Dziś porozmawiajmy o kolejnym podejściu, przy pomocy którego znacząco możemy poszerzyć sobie zakres swobody, a mianowicie umiejętnym wykorzystaniu Zasady Pareto. Zasada ta powinna być dość dobrze znana, ale na wszelki wypadek powiedzmy krótko o co chodzi. Vilfredo Pareto był żyjącym na przełomie XIX i XX ekonomistą włoskim, który zauważył, że 20% ówczesnej populacji Włoch zbierało ok. 80% dochodów tejże populacji. Z czasem okazało się, że ta zasada mniej czy bardziej sprawdza się w zdumiewającej ilości bardzo różnych przypadków (20% klientów generuje 80% dochodów, ale też 80% problemów pochodzi od 20% klientów, to samo z pracownikami, sprawdza się też w tak banalnych sprawach jak idealne wysprzątenie mieszkania :-)) Innymi słowy, jeśli na jednej osi odłożymy nakłady na dowolny cel, a na drugiej stopień jego osiągnięcia, to w wielu (ale oczywiście nie wszystkich) sytuacjach życiowych linia od zera do 100% nie będzie prostą, lecz zbliżoną do krzywej logarytmicznej, czyli na początku łatwo jest osiągnąć wyraźną poprawę, potem coraz trudniej (ostatnio testuję to przy utracie wagi o 10 kg – pierwsze 2 kilo poszły prawie same :-))

OK, to większość z Was zapewne już zna :-) Cały trick zaczyna się przy podwójnym zastosowaniu Zasady Pareto:

Jeśli 20% nakładów może przynieść 80% rezultatu końcowego i przy założeniu, że ta zasada jest prawdziwa, to 20% z tych 20% (czyli 4% początkowych nakładów) może dać nam ciągle jeszcze 80% z 80% (czyli 64% pierwotnego maksymalnego wyniku końcowego).

Ta zasada najwyraźniej byłaby bardzo niebezpieczna w wypadku pojedynczych działań wymagających 100% koncentracji i wysiłku (np. skomplikowana operacja chirurgiczna, łądowanie Jumbo Jetem :-)), ale bez wątpienia warta jest rozważenia przy wielu dość złożonych sprawach życiowych.

Osobiście od wielu lat, zamiast jak wielu ludzi rzucać się na jakieś wyzwanie staram się najpierw znaleźć te krytyczne 4% i jeśli je zlokalizuję, to z całą energią koncentruję się na nich. W ten sposób w wielu wypadkach bardzo szybko osiągam całkiem przyzwoite rezultaty (64% maximum :-)) całkiem niewielkim nakładem czasu, pieniędzy, czy innych zasobów. Oczywiście zawsze można potem pracować nad doskonaleniem tego, co osiągnęliśmy (jest jeszcze do wygrania 36%), ale robimy to już z całkiem innej pozycji wyjściowej.

To funkcjonuje u mnie nie tylko w życiu prywatnym, ale też w praktyce zawodowej. Klienci są bardzo zadowoleni, jeśli działania szkoleniowe już po krótkim okresie czasu i stosunkowo niewielkim nakładem finansowym przynoszą znaczące rezultaty. A ja właśnie robie to tak, że najpierw wykorzystuję moje doświadczenie i czas do znalezienia tych 4 %, a następnie w umiejętny sposób realizuję dokładnie to, co w danym konkretnym przypadku robi największą różnicę. Potem wszyscy są zadowoleni i bazując na tych wynikach możemy pracować dalej.
Jak zwykle na tym blogu, przedstawiłem dziś wyłącznie mój osobisty punkt widzenia, to wyszukiwanie kluczowych 4% funkcjonuje bardzo dobrze dla mnie. Niekoniecznie musi to tak samo działać dla Ciebie drogi Czytelniku. Tak czy inaczej przemyśleć warto :-)

Jeśli macie jakiekolwiek pytania, to zapraszam do dyskusji.