Pamiętacie post „Uroda i atrakcyjność fizyczna”, gdzie zajmowałem się tym tym, jak wielu facetów myli te pojęcia i kiedy widzi „zespół cech zewnętrznych uznawanych w danej kulturze za piękne i odpowiadające pewnym rozpowszechnionym w niej wzorcom„ to błędnie i „z automatu” zakłada, że są to najlepsze kobiety do wielu rzeczy z seksem na czele? Dzisiaj spójrzmy na to nieco szerzej, bo sprawa dotyczy bardzo wielu dziedzin życia. Problem polega na tym, że wielokrotnie, tylko na podstawie kilku zewnętrznych przesłanek i utartych schematów dokonujemy selekcji z różnych możliwych opcji. To często oznacza rzeczywistą oszczędność czasu i energii, z drugiej strony, przy ograniczonej znajomości tematu łatwo możemy popełnić poważny błąd i podobnie jak niedoświadczony facet uganiający się za bardzo efektowną optycznie, ale niezbyt inteligentną i seksualnie zimną lalką Barbie marnować swój czas i zasoby.

W tym miejscu muszę koniecznie dodać, że oczywiście są kobiety, które nie tylko są po prostu piękne, ale też mają wielkie serce i mózg nie od parady, a do tego określenie „bogini seksu” w ich przypadku nie jest żadną przesadą. Piszę to, aby nie powstało wrażenie, że uroda jest czynnikiem dyskwalifikującym.

Nawiasem mówiąc, znałem bliżej kilka takich kobiet i częstym problemem ich życia były trudności w znalezieniu sobie fajnego mężczyzny, bo większość tych sympatycznych facetów na podstawie urody wyciągała szybko negatywne wnioski o innych cechach, bądź dostępności tych pań i brała przysłowiowe nogi za pas :-) To jest w swojej strukturze (i konsekwencjach) taki sam błąd, jak ten poprzedni!!! Powyższe jest istotne głównie dla Panów, niemniej zalecam Czytelniczkom przeanalizowanie, kiedy mogłyby popełniać podobny błąd w doborze mężczyzn, choć w tym wypadku niekoniecznie musi chodzić o samą urodę :-)

Zanim pójdziemy dalej, wróćmy jeszcze do mojej wypowiedzi : ”.. przy ograniczonej znajomości tematu łatwo możemy popełnić poważny błąd ..” Częstą pomyłką, którą popełniamy, jest założenie, że jakieś zagadnienie, z którym mamy do czynienia od dawna, znamy bardzo dobrze i dlatego możemy decydować w oparciu o kilka powierzchownych wskaźników. Widzę to ciągle, zwłaszcza w takich dziedzinach jak relacje damsko-męskie, podstawowe sprawy gospodarcze, praca itp. i to nie tylko w grupie osób powyżej czterdziestki (gdzie są to niestety przypadki nagminne), ale nawet wśród całkiem młodych ludzi. W rezultacie obserwuję często głupie, pochopne decyzje, „bo komuś się wydaje” i to nawet w wykonaniu całkiem inteligentnych jednostek. Sam od takich wpadek nie jestem wolny, co opiszę w drugiej części tego postu za kilka dni. Skąd się bierze ta ograniczona znajomość danego tematu, która często pozostaje nieuświadomiona ? Przyczyny są co najmniej dwie:

  • bardzo powszechne przeszacowanie własnej wiedzy i doświadczenia. Ktoś skończył polskie studia i myśli, że jest poszukiwanym na rynku specjalistą :-), ktoś miał kilka relacji damsko-męskich i wydaje mu się, że ma głębsze doświadczenie w tych sprawach, ktoś zdobył kilka certyfikatów ICF i ulega złudzeniu, że w biznesie potrafi dostarczać to, co jest najbardziej potrzebne :-) itd…..
  • w dzisiejszych czasach nawet ugruntowana wiedza i doświadczenie szybko mogą stać się nieaktualne lub nieadekwatne. Oczywistym powodem takiego zjawiska jest tempo zmian i rozwoju techniki i wiedzy. Drugim, często niedocenianym czynnikiem jest łatwość wychodzenia poza krąg ludzi podobnych do nas. A tam może się okazać, że wiele rzeczy funkcjonuje całkiem inaczej i nasze „szybkie kwalifikatory” są bezużyteczne lub wręcz szkodliwe. Do tego nie potrzeba aż emigracji i tym podobnych. Wejdź w bliską relację z osobą z innego kręgu kulturowego, albo nawet tylko całkiem innej grupy wiekowej a zobaczysz, że podejmowanie szybkich decyzji tylko w oparciu o dotychczasowe doświadczenia bardzo często prowadzi do niezwykle kiepskich rezultatów.

Wróćmy teraz jeszcze do typowych błędów popełnianych w ten sposób. Z pewnością w komentarzach podacie sporo przykładów, więc na razie ograniczę się do kilku, które w dodatku do tych wspominanych wspominałem wcześniej dość często się zdarzają:

  • z propozycji pracy ta jest „lepsza”, gdzie więcej zarobimy. Potem ktoś płacze, że wylądował na galerze lub w innym toksycznym środowisku
  • z kandydatów do pracy „lepszy” jest ten, który ma bardziej odpowiednie wykształcenie lub kompetencje fachowe. Potem często trzeba taką osobę zwolnić, bo okazuje się, że jej postawa lub umiejętności współpracy z innymi są nie do przyjęcia
  • z kilku lekarzy „lepszy” jest ten, który ma więcej tytułów przed nazwiskiem i bardziej arogancko odnosi się do innych (!)
  • z dostępnych doradców/ coachów „lepszy” jest ten, który ma więcej ładnie wyglądających certyfikatów, albo jest przysłany z „poważnej” Firmy :-) Tu powstrzymam się od komentarzy
  • „lepszym” mieszkaniem jest własny domek z dala od miejskiego zgiełku. Potem ktoś spędza pół życia w korkach przy dojazdach do pracy, dowożeniu dzieci do szkoły i koniecznych pracach ogrodowych

Takie wyliczenie można by kontynuować, ale pozostawię nieco miejsca do popisu dla Was. Istotnym jest, aby pamiętać, że kiedy podejmujemy decyzję w ważnej sprawie, to nie polegajmy zbytnio na kombinacji naszej dotychczasowej wiedzy i jednego, czy dwóch czynników. To może nas wpędzić w kłopoty, albo spowodować utratę istotnej szansy. Im bardziej zdamy sobie z tego sprawę, tym lepiej dla nas!

Na zakończenie jeszcze mały, zaczerpnięty ze sklepu na Gran Canarii przykład, jak pozory mylą. Na poniższym zdjęciu widzicie na pierwszym planie ładne, kształtne mandarynki w perfekcyjnym pomarańczowym kolorze. Na drugim planie znajdują się jakieś owoce o nieregularnych kolorach i wielkości.

Przyjrzyjmy się im bliżej

Okazuje się, że są to brzydkie, zielono-żółte mandarynki i pomarańcze lokalnej produkcji. Bliższe spojrzenie pokazuje zaskakujący fakt, że te brzydactwa są znacznie droższe od tych pięknych, kształtnych i dojrzałych z pierwszego zdjęcia. Dlaczego mimo tego ludzie, w tym też i ja tak chętnie je kupują?? Bo są smaczniejsze!!! I gdybym kierował się tylko ich wyglądem, to nigdy bym się tego nie dowiedział!!! Niech to będzie metafora, którą zabierzecie ze sobą W drugim odcinku opisze błąd, który ostatnio sam prawie popełniłem…