Cześć

Mam dziś dla Ciebie następujące tematy:

  • Jak być autentycznym człowiekiem unikając błędów robionych przez wielu ludzi
  • Update o spotkaniu w Warszawie 24.10
  • Parę bieżących informacji

Wyobraź sobie taką scenę: ktoś siedzi wieczorem w domu, przewija Instagram pełen inspirujących cytatów o byciu sobą, o autentyczności, o życiu bez maski. Na YouTubie widzi filmy zachęcające Bądź sobą”, „Żyj prawdziwie”, „Nie udawaj” – wszędzie te same hasła. I myśli sobie: tak, właśnie tego mi trzeba. Od jutra zaczynam żyć w 100% autentycznie. I niezwłocznie wprowadza to w życie!

I nagle ta osoba zaczyna mówić szefowi, że jego pomysły są słabe. Mówi żonie, że przytyła. Mówi przyjacielowi wprost, co naprawdę myśli o jego nowej partnerce (że ma dość ograniczone horyzonty, delikatnie mówiąc). Bo przecież jest teraz autentyczna, prawda? Nie udaje. Mówi prawdę prosto w twarz.

I potem się dziwi, że ludzie od niej odchodzą. Że straciła pracę. Że nikt nie chce z nią rozmawiać. A ona tylko była sobą, przecież…

To jest przykład błędów, o których chcę Ci dzisiaj opowiedzieć. Bo z różną intensywnością widzę je bardzo często  u wielu ludzi: moich klientów w biznesie (a pracuję z ludźmi na wysokich stanowiskach od prawie trzydziestu lat), u znajomych, u czytelników naszych książek. Ludzie bardzo często źle rozumieją autentyczność i przez to zamiast zbudować sobie lepsze życie, robią z tego piekło dla siebie i dla otoczenia. Zobaczmy jakie to błędy i jak ich uniknąć, a jednocześnie być sobą, autentycznym człowiekiem nie grającym jakiejś roli w tak dużym stopniu, w jakim to możliwe.

BŁĄD PIERWSZY: AUTENTYCZNOŚĆ TO NIE JEST BRAK FILTRÓW W TYM CO MÓWISZ

Ludzie często myślą, że bycie autentycznym znaczy mówienie wszystkiego, co przychodzi im do głowy. Bez zastanowienia. Bez szacunku dla innych i uwzględniania możliwości rozmówcy.

To nie jest autentyczność. To jest bycie człowiekiem pozbawionym wyczucia i nazywanie tego autentycznością.

Ja sam przez to przechodziłem na początku mojej drogi do autentyczności. Myślałem, że skoro już nie udaję, to mogę (a nawet powinienem) mówić wszystko wprost. Że szczerość to zawsze dobra rzecz. I szybko się nauczyłem, że to nie działa. Ludzie nie chcą brutalnej prawdy bez ogródek. Oni w wielu wypadkach chcą prawdy, ale prawdy przekazanej w odpowiednim opakowaniu.

Przykład? Klient przychodzi do Ciebie z projektem, który według Ciebie nie ma szans powodzenia. Widzisz w nim sporo problemów, których on nie zauważa. 

W wariancie brutalnej prawdy na jego bezpośrednie pytanie co o tym sądzisz, walisz prosto z To nie zadziała, zmarnujesz tylko pieniądze i czas” co jest i tak złagodzoną wersją Twoich myśli, że to kompletna bzdura.

W wariancie dla większości ludzi lepiej powiedz coś takiego Słuchaj, mam poważne wątpliwości co do tego podejścia. Widzę tutaj kilka potencjalnych problemów, które mogą sprawić, że projekt nie osiągnie zakładanych celów. Ale może porozmawiajmy o tym, może da się to zrobić inaczej, może znajdziemy lepsze rozwiązanie” Ja osobiście zdecydowanie wolę pierwszą wersję, ale większośc ludzi woli tę drugą, zauważyłeś to? A jak jest naprawdę u Ciebie?

Dlatego nawet chcąc być bardzo autentyczną osobą, zanim coś powiesz, zadaj sobie trzy pytania będące zmodyfikowaną wersją Sita Czy to, co chcę powiedzieć, jest prawdą? Czy jest to temu człowiekowi potrzebne? Czy mówię mu to w sposób, który TEN konkretny człowiek zaakceptuje?” Jeśli odpowiedź na którekolwiek z tych pytań brzmi „nie”, przemyśl lepiej, jak to sformułować inaczej. Albo w skrajnym wypadku zastosuj pewien wariant powiedzenia, którego nauczyłem się mieszkając w Pozwól temu człowiekowi żyć i umrzeć jako głupiec”.

BŁĄD DRUGI: AUTENTYCZNOŚĆ TO NIE PRZEŁOM, TO PROCES

Drugi częsty błąd to myślenie, że autentyczność to jakiś przełom w Twoim życiu. Że któregoś dnia budzisz się i jesteś autentyczny. Jak w filmie. Wielkie olśnienie, transformacja, i już żyjesz w innym świecie.

To nie tak działa, bo to jest proces, czasem bolesny, pełen potknięć.

Autentyczność to jest codzienna praktyka. To nie jest cel, który osiągasz i masz z głowy. To są codzienne małe decyzje. To jest powiedzenie „nie” na spotkaniu, kiedy czujesz, że chcesz powiedzieć „nie”. Przyznanie się do błędu publicznie. Powiedzenie „nie wiem” zamiast udawania, że wiesz. Pokazanie słabości zamiast udawania siły. I radzenie sobie z konsekwencjami tej praktyki.

Ja też potrzebowałem lat, żeby dojść do miejsca, w którym jestem teraz. I dzisiaj też dawkuję tę autentyczność w zależności od konkretnej osoby, wliczając w to te, które są mi najbliżej. Aby uniknąć nieporozumień wyjaśniam, że dawkowanie autentyczności nie oznacza mieszania jej z nieprawdą, tylko ma wpływ na ilość i sposób opakowania przy interakcjach wszelkiego rodzaju.

Zalecam Ci przy wprowadzaniu autentyczności zacznij na początku od małych kroków. Wybierz na początek jedną osobę, przy której będziesz próbował być bardziej autentyczny. Albo jedną sytuację – może spotkania w pracy, może rozmowy z partnerem. Nie próbuj zmieniać wszystkiego naraz, bo się wypalisz. Pomyśl, że to jest maraton, nie sprint.

BŁĄD TRZECI: NIE WSZYSCY ZNAJOMI ZOSTANĄ (I TO JEST DOBRE)

Trzeci błąd, który widzę zwłaszcza u ludzi z dobrym sercem: zaczynają żyć autentycznie i oczekują, że wszyscy wokół to zrozumieją, zaakceptują i będą wspierać. Że jak pokażą ludziom prawdziwego siebie, to oni to docenią i będą ich za to kochać.

Prawda jest taka: jak zaczniesz być sobą, to spora część ludzi odejdzie. I to jest całkowicie normalne.

Uświadom sobie, że niektórzy ludzie byli przy Tobie nie dlatego, że cenili Ciebie, tylko dlatego, że cenili rolę, którą odgrywałeś. Byłeś dla nich po prostu wygodny. Byłeś zawsze dostępny, zawsze pomocny, zawsze się zgadzałeś, nigdy nie sprawiałeś problemów. Na takich osobach nie powinno Ci zależeć!

Ja, gdy dość dawno temu zacząłem żyć bardziej autentycznie to też straciłem wielu znajomych, . Straciłem ludzi, którzy przywykli do tego, że zawsze się zgadzam, że zawsze jestem dostępny, że zawsze jestem „miły” i „w porządku”. Gdy zacząłem mówić „nie”, gdy zacząłem wyrażać swoje prawdziwe opinie, gdy zacząłem stawiać granice, oni odeszli.

To nie zawsze było przyjemne, ale dziś jestem za to wdzięczny. Bo zostali ludzie, którzy naprawdę mnie cenią. Za to, kim jestem, nie za to, co dla nich robię. I te relacje są głębsze, prawdziwsze, bardziej satysfakcjonujące niż wszystkie te powierzchowne znajomości, które miałem wcześniej.

Dlatego pogódź się z tym, że nie wszyscy zostaną. Lepiej mieć pięciu prawdziwych przyjaciół niż dwudziestu, którzy lubią tylko maskę, którą nosisz na twarzy.

BŁĄD CZWARTY: PERFEKCJONIZM W BYCIU AUTENTYCZNYM

To paradoks, który widzę dość często: ludzie próbują żyć autentycznie, między innymi aby uciec od perfekcjonizmu, a potem zaczynają być perfekcjonistami w byciu autentycznym.

Przyjmują za pewnik stwierdzenia: Muszę być zawsze sobą. Muszę zawsze mówić prawdę. Muszę zawsze być spójny. Nie mogę nigdy udawać, nawet trochę. I nagle zamiast jednego perfekcjonizmu mają drugi. I to jest wyczerpujące a czasem bardzo stresujące.

Dlatego pozwól sobie na niedoskonałość. Będą dni, kiedy nie będziesz miał siły być w 100% sobą. Będą sytuacje, kiedy ze względu na okoliczności wybierzesz dyplomację zamiast szczerości. Będą momenty, kiedy zagrasz rolę, bo tak będzie mądrzej. I to jest OK. Ze mną jest podobnie, a nie przeszkadza mi to w bardzo dobrym życiu i głębokich relacjach.

Ważne, żeby ogólny kierunek był dobry, a Twoja autentyczność miała tendencję wzrostową. Żebyś z roku na rok był coraz bardziej sobą, a niekoniecznie abyś był idealnie sobą  każdego dnia.

BŁĄD PIĄTY: AUTENTYCZNOŚĆ BEZ GRANIC

Piąty błąd: myślenie, że autentyczność oznacza bycie całkowicie otwartym, bez granic, bez ochrony Twojej osoby. Że skoro ktoś ma być autentyczny, to musi wszystko o sobie opowiadać wszystkim.

I nagle ludzie opowiadają każdemu o swoich problemach, lękach, wątpliwościach, słabościach. Pierwszemu lepszemu człowiekowi, komuś, kogo ledwo znają. I potem się dziwią, że inni to wykorzystują. Albo że tracą szacunek. Albo że ich słabości są używane jako broń przeciwko nim.

Autentyczność wymaga granic. Wymaga świadomości, komu, co i kiedy pokazujesz.

Bo nie każdy zasługuje na Twoje najgłębsze emocje. Nie każdy zasługuje na Twoją historię. Nie każdy zasługuje na poznanie Twoich słabości. Autentyczność to selektywne pokazywanie siebie ludziom, którzy na to zasługują , tym ludziom, którzy udowodnili, że potrafią to uszanować.

Dlatego będąc autentycznym człowiekiem buduj zaufanie stopniowo. Pokazuj coraz więcej siebie ludziom, którzy już udowodnili, że potrafią to docenić. Zacznij od małych rzeczy – podziel się małą wątpliwością, małą słabością, sprawdź, jak druga osoba to przyjmie. Czy to uszanuje? Czy to wykorzysta? I dopiero wtedy, gdy przejdą ten test, pokazuj więcej.

Autentyczność to nie brak granic, to jest świadome zarządzanie granicami. To wiedza, komu można zaufać i w jakim stopniu możesz mu powierzyć różne aspekty Ciebie.

CO DALEJ?

Teoretycznie stanie się bycie autentycznym człowiekiem jest pełne wyzwań i wielu ludzi albo nawet nie próbuje, albo wycofuje się po pierwszych porażkach spowodowanych błędami, o których wspomniałem

Ale alternatywa jest gorsza. Alternatywą jest życie podczas którego nosisz maskę do końca Twoich dni. To może oznaczać dojście do sześćdziesiątki, siedemdziesiątki i zdanie sobie sprawy, że nigdy nie byłeś sobą. Że zmarnowałeś jedyne życie, które masz, na udawanie kogoś, kim nie jesteś.

Ja tam wolę żyć autentycznie z wszystkimi trudnościami, niż udawać tkwiąc w pozornym komforcie. A Ty?

Pełną wersję tego tematu z dodatkowymi przykładami i szczegółami znajdziesz w moim najnowszym filmie na YouTube: Kiedy „BYCIE SOBĄ” może cię zniszczyć zawodowo i prywatnie” który będzie dostępny 17.10 od 17:00

INNE WIADOMOŚCI

Na moje zaproszenie na Spotkanie Widzów i Czytelników, o którym pisałem w poprzednim newsletterze, zgłosiło się TRZY RAZY TYLE chętnych, którzy przeczytali już “Sukces w relacjach biznesowych” i sensownie napisali do mnie z sensownymi propozycjami, niż mamy fizycznie miejsc na sali!!!

Tego się nie spodziewałem i teraz mam problem. Będę w weekend jeszcze raz uważnie czytał wszystkie te maile i muszę zdecydować, czy zrobić wśród nich jeszcze jedną klasyfikację, czy też po prostu losowo ustalić komu wysłać zaproszenie. Tak czy inaczej, jest to dla mnie sytuacja niezadowalająca i dla pozostałych chcę coś wymyślić. Nie bardzo mam kiedy organizować drugiego takiego spotkania w Warszawie (będzie spotkanie 3.11 w Krakowie), może zaproponuję tym pozostałym spotkanie na video (nie live, tylko video w obie strony)? Masz jakiś inny pomysł?

Tak czy inaczej, jak napisała mi jedna Czytelniczka, warunkowanie otrzymania zaproszenia na takie tematyczne spotkanie przeczytaniem pasującej książki to dobry pomysł. inaczej wielu ludzi pyta o podstawowe rzeczy, które napisaliśmy w którejś z książek, co pozostali odbierają jako marnowanie czasu. Może to jest recepta, aby mieć na spotkaniach 100% zainteresowanych tematem, a nie osoby, które przyszły jak do ZOO “tylko żeby zobaczyć Barszczewskich na żywo”

W najbliższym czasie przebudujemy też nasz sklep https://sklep.klinikanegocjacji.pl/ i wyrzucimy też ok ⅓ pozycji z asortymentu, głównie takich zestawów, które cieszą się małym zainteresowaniem a zaciemniają ofertę. Sam sklep, po ostatnich prowizorkach też wygląda koszmarnie i nieprofesjonalnie, to radykalnie zmienimy w najbliższych tygodniach.

Jak może widziałeś w social mediach, zacząłem intensywniej dbać o moją formę fizyczną, polecam każdemu niezależnie od wieku. Jeśli tego z różnych powodów nie robisz, to polecam Ci abyś zaczął. Można to zrobić stosunkowo niewielkim nakładem czasu, ale o tym może kiedyś indziej.

Do zobaczenia następnym razem,

Alex

P.S. Jeśli ten newsletter był dla Ciebie wartościowy, proszę poleć go komuś, kto też może z niego skorzystać. Może wyświadczysz mu dużą przysługę bez kosztów dla Ciebie