Nie bardzo miałem wcześniej czas na gorąco podzielić się na blogu moimi osobistymi wrażeniami z tego spotkania, wiec pokrótce zrobię to teraz.
Jak już chyba wiecie, było to pierwsza tego typu impreza, na której byłem. Normalnie pracuje w zaciszu gabinetów lub hotelowych pokoi, moje spotkania z młodymi ludźmi też zazwyczaj mają bardziej kameralny charakter. Tak więc poniżej znajdziecie wrażenia człowieka z nieco innego świata :-) co może dać dodatkową perspektywę.
Zacznijmy od godnego podziwu zapału organizatorów, którzy w kilka osób postawili na nogi takie przedsięwzięcie. Duże brawa za inicjatywę i przeprowadzenie! Wasze zaangażowanie i energię czuć było w powietrzu, potem rozkręcało się to jak kula śniegowa i udzielało innym :-) Brawo!!
Czysto organizacyjnie warto na przyszłość przemyśleć, czy formuła speakerów na tej samej sali, gdzie akurat pracują uczestnicy nie jest nieco ryzykowna, szczególnie jeśli zapraszamy też typowych speakerów korporacyjnych, z prefabrykowanymi prezentacjami, które pokazują wielu audytoriom. Wtedy speaker zajmuje się przekrzykiwaniem pracujących ludzi przy pomocy mikrofonu i wzmacniacza, co nie jest objawem szacunku dla tych ostatnich. Przykład mojej skromnej osoby pokazuje, że można inaczej i wtedy nie ma z tym problemu, wymaga to jednak wcześniejszego sprawdzenia, czy mówca potrafi sobie poradzić z taka sytuacją.
W najbliższym poście napiszę kilka rad dla takich speakerów, może to się przydać wielu osobom.
Jeśli chodzi o uczestników Weekendu, to Koleżanki i Koledzy zdejmuję przed Wami metaforyczny kapelusz z głowy!! Widać było u Was tyle energii, inwencji i oczywistej inteligencji, że jestem głęboko pod wrażeniem! I to nie jest przesada. Chyba nie zrobię nic złego jeśli zwrócę uwagę paru osobom na prezesowskich stanowiskach, że takie imprezy są bardzo dobrym miejscem, aby znaleźć naprawdę obiecujących ludzi :-) Mam w najbliższym czasie kilka takich spotkań w branży, to pasuje jak ulał.
Miło mi było konsultować z Wami w małych grupach i indywidualnie zaraz po moim wystąpieniu. Osobiście żałowałem, że po kilku godzinach musiałem Was opuścić, lekcja dla mnie, aby na przyszłość rezerwować więcej czasu i pozostać przynajmniej 2 dni.
Mam dla Was też parę uwag, jak lepiej wykorzystać w przyszłości takiego faceta jak ja :-)
- jeśli masz możliwość wpłynięcia na zawartość wystąpienia (a u dobrego konsultanta zawsze jest taka możliwość) to skorzystaj z tego. Po pierwsze możesz dowiedzieć się czegoś, co szczególnie Cie interesuje, bez czekania na innych. Po drugie ćwiczysz sobie wywieranie wpływu na coś, co dotyczy Ciebie, a to ważny nawyk dla przedsiębiorcy
- przygotuj sobie interesujące Cie zagadnienia i bądź gotowy z odpowiedzią na moje pytanie „co konkretnie mogę dla Ciebie zrobić?”
- jeśli na moim identyfikatorze napisane jest „Alex” to zwracaj się do mnie w ten sposób, a nie „proszę pana” :-) Szczególnie po tym, kiedy publicznie zwróciłem na to uwagę :-) Ja nie buduje murów z rozmówcą, więc nie rób tego niepotrzebnie z Twojej strony. To, że mogę być w wieku Twoich rodziców (albo i powyżej :-)) nie ma tu żadnego znaczenia.
- nie dziw się, że kiedy podczas naszej rozmowy podchodzi jakakolwiek inna osoba, ja natychmiast przerywam mówienie i pytam, czy ta osoba może słuchać naszej konwersacji. To jest przyzwyczajenie zawodowe coacha ludzi z górnej półki, a Was traktują tak samo jak moich klientów. Tak samo osoby dosiadające się do takiej konwersacji niech się nie dziwią, nie jest to nic skierowane przeciwko nim. Taki nawyk warto sobie wyrobić tak czy inaczej.
Dodatkowe ogólne uwagi, które nasuwają mi się po Startup Weekend to:
- taka impreza jest ważną możliwością doświadczenia jak to jest nawiązać kontakt z całkiem obcymi ludźmi i stworzyć szybko skutecznie działający team, który stawia coś na nogi. To doświadczenie (i przeżycie) może dla większości uczestników być długoterminową wartością dodaną jeszcze większą, niż projekty stworzone podczas takiego spotkania.
- gdybym zatrudniał ludzi, którzy mają się wykazać elastycznością i umiejętnością pracy w interdyscyplinarnym zespole IT, to pytałbym ich czy kiedyś w czymś takim uczestniczyli i z jakim skutkiem
- nowoczesne uczelnie techniczne powinny same organizować takie imprezy jako element normalnego procesu studiów!!! Zdaję sobie sprawę, że u nas brakuje odpowiedniej kadry, bo wielu ludzi jest z innej epoki, ale faktu to nie zmienia!! Pozwolę sobie wyrażać taką opinię na różnych gremiach.
- inne kierunki studiów powinny tez znaleźć formułę takiego trenowania ludzi w pracy zespołowej i praktycznego rozwiązywania konkretnych wyzwań. Oczywiście razem z elementem prezentacji wyników i „sprzedawania” ich kompetentnym jurorom.
- dla mnie impreza była bardzo ciekawym doświadczeniem wnosząc sporą wartość dodaną, więc na przyszłość generalnie jestem otwarty na podobne przedsięwzięcia. Oczywiście pod warunkiem, że będę dostępny czasowo, a koncepcja będzie miała sens dla wszystkich zainteresowanych.
Pozdrawiam jeszcze raz wszystkich i zapraszam do wypowiedzi w komentarzach
Witam wszystkich serdecznie, jest to pierwszy mój wpis na blogu, chociaż czytelnikiem jestem od kilku lat.
Obecnie jestem na etapie tworzenia „własnej kuźni”, aby w miarę możliwości w przyszłości zostać „kowalem swojego losu” i robić coś wartościowego dla innych za pomocą tego co mam dostępne i co lubię i w sposób jaki lubię (startup branża IT – obecnie etap niemowlęcy). Za jakiś czas, po „wyjściu z pieluch”, stanę przed zadaniem znalezienia inwestorów i namówienia ich do współpracy (nauka chodzenia i mówienia).
Bardzo chętnie poczytałbym na Twoim blogu, albo w polecanej przez Ciebie (lub kogoś z czytelników) literaturze, coś na temat „otrzaskania z biznesem” – wspominałeś o tym w udzielonym wywiadzie, do którego link znalazłem w poprzednim wpisie.
Jakich rad mógłbyś udzielić osobom raczkującym w kontaktach z biznesem oraz na co warto zwrócić uwagę, żeby osiągnąć satysfakcjonujące na obu stron korzyści (wygrana-wygrana) ?
1. Jak rozmawiać z takimi ludźmi, żeby ich zainteresować pomysłem i zachęcić do współpracy ?
2. Jakich błędów nie popełniać ?
3. Jakie informację i dane dotyczące produktu najlepiej przygotować na takie spotkanie, żeby odbywało się ono w miarę sprawnie i nie męczyło potencjalnego inwestora ?
4. Jak w miarę sprawnie przejść do poziomu współpracy z Ludźmi (przez wielkie L) z poziomu pracy dla ludzi (przez małe l) ?
5. Co doradzałbyś młodym ludziom tworzącym rozwiązania z branży IT, aby ustrzegli się wpadnięcia w pułapkę, w której ich praca stanie się podobna do pracy prostytutki i będzie złożona z trzech głównych etapów:
– najpierw robisz to dla własnej przyjemności (startup, rozwój)
– później dla przyjemności klienta (żeby się sprzedać – klient nasz pan)
– a potem już tylko dla pieniędzy (nie rozwijasz się, tylko jesteś niewolnikiem swojego sukcesu)
Chodzi mi bardziej o poszukanie jakiegoś złotego środka i nie zgubienie się pomiędzy być a mieć.
Witam Alex! Cieszę się z Twoich tak pozytywnych wrażeń. Żałuję, że nigdy nie miałam okazji w takim wydarzeniu brać udziału. Brawo dla organizatorów!
„nie dziw się, że kiedy podczas naszej rozmowy podchodzi jakakolwiek inna osoba, ja natychmiast przerywam mówienie i pytam, czy ta osoba może słuchać naszej konwersacji”
Nie mam takiego nawyku, a zastanawiając się nad tym to rzeczywiście profesjonalne zachowanie.
Dzięki Alex za cenną uwagę :)
Pozdrawiam z Wrocławia
Śledziłem relację z imprezy na twitterze oraz widziałem na streamie kilka końcowych prezentacji zespołów. Większość prezentacji była w języku polskim. Tymczasem na sali byli obecni także inwestorzy z zagranicy, którzy mieli utrudnioną możliwość zadawania sensownych pytań. Z drugiej strony to uczestnicy wydarzenia zamykali sobie drogę dotarcia ze swoim przekazem do szerszego grona.
Będąc na miejscu uczestników-prezenterów czułbym się zobligowany do prezentacji w języku angielskim. Czy organizatorzy startup weekendu powinni w jakiś sposób zadbać o to by (w miarę możliwości uczestników) prezentowano po angielsku skoro zaprasza zagranicznych gości? Jakie jest wasze zdanie na ten temat?
Cenna uwaga o tych studiach. Rzeczywiście warto organizować różnego typu imprezy. U mnie na wydziale pamiętam, że studenci organizowali fajne spotkania na swoich kierunkach: dzień chiński, dni kultury kanadyjskiej, dni romanistyki, itp. Przebierali się w różne stroje ludowe czasem, zapraszana rodowitych Indian z Kanady, gości z innych instytutów. Lubiłam ten klimat. Miałam świadomość, że coś się dzieje. I to nie tylko w dni otwarte na uczelni. Myślę, że gdyby prezesi też organizowali takie spotkania częściej zaoszczędziliby zapewne na rekrutacji i mogli odkryć talenty. :)
Idąc w ślad za Kamilem i Juliuszem, których wypowiedzi ukazały się pod poprzednim postem, pragnę pogratulować bardzo udanego wystąpienia Alex! Speech oglądałam co prawda przez stream – nie umniejsza jednak skali pozytywnych wrażeń, która przy tej okazji zaistniała :-). To, o czym mówiłeś, oraz w jaki sposób o tym mówiłeś stanowiło niezwykle energetyzującą mieszankę praktycznych porad, anegdotycznych historii, oraz osobistych refleksji człowieka, który „nie jedno już przeżył i nie jednego próbował”.
Przy okazji, podobał mi się sposób, w jaki poradziłeś sobie z całą salą pochłoniętych pracą nad swoimi projektami ludzi. Z mojego punktu widzenia, w tamtych warunkach, to był prawdziwy „challenge” :-).
Miło było też widzieć jak z każdą minutą Twoje zaangażowanie przekłada się na rosnący poziom zainteresowania i aktywności ze strony słuchaczy.
Samą imprezę uważam za niezwykle trafiony pomysł. Takie inicjatywy – o ile koncepcja jest naprawdę ciekawa, zrzeszają zazwyczaj prawdziwych „zapaleńców”. To w konsekwencji daje potencjał do wytworzenia się burzy mózgów z prawdziwego zdarzenia :-).
Tyle na chwilę obecną,
Pozdrawiam serdecznie
Marta
Grisha
Dziekuję za obszerny komentarz. Poruszenie wszystkich proponowanych przez Ciebie tematów wymagałoby napisania książki, a na to się raczej nie zapowiada :-)
Poszczególne zagadnienia podejmiemy może w różnych postach, o niektórych chyba wypowiadałem się już na blogu
AniaP
Trzeba się „załapać” następnym razem :-)
Michał Szen
Prosze bardzo :-)
BartoszO
Prezentacja po angielsku byłaby równie prosta do przygotowania jak po polsku. Z drugiej strony powstaje pytanie, do kogo konkretnie chciano dotrzeć.
W biznesie dopasowujemy język do audytorium, niedawno prowadziłem warsztaty w 80% po angielsku, bo jeden uczestnik nie rozumiał po polsku.
Edyta
W Startup Weekend chodzi o to, aby coś konkretnego stworzyć. Podobnie powinny być zorganizowane takie imprezy na uczelniach!
Nie bla, bla, lecz konkretne rezultaty!
Marta
Ciesze się, że podobała Ci się ta wielka improwizacja :-)
Niekoniecznie powiedziałbym, że „poradziłem sobie z salą”, bo to nie o to chodziło. Chodziło o dostarczenie audytorium jak największej wartości dodanej, co zapewne w końcu osiągnęliśmy. Opisze to w szczegółach w następnym poście
Pozdrawiam serdecznie
Alex
[…] Opisze to w szczegółach w następnym poście
Musze przyznać Alexie, że wprowadziłeś mnie w stan zaciekawienia i emocjonującego oczekiwania. Nie miałem okazji obejrzeć Twojej prezentacji. Może, dzięki wspomnianemu wpisowi, choć odrobinę uda się poznać zagadnienia, które mi „umknęły”.
Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością :)
Z tą anglojęzycznością wyszła dość zagmatwana sprawa. Z początku była mowa, że cały event ma być po angielsku, jednak organizatorzy zrezygnowali z tego, gdyż przytłaczająca większość uczestników mówiła po polsku, a potem wielokrotnie słyszeliśmy, że odchodzimy od angielskiego w prezentacjach, a właściwie, że można.
Wszyscy jurorzy mówili po Polsku i pewnie to przeważyło w większości przypadków. W zasadzie trochę szkoda, bo zmarnowano nieco okazję do otrzaskania się w pracy po angielsku.
Faktycznie z tego co słyszę polskie uczelnie niespiesznie podążają z potrzebami rynku. Sam od początku (po szkole średniej) uczęszczałem na studia pierwszego poziomu w Danii, więc podzielę się tutaj spostrzeżeniami dotyczącymi programów na duńskich uczelniach, a może i zachęcę kogoś do wyboru szkoły w tym uroczym kraju.
Swój dyplom robiłem (właściwie jeszcze robię, bo obrona za 3 tygodnie) w szkole o nazwie „Ingeniørhøjskolen i København” – http://www.ihk.dk na kierunku „Elektronika i Inżynieria Komputerowa”. Program nauczania jest ustawiony tak, żeby równolegle do wiedzy zdobywać umiejętności praktycznie. Większość przedmiotów polega na realizowaniu konkretnego projektu – najczęściej na tworzeniu produktu jak: wykrywacz metalu, oprogramowania do rowerka do ćwiczeń, czy robota-pojazdu pokonującego tor przeszkód; teoria natomiast, ogranicza się do podstaw niezbędnych by ukończyć dany projekt i dostarczyć akademickiej wiedzy na tematy ściśle związane z wykonywanym projektem. W Danii duży nacisk kładzie sie na umiejętności pracy w grupie, dlatego prawie wszystkie projekty są opracowywane grupowo. Cała grupa następnie tworzy dokumentację projektu-produktu, która to dokumentacja jest podstawą oceny końcowej za przedmiot. Egzaminy (też prawie wszystkie) to nie ślęczenie nad kartką papieru i przelewanie tego co zdołało się przyswoić w ciągu kilku miesięcy, ale handlowa prezentacja projektu, przeprowadzana przez całą grupę przygotowującą projekt (PowerPoint i te sprawy) indywidualne przepytanie z teorii i projektu, bardziej w celu potwierdzenia czy student czynnie uczestniczył w tworzeniu projektu niż wykazania czyjejś niewiedzy (bo słyszałem, że często tak to właśnie wygląda w Polsce).
Dodam, że podobne podejście jest obecne na większości wyższych uczelni duńskich, tak technicznych jak i biznesowych. Odnoście tematyki postu, wartą polecenia jest też szkoła ITU – http://www.itu.dk – gdzie poza wieloma ciekawymi wydarzeniami, rok rocznie organizowany jest weekend podczas którego przez 48 godzin realizowane są właśnie takie interdyscyplinarne projekty IT. Pomysły na projekt wypływają albo od uczestników (trzeba wtedy dobrze sprzedać swój pomysł innym, by udało się skompletować team) lub podejmowane są propozycje zaproszonych przedstawicieli branży IT. Z relacji znajomych wiem że to co nieraz udaje się osiągnąć zespołom jest godne podziwu.
Studiowanie w Danii to temat rzeka. Może na którymś z ‘alexowych’ spotkań udałoby mi się opowiedzieć zainteresowanym nieco więcej. Póki co zapraszam do lektury linków w moim komentarzu.
Pozdrawiam,
Michał
Alex,
Słuchałem Twojej prezentacji z zainteresowaniem, rady na pewno zastosuję w praktyce. Z mojego punktu widzenia szczególnie przydatny był fragment o rozmawianiu z klientami, zleceniodawcami i partnerami biznesowymi jak równy z równym. Dzięki!
Alex, jestem w dalszym ciągu pod dużym wrażeniem Twojego wystąpienia i rozmowy z Tobą przy stoliku naszego teamu. Wszystkie Twoje uwagi skrzętnie zanotowaliśmy, żeby wykorzystać w trakcie finałowej prezentacji, jednak nerwy i brak doświadczenia dały znać o sobie – położyliśmy wystąpienie na łopatki. Nasz entuzjazm jednak na pewno nie zmalał po tej wpadce i jestem pewien, że z przekazaną przez Ciebie wiedzą i odrobiną praktyki zdziałamy bardzo wiele! :-)
Konrad
W następnym poście nie zamierzam kontynuować prezentacji z Weekendu, lecz napisać jak dokładnie to zrobiłem, że miałem uwagę całej sali przez godzinę i to bez jakiejkolwiek manipulacji z mojej strony.
JuliuszF
Jeśli wszyscy jurorzy mówili po polsku, to polski był dobrym językiem do prezentacji.
Nie zmienia to faktu, że dzisiaj powinniśmy pracować nad tym, aby biznesowo być co najmniej dwujęzycznymi. Mnie to bardzo pomaga, bo nie tylko docieram do szerszego grona klientów, ale też uczę się od nich coraz to nowych rzeczy. Jako ciekawostka, właśnie skończyłem coachowanie młodego Kolegi, jak rozwiązywać konkretne problemy interpersonalne, które wynikły w jego austriackim zespole grającym heavy metal :-) Gdybym nie znał niemieckiego nie miałbym okazji dowiedzenia się z pierwszej ręki o różnych interesujących szczegółach tej kultury :-)
Michał Radwański
Dziekuję za interesujący komentarz. Później przestudiuje podane przez Ciebie linki
Marcin Kaszyński
Proszę bardzo. Pamiętaj, że decydująca będzie praktyka, więc trzeba ćwiczyć i ćwiczyć :-)
Tomek Lach
Nie przejmuj się tym „położeniem”. Na początku to prawie nieuniknione zjawisko. Ważne jest aby się nie zniechęcać i próbować jak najczęściej.
Pozdrawiam wszystkich
Alex
Alex,
Właśnie zauważyłem jak dużą wartość w Twojej pracy ma wielojęzyczność – niby mała różnica, a jednak płynny niemiecki robi dużą wartość dla konkretnych klientów. Ten przykład z liderem zespołu Heavy Metalowego idzie po bandzie i przez to trafia do mnie. Hmmmm, największe wyzwanie jest takie że jeżeli chcę np. nauczyć się niemieckiego od 0 to koniecznie muszę zamieszkać jakiś czas w Niemczech, Austrii etc. – Toastmasters daje za mało praktyki…
Kamil
Witam !
Zgadzam się z Tobą Kamil . Języka najlepiej uczyć się w kraju którym jesteś zmuszony używać go żeby przetrwać . Potem już ciężko zauważyć moment w którym zaczynasz myśleć w obcym języku . Ja postanowiłem przekonać się o tym i w tym tygodniu robię relokację do Niemiec docelowo na kilka miesięcy . Zobaczymy co z tego wyjdzie .
Pozdrawiam !
BartoszCZ,
Możemy się skontaktować, jakbyś znalazł mnie na facebook’u byłbym wdzięczny:) moje imie i nazwisko masz:)
Chciałbym poznać Twoją relację z relokacji:)
Kamil
Alex dziękuję za inspirujący wykład. W kontaktach interpersonalnych bardzo ciężko wypracować idealny balans pewności siebie i skromności. Zbyt dużo któregoś składnika może z jednej strony zrobić z nas buca z drugiej natomiast zamknąć drogę do rozmowy równy-równy. Osobiście za najcenniejszą lekcję z wykładu uważam obserwowanie twojej silnej ramy i balansowanie na wyżej wymienionych dwóch płaszczyznach. Chociaż nie ukrywam, że zastanawiałem się jakbym odebrał Twój wykład, gdybym nie wiedział kim jesteś i nie czytał bloga. Sądząc po reakcji reszty zainteresowanych pewnie dobrze, ale kto wie.
Raz jeszcze dziękuję za poszerzenie horyzontów i kolejną wartościową lekcję w moim młodym życiu
Pozdrawiam
Maciek
Alex,
Twojej prezentacji nie udało mi się niestety obejrzeć :( Raz miałem problem z połączeniem się, dwa gdy już się połączyłem okazało się, że nie ma dźwięku. (ta przypadłość dotknęła kamery 1, 2 i hol) Dopiero na koniec uzyskałem obraz z kamery podpisanej v/a i okazało się, że tam (i tylko tam) był także i dźwięk. Niestety akurat wtedy Twoja prezentacja dobiegła końca. Szkoda gdyż chętnie bym zobaczył choćby to jak zapanowałeś nad tłumem. (Zapowiedziany post to jedno – zobaczyć jak zostało to użyte w praktyce to drugie). Później około godziny 15.10 sprawdziłem czy coś się dzieje na sali i czy ktoś dokonuje prezentacji i zobaczyłem Ciebie jak udzielasz jakiś rad grupce ludzi. Szum tła był na tyle duży, że nie było w zasadzie słychać co mówisz.
Taka uwaga dla organizatorów aby na przyszłość jeśli już udostępniają obraz z kamer upewnili się, że każda z nich transmituje również i dźwięk.
Pozdrawiam serdecznie.
Grzegorz.
Alex,
To mój pierwszy komentarz na Twoim blogu, chociaż czytuję go od dawna i wiele Twoich rozwiązań wdrożyłem i stosuję od dłuższego czasu. Szczególnie przydatne są dla mnie Twoje metody postępowania z ludźmi próbującymi narzucić innym (mi) swój system wartości. Dziękuję!
Odnośnie tego fragmentu o „Proszę Pana” / „Alex” i budowaniu murów: z tym może być czasem odwrotnie. Ja często stosuję taką taktykę: Gdy chcę większej bezpośredniości z kimś raczej konserwatywnym, kto mógłby się temu opierać – wtedy tym bardziej trzymam się formalnych polskich form grzecznościowych, jednocześnie wyrażając treści typowe dla bliższych znajomości. Ton głosu, okazywane uczucia, bezpośredniość przekazu – jak do starego znajomego; zwroty grzecznościowe – zaczerpnięte od Dziadka :)
Przetestujcie! :)
Michał Kulik
Kamil Przeorski
BartoszCz
Przeniesienie się na chwilę do Niemiec, aby nauczyć się niemieckiego?
Niezły pomysł, możliwy do zrealizowania, jeśli ktoś zachował swobodę manewru i nie włądował się w kredyty :-) Trzeba korzystać!
Maciek
Ta odpowiednia proporcja pewności siebie i skromności jest w sumie dość łatwa do osiągnięcia. Opiszę to w następnym poście
Grzegorz Kudybiński
Jak już wspomniałem nie „zapanowałem” nad tłumem, tylko się dogadałem z audytorium :-)
Zapanować próbowało 2 innych mówców :-)
Michał Kulik
Witaj na naszym blogu :-) Opisana przez Ciebie metoda może dawać rezultat z kimś „konserwatywnym”, mnie dość trudno zaliczyć do tej grupy :-)
Pozdrawiam serdecznie
Alex