Opowiem Wam małą historię.

Tej zimy znalazłem w Playa del Ingles bardzo dobry Steak House i jako miłośnik tego rodzaju jedzenia kilkakrotnie tam gościłem. W styczniu przeniesiono tam wielki grill na węgiel drzewny z kuchni na główna salę i kiedy byłem tam przedostatnio, to po bardzo udanym posiłku podszedłem do kucharza i w moim kulawym hiszpańskim podziękowałem mu za perfekcyjne przygotowanie steków dla mnie i moich gości. Potem jeszcze trochę przyjacielsko pogadaliśmy i pożegnaliśmy się.

W środę wpadłem znowu do nich i podchodząc do grilla zapytałem „Cześć Carmelo, co dobrego mi dziś zgrilujesz?”

Na to on „Alejandro, może zjesz solidnego T-bone?”. Tutaj małe wyjaśnienie, to co na wyspie nazywają „chuleton” i tłumaczą jako T-bone to tak naprawdę według mnie rib steak, ale tak czy inaczej jest to potężny kawał smakowitej argentyńskiej wołowiny.

Pożartowałem trochę, że jest to stek do popełniania samobójstwa, ale zamówiłem go medio-rojo, czyli medium-rare :-)

Ponieważ nawet jak dla mnie wielkość była rekordowa, to zrobiłem poniższe zdjęcie (a Carmelo ma naprawdę wielkie dłonie :-))

Ku mojemu zdziwieniu na moim talerzu wylądowało potem coś takiego:

Nie trzeba być uważnym obserwatorem, aby zauważyć, że temu stekowi nagle „dorósł” całkiem normalny kawał polędwicy, który normalnie wystarczyłby na samodzielne danie.  W ten sposób dostałem „skonstruowany” porterhouse steak, czego nie było ani w karcie, ani na rachunku, który przyszło mi tego dnia zapłacić :-)

Niektórzy z Was, mogą teraz się zapytać, po co to całe gadanie, cóż takiego w tym, że jakiś kucharz w restauracji sprezentował mi mięso za 10-12 euro?

Otóż piszę o tym, bo jest to typowy przykład bardzo wielu uprzejmości i prezentów otrzymywanych od innych ludzi, których często właściwie ledwo znam. Przy czym nie zawsze chodzi tu o drobiazgi jak ten powyższy, czy mieszkanie w jednym z 3 najlepszych apartamentów w  bardzo sympatycznym, kameralnym hotelu za superpromocyjną cenę.
W moim życiu otrzymywałem już  różne oznaki sympatii warte wiele tysięcy euro czy dolarów i to nie jako część jakiegoś dealu biznesowego!
A to robi już bardzo dużą różnicę w jakości życia i to nie tylko poprzez lepsze samopoczucie!!

Moja rada dla Was: Bądźcie mili dla innych ludzi i to wszystkich bez wyjątku, dopóki jakieś jednostki nie pokażą Wam jednoznacznie, że na to nie zasługują!!

Koniecznie przeczytajcie uważnie ten stary post http://alexba.eu/2006-04-03/rozwoj-kariera-praca/twoje-kontakty-czy-jestes-milym-czlowiekiem/ i od dziś zacznijcie stosować wspomniane tam zalecenia. Podkreślam słowo „stosować” bo sama teoria Wam nie pomoże.

Dodatkowo dostrzeżcie i wyraźcie uznanie, jeśli ktoś robi coś dla Was i robi to naprawdę dobrze. I to bez różnicy, czy jest to konsultant, któremu płacicie tysiące za godzinę, czy pokojówka sprzątająca wasz pokój. Szczególnie zróbcie to w wypadku tej  pokojówki!!! Chodzi o wyrobienie sobie pewnej postawy.

Jak się da, to rzucajcie promień słońca w życie innego człowieka,  a da się to zrobić znacznie częściej niż przypuszczacie.

Generalnie warto też stosować to podejście.

Dlaczego o tym piszę?

Konsekwentne stosowanie powyższych rad zrobi długoterminowo w Waszym życiu znacznie większą różnicę, niż większość z Was może sobie teraz wyobrazić. Mówię to zarówno z własnego bogatego doświadczenia, jak i wielu obserwacji.

Wypróbujcie i zobaczycie!

Jeżeli macie pytania lub uwagi to zapraszam do komentarzy.

____________
Tutaj możesz pobrać wersję dźwiękową (kliknij na link prawym klawiszem myszy, a potem na “Zapisz element docelowy jako…”)