Dziś porozmawiajmy o kolejnym podejściu, przy pomocy którego znacząco możemy poszerzyć sobie zakres swobody, a mianowicie umiejętnym wykorzystaniu Zasady Pareto. Zasada ta powinna być dość dobrze znana, ale na wszelki wypadek powiedzmy krótko o co chodzi. Vilfredo Pareto był żyjącym na przełomie XIX i XX ekonomistą włoskim, który zauważył, że 20% ówczesnej populacji Włoch zbierało ok. 80% dochodów tejże populacji. Z czasem okazało się, że ta zasada mniej czy bardziej sprawdza się w zdumiewającej ilości bardzo różnych przypadków (20% klientów generuje 80% dochodów, ale też 80% problemów pochodzi od 20% klientów, to samo z pracownikami, sprawdza się też w tak banalnych sprawach jak idealne wysprzątenie mieszkania :-)) Innymi słowy, jeśli na jednej osi odłożymy nakłady na dowolny cel, a na drugiej stopień jego osiągnięcia, to w wielu (ale oczywiście nie wszystkich) sytuacjach życiowych linia od zera do 100% nie będzie prostą, lecz zbliżoną do krzywej logarytmicznej, czyli na początku łatwo jest osiągnąć wyraźną poprawę, potem coraz trudniej (ostatnio testuję to przy utracie wagi o 10 kg – pierwsze 2 kilo poszły prawie same :-))
OK, to większość z Was zapewne już zna :-) Cały trick zaczyna się przy podwójnym zastosowaniu Zasady Pareto:
Jeśli 20% nakładów może przynieść 80% rezultatu końcowego i przy założeniu, że ta zasada jest prawdziwa, to 20% z tych 20% (czyli 4% początkowych nakładów) może dać nam ciągle jeszcze 80% z 80% (czyli 64% pierwotnego maksymalnego wyniku końcowego).
Ta zasada najwyraźniej byłaby bardzo niebezpieczna w wypadku pojedynczych działań wymagających 100% koncentracji i wysiłku (np. skomplikowana operacja chirurgiczna, łądowanie Jumbo Jetem :-)), ale bez wątpienia warta jest rozważenia przy wielu dość złożonych sprawach życiowych.
Osobiście od wielu lat, zamiast jak wielu ludzi rzucać się na jakieś wyzwanie staram się najpierw znaleźć te krytyczne 4% i jeśli je zlokalizuję, to z całą energią koncentruję się na nich. W ten sposób w wielu wypadkach bardzo szybko osiągam całkiem przyzwoite rezultaty (64% maximum :-)) całkiem niewielkim nakładem czasu, pieniędzy, czy innych zasobów. Oczywiście zawsze można potem pracować nad doskonaleniem tego, co osiągnęliśmy (jest jeszcze do wygrania 36%), ale robimy to już z całkiem innej pozycji wyjściowej.
To funkcjonuje u mnie nie tylko w życiu prywatnym, ale też w praktyce zawodowej. Klienci są bardzo zadowoleni, jeśli działania szkoleniowe już po krótkim okresie czasu i stosunkowo niewielkim nakładem finansowym przynoszą znaczące rezultaty. A ja właśnie robie to tak, że najpierw wykorzystuję moje doświadczenie i czas do znalezienia tych 4 %, a następnie w umiejętny sposób realizuję dokładnie to, co w danym konkretnym przypadku robi największą różnicę. Potem wszyscy są zadowoleni i bazując na tych wynikach możemy pracować dalej.
Jak zwykle na tym blogu, przedstawiłem dziś wyłącznie mój osobisty punkt widzenia, to wyszukiwanie kluczowych 4% funkcjonuje bardzo dobrze dla mnie. Niekoniecznie musi to tak samo działać dla Ciebie drogi Czytelniku. Tak czy inaczej przemyśleć warto :-)
Jeśli macie jakiekolwiek pytania, to zapraszam do dyskusji.
Właśnie to cenię w Twoich artykułach Alex – to co mówisz jest takie oczywiste, że po przeczytaniu jestem zaskoczony, że sam nie wpadłem na takie mądre, życiowe (przed wszystkim) pomysły :)
Szkoda, że nie kształcisz na PWR :D Zmieniłbym kierunek na Zarządzanie i Marketing :D Tak pozostaje mi tylko blog :)
Paweł
Ciekawym jest to, że tak wielu ludzi ma kłopoty z praktycznym wprowadzeniem takich prostych rzeczy w życie :-) O źródle tych problemów wspomnę wkrótce.
To dobrze że nie kształcę na PWR :-) Dzięki temu mam czas i motywację do próbowania wielu niekonwencjonalnych dróg i robienia interesujących doświadczeń. :-)
Pamiętaj też, że wszystko co znajdujesz tutaj (czy gdziekolwiek indziej) masz przepuścić przez krytyczny filtr Twojego postrzegania świata i osobistych wartości.
Pozdrawiam
Alex
Rzeczywiście, trudno prostować złe nawyki, ale to może wynika z tego, że ciągle trzeba się śpieszyć – czasem zapominam o kilku zasadach tutaj poznanych, ew. przypominam sobie o nich po fakcie :D (chociaż akurat przyjmowanie ataku to już prawie w krew weszło :D)
Co do filtrowania, to staram się :) W końcu nie jest to „skrypt Alexa”, który trzeba wkuć, zapamiętać i powtarzać w myślach każdego poranka :D I dobrze! :)
„Krytyczny filtr Twojego postrzegania” – ten filtr to bardzo ważna rzeczy i on też skądś musi się wziąść i jeśli on jest „walnięty” to najlepsze rzeczy może odfiltrować.
Właśnie sobie to ostatnio uświadomiłem- między innymi pod wpływem blogu Alex’a-
że 90% tego co dziś wiem jest to szkoła, za którą sam zapłaciłem z własnej kieszeni i własnymi porażkami, że mimo tego, iż miałem dobry start, to gdzieś na początku był błąd; pychy, braku pokory i lekceważenia innych, konkurencji.
Czy to był mój osobisty błąd? lenistwo? źle poprowadzona edukacja w stosunku do tego, czym się dziś zajmuję?
Źle czytałem rzeczywistość, ignorowałem wskazówki i wiele prawd oczywistych- czułem się ponad to i ….
Efekt to konkurencja, która uciekła mi jakieś 3-4 lata do przodu, i spore pieniądze źle zainwestowane…
Zabrakło i filtra i dobrego mentora, ale i świadomości i chęci pewnie też.
Bartek
Trohę to niebezpieczne – zobacz jak te wielkości yglądają w nastęnym kroku ;)
osiągamy ponad 50% przy nakładach… właśnie!
Zastanawia mnie czy ta zasada się „wymnaża” ze sobą :>
Paweł
pewne rzeczy trzeba ćwiczyć aż „wejdą w krew” :-) Wtedy mamy je w tzw. zakresie nieświadomej kompetencji i używamy automatycznie.
Bartek
Poruszyłeś bardzo ważny temat „negatywnych filtrów”. Rzeczywiście już w młodości instaluje się nam filtry, które usuwają z naszego pola widzenia wiele sposobności.
Popełnianymi w przeszłości błędami się nie zamartwiaj, wszyscy dostajemy te lekcje, których potrzebujemy i w razie „oblania” musimy je w różnej formie powtarzać. Teraz czas zaksięgować powstałe koszty jako wydatki na edukację, wyciągnąć właściwe wnioski i dalej w drogę do osobistego szczęścia. Powodzenia!!
Walth
Co jest w tym niebezpiecznego? Osiąganie około 50% przy odpowiednim zlokalizowaniu i zastosowaniu 0,8% nakładów?
U mnie jedno pozytywne doświadczenie zmieniło w konsekwencji całe moje dalsze życie, parę razy byłem też w stanie wprowadzić taką zmianę u kogoś innego. To się zdarza, choć oczywiście nie jest już całkiem łatwe.
Pozdrawiam
Alex
Życzę sukcesów w pozbywaniu się kochanego balastu! ;)
Alex: Zasada 80/20 to jedynie obrazowy sposób na powiedzenie „więcej, niż mniej”:) Jeśli zaczniemy mieszać do tego (i do innych ogólnych prawd życiowych) matematykę, to wyjdą straszne głupoty (jak tobie). Pozdrawiam.
Przem
Dziękuję :-)
Satorian
Możesz trochę rozwinąć tok Twojego rozumowania? Tutaj chętnie dyskutujemy, a nie rzucamy oderwane stwierdzenia.
Pozdrawiam
Alex
Rozrysuj sobie jak to wygląda w następnych krokach, to przekonasz się, jakie głupstwo palnąłes pisząc tego posta. Chyba, że nie chcesz się przyznać do błędu i zamierzasz brnąć w to dalej, powołując się na efekt motyla i inne takie… :) Pozdrawiam
Satorian
Tutaj nie ma się do czego przyznawać :-) Jeśli pożyjesz trochę jako uważny obserwator, to zobaczysz, że często bardzo niewielkie działania powodują w konsekwencji rzeczywiście bardzo daleko idące zmiany w naszym życiu. I to jest fakt istniejący niezależnie od tego, że większość ludzi nie potrafi tych kluczowych zmian zdefiniować i przeprowadzić, bo są zbyt zajęci standardowymi czynnościami dnia codziennego. To byłby dobry temat na nowy mątek :-)
W międzyczasie poczytaj sobie np. doskonałą książke „The tipping point” Malcoma Gladwella i pomyśl.
Ciągle jeszcze jesteś nam winien wyjaśnienie, co miałeś na myśli pisząc „Zasada 80/20 to jedynie obrazowy sposób na powiedzenie “więcej, niż mniej”:) „
Miłej niedzieli
Alex
Alex, trochę juz przy różnych tematach było o przesłanianiu przez „standardowe czynności” i o uogólniając; „rozmienianiu się na drobne” zamiast osiąganiu rzeczy dużych, myśle, że bardzo wiele wniesie i jeszcze lepiej to wyjaśni planowana „Droga Samuraja” :-)
to są bardzo istotne tematy- świadomość tego i dobranie odpowiedniego filtra, to podstawa w procesie modyfikacji i ulepszania jakości życia.
Uśmiecham się jak to pisze- bo nigdy wcześniej tak bardzo teoretycznie nie nazywałem tych spraw i nie myślałem o nich tak teoretycznie.
Faktycznie da się to potem stosować w bardzo różnych okolicznościach; i życiu zawodowym, i życiu prywatnym- aż się człowiek nie ufny robi- to naprawdę jest tak uniwersalne?
Bartek
Bartek
Tak jak obiecałem, napiszę o tym na Kanarach. Teraz mam do 18 listopada dość zwariowany okres, do zaplanowanych od dawna szkoleń i coachingów dochodzą ciągle nowe i powoli zaczynam żałować, że czas nie jest z gumy. Nawiasem mówiąc to zwiększone zapotrzebowanie jest właśnie rezultatem stosowania przez mnie tej podwójnej Zasady Pareto u klientów: identyfikacja tych 4% które trzeba zrobić i maksymalna koncentracja działań na ich realizacji :-)
To o czym tutaj piszę, to nie są jakieś uniwersalnie i bezwarunkowo ważne prawdy (co często podkreślam), lecz raczej rzeczy, które w wielu przypadkach doskonale funkcjonują dla mnie i paru innych ludzi :-)
Pozdrawiam
Alex
Gdy pisałem, że „Zasada 80/20 to jedynie obrazowy sposób na powiedzenie “więcej, niż mniej” miałem na myśli jedynie to, że jest to ogólna idea, a nie algorytm i w związku z tym wszelkie przeksztalcenia matematyczne są w tym przypadku niedopuszczalne. Poczytaj sobie coś o skalach pomiaru i związanych z nimi dozolonych operacjach (w dowolnym podręczniku statystyki, bądź ekonometrii). Oczywistością jest, że „masz na tysiąc mil wymaga postawienia pierwszego kroku”, ale nikt trzeźwo myślący nie będzie twierdził, że przejście pięciu tysiący mil wymagają nie mniej niż pięciu kroków! A Ty niestety posługujesz się właśnie taką karkołomną logiką. :)
Podrawiam.
Satorian
Z całym szacunkiem, stosujesz w Twoim ostatnim komnetarzu dość prymitywne chwyty retoryczne polegające na przytaczaniu stwierdzeń, których nie wypowiedziałem a potem na polemizowaniu z nimi, oraz rozszerzaniu sensu mojej wypowiedzi i atakowaniu tego „poszerzonego” znaczenia. To bardzo powszechnie stosowane metody stosowane przez tzw. ogólną populację, jestem pewien że stać Cię na wiecej. :-)
Jeśli ze zrozumieniem przeczytasz mój post to stwierdzisz, że piszę w nim o empirycznych obserwacjach prowadzących do interesujących wniosków i działań, których skuteczność osobiście sprawdziłem w praktyce. Możesz to uznać za użyteczne, badź też nie, to Twoja sprawa. Parę osób najwyraźniej doszło do przydatnych dla nich przemyśleń i o to chodziło :-)
Pozdrawiam
Alex
Do przybliżenia sobie idei zasady 80/20, osobom które słyszą o niej 1-szy raz, polecam lekturę R. Kocha o tymże tytule (mnóstwo przykładów od najbardziej banalnych po te nie od razu widoczne na 1-szy rzut gałki ocznej). Jednocześnie dla tych osób, należy oczywiście zaznaczyć, iż jest to model teoretyczny (aczkolwiek tak jak zauważyłeś Aleksie, wydedukowany z obserwacji empirycznych) z pewnymi wariancjami w praktyce. Po pierwsze proporcje te nie muszą sie sumować do 100, może to być np. 90/20 ale także 70/20; po drugie tak jak zauważyłeś najtrudniejsze w stosowaniu tej -koncepcyjnie prostej- zasady, jest właśnie umiejętność wychwycenia tych krytycznych 20%, choć do tego pewnie można wykorzystać zasadę 80/20 … ;-)
Co do wypowiedzi Satoriana, to miał pewnie na myśli skale addytywne, multiplikatywne i inne takie ;-) I być może coś w tym jest, tylko że -tak jak zauważyłeś- podany przez niego przykład to wręcz podręcznikowy zabieg erystyczny… :-(
PS Gratuluję bloga! Jeden z nie wielu gdzie można połączyć lekturę przyjemną z pożyteczną :-) Czytuję do dłuższego czasu, ale jakoś nie było wcześniej okazji do rzeczowego komentarza…
Alex.
1. Jeśli uzywasz słowa „empiria”, to musisz być gotowy, żeby bronić swojej „rozszerzonej” wersji prawa Pareto na gruncie twardych danych. Czy możesz podać nam jakikolwiek dowód na istnienie tej zasady inny niż lakoniczne stwierdzenie typu „u mnie, i u paru jeszcze kupli to działa”
2. Socjotechniczna część mojego posta byla jedynie odbiciem piłeczki. Na studiach wielokrotnie do czynienia z ludzmi, którzy przyłapani na niekompetencji rzucali tekst: „A czytał Pan jakąśtampozycję” i mieli sprawę załatwioną, bo skoro gość nie czytał, to znaczy że to on sie nie zna.
3. Żeby dalej obywało się bez emocji, to może zapytamy na jakiś forum
matematycznym, bądź ekonometrycznym o to, czy operację których dopuszczasz się na prawie Pareto mają jakiekolwiek metodologiczne uzasadnienie? Może wywiązać się ciekawa dyskusja. Co Ty na to?
lookanio: jak sam zauważyłeś czasem może być to 90/10 (bo na 20, to raczej nie:)), a czasem 70/30. Zauważ jak potworne różnice to powoduje, gdy zaczniemy liczyć kolejne stopnie zagłębienia metodą Alexa. Właśnie dlatego nie powinno się tego robić!
Lookanio
Dziękuję za miłe słowa, cieszę się też że dołączyłeś do konwersacji i zapraszam do dalszego udziału.
Ta książka Kocha jest podobno bardzo dobra, choć dotąd nie miałem okazji jej przeczytać. Naturalnie że ten przysłowiowy pies pogrzebany jest w tej umiejętności wychwycenia tch krytycznych 20% ( czy 4% w moim wypadku :-)).
Satorian
1) Piszesz: „to musisz być gotowy, żeby bronić swojej “rozszerzonej” wersji prawa Pareto na gruncie twardych danych. Czy możesz podać nam jakikolwiek dowód na istnienie tej zasady inny niż lakoniczne stwierdzenie typu “u mnie, i u paru jeszcze kupli to działa””
To nieporozumienie. Nie musze nic udowadniać, ani niczego bronić. Na tym blogu przedstawiam różne elementy mojego osobistego modelu rzeczywistości (podkreślając to zresztą przy wielu okazjach). Jak wiadomo w modelu najważniejsza jest jego użyteczność a nie „naukowy ” dowód. Weź za przykład fałszwy jak się okazało model atomu Bohra i co w oparciu o niego stworzono (np. tworzywa sztuczne itp.)
W moim konkretnym przypadku rezultatem jest kilkanaście lat bardzo interesującego i dostatniego życia, co dla mnie jest wystarczającą „walidacją”. Kto chce, może spróbować tego we własnym życiu, kto nie chce to nie, ja nie widzę w tym problemu. Nie zamierzam być misjonarzem jakiegokolwiek spojrzenia na świat, bardziej widzę to w aspekcie „take it or leave it” :-)
2) Funkcjonujesz najwyraźniej w innym świecie niż ja. W moim, kiedy ktoś zaleca mi przeczytanie jakiejś pozycji to jestem mu wdzięczny, bo daje mi konkretną możliwość rozszerzenia wiedzy. Nigdy bym nie podejrzewał kogoś takiego o jakieś tricki mające na celu ukrycie jego niekompetencji, przynajmniej spośród ludzi, z którymi mam do czynnienia. No coż, wiem że są inne środowiska, co do których powstrzymam się od dalszych komentarzy.
3) Po przeczytaniu mojej odpowiedzi w punkcie 1 wiesz już, że nie zależy mi na jakimkolwiek uczonym uzasadnieniu elementów mojego modelu rzeczywistości . Bardziej interesuje mnie dyskusja na temat jego aplikacji w praktyce, w różnych dziedzinach życia i biznesu. Sam na przykład muszę w najbliższej przyszłości dokonać małego „cudu” u jednego z klientów. Jeśli, ze względu na szczupłość czasu, nie znajdę tego procenta, którego zmiana spowoduje 50% rezultatu końcowego, to mogą się spakować. Jeśli znajdę, to umocnię moją reputację i skasuję dość wysokie honorarium :-) To się dla mnie liczy!
Pozdrawiam wszystkich
Alex
PS: Właśnie zamówiłem w Amazonie tę książkę, o ktorej wspomniał Lookanio (dziękuję). Czas na przeczytanie bede mial dopiero w listopadzie, ale może wpadną na jakieś nowe aspekty :-)
Alex,
Apropos książek – niektórzy z nas wciąż czekają na rekomendacje książek, które miały się znaleźć na Twojej stronie.
Dziś łatwiej wydać nową książkę niż znaleźć takie, które są naprawdę pożytecznę w stosie bezwartościowych broszurek. Czasu mało i dobrze byłoby skupić się od razu na dobrze dobranych 4%.
Pozdrawiam,
Marek
Marek
z tym musimy naprawdę poczekać bo:
1) do połowy listopada mam tak dużo pracy, że nie wiem jak się nazywam :-)
2) moja biblioteka to ponad 1000 książek w trzech lokalizacjach (Berlin, Warszawa, Florida)
3) nie do końca wiem, kto czyta ten blog i co takim ludziom się przyda. To jest znowu różnica, czy spotkamy się na kawie i w rezultacie podsunę Ci parę pozycji, czy wstawię coś tutaj
Dlatego na razie ograniczam się do proponowania literatury ludziom, którzy zadali sobie trudu i poznali mnie osobiście.
Pozdrawiam
Alex
Bez dowodów, a jedynie z osobistymi poglądami… Czym więc różnisz się od wróża, Alex?
Satorian
Piszesz „jedynie z osobistymi poglądami” ??? Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że masz trudności z czytaniem ze zrozumieniem tego co napisałem w mojej ostatniej odpowiedzi (dla ułatwienia ostatnie zdania punktu 1) :-)
Wybacz, na tym zakończę starania o wyjaśnienie Ci tego. Mam przed sobą bardziej obiecujące zadania.
Miłego wieczoru
Alex
Mam nieodparte wrażenie, że niektórzy z ludzi nie mają ochoty dowiedzieć się czegoś nowego o sobie/innych, tylko za każdym razem udowodniać, że mają monopol na „właściwe” poglądy i klapki dorożkarskie na oczach. I również tutaj ma zastosowanie zasada Pareto: nie schylać się po te 20% które dużo kosztują, a nie wnoszą NIC nowego. Nie pomogą żadne tłumaczenia, nawet poparte opiniami autorytetów. Brak dystansu, luzu i poczucia humoru biją po oczach. Jest tylko JEDNA osoba, która ma 100% rację na tym blogu, a wszyscy inni mają wybór „czytać/nieCzytać”. I niech rządzi nam tu autorytarnie :D
PS. obserwuje to schylanie sie do „każdego” czytelnika na wielu blogach. Ludzie kochani! Nie wszyscy muszą Was kochać :D
Przem
Z założenia jest to blog dyskusyjny a nie ambona, więc osobiście cieszę się z różnych wypowiedzi tutaj, niezależnie czy ktoś widzi rzeczywistość tak samo jak ja, czy też nie. Warunkiem jest „słuchanie” (czyli w tym przypadku uważne czytanie) wypowiedzi osoby, z którą się „rozmawia”, inaczej dojdziemy do sytuacji jak w polskim parlamencie :-) W przeciwnym wypadku zaczynam sie nieco niecierpliwić, co dałem wyraz w mojej wypowiedzi do Satoriana :-)
Jak wielokrotnie pisałem, ten blog jest odbiciem mojego obrazu świata i doświadczeń, nie chodzi mi o „rację”, lecz użyteczność jego zawartości do osiągania różnych pożytecznych celów. Stąd mówię każdemu Czytelnikowi dokładnie to samo, co uczestnikom moich szkoleń: „Do not believe me, use your judgement” :-)
Teraz startuję do kolejnego intensywnego dnia…
Pozdrawiam
Alex
Alex:
Możesz przytoczyć jakiś praktyczny przykład ze swojego życia potwierdzający tę regułę?
To, że to działa to wiem – chciałem jedynie się dowiedzieć jak Ty wyszukujesz tych 4% :)
Max
Z przyjemnością. Daj mi tylko chwilę, bo właśnie skończyłem 2 tygodnie szkolenia a należy znaleźć coś jednocześnie ciekawego, a jednocześnie coś o czym mogę pisać na publicznym blogu :-)
Pozdrawiam
Alex
Hmm dlaczego zwracasz się do mnie pisząc odpowiedź na komentarz Fanatyka? Coś chyba jest nie halo :) Zważywszy, że nie widzę pod tym wpisem żadnego swojego komentarza (nie licząc tego ;-) ).
Walth
rzeczywiście było to przekłamanie na łączach :-) teraz możesz sobie wyobrazić w jakim stanie jest człowiek po poprowadzeniu takiego intensywnego szkolenia :-)
Przynajmniej wiesz, że masz u mnie „wysoką świadomość marki” :-)
Pozdrawiam
Alex
@Alex znaczy, że jak ktoś się nie zgadza co do treści wpisu to musi to być walth :) Ale zawsze to coś ;-)
Alex W. Barszczewski
„Z przyjemnością. Daj mi tylko chwilę …”
Przypominam się ;)
Walth
Jak tak dalej pójdzie to staniesz się synonimem advocatus diaboli :-) Czemu nie, krócej i bardziej swojsko :-)
Max
Nie zapomniałem, mam inne rzeczy na głowie. Tak na szybko to mam parę przykładów biznesowo-inwestycyjnych, którymi nie bardzo chcę się tutaj dzielić. Oprócz tego mam jeden zupełnie inny, o którym opowiem:
Przez wiele lat spędzałem sporą część każdej zimy na łódce na Florydzie nie tylko żeglując, ale też po prostu mieszkając na pięknej wyspie. Wyspa była w dużej mierze prywatna i w tym resorcie, z którego udogodnień (baseny, korty, restauracje, siłownia, parking, pomost na dinghy, prywatna plaża itd.) korzystałem nocleg w sezonie zimowym kosztował ok 200 $. Ja mieszkając na łódce zakotwiczonej w zatoczce w drodze wyjątku (bo normalnie jest to zakazane) płaciłem 5 dolarów dziennie i korzystałem z wszystkiego łącznie z bezpłatnymi lekcjami tenisa czy indywidualną opieką trenera w fitness center. Czyli za ok 2,5% „normalnej” ceny miałem z mojego punktu widzenia nawet wyższą jakość życia (bo na dobrze wyposażonym jachcie mieszkasz jak w hotelu a jak cię rano budzą delfiny to frajda jest ogromna). Pomyśl teraz, że mieszkasz tak co najmneij 2 miesiące w roku a różnica jest znacząca :-) Jeśli kogoś interesuje jak to zrobiłem aby uzyskać to wyjątkowe traktowanie to zapraszam do lektury postu „Bądź miły dla innych ludzi„.
Oczywiście nie jest to dokładna matematyka, ale ten przykład dobrze oddaje o co mi chodzi. Jak będę miał troche wolniejszą głowe to poszukam mniej egzotycznych.
Pozdrawiam
Alex
Chcę dodać, że zabrałem ze w całej walizce książek, które zabrałem ze sobą na Kanary jest też „The 80/20 Principle” R. Kocha o której wspomniał Lookanio. Przy okazji przeczytam ją i podzielę się wrażeniami
Witaj Alex,
Czytam konsekwentnie miesiącami 2006, Twoje posty. Utknęłam przy zasadzie Pareto :). Nie rozumiem tego.
Czy zasada ta oznacza, że w każdej sytuacji jest 4% – krytycznych błędów, których poprawienie da maksymalny, szybki efekt?
Jeśli masz chwilę czasu proszę przytocz mi empiryczny przykład.
Pozdrawiam serdecznie
Monika W
hmm
czy to znaczy że jeśli by przejrzeć twój blog pod kontem przydatnych informacji, to:
20% to cenne uwagi
80% to „smiecie”
czy może nie do końca ? :)
Pozdrawiam
Gregor
Zasada Pareto w wypadku blogu oznacza, że jeśli ktoś przeczytałby i zastosował 100% jego zawartości osiągając 100% możliwego rezultatu, to umiejętnie dobierając (do swojej sytuacji życiowej, celów i wartości) 20% moich zaleceń osiągnąłby ok 80% możliwego rezultatu. To jest oczywiście w przybliżeniu, chodzi bardziej o ideę. Niektórzy Czytelnicy mówili mi, że wystarczyła jedna dobra myśl, potem poradzili sobie sami (efekt motyla)
Wszystko jasne?
Pozdrawiam
Alex
Alex pisze: „Zasada Pareto w wypadku blogu oznacza, że jeśli ktoś przeczytałby i zastosował 100% jego zawartości osiągając 100% możliwego rezultatu, to umiejętnie dobierając (do swojej sytuacji życiowej, celów i wartości) 20% moich zaleceń osiągnąłby ok 80% możliwego rezultatu.”
Jest też druga strona medalu – nieumiejętnie dobierając 80% zaleceń można osiągnąć jedynie 20% możliwego rezultatu. Czytajmy więc z rozwagą i namysłem!
Najważniejsze, że nie obserwuje się szkodliwych skutków ubocznych stosowania zaleceń Alexa. :-)
TesTeq
Napisałeś: „nie obserwuje się szkodliwych skutków ubocznych stosowania zaleceń Alexa.”
Tego do końca nie wiemy :-)
Dlatego cały czas zalecam wszystkim Czytelnikom „use your judgement” :-) To Wasze życie i Wasza odpowiedzialność!!
Pozdrawiam
Alex
@TesTeq
Myślę że nie można powiedzieć, że nie obserwuje się „skutków ubocznych”, gdyż tak na prawde to co Alex pisze jest bardzo ogólne. Dodatkowo występuje szereg metafor więc, każdy może je inaczej interpretować. A więc różne będą decyzje podejmowane w ich skutek.
@Alex
Kwestia punktu widzenia. Bo zakładamy, że informacje na tym blogu są przydatne osobie która go czyta. Co może i jest słuszne, bo istnieje grono osób które przeczytało kilka akrykółów i stwierdziło, że to o czym pszesz nie ma sensu.
Ale skoro doszli do takiego wniosku to nie będą dalej czytać.. więc to grono osób z założenia odpoda. Ale w dalszym ciągu dla tego grona osób które odpadło 80 % informacji na blogu to „śmiecie”.
Gregor
Osoby, które przestały czytać ten blog (Ty nazywasz je osobami, które odpadły) doszły do wniosku, że 100% informacji tutaj jest dla nich nieprzydatnych. To ich pełne prawo i jakoś żyje mi się z tym faktem całkiem bezproblemowo :-)
pozdrawiam
Alex
@Gregor: Myślę, że Alex pisze tego bloga po to, żeby podzielić się z bliźnimi swoimi doświadczeniami, a nie po to, żeby kogoś nawrócić albo nabijać statystyki popularności. Ten blog to źródło, z którego każdy może, ale nie musi się napić. Jeśli ma ochotę może nigdy więcej tu nie wracać, ale może też odwiedzać to miejsce regularnie.
Zasada Pareto znana i czasem stosowana. Podwójne zastosowanie zasada Pareto poznane. Czas zastosować ;)… aczkolwiek trudno stwierdzić czy przy „pojedynczej” nie osiągnęło się rezultatów „podwójnej”. Ogólnie warto stosować zasadę 'less is more’, ale z głową. Czasem na 'more’ istnieje rynek ;)
Niestety osobiście często robię za dużo ze względu na jakąś niepohamowaną chęć zrobienia danego elementu lepiej (np. wkładam zbyt wiele nakładu w wizualne aspekty projektu internetowego zamiast w najważniejszy – zawartość).
W tym sezonie Manchesteru United było widać jak jeden piłkarz mniej biega, walczy i co za tym idzie traci mniejszą ilość energii odnosi zbliżone rezultaty (podania, asysty, bramki, przejęcia) do drugiego piłkarza, który jest typem „walczaka” i biega prawie non-stop bo boisku. Wyznawcy zasady Pareto pewnie bardziej cenią tego pierwszego, a osoby lubiące walkę i zaangażowanie tego drugiego ;)
@RyaN: w sporcie i rywalizacji akurat zastosowanie zasady Pareto uważam za chybione. Tam „podobny” rezultat np. różnica 0,02 sekundy na setkę jest niewystarczający. Podbnie różnica jednej bramki. Niby podobne a jednak nie to samo.
Witajcie
Zasada Pareto jak najbardziej ułatwia życie. Jednak czasem trudno rozdzielić sprawy, które nie mogą być wykonywane pod wpływem jej zastosowania.
Napisałeś Alex:
„Ta zasada najwyraźniej byłaby bardzo niebezpieczna w wypadku pojedynczych działań wymagających 100% koncentracji i wysiłku (np. skomplikowana operacja chirurgiczna, łądowanie Jumbo Jetem ), ale bez wątpienia warta jest rozważenia przy wielu dość złożonych sprawach życiowych.”
Prawdopodobnie można dodać tutaj zawód muzyka. Stanęłam przed pewnym wyborem, który wymagał ode mnie stwierdzenia czy poświęcam się pewnej sprawie w 200% czy daję sobie spokój, ponieważ próbowałam zastosować ZP. Wiem, że dokonałam poprawnej decyzji, choć szkoda mi umiejętności i mojego potencjału(jak to zauważyła moja nauczycielka), który w ostatnich tygodniach szczególnie się uwidocznił/”rozwinął”.
Chcę zwrócić wszystkim uwagę, że ZP jest jak najbardziej w porządku, jednak warto też głębiej przyjrzeć się swoim myślom i celom, ponieważ nie wszystkie w moim odczuciu można w ten sposób osiągnąć, dzieląc odpowiednio procenty naszego zaangażowania itp. :)
P.s.: na szczęście nawet najgorzej wyglądające na zewnątrz decyzje, są Naszymi decyzjami, co daje wspaniałe uczucie i chęć oraz motywację do dalszego działania w podobnej dziedzinie, de facto zmierzających do realizacji celów wcześniej założonych (nieco inna droga, jednak kierunek ten sam :) )
Właśnie uzyskałem jeszcze jeden przykład na zastosowanie zasady Pareto.
Mój hiszpański jest baaaardzo kiepski, ale dziś o 3 w nocy byłem najlepszym „tłumaczem”, do którego dodzwoniła sie osoba pełniąca dyżur w jednym z polskich szpitali. Dostarczono tam bardzo poturbowana w wypadku starszą panią z Hiszpanii o której nic nie było wiadomo a która władała wyłącznie swoim ojczystym językiem. Przynajmniej ustaliliśmy podstawowe dane i na jakie leki jest uczulona, a to jest sporo warte. Finezje stosowania różnych czasów, trybów i innych form gramatycznych były bez znaczenia :-)
Teraz czas iść spać
Witajcie.
Na początku odniosę się do wątku poruszonego wcześniej, w którym pisano, że umiejętne wyselekcjonowanie 20% artykułów Alexa może przynieść 80% rezultatów. Otóż ja jestem za tym, by pomimo wszystko czytać 100% artykułów, by uzyskać 100% rezultatów, bowiem wysiłek w czytaniu wszystkich artykułów jest w proporcji z rezultatami jakie można osiągnąć (pisze tu o swoim przypadku) jest niewyobrażalnie mały!
W zasadzie Pereto widzę bardzo zasadniczą trudność. Jak można dobrze wyselekcjonować 20 lub 4% nakładów, by uzyskać dobry rezultat? Skąd pewność, że wybierzemy akurat te fundamentalne działania? Czy nie ma w tym zagrożenia, że zasada Pereto, która opiera się przecież na zminimalizowaniu nakładów zamieni się na błądzeniu „co jest najważniejsze”? Przecież nie zawsze można tak łatwo odpowiedzieć na to pytanie!