„pomyśl, że musisz umrzeć” …..

Znaczenie tych słów ponownie dotarło do mnie z całą siłą, kiedy wczoraj dowiedziałem się o nagłej i całkowicie niespodziewanej śmierci jednego z moich bardzo serdecznych Kolegów. Jeszcze w zeszłym tygodniu rozmawiałem z nim przez telefon, umawiając się na spotkanie w Warszawie, a tutaj nagle człowieka nie ma wśród nas. I jeśli spotyka to kogoś względnie młodego, to siłą rzeczy oprócz bólu spowodowanego stratą zaczynamy mieć różne przemyślenia. Uświadamiamy sobie, że statystyka to jedna rzecz, a faktyczna ilość dni, godzin i minut, które każdy z nas ma do dyspozycji, to zupełnie inna i nieznana wielkość.

Mnie na szybko przychodzą do głowy następujące postulaty:

  • zadbaj, aby osoby, które są w istotny sposób od ciebie zależne miały funkcjonujący plan „B” na wypadek, gdyby ciebie zabrakło
  • jeśli nie możesz wypracować takiego planu, to unikaj wchodzenia w sytuacje, kiedy twoje odejście będzie dla innych nie tylko bolesne emocjonalnie, ale też stanie się katastrofą ekonomiczną
  • jeśli posiadasz cokolwiek, to spisz ważny testament (nawet w młodym wieku)
  • żyj bardzo intensywnie i pełną piersią tu i teraz, ciesz się każdym dniem, który możesz spedzić na tej planecie, bo nie wiadomo ile tak naprawdę takich dni masz
  • codzienność wymaga wyważenie pomiędzy dbałością o sprawy materialne a używaniem życia. W wypadkach wątpliwości lepiej mylić się po stronie tego drugiego
  • każdy dzień życia może okazać się bezcennym, więc uważajmy na co zamieniamy ten czas
  • żyjmy naszym własnym życiem, zgodnie z własnymi wyobrażeniami, a nie odgrywajmy ról napisanych nam przez innych

To są oczywiście moje osobiste przemyślenia. A jakie są Wasze?