W okresie świątecznym w  moderacji (niechcący) wylądował komentarz Ewy W, który tak mi się spodobał, iż poprosiłem Autorkę o rozbudowanie go do postu gościnnego. Jestem przekonany, że jego lektura da wielu z nas materiał do wartościowych przemyśleń.

_______________________________________________

Święta i początek nowego roku to czas, który skłania mnie zarówno do snucia marzeń, tworzenia planów, jak i do wielu przemyśleń, refleksji.  Motyw dziękowania – wydaje mi się dziś szczególnie na czasie – jest taki „okołoświąteczny”.:-)
„…nie dziękuję, bo on robi tylko to, co lubi i uważa za słuszne – za co tu dziękować?”- tak napisał Korneliusz w jednym z komentarzy pod postem Alexa „Co zrobić, kiedy się nie wie co chce się robić w życiu?” To mnie poruszyło. Nie chodzi o ten konkretny kontekst i Alexa, ale o pewną postawę.

Jest kilka możliwości w tym zakresie:

  • ktoś daje/ robi coś dobrego, bo tak lubi i uważa to za słuszne,
  • ktoś daje/ robi coś dobrego, chociaż tego nie lubi, ale uważa za słuszne (np. z poczucia obowiązku),
  • ktoś daje/ robi coś dobrego, chociaż tego nie lubi i nie uważa tego za słuszne (czyli np. daje coś dobrego lub robi coś dobrego wbrew swoim chęciom i przekonaniom, a nawet bez woli czynienia dobra).

W każdym z tych przypadków efektem działania jest konkretne Dobro. Żadna z tych intencji/pobudek nie umniejsza ani nie powiększa wartości tego Dobra.

Jeśli ktoś robi rzeczy dobre, wartościowe, pomocne, przydatne, potrzebne, przyjemne (niekoniecznie dla wszystkich, wystarczy, że dla niektórych, wystarczy, że dla jednej osoby), to dziękuję. Nie zawsze głośno, nie zawsze bezpośrednio sprawcy tego dobra (czasem nie mam takiej możliwości), ale dziękuję – słowem, postawą, tym, ze próbuję (w wielu przypadkach skutecznie) przekazać je dalej. Dziękuję. Bo dobro ma dla mnie wartość.

Nie dochodzę ani nie oceniam „pobudek” czynienia dobra, bo to „nie należy do mnie” – one są po stronie dającego, a nie obdarowywanego. W takim sensie to mnie nie dotyczy. Ale uczynione mi dobro „należy do mnie”. Jest podarunkiem/ darem. Za taki dar w moim przekonaniu się dziękuje i jako dar – przekazuje się w takiej lub innej formie dalej. Tak samo szczerze dziękuję panu, który kilka razy w tygodniu sprząta mój gabinet i korytarz, jak lekarzowi, który mi pomaga, jak sąsiadce, która podwozi mnie czasem do centrum miasta, jak i Alexowi, którego blog czytam i dzięki którego działaniom odkrywam swoje małe „Ameryki”, Czytelnikom bloga, dzięki komentarzom których staje się bogatsza…

Życie stwarza mi ogromną ilość okazji do dziękowania. To jest fantastyczne. Zdarza mi się też po prostu dziękować Życiu, za wielość doznań, okoliczności, okazji, sytuacji, za ludzi, za sprawy, za doznania i przeżycia, za życie… Mam za co dziękować. Nie wiem, czy cieszyłabym się swoim życiem, gdybym nie miała za co dziękować…

Dziękowanie nie dotyczy tylko relacji w tzw. życiu prywatnym. Według mnie „dziękuję” i „proszę” są niezwykle ważne w codziennych relacjach w zespole, w pracy. Są ważnymi „narzędziami” w szeroko rozumianym procesie zarządzania zespołem.

Bez zaangażowania i pracy konkretnych poszczególnych ludzi w zespole nie byłoby mowy o jego sukcesie, o osiąganiu zamierzonych celów. Bardzo często mówię swoim ludziom, że im dziękuję. Nie tylko mówię. Ja im naprawdę dziękuję! Nie tylko okazjonalnie przy podsumowaniach czy szczególnych okazjach. Zauważam i doceniam ich pracę. Wiem, że bez tej pracy i zaangażowania osób w moim zespole ja także nie mogłabym cieszyć się z sukcesów, bo my wszyscy pracujemy na wspólny sukces i na sukces każdego z osobna. „Dziękuję” jest wyrazem szacunku, uznania, jest oznaką tego, że zauważam i doceniam starania, doceniam efekty tych starań.. Tak, rzetelne wykonywanie zadań jest obowiązkiem pracowników, ale dlaczego za to nie dziękować?

Mam przekonanie, że “zwykłe” szczerze wypowiedziane do kogoś słowa „dziękuję” i „proszę” , ze spojrzeniem w oczy, zatrzymaniem się na drugim człowieku z uważnością przez choćby chwilę, potrafią wiele zmienić i wiele zdziałać. Te dwa słowa są też „cegiełkami”  składającymi się na nasz wizerunek. To wyraz pewnej określonej postawy życiowej.

A jak to jest u Was?
Ewa W

_______________________________________________

Ewa Wytrążek
Pracuje w Polskiej Agencji Prasowej S.A., gdzie kieruje zespołem Serwisu Samorządowego PAP (redakcja, marketing, sprzedaż) i pełni funkcję redaktora naczelnego tego serwisu. Poza PAP – doradca w zakresie Public Relations  oraz Media Relations. Realizuje też projekty w zakresie komunikacji marketingowej  (w tym CI) i sprzedaży.
Autorka publikacji m. in. z zakresu PR, marketingu i sprzedaży, a także mody i stylu życia.
Ukończyła program MBA -(Akademia L. Koźmińskiego w Warszawie) oraz  filologię polską (Uniwersytet Wrocławski). Studiowała również muzykologię i filologię rosyjską.