Blog Alexa – "Żyj dobrze, dostatnio i na luzie" - Blog o tym, jak żyć dobrze, dostatnio i na luzie
  • Strona główna
  • Blog
  • Najważniejsze posty
  • Archiwum newslettera
Strona główna
Blog
Najważniejsze posty
Archiwum newslettera
  • Strona główna
  • Blog
  • Najważniejsze posty
  • Archiwum newslettera
Blog Alexa – "Żyj dobrze, dostatnio i na luzie" - Blog o tym, jak żyć dobrze, dostatnio i na luzie
Tematy różne, Wasz człowiek w Berlinie

Rozmowa w sprawie podatków

Tuż przed wylotem na Kanary uświadomiłem sobie, że ze względu na bardzo zajętą jesień nie miałem kiedy zabrać się za moje zeznanie podatkowe 2005. W Niemczech (abstrahując od VAT) można rozliczać się z podatku dochodowego raz na rok (przynajmniej przy mojej formie działalności, zaliczki płaci się kwartalnie) i podobnie jak w Polsce termin składania zeznań jest gdzieś w kwietniu następnego roku. Jeśli ma się doradcę podatkowego, to nie jest problemem przedłużenie tego terminu nawet do końca roku, z czego nagminnie korzystałem. W tym roku wyjątkowo nie miałem czasu pozbierać rozproszonych w 2 lokalizacjach rachunków kosztowych (za 2005 !!), wiec dzwonię do przydzielonej do mnie pracownicy mojego doradcy:

Ja: „Frau Grill, jutro wylatuję na Kanary i nie miałem czasu zająć się moim zeznaniem podatkowym. Wrócę dopiero pod koniec stycznia i wtedy ewentualnie mogę pozbierać wszystkie papiery”

p. Grill: „Wie pan, w tym roku urząd skarbowy ustalił, że zeznania za poprzedni rok muszą być złożone maksymalnie do konca następnego. Ale wie pan co, ja tam zadzwonię i zobaczę co da się zrobić”

Dziesieć minut później telefon of p. Grill: „Urząd skarbowy przedłużył nam termin do końca lutego 2007, to powinno wystarczyć, nieprawdaż?”

Pamiętacie jak w poście „Jakość życia” pisałem o współczynniku PITA? To jest klasyczny przykład dlaczego mimo ponętnego podatku liniowego 19% ciągle nie przeprowadzam się do Polski.

Oczywiście podatki trzeba w Niemczech płacić i trochę się z doradcą pogimnastykować, ale jak słyszę o perypetiach moich znajomych z kraju, to muszę stwierdzić, że mam w tym aspekcie naprawdę niski PITA-Factor.

Komentarze (11) →
Alex W. Barszczewski, 2006-11-24
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Od jutra zaczynam „Gypsy Time”

Po bardzo intensywnej jesieni jutro opuszczam na 10 tygodni pochmurną Europę i przenoszę sie na Kanary, gdzie akurat panuje wiosenna pogoda. Jednocześnie przełączam się z trybu ściśle biznesowego na Gypsy Mode, o którym już kiedyś wspominałem. Standardowym ubraniem będą buty żeglarskie, szorty i koszulka, eleganckie ciuchy mają urlop. Kilku klientów zapowiedziało co prawda, że wpadnie aby pofilozofować o życiu spacerując po plaży, ale to na całkowitym luzie.

Naturalnie zabieram też mój laptop i mając dużo czasu obiecuję częściej niż dotychczas pisać nowe posty na główne tematy tego blogu. Mam trochę pomysłów, muszę tylko pozbierać się po pochłaniającej dużo energii pracy i oczywiście zorganizować coś w rodzaju polskiego Blue Connect.

Do usłyszenia wkrótce!!

Komentarze (38) →
Alex W. Barszczewski, 2006-11-21
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Jak mieszkasz?

Ostatnio zastanawiałem się nad tym, w jaki sposób mieszkają różne osoby, które znam. Jest oczywiście nieskończenie wiele wariantów, niemniej uogólniając można wyróżnić dwie kategorie:

  • Ludzie, którzy mieszkają w muzeum. Ich mieszkanie jest perfekcyjnie umeblowane eleganckimi, i często drogimi meblami na wysoki połysk, wszystko jest na swoim miejscu i panuje tam pełny, aby nie powiedzieć sterylny, porządek. Użytkowanie takiego mieszkania wymaga pewnej ostrożności i troski o jego wyposażenie. Ewentualnym gościom można z dumą zaprezentować swoją rezydencję.
  • Ludzie, którzy mieszkają w pokoju do zabaw/pracy. Zazwyczaj panuje tam pewien „artystyczny nieład”, meble są dobrane bardziej z praktycznych, niż estetycznych punktów widzenia. Można tam robić różne rzeczy bez specjalnej obawy, że niechcący uszkodzimy coś cennego. Takie mieszkanie doskonale nadaje się do uprawiania wielu przynoszących radość zajęć, cierpi za to możliwość wykorzystania ich do funkcji reprezentacyjnych.

Ogólnie przyjęto uważać, iż ta perwsza grupa mieszkań cechuje ludzi zamożnych, a ta druga tych na dorobku (patrz na większość polskich filmów), ale to absolutnie nie pokrywa się z moimi obserwacjami. Znam osoby ledwo wiążące koniec z końcem, które mieszkają w wymuskanym i często kupionym na kredyt muzeum, znam też np. jednego multimilionera (spoza Polski), w którego obszernej rezydencji (z krytym basenem włącznie) znajdują się wyłącznie pokoje do zabaw :-)

Jestem daleki od klasyfikowania, która z tych kategorii jest „lepsza”. Jak zwykle jest to kwestia osobistych decyzji, które podejmujemy. Interesujące byłoby zastanowienie się nad motywacją do tego, czy innego sposobu mieszkania. Na ile jest to wynikiem własnej decyzji i prawdziwych, wewnętrznych potrzeb, a na ile „czynników zewnętrznych” takich jak oczekiwania środowiska, czy też choćby presja partnera. Rezultaty takich przemyśleń każdy może sobie zachować dla siebie, choć naturalnie ciekawe byłoby powymienianie się nimi w komentarzach, do czego zapraszam.

PS: Jeśli to kogoś interesuje, to ja we wszystkich lokalizacjach mieszkam w pokoju do zabaw :-)

Komentarze (16) →
Alex W. Barszczewski, 2006-11-17
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Na finiszu

Drodzy Czytelnicy!

Jak zapewne zauważyliście od kilku dni nie pojawiają sią nowe posty o sprawach życiowych i jestem Wam winien małe wyjaśnienie dlaczego. Przyczyną jest bardzo intensywny finisz mojej tegorocznej działalności szkoleniowej: od poniedziałku do soboty włącznie (!) szkolę trzy ostatnie grupy klienta, po szkoleniach mam codziennie jakieś spotkania, często do późnych godzin. Innymi słowy byłoby to marzenie pracoholika, którym oczywiście nie jestem :-). Taka sytuacja jest niezwykle absorbująca i utrudnia mi pisanie rozsądnych postów. Dlatego proszę o zrozumienie, jeśli do niedzieli, mówiąc kolokwialnie, będzie z tym cienko. Obiecuję nadrobić to z nawiązką trochę później.

PS: Mam nową wersję prawa Murphy’ego: „Ciekawe propozycje biznesowe pojawiają się tym częściej, im mniej masz czasu aby z nimi coś zrobić :-)”

Komentarze (2) →
Alex W. Barszczewski, 2006-11-14
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Półtora dnia offline – przeprowadzamy się!

Witajcie

Przez półtorej doby nie tylko ten blog, ale i cały serwis mojej dotychczasowej hosting company zniknęły z internetu, jej telefony zostały wyłączone a email nie działał. Swiadomość, że wielu Czytelników po prostu straciło kontakt ze mną była bardzo nieprzyjemna. W rezultatcie od wczoraj mam nowy serwer, tym razem w poważnej i niezawodnej firmie. Pewnym problemem jest odzyskanie kontroli nad domeną alexba.eu, tutaj jest trochę komplikacji. Dlatego na wypadek, gdyby ten serwis w najbliższym czasie zniknął ponownie to poszukajcie mnie w domenie www.alexba.eu ta domena powinna być live już jutro. W miarę jak będę miał więcej czasu postaram się rozwiązać to jakoś tak, aby nie stracić linków z innych stron, niemniej proszę o zrozumienie obecnego, nieco prowizorycznego stanu. Tak, czy inaczej robię codziennie backup, tak że w najgorszym wypadku nie stracimy wpisów, tylko będzie trochę zamieszania.

jeszcze raz: na wszelki wypadek zapamiątajcie adres www.alexba.eu

Pozdrawiam

Alex

PS: Oczywiście widzimy się w niedzielę, jutro wyruszam do Warszawy

Komentarze (2) →
Alex W. Barszczewski, 2006-11-10
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Rozwój osobisty i kariera

Jak rozszerzać swój zakres swobody i jakość życia cz3a.

W odpowiedzi na mój ostatni post o rozszerzaniu lejka możliwości Grzegorz Łobiński postawił na swoim blogu parę ciekawych pytań, na które ze względu na wygodę pozwolę sobie odpowiedzieć tutaj. Tych pytań było bardzo wiele, więc nie będę ich teraz wszystkich cytował (polecam lekturę oryginalnego postu Loby). Nie muszę też już chyba dodawać, że odpowiedzi poniżej odzwierciedlają moje osobiste doświadczenia i poglądy i nie pretendują do miana prawdy absolutnej.

Więc teraz odpowiedzi:

Nie zawsze można jednoznacznie stwierdzić, czym mam na coś realny wpływ, czy też nie. Zdarzało mi się też oczywiście mylić w takich osądach. Całe szczęście, że życie, przynajmniej z mojego doświadczenia nie opiera się na matematycznej logice „prawda, czy falsz”, lecz bardziej na tym, co znane jest jako „fuzzy logic”. W codziennym życiu (w przeciwieństwie do egzaminu na studiach, bądź jakiś krytycznych zadań) nie musisz mieć zawsze racji, wystarczy że masz ją wystarczająco często :-)

Tak samo stwierdzenie, że na coś nie mamy wpływu nie oznacza, iż nie będziemy go mieli w przyszłości. Właśnie skoncentrowanie się na rzeczach przy których możesz coś realnie zmienić powinno rezultować rozszerzeniem Twojej strefy wpływów w ogóle.

„Jeśli odwrócę się od sprawy to jasne jest, że nic nie zmienię, ale czy nie jest wysoce prawdopodobne również to, że w przyszłości w porę nie zauważę, gdy otoczenie, warunki zewnętrzne zmieną się same, bez mojego udziału na tyle, że mój wpływ mógłby być w tej nowej sytuacji istotny?” Tutaj właśnie istotna staje się różnica, czy przestajesz się interesować sprawami na które nie masz wpływu (czego nie powiedziałem), czy też tylko przestajesz się nimi przejmować (w sensie zaangażowania emocjonalnego). Aby zauważyć zmieniające się warunki na ogół wystarczy beznamiętna, lecz uważna obserwacja.

Jeśli nie przejmujesz się tym, na co nie masz wpływu, to masz więcej energii i zaangażowania, aby robić rzeczy na które tenże wpływ masz. Dzięki temu na ogół Twoje działania przynoszą konkretne rezultaty i to poszerza Twój zakres swobody (jeśli mądrze te działania dobrałeś).
Jeśli chodzi o źródła motywacji, to ja zazwyczaj czerpię je z moich marzeń, z tego co chcę osiągnąć, a nie tego co chcę naprawić (to jest subtelna, aczkolwiek istotna różnica). Z całą resztą Twojej wypowiedzi o pierwszym kroku zgadzam się, z zastrzeżeniem, że dobrze jest robić go tam, gdzie możemy coś realnie zmienić.

Kolej na Twoje, jak piszesz, najważniejsze pytania. Tutaj pozwolę sobie je dla precyzji zacytować:

„Czy porzucając tematy, na które, wydaje mi się nie mam wpływu, nie idę na tzw. łatwiznę?”
Zdefiniuj określenie „łatwizna”. Ja w życiu staram się osiągnąć moje cele możliwie najmniejszym nakładem środków, czasu i energii, pod warunkiem, że robię to w etyczny sposób a na koniec dnia wszyscy zainteresowani są w miarę „do przodu”. Co jest w tym złego?

„Czy to dobra analogia? Życie jak biznes, alokacja zasobów, efektywność, stopa zwrotu?”
„Dobroć” tej analogii musi sobie każdy indywidualnie ocenić :-) Tak czy inaczej większość z nas stara się (często nie zdając sobie z tego sprawy) postępować podobnie jak w prowadzeniu dobrego biznesu :-) Dla przykładu, dobrowolnie zadajesz się przecież z tymi ludzmi, z którymi (w szerokim tego słowa znaczeniu) jest Ci najlepiej (optymalna alokacja zasobów), a kiedy kochasz się z Twoją przyjaciółką, to starasz się (mam nadzieję!), aby obie strony miały z tego jak największą przyjemność (maksymalizacja „stopy zwrotu” :-)). Co w tym złego? :-)

„Czy naprawdę dobrze jest, żeby o tym czym będę zaprzątał swoje myśli decydowały warunki zewnętrzne?”
Uwaga, ja tego nie powiedziałem! Jeśli przejmuję się rzeczami na które mam wpływ, to o zakresie decyduje kombinacja zarówno warunków zewnętrznych jak i mojej zdolności wpływania na nie.

„Czy twoje ograniczenia wpływają na twoje wybory, czy też twoje wybory wpływają na twoje ograniczenia?”
To jest bardzo interesujące pytanie. Prawdopodobnie działa to w obie strony, przynajmniej u mnie :-)

Komentarze (12) →
Alex W. Barszczewski, 2006-11-06
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Rozwój osobisty i kariera

Za ile sprzedajesz godzinę Twojego życia?

Witajcie

Pamiętacie ten post o wartości rynkowej? Dzisiaj zajmiemy się innym aspektem tego samego zagadnienia, a mianowicie odpowiedzią na pytanie, za ile każdy z nas sprzedaje godzinę swojego życia.
Poniższe obliczenie jest bardzo uproszczone, a co za tym idzie wyniki są wyraźnie zawyżone, niemniej i tak warto sobie uświadomić pewne liczby.
1) zaczynamy od naszych miesięcznych dochodów „na rękę” po odliczeniu wszelkich podatków i składek socjalnych (ZUS)
2) od tego odejmujemy koszty naszych dojazdów do pracy
3) od tego ew. odejmujemy 1/12 rocznych kosztów, które ponosimy na odzież, którą kupujemy ze względu na wymagania naszej pracy
4) od tego ew. odejmujemy 1/12 rocznych kosztów, które ponosimy na szkolenia i kursy niezbędne w naszej pracy.
5) teraz mamy mniej więcej nasze zarobki miesięczne netto
6) dodajemy wszystkie godziny, które spędzamy miesiecznie w pracy (wszystkie!!)
7) dodajemy godziny spędzane miesięcznie w drodze do pracy i do domu
8) dodajemy czas, który potrzebujemy każdego dnia, aby po pracy „dojść do siebie”
9) dodajemy 1/12 czasu, który rocznie poświęcamy na związane z pracą dokształcanie się
10) w ten sposób mamy mniej więcej „wydatek czasowy” na zarobienie pieniędzy z punktu 5
11) dzielimy sumę z punktu 5 przez sumę z punktu 10 otrzymując w ten sposób cenę, za którą sprzedajemy godzinę naszego życia

Tę wartość warto sobie po prostu uświadomić. Wykorzystać ją możemy na przykład w ten sposób że:

  • uświadamiamy sobie, że niezbyt efektywnie zamieniamy czas naszego życia na środki pieniężne
  • przeliczając ceny różnych dóbr na godziny naszego życia, które musimy w zamian sprzedać możemy dokonywać bardziej świadomych wyborów, zwłaszcza jeśli ten przelicznik jest niekorzystny („czy ta szafa naprawdę warta jest 2 dni mojego życia??!!”)
  • możemy tego użyć jako argumentu, jeśli nasz partner domaga się jakiegoś większego zakupu, a my nie jesteśmy do jego konieczności przekonani :-)
  • możemy też w drugą stronę policzyć ile np. kosztowało nas pozwolenie komuś na zmarnowanie nam iluś tam godzin, dni a nawet miesięcy naszego życia

Powyższy eksperyment myślowy jest bardzo ciekawy i polecam każdemu, aby sobie go na własny użytek uczciwie przeprowadził. Naturalnie każdy powinien też wyciągać sobie własne wnioski, zalecam tylko pewnien umiar :-)

Ciekawych przemyśleń!!

Komentarze (47) →
Alex W. Barszczewski, 2006-11-04
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Spotkania Czytelników

W ostatnich komentarzach niektórzy z Was wysunęli propozycję, aby zorganizować spotkanie, na którym można by wzajemnie się poznać i podyskutować wzajemnie w szerszym gronie.

Mnie taka idea bardzo się podoba, zakładając ten blog miałem też na myśli stworzenie miejsca, w którym nie tylko będziemy komunikować się w systemie jeden do wielu, ale też będzie istniała sposobność do poznania się i networkingu między Czytelnikami. Gdzieś tam na stronie „O mnie” znajduje się permanentne zaproszenie do takich spotkań i kto powiedział, że muszą to być pojedyncze osoby? :-)

Tak więc więc nie stoi na przeszkodzie, choć jeśli chcielibyście zrobić to wkrótce, to na przeszkodzie mogą stanąć względy logistyczne: w przyszłym tygodniu jestem zajęty od rana do wieczora we Wrocławiu, potem jadę do Warszawy, gdzie szkolę 6 (!!) dni z rzędu, potem jadę do Berlina i 3 dni później wylatuję na 10 tygodni na Kanary. Czyli jedyna możliwość w tym roku to niedziela 12.11. Od marca 2007 można to lepiej zorganizować, a jak się zrobi ciepło to nawet spotkać w Berlinie (kupując odpowiednio wcześniej bilet ekspress kosztuje to 19 euro w jedną stronę, hotele nie są drogie), który o takiej porze jest fantastycznym miastem.

Co proponujecie?

Komentarze (40) →
Alex W. Barszczewski, 2006-10-31
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Rozwój osobisty i kariera

Jak rozszerzać swój zakres swobody i jakość życia cz3.

Dziś wróćmy na chwilę do dalszych metod pozytywnego wpływania na kształt lejka naszej swobody wyboru.
Nasze aktualne rozważania nawiążą luźno do koncepcji dwóch kręgów wspomnianych w starej i dość znanej książce Covey’a „Seven Habits of Highly Effective People” (uwaga, polskie wydanie ma w tym miejscu błąd, bo tłumacz nie zrozumiał idei autora i przełożył „circle of concern” na „krąg zainteresowań” zamiast na „krąg tego, czym się przejmujesz” i potem „dopasował” całą resztę :-)). To, co piszę poniżej stosuję z powodzeniem od początku lat 90, niemniej jak zwykle proponuję, abyście potraktowali moje słowa wyłącznie jako impuls do własnych przemyśleń.
Jeśli rozejrzymy się po otaczającej nas rzeczywistości, to z pewnością każdy może wyodrębnić ten zakres spraw i zagadnień, na który osobiście ma realny wpływ. Na przykład takimi rzeczami mogą być: zawód który wykonujesz, miejsce w którym żyjesz, partner, z którym jesteś, książki, które czytasz, system wartości, którym się kierujesz, ludzie, którymi się otaczasz i last but not least Twoją wartość rynkową. To jest tak zwany krąg Twoich wpływów. Cała reszta poza tym (do celów praktycznych upraszczając nieco zagadnienie, bo według niektórych religii i nowoczesnej fizyki wszystko jest w jakiś sposób ze sobą połączone i przez to wpływa na siebie wzajemnie) to morze spraw, nad którymi mamy taką kontrolę, jak nad pogodą, czyli żadną.
Z drugiej strony każdy z nas w życiu przejmuje się tym i owym.
Jeżeli teraz narysujemy sobie mentalnie okręgi symbolizujące zakres tego, na co mamy wpływ, jak i tego czym się przejmujemy, to u większości ludzi ten pierwszy będzie znacznie mniejszy od drugiego. Co to oznacza? Ni mniej ni więcej to, że wielu z nas przejmuje się rzeczami na które nie ma realnego wpływu!!! Co to da??? Jakie karygodne marnotrawstwo czasu i energii!! Jeśli zamiast tego skoncentrujemy się tym, na co mamy wpływ, to zazwyczaj rezultat będzie znacznie lepszy a nasza strefa wpływów (a co za tym idzie możliwości wyboru) będzie się poszerzać.
Parę przykładów:

  • zobaczcie na ilu blogach dyskutuje się o sytuacji politycznej w kraju, ilu ludzi przejmuje się różnymi wyczynami aktualnej ekipy rządzącej. Nasz wpływ na takie rzeczy (realnie) – zero. Mamy za to wpływ na wybór kraju, w którym żyjemy, względnie taki model życia i zarabiania, aby (abstrahując od totalitarnej dyktatury) być w dużej mierze niezależnym od „rozgrywek na górze” w dowolnym państwie (też polskim). Teraz przeszukajcie blogosferę, albo choćby krąg znajomych i zobaczcie kto naprawdę przejmuje się tymi ostatnimi kwestiami (ja tak :-))
  • ilu ludzi przejmuje się tym, co powiedzą inni (wpływ minimalny, bo zawsze części otoczenia nie będziemy pasować), zamiast skoncentrować się na znalezieniu takiego środowiska, gdzie będziemy akceptowani, ba nawet pożądani dokładnie tacy, jacy jesteśmy.
  • ilu ludzi przejmuje się tym, co pomyśli o nich dana osoba X, względnie jak zrobić „odpowiednie” wrażenie na kliencie Y zamiast „przejąć się” tym, aby mieć do czynienia z osobami/klienami, którzy chcą nas takimi jacy jesteśmy
  • z podobnej beczki wiele osób przejmuje się jak „poprawić” szefa, kolegę z pracy, bądź partnera zamiast przejąć się tym, aby znaleźć lepiej pasujące egzemplarze :-)

Dla zainteresowanych mam teraz małe zadanie domowe: przemyślcie w jakim procencie przejmujecie się sprawami, na które nie macie realnego wpływu i jaki wpływ ma to na Wasze życie. Zapraszam też do dyskusji w komentarzach,

Komentarze (28) →
Alex W. Barszczewski, 2006-10-30
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Po bardzo pracowitym tygodniu

Witajcie

Znów byłem przez kilka dni niezwykle zajęty. Intensywne szkolenie i wiele spotkań nie zostawiły zbyt wiele energii na rozwinięcie kilku chodzących mi po głowie tematów. Zabiorę się za nie w niedzielę, a tymczasem podzielę się z Wami kilkoma sprawami, które nasunęły mi się w ostatnich dniach.

Dzięki pingowi trafiłem na bardzo miły dla mnie post Shrew. Cieszę się, że są młodzi, aktywni ludzie, którzy uznają to, co piszę za interesujący bodziec do przemyśleń (bo nie chodzi o to, aby ślepo się zgadzać z czymkolwiek). Z drugiej strony byłem dość zaskoczony, kiedy jeden z moich zajmujących wysokie stanowisko klientów przynióśł na spotkanie wydruki z mego blogu deklarując, że chciałby parę z poruszanych tam kwestii przedyskutować :-). Parę dni temu dostałem też maila od CEO całkiem sporej córki jednego ze światowych koncernów z bardzo pozytywną opinią na temat tego serwisu.

Wynika z tego, że to co piszę czytają naprawdę bardzo różni ludzie, w różnym wieku i w odmiennych sytuacjach życiowych. Stawia to przede mną spore wyzwanie, bo zgodnie z Zasadą 1 mojego podejścia do relacji z innymi ludźmi, każdy powinien z tego w jakiś sposób profitować. To naprawdę duże zadanie, tym bardziej, że pisanie nie jest tym rodzajem komunikacji, w której czuję się najlepiej. Ostatnio właśnie, po bardzo udanych szkoleniach we Wrocławiu krytycznie stwierdziłem, że w porównaniu z tym co robię „na żywo” w świecie rzeczywistym, ten blog jest tylko bardzo bladym odbiciem zarówno mojej osobowości, jak i tego co mam do powiedzenia. Gdzie tu moja (podobno zaraźliwa :-)) energia, charyzma, umiejętność indywidualnego poprowadzenia rozmówcy poprzez tok rozumowania i paru innych cennych rzeczy??? Z ograniczeń tego medium zdawałem sobie wcześniej sprawę, niemniej kontrast między siecią a „realem” jest bardzo duży. Za 3 tygodnie robię sobie dziesięciotygodniową przerwę kreatywną w działalności zawodowej, może wtedy przyjdzie mi do głowy jakiś skuteczny sposób pokonania tej przepaści (tak, tak, to jest przepaść!!). W międzyczasie będę robił to, co najlepsze w ramach ograniczeń o których wspomniałem.

Jednym z istotnych elementów poprawiania jakości tego blogu jest dialog z Czytelnikami. Generalnie wolę zawsze wymianę myśli i poglądów od głoszenia czegokolwiek w formie wykładu. Ta forma dyskusji wzbogaca cały przekaz dodając inne punkty widzenia, wprowadzając to kreatywne napięcie, które prowadzi na ogół do lepszych rezultatów. Z tym większym zdumieniem usłyszałem ostatnio kilka wypowiedzi osób, które nasz blog czytają, ale boją się (!!), wstydzą (!!), krępują (!!) zabierać na nim głos, mimo że właściwie by chciały!!!! Halooo!!!!! Cały czas podkreślam, że nie jest to moje okno wystawowe, lecz miejsce do dyskusji i jedyne o co proszę to aby:

  • wypowiedzi mniej więcej dotyczyły konkretnego tematu wątku w którym są umieszczane
  • były napisane w miarę poprawną polszczyzną
  • dotyczyły spraw merytorycznych bez wycieczek osobistych lub spamu
  • w wypadku komentowania czyjegoś wpisu poprzedzone były jego dokładną lekturą

To chyba nie są warunki zbyt trudne do spełnienia, nieprawdaż? :-)

Tak więc mili nieśmiali Czytelnicy, do dzieła!! Jeśli macie cokolwiek do powiedzenia bądź zapytania to zapraszam :-) Jeśli ktoś z Was chce pozostać anonimowym to też nie jest problem, podpisujcie się imieniem, inicjałami, czy jakkolwiek Wam wygodnie.

Inną sprawą, którą uświadomiłem sobie bardzo wyraźnie, to fakt, że część z Was to stosunkowo młode osoby o bardzo poukładanym życiu i nadziei na takąż jego kontynuację w przyszłości. Ja piszę ten blog bardziej z pozycji nieźle usytuowanego kota-dachowca, który biegał już po różnych alejkach oraz niejedno przy tym widział i przeżył. Dlatego powinienem ciągle zwracać Wam uwagę na to, że to co tutaj piszę jest odbiciem moich subiektywnych doświadczeń. One mogą być przydatne dla wielu z Was, u niektórych jednak niepotrzebnie zaburzyć ich własny obraz świata wprowadzając w ich życie różne komplikacje. Stąd moja prośba, abyście wszystko co znajdujecie na tych stronach bez wyjątku przepuszczali przez filtr Waszego krytycznego myślenia. Cokolwiek stosujecie w praktyce, robicie to na własną odpowiedzialność, dobrze?

To powiedziawszy obiecuję wrócić wkrótce do bardziej regularnego umieszczania tutaj różnych przemyśleń i wsadzania mentalnych kijów w przysłowiowe mrowisko :-)

Komentarze (19) →
Alex W. Barszczewski, 2006-10-28
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Page 54 of 67« First...102030«5253545556»60...Last »
Alex W. Barszczewski: Avatar
Alex W. Barszczewski
Konsultant, Autor, Miłośnik dobrego życia
O mnie

E-mail


Archiwum newslettera

Książka
Alex W. Barszczewski: Ksiazka
Sukces w Relacjach Międzyludzkich

Subskrybuj blog

  • Subskrybuj posty
  • Subskrybuj komentarze

Ostatnie Posty

  • Czym warto się zająć jeśli chcesz poradzić sobie z lękowym stylem przywiązania
  • Pieniądze w związku – jak podchodzić do różnicy zarobków
  • Jak zbudować firmę na trudnym rynku i prawie bez kasy ?
  • Twoja wartość na rynku pracy – jak ją podnieść aby zarabiać więcej i pracować mniej
  • Zazdrość – jak poradzić sobie z zazdrością w relacji

Najnowsze komentarze

  • Nie masz prawa (prawie) do niczego cz.2  (47)
    • Magda: @Magda Już nie będziemy się...
    • Magda: @Magda Będziemy się myliły...
    • Alex W. Barszczewski: Adam Dziękuję...
    • Adam: @Alex – najwyrażniej nie...
    • Alex W. Barszczewski: Agata S. Ładne...
  • Król jest nagi, czyli co robią firmy szkoleniowe aby ich nie wybrać cz. 1  (29)
    • Anet.: Alex, Napisałeś: „jedna...
    • KrysiaS: Sokole Oko, z powodu...
    • Sokole Oko: Katarzyna Latek-Olaszek,...
    • Katarzyna Latek-Olaszek: Monika...
    • Sokole Oko: Monika, Umówmy się, że...
  • Nie masz prawa (prawie) do niczego!!  (33)
    • Weronika: Dziękuję Wam za ciekawe...
    • Elżbieta: Alex Ja zazwyczaj staram...
    • Alex W. Barszczewski: Elżbieta...
    • Anet.: Pamiętam, że pod jakimś postem...
    • Elżbieta: Ewa W. Miło mi :-) Zgadzam...
  • Wyrzuć śmieci  (63)
    • Sokole Oko: Łukasz Gryguć, Ależ nie...
    • Witek Zbijewski: Bartek No to jeszcze...
    • Bartosz: Witek :-) Z calym szacunkiem...
  • Co zrobić, kiedy się nie wie co chce się robić w życiu?  (673)
    • Sokole Oko: Cheese, Przede wszystkim...
    • Emilia Ornat: @ Cheese – nie...
    • Cheese: A ja mam taki problem. Chcę...
  • Osoba bliska czy blisko spokrewniona?  (47)
    • mila: nigdy nie chcialam budowac...
    • Alex W. Barszczewski: Miła Napisałaś:...
    • Mila: musze patrzec na ludzi...
  • Zdobywanie umiejętności praktycznych  (40)
    • Bartosz Walczak: Gracjan, Ewa przy...
  • Jak nas oceniają  (30)
    • Witek Zbijewski: by dać się zauważyć...
    • Łukasz Gryguć: Alex, Ok, dziękuję za...
    • Alex W. Barszczewski: Łukasz Gryguć...
    • Łukasz Gryguć: Ok, nie chciałbym źle...
    • Alex W. Barszczewski: Witajcie Byłem...

Kategorie

  • Artykuły (2)
  • Dla przyjaciół z HR (13)
  • Dostatnie życie na luzie (10)
  • Dyskusja Czytelników (1)
  • Firmy i minifirmy (15)
  • Gościnne posty (26)
  • Internet, media i marketing (23)
  • Jak to robi Alex (34)
  • Jak zmieniać ludzi wokół nas (11)
  • Książka "Sukces w relacjach…" (19)
  • Linki do postów innych autorów (1)
  • Listy Czytelników (3)
  • Motywacja i zarządzanie (17)
  • Pro publico bono (2)
  • Przed ukazaniem się.. (8)
  • Relacje z innymi ludźmi (44)
  • Rozważania o szkoleniach (11)
  • Rozwój osobisty i kariera (236)
  • Sukces Czytelników (1)
  • Tematy różne (394)
  • Video (1)
  • Wasz człowiek w Berlinie (7)
  • Wykorzystaj potencjał (11)
  • Zapraszam do wersji audio (16)
  • Zdrowe życie (7)

Archiwa

Szukaj na blogu

Polityka prywatności
Regulamin newslettera
Copyright - Alex W. Barszczewski - 2025