Wczoraj mówiliśmy o niekorzystnych skutkach udzielania porad bez zlecenia. Dzisiaj porozmawiajmy jak to jest, kiedy ktoś mówi nam rzeczy nie pasujące do naszego obrazu świata i to my czujemy wewnętrzną agresję. Znacie to odczucie? Zapewne większość z nas doznała go prędzej, czy później.
Mam teraz na myśli sytuację, kiedy mówi to osoba którą trudno zlekceważyć, a nie ktoś w oczywisty sposób niekompetentny.
Często to rozdrażnienie bierze się stąd, iż ta wypowiedź uświadamia nam, że to my mamy tym razem tę przysłowiową ślepą plamkę, która uniemożliwia nam dostrzeżenie jakiegoś ważnego elementu rzeczywistości. Może też być tak, iż gdzieś w głębi ducha zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy na niewłaściwej drodze, czy żyjemy innym życiem, niż naprawdę byśmy chcieli a tu prawda wali nas obuchem w głowę. Jeśli do tego dodamy odczucie bezsilności, względnie postrzeganą konieczność spełnienia norm narzuconych, bądź wytresowanych nam z zewnątrz, to mamy piękny, książkowy prawie przykład agresji.
Ta agresja (wszystko jedno, czy wewnętrzna, czy też manifestowana na zewnątrz) jest sama w sobie bardzo pożyteczna, bo jest to dla nas wyraźny sygnał ostrzegawczy, że z naszym życiem, lub naszym spojrzeniem na nie jest coś nie tak. I to pisząc „nie tak” nie mam na myśli jakiś zewnętrznych norm, czy oczekiwań, lecz te indywidualne kryteria, które drzemią głęboko w każdym z nas.
Możemy oczywiście ten sygnał zignorować i po uspokojeniu wzburzenia żyć dalej, jak gdyby nigdy nic. Możemy też podjąć odpowiednie, często nieprzyjemne działania i zbadać bliżej o co chodzi.
Wybór jak zawsze należy do każdego z nas, niemniej zastanowić się naprawdę warto.
Możemy uwagę zignorować, albo zbadać przyczynę, co i tak nie znaczy, że to z nami jest coś nie tak ;) Czasami po prostu ludzie na tyle się różnią, że porównywanie ich światopoglądów prowadzi do zupełnie zaskakujących wniosków :D
Pawel
Zgadza się. To co ja mam na myśli, to wewnętrzna agresja, która w takich sytuacjach budzi się w wielu ludziach. Czyli nie kwestia czysto intelektualna, lecz reakcja emocjonalna, a to w praktyce ogromna różnica.
Hmmm ja akurat nie nazwałbym u siebie agresją, tylko moralnym niepokojem ;) Chociaż czasem mam ochotę walnąć rozmówcę czymś ciężkim, zwłaszcza w przypadku natrafienia na ewidentną głupotę :D
Jak byśmy tego nie nazwali, zjawisko pozostaje :-)
Witam :)
Kiedyś słyszałem, że jeśli reaguje się emocjonalnie na coś, co nie zgadza się z naszym światopoglądem, to jest to pierwszy sygnał, że być może ktoś zrobił nam pranie mózgu :)
Pozdrawiam!
Marcin
tak może być, ale nie musi. Pranie mózgu to taki poważny termin, zazwyczaj wystarczy trochź indoktrynacji i już ludzie reagują na autopilocie :-)
Fakt, to trochę zbyt poważny termin :)
Trochę z innej beczki. Trafiłem na Twojego bloga przedwczoraj ze strony wykop.pl Od razu przeczytalem calego i, szczerze mówiąc, z niecierpliwością wypatruję kolejnych postów. Kiedyś bardzo interesowałem się mową ciała (żeby lepiej zrozumieć innych i siebie lepiej zaprezentowac :) ) i manipulacją ludźmi (bardziej pod kątem nie bycia manipulowanym, niż manipulowania innymi, bo tego akurat nigdy z premedytacją robić nie umiałem). Później straciłem zapał, jednak po lekturze Twojego bloga znów coś tam zaczyna się dziać :) Szkoda tylko, że takie szkolenia jak Twoje są zarezerwowane dla CEO czy GM, a nie dla takich szarych zjadaczy chleba jak ja. Pozostaje tylko samodzielne dokształcanie :)
Marcin
Ja na całe szczęście szkolę nie tylko GM i CEO, lecz także ludzi niższego szczebla. Niemniej robie to w tylko kilku dobrych firmach. Stad w ogóle pomysł tego blogu, jako miejsca dyskusji z Kolegami, których normalnie nigdy bym nie spotkał.
Cieszę się też, że ta dyskusja powoli się rozkrąca.
Zainteresowanie tymi sprawami jest bardzo przydatne, i to jak napisałeś nie po to, aby manipulować, lecz aby bardziej świadomie obracać się w życiu.
Firma, w której pracuję to międzynarodowa korporacja, jednak nie mam co liczyć na tego typu szkolenie jak na razie. Za młody jestem i za niskie stanowisko zajmuję :) Dlatego czekam na listę polacanych przez Ciebie książek :)