Znów kilka ładnych dni nie pisałem nowych postów, co jak zwykle oznaczało, iż prowadziłem „ciurkiem” treningi uzupełniane różnego rodzaju spotkaniami. Na ogół staram się unikać Takich „pracoholicznych” tygodni, ale zdarzają mi się one od czasu do czasu. Zazwyczaj decyduję się na nie mając jakieś atrakcyjne zajęcia i tak było też i tym razem. Między innymi miałem okazję trenować całkiem młodych, początkujących managerów IT w wieku ok. 25 lat. Wniosek nasuwający się z tego spotkania: starsi Koledzy, miejcie się na baczności!!!

Ci młodzi ludzie mogą być na początku trochę nieporadni w działaniach interpersonalnych (bo skąd mieli wziąć dobre wzorce) a mężczyźni wśród nich ciągle jeszcze wykazywać rezultaty powszechnej psychicznej kastracji, która ma miejsce w polskim społeczeństwie (tak, tak, to temat na całą książkę). Nie zmienia to faktu, że kiedy widać, z jakim zapałem i determinacją zabierają się oni za zdobywanie brakujących im umiejętności to staje się oczywiste, iż pojawia nam się nowa generacja Polaków, którzy za 5-7 lat zrobią gdzieś sporą rewolucję w firmach i życiu społecznym. Jaki kraj będzie z tego profitował, to się jeszcze okaże, ale nie o tym chcę teraz pisać.
Co tak szczególnie podobało mi się w tych Koleżankach i Kolegach?

  • Totalny głód konkretnych umiejętności. O ile wielu przedstawicieli generacji niedoszłego bankiera Kazia często woli bazować na mydleniu oczu otoczeniu i wykorzystaniu koneksji do „załatwienia” sobie kariery, do której mają wątpliwe kwalifikacje, o tyle ci najmłodsi chcą coś umieć naprawdę, bez „ściemy” i udawania. Zdumiewające jest też to, że dzieje się tak mimo demoralizującego wpływu tzw. studiów wyższych, gdzie kombinowanie i plagiaty zdają się być dość powszechnym zjawiskiem.
  • Związana z powyższym gotowość stanięcia twarzą w twarz ze stanem faktycznym własnych umiejętności, bez upiększania i łagodzenia obrazu własnych niedostatków.
  • Duża odporność na „corporate bullshit” i wszelką inną indoktrynację. Ci ludzie jeszcze stosunkowo niewiele wiedzą o życiu, ale potrafią bardzo krytycznie (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) podejść do tego, co się im mówi i to niezależnie od pozycji i tytułu rozmówcy.
  • Gotowość całościowego podejścia do życia, gdzie praca jest ważnym, ale nie jedynym jego elementem.
  • Wyraźnie mniejsza skłonność do bezmyślnego konformizmu wszelkiego rodzaju
  • Po wychowaniu się na grach komputerowych (gdzie w menu jest prawie zawsze punkt „zacznij od nowa”) mniejsza obawa przed tzw. „niepowodzeniami”

Jak to poskładamy razem, to powstaje mieszanka o ogromnym potencjale, który trudno jest przecenić. Jako starsi wiekiem managerowie, możemy teraz albo zastanowić się, jak możemy tę drzemiącą energię wykorzystać, albo zamknąć oczy i pewnego dnia obudzić się z taką ręką w nocniku, jak robotnicy wielkoprzemysłowi po 1990.

Widzicie takich ludzi w Waszych firmach? Jeśli tak, to co robicie, aby ich zatrzymać i odpowiednio wykorzystać?
Jeśli nie, to dlaczego nie trafiają oni do Waszej organizacji??? Houston, you have a problem!!!
W tym temacie napiszę wkrótce o śmierci tradycyjnie rozumianej motywacji pracowników, na razie życzę ciekawych przemyśleń i zapraszam do komentarzy

PS: Ta grupa „pistoletów” pod koniec niezwykle intensywnego, dwudniowego treningu zakomunikowała mi, że najchętniej dołożyłaby natychmiast jeszcze 4 dni, dodatkowo do zaplanowanych 2 następnych modułów :-) Atmosfera była taka, że gdybym miał wolny czas i lokalizację to zrobiłbym to dla nich nawet za darmo :-)