Dzisiaj powiemy sobie parę słów o szukaniu mentora i kwalifikowaniu się u niego.
Z Waszych komentarzy wynikają następujące zagadnienia :
- jak znaleźć mentora
- jak się u niego zakwalifikować
To pierwsze zagadnienie zależy w dużej mierze od tego, w jakiej dziedzinie takiego przewodnika poszukujemy. Generalnie należy się rozglądnąć za ludzmi, którzy są w takich dziedzinach bardzo dobrzy. Itak:
- jeśli chcemy nauczyć się prowadzenia firmy, poszukajmy kogoś, kto z powodzeniem i od lat prowadzi przedsięwzięcie podobnej skali
- jeśli chcemy nauczyć się negocjacji, poszukajmy kogoś, kto ma duże osiągnięcia na tym polu
- jeśli chcemy poprawić nasze relacje, uczmy się od kogoś, kto ma dobre relacje
- itd…
Jasne, że to brzmi banalnie, niemniej wielokrotnie obserwuję ludzi idących za „nauczycielami”, którzy sami potrzebowaliby intensywnego treningu. To nawiasem mówiąc dotyczy też wielu trenerów, psychologów i psychoterapeutów :-)
Jeśli chcemy nauczyć się jakiejś konkretnej, w miarę wyizolowanej umiejętności, to wystarczy jeśli nasz mentor w tym jest dobry. Nie musi nam wtedy odpowiadać jego ogólny styl życia, podejście czy nawet sposób komunikacji. Nie chodzi o znalezienie anioła, lecz kogoś od kogo możemy się po prostu nauczyć. Ja kilkakrotnie miewałem mentorów, których styl i podejście do życia były odmienne od mojego i po obopólnym zaakceptowaniu tego faktu nie mieliśmy żadnych problemów.
Trochę inna jest sytuacja, kiedy widzimy kogoś i myślimy „ja też tak chciałbym żyć”. W takich przypadkach konieczne jest porównanie obopólnych preferencji, systemów wartości i wielu innych czynników naszego życia. Inaczej łatwo możemy wmanewrować się w bycie kiepską kopią kogoś innego, zamiast rozwinąć się jako unikalna jednostka ludzka. Piszę to, bo czasem musze zwracać na to uwagę mentorowanym.
W szukaniu należy najpierw pomyśleć gdzie można takie jednostki znaleźć i potem zacząć przebywać na odpowiednich „rejonach łowieckich”. Gdzie to jest, to będzie zależało od wybranej przez nas dziedziny, więc trudno tu dawać jakieś ogólne wskazówki. W kontakcie z mentorem istotne jest obopólne poznanie (skąd inaczej chcesz wiedzieć, że to jest TEN człowiek) i tutaj istotne zapewne jest, abyście byli sympatycznymi i otwartymi ludzmi (patrz bądz miłym człowiekiem)
W tych pierwszych kontaktach dobrze jest zadawać wiele pytań i uważnie słuchać drugiej strony. To też brzmi banalnie, ale kilkakrotnie umawiałem się z potencjalnym „uczniem”, który mając godzine czasu ze mna 50 minut opowiadał o tym jaki to on jest wielki i wspaniały :-) Łatwo zrozumieć, że było to moje ostatnie spotkanie z tą osobą :-)
O tym jak zakwalifikować się u mentora, a szczególnie jak to wygląda u mnie opowiem w następnym poście.
Gdzie szukać mentora?
(Jeżeli pozwolisz Aleksie, to mam malą wskazówkę, z która chciałabym sie podzielic :)
Wszedzie!!!Wystarczy sie rozejrzec.
Poza kilkoma fomalnymi, czyli takimi którzy mają swojej funkcji w moim życiu pełna świadomość (btw: spotkani w pracy i szkole), mam mentorów „nieformalnych”, spotykanych przypadkowo, od ktorych zachowań i wartosci sekretnie czerpię ogromną wiedzę. Potrzebny tylko zmysl obserwatora :):)
pozdrawiam serdecznie
rita
Rita
To fakt, że praktycznie od każdego człowieka możemy się czegoś nauczyć :-)
Zwróć uwagę, że ja nie pisałem tylko o pracy i szkole.
Z praktycznych powodów w tym cyklu skoncentrujemy się na mentorach, z ktąrymi będziemy mieli długoterminowe relacje
pozdrawiam serdecznie
Alex
Oj, ale od każdego człowieka możemy się uczyć na podstawie obserwacji, do czego potrzebne jest krytyczne, analityczne patrzenie na świat….
A mentor to ktoś kto nas obserwuje, wspiera i podpowiada- jak działać, jakich błędów nie popełniać- może nie dosłownie, ale prowadzi nas za rękę.
Obserwacja- „podglądanie” wzorca to jedno a bycie prowadzonym przez mentora to coś zupełnie innego- według mnie.
Hej Bartku,
Masz absolutną rację! Podałam tylko przykład obserwacyjny (bo nie wszyscy chcą/moga/dają sie prowadzić przez mentora oficjalnie :) , a wskazówki w dalszym ciągu potrzebne…
pozdrawiam,
Rita
chcialbym miec mentora…
SAlly
trudno Ci bądzie znaleźć dobrego, jeśli będziesz wysyłać w świat tylko takie ogólne „zamówienie” :-)
Alex
Witajcie
Interesujący punkt widzenia jeśli chodzi o znalezienie mentora napisał Tim Sanders w swoim poście
http://feeds.feedburner.com/~r/SandersSays/~3/199169436/be-discovered-b.html
Pozdrawiam
Alex
Witam :)
Alex napisał:
” To też brzmi banalnie, ale kilkakrotnie umawiałem się z potencjalnym “uczniem”, który mając godzine czasu ze mna 50 minut opowiadał o tym jaki to on jest wielki i wspaniały Łatwo zrozumieć, że było to moje ostatnie spotkanie z tą osobą ”
Od razu mi się przypomniałą opowieśc o filiżance :) Jak ktoś nie zna to ją przytoczę :)
Pozdrawiam :)
Marcin
Jaką opowieść masz na myśli?
Pozdrawiam serdecznie
Ludwik
-> Marcin, Ludwik
jesli lubicie takie historie polecam goraco ksiazke Zbigniewa Krolickiego 'Bajki chińskie czyli 108 opowieści dziwnej treści – dla dorosłych’. zebral w jednym miejscu dobrze ponad setke chinskich przypowiesci opowiadajac je z lekko i z polotem, tak, ze zostaja w glowie na dlugo. i od razu wiadomo od czego ma zaczac naukowiec pragnacy posiasc madrosci swiata wschodu :) hmm… ciekawe czy o tej samej przypowiesci mowimy, Marcin?.. :)
Witajcie przypowieścio-pisarze :)
Osobiście bardzo lubię tego typu historie, dają mi dużo do myślenia, co pewnie mogliście już pewnie wcześniej zauważyc. Ok, a teraz ta o filiżance:
„Nan-in, japoński mistrz żyjący w epoce Meji ( 1868-1912 ), przyjmował profesora Uniwersytetu, który przyszedł, żeby dowiedzieć się czegoś o ZEN.
Nan-in przygotował herbatę. Napełnił już gościowi filiżankę, ale ciągle jeszcze nalewał.
Profesor przyglądał się temu, aż w końcu nie mógł się już dłużej powstrzymać i powiedział:- Przelałeś. Więcej już się nie zmieści!
Jesteś jak ta filiżanka – rzekł Nan-in – pełen opinii i domysłów. Jak mam pokazać ci ZEN, jeśli najpierw nie opróżnisz filiżanki?”
to a propos tego co napisał Alex:
” To też brzmi banalnie, ale kilkakrotnie umawiałem się z potencjalnym “uczniem”, który mając godzine czasu ze mna 50 minut opowiadał o tym jaki to on jest wielki i wspaniały Łatwo zrozumieć, że było to moje ostatnie spotkanie z tą osobą ”
Rafał dziękuję bardzo za info – zapiszę sobie tytuł książki na liście „do przeczytania” :)
Pozdrawiam filiżanki :). I życzę wam i sobie aby zawsze było w nas miejsce na NOWE :)
Rei :)
-> Marcin
jesli dobrze pamietam waznym elementem historii byla poczatkowa scena: Mistrz przygotowal herbate, nalal ja do filizanek i cierpliwie sluchal tego co ma do powiedzenia Naukowiec. a ten choc zaczal pytaniem o Zen, to zanim jeszcze Mistrz otworzyl usta, zaczal wyjasniac Mistrzowi swoj punkt widzenia, opowiadac o tym jak rozumie swiat, czym wedlug niego jest wiara, i tak dalej, i tak dalej. trwalo to dlugo, bardzo dlugo, Mistrz cierpliwie czekal. w pewnym Naukowiec zreflektowal sie, ze to on przyszedl do Mistrza, nie odwrotnie. zadal wiec jeszcze raz pytanie. Mistrz ponownie zapytal, czy nie chcialby moze wiecej herbaty i nie czekajac na odpowiedz zaczal ja nalewac. jako ze Naukowiec zajety perorowaniem nie upil ani kropli filizanka byla pelna i herbata zaczela sie wylewac… wylewala… a Naukowiec tylko patrzyl… i po chwili powiedzial, ze juz rozumie, ze Mistrz nic juz nie musi wyjasniac. i podziekowal.
w mojej wersji (a wlasciwie w wersji jak pamietam opowiadanie Zbigniewa Krolickiego) Naukowiec jest nieco bardziej inteligentny ;) sadze wiec, ze po tym jak podziekowal poprosil o kolejne spotkanie za pare lat, gdy juz oczysci umysl i serce :)
no ale przypowiesc przednia, bardzo pasuje, miales racje! :)