W komentarzach do mojego ostatniego postu „Czy masz Syndrom Zosi Samosi” pojawiła się koncepcja, iż wielu ludzi a priori rezygnuje z poproszenia kogoś o pomoc, a nawet z prostego nawiązania kontaktu obawiając się odmowy, względnie nawet wyśmiania przez rozmówcę.

To bardzo niekorzystna dla jednostki projekcja, który powoduje znaczne zubożenie zarówno kręgu potencjalnych znajomych, jak też rodzaju interakcji z tymi, których już mniej czy więcej znamy.

Postawa ta może wynikać z kilku różnych powodów, jest, jakby na to nie patrzeć nieracjonalna bo np:

  • jeśli poprosiłem kogoś o coś, a ten człowiek mi odmówił, to mam dokładnie ten sam „stan posiadania” co wcześniej
  • dana osoba może mieć setki istotnych powodów, aby mi odmówić i może być tak, że żaden nie ma nic wspólnego ze mną
  • wbrew ogólnemu przekonaniu na świecie jest mnóstwo życzliwych ludzi i to niezależnie od ich pozycji społecznej, czy stanu posiadania (nie sugerujcie się „celebrities” pokazywanymi w polskiej telewizji :-) )
  • wielu ludzi posiada wystarczająco dużo aby własna korzyść materialna nie była jedynym, czy nawet najważniejszym motywem ich działania. Wspólna dobra zabawa, poczucie robienia czegoś interesującego, dobrego dla świata, czy nawet dla pojedynczych ludzi stają się równie istotnymi motywami postępowania.
  • spora część z tych, co mają wystarczająco dużo doskonale pamięta jak zaczynało (ja zawsze bądę dumny z mojego mieszkania w piwnicy i sprzedaży gazet na ulicach w Graz jako początku działalności biznesowej ) i bezinteresownego wsparcia, jakie wtedy otrzymywali. Dziś, jak widzą, że ktoś inny chce rozwinąć skrzydła, to mówią często sobie „teraz moja kolej aby zrobić coś dla drugiego człowieka”

Już te powyższe przemyślenia czynią lęk przed odmową całkowicie niepotrzebnym i jeśli ktoś pozwala, aby taki lęk go hamował to jest sam sobie winien.

Oczywiście zwracając się o cokolwiek do innych ludzi warto być miłym człowiekiem, i to koniecznie miłym nie tylko dla tych, którzy mogą coś dla nas zrobić.