Blog Alexa – "Żyj dobrze, dostatnio i na luzie" - Blog o tym, jak żyć dobrze, dostatnio i na luzie
  • Strona główna
  • Blog
  • Najważniejsze posty
  • Archiwum newslettera
Strona główna
Blog
Najważniejsze posty
Archiwum newslettera
  • Strona główna
  • Blog
  • Najważniejsze posty
  • Archiwum newslettera
Blog Alexa – "Żyj dobrze, dostatnio i na luzie" - Blog o tym, jak żyć dobrze, dostatnio i na luzie
Tematy różne

Gypsy Time z Czytelnikami cz.2

Tutaj jest ciąg dalszy naszej wspólnej relacji z małego Gypsy Time spędzonego wspólnie na Kanarach

Tomek

Pewnego zimnego styczniowego popołudnia zadzwonił do mnie Mateusz Góra i zapytał wprost: „ Jedziesz w ostatni weekend lutego na Kanary spotkać się z Alexem?”. Nasza rozmowa trwała kilka minut po czym powiedziałem, że odpowiem mu w ciągu najbliższych 2 dni. Oddzwoniłem po 10 min odpowiadając: „ dobra, jadę” :-). Nie wiedziałem czego mogę się spodziewać , jakich ludzi tam spotkam, i właściwie nawet gdzie są Kanary :-). Ale zasada którą wprowadziłem w życie 2 lata temu utwierdzała mnie w słuszności decyzji. Zasada brzmi: „NIE MYŚL, DOŚWIADCZAJ”. Czas do wyjazdu zleciał bardzo szybo.

Kiedy dotarliśmy już na Gran Canarię i spotkaliśmy się z Alexem (po drodze przeżywając sporo ciekawych przygód) zadał nam on na początku pytanie czy ma z nami rozmawiać normalnie, czy chcemy się czegoś nauczyć. Oczywiście każdy chciał się czegoś nauczyć. I wtedy się zaczęło :D.

Alex traktował nas w rozmowie bardzo bezwzględnie. Już praktycznie na początku naszego spotkania, kiedy zadałem mu pytanie o wiek, riposta brzmiała „ a jaka jest długość Twojego członka w spoczynku?” :-)

Wyjaśnienie od Alexa: Chodziło o niepotrzebne wypytywanie ludzi o „dane statystyczne”, które do niczego nie są nam potrzebne.

Scenka rozegrała się następująco:

Tomek: Alex, ile właściwie masz lat

Ja (dla treningu sygnalizując niechęć podjęcia tematu): A do czego potrzebujesz tej informacji?

Tomek nie zważając wiercił dalej: Tak po prostu chciałbym wiedzieć

No to trzeba było dać mu nauczkę – Ja: To ja chciałbym wiedzieć, jaka jest długość Twojego członka w spoczynku :-) (mieszane towarzystwo, w którym spacerowaliśmy uśmiechnęło się )

Tomek: a po co Ci to wiedzieć?

Ja: Tak po prostu chciałbym wiedzieć :-)

Tomek próbował negocjować: To jak podam Ci tę długość, to podasz mi twój wiek?

Ja (utrudniając): Pod warunkiem, że obie informacje będą zweryfikowane , zgoda?

Tomek: A jak mam zweryfikować swoją?

Ja: To Twój problem, ty chciałeś ubić interes

Po czym zorientowawszy się, że nasza grupka akurat przechodziła przez odcinek plaży zajęty przez leżących nago kilkudziesięciu gejów powiedziałem: Patrz, tutaj możesz na poczekaniu zaangażować ekspertów, którzy bardzo chętnie dokonają weryfikacji takiego pomiaru :-)

Wymiany informacji nie doczekałem się do dziś :-)

Koniec wstawki Alexa.

Bardzo szybka lekcja: Nie zadawaj ludziom pytań których odpowiedź jest Ci

niepotrzebna. Tego dnia zrozumiałem też potęgę POWER WALKÓW. Ruch, tlen i odpowiednie towarzystwo moim zdaniem, bardzo pomagają w myśleniu. Następnego dnia też miałem ciekawą lekcję noszenia portfela który zniknął z mojej kieszeni w niewyjaśniony sposób. Było tam kilkadziesiąt euro i oczywiście zdenerwowałem się na samego siebie, że nie uważałem bardziej, jednak w końcu doszedłem do wniosku, że przecież dokumentów tam nie miałem (i osobą czytającym to też odradzam trzymanie ważnych dokumentów w portfelu) pieniądze mam na koncie, za te zgubione euro może ktoś zje wreszcie porządny obiad, więc bez sensu psuć sobie humor i użalać się do końca wyjazdu.

Podczas całego pobytu doświadczyłem mnóstwo przyjemności. Nasza ekipa bardzo się ze sobą zżyła w te kilka dni. Bardzo pozytywna relację nawiązałem z każdym z uczestników wyprawy. Alex pokazał mi błędy które popełniam podczas rozmowy za co jestem mu niezwykle wdzięczny bo teraz wiem nad czym muszę pracować. Zrozumiałem jak ważne są drobiazgi w komunikacji, i że warto cieszyć się z „tu i teraz”. Dziękuję Wam. Dziękuję Izie za szczerą rozmowę i nieustanny uśmiech :-),

Alexowi za cenne lekcje których efekty już widzę w swoim życiu :-), Alkowi za zorganizowanie podróży i motywację do spalenia brzuszka :-) Kamilowi za filozoficzne rozmowy o ludzkości :-), mojemu najlepszemu przyjacielowi Mateuszowi za to, że dał mi szansę przeżycia tej przygody i za pomoc w jej realizacji. Pozdrawiam was. OOOOO SOMETIMES I GET A GOOD FEELING… :-)

___________________________

Kamil

Wyjazd na Kanary pozwolił mi na przetestowanie w rzeczywistości kilku ważnych dla mnie pragnień, ale od początku. Wszystko zaczęło się od informacji Alka na Facebooku odnośnie jego ponownego wyjazdu na Gran Canarie. Krótka i konkretna wymiana zdań na ostatnim spotkaniu czytelników we Wrocławiu, propozycja zwrotna, kontakt po i duże “TAK” z mojej strony. Bardzo “na spontanie” (przez to np. przez moje niedopatrzenie pierwsze 5 dni spędziłem w Las Palmas na północy wyspy, gdy wszyscy znaleźć mieliśmy się faktycznie po drugiej stronie :D) i w bardzo zajętym u mnie okresie, co podkręcało atmosferę i dodawało szczyptę szaleństwa do tego wszystkiego (co bardzo lubię), podekscytowany dokończyłem kilka ważnych spraw i wyruszyłem w drogę.

Alex jest osobą, która miała duży pośredni wpływ na wiele ważnych dla mnie decyzji i sposób mojego myślenia dzisiaj. Była to niesamowita okazja na poznanie go bliżej i przynajmniej w małym stopniu sposobność zobaczenia jak działa, funkcjonuje, myśli i podejmuje decyzje nacodzień. W połączeniu z niesamowitym urokiem i możliwościami wyspy i ogólnie pojętym “nieznanym” czy szansą na poszerzenie stref swojego komfortu, była to możliwość, której nie mogłem odrzucić.

Wyruszając z 35-litrowym plecakiem, nieznając nikogo, kilkoma kontaktami do osób z CouchSurfingu w telefonie i przygodą w głowie, wyruszyłem samotnie na północ wyspy do Las Palmas. Poznałem tam wiele interesujących osób, w tym kilku tubylców. Odkrywałem miejsca, których nigdy nie widziałem (często poruszałem się bez mapy, wyznaczonych tras czy też sztywno określonego celu). Cieszyłem się pogodą i chwilą w której się znajdowałem. Jednym słowem wypuściłem się na głęboką wodę, zanurzyłem się w niej i sprawiało mi to przyjemność :)

Następnie wyruszyłem, aby dołączyć do Alka i Izy (w nocy dołączyli do nas Mateusz z Tomkiem). Pierwsze spotkanie i kontakt z Alexem na wyspie i “license to kill”, bez znieczulenia poproszę ;) Zawsze szczerze i bezpośrednio, często “szorstko” i niezręcznie, ale to właśnie wtedy poszerzamy swoje strefy komfortu, możemy doświadczyć i nauczyć się najwięcej. Rozmowy, dobry feedback, wiele przemyśleń, poznawanie swoich towarzyszy, ale i siebie. Dodatkowo wyspa była świetnym miejscem na tego typu trening i dobry chillout przy okazji. Mieszanka, którą kocham: kreatywne działania w miejscach, których nigdy nie byłem.

Oto kilka z moich refleksji:

  • jak często sami sobie komplikujemy sytuacje, szukając zaawansowanych i rozbudowanych rozwiązań, zamiast rozłożyć problem na czynniki pierwsze, wrócić do tego co najważniejsze, znaleźć prostą i skuteczną metodę – KEEP IT SIMPLE
  • jak często myślimi, że istnieje jedno jedyne dobre rozwiązanie i “złoty środek”. Dobrze poznać opinie innych, ale własne, dopasowane do nas rozwiązania są najlepsze – THINK
  • jak często przekreślamy swoje szanse i stawiamy się na przegranej pozycji, kiedy w inteligentny sposób możemy całą sprawę obrócić “na plus” – USE IT!
  • jak często niepotrzebnie myślimi o następnych odległych krokach żeby coś osiągnąć, zamiast skupić się na pierwszych podstawowych, które wystarczą, żeby zrobić dużą pozytywną różnicę w naszym życiu – STEP BY STEP
  • jak niesamowicie ważne jest kierowanie emocjami w rozmowie i podtrzymywanie pozytywnej jej atmosfery, a także zadbanie o dobre samopoczucie odbiorcy w naszym towarzystwie i umiejętność “uskrzydlenia” go
  • jak często niepotrzebnie przechodzimy do werbalnego ataktu wobec drugiej osoby albo używamy “inkwizycji” w jej stosunku, kiedy możemy to zrobić dużo mądrzej i z lepszym efektem
  • jak często używamy stwierdzeń, które nic nie wnoszą do rozmowy i zakładamy nie dając tak naprawdę w pełni pokazać się drugiej stronie, zamiast zadawać więcej pytań otwartych
  • jak ważna jest jasność i klarowność naszej wypowiedzi
  • jak często drobne dla nas rzeczy, które możemy zrobić dla drugiej strony są dla niej wartościowe
  • jak często żyjemy kierując się autorytetami np. niepotrzebnie się krępując w ich towarzystwie, kiedy tak na prawdę wszyscy jesteśmy ludźmi i znając podstawowe zasady dobrego zachowania nie powinniśmy się wstydzić siebie, tego jacy na prawdę jesteśmy, udawać kogoś kim nie jeśmy, tym bardziej jeśli miałoby to służyć zaimponowaniu drugiej stronie. Bądźmy prawdziwi, naturalni i cieszmy się tym :) – BE YOURSELF
  • jaki naturalny luz ma w sobie wielu ludzi żyjących na Kanarach, cieszą się życiem i nie widzą ograniczeń. Mają to często już “na starcie”, ale nie widzę powodu, żeby czegoś takiego nie można byłoby nabyć
  • jak często podejmujemy decyzje próbując coś udowodnić lub pokazać innym. Szybciej czy później niezadowolenie wyjdzie na jaw. “Czy to Cię ekscytuje?” – dla mnie to dobry wyznacznik
  • nie wszystkie elementy naszego życia muszą być poukładane i perfekcyjne, żeby żyło nam się dobrze, często wręcz przeciwnie. Gonitwa i zaobsorbowanie rzeczami, które nie są dla nas kluczowe blokuje nas przed posuwanie się na przód i cieszeniem się życiem.

Całość była bardzo ciekawym i wnoszącym dla mnie wiele wartości przedsiewzięciem i jak każda podobna tego typu inicjatywa musiała się rozpocząć od decyzji i powiedzenia sobie “tak” (GO!), mimo wszystkich przeszkód, które stoją nam na drodze, a uwierzcie mi, że takie też były i z własnego doświadczenie wiem, że zawsze się jakieś znajdą. To te momenty, kiedy nasza prawdziwa wewnętrzna chęć, ekscytacja i determinacja zrobienia czegoś okazuje się wystarczająca do osiągnięcia danego celu lub nie.

Dodatkowo była to przygoda w wyborowym towarzystwie osób, z którymi bardzo szybko znalazłem współna płaszczyznę, co zaowocowało już bardzo ciekawymi pomysłami na przyszłość (m.in. następne wypady na Kanary). I wiecie co? Największe (i często jedyne) ograniczenia to te, które na siebie sami nakładamy!

Alex, Iza, Alek, Mateusz i Tomek – dziękuję!

________________________________

Na zakończenie od Alexa

Powyżej przeczytaliście nieedytowane wypowiedzi moich Gości.

W tym miejscu jeszcze raz dziękuję Im za bardzo miły czas, Was zapraszam do podobnych spontanicznych akcji z różnymi ciekawymi ludźmi, a na zakończenie parę rad do zapamiętania i stosowania na co dzień z pasującymi do nich obrazami:

Starajcie się chodzić po słonecznej stronie życia

Starajcie się, aby przebywać z ludźmi, z którymi jest Wam po prostu dobrze …..

Na zakończenie , pamiętajcie, że dopóki w rozsądny i wydajny sposób używacie Waszego rozumu i serca, to:

SKY IS THE LIMIT!!!!

Zapraszam do dyskusji w komentarzach

Komentarze (24) →
Alex W. Barszczewski, 2013-03-08
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Gypsy Time z Czytelnikami cz.1

Jak już wiecie z Blipa, grupa Czytelników naszego blogu spędziła około tygodnia ze mną na Kanarach i myślę, że dla nas wszystkich był to czas bardzo miły i pożytecznie spędzony. Ten post nie ma być banalną relacją z wakacji, dlatego postanowiliśmy, że każde z nas napisze swoją część opisując jak do tego doszło, dlaczego wziął udział i jakie ma refleksje po zakończeniu całości. To może przydać się innym Czytelnikom, choćby po to aby zobaczyć jak w życiu załapać się na interesujące przedsięwzięcia (niekoniecznie tylko organizowane przeze mnie) i jak najwięcej z tego wynieść, oraz jak łatwo w sumie można stworzyć coś wartościowego „z niczego” :-)

Zacznijmy więc ode mojej relacji.

Pewien czas przed wylotem na ostatni tej zimy Gypsy Time pomyślałem sobie, że może mogłoby być interesującym spędzenie paru dni na Gran Canaria ze zmotywowanymi ludźmi z blogu. Miałem już podobne doświadczenie sprzed 2 lat, wtedy było to dwie osoby i spędziliśmy razem kilkanaście godzin. Tym razem w ramach eksperymentu postanowiłem postawić się do dyspozycji na tydzień i zobaczyć co z tego wyniknie.

Jak zrekrutowałem grupę?

Zadzwoniłem do Alka Piechoty, znanego Wam choćby z akcji „Święta dla Każdego” i zapytałem, czy jest zainteresowany zarówno samym wyjazdem, jak i dobraniem grupy ludzi.

Dlaczego akurat Alek?

Znam go osobiście od akcji, kiedy z kilkoma osobami z Krakowa po prostu przyjechał na power walk do Warszawy :-) To było piękne wychylenie się, po którym nastąpiła cała seria innych przedsięwzięć, też udana wizyta na Kanarach (Koledzy przylecieli z własnej inicjatywy po uprzednim umówieniu się ze mną), spotkania czytelników czy wreszcie wspomniane akcje „Święta dla każdego”. Wszystkie te kontakty były zawsze bardzo pozytywne i konstruktywne, dlatego tak na szybko Alek był naturalnym wyborem managera do zorganizowania całej wyprawy. Poza założeniem „zbierz kilka osób, które chciałyby wpaść w dniach od-do na Kanary i otwarcie podyskutować na różne tematy” pozostawiłem mu całkowicie wolną rękę, prosząc tylko o uwzględnienie jednej osoby z blogu, wobec której mam potężny dług wdzięczności za zorganizowaną kiedyś akcję pro bono (jak się okazało, ta osoba nie mogła ze względów zdrowotnych).

Alek zabrał się do roboty i już wkrótce poinformował mnie, że ekipa jest gotowa, mają już wykupione bilety i porezerwowane hotele.

Ze względów logistycznych grupa zlatywała się kilka dni, ale już od pierwszego mój taras był miejscem ciekawych dyskusji a plaża takichże power walks :-)

Alek spisał się bardzo dobrze i mieliśmy zróżnicowaną, bardzo ciekawą grupę.

Moim założeniem było, że jeśli ktoś przebył ponad 4000 km to powinien mieć z tego jak największe korzyści, ale oczywiście do tego potrzebowałem „licence to kill” :-) Każdy z gości dobrowolnie zadeklarował gotowość do odbierania wszelkiej informacji zwrotnej bez znieczulenia jakiegokolwiek rodzaju :-) To jest dość powszechne w tej grupie wiekowej, ale sprawdzić trzeba było. Tę licencję wykorzystywałem oczywiście do maksimum i przez wszystkie dni za wyjątkiem końcówki, tak jak się umówiliśmy byłem maksymalnie upierdliwy :-) Mimo iż zgodnie z umową feedback był dawany natychmiast i przy wszystkich (!) nikt zdawał się nie mieć z tym problemu, a myślę, że w paru przypadkach dotarłem naprawdę głęboko.

Umówiliśmy się też, że bez ustalenia nie będziemy dzielić się z osobami trzecimi zawartością naszych rozmów co pozwoliło nam nie tylko na bardzo otwartą wymianę poglądów i doświadczeń, ale też nie miałem problemu z pokazaniem jak funkcjonuję na Gypsy Time, przynajmniej wtedy, kiedy jestem tutaj sam :-) Myślę że sporo praktycznych drobiazgów życiowych dotyczących mojego podejścia przyda się Gościom tak samo, jak różne taktyki i metody rozmowy, negocjacji itp. ale o tym niech się już wypowiedzą oni sami.

Opowiedziałem im też między innymi o koncepcji Alex – Travel, o której może kiedyś napiszę post, bo jest niezłym rozwiązaniem dla faceta, który chce mieć życie pełne miłych chwil i to nie sam :-) Mieliśmy okazje czytać fragmenty z mojej książki i dyskutować je, a już wkrótce potem sprawdzać pewne tezy podczas karnawału :-)

Cały ten czas zleciał bardzo szybko. Ja miałem duży „fun” mimo faktu, że gdyby złożyć wiek dowolnych dwóch osób ze zdjęcia powyżej (poza mną oczywiście), to i tak taka para byłaby młodsza ode mnie :-). Ten okres dla mnie był bardzo sympatycznym i pouczającym przeżyciem, które chętnie mogę powtórzyć. Z jednej strony potwierdziły się moje obserwacje dotyczące typowych słabości młodszego pokolenia (pisałem o tym tutaj ), ale z drugiej zobaczyłem jak daleko w różnych aspektach mogą być ci sami młodzi ludzie i jak wiele, przy odpowiednim podejściu można razem z nimi zrobić. Gdyby ten tekst czytał jakiś rodzic mający dwudziestoletnie dzieci, to zachęcam do uświadomienia sobie, jak wiele możesz z nimi przedsięwziąć, jeśli tylko będziesz miał odpowiednie podejście. Ku obopólnej korzyści i przyjemności.

Iza, Alek, Kamil, Tomek i Mateusz – dziękuję Wam!!

_____________________________________

Iza

Witaj serdecznie Alex i czytelnicy blooga, jak już wiadomo, że pisze w celu podzielenia się
z Wami wrażeniami z wyjazdu na Gran Canarie.

Kiedy Alex zadzwonił do Alka, byłam wtedy razem z nim. Alex dzwonił nie bez przyczyny, a uśmiech Alka i jego entuzjazm podczas rozmowy potwierdził to. Tak, więc po zakończeniu rozmowy telefonicznej, powtórzył mi propozycję o wyjeździe na Kanary. Wiedziałam jaki to wyjazd, iż opowiedział mi już o swojej wcześniejszej przygodzie razem z Kamilem, co spowodowało we mnie chęć przeżycia coś nowego i nie odkrytego. W sposób, jaki mi Alek powiedział o wyjeździe z zaangażowaniem i radością, już w mojej głowie pojawiły się myśli, że chcę wziąć udział w ciekawej przygodzie. Na mojej twarzy pojawił się szczery uśmiech i po szybkiej analizie powiedziałam, że zgadzam się. Był to czas, kiedy kończyłam studia, co nie było przeszkodą, by spełnić swoje marzenie. Była to niezwykle interesująca propozycja, która według mnie była szansą. Możliwość spędzenia czasu
z Alexem, nauczenie się praktycznych rzeczy odnośnie komunikacji, doświadczenie jak naprawdę w praktyce funkcjonuje się na Gypsy Time i to , że spełni się moje marzenie (to, że będę w Hiszpanii) czy to mało? Można to było połączyć, przyjemne z pożytecznym, co wzbudzało we mnie entuzjazm. Była to spontaniczna decyzja, której ani przez chwilę nie żałowałam, a wręcz uważam, że była ona najlepsza, jaką podjęłam w nowym roku. Po rozmowie z Alkiem, w ciągu kilku dni było wszystko załatwione związane z wyjazdem i pozostało tylko odliczać Byłam i jestem otwarta na nowe doświadczenia, w pełni zmobilizowana, by jak najwięcej się nauczyć i rozwijać się dalej.

Kiedy wylądowaliśmy razem z Alkiem na lotnisku w Gran Canarii, pierwsze słowa jakie wypowiedziałam, mimo, że nie wiedziałam czego mogę się dalej spodziewać, było to, że „chcę tutaj wrócić”. Byłam zachwycona.

Jakie są konkluzje z wyjazdu? Przede wszystkim, czas, który spędziłam zarówno z Alexem , jak
i Alkiem, Kamilem, Mateuszem i Tomkiem był dla mnie czasem bardzo cennym. Przebywanie
z niezwykłymi osobami, dzieleniem się swoim kawałkiem życia, prowadzenie wiele ciekawych rozmów (nie tylko podczas znanych Wam z własnego doświadczenia bądź opisywanych na bloogu „power walks”), dzięki którym poszerzyło się horyzonty, a na dodatek w takim pięknym
i malowniczym miejscu, jak uważacie, potrzebujecie czegoś więcej w takiej chwili? Wyrażenie gotowości, jak Alex napisał: „do odbierania wszelkiej informacji zwrotnej bez znieczulenia jakiegokolwiek rodzaju” było dobrym podejściem do sprawy, dzięki temu o wiele więcej się nauczyłam. Po pierwsze, kiedy nie byłam świadoma popełnianego błędu w precyzyjnym przekazywaniu informacji swoich myśli, po usłyszeniu feedbacku Alexa, mogłam powiedzieć lub zadać po raz kolejny to pytanie w sposób prawidłowy. To wcale nie jest tak łatwe, jak się wydaje, ale pouczające, jeżeli się chce czegoś nauczyć, to czemu nie wykorzystać tego i nie zrobić tego od razu. Im więcej praktyki, tym lepiej. Tym bardziej, że rozmawia się z osobą, która jest w tym kompetentna. Pewnie jeszcze nie jeden raz popełnię błąd w komunikowaniu się, jednak dzięki temu, że jestem tego świadoma, mogę to zmienić i ćwiczyć więcej, by nie popełniać ich
w ważnych dla mnie sytuacjach. Zdałam sobie sprawę, jak ważne jest zadawanie pytań otwartych, a unikanie zamkniętych, które nic nie wnoszą, chyba, że chcemy uzyskać szybką odpowiedź w celu potwierdzenia np. Czy jutro widzimy się przed kinem o 18? Dzięki otwartym pytaniom, rozmowa staje się płynniejsza i więcej uzyskuje się informacji o drugiej osobie, rzeczach, które nas zainteresowały. Zwróciłam uwagę, że podczas właściwej rozmowy między dwojgiem ludzi druga osoba czuje się wyjątkowo, traktowana jest indywidualnie, wykazywana jest szczera chęć zainteresowania, a nadawca aktywnie słucha, utrzymując kontakt wzrokowy
i zadaje otwarte pytania w celu uzyskania pełniejszych informacji.

Jeśli chodzi o podejście do życia Alexa i o koncepcję Alex – Travel, o której nam opowiedział jest bardzo pozytywnym i ciekawym postrzeganiem. Poza tym ważne jest, żeby być szczęśliwym człowiekiem w danej chwili. Robić to, na co ma się ochotę. Jedna z zasad Alexa
– eksperymentuj wiele, dzięki czemu jest się bogatszym o doświadczenia w praktyce, a nie w samej teorii. Wprowadziłam tą zasadę już podczas swoich studiów, dlatego też wiem, co chcę robić na obecną chwilę, co nie znaczy, że będę to robić za kilkanaście lat. Jednak ciągłe eksperymentowanie umożliwi mi odkrycie innych  rzeczy, które będą mnie satysfakcjonować i w czym mogę być dobra. To tylko jedna z istotnych zasad, które mi utkwiły, jak i te słowa:
„Nie przejmuj się rzeczami, na które nie masz wpływu”. Dlatego, iż kiedyś tak było, przejmowałam się niepotrzebnie rzeczami, na które nie miałam wpływu. Obecnie już to występuję rzadziej. To było miłe i pełne zaufania ze strony Alexa, że przeczytał nam fragmenty swojej książki, które zawierały ważne i cenne informacje, myślę, że nie tylko dla mnie. Byłam pod wrażeniem i czekam, aż będę mogła ją przeczytać w całości, kiedy zostanie wydana.

Było to dla mnie niesamowite i inspirujące doświadczenie, z którego sporo wyniosłam dla siebie, nie tylko pod względem precyzyjności komunikowania się, relacji damsko – męskich, męsko –męskich ( w końcu byłam tam jako jedyna dziewczyna) także podejścia do życia ludzi, seksu. Dzień za dniem uciekał, a pragnęłam, by czas się wydłużył. To było wspaniałe uczucie rozmawiając z Alexem face to face, który zaraża swoim powerem, który ma w sobie i pozytywną energią. Również dzięki temu, że znalazłam się na Gran Canarii poznałam interesujących ludzi o ciekawych osobowościach, kreatywnych
i zmobilizowanych do działania, z pozytywnym podejściem do życia. Uważam, że ze względu na krótki czas jako grupa zżyliśmy się ze sobą mimo, że każdy z nas jest inną osobą. Byliśmy
i myślę, że będziemy wobec siebie otwarci, dzięki czemu podczas spotkań z Alexem, nie czułam się w żaden sposób skrępowana, jeśli był feedback bez znieczulenia. Przeżyliśmy wspólne chwile, które chciałabym z Wami powtórzyć, bo są one dla mnie wartościowe. Cieszę się niezmiernie, że mogłam z Wami je dzielić.

Dziękuję Ci Alex, Alek, Kamil, Mateusz, Tomek :)

_______________________________

Alek

Pierwsza Zasada Eksperymentowania – eksperymentuj WIELE. To dla mnie jedna z najważniejszych, praktycznych oraz teoretycznych lekcji jakie przywiozłem ze sobą do Polski po wylocie na Kanary. Eksperymentowanie na różnych płaszczyznach (intymnych, kulinarnych, przygodowych, podróżniczych, relacji i innych) na wyspie doprowadziło mnie do bardzo ciekawych rezultatów. Oprócz tego utwierdziłem się w przekonaniu, że właśnie teraz jest mój najlepszy czas na zbieranie różnorodnych doświadczeń na wielu płaszczyznach.

Znalazłem 2 cytaty Alexa na blogu w postach o marzeniach i komentarzach pod nimi:

1. „Słońce, plaże, szmaragdowa woda, luz i to wszystko za względnie niewielkie pieniądze!!!”

2. „Dni wypełnione interesującymi przygodami, wśród pięknej natury, sympatycznych ludzi i przy pięknej pogodzie. Długie i ciekawe rozmowy na wszystkie możliwe tematy, doskonały seks z namiętną kobietą na dobranoc i na dzień dobry, dla ówczesnego trzydziestoparolatka był to program nie do przebicia.”

Jeżeli w tych punktach zamienimy trzydziestoparolatka na dwudziestoparolatka i dodamy solidną porcję edukacji z zakresu komunikacji, szeroko pojętych relacji i ogólnie życia to wszystko się zgadza ;-)

Czego się nauczyłem na Kanarach? Odpowiedź na to pytanie zawrę w pytaniach…

„Sawubona!” – co to jest i jak ważna w relacjach jest taka postawa?

Jak sprawić, aby druga strona Cię polubiła?

Jak swojego wroga obrócić w sojusznika?

Jak ważne jest precyzyjne wyrażanie się?
W jaki sposób na własną rękę ćwiczyć i kształcić umiejętności komunikacyjne?

Dlaczego powinniśmy używać komunikacji jako bardzo precyzyjnego narzędzia?

Czym jest i jak funkcjonuje Alex-Travel?

Jak skutecznie podnosić swoją atrakcyjność jako mężczyzna?

Dlaczego bycie niegrzecznym facetem popłaca? ;-)

Jakie umiejętności są dla mężczyzny „nice to have” i dlaczego?

Jak skuteczniej przekonywać do swoich pomysłów?

Jak ważny jest odpowiedni dobór słów i faktyczna znajomość ich znaczenia?

Jakie są generalne zasady startowania swojego biznesu?

Jak stawiać się jako partner w rozmowie?

Jak ważne jest dobre opanowanie najbardziej podstawowych umiejętności komunikacyjnych i jak wielu ludzi tego nie potrafi?

Jak wiele jeszcze powinienem się nauczyć?

Jak skutecznie zawrzeć nowe, wartościowe dla obu stron przyjaźnie z ludźmi innymi od Ciebie, w teorii i praktyce?

Jak pogłębiać relacje z innymi ludźmi?

Czy zawsze dostrzegam drugiego człowieka jako indywidualną osobę mającą marzenia, fantazje, potrzeby, wyzwania, problemy?
Jak ważna i jak wyróżniająca jest szczera postawa chęci wnoszenia wartości w życie innych – bardzo często naszym małym wysiłkiem?
Jakie to uczucie realizować i zrealizować w ciągu 12 dni kilka swoich marzeń jednocześnie?
Jak za niewielkie pieniądze zwiedzić i doświadczyć Gran Canarii i Barcelony?

Jak przyjemne jest pochłonięcie średnio wysmażonego steka ważącego około kilograma? ;-)

Jak upierdliwy potrafi być Alex? ;-) ;-)

Jak wygląda hedonizm połączony z nauką przez 10 dni zimą przy średnio 26 stopniach Celsjusza?

A to jest tylko część…

I jeszcze jedno – ten wyjazd nigdy nie był by tak udany gdyby nie REWELACYJNA ekipa ludzi, którą przylecieliśmy. To, co razem przeżyliśmy jest fantastyczne. Eskapada w góry, 10-kilometrowe, niemal codzienne Power Walki, wspólne wypady na plażę nocą i dniem, ciekawe rozmowy, karnawał i wspólne inicjatywy, również takie na przyszłość (Tomek, nie odpuszczę tego zakładu tak łatwo ;-) ). Żyć, nie umierać.

Alex, Iza, Mateusz, Tomek i Kamil – dziękuję. I, mam nadzieję, do następnego razu, gdziekolwiek on by nie był :-)

PS. 2 dni po przylocie do Polski miałem ważne dla mnie spotkane związane z projektem, którym obecnie się zajmuje. Wykorzystując umiejętności nabyte na Kanarach, w skrócie, stawiając się w rozmowie i negocjacjach jako partner wnoszący wartość do przedsięwzięcia i komunikując to drugiej stronie wynegocjowałem sobie atrakcyjniejsze warunki współpracy niż się spodziewałem ;-)

_______________________________________

Mateusz

poniżej moja relacja z wyjazdu.

Alek: cześć Mateusz, dzwonię, bo możemy przeżyć razem świetną przygodę, masz chwilkę? (był styczniowy wieczór)

Ja: przygoda? Już mnie zaciekawiłeś, proszę, opowiadaj.

Mi do podjęcia decyzji wystarczyło hasło: przygoda :)

Po rozmowie spojrzałem za okno, później sprawdziłem pogodę na Kanarach, zerknąłem w kalendarz i… ponad miesiąc później lądowałem na Aeropuerto de Gran Canaria.

To był dla mnie bardzo intensywny tydzień. Wprost proporcjonalna była przyjemność z pobytu oraz wiedza, którą wyniosłem. Na wiedzy skupię się w tym poście, ją trudniej opisać zdjęciami :) Po 4 dniach szkoleń, ostatni był dla wszystkich relaksem. Wtedy jednak pojawiło się ważne dla mnie pytanie: 'czego nauczyłem się podczas tego pobytu?’ Po krótkiej chwili przemyśleń wskazałem kilka rzeczy, ale efekty zobaczyłem po powrocie. Oglądam telewizję, a w niej polski dziennikarz zadaje zakmnięte pytanie bratu Benedykta XVI, a mi zaświeca się lampka, że dużo może się dowiedzieć, tylko jeśli jego rozmówca będzie miał ochotę rozwinąć swoją odpowiedź. Inne zdarzenie; kilka godzin po powrocie uczestniczę w burzliwym spotkaniu, po którym jeden z oponentów podchodzi do mnie i zadaje pytanie: co Pan o tym myśli? A ja ze spokojem odpowiadam: na jaki dokładnie temat chciałby Pan poznać moją opinie? Druga strona przygotowana na spór nie bardzo wiedziała, co zrobić z tym pytaniem. Kolejna historia miała miejsce w pociągu. Ok. 20 minut rozmawiałem ze znajomym na różne tematy związane z pracą. Często używał takich określeń jak: wszyscy, jakieś, każdy itp., więc po uzyskaniu jego zgody dopytywałem m.in. w taki sposób: na jakiej podstawie tak sądzi? Jakie… (tu różne treści)? Kiedy wychodziłem z przedziału, to oczy zwrócone na mnie, mówiły mi, że duża część osób słuchała tego co mówiłem, a ja wiedziałem, że jeszcze tydzień wcześniej nie poprowadziłbym rozmowy w taki sposób.

I jeszcze różnica pomiędzy 'dzięki’, a 'dziękuję’ jest ogromna! :))

A sama wyspa, to zależy, co kto lubi… mnie urzekła z racji różnorodności, którą tak bardzo lubię w swoim życiu. Ocean, plaża, górny, karnawał, jedzenie, ludzie, pogoda… zamierzam tam wrócić.

Bardzo dziękuję całej ekipie :) Zachwyciło mnie w Was to, że większość nie znała się w ogóle lub w małym stopniu, a mimo tego ja czułem się jakbyśmy znali się od lat, niesamowite uczucie.

Pozdrawiam serdecznie :)

Mateusz

Od Alexa: Osiągnęliśmy długość postu, przy której strajkuje WordPress :-) Dlatego Wypowiedzi Tomka i Kamila znajdziecie w następnym poście i tam też proszę o ewentualną dyskusję

Komentarze (2) →
Alex W. Barszczewski, 2013-03-08
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Rozwój osobisty i kariera

Wyjatkowy Gypsy Time :-)

Witajcie drogie Czytelniczki i drodzy Czytelnicy!!

Tym razem zostawiłem Was przez wyjątkowo długi okres czasu, tak długi że różnymi kanałami zacząłem otrzymywać zapytania, czy wszystko u mnie w porządku.

Dziękuję Wam wszystkim za tę troskę, to bardzo miło wiedzieć, że tak dużej grupie ludzi nie jest obojętne co się ze mną stanie :-)

Obiecuje, że może za wyjątkiem jednej wyprawy w lutym 2011 nie pozostawię Was tak długo w niepewności.

Jeśli ktoś, kto jest przy życiu tak długo się nie odzywa, to zasadniczo są dwie możliwości:

  • powodzi mu się bardzo źle i nie chce tym obciążać innych
  • powodzi mu się tak dobrze, że nie ma czasu i/lub energii aby dzielić się tym ze światem :-)

Całe szczęście, że w moim przypadku zdecydowanie chodziło o tę drugą ewentualność (tak naprawdę to powinienem pisać w czasie teraźniejszym bo ten stan trwa nadal :-))

Oczywiście w międzyczasie miałem też kilka ambitnych i wymagających projektów w nowymi klientami, w tym jednym zagranicznym. To co potem wygląda jak przysłowiowa bułka z masłem, wymagało dużej koncentracji na tym, co się robi zarówno w fazie przygotowań, jak i samego przeprowadzenia. Tym bardziej, że chodziło przy tym tez o sprawy, na rozwiązywanie których nie ma instrukcji :-) Tak mi zleciało kilka tygodni, ale najciekawsze jest to, co robiłem w międzyczasie i potem.

W którymś momencie powiedziałem sobie: „Rozwiązujesz czasem bardzo skomplikowane zagadnienia u swoich klientów korzystając ze swojego rozumu i dostępnych, często ograniczonych zasobów. Co by było, gdybyś konsekwentnie zastosował ten sposób myślenia i działania dla dalszego polepszenia jakości Twojego życia?”

Od słowa do czynu :-) Zacząłem od analizy zasobów, która miedzy innymi wykazała następujące:

  • generalnie, według mojego stanu wiedzy, jestem w dość dobrym zdrowiu :-)
  • nie mam żadnych długów do spłacenia
  • poza kilkoma bezproblemowymi dla mnie gentleman’s agreement nie mam znaczących zobowiązań jakiegokolwiek rodzaju
  • mogę skorzystać z dwóch „baz”, jednej w Berlinie a drugiej nad polskim morzem
  • nie muszę się troszczyć o zamówienia na drugą połowę roku, niektórzy klienci nawet zapłacili z góry aby mnie „zaklepać”
  • nie mam potrzeby lansowania sie lub błyszczenia posiadaniem rzeczy materialnych, co utrzymuje moje koszty na niskim poziomie
  • generalnie, jak już chcę, to potrafię dość dobrze używać mojego umysłu :-)
  • potrafię łatwo nawiązywać kontakty z bardzo różnymi ludźmi

Przegląd wykorzystania powyższych wykazał spore marnotrawstwo niektórych i niewystarczające użycie tych dwóch ostatnich :-) O tym pierwszym problemie napiszę wkrótce.

Dalej sprawa była już względnie prosta :-) Ci z Was, którzy pracują jako managerowie znają ten proces: mamy sytuacje obecną, określone zasoby, sytuacje pożądaną i tzw. „gap” (lukę miedzy tym co jest a tym co chcemy aby było) który chcemy domknąć.

Dobra strategia może być dość ogólna w kwestii celów, ale powinna bardzo klarownie definiować priorytety, które w moim przypadku brzmiały bardzo prosto:

  • interesujące i zróżnicowane przeżycia zarówno fizyczne jak i intelektualne
  • dobre zdrowie i kondycja fizyczna aby móc maksymalnie delektować się punktem pierwszym :-)
  • dobry i pozytywny stan ducha
  • unikanie „efektu tunelowego„

Te prościutkie założeniu umożliwiały łatwą ewaluacje każdej mozliwości, bo kto chciałby przy 30C bawić się w długie analizy? :-)

Jaki jest tymczasowy (bo Gypsy Time jest dopiero na półmetku) rezultat tych działań? Tutaj szczegółowa relacja kłóciłaby się z moją zasadą nieupubliczniania życia prywatnego, a w dodatku spowodowałaby konieczność uprzedniego sprawdzania pełnoletniości czytających :-)

Dlatego opiszmy to może porównując mnie do sytuacji  dziecka, które na wakacje zamieszkało w Disneylandzie z wolnym wstępem na wszystkie atrakcje :-)

Istotną różnicą w stosunku do tegoż dziecka jest fakt, że nie chodzi przy tym wyłącznie o tzw.” płytkie przyjemności”  które stosunkowo szybko mogą się znudzić, lecz też o takie, które dotykają nas głęboko w każdym aspekcie bycia człowiekiem, powodując w nas przy tym pozytywne zmiany .

Uważni Czytelnicy zauważą pewnie, że nie wykluczam tych  „płytkich”, bo przecież i z nich składa się nasze życie! A przecież chcemy żyć pełnia życia, nieprawdaż?

Ciekawym efektem ubocznym jest redukcja mojej w miarę stałej od kilku lat (nad)wagi o ponad 10 kg i to bez żadnych diet! Wystarczyło trochę rozsądku przy jedzeniu i urozmaicona (oraz zazwyczaj bardzo przyjemna)  aktywność fizyczna :-)

Jakie wady wykazało opisane powyżej podejście?

  • czasowo zaniedbałem ten blog i pisanie innych tekstów
  • sterta książek do przeczytania nie zaczęła maleć

Z tego wynikają następujące korekty na drugą połowę lata:

  • pewne wyrównanie proporcji między hedonistycznym a intelektualnym podejściem w wyborze aktywności danego dnia, bo chyba przesadziłem z tym pierwszym :-)
  • odrobina dyscypliny przejawiającej się w wyznaczeniu sobie codziennego pensum czasu przeznaczonego na czytanie i pisanie. Zobaczymy jak mi z tym pójdzie

Dziś właśnie jest pierwszy dzień tego skorygowanego podejścia, stąd mój tekst na blogu.

Nie było jego zamiarem „pochwalenie się” jak dobrze mi się teraz żyje. Bardziej zależy mi na tym, aby wielu z Was czytając ten post uświadomiło sobie że napisał go człowiek, który:

  • z Waszego punktu widzenia jest w dość zaawansowanym wieku, a więc pod wieloma względami możecie pobić go na głowę sprawnością i energią (to piszę serio!!)
  • żyje w Polsce
  • pracuje głównie w Polsce nie korzystając z żadnych „układów”, po prostu zarabia dostarczając klientom realna i znaczącą wartość dodaną
  • płaci w Polsce normalne podatki i ZUS bez nielegalnego kombinowania i przekrętów

Wniosek z tego taki, że jeżeli taki gość jak ja potrafi to zrobić, to Wy, najdalej w perspektywie kilku lat tym bardziej!! Trzeba tylko uświadomić sobie gdzie jesteśmy i co naprawdę jest dla nas ważne, a potem samodzielnie używać swojego mózgu ! I unikać niepotrzebnego rozpraszania zasobów!

Jeżeli ktoś ma podobne priorytety do moich, to wiele wskazówek znajdzie na blogu, zarówno we wpisach, które zamieściłem, jak i w tych, które planuję.

Wszystkim życzę realizacji waszego wymarzonego życia i zapraszam do wypowiedzi w komentarzach

Komentarze (37) →
Alex W. Barszczewski, 2010-07-27
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Mój „Gypsy Time 2008”

Jak niektórzy zapewne wiedzą, rozpocząłem już mój coroczny „Gypsy Time”, tym razem na słonecznej Gran Canarii.

Wreszcie nadszedł czas na założenie wypłowiałych szortów, ulubionej porozciąganej koszulki, rozchodzonych sandałów i przełączenie umysłu z „maszyny do skutecznego rozwiązywania problemów” w bardziej ludzki tryb działania :-)

Tym razem nie planuję kilkumiesięcznego „wyłączenia się”, to się staje nudne i w związku z tym będę trochę latał w te i wewte spotykając się w Europie z interesującymi ludźmi co będzie stanowić dobre urozmaicenie i źródła dodatkowej inspiracji.
Moje obecne miejsce pracy wygląda tak:
Moje miejsce pracy

Jak widać poniżej natura dobrze ustawiła klimatyzację :-)

a nieprzerwanie kwitnące otoczenie sprzyja relaksowi:

W takim miejscu łatwo jest nie tylko zadbać o formę fizyczną (maszeruję po plaży 10-15 km dziennie), ale też dobrze się myśli.

Mam kilka tematów, nad którymi będę się zastanawiał:

  • nieco zmieniona w 2008 koncepcja życiowa uwolniła u mnie nowe pokłady wolności w szerokim tego słowa znaczeniu i chcę się zastanowić jak wykorzystam tę dodatkową energię i zasoby
  • zahamowanie gospodarcze powoduje, że większość klientów będzie potrzebowała jeszcze skuteczniejszego i efektywniejszego  wsparcia. Mam kilka pomysłów, kiedy o nich wzmiankowałem moim rozmówcom biznesowym to wyraźnie zaświeciły im się oczy :-) Teraz z pomysłów trzeba zrobić „produkty”
  • ze względu na przepracowanie  tym roku trochę zaniedbałem ten blog, czas to nadrobić. Pierwsze efekty zapewne już widzicie, chcę jeszcze zastanowić się jak ułatwić dostęp do zgromadzonych tu informacji
  • chodzi za mną idea napisania książki dla młodych ludzi szukających pomysłów na życie, bo najwyraźniej jest takie zapotrzebowanie, a z moim życiorysem mam o czym mówić :-) Nie chcę zrobić tego jako zbiorowiska postów z blogu (to podejście nie spodobało mi się u Pavliny), więc trzeba wymyślić coś lepszego.

Nawiasem mówiąc, jeśli ktoś rozważa taki Gypsy Time to od tego roku mamy w Playa del Ingles dużą zmianę na korzyść. Firma Wavenet Canarias uruchomiła tutaj całkiem przyzwoitą całą sieć hotspotów, wszystko za rozsądne pieniądze (13 dni 28 Euro, 30 dni 40 Euro). Tutaj macie mapkę zasięgów, która ze względu na ciągłą rozbudowę sieci chyba już jest nieaktualna, bo siedząc akurat w dość brzegowym zakresie mam kontakt z 4 hotspotami, w tym 3 są z bardzo dobrym sygnałem. Gdyby ktoś z Was rozważał przylot tutaj i nie był pewien, czy w danym hotelu może Wavenet odbierać, to niech napiszę, wezmę laptop i sprawdzę :-)

Właśnie wykurowałem się z przeziębienia, więc za parę dni spróbujemy zrobić jakąś telekonferencję na Skype, zobaczymy czy ten system ją pociągnie.

Jeśli macie jakiekolwiek pytania to zapraszam jak zwykle do komentarzy. Jeśli macie czas, to zapraszam na wyspę :-)

    Komentarze (44) →
Alex W. Barszczewski, 2008-12-09
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Od jutra zaczynam „Gypsy Time”

Po bardzo intensywnej jesieni jutro opuszczam na 10 tygodni pochmurną Europę i przenoszę sie na Kanary, gdzie akurat panuje wiosenna pogoda. Jednocześnie przełączam się z trybu ściśle biznesowego na Gypsy Mode, o którym już kiedyś wspominałem. Standardowym ubraniem będą buty żeglarskie, szorty i koszulka, eleganckie ciuchy mają urlop. Kilku klientów zapowiedziało co prawda, że wpadnie aby pofilozofować o życiu spacerując po plaży, ale to na całkowitym luzie.

Naturalnie zabieram też mój laptop i mając dużo czasu obiecuję częściej niż dotychczas pisać nowe posty na główne tematy tego blogu. Mam trochę pomysłów, muszę tylko pozbierać się po pochłaniającej dużo energii pracy i oczywiście zorganizować coś w rodzaju polskiego Blue Connect.

Do usłyszenia wkrótce!!

Komentarze (38) →
Alex W. Barszczewski, 2006-11-21
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne, Zdrowe życie

Witamina D3 – źródła i jak suplementować

W poprzednim odcinku omówiliśmy, jak ustalić dawkę witaminy D3, która jest nam potrzebna.

Dziś przyjrzyjmy się jej możliwym źródłom, rozprawimy się z niektórymi rozpowszechnionymi mitami na ten temat i na koniec ustalimy jak i z czym najlepiej zażywać dawki suplementów D3

Generalnie mamy do dyspozycji 3 możliwe źródła witaminy D3:

  • Witaminę (a właściwie jej prekursor), wytwarzaną w skórze pod wpływem promieniowania UVB
  • Witaminę przyjmowaną razem z pożywieniem
  • Witaminę w postaci suplementu

Zobaczmy, jak to wygląda z najbardziej naturalnym sposobem – produkcją własną w skórze pod wpływem promieni słonecznych UVB.

Kilka faktów:

  • Zakładając optymalne warunki (młody człowiek, o jasnej karnacji, bez kremu przeciwsłonecznego, słoneczna pogoda, około południa, opalanie całego ciała po ok. 15-30 min z przodu i tyłu) może wytworzyć 10 000- 20 000 IU witaminy D
  • Z wiekiem skuteczność tego wytwarzania maleje.
  • Użyty krem przeciwsłoneczny drastycznie redukuje syntezę witaminy D, głównie blokując potrzebne do tego promieniowanie UVB. W wypadku  kremu z filtrem 8 blokowane jest ponad 97% promieniowania UVB, w wypadku filtra 15 aż 99,9%
  • Ze względu na pochłanianie promieniowania UVB w atmosferze, słońce musi znajdować się powyżej 45 stopni nad horyzontem (Twój cień musi być krótszy od Twojego wzrostu), aby synteza witaminy D była możliwa. Czyli w pewnych porach roku, możesz nawet w południe siedzieć nago na słońcu, możesz nawet się przy tym opalić (promieniowanie UVA, które jest głównie za to odpowiedzialne jest znacznie bardziej przenikliwe), ale o syntezie witaminy D możesz zapomnieć.
  • Jeśli poruszamy się na słońcu w ubraniu, to ma to niewątpliwie inne pozytywne działanie na nasz organizm, ale produkcja witaminy D spada proporcjonalnie do tego, jak duża część powierzchni naszej skóry jest zakryta.

Jak z tego widać, jeśli chciałbym w ten sposób wytwarzać sobie te wyliczone wcześniej 5000 IU dziennie, to byłoby to możliwe tylko podczas mojego letniego Gypsy Time nad morzem i to pod warunkiem, że co najmniej co drugi dzień w okolicy południa byłaby dobra pogoda i miałbym wtedy ochotę wyjść na plażę. Jakie realistyczne możliwości ma każdy z Was, możecie sobie oszacować w zależności od indywidualnej sytuacji.

Witamina D3 znajduje się oczywiście też w różnego rodzaju pożywieniu. Spójrzmy, ile jej jest w 100 g różnych produktów (dane ze źródeł niemieckich, amerykańskie są podobne tylko jest sporo przeliczania na gramy):

Śledź – 1080 IU

Łosoś – 640-880 IU

Węgorz – 840 IU

Sardynki – 400 IU

Tuńczyk – 240 IU

Makrela – 40 IU

Wątróbka – 40-68 IU

Cielęcina – 152 IU

Awokado – 140-200 IU

Jajka – 116 IU

Pieczarki – 80 IU

Masło – 10-50 IU

Śmietana – 45 IU

Ementaler – 45 IU

Edamer – 12 IU

Twaróg 40% – 8 IU

Jogurt 3,5% – 203 IU

Mleko 3,5% – 2-5 IU

Teraz, uwzględniając, że powyższe dane są w przeliczeniu na 100g produktu i nawet NIE uwzględniając, że podczas obróbki cieplnej (grillowanie, pieczenie itp.) co najmniej 50% witaminy D ulega zniszczeniu, spróbujcie sobie zestawić jadłospis, który zapewni Wam codzienna dawkę uzupełniającą :-) W moim przypadku (5000 IU dziennie) musiałbym np. jednego dnia zjeść 0,5 kg solonego śledzia, następnego dnia 1,25 kg sardynek, następnego 2,5 kg awokado, następnego 4,3 kg jajek (ponad 60 szt.) i tak dalej :-) Każdy może sobie zrobić takie obliczenie dla własnej dawki i wyrobić zdanie, co sądzić o pewnych stwierdzeniach z kolorowych czasopism i innych mediów.

Jak widać z powyższego, przyjmowanie suplementów witaminy D3 jest jedynym praktycznym rozwiązaniem dla większości z nas. Zalety tego są następujące:

  • Łatwo i dokładnie można dozować zamierzoną dawkę.
  • Witamina D3 jest bardzo tania – 210 dawek po 2000 IU możesz kupić za ok 15 zł.
  • Zapas zajmuje bardzo mało miejsca i można zabrać w każdą podróż.
  • Można bez problemu kupić preparaty w 100% wegańskie, dla tych z Was, dla których ma to znaczenie.

Przy stosowaniu suplementów witaminy D3  należy pamiętać o następujących rzeczach:

  • Witamina D jest rozpuszczalna w tłuszczach. To oznacza, że dla lepszego wchłaniania preparatu dobrze jest spożywać go razem z posiłkiem zawierającym tłuszcz.
  • Witamina D3 współdziała w wielu przypadkach z witaminami K1 i K2 i o poziom szczególnie tej ostatniej też trzeba zadbać. Witamina K1 jest dostępna we wszelkiego rodzaju zieleninie, trzeba tylko jeść te warzywa z dodatkiem tłuszczu, bo K1, podobnie jak D też jest rozpuszczalna w tłuszczach. Witamina K2 występuje w mięsie, mleku i maśle, o ile pochodzą z bydła, które pasło się na łące, a nie było karmione sztuczną paszą.  To jest w naszej praktyce rzadkość, więc generalnie dla zdrowych osób zalecana jest suplementacja K2MK7 w dawce 100 µg dziennie. Większą dawkę stosuje się przy zagrożeniu osteoporozą i kilkoma innymi problemami, ale to pozostawmy już lekarzom. Wygodnie jest znaleźć preparat łączący naszą dawkę podtrzymującą witaminy D3 ze 100 µg K2MK7 w jednej kapsułce, jak na przykład robię ja (5000 IU D3 + 100 µg K2MK7), ale nie jest to konieczne. UWAGA!! Jeśli przyjmujecie dużą dawkę uzupełniającą, to nie stosujcie wielu takich kapsułek, bo może się okazać, że przyjęliście zbyt dużo K2! Ja stosowałem po jednej mojej kapsułce dziennie, którą uzupełniałem witaminą D3 w kroplach.
  • Ważnym przy suplementacji witaminy D3 jest zapewnienie naszemu organizmowi niezbędnych ilości magnezu i wapnia. O ile z wapniem zazwyczaj nie ma problemu, to wiele osób ma spore niedobory magnezu, co tez prowadzi do różnych komplikacji. Nie wchodząc w zbyt wiele szczegółów tych komplikacji, sygnalizuje, że sprawa jest na tyle ważna, że do kwestii magnezu wrócimy w następnym odcinku.

Tyle na dzisiaj :-)

Na zakończenie podkreślam, że:

  • Dzielę się tutaj wyłącznie moimi osobistymi doświadczeniami i ogólnie dostępną wiedzą, którą można znaleźć w międzynarodowych bazach danych, publikacjach i wykładach.
  •  Dokładam starań, aby wszystko było zgodne z aktualnym stanem wiedzy, niemniej, ze względu na złożoność tematu i liczbę badań nie mogę tego gwarantować
  • Ten kanał ma charakter wyłącznie informacyjny, w żadnym wypadku nie może zastąpić fachowej konsultacji lekarskiej czy terapii.
  • Nie ponoszę odpowiedzialności za skutki stosowania przekazywanej wiedzy, każdy z Was robi to na własną odpowiedzialność.
  • Ze względu na jego popularny charakter większość informacji podana jest w uproszczonej formie i nie pretenduje do naukowej precyzji.

PS: Chcesz być na bieżąco informowany o nowych postach, filmach i innych aktywnościach, to zapisz się na mój newsletter :-)
http://bit.ly/Alexba
W ten sposób, niczego nie przeoczysz.

Komentarze (20) →
Alex W. Barszczewski, 2019-01-18
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Tematy różne

Kontakt z mentorem cz.1

Krótki tekst o mentorach cieszył się sporym powodzeniem, a część z Was napisała do mnie, że nie może doczekać się szerszego potraktowania tematu w nowej książce. Ponieważ jestem jeszcze na Gypsy Time nad morzem i raczej w najbliższych dniach, ze względu na super pogodę, raczej książki pisał nie będę, to wrzucę w kilku odcinkach parę przydatnych uwag na sam początek, posiłkując się między innymi przykładami z mojej akcji #Rozmowa_z_Alexem czy też #SpotkaniaNadMorzem. To są co prawda luźniuteńkie akcje pro bono, ale niektóre popełniane błędy mogą Was łatwo zdyskwalifikować u Waszego wymarzonego Mentora. Zgodnie z Waszymi życzeniami będę używał bardzo bezpośredniego języka, bardziej idącego w feedback typu Top Gun, niż miłej rozmowy, zgoda? :-) Jeśli komuś ma to przeszkadzać, to lepiej niech dalej nie czyta :-)

Pierwsza zasada przy nawiązywaniu kontaktu, to nieutrudnianie tego drugiej stronie.

Na przykład przy #Rozmowa_z_Alexem prosiłem o zgłaszanie chęci na taką rozmowę pisząc na specjalny mail. To nie jest moje widzimisię, tylko wolę poświęcić te kilka godzin dziennie na ciekawe rozmowy, a nie administrowanie nimi. Automatyczne zebranie tego w jeden folder bardzo to ułatwia. Większość z chętnych to zrozumiała, ale niektórzy przysyłali zgłoszenia na inne adresy mailowe, Messengerem, czy też SMS-em :-)

Feedback typu Top Gun:
Jeżeli nie jesteś w stanie wykonać prostej instrukcji napisanej w Twoim ojczystym języku, to dlaczego mam się z Tobą zadawać, zwłaszcza, jak mam do dyspozycji ludzi, którzy nie mieli z tym problemu?

Jeżeli mówimy o mentorach z górnej półki, którzy ewentualnie będą Was mentorować za darmo, a nie „zawodowych mentorach”, którym zależy głównie na Waszej kasie, to jest to bardzo prosty sposób, aby się u nich zdyskwalifikować na samym początku. Może też być, że na początku będziecie przez nich testowani, poprzez danie Wam specyficznej instrukcji i sprawdzenie, na ile dokładnie mogliście ją wykonać :-) Serio! Chcecie coś super za darmo, musicie się zakwalifikować!

Kilka dodatkowych uwag.
Kolega, któremu wczoraj podczas #Rozmowa_z_Alexem sam zaproponowałem, że będę go bezpłatnie mentorował, w ciągu 24 godzin przysłał mi materiały o nim, o które prosiłem i to dokładnie w takiej formie jak chciałem :-) Duży plus na początku :-) Podaję jako pozytywny przykład.

Druga sprawa, to mimo kolejki w najbliższych dniach nie umawiam żadnych nowych wideo rozmów. Jak wspomniałem, jestem do niedzieli nad morzem i raczej będę korzystał z plaży. Rozmowy wznowimy w poniedziałek, już z Warszawy. Na marginesie, prawie każda z dotychczasowych trwała ok 60 minut (nie był to więc small talk :-)) i znakomita większość z nich była też i dla mnie bardzo interesująca. W niektórych chętnie udzielałem konkretnych rad, czy też rozwiązywałem problemy, za które normalnie należałoby wystawić czterocyfrową fakturę, ale jak zapowiadałem, jest to akcja pro bono :-) You are welcome :-)

 

Image already added

Komentarze (0) →
Alex W. Barszczewski, 2018-08-18
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Dostatnie życie na luzie

Życie pełne życia cz. 2

Kliknij dla wszystkich dotychczasowych odcinków …

W dzisiejszym odcinku mówię o tym, jakie 2 podstawowe warunki i 3 krytyczne elementy trzeba spełnić, aby móc długoterminowo pozwolić sobie na pracę ok. 50 dni w roku i robienie innych interesujących rzeczy w 315 pozostałych :-)

Zachęcam do uważnego obejrzenia, przemyślenia i … wyciągnięcia własnych wniosków.  Wszystko, o czym mówię bazuje na moim osobistym, ponad 20 letnim doswiadczeniu, oraz obserwacji innych ludzi, którzy często robia to znacznie lepiej ode mnie. Nie jest to żadna wydumana, czy wyczytana gdzieś teoria, lecz rzeczy, które faktycznie działają w życiu moim i kilku innych ludzi. Nie ma oczywiście gwarancji, że bedą działać u każdego z Was, ale spróbować warto :-)
Zapraszam wszystkich do wypowiedzi w komentarzach pod postem. Jesli będziecie mieli jakiekolwiek pytania, to tam też jest bardzo dobre miejsce, aby je zadać :-)

Jeżeli ktoś preferuje wersję audio to może ją tutaj odsłuchać albo ściągnąć .

PS: Czy chcecie, abym pod odcinkami video publikował transkrypcję tego, co mówię? Ile osób chętnie wysłuchałoby wersji audio? Ten cykl jest dopiero w fazie niemowlęcej, więc szukam dodatkowych możliwości, aby zwiekszyc jego użyteczność dla Was.

PPS: Wybaczcie rózne „chropowatości” techniczne. Po zakończeniu Gypsy Time poproszę kogoś lepiej obeznanego o pare wskazówek, na razie koncentruję sie na zawartości

 

Komentarze (13) →
Alex W. Barszczewski, 2015-08-03
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Jak to robi Alex

Kupiłem sobie buty zimowe…

Większość z Was, czytając powyższy tytuł zapewne zastanawia się, co mi odbiło, że na taki banalny temat pisze ekstra post :-) i oczywiście normalnie nie użyłbym takiego tytułu.

To obuwie, którego właścicielem stałem się kilka tygodni temu ma jednak pewną symboliczną wymowę, to są pierwsze buty zimowe które w ogóle posiadam od co najmniej kilkunastu lat!!!

Ten fakt, może już nieco bardziej niecodzienny, też nie byłby wart poświęcania mu uwagi, gdyby nie był konsekwencją pewnej korekty sposobu myślenia i działania, którą chcę się z Wami podzielić. Uprzedzam, że w rezultacie czytany właśnie przez was tekst może prowadzić do bardzo daleko idących zmian.

Zacznijmy od pewnej mojej słabości, a mianowicie kiepskiej tolerancji na bardzo długie okresy ciemności, tak typowe dla Europy Środkowej w miesiącach listopad-luty. Z zimnem radzę sobie doskonale, ale długotrwały brak światła słonecznego i typowe tutaj wahania ciśnienia pozbawiają mnie energii życiowej. Dlatego, odkąd mogłem sobie na to pozwolić, czyli od około połowy lat dziewięćdziesiątych zawsze uciekałem zimą z naszego kontynentu w cieplejsze regiony. Najpierw przez kilka lat spełniałem moje marzenie pomieszkując zimą na małym jachcie żaglowym na Florydzie. Tam, po raz pierwszy uświadomiłem sobie, że dla kogoś o dużej energii życiowej i sprawnym umyśle przebywanie miesiącami w rajskich (atrakcyjna kobieta, żagle, słońce, plaża, delfiny, zero zmartwień) warunkach wcale nie jest takim ostatecznym spełnieniem, jak mogłoby się wydawać. W rezultacie, po przemieszkaniu w sumie ponad 2 lat na pokładzie stwierdziłem, że będę uciekał nieco bliżej, co da mi więcej elastyczności podróżowania w te i we wte, pozwoli klientom i znajomym na odwiedzanie mnie itp.

I tak wylądowałem na Gran Canaria. Najpierw spędzałem tam ponad 3 miesiące w jednym kawałku, powoli zacząłem je rozbijać na miesięczne pobyty rozdzielone stosunkowo krótkimi pobytami w Europie poświęconymi spotkaniom i pracą nad ciekawymi zadaniami klientów. To było znaczne urozmaicenie w stosunku do życia na jachcie, ale na dłuższą metę okazało się niewystarczające. Podczas ostatniego pobytu zadałem sobie bardzo głębokie pytanie, czy to co robię jest dokładnie tym, co w danym momencie mnie najbardziej kręci. I mimo, że mam tam bardzo dobrą pogodę, mieszkam w bardzo dobrych warunkach i odwiedzają mnie bardzo ciekawe osoby stwierdziłem, że nie. Że potrzebuję :

  • Ciekawych i różnorodnych zajęć i wyzwań
  • Spotkań i rozmów z dużą liczbą ciekawych i różnorodnych ludzi

A o to, w moim wypadku, najłatwiej tutaj, w Polsce. Rozwiązanie było więc proste, ku zdumieniu dyrekcji hoteliku, w którym zazwyczaj mieszkałem (i gdzie w piwnicy permanentnie czeka na mnie waliza z moimi rzeczami :-)) zapowiedziałem, że nie wrócę przed listopadem i postanowiłem pozostać w kraju. Nie wiedząc do końca jak zareaguje mój organizm, brałem pod uwagę, że w razie czego awaryjnie wrzucę się w jakiś samolot na południe i będę się ewakuował :-) No i jak tu zostałem, a sypnęło śniegiem, to kupiłem sobie zimowe buty, których brak był symbolem mojego dotychczasowego życia, którego zazdrościło mi wiele osób.

Jaki jest rezultat tego eksperymentu?

Po stronie minusów w ostatnich miesiącach spędzonych tutaj było kilka dni, które mniej czy bardziej przespałem, bo kompletnie nic mi się nie chciało. Nie było ich jednak tak wiele jak się obawiałem, a w ciągu pozostałych:

  • Rozpocząłem pracę nad kilkoma interesującymi mnie projektami prywatnymi, których poprowadzenie na Gran Canarii byłoby utrudnione ze względu na brak wyposażenia
  • Nauczyłem się obsługiwać nowy dla mnie system obróbki zdjęć, co na małym laptopie byłoby problematyczne i nie sprawiało takiej frajdy
  • Będąc na miejscu spotkałem się face-to-face z kilkoma klientami, co zaowocowało nie tylko ciekawymi rozmowami, ale też kilkoma lukratywnymi zleceniami
  • Odświeżyłem sporo znajomości prywatnych z ciekawymi ludźmi mając czas na spotkania z nimi. To może się wydawać proste, ale jak się jest 3 miesiące w zimie na Gypsy Time i 2-3 miesięcy na Gypsy Time w lecie, to wszystkie powyższe aktywności muszą być wciśnięte w pozostały czas
  • Rozpocząłem w Warszawie bardzo efektywny coworking w kilkoma interesującymi osobami, o czym napiszę w kolejnym poście. Okej, coworking na tarasie w Playa del Ingles z atrakcyjną znajomą nie potrzebującą ubrania, też miał swoje zalety, ale coś za coś :-)

Reasumując mój pobyt tutaj, kilka dni wypadło mi z aktywnego kalendarza, nie ruszam się tyle na świeżym powietrzu i nie pogłębiam opalenizny, ale generalnie jestem o wiele bardziej zadowolony z mojego życia i tego co robię! Mimo, iż pozornie dokonałem zmiany typu „zamienił stryjek siekierkę na kijek” nie będąc do tego w żaden sposób zmuszony, jest to pociągnięcie znacznie poprawiające jakość mojego życia!!

Pisze o tym, bo często się zdarza, że mamy jakiś stan „A” uznawany przez większość ludzi za „lepszy” (jak moja Gran Canaria) od stanu „B” (zima w Polsce). Ba, często sami popróbowawszy uznajemy stan „A” za lepszy!!! Tak było też w moim wypadku.

Łatwo wtedy uznać, że tak już będzie zawsze i na przykład podjąć działania zmierzające do „zacementowania” tego stanu „A”, a przynajmniej bezrefleksyjnie w tym stanie tkwić. Nowe sposobności i czekające na odkrycie aspekty naszego życia w tym czasie przemijają, często bezpowrotnie.

A wystarczy tylko:

  • Zadać sobie pytanie „co naprawdę teraz mnie kręci?” (w przeciwieństwie do tego, co kręciło mnie np. rok temu)
  • Zastanowić się bez uprzedzeń, gdzie, w jakim otoczeniu i środowisku mogę to najlepiej zrealizować bez skomplikowanych i kosztownych działań
  • Jeżeli jest to sytuacja „B”, to spojrzeć poza jej mniej atrakcyjną otoczkę (jak kiepską pogodę w moim przypadku) i albo używając naszej kreatywności skompensować pewne jej minusy, albo potraktować ją jako cenę do zapłacenia za możliwość robienia rzeczy, które nas kręcą
  • Robić to, co nas pociąga, na pełnym gazie i pełną piersią, bo mamy tylko jedno życie i szkoda jego dni na ograniczenie się do „podtrzymywania funkcji życiowych organizmu”

Zastanówcie się nad tym w świetle Waszych potrzeb i aktualnej sytuacji.  Gdzie, podobnie jak ja,  staliście się bezmyślnie wygodni tkwiąc w elementach typu „A”, kiedy pozornie „negatywna” zmiana mogłaby katapultować Was do zupełnie nowej, wyższej jakości życia? Niekoniecznie wyższej w oczach innych, ale na pewno w Waszych własnych. Ostrzegam, że takie przemyślenia mogą być jak dynamit, więc bądźcie rozważni w aplikacji ich rezultatów.

 

Zapraszam do dyskusji w komentarzach.

 

Komentarze (17) →
Alex W. Barszczewski, 2014-02-25
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Książka "Sukces w relacjach..."

Co z tym ebookiem – najnowsze wieści

Dziś wreszcie jestem na tyle zorganizowany na Gypsy Time, że mogę zająć się naszymi sprawami e-booka.

Przede wszystkim jeszcze raz bardzo dziękuję wszystkim za wartościowe wypowiedzi. Wziąłem je wszystkie pod uwagę,  zrobiłem trochę „numer crunching” i wyszło mi kilka liczb. Pamietajcie przy ich interpretacji, ze cały czas jest to eksperyment „taniego startupu” i to wszystko trzeba uwzględnić, bo nie wolno mi sięgnąć do konta bankowego po dodatkowe pieniądze, a jednocześnie cały projekt nadal musi się ”spinać” finansowo, aby być dobrym przykładem dla młodych Czytelników.

Wyszło z tego następujące rozwiązanie:

1)      Sam ebook – powinien się „spinać” przy cenie 25 -26 zł (już z VAT) przy założeniu, że sprzedam co najmniej 100 (a nie mam pojęcia ile pójdzie). To przy założeniu, że zrobienie pdf-a (patrz niżej) nie wyjdzie zbyt drogo. E-booki (w trzech formatach jednocześnie: PDF, MOBI, EPUB) będą wysyłane raz dziennie (automatyzacja wymagałaby dodatkowych nakładów i być może zmiany platformy, którą używam, a na to nie mam teraz czasu

2)      Zestaw e-book + książka – ze względu na niewiadome koszty przygotowania plików waham się pomiędzy ceną 40 a 45 zł.  Tę pierwszą dyktuje mi serce, te druga przezorność (pamiętajcie, że to eksperyment z niskim budżetem). Jak będę więcej wiedział o kosztach, to podejmę decyzję. Pamiętajcie porównując z innymi wydawnictwami, że u mnie przesyłka była i jest wliczona (gdzieś indziej zazwyczaj 11 zł ekstra)
Oczywiście wszyscy, którzy kupili u mnie dotąd książkę papierową, będą mogli nabyć e-book po tej niskiej cenie.

3)      Niezależnie od tego, czy odpisałem czy też nie (w tym ostatnim przypadku bardzo przepraszam) mam ciągle maile wszystkich tych Czytelników, którzy ofiarowali mi pomoc i rady zarówno w kwestiach marketingowych, jak i strony internetowej. Wszyscy oni otrzymają spersonifikowane e-booki z tekstem „Podziękowania od Alexa dla …” za 1,23 zł, które oczywiście zapłacę z własnej kieszeni. Ja wiem, że to są bardzo zaangażowani Czytelnicy, którzy tak, czy inaczej kupiliby e-book za normalna cenę, ale ja nie zapominam takich rzeczy!! Maksymalizacja zysku nie jest celem tego projektu.

Wyzwanie, przed którym stoję, to ładne sformatowanie PDF-a. Brak mi tutaj wiedzy, mam co prawda dobrą książkę na ten temat, ale przydałaby się asysta kogoś, która wie i ma oko do tego. Marta, która zrobiła okładkę w papierze i kilka innych projektów jest przez 2 tygodnie niedostępna, więc muszę cos poszukać. Wszelkie sugestie będą mile widziane.

Porozumiałem się z Legimi w sprawie softu, umowy są w drodze. W przyszłości może sceduję na nich sprzedaż samego ebooka, ale najpierw, dla eksperymentu chcę zobaczyć jak to się je :-)

Jeśli ktoś kupi e-book na prezent, to łatwo znajdziemy rozwiązanie, aby spersonalizować go dla obdarowanego

Taki jest status na chwile obecną, tak naprawdę hamuje mnie kwestia formatowania PDF-a

PS: Audiobook będzie następny

 

Komentarze (12) →
Alex W. Barszczewski, 2013-11-28
FacebookTwitterPinterestGoogle +Stumbleupon
Page 1 of 3123»
Alex W. Barszczewski: Avatar
Alex W. Barszczewski
Konsultant, Autor, Miłośnik dobrego życia
O mnie

E-mail


Archiwum newslettera

Książka
Alex W. Barszczewski: Ksiazka
Sukces w Relacjach Międzyludzkich

Subskrybuj blog

  • Subskrybuj posty
  • Subskrybuj komentarze

Ostatnie Posty

  • Pieniądze w związku – jak podchodzić do różnicy zarobków
  • Jak zbudować firmę na trudnym rynku i prawie bez kasy ?
  • Twoja wartość na rynku pracy – jak ją podnieść aby zarabiać więcej i pracować mniej
  • Zazdrość – jak poradzić sobie z zazdrością w relacji
  • Stań się poszukiwanym pracownikiem lub dostawcą w 5 krokach

Najnowsze komentarze

  • Jak wykorzystać możliwie jak najwięcej szans w życiu  (3)
    • Krzysztof: Przed chwilą skończyłem...
  • Alex goes (back) to Poland  (146)
    • Alex W. Barszczewski: Jeśli chodzi o...
    • Magnus: W międzyczasie znowu styl...
  • Co robisz z Twoimi krytycznymi słabościami cz.2  (2)
    • Darek Negocjator Bankowy: Dziękuję...
    • Joanna: Mistrz Kochanowski zawsze...
  • Survival first – moje 2 linie obrony w czasach koronawirusa cz.2  (9)
    • Alex W. Barszczewski: Nie zajmuję sie...
    • Marcin: Hej Alex polecam jeszcze do...
    • Q: Alex, W związku z tym, że...
    • Alex W. Barszczewski: I will take my...
    • Jarek: Odnośnie „znakomit...
  • Jak obliczyć suplementację witaminy D3 – poprawa samopoczucia  (55)
    • Leszek: Świetny tekst. Ja mam...
    • Alex W. Barszczewski: Nikt nie musi...
    • Jola: Czyli dane spod dużego palca...
    • Alex W. Barszczewski: Nie mam tego w...
    • Jola: Można prosić o wskazanie badań,...
  • Survival first – nie tylko Ty się liczysz cz.3  (1)
    • Roman: Moim zdaniem . Maski w...
  • Co robisz z Twoimi krytycznymi słabościami?  (2)
    • Alex W. Barszczewski: Dziekuje, znam...
    • Piotr: Fajny postęp redukcji. Jeśli...
  • Jak wspierać innych w czasach COVID-19  (1)
    • Hart-Berg: Hallo Alex. Dziekuje za...
  • Survival first – moje 2 linie obrony w czasach koronawirusa cz.1  (1)
    • Kamila: To jest świetne kompendium...
  • Bezpłatna inicjatywa dla przedsiębiorców  (1)
    • Sławomir Kuśnierczak: Świetna...
  • Kilka osobistych refleksji i rad w czasach zarazy  (1)
    • Andzia: Świetny wpis! Moim zdaniem...
  • Na ile potrzebujesz dyplomów i certyfikatów?  (5)
    • Marcin: Zgadzam się z Pawłem w 100%...
    • Piotr: Zgadzam się po części z...
    • paweł: uważam, że certyfikaty są...
    • Dawid: Moim zdaniem certyfikaty...
  • Jak mu to powiedzieć? cz.5  (25)
    • przypadkowa: Mam następujące: pytanie...
  • Suplementacja D3 – magnez, wapń, fosfor  (22)
    • lzka: Cześć. To bardzo ciekawe...
  • Zabijmy kolejną „Świętą Krowę” :)  (3)
    • mirek: Przeszkodą jest też zbytnie...
  • Jak mieszkasz?  (16)
    • tancerka: Ja mieszkam w sali...

Kategorie

  • Artykuły (2)
  • Dla przyjaciół z HR (13)
  • Dostatnie życie na luzie (10)
  • Dyskusja Czytelników (1)
  • Firmy i minifirmy (15)
  • Gościnne posty (26)
  • Internet, media i marketing (23)
  • Jak to robi Alex (34)
  • Jak zmieniać ludzi wokół nas (11)
  • Książka "Sukces w relacjach…" (19)
  • Linki do postów innych autorów (1)
  • Listy Czytelników (3)
  • Motywacja i zarządzanie (17)
  • Pro publico bono (2)
  • Przed ukazaniem się.. (8)
  • Relacje z innymi ludźmi (44)
  • Rozważania o szkoleniach (11)
  • Rozwój osobisty i kariera (236)
  • Sukces Czytelników (1)
  • Tematy różne (393)
  • Video (1)
  • Wasz człowiek w Berlinie (7)
  • Wykorzystaj potencjał (11)
  • Zapraszam do wersji audio (16)
  • Zdrowe życie (7)

Archiwa

Szukaj na blogu

Polityka prywatności
Regulamin newslettera
Copyright - Alex W. Barszczewski - 2023