Słyszeliście o rezonansie limbicznym? Jest to cecha umysłu ludzkiego (nie tylko zresztą – z tego co wiem dotyczy to wszystkich ssaków) polegająca na tym, że w grupie jednostek przebywających razem występuje tendencja do synchronizowania wzajemnych stanów wewnętrznych. Całe zagadnienie jest niezwykle ciekawe i wiąże się z wieloma fenomenami, w tym z tak zwaną miłością od pierwszego wejrzenia itp. Nie o tych aspektach chcę jednak mówić.
To na co chcę Wam zwrócić uwagę, to fakt, że jeśli dłużej przebywamy w jakiejś określonej grupie ludzi, to tym silniej przejmujemy dominujący w tej grupie stan wewnętrzny (emocjonalny itp.) Odbywa się to bez jakiejkolwiek komunikacji werbalnej, w dość tajemniczy, niemniej bardzo skuteczny sposób, którego korzenie sięgają dalej niż historia gatunku ludzkiego. Zastanówmy się, jakie to może mieć znaczenie w naszym życiu codziennym:

Jeśli chcąc nie chcąc synchronizujemy nasze nastroje z ludźmi przebywającymi wokół nas, to jest to niezmiernie istotne, abyśmy przebywali wśród takich, których stan wewnętrzny zbliżony jest do tego, który sami chcielibyśmy mieć. To oznacza, że np. niezwykle starannie powinniśmy dobierać miejsce pracy, analizując nie tylko zarobki i tzw. twarde możliwości rozwoju, lecz także przyglądając się panującej atmosferze i odpowiadając sobie na pytanie „czy taki też chciałbym się stać?” Wielu z nas jest co prawda przekonanych, że potrafimy opierać się takim wpływom, ale z jednej strony długoterminowo bardzo trudno byłoby nam oprzeć się takiemu wpływowi, a z drugiej próby przeciwdziałania mu kosztowałyby mnóstwo energii, której może nam zabraknąć gdzieś indziej.
Kiedyś prowadziłem szkolenia dla firmy A w budynku należącym do firmy B i obserwowałem tam zdumiewające zjawisko. Przez ponad tydzień, który tam spędziłem spotkałem jednego (!!!!) człowieka, który przechodząc obok na korytarzu nawiązał normalny kontakt wzrokowy, a nawet się uśmiechnął (to był dostawca kanapek). Cała reszta albo uciekała z oczami, albo rzucała na ciebie niewidzącym spojrzeniem tak, aby tylko nie zderzyć się na korytarzu. Jestem w Polsce do różnych rzeczy przyzwyczajony, ale to byli bardzo porządnie ubrani ludzie w dość szerokim przedziale wiekowym będącymi absolutnymi mistrzami świata w traktowaniu drugiego człowieka jak powietrze !!! Do tego wyczuwalny poziom zaangażowania czymkolwiek był bardzo niski.
Nie sądzę, że taka cecha była kryterium doboru pracowników, raczej cała ekipa „wysynchronizowała” się wokół jakiegoś wzorca i po przekroczeniu „masy krytycznej” stała się dość jednolitą grupą dziwnie zachowujących się ludzi. O wpływie takiej postawy na relacje z „resztą świata” nie muszę chyba pisać.
Stąd proponuję, abyście zastanowili się w jakim otoczeniu przebywacie przez większość dnia i uczciwie powiedzieli sobie, czy chcecie stać się podobnymi ludźmi. jeśli nie, to niezależnie od prestiży i zarobków macie zadanie do wykonania, inaczej będzie z Wami kiepsko.

To, co napisałem o rezonansie limbicznym dotyczy też naszych relacji z pojedynczymi ludźmi, w tym też partnerami życiowymi. Jeśli z różnych powodów (obawa przed samotnością, seks, względy ekonomiczne itp. ) związaliśmy się z osobą, której przeważający stan wewnętrzny bardzo odbiega od naszego, to musimy się liczyć z tym, że długoterminowo będziemy silnie na siebie wpływać i to niestety z tą tendencją, że negatywne wpływy zdają się mieć silniejszą i trwalszą silę oddziaływania niż te pozytywne. Stąd też konieczność przeanalizowania naszych relacji także i pod tym kątem. Niektórzy z Was znają zapewne to uczucie, że jakiś związek się kończy, z jednej strony jest nam smutno, ale z drugiej czujemy taki powiew świeżego powietrza i optymizmu, którego dawno nie doświadczaliśmy. Jeśli tak jest, to czy nie lepiej na przyszłość unikać tego typu sytuacji od samego początku?

Wiele osób pyta mnie skąd, będąc w wieku, który trudno nazwać młodzieńczym, biorę tyle zapału i pozytywnej energii do życia? Częścią odpowiedzi jest właśnie fakt, że we wszystkich dziedzinach staram się synchronizować z pozytywnymi ludźmi, z którymi pozytywnie „nakręcamy się”, unikając jednocześnie tych nieszczęśliwców, widzących świat w całkiem czarnych barwach lub będących do niego ogólnie negatywnie nastawionych. Jak wyrobimy sobie na to oko oraz zadbamy o minimum niezależności w podejmowaniu decyzji, nie jest to wcale takie trudne.

Ciekawe jak Wy widzicie tę kwestię i jakie są Wasze obserwacje i wnioski. Podzielcie się nimi proszę w komentarzach.

PS: Teraz uświadomiłem sobie, że wiele z tego, co napisałem zawarte jest w polskim przysłowiu „Z kim poprzestajesz, takim się stajesz”. Rozejrzyjcie się w Waszym otoczeniu i odpowiedzcie sobie, czy taca też chcecie zostać.