Od czasu do czasu słyszę od osób w różnym wieku, że jest już dla nich za późno aby zacząć życie według ich wyobrażeń i pragnień. To bardzo smutne stwierdzenie, zwłaszcza jak słyszy się je od ludzi w wieku poniżej trzydziestki i już dawno chciałam napisać post na ten temat. Problemem było znalezienie odpowiednich przykładów. Mam co prawda kilka takich z własnego życia, ale jakoś nie bardzo chciałem je przytaczać. Całe szczęście kilka tygodni temu, oglądając w Berlinie audycję w publicznej telewizji (która w przeciwieństwie do jej polskiej karykatury miewa sporo wartościowych programów i dyskusji) natknąłem się na tak ekstremalny przykład słuszności zasady przytoczonej w tytule, że wszystkie moje „wymiękają” :-) W międzyczasie, przeczytałem też książkę w której ta pani bardzo otwarcie opisała całą historię i zacznę od kilku faktów, które uzmysłowią Wam jak wielkie były przeszkody, zarówno te „obiektywne”, jak i te czysto psychologicznej natury, które przed nią stały.

  • Elfriede Vavrik jest ponad 80 letnia Austriaczką mieszkająca pod Wiedniem. Jeżeli potrzebujecie wsparcia dla wyobraźni co to oznacza, to przyjrzyjcie się komuś znajomemu w tym wieku
  • Odebrała bardzo konserwatywne katolickie wychowanie, gdzie seks był absolutnym tabu
  • W młodości była chudą kobietą, która uważała się za nieatrakcyjną
  • Miała dwóch mężów, pierwszy uprawiał seks w myśl zasady wejść-dojść-wyjść, drugi był niedomytym alkoholikiem, który ja praktycznie po pijanemu gwałcił
  • Po drugim rozwodzie w wieku 40 lat, mając w międzyczasie 3 synów na utrzymaniu postanowiła zakończyć historie z mężczyznami i skoncentrować się wyłącznie na prowadzeniu jej małego sklepu papierniczo-księgarskiego i wychowaniu dzieci. To absorbowało ja tak bardzo, że do przejścia na emeryturę w wieku ponad 78 lat nie miała ani czasu ani ochoty na jakiekolwiek bliższe kontakty z mężczyznami
  • Po przejściu na emeryturę zaczęła mieć poważne kłopoty z bezsennością. Jak miała ponad 79 lat poszła z tym do lekarza, aby przepisał jej silne środki uspokajające i nasenne. Lekarz, zamiast spławić ja receptą, po zanalizowaniu sprawy bardzo taktownie powiedział, że leki nasenne mają silne skutki uboczne i może lepiej poczekać z ich stosowaniem, a zamiast tego poszukać sobie mężczyzny :-) Na to Elfriede stwierdziła, że ma 79 lat, a do tego od 40 lat nie współżyła, więc jak on sobie to wyobraża. Lekarz na to, że są mężczyźni preferujący starsze panie i jeśli takiego znajdzie, to rozwiązałoby to jej problem.

Teraz zatrzymajmy się chwilę i przeczytajmy powyższe punkty i spróbujmy wczuć się w to, co działo się w jej głowie. Możecie sobie wyobrazić ogrom niepewności i „logicznych” argumentów przemawiających przeciwko idei jej doktora? Wielkie tabu istniejące zarówno w jej głowie jak i w społeczeństwie (seks jest dla młodych i pięknych) z którym też trzeba było dać sobie radę?

Co z tego wynikło?
Znającym język Goethe’go polecam lekturę jej książki „Nacktbadestrand” (Plaża nudystów), gdzie ta kobieta opisuje swoje perypetie tak otwarcie i bezpośrednio, a jednocześnie bardzo ładnym, pozbawionym wulgarności niemieckim, że gdybym nie widział jej w telewizji, to nie uwierzyłbym że pisała to prawie 81 letnia kobieta.
Dla innych duży skrót poniżej (bez pikantnych szczegółów :-))

  • W Austrii jest taki magazyn bezpłatnych ogłoszeń i tam na początku Elfriede zamieściła ogłoszenie „Dama w wieku 69 lat szuka młodszego mężczyzny do seksu bez zobowiązań”. Pani, przyjmująca ogłoszenie przez telefon poradziła jej aby „odmłodzić się” o 10 lat i to był ostatni raz, kiedy nasza bohaterka to zrobiła.
  • Bardzo wiele odpowiedzi było wulgarnych, prostackich lub pełnych oburzenia, ale… kilka było akceptowalnych. Jeden z nich okazał się sympatycznym przedsiębiorcą, mającym firmę, dom, żonę i dzieci, z nim w końcu poszła do łóżka. Podczas tego seksu miała swój pierwszy w życiu orgazm (79 lat!!!)
  • Nie chciała się uzależniać od jednego mężczyzny, więc kontynuowała poszukiwania i „testowanie”. Jej celem było znalezienie kilku facetów którzy: byli dla niej dobrzy w łóżku, można było z nimi ciekawie porozmawiać i…. musieli mieć stałe partnerki, bo Elfriede nie chciała mieć nikogo permanentnie na głowie :-)
  • W wieku lat 80 miała swój pierwszy seks analny
  • Jedna z poznanych osób, ze względu na jej skłonności SM została zdyskwalifikowana jako partner do seksu, ale została partnerem do rozmów i to właśnie ten mężczyzna powiedział jej o internecie i możliwości ogłaszania się tam :-)  W rezultacie to on umieszczał dla niej anonse i dokonywał pierwszej selekcji kandydatów. W sumie zgłosiło się ponad 100 osób, kilkadziesiąt z nich zasługiwało na bliższe „przyjrzenie sie” :-)
  • Rezultat końcowy to wyłonienie, jak pisze Elfriede jej „czterech Muszkieterów”, którzy zostali jej stałymi partnerami i zakończenie okresu poszukiwań. Jako ciekawostka byli oni w wieku 22 (!!) do 44 lat, każdy miał żonę lub przyjaciółkę, każdy wiedział, że nie jest jedynym (ale nie znali się wzajemnie). Ci Muszkieterowie w pełni zaspokajali jej potrzeby zarówno seksualne i towarzyskie, co najwyraźniej dobrze jej zrobiło i robi :-)
  • W wieku ponad 80 lat Elfriede napisała książkę, z której czerpałem większość podanych informacji, egzemplarz który mam to jest już 8 wydanie :-) wystapiła tez w kilku dyskusjach telewizyjnych, na przykład możecie ją zobaczyć i usłyszeć tutaj: http://www.youtube.com/watch?v=cAogJuD54XI
    Jeśli znacie niemiecki warto posłuchać wszystkiego :-)

Po co przytaczam te historię?
Nie chodzi mi o pochwałę gerontofilli czy też określonych gustów ludzkich. Nie chodzi mi o ocenę moralną (wszyscy zainteresowani to dobrowolnie działający dorośli i nikomu z nich nie dzieje sie krzywda) Chodzi o to, aby zobaczyć jak człowiek z poważnym, leżącym w bardzo delikatnej materii  problemem, nie mający według „zdrowego społecznego rozsądku” żadnych szans na jego rozwiązanie poradził sobie ku zadowoleniu swoim, jak i wszystkich bezpośrednio zainteresowanych. O zastanowienie się, jak w porównaniu do Elfriedy wygląda stopień trudności naszych problemów i o przemyślenie, że może zbyt szybko, zbyt łatwo godzimy się z przysłowiowym losem, zamiast używając tego, co mamy do dyspozycji łapać przysłowiowego byka za rogi.

Dziś mam do Was dość wyjątkową prośbę. Zanim opisałem te historię opowiedziałem ją wielu osobom w różnym wieku i różnej sytuacji życiowej. Sporo z nich podziękowało mi za inspirację, parę poprosiło nawet o przetłumaczenie tej książki obiecując zajęcie się jej wydaniem. Na to, zajęty moim życiem i własną książką nie mam czasu, dlatego napisałem ten post. Proszę rozpropagujcie jego istnienie, może dla kogoś, kto widzi przed sobą tylko ścianę będzie to impuls do działania, problem w tym, że musi na ten impuls się natknąć. Pomóżcie mu w tym!

Oczywiście jak zwykle bardzo chętnie podyskutuję też z Wami w komentarzach, choć dziś dopiero wieczorem będę miał na to czas