Pamiętacie mój post o niestabilności emocjonalnej? Mam nadzieję, że w międzyczasie wbudowaliście sobie odpowiednie „czujniki” rozpoznające taką niestabilność u potencjalnych kandydatów/kandydatki na bliższe znajomości. Wczesna eliminacja takich osób z naszego życia jest bardzo istotnym warunkiem jeśli chcemy żyć naprawdę dobrze, zwłaszcza w sensie emocjonalnym.

Dziś przyjrzyjmy się innej zasadzie, którą podłapałem podczas moich bytności w USA i której stosowanie przyczyniło się bardzo do podniesienia jakości mojego życia. Musze przy tym przyznać, że dopiero ostatnio zacząłem korzystać z niej z pełną konsekwencją, co skokowo poprawiło mi nastrój i codzienne przeżycia :-)
Hassle” jest takim ciekawym słowem, które w zwięzły sposób opisuje:

  • (najczęściej niepotrzebne) kłopoty, problemy, nieprzyjemności, zakłócenia, niewygody
  • starcia i sprzeczki
  • nieprzyjemne, (najczęściej dodatkowe i niekonieczne) czynności lub działania, które należy wykonać w celu osiągnięcia czegoś
  • coś, co nam dokucza lub nas zamęcza

Zasada „no hassle in my castle” oznacza eliminację z naszego życia osób, które są permanentnym źródłem jednego z powyższych zjawisk. Kropka. Jaka ulga ! Ile miejsca dla nowych, fajniejszych relacji!! :-)
Zwróćcie uwagę na słowo „permanentny”, bo powyższe zdania nie oznaczają „wywalania” z naszej rzeczywistości ludzi, którym zdarzyło się jedno drobne potknięcie :-)

Z drugiej strony wielu z nas (w tym i ja do stosunkowo niedawna) grzeszy nadmierną tolerancją takich zachowań, w imię tak naprawdę nie wiadomo czego. Pozwalamy innym na nieproszoną krytykę, zrzędzenie, czepianie się, stawianie różnych dziwnych warunków, domaganie się zbędnych w gruncie rzeczy aktywności, bezsensowne utrudnianie wspólnych przedsięwzięć, rozwalanie wspólnych planów itp.
Z tym należy skończyć bo:

  • czas naszego życia na tej planecie jest ograniczony, a na dodatek niezależnie od wieku nie wiemy ile dni ma jeszcze każdy z nas. Nie pozwólmy innym na ich marnowanie!
  • ponad 6 miliardów ludzi na ziemi daje wystarczająco duży wybór, nie jesteśmy skazani za zadawanie się z tymi, co wnoszą nam „hassle into our castle” :-)

Jakość mojego życia, po eliminacji osób niestabilnych emocjonalnie oraz konsekwentnym zastosowaniu zasady opisanej w dzisiejszym poście podniosła się skokowo na dość rekordowe poziomy. Co ciekawsze nie były do tego potrzebne ani dodatkowe pieniądze, ani inne zasoby!!
Pięknie, nieprawdaż?

Możecie z tego wyciągnąć coś dla siebie?