Bardzo często jesteś na rozmowie rekrutacyjnej nie wiedząc o tym!

Oczywiście stwierdzenie zawarte powyżej zazwyczaj jest bzdurą, jeśli spotykamy się w kręgu tych samych, bardzo podobnych do nas osób.

Sprawa robi się nieco bardziej skomplikowana, kiedy spotykamy się z ludźmi, którzy:

  • sami podejmują różne przedsięwzięcia w których potrzebują wsparcia,
  • albo mają szeroki krąg znajomych, którzy takowymi się zajmują,
  • albo po prostu lubią otwierać różne drzwi sympatycznym i kompetentnym ludziom.

Piszę to, bo często bywam takim rozmówcą z tej trzeciej grupy i znam sporo ludzi z tych dwóch pierwszych.
Jako człowiek życzliwy, kiedy spotykam kogoś sympatycznego, to staram się odpowiedzieć w myślach na pytanie „co mogę dla tej osoby zrobić?” ….. oczywiście wtedy, kiedy mam wrażenie że warto.

Faktem jest, że wbrew temu, co się powszechnie uważa, ciągle jest wiele szans na rynku, też dla młodych ludzi i początkujących przedsiębiorców. Stosunkowo rzadko chodzi tutaj o klasyczny „etat”, niemniej wiele osób, mnie w to wliczając, zaczęło bardzo ciekawą karierę życiową działając „bezetatowo” dla interesujących ludzi. To otworzyło cały łańcuch sposobności, którego wykorzystanie doprowadziło nas do ciekawego i dostatniego życia. Warto więc przyjrzeć się „od kuchni”, jak się taka „rekrutacja” odbywa.

Najlepiej zrobię to na przykładzie własnym, pisząc na co zwracam uwagę, kiedy rozważam, czy komuś w ogóle warto opowiedzieć o możliwości którą znam?
Moje wstępne kryteria są następujące (kolejność jest istotna!!):
1. Czy mam do czynienia z pogodnym, pozytywnie myślącym człowiekiem (!!!!)?
2. Czy mam do czynienia z człowiekiem, na którym można polegać (jeśli np. ktoś sam proponuje termin spotkania a potem się spóźnia to ma raczej „przechlapane”)?
3. Czy ten człowiek ma minimum umiejętności komunikacyjnych?
4. Czy dany człowiek ma kompetencje pasujące do kogoś, o kogo potrzebach wiem?

Ciekawe, że zdawałoby się krytyczny element kompetencji ląduje u mnie na czwartym miejscu, wiele osób, które spotykam nigdy do tego pytania nie dotrze. Założę się, że bardzo wiele osób mojego pokroju postępuje podobnie, najwyżej nie zadało sobie trudu takiego sformułowania kryteriów, jak ja powyżej.
Teraz ważne ćwiczenie dla Was:

Zastanówcie się, jak wyglądacie w świetle powyższych kryteriów i w jakim stopniu wpływa to na Wasze „szanse” u ludzi takich jak ja?

Jasne, że można sobie w życiu poradzić bez korzystania z takich sposobności, tylko w sytuacji ogromnej konkurencji jaka jest cena niekorzystania z potencjalnych atutów i dojść?
To jest tylko faza wstępna „rozmowy rekrutacyjnej”, często niestety zdarza się, że ktoś przeszedł ja bez problemu a potem z powodu dość głupich zachowań dyskwalifikuje się z bardziej zaawansowanych zadań. No ale o tym podyskutujemy w następnym poście.

Na zakończenie dam Wam przykład takiej nieudanej rekrutacji która odbyła się stosunkowo niedawno.
Jak wiecie ja oprócz moich działań zawodowych, gdzie pracuję zarobkowo maksymalnie 50 dni w roku, lubię robić różne fajne rzeczy pro bono z ciekawymi ludźmi. Ostatnio wymyśliłem sobie taki projekt że zrobię za darmo szkolenia negocjacyjne dla małej grupy młodych profesjonalistów, takie nowe wydanie słynnych w niektórych branżach warsztatów Top Gun.

Wdałem się w rozmowę z sympatyczną osobą, która biorąc pod uwagę jej sytuację pasowałaby do grupy, ale musiałem delikatnie wybadać jakie jest jej nastawienie i otwartość na uczenie się nowych rzeczy. 
Nawiązując do jej chęci otwarcia własnego biznesu o charakterze doradczym, zapytałem, co by ta osoba odpowiedziała gdyby klient zapytał „dlaczego akurat tobie mam powierzyć wykonanie moich zadań”? To jest nawiasem mówiąc, bardzo ważne pytanie, na które zawsze trzeba mieć dobrą odpowiedź bo w różnych wariantach będzie się ona ciągle przydawać. A ta młoda osoba, zaczynająca w ogóle swoją działalność, mówi do mnie „dlaczego miałbym się z tobą dzielić moim know-how” :) :)

Zdziwiony dałem jeszcze jedną szansę, nawiązując do tematu pozyskiwania klientów, ale w momencie, kiedy ta osoba zapytała „Czy ja jestem na rozmowie rekrutacyjnej?” mogłem już zgodnie z prawdą powiedzieć „Absolutnie nie!”, nawet, jeśli jeszcze 10 sekund temu była to faktycznie rozmowa rekrutacyjna na bardzo atrakcyjne warsztaty, prowadzone za darmo przez eksperta, którego od lat angażują zarządy dużych firm płacąc mu czterocyfrowe honoraria godzinowe :)

Podaję powyższą historię, jako taki mały przykład, abyście zobaczyli jak łatwo można sobie zepsuć szansę wzięcia udziału w czymś ciekawym i bardzo wartościowym. 
Pamiętajcie, kiedy rozmawiacie z kimś, kto jest spoza kręgu Waszych znajomych, może się okazać, że nie zdając sobie z tego sprawy jesteś na rozmowie rekrutacyjnej, nawet jeśli Twój rozmówca nie jest znany z występów w mediach, na konferencjach czy wystylizowanych, profesjonalnych zdjęć w mediach społecznościowych :)
Dobrze jest wtedy przynajmniej:
– wykazać zainteresowanie, nawet jeśli pewne rzeczy nie są zgodne z własnym obrazem świata czy biznesu,
– słuchać do końca co mówi ta osoba, a nie tylko po to, aby pokazać w których punktach macie inny obraz świata :),
– przejawić minimum inicjatywy własnej.

Powodzenia w wykorzystywaniu szans i otwieraniu nowych drzwi :)

PS: Dyskusja na ten temat odbyła się na facebooku:
https://www.facebook.com/groups/430626737516740/permalink/437579770154770/

aaa