Na początek zapraszam wszystkich do uważnego przeczytania niezwykłej historii powstania pewnego programu, którą znajdziecie tutaj.

Tych z Was, którzy w ogóle nie interesują się IT też gorąco zachęcam do przestudiowania tego przypadku, gdyż płynące z niego wnioski i przemyślenia są bardzo uniwersalne.

Przeczytaliście?
Teraz niech każdy z Was odpowie albo w komentarzach, albo przynajmniej sam dla siebie na następujące pytania (w nawiasach macie moje odpowiedzi):

  • czy wśród rzeczy, którymi zajmuję się zawodowo są tak interesujące względnie potrzebne dla świata, iż gotów byłbym robić je nawet za darmo? (Tak)
  • czy mam rzeczywiście energię i inwencję, aby taki projekt realizować? (Tak)
  • czy stworzyłem w moim życiu sytuację (szczególnie jeśli chodzi o poziom i strukturę wydatków stałych) pozwalającą mi na podejmowanie takich działań? (Tak)
  • czy mam w moim otoczeniu (praca, znajomi) kompetentne osoby, które też bez wynagrodzenia gotowe byłyby aktywnie wspierać mnie w takich przedsięwzięciach? (Tak)
  • jeżeli ktoś pracuje na etacie, to co wydarzyłoby się, gdybym z takim prawie gotowym projektem pojawił się u aktualnego pracodawcy? (nie dotyczy)

Zastanawiacie się, dlaczego proponuję zadanie sobie akurat takich pytań? Proszę bardzo, oto komentarz do każdego z nich w tej samej kolejności jak je zadawałem:

  • myślę, że każdy z nas ma głęboko zakotwiczoną w sobie potrzebę tworzenia rzeczy, które mają jakieś znaczenie. Mimo tego wielu ludzi daje się ograniczyć do pełnienia roli łatwych do zamiany trybików wykonujących powtarzalne, rutynowe prace. Trzeba koniecznie sprawdzić, czy sami nie tkwimy w takiej pułapce
  • wielu ludzi wyspecjalizowało się w wynajdywaniu usprawiedliwień dla siebie i miliona rzeczy, które muszą być spełnione aby wreszcie zdecydowali się ruszyć swoją szacowną dolną część pleców :-) Trzeba koniecznie sprawdzić, czy nie znaleźliśmy się w tej godnej pożałowania grupie (ostatnie sformułowanie nie jest przejawem pogardy, czy braku szacunku z mojej strony)
  • jedną ze wspaniałych rzeczy w życiu jest poczucie wolności, tego, że możemy podejmować decyzje niekoniecznie tylko w oparciu o wynikające z nich korzyści finansowe. Osiągnięcie takiej sytuacji, przynajmniej powyżej pewnego stosunkowo łatwo osiągalnego minimum, niewiele ma wspólnego z poziomem naszych zarobków. Warto sprawdzić, czy przynajmniej jesteśmy na właściwej drodze do tego
  • to jest dobry test, czy nasze składa się głównie z przesympatycznych nawet galerników, względnie kolekcjonerów dóbr materialnych (co na jedno wychodzi), czy też z ludzi wolnych i chcących zrobić pozytywną różnicę dla świata. otoczenie, w którym przez większość czasu przebywamy ma ogromny wpływ na nasze postawy i przekonania
  • to jest bonusowe pytanie, aby zobaczyć, czy mój pracodawca/przełożony gotów jest skorzystać z Twojej inwencji i inicjatywy, czy też, jak w wielu polskich firmach „wychylając się” zakłócasz bieg rzeczy i stajesz się zagrożeniem

Przedstawione powyżej propozycje pytań są oczywiście zabarwione moim obrazem świata lecz jeśli ktoś chciałby mieć rezultaty podobne do moich, to zdecydowanie zalecam zadanie ich sobie. Wszystkich zapraszam do przeczytania tej inspirującej i chwilami zabawnej historii a potem do dyskusji w komentarzach

PS: Marcin Sochacki (Wanted) podesłał mi kiedyś link do wideo, na którym Ron Avitzur opowiada ją osobiście. (jeszcze raz dziękuję Marcin) Jeśli macie prawie godzinkę wolnego czasu, to możecie sobie je obejrzeć, jeśli nie to zalecam skok do 47:50 minuty, kiedy Ron odpowiada na pytanie jak długo funkcjonował bez dopływu świeżej gotówki od klientów. Jego odpowiedź iż działa tak całe życie i typowy okres to mogą być 2-3 lata jest nieco ekstremalna, odzwierciedla jednak system działania bardzo dobrze opłacanych specjalistów różnych dziedzin (wliczając w to nawet gwiazdy z Hollywood :-))

Niżej podpisany w końcu też „od zawsze” utrzymuje się z oszczędności i dorywczych zajęć :-)