Po naszej pierwszej dyskusji o autorytetach, dziś parę praktycznych rad dotyczących postępowania z nimi.

Pierwsza to podejście, które od dawna sam stosuję, a jego ładny opis wyczytałem ostatnio u Feynmana:

Jeżeli jakiś autorytet coś Ci zaleca to:

  1. Zobacz z jakich założeń wyszedł. Porównaj z własną sytuacją
  2. Zobacz do jakich wniosków doszedł
  3. Sprawdź, czy droga z 1 do 2 jest dla Ciebie w miarę logiczna, bez luk i sprzeczności

Co zrobić, jeśli punkt 3 nie doprowadza do jakiegoś logicznego wyjaśnienia?

Widzę następujące możliwości:

  • Może masz jakieś poważne luki w wiedzy, które  powodują iż nie rozumiesz tego przejścia. Zapytaj eksperta o szczegóły. Jeśli będzie twierdził, że to bardzo skomplikowane, to poproś go o wersję „for Dummies”. Istotę bardzo wielu skomplikowanych rzeczy można wyjaśnić w stosunkowo prosty sposób, jeśli samemu się ją dobrze rozumie. Tego zrozumienia możemy oczekiwać od eksperta.
  • ” Ekspert” powtarza „prawdy” gdzieś wyczytane lub zasłyszane, lub co gorsza próbuje nam wmówić coś, co jest bardziej w jego interesie. Najlżejsze podejrzenie takiego przypadku powinno powodować dokładne „wiercenie” w argumentacji rozmówcy, w miarę możliwości warto skonsultować innego specjalistę.

Naturalnie zdarzają się sytuacje, kiedy musimy po prostu zaufać specjalistom (nie stosuję powyższej procedury np. podczas lotu Berlin – Las Palmas :-)), ale w bardzo wielu przypadkach życia codziennego takie postępowanie jakie opisałem powyżej uchroniło mnie przed skutkami czyjejś niekompetencji.

Przy dopytywanie się eksperta ważne jest aby z jednej strony robić to bez uniżoności, a z drugiej stosując odpowiednią mieszankę szacunku, zainteresowania i nieustępliwości. Jeżeli mimo stosowania tej mieszanki ekspert okazuje nam zniecierpliwienie lub urazę to może to być rezultatem jego problemów z poczuciem własnej wartości (jak ten człowiek śmie mnie pytać???) lub rozdzielczością w odbiorze. Nie oznacza to automatycznie, że jego pierwotna opinia była fałszywa, niemniej u mnie zapala całą serię lampek alarmowych.

Innym istotnym kryterium jest obserwacja rezultatów osiąganych przez naszego specjalistę

  • Jeżeli ktoś chce nam doradzać jak ulepszyć nasze życie, to sprawdźmy (ale dokładnie!!), jakie wyniki osiąga nasz „guru”. Sprawdźmy przy okazji zawsze obecne skutki uboczne i odpowiedzmy sobie na pytanie, czy to dla nas ma sens.
  • Jeżeli ktoś chce nas uczyć lepszych metod wykonywania czegoś (szczególnie jeśli robi to za pieniądze), to niech nam pokaże jak to on robi. Ta demonstracja, przy realistycznych założeniach,  powinna wypaść przekonywająco, inaczej „Huston, we have a problem” :-)
  • Pośrednim, ale niezłym testem wartości eksperta są kwoty, jakie wolny rynek gotów jest płacić za jego działania. W Polsce mamy sporo kolesiostwa i nepotyzmu, dlatego to kryterium nie jest takie niezawodne, ale czasem się przydaje. Ktoś mnie kiedyś pytał, czy warto zapisać się na jakiś kurs „Jak zostać trenerem?” na co zaleciłem sprawdzenie (nie zapytanie!), ile prowadzący zarabiają na wolnym rynku jako trenerzy.

Na zakończenie pewne osobiste wyznanie.
Jeżeli mam trochę czasu i nie chodzi o sprawy życia i śmierci (fizycznej lub ekonomicznej) to często zamiast angażować eksperta, staram się sam wykombinować jakieś rozwiązanie. To dobrze robi na elastyczność i kreatywność umysłu, a przy okazji uczę się nowych rzeczy.
Nie jest to odosobnione podejście. Jake Nickell (rocznik 1980), współzałożyciel  i CEO threadless.com na swoim blogu pisze:
„I was never afraid to figure things out on my own.  Things may not have been done as well as an “expert” could do them but they got the job done.”

Dziękuję easyfly za ten ostatni link.