Dziś zapraszam do przeczytania kolejnego postu gościnnego. Jego autorem jest Marek Olczak, znany Czytelnikom tego blogu jako Marcunio. Zamieszczam go z przyjemnością, choć akurat piszę inny post, który w niektórych wypadkach może być odbierany jako zalecający postępowanie dokładnie odwrotne :-) No cóż, życie ma wiele odcieni i możliwości, celem tego blogu jest poszerzanie wiedzy o nich, stąd mogą znaleźć się tutaj bardzo różne punkty widzenia. Tak, czy inaczej, zalecam wszystkim przeczytanie tego ciekawego i pełnego konkretnych informacji tekstu.

———————————————————————–
Pozwoliłem sobie napisać ten post widząc jak wiele dziwnych poglądów i stereotypów panuje na styku trzech zjawisk które umieściłem w tytule.

Może najpierw kilka informacji o sobie: Jestem wolnym człowiekiem, posiadającym dodatni przepływ pieniężny, zawdzięczający wszystko swojej pracy, odwadze i pomysłowości. Na własnym utrzymaniu od 22 roku życia. Zdarzało mi się w życiu przyjąć czyjąś pomoc, zdarzało się pomóc komuś. Zdarzały się chude i tłuste lata. I co najważniejsze: jestem szczęśliwym ojcem piątki dzieci. :-)

Pierwszy stereotyp: „Dzieci ograniczają twoją wolność.”

To jeden z pierwszych wniosków jakie młody człowiek może wyciągnąć słuchając typowych rozmów: „Dzieci ograniczają twoją wolność.”

To w szczególności objawia się w słowach które usłyszycie: „Dziecko musisz utrzymać.” „Dzieckiem musisz się opiekować.” „O dziecko musisz się troszczyć.” Powiem wam BRUTALNA prawdę (osoby o słabych nerwach ZUPELNIE SERIO proszę o przejście do następnych akapitów.): Nie musisz. Moja zona podczas i zaraz po studiach w pracowała różnych instytucjach opiekujących się dziećmi, stad wiemy, że rodzice nic nie muszą. Porzuconymi dziećmi zajmie się „Państwo”. Dla tych bardziej szczęśliwych rodzina zastępcza zasądzona przez sąd dostanie 2000zł miesięcznie na opiekę nad dzieckiem. Rodziną zastępczą może być twój krewny. (o związanych z tym paradoksach nie chce mi się pisać.) Wyrastają co prawda z tych dzieci bardzo często osoby nieszczęśliwe, ale to przecież nie jest tematem naszego rozumowania. Rodzice dla wymiaru sprawiedliwości są zupełnie nieuchwytni. A jeśli uchwytni to niewypłacalni albo z jakiegoś powodu nietykalni. A jeśli „tykalni”, to też nie ma mowy o ograniczeniu wolności, a tylko o alimentach. A te są nieściągalne jeśli np. wyjedziesz za granicę lub ukryjesz oficjalne dochody. Zachowania takie są oczywiście całkowicie nieetyczne i przytoczyłem je tu tylko dla bezpośredniego obalenia „prawo powszechnego ograniczenia wolności rodziców”.

Ja swoich dzieci nie muszę (tu wpisać co się musi). Ja bardzo chce to robić i robienie tego daje mi wiele radości. :-)

Podstereotypy:
1) Z dziećmi nigdzie wyjedziesz.

  • pierwszą podróż odbyliśmy autobusem z dwumiesięcznym oseskiem.
  • z dwójką (2,4 lata) Odbyliśmy pierwsza podróż zagraniczna (pociągiem).
  • z trójką (3,5,7 lat) wszedłem na Śnieżkę.
  • z czwórką (1,4,6,8 lat) spędziłem długi tydzień w Wenecji.
  • z czwórka (2,5,7,9 lat) spędziłem dwa tygodnie pod namiotami nad Bałtykiem.
  • z piątką (0,2,5,7,9) postanowiłem jeździć na projekty.

2) Jak masz dzieci to nie możesz rzucić pracy ( wersja soft – musisz „szanować prace” )

  • Po pierwszym rzuciłem „pewną” prace dla uczelni.
  • Po drugim zmieniłem specyfikę biznesu.
  • Po trzecim zacząłem żądać przeniesienia na inny szczebel.
  • Po czwartym wziąłem roczny urlop.
  • Po piątym zostałem freelacerem.

3) Dzieci ograniczają twój światopogląd

  • Dzięki dzieciom odkryłem, ze można wiele rzeczy zrobić samemu zamiast czekać aż „dokonają tego odpowiednie służby”.
  • Dzięki dzieciom odkryłem, ze jest więcej niż jeden zawód który mogę wykonywać z sukcesem.
  • Aby nadążyć za wiedza i zainteresowaniami moich dzieci musiałem zdobyć wiedze z nauk humanistycznych, przyrodniczych i sztuk pięknych.
  • Odkryłem, że praca na etacie nie jest jedynym sposobem na zarabianie pieniędzy. Ponadto jest często sposobem mało efektywnym.
  • Niejednokrotnie byłem świadkiem jak moje dzieci dokonywały rzeczy które w moim świecie były niemożliwe.
  • Jestem przekonany, Ze nie stałaby się żadna z tych rzeczy jeśli nie miałbym dzieci.

4) Przez dzieci stracisz życie towarzyskie, tracisz znajomych.

  • Jeśli miałeś wśród znajomych osoby „uczulone” na dzieci, to na pewno ich stracisz. Mnie to ominęło.
  • Na pewno stracisz kompanów do całonocnych libacji. Wierzcie mi: tych można szybko odzyskać ;-) Tylko po co ?
  • Na pewno zrezygnuje z ciebie wielu łowców posagów. Ewentualne alimenty i oskarżający wzrok dzieci obniżają Twoja wartość ;-)
  • Dzięki dzieciom poznałem rodziców ich koleżanek i kolegów. Mogę powiedzieć, ze liczba moich znajomości wzrosła.
  • Wciąż grywam z kolegami w bilard, jeżdżę na wyścigi, grywam w szachy czy wyjeżdżamy na wyprawy. Nie zawsze ze zonami i z dziećmi.

Nie wiem jak udaje mi się życie wbrew stereotypom. ;-)

Inny popularny stereotyp: „Utrzymanie dzieci bardzo dużo kosztuje”.

Tu mogę podąć bardzo konkretna kwotę. Wyżywienie, ubranie i wykształcenie piątki dzieci i żony kosztuje mnie 2500zl miesięcznie (Taaak, ciekawe porównanie do wyliczeń rządowych ). Na tyle ustaliliśmy nasze „interalimenty” i od trzech lat ta kwota jest aktualna. To dużo mniej niż próbują oszacować inni. Do kosztów utrzymania należało by dodać osobno koszta mieszkania, które nota bene i tak zazwyczaj ponosisz, nawet jeśli żyjesz sam. O ile odzież, książki, zabawki i żywność mają bardzo podobne ceny w europie (a jak nie to zawsze można kupić w internecie), o tyle ceny wynajęcia lub kupna i utrzymania mieszkania potrafią być diametralnie różne. Ten faktor każdy musi policzyć sobie sam. Moim zdaniem zaradni ludzie są w stanie zarobić 2500 + mieszkanie + auto. Mi udaje się to z nadwyżką w pojedynkę. We wielu rodzinach pracuje więcej niż jedna osoba. Tutaj proponuje czujność i koncentracje !!! Nie wpadajcie w pułapkę DINK (double income, no kids)!!! I nie bierzcie zobowiązań finansowych opartych na założeniu, ze DINK trwa wiecznie. Proponuje model rodzinnych finansów [przychód > życie + mieszkanie + auto] oprzeć na nieco (czyli bez przesady) pesymistycznych założeniach. Dostosujcie rozmiar swojej rodziny, koszt mieszkania i samochodu do SWOICH planów, a nie do planów innych ludzi. Zastanówcie się czy NAPRAWDE potrzebne jest wam mieszkanie albo auto ? I zawsze zróbcie plan B. Już w życiu z takowego musieliśmy korzystać.

Dla tych którzy maja lub chcą mieć wiele dzieci mam kilka pomniejszych stereotypów do obalenia:
1) Wyprawka dla dzieci dużo kosztuje.

  • Każde z naszych noworodków zostało zalane taka ilością prezentów, a rodzina dostarczyła takiej ilości sprzętu i odzieży, że wprowadziliśmy embargo. To zjawisko wystąpiło wśród wszystkich dzieci naszych bliskich i znajomych. Też zostali zasypani prezentami. Trzeba być wybitnie antypatyczna osoba aby takowego zjawiska nie doznać. Musieliśmy sobie kupić wózek tylko dlatego, ze potrzebny był nam model idealnie pasujący do nieforemnego bagażnika wypchanego plecakami i walizkami ;-).
  • O ile nie przeżarł cię duch konsumpcjonizmu, to łóżeczko dla dziecka z lat 70 od cioci spełnia dokładnie taka sama role jak to współczesne. Wyposażenie pokoju i tak zmienisz za dwa lata, wiec traktuj stan „oseskowy” jak przejściowy. Firanki w misie i tapety z owieczkami będziesz musiał zmienić niedługo na Frodo albo Shreka wiec nie marnuj na to swojego czasu ani pieniędzy. Zresztą potem i oni ustąpią miejsca Dodzie, Mandarynie, Im Troje albo innej Metallice ;-)

2) Edukacja jest taka droga

  • Świat do przodu pchnęli samoucy albo stypendyści. Wykształceni na koszt rodziców stanowią tak niewielki odsetek wielkich i ważnych ludzi, że rekomenduje podjecie tego ryzyka: Nie „inwestujcie” pieniędzy na edukacje dzieci. Dużo więcej efektu przyniesie „inwestowanie” w nie swojego czasu
  • Nie ma obowiązku nauczenia się wszystkiego w dzieciństwie: człowiek uczy się przez cale życie. Poza tym ryzykujecie, ze wasze dziecko nauczy się „kariery dobrego ucznia” zamiast „kariery dobrego mistrza”.
  • Największe pieniądze zarabia się teraz na rzeczach których jeszcze w ogóle nie było tak niedawno …, a kiedy one będą w planach edukacji wyższej lub podstawowej ?

Dla obniżenia kosztów utrzymania rodziny mam jeszcze kilka rad.
1) Odzież dla oseska ma odpowiedni rozmiar około TYGODNIA. Wiele z dziecięcych ubranek zostanie założone tylko raz w życiu. Proponuje szerokim lukiem omijać sklepy z odzieżą dziecięcą. ;-) Cena ubranka które ma wytrzymać tydzień nie musi być przecież najwyższa.
2) Odzież małego dziecka ma odpowiedni rozmiar przez jeden sezon : 3-6 miesięcy, a więcej indywidualności dodajesz dzieciom, gdy nie muszą nosić ubrań po starszym rodzeństwie. „Chińska” jakość: to wystarczająca jakość. Nawiasem mówiąc wiele radości moja a zona i dzieci czerpały z szycia sobie ubrań samodzielnie. Nie rozumiem ;-) ale pochwalam. Radość tworzenia jest wielka.
3) Rodzinne wakacje to czas dla rodziny, a nie dla tłumów turystów.
Wyprawy w maju i wrześniu są tańsze, wygodniejsze i ciekawsze.
Letnie wakacje dzieciaki spędzają u rodziny na wsi. Dużo bardziej bawi ich poganianie krów, psów, kotów i kur lub tropienie saren i dzików niż przepychanie się w tłumie aby znaleźć miejsce na położenie ręcznika na piasku.
Szkoła to zjawiska bardzo dziwne. Nauczyciele pomarudzą, my pokiwamy głowami, a dzieci przynoszą piątki i czwórki na świadectwach. Nie sadze, aby przyniosły lepsze oceny gdyby poprawiła im się frekwencja ;-).
Dobrze jest wyprawę zaplanować wcześniej ;-). Czas oczekiwania i planowania jest też przyjemny, a wiedza o języku, kulturze i lokalnych cenach bardzo wam pomoże. Nasz najlepszy rezultat to oszczędzenie około 65% (dla 7osobowej rodziny z teściową z 299EUR/dzień zjechaliśmy do 105) za ten sam standard (hotel*** ze śniadaniem, bezpośrednio przy plaży, pokoje klimatyzowane, okna w stronę Adriatyku).

4) Targuj się! Bardzo często cena produktu czy usługi jest manipulacją szkoły „okulisty z Brooklinu”. Stargowałem cenę rodzinnego (takiego dla mojej rodziny ;-)) samochodu ze 140 do 114 tys. (nie kupiłem w końcu bo znaleźliśmy podobny innej marki za 88), a cenę mieszkania z 220 tys. do 160 (nie kupiliśmy bowiem pojawiła się okazja na inne mieszkanie bez kredytu w innym mieście). Jasne, ze nie potargujesz w Tesco, ale zdziwisz się w jak wielu miejscach da rade ;-).

Moje wnioski.

Uważam, że można być bogatym, wolnym i żyć w wielkiej rodzinie. A kiedy przemyślę sprawę, to te „marne 2500” które wydaje rodzina to bardzo niewiele za to co masz w zamian. Dzieci obdarzają cię wielka miłością, a to dodaje ci odwagi, energii i skrzydeł.

W porównaniu do kwot o których pisze Alex w poście o szczęściu i pieniądzach . Zauważcie, że to zaledwie 30% więcej niż być szczęśliwym samemu. Jak dla mnie prawie podpada to pod zasadę Pareto. Ponieważ jednak „prawie robi wielka różnicę”, polecam jedno z ulubionych zdań Aleksa „Use your judgement.”Pozdrawiam Serdecznie
Marcunio.

________________________________________________________

Autorem tekstu jest Marek Olczak . Marek ma 36 lat, pracował na uniwersytecie, jako konsultant IT w małych firmach, w firmie rozpoznawalnej w świecie konsultantów i od niedawna jako freelancer. Aktualnie zajmuje się budową portali korporacyjnych i integracjami systemów