocławiu, to bardzo chętnie zrobię to znowu w Hotelu Śląsk, bo tam są bardzo dobre warunki, zwłaszcza jeśli spotkanie odbywa się jeszcze przy świetle dziennym. W innych miastach potrzebowałbym kogoś, kto zajmie się sprawami organizacyjnymi (za salę mogę zapłacić ja).
  • Może się zdarzyć, że na spotkaniach zaczną pojawiać się zarówno „weterani” poprzednich, jak i osoby całkiem nowe. Trzeba zapewnić, aby była to wartość dodana dla jednych i drugich. Jakie macie pomysły?
  • Jeżeli pracujemy nad rozwiązaniem jakich problemów z kamerą, to wolę, jeśli będą to przypadki dotyczące w jakiś sposób większości Uczestników. Jeżeli ktoś przygotowuje taki case, to trzeba to uwzględnić. Case powinien być nieco przemyślany, jeśli ktoś chce np. wynegocjować podwyżkę „bo ma potrzeby”, to przy braku jakichkolwiek innych informacji i osiągnięć niech na mnie nie liczy :-) Z drugiej strony widzieliście o ile lepiej można negocjować ten temat mając cokolwiek w ręku :-)
  • Mam już konto w Google+ więc teoretycznie można by zrobić streaming takiej imprezy a film wrzucić na YouTube. Z drugiej strony świadomość, że nikt nie nagrywa jest dla nas ważnym czynnikiem stymulującym otwartość podczas spotkania i tego nie chcę stracić. Szef Czytelniczki, którą przygotowywałem do skutecznych negocjacji o podwyżkę na pewno nie byłby szczęśliwy, znajdując w internecie film z tego, jak robiliśmy :-) Poza tym mam jeszcze powód zawodowy: W moim życiu profesjonalnym, za dość duże pieniądze wspieram klientów w rozwiązywaniu poważnych wyzwań i w znakomitej większości przypadków nie chcę i nie mogę o tym publicznie mówić. Moi nowi klienci znajdują mnie prawie wyłącznie poprzez rekomendacje dotychczasowych. Jeżeli taki człowiek, zechce wstępnie mnie wygooglować, i jedyny rodzaj filmów jaki znajdzie to Alex uczący młodzież tak (z całym należnym szacunkiem) trywialnych rzeczy jak wynegocjowanie podwyżki lub lepszego stanowiska, to niekoniecznie jest to wrażenie, które chciałbym w takiej osobie wywołać :-) To jest istotne tym bardziej, że z braku konieczności nadal nie mam „profesjonalnej” strony www. Co proponujecie z tym zrobić?
    Może można by umawiać się w mniejszym gronie na dyskusje na konkretne tematy w Hangouts i potem udostępniać na YouTube?
  • Nadal nie oczekujcie ode mnie wypolerowanej prezentacji czy wykładu :-) To nie jest to, co robię zawodowo, tam jestem często „komandosem” wrzucanym w konkretną sytuację, z którą trzeba sobie szybko i skutecznie poradzić bez „próby generalnej”. Tak też wolę pracować z Wami, tym bardziej że my zajmujemy się stosunkowo prostymi zagadnieniami. Czy to Wam też tak pasuje?

Proszę Was o Wasze zdanie i propozycje do powyższych punktów.

Na zakończenie jeszcze raz dziękuję za przyjemność spotkania z Wami, w tym dwóm Czytelnikom pochodzącym aż z Mongolii.

Dziękuję też całemu personelowi Hoteli Śląsk (od Pani Dyrektor począwszy, na Gastronomii skończywszy) za wyjście naprzeciw naszym potrzebom i ich bardzo dobre zaspokojenie.

Komentarze (23) →
Alex W. Barszczewski, 2012-11-23
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Spotkanie 16.11 we Wrocławiu – szczegóły organizacyjne

Po wizji lokalnej w Hotelu Śląsk mam już bliższe informacje na temat naszego spotkania.

16 listopada wylatuję z Warszawy samolotem, który planowo ląduje we Wrocławiu o 14:35

Przed wylotem wyśle wiadomość na blipa, aby było wiadomo, że wszystko przebiega zgodnie z planem. W razie komplikacji też powiadomię na blipie.

Proponuję, aby od ok. godziny 16 „nieoficjalnie” otworzyć spotkanie tak, aby ludzie, którzy przybyli wcześniej mogli ze sobą na luzie porozmawiać, a parę osób pomóc mi w różnych drobnych sprawach organizacyjnych.

Na lewo od wejścia na salę znajdować się będzie szatnia, którą hotel obsadzi podczas całej naszej imprezy, na prawo szeroki blat z identyfikatorami i pisakami. Proszę aby każdy wziął taki identyfikator i czytelnie napisał swoje imię, ew. nick na blogu i miasto, z którego przybył. Ułatwi to nam nawiązywanie bezpośrednich kontaktów.

Przez cały czas trwania imprezy herbata i kawa będą dostępne na mój koszt. Dla chętnych restauracja przygotuje 2 propozycje posiłków do wyboru w cenie ok 25 zł za które płacimy indywidualnie. Bardzo proszę osoby, które podobnie jak ja będą chciały w przerwie coś zjeść o dopisanie się do odpowiedniej listy zanim wejdą na salę, to da kuchni 2 godziny na pracę a nam zapewni punktualne rozpoczęcie posiłku.

„Oficjalnie” zaczniemy o 17:15 i proszę wszystkich, aby o tej godzinie być już na sali.

Pierwszy blok wspólny zrobimy od 17:15 do 19. Zgodnie z życzeniem powiem może coś na tematy, które wskazaliście jako istotne, a potem zrobimy sesje pytań i odpowiedzi.

O 19 będziemy mogli zająć całą sale restauracyjną (która najprawdopodobniej podczas całej imprezy będzie do naszej dyspozycji – pracujemy nad tym) i chętni będą mogli posilić się oraz porozmawiać w mniejszych grupach (tak z powodzeniem zrobiliśmy kiedyś w Warszawie).

Myślę, że ta część konsumpcyjno – networkingowa może potrwać 1-1,5h to możemy sobie ustalić na miejscu.

Potem znowu możemy spotkać się razem i albo kontynuować dyskusje w formie sesji Q&A albo włączyć kamerę i popracować nad kilkoma przypadkami przywiezionymi przez Was. To wszystko tez możemy wspólnie zadecydować.

Sale mamy do 22, co powinno wystarczyć, gdyby nam było mało możemy to za niewielka oplatą przedłużyć :-)

Dla Uczestników, którzy chcą zanocować w Hotelu Śląsk przygotowany jest specjalny kod promocyjny, jeśli podacie go przy rezerwacji na recepcji (telefonicznie) to:

jedynka ze śniadaniem kosztuje 135 zł

dwójka ze śniadaniami kosztuje 170 zł

Przy normalnych cenach śniadanie jest płatne ekstra.

Hotel poszedł nam BARDZO na rękę przy wynajmie sali, więc tutaj już nie miałem sumienia prosić o więcej.

Proszę o dopisanie poniżej kto ostatecznie będzie tu nocował, kod wyślę na maila.

Jeszcze kilka uwag ogólnych:

  • na sali nie palimy!!!
  • proszę o nienagrywanie spotkania
  • prosze o nierozdawanie w trakcie imprezy jakichkolwiek materiałów reklamowych czy marketingowych

Dojazd do Hotelu Sląsk

Taksówka (lepiej nie brać z postoju) MPT numer z komórki 7119191 ok 15 zł

Tramwaje 4, 5, 11 6 przystanków od Dworca PKP 3 zł

Pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia!!!

Komentarze (61) →
Alex W. Barszczewski, 2012-11-03
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Relacje z innymi ludźmi

Czynniki dyskwalifikujące w relacji

Czy zastanawialiście się kiedyś, jakie cechy drugiego człowieka dyskwalifikują go w Waszych oczach, niezależnie od tego jak atrakcyjna byłaby u niego cała reszta? Podkreślam, że mówię teraz tylko o tych czynnikach, które rzeczywiście powodują, iż po stwierdzeniu ich nie wchodzimy, względnie niezwłocznie kończymy bliższą relację z taka osobą, a nie drobiazgi, będące tylko drobnymi niedogodnościami. Te ostatnie występują prawie zawsze, bo przecież jesteśmy tylko ułomnymi ludźmi, a nie aniołami.

Zrobienie sobie takiej analizy może być bardzo pomocne, tym bardziej, że zdarza nam się w tej dziedzinie „strzelać sobie w stopę” :-)

Moje obserwacje pokazują, że sporo ludzi popełnia jeden z następujących błędów:

  • brak uświadomienia sobie takich cech wynikający często z niezastanawiania się nad sobą i swoim życiem. To powoduje, że często wchodzimy w związki z całkowicie nieodpowiednimi dla nas ludźmi, bo brak nam tego generalnego filtra „przydatności” drugiej osoby. W konsekwencji często inwestujemy nasz czas i inne zasoby w relacje, które są dla nas szkodliwe
  • niepotrzebnie wysoko ustawiona poprzeczka. To jest bardzo rozpowszechnione zjawisko, szczególnie u osób młodszych, albo o stosunkowo niewielkim/mało różnorodnym doświadczeniu życiowym. Widać było je np. w wielu wypowiedziach pod jednym z ostatnich postów. W rezultacie prowadzi to często, do wyeliminowania z naszego „radaru” ludzi, znajomość z którymi mogłaby nas bardzo posunąć do przodu, szczególnie w kwestii dalszego rozwoju i zdobywania nowych, nieznanych dotąd pozytywnych doświadczeń
  • całkowity brak takich kryteriów, często wynikający z małego poczucia własnej wartości lub „prania mózgu” przez społeczeństwo. Bierze się cokolwiek, byleby było, a to z kolei prowadzi bardzo często do stania się ofiarą, a co najmniej do podejmowania kiepskich decyzji życiowych.
  • „zawieszanie” kryteriów dyskwalifikujących w stosunku do konkretnych osób, wynikające z zaprogramowania przez społeczeństwo, lub braku „jaj” aby takie odcięcie od nich przeprowadzić. Typowymi przykładem jest podtrzymywanie relacji z destruktywnym dla nas członkiem rodziny, „bo przecież to rodzina”. Często widać wobec takiego kogoś tolerancję na zachowania i postawy, które u kogokolwiek innego spowodowałyby natychmiastowe zakończenie znajomości. W rezultacie nie tylko pozbawiamy się energii i radości życia, ale też ćwiczymy się w wyuczonej bezradności. A to już bardzo niedobrze.

Zdarzają się też przypadki będące kombinacją powyższych, którą trudno uzasadnić w jakikolwiek racjonalny sposób :-)

Na przykład ktoś posiada rozsądne ze swojego punktu widzenia kryteria dyskwalifikujące, które ulegają gwałtownemu zaostrzeniu w stosunku do osób bliskich (niekoniecznie rodziny). Sam tak miałem jeszcze w latach dziewięćdziesiątych, całe szczęście, że to rozpoznałem i usunąłem.

Inny dobry przykład takiego postępowania: Kobieta pozostaje w bardzo destruktywnej i demotywującej relacji z wieloletnią przyjaciółką „nie mając serca” aby ją zakończyć, kończy za to relację z facetem z którym ma (też z jej punktu widzenia) dobry seks, dobre rozmowy i możliwość wielu ciekawych przedsięwzięć, tylko dlatego, że on co prawda sygnalizuje jej wielka sympatię, ale zgodnie z prawdą twierdzi, że nie jest w niej zakochany.

Takie rzeczy można mnożyć, niemniej dla Was wartościowsze będzie uważne przyjrzenie się, jak to wygląda u każdej/każdego z Was. Chętnie podyskutuję z Wami na ten temat i zapraszam do wypowiedzi w komentarzach.

PS: Pewnie interesuje Was, jakie kryteria dyskwalifikujące stosuję ja

Proszę bardzo :-) (mówimy teraz o relacjach bliższych niż zdawkowa znajomość)

  • niestabilność emocjonalna
  • stabilność emocjonalna w jakimś destruktywnym i/lub samodestruktywnym stanie ducha
  • chęć czynienia zła i szkodzenia innym
  • uzależnienie od alkoholu i narkotyków
  • powiązania z jakakolwiek działalnością przestępczą (to w każdym przypadku)
  • kompletny brak etyki w postępowaniu

Dodatkowo ograniczam moje interakcje z ludźmi cierpiącymi na głupotę, co nie ma nic wspólnego z inteligencją czy wykształceniem, bardziej z racjonalnym wykorzystaniem własnego umysłu

Naturalnie są to moje subiektywne kryteria i pewnie w subiektywny sposób je interpretuję, ale dają jakieś pojęcie. Jak to wygląda u Was?

Komentarze (52) →
Alex W. Barszczewski, 2012-10-21
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Spotkanie z Alexem Wrocław 16.11

Zawalony różnymi projektami nieoczekiwanie znalazłem sposobność, abyśmy jeszcze w tym roku spotkali się osobiście i porozmawiali ze sobą, więc ją niezwłocznie zamieniam w czyn i zapraszam wszystkich chętnych Czytelników na spotkanie w moim ulubionym mieście nad Odrą :-)

Jestem przekonany, że będzie to wartościowa impreza, na której nie tylko będzie można spotkać się  i porozmawiać ze mną, ale też poznać wielu innych ciekawych ludzi, którzy są Czytelnikami naszego blogu.

Robimy to we Wrocławiu bo:

  • pasuje mi logistycznie (mam tu sprawy do załatwienia w sobotę) i okazało się, że bezproblemowo mogę załatwić sporą salę i ewentualny tani nocleg dla uczestników na bardzo dobrych warunkach
  • to bardzo sympatyczne miasto, w którym oprócz spotkania z Czytelnikami można robić wiele rzeczy, które z nawiązką zrekompensują osobom spoza stolicy Dolnego Śląska  konieczność dojechania tutaj z innych miast.

Logistycznie wygląda to następująco:

w piątek 16.11 ląduje we Wrocławiu o godz. 14:35. Realistycznie patrząc moglibyśmy zacząć spotkanie już o 16 choć biorąc pod uwagę osoby pracujące być może należałoby to zrobić później. Sala, którą wynajmę przylega do restauracji, która jest otwarta do 22, ale możemy umówić się na pozostanie tam dłużej.

Gdyby ktoś zechciał przyjechać spoza Wrocławia, to Hotel Śąsk jest bardzo łatwo i szybko osiągalny np. tramwajem, taksówka z dworca też kosztuje niewiele (MPT ok 15 zł, numer z komórki 7119191, nie brać mafii z postoju). Hotel jest świeżo wyremontowany i ma bardzo przyzwoite pokoje w cenie 130 zł jedynka i 150 zł dwójka (zalecam rezerwację telefoniczną w recepcji), śniadanie za 15 zł. Jak ktoś ma czas, to tak czy inaczej zalecam przyjezdnym zrobienie sobie weekendu w tym mieście, niezależnie od wieku i zainteresowań jest tutaj bardzo ciekawie. Czytelnicy z Wrocławia na pewno pomogą odpowiednimi wskazówkami i rekomendacjami.

Czyli na tę chwile wiemy że:

Spotykamy się 16.11 w Hotelu Śląsk (ul. Oporowska 60), godzinę rozpoczęcia ustalimy tutaj wspólnie. Do dyspozycji będziemy mieli salę i elementarny catering (kawa, herbata, ciasteczka) za które ja zapłacę. W trakcie spotkania każdy będzie mógł we własnym zakresie korzystać z restauracji, myślę że Wasze zamówienia przyniosą na naszą salę :-)

Potrzebuję od Was:

  • zgłoszenia w komentarzach, że się pojawicie. Spotkanie jest bezpłatne i nie będę robił jakiejkolwiek rejestracji, ale muszę mniej więcej wiedzieć na ile osób potrzebuję salę (bo w hotelu są różne opcje). Jeżeli ktoś chce pojawić się w towarzystwie to wystarczy napisać  jeden komentarz z liczba osób (i pozostałymi informacjami, o które prosze :-))
  • propozycję godziny rozpoczęcia
  • jeżeli chcecie, aby część spotkania odbyła się na zasadzie „ja mówię do Was”, to proszę o propozycje tematów. Chętnie, jeśli będzie takie zainteresowanie, opowiem też coś o budowaniu skutecznych relacji z różnymi ludźmi. Oczywiście będzie też mnóstwo czasu na poznanie się i rozmowy w grupach. Z tego co wiem, na poprzednich spotkaniach zawarto bardzo wiele wartościowych znajomości
  • proszę o  informację, jeśli ktoś zamierza tutaj nocować. Być może załatwimy dla uczestników spotkania specjalny kod rabatowy, ale do tego muszę mnie więcej wiedzieć ilu z nas z tego skorzysta.

Proszę Was bardzo o zamieszanie powyższych informacji jak najszybciej, najpóźniej w ciągu następnych 2 tygodni, bo muszę wiedzieć o czym rozmawiać z dyrekcją hotelu.

Pozdrawiam i zabieram się do pracy :-)

Dopisane 16.10.2012

Będę miał ze sobą sprzęt wideo, więc jeśli będzie nam pasowało, to mógłbym przy okazji potrenować 2-3 ochotników w radzeniu sobie z jakimś konkretnym problemem, oczywiście jeśli zgodzą się, abyśmy robili to na oczach wszystkich  :-)

Komentarze (135) →
Alex W. Barszczewski, 2012-10-15
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Parę pytań organizacyjnych

Pozwólcie, że siedząc na lotnisku i czekając na samolot do stolicy podzielę się z Wami kilkoma pomysłami i zapytam o Wasze zdanie.

Sprawa pierwsza, to Power Walks i inne formy spotkań w realu.

Te pierwsze w sensie sportowym musimy chyba zakończyć :-(

„Od zawsze” mam problem z jednym stawem w stopie (stare, nieleczone złamanie, które się nieoptymalnie zrosło), w te wakacje przesada w maszerowaniu spowodowała, że przez kilka tygodniu mogłem nosić maksymalnie sandałki nie mówiąc już o innych niedogodnościach. Sandałki lecie ujdą, jesienią są problematyczne, zwłaszcza do garnituru i krawata więc Power Walks idą w odstawkę

W związku z tym mam 2 pytania:

  1. co zrobić z listą telefonów do Power Walk. Mam ja skasować, czy tez zachować do innych, alternatywnych spotkań?
  2. Jaka forma alternatywnych spotkań byłaby najlepsza. Nie mówię teraz o przedsięwzięciach, na których zjawiają się setki ludzi, lecz małej kameralnej grupie. Po Power Walks zazwyczaj lądowaliśmy w „Mylos” i dyskutowali przy stoliku, może należałoby pójść w tym kierunku? W takim wypadku podpowiedzcie, co można zrobić, aby mieć pewność, że będziemy rozmawiać o sprawach istotnych i nikt nie przyjdzie tylko po to, „aby zobaczyć jak wygląda Alex”? Można takie spotkania robić ad hoc jak power walks, czy lepiej choć średnioterminowo je zaplanować?

Sprawa druga

Czasem jestem zapraszany do wzięcia udziału w różnych dyskusjach, wykładach itp. oczywiście w ramach mojej działalności pro bono (czyli za friko :-))

Tutaj cały czas ma zastosowanie to, co napisałem w poście http://alexba.eu/2012-04-08/tematy-rozne/jak-zaprosic-alexa/

Dodatkowo, w oparciu o kilka ostatnich doświadczeń proszę Was o zwrócenie uwagi na dwa dodatkowe punkty

  1. rezerwujcie mój czas, jeśli jesteście pewni, że impreza się odbędzie. Jeśli komuś obiecuje że przyjadę, to jest to równie zobowiązujące jak przyjechanie do klienta na bardzo lukratywny kontrakt i konkretna (terminowo) rezerwacja jest tak samo pewna. Jeżeli ktoś potem taką imprezę odwołuje, to powoduje to u mnie niepotrzebne starty, bo być może w międzyczasie powiedziałem „nie” potencjalnemu klientowi biznesowemu.
  2. Jeśli zapraszacie mnie gdzieś, to podajcie dokładną lokalizację, przynajmniej jeśli chodzi o miasto, gdzie spotkanie ma się odbyć. Zdarzyło mi się być zaproszonym do poprowadzenia warsztatów dla studentów w sporym mieście wojewódzkim, do którego bez problemu i szybko dojechałbym pociągiem. Mając dość zapchany kalendarz skalkulowałem, że w pociągu mogę popracować, na miejscu spędzę 3 godziny ze studentami, potem spotkam się jeszcze z kimś biznesowo i wrócę pociągiem dalej pracując, więc chętnie powiedziałem „tak”. 6 dni (!) przed imprezą dowiedziałem się, że odbędzie się ona w innym miejscu, oddalonym o dodatkowe 60 km bez dobrego połączenia kolejowego. To kompletnie rozwaliło moje kalkulacje logistyczne i z ubolewaniem musiałem mój udział odwołać. W biznesie czasem trzeba być niezwykle elastycznym i stanąć na głowie, ale jak chcecie mnie mieć za darmo, w dodatku poza Gypsy Time, to nie wymagajcie tego ode mnie.

Sprawa trzecia

Od czasu do czasu potrzebuje wsparcia w różnych sprawach, w których nie bardzo chcę korzystać z firm, które nie znam, lub zrobić to na ich warunkach (nie chodzi o finanse!!)

Na przykład od dłuższego czasu powinienem zainstalować od zera system na moim bardzo dobrym laptopie, który przez producenta został zamulony różnymi „śmieciami”, zainstalować na nim najnowsze sterowniki itp. Nie chciałbym przy tym fizycznie rozstawać się z maszyną. Teoretycznie mógłbym zrobić to sam, niemniej nie będąc absolutnie na bieżąco ze szczegółami Win 7 64 bit mógłbym popełnić jakiś błąd, kosztujący mnie sporo czasu, którego teraz nie mam. Gdyby znalazł się ktoś naprawdę dobry (aby poradzić sobie sprawnie w razie jakichkolwiek komplikacji) to chętnie zapłaciłbym jakąś rozsądną cenę rynkowa za taką usługę.

Gdybym na takie sprawy wrzucił w menu stronkę „Alex potrzebuje” byłoby to dla Was ok?

Sprawa czwarta

Ostatnio straciłem 4 dni dlatego, bo lekarz na dyżurze ortopedycznym w Luxmedzie na Puławskiej nie do końca zdiagnozował mój problem i podjął działanie, które było równie nieadekwatne co nieskuteczne. Wiedziałem, że pewna znajoma ma dobrego ortopedę, ale nie mogłem ustalić kto to jest bo była ona nieosiągalna. Dziś pomyślałem, że żyjąc już trochę na tym świecie zebrałem sobie zarówno nieco kontaktów do dobrych ludzi w wielu dziedzinach, jak i takich drobnych, praktycznych informacji jak np. gdzie w Warszawie można dostać dobrą wołowinę na steki i którą dokładnie należy kupić. Znajomi często pytają mnie o różne rekomendacje, podobnie jak ja pytam ich i ta wiedza może przydać się i Wam.

W związku z tym pytam, czy chcecie, abym wstawił gdzieś tutaj stronkę „Rekomendacje Alexa”, na której sukcesywnie będę dzielił się z Wami takimi informacjami? Zasady byłyby takie:

  1. zamieszczenia tam nie można by kupić, to należałoby jasno powiedzieć, ten blog jest niekomercyjnym przedsięwzięciem i tak ma pozostać. Całe szczęście, że zarabiam tyle, że nie muszę i nie będę korzystać z takich możliwości dorobienia paru groszy :-)
  2. dzieliłbym się informacjami wynikającymi z osobistego doświadczenia, doświadczenia osób bliskich z którymi mam bardzo dobry kontakt, lub akcji pro bono, bo i takie się zdarzały.
  3. informacje podawane byłyby według mojej najlepszej wiedzy i woli, jednakże nie mogę i nie chcę czegokolwiek gwarantować.
  4. informacje byłyby sukcesywnie dodawane w miarę jak mam czas i przypomną mi się różne dobre źródła :-)

Chcecie coś takiego?

Zapraszam do wypowiedzi w komentarzach

PS: Otrzymuję zaproszenia do kontaktu przez LinkedIn od osób, które często w ogóle nie kojarzę abym znał, a w samych zaproszeniach nie ma ani słowa od nich. Jak mam to traktować? CO sobie myśli osoba, wysyłająca takie zaproszenie?

Komentarze (50) →
Alex W. Barszczewski, 2012-10-02
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Dylemat 26-letniej Kobiety

Ostatnio dostałem list od pewnej 26- letniej Czytelniczki z opisaniem jej dylematów i zgodą na ewentualne opublikowanie go na blogu.Ponieważ sprawa dotyczy najwyraźniej większej grupy młodych ludzi, a ja mam dość jednoznaczne  nastawienie w poruszanej kwestii, postanowiłem poddać ten temat szerszej dyskusji kulturalnych osób o szerszej gamie poglądów i doświadczeń.
Oto sam list w oryginalnym brzmieniu, tylko z wyiksowanymi szczegółami:

„Drogi Alexie, Na początku tego maila chciałabym przywitać się i podziękować za pouczający, inspirujący blog. Mój problem, z którym niestety nie potrafię sobie sama poradzić nakłonił mnie do wyjścia przed szereg i zwrócenia się do Pana z prośbą o radę, opinie. Uwazam Pana za autorytet, wpisy na blogu śledzę od bez mała roku, jednak  wypowiadam się po raz pierwszy. Na wstępie chciałabym powiedzieć, że gdyby mój problem mógł interesować czy dotyczyć większej grupy czytelników, wyrażam zgodę na opublikowanie go w ramach postu, oczywiście jak najbardziej anonimowo J Jeśli natomiast okaże się małowartościowy (np. dlatego, ze nie dotyczy stricte tematyki bloga), to przepraszam za zawracanie głowy. Szczerze mówiąc rzecz mnie bardzo dręczy. I wiem, że jest to problem szerszy, dotyczący dużej grupy młodych osób płci obojga, ale piszę „we własnej sprawie”. Jestem młodą kobietą (26 lat), po studiach, pracuje w dużej firmie w Polsce, zajmuję się tym co chciałam robić (xxxxx), pracuje na etacie już 3ci rok. Dodam, że mieszkam sama i radzę sobie nieźle. Mam dobry kontakt z rodzicami, jednakże nie potrafią oni doradzić mi w sytuacji, z którą zaczynam się borykać. Czuję, że moje życie stanęło w miejscu, że odkąd nauczyłam się poprawnie wykonywać moją pracę, a przestałam uczyć czegokolwiek innego (bo nie mam już na to sił) przestałam się rozwijać i powoli staję się galernikiem na galerze, tak jak opisywane było to w jednym z postów. To jedna strona medalu.  Jednak mój prawdziwy problem jest natury matrymonialnej, niestety. Wiem, że gdyby powiodło mi się na polu osobistym reszta nie stanowiłaby dla mnie żadnego problemu. Uważam się za atrakcyjną, ambitną dziewczyną, wiem czego od życia chcę, a w danym momencie życia czuje, że chce i muszę (tak, czuje presje, która jest po prostu we mnie) ustatkować się czyli znaleźć odpowiedniego partnera na dalsze życie. Urodzić dziecko, założyć rodzinę itd.I w tym tkwi właśnie mój problem: nie wiem gdzie/jak poznać odpowiedniego, poważnego i na poziomie kandydata na związek. Nie mam zbyt wielu znajomych, oczywiście, spotykam się od czasu do czasu z ludźmi, umawiam na randki itd., ale to donikąd nie prowadzi. Próbuję poznawać odpowiednich kandydatów na relacje przez Internet. Możliwe jest wyselekcjonowanie młodych mężczyzn o odpowiednim statusie (wykształceniu, zajęciu, dobrym „zapleczu” materialnym i intelektualnym, bo tylko takiego partnego biorę dla siebie pod uwagę), jednak generalizując doświadczenia stwierdzam, że nikt nie jest zainteresowany poważnymi relacjami jako takimi. Powaznymi, tzn. takimi, które prowadziły by długotrwałego związku. Moje poprzednie związki zamknęły się z różnych powodów – głownie dlatego, że partnerzy nie byli życiowo „ogarnięci” lub jeśli już byli to nie chcieli się jeszcze statkować. Dobijam do podbramkowego wieku i boje się, że jako naprawdę niebrzydka, niegłupia i niebiedna, wesoła z natury dziewczyna skończę sama.Pomocy… P.S. Dodam tylko, ze jestem typem osoby, ktory lubi miec wplyw na swoje zycie i jego kierunek i sytuacja samotnosci mnie frustruje bo czuje, ze nie zalezy ode mnie.”

Mój komentarz będzie dość krótki. W poruszanej przez Ciebie kwestii nie jestem ekspertem jak to zrobić, aby wyjść za mąż, mieć dzieci i żyć razem długo i szczęśliwie. Jeżeli to „szczęśliwie” ma w sobie zawierać tez takie pojęcia jak „ciekawie” i „ekscytująco”, to tym bardziej muszę się poddać. Może inni Czytelnicy będą mieć w tej sprawie więcej dobrych rad.Z mojej strony napisze Ci tylko kilka komentarzy do poszczególnych zagadnień, zgoda?
Piszesz: „Dodam, że mieszkam sama i radzę sobie nieźle.”Brawo, w Twoim wieku to wcale nie jest taka rzecz zrozumiała sama przez się
dalej: „Czuję, że moje życie stanęło w miejscu, że odkąd nauczyłam się poprawnie wykonywać moją pracę, a przestałam uczyć czegokolwiek innego (bo nie mam już na to sił)”Zagadką jest dla mnie źródło Twojego wyczerpania. Potem piszesz o bardzo poważnych przedsięwzięciach takich jak małżeństwo i macierzyństwo, jeśli już teraz nie masz sił, to skąd chcesz je wziąć??
dalej: „Wiem, że gdyby powiodło mi się na polu osobistym reszta nie stanowiłaby dla mnie żadnego problemu.”To jest często spotykana iluzja, karmiona filmami z Hollywood – biedni ale szczęśliwi, bo się kochają. Przez pewien czas sam tak miałem, byłem wtedy mniej więcej w Twoim wieku i wydawało się, że bliskość i dużo dobrego seksu wystarczą, niemniej po pewnym czasie było inaczej.Potem zrobiłem dokładnie odwrotne odkrycie – jeśli moje własne życie jest w porządku i jestem zadowolonym z niego człowiekiem, to przy odrobinie umiejętności komunikacyjnych poznanie ciekawej partnerki nie stanowi specjalnego problemu. Oczywiście praca galernika nie ma nic wspólnego z tym zadowoleniem, o którym piszę.
Piszesz: „a w danym momencie życia czuje, że chce i muszę (tak, czuje presje, która jest po prostu we mnie) ustatkować się czyli znaleźć odpowiedniego partnera na dalsze życie. Urodzić dziecko, założyć rodzinę itd.”Zastanawiałaś się, po co tego chcesz? Może po odpowiedniej analizie samej siebie, doszłabyś do głęboko schowanych, prawdziwych powodów i potrzeb. Zaspokojenie tych ostatnich może byłoby możliwe znacznie prościej i z mniejszym ryzykiem, niż to co zamierzasz zrobić.
Piszesz: „Możliwe jest wyselekcjonowanie młodych mężczyzn o odpowiednim statusie (wykształceniu, zajęciu, dobrym „zapleczu” materialnym i intelektualnym, bo tylko takiego partnego biorę dla siebie pod uwagę)”przypomina mi to wyliczankę, którą zrobiła Natalie Keener w filmie „Up in the air” :-) Zobacz przy okazji.Naprawdę myślisz, że pasującego partnera znajduje się odhaczając odpowiednie pozycje checklisty?
Dalej: „generalizując doświadczenia stwierdzam, że nikt nie jest zainteresowany poważnymi relacjami jako takimi. Powaznymi, tzn. takimi, które prowadziły by długotrwałego związku.”
Może te osoby były na tyle dojrzałe, że zdawały sobie sprawę, że nic nie jest „na zawsze”, szczególnie w sprawach relacji międzyludzkich? Zalicz im to na plus :-)
Teraz, pozwól, że totalnie nie zgodzę się z Tobą, kiedy uważasz : „Dobijam do podbramkowego wieku….”Kto Ci coś takiego naopowiadał????? Mając 26 lat jesteś dopiero na początku Twojej drogi życiowej jako w miarę myślący człowiek, nie mówiąc już o staniu się dojrzałą, świadomą siebie, swoich potrzeb i możliwości kobietą!!! Pisze to bez jakiegokolwiek protekcjonalnego tonu, czy tez śladu lekceważenia. To jest obserwacja, którą warto, przynajmniej teoretycznie wziąć pod uwagę.
Jak widzisz moje rady nie są zapewne bardzo użyteczne w Twojej konkretnej sytuacji, dlatego poczekajmy na to, co powiedzą inni Czytelnicy obojga płci. Mamy tutaj osoby o bardzo różnym wieku, doświadczeniach życiowych i światopoglądach, więc zapewne wywiąże się z tego ciekawa dyskusja.Jeżeli będziesz chciała się w niej wypowiedzieć, to zrób to po dowolnym nickiem, tylko proszę w pierwszym komentarzu napisz że jesteś Autorką tego listu.
Wszystkich zapraszam do wypowiedzi poniżej.

Komentarze (283) →
Alex W. Barszczewski, 2012-09-13
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Książka – odpowiedzi na pytania Czytelników cz. 2

Czas na wyjaśnienie pozostałych kwestii związanych z książką, o które pytaliście.

Zacznijmy od tego, co w ogóle chcę takim przedsięwzięciem osiągnąć. Z poprzedniego wpisu wiecie, że ma to być rodzaj praktycznego kursu, użytecznego dla większości ludzi, którzy chcą dobrze żyć i są tego świadomi, iż dobre relacje z innymi będą w tym odgrywać kluczową rolę. Jak ktoś zechce i odpowiednio wykorzysta zarówno książkę, jak i zapewnie pojawiające się na blogu związane z nią dyskusje, to jakby na odległość miał mnie do dyspozycji.

Mówiąc o pieniądzach, to te nigdy nie były celem pisania tejże książki, z czego wynika kilka poważnych konsekwencji:

  • mogę pisać co tylko przyjdzie do głowy i uważam za słuszne, bez zważania, czy to się „sprzeda” szerokiej publiczności, czy tez nie
  • nie mam deadlines, czy też „must include” w tym, co piszę
  • jestem bardzo elastyczny co do sposobu rozpropagowania tej pozycji

Mimo tego braku zainteresowania kasą jest pewien „rachunek ekonomiczny” na który zważam:

  • jeśli już ktoś po tę książkę sięgnie, to powinna ona być tak napisana, aby przy odrobinie własnej pracy każdy Czytelnik mógł z jej pomocą znacząco poprawić jakość życia sobie i bliskim. Nad tym intensywnie pracuje w chwili obecnej
  • bardzo ważnym dla mnie jest tzw. zasięg, to znaczy chcę, aby książka dotarła do jak najszerszego grona osób.

Gdzieś tam w jakiejś Pipidówce na końcu świata jest taki mały Aleks (albo i Aleksandra) jak ja w tej pierwszej scenie z Prologu. Gdzieś w różnych miejscach takie trochę większe Alexy walczą o ekonomiczne przetrwanie tak jak ja w moich „gazeciarskich” czasach. Gdzieś indziej różne Alexy osiągnęły co prawda pewien sukces ekonomiczny, ale coś istotnego brakuje im do pełni szczęścia. Byłem w każdej z tych sytuacji i książka zawierać będzie narzędzia pomocne w wyjściu z każdej z nich, tylko trzeba zadbać, aby dotarła do zainteresowanych.

To można osiągnąć na różne sposoby. Pierwszy pomysł był taki, aby w postaci ebooka (pdf, epub, mobi) wydać ja na blogu do swobodnego pobierania, z dodatkową opcją zamówienia sobie wersji papierowej (print on demand) jeśli ktoś sobie zażyczy. Ta metoda ma nastepujące słabości

  • efekt przekazywania dalej jest w Polsce dość słaby, moja postawa dzielenia się natychmiast wartościową informacją nie jest tak rozpowszechniona. Widać to było choćby w jednej z ostatnich dyskusji, gdzie część Czytelników przyznała iż korzystają z tego co piszę tutaj, niemniej nie opowiadają o tym znajomym, po części z powodów czysto światopoglądowych. To jest w porządku i mają do tego pełne prawo, jest to jednak czynnik, który muszę wziąć pod uwagę,
  • dla części ludzi, to co nic nie kosztuje zdaje się mieć mniejsza wartość :-)
  • spora część „grupy docelowej” jest tak „zarąbana” walką z przeciwnościami losu, że nie ma czasu na surfowanie w internecie, ale może np. znaleźć czas na urlopie, w łóżku szpitalnym, wannie itp.

Tak pojawił się pomysł, aby spróbować zrobić to tak, jak drzewa owocowe :-) dać innym możliwość zarobienia a przy okazji dotrzeć tam, gdzie internetowo nie dałbym rady.

Dlatego chwilowa koncepcja, to książka drukowana, niezbyt obszerna, w cenie pozwalającej pokryć jej koszty wydrukowania i dającej rozsądny zarobek dystrybutorom. Do tego w dzisiejszych czasach wersje elektroniczne, wraz z czytaną przeze mnie wersją audio są dość oczywiste i w którymś momencie muszą się pojawić. Trzeba tylko pamiętać, aby zrobić to tak, aby tym sprzedającym papier nie popsuć interesu, bo to oni z założenia sprawią, że pozycja wyląduje w sporej ilości księgarń. Nie mam na to jeszcze gotowego rozwiązania.

Jeśli chodzi o wydawcę, to kontaktowali się ze mną (z własnej inicjatywy) przedstawiciele dwóch firm, w tym jednej uprzednio znanej i poważanej przeze mnie. Rozmawialiśmy dość luźno przed wakacjami, ja stałem na stanowisku, że najpierw będę miał produkt, potem porozmawiamy konkretnie. Produkt się tworzy i jeszcze chwilkę to potrwa. Potem trzeba będzie się spotkać, powymieniać wyobrażeniami i zobaczyć, czy taka współpraca przyniesie znaczące win-win dla obydwu stron. Sprawa na razie jest otwarta, bo ewentualne wydanie książki z własnych pieniędzy też nie stanowi dla mnie problemu nie do przeskoczenia (jak już tyle mojego czasu zainwestuję w jej napisanie, co jest znacznie trudniejsze :-)), nie mówiąc już o możliwościach znalezienia sponsorów korporacyjnych, gdzie mam przecież znakomita reputację.

Tak więc te decyzje dopiero zapadną, na razie koncentruje się na pisaniu.

Teraz odniosę się jeszcze do poszczególnych zapytań, w dość dowolnej kolejności:

„Mam nadzieje, że będzie sporo innych/nowych kwestii/historii niż poruszone na blogu… „

Na pewno będą też rzeczy nie poruszane dotychczas, ale to nie ilość decyduje o sukcesie, tylko jak dobrze robisz rzeczy, które są dla niego krytyczne. Książka będzie Cie prowadzić poprzez proces nabywania umiejętności, które da się nauczyć przez zwykłe czytanie. To jest zresztą najwieksze wyzwanie dla mnie.

„Mam nadzieję, że dzięki książce łatwiej będzie zarażać innych ludzi Twoimi ideami. „

Lepiej będzie, jeśli będziesz miał własne, wspaniałe idee i nimi zarażał innych :-) Zrób to lepiej ode mnie!!!

„warto pamiętać, że człowiek uczy się (niestety) na własnych błedach, a i to tylko taki, który ze swego życia potrafi wyciągać wnioski. „

Całkowita racja. Książka powinna ułatwić popełnianie niektórych błędów, a wielu wypadkach zmniejszyć płaconą za nie cenę.

„… napisany w podobnym stylu co wpisy na blogu – bardzo przyjemnie się go czyta (czuć pewnego rodzaju lekkość). „

Ha, ha ha, gdybyś widział, z jaka trudnością siadam te kilka godzin na t…. aby napisać coś dłuższego niż post na blogu :-) Zwłaszcza kiedy życie woła wokoło „używaj mnie!!” No ale punkt krytyczny jest już chyba przekroczony (w dobrym kierunku :-))

„Alex, czy to będzie bardziej książka o Twoich doświadczeniach życiowych czy wskazówki dotyczące lepszych metod komunikowania się z ludźmi, w formie podobnej jak tutaj na blogu? „

To nie będzie autobiografia, choć oczywiście oparta na bardzo wielu doświadczeniach życiowych moich i nie tylko. Jak już wspomniałem w poprzednim poście będzie to bardziej taki substytut Alexa jako wsparcie w ulepszeniu Twoich relacji z innymi ludźmi

„Chociaż, jako typowego introwertyka, na myśl o motywowaniu się do utrzymywania relacji z ludźmi przeszywa mnie dreszcz niepokoju. „

„Typowy introwertyk” to jest etykietka, która sobie z wygodnictwa przyczepiłeś!!! Nie czekaj na książkę tylko marsz do ludzi i zacznij z nimi różne, na poczatek niezobowiązujące relacje. Dopiero jak się nie da to poczekaj na książkę :-)

„Kogo jak, nie Ciebie powinienem słuchać i uczyć się od  „

Nikogo nie słuchaj bezkrytycznie. Ja tez popełniam błędy, do tego jestem często leniwym hedonistą. Staraj się zawsze wyrobić sobie własny osąd, kiedy tylko jest na to czas.

„Odnoszę wrażenie, że będzie to książka, którą czyta się “na jeden raz” od deski do deski, a potem jeszcze kilkukrotnie się do niej wraca. „

Każdy może z książki korzystać jak chce. W założeniu myślę raczej o czymś w rodzaju bardzo praktycznego kursu na odległość, ale to tylko moje założenie.

„Jeżeli utrzymałeś choć trochę ten styl pisania, opowiadanie historyjek – książka będzie naprawdę ciekawa.
Widzę coś co wciąga dużo bardziej niż poradnik “38 rad jak żyć”. „

W książce będą praktyczne przykłady z życia, ale bardziej istotne będą zadania do wykonania, aby opanować pewne dość nieuchwytne kompetencje i postawy.

„po tym prologu, ciężko będzie mi o tej książce nie myśleć „

No to lepiej zrób sobie przerwę i zajmij się życiem :-) Jak będę gotowy, to na pewno dam znać :-)

„Z pierwszego akapitu prologu bije taka szczerość, że w ciemno kupuję tę książkę. „

Szczery to jestem i na tym blogu, co nie wszystkim najwyraźniej się podoba :-) Tego nie zamierzam zmieniać

Specjalnie dla Czytelnika podpisanego Ziutek, który napisał:

„O ile nepotymu nie widze o tyle bez wypracowanych zagranica ustawek w duzych firmach nie widzialbym Pana w pl to tak jak niedawno mlody czlowiek ktory sie pytal jak byc takim jak Alex i bogatym, ten mlody czlowiek nie wie ze nie bedzie robil prania mozgu w korpo za 20tys. bo nikt go nie zna i nie poleca, a jedynie moze ktos do niego za 30zl przyjdzie czasem w weekend  i bedzie sie stowarzyszal w zbiorowiskach coachow ktore rozdaja sobie certyfikaty

a ebooka jak bedzie przeczytam  chyba glownie dlatego ze chce zobaczyc jak Alex bedzie przedstawial sie jako pelny werwy i lekko bezczelny pewny siebie amant kobiet

Ech ciekawe ile ludzi musi ciezko pracowac wytwarzajac produkty i uslugi zeby taki coach mogl podmotytowac szefa duzej firmy….”

W jednym z już napisanych rozdziałów książki zalecam „Nigdy nie wypowiadaj się o rzeczach, o których nie masz zielonego pojęcia”

Twój tekst jest przykładem, przed czym ostrzegam. Dobrze że przynajmniej zrobiłeś to anonimowo, bo inaczej byłby wstyd dla Ciebie i Twoich Rodziców

„A mnie ciekawi czy ktoś kto uważnie obserwuje Twój blog (i przeczytał wszystkie lub prawie wszystkie posty) nie dojdzie po przeczytaniu książki do wniosku, że już to zna z bloga. „

Nawet gdyby tak było, to sama wiedza niewiele mu da, akurat w sprawach relacji. Pewnych postaw i podejść trzeba się nauczyć praktycznie, a do tego książka powinna być dobrym przewodnikiem.

„Mam tylko nadzieję, że nie wyjdzie coś podobnego do kiosakiego, bo tego gościa akurat nie trawię… „

Gdyby „wyszedł” podobny zasięg jak u Kyosakiego to bym się nie obraził :-) Ale w innych sprawach nie zamierzam go naśladować :-)

„Ja także chętnie przeczytam tą książkę. Trafiłem na ten blog z forum modelarzy RC, który prowadziłeś. Zafascynowała mnie wtedy twoja filozofia patrzenia na świat, mocno odmienna od tej z którą miałem do czynienia dotychczas (np. zakaz reklam na forum, bezinteresowna pomoc, otwartość i przyjazne podejście do drugiego człowieka, a jednocześnie ostra i natychmiastowa reakcja na łamanie zasad). „

Cieszy mnie to, jak też fakt, że nawet po latach inni Koledzy z powodzeniem prowadzę je dalej w tym samym duchu.

Tyle na razie Waszych pytań.

Z innych ciekawostek, to od czasu do czasu daję różnym ludziom poczytać istniejące już kawałki, aby sprawdzić, czy gdzieś totalnie nie błądzę. Jak na razie wszyscy mówią „pisz dalej!!!”

Wczoraj w Berlinie „na żywca” przetłumaczyłem kawałek klientowi przy obiedzie. Wyraził ubolewanie, że pisze tę książkę po polsku , a nie po niemiecku. Zgodziliśmy się, że szczególnie dla ludzi wychowanych w byłych wschodnich Niemczech wiele spraw ma takie samo zastosowanie :-)
Jeśli macie jakiekolwiek pomysłu, idee, inspiracje związane z tematem tego postu to zapraszam serdecznie do komentarzy

Komentarze (17) →
Alex W. Barszczewski, 2012-09-06
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Książka – odpowiedzi na pytania Czytelników cz. 1

Może odpowiem zbiorczo na Wasze zapytania, postaram się żadnego nie pominąć.

Po pierwsze książka jest cały czas pisana i sporo jeszcze przede mną. Plusem jest wyklarowanie się kierunku i formy w jakiej to zrobię, co na początku nie było takie oczywiste i ulegało zmianom. Po przebałaganieniu tego lata sporej części Gypsy Time na razie się nieźle rozpędziłem i pisanie idzie mi bardzo gładko :-) Nie zmienia to faktu, że np. już w przyszłym tygodniu pracuję dwa dni z Zarządami moich klientów, muszę a nowo zorganizować się w mieszkaniu w Warszawie itp.  tydzień później działam we Wrocławiu, co też nieco spowolni prace. Stąd trudno mi teraz podawać Wam jakiekolwiek konkretne terminy, poza zapewnieniem, że pisanie sprawia mi wielką przyjemność, a to przy moim hedonistycznym nastawieniu dobrze wróży zakończeniu projektu w rozsądnym czasie.

Sama książka jest pisana w znanym Wam, bezpośrednim, luźnym a jednocześnie bardzo konkretnym stylu, bo:

  • ma sprawiać mi przyjemność przy tworzeniu
  • ma sprawiać Wam przyjemność przy czytaniu
  • ma służyć konkretnemu poprawieniu przez Was zarówno zakresu jak i jakości Waszych relacji z innymi, a przez to też jakości Waszego życia. To ostatnie naturalnie według Waszych wyobrażeń, bo narzędzia będą uniwersalne

Ten ostatni postulat wcale nie jest taki łatwy do spełnienia, bo jeśli chcemy umożliwić Czytelnikowi wprowadzenie znaczących zmian na lepsze, a nie tylko spowodowanie, że poczuje się lepiej i pokiwa głową, to zwykła książka nie wystarczy. To co będzie potrzebne do takich zmian wykracza znacznie poza wiedzę teoretyczną możliwą do zdobycia przez czytanie! Tutaj będzie konieczne rozszerzenie postrzegania i wyczucia wraz z pewnymi zmianami w postawie danej osoby. Normalnie w życiu mogę to zrobić poprzez bezpośredni kontakt z daną osobą, bycie jej przykładem lub sparringpartnerem. Książka nie daje mi takich możliwości a bardzo nie chciałem tworzyć na rynku jeszcze jednej przemądrzałej pozycji, która niezdolna jest zrobić dużą pozytywną różnicę. Stąd to, co otrzymacie to będzie formą prowadzenia Czytelnika przez istotne zagadnienia, które omówimy najpierw nieco podobnie jak na blogu, a potem dostanie on konkretne zadania i ćwiczenia do wykonania, tak, aby wyrobił on sobie te niezbędne kompetencje, których nie da się przekazać czysto werbalnie. Tutaj wiele będzie zależało od jego odrobiny samodyscypliny, bo oczywiście nie mogę i nie chcę nikogo pilnować (mam z tym dość roboty w stosunku do samego siebie :-)) Na pocieszenie mogę dodać, że zadania zazwyczaj będą stosunkowo proste, bo większość ludzi w relacjach z innymi wykłada się na banalnych rzeczach! Do opanowania tego w wystarczającym stopniu na pewno nie potrzeba będzie lat studiów :-)

Dla wsparcia tych z Was, którzy będą rzeczywiście coś ze sobą zrobić stworzę na blogu specjalne możliwości dyskutowania o wyzwaniach i dzielenia się sukcesami pojawiającymi się w całym procesie. Potem zobaczymy, co jeszcze ewentualnie można postawić na nogi.

Tyle jeśli chodzi z grubsza o zawartość. Pewne znane Wam tematy, takie jak np. cała seria „Nie masz prawa prawie do niczego” pojawią się też w książce, ale zawsze jako element większego przedsięwzięcia edukacyjnego, a nie tylko odosobnione  teoretyczne rozważania.

W międzyczasie zrobiła się 2:30 w nocy, a jutro chcę dalej popracować nad tym wysokojakościowym produktem dla Was. Dlatego do kwestii typu: w jakiej formie, czy z wydawcą i ewentualnie którym, co chcę w ogóle osobiście osiągnąć i jak zamierzam to robić, oraz wszelkich Waszych innych pytań wróćmy może jutro w nocy.

W międzyczasie mówię wszystkim dobranoc i życzę miłego przebudzenia za kilka godzin

Komentarze (21) →
Alex W. Barszczewski, 2012-09-04
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Alex, o czym piszesz tę książkę?

Pytanie zawarte w tytule jest mi coraz częściej zadawane po tym, jak wyznałem, że ostatnio, od czasu do czasu pokonując brak systematyczności, lenistwo i konkurencję innych przyjemności siadam do komputera i pisze coś większego niż post na blogu.

Osoby znające mnie wiedzą, że noszę w głowie co najmniej 3 pomysły na książki, a wiele kobiet (!) czeka na tę specjalną dla polskich facetów.

Od której postanowiłem zacząć?

Zastanowiłem się i wybrałem tę, która może przydać się praktycznie każdemu i może zrobić wielka różnicę w jego życiu niezależnie od pozycji społecznej ,wyznawanej religii czy obranego modelu egzsystencji.

Ponieważ zaraz biorą laptop i wyruszam pisać dalej do Beach Baru nad sympatycznym małym jeziorkiem w centrum Berlina, to idąc na łatwiznę wkopiuje poniżej Prolog (czyli wstęp do wstępu) oryginalnej książki:

„Prolog

Scena pierwsza: pewnego jesiennego wieczoru jako nastolatek stoję na ulicy i patrzę w rozświetlone zasłony mieszkania na 3 piętrze, gdzie bawi się grupa z mojej klasy, razem z dziewczyną, w której się sekretnie podkochiwałem! Jako outsider pochodzący z niezbyt dostatniej rodziny, nie byłem na takie imprezy zapraszany. Tym, którzy doświadczyli czegoś podobnego nie muszę tłumaczyć co to za paskudne poczucie osamotnienia i małej wartości własnej!

Scena druga trochę ponad dziesięć lat później: Mieszkam w zaadaptowanej piwnicy w Austrii i z trudem utrzymuję się z wieczornej sprzedaży gazet, najpierw na ulicach a potem w lokalach. W międzyczasie poznałem małą grupę znajomych rówieśników, głównie pochodzących z tzw. lepszych domów, którzy nic nie wiedzieli o moim źródle dochodów. To był cały mój świat kontaktów społecznych a bycie gazeciarzem nie było tam powodem do chwalenia się. Któregoś wieczoru, ubrany w pomarańczową kurtkę z wielkim napisem 'Kleine Zeitung” , ze stosem gazet w rękach wchodzę do lokalu na obrzeżach Graz a tam….. siedzi cała moja paczka i z zaskoczeniem patrzy na mnie!!!

Scena trzecia w teraźniejszości: Jestem panem własnego czasu, prowadzę bardzo zróżnicowane, interesujące i bogate w ciekawe wydarzenia życie. Pracuję tyle, ile chcę, z sympatycznymi ludźmi, których, przy całym ich zróżnicowaniu po prostu lubię. Od dziesięcioleci nie doświadczam niedoboru gotówki, mam też wiele różnorodnych relacji z osobami, które wzbogacają zarówno moje doznania jak i sposób zrozumienia tego, co dzieje się wokoło. I to wszystko mieszkając obecnie w Polsce, uczciwie pracując bez kolesiostwa i nepotyzmu, płacąc normalne podatki. Patrząc na dwie poprzednie sceny wcale nie jest to logiczna konsekwencja mojego wcześniejszego życia i wiele osób pyta mnie jak to zrobiłem. Oczywiście odpowiadam, że co prawda ważnymi czynnikami są pewne decyzje życiowe i dążenie do bycia naprawdę dobrym w tym, co robię, niemniej kluczowym okazała się inna, niezwykle uniwersalna umiejętność, a mianowicie budowania i utrzymywania wartościowych relacji z bardzo różnymi ludźmi. Zdaję sobie sprawę, że nie każdy dzieli moje podejście do świata w ogóle i może nie każdy ma taki nieustający pęd do własnej edukacji jak ja. Mam jednak wielu znajomych i klientów, którzy praktykują całkiem inne modele życia, a mimo tego z powodzeniem wykorzystują opisane w tej książce metody, aby być bardziej szczęśliwymi według ich własnych przekonań i wyobrażeń. Stąd jestem pewien, iż prawie każdy może ogromnie poprawić swoją jakość życia jeśli nauczy się nawiązywania i kultywowania relacji z innymi na znacznie wyższym poziomie, niż jest to powszechne w polskim społeczeństwie. To przekonanie obejmuje zarówno zakres życia prywatnego, jak i zawodowego na każdym szczeblu.

Problemem jest powszechna obecność w społeczeństwie, a szczególnie w filmach, telewizji itp. narzędziach masowego wpływu, mało efektywnych, a często wręcz szkodliwych wzorców. Skąd ktoś, kto podobnie jak ja nie miał szczęścia nauczyć się tego wszystkiego od rodziców ma w ogóle wiedzieć, że można inaczej, znacznie skuteczniej a przy tym często i prościej? Mnie nauka ta kosztowała wiele prób, błędów i bolesnych niepowodzeń. Dziś jest dla mnie rzeczą oczywistą, że te nakłady się opłaciły, choć po drodze nie zawsze było łatwo i przyjemnie. Tą książką chcę dać Wam sposobność skorzystania z całej tej wiedzy bez konieczności płacenia za mnóstwo błędów, które popełniłem przy jej zdobywaniu. Jasne, że sama teoria tutaj nie wystarczy i aby znacznie podnieść jakość Waszych relacji z innymi będziecie musieli nieco poeksperymentować. Nie łudźmy się, nie wszystkie te eksperymenty będą przebiegać gładko, niemniej uważne przeczytanie następnych rozdziałów, a szczególnie zrobienie opisanych tam ćwiczeń praktycznych da Wam rodzaj mapy, która będzie bardzo pomocna i w wielu przypadkach podpowie Wam właściwy kierunek.

Życzę Wam powodzenia w tej podróży w kierunku lepszego życia i do zobaczenia na szlaku!”

Tak się kończy prolog i zaczyna właściwa książka, której spora część jest już (o dziwo!!! :-)) gotowa
Będzie to coś dla Was?
Zapraszam do dyskusji w komentarzach
Komentarze (31) →
Alex W. Barszczewski, 2012-09-03
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Page 17 of 67« First...10«1516171819»203040...Last »
Alex W. Barszczewski: Avatar
Alex W. Barszczewski
Konsultant, Autor, Miłośnik dobrego życia
O mnie

E-mail


Archiwum newslettera

Książka
Alex W. Barszczewski: Ksiazka
Sukces w Relacjach Międzyludzkich

Subskrybuj blog

  • Subskrybuj posty
  • Subskrybuj komentarze

Ostatnie Posty

  • Czym warto się zająć jeśli chcesz poradzić sobie z lękowym stylem przywiązania
  • Pieniądze w związku – jak podchodzić do różnicy zarobków
  • Jak zbudować firmę na trudnym rynku i prawie bez kasy ?
  • Twoja wartość na rynku pracy – jak ją podnieść aby zarabiać więcej i pracować mniej
  • Zazdrość – jak poradzić sobie z zazdrością w relacji

Najnowsze komentarze

  • Nie masz prawa (prawie) do niczego cz.2  (47)
    • Magda: @Magda Już nie będziemy się...
    • Magda: @Magda Będziemy się myliły...
    • Alex W. Barszczewski: Adam Dziękuję...
    • Adam: @Alex – najwyrażniej nie...
    • Alex W. Barszczewski: Agata S. Ładne...
  • Król jest nagi, czyli co robią firmy szkoleniowe aby ich nie wybrać cz. 1  (29)
    • Anet.: Alex, Napisałeś: „jedna...
    • KrysiaS: Sokole Oko, z powodu...
    • Sokole Oko: Katarzyna Latek-Olaszek,...
    • Katarzyna Latek-Olaszek: Monika...
    • Sokole Oko: Monika, Umówmy się, że...
  • Nie masz prawa (prawie) do niczego!!  (33)
    • Weronika: Dziękuję Wam za ciekawe...
    • Elżbieta: Alex Ja zazwyczaj staram...
    • Alex W. Barszczewski: Elżbieta...
    • Anet.: Pamiętam, że pod jakimś postem...
    • Elżbieta: Ewa W. Miło mi :-) Zgadzam...
  • Wyrzuć śmieci  (63)
    • Sokole Oko: Łukasz Gryguć, Ależ nie...
    • Witek Zbijewski: Bartek No to jeszcze...
    • Bartosz: Witek :-) Z calym szacunkiem...
  • Co zrobić, kiedy się nie wie co chce się robić w życiu?  (673)
    • Sokole Oko: Cheese, Przede wszystkim...
    • Emilia Ornat: @ Cheese – nie...
    • Cheese: A ja mam taki problem. Chcę...
  • Osoba bliska czy blisko spokrewniona?  (47)
    • mila: nigdy nie chcialam budowac...
    • Alex W. Barszczewski: Miła Napisałaś:...
    • Mila: musze patrzec na ludzi...
  • Zdobywanie umiejętności praktycznych  (40)
    • Bartosz Walczak: Gracjan, Ewa przy...
  • Jak nas oceniają  (30)
    • Witek Zbijewski: by dać się zauważyć...
    • Łukasz Gryguć: Alex, Ok, dziękuję za...
    • Alex W. Barszczewski: Łukasz Gryguć...
    • Łukasz Gryguć: Ok, nie chciałbym źle...
    • Alex W. Barszczewski: Witajcie Byłem...

Kategorie

  • Artykuły (2)
  • Dla przyjaciół z HR (13)
  • Dostatnie życie na luzie (10)
  • Dyskusja Czytelników (1)
  • Firmy i minifirmy (15)
  • Gościnne posty (26)
  • Internet, media i marketing (23)
  • Jak to robi Alex (34)
  • Jak zmieniać ludzi wokół nas (11)
  • Książka "Sukces w relacjach…" (19)
  • Linki do postów innych autorów (1)
  • Listy Czytelników (3)
  • Motywacja i zarządzanie (17)
  • Pro publico bono (2)
  • Przed ukazaniem się.. (8)
  • Relacje z innymi ludźmi (44)
  • Rozważania o szkoleniach (11)
  • Rozwój osobisty i kariera (236)
  • Sukces Czytelników (1)
  • Tematy różne (394)
  • Video (1)
  • Wasz człowiek w Berlinie (7)
  • Wykorzystaj potencjał (11)
  • Zapraszam do wersji audio (16)
  • Zdrowe życie (7)

Archiwa

Szukaj na blogu

Polityka prywatności
Regulamin newslettera
Copyright - Alex W. Barszczewski - 2025