Ostatnio na stronie internetowej nowego „Dziennika” w tekście napisanym przez redaktora naczelnego natknąłem się na taki tekst

 „Nie jesteśmy, jak inne gazety, surowym, karcącym nieustannie wychowawcą społeczeństwa. My nie pouczamy. Nie mówimy, co należy myśleć. Jesteśmy partnerem i przyjacielem naszych Czytelników, a nie ich mentorem”

Zdziwiony takim najwyraźniej negatywnym spojrzeniem na temat mentorstwa zajrzałem do Słownika PWN a tam:

„mentor m IV, DB. -a, Ms. ~orze; lm M. ~orzy, DB. -ów

1. przestarz. dziś książk. «nauczyciel, wychowawca, mądry doradca»
Pobierać lekcje u drogich mentorów.   

2. «człowiek stale pouczający kogoś, lubiący prawić morały»
Przybierać wobec kogoś ton mentora.”

Znów negatywny wydźwięk w tej „nowoczesnej” definicji.

Z całym szacunkiem, takie spojrzenie ma ktoś, kto nigdy w życiu nie miał szczęścia mieć prawdziwego mentora (częsta przypadłość w której historyczno-socjologiczne przyczyny nie będę teraz się zagłębiał :-) )
Jeśli chcecie w życiu coś osiągnąć, to dobry mentor jest jedną z najlepszych rzeczy, jakie się Wam mogą przydarzyć.
Wyobraźcie sobie doświadczonego przyjaciela, z którym macie bardzo otwartą komunikację. Kogoś, z kim możecie całkowicie szczerze i będąc pewnymi jego dyskrecji omówić wszelkie aspekty Waszego życia i pracy zawodowej. Kogoś, kto służy Wam nie tylko swoją wiedzą, ale też i kontaktami, co jest przecież niezwykle ważne. I wreszcie kogoś, komu zależy na Waszym sukcesie, bo inaczej tego mentoringu by się nie podjął.
Ja miałem w moim życiu kilku znaczących mentorów i bez znajomości z nimi nie byłbym dzisiaj tam, gdzie jestem.
Masz swojego mentora, czy jesteś Zosią Samosią?