W najbliższych postach przyjrzyjmy się dwóm bajkom i praktycznym wnioskom, jakie możemy z nich wyciągnąć.
Pamiętacie bajkę o śpiącej królewnie?
Zaczarowana przez złą wróżkę królewna spała głębokim snem i tylko pocałunek księcia mógł ją z tego snu obudzić. Zwróćcie uwagę, że obudzić księżniczkę mógł nie pocałunek jakiegokolwiek chłopa z ludu, posiadacza męskich organów płciowych, lecz musiał to być prawdziwy książę.
Co to ma wspólnego z rzeczywistością?
Bardzo wiele, gdyż znakomita większość heteroseksualnych kobiet potrzebuje takiego „pocałunku” tego specjalnego faceta, aby w pełni obudzić swoja kobiecość. Mam przy tym na myśli nie tylko czysto seksualną jej stronę (co też jest niezmiernie ważne, zwłaszcza w obliczu potencjału tkwiącego w Paniach), ale też w szerszym sensie emocjonalnym.
Jak tak rozglądam się wokoło, to widzę wiele kobiecych twarzy pozbawionych tej iskry. Ich właścicielki, często z nieświadomości tego, co w ogóle jest możliwe, pozwoliły zredukować swoją kobiecość do roli mrówki-robotnicy, pomocy domowej, maszyny rozpłodowej, wieszaka na ładne ciuchy i biżuterię, czy też prowiantu seksualnego. A wszystko to poprzez wynikające z presji środowiska lub słabego poczucia własnej wartości, pogodzenie się na „chłopa z ludu”, zamiast wytrwałych poszukiwań tej właściwej osoby.
Nie szkoda Wam życia na coś takiego?
Abyśmy się dobrze zrozumieli, nie chodzi o to, aby bezczynnie czekać na tego jedynego, bo to uczyni Was mniej atrakcyjnymi i zgorzkniałymi, a poza tym gdzie macie zdobywać doświadczenia w obchodzeniu się z mężczyznami. Dlatego właśnie wiele kobiet wchodzi w bardzo różne, często dość pokręcone relacje, które w jakiś sposób zaspokajają ich różnorakie potrzeby, o czym napiszę w jednym z następnych postów zatytułowanym „Od fuck buddies do związku 24/7„.Jak kto to robi, to jest jego osobisty wybór. Ważne jest tylko, aby nie cementować tych prowizorycznych relacji w jakikolwiek sposób, no i oczywiście stosowanie zasady „wsio wzmożno, tolko ostorożno”
W tym wszystkim, robiąc przegląd własnej sytuacji należy uczciwie odpowiedzieć sobie samej, czy takiego specjalnego mężczyznę już spotkałyście na swojej drodze życia i miałyście z nim naprawdę bliską relację przy czym jest wszystko jedno, czy ona trwa nadal, czy też się skończyła. Jeżeli nie, to na Waszym miejscu wyruszyłbym na intensywne poszukiwania, bo duży skok Waszej jakości życia jest jeszcze przed Wami.
Ten książę niekoniecznie będzie chłopakiem jak z żurnala, czy też multimilionerem. Tutaj potrzebne są zupełnie inne cechy, kombinacja inteligencji emocjonalnej, samczej męskości (tak, tak!!), popartej doświadczeniem prawdziwej sympatii do kobiet, empatii i bardzo dużego wyczucia. Ze smutkiem stwierdzam, że większość biegających wokoło Panów nie ma takiego zestawu cech, dlatego sprawa znalezienia tego właściwego nie jest trywialna. Niemniej warto jest aktywnie szukać i próbować, jak traficie, to najlepiej poznacie po rezultatach :-)
Zdaje sobie sprawę, że będziecie z tym miały sporo zachodu, a sama rada dla wielu Czytelniczek i Czytelników będzie kontrowersyjna, ale stawką jest Wasze spełnione życie jako kobiety, a o to z pewnością warto się postarać.
W następnym poście dla równowagi napiszę coś do Panów opierając się na bajce o księciu zamienionym w żabę i obiecuję że nie będę specjalnie oszczędzał moich współtowarzyszy płci:-)
Na razie zapraszam do dyskusji w komentarzach.
Etap zrozumienia mam już za sobą;)
Zgadzam sie z Alexem co do „kombinacja inteligencji emocjonalnej, samczej męskości (tak, tak!!), popartej doświadczeniem prawdziwej sympatii do kobiet, empatii i bardzo dużego wyczucia.”
Ale jeszcze nie udało mi się takowego spotkać. Tzn znam kilku takich – moich przyjaciół głównie z pracy, ale oni są już dawno żonaci, także nie o takim 'spotkaniu’ tu chodzi.
Olga
Przyznam, że czekałem na post o „psychicznym wykastrowaniu”. Nie bardzo mam pojęcie o co w tym chodzi, co z tym powinno się zrobić i jak. Więc jeśli o tym będzie kolejny post, to nie oszczędzaj nikogo :)
Pozdrawiam radośnie,
Orest
Nie sądziłem że doczekamy się na tym blogu bajek:)
Jeśli chodzi o cechy księcia, to w zlinkowanym artykule na Wikipedii pisze że książę ma dodatkowo być przystojny. O organach płciowych (czy też innych) w żadnej wersji bajki nic nie znalazłem
;)
Witam
„Niemniej warto jest aktywnie szukać i próbować, jak traficie, to najlepiej poznacie po rezultatach.”
Warto. Sam znam kilka przypadków inteligentnych i pięknych kobiet, które nie czują się spełnione w swoich związkach i doskonale wiedzą, że to nie jest to, ale jednocześnie nic z tym nie robią i pozostawiają takim jakim jest.
Zauważyłem, że wiele kobiet wierzy w to, że dzięki niej i dla niej mężczyzna może się zmienić. Ja osobiście w to nie wierzę. Inna kwestia to taka czy taki „doszlifowany” facet naprawdę jest sobą, a nie wiem czy ktoś chce kochać kogoś kto gra wyznaczoną rolę. Alex co myślisz o tym?
Pozdrawiam
Kamil
Ale co to za dyskryminacja?:D Przecież w drugą stronę to też chyba tak mniej więcej działa – uwzględniając oczywiście odpowiednie odwrotności w poszukiwanych cechach (przy okazji „samcza męskość” to nie jakiś pleonazm?). No chyba że mam jako facet za dużo z kobiety.
Olga
Zrozumienie to bardzo ważny etap :-)
teraz trzeba przejść do czynów
Orest
O psychicznym wykastrowaniu i radzeniu sobie z nim można by napisać całą książkę
Na razie mamy łatwiejszy, choć niemniej ważny temat
bb.bartosz
Ta bajka to tylko przyczynek do pewnego przemyślenia
Kamil
Dorosły człowiek może się trwale zmienić tylko jeżeli sam tego naprawdę chce, praca „z zewnątrz” to zaproszenie do potężnej frustracji
Quatryk
Co tu jest dyskryminującego? Obiecałem przecież drugą część dla Panów :-)
Niestety w naszym społeczeństwie „samcza męskość” nie jest pleonazmem, właśnie ze względu na to psychiczne wykastrowanie wielu facetów
Pozdrawiam serdecznie
Alex
„Co tu jest dyskryminującego? Obiecałem przecież drugą część dla Panów ”
Nie no ok, zwyczajnie jakoś mi się tak wydaje że chyba płeć w opisywanym kontekście nie ma większego znaczenia.
Co do „samczej męskości” to zwyczajnie tak sobie pomyślałem od razu o „samiczej kobiecości” :D , no i trochę to dziwne. No ale kumam że chodzi o taką zoologiczną, oparta na instynktach męskość.
Olga,
Może zdywersyfikuj źródła skąd poznajesz ludzi? :) Piszesz o kolegach z pracy – a jakby tak szukać w większym zbiorze? Serwisy randkowe choćby… Odsetek żonatych pewno mniejszy ;) I wiele można innych osób i środowisk poznać.
Kamil,
Każdy zmienia się non stop, chyba nie ma ludzi, którzy od np. 20 do 60 roku życia są dokładnie tacy sami. Przynajmniej ja takowych nie znam… Mówisz o „graniu doszlifowanej roli”, ale czy taka jest prawda? Każdy gra swoją rolę, dokładnie taką jaką wybrał i jaką chce… Nie mniej, nie więcej. Być może przeszkadza mu ona i prowadzi do frustracji, ale dlaczego usprawiedliwiać, że ktoś tą rolę narzucił tej osobie? „Oni” zmusili? Dobre sobie…
pozdrawiam,
spalony słońcem (moja własna decyzja! mimo filtru UV15 :P ),
WW
Witold W. Wilk
napisałeś: „Każdy gra swoją rolę, dokładnie taką jaką wybrał i jaką chce… ”
Jest w tym pewnie i sporo racji, przy załozeniu, ze to co napisałeś mogę rozumieć jako: „Każdy kto gra rolę robi to z własnego wyboru.” Jeśli natomiast miałabym dosłownie czytać to co napisałeś, to musiałabym zaprotestować: nie każdy gra rolę. I na szczęście mogę powiedzieć z pełną odpowiedzialnością za swoje słowa, że są tacy, którzy nie grają żadnych ról i po prostu są sobą:)
A nawiazujac co bajki – zdecydowanie śpiącą królewnę moze obudzic pocałunkiem ksiązę, a nie ktoś kto tylko księcia udaje (gra rolę)!
Pozdrawiam, Ewa
Witold W Wilka
„Serwisy randkowe choćby…”
Jakoś nie mogę do nich się przekonać;( Na angielskim zawsze trafiałam grupy kobiece lub ze starszymi panami:) Tańce – cóż, w jazzie, jak w grupie jest 1 facet, to grupa jest mieszana, jak 2 lub 3 – to męska:)
A prawda taka, że poza tym nie mam za wiele czasu gdzieś jeszcze aby go poświęcić. Chyba w końcu będę musiała nad takim serwisem się poważniej zastanowić…
Olga
Alexie,
Jak zawsze interesujący post
kombinacja inteligencji emocjonalnej, samczej męskości (tak, tak!!), popartej doświadczeniem prawdziwej sympatii do kobiet, empatii i bardzo dużego wyczucia.
Samczej męskości – owszem!! Nie lubię rozmemłanych facetów.
Widzisz problem jest następującej natury: spotyka się mężczyzn albo zniewieściałych albo ze zbyt dużym poziomem testosteronu, który przejawia się chęcią do dominacji zawsze i wszędzie: w łóżku, w rozmowie, w planowaniu wakacji nawet. Trzeci typ mężczyzn o kombinacjach cech, które wypunktowałeś spotykany jest rzadziejJ
Oczywiście typ dominującego macho może dobrze sprawdzac się jako kolega, ale w związku jakoś krucho to widzę.
Do powyższego koktajlu cech dorzuciłabym jeszcze UMYSŁ – otwarty to podstawa.
pozdrawiam
Alex:
W takim razie poproszę Cię tylko o jakąś sugestię gdzie szukać czy też jak zgłębić temat, od czego zacząć. Temat mnie bardzo ciekawi, a pomysłów na „zabranie się za niego” brak.
Odnośnie posta to rozdziawiam buzię, robię „Oooo…”, nadstawiam uszy i chętnie posłucham doświadczonych kolegów i koleżanki :)
Pozdrawiam radośnie,
Orest
kombinacja inteligencji emocjonalnej, samczej męskości (tak, tak!!), popartej doświadczeniem prawdziwej sympatii do kobiet, empatii i bardzo dużego wyczucia.? nie ma sprawy ;-). Wszystko fajnie tylko co w sytuacji gdy znajdziemy takiego partnera i z czasem zmieni sie nasza optyka lub zmienią sie zachowania drugiej strony? Chyba nie ma cudownej recepty i wejscie w zwiazek zawsze obciazone jest ryzykiem. Nie wystarczy tylko facet ktory bedzie dbal o to aby ten żar w oku wybranki nie gasł ale i partnerka musi włożyć w to mnostwo pracy i nie chodzi tu o prasowanie koszul. Wiec i owszem jest szansa na poprawienie jakosci zycia z drugiej strony efekt odwrotny jest rowniez mozliwy. A co sie stało z tradycyjną „miłością”?
Ewa, kwestia interpretacji. Jeśli ktoś jest sobą, to gra rolę – „swoją” :)
Olga, a czemu nie możesz się przekonać? :)
Jurek,
pytasz: „co w sytuacji gdy znajdziemy takiego partnera i z czasem zmieni sie nasza optyka lub zmienią sie zachowania drugiej strony?”
Wtedy ucieszyć sie pozostaje, ze było nam dane przezywać wyjątkowy, wspaniały czas i … rozstać się:) To pozwoli poznać kolejnego partnera, z którym będzie mozna przezywać kolejny wspaniały etap w naszym życiu:)
Ewa
Quatryk
Piszesz: „No ale kumam że chodzi o taką zoologiczną, oparta na instynktach męskość. ”
Dokładnie tak!! Trzeba nie tylko ja mieć, ale też umieć ją użyc we właściwym momencie i we właściwy sposób
Olga
Internet przy właściwym podejściu może być sposobnością poznania ciekawych ludzi, których normalnie nie spotkalibyśmy. Na ten temat tez możnaby napisać cały poradnik, ale nie każcie mi teraz tego robić :-)
Agnieszka
Piszesz: „spotyka się mężczyzn albo zniewieściałych albo ze zbyt dużym poziomem testosteronu, który przejawia się chęcią do dominacji zawsze i wszędzie: w łóżku, w rozmowie, w planowaniu wakacji nawet. Trzeci typ mężczyzn o kombinacjach cech, które wypunktowałeś spotykany jest rzadziej”
Dokładnie tak jest, dlatego też zachęcam Panów do pracy nad sobą. Ja uda im się wypracować te właściwe proporcje, to nigdy nie będą mieli kłopotów z poznawaniem całej rzeszy interesujących kobiet. No ale to temat na osobny post
Wspomniałaś jeszcze o otwartym umyśle, dla mnie jest to warunek podstawowy, bez którego nie da się osiągnąć cech o których wspomniałem w głównym poście.
Orest
Na ten temat chciałem napisać moja pierwsza książkę, ale temat przegrał wyścig z bardziej ogólna pozycja dotyczącą istotnych elementów samorozwoju.
Nie znam dobrych pozycji traktujących całościowo ten temat
Jurek
Zwróć proszę uwagę, że ten post nie jest o tworzeniu i podtrzymaniu związku z mężczyzną. To byłby bardzo szeroki temat a ja skoncentrowałem sie na jednym ważnym aspekcie: nauczeniu sie przez kobietę tego, jak intensywne doznania może ona mieć z mężczyzną i do czego sama jest zdolna. Do tego właśnie potrzeba tego „pocałunku księcia”.
Tak naprawdę to ten post jest szczególnym przypadkiem problemu poruszonego w
http://alexba.eu/2009-05-05/rozwoj-kariera-praca/zadowolenie-byle-czym/
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Ok, Alex biore w takim razie poprawke. Zastanawiam sie wiec kiedy powinna przestac szukać? i czy powinna. Przeciez satysfakcja kazdej osoby w duzym stopniu zalezy wlasnie od niej. Wiec jezeli ktos nie jest w stanie czerpac radosci z zycia (nie mowie tu o tym aby cieszyc tylko z tego co sie ma i nie robic nie wiecej) moze sie okazac ze ksiaże nie istnieje. Chodzi mi o to aby nie zagubic sie w tej pogoni za idealem, obudzic sie za kilka lat i stwierdzic ze sie nie udalo. Czy istnieje swego rodzaju self test ktory pozwoli na stwierdzic ah to jest to? gdzie lezy ten akceptowalny (wysoki) poziom satysfakcji i jakie sa jego granice? Czy nie jest tak ze kazdy ma takiego ksiecia na jakiego zasluguje?
Jurek:
„Zastanawiam sie wiec kiedy powinna przestac szukać? i czy powinna.”
Szukanie partnera nie moze byc jedynym celem zycia.
Patrz: „Wolisz 100% przeciętności, czy 10% czegoś super?” (http://alexba.eu/2009-07-11/rozwoj-kariera-praca/sto-procent/)
Alex:
To co ja pamietam z lektury „tej” bajki uklada sie w troche inna historie i nie tak dydaktyczna, bo powielajaca stereotypy („ona biedna lezy i czeka”, „on dziala i bierze w posiadanie”).
Juz wole filmy o Barbie – mam okazje ogladac z moja Corka – tam Dziewczyny sa samodzielne, odwazne i pelne inicjatywy…. :-)
Pozdrawiam,
Mirek
Ja myślę, że ten post w dzisiejszych czasach może dotyczyć równie dobrze panów :) mających „pokręcone relacje” i tych czekających na księżniczkę :) – znam takich więcej niż „kobiet pozbawionych iskry”
P.s nie chodzi mi tu o odkrywanie w sobie kobiecości :P
Witold W. Wilk:
Poruszasz na wstępie zupełnie inną kwestię. To, że ludzie się zmieniają z biegiem czasu to jest całkowicie naturalne. Problem pojawia się wtedy jak ktoś próbuje zmienić człowieka z zewnątrz. Alex bardzo dobrze to ujął: „Dorosły człowiek może się trwale zmienić tylko jeżeli sam tego naprawdę chce, praca “z zewnątrz” to zaproszenie do potężnej frustracji”. I wcale nie usprawiedliwiam takich ludzi. Przecież napisałem: „Ja osobiście w to nie wierzę.”. Reszta była czysto teoretyczna.
Pozdrawiam
Kamil
Jurek
Mirek odpowiedział Ci mniej więcej tak, jak ja bym to zrobił.
Poza tym ja nie każe szukać ideału, lecz mężczyzny z określonym zestawem cech. Nie musi to być człowiek na całe życie (co znacznie ułatwia selekcję), wystarczy mieć z nim w miarę głęboką relację (też emocjonalnie, nie tylko dosłownie!!! :-))
Troche upraszając, to tak jakby chodziło w właściwego lekarza, nie musisz przecież wychodzić za niego.
Czy teraz moje intencje są dla Ciebie jasne?
Mirek
Biorąc tę bajkę chodziło mi o główna myśl, a nie całą zawartość.
Choć w sprawie o której piszę rzeczywiście to „on” ma sporo pracy do wykonania a elementy fizycznego brania w posiadanie są jednym z niezbędnych składników tej przemiany. Mówimy tutaj między innymi o bardzo intensywnych przeżyciach na dość podstawowym (czytaj zwierzęcym) poziomie odczuwania i reagowania.
M.D.
Poczekaj, aż napisze następny post, który będzie dla Panów :-)
Tam problematyka jest całkiem inna.
Do wszystkich
Ciekawe, że w tym poście przeznaczonym głównie dla kobiet wypowiada się więcej mężczyzn.
Jaka może być tego przyczyna?
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Alex:
A czy nie przypadkiem większość czytelników Twojego bloga to właśnie mężczyźni?
Pozdrawiam
Kamil
Kamil
Masz rację, poza tym post opublikowałem na początku słonecznego weekendu.
Takie kilkanaście godzin to za mała próbka reprezentatywna
Pozdrawiam i ide na slońce :-)
Alex
Czyli wszystko jasne – Panie się opalają :P
Alex, napisałeś;
„Ciekawe, że w tym poście przeznaczonym głównie dla kobiet wypowiada się więcej mężczyzn.
Jaka może być tego przyczyna?”
Moze kobeiety zamiast dyskutować wyruszyły na poszukiwanie księcia.. :)
Pozdrawiam,
Ewa
Alesz pisze: Do wszystkich
“Ciekawe, że w tym poście przeznaczonym głównie dla kobiet wypowiada się więcej mężczyzn.
Jaka może być tego przyczyna?”
Może taka, że nie piszesz o tym wprost, ale ta strategia proponuje nie wchodzenie w umowę w cywilną prawną w postaci małżeństwa, nie zachodzenie w ciążę oraz założenie na wstępie, że w przyszłości skaczemy na inny kwiatek. To moim zdaniem nie koniecznie może być jak piszesz „spełnione życie większości kobiet.”
Pozdrawiam, Artur
Witam,
dla mnie ten temat jest podobny do wcześniejszego : http://alexba.eu/2009-03-29/rozwoj-kariera-praca/dobor-partnera/
i tak też go widzę, żeby kobiety określiły sobie jasno cel pt. ” Księciu – jaki ma być” tak jak to opisał sobie Alex w liście :)
Alex,
Czytając posty miałem taką samą myśl, że więcej wypowiada się tutaj mężczyzn niż kobiet. :)
Olga ,
Ech, najciemniej pod latarnią , spójrz ile tutaj pisze mężczyzn, nawet w temacie podobno skierowanym do kobiet, po co serwisy randkowe. ;) :D
Witold W. Wilk,
podzielam obawy Olgi , serwisy randkowe nie spełniają swojej roli jaką powinny i składa się na to kilka przyczyn, ale nie chcę odchodzić od tematu postu.
Pozdrawiam
Jarek :)
Witajcie po intensywnym power walk :-)
M.D
Piszesz: „Czyli wszystko jasne – Panie się opalają :P ”
Przy takiej pogodzie to bardzo rozsądne podejście :-)
Ewa
Bardziej skłaniam sie ku hipotezie M.D
Artur
Nie po raz pierwszy stwierdzam, że nie zrozumiałeś przesłania mojego postu. To jest feedback dla mnie, że może powinienem jeszcze klarowniej sie wyrażać. Z drugiej strony nie jesteś „grupą docelową” tego tekstu, więc pozwól, że poczekam, czy może jakaś Pani też to w ten sposób zrozumiała. Jeżeli tak będzie to dokładnie wszystko wyłożę, bo oczywiście chodziło mi o coś całkiem innego.
Jwojtas
Uważaj, pomiędzy tymi postami jest bardzo istotna różnica.
Ten http://alexba.eu/2009-03-29/rozwoj-kariera-praca/dobor-partnera/ zajmuje się kwestią doboru partnera do, przynajmniej w założeniu, długoterminowego związku.
Obecny post mówi o bardzo istotnej inicjacji w życiu kobiety, która ze względu na niedobór mężczyzn posiadających wspomnianą przeze mnie kombinację cech wcale nie jest taka powszechna i oczywista. Pisałem już, że jest to bardziej specjalny przypadek „Małego Kazia”
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Zazdroszczę Ci, Alexie…
Piszesz: „znakomita większość heteroseksualnych kobiet potrzebuje takiego 'pocałunku’ tego specjalnego faceta, aby w pełni obudzić swoja kobiecość. Mam przy tym na myśli nie tylko czysto seksualną jej stronę (co też jest niezmiernie ważne, zwłaszcza w obliczu potencjału tkwiącego w Paniach), ale też w szerszym sensie emocjonalnym.”
Masz jakąś aurę, która oczarowuje Czytelniczki Twojego bloga.
Po doświadczeniach dyskusji pod poprzednim wpisem, jestem pewien, że gdybym śmiał napisać, że kobieta potrzebuje do swojego rozwoju pocałunku mężczyzny, że jest to warunek konieczny jej rozwoju, zostałbym rozszarpany na strzępy i spalony na stosie.
Moja niewinna uwaga, że udział procentowy kobiet architektów nie ma bezpośredniego wpływu na jakość architektury i budownictwa posadziła mnie na ławie oskarżonych – dyskryminatorów kobiet…
Zazdroszczę Ci, Alexie…
Obserwując to w jaki sposób kobiety dobierają sobie partnerów to dość często dochodzę do takich wniosków:
1) Kobiety szukając księcia m.in. o takich cechach jakie wymienił Alex, nagle godzą się na związek z facetem „do poprawki”- tak jakby jakiś wewnętrzny instynkt(albo niska samoocena?) kazał im wiązać się z „półśrodkami” gdzie na jednym końcu jest „facet” który ma dwie lewe ręce i wymaga opieki z psychicznej jak i finansowej strony a na drugim końcu człowiek bez szyi oraz problemami z myśleniem…
Może „ten instynkt” czasem każe wierzyć kobietom, ze jak się zwiążą z kimś odbiegającym od wymarzonych standardów księcia to wielkie uczucie jakim go obdarzą zmieni go na księcia z bajki…
2) Dziwna jest też dla mnie ogólna presja na kobiety, co wg mnie prowadzi często do tego, że kobiety o dużym potencjale (wykształcone, inteligentne i piękne) marzą żeby jak najszybciej wkleić do swojej galerii na popularnym serwisie społecznościowym zdjęcia ze ślubu bo tyle koleżanek już „jest po”
KOBIETY nie mają „terminu ważności” więc nie muszą godzić się pod presją na cokolwiek. Według mnie najpierw trzeba zrobić wszystko, żeby zrealizować swoje marzenia a potem myśleć jakie zobowiązania sobie zafundować…
Oczywiście jest to moje zdanie, poparte własnymi obserwacjami … każdy ma prawo się nie zgodzić
Pozdrawiam
Marek
TesTeq
To nie jest kwesta aury, po prostu piszę jak jest i sporo Czytelników i Czytelniczek to czuje. Ten post tez nie jest rezultatem chwilowego natchnienia, lecz długoletnich obserwacji i szczerych rozmów z wieloma różnymi kobietami. Dostałem już potwierdzenia mailowe, że trafiłem w dziesiątkę, więc coś w tym musi być.
Zwróć uwagę, że ja nie napisałem „do swojego rozwoju”, lecz wprost zaadresowałem pewien bardzo szczególny aspekt. Jak sie wyrażamy precyzyjnie to jest mniej nieporozumień
Marek
Twoje obserwacje sa słuszne, choć niekoniecznie dotyczą głównego tematu postu
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Marek Gazda pisze: „KOBIETY nie mają 'terminu ważności’ więc nie muszą godzić się pod presją na cokolwiek.”
Z tego, co wiem istnieje zależność pomiędzy wiekiem kobiety zachodzącej w ciążę a ryzykiem wystąpienia chorób genetycznych u dziecka. Występuje więc pewna uzasadniona presja i obawa utraty potencjalnej możliwości posiadania zdrowego dziecka. A wiemy, że ludzi bardziej motywuje strach przed stratą niż nadzieja na zysk.
Alex pisze: „Zwróć uwagę, że ja nie napisałem 'do swojego rozwoju’, lecz wprost zaadresowałem pewien bardzo szczególny aspekt. Jak sie wyrażamy precyzyjnie to jest mniej nieporozumień”
Skoro to tylko kwestia precyzji wypowiedzi, to mi ulżyło. Aurę trudno wyćwiczyć, a precyzyjne wyrażanie się można – na przykład uważnie studiując Twoje wpisy, sposób dobierania słów, konstruowania zdań i formułowania myśli.
Dziękuję za odpowiedź.
Dodatkowo imponuje mi to Twoje trafianie w dziesiątkę. Ogólnie ludzie mają większą motywację do aktywnych zachowań negatywnych (składanie reklamacji, wykłócanie się) niż pozytywnych (list gratulacyjny, zgadzanie się z czyimś zdaniem). Tymczasem Ty potrafisz wytworzyć atmosferę pełnej akceptacji i zrozumienia. Domniemuję, że jest to wynik Twoich długoletnich obserwacji i szczerych rozmów, a potem pisania, jak jest.
To naprawdę godne podziwu, dysponować tak wielkim, pozytywnym potencjałem w kontaktach międzyludzkich.
Czy ta precyzja wystarczy, to sie okaże, poczekajmy aż Panie wrócą z opalania i zobaczymy :-)
Jeśli chodzi o potencjał w kontaktach międzyludzkich, to nie jestem nieomylnym guru, też zdarzają mi się różne wpadki :-)
Najważniejsze w tym wszystkim jest szanowanie odmienności innych i Szekspirowskie „first above all, to thine own self be true”. Jeżeli tego przestrzegamy, to ta autentyczność jest odczuwana przez większość ludzi z którymi mamy do czynienia i wtedy dzieją się rzeczy, które dla mnie graniczą z magią, a na pewno trudno je wytłumaczyć czystą intelektualna analizą.
Pozdrawiam
Alex
TesTeq:
Jako obserwator odbieram to tak, że Alex cieszy się tutaj największym autorytetem stąd nawet nieszablonowe stwierdzenia i spostrzeżenia Alexa są inaczej odbierane. Nie czuję, aby precyzja wypowiedzi była tymi 20% które w 80% stanowią o akceptacji tego, co Alex napisał.
Do tego podczas rozmów z kilkoma osobami dowiedziałem się, że nie chcą one wchodzić polemikę z Alexem, gdyż pociąga to za sobą strumień pytań (doprecyzowujący), a nie każdy ma ochotę na tak wnikliwe tłumaczenie czy przedstawianie własnego punktu widzenia.
PS: Tak off-topicowo w weekend (u mnie porządna ulewa) :)
Pozdrawiam radośnie,
Orest
Alex,
widocznie za pobieżnie przeczytałem posta. Pierwsza myśl jaka mi się pojawiła w głowie było właśnie skojarzenie z postem o „doborze partnera”. Jak tylko wygospodaruje więcej czasu to przeczytam uważnie oby dwa posty plus post o „małym Kaziu”, przemyślę, być może coś mi uciekło, jakiś ważny szczegół.
Pozdrawiam
Jarek :)
Orest Tabaka pisze: „Do tego podczas rozmów z kilkoma osobami dowiedziałem się, że nie chcą one wchodzić polemikę z Alexem, gdyż pociąga to za sobą strumień pytań (doprecyzowujący), a nie każdy ma ochotę na tak wnikliwe tłumaczenie czy przedstawianie własnego punktu widzenia.”
Autocenzura prewencyjna? Oj, nie wiem, czy to dobrze i czy to Alexa ucieszy. :-)
Możesz spodziewać się pytań doprecyzowujących i będziesz musiał poradzić sobie z ochroną Twoich źródeł informacji. :-)
Pozdrawiam z jeszcze upalnej Warszawy (29.6C, bezchmurnie).
może nie tyle był to powrót z opalania, co z żagli :)
Przez wiele lat żyłam niczym somnabulik, który korzystał ze schematu, który w moim otoczeniu był/ jest uważany za jedyny słuszny model postępowania. Do czasu, kiedy to stwierdziłam, że nie chcę być dodatkiem do mężczyzny, dzieci, domu, czy składnikiem pożycia seksualnego. Sądzę, że wiele czynników o tym zadecydowało, a przede wszystkim stawianie siebie wysoko, po drugie potrzeba przerobienia wielu scenariuszy i oczywiście partner, przy którym poczułam, że jestem właściwą ja.
Mirek Filipowicz,
„…tam Dziewczyny sa samodzielne, odwazne i pelne inicjatywy…” – cieszę się, że są mężczyźni, którzy cenią sobie takie cechy. Niestety kilkukrotnie doświadczyłam, że mężczyźni zwyczajnie w świecie „nie radzą sobie” z takim kobietami. Naturalnie imponują im takie cechy, jednak na dłuższą metę nie potrafią żyć z takimi kobietami. Jednak o mężczyznach w następnym poście jak podejrzewam…
Marek Gazda,
jakoś w żaden sposób nie mogę się przyporządkować do przedstawionych grup :) , szczególnie ten portal mnie rozbawił :D
Co do oczarowywania i zgadzania się z Alexem…
Myślę, że owy blog skupia ludzi, którzy mają otwarte umysły oraz chęci do próbowania nowych rzeczy, do tego podchodzą refleksyjnie do swoich doświadczeń i doświadczeń innych (np. to, co przeczytają u Alexa). czasami łapię się na tym, że przecież to taka oczywista oczywistość, a zaraz po tym mam poczucie, że odkryłam Amerykę.
Pozdrawiam skąpana w … deszczu :)
AM
Witajcie po dosc dlugiej przerwie.
Zaczne od tego, ze podeslalem link kilku kolezankom, ktore moga bloga jescze nie znac. Tak jak wiele z piszacych tu osob mialy swoje wzloty i upadki w relacjach. Mysle, ze kilku kolegom tez odesle link.
Dodaje z marszu, ze o wiele czesciej wysylam te linki o sprawach biznesowych czy dotyczacych pracy nad soba i rozwoju.
Jak doskonale wiemy nikt nie zyje w prozni. Nasze doswiadczenia i zle i dobre sa autoregulatorami naszego postepowania. Czesto nawet jesli kobieta swiadomie szuka partnera, ktory bedzie dla niej X, Y i Z jej podswiadomosc pracuje w tle. Czesto nie potrzebnie moze Ja blokowac. Z drugiej strony na pewna dzialaja tez i te pozytywne podswiadome bodzce.
Wiele z naszych decyzji jest uwarunkowane faktycznymi mozliwosciami. Warto na przyklad podac prosty przyklad tego co oferuje zycie w malym miasteczku czy na wsi a duzej aglomeracji jaka sa Warszawa, Trojmiasto czy na przyklad Krakow lub Wroclaw. W tych mniejszych miejscowosciach, dla przykladu moim rodzinnym miescie wiele z moich kolezanek ma juz mezow. Czesto stali sie nimi poprzedni koledzy, ktorych dobrze znaly. Nie pisze o tym bez powodu. Zeby podjac jakas decyzje warto miec duza wiedze lub wystarczajaca wiedze, ktora utwierdzi nas w przekonaniu ze dobrze w naszym mniemaniu i wedlug nas postapilismy. Osoby bardzo aktywne kobiety jak i mezczyzni, ze wzgledu na mnogosc aktywnosci moga miec zwyczajna trudnosc z poznaniem kogos bo poprostu brakuje czasu. Czesto te ralcje sa dosc dobrze ulozone w szablonie – spotkamy sie w restauracji albo nie jestesmy wyeksponowani na codzienne sytuacje. Kazdy z nas ma N ilosc energii. Mysle, ze wiele kobiet szuka bo dbaja o wlasne dobro, ale tez maja to N energii. Kiedy trudno jest znalesc kogos poprostu ktopasuje na 90% nie mwoie o 100% czasem jest dobrze poprostu z kims spedzic czas. Druga sprawa to tendencja do odpusczanai sobie przez panow aktywnosci. Wiele z moich kolezanek na koniec zwiazku mowilo – nie musialbyc idealny, ale zeby sie chociaz troche staral – nie chodzilo o fajerwerki.
Poznac kogos tojedno. Poznac dobrze to drugie. A trzy to czesto dochodzi fakt, ze z racji relacji z taka a nei inna osoba jestesmy w sytuacjach, ktore odwracaja naz punkt widzenia. Nagle okazuje sie, ze jakis maly test marzen wyszedl pozytywnie lub negatywnie. Wczesniej o tym nie wiedzielismy bo nie bylo sytuacji.
Wiele mozna zauwazyc w sytuacjach ekstremalnych gdzie sie poprostu pada i nie ma czasu na udawanie.
Jesli cos jest niejasne to pewnie wyjdzie w praniu i postaram sie dopisac.
Pozdrawiam,
Pawel Urbanski
P.S.: z racji tego, ze narazie mam przerwe od wycieczek ekstremalnych to moze podpowiecie pomysl zeby sie razem spotkac. Sporo ludzipisze z Warszawy.
Alex, wszystko jasne. Ze swojej strony dodam ze zawsze zostaje to pytanie czy aby ten lekarz jest tym najlepszym. Istotne moze byc rowniez to ze zwlaszcza mlody pacjent nie wie jak mierzyc u siebie temperature no i czy sie bedzie leczyl lekami odpowiednimi do wystepujacej choroby. – ps. trzymam sie tej konwencji aby uniknąć braku porozumienia
Znalazłem tekst baśni baśniopisarza Charlesa Perraulta http://basnie.republika.pl/spiacakrolewnap.htm . Na dole baśni jest morał, który w wielkim skrócie, mówi o tym by nie spieszyć z zamążpójściem. Ogólnie, Alex skupił się na pierwszej części baśni, ale nie będziemy tutaj dokładnie interpretowali baśni. Polecam wszystkim przeczytanie jej, zwłaszcza drugiej części, w której dzieją się niesamowite rzeczy. ;) Dzieciom bym jej nie czytał i chyba rozumiem dlaczego wszyscy kojarzą tylko pierwszą część baśni o śpiącej królewnie. Wracając do postu to myślę, że właśnie dalszym rozwinięciem jest właśnie tekst ” Jak dobieramy sobie życiowego partnera”. Nakierowany przez Alexa przeczytałem raz jeszcze tekst o „Małym Kaziu” . Wywnioskowałem, że celem postu jest to, by kobiety otworzyły swoje oczy, przejrzały i wybiły się ponad schematy, które są głęboko zakorzenione w środowisku w którym się obracają czyli cytując tekst z posta :
” Ich właścicielki, często z nieświadomości tego, co w ogóle jest możliwe, pozwoliły zredukować swoją kobiecość do roli mrówki-robotnicy, pomocy domowej, maszyny rozpłodowej, wieszaka na ładne ciuchy i biżuterię, czy też prowiantu seksualnego. ”
Tutaj nasuwa się myśl taka, żeby to kobiety przejęły inicjatywę nad swoim życiem, wyzwoliły się z pętających je węzłów ( węzły to właśnie schematy, sztuczne problemy, strach ) , które sprawiają, że nie mogą rozwijać się i żyć zgodnie ze sobą , swoimi potrzebami. Żeby nie być cieniem, kruchą istotą, lecz znaleźć mężczyznę z którym może się rozwijać być szczęśliwa i ów wybraniec był motorem napędowym dla niej tak jak ona dla niego. Nie wiem czy za daleko nie wyszedłem poza temat z moimi przemyśleniami i czy poruszam się we właściwym kierunku żby zrozumieć tekst, ale w tej chwili tak to widzę.
Pozdrawiam
Jarek
Wróciłam z wojaży plenerowych:)
Zgadzam się z tym co napisała Aleksandra Mroczkowska :
Mirek Filipowicz,
“…tam Dziewczyny sa samodzielne, odwazne i pelne inicjatywy…” – cieszę się, że są mężczyźni, którzy cenią sobie takie cechy. Niestety kilkukrotnie doświadczyłam, że mężczyźni zwyczajnie w świecie “nie radzą sobie” z takim kobietami. Naturalnie imponują im takie cechy, jednak na dłuższą metę nie potrafią żyć z takimi kobietami.
I zapytam Drogich Panów, dlaczego niektórzy mężczyźni nie potrafią zyc długodystansowo z takimi kobietami?
Przetestowałam to kilkukrotnie…
Po jakimś czasie pojawia się zazdrośc o kolejną pasję lub rozwijanie dotychczasowej przez kobietę. Pojawia się zazdrośc o szkolenia, o poświęcanie czasu pracy, lekturze, poznawaniu innych ludzi, o czas, który kobieta spędza wyłącznie sama na swój sposób. Mężczyzna zgłasza sprzeciw jeśli kobieta chce sama (bo ten mężczyzna nie interesuje się muzyką więc kobieta go nie namawia siłą na wyjazd) wybrac się na drugi koniec Europy na koncert np. Genesis albo na wakacje z przyjaciółką na Teneryfę w momencie gdy on nie może pozwolic sobie na urlop. Pojawia się sprzeciw, zdziwienie i coś w formie zazdrości również kiedy kobieta zapisuje się na kolejny kurs: tym razem salsy albo hiszpańskiego. I w najlepszym wypadku kobieta taka słyszy „A po co ci to? To ja już do szczęścia ci nie wystarczę?”.
Dlaczego tak się dzieje?
Dodam tylko, że kobieta ta w żaden sposób nie zaniedbuje swojego mężczyzny, darzy go uczuciem, dba o związek i o niego samego, więc dlaczego mężczyzna reaguje źle?
Mężczyźni w większości przypadków są zaborczy:(
Możnaby wiele pisac.
Pozdrawiam serdecznie.
I jeszcze jedno pytanie:)
Panowie co robic w takim przypadku? (w zasadzie to ja sama wiem ale ciekawa jestem opinii) Zostawic delikwenta czy zyc swoim życiem z tym mężczyzną. Tylko, że ma się wtedy wrażenie, że on coraz bardziej smutny jakiś taki i zazdrosny o życie zewnętrzne kobiety. Zazdrosny nawet o te niesamowite przeżycia na koncercie, więc kobieta zamyka się, nie opowiada, nie zwierza.
Ech… Panowie jeśli sytuacja tutaj opisana przypomina Wam coś z własnego życia to lepiej zmieńcie myślenie, bo to początek końca.
Ps. Nie chcę powiedziec, że kobiety nie są zazdrosne. Również takie bywają.
Agnieszka
Czekam właśnie na samolot, więc odezwę się tylko krótko:
Orest
Napisałeś: „Do tego podczas rozmów z kilkoma osobami dowiedziałem się, że nie chcą one wchodzić polemikę z Alexem, gdyż pociąga to za sobą strumień pytań (doprecyzowujący), a nie każdy ma ochotę na tak wnikliwe tłumaczenie czy przedstawianie własnego punktu widzenia.”
To wielka szkoda, bo dyskusje tutaj są doskonałą sposobnością, aby w bezpieczny sposób takie rzeczy poćwiczyć. No coż, jak ktoś woli w prawdziwym życiu to jego sprawa.
Jurek
To nie musi być najlepszy, wystarczy „good enough” :-)
Agnieszka
Piszesz: „Po jakimś czasie pojawia się zazdrośc o kolejną pasję lub rozwijanie dotychczasowej przez kobietę. Pojawia się zazdrośc o szkolenia, o poświęcanie czasu pracy, lekturze, poznawaniu innych ludzi, o czas, który kobieta spędza wyłącznie sama na swój sposób.”
Kobiety postępuja w identyczny sposób :-) :-) Czasem ma to formę pretensji czasem agresji, a czasem wręcz sabotowania różnych rzeczy!!
Ja w takich sytuacjach w najlepszym przypadku stosuję podejście „take it or leave it”, w większości mówię „please leave”
Na ten temat można by napisać cały post :-)
Pozdrawiam i do usłyszenia z Wiednia
Alex
TesTeq:
W zeszłym roku męczyły mnie pytania doprecyzowujące. Dziś na dłuższe dyskusje mam czas, chęci i odpowiednie podejście (nawet jeśli nie mam racji, palnę bzdurę itd. to Wisła wciąż płynie, Ziemia się obraca a jutro będzie wschód Słonka oraz wiem w którym miejscu zastosować „take it or lose it”) :)
Alex:
Rozmowy tutaj są bezpieczne od momentu w którym ktoś chce się czegoś nauczyć i/lub ma otwarty umysł. Jeśli tylko wyrazić swoje poglądy lub kogoś na siłę przekonać to jest to wspaniały przepis na flustrację i nerwy :D
Co do zastosowań w realu to chyba nie przekłada się to tak prosto. Pisemnie radzę sobie już całkiem dobrze, a w realu wciąż popełniam mnóstwo gaf i błędów. I dlatego nie doszedłem jeszcze do tego etapu co bym chciał, lecz Wisła płynie, Ziemia się kręci… :)
PS: Widzę, że już wylądowałeś.
Pozdrawiam radośnie,
Orest
Aleksandra Mroczkowska:
>> cieszę się, że są mężczyźni, którzy cenią sobie takie cechy…
Taka chcialbym zeby byla moja corka.
Pozdrawiam,
Mirek
Orest Tabaka pisze: „W zeszłym roku męczyły mnie pytania doprecyzowujące.”
Pytania doprecyzowujące mogą mieć różne oblicza – w zależności od intencji osoby je zadającej. Mogą wzbogacić dyskusję lub służyć do wykończenia drugiego dyskutanta. Znakomicie można to zaobserwować w dyskusji pod poprzednim wpisem, gdzie wiele pytań doprecyzowujących miało na celu zbicie rozmówcy z pantałyku, uniknięcie odpowiedzi lub zmianę kierunku rozmowy.
TesTeq:
Dokładnie tak. Stąd w pewnym momencie „wtrąciłem” się z uwagą, że jest coś takiego jak „take it or lose it” – jak widać niektórzy z tego skorzystali :)
Witam!
Ciekawy post i cieszę się że zaczęły się wypowiadać kobiety. Interesuje mnie przede wszystkim jaki wpływ miały i mają związki pań na kształtowanie się ich kobiecości, czy my mężczyźni jesteśmy na prawdę tacy ważni dla was w kształtowaniu siebie jako kobiety? I jak jest z tym księciem? Czy na prawdę pamięta się go całe życie? Interesuje mnie perspektywa pań.
Agnieszko, jeśli mogę uważam że to co opisujesz to jest strach przed utratą drugiej osoby. Boi się że się zmienisz, że odejdziesz za bardzo i wtedy Cię straci. Kobiety reagują podobnie, ale to inna bajka. :)
Pozdrawiam wszystkich
Wojtek
Wojtek S
Zwróć uwagę, że ja nie piszę o zapamiętaniu kogoś na całe życie, tylko o wywołaniu pewnego efektu na całe życie. To subtelna różnica, niemniej obydwa zjawiska niekoniecznie muszą występować razem.
Pozdrawiam
Alex
@jwojtas: Dziękuję za link do całej bajki. Rzeczywiście i mnie „oszczędzono” ;-) drugą jej część. A szkoda! Kolejne potwierdzenie morał dla mnie: Czytaj źródła, nie tylko ich opracowania. Nawiasem mówiąc: wiedziałeś że Dedal nie doleciał ?
@TesTeq: Bardzo celnie zauważyłeś jakie zachowanie instynktowne pcha kobiety do pośpiechu w zamążpójściu. Zrozumienie siebie pomaga potem w samokontroli i samorozwoju.
@Marek Gazda:
{ {półśrodki} gdzie na jednym końcu jest “facet” który ma dwie lewe ręce i wymaga opieki z psychicznej jak i finansowej strony a na drugim końcu człowiek bez szyi oraz problemami z myśleniem}
Nie doceniasz instynktu macierzyńskiego. Nota bene bez którego nie istniałbyś najprawdopodobniej ;-). Zamiast się naśmiewać między wierszami, lepiej odpowiedz sobie na pytania:
na jednym końcu: Naprawdę do zakresu swoich zainteresowań dołączasz kobiety kierujące się wyłącznie instynktem?
na drugim końcu: Jaką ochronę haremu i potomstwa może zagwarantować laskonogi, przygarbiony i anemiczny samiec bez charyzmy i wigoru ?
w półśrodku: jesteś księciem, czy półśrodkiem ? ;-)
@Alex: Abym lepiej … hmmm … w zasadzie to w ogóle zrozumiał tekst:
{szept} Co to jest kobiecość ? {/szept}
Salute, Marcunio
Alex,
kolejny genialny wpis. A już ten fragment po prostu „rzuca na kolana”:
„A wszystko to poprzez wynikające z presji środowiska lub słabego poczucia własnej wartości, pogodzenie się na “chłopa z ludu”, zamiast wytrwałych poszukiwań tej właściwej osoby.”
Nic dodać nic ująć.
Pozdrawiam
Krzesło
„…. gdyż znakomita większość heteroseksualnych kobiet potrzebuje takiego “pocałunku” tego specjalnego faceta, aby w pełni obudzić swoja kobiecość.”
Hmmm.
W tej bajce jest chyba odwrotnie, przynajmniej w wersji wg. braci Grimm.
W bajce księżniczka spała 100 lat i w tym czasie różni książęta próbowali wejść do zamku ale dopiero kiedy minął odpowiedni czas pojawił się „ten właściwy” księciunio, który mógł ją pocałować.
Z tego wynika, że to bajka o dojrzewaniu. Możemy przyjąć, że też o dojrzewaniu do kobiecości. Kiedy ją w sobie odkryjemy czy obudzimy (a do tego potrzeba też czasu), dopiero wtedy odpowiedni książę ma szansę nas pocałować.
Tak czy inaczej warto wiedzieć kogo się szuka, żeby potem nie mieć do siebie pretensji :” gdzie ja miałam oczy..”
Pozdrawiam
Mandragora
Kolejny, kolejny świetny post. :)
Wychodze sobie w życiu z założenia, że lepiej samemu rozwijać swoje pasje i zdolności niż pchać się w pseudo-związki z niedopracowanymi emocjonalnie osobnikami, które na dłuższą metę nie tylko potęgują poczucie osamotnienia, ale i mocno kaleczą psychikę.
Nie ma się co oszukiwać – z moich obserwacji wynika iż kobiety dalece częsciej myślą emocjami niż Panowie. Dlatego też myśle, częsciej zdaża im się wierzyć w zmianę, przemianę takiegoż pseudo – męskiego osobnika w księcia z bajki. Po pewnym czasie, paru porażkach (tudzież niepowodzeniach :)) to mija,… mi minęło mam nadzieje :)
Obserwuje (także wśród moich własnych znajomych) i nieco mnie to przeraża, podążanie za bardzo konsumpcyjnym, iście McDonaldowym modelem związku, w ogóle relacji. Już tłumacze o co mi chodzi, bo pewnie jest to lekko niejasne. :) Podążanie za jak największą liczbą (! nie jakością) doznań, zadowalanie się byle jakimi relacjami (i nie chodzi tu tylko o relacje damsko – męskie), brak wchodzenia w głębsze emocjonalnie, płytkie relacje prowadzi do pogodzenia się z faktem,że tak wygląda model współczesnej znajomości. Produkuje to cynicznych, wewnętrznie sfrustrowanych ludzi ( nie tylko kobiet) i wielu kobietom nie daje szansy na dalszy rozwój.
Narazie stoję sobie z boku i to wszystko obserwuję. Czasami, odczuwam silną presję otoczenia żeby podązyc za tym schematem. Czasami, mi samej wydaje się, za za wiele żądam od płci przeciwnej. Czasami słyszę że jestem jeszcze za młoda i poprostu zbyt idealistycznie podchodze do związków. Czasami, czasami… Tymczasem, mi, wydaję się że tylko silny, wolny od kompleksów facet, który przede wszystkim będzie moim przyjacielem, i nie będzie w tym cienia fałszu czy też gry, może być fajnym dopełnieniem mojego życia. I troszkę bardziej obudzi we mnei to co najbardziej kobiece. Bo ja w żadnym wypadku nie jestem samowystraczala:) Nikt nie jest. Życie byłoby zbyt proste.
Zdaję sobie sprawę że być może troche odbiłam od głównego wątku, taki mój „point of view”.
Pozdrawiam serdecznie z pochmurnej Szwecji :)
Marcunio
Ten tekst jest zasadniczo przeznaczony dla kobiet i one zapewne potrafią sobie pod tym określeniem coś wyobrazić, sZczególnie w kwestiach odczuwania i przeżyć :-)
Krzesło
Dziękuję za uznanie :-)
Miło byłoby wiedzieć, czy pochodzi ono z ust kobiety, czy mężczyzny :-)
Mandragora
Dziekuję za interesującą interpretację.
Zwróć proszę uwagę, że ja w poście nie dokonywałem analizy tekstu, lecz po prostu zainspirowany pewna myślą zawartą w bajce podzieliłem się tutaj bardzo życiowymi przemyśleniami i obserwacjami.
Iga
Pozwól, że do Twojego komentarza odniosę się nieco później
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Iga pisze: „Bo ja w żadnym wypadku nie jestem samowystraczala:) Nikt nie jest. Życie byłoby zbyt proste.”
Zastanowiła mnie kwestia samowystarczalności.
Czy nie jest tak, że im bardziej jesteśmy samowystarczalni, tym jesteśmy atrakcyjniejszymi partnerami, ponieważ w związku nie szukamy zysku dla siebie?
Witam
Dyskusja jest ciekawa i temat dla wielu osob tez. Odnoszac sie do komentarzy moich poprzedniczek, ktore wspominaly aspekt bycia dojzalym do pewnych decyzji i co za tym idzie zachowan chce przytoczyc jeden aspekt.
Bycie przyslowiowa „ksiezniczka” czy tez „ksieciem” moze miec tez druga strone. Nie przytocze bezposrednio linku, ale poszukam do nastepnego komentarza. Alex na blogu wspominal tez o „ksiezniczkach”, czyli dziewczynach/kobietach, ktore pomimo rozsadnych staran mezczyzny traktuja go jak powietrze. Pomimo staran, wykazania inicjatywy i zainteresowania czesto bez wyraznych powodow nie uwazaja tego mezczyzny za kogos interesujacego. Jest to normalne, ze wybieramy i jestesmy wybierani, ale w tej konkretnej sytuacji te Panie nie maja innych alternatyw lub te co sa obiektywnie odstaja negatywnie od przykladowego faceta.
Poniewaz ten blog traktuje o komunikacji w szerszym stopniu celowo napisalem tez o „ksiazentach”. Nie wdaje sie w dyskusje na ile takie zachowanie jest poprawne a na ile nie. Wiele z naszych zachowan jest uniwersalnych – w innym przypadku pogubilibysmy sie w ilosci interakcji. Dlatego warto pomyslec/przemyslec na ile ktos nas traktuje jak „ksiaze/ksiezniczka” i jak my dzialamy w druga strone.
Pozdrawiam,
Pawel Urbanski
Witam wszystkich,
Zgadzam sie Alex z Twoim stwierdzeniem, że warto mieć swojego księcia, który budzi/obudzi w nas kobiecość, namiętności, sprawia, że prozaiczne czynności są piękne i kolorowe i całe zycie nabiera specyficznego blasku. Jednak z mojego doświadczenia wynika, że prawdziwie głębokie relacje nie wymagaja zastanawiania się. Nie analizujemy elementów składowych bardzo dobrej relacji. Taka relacja sama w sobie jest na tyle zdrowa i klarowna, ze nie wymaga zasad, ustaleń i doprecyzowań.
Zastanawia mnie jeszcze fakt, że księżniczka śpi i czeka na księcia :-) Coż po 100 latach snu – nawet jak pocałuje nas ropucha i się obudzimy zawsze to będzie wartośc dodana do naszego sennego życia. Im bardziej nasze zycie jest atrakcyjne tym trudniej księciu spełnic wymagania – to naprawdę musi być „coś” żeby nas poruszyło. I tutaj moim zdaniem powstaję właśnie pętla ciągłych poszukiwań czegoś więcej i więcej i rezygnowania z tego co jest koło nas i jest naprawde dobre.
Uważam również, że nie możemy opisać mężczyzny z założeniem jakie cechy sa mu potrzebne. Każdej kobiecie będzie sie podobał inny zestaw cech. Co z tego, że nie odpowiada mi mąż koleżanki jeśli ona jest z nim szczęśliwa? Co z tego, że kobieta siedzi w domu wychowując dzieci i gotujac obiady – jesli jest szczęśliwa? Co z tego, że to małżeństwo / konkubinat nie ma dzieci jeśli sa szczęśliwi? Dlatego mamy tak duży wybór i taka różnorodność aby stworzyć z kimś nasz własny udany model związku.
Jesli związek jako taki będzie tworzył wartość dodana dla osób w nim przebywających to moim zdaniem jest to dobry związek. Lepiej nam razem niż osobno. Łatwiej nam zyć,łatwiej pokonywać trudności, pełniej cieszymy się zyciem i mamy z kim dzielić nasze radości . Cieszymy się z powrotów do domu w którym jestesmy szczęśliwi.
Poza tym jest jeszcze coś o czym bezustannie w przypadku postów na tematy związków pisze : JEST JESZCZE MIŁOŚĆ :-) i to właśnie ona buduje związek, relację, szczęście i radość.
Pozdrawiam serdecznie
Monika
TesTeq:
Myślę, że podstawą każdego związku międzyludzkiego jest szukanie zysku dla siebie a także dla innej osoby. Samowystarczalność faktycznie czyni nas bardziej atrakcyjnymi ludźmi dla innych, a największym jej plusem jest to, że się nie uzależniamy od innych (uzależnienia prowadzą do głupich zachować typu nadmierna zazdrość, zaborczość czy podcinanie drugiej stronie skrzydeł, aby nie odfrunęła gdzieś).
Monika:
Hej, hej, hej! Dawno Cię tu nie było :)
Pozdrawiam radośnie,
Orest
TesTaq
Zysk w związku? Jasne. ale tylko jeżeli jest zysk obopólny, wnosi do życia po prostu wartość dodaną. :) Do rozwoju potrzebni są nam inni ludzie, a dobry, stabilny emocjonalnie związek moze być fajnym impulsem do dalszych działań.
A z tą atrakcyjnością samowystarczalnych kobiet tez bywa różnie. Znaczny odsetek męskiej populacji preferuje jednak te mniej samowystarczalne, niestety..
Pzdr,
Iga
Hej, hej Orest Miło Cie widziec :-)
Inga,
Zgadzam się z Tobą, że samowystarczalne kobiety to „problem” dla faceta.
Iga przepraszam za Inge :)
„Samowystarczalne kobiety”. .. Hmm.. Zaczęłam się zastanawiać, co to znaczy, bo przecież tak naprawdę nikt nie jest samowystarczalny …
Czy samowystarczalna kobieta to taka, która potrafi sobie poradzić finansowo i życiowo bez wsparcia mężczyzny? Pewnie tak. Zarabia na tyle, że wystarcza na jej potrzeby, potrafi wynająć ekipę do skręcenia mebli albo sama je zmontować, potrafi wymalować mieszkanie etc. Samowystarczalna? Raczej samodzielna (dzielna)kobieta. Ona radzi sobie także emocjonalnie z różnymi sytuacjami życiowymi. A nawet jak sobie nie radzi i się czasem podłamuje, to potrafi się pozbierać i podnieść.
Czy mężczyźni wolą te niesamodzielne? Pewnie są tacy, którzy wolą, bo mogą się przy nich poczuć bardziej potrzebni, być może łatwiej jest być „męskim” przy niesamodzielnej kobiecie. Tutaj jednak nie chcę się skupiać na tym, co wolą mężczyźni.
W moim odczuciu do pełni doznawania / odczuwania kobiecości i czerpania radości z kobiecości potrzebny jest mężczyzna. To wydaje mi się bardzo naturalne. Wręcz uzasadnione biologicznie. Czy każdy „osobnik płci przeciwnej”? Nie. Jaki mężczyzna? Obdarzony choćby takimi bazowymi cechami, które Alex przytoczył przy opisie księcia. Zastanawiam się, co jest takiego szczególnego w tym „księciu” … Może to, że naprawdę „widzi” kobietę. Nie tylko na nią patrzy, ale chce ją widzieć i widzi.
W moim odczuciu kobieta nie musi „protezować się” mężczyzną, aby sprawnie żyć, odnosić sukcesy, rozwijać się intelektualnie, zawodowo etc. Ale będąc w bliskiej relacji może odkrywać inne barwy swojego życia. Kobieta zyskuje blask w oczach kiedy jest traktowana jak … jak kobieta, a nie jak gospodyni, szefowa etc. Nie bez znaczenia jest udane życie intymne, dające satysfakcję, poczucie atrakcyjności, bliskości etc. Tu naprawdę trudno mówić o samowystarczalności:) W dobrej relacji kobieta (pewnie także mężczyzna) uzyskuje nowa dobrą energię do wielu działań na różnych polach. Odzyskuje wewnętrzny blask i to rzutuje na jej zewnętrze. To widać w oczach, na twarzy, w ruchach, gestach…
Co to dla mnie znaczy „być traktowaną jak kobieta”? Są takie spojrzenia, pod którymi czuję się piękniejsza niż zwykle. Bywa taki dotyk, pod którym moje ciało rozkwita bardziej niż zwykle. Bywa takie bycie razem, przy którym z mojej twarzy schodzi napięcie i miękną rysy. Bywa takie stanie za moimi plecami, które daje mi wsparcie i dodaje energii większej niż zwykle. Bywa takie obejmowanie ramieniem, które otula a nie tylko obejmuje. Sama sobie tego dać nie mogę, choć jestem bardzo samodzielna.
Czy można to wszystko to „dostać” jednocześnie? Moje doświadczenie mówi, że tak i że warto nie zgadzać się na „cokolwiek” lub na „nawet dobry związek”. Bo zgoda na „jakoś” oznacza mniejsze szanse na „jakość” – ten wyjątkowy związek / relację, w którym można obudzić się jak ze snu księżniczki. Czy to zawsze musi być miłość? Nie. Według mnie – nie. To jest ta mieszanka empatii, sympatii, wrażliwości, czułości, bliskości czasem nawet na odległość, które to elementy razem sprawiają, że rozkwitam w swojej kobiecości. Do tego zdecydowanie jest potrzebny „książę” . I jak sądzę nie ma tu znaczenia, czy kobieta jest życiowo samodzielna bardziej czy mniej, żeby poczuła tę różnicę.
Czy taka relacja musi mieć znamiona trwałości – może je mieć, ale nie musi. Tak ja o tym myślę. Doświadczenie tego typu sprawia, że „jakoś” przestaje wystarczać, że już zawsze ważniejsza od obietnicy trwałości i „gwarancji” będzie jakość przeżywania „tu i teraz” .
Pozdrawiam, Ewa
Witam,
Z moich obserwacji wynika, ze generalnie ludzie calkiem dobrze sie dobieraja, robiac to instynktownie. Jest taki test psychologiczny, ze wiele osob chodzi po sali i na zasadzie przypadku podchodza do siebie i iloscia palcow w gorze pokazuja, na ile odczuwaja sympatie do osoby z przeciwka. Generalnie kazda para podnosi zblizona ilosc palcow. W zyciu nie brakuje okazji by w ten sposob sie poznac.
Dzieki temu prostemu prawu natury wiekszosc ksiezniczek odnajduje swojego ksiecia i ich wspolnemu zyciu towarzyszy wiele milych chwil.
Najwazniejsze jest, by nie zabic tego naturalnego instynktu w procesie wychowywania i zdobywania doswiadczen zyciowych.
Pozdrawiam
Ewa:
Dla mnie samowystarczalność to możliwość swobodnego funkcjonowania będąc niezależnym od konkretnej osoby czy formy pomocy. To bardzo upraszcza wszelkie rozważania w tym zakresie i niezależnie czy dotyczy to kobiet czy mężczyzn. Mamy takie czasy, że kobieta spokojnie może być niezależna (w czasach prahistorycznych najpewniej umarłaby z głodu) :)
Pozdrawiam radośnie,
Orest
Orest,
napisałeś:
„samowystarczalność to możliwość swobodnego funkcjonowania będąc niezależnym od konkretnej osoby czy formy pomocy. To bardzo upraszcza wszelkie rozważania w tym zakresie i niezależnie czy dotyczy to kobiet czy mężczyzn. Mamy takie czasy, że kobieta spokojnie może być niezależna (w czasach prahistorycznych najpewniej umarłaby z głodu)”
Jak zauważyłeś – ja tylko to nazwałam samodzielnoscią. W moim komentarzu jednak zastanawianie sie nad samowystarczalnością czy samodzielnoscią stała sie tylko punktem wyjścia do – jak sądzę – dla tego postu znacznie istotniejszego przekazu:)
Pozdrawiam,
Ewa
Ewa:
Jeszcze raz wczytałem się w to co napisałaś i inne wypowiedzi zaczynające się od komentarza Igi i skłaniam się ku temu co napisałaś, że mówimy tutaj o samodzielności. Samowystarczalni bylibyśmy wtedy, gdybyśmy sami sobie uprawiali roślinki i się nimi żywili, sami buty, odzież itd. Czyli niemal samowystarczalna to jest ta rodzina milionera w Rosji:
http://www.tvn24.pl/28377,1610453,1,1,rodzina-na-swoim,fakty_wiadomosc.html
Dziękuję za zwrócenie mi uwagi :)
Pozdrawiam Ciebie radośnie,
Orest
Orest,
odpisując Ci, że samowystarczalnosc „stała sie tylko punktem wyjścia do – jak sądzę – dla tego postu znacznie istotniejszego przekazu” chciałam zwrócić Twoją uwagę na zupełnie inną rzecz, mianowicie na to, ze w swoim wcześniejszym długim komentarzu napisałam m. in o tym, że do odczuwania pełni kobiecości, do spotkania ze swoją kobiecością (obudzenia kobiecości), zdecydowanie jest potrzebny „pocałunek księcia”.
Chciałam zwrócić Twoją m. in. uwagę na to, co dla mnie kryje się pod określeniem „pocałunek księcia” i co odróżnia „księcia” od „chłopa z ludu” i jak taki pocałunek potrafi zmieniać / ubogacać kobietę.
I dodatkowo – że kobieta sama nie jest sobie w stanie tego dać, choćby była bardzo samowystarczalna/ samodzielna / niezależna:) Ale że warto poczekać na księcia / poszukać księcia, niż zadowalać się „chłopem z ludu”, który pewnie potrafi być z kobietą ale niekoniecznie potrafi obudzić jej kobiecość, by zakwitła.
Kwestia, czy samowystarczalnosc czy samodzielnośc jest tu zupełnie oboczna:)
Pozdrawiam.
Ewa
Ewa:
>> Bywa takie bycie razem, przy którym z mojej twarzy schodzi napięcie i miękną rysy.
Masz racje !!! Jest cos magicznego w tym momemcie gdy odkrywa sie „kobiete” w Kobiecie, i spod „pancerza” profecjonalizmu wydobywa sie „ta miekkosc”.
Pozdrawiam,
Mirek
Ewa W pisze: „co dla mnie kryje się pod określeniem 'pocałunek księcia’ i co odróżnia 'księcia’ od 'chłopa z ludu’ i jak taki pocałunek potrafi zmieniać / ubogacać kobietę.”
Czytając to poczułem pewien żal i zazdrość, że jako mężczyzna nie mam szans na ubogacający mnie pocałunek księcia. Nawet na pocałunek chłopa z ludu… :-(
I gdzie tu równouprawnienie :?:
Tes Teq,
szkoda Twojej energii na zazdrośc i na zal.
Skupiłeś się na swoim „braku” a nie na „możliwosciach” – przecież to właśnie mężczyzna (nie każdy realnie ale potencjalnie każdy) moze sprawiać, ze kobieta odkrywa w sobie kolejne wspaniałe pokłady kobiecosci. I pomyśl, jak jako mężczyzna mozesz to uczynic – wobec swojej kobiety, wobec zony, kochanki, konkubiny, dziewczyny – do wyboru. Żony wielu męzów (nie wszystkich) takze potrzebują pocałunku księcia, by sie obudzić z bycia licencjonowaną żoną z przypisanymi do tego społecznie funkcjonalnosciami i stać sie szczęśliwą kobietą-żoną z blaskiem w oku i wnętrzu. I dobrze, jeśli tym ksieciem staje sie jej mąż. jeśli nie, to mąż pewnie będzie miał „przechlapane”…:)
Myślę, ze czasem warto sie zatrzymać i jako mężczyzna zastanowić po prostu, czy nie warto wykonać trochę pracy nad sobą, zeby być „bardziej ksiązecym”… a nie skupiać na tym, na co nie ma sie wpływu.
Ewa
Ewa W pisze: „przecież to właśnie mężczyzna (nie każdy realnie ale potencjalnie każdy) moze sprawiać, ze kobieta odkrywa w sobie kolejne wspaniałe pokłady kobiecosci”
Tym bardziej bije po oczach brak równouprawnienia.
Jaśnie szanowna śpiąca królewna raczy sobie leniwie drzemać, a książę musi się starać, żeby pocałunek był właściwy i obudził w niej kobiecość.
A może należałoby odwrócić sytuację i oczekiwać od księżniczki, że to ona obudzi swojego królewicza, który przysnął właśnie przed telewizorem po wypiciu dwóch piw? I niech budzi pocałunkiem, a nie hałasując talerzami w kuchni!
Ewa W pisze: „I dobrze, jeśli tym ksieciem staje sie jej mąż. jeśli nie, to mąż pewnie będzie miał 'przechlapane’… :)”
Dlaczego miałby mieć przechlapane, jeśli ktoś za niego odwali robotę polegającą na budzeniu kobiecości. Przecież jemu i tak nie chciało się tego robić…
@TesTeq:
Prawdopodobieństwo poprawnego odczytania ironii lub sarkazmu bardzo się obniża kiedy nie słychać intonacji głosu. ;-) Podejrzewam, że ten fakt był Ci znany i liczyłeś się z tym ryzykiem.
@Ewa W:
{Myślę, ze czasem warto sie zatrzymać i jako mężczyzna zastanowić po prostu, czy nie warto wykonać trochę pracy nad sobą, zeby być “bardziej ksiązecym”… a nie skupiać na tym, na co nie ma sie wpływu.}
Niekoniecznie zgodziłabym się z tym, że te słowa należy kierować akurat do TesTeq’a. Jednakowoż przesłanie jakie niosą (które próbowałem przemycić tu już nieco wcześniej) jest cenne i dziękuję, że je tak wprost wyraziłaś. Miejmy nadzieję, że weźmie je sobie do serca wielu kandydatów na książęta.
{Ewa W Says: July 21st, 2009 at 21:24 }
Nie przytoczyłem całości posta wiedziony oszczędnością miejsca. Cały ten post bardzo dobry kawałek tego co nazywam „życiową mądrością”. Dziękuję Ci za niego. Dał mi do myślenia i przyniósł wiele owoców.
@Mirek Filipowicz:
Wygrałem kiedyś zakład, że powiem słowa po których zarumieni się pielęgniarka. Po chwili milczenia niemal dając za wygraną powiedziałem: „Muszę przestać myśleć o Tobie jak o pielęgniarce, a zacząć myśleć jak o kobiecie.” Zrobiła się czerwona jak burak ;-).
Dużo gorzej jest wtedy, gdy największym kompleksem kobiety jest to, że jest kobietą. Moim zdaniem to przypadek kliniczny i nie odważyłbym się pomagać takiej osobie w odnajdywaniu swojej „kobiecości”.
@Alex:
Doświadczenie nauczyło mnie, że słowo „kobiecość” dla każdego znaczy coś innego, a w szczególności znaczenie tego słowa nie pokrywa się z definicją z słowniku języka polskiego. Stąd moje pytanie. Nieszczególnie dobrze się czuję kiedy niedokładnie wiem, o czym mowa. Pocieszam się tym, że nie trzeba znać się na wszystkim :-)
MfG Marcunio
Przepraszam wszystkich za wytłuszczenie.
@Marcunio: Może nie zawsze dobieram odpowiednie środki wyrazu, ale moja intencja jest następująca: „Dziewczyny, nie śpijcie czekając na księcia, który obudzi waszą kobiecość, ponieważ do tanga trzeba dwojga (jak powiedział wieszcz).” Faceci też potrzebują odpowiedniej motywacji, by stać się mężczyznami.
Ewa:
Chciałem zobaczyć tylko kwestię samowystarczalności/samodzielności i zobaczyłem, kompletnie pomijając to co istotniejsze. Powrócę do Twoich wypowiedzi jeszcze kilka razy, by mieć pewność, że odczytam z nich wszystko to co w nich zawarłaś. Dla mnie to sygnał, że coś z moim rozumieniem jest w ostatnich dniach nie tak :) Cieszę się, że zechciałaś mi oddać trochę swojego czasu :) Dzięki!
Pozdrawiam radośnie,
Orest
Witam
Wpisaujac sie nieco w to co napisal Testeq. Kazda lub wiele akcji budza reakcje. Mam nadzieje, ze nie stanie sie ogromnym nietaktem jesli przeniesiemy te zasade na kazdy obszar zycia.
Podnoszac temat samowystarczalnosci w tez i szerszym tego slowa znaczeniu to czasem zastanawiam sie czy nadal dziala zjawisko pod tytulem przyjemnosci z robienia czegos dla kogos. Czasem staramy sie lub robimy cos dla kogos a potem na koniec dnia czujemy, ze czy bysmy to zrobili czy nie to bez znaczenia bo druga strona jest tak niezalezna i samowystarczalna lub ma tak wazne inne priorytety ze po co my jestesmy.
Pozdrawiam,
Pawel Urbanski
Tes Teq,
napisaleś:
„Jaśnie szanowna śpiąca królewna raczy sobie leniwie drzemać, a książę musi się starać, żeby pocałunek był właściwy i obudził w niej kobiecość.”
Dla mnie bajka jest pretekstem do rozważań o kobiecosci i o tym, jak można kobiecość obudzic w kobiecie i co to wnosi do jej życia, etc. Nie przywiązuje sie zatem do tego, czy księżniczka spi czy leży leniwie. To nie jaśnie królewna śpi, tylko kobiecość pozostaje w stanie uśpienia.
Kobieta leży i pachnie a facet biega wokół niej i zastanawia sie jak jej dogodzić – to nie ten przekaz:) i przynajmniej ja tak odebrałam post Alexa, że nie chodzi o to, kto komu ma wiecej pomagać, kto wiecej robic na rzecz drugiego w relacji dwojga i czy w związku ma być równouprawnienie etc.
Napisałeś też: „A może należałoby odwrócić sytuację i oczekiwać od księżniczki, że to ona obudzi swojego królewicza, który przysnął właśnie przed telewizorem po wypiciu dwóch piw? I niech budzi pocałunkiem, a nie hałasując talerzami w kuchni!”
Moim zdaniem jeśli chcemy poważniej rozmawiać o tak subtelnych tematach jaki wywołał Alex swoim postem, to nie jest dobrze ironizować czy stosować „przekorne sztuczki”, zwłaszcza, ze nie jest oczywiste z samych napisanych liter, jaka intencja Ci przyświeca. Szkoda mi, ze tak ważny i rzadko poruszany temat sprowadzasz żartobliwie (mam nadzieję) do poziomu flaszki z piwem i garów. Zastanawiałam się przez moment czy takie pójście w zart / ironię nie jest sposobem ucieczki od trudnego tematu. Ale nie próbuję sobie na to odpowiadać.
„Pocałunek ksiecia” dotyczy wszystkich kobiet, takze tych bardzo zapracowanych i aktywnych kobiet, które wykonują masę codziennych domowych czynności także na rzecz mężczyzny. To nie jest tańczenie wokół kobiety i wyręczanie jej we wszystkim, tu nie mówię o budzeniu leniwie spiącej kobiety, która nic nie robi i nawet piwa nie poda, ale o budzeniu w kobiecie jej poczucia kobiecości lub pielęgnowania w niej obudzonej kobiecosci w róznych jej aspektach (nie tylko np. seksualnym).
Mirek Filipowicz
Moim zdaniem budzenie kobiecosci w kobiecie to zupełnie inna sprawa niz pomaganie kobiecie w akceptacji swojej kobiecości, seksualności, fizycznosci etc.
Pozdrawiam, Ewa
Marcunio, Mirek Filipowicz:
Przepraszam za dwa blędy w jednym: to co napisałam przed chwilą do Mirka Filipowicza powinno być skierowane do Marcunio, który napisał: „Dużo gorzej jest wtedy, gdy największym kompleksem kobiety jest to, że jest kobietą. Moim zdaniem to przypadek kliniczny i nie odważyłbym się pomagać takiej osobie w odnajdywaniu swojej “kobiecości””.
Obu kolegów przepraszam za pomyłkę
Ewa
Ewa W pisze: „Szkoda mi, ze tak ważny i rzadko poruszany temat sprowadzasz żartobliwie (mam nadzieję) do poziomu flaszki z piwem i garów. Zastanawiałam się przez moment czy takie pójście w zart / ironię nie jest sposobem ucieczki od trudnego tematu. Ale nie próbuję sobie na to odpowiadać.”
Skoro uważasz, że ironizując robię coś niestosownego, to już przestaję.
Uważam, że ludzie powinni ponosić konsekwencje wyznawanych poglądów. Jeśli ktoś opowiada się za równouprawnieniem doskonałym, to musi przyjąć do wiadomości, że ciążą na nim takie same obowiązki jak na partnerze. Jeśli mężczyzna ma budzić kobietę w kobiecie, to i kobieta powinna budzić mężczyznę w mężczyźnie. Jeśli kobieta zmywa naczynia, to i mężczyzna powinien to robić (w moim domu – mimo zastrzeżeń co do efektywności takiego podejścia – każdy ma obowiązek zmyć po sobie, także w przypadku wspólnych posiłków).
W związku z tym drażni mnie śpiąca królewna z tym jej oczekiwaniem na pocałunek. Życzyłbym sobie, żeby przyjęła bardziej aktywną postawę, a może nawet z własnej inicjatywy pocałowała jakąś żabę.
Nigdzie we wpisie Alexa nie znalazłem informacji o tym, że na kobiecie ciąży obowiązek obudzenia mężczyzny w mężczyźnie. A ja uważam, że tak jest.
Ewo,
Piszesz: „“Pocałunek ksiecia” dotyczy wszystkich kobiet, (ciach) To nie jest tańczenie wokół kobiety (ciach) ale o budzeniu w kobiecie jej poczucia kobiecości lub pielęgnowania w niej obudzonej kobiecosci w róznych jej aspektach”
Mogłabyś jako kobieta napisać coś konkretniej o tych różnych aspektach kobiecości oraz jak wyglądało Twoje przebudzenie przez księcia ?
Wiem, że nie jestem grupą docelową tego posta, ale chciałbym lepiej poznać księcia. Niestety poziom ogólności tej dyskusji jest dla mnie mało komfortowy.
Pozdrawiam, Artur
Dzień dobry,
Jestem trochę z innej bajki ;-), niemniej pozwólcie, że refleksją się Wami podzielę.
Wojtek S.
„Interesuje mnie przede wszystkim jaki wpływ miały i mają związki pań na kształtowanie się ich kobiecości, czy my mężczyźni jesteśmy na prawdę tacy ważni dla was w kształtowaniu siebie jako kobiety? I jak jest z tym księciem?”
Ważni! Od naszych pierwszych chwil na tym świecie macie – jako ojcowie – niekwestionowany wpływ na naszą „kobiecość”. Z tej przestrzeni emocjonalnej i behawioralnej, którą tworzycie w relacji z kobietą, która jest waszą żoną i naszą matką (zwróć proszę uwagę na to rozróżnienie, jest istotne!) absorbujemy zalążki naszej „kobiecości”
I zdobywamy pierwsze – użyję tu sformułowania Alexa – doświadczenia w obchodzeniu się z mężczyznami ;-). I pierwsze „błyski” w oku.
Ewa
Bardzo mi się podoba Twoje „Bywa…”. Poetyckie :-) I swojego rodzaju finezyjna podpowiedź– refleksyjnym! – „książętom,” jak „kobiecość ” z zewnątrz można próbować pielęgnować.
Alex
„kombinacja inteligencji emocjonalnej, samczej męskości (tak, tak!!), popartej doświadczeniem prawdziwej sympatii do kobiet, empatii i bardzo dużego wyczucia”
W podanym przepisie na księcia podpisuję się pod komponentem „doświadczeniem prawdziwej sympatii do kobiet”. Jednocześnie nasuwa mi się uzupełnienie … i od kobiet.
Z życzeniami „błysku w oczach” dla kobiet :-), z autentyczną sympatią :-) dla mężczyzn – pozdrawiam!
TesTeq: Myślę, że ani Alex ani nikt inny nie będzie miał nic przeciwko temu by także kobieta budziła mężczyznę w mężczyźnie. Co więcej jestem przekonany, że związek m.in. na tym polega. Nie widzę tu też braku równouprawnienia, a jedynie wskazanie, że w tym wypadku książę był pierwszy. Ktoś musi zrobić ten pierwszy krok.
TesTeq
Poczekaj na post skierowany do facetów, ten jest dla kobiet :)
Justyna F. pisze: „Poczekaj na post skierowany do facetów, ten jest dla kobiet”
No właśnie, nie mogę się doczekać. Ale ten wpis dla facetów ma być oparty na innej bajce, więć nie wiem, czy rozwiąże kwestię pocałunku i budzenia kobiety oraz mężczyzny. :-)
Artur Jaworski
Napisałeś:
„Mogłabyś jako kobieta napisać coś konkretniej o tych różnych aspektach kobiecości oraz jak wyglądało Twoje przebudzenie przez księcia ?”
Artur,
oczywiscie że moglabym w znaczeniu umiejętności wyrażania swoich myśli i świadomosci moich różnorodnych przeżyć i własnego rozwoju bądź co bądź dziś dojrzalej kobiety, jaką jestem. Nie chcę jednak pisać szeroko i zbyt otwarcie, ponieważ jest to bardzo osobiste, zbyt osobiste i wręcz intymne (choc nie dotyczy tylko sfery seksualnosci), aby – z całym szacunkiem dla tego miejsca – dzielic sie tym na forum aż tak publicznym – nie.
Ważne, zeby wiedzieć, że nie jest to kwestia jednego „pocalunku ksiecia” ktory sprawił, ze nagle świat się zmienil, ale procesu. Jeśli uważnie wczytasz się w mój znacznie wcześniejszy komentarz, a ten przeczytasz do końca, to znajdziesz kawałek „drogi”. Ale „instrukcji obslugi” którą można stosować uniwersalnie i tak nie ma. Dlatego potrzebna jest wrażliwosć, sympatia, empatia… O czym takze już bylo. :)
Tes Teq
Wedlug mnie ani na kobiecie, ani na mężczyźnie nie spoczywa taki „obowiazek” o jakim napisałeś. To PRZYWILEJ a nie obowiązek. Przywilej ojca, partnera, kochanka, męża, etc.
Napisałeś też:
„W związku z tym drażni mnie śpiąca królewna z tym jej oczekiwaniem na pocałunek. Życzyłbym sobie, żeby przyjęła bardziej aktywną postawę, a może nawet z własnej inicjatywy pocałowała jakąś żabę.”
Odczep Ty sie od tej śpiącej i czekającej królewny:) ! to byl tylko Alexowy pretekst do rozważań o kobiecosci!.
Panowie,
zamiast rozważać możliwe rozwiązania barterowe, analizować poziom lenistwa Śpiącej Królewny, życzyć sobie, by coś zrobiła, martwic się brakiem równouprawnienia, spokojnie popatrzcie z milością na swoją kobietę, na swoją matkę, na swoje koleżanki i zobaczcie, czy są kobietami żyjącymi z pełnia kobiecosci w sobie, czy tylko osobami płci żeńskiej pogodzonymi z codziennoscią.
Zobaczcie, kiedy się zmieniają na twarzy, co sprawia im radość, co przywraca im blask w oczach, co je porusza a co wzrusza, co sprawia, ze czują się piękniejsze, co sprawia, że chce im się dla Was upiec kolejne ciasto, co sprawia, ze czekają kiedy przyjdziecie z pracy…
Sprawdź mężczyzno, jak zareaguje kobieta z którą jesteś, kiedy rano jej powiesz, ze pięknie wygląda jak się budzi. Ona będzie to pamiętała cały dzień.
Sprawdź, jak zareaguje, gdy się po pracy przytulisz na chwilę i powiesz, ze lubisz jej zapach (to coś innego niz powiedzenie „pięknie pachniesz”). Nie musisz kupować jej perfum (to zawsze mile, ale nie w tym tkwi sedno).
Sprawdź, jak zareaguje, gdy w średku dnia powiesz jej, ze jej pragniesz, pożądasz. Nie musisz od razu „konsumować”, choc dlaczego nie:) Szukaj, obserwuj, patrz na kobietę.
Ale żeby to robić musisz najpierw widzieć w niej to piękno – mimo nieuczesanych wlosów rano i braku makijażu, mimo zapuchniętych oczu, mimo spocenia codzienną gonitwą… Sprawdź, czy ona będzie się czuła piękniej, kiedy bedziesz ją widział pięknie (piękną).
Sprawdź, jak zareaguje gdy ją czule pocałujesz w dloń, czy w ramię, czy w szyję, czy we wlosy. Z czułościa. Tak mimochodem gdy siedzicie przed tv albo gdy ona stoi przy kuchni, zrób to z czulością prawdziwą, a zobaczysz, jak wypięknieje… Zacznij obserwować, widzieć…
A kiedy ona sie źle czuje, ma gorszy dzień, zadzwoń w środku dnia z troską i zapytaj, jak sie czuje i spytaj, czy mozesz coś dla niej zrobić, zeby poczula sie lepiej, zeby jej pomóc…
Nie musisz z nią obierać ziemniaków. Ona to robi sprawnie. :)
Zacznijcie Panowie od tak pozornie prostych rzeczy, ktore wcale nie są proste, bo bardzo łatwo każda kobieta wyczuje nutę fałszu, jeśli taka jest!
Kobiecosć w kobiecie budzi sie nie tylko w sypialni. Kobiecość mozecie budzic swoim pocalunkiem na spacerze, na wycieczce, u znajomych na kolacji. Patrzcie pięknie na swoje kobiety:) Będzie prosciej.
Przyglądajcie sie uważnie kobietom, dziewczynom, dziewczynkom i starajcie sie jak najwiecej zobaczyć, zeby rozwijać w sobie zdolnosć dawania „pocalunku ksiecia”.
Żeby – co w wielu przypadkach bywa – bycie meżczyzną nie ograniczało sie do sprawnego technicznie seksu (oby sprawnego – bywa różnie), do perfum pod choinke i kwiatków na Dzień Kobiet czy Dzień Matki. Żeby nie sprowadzć kobiecości do tego, ze „ona chce nowy ciuch albo chce żebym jej stale mówil, ze pięknie wygląda” – bo i tak bywa.
Na chwilę zapomnijcie o sobie, na chwilę posluchajcie kobiet, kolejny post będzie dla mężczyzn – Alex o tym napisał. Cierpliwości.
Pozdrawiam,
Ewa
Witajcie
Cieszę się,że i na ten temat ma miejsce taka ożywiona wymiana poglądów. Wybaczcie, że ze względu na prowadzone przeze mnie dość „prototypowe” działania szkoleniowe jestem w niej trochę mniej aktywny.
Iga
Piszesz: „Obserwuje (także wśród moich własnych znajomych) i nieco mnie to przeraża, podążanie za bardzo konsumpcyjnym, iście McDonaldowym modelem związku, w ogóle relacji. ”
Wiesz, jak ktoś jest porządnie głodny to lepszy McDonalds, niż nic :-) Ważne jest aby takim prowizorycznym jedzenie sie nie :zatruć”. To niekoniecznie musi prowadzić do rezygnacji z poszukiwań czegoś bardziej wyrafinowanego.
„Czasami słyszę że jestem jeszcze za młoda i poprostu zbyt idealistycznie podchodze do związków. ”
Nie słuchaj tego, to Twoje życie, Twoje wymagania i Twoje decyzje. Będziesz chciała je zmodyfikować, to to zrobisz z wewnętrznej potrzeby.
Monika
Ja w tym poście nie opisuję relacji, lecz pewien proces, który może, choć nie musi zachodzić w jej ramach (w podwójnym znaczeniu – może być relacja bez przebudzenia, może być przebudzenie bez relacji). Niekoniecznie musimy przy tym mówić o tak wielkich rzeczach jak miłość
Iga
„Znaczny odsetek męskiej populacji preferuje jednak te mniej samowystarczalne, niestety.. ”
Całe szczęście, że w przypadku większości kobiet nie trzeba tych właściwych znajdywać aż tak wielu :-)
Ewa W
Dziękuję za bardzo interesujące i obszerne pokazywanie kobiecego punktu widzenia. W bardzo wielu punktach pokrywa się to z moimi obserwacjami i doświadczeniami.
Dziekuję też za wyjaśnienie moich intencji przy korzystaniu z bajki, dokładnie tak było.
Krzysztof Drupka
Gdyby w kwestii tego „przebudzenia” (i procesu o którym napiszę w następnym poście) było tak różowo, to nie widzielibyśmy wokół siebie tylu spojrzeń pozbawionych tego błysku radości życia.
TesTeq
Ewa pisze o żonach wielu mężów które potrzebują takiego pocałunku, po czym stwierdza, że jeśli dostarczy go ktoś inny, to mąż będzie miał „przechlapane”.
Ty na to stwierdzasz: „Dlaczego miałby mieć przechlapane, jeśli ktoś za niego odwali robotę polegającą na budzeniu kobiecości. Przecież jemu i tak nie chciało się tego robić… ”
Takie stwierdzenie jest, z całym szacunkiem, bardzo naiwnym wyobrażeniem wielu mężczyzn. Jeżeli jesteś w związku (małżeńskim, lub nawet nieformalnym) z kobietą, która potrzebuje dopiero innego faceta, aby w pełni obudzić jej kobiecość, to w większości przypadków masz totalnie „przechlapane”. Wcale się zresztą kobietom nie dziwie :-)
Marcunio
Miałeś szczęście, inna kobieta mogła dać Ci (z uśmiechem na twarzy) taką odpowiedź, od której Ty byś się zaczerwienił :-)
Jeśli chodzi o pytanie o rozbudzoną kobiecość o której tutaj piszemy, to jest to pojęcie dość oczywiste i zrozumiałe intuicyjnie dla obudzonych kobiet i tych mężczyzn, którzy mieli okazję z taką Panią bliżej się zadawać (nie tylko seksualnie). Po trzech dniach intensywnego rozwiązywania przypadków biznesowych po angielsku (i jeszcze 2 następnych przede mną) nie czuję się chwilowo na siłach, aby to opisać słowami. Może jak skończę tę akcję i trochę się „wyzeruję”.
TesTeq
Mówisz: „Nigdzie we wpisie Alexa nie znalazłem informacji o tym, że na kobiecie ciąży obowiązek obudzenia mężczyzny w mężczyźnie. ”
Ja przecież wspomniałem, że jest to pierwsza część i że druga będzie dotyczyła mężczyzn :-)
Artur
Zadajesz bardzo intymne pytania („Mogłabyś jako kobieta napisać coś konkretniej o tych różnych aspektach kobiecości oraz jak wyglądało Twoje przebudzenie przez księcia ? „)
Zdajesz sobie sprawę, że dla wielu kobiet opowiadanie o tym publicznie to podobny poziom intymności, jak gdybyś Ty tutaj opisywał kiedy się ostatnio onanizowałeś i co sobie przy tym wyobrażałeś??
W powyższym nie ma z mojej strony ani odrobiny złośliwości, zwracam uwagę na dość powszechny problem braku wyczucia ze strony facetów. Całe szczęście, że tego można się nauczyć, tylko dlatego to uwypukliłem
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Alex,
Wiem doskonale, że nie pisałeś tych słów ze złośliwością. Teraz lepiej zdaję sobie sprawę o czym jest mowa.
Ewo,
Dziękuję interesujący opis.
pozdrawiam, Artur
Ewa W pisze: „Odczep Ty sie od tej śpiącej i czekającej królewny:) ! to byl tylko Alexowy pretekst do rozważań o kobiecosci!.”
Grzecznie poproszony, odczepiam się z uśmiechem.
Ewa W pisze: „zamiast rozważać możliwe rozwiązania barterowe, analizować poziom lenistwa Śpiącej Królewny, życzyć sobie, by coś zrobiła, martwic się brakiem równouprawnienia, spokojnie popatrzcie z milością na swoją kobietę, na swoją matkę, na swoje koleżanki i zobaczcie, czy są kobietami żyjącymi z pełnia kobiecosci w sobie, czy tylko osobami płci żeńskiej pogodzonymi z codziennoscią.”
Patrzę, patrzę, patrzę i jestem zadowolony z tego, co widzę. I z uśmiechu, którym jestem obdarzany i z reakcji towarzyszącej pierwszemu, nieustającemu i niezmiennie prawdziwemu komplementowi: „ślicznie dziś rano wyglądasz.” Szkoda, że nie możesz tego zobaczyć…
Alex pisze: „Jeżeli jesteś w związku (małżeńskim, lub nawet nieformalnym) z kobietą, która potrzebuje dopiero innego faceta, aby w pełni obudzić jej kobiecość, to w większości przypadków masz totalnie 'przechlapane’. Wcale się zresztą kobietom nie dziwie”
Pozwól, że poćwiczę pisanie ze zrozumieniem, bo mam z tym kłopoty. Napisałem, że temu facetowi i tak nie chciało się tego robić, więc guzik go to obchodzi, kto będzie budził kobiecość jego partnerki. Być może interesuje go bardziej chwila spokoju na łódce w czasie wędkowania. Z Twojego punktu widzenia, ma on przechlapane. Z jego punktu widzenia – osiągnął pełnię szczęścia wpatrując się w zanurzoną w wodzie żyłkę, wokół której tworzą się koliste fale.
Oczywiście w kategoriach prawnych możemy tu mówić o trwałym rozpadzie związku, ale jeśli nikt z tego powodu nie cierpi, to nie widzę przeciwskazań.
Chcę przez to powiedzieć, że nie ma jednej uniwersalnej drogi do szczęścia i nie ma jednej uniwersalnej definicji, co to znaczy „mieć przechlapane”.
Alex pisze: „Ja przecież wspomniałem, że jest to pierwsza część i że druga będzie dotyczyła mężczyzn”
Jak już napisałem Justynie F., czekam z niecierpliwością.
TesTeq
Ten opisany przez Ciebie facet będzie miał potem bardzo dużo czasu na samotne wędkowanie (i nie tylko :-))
Drugą część napisze może na lotnisku we Wiedniu, jak będę czekał na maszyne do Berlina
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Dla mnie to byłby ktoś , kto mnie wesprze,pomoże sie obudzić i w końcu rzucić pracę i założyć cos własnego. Wtedy dostanę powera, bo póki co marazm mnie zabija.
@Kasia: Zgadzam się, że wsparcie bardzo pomaga, ale jednak główna rola w przezwyciężeniu marazmu i wymyśleniu „nowej siebie” należy do Ciebie. Tutaj nikt Cię nie wyręczy, a jeżeli zrobi to, to możesz nagle poczuć, że Twój sukces nie jest Twoją własnością. Natomiast, gdy sama zaczniesz działać, z pewnością spotkasz się z ofertami wsparcia. Dobrzy ludzie lubią pomagać ludziom czynu.
Przez kilka lat byłam nieszczęśliwą mężatką. Zupełnie nieoczekiwanie poznałam mężczyznę, który , jak wtedy mi się wydawało, obudził mnie do życia: zaczęłam dbać o siebie, spotykać się z ludźmi, śmiać. Odeszłam od męża, zmieniłam mieszkanie. Teraz mieszkam z „księciem” i choć nie jest nam ze soba źle, czegoś jednak w tym związku brakuje: inteligentnej rozmowy, szerszego spojrzenia na rzeczywistość, tego, co znajduję na tym blogu. Nie potrafię zakończyć tego związku. Mam córkę z małżeństwa i nie chciałabym, aby doświadczała ciągłych zmian partnerów swojej mamy. Poza tym sama nie jestem przekonana czy warto rezygnować z czegoś pewnego na rzecz niepewnego i niekoniecznie lepszego. Dziewczynom, które nie mają wielu doświadczeń z mężczyznami poradziłabym, aby nie wybierały partnera życiowego pochopnie. Dziś zgadzam się, że cechy, o których pisze Alex: mękość, empatia, wyczucie, ale też pominięta przedsiębiorczość ( chyba, że zawiera się w męskości) powinny być dla kobiety kluczowymi kryteriami wyboru.
Kasiu
Pisząc ten post nie miałem na mysli takiego wsparcia. To o czym piszesz to jest stosunkowo „małe piwo”, mi chodziło o znacznie większą sprawe.
Milka
To chyba dość normalne, że zazwyczaj idealnego partnera wyszukujemy w kolejnych „iteracjach”, przy których praktycznie uczymy sie o innych ludziach i o sobie samych.
Właśnie dlatego dziwię się jak młodzi ludzie zawierają związki „na całe życie” i do tego „cementują” je mając stosunkowo wcześnie dzieci i blokując sie kredytami.
Dylemat typu „lepszy wróbel w garści niż gołąbek na dachu” musisz rozstrzygnąć sama, ja osobiście od bardzo dawna jestem miłośnikiem gołębi :-)
Pozdrawiam serdecznie z Berlina
Alex
Milka,
W tej sytuacji nie zważaj tyle na córkę, ona już jednej „zmiany” w Twoim życiu doświadczyła. Kolejne zrozumie prędzej, choćby dlatego, iż ta zmiana nie dotyczy już jej biologicznego ojca. Jak głosi praktyka i statystyka, dzieci rodziców, którzy się rozeszli bardzo często dążą do „szybkiego zacementowania” ze swoimi partnerami, odczuwają psychiczny brak tegoż bliskiego i dokonują wyboru partnera starając się robić projekcję tego czego oczekiwaliby od rodzica, którego utracili. Dlatego mniej myśl co „córka myśli o Tobie”, a staraj się przekazać jej jakoś swoją wiedzę o związkach, aby nie popełniła Twoich błędów i nowych własnych, próbując „odkuć sobie” brak ojca np. zaborczym partnerem. Nie wiem ile ma lat, ale w pewnym momencie powinnaś z nią porozmawiać, dla jej własnego dobra, o samej sobie.
Sądzę również, że jeśli znajdziesz mężczyznę idealnego lub bliskiego tego ideału to będziesz wtedy dla córki dowodem tego, że warto szukać szczęścia aż się je znajdzie, a nie „brać co dają”.
Kasiu,
Czy nie sądzisz, iż naiwnym jest myślenie, że ciekawy mężczyzna zainteresuje się podminowaną i wyczerpaną kobietą? Prędzej zainteresuje się wesołą i pełną energii… Oczywiście, nie zaprzeczam, że pomocnych mężczyzn nie ma, ale sądzę, że prościej jest samemu się zmienić. Na pewno milej dla samego siebie. Hmm?
pozdrawiam:)
WW
Alex, Witold,
Dzięki za rady. Wiem, że to moje życie i muszę sama rozstrzygnąć co dalej. Jeśli chodzi o córkę ma 6 lat i dużo z nią rozmawiam o relacjach między kobietą a mężczyzną. Zastanawiam się czy to aby nie za wcześnie, ale skoro pyta , zasługuje chyba na szczere odpowiedzi. Bardzo bym chciała, aby znalazła partnera, który pomoże jej „rozwinąć skrzydła” i zawsze będę zachęcała, aby poprzeczkę stawiaław wysoko. W końcu lepiej być samej niż z kimś, kogo nie akceptujemy, kto ciągnie w dół. A Tobie, Witold, jestem wdzięczna za uwagę o dzieciach z rozbitych związków. Coś w tym musi być. Moi rodzice są ze sobą ponad 30 lat, ale to nieustanne pasmo kłótni. Ja wyszłam za mąż za pierwszego (dosłownie) mężczyznę, który serio się mną zainteresował. Nie kochałam go, ale wierzyłam, że to na będzie dobry związek, na całe życie. Powieliłam to, co widziałam w dzieciństwie. Aż wreszcie pojawił się 'książę” i tu muszę przyznać: dał mi siłę do zmian. Jakkolwiek potoczy się moje życie, zawsze będę wdzięczna losowi za pocałunek, który obudził mnie do życia.
Witam wszystkich!
KASIU
Tak jak już Witold W napisał”Czy nie sądzisz,iż naiwnym jest myślenie,że ciekawy mężczyzna zainteresuje się podminowaną i wyczerpaną kobietą?”Przyznam mu rację.Sama jako kobieta nie zainteresowała bym się takim mężczyzną.Masz marzenia,pragnienia,aspiracje,realizuje je.Nie czekaj,nie licz na księcia,na ten pocałunek,nie zatrać się w poszukiwaniach.
Przyznam szczerze że czytam bloga Alexa, jak do tej pory nie miałam odwagi komentować jakikolwiek postów.
Pozdrawiam
Małgorzata
Witold
Na podstawie jakich statystyk twierdzisz, że „dzieci rodziców, którzy się rozeszli bardzo często dążą do “szybkiego zacementowania” ze swoimi partnerami”? Jestem takim dzieckiem, już lekko przerośniętym ale zawsze dzieckiem i nie zauważyłam u siebie czegoś takiego jak chęć szybkiego związania się na stałe. Wręcz przeciwnie miałam wiele „ale”, odwlekałam to i teraz jestem sama.
Dzień dobry!
Piszesz Alexie: ” kombinacja inteligencji emocjonalnej, samczej męskości (tak, tak!!), popartej doświadczeniem prawdziwej sympatii do kobiet, empatii i bardzo dużego wyczucia.”
Z mojego doświadczenia wynika, że pierwsza jak i ostatnia cecha jest czymś unikatowym. Zamiast płakać zaczynam się śmiać. Ciekawe czy istnieją mężczyźni z ww. cechami?
Ewo W: dziękuję za możliwość analizowania Twojego punktu widzenia, zwłaszcza, że w większości pokrywa się z moim. Od kiedy poznałam ten blog, zawsze między innymi w pierwszej kolejności szukam Twoich komenatarzy, które emanuują mądrością i spokojem :)
Pozdrawiam
Agnieszka Ryczko pisze: „Z mojego doświadczenia wynika, że pierwsza jak i ostatnia cecha jest czymś unikatowym. Zamiast płakać zaczynam się śmiać. Ciekawe czy istnieją mężczyźni z ww. cechami?”
A Alex, to co?
Gdyby nie dysponował taką kombinacją cech, to – moim zdaniem – nie mógłby dojść do takich wniosków, a przede wszystkim nie mógłby osiągać takich sukcesów, o jakich czytamy!
Witam Wszystkich,
Alex piszesz:”Niekoniecznie musimy przy tym mówić o tak wielkich rzeczach jak miłość” Jak to nie? Przeciez my potrzebujemy 10 % czegoś super a nie 100% przecietności ;-)
pozdrawiam serdecznie
Monika
Tes Teq:
Dziwię się Tobie, że na podstawie zdania „Tutaj potrzebne są zupełnie inne cechy, kombinacja inteligencji emocjonalnej, samczej męskości (tak, tak!!), popartej doświadczeniem prawdziwej sympatii do kobiet, empatii i bardzo dużego wyczucia.” tak swobodnie wnioskujesz o autorze postu w zakresie posiadania przez niego takich a nie innych cech :) Nie odmawiam oczywiście autorowi postu – Alexowi – prawa do posiadania opisanych cech ani też nie twierdzę, że ich nie posiada – po prostu według mnie taki zapis nie daje podstaw do takiego jak zrobiłeś wnioskowania o jego autorze.
Dalej w odpowiedzi Agnieszce uzasadniasz to pisząc, że według Ciebie bez posiadania tych cech Alex „nie mógłby dojść do takich wniosków, a przede wszystkim nie mógłby osiągać takich sukcesów, o jakich czytamy” – Nie wiem, jak Alex dochodził do swoich wniosków, ale odnosisz się do „przede wszystkim” jego sukcesów „o jakich czytamy” – to zastanawia mnie, w którym miejscu Alex opisuje swoje sukcesy w zakresie dotyczącym tematyki tego postu… Ja nie znalazłam. A jeśli masz na myśli sukcesy w ogóle np. zawodowe, to czy podstawę do osiągania sukcesów zawodowych stanowi właśnie kombinacja takich a nie innych cech?
I żeby bylo jasne – chcę tylko zwrócić uwagę, że lepiej nie wyciągać zbyt daleko idących wniosków na podstawie znikomych danych, nieadekwatnych danych bądź własnych wyobrażeń, bo w realnych sytuacjach życiowych można popełnić bardzo poważny błąd. To oczywiście tylko moje zdanie i nie wszyscy muszą się z nim zgadzać.
Monika Góralska:
Odnosisz się do Alexowego „Niekoniecznie musimy przy tym mówić o tak wielkich rzeczach jak miłość” pisząc „Jak to nie? Przeciez my potrzebujemy 10 % czegoś super”. Według mnie dla jednego te „10% czegoś super” to będzie miłość, a dla kogoś innego to moze być coś nie mającego nic wspólnego z miłością. Super to nie tylko milość:) Alex nie wykluczył miłości, tylko napisał, że „niekoniecznie”. Przyjęcie takiej możliwości znacznie rozszerza szanse na doznawanie tych 10% czegoś super:)
Agnieszka Ryczko:
To bardzo miłe co piszesz. Cieszę się, że tak to odbierasz.
Pozdrawiam wszystkich,
Ewa
Witam!
Być może będę troszkę szorstka,lecz to moje odczucia.
Agnieszko!
Zbyt mało wiary w Tobie.
Piszesz”Ciekawe czy istnieją mężczyźni z ww.cechami?”Tes Teq podał prosty przykład takiego mężczyzny.Mężczyzny jakim jest Alex.
Niewykluczone jest,że TesTeq również dysponuje kombinacją tych cech.
Moniko!
Piszesz”Przecież my potrzebujemy 10% czegoś super a nie 100% przeciętności.”Nie wiem czy dobrze to zrozumiałam.Czy”10% czegoś super”to dla Ciebie musi być koniecznie miłość?Bo dla mnie nie.
Przesyłam serdeczne pozdrowienia.
Justyna, cóż. Przykład własny. Statystyki? Trochę czytałem, różna literatura psychologiczna… Dziwnym trafem pasowało do mnie. Czas przeszły. Być może też jest trochę inna sytuacja jeśli chodzi o moich rodziców, but nevertheless, jak wspominam moje dawniejsze dzieje, to ewidentnie takie dążenie u mnie było. Parę związków na szczęście mnie otrzeźwiło i dało perspektywę…
Ewa W pisze: „Dziwię się Tobie, że na podstawie zdania 'Tutaj potrzebne są zupełnie inne cechy, kombinacja inteligencji emocjonalnej, samczej męskości (tak, tak!!), popartej doświadczeniem prawdziwej sympatii do kobiet, empatii i bardzo dużego wyczucia.’ tak swobodnie wnioskujesz o autorze postu w zakresie posiadania przez niego takich a nie innych cech”
Po prostu dopasowałem to zdanie do obrazu Alexa, jaki skrystalizował się w mojej głowie na podstawie lektury jego wpisów i komentarzy w ramach tego bloga. Dla mnie takie wnioskowanie to nic dziwnego.
Ewa W pisze: „zastanawia mnie, w którym miejscu Alex opisuje swoje sukcesy w zakresie dotyczącym tematyki tego postu… Ja nie znalazłam.”
W wielu miejscach odniosłem wrażenie, że Alex ma doskonałe stosunki (nie tylko intymne) z kobietami i skojarzyłem to z cytowanym przez Agnieszkę zdaniem. Poza tym Alex bardzo często podkreśla, że jego wpisy są oparte na własnych doświadczeniach i przemyśleniach, więc zakładam, że złożył skuteczny pocałunek na ustach co najmniej jednej śpiącej królewny.
Ewa W pisze: „A jeśli masz na myśli sukcesy w ogóle np. zawodowe, to czy podstawę do osiągania sukcesów zawodowych stanowi właśnie kombinacja takich a nie innych cech?”
Wątpię, żeby te cechy miały szczególne znaczenie w środowisku top menedżerów i członków zarządów z najwyższej półki, w jakim obraca się zawodowo Alex. W swoich sądach muszę opierać się na tym, co o sobie pisze Alex, bowiem dotychczas nasze drogi zawodowe nie przecięły się.
Małgorzata pisze: „Niewykluczone jest,że TesTeq również dysponuje kombinacją tych cech.”
Chciałbym i cieszę się, że nie wykluczasz takiej możliwości!
Dzień dobry
Małgorzato, piszesz: „Zbyt mało wiary w Tobie.” Moje obserwacje akurat mają mało wspólnego z moją wiarą. Nie martw się, gdybym opierała „wiarę” w mężczyzn o większość, przesiąknęłabym jak wiele kobiet pesymizmem ;)
„Tes Teq podał prosty przykład takiego mężczyzny.Mężczyzny jakim jest Alex.” Z całym szacunkiem do Twojego zdania i zdania TesTeq’a, nie urażając Alexa i nie kwestionując jego „cech”, nie wierzę do końca póki sama nie poznam (mężczyźni z wszystkimi cechami nie istnieją! ;) )
Wracając do tematu: „A wszystko to poprzez wynikające z presji środowiska lub słabego poczucia własnej wartości, pogodzenie się na “chłopa z ludu”, zamiast wytrwałych poszukiwań tej właściwej osoby.
Nie szkoda Wam życia na coś takiego?”
Myślę, że w głównej mierze kobiety zapominają jaki jest właściwie sens życia. Idą za „głupią” falą mody, pracy, jakiegoś śmiesznego wizerunku (jak mnie widzą tak mnie piszą). Często są to osoby zwyczajnie nieszczęśliwe i zagubione. Są oczywiście wyjątki, jednak zdaje się, patrząc obecnie na młodzież i dalej kobiety, iż zachowują się jak roboty, zaprogramowane według jednej idei ww.
Pozdrawiam :)
Tes Teq,
ja właśnie o tym – że swój wniosek oparłeś na wrażeniach, odczuciach a nie na faktach:
1. – „dopasowałem to zdanie do obrazu Alexa, jaki skrystalizował się w mojej głowie” – czyli w oparciu o twoje wyobrażenie zbudowane na podstawie tekstów, a nie na znajomości faktów;
2 – „odniosłem wrażenie, że Alex ma doskonałe stosunki (nie tylko intymne) z kobietami” – znowu opierasz wnioski o wrażenia a nie o fakty, bo ich nie znasz:) – ja nigdy w życiu nie odważyłabym się na podstawie tego, co jest napisane w tym poście czy w wielu tekstach na tym blogu (wszystkich nie przeanaliozowałam dokładnie pod tym kątem) wnioskować na temat stosunków Alexa z kobietami, a tym bardziej tych intymnych.
3 – „zakładam, że złożył skuteczny pocałunek(…)” ponieważ Alex „podkreśla, że jego wpisy są oparte na własnych doświadczeniach i przemyśleniach” – Tes Teq, doświadczenia negatywne to także doświadczenia i jako takie również mogą być podstawą do wyciągania wniosków i pisania o pozytywach. To, że Alex pisze blog na podstawie własnych doświadczeń i przemyśleń „nie upoważnia”, by odpowiedzialnie stawiać takie założenie, jakie postawiłes, chyba że przyjmujesz, że zakładać można wszystko, a życie samo zweryfikuje błędne założenia:)
Spróbuję to zobrazować:
Przykład 1. Ktoś napisał książkę na temat cech doskonałego sprzedawcy i dopisał we wstępie, że opiera się o własne doświadczenia, obserwacje i przemyślenia. Książka stała sie hitem i wielu ludzi dzięki niej znacznie podniosło swoją skuteczność w zakresie sprzedazy.
Czy to oznacza, że autor książki jest doskonałym sprzedawcą? Według mnie absolutnie nie. To upoważnia jedynie do stwierdzenia, ze byc może autor jest doskonałym sprzedawcą, a to różnica. Autor w ogóle nie musi być sprzedawcą, a doswiadczenia na które się powołuje to np. kontakt ze sprzedawcami, gdzie autor był … klientem.
Równie dobrze można być złym, malo skutecznym sprzedawcą i na podstawie tego doświadczenia połączonego z obserwacją skutecznych sprzedawców, przemysleń z tego wynikajacych, pisać o cechach pożądanych dobrego sprzedawcy; to oczywiscie trudniejsza droga niż opisywanie własnych pozytywnych doświadczeń jeśli się je ma w sprzedaży;
To co wyżej napisałam jest także opieraniem się na doswiadczeniu i własnych przemyśleniach – zgodnie z tym na co powołujesz się w kontekście Alexowego blogu, a jednak nie musi to oznaczać pozytywnych doświadczeń czy posiadania pożądanych cech.
Przykład 2: Mój zespoł ceni mnie jako szefa i ma z tytułu sposobu w jaki zarządzam wiele uznania dla mnie. Ja bazuję na swoich doświadczeniach i wykorzystuję je w swojej pracy i w kierowaniu zespołem. czy to oznacza, ze miałam dobre doświadczenia? czy to oznacza, ze musiałam spotkać na swojej drodze zawodowej „dobrego szefa”?
Jeśli wyciągniesz z tego taki wniosek i uznasz ze bazuję na pozytywnych doswiadczeniach, to będziesz w dużym błędzie. To tylko jedna z możliwości.
Ja wykorzystuję swoje negatywne doswiadczenia (a to też są doświadczenia) i staram się nie robic mojemu zespołowi tego, co było mi trudno zaakceptować, w myśl zasady – nie rób drugiemu co tobie nie mile.
Znowu wracam do tego, co napisalam wcześniej – nie chodzi o to czy Alex jest taki czy inny, ale o to, że ryzykownym jest wyciąganie wniosków na podstawie wrażeń, wyobrażeń, odczuć a nie faktów, bo można się bardzo rozminąć z prawdą. I nie dotyczy to tego postu tylko w ogóle sposobu podejścia do wielu tematów. gdybyś napisał: Być moze Alex jest mężczyzną posiadającym takie cechy” to bym się z tym zgodziła. Ale nie napisałeś „Być moze” tylko uznałeś, że tak jest.
To oczywiście nie zmienia wartosci calej dyskusji ani wartosci postu.
I to oczywiście nie oznacza, ze uważam, że nie ma facetów posiadajacych wszystkie cechy przytoczone przez Alexa:)
Pozdrawiam,
Ewa
Ewa W, Małgorzata
Co stanowi dla Was 10% czegoś super w związku?
Ewa W pisze: „swój wniosek oparłeś na wrażeniach, odczuciach a nie na faktach”
Niezbitych faktów nie znam, a odczucia mam, więc na nich oparłem swój wniosek.
Ewa W pisze: „ja nigdy w życiu nie odważyłabym się na podstawie tego, co jest napisane w tym poście czy w wielu tekstach na tym blogu”
A ja się odważyłem.
Ewa W pisze: „To, że Alex pisze blog na podstawie własnych doświadczeń i przemyśleń 'nie upoważnia’, by odpowiedzialnie stawiać takie założenie”
Nie sądzę, żeby w tym przypadku potrzebne było mi upoważnienie. Wyciągnąłem wnioski na podstawie tego, co o sobie pisze Alex. Oczywiście wnioski te mogą być fałszywe, jeżeli przekaz jest zniekształcony (każdy element kanału komunikacyjnego może wprowadzać pewne zniekształcenia). Ale ja zakładam naszą dobrą wolę i brak zniekształceń.
Ewa W pisze: „ryzykownym jest wyciąganie wniosków na podstawie wrażeń, wyobrażeń, odczuć a nie faktów, bo można się bardzo rozminąć z prawdą”
Jak to mówią: „raz kozie śmierć”. Mam nadzieję, że tym razem ujdzie mi na sucho. :-)
Ewa W pisze: „gdybyś napisał: Być moze Alex jest mężczyzną posiadającym takie cechy’ to bym się z tym zgodziła. Ale nie napisałeś 'Być moze’ tylko uznałeś, że tak jest.”
Być może gdybym napisał „być może”, zgodziłabyś się, a być może nie. Stwierdzenie okraszone zwrotem „być może” też daje się zakwestionować, ponieważ wskazuje ono na dopuszczenie pewnej możliwości. Ale dlaczego takiej, a nie innej i skąd ta możliwość w ogóle przyszła TesTeqowi do głowy. Wszak mogła (a być może i powinna) przyjść całkiem inna. :-)
Nigdy się jednak tego nie dowiemy, ponieważ nie napisałem „być może”…
Monika Góralska:
Moniko, proponuję przenieść to pytanie do postu o „procentach” – tam sporo już na ten temat zostało napisane:)
Ewa
Tes Teq:
Jak dla mnie w swoim życiu – tak w sferze zawodowej jak i pozazawodowej możesz nawet wróżyć z fusów:).
Ja swoich pracowników uczulam na to, by tego nie robili. A nawyki można wyrabiać przy każdej okazji, nawet przy dyskusji o facetach:)
Milka
Napisałaś: „awsze będę wdzięczna losowi za pocałunek, który obudził mnie do życia.”
O takim właśnie zdarzeniu pisałem w głównym poście
Małgorzato
Witaj na naszym blogu :-)
Ciekawa uwaga – szukamy kogoś to zastanówmy się jakie nasze cechy mogą dla tej osoby być ważne
Agnieszko
Pytasz: „zy istnieją mężczyźni z ww. cechami? ”
Istnieją, choć nie jest to niestety większość :-)
Jeżeli liczne kobiety, z którymi o tym rozmawiałem potwierdziły mi spotkanie „księcia” w znaczeniu tego postu, to nie wymyśliły one go sobie.
TesTeq
Napisałeś :” A Alex, to co? ”
To jest blog edukacyjny, anie wynurzenia celebryty, więc nie będę sie rozpisywał na temat mojej osoby. Niemniej dziękuję za wysokie mniemanie o mnie :-)
Monika Góralska
Właśnie o to chodzi, że w tym przypadku niekoniecznie miłość musi być podstawą takiego pocałunku. To podkreślam z całą stanowczością
Ewa W
TesTeq prawdopodobnie posłużył się w swoim rozumowaniu tzw. Brzytwą Ockham’a (z wszystkich możliwych wyjaśnień pewnego zjawiska to najprostsze jest prawdopodobnie słuszne). Ja też często tak robię. Ze skromności nie będę potwierdzał publicznie jego hipotez, tutaj nie wypada ;-)
Agnieszko
Piszesz: „Myślę, że w głównej mierze kobiety zapominają jaki jest właściwie sens życia. ”
Problem polega, że one często (podobnie zresztą jak wielu facetów) nie zadały sobie trudu, aby go dla siebie w ogóle odkryć, przyjmując bezkrytycznie programy z otoczenia.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie z 99% Gypsy Time
Alex
Alex
Miłość nie musi być podstawą pocałunku, jednak dobrze gdy jest podstawą związku.
Ewa W
Oczywiście możesz przenieść to pytanie na bardziej ogólne wypowiedzi do innego postu. To konkretne było skierowane do Ciebie :-) Ale jesli nie chcesz to oczywiście nie odpowiadaj.
Moniko,
propozycja przeniesienia pytania to nie unik przed odpowiedzią tylko odniesienie dyskusji do właściwego dla niej miejsca – bo o tym traktuje inny post : )
Jeśli zaś o mnie chodzi: ja wybieram 10% czasu przy 100% zaangażowaniu (i to jest „100% super”) zamiast 100% czasu w zwyczajności i przeciętności, niezauważania swoich prawdziwych potrzeb, etc.
To sie odnosi do wszystkiego – od rozmów po seks.
A do tego według mnie wcale nie jest potrzebna miłość – nawiązując do poprzednich komentarzy.
Ewa
Ewa W pisze: „Jak dla mnie w swoim życiu – tak w sferze zawodowej jak i pozazawodowej możesz nawet wróżyć z fusów:).”
Dziękuję. Z fusów nie wróżę, ponieważ kawy prawie nie piję. Głównie posługuję się męską intuicją. :-)
Ewa W pisze: „Ja swoich pracowników uczulam na to, by tego nie robili.”
To mogłoby być ciekawe doświadczenie – być Twoim pracownikiem, ale obawiam się, że oboje nie mamy czasu i natchnienia na taki eksperyment. :-)
Ewo W
Rozmawiamy o związkach w kontekście rzeczy super i przecietnych – dlatego mieścimy się w obu postach tematycznie :-)
To prawda do rozmów i do seksu – miłość nie jest konieczna. Nie znalazłam w Twojej wypowiedzi odpowiedzi na zadane pytanie ale powtórzę się odpowiedź na nie jest Twoja wolną wolą.
10 % super w związku odnosi sie do obecności milości w dojrzałym związku czyli takim w którym seks, rozmowy, wzajemny szacunek, pożądanie, przyjażń, empatia, sympatia, życzliwość sa na porządku dziennym.
Alex,
Dlaczego mój komentarz jest moderowany?
Monika
Stwierdzasz: „Miłość nie musi być podstawą pocałunku, jednak dobrze gdy jest podstawą związku.”
Z całym szacunkiem, ale ta wypowiedź jest pod tym postem nie na temat. Proszę przeczytaj jeszcze raz uważnie mój tekst.
„Dlaczego mój komentarz jest moderowany?”
Takie pytania wolę na priv, bo zakłócają przebieg dyskusji. WordPress ma własny system antyspamowy i czasem wrzuca do moderacji komentarze zawierające jakieś słowa, lub wysłane z „podejrzanych IP”. W Twoim wypadku pewnie było to słowo „seks” :-) ale nie jestem tego pewien. Takie komentarze są natychmiast przeze mnie „uwalniane” i publikowane.
Pozdrawiam
Alex
To zależy Alex od interpretacji:
Jeśli przyjmiemy interpretację biznesową: książe uświadamia śpiacej księżniczce istnienie innej opcji niż sen przez 100 lat i w ten sposób budzi ją do życia lub działania. Księżniczka otwiera firme pod postacia małżeństwa z księciem, gdzie on walczy ze smokami a ona rodzi dzieci lub odwrotnie zależy jak maja w kontrakcie ;-) Po 20 latach zgodnego z obwarowaniami kontraktu biznesowego życia księżniczka dostrzega, że książe był chłopem z ludu a pocałunek czynnością biznesowo-fizjologiczną mającą na celu wywołanie odruchu otwarcia powiek. Chyba, że wcześniej spotka prawdziwego księcia i pogoni poprzedniego.
Jeśli przyjmiemy interpretację uczuciową: książe zachwycił się śpiącą królewną i jego pocałunek był spowodowany szlachetnym uczuciem obudzenia jej w celu pokazania piękna świata i piękna miłości. Królewna otwierając oczy zobaczyła partnera z którym zaczyna budować związek oparty na uczuciu. Uczuciu które albo się wypali po okresie chwilowego zafascynowania i zakochania albo zamieni się w trwały silny związek emocjonalny, zwany umownie miłością.
Twierdzę Alex, że kolosalne znaczenie ma to kto nas budzi i z jakimi intencjami a także do czego.
Ad. moderacji – dziekuję za wyjaśnienie. Swoja drogą słowo seks potrafi wywołać sporo zamieszania :-)
pozdrawiam
Monika
@Monika Góralska: Podałaś dwie możliwości – obydwie polegające na związku księcia i królewny. Tymczasem ja dostrzegam jeszcze inną formę tej interakcji:
Książę składa pocałunek na ustach śpiącej królewny, dzięki czemu ona budzi się do życia – otwiera oczy i widzi świat, który jest już całkiem inny niż przed zaśnięciem. Świat wielkich możliwości i okazji do realizacji własnych marzeń. A ewentualny związek z księciem jest tylko jedną z opcji, którą może, ale nie musi wybrać. Książę też nie oczekuje zapłaty w postaci „i żyli długo i szczęśliwie”, ponieważ odczuwa wielką satysfakcję z budzenia królewien do życia.
TesTeq
Czyli to taki watek Casanowy w bajce o Śpiacej Królewnie :-) Absolutnie fantastyczny :-).
pozdrawiam serdecznie
Monika
A ja znam osobiście takiego Casanovę: dojrzały, wolny facet, który sam twierdzi, że uwielbia błysk w oczach kobiety, którą obdarzył choćby drobnym komplementem lub prezentem. A z własnego doświadczenia i relacji kobiet, które obdarzył „pocałunkiem” wiem, że to naprawdę poprawia nastrój, jest jak promień słońca w pochmurny dzień. Z pewnością głębszy związek z takim mężczyzną pozwoliłby niejednej kobiecie w pełni rozwinąć skrzydła, ale – i tu uwaga dla Panów- odrobina zainteresowania i empatii z Waszej strony też potrafi zdziałać cuda.
Monika Góralska: Casanowy? Raczej miałem na myśli doświadczonego mężczyznę (lub kobietę), który znajduje radość w otwieraniu młodym ludziom oczu i pomaganiu im w przekraczaniu kolejnych barier. Jak widzisz mniej mnie w tym przypadku zajmuje problem budzenia kobiecości, a bardziej zagadnienie otwierania oczu. Tyle młodych osób błąka się po świecie po omacku…
TesTeq
Właśnie chodzi mi o tę sprawę budzenia, otwierania oczu czy jakkolwiek to nazwać. Zauważyłam, że ludzie rzadko zycza sobie aby im te oczy otwierać.
Powtórzę ” kolosalne znaczenie ma to kto nas budzi i z jakimi intencjami a także do czego. ”
To znaczy, że dopuszczamy aby „wtrącano się” – otwierano nam oczy tylko i wyłącznie wtedy gdy wyrażamy na to zgodę – czyli oczekujemy tej rady lub obudzenia. W innym wypadku jest to odbierane negatywnie właśnie jako wtrącanie się w cudze życie ( instytucja cioci dobrej rady – niektórych doprowadza do szewskiej pasji ;-)
Istotne jest również kto to robi. Chyba chodzi tu o osoba zaufaną, taką która jest dla nas życzliwym przyjacielem. Czyli ma dobre intencje i w te jej intencje również wierzymy. Także cel takiego przebudzenia jest ważny. Jesli budzisz potrzebę rozwoju, naulki, miłości, życzliwości, promień słońca itp.
Nasuwa mi się jeszcze jedno zagadnienie.
Jak mówił Mały Książe „jesteśmy odpowiedzialni za to co oswoiliśmy” czyli po przebudzeniu zostawienie takiej osoby samej sobie jest … no właśnie czym jest?
Czy jest postepowaniem OK?
pozdrawiam serdecznie
Monika
Moniko
Pisząc „Jesli budzisz potrzebę rozwoju, naulki, miłości, życzliwości, promień słońca itp.” znacznie rozszerzasz zakres mojego postu. Nie o tym pisałem :-)
Nawiasem mówiąc, o ile dobrze pamiętam to przesympatyczny Mały Książę mówił wiele mądrych rzeczy….. i na tym koniec. To stanowczo za mało!
Ten książę o którym ja pisałem to osoba, która nie poprzestaje na zrezygnowanym opisie rzeczywistości, ale potrafi ją zmieniać.
Wracając do Twojego pytania to zostawienie osoby samej sobie daje jej szansę optymalnego wykorzystania tego rozszerzonego zrozumienia siebie i jeżeli w całym procesie nie było oszustwa i fałszywych obietnic, jest całkowicie OK.
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Monika Góralska pisze: „dopuszczamy aby 'wtrącano się’ – otwierano nam oczy tylko i wyłącznie wtedy gdy wyrażamy na to zgodę – czyli oczekujemy tej rady lub obudzenia.”
Jest to zgodne z Zasadą Alexa mówiącą, że nie należy udzielać niezamówionych konsultacji. Tylko – jak to zrobić ze śpiącą królewną? Podejść do niej i spytać: „Śpisz? Jeśli chcesz, żebym cię pocałował, zmarszcz lekko czoło.” I dopiero, gdy zmarszczy czoło, rzucić się do całowania?
Agnieszko
Ja nie pisałam że masz opierać swą „wiare”w mężczyzn.Wiara w samą siebie potrafi zdziałać cuda.
Alex
Zgadzam się.Trzeba zastanowić się i to bardzo mocno,co jest ważne dla tej osoby.
Moniko
Napewno w tych 10%,głównym elementem nie będzie”miłość”.
Milka,Moniko
Casanova-głośny awanturnik,uwodziciel.Czy taki ma być książe?To mała sugestia,nie pozwalajcie się uśpić i same nie zasypiajcie.Przebudzenie będzie bolesne.
TesTeq
„Raczej miałem na myśli doświatczonego mężczyzne(lub kobietę)który znajduje radość w otwieraniu młodym ludziom oczu i pomagani im w przekraczaniu kolejnych barier.”Tu mamy właśnie problem,zbyt mało jest takich osób.
Pozdrawiam wszystkich.
Małgorzata
TesTeq
jeżeli mówimy o śpiącej królewnie w znaczeniu tego postu, to przy odpowiednim podejściu dostaniesz mnóstwo sygnałów, że możesz ją „budzić” :-)
Pozdrawiam
Alex
Alex
Jak widać Twoje posty rozrastaja sie wraz z czytelnikami :-)
Mały Książe był dzieckiem. Obserwował swiat bez dorosłych obciążeń i czasem widział więcej i inaczej.
Piszesz „zostawienie osoby samej sobie daje jej szansę optymalnego wykorzystania tego rozszerzonego zrozumienia siebie” Ok przyjmuje takie widzenie i akceptuje przy założeniu, że dotyczy wyłącznie osób dorosłych.
TesTeq
Sądzę, że w dobie XXI wiecznej medycyny, niewykluczone że jest już jakiś czujnik lub test wykrywający ” co królewna miała na myśli wykonując w czasie snu jeden oddech szybki potem dwa wolne ” ;-)
W każdym razie na miejscu księcia, miałabym sie na baczności.
Małgorzata
Po prostu mamy różne priorytety w związkach.
Dziekuję za sugestie. Od 26 lat lat moje przebudzenia w jednym i tym samym związku są bardzo szczęśliwe.
Pozdrawiam serdecznie
Monika
Monika
Piszesz: „…przyjmuje takie widzenie i akceptuje przy założeniu, że dotyczy wyłącznie osób dorosłych.”
To jest blog dla dorosłych ludzi
Pozdrawiam
Alex
Witam.
Zgadzam się w pelni z tym, co napisał Alex. Jestem coprawda młoda osobą i może nie posiadam tak rozległej wiedzy na temat relacji damsko-meskich (jak i na inne tematy) jak większość z Was, ale miałam taki epizod w moim życiu, który nauczył mnie, że nie warto brać wszystkiego, co nam tylko życie podsunie pod nos. Wpakowałam się w związek z mężczyzną (a być może słowo „mężczyzna” nie jest tu odpowiednie, gdyz oboje bylismy dziecmi), który mial wyraźne problemy z poczuciem własnej wartości. Kłotnie o byle co i kontrole co robię i z kim były na porządku dziennym, a że byłam wtedy wystarczajaco głupia i naiwna to pozwoliłam, żeby moje zycie stało sie wiezieniem, gdzie jedynym odwiedzającym mnie w celi :P był mój pan i oprawca. I wtedy zaczęłam się zastanawiać ile pieknych chwil w zyciu tracę będąc „druga połowka” takiej osoby :) i doszłam do wniosku, że zbyt wiele. Postanowiłam więc nie angazowac się w związki z ludźmi, którzy mi z jakiegos powodu nie pasowali.. Teraz, po kilku latach od tego wydarzenia, mam mezczyznę, przy którym czuje sie naprawde wyjątkowa i kobieca i odkrywam siebie taka, jakiej wczesniej nie znałam!! A pomyśleć, że gdybym wcześniej wybrała sobie na partnera byle jakiego „chłopa z ludu”, to mogłabym wcale nawet nie poznać tego mojego cudownego królewicza.. :) Nie wspomnę o tym, że wiele miłych wspomnień zostało mi z okresu, kiedy byłam singielka ;)
Pozdrawiam!
Bajki uczą że 7 sympatcznych karłów dzieli kobietę od poznania królewicza. :)
Czytając ten temat (tj. czego możesz nauczyć się z bajek) oraz widząc tytuł bloga (tj. zarządzanie etc.) spodziewałam się jakiegoś case’a a nie porad dotyczących relacji damsko-męskich ;) W każdym razie – pierwszy raz zaglądnęłam i uważam że blog i poruszane w nim tematy są bardzo inspirujące :)
Aneczka
Zdrowe poczucie własnej wartości to jedno z podstawowych kryteriów, które stosuję przy doborze osób, z którymi wchodzę w bliższe relacje. Inaczej w najlepszym przypadku mamy „związek terapeutyczny” a w gorszym taki jak Twój poprzedni
Aneta
Piszesz: „Bajki uczą że 7 sympatcznych karłów dzieli kobietę od poznania królewicza.”
Hmmmm. obawiam się że od czasów kiedy zostały napisane jest gorzej
Kate
Witaj na naszym blogu :-)
Szeroki zakres tematów odzwierciedla szeroki zakres przeżyć i doświadczeń zarówno autora jak i Czytelników. Sam biznes, to byłoby nudne :-)
Pozdrawiam serdecznie
Alex
Alexie,
Uważam, że masz dużo przeżyć i doświadczeń, którymi możesz się podzielić z czytelnikami, dotychczasowe posty o tym świadczą :) i szkoda byłoby ograniczać się tylko do tematów biznesowych.
pozdrawiam
Justyna
Tak jeszcze odnośnie pokręconych związków. W psychologii istnieje nurt zwany – analizą transakcyjną (AT). Tutaj, aby nie tłumaczyć wszystkiego tylko nawiąże do ciekawej rzeczy. AT zakłada ze człowiek w dzieciństwie układa sobie swój własny życiowy scenariusz, a potem podświadomie nim podąża. Skrypt (bo tak nazywa się scenariusz) usprawiedliwia „działanie” w takie a nie inny sposób. Odzwierciedla rodzicielskie nakazy które brzmią w uszach dzieci, często stanowiąc bariery w rozwoju.
Scenariusze życiowe można sklasyfikować skończoną liczbą „bajek” z dzieciństwa lub dramatów antycznych. Ich zakończenie jest przewidywalne, „ofiara” nieudanego związku przecież gra tylko jakąś rolę, a już po niej można rozpoznać jak się przedstawienie zakończy. Ludzie nie chcą porzucać swoich skryptów, bo one tłumaczą ich postępowanie, pozwalają się nad sobą użalać, potwierdzają maksymy w stylu „faceci to świnie”, itp.
W tym miejscu wracam do rodzicielskich nakazów. Są to pewnego rodzaju „samo spełniające się przepowiednie”. Rodzice mogą wychować osobę której skrypt nie będzie toksyczny, albo taką która sama będzie się pakowała w tarapaty.
„Piękny” przykład rożnego rozumienia tych samych słów [Eric Berne, Dzień dobry i co dalej]:)
Butch – mocno nadużywający alkoholu nastolatek. Matka przyłapała go w wieku 6 lat z butelką whisky i powiedziała: „jesteś jeszcze za mały, aby pić whisky”.
Sposób rozumienia:
(1) Poboczny obserwator: matka ma rację, żadna by zresztą nie chciała aby jej dziecko piło.
(2) faktyczne słowa: „j e s t e ś j e s z c z e z a m a ł y, aby pić whisky”
(3) to co miała na myśli: „Picie whisky to sprawa mężczyzn, a ty jesteś jeszcze chłopcem”
(4) to co wyniosło dziecko: „kiedy przyjdzie czas by dowieść ze jestem mężczyzną, będę musiał pić whisky”
Teraz, jeśli któreś z rodziców rzuciło na swoje dziecko jakąś klątwę w stylu tej powyższej, np. „do niczego w życiu nie dojdziesz, dopóki się bogato nie wyjdziesz za mąż”, to właśnie kobieta pod wpływem nieuświadomionego rodzicielskiego nakazu będzie dążyła do ślubu, a kluczowym czynnikiem branym pod uwagę przy wyborze partnera – będzie majętność. Tutaj już nie przedłużam :) jeśli będzie zainteresowanie to mogę opisać skrypt „śpiącej królewny”, który w pewnej części pokrywa się z tym co napisałeś.
Uprościłam tutaj wszystko maksymalnie i skróciłam :) Mam nadzieje, że w miarę zrozumiale :)
Pozdrawiam :)
Osobom, które interesują bajki polecam książkę „Biegnąca z wilkami”. Myślę, że może być ciekawa szczególnie dla kobiet. Mi pomogła bardziej zaufać własnej kobiecości.
Witam.
Magda napisałaś:
„Myślę, że może być ciekawa szczególnie dla kobiet.”
Ciekawe, pomyślałem, że ta pozycja pani Clarissy Pinkoli Estes była by dobra szczególnie dla mężczyzn :D którzy by chcieli zrozumieć kobiety.
Pozdrawiam Jarek
:)
A ja myślę, ze dla lepszego zrozumienia kobiet poleciłabym mężczyznom raczej „jej niezależny umysł” A. Campbell
A ja czekam za to z niecierpliwością na post od “Od fuck buddies do związku 24/7“ – wierzę Alex, że mnie nie zawiedziesz :)