Jak wiecie, chętnie rozmawiam szczerze z bardzo różnymi osobami i często jestem pytany, jak ja to robię, że w sumie mimo dość zaawansowanego wieku jestem zazwyczaj pełen pozytywnej energii i radości życia.

Robiąc wiele rzeczy intuicyjnie, trudno mi było jasno odpowiedzieć na te pytania, bo wiele bardzo dobrych dla mnie spraw po prostu zdaje się „wychodzić” same z siebie :)
Po zastanowieniu się niektóre elementy tej „recepty” były dla mnie jasne, takie jak:

  • Bądź otwarty na ludzi i staraj się zrozumieć również tych różnych od ciebie.
  • W ogóle interesuj się innymi ludźmi! Ten brak zainteresowania jest problemem większości Polaków.
  • Staraj się wnosić coś pozytywnego w życie innych. To może być drobiazg, jak uśmiech nieznajomej osoby, a może duża sprawa, zmieniająca czyjeś życie.
  • Bądź ciekawy jak dziecko wielu rzeczy i zagadnień.
  • Przejmij 100% odpowiedzialności za to, co ci się przydarza. To jest oczywiście czysto robocze założenie, bo wydaje się, że nie na wszystko mamy wpływ, niemniej jest ono bardzo użyteczne.
  • Odcinaj się zdecydowanie od toksycznych ludzi, organizacji i ideologii.

To wszystko prawda, ale wyraźnie brakowało jeszcze jednego składnika, który był istotny a jednocześnie dla mnie trudny do określenia słowami.

Dziś, popijając sobie kawę na tarasie, uświadomiłem sobie, że jest on w gruncie rzeczy bardzo prosty i jeżeli jestem całkiem szczery, łatwy do opisania:

Staram się, aby przez większość czasu robić głównie te rzeczy, które lubię, najlepiej w ilościach, które mi nie szkodzą :)

I to bez patrzenia na to, co inni powiedzą, czy nadmiernych kompromisów „bo tak trzeba”!

Zastanówcie się, co by było, gdyby każde z Was zrobiło z tej ostatniej zasady priorytet i stojąc przed dowolną większą aktywnością zadało sobie pytanie: „Czy to jest coś, co lubię robić?” I doprowadziło do tego, że jeśli odpowiedź brzmi „NIE”, to znajdziecie sposób, aby się od tego średnioterminowo jakoś uwolnić, a przynajmniej (na razie) zminimalizować :)

Jak wyglądałaby jakość Waszego życia?

Wiele osób zapewne uważa, że takie życie to mrzonka, no cóż, kiedyś też tak myślałem :) Okazuje się jednak, że przy odpowiednim nastawieniu można krok po kroku do takiego życia się zbliżać, co widzę wyraźnie nie tylko na swoim przykładzie.

Istotną kwestią pozostaje sfinansowanie takiego luzackiego stylu. Tutaj mamy dwa oczywiste kierunki działania:

  • Rezygnacja z wydatków, które masują nasze ego, ale niekoniecznie jakość życia. To jest najtrudniejsze zadanie, zwłaszcza, jeśli ktoś, jak większość, jest pod nadmiernym wpływem społeczeństwa, mediów i niewłaściwego otoczenia.
  • Optymalizacja zarabiania pieniędzy, przez przynoszenie coraz większej wartości dodanej klientom i robienie tego w coraz krótszym czasie i bez zbędnych nakładów i kosztów ogólnych.

Ten drugi punkt może zdawać się trudnym, szczególnie jak ktoś dopiero zaczyna karierę, niemniej nasze eksperymenty z Karoliną (Projekt Kancelaria 2.0) pokazują, że nawet na początku i to w bardzo konkurencyjnej branży da się dużo zrobić. Trzeba tylko działać mądrze.

Zwróćcie uwagę, że w tych wszystkich powyższych elementach NIE MA tak popularnych u różnych guru zaleceń jak:

  • Pracuj ciężko,
  • Pracuj dużo,
  • Planuj długoterminowo,
  • Zbieraj certyfikaty,
  • Zaliczaj kolejne studia,
  • Buduj dochód pasywny (!),
  • Itp. :)

Ciekawe, czy to, co napisałem będzie przyczynkiem do dyskusji?
Moja wypowiedź jest oczywiście subiektywna, choć jestem przekonany, że jeśli ktoś naprawdę uświadomi sobie co lubi robić (a nie co powinien lubić) i inteligentnie zastosuje powyższe, to może stosunkowo szybko bardzo podnieść odczuwaną jakość swojego życia.

Czego Wam wszystkim życzę

PS: Dyskusja na ten temat odbyła się na facebooku
https://www.facebook.com/groups/430626737516740/permalink/477827216130025/