W kontaktach z różnymi ludźmi zauważyłem dość często następujące zjawisko:

Ktoś pyta mnie o zdanie lub radę na jakiś temat, a kiedy zaczynam je przedstawiać, to ta osoba szybko mi przerywa zaczynając polemizować z tym, co w międzyczasie zdążyłem powiedzieć.

Takie postępowanie w cywilizowanym świecie jest wyjątkowo nieeleganckie i dyskwalifikuje rozmówcę, więc sprawdźcie uważnie, czy też nie pokazujecie takiego godnego pożałowania zachowania (biję się w piersi – ja też kiedyś tak miałem).

Jeśli diagnoza wypadnie pozytywnie, to proście znajomych i przyjaciół, aby zwracali Wam za każdym razem uwagę, bo jeśli się tego nie pozbędziecie to bardzo poważnie ograniczycie wasze szanse osiągnięcia czegoś więcej w życiu. Naprawdę nie żartuję!!

No ale post jest o tym, co robić jeśli to my jesteśmy osobami, które najpierw się pyta, a potem nie pozwala im dokończyć wypowiedzi.

Tak na szybko możemy wyodrębnić następujące przypadki:

  • ktoś, z kim nie mam specjalnego związku emocjonalnego pyta mnie o zdanie lub radę, a potem przerywając mi zaczyna ze mną polemizować. W takim przypadku po prostu przestaję mówić! Kiedyś jeszcze pytałem „czy chcesz się coś ode mnie dowiedzieć?”, ale w międzyczasie stwierdziłem, że zazwyczaj szkoda mojego czasu i energii. To przerwanie rozumiem dosłownie – po prostu zamykam buzię na kłódkę :-) Wtedy zazwyczaj rozmówca nagle pyta „dlaczego nic nie mówisz?”, a ja na to „przecież nie jesteś zainteresowany tym, co chciałem powiedzieć”. Ludzie, którzy mają ograniczony zasób pojęć w języku ojczystym pytają potem jeszcze „dlaczego się obrażasz?” co świadczy o nieumiejętności rozróżnienia pomiędzy racjonalnym zaprzestanie bezsensownego działania a nieistniejącą w takim przypadku reakcją emocjonalną („obrażeniem się”)
  • gorzej, jeśli taka rzecz zdarzy się w rozmowie z kimś, kogo z różnych powodów nie możemy „spuścić na drzewo”. Wtedy trzeba spróbować utrzymać rozmowę w rzeczowy sposób. Ja zazwyczaj zadaję wtedy pytanie: „Czy uważasz, że w sprawie XX jestem kompetentną osobą, która wie o czym mówi?” Podtrzymuję to pytanie, aż otrzymam jednoznaczną odpowiedź. Wtedy są dwie możliwości:
    1) nasz rozmówca odpowiedział „nie wiem”, albo „nie” – wtedy dalsze prezentowanie Twojego stanowiska lub rad jest bezprzedmiotowe
    2) jeśli rozmówca powie „tak”, to wtedy jeszcze dla pewności zapytaj „czy w takim razie chcesz się coś ode mnie dowiedzieć?”. Dopiero kiedy uzyskasz i na to pytanie jednoznaczną odpowiedź twierdzącą, wtedy miłym głosem i z uśmiechem na ustach powiedz „w takim razie słuchaj uważnie, co mam Ci do powiedzenia”. W żadnym wypadku nie toleruj potem przerywania Ci, po powyższych wyjaśnieniach byłby to objaw braku szacunku dla Ciebie i działanie „z premedytacją”
    Powyższe zdaje się być bardzo proste, ale będąc ostatnio w Polsce widziałem w telewizji, że nawet niektórzy czołowi politycy nie potrafią sobie w takiej sytuacji poradzić. Kiepskie szkolenie lub jego brak!! :-)
  • Szczególnym przypadkiem jest sytuacja, kiedy jako pracownik lub manager przygotowałeś jakiś plan, prognozę lub strategię i prezentujesz ją przełożonym. Czasem niestety zdarza się, że takie osoby bez podania konkretnych faktów przerywają Ci na forum publicznym i bardzo ogólnie krytykują to, co przygotowałeś. Wtedy, jeśli jesteś absolutnie pewnie słuszności Twoich tez (ale tylko wtedy!!!)  trzeba „mieć jaja” i uprzejmie zapytać „Słuchaj, zostałem zaangażowany do tego zadania, bo firma uznała, że mam wystarczające kompetencje aby je wykonać, nieprawdaż?”  Na to pytanie rozmówcy będzie trochę trudno odpowiedzieć „nie” bo:
    1) jeśli to on przydzielił Ci to zadanie, to musiałby publicznie przyznać się do błędu
    2) jeśli był to ktoś inny, to na ewentualne „nie” możesz natychmiast skontrować uprzejmym pytaniem „chcesz przez to powiedzieć, że dyrektor X-iński nie wiedział co robi przydzielając mi to zadanie??” Metoda jest szczególnie skuteczna jeśli X-iński siedzi na tym zebraniu, ale proszę nie przesadzać :-)
    Po uzyskaniu „tak” możemy znowu bardzo uprzejmie powiedzieć „w takim razie proszę wysłuchaj całej koncepcji do końca, a potem zastanowimy się jak można ją ewentualnie ulepszyć!”
    W tym przypadku z pracy musimy liczyć się z ryzykiem, że w kiepskiej firmie może on poważnie zaszkodzić naszej karierze, ale kto chciałby długofalowo pracować na galerze? :-) Tutaj znów kłania się niemieckie „lepszy bolesny koniec, niż ból bez końca”. Nawiasem mówiąc jest jasne, że duży kredyt na karku znacznie ogranicza nam możliwości takich zagrań, dlatego też ciągle powtarzam „nie róbcie z siebie dobrowolnie niewolników!!”

Reasumując, szanujmy siebie samych i nie przyzwalajmy aby w powyżej opisany sposób ludzie okazywali nam brak poważania. Jeśli tego nie będziemy pilnować, to „wytresujemy” innych na traktowanie nas coraz gorzej i gorzej, a to źle wpływa nie tylko na szanse w życiu, ale też samopoczucie i wartość własną. Ceną takiego postępowania jest to, że nie wszyscy będą nas kochali, ale przecież w życiu wystarczy te kilkanaście, kilkadziesiąt naprawdę bliskich osób, a bycie osobą traktowaną z respektem ma duże zalety:-)