Blog Alexa – "Żyj dobrze, dostatnio i na luzie" - Blog o tym, jak żyć dobrze, dostatnio i na luzie
  • Strona główna
  • Blog
  • Najważniejsze posty
Strona główna
Blog
Najważniejsze posty
  • Strona główna
  • Blog
  • Najważniejsze posty
Blog Alexa – "Żyj dobrze, dostatnio i na luzie" - Blog o tym, jak żyć dobrze, dostatnio i na luzie
Relacje z innymi ludźmi, Tematy różne

Moje działania w społecznościówkach cz. 2

Otrzymałem dziś na PM wiadomość od młodej osoby, która na wiele rzeczy wymienionych przeze mnie w poprzednim poście ma odmienny punkt widzenia. Za jej zgodą pozwalam sobie przytoczyć anonimowo jego treść, odnosząc się do każdej z wypowiedzi, jak mówi nazwa naszej grupy, bez ściemy. Zrobi się z tego dłuższy tekst, niemniej mam wrażenie, że to może przydać się Czytelnikom. Proszę Was potem o wypowiedzi na ten temat, czy warto takie rzeczy pisać, bo mógłbym w tym czasie robić coś innego.

„Właśnie przeczytałam twój post „Po co działam w społecznościówkach?”
I mam nieco odmienną opinię na temat braku kontaktu do Ciebie po wysłaniu zaproszenia”.

Super, że spontanicznie się nią dzielisz, to już jest duży plus.

„Jestem młodą osobą, wychowaną w polsce przez pokoleniem lat 60, co niestety skutkuje załamanym poczuciem własnej wartości i prawdopodobnie jeszcze kilkoma latami terapii, zanim będę jednostką zdrowo podchodzącą do życia i otaczającego mnie świata.”

Nie będziemy się licytować, ale wierz mi, w tej materii nie wolałabyś być wychowywana przez pokolenie urodzone w trakcie wojny. To byli często dobrzy ludzie, ale trzeba było do nich stosować słynne „wybacz im bo nie wiedzą co czynią”

U mnie obyło się bez terapii, ale do 28 roku życia byłam dość zakompleksionym introwertykiem, co jest bardzo ważne zarówno w zrozumieniu podobnych problemów innych ludzi, jak też strategii pozwalających wyjść z takiego stanu.

„Wiem, że też miałeś pod górkę, czytałam Twoją książkę i bloga, za to od kilku ładnych lat żyjesz pełnią życia. A nasza perspektywa zależy w dużej mierze od miejsca w którym jesteśmy. Ergo, nasze perspektywy się różnią.”

Masz rację, że nasze perspektywy się różną. Z tym że to nie jest tak, że ja mam inną perspektywę niż Ty, tylko moja perspektywa jest szersza. Szersza, bo nigdy nie zapomniałem, jak to było kiedyś. Ta pamięć motywuje mnie do robienia rzeczy pro bono, aby ludzie w podobnej sytuacji nie musieli sami wszystkiego tak boleśnie odkrywać.

„Napisałeś, że z Twojego face widać, że jesteś normalnym facetem nie tworzącym wizerunku. Nope. Nie zgadzam się. Norma, to pojęcie bardzo wzgledne. Twój styl życia jest normalny dla Ciebie. True. Normalny dla każdego? Nie true. Wizerunek ma się zawsze. Jeśli nie tworzysz go swiadomie, to tworzy się sam. Ja widzę na fb starszego gościa, który często zmienia miasta, cały czas chodzi do wypasionych knajp i kawiarni. Prowadzi warsztaty, pisze książki i mówi na konferencjach. I robi wuchtę rzeczy pro bono. Plus ma młodszą żonę z którą wzajemnie chętnie chodzą na randki. Duże propsy.”

Nie twierdziłem, że mój styl życia jest normalny dla każdego :) Pisząc o wizerunku, miałem na myśli, że nie tworzę sztucznego obrazu mojej osoby, może niedostatecznie to podkreśliłem w poprzednim poście. Wiele znajomości internetowych, poznając mnie w realu stwierdza, że czują się jakby znali mnie od lat :) To chyba znak, że te obrazy są mniej więcej spójne :)

„Starszy gość”, faktycznie :) Nawet Karolina czasem nazywa mnie swoim ulubionym zabytkiem :) :)
Jeśli prześledzisz moje posty, to głównie przebywam w kawiarniach, które przy całej mojej sympatii trudno uznać za „wypasione”. Jak np. w Krakowie, gdzie ostatnio przeważnie pracuję w ciągu dnia w Coffee Street. W lokalu przeważają studenci, kawa americano kosztuje 9,50, a jak masz taką kartę klienta to dostajesz do niej niezłe ciastko marchewkowe albo rogalik za darmo. Podobnie jest w Warszawie z Ach Cafe.
Jeśli wspominam o takich lokalach, jak np. Voila Restaurant, to robię to, aby dać wskazówki osobom, które chcą partnera/partnerkę/klienta zaprosić do miejsca, gdzie będzie to całościowo miłe przeżycie. Wcale nie jest łatwo znaleźć takie restauracje, a tego typu informacjami dzielę się całkowicie bezinteresownie.
Piszę o randkach z żoną, aby zainspirować Panów do tego, aby częściej zabierali swoje partnerki na miły wieczór w lokalu, teatrze, koncercie itp. To nie musi kosztować wiele pieniędzy, a mam wrażenie, że w większości związków zdarza się o wiele za rzadko. Moje posty o konkretnych sztukach itp. mają na celu zmniejszyć „ryzyko”, że zaproszą wybrankę w miejsce, gdzie nie będzie to miły wieczór.

„Jest to styl życia, który w dużej mierze sama chciałabym mieć. Może poza żoną. I z odrobiną domku w lesie nad czystym jeziorem. Sprawia to wrażenie, że masz lepsze życie, i niestety, że jesteś lepszy.”

Jak sama napisałaś, słowo „lepsze” jest względne i zależy od osobistych potrzeb i preferencji. Nikogo nie namawiam do naśladownictwa, niemniej pokazuję istotne rzeczy dla tych, którzy chcieliby podobnie. Czy ja jestem lepszy? Jak każdy człowiek zapewne jestem lepszy w niektórych dziedzinach, w innych większość ludzi jest lepsza ode mnie. Dlatego warto komunikować i wchodzić w relacje.

„Wspominałeś, że raz chętnie spotkasz się z nieznajomym, ale drugie spotkanie, to już zupełnie inna bajka. My spotkaliśmy się raz. Na drugie spotkanie nie za bardzo miałeś czas a jak do Ciebie zadzwoniłam z pytaniem o warsztat to nie byłeś w stanie się zadeklarować. Dla „normalnej” osoby opwinno być to neutralne. Jednak przy zmiażdżonym poczuciu własnej wartości czrny wniosek sam się nasuwa. Że nie jestem osobą której przemyślenia i perspektywa mogą być dla Ciebie interesujące.”

Jeśli z jakichkolwiek powodów nie miałem czasu, to należy to uszanować, ja robię podobnie, jeśli jestem po drugiej stronie (dziś mam taki przypadek, co mnie zresztą dziwi). Jak było z tym pytaniem o warsztat, to nie pamiętam dokładnie, może było tam zbyt mało konkretu, a może wstrzeliłaś się w dość niedobry, paromiesięczny okres, kiedy miałem spory problem medyczny. Tak czy inaczej nie miało to nic wspólnego z Twoją wartością jako człowieka, musimy nauczyć się rozróżniać takie rzeczy.

„A skoro moje wiadomość miały by Cię nudzić i marnować czas, to lepiej tego unikać. Przecież jesteś bardzo zajętym czlowiekiem, co chwila wrzucasz na face info, że coś robisz.”

Jak jestem faktycznie zajęty, to nie ma mnie na FB :) Jeśli coś tutaj piszę, to albo, aby podzielić się wskazówkami jak powyżej, albo… dać ogarniętym nieznajomym sposobność spotkania się ze mną :) Działa :)

„Być może jest więcej ludzi, którzy potrzebują trochę odwagi by nawiązać kontak. Tak po prostu. Mi dał ją Twój post. Jeśli zamysł był taki, cześciej do Cb pisano, to udało się :-)”

Jak widzisz, nic złego się nie stało :) Akurat mam dziś czas i chciałem napisać coś na grupę dyskusyjną. W zeszłym tygodniu pewnie musiałabyś poczekać na odpowiedź i byłaby ona zapewne bardziej lakoniczna. No ale takie jest życie :)

Moi drodzy, zapraszam do szczerej dyskusji, jak widać, Wasze odpowiedzi mogą pociągnąć ją dalej w kierunku, który jest dla Was ważny. A mi pokażą, że jest sens odpowiadać tutaj tak obszernie.

Pozdrawiam wszystkich :)

PS: Dyskusja na ten temat odbyła się na facebooku
https://www.facebook.com/groups/430626737516740/permalink/519771515268928/

Komentarze (0) →
Alex W. Barszczewski, 2019-10-25
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Po co działam w społecznościówkach?

Jak tak patrzę na to, co się dzieje na Facebook, to mam wrażenie, że większość ludzi robi to w jednym (lub obydwu) z następujących celów:

  • Aby promować swój biznes i/lub zdobywać klientów
  • Aby “masować” swoje ego :)

Obydwa cele są całkowicie w porządku i nie zamierzam ich krytykować.

Z drugiej strony moja motywacja do publikowania materiałów w mediach społecznościowych jest jednak całkowicie odmienna. Ostatnio się nad tym zastanawiałem i generalnie mam ku temu dwa powody, jeden egoistyczny a drugi altruistyczny :)

  1. Egoistyczny – chciałbym tutaj poznawać ciekawych ludzi, których, z różnych powodów, nie miałbym szans poznać w realu. Z tak poznanymi osobami chcę kontynuować interesującą i wzbogacającą obie strony znajomość w świecie realnym. Część tych kontaktów może mieć miejsce (i ma) w media społecznościowych, ale główny punkt ciężkości znajduje się w świecie realnym.
  2. Altruistyczny – wyobrażam sobie, że gdzieś tam jest przynajmniej kilka młodych Aleksandr i kilku młodych Alexów, którzy będąc wartościowymi i obiecującymi ludźmi szukają istotnych wskazówek, jak zbudować sobie dostatnie życie, pełne radości a jednocześnie pożyteczne dla innych. Ci ludzie napotykają na zalew naukowo brzmiących, przeważnie dość bezwartościowych szkoleń i konferencji, szablonowych studiów i wypowiedzi różnych “guru”, których głównym celem jest zarobienie na poszukujących. Tymczasem istnieje wiele trików i podejść, które są równie proste co skuteczne, tylko przez swoją prostotę słabo by się sprzedawały :)
    Tym się trzeba dzielić i dlatego robię to pro bono na blogu, YT i tutaj co najmniej od roku 2006.

Na temat punktu 2 wypowiem się w jednym z następnych postów, bo to jest dla mnie bardzo ważne zagadnienie. Dziś zatrzymajmy się na chwilę przy tym moim “egoistycznym” powodzie z punktu 1.

Jeśli ktoś postudiuje moje posty, to zobaczy całkiem normalnego faceta, który mając wiele wad i słabości, specjalnie tego nie ukrywa i nie stara się stworzyć, w ramach tzw. “personal brandingu”, wizerunku człowieka, który należy do jakiejś specjalnej kasty i który jest niedostępny dla “przeciętnego śmiertelnika”. Na moim wallu nie znajdziecie ani profesjonalnych zdjęć mojej osoby w wystudiowanych pozach i w takiej też garderobie, ani zdjęć luksusowych samochodów, czy super apartamentów :) Głownie dlatego, że do dostatniego i szczęśliwego życia nie są mi one potrzebne, a ludzie, dla których takie błyskotki mają znaczenie, są poza moim zakresem zainteresowań :) Dlatego moje przesłanie dla Ciebie jest chyba jasne: “jestem normalnym, życzliwym człowiekiem, który chętnie nawiąże z Tobą znajomość, jeśli i Ty jesteś fajnym człowiekiem i wykażesz odrobinę inicjatywy”.

To też przekłada się na moją pierwszą reakcję na zaproszenia do grona znajomych na FB. Dostając takie zaproszenie, wchodzę na profil zapraszającego i jeśli jest on w miarę OK, a zdjęcie profilowe przedstawia istotę ludzką :-), to je akceptuję. Wiecie co dzieje się potem ?

  • Najczęściej nie dzieje się nic! Zaproszona osoba powiększa mój licznik liczby znajomych na FB, który dla mnie osobiście nie ma żadnego znaczenia! Nic poza to!!! Po co w takim razie zapraszała mnie do znajomych? Wszystko, co publikuję na FB jest przecież publiczne i nie trzeba być w kręgu znajomych aby to czytać. Można też zawsze kogoś po prostu obserwować (co też robi ponad 2500 osób). To jest dla mnie zagadka i będę bardzo zobowiązany, jeśli pomożecie mi w komentarzach w wyjaśnieniu tego zjawiska :)
  • Często akceptuję zaproszenie nieznanej mi osoby, i zaraz po tym otrzymuję propozycję polubienia jej fan page, strony biznesowej czy jakiejkolwiek innej. Hallo!!! Może najpierw polubimy się jako ludzie??? To nie jest dobry początek znajomości!
  • Czasem po akceptacji zaproszenia zaczynam dostawać jakieś filmiki, cytaty z oklepanymi mądrościami itp. Bez zapytania mnie, czy jestem czymś takim zainteresowany!!! Zero osobistych wypowiedzi, komentarzy czy punktów widzenia świata!
  • Czasem ktoś przysyła mi od razu różne zadania do wykonania :) Lubię robić różne rzeczy pro bono, ale dla ludzi, o których coś wiem i przynajmniej choć trochę lubię :)
  • Od czasu do czasu ktoś przyjęty do grona znajomych po prostu pisze do mnie. To jest duży krok w porównaniu do poprzednich przypadków, ale bardzo rzadko w takiej wiadomości jest np. numer telefonu, o który wszędzie proszę. Robię to dlatego, bo nie zawsze mam czas na odpisywanie, ale oddzwonienie jest znacznie mniej problematyczne. Wiadomość z sensownym zaproszeniem do bliższego kontaktu, razem z numerem na który można zadzwonić to coś tak rzadkiego, jak biały jednorożec :) A to jest najrozsądniejsza rzecz, którą można zrobić, kiedy chcemy kogoś poznać!

W tej chwili licznik na moim FB pokazuje 2661 znajomych. Na palcach obu rąk można policzyć z iloma z nich utrzymuję normalne ludzkie kontakty, z wymianą myśli, doświadczeń czy lektur w jakiś bardziej ludzki sposób (telefon, wideo, na żywo). A w taki sposób można wzajemnie wzbogacać swoje życie, co pokazują te nieliczne przykłady znajomości, które w ten sposób działają. Potencjał jest ogromny, mało kto z tego korzysta. Najtrudniejszy pierwszy krok został przecież zrobiony zaakceptowanym zaproszeniem do grona znajomych :)

Ktoś z Was ma może podobne przemyślenia?

Albo inne związane z tym tematem?

Jestem bardzo zainteresowany Waszym zdaniem.

PS: Dyskusja na ten temat odbyła się na facebooku
https://www.facebook.com/groups/430626737516740/permalink/516572168922196/

Komentarze (0) →
Alex W. Barszczewski, 2019-10-18
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Relacje z innymi ludźmi, Tematy różne

Jak wspierać osobę, którą kochasz

Dzisiaj porozmawiamy sobie głównie o wsparciu w przedsięwzięciach biznesowych, ale tak naprawdę można to rozciągnąć na inne dziedziny życia i nie tylko partnerów lecz np. dzieci. No ale wróćmy do głównego tematu.

Wiele osób, działając nawet w dobrej wierze popełnia tu poważne błędy, które potem mszczą się na wszystkich zainteresowanych.

Zacznijmy od tego, że na potrzeby naszej dyskusji generalnie możemy wszelkie wsparcie podzielić na dwa zakresy

  1. Wsparcie materialne wszelkiego rodzaju, takie .jak np. pieniądze, finansowanie mieszkania, lokalu czy różnych aspektów działalności
  2. Wsparcie w kierunku rozwoju osobistego, a szczególnie poczucia własnej wartości.

Jeśli chodzi o to ostatnie, to większość ludzi w Polsce ma je zbyt niskie w wyniku:

  • Błędów rodzica
  • Wychowania szkolnego
  • Wpływu mediów
  • Emocjonalnego kalectwa sporej części otaczającego nas społeczeństwa

To jest bardzo poważny problem, znacznie ograniczający jakość życia zarówno takiej osoby, jak i jego/jej partnera. Na dłuższą metę nie pomogą tu nawet duże pieniądze, ciuchy, samochody itp.

Sęk w tym, że autentyczne poczucie własnej wartości uzyskujemy przez konkretne rezultaty tego, co robimy i sukcesy, które osiągamy. A tutaj, wspieranie partnera w zakresie materialnym, czy robienie czegoś za niego działa na szkodę takiego poczucia i mamy prawdziwy dylemat.

Wiele osób chyba nie zdaje sobie sprawy z tego, że wyręczając partnera w zbyt wielu istotnych sprawach pozbawiamy go tego poczucie osobistego sukcesu, co w długofalowym związku jest na pewno szkodliwe i paradoksalnie może prowadzić do różnych negatywnych reakcji. Nie róbcie tego!

Bazując na moich wieloletnich osobistych doświadczeniach i takiż obserwacjach bardzo wielu innych ludzi mam dla Was następujące zalecenia:

  1. W zakresie finansowym NIE pomagajcie, poza jakimiś drobiazgami, tymi ostatnimi najlepiej w formie pożyczki. Ja wiem, że w obliczu wielu osób kupujących dzieciom mieszkania, płacącym za studia, czy fundujących partnerom wyposażenie biznesu, to brzmi jak herezja, ale długofalowe doświadczenie pokazuje, że jeśli chodzi osiągnięcie prawdziwego szczęścia w życiu, to wyświadczacie takim osobom przysłowiową niedźwiedzią przysługę. Ten temat możemy szerzej rozwinąć przy okazji.
  2. Jeżeli macie wiedzę wartościową z punktu widzenia partnera, to chętnie udostępnijcie mu ją w takim zakresie, w jakim jest on gotowy ją przyjąć i wykorzystać. Nie narzucajcie mu czegokolwiek, pamiętając o jednej z Zasad Alexa z książki „Sukces w relacjach” – nie udzielaj konsultacji bez zlecenia. Wasza wiedza i pomysły dostarczane „na żądanie” będą mile widzianym wsparciem i nie powinny zaszkodzić budowaniu poczucia własnej wartości przez partnera.
  3. Bądźcie wspierającymi partnerami w każdym zakresie życia i nie pozostawiajcie żadnych wątpliwości, że wasze uczucia wobec partnera nie mają żadnego związku z jego sukcesami, czy potknięciami biznesowymi.

Jak to dobrze zrobicie, to zobaczycie jak bardzo pozytywnie wpłynie to na cały Wasz związek i to w bardzo wielu dziedzinach!

Oto praktyczny przykład z mojego życia:

Karolina Gorczyca – Barszczewska po zdaniu egzaminu adwokackiego zrobiła rzecz uważaną za biznesowe samobójstwo: Bez rodziny prawniczej, dużych pieniędzy czy znanego nazwiska wystartowała w Krakowie z samodzielną kancelarią adwokacką. Była zbyt dumna, aby ustawić się po dotację na rozpoczęcie działalności, czy skorzystać z moich pieniędzy, a ja byłem na tyle świadomy, aby to zaakceptować. Moje wsparcie materialne polegało na pożyczeniu jej na początek rutera, drukarki i monitora. Całe wyposażenie biura kupiła za swoje skromne oszczędności, sprytnie wyszukując kilka bankrutujących firm i organizując tani transport.

Jedyne, z czego skorzystała, to z mojej wiedzy jak naprawdę rozmawiać z klientami, budować z nimi relacje i zdobywać zaufanie. Jak spowodować, aby ci klienci stali się de facto “sprzedawcami” jej usług. OK, to jest dość specyficzna wiedza, o której w praktyce nie ma pojęcia wielu „konferencyjnych guru”, coachów i nauczycieli akademickich :) Ale taką wiedzą dzielę się za darmo z różnymi osobami, przy różnych okazjach, nie tylko w ramach projektów “Top Gun”, więc nie trzeba być ze mną w związku, aby z tego skorzystać :)

Jaki jest tego rezultat?

Mam obecnie bardzo zadowoloną z życia i siebie Partnerkę, która od trzech lat ma niezależnie ode mnie własny, dobrze prosperujący biznes, klientów w całej Polsce i kilku innych krajach, którzy „sami się znajdują”, a do tego dość czasu i chęci, abyśmy razem delektowali się życiem. Nie mówiąc już o tym, że może mnie teraz bezproblemowo zapraszać na różne wycieczki, co chyba sprawia jej dużą satysfakcję :) Do tego wszyscy jej długoletni znajomi nie mogą wyjść z podziwu, jak bardzo wzrosło jej zdrowe poczucie własnej wartości :) Zdecydowanie warto było!!!

To jeszcze nie koniec historii, ale wyszlibyśmy już znacznie poza ramy tego postu :)

Zapraszam do dyskusji, ciekaw jestem Waszego zdania.

PS: Na Charmsy Biznesu mówiłem znacznie szerzej o tym, jak budować biznes z partnerką, aby optymalnie wpływało to na związek i wspólne delektowanie się życiem. Jak wykuruję sobie gardło, to może nagram podcast na ten temat.

PPS: Dyskusja na ten temat odbyła się na facebooku
https://www.facebook.com/groups/430626737516740/permalink/512680375978042/

Komentarze (0) →
Alex W. Barszczewski, 2019-10-18
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Dochód pasywny – kilka rozważań

W ostatnim moim poście między innymi wspomniałem, że nie zalecam, w przeciwieństwie do wielu guru, budowania dochodu pasywnego. W rezultacie pojawiło się kilka pytań z tym związanych, więc postaram się teraz wyjaśnić mój punkt widzenia.

Zacznijmy od kilku istotnych uwag, jednej związanej z moim brakiem precyzji :)

  • Pisząc, że w moim poście nie ma zaleceń typu „Buduj dochód pasywny” miałem dokładnie to na myśli, co napisałem, a mianowicie że nie ma u mnie takiego zalecenia :) Brak zalecenia nie oznacza potępiania lub krytyki, bardziej odzwierciedla moje osobiste przekonanie, że w tym samym czasie można robić coś lepszego :)
    Jest to naturalnie bardzo subiektywne, ale za chwilę postaram się przedstawić rozumowanie za tym stojące.
  • Po drugie, pisząc „dochód pasywny” miałem na myśli budowanie tak dużego, abyśmy z niego mogli bezproblemowo żyć, bez konieczności dalszej działalności zarobkowej.
  • Po trzecie, mój punkt widzenia dotyczy osób, które podobnie jak ja zaczynały lub zaczynają od zera. Jeśli ktoś odziedziczył lub wygrał na loterii znaczący majątek, to nieco zmienia to kilka poniższych punktów.

Przejdźmy teraz do moich rozważań, dlaczego nie jestem entuzjastą tak rozumianego dochodu pasywnego.

Powodów jest kilka:

  • Znaczący dochód pasywny zazwyczaj nie jest aż tak bardzo pasywny, jak się większości ludzi wydaje. Nieruchomości, akcje itp. w dłuższym terminie wymagają zazwyczaj jakiś działań interwencyjnych lub serwisowych. Mówię tu szczególnie o dłuższych okresach czasu (5-20 lat), bo przecież taki dochód ma nas utrzymać dłużej, niż tylko na chwilę.
  • Źródło dochodu pasywnego może zniknąć w rezultacie nie tylko zawirowań gospodarczych czy zmiany prawa, ale też drapieżnych działań rządu przyciśniętego finansowo do muru. Naprawdę uważacie, że to taki nieprawdopodobny scenariusz? Np. podatek katastralny? Jaka jest Twoja wartość rynkowa w wypadku takiego zdarzenia?
  • Zaczynając od zera, zdobycie odpowiedniego kapitału i doświadczeń, aby zbudować konkretny dochód pasywny wymaga zazwyczaj wiele wysiłku i czasu. Jeśli to jest czyimś głównym celem, to utrudnia to optymalizację działań pod kątem maksymalizacji własnej szeroko rozumianej wartości rynkowej (pisałem o tym) która pozwala nam w miarę szybkie i przyjemne wygenerowanie potrzebnych dochodów. W tym drugim przypadku nie trzeba też się tak spinać, co ułatwia rozwój intelektualny, emocjonalny i zdobywanie bogatych doświadczeń w relacjach z innymi ludźmi. Te ostatnie czynniki nie tylko dalej podnoszą naszą wartość rynkową ale też bezpośrednią jakość życia :)
  • Jest znacznie łatwiej połączyć spokojne budowanie dużej wartości rynkowej z delektowaniem się życiem, niż w wypadku starania się o jak najszybsze zarobienie kapitału na dochód pasywny. Gdyby komuś po drodze coś się stało, to w tym pierwszym przypadku przynajmniej poużywał sobie życia. A przytrafić może się każdemu z nas, niezależnie od wieku i stanu zdrowia.
  • Stuprocentowy dochód pasywny bardzo często prowadzi co najmniej do zahamowania rozwoju umiejętności kreatywnego rozwiązywania problemów i wszelkich innych z tym związanych. Nie ma tej presji i ograniczeń. To dla naszego mózgu podobnie zabójcze, jak dla mięśni i układu krążenia sytuacja, kiedy bylibyśmy na co dzień wożeni na luksusowym wózku.

Tyle na szybko. To co napisałem wynika z moich własnych doświadczeń i obserwacji poczynionych przez wiele lat, w różnych kulturach i krajach. Z oczywistych powodów jest to bardzo subiektywny punkt widzenia, choć jak wspomniałem powyżej, opierający się dość solidnych podstawach.

Wyciągnijcie własne wnioski, nawet jeśli będą odmienne od moich. Tak czy inaczej życzę Wam jak najwięcej szczęśliwych chwil i radości życia.

PS: Dyskusja na ten temat odbyła się na facebooku
https://www.facebook.com/groups/430626737516740/permalink/478398522739561/

Komentarze (2) →
Alex W. Barszczewski, 2019-09-17
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Jak podnieść jakość życia?

Jak wiecie, chętnie rozmawiam szczerze z bardzo różnymi osobami i często jestem pytany, jak ja to robię, że w sumie mimo dość zaawansowanego wieku jestem zazwyczaj pełen pozytywnej energii i radości życia.

Robiąc wiele rzeczy intuicyjnie, trudno mi było jasno odpowiedzieć na te pytania, bo wiele bardzo dobrych dla mnie spraw po prostu zdaje się „wychodzić” same z siebie :)
Po zastanowieniu się niektóre elementy tej „recepty” były dla mnie jasne, takie jak:

  • Bądź otwarty na ludzi i staraj się zrozumieć również tych różnych od ciebie.
  • W ogóle interesuj się innymi ludźmi! Ten brak zainteresowania jest problemem większości Polaków.
  • Staraj się wnosić coś pozytywnego w życie innych. To może być drobiazg, jak uśmiech nieznajomej osoby, a może duża sprawa, zmieniająca czyjeś życie.
  • Bądź ciekawy jak dziecko wielu rzeczy i zagadnień.
  • Przejmij 100% odpowiedzialności za to, co ci się przydarza. To jest oczywiście czysto robocze założenie, bo wydaje się, że nie na wszystko mamy wpływ, niemniej jest ono bardzo użyteczne.
  • Odcinaj się zdecydowanie od toksycznych ludzi, organizacji i ideologii.

To wszystko prawda, ale wyraźnie brakowało jeszcze jednego składnika, który był istotny a jednocześnie dla mnie trudny do określenia słowami.

Dziś, popijając sobie kawę na tarasie, uświadomiłem sobie, że jest on w gruncie rzeczy bardzo prosty i jeżeli jestem całkiem szczery, łatwy do opisania:

Staram się, aby przez większość czasu robić głównie te rzeczy, które lubię, najlepiej w ilościach, które mi nie szkodzą :)

I to bez patrzenia na to, co inni powiedzą, czy nadmiernych kompromisów „bo tak trzeba”!

Zastanówcie się, co by było, gdyby każde z Was zrobiło z tej ostatniej zasady priorytet i stojąc przed dowolną większą aktywnością zadało sobie pytanie: „Czy to jest coś, co lubię robić?” I doprowadziło do tego, że jeśli odpowiedź brzmi „NIE”, to znajdziecie sposób, aby się od tego średnioterminowo jakoś uwolnić, a przynajmniej (na razie) zminimalizować :)

Jak wyglądałaby jakość Waszego życia?

Wiele osób zapewne uważa, że takie życie to mrzonka, no cóż, kiedyś też tak myślałem :) Okazuje się jednak, że przy odpowiednim nastawieniu można krok po kroku do takiego życia się zbliżać, co widzę wyraźnie nie tylko na swoim przykładzie.

Istotną kwestią pozostaje sfinansowanie takiego luzackiego stylu. Tutaj mamy dwa oczywiste kierunki działania:

  • Rezygnacja z wydatków, które masują nasze ego, ale niekoniecznie jakość życia. To jest najtrudniejsze zadanie, zwłaszcza, jeśli ktoś, jak większość, jest pod nadmiernym wpływem społeczeństwa, mediów i niewłaściwego otoczenia.
  • Optymalizacja zarabiania pieniędzy, przez przynoszenie coraz większej wartości dodanej klientom i robienie tego w coraz krótszym czasie i bez zbędnych nakładów i kosztów ogólnych.

Ten drugi punkt może zdawać się trudnym, szczególnie jak ktoś dopiero zaczyna karierę, niemniej nasze eksperymenty z Karoliną (Projekt Kancelaria 2.0) pokazują, że nawet na początku i to w bardzo konkurencyjnej branży da się dużo zrobić. Trzeba tylko działać mądrze.

Zwróćcie uwagę, że w tych wszystkich powyższych elementach NIE MA tak popularnych u różnych guru zaleceń jak:

  • Pracuj ciężko,
  • Pracuj dużo,
  • Planuj długoterminowo,
  • Zbieraj certyfikaty,
  • Zaliczaj kolejne studia,
  • Buduj dochód pasywny (!),
  • Itp. :)

Ciekawe, czy to, co napisałem będzie przyczynkiem do dyskusji?
Moja wypowiedź jest oczywiście subiektywna, choć jestem przekonany, że jeśli ktoś naprawdę uświadomi sobie co lubi robić (a nie co powinien lubić) i inteligentnie zastosuje powyższe, to może stosunkowo szybko bardzo podnieść odczuwaną jakość swojego życia.

Czego Wam wszystkim życzę

PS: Dyskusja na ten temat odbyła się na facebooku
https://www.facebook.com/groups/430626737516740/permalink/477827216130025/

Komentarze (0) →
Alex W. Barszczewski, 2019-09-17
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Nie etykietuj pochopnie

Ostatnio otrzymałem bardzo pozytywną wiadomość o rozmowach na bardzo wysokim szczeblu od młodego, zdolnego przedsiębiorcy, którego miałem przyjemność pro bono nieco przygotować podczas #SpotkaniaNadMorzem :)

Dziś, w ramach przerywnika w pisaniu książki spotkałem się z innym dwudziestoparolatkiem, którego niedawno przygotowałem do rozmowy z członkiem zarządu sporej firmy i która to rozmowa o dziwo bardzo dobrze poszła :) Jak widać, Millenials, który umie w miarę składnie argumentować werbalnie robi wrażenie, stając się marketingowo „purpurową krową”, a to zawsze warto :) Jak przy prawie każdym spotkaniu zrobiłem też młodemu człowiekowi mały trening na przytomne myślenie, bo to, co w tym zakresie zrobiła polska szkoła woła o pomstę do nieba i więzienie dla sprawców!

Wspominam o tym, abyście mieli świadomość, że po świecie biegają nie tylko „guru” którzy od młodych ludzi chcą 200-1000+ złotych za godzinę, często za wątpliwej wartości „wiedzę”, ale też doświadczeni ludzie, którzy mają dość pieniędzy, aby robić coś dobrego za darmo. I tych zdecydowanie warto „zrekrutować”. O tym, jak to zrobić, piszę też akurat w rozdziale o Mentorach, mojej książki. Dziś jednak pokażę Wam mały przykład, jak skutecznie pozbawić się wszelkich szans na takie wsparcie.

Jedna z moich znajomych, którą bardzo lubię i cenię wystartowała projekt, w którym zapytała mikroprzedsiębiorców o to, z jakimi problemami się borykają. Znakomita większość narzekała na podatki, ZUS, biurokrację, co też wszystko rozumiem. Ja ze swojej strony (też jestem mikroprzedsiębiorcą) napisałem:

„…bardzo chętnie porozmawiam z Tobą na ten temat przy nadarzającej się okazji, jeśli tylko chcesz szczerej wypowiedzi. Pisząc tutaj musiałbym zrobić przykrość wielu sympatycznym wypowiadającym się osobom zaczynając od brutalnego pytania: „W jaki sposób Ty przyczyniłaś/przyczyniłeś się do tego, że Twoja sytuacja biznesowa jest tak kiepska?” Ciąg dalszy byłby pewnie jeszcze boleśniejszy, dlatego tu go odpuścimy :)
Pozdrawiam serdecznie”

W rezultacie krótkiej wymiany z obydwiema uczestniczkami dyskusji umówiliśmy się na spotkanie w Warszawie i jak zwykle cieszę się na nie, bo uwielbiam rozmowy twarzą w twarz.

Ale to nie koniec, bo ku mojemu zdziwieniu, odezwała się jeszcze inna Pani pisząc:

Pani: „Tak właśnie zachowują się zwolennicy PiS zero konkretów, wymijajaca odp, zero dyskusji…zero argumentów…”

Ja: „Ja i zwolennik PIS??? 😳 Często wyciągasz takie pochopne wnioski??? 😂 😂 😂 😂

Pani: „fakty”

Ja: „I rest my case :-)”

Teraz mam zadanie domowe dla Was. Odpowiedzcie proszę:

  • Jakie błędy popełniła ta Pani?
  • Co zrobilibyście inaczej na miejscu tej Pani (mam zrzut całej rozmowy, ale nie chcę publicznie robić jej wstydu publikując tutaj)?
  • Byłaby szansa na zrekrutowanie (za darmo) konsultanta z górnej półki? Jeśli tak, to jak to rozegrałybyście/rozegralibyście?
  • Jak brzmiałaby Wasza odpowiedź na to trudne pytanie, które postawiłem w tamtej dyskusji?

Czekam na wypowiedzi tych z Was, którzy to, co pisze tutaj traktują serio :)

PS: Książka się pisze… W tej fazie to jest prawie jak opieka nad noworodkiem – pochłania prawie cały czas :)

PPS: Dyskusja na ten temat odbyła się na facebooku:
https://www.facebook.com/groups/430626737516740/permalink/496830234229723/

Komentarze (0) →
Alex W. Barszczewski, 2019-09-17
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Jesteś przygotowany do zmian?

Znając mnie wiecie, że zazwyczaj staram się publikować pozytywne wiadomości i rady. Czasem jednak wypada zwrócić uwagę przyjaciołom na niebezpieczne sygnały wokół nas, choć często jest to przysłowiowe wołanie na puszczy. Tak było choćby wtedy, kiedy dawno przed 2007 odradzałem kupowanie sobie mieszkania na kredyt, w szczególności na kredyt frankowy… No cóż…

Tym razem każdy też może zignorować to, na co zwracam uwagę, w końcu jesteście kowalami własnego losu ( a przynajmniej macie taką możliwość)

Pierwszą rzeczą, przed którą od dość dawna ostrzegałem to coraz szybsza tendencja do zastępowania ludzkiej pracy sztuczna inteligencją i automatyzacją. To brzmi bardzo fajnie w telewizji i gazetach, ale w wypadku naszego kraju, jego obecnej polityki gospodarczej i szkolnictwa spowoduje nam ogromne problemy i to nie tylko wśród tych mniej kumatych warstw społecznych, ale też nas wszystkich.

Poczytajcie choćby raport McKinsey https://www.mckinsey.com/pl/our-insights/ramie-w-ramie-z-robotem/ na ten temat, dotyczący Polski i pomyślcie. 49% czasu pracy zajmują czynności, które w ciągu najbliższych 11 lat będą mogły być zastąpione AI i automatyzacją przy użyciu istniejących już technologii. Istniejących już dzisiaj, nikt jeszcze nie mówi o tych, które w tym czasie powstaną!!! To przełoży się na utratę 7,3 milionów miejsc pracy!!! Według danych GUS w IV kwartale 2018 pracowało w Polsce 16,4 mln osób. Policzcie sobie, co się będzie działo na rynku pracy! Jakie niepokoje społeczne może to wywołać! Co zrobi rząd w sytuacji, kiedy w czasach koniunktury zamiast budować rezerwy, przejadano je i kasa jest pusta?

To były wyzwania, które trzymałem sobie przed oczami i dzieliłem się ze znajomymi. Pociechą był fakt, że problem ten nie wystąpi natychmiast. Dziś obejrzałem co na temat aktualnej sytuacji gospodarczej i na rynku walutowym mówi Tomasz Wróblewski z WEI. WOW!

Zainwestujcie 20 minut w wysłuchanie tego prostego w zrozumieniu wideo i weźcie głęboki oddech.

W następnym kroku zastanówcie się:

  • Jakie działania należy podjąć, aby być przygotowanym na takie problemy na taką skalę?
  • Jakich działań należy jak najprędzej zaprzestać, jeśli opisane ryzyko jest realne i znaczące?
  • Co zrobić z naszymi indywidualnymi priorytetami?

Zostawiam Was z tymi pytaniami i zapraszam do wypowiedzi w komentarzach. Temat jest piekielnie niewygodny, ale przyjdzie do nas niezależnie od tego, czy chcemy, czy też nie.

Dziś jeszcze wpis w formie pisanej a nie podcastu ze względu na ważne linki.

PS: Dyskusja na ten temat odbyła się na facebooku:
https://www.facebook.com/groups/430626737516740/permalink/494345497811530/

Komentarze (0) →
Alex W. Barszczewski, 2019-09-17
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Co się liczy w życiu?

Kilka dni temu Polish Market opublikował spontaniczne zdjęcie mojej skromnej osoby trzymającej ostatni numer, w którym zamieszczono wywiad ze mną.

Wiele osób gratulowało mi i to jest bardzo miłe, dziękuję :) Warto jednak wiedzieć, że te gratulacje bardziej należały się redaktorowi, który zamiast brać jakiegoś celebrytę, znalazł faceta, który faktycznie ma wieloletnie praktyczne doświadczenie w pracy z kobietami na najwyższych stanowiskach i mógł się w miarę kompetentnie wypowiedzieć. To wcale nie jest takie oczywiste w pracy mediów i ja to cenię!

Chcecie mi pogratulować, to pogratulujcie poufnych działań z klientami, które prowadzą do skutecznych rozwiązań mimo:

  • Bardzo skomplikowanej sytuacji,
  • Sprzecznych interesów biorących udział stron,
  • Poważnych ograniczeń wszelkiego rodzaju (proceduralne, zasoby, zakres wpływów itp.),
  • Niedoboru informacji,
  • Czasem zabagnionej sytuacji wyjściowej,

Albo pogratulujcie mi niekomercyjnych spotkań jeden na jeden z dobrymi ludźmi w różnym wieku, którzy po godzinie, czy dwóch rozmowy ze mną wychodzą nie tylko ze świadomością, że mają skrzydła o których istnieniu wcześniej nie wiedzieli, ale też bardzo konkretne wskazówki jak je zacząć używać :) Ludzi, którzy wołają „WOW!!!” nie dlatego, że spojrzeli na mnie, ale na siebie, tylko trochę uważniej i pod innym kątem!

Życzę Wam, aby i Wam można było gratulować z któregoś z powyższych powodów. A najlepiej z obydwu! To bardzo pomaga osiągnąć długofalowy sukces w życiu, mierzony jego jakością wychodzącą znacznie poza aspekty materialne, bo te ostatnie, przy użyciu naszego mózgu, można dość prosto ogarnąć.

Nawiasem mówiąc, ludzie znani z celebryckich wypowiedzi w mediach, wymuskanych zdjęć itp. bardzo rzadko robią coś, co zasługuje na gratulacje z któregoś ze wspominanych powodów. Nie idźcie tą ścieżką.

Pozwólcie, że pożegnam się dziś z Wami jednym z moich ulubionych cytatów z książki Richarda Bach’a „Illusions” (wytłuszczenie moje):

“Learning is finding out what you already know.
Doing is demonstrating that you know it.
Teaching is reminding others that they know just as well as you.
You are all learners, doers, teachers.”

PS: Dyskusja na ten temat odbyła się na facebooku:
https://www.facebook.com/groups/430626737516740/permalink/466505633928850/

Komentarze (0) →
Alex W. Barszczewski, 2019-09-17
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

„Zapytaj Alexa” znowu do Waszej dyspozycji!

Na moim kanale YT sporym powodzeniem cieszyła się seria „Zapytaj Alexa” i w naszej dyskusji niektórzy z Was życzyli sobie jej reaktywacji. Ponieważ w wypadku podcastu jest to bardzo proste technicznie i organizacyjnie, to zapraszam Was do zadawania różnorodnych pytań.

Zasady:

Pytanie wysyłasz mi na maila kontakt+pytania@alexba.eu

W wiadomości, oprócz pytania napisz, czy zgadzasz się na jego zapowiedź z użyciem Twojego imienia (tylko imienia) typu „Tomek pyta …”, czy też wolisz, aby było ono zapowiedziane „Słuchacz zapytał …”. Brak takiego zapisu będzie interpretowany jako życzenie pełnej anonimowości („Słuchacz zapytał”)

Generalnie nie ma głupich pytań :) niemniej będę odpowiadał na te pytania, które spełniają następujące warunki:

  • Nie dotyczą powierzonych mi tajemnic innych ludzi lub organizacji,
  • Mam coś na ten temat do powiedzenia,
  • Chcę się na ten temat wypowiedzieć.

Zastanawiam się też nad wprowadzeniem dwóch stopni bezpośredniości odpowiedzi:

  • Standardowy, stosowany przeze mnie w normalnych kontaktach z innymi ludźmi,
  • Bezlitosny, stosowany, kiedy pracuję profesjonalnie z kimś z górnej półki i stawka jest wysoka, albo podczas projektu Top Gun.

Umówmy się, że domyślnym będzie Standardowy, ten drugi na wyraźne życzenie pytającego i oczywiście tylko wtedy, kiedy będzie to miało sens :)

Myślę, że to już ostatni z serii czysto administracyjnych postów, zamieściłem je, aby jeszcze lepiej wychodzić naprzeciw Waszym potrzebom. Dziękuję Wam za cierpliwość i zaangażowanie :)

Teraz czekam na Wasze pytania i propozycje tematów a od środy zabieram się za podcast.

PS: Dyskusja na ten temat odbyła się na facebooku:
https://www.facebook.com/groups/430626737516740/permalink/486939941885419/

Komentarze (0) →
Alex W. Barszczewski, 2019-09-17
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Twoja wartość rynkowa cz.1

Natrafiłem ostatnio na mój post napisany na blogu 13 (!!!!) lat temu. Widzę, że temat nadal nie stracił on aktualności, mimo iż minęła praktycznie cała epoka. Pozwolę sobie poruszyć go tutaj, pisząc większość tekstu na nowo, bo przyda się wielu z Was. Szczególnie tym z Was, którzy chcą iść przez życie z podniesioną głową, bez konieczności robienia nieetycznych rzeczy, czy np. układów z politykami, lub nielubianą rodziną.

Zobaczmy najpierw, od jakich czynników zależy nasza wartość rynkowa na szeroko rozumianym rynku (wszystko jedno, czy jako pracownik najemny, czy jako wolny przedsiębiorca).

Uwaga, w rozważaniach świadomie pomijam tzw. obiektywną sytuację rynkową w naszej specjalności, bo ona z definicji jest równa dla wszystkich graczy!

Nasza wartość rynkowa = To co umiemy x Jak dobrze potrafimy to sprzedać x Liczba i jakość naszych kontaktów

Powiedzmy sobie najpierw, co rozumiem pod każdym z tych elementów:

  • Wartość rynkowa – to symboliczna liczba, pokazująca nam jak dalece wykorzystujemy możliwości istniejące na danym rynku. Zaraz zobaczycie na przykładzie, co mam na myśli.
  • To co umiemy – to nasza faktyczna zdolność robienia znaczącej pozytywnej różnicy u naszych klientów. Nie ma to wiele wspólnego z zasobem zebranej przez nas wiedzy teoretycznej, certyfikatów, kursów itp. Poza kilkoma regulowanymi branżami, gdzie pewne papiery są konieczne (lekarz, adwokat), większość klientów z górnej półki ma w nosie takie rzeczy, liczy się to co naprawdę umiesz zrobić!
  • Jak dobrze potrafimy to sprzedać – można rozumieć na dwa sposoby. Jeden z nich to tzw. twarda sprzedaż, kiedy budujemy całe „lejki sprzedażowe”, wyskakujemy z każdego medium społecznościowego i nie tylko, zasypujemy ludzi mailami i ofertami itp. Nic przeciwko temu, tylko to nie jest mój sposób, wolę całkowicie inny. Taki, w którym potrafisz błyskawicznie zdobyć zaufanie klienta zarówno co do tego, co potrafisz, jak i do tego, że będziesz działać w jego najlepszym interesie. To jest sposób, w którym to klienci nie tylko sami kupują nasze usługi, ale też „sprzedają” nas innym. Tu między innym potrzebujemy umiejętności bardzo precyzyjnego używania języka, przekonującej argumentacji, w sumie rzeczy dość prostych i nie wymagających wielkich studiów.
  • Liczba i jakość naszych kontaktów – kto o nas wie i kogo znamy. Tak naprawdę to ten współczynnik też powinien być iloczynem, bo nawet jak znamy dużo ludzi, ale pod wieloma względami podobnych do nas i spoza kręgu potencjalnych klientów, to niewiele nam to w biznesie pomoże. Podkreślam, że mówimy teraz o wartości rynkowej, w życiu prywatnym dobrze jest mieć bardzo zróżnicowanych znajomych, z większością których prawdopodobnie nigdy nie będziemy robić interesów.

Zobaczmy teraz jak wygląda ten współczynnik wartości rynkowej wśród bardzo wielu ludzi po trzydziestce, których znam ze spotkań. Załóżmy, że każdy z czynników oceniam w skali 0-10, gdzie 0 oznacza brak umiejętności. To, co piszę poniżej, to oczywiście duża generalizacja, każdy może sobie policzyć własne wielkości. Najlepiej z pomocą jeszcze kogoś, bo często sami widzimy się w zbyt optymistycznym świetle :) Ja czasem pokazuję rzeczywistość na Spotkaniach Przy Kawie, albo na Top Gun :)

  • Umiejętności zawodowe – dałbym 7-8 bo przeważnie są to dobrze wykształceni ludzie z pewnym doświadczeniem zawodowym
  • Umiejętności sprzedania się – 2 (tak, tak, w szkole tego nie uczą, większość szkoleń zajmuje się głównie „naukowymi” sposobami klasyfikacji ludzi, a obiegowe metody i podejścia są często wręcz szkodliwe)
  • Kontakty – 1 (!!!) Większość ludzi ma dość ograniczony krąg znajomych, do tego wśród osób stosunkowo podobnych do nich samych. Kiepsko jest szczególnie z wartościowymi znajomościami, z osobami znacznie powyżej

Jaki współczynnik wartości rynkowej to daje:

7x2x1=14 (na 1000 możliwych!!!)

Mamy już odpowiedź na pytanie, dlaczego tak wielu ludzi albo narzeka na niskie zarobki, albo przy przyzwoitych zarobkach musi bardzo dużo pracować. Nic dziwnego, przy tak słabym wykorzystaniu potencjału rynku!

Wiele proaktywnych osób jest niezadowolonych ze swojej sytuacji i słusznie stara się tę wartość podnieść. Niestety przeważnie pracując nad tym, co najlepiej robili dotychczas, czyli podnosząc swoje kwalifikacje zawodowe. Abyśmy się dobrze zrozumieli, nie ma w tym nic złego. Ja sam przeznaczam codziennie pewną ilość czasu na dalsze kształcenie się. Niemniej zgodnie z zasadą Pareto można by część zaangażowanych w to zasobów przesunąć w kierunku poprawienia pozostałych dwóch czynników i przy ich niskim stanie wyjściowym osiągnąć szybką poprawę. Zobaczmy co stało by się z naszym przykładem po poprawie umiejętności sprzedania się z 2 na 3, a kontaktów z 1 na 2, co przy niskich wartościach początkowych tych zakresów powinno w sumie być bardzo proste:

7x3x2=42 czyli wzrost o 300%

Dla porównania zobaczmy co stało by się, gdybyśmy zamiast pracować nad sprzedażą i kontaktami podnieśli nasze umiejętności zawodowe o 2 punkty:

9x2x1=18 czyli wzrost o zaledwie niecałe 29%

Daje Wam to do myślenia? Co jest racjonalne, nawet jeśli tzw. „mądrość ludu i mediów” twierdzi coś innego?

Podzielcie się proszę w komentarzach Waszymi przemyśleniami i wnioskami.

Mam w głowie drugą cześć tego postu, ale napiszę go, jeśli będziecie faktyczne zainteresowani :)

PS: Dyskusja na ten temat odbyła się na facebooku:
https://www.facebook.com/groups/430626737516740/permalink/463402010905879/

Komentarze (0) →
Alex W. Barszczewski, 2019-09-17
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Page 2 of 31«12345»102030...Last »
Alex W. Barszczewski: Avatar
Alex W. Barszczewski
Konsultant, Autor, Miłośnik dobrego życia
O mnie

E-mail

Książka
Alex W. Barszczewski: Ksiazka
Sukces w Relacjach Międzyludzkich

Subskrybuj blog

  • Subskrybuj posty
  • Subskrybuj komentarze

Ostatnie Posty

  • Na ile potrzebujesz dyplomów i certyfikatów?
  • Jaki niedobór odczuwasz w życiu?
  • Porzuć wszystko i podążaj za pasją ????
  • Czy już zabrałeś się za swoje życie, czy jeszcze rozwiązujesz testy osobowości?
  • Zabijmy kolejną „Świętą Krowę” :)

Najnowsze komentarze

  • Jak obliczyć suplementację witaminy D3 – poprawa samopoczucia  (39)
    • Dorothy: Mój poziom vit d to 20,...
    • Alex W. Barszczewski: 5ng/ml to...
    • Alex W. Barszczewski: Bardzo dziękuję...
    • Alex W. Barszczewski: Nie czuję się...
    • Alex W. Barszczewski: Ciesze się z...
  • Na ile potrzebujesz dyplomów i certyfikatów?  (1)
    • Dawid: Moim zdaniem certyfikaty...
  • Suplementacja D3 – magnez, wapń, fosfor  (20)
    • lzka: Cześć. To bardzo ciekawe...
    • Olek: Cześć! Przeczytałem artykuł i...
    • Annx: Witaj, kiedy można spodziewać...
  • Zabijmy kolejną „Świętą Krowę” :)  (3)
    • mirek: Przeszkodą jest też zbytnie...
    • Patryk: Witam Cię Alexie Bardzo...
    • Woźny: Mała historia/przestrog a dla...
  • Jak mieszkasz?  (16)
    • tancerka: Ja mieszkam w sali...
  • Witamina D3 – źródła i jak suplementować  (17)
    • Irek: Dzień dobry Z tego co...
    • Magdalena: Dzień dobry, chcialabym...
  • Czy jesteśmy egoistami?  (23)
    • Magda: Prawda jest taka, że wszyscy...
  • Porozmawiajmy o “dbałości o zasięg”  (1)
    • Paweł Leśkiewicz: „180 osób...
  • Wracamy do spotkań na żywo!  (1)
    • Iwnowa: Jaka szkoda, że w tym czasie...
  • Dochód pasywny – kilka rozważań  (2)
    • Tomek: Cześć Alex, Dzięki za wpis!...
    • tomn: Witam Alex. Ciekawy i...
  • Wsparcie dla Ciebie to dług odbiorczy!  (2)
    • Sylwester: Alex, w zupełności się z...
    • Krystyna: Alex, bardzo się cieszę, że...
  • Nie musisz być perfekcyjnym człowiekiem! Twój partner/partnerka też nie musi być perfekcyjnym człowiekiem!  (1)
    • Adam: Alex, co sądzisz o płaceniu...
  • Preferowane kontakty – jak znaleźć się w takiej grupie?  (3)
    • Krzysztof: Hej Alex! Bardzo ciekawe...
    • vats: Pewnie, że się przyda :) Nie...
    • Marek Dul: Ciekawy punkt widzenia....
  • Jeszcze o nawiązywaniu kontaktów  (2)
    • Andrzej: Przemyśleniami wolałbym...
    • MrZigi: A dlaczego trzeba...
  • Czy jesteś Purpurową Krową, czy zwykłą Krasulą?  (142)
    • itcenter: Niestety, żeby coś osiągnąć...
  • Utrata wagi i lepsze samopoczucie – w jakiej kolejności zadziałamy.  (4)
    • Alicja: Dzień dobry, super, że zajął...

Kategorie

  • Artykuły (2)
  • Dla przyjaciół z HR (13)
  • Dostatnie życie na luzie (10)
  • Dyskusja Czytelników (1)
  • Firmy i minifirmy (15)
  • Gościnne posty (26)
  • Internet, media i marketing (23)
  • Jak to robi Alex (34)
  • Jak zmieniać ludzi wokół nas (11)
  • Książka "Sukces w relacjach…" (19)
  • Linki do postów innych autorów (1)
  • Listy Czytelników (3)
  • Motywacja i zarządzanie (17)
  • Pro publico bono (2)
  • Przed ukazaniem się.. (8)
  • Relacje z innymi ludźmi (44)
  • Rozważania o szkoleniach (11)
  • Rozwój osobisty i kariera (236)
  • Sukces Czytelników (1)
  • Tematy różne (301)
  • Video (1)
  • Wasz człowiek w Berlinie (7)
  • Wykorzystaj potencjał (11)
  • Zapraszam do wersji audio (16)
  • Zdrowe życie (7)

Archiwa

Szukaj na blogu

Copyright — Alex Barszczewski 2015